Lider Greenpeace przyznał, że organizacja wyolbrzymiła problem globalnego ocieplenia mówiąc, że pokrywa lodowa Arktyki stopi się do 2030, wprowadzając publikę w błąd:
PAP, PKo/06:39
Wody w oceanach najcieplejsze w historii
W lipcu wody światowego oceanu były najcieplejsze od 130 lat, a więc odkąd zaczęto mierzyć ich temperaturę.
Według amerykańskiego Państwowego Centrum ds. Danych Klimatycznych (NCDC) wody oceanów w skali globalnej miały średnio 17 stopni ciepła. W czerwcu ich temperatura była niewiele niższa. Naukowcy prognozują też, że nowy rekord padnie w sierpniu.
Za poprzedni rekord uchodzi lipiec 1998 roku, kiedy na Pacyfiku panował układ prądów oceanicznych El Nino.
Za najchłodniejszy uchodzi grudzień roku 1909, kiedy średnia temperatura oceanów wyniosła 15 stopni Celsjusza.
Zdaniem meteorologów kilka czynników ma wpływ na obecną sytuację: El Nino nakłada się na wywołane przez człowieka globalne ocieplenie klimatu. Ponadto występują różne wariacje pogodowe. Ciepła woda w oceanach już negatywnie oddziałuje na zagrożone rafy koralowe. Może również przyspieszyć proces topnienia Oceanu Arktycznego i wzmóc siłę huraganów.
Zatoka Meksykańska, gdzie ciepła woda wywołuje huragany, obecnie ma temperaturę około 32 stopni Celsjusza. Większość wód na półkuli północnej jest znacznie cieplejsza, niż normalnie. Morze Śródziemne jest cieplejsze o trzy stopnie Celsjusza. Wyższe temperatury panują na Oceanie Spokojnym i Indyjskim.
Zjawisko staje się najbardziej zauważalne w okolicach Arktyki, gdzie wody mają temperaturę wyższą od średniej o 5,5 st. C. Ciepłe prądy mogą pomóc topić od dołu lód morski, a nawet doprowadzić do topienia powłoki lodowej Grenlandii - powiedział cytowany przez AP szef Centrum Nauki i Obserwacji Ziemi na uniwersytecie stanowym w Colorado, Waleed Abdulati.
Rekordy temperatury padające w wodzie są bardziej znaczące od tych padających na lądzie, gdyż woda grzeje się o wiele dłużej i nie chłodzi się tak łatwo, jak ląd. Ponadto - jak podkreśla naukowiec Andrew Beaver z uniwersytetu w Victorii (w kanadyjskiej Kolumbii Brytyjskiej), do ogrzania wody potrzeba pięć razy więcej energii, niż do ogrzania lądu.
Należy nadmienić, że informacja (a przynajmniej dane) pochodzi w oryginale od NOAA (National Oceanic and Atmospheric Administration). Który to urząd oskarża się min o wybiórcze traktowanie danych satelitarnych.
Cytat:
NOAA’S and GISS’s Hot Streaks Continue - Despite Satellite Sensed Cooling
NOAA has as expected announced that June 2009 for the globe was the second warmest June in 130 years, falling just short of 2005. NASA GISS which starts with NCDC GHCN and then adds their own special touches had this June the second warmest on record just behind 1998.
In SHARP contrast, NASA UAH MSU satellite assessment had June virtually normal (+0.001C or 15th coldest in 31 years) and RSS (+0.075C or 14th coldest in 31 years). This is becoming a habit.
NOAA proclaimed May 2009 to be the 4th warmest for the globe in 130 years of record keeping. Meanwhile NASA UAH MSU satellite assessment showed it was the 15th coldest May in the 31 years of its record. This divergence is not new and has been growing. Just a year ago, NOAA proclaimed June 2008 to be the 8th warmest for the globe in 129 years of record keeping. Meanwhile NASA satellites showed it was the 9th coldest June in the 30 years of its record.
We have noted in the last year that NOAA has often become the warmest of the 5 major data sets in their monthly global anomalies. They were second place until they removed the USHCN UHI adjustment in 2007 and introduced a new ocean data set recently.
NOAA and the other ground based data centers would have more credibility if one of the changes resulting in a reduction of the warming trend and not an exaggeration which has been the case each and every time.
Around 5 million people were struggling to find drinking water, as high temperatures and a lack of rainfall prolonged drought conditions in northern China, state media reported Sunday. Since late July, insufficient rainfall in an area spanning Inner Mongolia to Jilin Province in the north-east has led to worsening drought. A total of 4.61 million people, and more than 4 million head of livestock faced difficulty finding drinking water, while 8.67 million hectares of crops were under threat, reported the State Flood Control and Drought Relief Headquarters. There are fears that the drought could spread south, as affected regions continued to experience high temperatures and less rainfall, the agency said. It was the worst drought that Inner Mongolia has seen in five decades, according to an earlier report, with authorities creating artificial rain to fight off the worst impacts. "We are a family of five. I raise 960 sheep, 44 cattle, 120 horses and 40 camels. Now we have difficulties getting water," Hari Benjin, a villager in Chaoge Ondor Township, Inner Mongolia.
CNN/PAP, PH/11:30
Grecja: fala ognia na przedmieściach Aten; "nieopisana katastrofa"
Niepomyślne prognozy pogody dla Grecji wskazują, że szanse na ugaszenie pożarów, które dotarły na przedmieścia Aten, zmalały. W dniu dzisiejszym nasilą się bowiem wiatry, które ułatwia rozprzestrzenianie się ognia – informuje serwis CNN.
Pożary trwają już czwarty dzień. Ogień strawił już teren o powierzchni 15 tysięcy hektarów. WZ żywiołem walczą setki strażaków, którzy są wspierani z powietrza przez samoloty i helikoptery. Ogień dotarł już do północnych przedmieść Aten. W związku z niepomyślnym rozwojem sytuacji, władze ewakuowały 20 tysięcy osób, głównie z dzielnicy Agios Stefanos.
Żywioł rozprzestrzenia się, co doprowadziło do ewakuacji kilkunastu prawosławnych sióstr zakonnych, których klasztorowi zagrażał ogień - podały władze. Walka z ogniem trwa też w okolicach miast Nea Makri i historycznego Maratonu. W Nea Makri trzeba było m.in. ewakuować prawosławny klasztor.
Jak na razie nie ma doniesień o ofiarach, wiadomo tylko, iż cztery osoby odniosły rany. Premier Grecji Kostas Karamanlis ogłosił stan pogotowia. I poprosił o pomoc Unię europejską. Jak na razie kilka samolotów do gaszenia pożarów przysłały takie państwa jak Włochy, Francja i Cypr.
Prefekt regionu Aten Jannis Sgurois nazwał szalejące pożary "nieopisaną katastrofą ekologiczną". Zaznaczył jednak, że "są pewne oznaki dla optymizmu".
To największe pożary w Grecji od kiedy dwa lata temu ogień strawił ponad 250 tys. hektarów, głównie na Peloponezie i wyspie Eubei. Zginęło wówczas ponad 70 osób.
Pożary rozpoczęły się w piątek w miejscowości Grammatiko, znajdującej się w odległości 40 km od Aten. Jak na razie nie ustalono, co było przyczyną pożarów – czytamy w serwisie CNN.
SPPI’s authoritative Monthly CO2 Report for July 2009 announces the publication of a major paper by Professor Richard Lindzen of MIT, demonstrating by direct measurement that outgoing long-wave radiation is escaping to space far faster than the UN predicts, showing that the UN has exaggerated global warming 6-fold.Report, page 3.
Lindzen’s paper on outgoing long-wave radiation shows the “global warming” scare is over. Thanks to recent peer reviewed papers that have not been mentioned in the mainstream news media, we now know that the effect of CO2 on temperature is small, we know why it is small, and we know that it is having very little effect on the climate. Page 3.
The IPCC assumes CO2 concentration will reach 836 ppmv by 2100, but, for almost eight years, CO2 concentration has headed straight for only 570 ppmv by 2100. This alone halves all of the IPCC’s temperature projections. Pages 5-6.
Since 1980 temperature has risen at only 2.5 °F (1.5 °C)/century, not the 7 F° (3.9 C°) the IPCC imagines. Pages 7-9.
Sea level rose just 8 inches in the 20th century and has been rising at just 1 ft/century since 1993. Sea level has scarcely risen since 2006. Also, Pacific atolls are not being drowned by the sea, as some have suggested. Pages 10-12.
Arctic sea-ice extent is about the same as it has been at this time of year in the past decade. In the Antarctic, sea ice extent – on a 30-year rising trend – reached a record high in 2007. Global sea ice extent shows little trend for 30 years. Pages 13-15.
Hurricane and tropical-cyclone activity is at its lowest since satellite measurement began. Page 16.
Solar activity has declined again, after a large sunspot earlier in the month. The Sun is still very quiet. Pages 17-18.
The (very few) benefits and the (very large) costs of the Waxman/Markey Bill are illustrated at Pages 19-21.
Science Focus this month studies the effect of the Sun on the formation of clouds. IT’S THE SUN, STUPID! Pages 22-23.
As always, there’s our “global warming” ready reckoner, and our monthly selection of scientific papers. Pages 24-27.
And finally, a Technical Note explains how we compile our state-of-the-art CO2 and temperature graphs. Page 28.
Tlenosiarczek węgla zdaniem naukowców blokował zlodowacenie we wczesnym okresie istnienia Ziemi. To umożliwiło rozwój organizmom żywym.
źródło: copyright PhotoXpress.com
+zobacz więcejSkład gazów w atmosferze decyduje o ocieplaniu bądź lodowaceniu Ziemi - uważają naukowcy z uniwersytetu w Kopenhadze i tokijskiego instytutu technologicznego, którzy prowadzili badania nad tlenosiarczkiem węgla.
Badacze opracowali model dawnej atmosfery i dokonując symulacji doszli do wniosku, że zmniejszenie udziału tiotlenku węgla i zwiększenie oparów siarki powoduje oziębienie klimatu. Tlenosiarczek węgla (tiotlenek węgla), to efekt reakcji tlenku węgla z oparami siarki produkowanymi przez wulkany.
Kiedy Ziemia ochładzała się po uformowaniu, Słońce było stosunkowo młode i słabo świeciło, dlatego nie było w stanie uchronić oceanów przed zlodowaceniem. - Młode Słońce było w przybliżeniu 30 proc. słabsze niż obecnie i jedynym sposobem uniknięcia przekształcenia Ziemi w olbrzymią kulę śnieżną była pomoc gazu cieplarnianego - powiedział prof. Matthew S. Johnson z uniwersytetu w Kopenhadze.
Dodał, że tiotlenek węgla jest i był doskonałym gazem cieplarnianym, znacznie lepszym niż dwutlenek węgla. - Szacujemy, że tiotlenek węgla mógł dostarczać około 30 proc. dodatkowej energii. Co mogło zrekompensować brakującą ilość energii, potrzebną do utrzymania oceanów w stanie ciekłym - tłumaczył.
Naukowcy swoje wnioski wysnuli na podstawie analizy izotopów siarki w starożytnych skałach. Odkryli, że występują w nich mieszanki izotopów. Część z nich nie pochodziła z procesów geologicznych.
- Sposób rozmieszczenia niektórych izotopów wskazuje, że coś musiało się dziać w atmosferze. Dochodziło do napromieniowania dwutlenku siarki promieniami słonecznymi o różnej długości. Promienie słoneczne przechodzące przez tiotlenek węgla dostarczają fal, które produkują odmienne izotopy - tłumaczył naukowiec.
To co odkryliśmy jest archaiczną analogią do obecnych procesów zachodzących w powłoce ozonowej, która chroni nas przed promieniowaniem ultrafioletowym.
Kiedy życie pojawiło się na Ziemi, nastąpił wzrost emisji tlenu do atmosfery. Wraz z pojawieniem się dużej ilości tlenu, siarka pochodząca z wulkanów przestała być przekształcana w tlenosiarczek węgla. Zamiast tego pojawiły się opary siarki - silny schładzacz klimatyczny. Tak mogły następować epoki lodowcowe 2,5 miliarda lat temu.
Z kolei naukowcy z Uniwersytetu Wirginii pod przewodnictwem Williama Ruddimana są zdania, że to wypalanie terenów pod uprawy i wycinka lasów w starożytności była przyczyną ocieplania się klimatu. Wypalanie powodowało przedostawanie się dużej ilości gazów cieplarnianych do atmosfery i dlatego klimat uległ ociepleniu - podaje CNN.
Schwarzenegger to Obama: Declare drought disaster in Calif.
Updated 21h 25m ago
FRESNO, Calif. (AP) — Gov. Arnold Schwarzenegger says he wants President Obama to reconsider sending federal disaster aid to help California's drought-stricken communities.
Schwarzenegger petitioned the White House to declare California a major federal disaster area in June, in a bid to get more money for food banks, unemployment assistance and legal services in Fresno County.
Three dry years coupled with restrictions on water pumped from the Sacramento-San Joaquin Delta have cut the irrigation supplies of many San Joaquin Valley farmers and deepened rising unemployment.
As of last week's U.S. Drought Monitor, 43% of the state was listed as being in a severe drought.
The White House denied the petition for a disaster caused by "severe drought conditions" last month. The Federal Emergency Management Agency has not administered disaster funds for drought in California since 1977.
Mały robaczek który z powodu zmian klimatycznych mnoży się szybciej niż przysłowiowe króliki może spowodować nieodwracalne straty w kanadyjskich i amerykańskich lasach:
A tiny beetle spells big trouble for the remaining forests across the Yukon down to parts of Washington State. Further north, Siberia is bracing for an onslaught of the Siberian silk moth, the most destructive defoliator of conifer forests in Northern Asia that thrives in hot weather. Moutain pine beetle public domainPine and spruce bark beetles have been happily devouring millions of acres of boreal forests for several years across northern regions of the world--with no signs of slowing. Scientists say warming temperatures are to blame, because winters have stopped being long enough or cold enough, (with extended freezing periods of 20 degree weather) to kill off the vast population of the destructive beetles every year. The insects are blamed for killing more trees than wildfires or logging. The bugs bore into the core of the tree in great numbers, as the females lay their eggs. The larva’s hatch and start munching through the bark, which provides a winter food source. The result is massive swaths of gray skeletal dead trees, which are useless to every one--even the beetles. They lay eggs, feed, drain the tree of life--then migrate on to other healthy forests to repeat the process. The area from Colorado to Washington has already lost 6.5 million acres of forest during the last dozen years. But the worst damage has been in British Columbia, where swarms of the insects have chewed their way through a jaw-dropping 35 million acres—an area roughly twice as big as Ireland.
"It's a fingerprint of climate change," Aynslie Ogden, senior researcher for the Yukon Forest Management Branch, said in Whitehorse, the territorial capital. "The intensity and severity and magnitude of the infestation is outside the normal."
Further more, U.S forest ecologist, Scott Green is concerned about the possible domino effect of crucial forests of spruce and pine, losing their “sink” ability to absorb carbon dioxide, if too many tons of greenhouse gases are expelled from burning dead, decaying forests: a cycle that will only add to effects of pine beetles on forests public domainclimate warming. Domino effect indeed: warmer climate creates drier conditions, which allows invasive pest populations to thrive, killing entire forests, that create fuel for wildfires, often sparked by increasing lightening storms, then millions of acres burn; belching soot and carbon dioxide laden smoke into the atmosphere.
"These things may occur simultaneously." Green said. "If the bark beetles kill the trees, you'll have lots of dead, dry wood that will create a really, really hot fire, and then sometimes you don't get trees regenerating on the site."
Earlier this year, Washington State congressman, Rep. Jay Inslee (WA-D) member of the Natural Resources Committee convened a meeting on how to combat the invasive beetles. Unfortunately, he met resistance from individuals on the floor, who were reluctant to admit that climate change was responsible for the increasing advancement of tree-killer beetles and the meeting ended up being counter productive. President Obama made a campaign promise that his administration would make environmental decisions based on science, not politics. So, what happens when the politicians refuse to believe the scientists?
Żeby nie było-osobiście uważam że jesli jest jakikolwiek wpływ człowieka na te zmiany to jest on minimalny...tyle tylko że to nie zmienia faktu że one zachodzą rzeczywiście coraz szybciej.
Tlenosiarczek węgla zdaniem naukowców blokował zlodowacenie we wczesnym okresie istnienia Ziemi. To umożliwiło rozwój organizmom żywym.
źródło: copyright PhotoXpress.com
+zobacz więcejSkład gazów w atmosferze decyduje o ocieplaniu bądź lodowaceniu Ziemi - uważają naukowcy z uniwersytetu w Kopenhadze i tokijskiego instytutu technologicznego, którzy prowadzili badania nad tlenosiarczkiem węgla.
Dlaczego nie mogę znaleźć informacji na temat tego związku chemicznego na żadnym portalu naukowym? Na kilku forach chemicznych wpisywałem w wewnętrzne "szukajki" - bez efektu. Oszukiwarki typu "Gągle i Jachu" uparcie wskazują w wynikach na onet, kurier, gw, rmf itd... _________________ Prawda nieraz jest bardzo trudna do ustalenia, ale nigdy nie jest tak niedostępna jak wówczas kiedy jest niewygodna.
Kontrowersyjna geoinżynieria
Brytyjskie Royal Society ma opublikować w najbliższy wtorek raport na temat walki ze zmianami klimatu. Mają się w nim znaleźć niezwykle kontrowersyjne zalecenia.
Naukowcy chcą bowiem, by ludzkość zaangażowała się w działania geoinżynieryjne na szeroką skalę. Zalecają masowe stosowanie "sztucznych drzew" wyłapujących dwutlenek węgla, wypuszczanie do atmosfery dużych ilości siarki czy tworzenia białych chmur, które miałyby odbijać promienie słoneczne, czy też nawożenie oceanów, w celu spowodowania bujniejszego wzrostu organizmów absorbujących CO2.
Takiemu podejściu sprzeciwia się organizacja ETC Group, która specjalizuje się w monitorowaniu postępu technologicznego i wykorzystywania najnowszych osiągnięć techniki.
Jej przedstawiciele zauważają, że tego typu działania, jeśli rzeczywiście mają wywrzeć jakiś wpływ na klimat, musiałyby być prowadzone na olbrzymią skalę. Jednak ich skutków nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Nie istnieją bowiem ani odpowiednie modele komputerowe, ani nawet komputery zdolne do przetworzenia tak olbrzymich ilości danych. Prowadząc szeroko zakrojone działania geoinżynieryjne nie wiedzielibyśmy tak naprawdę, jakie będą ich skutki.
"Geo-engineering and its consequences are the price we may have to pay for failure to act on climate change"
Professor John Shepherd, University of Southampton
Cytat:
A UK Royal Society study has concluded that many engineering proposals to reduce the impact of climate change are "technically possible".
Such approaches could be effective, the authors said in their report.
But they also stressed that the potential of geo-engineering should not divert governments away from their efforts to reduce carbon emissions.
Suggestions range from having giant mirrors in space to erecting giant CO2 scrubbers that would "clean" the air.
Such engineering projects could either remove carbon dioxide or reflect the Sun's rays away from the planet.
Niemieccy naukowcy wzywają do utworzenia światowego banku klimatycznego
Cytat:
German climatologists are pushing for the creation of a "world climate bank" which would allow industrialized countries to purchase emission rights from less-developed nations. The revenues would enable poor countries to finance environmentally friendly economic development.
A new study by advisers to the German government has revealed that industrialized nations must radically reduce their CO2 emissions if they want to reach the internationally agreed target of limiting global warming to 2 degrees Celsius (3.6 degrees Fahrenheit) above pre-industrial levels. The climatologists are proposing setting up a "world climate bank" to allow countries to trade emission rights.
According to the German Advisory Council on Global Change (WBGU), Germany would have to halve its CO2 output compared to current levels by 2020 and cut emissions to zero by 2030 if it wants to remain on track. "These findings are as surprising as they are shocking," WBGU executive Hans Joachim Schellnhuber said about the report, prepared ahead of December's international climate summit in Copenhagen. The German government has up until now been planning much less ambitious cuts.
India's monsoon at risk from Greenland's melting ice
04.09.2009 12:19:32
Source: Reuters
Freshwater melting from Greenland's ice sheet could weaken the Indian monsoon to the extent of threatening perpetual drought, one of India's leading climate scientists has warned. Bhupendra Nath Goswami, director of the Indian Institute of Tropical Meteorology (IITM), Pune, told a media workshop on climate change last week (27 August) that the Greenland ice melt will add more freshwater to the north Atlantic Ocean, making it less saline.
This could weaken both the circulation of ocean waters and temperature variations over the Indian subcontinent ? two key factors that could also weaken the Indian summer monsoon, says Goswami. The IITM has carried out several simulations of the effects of increased freshwater in the north Atlantic Ocean on the monsoon that give rise to concern, says Goswami. Other studies by the Centre for Atmospheric Sciences at the Indian Institute of Technology, Delhi, indicate that the Indian summer monsoon is already weakening (see Indian summer monsoon weakening, say scientists). The possibility of the monsoon failing to relieve drought in 50-60 years time "cannot be discounted", Goswami told SciDev.Net. But he adds that the projections are unreliable as current models are unable to simulate monsoon rainfall and climate accurately. His team reported in April that monsoon weather has already become almost twice as difficult to predict than in previous years and that climate change will make it even more unpredictable (see Global warming may make monsoons harder to predict). Accurate predictions require better observation and models, and high computational power, Goswami says. India's ministry of earth sciences is rapidly improving computer infrastructure but it is "still subcritical". "We are talking about 1,000 times larger than present capacity," he says. Goswami also says that the India's climate modelling community "is small and not quite ready for the computing required for climate change". Shailesh Nayak, secretary of the ministry of earth sciences, stressed at the workshop the need for more studies on the impact of climate change on the monsoon. "We have been accustomed to planning our development infrastructure on the climate data of the past 30-50 years," he said.
The Age Of Megafires
07.09.2009 04:35:47
Source: CBS News
The wild fire that threatened Los Angeles this past week is not a typical fire: it's what is being called a "megafire," and scientists now say we should brace ourselves for more and more of these fires in the coming years. In truth, we have never seen anything like them before - forest infernos ten times bigger than the fires we're used to seeing. Two years ago, during one of the worst fire seasons in recorded history, Scott Pelley went out on the fire line to see why so much of the American West is burning.
The men and women facing the flames are elite federal firefighters called "Hotshots." Nationwide there are 92 hotshot crews of 20 members each. 60 Minutes found a group of New Mexico hotshots in the Salmon River Mountains of Idaho. They had set up camp in a burned-out patch of forest with fire raging all around. They were hitting the day, exhausted, halfway through a 14-day shift. Leaving camp to scout out the situation, the firefighters anticipated a mess and they found it: the valley was engulfed in smoke. The flames blew through the firebreak lines they dug the day before. "We were trying to turn the corner yesterday, and that's when it kind of blew out. I think we got more ground over here that's been taken. Any questions?" a firefighter said. No question, this day the fire won. It surged across the mountain, forcing the hotshots to evacuate. All across the West, crews are playing defense, often pulling back to let acres burn, but standing firm to save communities. One stand this season (2007) came in August at Ketchum, Idaho. Forecasters said it was 99 percent certain Ketchum would be lost if nothing was done. Some 1,700 local, state, and federal firefighters came from across the nation, working around the clock from a mountainside camp.
Residents were evacuated, as 300-foot flames headed for homes. 60 Minutes joined up with Tom Boatner, who after 30 years on the fire line, became chief of fire operations for the federal government. "A fire of this size and this intensity in this country would have been extremely rare 15, 20 years they're commonplace these days," Boatner says. "Ten years ago, if you had a 100,000 acre fire, you were talking about a huge fire. And if we had one or two of those a year, that was probably unusual. Now we talk about 200,000 acre fires like it's just another day at the office. It's been a huge change," he adds. Asked what the biggest fires now are, Boatner says, "We've had, I believe, two fires this summer that have been over 500,000 acres, half a million acres, and one of those was over 600,000 acres." "You wouldn't have expected to see this how recently?" Pelley asks. "We got records going back to 1960 of the acres burned in America. So, that's 47 fire seasons. Seven of the 10 busiest fire seasons have been since 1999," Boatner says.
"You know what? It?s hotter than hell right here," Pelley remarks. "It's been pretty damn hot," Boatner says. "You can imagine the challenge for young men and women with hand tools like this to come up here and put out a fire like this, but there's thousands of people down there with multimillion dollar homes that are counting on them to do that." It was 20 years ago that firefighters got their first glimpse of what was to come. In 1988, a third of Yellowstone National Park burned. Since then, fires have broken records in nine states. Several megafires, like one in Arizona, have burned over half a million acres each. Why are there more of these fires? Turns out the Forest Service is partly to blame with a policy it started 100 years ago. The policy was to put out all fires immediately. "Because we so successfully fought fire and eliminated fire from this ecosystem for a hundred years, because we thought that was the right thing to do, we?ve allowed a huge buildup of fuel in these woods. So now, when the fires get going, there?s a lot more to burn than historically you would?ve seen in a forest like this," Boatner explains. "Is it possible that we're gonna get to the point where we have these mega-fires and we just can't fight them because they're too large?" Pelley asks.
"Well, we're there already. We have identified numerous fires this summer that we know we can't put out with the resources we have available. Because of the severity of the burning conditions and the size of the fires," Boatner explains. The severity of the burning and size of the fires caught the eye of Tom Swetnam, one of the world's leading fire ecologists. He wanted to know what's touched off this annual inferno and whether it's truly a historic change. At the University of Arizona, Swetnam keeps a remarkable woodpile, comprised of the largest collection of tree rings in the world. His rings go back 9,000 years, and each one of those rings captures one year of climate history. Swetnam found recent decades have been the hottest in at least 1,000 years. And recently, he and a team of top climate scientists discovered something else: a dramatic increase in fires high in the mountains, where fires were rare. "As the spring is arriving earlier because of warming conditions, the snow on these high mountain areas is melting and running off. So the logs and the branches and the tree needles all can dry out more quickly and have a longer time period to be dry. And so there's a longer time period and opportunity for fires to start," Swetnam says
"The spring comes earlier, so the fire season is just longer," Pelley remarks. "That's right. The fire season in the last 15 years or so has increased more than two months over the whole Western U.S. So actually 78 days of average longer fire season in the last 15 years compared to the previous 15 or 20 years," Swetnam says. Swetnam says that climate change -- global warming -- has increased temperatures in the West about one degree and that has caused four times more fires. Swetnam and his colleagues published those findings in the journal "Science," and the world?s leading researchers on climate change have endorsed their conclusions. But what was news to the scientists is something Tom Boatner has noticed for about ten years now. "This kind of low brush would normally be really moist and actually be a fairly good barrier to fire. But as I look at this I just see wilted leaves everywhere. There's no moisture left in them. They're dead," he points out. Professor Swetnam wanted to show 60 Minutes just how much has changed, so he brought Pelley to the top of Arizona's Mount Lemon. Two megafires there killed everything, even the Ponderosa Pines.
"You know, I was always taught that Ponderosas were big, robust trees that were built to withstand fire," Pelley remarks. "And that when everything else burned off, the Ponderosas were still standing. But look at them." "The Ponderosas are able to withstand the low severity fires where you get flames of maybe one to two or three feet high. But now the behavior of these fires is off the scale," Swetnam says. Asked how much things have changed, Swetnam tells Pelley, "Well, we're seeing century-old forests that had never sustained these kinds of fires before, being razed to the ground." Back at the battle to save Ketchum, Idaho, the day shift was coming off, and the night shift going on. How long does it take to bring a fire like this under control? Says Tom Boatner, "This particular fire is about 45,000 acres and they?ve been working on it for about 11 or 12 days and they've got it about 50 percent contained and with any luck they will finish containing this fire in another five or six days something like that."
Containing it meant fighting fire with fire. Using drip torches, they started a controlled burn around the town, creating a barrier, so that when the forest fire hit there'd be nothing left to burn. These pre-burns are risky though. Trees can torch suddenly and explosively, sending embers up to a mile away. By daybreak on the 18th day, the gamble had paid off. The blaze came within 100 feet of some homes, but not one home was lost. It will take years for this forest to recover, but Tom Swetnam told Pelley with these new super hot fires some forests may never grow back. "We used to have forest soil here that might have been this deep," he says, indicating about a foot of depth, "but now we're just down to rock." "So you're down to mineral and sort of a rock, sort of armored soil. And that is not a good habitat for trees to re-establish," Swetnam says. "Where do you think all this is headed?" Pelley asks,
"As fires continue to burn, these megafires continue to burn, we may see ultimately a majority, maybe more than half of the forest land converting to other forest, other types of ecosystems," Swetnam says. "Wait a minute. Did you just say that there's a reasonable chance we could lose half of the forests in the West?" Pelley asks. "Yes, within some decades to a century, as warming continues, and we continue to get large scale fires," Swetnam replies. Swetnam says that this is what we have to look forward to. He estimates, in the Southwest alone, nearly two million acres of forest are gone and won't come back for centuries. The hotshots are already planning for the next fire season. In 2006, the feds spent $2 billion on fire fighting, seven times more than just ten years ago. "You know, there are a lot of people who don't believe in climate change," Pelley remarks. "You won't find them on the fire line in the American West anymore," Tom Boatner says. "'Cause we've had climate change beat into us over the last ten or fifteen years. We know what we?re seeing, and we're dealing with a period of climate, in terms of temperature and humidity and drought that's different than anything people have seen in our lifetimes."
Historia lubi się powtarzać. Politycy wprowadzają prohibicję. Po alkoholowym amoku kongresmanów w Stanach Zjednoczonych w latach 1919-1933 r. na wyżyny głupoty i perfidii wspięli się eurokomisarze i ich polscy wazeliniarze. Staliśmy się niegodni kupowania zwykłych żarówek. Na razie stu i więcej watowych.
Głupota
Uzasadnieniem prohibicji żarówek jest chęć ograniczenia zużycia energii, aby zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych i wpłynąć na zahamowanie wzrostu temperatury na Ziemi. Żarówka przekształca energię elektryczną w światło i energię cieplną. Tylko ok. 5 % energii elektrycznej przekształca się w światło. Reszta – ciepło jest traktowana jako strata. Skoro lampy fluoroscencyjne (świetlówki) są wydajniejsze pod względem generowania światła, to straty są mniejsze i możemy chwalić się mniejszym zużyciem energii.
Czy jednak emitowane przez żarówki ciepło to faktycznie wyłącznie strata?
Większość żarówek jest używana po zapadnięciu zmroku. Z uwagi na brak nasłonecznienia temperatura pomieszczeń obniża się. Efekt ten już w umiarkowanych szerokościach geograficznych staje się szczególnie dokuczliwy od jesieni po wiosnę i wymusza ogrzewanie pomieszczeń. W takich warunkach ciepło żarówek nie jest żadną stratą. Jest efektywnie wykorzystywane do ogrzewania. Ba, sprawność wytwarzania tej formy energii cieplnej jest bardzo wysoka, a sami ekolodzy uważają energię elektryczną za najczystszą formę energii. Prohibicja żarówek pozbawi nas sprawnego, czystego (w rozumieniu ekologów) źródła ogrzewania. Nota bene w dokładnych procedurach obliczania zapotrzebowania domów na ciepło, i to źródło uwzględnia się. Bilans ciepła musi być uzupełniony, inaczej spadnie temperatura. Do życia w niskich temperaturach póki co jeszcze nas nie zmuszają. Dodatkową energię cieplną wytworzymy w piecach o sprawności najczęściej wielokrotnie mniejszej od ciepła wytwarzanego przez żarówkę i co więcej przeważnie emitujących przeklęte przez ekologów gazy cieplarniane. Zamienił stryjek siekierkę na kijek.
Perfidia
Zasadniczo na powyższym przyjrzeniu się bilansowi cieplnemu moglibyśmy zakończyć wykazywanie kretynizmu polityków. Ale skoro brakuje elementarnej logiki w twierdzeniu o konieczności oszczędzania energii w formie prohibicji żarówek, to może coś tkwi również w drugim elemencie wyznania wiary ekologów i polityków - szkodliwości tzw. gazów cieplarnianych. Problem sygnalizowaliśmy w „O tematach zastępczych”. Prowadząc dociekania nad naszą historią zapoznaliśmy się z badaniami z zakresu paleoklimatologii. W szczególności dotarliśmy do naukowych podstaw narzucanej nam hipotezy o globalnym ociepleniu. Symptomatyczny w tym zakresie jest artykuł Jamesa Hansena i innych „Climate change and trace gases” opublikowany w 2007 r.
Średnia temperatura na Ziemi jest zmienna. Na podstawie analizy składu chemicznego pęcherzyków powietrza uwięzionego w lodowcach udało się ją odtworzyć. Poniżej przedstawiamy dane z odwiertu na stacji Vostok na Antarktydzie.
Punktem wyjścia teoretyków globalnego ocieplenia jest zauważenie bardzo silnego związku pomiędzy zmianami temperatur na Ziemi, a zawartością w atmosferze dwutlenku węgla, metanu i podtlenku azotu.
Dane pokazują odchylenia temperatury od stanu obecnego i stężenia dwutlenku węgla od stanu w 1850 r. w okresie ostatnich 200 tys. lat. Nie trzeba być specjalistą aby zauważyć bardzo silną współzależność zmiennych. Gdy było cieplej, gazów było więcej, gdy zimniej mniej.
Dwutlenek węgla i badane gazy są gazami cieplarnianymi. Pochłaniają odbite od powierzchni ziemi promieniowanie podczerwone i oddają je do atmosfery, co wywołuje efekt szklarniowy (cieplarniany).
Na tych podstawach Hansen stwierdza, że wzrost temperatury na Ziemi wywołują gazy cieplarniane. Innymi słowy buduje związek przyczynowo-skutkowy. Więcej gazów ma wywoływać wzrost temperatury.
Uważamy, że jest to najsłabszy punkt teorii Hansena. Ze współzależności zmiennych nie można określić związku przyczynowo-skutkowego, a zwłaszcza jego kierunku.
Zauważmy, że ilość gazów cieplarnianych zmieniała się, Raz rosła, raz spadała i to bez względu na aktywność cywilizacyjną człowieka (dotyczy to zwłaszcza okresu sprzed ostatnich 12 tys. lat w którym ekolodzy nie zarzucają naszemu gatunkowi niecnych antyplanetarnych kroków). Skąd te zmiany, jakie były źródła i sposoby pochłaniania tych gazów?
Zacznijmy od wody. Tak wody. Para wodna jest najważniejszym gazem cieplarnianym (w ponad 60 % odpowiada za pochłanianie i emisję odbitego od Ziemi promieniowania podczerwonego). Głównym źródłem pary wodnej są parujące oceany. Im wyższe temperatura tym parowanie jest intensywniejsze i wzrasta wilgotność powietrza. Większa ilość pary wodnej w atmosferze powoduje wzrost temperatury, co jeszcze bardziej intensyfikuje parowanie. Z kolei im chłodniej, tym parowanie jest mniejsze, a i atmosfera może przyjąć mniej wody (mniejsza wilgotność), której nadmiar jest usuwany w postaci opadów atmosferycznych. Tym samych pomiędzy temperaturą i ilością pary wodnej w atmosferze zachodzi dodatnie sprzężenie zwrotne.
Dwutlenek węgla jest w ok. 26 % odpowiedzialny za efekt cieplarniany. Jest gazem rozpuszczalnym w wodzie. Im wyższa temperatura tym więcej gazu ulatnia się z wody. Im niższa tym więcej go się rozpuszcza. Dwutlenek węgla jest również produktem oddychania. Im większa temperatura tym więcej biomasy i więcej wydalanego dwutlenku węgla. Również zawartość dwutlenku węgla wykazuje dodatnie sprzężenie zwrotne z temperaturą.
Metan, o którego wzrost emisji ekolodzy oskarżają homo sapiens sapiens, odpowiada za niecałe 6 % efektu cieplarnianego. Wraz ze wzrostem temperatury rośnie liczba zwierząt, z których odchodów ulatnia się metan. Podejrzewa się, że podwyższenie temperatury może powodować uwolnienie metanu z klatratów (hydratów) zalegających na szefie i stoku oceanów. Metan też jest powiązany z temperaturą dodatnim sprzężeniem zwrotnym (przynajmniej w zakresie wzrostu wartości).
Na pierwszy rzut oka tezy Hansena wydają się prawdopodobne (zwłaszcza jak uwzględnimy pomijaną przez niego parę wodną, z którą jakimś „dziwnym” trafem ekolodzy nie walczą). Trzy gazy cieplarniane odpowiadające praktycznie za całość efektu cieplarnianego są powiązane z temperaturą dodatnim sprzężeniem zwrotnym. Wzrost temperatury może się samo napędzać i prowadzić do katastrofy.
Ale coś w tym propagandowym obrazie nie pasuje.
Hansen przeszedł do porządku dziennego nad ciekawym wynikiem opublikowanym w swoim artykule. Określając korelację pomiędzy temperaturą, a stężeniem gazów cieplarnianych wyliczył, że zmiany temperatury poprzedzają zmiany stężenia tych gazów o ok. 700 lat. Innymi słowy statystycznie częściej najpierw rosła temperatura, a dopiero po kilkuset latach stężenie gazów cieplarnianych. Okres ten jest niezmiernie krótki w geologicznej skali czasu, ale wyklucza z punktu widzenia logiki mechanizm proponowany przez Hansena – najpierw gazy, potem temperatura.
Drugim sygnałem, ze coś nie pasuje w tej układance jest fakt, że tak temperatura jak i stężenie gazów cieplarnianych zmieniała się okresowo. Istnieje jakaś siła, która co mniej więcej 100 tyś. lat drastycznie zmieniała kierunek zmian. Ostatnio zadziałała ok. 12 tys. lat kończąc ostatnie zlodowacenie. Siła ta nie ma charakteru przypadkowego. Wykres wykazuje zbyt dużą regularność. Również amplituda odchyleń temperatury jest podobna. Na stacji Vostok różnica pomiędzy najmniejszą, a największą temperaturą na przestrzeni ostatnich kilkuset tysięcy lat wynosi ok. 10oC (średnio na Ziemi ok. 5oC).
Tylko co wpływa na zmianę temperatury na Ziemi? W zasadzie Hansen wie jaki to czynnik. W swoim wyżej przywoływanym artykule zdawkowo zajął się teorią Serba Milutina Milankowicia. W opublikowanej w 1920 r. pracy Milankowic dowodził, że zmiany orbity Ziemi i osi obrotu Ziemi powodują zmiany nasłonecznienia Ziemi, których skutki są zmiany klimatyczne. Za najistotniejsze uznał fluktuacje nasłonecznienia półkuli północnej na której znajduje się większość powierzchni kontynentów, przy czym ląd i woda w różnym stopniu nagrzewają się i akumulują ciepło słoneczne.
Metoda polemiki Hansena z wynikami Milankovica jest znamienna. Żongluje datami, szerokościami geograficznymi, słowami, a ucieka od analizy statystycznej zmiennych. Sami oceńcie czy warto zbadać statystyczny związek pomiędzy nasłonecznieniem, a zmianami temperatur (stacja Vostok na Antarktydzie).
Naszym zdaniem już na pierwszy rzut oka ten związek istnieje i tłumaczy zwłaszcza zwroty trendu temperatur na Ziemi. Jednocześnie z uwagi na niezależność parametrów orbity Ziemi od działania człowieka, oraz stanu klimatu na Ziemi a także z uwagi na oczywisty kierunek przepływu energii promieniowania słonecznego możemy praktycznie jednoznacznie wskazać kierunek związku przyczynowo-skutkowego.
Na trend wyznaczony zmianami nasłonecznienia Ziemi nakładają się jakby losowe fluktuacje o krótszym okresie. Odchylenia od trendu są bardzo interesujące. Ich przyczyny i skutki mogły mieć poważny wpływ na historię naszych przodków w ciągu ostatnich 200 tys. lat (mniej więcej czas życia na ziemi ludzi anatomicznie identycznych ze współczesnymi). Ale to temat na inną opowieść. Tutaj zauważmy, że od ok. 9 tys. lat na średnie szerokości geograficzne półkuli północnej trafia coraz mniej promieniowania słonecznego. Za ok. 3-4 tys. lat wystąpi minimum, ale nawet za 30 tys. lat natężenie promieniowania słonecznego nie osiągnie poziomu sprzed 9 tys. lat temu. Co więcej w ciągu ostatnich 10 tys. lat wyraźne są krótkookresowe oscylacje temperatury o amplitudzie większej niż wcześniej. Przyjrzyjmy się im dokładniej.
Wygląda na to jakby natura (Słońce) dążyło do obniżenia temperatury, a coś z nią siłowało się w przeciwnym kierunku. Uważamy, że tym czymś mogą być gazy cieplarniane, które ulatniają się m.in. w związku z działalnością człowieka. Ale w takim wypadku ograniczenie ich emisji byłoby katastrofalne. Cały czas wisi nad nami groźba ochłodzenia i ponownej ekspansji lądolodu.
Związek pomiędzy zmianami orbity Ziemi, a klimatem potwierdzają szczegółowe analizy opublikowane w artykułach J. Haysa z 1976 r. oraz J. Riala z 2003 r.
Kasa
Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze.
Hanses jest naukowcem rządowym. Jednocześnie jest czołowym aktywistą ekologów traktowanym wręcz jako guru. Za swoje pomysły dostaje pieniądze dzięki politykom. Politycy dzięki Hansenowi mają alibi do uprawiania propagandy i okradania podatników. Naganiacze i otumanieni ekolodzy również są suto nagradzani pieniędzmi wydartymi przez polityków podatnikom. Dodatnie sprzężenie zwrotne. Im więcej kasy, tym więcej wyrafinowanych pomysłów, co daje znowu więcej kasy. I prestiż. I uznanie. I nawet Nobla.
Drugie dno stanowią oszuści zarabiający na produkcji gadżetów, których nie zwykliśmy kupować chyba, że zmuszają nas do tego politycy. Tylko pod przymusem można próbować zmusić nas do zakupy drogich lamp fluoroscencyjnych, emitujących męczące wzrok światło, nie zapewniających praktycznie żadnych oszczędności energii, mniej żywotnych niż tradycyjne żarówki gdy zapalamy je i gasimy już tylko ponad ok. sześć razy dziennie, a na dodatek z dodatkiem jakże ekologicznej rtęci.
Prohibicja żarówek niesie za sobą i trzecie dno. Co się stanie, gdy jest masowe zapotrzebowanie na tani w produkcji, zakazany na rynku produkt? Przykład alkoholu w Stanach, czy narkotyków na całym świecie nie pozostawia wątpliwości. Powstanie czarny rynek, rozrośnie się gangsterka. Jesteśmy ciekawi, który z eurobonzów już wije sobie pozycję na miarę Al Capone lub Patricka Josepha Kennedy’ego (1858-1929, właściciela najpierw saloonu, potem dwóch barów, a następnie a jakże przedsiębiorstwa importu alkoholi, który pracowite życie zakończył m.in. jako właściciel banku, a zarazem dziadka prezydenta Stanów Zjednoczonych).
Hansen zwrócił naszą uwagą na czwarte dno. Skutki ocieplenia.
Ekolodzy usiłują wmówić nam, że ocieplenie przyniesienie Ziemi istny Armageddon. Większa temperatura, gorąco, sucho, piasek, pustynie, Mars lub Wenus. Z pewną taką nieśmiałością pojawiają się jednak informacje, że mimo rosnącej w ostatnich ok. stu latach średniej temperatury obszar pustynny nie powiększył się, a zmniejszył się. Pustynia na Saharze zaczyna się zazieleniać. Ekolodzy są skonfundowani. Nie byliby, gdyby zapoznali się z paleobiologią Afryki i dowiedzieli się, że w okresie ocieplenia klimatu pustynie ustępowały. Większa temperatura to większe parowanie oceanów i wilgotniejsze powietrze, a wilgotniejsze powietrze to większe opady.
Toteż nie pustynie niepokoją Hansena. Nie brak życiodajnej wody, a jej nadmiar. Boli go podwyższanie poziomu mórz na skutek topnienia lodowców. W ciągu ostatnich 19 tys. lat poziom mórz podwyższył się o ok. 120 m. Ale i tak obecny poziom jest niższy o kilka metrów od wcześniejszego maksimum i to osiągniętego bez udziału człowieka.
Zmiany poziomu mórz były jednymi z najbardziej dotkliwych zmian, które dotykały ludzi. Ciekawie zaczęło robić się, gdy zbadaliśmy jaki lud zamieszkiwał zalane tereny w ciągu ostatnich kilkudziesięciu tysięcy lat. Jakie były skutki wdzierania się mórz? Jakie i gdzie wywołało to zmiany społeczne i polityczne? Jeszcze ciekawiej robi się, jak odpowiemy na pytanie gdzie obecnie skupione jest największe bogactwo świata, najwyższe budynki, najcenniejsze nieruchomości? Kto utraci dochody z wydobycia węgla, ropy naftowej, uranu? Komu za wszelką cenę zależy na zahamowaniu ocieplenia, nawet kosztem np. Afrykanów?
Oto liczący tysiące lat sumeryjski przekaz napisany pismem klinowym: „Ty, który włóczysz się po publicznych placach - czyż osiągniesz cel? Szukaj tedy wiedzy u minionych pokoleń, dopytuj się o nią.”...
Tomasz Urbaś
2 German cargo ships pass through 'Arctic Passage'
12.09.2009 05:44:13
Source: AP
Two German merchant ships have traversed the fabled Northeast Passage after global warming and melting ice opened a route from South Korea along Russia's Arctic coast to Siberia. Now the German-owned ships are poised to complete their journey through the cold waters where icebergs abound, heading for Rotterdam in the Netherlands with 3,500 tons of construction parts.
The merchant ships MV Beluga Fraternity and MV Beluga Foresight arrived this week in Yamburg, Siberia, their owner Beluga Shipping GmbH said Friday. They traveled from Ulsan, South Korea, in late July to Siberia by way of the Northeast Passage, a sea lane that, in years past, was avoided because of its heavy ice floes. Scientists report that the Arctic Ocean ice cap has been shrinking to unprecedented levels in recent summers, because of global warming, opening up many passages that were ice-choked in earlier times. In July, new NASA satellite measurements showed that sea ice in the Arctic was not just shrinking in area, but thinning dramatically. Niels Stolberg, the president of Beluga, which is based in the German city of Bremen, called it the first time a Western shipping company successfully transited the Northeast Passage. "To transit the Northeast Passage so well and professionally without incident on the premiere is the result of our extremely accurate preparation as well as the outstanding team work between our attentive captains, our reliable meteorologists and our engaged crew," Stolberg said. He said the shipping company was planning more voyages through the area in coming months. Traditionally, shippers traveling from Asia to Europe have to go through the Gulf of Aden and through the Suez Canal into the Mediterranean Sea and, pending their destination, into the Atlantic Ocean.
A journey from South Korean to the Netherlands, for example, is about 11,000 nautical miles (12,658 miles). By going northward and using the Northeast Passage, approximately 3,000 nautical miles (3,452 miles) and 10 days can be shaved off. That means lower fuel costs Researchers said the ability to navigate the route showed climate change. "We are seeing an expression of climate change here," said Mark Serreze, director of the National Snow and Ice Data Center in Boulder, Colo. "The Arctic is warming; we're losing the sea ice cover. The more frequent opening of that Northeast Passage is part of the process we're seeing." "The Arctic is becoming a blue ocean," Serreze said. For the last few years, including this year, navigator Roald Amundsen's famous Northwest Passage has been navigable. Then in 2007, the more crucial deep water channel called McClure Strait opened up and now the Northeast Passage, Serreze said. The passage "is the traditional choke point," Serreze said.
That northern route "is going to become more and more open on a seasonal basis," Serreze said. But it won't be consistently open because of local weather patterns that could still freeze it up for long time periods. This year is shaping up to have the third lowest amount of Arctic sea ice on record, just behind the worst year set in 2007 and in 2008. But just because 2009 is slightly up from the past two years, it is not an upward trend or a recovery, Serreze said. It reflects a change in local weather patterns that occurred in August, he said. "It's certainly part of the overall decline of sea ice that we've been seeing," Serreze said. Both ships, which carried cargo for a power plant project in Surgut, Siberia, were escorted by a pair of Russian icebreakers during portions of their journey. The Beluga Fraternity left South Korea on July 23, followed by the Beluga Foresight on July 28. They arrived at the Novy Port, a major Russian shipping one on the west side of the Ob Gulf, an open body of water that stretches from the Ob River delta in the south to the Kara Sea in the north. Verena Beckhusen, a spokeswoman for Beluga, said the Beluga Fraternity had already hoisted anchor and left Novy Port on Thursday. The Beluga Foresight is scheduled to cast off Saturday after its departure "was postponed due to bad weather." Russia has long used its northern coast for shipping fuel, supplies and other goods to its remote Arctic settlements, though funding for such shipments dwindled after the Soviet collapse.
Tony Halpin | September 14, 2009
Article from: The Times
IT is both a symbol of global warming and a potentially lucrative new trade route between Europe and Asia.
Two German container ships have successfully navigated the Russian Northeast Passage across Arctic waters from the Pacific for the first time in a voyage considered impossible until a few years ago.
The journey through formerly frozen seas promises to transform Russia's neglected Siberian coast and reduce transport costs for goods taken from Asia to the European Union.
But environmentalists say that the opening of the route shows the speed at which the polar ice caps are melting.
The merchant vessel Fraternity passed Nowaja Zemlya, regarded by Russia as the official exit point of the Northern Sea Route, at the weekend. Its sister ship Foresight is due to follow in a few days after being delayed by bad weather in Siberia. Their journey to reach the Dutch port of Rotterdam by late September will complete a crossing that started in Ulsan, South Korea.
The ships, each loaded with about 2,000 tonnes of cargo and destined for a Siberian power plant, set off for the Russian Pacific port of Vladivostok on July 23.
They arrived two days later but, in a sign of the sensitivity of the project, the ships waited for a month before Russian authorities gave them clearance to continue towards the Northeast Passage.
The owners of the vessels, the Beluga Shipping Company in Bremen, visited Moscow twice to negotiate the crossing with the Russian Government. But permission was granted only on August 21 after approval from the Defence Ministry and the Federal Security Service (FSB).
The ships made rapid progress but were joined by Russian nuclear-powered icebreakers as a precaution along the most hazardous section of the Northeast Passage along the Vilkizki Strait.
Reports from the crew revealed the extent that the melting ice had receded. They encountered little or no ice for most of the week-long journey through the passage, noting only the occasional iceberg.
In the Vilkizki Strait, the most northerly point, they found "some rather massive ice fields" but also a corridor of water 100 nautical miles wide where ice concentrations had declined to as little as 10 per cent.
The ships docked at Novyy Port/Yamburg last week, unloading their cargo on to barges to be transported down the Ob River in Siberia to the oil and gas centre of Surgut.
The opening of the Northeast Passage to commercial shipping promises an Arctic boom for Siberia as the region turns into an important transit location.
Niels Stolberg, the founder and president of the Beluga Group, said that the company had six contracts for delivery of more cargo into Siberia. The pioneering 12,000-tonne ships would be followed next year by a new generation of vessels that were almost twice the size as demand expanded.
"We are all very proud and delighted to be the first Western shipping company to have successfully transited the legendary Northeast Passage and delivered a sensitive cargo safely through this extraordinarily demanding sea area," he said.
The journey cut 3,000 nautical miles off the traditional 11,000-mile route from Korea to Europe via the Gulf of Aden and Suez Canal and shortened the journey by ten days.
Beluga estimated that it saved $US300,000 per ship in reduced fuel consumption and time at sea, a figure that it expects to double with the larger vessels.
The company said that the opening of the Northeast Passage would be more environmentally friendly because harmful emissions from shipping would be reduced.
It said: "So we can use the Northeast Passage only because of global warming, yet by just doing so we can reduce the consumption, and in turn significantly cut down emissions."
Despite the voyage, the limitations of the route mean that it is unlikely to challenge the Suez Canal as the main transport link between Europe and Asia. Ice sheets and weather patterns make the Northeast Passage passable to shipping for only six to eight weeks in summer without icebreakers. The cost of the machinery makes the journey commercially unattractive.
The creation of a northern gateway linking the Atlantic to the Pacific has been the dream of commercial ship-owners for centuries. But most attempts to cross the Arctic wastes have ended in disaster and many explorers have died in the process.
The first British expedition by Richard Chancellor in 1553 had to be abandoned when his ships became stuck. A Dutch crew led by William Barents lost a ship to the ice in 1597 and were forced to spend the winter in a temporary shelter eating meat from polar bears.
BBC News, POg/10:45
Lekarze ostrzegają przed "globalną katastrofą zdrowotną"
Porażka w sprawie nowego grudniowego porozumienia klimatycznego w ramach ONZ spowoduje "globalną katastrofę zdrowotną" - alarmuje 18 najbardziej profesjonalnych światowych organizacji medycznych.
Pisząc o tym w pismach "The Lancet" i "British Medical Journal", postulują aby to lekarze przewodzili kwestiom związanymi z klimatem - informuje BBC News. W dalszej części apelu czytamy, że najbardziej będą cierpieć mieszkańcy biednych krajów tropikalnych. Medycy dodają jednak, że zmiany klimatyczne mogą przynieść pewne korzyści, jak bardziej zdrowa dieta czy czystsze powietrze.
Grudniowy szczyt ONZ w Kopenhadze ma ustanowić nowe, globalne porozumienie klimatyczne, które zastąpi protokół z Kioto. Jednak rozmowy przygotowawcze do szczytu są pozbawione zgody co do tego jak zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych, lub jak sfinansować ochronę przed zmianami klimatycznymi dla najbiedniejszych krajów. - Istnieje poważne zagrożenie, że politycy będą niezdecydowani, zwłaszcza w tak ekonomicznie niepewnych czasach, jak dziś - głosi list podpisany przez liderów 18 uniwersytetów medycznych i innych dyscyplin medycznych z całego świata. - Jeśli ich (polityków) odpowiedzialność będzie słaba, skutki dla międzynarodowego zdrowia mogą być katastrofalne - ostrzegają medycy.
Wcześniej w tym roku, "The Lancet" wraz z University College London opublikował raport o efektach jakie zmiany klimatyczne mogą wywrzeć na naszym zdrowiu. Jedno z głównych zagrożeń wiąże się ze wzrostem temperatury, który może powodować rozprzestrzenianie się chorób zakaźnych, ograniczyć zapasy żywności i czystej wody w krajach rozwijających się oraz podnieść liczbę ofiar śmiertelnych z powodu nadmiernych temperatur.
Jednak główna konkluzja raportu, odnosząca się do założenia, że w drugiej połowie wieku na Ziemi przybędzie trzy miliardy ludzi, głosi: "zmiany klimatyczne w odniesieniu do zdrowia będą oddziaływać na większą część populacji w następnych dekadach i podniosą ryzyko życia miliardów ludzi".
"The Lancet" i BMJ zauważają, że list organizacji medycznych dowodzi, iż zmiany klimatyczne umacniają działalność na rzecz dobroczynności związanej ze zdrowiem i rozwojem. - Nawet bez zmian klimatycznych, sprawy czystego powietrza, samochodów elektrycznych, ratowania lasów, oszczędzania energii czy nowych technologii upraw mają się dobrze - głosi ich uświadczenie. - Zmiany klimatyczne czynią to tylko bezspornym.
To te same organizacje które straszą nas nową grypą,zgadza się?
United Nations agencies say Guatemala is facing the worst drought in 30 years. They report some 2.5 million people in 21 provinces are affected and in need of urgent food assistance. The effects of the weather phenomenon known as El Nino have extended the dry spell in Guatemala, triggering a food crisis in the country. The drought has caused a reduction and loss of agricultural production. The World Food Program says people are suffering from a combination of factors, including high food prices, the global financial crisis, unemployment and recurrent poor food crops. WFP spokeswoman, Emilia Casella, says this situation is having a bad affect on the nutritional status of the rural poor in Guatemala, particularly women and children. "Guatemala has the fourth highest rate of chronic malnutrition in the world and the highest in Latin America and the Caribbean," she said. "Nearly 50 percent of children under five years old in Guatemala suffer from chronic under-nutrition, which can cause stunting or severe weight loss. WFP is expecting that the worst-hit families will be about 54,000 families in Guatemala, although the government is estimating the number could be closer to 300,000." Casella says WFP so far has managed to distribute food to more than 20,000 families in affected areas. She says 20 metric tons of high-energy biscuits also are currently being distributed to more than 10,000 families. In the next few weeks, she says WFP will continue to distribute these biscuits to a further 20,000 families. She says stocks in Guatemala are at their lowest level in years. She says WFP currently is providing a special fortified blended food to 100,000 children under three, as well as to 50,000 nursing and pregnant women in 136 communities. The WFP spokeswoman warns this critically important program will be cut by the end of October unless the agency receives seven million dollars to fund it over the next 12 months.
Katastrofalna susza w Kenii
Opublikowano: 23.09.2009 | Kategoria: Wiadomości ze świata
KENIA. Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) bije na alarm: konflikty, wymuszona migracja i rekordowo niskie zbiory wywołają w tym roku masowy głód w już i tak niedożywionej Afryce Wschodniej.
Już teraz cztery miliony Kenijczyków jest uzależnionych od pomocy humanitarnej.
Przedłużający się okres suszy doprowadził do dramatycznej sytuacji. Według szacunków FAO, zbiory kukurydzy, stanowiącej 80 proc. ogółu zbiorów zbóż w Kenii, osiągną w tym roku wartość 1,84 mln ton, czyli o 28 proc. mniej niż zazwyczaj.
Choć od początku roku jej ceny stale maleją, nadal utrzymują się na dużo wyższym poziomie niż jeszcze dwa lata temu. Większości ludzi na nią nie stać. Tym bardziej, że w wyniku suszy brakuje paszy dla zwierząt, co powoduje śmierć setek stad bydła. Hodowcy są bezradni, a wobec braku źródła utrzymania i wysokich cen, nie mogą kupić nawet podstawowej żywności.
Wymuszona migracja pasterzy w poszukiwaniu wody i paszy powoduje rozprzestrzenianie się chorób bydła i zaostrza konflikty w regionie. W dodatku stada coraz częściej wypasane są na terenach zajmowanych do tej pory przez słonie, jedną z głównych atrakcji turystycznych i źródło zarobków dla wielu Kenijczyków. Teraz, z braku pożywienia i wody, słonie zaczynają masowo ginąć. Zdaniem zoologów, jeśli susza będzie się przedłużać, gatunek może być zagrożony.
Problem dotyczy także miast. Jako że elektryczność w Kenii pochodzi w dużej mierze z elektrowni wodnych, ze względu na niedobór wody, prąd jest racjonowany. W stolicy kraju, Nairobi, zasilanie wyłączane jest co najmniej na trzy dni w tygodniu. Miasto opustoszało, przez co wielu sprzedawców, hotelarzy czy restauratorów musi zwalniać obsługę, a nawet kończyć działalność. Coraz więcej osób całkowicie uzależnionych jest od pomocy Światowego Programu Żywnościowego ONZ (WFP).
Kenijski rząd nieudolnie próbuje walczyć ze skutkami suszy, przede wszystkim jednak wraz z WFP wzywa społeczność międzynarodową do pomocy finansowej. Potrzeba około 230 mln dolarów, by umożliwić Kenijczykom zakup żywności.
Sytuację w Kenii może jeszcze pogorszyć El Niño, anomalia pogodowa, wywołująca pod koniec roku gwałtowne deszcze w regionie. Powodzie i lawiny błota zabiją stada, zniszczą uprawy, drogi i budynki.
Według danych FAO, w regionie Afryki Wschodniej blisko 20 mln osób wymaga pomocy żywieniowej, a na całym świecie już ponad miliard osób cierpi głód. To o 11% więcej niż w ubiegłym roku.
Opracowanie: Małgorzata Śpiewak
Na podstawie: news24.com, mg.co.za, news.bbc.co.uk, FAO.org
Źródło: Portal Spraw Zagranicznych
Gwałtowne wichury i burze piaskowe, jakie przeszły ostatniej doby nad wschodnią Australią, przyniosły z centrum kontynentu tumany czerwonego kurzu nad Sydney. Kurzawa spowodowała w mieście chaos komunikacyjny, zmuszając także wielu ludzi do pozostania w domach.
Na międzynarodowym lotnisku w Sydney odwołano loty - samoloty lądują w innych miastach regionu, poza strefą kurzawy. Zawieszono też kursowanie promów w miejskim porcie.
Lekarze zalecili osobom starszym i dzieciom pozostanie w zamkniętych pomieszczeniach. Służby medyczne mimo to nie nadążają z udzielaniem pomocy potrzebującym, głównie osobom chorym na astmę i alergikom. Na ulicach Sydney pojawili się ludzie noszący maski, mające blokować wdychanie kurzu.
W mieście doszło też do wielu wypadków drogowych. Także z powodu niemal zerowej widoczności wstrzymano pracę w wielu zakładach pracy na przedmieściach Sydney.
Od rana w środę chmury czerwonego kurzu przepłynęły z Nowej Południowej Walii także nad południową część australijskiego stanu Queensland.
Zdaniem synoptyków, najbliższe dni nie przyniosą prawdopodobnie poprawy sytuacji. Nadal wiać będzie silny wiatr - o prędkości dochodzącej do 65 km na godzinę - unoszący w powietrzu wyschniętą z powodu suszy ziemię.
Global warming could worsen Australia, India droughts
24.09.2009 05:30:42
Source: Reuters
Global warming may have spawned a new type of El Nino in the central Pacific and this could worsen the droughts in Australia and India, a new study by researchers in South Korea and the United States has found. While the conventional El Nino is a warm body of water stretching across the tropical Eastern Pacific, this new El Nino is a horseshoe-shaped region of warm ocean in the central Pacific flanked by unusually cooler waters, they wrote in a paper published in the latest issue of Nature.
"This new type of El Nino appeared in the recent decade and from our analysis, it may be due to global warming," lead researcher Sang-Wook Yeh of the Korea Ocean Research and Development Institute told Reuters by telephone. Yeh and his colleagues applied Pacific Ocean sea surface temperature data from the past 150 years to 11 global warming models developed by the Intergovernmental Panel on Climate Change. Eight of them showed global warming conditions will increase the incidence of the new El Nino. "The results described in this paper indicate that the global impacts of El Nino may significantly change as the climate warms," said Yeh. "This type of El Nino will bring more drought to India and Australia." Ben Kirtman, co-author of the study and professor of meteorology and physical oceanography at the University of Miami's Rosentstiel School of Marine and Atmospheric Science, said the new El Nino may overshadow the old El Nino, which helped shield the United States and Caribbean from severe hurricanes. This means the protective shield of the old El Nino may be on the wane. "Currently, we are in the middle of a developing eastern Pacific El Nino event, which is part of why we're experiencing such a mild hurricane season in the Atlantic," said Kirtman in a statement. Kirtman expects the current El Nino event to end next spring, which he expects may bode for a more intense Atlantic hurricane season in 2010.
Słońce po dłuższym okresie spokoju zaczyna zwiększać aktywność. Pojawiły się dwa kompleksy plam. Jeden z lewej dolnej części tarczy otrzymał numer 1026. Ten kompleks początkowo składał się z kilku plam, obecnie już tylko z jednej. Nieco bardziej rozbudowany jest kompleks 1027, znajdujący się w lewej górnej części słonecznej tarczy. Na najnowszym zdjęciu z sondy SOHO zaobserwować możemy dwie plamy. Zmierzają one dzięki ruchowi obrotowemu Słońca w kierunku centralnej części jego tarczy. Oczywiście mówimy o liczbie plam widocznej za pomocą lornetek ze specjalnymi filtrami słonecznymi. W rzeczywistości plam w obu kompleksach jest znacznie więcej, co ustalane jest za pomocą bardzo szczegółowych teleskopów. Wczoraj naukowcy zaobserwowali na Słońcu aż 31 plam, mimo iż na zdjęciu zawarte są one w jedynie trzech plamach. Plamy to nic innego jak miejsca gdzie temperatura jest o wiele niższa niż w pozostałych regionach powierzchni Słońca. Dzieje się tak na skutek otaczających plamę pól magnetycznych. Czym są one silniejsze, tym plama staje się większa i chłodniejsza, a reakcje w niej zachodzące bardziej gwałtowne. W plamach co jakiś czas dochodzi do eksplozji, czyli do wyrzutów materii i rozbłysków promieniowania rentgenowskiego o różnej sile. Czym potężniejszy wybuch, tym większe prawdopodobieństwo wystąpienia zorzy polarnej na Ziemi. Niebawem kolorowe zorze będą mogli zobaczyć mieszkańcy obszarów polarnych dzięki wyrzutom masy z plamy 1027. Słońce systematycznie zwiększa aktywność, którego apogeum spodziewane jest w maju 2013 roku. Poniżej omawiane zdjęcie Słońca.
Ostatnia burza pyłowa która sparalizowała życie we wschodniej Australii miała gęstość 15000 mikrogramów osadu na metr sześcienny przy normie wynoszącej...15 mikrogramów oraz dawce zagrazającej zyciu wynoszącej 300 mikrogramów.
Naukowcy nie mają wątpliwości że była efektem najwiekszej suszy w kraju w czasach nowożytnych,która z kolei została wywołana zmianami klimatycznymi:
The red dust storm that blanketed Sydney and other parts of Australia Wednesday was in part a result of a drought plaguing the country, according to an international meteorological expert. The drought left surface soil loose and primed to be carried off in the massive gusts of wind that ripped through from the Outback, said Leonard Barrie, the head of research at the World Meteorological Organization, based in Geneva, Switzerland. "This severe a storm was really aggravated by the drought that has taken place," said Barrie. The amount of particles in the air shot up from the normal 15 micrograms per cubic metre to a concentration of 15,000 micrograms per cubic metre. Health authorities say anything above a concentration of 300 can be dangerous. Scientists were still debating whether the aridity in Australia was a result of human induced climate change or natural fluctuations in the weather. Some indicators were pointing to climate change. But researchers have noted that in Australia and in the United States, the 1930s were loaded with dust events, most famously the Dust Bowl, which was chronicled and fictionalized by the author John Steinbeck. Furthermore, China and other parts of Asia, along with sections of Africa are no strangers to dust storms.
Even the Alps are hit in the spring and autumn with large quantities of tiny particles. However, whatever the reason behind the Australian phenomenon, Barrie said, changes were occurring around the world and countries needed better systems to forecast the amount of expected dust and other tiny particles in the air. "The droughts in Australia are thought to be a harbinger of things to come," the expert said. "There are certainly going to be [more] areas stricken by droughts." Earlier this month, the WMO pushed forward an international agreement on sharing weather information. Data collection on dust and related occurrences would likely be part of the global deal, to help interests from industrial plants affected by the particles clogging their filters to people with heart and lung diseases for whom such storms present a serious health hazard. The technical data will be used by people all around the world, or, as Barrie put it, in the form of a question: "How much dust will get dumped on Beijing this spring?" The necessary technology is being improved. But existing mechanisms are needed in more areas, Barrie urged, so that vulnerable sectors can be forewarned, saving costs and even lives.
Powodzie które 9 września nawiedziły Grecję i zachodnią Turcję nastąpiły-o czym jakoś media zapomniały wspomnieć-po okresie największych susz w obu krajach od wielu lat i wedle badań są dowodem na "radykalizację" klimatu:
World climate change issues are being felt closer to home with recent disastrous flash flooding occurring in parts of Greece and Western Turkey. Some of these floods have been so bad that many are saying that they are the worst in years, with the heaviest rains in more than eight decades falling in and near Turkey’s largest city, Istanbul. So far, property damage alone in areas near Istanbul is estimated to be more than $ 100 million, and several people have been killed, including seven women who were in a minibus that was swept way during a flash flood. Is global warming to blame? The downpours come after some of Turkey’s worst drought conditions in years, as we have noted in a previous Green Prophet piece on Turkey which explores how Turkey’s water reserves have been seriously depleted due to lack of adequate rainfall –– believed to be partially been attributed to climate change. Now, in the country’s western provinces, the exact opposite is true with too much water causing serious property and crop damage; not to mention displacement of people and even loss of life. Even the capital, Ankara, is not immune to this problem, with many low-lying areas in danger of flooding. The current opening of the UN General Assembly in New York has also been an opportunity for leaders of the more developed nations to meet each other and discuss some of the problems dealing with climate change.
Lodowce w terenach podbiegunowych topią się coraz szybciej:
Polar ice caps melting faster than we thought
26.09.2009 05:31:59
Source: Mother Nature Network
MSNBC reports that polar ice caps in Greenland and Antarctica are melting much faster than scientists believed, even melting at "runaway" rates. The article summarizes the findings of a research study published in Nature, a peer-reviewed scientific journal. The study explored 50 million laser images from a NASA satellite to calculate the shrinking depth of the ice sheets, finding the edges to be particularly thin because of their proximity to the warmer water beneath.
The ice in these regions is, in many areas, more than a mile thick, so people have been slow to feel alarmed. However, since 2003, some places of Antarctica have lost 30 feet of thickness each year, the study found, which is twice the rate of melting from 1995 to 2003. MSNBC states that the findings, "confirm what some of the more pessimistic scientists thought: The melting along the crucial edges of the two major ice sheets is accelerating and is in a self-feeding loop. The more the ice melts, the more water surrounds and eats away at the remaining ice." The article quotes study lead author Hamish Pritchard, saying the melting is more widespread than scientists thought, surprising researchers by reaching hundreds of kilometers inland. The British Antarctic Survey released a statement indicating the melting affects all latitudes of Greenland, is spreading, and has intensitifed on Antarctic coastlines.
The glaciers are melting at rates faster than the precipitation can replace the ice shelves and perhaps contributing to the rise in sea levels. The article indicated that scientists once thought the melting glaciers would add three feet to sea levels by the end of the century, but that the size of the ice sheets meant it would take centuries for them to melt entirely. Now, Pritchard indicates we have "underestimated" the sensitive ice sheets' response to temperature changes. He points to not only the warm water at the edges of the glaciers, but also the warm ocean currents contributing to the melt. Pritchard calls for greater understanding of the ice loss so researchers can better predict the future rise in sea levels.
Tak mi coś przyszło do głowy w nawiązaniu do innego tematu w którym zdarza mi się często tu pisać-jeżeli ocieplenie się klimatu obserwuje się na wszystkich planetach Układu Słonecznego,jeżeli z powodu wzrastającej temperatury eksploduje pokaźna kometa a Słońce nie wykazuje w tym czasie jakiejś specjalnej aktywności...to może jest jeszcze jeden czynnik który przez ostatnie kilka lat coraz silniej oddziaływuje na nasz Układ Słoneczny?
A jaki to czynnik...hehe,będę miał więcej poszlak to się wypowiem,ale na pewno nie jest to czynnik ziemski
Super typhoon bears down on flood-ravaged Philippines
Thu Oct 1, 11:35 pm ET
MANILA (Reuters) – The Philippines ordered the evacuation of people living in low-lying coastal areas on Friday as a "super typhoon" threatened devastation a week after flash floods killed nearly 300 people in and around Manila.
Typhoon Parma, 270 km (170 miles) east of the island of Catanduanes, was gaining strength as it churned west north-west toward the mainland and already bringing heavy rain to the area.
It was expected to make landfall near the northeastern Aurora and Isabela provinces on Luzon by Saturday. Most of the area is mountainous and not heavily populated, but Parma could bring heavy rain across the region over the next two days, making life even worse for Manila.
The Asia-Pacific region has been hit by a series of natural disasters in recent days, including Typhoon Ketsana which killed more than 400 in the Philippines, Vietnam and Cambodia.
Two powerful earthquakes rocked the Indonesian island of Sumatra, with the death toll likely to be in the thousands, and a tsunami battered American and Western Samoa, killing nearly 150.
"We're concerned about the effects of more rain on the relief work in flooded areas because the water level could rise again," Philippine Defense Secretary Gilberto Teodoro said in a briefing aired live on national television.
Teodoro, the head of the National Disaster Coordinating Council, has placed the military and police on alert and ordered civilian agencies to stockpile food, water, medicine, fuel and other relief supplies.
The weather bureau said Parma, with gusts of up to 230 kph (143 mph) at the center, will be the strongest typhoon to hit the country since 2006.
"It's still very much possible that we will raise signal number 4 as it closes in on northern Luzon," Prisco Nilo, head of the weather bureau, told reporters.
At signal number 4, residential and commercial buildings may be severely damaged, large trees uprooted, and power and communication lines may be cut.
Ketsana left tens of thousands homeless in and around Manila and areas around a lake near the capital remain submerged under 2-3 meter floodwaters. It also damaged or destroyed more than $108 million in crops, infrastructure and property.
The Philippines is hit by frequent typhoons in the summer which often continue on their track to hit Vietnam, China and Taiwan before weakening over land.
(Additional reporting by Ho Binh Minh in HANOI and Manny Mogato)
(Reporting by Rosemarie Francisco; Editing by Nick Macfie)
Jakoś cicho w polskich mediach o wydarzeniach do jakich doszło we włoskiej Messynie ubiegłej nocy.
Miasto zostało zaatakowane przez tak intensywne opady że doszło do całej serii osunięć ziemi które praktycznie zrównały z ziemią infrastrukturę w mieście oraz zabiły 13 osób.
Italy's civil protection chief says at least 13 people were killed and dozens injured by mudslides unleashed by heavy rains on parts of the Sicilian city of Messina. Guido Bertolaso told a news conference Friday at least 40 people were hospitalized after rivers of mud swept away cars and caused several buildings to collapse overnight. Several more people are believed to be missing but authorities have given varying figures, ranging from five to 20. The mud unleashed by heavy rains descended from the hills and cliffs that ring the city. Roads and railways were cut and many of the stricken areas are still reachable only on foot.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów
Wiki2
Wykop2
Linki
Szukaj
Ekipa
Rejestracja
Zaloguj
