Tę wrogość wenezuelskiego kardynała najlepiej tłumaczy fakt, że instytucja kościoła katolickiego, która tkwi w przekonaniu, że jest najlepszym przyjacielem ubogiego człowieka, raczej blado wypada na tle prezydenta Chaveza.
Zarówno KK jak i rząd Chaveza mają wspólny cel, którym jest pomoc biednym. Różnica między nimi tkwi w sposobie działania. Chavez wprowadza w życie wielki plan pomocy dla ubogich poprzez równy podział dóbr, natomiast KK tylko i wyłącznie mówi o braterskiej pomocy podczas gdy sam opływa w dostatkach.
Taka sytuacja na dłuższą metę spowoduje, że ludzie zaczną dostrzegać fałszywą postawę kościoła i będą się od niego odżegnywać. Spadek społecznego zaufania szybko przełoży się na manko w kościelnej skarbonce.
Nie ma się co dziwić, kardynał Jose Castillo Lara wie, że Bóg to przede wszystkim pieniądz.
Łatwo daje się zauważyć, nawet na naszym podwórku, że KK bardzo boi się lewaków i prawie zawsze agituje na prawo. Paradoksem jest to, że skrajnie lewicowa ideologia ma bardzo wiele cech wspólnych ze wczesnym chrześcijaństwem.
Zainteresowanym polecam niezwykle ciekawy artykuł ze strony racjonalisty:
"Magisterium kościoła a komunizm" - prof. Dionizy Tanalski
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,4901/q,Magisterium.Ko%B6cio%B3a.a.komunizm