WOJNA INFORMACYJNA
======================================
Władze na podsłuchu
Zdaniem byłego oficera CIA Waltera Pforzheimera, ludzie szpiegują się od czasów Raju. O służbach specjalnych i szpiegostwie wspomina już Biblia – Stary Testament. Według Biblii Józef oskarżył braci o szpiegostwo, kiedy przyszli do Egiptu i nie rozpoznali go jako pierwszego ministra Faraona. Mojżesz zaś, jak ukazuje Księga Powtórzonego Prawa, przed przybyciem do Ziemi Obiecanej wybrał 12 mężów, po jednym z każdego pokolenia, i wysłał ich do Kanaan, aby dokonali rozpoznania.
Znany chiński taktyk i strateg Sun Tzu w „Sztuce wojny” (Ping Fa) uważał wywiad i kontrwywiad za podstawowy oręż wojny, stwierdzając: „Jeżeli znasz wroga i znasz siebie, możesz nie obawiać się nawet stu bitew. Jeżeli znasz siebie, a nie znasz wroga, to za każde zwycięstwo zapłacisz przegraną. Jeżeli nie znasz ani siebie, ani wroga, to jesteś głupcem i w każdej bitwie spotka cię porażka”.
Tak też dzieje się w czasach współczesnych. Znane jest powszechnie powiedzenie: „Ten, kto ma wiedzę, ten ma władzę”.
Każde państwo dbające o swoje bezpieczeństwo i interes narodowy, bez względu na ustrój czy ideologię prowadzi szeroko zakrojone działania wywiadowcze i wizerunkowe.
W sposób jawny zadania te realizują różnego rodzaju placówki ministerstw spraw zagranicznych, gospodarki, fundacje czy stowarzyszenia. Jest to tzw. biały wywiad.
W sposób tajny natomiast informacje pozyskują wywiadowcze służby specjalne. Dzieje się to w różny sposób, zaczynając od pozyskiwania agentury, a kończąc na zaawansowanym wywiadzie radioelektronicznym i satelitarnym. Nie ma zatem nic dziwnego w rejestrowaniu i podsłuchiwaniu przedstawicieli władz czy elit danego kraju. Nie ma też znaczenia, czy dotyczy to przedstawicieli kraju sojuszniczego czy wrogiego.
Oczywiście działalność wywiadowcza skierowana na rozpoznanie zagrożeń ze strony państwa wrogiego czy nieprzyjaznego jest dużo bardziej intensywna i obejmuje wszelkie aspekty jego funkcjonowania. W przypadku państw zaprzyjaźnionych działalność taka koncentruje się z reguły na wywiadzie politycznym i naukowo-technologicznym. Oczywiście w takim przypadku praca operacyjno-rozpoznawcza musi być bardzo dyskretna i stonowana, aby nie dochodziło do jawnej i głośnej dekonspiracji. Do takiej działalności wykorzystywane są też zapewne przedstawicielstwa dyplomatyczne czy różnego rodzaju międzynarodowe firmy.
Hipokryzja polityków
To ostatnie nie udało się w przypadku Stanów Zjednoczonych i inwigilowania przez służby tego państwa szefów kilkudziesięciu zaprzyjaźnionych państw i rządów. W szczególności informacje o podsłuchiwaniu kanclerz Angeli Merkel wywołały burzę medialną w Niem- czech. Ta ostatnia afera ujawniła fakty powszechnie znane w środowisku służb specjalnych, a także hipokryzję wielu polityków – krzyczących z oburzenia. Wszyscy oni bowiem muszą sobie zdawać sprawę, że nie ma nowoczesnej dyplomacji czy rozwoju technologicznego bez tajnego pozyskiwania wiedzy.
Wszystkie liczące się na świecie państwa dysponują systemami wywiadowczymi umożliwiającymi przejmowanie transmisji oraz rejestrację najważniejszych danych i informacji.
Na przykład
najbliżsi nasi sąsiedzi: Rosja, Niemcy i Białoruś, posiadają satelity szpiegowskie.
Co do Rosji, to wiemy, że dysponuje ona całą siecią różnorodnych satelitów szpiegowskich i nie ma potrzeby omawiania ich możliwości.
Natomiast bardzo interesujące jest, że według ogólnie dostępnych informacji RFN posiada na orbicie okołoziemskiej 5 satelitów wywiadowczych SAR-Lupe.
Na swoich pokładach mają one radary umożliwiające wykonywanie np. zdjęć powierzchni Ziemi niezależnie od warunków pogodowych (oświetlenia i zachmurzenia).
Z uwagi na fakt ich starzenia się w najbliższym czasie ma je zastąpić system Sarah składający się z trzech najnowocześniejszych satelitów szpiegowskich. Oferować mają one m.in. możliwość wykonywania zdjęć satelitarnych powierzchni Ziemi z rozdzielczością poniżej 1 metra. Nowe satelity za około 800 mln euro znaleźć się mają na orbicie do 2019 roku. Warto podkreślić, że w zakresie satelitów wywiadowczych Niemcy współpracują ściśle z Francją.
Podobnie Białoruś w 2012 roku umieściła w kosmosie satelitę BKA, którego oficjalnym zadaniem jest teledetekcja, czyli monitorowanie różnego rodzaju wydarzeń na Ziemi (np. chmur, powodzi, ale wszystko wskazuje na to, iż służy on do pozyskiwania informacji wywiadowczych – na orbicie ma się znaleźć więcej tego typu satelitów).
[Tak, drogie lemingi - zacofana Białoruś, jęcząca pod reżymem faszysty Łukaszenki, ma własnego satelitę w kosmosie. - admin]
Trudno sobie wyobrazić, aby wskazane systemy satelitarne nie zbierały danych dotyczących systemów obronnych i infrastruktury najbliższych państw, w tym sojuszniczej przecież dla Niemiec – Polski. Mogą być one wykorzystywane także do przejmowania danych teleinformatycznych, w tym dotyczących najważniejszych osób w państwie.
W przypadku zatem informacji dotyczących inwigilacji Niemiec przez USA najwłaściwszy wydaje się biblijny zwrot (Mt 7, 3-5): „Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku”. W tym kontekście warto wspomnieć, że Polska – największy kraj w regionie, nie dysponuje samodzielnym wywiadem satelitarnym i musi w tym zakresie korzystać z pomocy sojuszników.
Podobnie zresztą w Stanach Zjednoczonych prowadzone są działania wywiadowcze przez państwa sojusznicze.
Najjaskrawszym tego przykładem była działalność szpiegowska na terenie USA prowadzona przez agentów izraelskiego Mossadu Jonathana Pollarda czy Ben-Ami Kadisha.
Ten ostatni jako inżynier i kierownik militarnych ośrodków w New Jersey przekazywał Izraelowi tajne informacje dotyczące broni jądrowej, plany samolotów F-15 i systemu obronnego Patriot. Utrzymywał kontakty ze swoim izraelskim agentem prowadzącym aż do marca 2008 roku (choć najintensywniej działał w latach 80. XX wieku), czyli na miesiąc przed aresztowaniem. Sam przyznał się do przekazania „50-100 tajnych dokumentów”.
Nic zatem dziwnego, że nawet sojusznicy próbują zdobyć informacje o państwach zaprzyjaźnionych, o ich planach politycznych, celach, sytuacji finansowo-gospodarczej, militarnej oraz o najnowszych technologiach przydatnych rozwijającym się gospodarkom.
Większość szefów państw i rządów zdaje sobie z tego sprawę i w krajach rozwiniętych dbają oni,
aby zapewniać odpowiednią ochronę kontrwywiadowczą najbardziej zagrożonych sfer życia publicznego czy gospodarczego,
w tym bezpieczeństwa teleinformatycznego, oraz aktywnie wspierają krajowe służby specjalne.
Czymś absolutnie niezbędnym w cywilizowanym kraju jest istnienie kilku systemów łączności niejawnej
(przewodowej i bezprzewodowej) szyfrowanej, umożliwiających przekazywanie najtajniejszych danych.
Niezbędne jest także takie rozplanowanie urzędów publicznych oraz systemów teleinformatycznych w nich działających, aby utrudnić lub uniemożliwić przejmowanie danych przez osoby nieuprawnione. Wystarczy zapoznać się z systemami łączności niejawnej działającymi w USA czy obejrzeć usytuowanie Pentagonu – siedziby armii USA, lub NSA – siedziby agencji bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych.
Inaczej jest jednak w naszym kraju. Z raportu ABW za 2012 r. wynika, iż dopiero w 2011 roku uruchomiono sieć rządowej łączności niejawnej CATEL umożliwiający użytkownikom przetwarzanie informacji jawnych i na poziomie klauzuli „zastrzeżone” (w tym prowadzenie rozmów telefonicznych) za pomocą terminali przenośnych (telefonów, tabletów itp.). Urządzenia te otrzymały najważniejsze osoby w państwie i pracownicy najważniejszych ministerstw.
System ten jednak nie dotyczy wymiany informacji na poziomie „tajne” czy „ściśle tajne”
– czyli najważniejszych z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa,
choć już w 2007 roku zakończono prace nad innym systemem łączności rządowej umożliwiającym wymianę tajnych danych.
Nieznane są powody zaniechania dalszych prac nad rozwojem tamtego krajowego systemu.
Podobnie jest z cywilnym radiokontrwywiadem, kryptologią i dekryptażem, które po latach zaniedbań zaczęto odtwarzać w 2007 roku, ale dotąd nie ma prawnej możliwości działania, albowiem nie dokonano odpowiednich zmian w ustawie o ABW oraz AW.
Dopiero w 2012 roku zapadła decyzja o podjęciu prac nad projektem badawczym w zakresie kryptologii zakończonym w marcu 2013 r. powołaniem przez ministra obrony narodowej państwowej jednostki budżetowej – Narodowego Centrum Kryptologii [czekali na zgodę Izraela? - admin].
NCK jest jednak jednostką wojskową bezpośrednio podporządkowaną ministrowi obrony narodowej,
a do jego zadań należy przede wszystkim konsolidacja kompetencji i zasobów resortu obrony narodowej w obszarze kryptologii, a nie administracji państwowej.
Dyrektorem został były szef ABW Krzysztof Bondaryk, co zdaniem wielu nie rokuje dobrze temu projektowi.
Jeszcze gorzej jest z lokalizacją najważniejszych urzędów w Polsce.
Siedziba prezydenta RP,
Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, siedziba ministra obrony narodowej, hotel
i wille rządowe znajdują się w bezpośrednim sąsiedztwie Ambasady Federacji Rosyjskiej.
Baczny obserwator dostrzeże na dachach tej rezydencji las różnego rodzaju anten czy urządzeń elektronicznych,
które nie służą tylko do oglądania telewizji. Nie bez znaczenia jest także fakt dysponowania przez stronę rosyjską
wieloma nieruchomościami na terenie Warszawy, zwrotu których nie udało się przez wiele lat uzyskać.
Przeniesienie siedzib premiera i ministra obrony nastąpiło w 2007 roku, po przejęciu władzy przez obecną partię rządzącą (w latach 2005-2007 skutecznie ograniczono możliwość nieuprawnionego podsłuchiwania wskazanych osób). Co ciekawe, prezydent RP Bronisław Komorowski w 2010 roku, po tragicznej śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego podjął decyzję o przeniesieniu swojej rezydencji z Pałacu Prezydenckiego do Belwederu.
Warto jednak wspomnieć, że w pobliżu wskazanych budynków znajduje się jeszcze wiele ambasad, w tym USA,
i zapewne także z ich terenu prowadzona jest działalność wywiadowcza.
Tylko ludzie naiwni mogą sądzić, że inwigilacji takiej nie ma,
a jeśli jest, to prowadzona tylko przez wywiad satelitarny.
Trzeba zadać pytanie.
Kto i w jakim celu nie dość, że nie zwiększa bezpieczeństwa teleinformatycznego najważniejszych osób w państwie,
to jeszcze ułatwia zadanie ewentualnego ich inwigilowania przez naszego największego sąsiada oraz inne państwa?
Czy robi to umyślnie, czy też z braku wiedzy i chęci zapewnienia minimum systemu bezpieczeństwa narodowego?
Fakt ten powinien być wyjaśniony przez polskie media i wywołać burzę polityczną.
Na razie jednak nie uzyskamy na takie pytania odpowiedzi,
biorąc pod uwagę postawę obecnego premiera w kwestiach dotyczących bezpieczeństwa,
choć należy próbować.
Z tego punktu widzenia interesująca jest inicjatywa Zbigniewa Ziobry zwołania w tym celu Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
Bogdan Święczkowski
http://naszdziennik.pl
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles