W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
LaRouche w walce z Rothshyld i spółka   
Podobne tematy
Rothschildowie właścicielami wszystkich banków 17
Niewidzialna wojna - Rothszyldowie kontra Rosja71
Kardynał Hlond - misja czy ucieczka5
Pokaz wszystkie podobne tematy (18)
Znalazłeś na naszym forum inny podobny temat? Kliknij tutaj!
Ocena:
10 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Odsłon: 9423
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.400 mBTC

PostWysłany: 16:32, 10 Gru '10   Temat postu: LaRouche w walce z Rothshyld i spółka Odpowiedz z cytatem

Lyndon LaRouche
maz stanu, ekonomista, autor wielu ksiazek

Lyndon H. La Rouche, jun, urodzil sie w 1922r. w Rochester, stam New Hempshire. W czasie drugiej wojny swiatowej sluzyl w korpusie medycznym na froncie azjatyckim; po powrocie do Stanów Zjednoczonych kontynuowal studia uniwersyteckie, które przerwal w 1947 r., by rozpoczac prace jako doradca do spraw zarzadzania przedsiebiorstwem.

W 1974 r. LaRouche zalozyl miedzynarodowa agencje informacyjna, która rozpoczela publikowanie m.in tygodnika „Executive Inteligence Review” (EIR) oraz okresowych prognoz gospodarczych.

W pazdzierniku 1979 r. Larouche przedstawilprogram rozwoju defensywnych broni laserowych, które umozliwilyby odejscie od doktryny MAD tj. gwarantowanego wzajemnego zniszczenia. Proponowal równiez zastosowanie nowoczesnych technologii militarnych w produkcji cywilnej w celu podniesienia jej wydajnosci. W marcu 1983 r. prezydent Ronald Reagan oglosil, iz program ten, znany jako strategiczna inicjatywa obronna (SDI) przyjety zaostal jako czesc oficjalnej polityki Stanów Zjednoczonych.

Dzialalnosc polityczna LaRouche'a, która obejmuje: kampanie przeciwko polityce miedzynarodowych organizacji finansowych; apel o ogloszenie moratorium na dlugi Trzeciego Swiata; rozpoczecie globalnego programu odbudowy gospodarki; spowodowala reakcje kól zwiazanych z miedzynarodowa finansjera, które rozpoczely przesladowania polityczne LaRouche'a i jego wspólpracowników.

W rezultacie procesu majacego wszelkie znamiona politycznej nagonki, LaRouche zostal skazany na pietnoscie lat pozbawienia wolnosci za „knowania w celu nie placenia podatków”. Po pieciu latach 26 stycznia 1994 r., powrócil na wolnosc i natychmiast rozpoczal starania o uzyskanie rehabilitacji dla siebie oraz kilku swoich wspólpracowników, którzy w rezultacie sfabrykowanych oskarzen przebywali, badz ciagle przebywaja w wiezieniu.

W ciagu swej wieloletniej dzialalnosci na arenie politycznej LaRouche wielokrotnie kandydowal w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Przedstawil amerykanskim wyborcom swój program odbudowy gospodarki Stanów Zjednoczonych. Program ten obejmowal m.in. nacjonalizacje Banku Rezerw Federalnych, który jest prywatnym bankiem centralnym Stanów Zjednoczonych. W celu uruchomienia taniego dlugoterminowego kredytu na rozbudowe infrastruktury w dziedzinie gospodarki wodnej, transportu, produkcji energii, ochrony zdrowia, edukacji oraz badan naukowych.

Oprócz stworzenia programu odbudowy gospodarki amerykanskiej, LaRouche wraz z pracownikami Instytutu Schillera opracowal takze koncepcje poglebienia wspólpracy z innymi krajami. Obejmuje ona wielostronne projekty rozbudowy infrastruktury i przemyslu na kontynencie euroazjatyckim, umozliwiajace stworzenie podstaw przezwyciezenia glodu i ubóstwa ogarniajacego wiele narodów swiata.

W ramach kampanii o unowoczesnienie gospodarek panstw rozwijajacych sie, LaRouche wspólpracowal z wieloma ich przywódcami. W roku 1982, na przyklad, w czasie wizyty w Indii spotkal sie z Indira Gandhi w celu omówienia perspektyw rozwoju rejonu Pacyfiku. W tym samym roku ówczesny prezydent Meksyku, Lopez Portillo, wykorzystal w swej polityce gospodarczej opracowany przez LaRouche'a program „Operacja Juarez”.

LaRouche uwaza, iz obecny system gospodarczy, który mial swój poczatek w Bretton Woods, poprzez lata zmieniony pograzyl kraje rozwijajace sie w nowa forme niewolnictwa i doprowadzil do kryzysu gospodarczego na Zachodzie. Twierdzi tez, iz traktat Wersalski, na którym oparte bylo porozumienie z Bretton Woods, nie zdal egzaminu i powinnien byc zastapiony nowym sprawiedliwym systemem gospodarczym na skale swiatowa.

Zona Lyndona LaRouche, Helga Zepp-LaRouche, jest dziennikarka i zalozycielka Instytutu Schillera oraz Klubu Zycia o miedzynarodowym zasiegu. Aktywnie uczestniczy w zyciu politycznym Niemiec, jest uznanym autorytetem w badaniach nad pracami niemieckiego filozofa, Mikolaja z Kuzy, oraz nad twórczoscia Fryderyka Schillera.


BIBLIOGRAFIA

„Nie ma granic dla wzrostu”
„Imperializm jako najwyzsze stadium bolszewizmu”
„Podstawy Ekonomii dla konserwatywnych demokratów”
„Co kazdy konserwatysta powinien wiedziec o komunizmie”
„Jak pokonac liberalizm i Williama F. Backleya”
„Sila rozumu: notatki autobiograficzne”
„Nieprzyjemna prawada o Miltonie Friedmanie” (wspólautor D. Goldma)
„O metaforze”
„Historia jako nauka”
„Jak Bertrand Russel stal sie zlym czlowiekiem”
„A wiec chcecie dowiedziec sie wszystkiego o ekonomii?”
„Chrzescijanski system ekonomiczny”
i wiele innych.

SLOWO WSTEPNE | CZYM JEST CEC | PLATFORMA WALKI - PROGRAM POLITYCZNY | NOWY BRETTON WOODS | EUROAZJATYCKI MOST LADOWY | LYNDON LAROUCHE | O INSTYTUCIE SCHILLERA | INDEX

odwiedź również

http://www.instytutschillera.org/
Troche o Instytucie Schillera

Lekcje chińskiej ekonomii
05.01.07 r

Robiąc świateczne zakupy nietrudno było zauważyć, że większość ozdób choinkowych czy prezentów wyprodukowana była gdzieś zagranicą, najczęściej w Chinach, bez względu na to, czy zakupy odbywały się w tanim Wall Marcie, czy w eksluzywnych centrach handlowych. Nie jest to oczywiście nowe zjawisko. Od lat większość produkcji dóbr konsumpcyjnych sprzedawanych na rynku amerykańskim znajduje się poza granicami Stanów Zjednoczonych. Cieszymy się z niskich cen, ale tak naprawdę tracimy fortunę na polityce globalizacji. Od czasu do czasu szef jakiegoś związku zawodowego albo lewicowy polityk narzeka na ten stan rzeczy i atakuje przy okazji Chiny za duży deficyt handlowy z USA, tanią walutę, naruszanie praw człowieka etc. Zamiast jednak atakować Państwo Środka, może warto się od niego czegoś nauczyć?

Po pierwsze, władze Chin zdają sobie sprawę z tego, że gospodarka oparta na taniej sile roboczej i tanim eksporcie nie stwarza dobrych perspektyw dla rozwoju. Przyznają też, że Chinom daleko jest do osiągnięcia poziomu prawdziwej potęgi przemysłowej. W wywiadzie dla „People’s Daily” z listopada 2006 r., profesor Liu Jingciu z Chińskiej Akademii Nauk przyznał, że Chiny muszą polepszyć swoją „zdolność do innowacji i rozwoju swoich własnych technologii”. Powiedział też, że „Wiele osób określa Chiny mianem fabryki świata, co nie jest zgodne z prawdą. Chiny są tylko taśmą produkcyjną i mają przed sobą daleką drogę”. Profesor Jingciu zauważył też, że elementy, od których zależał wzrost gospodarczy Chin w ostatnim okresie, już nie wystarczają, tzn. napływ obcego kapitału i inwestycje zagraniczne.

Infrastruktura a nie tania siła robocza
Po drugie, tak naprawdę dotychczasowe najważniejsze osiągnięcia gospodarki chińskiej pochodzą z rozbudowy podstawowej infrastruktury, nie zaś taniej siły roboczej. Najbardziej spektakularnym tego przykładem jest osławiona Zapora Trzech Wąwozów na rzece Jangcy. Jej budowa posuwa się szybciej niż planowano i przewiduje się, że główny zbiornik wodny zostanie wypełniony w 2008 r.

Zapora będzie miała ponad 2 kilometry długości i prawie 200 metrów wysokości. Jej zbiornik wodny pomieści 31 miliardów metrów sześciennych wody. Zapora nie tylko pozwoli na opanowanie powodzi lecz również poprawi nawigację na rzece Jangcy, a elektrownia wodna dostarczy ogromne ilości energii dla sąsiadujących z nią regionów. Eksperci przewidują, że za pomocą 26 generatorów będzie w stanie wytworzyć 85 miliardów kilowatów energii, czyli tyle mocy co 19 elektrowni atomowych. Na skutek budowy zapory zalane zostanie około 60 tysięcy hektarów ziemi, w tym 160 miast, dlatego ponad milion Chińczyków zostało przesiedlonych. Należy jednak pamiętać, że częste powodzie w dolinie Jangcy powodowały śmierć tysięcy ludzi i masowe ewakuacje. W czasie ostatniej powodzi w 1998 r. zginęło około 4 tys. osób, życie 290 milionów osób zostało zrujnowane, zalanych było aż 22 miliony hektarów ziemi uprawnej.

Przy budowie kanałów, tam i hydroelektrowni na rzekach dopływowych w basenie Jangcy, szczególnie rzece Han-ciang wpadającej do Jangcy w przemysłowym mieście Wuczang współpracują z Chińczykami amerykańscy inżynierowie z Doliny Tennessee, sławnej z wielkiego projektu regulowania rzek zainicjowanego w latach 30-tych, tzw. TVA.

Dolina Tennessee od lat jest inspiracją dla krajów rozwijających się. W wydanej w 1948 r. książce pt. „Stany Zjednoczone i Chiny” autor John Fairbanks napisał: “Spośród największych osiągnięć amerykańskich najbardziej insteresuje Chińczyków jako amerykański model do naśladowania regionalny program rozwoju doliny rzeki Tennessee, Tennessee Valley Authority. TVA może zdać egzamin w Chinach. Wykorzystanie funduszy publicznych na finansowanie dużych projektów infrastrukturalnych, w tym regulacji rzek, współpraca między rządem a indywidualnym obywatelem w zastosowaniu nowoczesnej technologii, by rozwiązać odwieczne problemy ziemi, państwo wspomagające przeciętnego człowieka, by mógł pomóc sobie — to jest ideał demokratyczny przemawiający w Azji. W naszych stosunkach z gospodarczo zacofanymi krajami, TVA jest naszym głównym atutem”. Można zadać w tym miejscu pytanie, dlaczego w ciągu ostatnich 30 lat nikt tutaj w Stanach Zjednoczonych nie czytał tej książki, czy innej publikacji na temat prawdziwej historii rozwoju gospodarczego Stanów Zjednoczonych, i w konsekwencji musieliśmy przeżyć katastrofę wywołaną huraganem Katrina czy powodzie na północy kraju w 2006 r.?

Inne przełomowe osiągnięcie Chin to pierwsza komercyjna linia pociągu napędzanego polem magnetycznym otworzona dla ruchu pasażerskiego w 2004 r. na odcinku między stacją Long Jang w Szanghaju a lotniskiem w Pudong. Trasę tę o długości 30 km przemierzyć można maglevem w 7 minut 20 sekund. Na ceremonii otwarcia linii poinformowano o budowie kolejnych 300 kilometrów pociągu „maglev” w rejonie Szanghaju. Był na niej obecny minister transportu Niemiec, który wyraził nadzieje, że budowa komercyjnego pociągu maglev zacznie się i w jego kraju. Istniejący tam od lat projekt został zablokowany z powodu paktu stabilizacyjnego będącego częścią Traktatu z Maastricht, który uniemożliwił rządowi niemieckiemu emisję kredytu na 1,5 mld USD na budowę linii Berlin-Hamburg. Sytuacja w Stanach wygląda jeszcze gorzej, gdyż nie ma tu nawet linii testowej, tak jak w Niemczech i Japonii, co zakrawa wręcz na skandal, wziąwszy pod uwagę fakt, że to dwaj amerykańscy naukowcy, James Powell i Gordon Danby, opracowali technologię pociągu o napędzie magnetycznym i w 1968 r. otrzymali patent na swój projekt. W ramach ustawy o szybkim transporcie naziemnym z 1965 r., federalna administracja kolei (FRA) sfinansowała szereg programów badawczych nad szybkim transportem na początku lat 70-tych. Sponsorowny przez FRA program umożliwił w tym okresie rozwinięcie liniarnego silnika elektrycznego stosowanego do dzisiaj w prototypach magleva. W 1975 r. z powodów czysto ideologicznych obcięto całkowicie federalne pieniądze na badania nad maglevem, co doprowadziło do porzucenia projektów budowy tego systemu w Stanach Zjednoczonych, a badania nad technologią zamknięto ostatecznie w 1986 r. I w taki sposób pierwsza linia komercyjna pociągu maglev powstała w Chinach.

Kolejny ważny aspekt rozwoju Chin to energetyka. W artykule pt. „Chiński plan rozwoju energetyki jądrowej w XXI wieku” opublikowanym w tygodniku „EIR” (2.25.05) Marsha Freeman pisze o planach budowy 30 nowych elektrowni jądrowych w ciągu 15 lat. Pierwsze reaktory zostały importowane z Rosji, Francji i Kanady. Jednocześnie Chiny rozpoczęły program szkolenia swoich własnych inżynierów i operatorów, a obecnie planują przygotowanie własnych zdolności produkcyjnych do budowy reaktorów jądrowych oraz ich eksportu, koncentrując się na nowej generacji reaktorów wysokotemperaturowych chłodzonych gazem. Niemcy i Stany Zjednoczone przetestowały tego rodzaju generatory już w 1985 r., ale histeria skierowana przeciwko energetyce jądrowej, kampanie zielonych i powolny upadek gospodarki spowodowały i w tej dziedzinie zastopowanie postępu. Choć i na Zachodzie widać ożywienie w tej branży, plan rozwoju energetyki jądrowej administracji Busha przedstawia się żałośnie w porównaniu z ambicjami Chin — jedna nowa elektrownia w ciągu dziesięciu lat. Firmy energetyczne budujące elektrownie ratują się zamówieniami lokalnych władz oraz kontraktami zagranicznymi, m.in. właśnie z Chin. W grudniu 2006 r. amerykańska firma Westinghouse Electric Company podpisała umowę z chińską Państwową Korporacją Technologii Energetyki Jądrowej na produkcję czterech elektrowni jądrowych z generatorami AP-1000 trzeciej generacji. Każda elektrownia kosztować będzie ponad miliard dolarów i zagwarantuje około 6 tys. miejsc pracy w Stanach Zjednoczonych. Wszystkie cztery elektrownie będą oddane do użytku w 2013 r. Długoterminowe plany przewidują, że w 2050 r. Chiny będą miały 150 elektrowni jądrowych. Stany Zjednoczone mają obecnie 103.

Czego można nauczyć się od Chińczyków? Okazuje się, że nie tyle jakichś zaskakujących mądrości Wschodu, ale wypróbowanej już dawno na Zachodzie efektywnej ekonomii, dzięki której gospodarka Stanów Zjednoczonych była kiedyś potęgą, zanim uwierzono tu, że spekulacja finansowa i tania siła robocza zastąpić mogą inwestycje w naukę, nowe technologie, infrastrukturę etc. Takiej ekonomii uczą się Chińczycy. Na przykład, jeden z odcinków emitowanego w Chinach pod koniec 2006 r. serialu dokumentalnego na temat wielkich narodów świata poświęcony był Fryderykowi Listowi, niemieckiemu ekonomiście, który przyczynił się nie tylko do rozwoju Niemiec w wieku XIX, ale też Stanów Zjednoczonych, gdzie mieszkał w latach 1825-32. List był zagorzałym oponentem teorii wolnego rynku Adama Smitha i stworzył podstawy amerykańskiego systemu ekonomii politycznej.

Czas na odnowioną starą ekonomię
Chińczycy śledzą też uważnie analizy amerykańskiego ekonomisty, Lyndona LaRouche’a. Pod koniec 2006 roku po raz kolejny chińskie mass media opublikowały jego wypowiedź. Tym razem „Dziennik Chińskiej Nauki i Technologii” z 4 grudnia wydrukował wywiad z LaRouchem, który ostrzegł przed rozkładem globalnego systemu finansowego i odpowiedział na szereg pytań dotyczących słabnącego dolara i chińskiej waluty. Pod koniec lat 90-tych Chiny odwiedziła kilkakrotnie żona LaRouche’a, Helga Zepp-LaRouche. Przedstawiła wtedy na forum wielu instytucji program Eurazjatycki Most Lądowy, opisujący właśnie takie przedsięwzięcia jak regulacja rzek, szybkie koleje, energetyka jądrowa. Jak pokazuje przykład Westinghouse Electric Company, realizacja takiego programu oznacza też korzyści dla Ameryki.

Emitowane przez Internet 11 stycznia br. seminarium zorganizowane przez Pakt Akcji Politycznej LaRouche’a zatytułowane jest „Stara ekonomia nie żyje, czas na nową ekonomię”, ale tak naprawdę chodzi o to, by Amerykanie wrócili do zasad, które w przeszłości umożliwiły rozkwit tego kraju i dostosowali je jedynie do nowych warunków. Chiny są dowodem na to, że zasady te są nadal prawdziwe. (obrady seminarium dostępne na stronie www.larouchepac.com )

Anna Kaczor

polecam i to
LaRouche
http://www.larouchepac.com/home
http://www.larouchepac.com/

Przedruk za ,,Biuletyn Informacyjny Instytutu Schillera ", nr 28
"Polska uważana jest za kraj buforowy, przygotowywany na wojnę przeciwko Rosji" - mówi Lyndon LaRouche

Odbyły się w Warszawie dwie równoległe konferencje, zorganizowane w tym samym celu. Jedna bardziej oficjalna, w którą zaangażował się rząd USA, w jego imieniu występuje departament stanu pod kierownictwem pani Albright. Druga grupa jest nawet bardziej nieprzyjemna, niż sama pani Albright.

W ciągu ostatnich dziesięcioleci, rozwinięto w Stanach Zjednoczonych i w Europie mechanizmy, których celem było przejęci związków zawodowych. Zostały one włączone w struktury rządowe USA i Wlk. Brytanii za sprawą Wall Street w czasie drugiej wojny światowej. W procesie tym uczestniczyło biuro informacji wojennej, a także biuro służb strategicznych (OSS).

Jedną z najbardziej szkodliwych postaci w tej operacji był agent sowiecki, Jay Lovestone, szef Partii Komunistycznej Stanów Zjednoczonych przez krótki okres czasu, i według jego własnych słów, agent sowiecki do 1938 r. Stał się on częścią kontrolowanej przez Wall Street frakcji wywiadu amerykańskiego, odegrał też kluczową rolę w przejęciu kontroli nad międzynarodowymi związkami zawodowymi w okresie międzywojennym. Był też agentem FBI, to znaczy J.Edgara Hoovera. Bazą jego działania był Nowy Jork, oddział inżynierski handlu tekstyliami przy Międzynarodowym Kobiecym Związku Zawodowym Producentów Tekstyliów.

Ta grupa wokół Jay Lovestone a i FBI - a trzeba podkreślić, że FBI było organizacją, która przejęła nasz tajny wywiad wspólnie ze Zjednoczonym Królestwem przeciwko narodom obu Ameryk � obrała trzy kraje za swój głównym obszar działania w czasie drugiej wojny światowej: Meksyk (gdzie kluczową rolę odgrywał Jacques Soustelle), następnie nauczyciel Soustelle a działał w Peru; natomiast finansowaniem Castro na Kubie zajmował się Rosjanin z pochodzenia John de Menil. Struktura ta doprowadziła do powstania w 1982 r. tzw. Projekt Demokracja, znanego również pod nazwą Narodowy Fundusz na Rzecz Demokracji.

Od tego czasu Kongres USA wprowadził ustawy, pozwalające zarówno Partii Republikańskiej, jak i Demokratycznej działalność na arenie międzynarodowej pod przykrywką Projektu Demokracja. Organizacja partyjna na szczycie w obu przypadkach kontrolowana jest przez tych samych ludzi.

Produktem tego aparatu jest Carl Gershman, szef fundacji Freedom House w Nowym Jorku, która była współorganizatorem konferencji w Warszawie [wspólnie z Fundacją Batorego]. Mam wiele osobistych doświadczeń z kontaktów z tymi ludźmi. Są to najpodlejsze figury w świecie wywiadu. Ich wykorzystanie pojęcia "demokracja" porównać można do "demokracji", która skazała Sokratesa na śmierć w starożytnej Grecji.

Celem tej operacji jest przede wszystkim utworzenie anglo-amerykańskiego mocarstwa światowego kierowanego przez pięć państw, Zjednoczone Królestwo, Kanadę, Australię, Nową Zelandię i Stany Zjednoczone. Jest to ta sama struktura, która powstała w czasie drugiej wojny światowej, jako organizacja wywiadowcza, prywatna i państwowa, i kierowała operacjami bloku brytyjsko-amerykańsko-kanadyjskiego (BAĆ).

Cztery z tych państw oficjalnie znajdują się pod rządami Korony Brytyjskiej. Królowa Brytyjska nie jest jedynie symbolem, ale ma pełen autorytet jako głowa państwa w tych krajach, to znaczy osobiście kieruje siłami zbrojnymi i wywiadem.

Grupa w Nowym Jorku, która należy do tej siatki, to głównie Wall Street. Przyjrzawszy się osobom, które otrzymały tytuł szlachecki z rąk Królowej, jak np. George Bush, Caspar Weinberger, Henry Kissinger, można dojść do wniosku, że zachowują się, jak poddani Królowej Anglii.

Ludziom tym chodzi o całkowite wyeliminowanie suwerenności narodowej w obydwu Amerykach. Na przykład, nie jest sekretem, że chcą odebrać Meksykowi firmę Pemex, kontrolującą przemysł naftowy. Po drugie, zamierzają zniszczyć suwerenność narodową wszystkich narodów w celu ustanowienia nowożytnego Imperium Rzymskiego. Planują wojnę przeciwko Rosji i Chinom, w Azji Środkowej. Polskę uważają za jedno z państw buforowych, które przygotowują na wojnę przeciwko Rosji. (...)

Operacje te sięgają do czasów prezydenta Jimmy Cartera, który tak naprawdę był marionetką grupy nowojorskiej, nie tylko Davida Rockefellera, ale też Rady ds. Stosunków Międzynarodowych (CFR), kierowanej wówczas przez Cyrusa Vance a i Zbigniewa Brzezińskiego. Samuel Huntington podlegający wtedy Brzezińskiemu, zajmował się bezpośrednio tymi operacjami. Kiedy Brzeziński przejął pozycję doradcy ds. bezpieczeństwa za Cartera, Huntington został jego głównym asystentem.

Brzeziński i Huntington znani są dzisiaj z trzech inicjatyw: polityki "kryzysu demokracji", ich kampania doprowadziła do powstania Projektu Demokracja. Drugi projekt to sprowokowanie wojny między krajami Islamskimi a nie-Islamskimi, szczególnie w Eurazji. Trzeci: sprowokowanie wojny w Azji Środkowej o kontrolę nad surowcami naturalnymi, między poszerzonym NATO a Rosją i Chinami. Ta właśnie koncepcja, stworzona przez Huntingtona, została teraz odświeżona w formie "Wspólnoty Demokracji". (...)

Oczywiście musimy podkreślić, że większość Amerykanów nie podziela takich opinii. Należą one do niewielkiej, lecz wpływowej grupy w Kongresie i administracji, w obydwu Partiach i różnych instytucjach amerykańskich. Opinie te podzielają obydwaj kandydaci na prezydenta, George W. Bush i Al Gore.

Trzeba zrozumieć, że Stany Zjednoczone są dziś jak Niemcy w latach 1932-33, kiedy toczyła się tam walka między frakcją starającą się zachować wolność w tym kraju, a ówczesnym Projektem Demokracja, znanym jako ruch Nazistowski.

Istnieje wiele podobieństw między polityką bankierów nowojorskich i londyńskich, którzy w styczniu 1933 r. kierowali zamachem w celu umożliwienia Hitlerowi przejęcia władzy - ojciec George a Busha, byłego prezydenta, Prescott Bush, należał do tej grupy bankierów - a polityką, ukrywaną za parawanem dzisiejszego Projektu Demokracja.
[Urywek wywiadu z LaRouchem z peruwiańskiego tygodnika "Gente", 24 czerwca br.]



oraz o katastrofie smoleńskiej
http://www.larouchepac.com/lpactv?nid=14135
Niewykluczone, że rozkazodawca był dodatkowo szantażowany, takie jest zdanie znanego alternatywnego polityka amerykańskiego p. Lyndona LaRouche:
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 14:34, 07 Lip '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

PAN LEPPER W BRAZYLII

Warszawa, 1999
W szkalowaniu Andrzeja Leppera, obok takich pretendujących do prawicowości tytułów jak ,,Gazeta Polska" czy ,,Nasz Dziennik", szczególną aktywność wykazuje postkomunistyczna ,,Polityka". Po wielkich protestach chłopskich w styczniu 1999 roku, ,,Polityka" poświęciła liderowi Samoobrony cykl artykułów w kilku kolejnych numerach. Ich kuriozalną kulminację stanowiły wyssane z palca paszkwile dotyczące powiązań Andrzeja Leppera z tajemniczym Instytutem Schillera oraz brazylijskimi trockistami.

Wszystko, co udało się wysmażyć ,,Polityce", jest wzorcowym przykładem manipulacji prasowej - kiedy drogą cynicznej żonglerki półprawdami i zmyśleniami z czytelnika robi się durnia. Natomiast to co redaktor ,,Polityki" wytropił w brazylijskiej dżunglii - jest z kolei typowym przykładem jak durnia można zrobić z dziennikarza.

Jak Schiller zbiera datki

,,Polityka" alarmuje: ,,Patron Instytutu Schillera, Lyndon H. LaRouche, ma korzenie marksistowskie i trockistowskie".

Pewien rozmówca ,,Polityki" ,,chce odrzucić w ten sposób podejrzenie, jakoby Lepper był związany z Instytutem Schillera - trockistowską, prorosyjską organizacją zwalczającą m.in. zjednoczeniowe tendencje w Europie".

,,Można odnieść wrażenie - twierdzili informatorzy ,,Polityki" - że Instytut Schillera to agentura moskiewskich kół, które nie chcą wejścia Polski, Czech i Węgier do NATO i Unii. Tym bardziej, że Lyndon H. LaRouche przyjeżdżał do Polski zawsze z Rosji".

Zawsze - to był dokładnie jeden raz, kiedy Lyndon H. LaRouche odwiedził Polskę. I jeszcze zapomnieli ,,Politykierzy" dodać, iż prorosyjski trockista Lyndon H. LaRouche, z maksistowskim korzeniem, współpracował z administracją prezydenta USA Ronalda Reagana w realizacji programu SDI - ,,Wojen Gwiezdnych" - które sprowadziły nagłą śmierć na ZSRR. A także - nie wspomnieli, że trockistę przyjmował, bodaj dwukrotnie i na koszt polskich podatników, sam prezydent Lech Wałęsa.

,,Czy szefa Samoobrony finansuje prorosyjski Instytut Schillera? - grzmi ,,Polityka". - Skąd ma pieniądze, skoro żadne składki nie są zbierane, bo nigdy nie były księgowane? A akcje Samoobrony organizowane są perfekcyjnie, sporym nakładem kosztów? Współpracownicy wskazywali na Instytut Schillera; Lepper gościł w jego niemieckiej siedzibie na czymś w rodzaju szkolenia".

Coś ,,w rodzaju szkolenia", czym Instytut Schillera uraczył w Niemczech Andrzeja Leppera, okazało się jednym z cyklu standardowych seminariów, na jakie zapraszano z Polski setki polityków. Między innymi - doktora Wojciecha Błasiaka, posła na sejm z ramienia KPN. ,,W 1997 roku otrzymałem zaproszenie na seminarium Instytutu Schillera do Wiesbaden w sprawie krachu finansowego w Azji - wspomina dr Błasiak. - Nie pojechałem tylko dlatego, że koszt tej trzydniowej imprezy wraz z podróżą, czyli kilkanaście milionów starych złotych, przekraczał ówczesne możliwości mojej kieszeni. Każdy tam bowiem, jak to bywa w cywilizowanym świecie, płacił za siebie".

A po co Instytut Schillera organizuje dziesiątki podobnych seminariów każdego roku i zaprasza na nie tysiące ludzi? Otóż doktor Błasiak przypadkiem uchylił rąbka tajemnicy: seminaria, na których bije się pianę, są głównym źródłem finansowania podobnych instytutów. A kto chce się samemu przekonać, kto tu kogo finansuje, niech pojedzie na takie seminarium i spróbuje się napić wody mineralnej na koszt organizatora.

Całkiem niedawno na seminarium Instytutu Schillera bawił poseł Jan Łopuszański - może on zechce opowiedzieć, jak to z tą wodą mineralną było.

Kiedy dziennikarz się kurwi, a kiedy goni w piętkę

Tak oto wyszkolony na odpowiednich wzorcach, procedurach i technikach, wyszlifowanych jeszcze przez klasyka bolszewickiej ,,nie-Prawdy" Radka-Sobelsohna, dziennikarz, szermując zaklęciami ,,trockizm", ,,marksizm", ,,rosyjska agentura" - wypuszcza biednego Leppera na pole minowe. To najmodniejszy dzisiaj styl w polskim dziennikarstwie: demaskowanie korzeni. Równie modny, jak demaskowanie antysemityzmu, nacjonalizmu i ksenofobii. Prawie tak modny, jak demaskowanie ,,ciemnogrodu" i ,,oszołomstwa".

Efekt - jakże mogłoby być inaczej! - nieodmiennie żałosny. Kiedyś będą się tego wstydzić. Ale tak jest zawsze, kiedy dzienniarz się kurwi.

O ileż jednak bardziej żałosny bywa efekt dziennikarskich dociekań, kiedy pan redaktor sam daje się wpuścić w maliny. Aż go skręca, tak chce przywalić, bierze zamach, nabiera powietrza - trzask! - i leży. Twarzą w oborniku, jak przystało na rustykalne klimaty.

Piękny Vincentinho

,,Zaraz po przybyciu do Brazylii w Sao Paulo odbyły się rozmowy lidera Samoobrony i jego świty z liderem potężnego, liczącego 28 mln członków, Związku Zawodowego Metalowców, niejakim Vincentinho - demaskuje ,,Polityka" kolejne trockistowskie spiski Andrzeja Leppera. - Według opinii naszego rozmówcy brazylijski gigant związkowy uważany jest w tym kraju za organizację niebezpieczną dla porządku publicznego.Z przewodniczącym Vincentinho (Sao Paulo) Działa podobnie jak Samoobrona - urządza blokady, potężne demonstracje gromadzące nawet po kilka milionów ludzi, okupacje budynków i ferm rolniczych. Sam Witold Michałowski, który przyznaje, że to on namówił Leppera do spotkania z Vincentinho, przypomina sobie, iż związkowcy - metalowcy zasłynęli z używania argumentów w postaci karabinów Kałasznikowa. - To związek lewicowy, trockistowski, ale skutecznie broniący praw ludzi pracy - tłumaczy Michałowski. (...) Według innego informatora, tematem rozmów z Vincentinho była też współpraca Samoobrony z metalowcami znad Amazonki. Co uzgodniono - nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że w mieście Foz do Iguacu na południu Brazylii Lepper prowadził rozmowy na temat powołania brazylijsko-polskiej spółki mającej produkować wódkę".

Kimże jest ów tajemniczy trockista Vincentinho, z którym Lepper ma produkować w Brazylii polską wódkę?

To Vincente Paulo da Silva, lider brazylijskiej organizacji związkowej Central Unica dos Trabalhadores (CUT), czyli Centralnej Unii Pracowników. Unia zrzesza ponad dwa tysiące organizacji związkowych. Należy do niej 6 milionów pracowników prywatnych i 17 milionów pracowników państwowych. To największy w Ameryce Łacińskiej i piąty co do wielkości na świecie związek zawodowy. W Brazylii są jeszcze dwie duże centrale związkowe, z których jedna zrzesza 6 mln członków, druga 2 miliony, oraz kilkanaście mniejszych.

Lepper rzeczywiście spotkał się z Vincentinho w centrali związkowej CUT w Sao Paulo. To żadna sensacja, Vincentinho jest jedną z brazylijskich atrakcji. Natomiast Michałowski dobrze wiedział co powiedzieć, aby dziennikarz ,,Polityki" zaczął gonić w piętkę.

Kiedy tylko padły zaczarowane słowa ,,trockizm" i ,,kałasznikow", tropiciel bezbłędnie podjął trop. Trop zaprowadził go co prawda do polsko-brazylijskiej gorzelni nad wodospadami Foz do Iguasu, ale jakże efektownym szlakiem!

A prawda jest banalna.

Ani Lepper nie wiedział kto to Vincentinho, ani brazylijski związkowiec - kim jest senhor Lepper. Vincentinho słyszał tylko o polskiej Solidarności, i o nią Leppera zapytał.

- W Solidarności było 10 milionów ludzi, a dzisiaj zostało pół miliona. Ludzie zawiedli się na Solidarności. Za hasłami nie poszły czyny - odpowiedział polski kandydat na trockistę.

- Mieliśmy podobną sytuację w Polsce i Brazylii - dociekał dalej Vincentinho. - Tylko że tutaj była dyktatura, a u was komunizm. Dla nas jest niezrozumiałe, dlaczego Wałęsa, lider takiego związku zawodowego, został później zniszczony.

- W jego otoczeniu znaleźli się ludzie, którzy nade wszystko łaknęli pieniędzy - wyjaśniał Lepper. - On sam też nie jest bez grzechu. Problemy ludzi pracy na całym świecie są praktycznie jednakowe, czy to w rolnictwie, czy górnictwie, czy też przemyśle. Jeżeli pracownicy nie będą podejmować radykalnych działań, pracodawcy zapomną o ich prawach i potrzebach. Nasz związek powstał wtedy, gdy upadł system komunistyczny panujący w Polsce od 45 lat. Wydawało się, że nowe rządy zmienią sytuację. Bardzo szybko okazało się jednak, że prawa ludzi pracy nie są zagwarantowane ani w socjaliźmie, ani w kapitaliźmie, że nie wystarczy obalić komunę, aby jednocześnie wykluczyć rządy oszukujące naród. Masy ludowe coraz wyraźniej odczuwają, że znowu wpędza się je w nowy system ekonomicznego zniewolenia. Nasz związek jest bardzo radykalny. Samoobrona rozwija się na gruzach Solidarności. Głównym celem Samoobrony jest rozwój na drodze wskazanej przez Papieża, który stwierdził, że nieprawdą jest, jakoby kapitalizm był jedyną możliwością rozwoju społecznego. Możliwy jest taki rozwój, w którym najważniejszy staje się człowiek, jego rodzina i praca.

Następnie z Vincentinho rozmawiał Witold Michałowski, który przed wyjazdem z Warszawy otrzymał pełnomocnictwa od Ali-Ramzana Ampukajewa, przedstawiciela prezydenta Czeczenii w Polsce i zarazem jedengo z liderów czeczeńskiego ruchu związkowego. Czeczeńcy zamierzają uzyskać członkostwo w Międzynarodowej Organizacji Pracy, co pozwoliłoby im zaistnieć na scenie politycznej, skutecznie dotąd blokowanej przez Rosję. Michałowski występował jako rzecznik ich interesów i zwócił się do Vincentinha o poparcie ze strony CUT dla przyjęcia Czeczeńskiego Związku Zawodowego do międzynarodowych organizacji związkowych.

- Do której? - zapytał Vincentinho.

- Do Międzynarodowej Organizacji Pracy.

- Są trzy - i Vincentinho, który okazał się znacznie lepiej przygotowany do tych rozmów niż polska delegacja, wymienił je po kolei. - Do której chcą należeć Czeczeńcy?

Zapanowała pewna konsternacja.

- Którą senhor rekomenduje? - zapytał przytomnie Michałowski.

- Jedna z tych organizacji, prawicowa, jest silnie związana z kościołem katolickim, zaś druga jest socjalistyczna i zwalcza tę pierwszą - cierpliwie wyjaśnił Brazylijczyk.

- Czy CUT udzieli moralnego poparcia dla Czeczenii w sprawie przyjęcia jej do tej pierwszej organizacji?

- O'kay!

- Muito obrigado!

W taki oto sposób decydowało się przyjęcie muzułmańskiej Czeczenii do silnie związanej z kościołem katolickim Międzynarodowej Organizacji Pracy, zwalczanej przez międzynarodówkę socjalistów.

Zaraz po tym czeczeńskim akcencie Vincentinho wygłosił sążniste, bardzo brazylijskie - i kaukaskie zarazem - w formie przemówienie.

- W Brazylii próbowano tworzyć związki zawodowe od 1906 roku. CUT jest jedynym związkiem, który utrzymuje się już od 15 lat. Zawiązaliśmy się podczas rządów dyktatury wojskowej, w 1983 roku. Walczymy o demokrację, która w Brazylii nie jest jeszcze pełna. Mamy własną koncepcję związku zawodowego - klasycznego i autonomicznego, oddzielonego od organizacji politycznych, religijnych i masońskich.

Mamy w centrali działaczy wszystkich opcji politycznych, zarówno z partii lewicowych, jak i prawicowych, różnych wyznań. Nasz związek zrzesza wszystkich bez wyjątku.

Junta wojskowa początkowo bardzo przeciwdziałała związkowi, ja sam spędziłem rok w więzieniu. Rozruchy, do jakich doszło w kraju, stały się początkiem naszego związku i początkiem końca reżimu.

Dzisiaj związek działa w nowej fazie - zainwestowalismy w ludzi, aby się kształcili jak prowadzić negocjacje, organizować pomoc, sprawować różne funkcje społeczne, związkowe i polityczne. Tego właśnie zabrakło Solidarności w Polsce.

W obecnej fazie związek dba już nie tylko o sprawy pracownicze, ale i inne potrzeby społeczne - na przykład o kulturę, co bardzo popularyzuje związek i przyciąga ludzi. Zamierza także wejść w kontakt z organizacjami z innych krajów, aby jednocześnie organizować akcje - podobnie jak wielkie korporacje międzynarodowe łączą się przeciwko pracownikom. W Brazylii dzieje się to samo, co na całym świecie - duże firmy pożerają małe, co godzi w podstawy gospodarki kraju.

Jesteśmy przeciwni polityce neoliberalizmu, która ma zastąpić kapitalizm - zakończył Vincentinho, zapraszając gości z Polski na karnawał. Na pożegnanie rozdał polskim companieros związkowe kalendarze w mocno czerwonych okładkach.

Tak oto brazylijscy trockiści, którymi straszy czytelników ,,Polityka", okazali się bojownikami o kapitalizm w walce z neoliberalizmem.

Kałasznikowy, którymi z kolei straszył dziennikarza ,,Polityki" Witold Michałowski, a ,,Polityka" czytelników ,,Polityki" - były tylko niewinną mistyfikacją starego globtrottera Michałowskiego, polskiego specjalisty od poszukiwania skarbu barona Ungerna von Sternberga, którego fantazja nie zna żadnych granic. Spróbował by który związkowiec w Brazylii wyjść na ulicę z karabinem! Junta już jakby w Brazylii nie rządzi, ale trzeba zobaczyć, jak ludzie bledną na widok patrolu Policia Militar. O tajnej policji Guardia Civil lepiej nawet nie wspominać.

Janczar Trockiego

A jednak, gdyby dobrze poszperać, można znaleźć w Brazylii całkiem świeży trockistowski trop. Tylko że zaprowadzi on wcale nie do Leppera. A do kogóż to, do kogo?!

Ano do.... Nie, to niemożliwe!

Był taki piękny czas, kiedy na Kubie zaświeciło brodate słoneczko - Fidel Castro. Zaprowadzać na wyspie szczęście i komunizm pomagał Fidelowi latynoski Dzierżyński - Che Guevara. Na stanowisku głównego kata Kubańczyków położył on dla sprawy tak duże zasługi, że nawet dla zbrodniarza Castro stał się nie do zniesienia. Ludności na wyspie ubywało w takim tempie, że Che Guevara został czym prędzej wysłany na nową rewolucję - do Boliwii.

Oczywiście, nie wysłał go tam Fidel. Nowe rewolucje planowano nie w Hawanie, wśród dymu cygar i w oparach rumu ,,Senhorita", tylko całkiem gdzie indziej, gdzie panuje raczej odór machorki, ,,Stolicznej" i onuc. Towarzysze w onucach wysłali co prawda Che Guevarę do Boliwii, gdzie spodziewali się łatwej wiktorii, niemniej spokoju nie dawała im sąsiednia piękna kraina - diamentowe pola Minas Gerais w Brazylii. Tam też kogoś posłali. Jeszcze jednego kandydata na Dzierżyńskiego. Zresztą, Polaka.

Nowy Dzierżyński nazywał się Dowbor. Zajadły komunista. Pokręcił się wśród brazylijskiej Polonii, a potem zorganizował parszywą dwunastkę. Kiedy wojska rzadowe zrobiły z jego partyzantami porządek, Dowbor wrócił do kraju.

Został wykładowcą w Szkole Głównej Planowania i Statystyki, kuźni wiadomych kadr. Jego pilnym studentem był Leszek Balcerowicz.

Za chlebem i ananasem

Cóż jednak wydarzyło się w dalekiej Brazylii, że polska prasa tak wytrwale drąży sprawę?

Wizyta polskiej delegacji Związku Zawodowego Rolnictwa Samoobrona w Brazylii trwała od 20 lutego do 13 marca 1998 r. Delegacją kierował Andrzej Lepper, przewodniczący związku oraz Partii ,,Przymierze - Samoobrona". Razem z nim Brazylię odwiedzili m.in. Witold Michałowski, prezes Fundacji Odysseum - Ośrodka Dokumentacji Dokonań Polaków na Obczyźnie, prezes Stowarzyszenia ,,Jesteśmy w Europie" i członek Polskiego Lobby Przemysłowego, Janusz Malewicz - biznesmen, prezes spółki Pro Agro w Siedlcach, Zbigniew Witaszek - biznesmen, właściciel motelu w Czosnowie pod Warszawą, Piotr Dzieduszycki - przedstawiciel Agencji Własności Rynku Rolnego i prezes zarządu spółki Agro-Man Ltd., Franciszek Sztuka - prezes Stowarzyszenia Sołtysów woj. poznańskiego, zastępca przewodniczącego Rady Miejskiej w Miłosławiu, sołtys i prezes Spółdzielni Kółek Rolniczych w Skotnikach oraz Mieczysław Szczodry, burmistrz Miasta i Gminy Wąchock.

Celem wyjazdu było zapoznanie się z funkcjonowaniem giełd zbożowo-paszowych w Brazylii, poznanie tamtejszego rolnictwa i rynku rolnego, nawiązanie kontaktów z Polonią i zawarcie umów o współpracy kulturalnej, gospodarczej i turystycznej z samorządami kilku zaprzyjaźnionych miast.

,,O Brazylii, mieszkających tam Polakach i ich potomkach jakoś w Polsce zapomniano - pisze Lepper w swojej przedmowie do książki Juljusza Osuchowskiego ,,Anotar"*, traktującej o współczesnych brazylijskich sprawach. - Może to za daleko, a może i niewygodnie. Dawno, dawno temu pisano o nich chętnie i dużo, teraz nic. Mało się obecnie wie o tym, jak żyją i co robią potomkowie polskich chłopów, którzy przeszło sto lat temu opuścili rozdartą rozbiorami Polskę, aby w dalekiej nieznanej Brazylii znaleźć drugą ojczyznę. Zapomnieli wysocy przedstawiciele rządu polskiego, a zarazem działacze PSL, partii nawiązującej do tradycji wsi polskiej, że Kurytyba to brazylijska stolica polskiego chłopa. Przekonałem się o tym osobiście, gdy spotkałem się z grupą brazylijskich działaczy samorządowych polskiego pochodzenia ze stanów Parana i Santa Catarina, którzy jesienią 1997 roku odwiedzili Polskę na zaproszenie Fundacji Odysseum".

Na lotnisku w Sao Paulo oczekiwał organizator wizyty ze strony brazylijskiej, Leonardo Tyszka Neto, prezydent Związku Kultury Polsko-Brazylijskiej, wydawca polskiej gazety ,,Sto Lat" w Kurytybie i autor polskojęzycznej audycji w kurytybskiej rozgłośni radiowej. W dalszą podróż delegacja udała się luksusowym autobusem, wynajętym na czas trwania wizyty przez stronę brazylijską.

Pierwszym obiektem, który odwiedzili Polacy, był Memoriał Ameryki Łacińskiej, kompleks nowoczesnych budowli w Sao Paulo będący centrum współpracy kulturalnej oraz integracji politycznej Ameryki Łacińskiej. Delegacja została przyjęta w Parlamencie Ameryki Łacińskiej, siedzibie organu przedstawicielskiego 23 narodów zamieszkujących subkontynent.

Potem nastąpiło głośne już spotkanie z Vincente Paulo da Silvą. W rozmowie wzięli udział wybitni brazylijscy działacze związkowi, m. in. Antony Spies, przedstawiciel związkowców przemysłu naftowego i lider wielkiego strajku pracowników naftowych w 1996 r. oraz Pasqual, lider pracowników przemysłu metalurgicznego.

Po uroczystej kolacji, wydanej przez pana Adolfa Bitnera, przedstawiciela starej polskiej emigracji, delegacja udała się w całonocną podróż do Guaratuby, leżącej na wybrzeżu Oceanu Atlantyckiego.

* Juljusz Osuchowski ,,Anotar". Wydawnictwo Fundacji Odysseum, Warszawa 1998.

Morretes, Guaratuba i Bela Vista

Rankiem 21 lutego delegacja przybyła do miasteczka Morretes. Przez pewien czas było ośrodkiem polskich kolonistów, którzy jednak z czasem przenieśli się na wyżej położone tereny górskie, nie mogąc znieść miejscowego tropikalnego klimatu. Władze Morretes wydały na cześć polskiej delegacji uroczysty obiad w restauracji położonej na nadbrzeżnym bulwarze.

W godzinach wieczornych autokar dotarł do Guaratuby. Gości zakwaterowano w hotelu Sobre as Ondas na samym brzegu oceanu.

Atrakcją następnego dnia było tradycyjne brazylijskie rodeo. Odbyło się w Bela Vista, na fazendzie wielkiego hodowcy bydła Pedro Tyszki. Rodea urządzane każdego roku w tej posiadłości należą do największych w stanie Santa Catarina - tym razem przybyło 12 tysięcy gości. Polska delegacja została zaproszona do honorowego asystowania księdzu przy ołtarzu podczas polowej mszy świętej. Po mszy Andrzej Lepper osobiście ujeździł dzikiego bułanego rumaka - fotografie do wglądu.

Królowa karnawału

Dwa kolejne dni, 23 i 24 lutego, były poświęcone wypoczynkowi, kąpielom w oceanie oraz uczestnictwu w uroczystościach karnawałowych, na których polska delegacja otrzymała status honorowych gości miasta. Z trybuny oglądano w towarzystwie burmistrza i radnych miejskich tradycyjny korowód karnawałowy. Królową karnawału, otwierającą barwny pochód, została w tym roku Polka z pochodzenia, Jandira Glowacki.

Wicekrólem karnawału został natomiast członek delegacji Samoobrony Zbigniew Witaszek, zawodnik wagi superciężkiej.

Wspomina jeden z uczestników dalekiej wycieczki:

- Ocean był ciepły i słony jak świeży sik ukochanej. Gorąca noc, plaża. Lepper ciągle wypatrywał czegoś ze szklaneczką cachasy w dłoni... Gdzieś tam, za kotarą mroku, na drugiej połówce świata, spały pod śniegiem zdziczałe pola Rzeczypospolitej...

Wieczorem 25 lutego, kiedy karnawał wywietrzał już z głów, w restauracji Sol Nascente, należącej do Polaka z pochodzenia Eduarda Hernaskiego, odbyło się spotkanie z miejscową Polonią. Na uroczystą kolację przyszło kilkanaście osób, z których jednak żadna, mimo polskiego pochodzenia, nie mówiła już ojczystym językiem. Sam Hernasky posiada oprócz luksusowej restauracji trzy pełnomorskie kutry motorowe, którymi prowadzi połowy ryb oceanicznych, krewetek i krabów. Nic dziwnego, że Samoobrona musiała skonsumować wielkie ilości tego paskudztwa.

Piękna makuku

26 lutego delegacja zwiedziła fermę ptaków egzotycznych, hodowanych przez Polaków, braci Marco i Markusa Wasilewskich. Hodowla jest prowadzona wyłącznie w celu ochrony ginących gatunków ptaków - tukana, żaku, makuku, jakutinga, uru i papug arara. Jest przedsięwzięciem niedochodowym, dotowanym przez rząd brazylijski. Wasilewscy prowadzą hodowlę obok swojej pracy zawodowej, którą jest działalność w branży budowlanej.

Następnie delegację gościł Ivo Piotrowski, właściciel dużej restauracji Tia Geni w centrum Guaratuby. Piotrowski był w swoim czasie bramkarzem miejscowej drużyny piłkarskiej i szczyci się odwiedzinami swojego lokalu przez słynnego piłkarza brazylijskiego Zico.

Na farmie o nazwie Fazenda de Criacao de Ostras, położonej nad jednym z dopływów rzeki Guarana, Lepper zapoznał się z hodowlą ostryg, popularnego i dość drogiego delikatesu w brazylijskim menu (tuzin kosztuje 6 dolarów). Miarkował, czy płynąca przez jego włości Wieprza nadawałaby się do produkcji obscenicznych skorupiaków.

Wieczorem tego dnia odbyła się uroczysta sesja parlamentu Guaratuby, na którą zaproszono polską delegację. Zawarte zostało porozumienie w sprawie dalszej współpracy w zakresie wymiany turystycznej i kontaktów gospodarczych. Dokument został podpisany przez władze miasta - prefekta i przewodniczącego parlamentu, Leonardo Tyszkę Neto - prezydenta Związku Kultury Polsko-Brazylijskiej, Andrzeja Leppera - szefa związku Samoobrona i Witolda Michałowskiego, prezesa Fundacji Odysseum. Następnie Andrzej Lepper wręczył prefektowi miasta, Eversonowi Krawetz, pamiątkową replikę polskiej szabli husarskiej z XVIII wieku.

Wręczenie polskiej szabli brazylijskim przyjaciołom, podejmującym delegację, było oznaką szczególnego uhonorowania gospodarzy i wyrazem szczerej przyjaźni.

Następnego dnia władze Guaratuby zorganizowały ,,wycieczkę ekologiczną" na farmy położone w pobliżu miasta. Łodziami motorowymi delegacja popłynęła w górę rzeki Guarana, na wielkie plantacje bananów.

Czarni krakowiacy

28 lutego delegacja przybyła do miasta San Bento do Sul, gdzie w klubie sportowym odbyło się spotkanie z miejscową Polonią. Tańczył dziecięcy zespół ludowy, w którym zdarzało się widzieć w krakowskich strojach ciemnoskórych Brazylijczyków. Jak wyjaśniła obecna na występie senhora Eulalia Dziedzic: ,,U nas w Brazylii nie można jednych wziąć, drugich odstawić. Wszystkie są równe. Drugie ludzie wlezą, bo im się bardzo podoba. Czarne wlezą nawet".

Po mazurkach i kujawiakach Samoobrona wysłuchała koncertu Polskiej Orkiestry z Brazylii, jedynej tego typu w tym kraju. Wśród muzykantów można znaleźć polskie nazwiska - na pierwszych skrzypcach gra Adriana Pieckocz, skrzypce są również instrumentem jej krewnych - Kati Pieckocz i Rosimari Pieckusch. W programie były polskie i brazylijskie pieśni popularne, m.in. ,,Upływa szybko życie". ,,Hej, hej, ułani" i ,,Góralu, czy ci nie żal".

W typowej polskiej kolonii Bateias de Baixo zamieszkują polskie rodziny Milczewskich, Kmiecików, Pazdów, Mikusiów, Połomów, Cieślińskich, Sajdaków, Babiksów, Skwarków. Łącznie w okolicach San Bento - około 10 tysięcy Polaków, głównie emigrantów z Galicji na przełomie XIX i XX wieku. ,,Moja babcia przyjechała z Polski - opowiadała Lepperowi pani Eulalia. - Miała dziewięciu synów i cztery córki. Z tych dziewięciu czterech pożeniło się z Kabokolkami (czyli Indiankami z miejscowych plemion zamieszkujących dżunglę). Oni są dzisiaj Kaboklami, ale duszę mają polską, do pracy i do wiary".

Burmistrz miasta San Bento, Silvio Drewek, Polak z pochodzenia choć po polsku nie mówił, zaprosił uczestników spotkania na obiad. Następnie delegacja zwiedziła miasto, w którym odbywał się świąteczny festyn. Za przewodników służyli Mario Przedzmirski, szef największego biura księgowego w mieście, oraz Mieczysław Kaszubowski, prezes lokalnego Stowarzyszenia Polaków ,,Warszawa".

Itaiopolis

Wieczorem delegacja wyjechała do Itaiopolis. Jest to ważne centrum polskiej emigracji, o tradycjach sięgających XIX wieku. Na budynku prefektury powitał gości transparent ,,Serdecznie witamy", w języku polskim i portugalskim.

Przyjmował Polaków burmistrz miasta, Reginaldo Fernandes Luiz, oraz wiceburmistrz Amauri Kazimierczak, Polak z pochodzenia. Wśród władz miasta, będącego tradycyjnym ośrodkiem życia polonijnego, nie zabrakło innych nazwisk świadczących o polskim pochodzeniu: obecni byli np. Mauro Kazimierczak - radny i przewodniczący lokalnego związku rolników oraz Mozart Wojciechowski - sekretarz miasta d/s sportu. W spotkaniu uczestniczyła rodzina Kazimierczaków, należąca do lokalnej elity - nestor, Eduardo Kazimierczak, trzykrotny radny miasta, były burmistrz i ojciec obecnego wiceburmistrza, wzięty notariusz i farmer, a także jego córka Marie Miller Kazimierczak, zajmująca się handlem nieruchomościami. Przybył również 84-letni Józef Karasiński, były sędzia miejski, jego wnuczka - dziennikarka z Kurytyby i kilka innych rodzin o polskim pochodzeniu. Warto dodać, że autorem oficjalnego hymnu miasta Itaiopolis jest Jose Sluminski.

- Gdybym nie był w Brazylii, nigdy bym nie uwierzył w to, co tutaj zobaczyłem - zwrócił się do gospodarzy Andrzej Lepper. - Ci, którzy rządzą Polską i często tutaj bywali - albo niewiele w tym kraju zrozumieli, albo prawdę o nim ukrywają. Nic o Brazylii nie wie polskie społeczeństwo, na całe dziesięciolecia odcięte przez komunistów od swych rodaków na obczyźnie. Środki informacji ukształtowały fałszywy obraz waszego pięknego kraju, przypisując go do ubogich i zacofanych państw trzeciego świata. A jest to kraj olbrzymich możliwości, o wielkim potencjale gospodarczym. Związki naszych krajów powinny zacieśniać się we wszystkich dziedzinach.

Następnie w klubie sportowym położonym za miastem odbyło się uroczyste przyjęcie, wydane przez władze Itaiopolis. Związki obu krajów zacieśniano podczas tego przyjęcia w wielu dziedzinach.

Paraguasu

Niedzielny poranek 1 marca rozpoczął się od mszy świętej w polskim kościele w Paraguasu. Okazały kościół w stylu neogotyckim został wybudowany w latach 1905-1925 ze środków emigrantów polskich. Budową kierował ojciec Jan Kominek. Świątynia wyróżnia się polskim godłem - białym orłem na tarczy herbowej - umieszczonym wysoko na dzwonnicy.

Po mszy, celebrowanej w języku polskim, z portugalskim kazaniem, Andrzej Lepper przemówił do zgromadzonych w kościele rodaków. Odbyła się wzruszająca ceremonia przekazania burmistrzowi Itaiopolis, Raginaldo Fernandesowi Luiz, repliki polskiej szabli ułańskiej wz. 1919/1920, poświęconej uprzednio przez księdza - Polaka. Wielu obecnych nie mogło w tym momencie powstrzymać łez.

Poświęcenie szabli SAMOOBRONY - Brazylia

W miejscowym klubie zaprezentowano przedwojenną prasę polonijną, która docierała z kraju do Brazylii bądź była drukowana w tutejszych skupiskach Polaków: pismo Wędrowiec z 1901 r., Świat Parański - Ilustrowane czasopismo Polskie w Brazylii, drukowane w 1924 r. w Kurytybie, Wieści z Polski - Miesięcznik dla Polaków na Obczyźnie, organ Stowarzyszenia Opieka Polska nad Rodakami na Obczyźnie, Polacy za Granicą - organ Światowego Związku Polaków z Zagranicy, z 1937 r. Niestety - brazylijscy rodacy nie mogli pokazać żadnego czasopisma czy książki z czasów nam bliższych. Od pół wieku nic takiego do miejscowej Polonii nie docierało. Jest to świadectwo niewybaczalnego zaniedbania ze strony komunistycznych władz Polskich, a także kolejnych rządów po 1989 roku.

Rodzina Polaków mieszkających w Paraguasu wydała na cześć delegacji uroczysty obiad. Następnie zwiedzono dwa młyny: należący do polskiej rodziny Roberta Landoskiego i niemiecki - Waldemara Kollross. W młynie założonym przez Józefa Roberta Landoskiego pracują do dzisiaj maszyny z Fabryki Maszyn i Odlewni Żelaza A.Kryzela i J.Wojakowskiego, sprowadzone w 1954 r. z Polski.

W godzinach popołudniowych delegacja trafiła na farmę należącą do emigranta z Polski, specjalizującego się w hodowli ryb. Farma liczy 20 stawów, w których chętni mogą łowić wędkami dorodne sumy i karpie. Jest to sposób niedzielnego wypoczynku chętnie uprawiany przez Brazylijczyków. Lepper nie bawił się wędką. Lepper woli zarzucać sieci.

2 marca delegacja zwiedziła zakłady Embraco w Itaiopolis, drugiego na świecie producenta kompresorów i części do lodówek. Oprowadzali dyrektorzy fabryki. Siedziba dyrekcji firmy mieści się w Joinville, filie zagraniczne - we Włoszech, Chinach i Słowacji. Embraco ma sześć fabryk, dwie trzecie produkcji eksportuje do USA, Kanady, Japonii i Europy. Obrót w 1998 r. miał wynieść 700 mln dolarów. Wydatki na cele socjalne załogi, liczącej 5100 osób, wynoszą rocznie ok. 1,5 % obrotu, czyli 12 mln USD - czyli średnio po 2353 USD na głowę. Wykwalifikowany robotnik pracujący w hali zarabia miesięcznie 296 reali, z czego płaci 8 % na ubezpieczenie społeczne (1 dolar USA = 1,1 reala). Zarobki kadry inżynierskiej i kierowniczej sięgają kilku tysięcy reali. Najwyższy podatek dochodowy w Brazylii wynosi 27,5 %, najwyższa składka na ubezpieczenie - 10 %.

Kierownictwo firmy oświadczyło, że jest otwarte na współpracę z rynkiem polskim, np. w zakresie zakupów miedzi do swoich wyrobów czy kooperacji z polskim producentem lodówek, Polarem.

Zwiedzano farmę Jana Brongiela, największego producenta szlachetnych odmian gruszek w stanie Santa Catarina. Jego farma została uznana w Brazylii za wzorcową. Plantacja liczy 5300 drzew i 850 nowych sadzonek, które zaczynają owocować w 6 - 7 roku. W stanie Parana pan Brongiel ma jeszcze jedną plantację na 4000 drzew. W 1998 r. spodziewał się zebrać ze swoich sadów 10 tysięcy skrzynek owoców, których cena hurtowa wynosiła 1,8 USD za kilogram.

Wieczorem władze Itaiopolis wydały kolację pożegnalną.

Florianopolis

3 marca delegacja wyjechała do Florianopolis, malowniczo położonej na wybrzeżu Oceanu Atlantyckiego stolicy stanu Santa Catarina. Zaproszenie wystosował Gabinet Prezydenta Izby Ustawodawczej Stanu Santa Catarina, czyli stanowego parlamentu.

We Florianopolis delegację powitał prezydent miejscowego Towarzystwa Polonia - Joi Cletison. Do Towarzystwa należy ponad 230 rodzin polskich, z których większość ma wyższe wykształcenie i jest pracownikami Uniwersytetu we Florianopolis.

Delegacja została przyjęta przez rektora Uniwersytetu Federlnego Stanu Santa Catarina, prof. Rodolfo Joaquima Pinto da Luz. Okazało się, że pradziadek żony rektora był niegdyś burmistrzem Krakowa. W spotkaniu uczestniczył prof. Jose Luiz Sobierajski, dyrektor Wydziału Prawa uniwersytetu, którego rodzina wyemigrowała z Łodzi w 1896 r.

Uniwersytet, należący do dziesięciu najlepszych uczelni Brazylii, powstał w 1960 r. Na 60 kierunkach uczy się w nim 25 tysięcy studentów. W najbliższym czasie uczelnia zamierza specjalizować się w badaniach nad polską kolonizacją Brazylii.

Następnie delegację przyjął w swoim gabinecie przewodniczący parlamentu stanu Santa Catarina, Neodi Saretta.

W siedzibie Międzynarodowego Centrum Biznesu delegacja została przyjęta przez szefa Departamentu Techniki i Handlu Zagranicznego Federacji Przemysłowej stanu Santa Catarina (FIESC), pana Henry Uliano Quaresma. FIESC skupia 100 organizacji i syndykatów handlowo-przemysłowych. W toku debaty omówione zostały perspektywiczne dziedziny polsko-brazylijskiej współpracy gospodarczej, głównie w zakresie przetwórstwa rolnego.

W roku 1997 brazylijski import towarów z Polski wyniósł 87 mln USD, eksport do Polski - 194,3 mln dolarów. Stan Santa Catarina sprzedawał do Polski głównie wyroby elektryczne, bawełniane, ceramikę, budziki i sprzęt medyczny. Najważniejszy towar importowany to siarczan amonu. Andrzej Lepper wskazał na możliwość zwiększenia eksportu do Brazylii polskich traktorów z Ursusa, tradycyjnie obecnych na tym rynku od lat. Zgłosił także zainteresowanie polskich przedsiębiorców importem kukurydzy i soi, a także owoców cytrusowych i kawy. Inni członkowie delegacji próbowali zainteresować stronę brazylijską współpracą z polskimi hutami w zakresie produkcji rur do rurociągów gazowych, których Brazylia w najbliższych latach ma wybudować 8 tysięcy km, dostawami nawozów sztucznych i sprzedażą koni arabskich - wierzchowych i reproduktorów, których cena na tutejszym rynku jest trzykrotnie wyższa niż w Polsce. Brazylijczycy zaproponowali natychmiastowe dostawy mebli i wyrobów drewnianych.

Wieczorem delegacja została podjęta kolacją w gościnnym domu państwa Eni i Dionizjo Jenczak, sędziego z Florianopolis polskiego pochodzenia.

Kurytyba

Rankiem 4 marca, po całonocnej podróży, autokar dotarł do stolicy polskiego wychodźctwa w Brazylii, Kurytyby. Delegację zakwaterowano w prestiżowym hotelu Del Rey przy głównej promenadzie spacerowej w centrum miasta.

Pierwszą wizytę złożono w kurii biskupiej, gdzie delegację przyjął ks. biskup Stanisław Biernacki. Pradziadek biskupa wyemigrował z Polski przed 120 laty, niemniej ksiądz Biernacki mówi doskonałą polszczyzną. Diecezja Kurytyby liczy 2 mln 800 tys. ludzi. Ksiądz biskup sprawuje pieczę nad 43 parafiami i ponad 600 kościołami, łącznie - nad milionem wiernych. W Brazylii jest jeszcze dwóch biskupów polskiego pochodzenia - ks. Izydor Kosiński i ks. Dominik Wiśniewski. Pracuje tu również 300 księży Polaków i kilkaset sióstr zakonnych.

Biskup Biernacki jest wiceprezesem Duszpasterstwa Ziemi w Brazylii, organizacji skupiającej wiernych pracujących na roli. Mówił o konfliktach wynikających z nierealizowania reformy rolnej w Brazylii, która została co prawda wniesiona do konstytucji, ale pozostała tylko na papierze. 1 procent właścicieli ziemskich posiada 50 proc. gruntów. Trzy miliony rodzin jest całkowicie pozbawionych ziemi. Większość rolników pracuje w małych gospodarstwach o powierzchni mniejszej niż 10 ha. W czasach dyktatury wojskowej ponad 800 tys. drobnych posiadaczy utraciło ziemię. W stanie Parana powstały wielkie latyfundia, których wcześniej nie było. Był to efekt dokładnie tej samej polityki, jaką dzisiaj Balcerowicz funduje polskim chłopom. Jeśli się powiedzie, polski rolnik skończy jak Indianin z Mato Grosso - w rezerwacie, pod sklepikiem z winem ,,Arizona" po 3, 60 zł butelka.

Następnie delegacja odwiedziła położone niedaleko od Kurytyby miasto Araucaria, którego burmistrzem jest Rizio Wachowicz, postać bardzo znana w Brazylii, prezes Braspolu, jednego z dwóch związków skupiającego brazylijskich Polaków.

Związek Braspol, którym kieruje Rizio Wachowicz, jest ruchem kulturalnym mającym na celu odrodzenie polskiej kultury w Brazylii. Młode pokolenia bardzo intensywnie poszukują swoich korzeni. Jest to trudne, ponieważ od 1938 r. do połowy lat siedemdziesiątych Polacy zostali pozbawieni kontaktu z dawną ojczyzną. Dzisiaj 90 proc. potomków emigrantów nie mówi już po polsku.

Rio Branco do Sul

5 marca delegacja zapoznała się z kilkoma obiektami wielkiego koncernu naftowego Petrobras - terminalem naftowym w Araucarii i rafinerią im. Getulio Vargasa. Jest to największy kombinat petrochemiczny w Ameryce Łacińskiej. W latach kryzysu naftowego Brazylijczycy oparcowali technologię produkcji paliw samochodowych przy zastosowaniu alkoholu. Dzisiaj mieszanka benzynowo-alkoholowa stosowana jest powszechnie. Dzięki temu znajduje pracę wielka rzesza ludzi zatrudnionych na plantacjach trzciny cukrowej. Leppera interesowało wykorzystanie tych doświadczeń w Polsce, gdzie można wzbogacać paliwo spirytusem produkowanym ze zbóż. Znakomicie rozwiązałoby to problem nadprodukcji polskiego rolnictwa.

Petrobras jest przykładem firmy epoki nowoczesnego kapitalizmu, w której część zysków przeznaczana jest na zabezpieczenie socjalne pracowników. Koncern od wielu lat stosuje w praktyce zasadę, która została niedawno zapisana w konstytucji Brazylii: że pracownik, który idzie na urlop, otrzymuje 40 % dodatek do podstawowej pensji. Dzięki temu stać go na wybór najbardziej odpowiednich form wypoczynku. Poza tym pracownicy koncernu oprócz stałego wynagrodzenia, ,,trzynastej" pensji i urlopu otrzymują procent od zysków firmy.

Wieczorem tego dnia odbyła się uroczysta sesja parlamentu miasta Rio Branco do Sul, które gościło polską delegację. W spotkaniu oprócz władz Rio Branco wzięli udział miejscowi Polonusi: prezes II Trybunału w Kurytybie - Joao Kopytowski, sekretarz gminy do spraw kultury - Elisette Nowak, sekretarz do spraw rolnictwa - Alexandre Sieliński. Andrzej Lepper, który otrzymał symboliczny klucz do bram miasta, wręczył burmistrzowi Joao Dirceu Nazzari replikę polskiej szabli ułańskiej.

- Stojąc pod krzyżem Chrystusa, przed flagami Brazylii i Polski, przed Wysoką Izbą, z bronią w ręku, chciałbym przekazać ją burmistrzowi miasta Rio Branco do Sul. Broń ta, polska szabla, nigdy nie służyła agresji. Służyła do obrony takich wartości jak wolność, honor, wiara i demokracja. Przekazując ją proszę, aby i tu, na brazylijskiej ziemi, nie służyła nigdy innym celom. Przyjmijcie ją proszę jako znak bezpieczeństwa emigrantów polskiego pochodzenia w waszym mieście i regionie.

Odpowiadając polskiej delegacji, prezydent lokalnego parlamentu oświadczył:

- Emigranci z dalekiej Polski są to ludzie, których tutaj bardzo kochamy. Jest to moment historyczny, który mógł nastąpić już dawno. Niestety, historia chciała, aby nastąpił dopiero dzisiaj.

Następnie wszyscy członkowie polskiej delegacji - Delegacao Polonesa Politica Comercial - zostali uszczęśliwieni specjalnymi dyplomami Rotary Club de Rio Branco. Dyplomy wystawił senhor Presidente miejscowego klubu rotariańskiego, Adriano S. Cavalheiro. Andrzej Lepper, który wzdragał się na myśl o tajnych związkach rotarian z masonerią, został uspokojony zapewnieniem, że w Brazylii każdy normalny mężczyzna jest albo jednym, albo drugim.

6 marca zwiedzano cementownię Cia Cimento Portland Rio Branco, należącą do koncernu Votoran. Jest to największa cementownia na południu Brazylii. Pięć pieców obrotowych wytwarza 12 tys. ton cementu dziennie. Cały koncern produkuje 20 mln t cementu rocznie, co daje mu ósme miejsce na świecie.

Dyrektor inż. Paulo Henrique de Ataide wyjaśnił, że kapitał cementowni jest całkowicie prywatny i zakład nastawiony jest na zysk, niemniej poważnie inwestuje w program socjalny dla pracowników. Oprócz respektowania wszystkich wymagań prawa brazylijskiego kierownictwo firmy realizuje własny program dzielenia się zyskiem z załogą. Opracowano program ochrony zdrowotnej rodziny pracownika - opieka lekarska i stomatologiczna jest całkowicie bezpłatna. Firma administruje szkołą państwową dla dzieci od wieku przedszkolnego aż do szkoły średniej, którą w całości utrzymuje. Jej absolwenci często stanowią nową kadrę dla zakładu. Każdy z pracowników, który chce się uczyć obcego języka, studiować czy podwyższyć kwalifikacje - może to czynić bezpłatnie. Oprócz tego firma wspomaga władze miejskie cementem, wykonuje prace inżynieryjne na rzecz miasta, buduje szkoły, remontuje ulice.

W celu ustalenia poziomu płac kierownictwo cementowni bada zarobki w 20 wiodących firmach prywatnych stanu Parana, a następnie ustala średnią. Zarobki w firmie są wyższe od tej średniej. Robotnik otrzymuje 1000 reali miesięcznie, inżynier ok. 3500 reali, asystenci dyrektorów - 8000 reali. Kadra kierownicza ma do prywatnego użytku samochody i telefony.

Produkcja jest cały czas pod kontrolą instytucji państwowych. 17 proc. środków inwestycyjnych przeznacza się na ochronę środowiska, bezpieczeństwa i zdrowia mieszkańców okolicy. Z całego obrotu 35 proc. jest odprowadzanych w formie podatku dla państwa.

Z załogą cementowni delegacja spożyła obiad w zakładowej stołówce. Serwowanych dań nie powstydziłaby się niezła polska restauracja.

Po obiedzie Samoobrona obserwowała roboty strzałowe w kopalni wapienia, należącej do burmistrza miasta Rio Branco, pana Nazzari. Eksplozja 10 ton dynamitu skruszyła 20 tysięcy ton skał. Następnie burmistrz pokazał własną przetwórnię wapna nawozowego Brascal. Fabryka produkuje 70 tys. ton wapna miesięcznie. Jest ono używane do nawożenia miejscowych kwaśnych gleb wulkanicznych i napełniania kieszeni burmistrza.

Cockteil ,,Samoobrona"

Wieczorem 7 marca delegacja polska wydała dla Polonii w Kurytybie cockteil w pomieszczeniach recepcyjnych polskiego kościoła Św. Stanisława. Przyjęcie zaszczycił obecnością sędzia trybunału Joao Kopytowski, Bronisław Sadowski, długoletni prezes Towarzystwa im. J. Piłsudskiego w Kurytybie, Ryszard Droszcz, skarbnik Towarzystwa oraz kilkudziesięciu mieszkańców miasta.

W niedzielę 8 marca delegacja została zaproszona na wystawę polskich wycinanek ludowych pani Emilii Piaskowski, mieszkającej w Kurytybie. Jej rodzice przyjechali do Brazylii w 1912 roku i przez długi czas kierowali Towarzystwem im. T. Kościuszki, najstarszym z polskich stowarzyszeń działających w Kurytybie.

Po odwiedzeniu tradycyjnego niedzielnego jarmarku na starym mieście, delegacja uczestniczyła w mszy świętej w polskim kościele Św. Stanisława.

Kościół został wybudowany staraniem i pod kierownictwem ks. Stanisława Trzebiatowskiego i poświęcony w 1909 r. W 1980 r.odprawił w nim mszę św. papież Jan Paweł II, a w 1984 - ks. kardynał Józef Glemp, prymas Polski i opiekun polskiej emigracji.

Na prośbę ks. proboszcza Andrzej Lepper podzielił się z wiernymi wrażeniami z pobytu w Brazylii.

Po mszy delegacja zwiedziła Park im. Jana Pawła II w Kurytybie. Wizytę papieża-Polaka w Kurytybie w 1980 roku upamiętnił pomnik, wystawiony w parku obok zabytkowych chałup polskich emigrantów z końca XIX wieku.

9 marca delegacja złożyła wizytę w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym stanu Parana. Opiekę nad grupą roztoczyła pani dr. Regina Przybycien, profesor języka angielskiego i koordynator kursu języka polskiego na Parańskim Uniwersytecie Fedrealnym w Kurytybie. W problemy brazylijskiej służby zdrowia wprowadzał dyrektor naczelny szpitala, prof. dr Antonio Carlos Ligocki Campos. Poinformował m.in., że szpital specjalizuje się w operacjach kręgosłupa i przeszczepach szpiku kostnego. Wszystkie operacje wykonuje się bezpłatnie, koszty pokrywa państwo z powszechnego ubezpieczenia. Jego rozmówcy wyrazili nadzieję, że polskie lecznictwo osiągnie niedługo poziom powszechny w amazońskiej dżungli.

Potem zwiedzono Stare Miasto, jeden z najstarszych w Kurytybie kościółek Matki Boskiej Różanej, Katedrę Metropolitalną i nowoczesną Operę de Arame, o konstrukcji ze szkła i stali.

Wieczorem w siedzibie władz miasta odbyło się uroczyste spotkanie z wiceburmistrzem Kurytyby, panem Algaci Tulio i zaproszonymi przedstawicielami Polonii. Po kolacji pożegnalnej w restauracji Estrela de Terra na Starym Mieście delegacja wyruszyła w nocną podróż do słynnych wodospadów Foz do Iguasu na granicy z Paragwajem. Polakom towarzyszyli przedstawiciele władz miasta Rio Branco.

Wodospady

Po drodze, rankiem 10 marca, zwiedzono olbrzymią, 1000-hektarową plantację soi pod miastem Cascavel. Łany soi opryskiwano właśnie przy pomocy samolotu środkami ochrony roślin. Brazylijczycy wiedzieli, że Polska produkuje najlepsze na świecie samoloty rolnicze, jednak maszyny z Mielca i Świdnika są na tutejszym rynku niedostępne. Podobnie jak traktory Ursusa, zastępowane przez sprzęt Massey-Ferussona, Valmeta i innych wytwórców.

W godzinach popołudniowych autokar dotarł do Foz do Iguasu. Na terenie parku narodowego, objętego specjalną opieką UNESCO, znajduje się największy na świecie zespół wodospadów. Pomnik przyrody tworzy skalna katarakta o długości 2,7 km, przegradzająca koryto rzeki Iguasu. Woda spada z wysokości prawie 80 metrów, tworząc w zależności od pory roku od 150 do 300 kaskad. Wodospad jest atrakcją w skali światowej - odwiedzali go prezydenci i koronowane głowy, m.in. Lech Wałęsa z małżonką.

Wieczorem władze miasta Foz do Iguasu, reprezentowane przez wiceburmistrza, wydały dla polskiej delegacji uroczyste przyjęcie w prywatnym klubie Amambay.

Następnego dnia zwiedzano największą na świecie elektrownię wodną Itaipu na rzece Iguasu. Jest określana jako jeden z siedmiu cudów nowoczesnego świata. Powstała w wyniku współpracy Brazylii i Paragwaju. Elektrownia wytwarza 12,6 mln kW energii elektrycznej (dla porównania - druga na świecie elektrownia wodna w Guri w Wenezueli posiada moc 10,3 mln kW, a największa hydroelektrownia rosyjska, Sajano-Szuszenskaja - 6,4 mln kW).

Elektrownię Itaipu budowali m.in inżynierowie o swojsko brzmiących nazwiskach: Casemiro Domareski, Casemiro Kalichevski, Estanislau Zambrzycki, Francisco Scherloski, Helena Lacki, Joao Samek, Julio Bruczenitski i Tadeu Gardolinski.

W wyniku przegrodzenia rzeki Iguasu tamą o długości 1200 m powstało sztuczne jezioro o długości 170 km, mieszczące 29 mld metrów sześciennych wody. Inwestycja kosztowała 18 mld USD. Energia produkowana przez elektrownię pokrywa 33 proc. zapotrzebowania na prąd Brazylii i 80 proc. potrzeb Paragwaju. Kontrolę nad całością produkcji i ceną energii w całości sprawuje państwo, chociaż zarząd elektrowni został oddany w prywatne ręce.

Do domu, do żony, do dziatek!

12 marca, po całonocnej podróży, delegacja powróciła do Rio Branco do Sul i została podjęta obiadem w domu burmistrza, Joao Nazzari. Następnie odbyła się pożegnalna kolacja, w której uczestniczyły władze miasta i przedstawiciele Polonii. Przewodniczący delegacji Andrzej Lepper udzielił wypowiedzi dziennikarce lokalnego dziennika ,,Gazeta Ancorado", Beatrice Nowakowski.

- Spędziliśmy wśród was prawie cztery tygodnie. Chcieliśmy podpatrzeć jak żyjecie na codzień. Dowiedzieć się, co jest dla was ważne, jakie są wasze troski i radości, jak pracujecie i cieszycie się życiem. Ale przede wszystkim próbowaliśmy zrozumieć, czym jest dla was Polska.

Większość z was nigdy Polski nie widziała. Tutaj, w Brazylii, urodzili się wasi ojcowie, a często również dziadkowie. Wielu z was nie mówi już po polsku. A jednak dźwięk ojczystej mowy budzi w was żywe uczucia. Jakie?

Czy jest to ciekawość dalekiego kraju, niemal mitycznej już krainy, odległej o tysiące kilometrów i wiele dziesiątków lat? Czy budzi się wśród was zrozumiałe zainteresowanie własnym pochodzeniem, swoimi korzeniami, tkwiącymi w ziemi nad Wisłą, Niemnem, Dniestrem i Bugiem? A może kieruje wami tęsknota za czymś, co trudno sobie uświadomić i o czym jeszcze trudniej mówić?

My tego nie wiemy. Szukaliśmy odpowiedzi na te pytania, mieszkając krótko wśród was. Możemy jednak wam powiedzieć, czym Polska jest dla nas.

Dla pokoleń Polaków, od stuleci, trzy pojęcia są najważniejsze: Bóg, Honor i Ojczyzna. Ojcowie uczą swoje dzieci tej odwiecznej hierarchii wartości. Nierozerwalnie wiążą się z nią inne pojęcia - rodzina, praca, braterstwo - które kształtują życie i charakter każdego człowieka.

Polska jest najważniejsza. Jej pomyślność, bezpieczeństwo, przyszłość. Dla niej, Ojczyzny, pokolenia przelewały krew i służyły jej ciężką pracą. Dla niej jesteśmy gotowi na każdą ofiarę, chociaż w codziennym, zwykłym życiu, zdajemy się zapominać o tych doniosłych sprawach. Nie myślimy o nich, pogrążeni w troskach szarego dnia, zabiegani, zapracowani. Kiedy jednak przychodzi czas próby, Polacy niezmiennie stają w ordynku. Pod sztandarami Solidarności, która wymiotła z naszej ojczyzny komunizm, skupiło się swego czasu dziesięć milionów ludzi.

Wierzymy że wy, Polacy z Brazylii, będziecie zawsze myślą i sercem razem z nami. I pozostaniecie w naszych sercach, na zawsze.

13 marca samolotem Boeing 747 linii British Airways delegacja Samoobrony powróciła przez Londyn do Warszawy. Aby dać wyraz swojej ekumeniczności, Lepper zamówił na pokładzie koszerne jedzenie, poświęcone przez londyńskiego rabina z Union of Orthodox Hebrew Congregations. Dzięki temu delegacja Samoobrony mogła konsumować posiłki otoczona najwyższą pieczołowitością załogi samolotu i jako pierwsza, nawet przed karmiącymi matkami i dziećmi.

I to by było wszystko, co w tej historii może interesować UOP.
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JAR




Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 448
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:06, 08 Lip '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ile z tego wszystkiego jest prawda, a ile zwykly "bullshit" - prosze o odpowiedzi?

Zastanawiam sie ile na tej stronie ideologii/nurtow filozofii/wypaczonych wizji swiata/pogladow probuje sie przepchac kazdego dnia - maoizm, nazizm, komunizm, kapitalizm, socjalizm, trockizm, antysemityzm, zionizm, rusofilstwo, amerykanofilstwo, patriotyzm, nacjonalizm, szowinizm, bolszewizm, zoofilstwo, pedalstwo, kurestwo, globalizacja, karierowiczostwo, walka z korporacjami, katolicyzm, islam, mahometanizm, judaizm, ekologia, pisioryzm, platformeryzm, eseldyzm, anarchizm, pacyfizm, monarchizm, federalizm, panstwowosc, inne huje muje. Szczesliwie zeby zyc nie potrzebuje tego calego wyzej wymienionego bagna, ktore jest na tej stronie promowane przez roznych osobnikow. Zyje moze jak zwierze, ktore potrzebuje jesc, pic, oddychac i rozmnazac sie, ale przynajmniej nikomu krzywdy w zyciu nie zrobie i nikomu wody z mozgu nie zrobie, zadna firma nie wzbogaci sie dzieki wyzyskiwaniu mnie w miejscu pracy i zadno panstwo nie stanie sie potezniejsze dzieki placonym przeze mnie podatkom (ktorych staram sie placic jak najmniej) ani tym bardziej nie stanie sie potezniejsze dzieki mojej lojalnosci, i tez w ten sposob nie dodam cegielki do zadnej z wyzej wymienionych nurtow swiatopogladowych siejacych zamet w ludzkich glowach.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 18:27, 12 Gru '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Lyndon LaRouche: wkrótce zginą miliardy ludzi… chyba, że…
Posted by monitorpolski w dniu 10 Wrzesień 2011

6-krotny kandydat na Prezydenta USA, jeden z najwybitniejszych ekonomistów na świecie, 90-letni Lyndon LaRouche, uważa że jesteśmy blisko końca naszej cywilizacji. W rozmowie z Alicją Cerretani, redaktorem naczelnym LaRouchePAC, powiedział m.in.:

La Rouche: „Obecnie w Europie, w pasie Atlantyckim, w USA itd, obecnie nie ma nadziei na przetrwanie cywilizacji. Jako społeczeństwo, jesteśmy skończeni. Chyba, że dokonamy specyficznych zmian i to jak najszybciej. Europa na przykład jest na granicy dezintegracji. Tego nie widać, gdyż życie jakoś się toczy, ale nie ma nadziei na utrzymanie cywilizacji, szczególnie w rejonie transatlantyckim w obecnych warunkach, tzn. – jeśli nie usuniemy tego prezydenta z Białego Domu i nie przeprowadzimy kolejnej reformy podobnej do Glass Steagall (reforma bankowa z 1932 roku, dająca kontrolę nad spekulacjami oraz ograniczająca tzw. bank-holdingi. Reforma oddzielała banki komercyjne od inwestycyjnych. Usunięta przez Kongres w 1999 r.).

Jeśli tego nie zrobimy, to będzie po nas. Dosłownie.


Jeśli się popatrzymy na obecne warunki w jakich istnieje życie na tej planecie, to nie będzie możliwości wyjścia z tej sytuacji. Miliardy ludzi będą umierać na całej planecie – bez żadnej nadziei. Chyba, że znajdziemy w sobie siłę by zrobić to co ma być zrobione. Mówiąc to, zdaję sobie sprawę, że wiele ludzi będzie zaszokowanych, choć nie powinni, gdyż przewidywałem to już od dłuższego czasu, oficjalnie – od 1954-56 roku.

W 1956 roku w mojej pierwszej prognozie przewidziałem dokładnie największy kryzys w USA w czasach powojennych.
Od tego czasu moje prognozy zawsze się sprawdzały.


Byłem autorem SDI ( Strategic Defense Initiative Reagana – inicjatywa m.in. budowy broni laserowych na orbicie ziemskiej) dzięki czemu udało się nam uniknąć wojny nuklearnej. (…) Jesteśmy dzisiaj w piekle, ponieważ nie zrealizowano spraw, które zaproponowałem jeszcze w latach 70-tych.


Nasza cywilizacja będzie skończona jeśli nie obudzimy się i nie zaczniemy szybko działać!
Ja już dałem swoje propozycje, a zawsze miałem rację – dlaczego? A dlatego, że wszyscy pozostali zawsze się mylili. To jest proste. Ja rozumiem ekonomię, a oni nie. Jestem dostępny, niestety jestem bardzo ograniczony w moich możliwościach, szczególnie jeśli chodzi o osoby z którymi współpracuję. W tej sytuacji oni muszą to zrobić, nie mają wyjścia (…)

... usuńcie tego kloszarda!...

Pierwsze co muszą zrobić, to usunąć tego kloszarda! (Obamę). Zrozumcie, że jeśli go nie usuniecie to jesteście trupami. Wasze plany na przyszłość nic już nie znaczą. Jeśli jeszcze macie nadzieję, to świadczy to o waszej głupocie. Każdy członek rządu, który nie zgodzi się na usunięcie Obamy, powinien zostać także usunięty. To jest ta decyzja – czy chcesz ocaleć, czy zależy ci na losie ludzkości, czy też jesteś oportunistą mającym mrzonki, że jest jakaś inna droga wyjścia z tej sytuacji.
Skończyły się opcje dla ludzkości. Nie mogę podać dokładnej daty, ale będzie to już niedługo.”

Alicja Cerretani: „W pewnym sensie kryzys sprzyja nielicznym pozostałym rozwiązaniom, które nam zostały, ponieważ staje się oczywiste, że wszystkie decyzje antykryzysowe w postaci bail-outów, które zostały podjęte od 2008 roku okazały się nie tylko niedbałe, ale i kryminalne. Postawiły nas w pozycji gorszej niż ta, gdy pomoc finansowa w postaci bail-outów się rozpoczynała. Jest to działanie kryminalne, przekonywano nas, że to będzie skuteczne, po jednym bail-oucie był kolejny, miało to zadziałać, a wszystko okazało się oszustwem od samego początku. Znaleźliśmy się więc w sytuacji gdy ty przewidywałeś taki rozwój sytuacji od samego początku, dawałeś rozwiązania, które dawałyby szansę na ocalenie. Większość światowych liderów nic nie znaczą w stosunku do ciebie, bowiem to co proponowałeś i nadal proponujesz było i jest jedynym wykonalnym rozwiązaniem (…) Glass Seagall jest jedynym rozwiązaniem, które powinno się wdrożyć nie tylko w USA, ale na całym świecie. USA ma specyficzne warunki, które pozwalają na szybkie jego wdrożenie, ale problem dotyczy całego świata.
Konieczne jest także natychmiastowe zainwestowanie pieniędzy jakie jeszcze pozostały w rozwój ekonomiczny – ewolucyjny rozwój planety. Powinno być to rozumiane jako działanie w sytuacji wyjątkowej. Owszem, będzie to trochę trwało, ale jest to jedyna forma zagwarantowania tego, że pieniądze jakie jeszcze pozostały mają jakąś wartość. W innym przypadku ich wartość gwałtownie spadnie.
Działanie powinno mieć więc charakter znaczących projektów budowniczych.
Nie wchodzą w grę żadne propozycje wzrostu zatrudnienia, co jest tylko czczymi słownymi obietnicami.”

LaRouche: „Tak to wszystko jest prawda. Przez całe życie miałem do czynienia z podobnymi sytuacjami. Ale tym razem musi się to skończyć sukcesem, bowiem na tej planecie pozostanie niewiele żywych ludzi, jeśli nie dojdzie do czynów. Nikt nie ma przyszłości jeśli nie zrobi się tak jak ja proponuję. To jest jedyna ważna sprawa jaka pozostała.”

Alicja Cerretani: „Intencją strategii monetarnych, ochrony przyrody (ruch zielonych) jest deindustrializacja. Znaleźliśmy się w takim momencie, w którym ludzie powinni sobie zdać sprawę kim jest wróg. Widać to po efekcie działań jakie zostały narzucone Amerykanom i ludziom na całym świecie. Czas by zacząć mówić otwarcie, że to co się dzieje jest celowym działaniem.”

LaRouche: „Dodam coś jeszcze. Mieliśmy poprzednio kilka dyskusji. Mówiłem o tym, że liderzy nie mogą działać poprzez rozdzielanie zadań poszczególnym grupom. To nie działa. Funkcje liderów w historii zawsze były powierzane bardzo małej ilości ludzi. Ja sam byłem w małej grupie liderów, którzy faktycznie mieli możliwości przewodzenia. (…)

Podczas wojny broń polityczna, możliwość podejmowania decyzji, jest zawsze w rękach małej grupy ludzi.
Ta grupa ma przewodzić narodom.
Robiłem to w przeszłości, nie zawsze z sukcesem, ale robiłem. Byłem w takiej sytuacji, że od mojego działania zależało istnienie dużej grupy ludzi. Sądzę, że znów znajdę się w takiej sytuacji. Histora pisze się nie opinia publiczną, ale tymi, którzy mają odwagę i możliwości przewodzenia. Jest to tajemnica rozwiązania każdego kryzysu (…)

Wiem, że niemal każdy kto mnie teraz słucha sądzi, że przesadzam. Ale świadczy to o waszej ignorancji, braku woli przetrwania, bowiem nie chcecie popatrzeć się rzeczywistości w oczy. Zaczynacie dyskutować: ‘a może to, a może tamto – ty przesadzasz’, a ja często mówię za słabo, powinienem być jeszcze mocniejszy w swoich ostrzeżeniach, bowiem cała ludzkość może za to zapłacić. Pomyślmy jak katastrofalne będzie to dla ludzkości jak nie będą mnie słuchać. Dlatego też tacy ludzi jak ja muszą wiedzieć co robią, mówić to co ma być zrobione, być bezlitośni w realizacji, zanim będzie za późno.”

Alicja Cerretani: Czas by inni zaczęli słuchać tego co proponujesz. Ty sam nie możesz nic zrobić, możesz tylko proponować. Czas by inni zaczęli robić swoją robotę (…)

Na podstawie: http://www.youtube.com/watch?v=G9RnGatMfeo
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 19:16, 12 Gru '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Poczytajcie
LaRoche twierdzi:

"Tzw. „Imperium Brytyjskie”, o którym mówi Lyndon La Rouche
jest rzeczywistym zagrożeniem dla świata..."

Spoglądając na powstania wywoływane w Polsce, politykę IIRP , bezsensowny udział Polski w II w. św. dopiero uświadamiamy sobie zbrodniczą role brytyjską
Utworzenie AK przez Michał Tokarzewski-Karaszewicz
Michał Karaszewicz-Tokarzewski
Michał Tokarzewski
Doktor, Karasiewicz, Stawski, Stolarski, Torwid
......

[b"Michał Tadeusz Karaszewicz-Tokarzewski[1] herbu Trąby, pseudonimy Doktor, Stawski, Stolarski, Torwid (ur. 5 stycznia 1893 we Lwowie, zm. 22 maja 1964 w Casablance) – generał broni Wojska Polskiego, wolnomularz, teozof, duchowny Kościoła liberalnokatolickiego.[/b]


Urodził się we Lwowie. Był synem Bolesława Tokarzewskiego i Heleny z domu Lerch de Lerchensfeld. Wychowywany był przez matkę i ciotki. Ukończył gimnazjum w Drohobyczu. W 1913 roku rozpoczął studia na Wydziale Prawa i Umiejętności Politycznych Uniwersytetu Franciszkańskiego we Lwowie, kontynuowane później na Wydziale Medycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. W czasie studiów związał się z ruchem socjalistycznym. Działał w organizacjach niepodległościowych Józefa Piłsudskiego. Był członkiem Polskiej Partii Socjalistycznej-Frakcji Rewolucyjnej. Należał do Związku Walki Czynnej i Związku Strzeleckiego "Strzelec". Był dowódcą oddziałów ZS w Drohobyczu i Samborze oraz inspektorem Okręgu Krakowskiego ZS, w ramach którego odbył latem 1913 roku elitarny kurs oficerski w Stróży na Podhalu za co otrzymał prawo noszenia odznaki Parasola. Przed I wojną światową jako obywatel Austro-Węgier został wcielony do armii, w której ukończył kurs oficerów rezerwy.
I wojna światowa[edytuj]

W sierpniu 1914 roku wstąpił do Legionów Polskich, dowodząc kolejno V, a następnie II batalionem 5 Pułku Piechoty Legionów, III batalionem 6 Pułku Piechoty Legionów, następnie objął dowodzenie 5 Pułkiem Piechoty Legionów. W październiku 1914 roku został ciężko ranny podczas bitwy pod Łaskami-Anielinem. W 1915 roku Piłsudski awansował go do stopnia majora. W czasie kryzysu przysięgowego został na krótko internowany, później (pozostając w konspiracji) działał w strukturach Polskiej Organizacji Wojskowej (POW), m.in. w Lublinie, a następnie na terenie Ukrainy i Białorusi, gdzie za swoją działalność m.in. w Moskwie był 3-krotnie aresztowany przez władze bolszewickie. Zwolnienia zawdzięczał kontaktom Kazimierza Pużaka, kierującego pracami PPS na terenie Rosji.
II RP[edytuj]

W 1918 roku Tokarzewski ponownie objął dowodzenie 5 Pułku Piechoty Legionów i w grupie operacyjnej dowodzonej przez płk. Juliana Stachiewicza wspomógł oddziały polskie walczące z Ukraińcami o Przemyśl, a 19 listopada 1918 roku zorganizował odsiecz dla walczącego Lwowa, która zaważyła na utrzymaniu miasta. Po zdobyciu Lwowa dowodził do początku 1919 roku oddziałami polskimi walczącymi na południe od miasta. W czerwcu 1919 został awansowany do stopnia pułkownika. W czasie wojny polsko-bolszewickiej w kwietniu 1919 brał udział w tzw. wyprawie wileńskiej, w czasie której dowodził brygadą w 1 Dywizji Piechoty Legionów; następnie został zastępcą inspektora i szefem Departamentu I Piechoty M.S.Wojsk., w 1924 roku uzyskał nominację na dowódcę 19 Dywizji Piechoty w Wilnie i kierował nią do 1926.

1 grudnia 1924 roku Prezydent RP, Stanisław Wojciechowski na wniosek ministra spraw wojskowych, gen. dyw. Władysława Sikorskiego awansował go na generała brygady ze starszeństwem z 15 sierpnia 1924 roku i 19. lokatą w korpusie generałów[2].

Nominację uzyskał, jako jeden z najmłodszych w Wojsku Polskim. Był bardzo wysoko oceniany przez Piłsudskiego, który w 1925 sugerując prezydentowi Stanisławowi Wojciechowskiemu obsadę teki ministra spraw wojskowych, wymienił Karaszewicza-Tokarzewskiego obok generała Lucjana Żeligowskiego, Leona Barbeckiego i Leonarda Skierskiego.

Po przewrocie majowym został szefem Biura Personalnego Ministerstwa Spraw Wojskowych i kierował nim do 1928; następnie objął dowództwo 25 Dywizji Piechoty z miejscem postoju dowództwa w Kaliszu. W 1932 roku został dowódcą Okręgu Korpusu Nr III w Grodnie, a później kolejno dowódcą Okręgu Korpusu Nr VI we Lwowie (1936–1938) i Okręgu Korpusu Nr VIII w Toruniu (1938–1939).
II wojna światowa

Podczas kampanii wrześniowej od 11 września dowodził grupą operacyjną swojego imienia (15 i 27 DP) w składzie Armii "Pomorze" i wraz z nią uczestniczył w bitwie nad Bzurą. Po kapitulacji Warszawy, 27 września 1939 generał stanął na czele organizacji wojskowej – Służby Zwycięstwu Polski, która była pierwszą organizacją konspiracyjną w okupowanej Polsce. Po utworzeniu Związku Walki Zbrojnej – ZWZ został komendantem Obszaru nr 3 Lwów. W marcu 1940 został aresztowany przez funkcjonariuszy NKWD podczas próby przekroczenia granicy niemiecko-radzieckiej. Po tym, jak został zwolniony( po osobistej interwencji Retingera wpodczas jego pobytu w Moskwie zwolniony z NKWD kiego więzienia- dopisek moj.). w sierpniu 1941, podjął służbę w Armii Polskiej w ZSRR jako dowódca 6 Dywizji Piechoty "Lwów" Był następnie zastępcą generała Władysława Andersa. Po ewakuacji z ZSRR pełnił funkcję zastępcy dowódcy Armii Polskiej na Wschodzie.

Działalność pozawojskowa

[b]W okresie międzywojennym jeden z najwyżej postawionych polskich teozofów.

Był jedną z trzech osób mających prawo do noszenia srebrnej swastyki.


Brał udział w seansach organizowanych przez Polskie Towarzystwo Teozoficzne w Mężeninie. Od 1925 był wiernym Liberalnego Kościoła Katolickiego. 14 listopada 1926 przyjął stan duchowny. Święceń kapłańskich udzielił mu w Warszawie biskup James Ingall Wegdwood[3].[/b]

Generał Karaszewicz-Tokarzewski był także jednym z najaktywniejszych polskich wolnomularzy. Należał do Wielkiej Loży Narodowej Polski i Zakonu Le Droit Humain. Był współzałożycielem i członkiem lóż: Tomasz Zan, Orzeł Biały, Święty Graal i Św. Michał Archanioł.
W 1937 uzyskał najwyższy w masonerii 33. stopień wtajemniczenia."


"Stefan Paweł Rowecki, pseud. Grot, Rakoń, Grabica, Inżynier, Jan, Kalina, Tur[1] (ur. 25 grudnia 1895 w Piotrkowie Trybunalskim[2], zm. 1-2 sierpnia[3] 1944 w Sachsenhausen) – generał dywizji Wojska Polskiego, komendant główny Armii Krajowej (dowódca Sił Zbrojnych w Kraju) (od 14 lutego 1942 do 30 czerwca 1943), teoretyk wojskowości[4].

Aresztowany "


Wydany przez potrójnych agentów angielskich pracujących równiez dla GESTAPO i wywiadu AK
Dowództwo odmówiło zgody na jego odbicie z rąk GESTAPO


Został wydany Niemcom przez agentów Gestapo ulokowanych w wywiadzie AK (Blanka Kaczorowska, Ludwik Kalkstein, Eugeniusz Świerczewski; w 1944 kontrwywiad AK zlikwidował Świerczewskiego za zdradę).
30 czerwca 1943 został zdekonspirowany i aresztowany w warszawskim mieszkaniu przy ul. Spiskiej 14 m. 10 przez ekipę Gestapo dowodzoną przez SS-Untersturmführera Ericha Mertena. Następnie został przewieziony do Berlina, gdzie stanowczo odrzucił niemiecką propozycję współdziałania (m. in.wzięcia udziału w planowanej akcji antybolszewickiej)[1]. Został osadzony w połowie lipca 1943 w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen, jako więzień honorowy.


i ...agent francuski , przejęty przez Brytyjczyków , wywieziony z okupowanej Francji do Anglii przez tego samego Retingera który pomógł w Moskwie "bratu" Tokarzewskiemu

Władysław Eugeniusz Sikorski (ur. 20 maja 1881 w Tuszowie Narodowym, zm. 4 lipca 1943 na Gibraltarze) – polski wojskowy i polityk, generał broni Wojska Polskiego, Naczelny Wódz Polskich Sił Zbrojnych i premier Rządu na Uchodźstwie podczas II wojny światowej.




Wyczyszczenie przedpola na potrzeby przygotowania powstania warszawskiego w postaci zabójstwa Sikorskiego, -Naczelny Wódz Polskich Sił Zbrojnych i premier Rządu na Uchodźstwie

aresztowania i odmowy zgody na odbicie Stefan Paweł Rowecki komendant główny Armii Krajowej (dowódca Sił Zbrojnych w Kraju)

daty: Sikorski zm. 4 lipca 1943 na Gibraltarze
Rowecki -aresztowany 30 czerwca 1943 w Warszawie

Różnica czterech dni


================================================
Monitorpolski's Blog

Blog Marka
Męczeńska śmierć płk. Muammara Kaddafiego
76 komentarzy Posted by monitorpolski w dniu 12 Grudzień 2011
Jane Bürgermeister: „Fourth Empire” – oferta specjalna:
Book free of charge as time is running out.
Jane oferuje ksiązkę za darmo dla tych, co do niej napiszą e-mail. Oczywiście dobrze byłoby gdyby te osoby wpłaciły niewielką sumę na jej konto lub Paypal wspomagającą pracę Jane. Pisze ona obecnie dodatek, gdyż sytuacja w Europie wymyka się spod kontroli i niedługo może dojść do tragedii. Dlatego tak ważne jest by jak najwięcej ludzi wiedziało co się naprawdę dzieje.
Książka jest dostępna tylko po angielsku. W tej sprawie można pisać na e-mail:jmburgermeister@gmail.com
Więcej informacji o książce i numer konta w banku i PayPal :
http://monitorpolski.wordpress.com/2011/.....-imperium/

Po lewej mamy jednostki religijne, fanatyków, to jest wyrażenie w czasie rzeczywistym PCR (…) genu. Proszę pozwolić, że skończę.
Tutaj natomiast mamy jednostki, które nie są szczególnie religijne i widzimy, że ten gen B-Mat2 się o wiele mniej manifestuje, jest to kolejny dowód, który potwierdza naszą hipotezę (for the development of this approach)
Co sugerujesz to, że poprzez rozsianie tego wirusa, wyeliminujemy jednostki (…)
Według naszej hipotezy, ci fanatycy mają nadmiar genu B-MAT2 i jeśli zaszczepimy ich przeciwko niemu, to zlikwidujemy to zachowanie.
Męczeńska śmierć płk. Muammara Kaddafiego

Nikołaj Starikow

Jest to transkrypt tłumaczenia wypowiedzi znanego i opiniotwórczego rosyjskiego dziennikarza Nikołaja Starikowa, która znalazła się na YouTube na początku listopada. Starikow jest m.in. inicjatorem tzw. „nagrody Goebbelsa”, którą są nominowani ludzie szkalujący i kłamiący na temat Rosji.

Niedawno nadeszła informacja, że Kaddafi został zabity, sprawdziłem tę informację i otrzymałem potwierdzenie, że niestety został zabity. Dziś opublikowałem o tym artykuł i od razu zaczęli mnie pytać skąd ta informacja. Informacja pochodzi od zwolenników Związku Obywateli Rosji. Idee, które razem sformułowaliśmy głęboko przenikają w serca Rosjan, niezależnie od tego w jakim geograficznym punkcie żyją.
Informacje o tym co się stało z Kaddafim przekazali mi ludzie którzy, oględnie mówiąc, znajdowali się tam gdzie Kaddafi. To rosyjscy obywatele, którzy uważają za ważne i perspektywiczne to co my robimy i chcą nas wspierać wszelkimi dostępnymi dla siebie sposobami.


Tak więc informacja pochodziła z zaufanego źródła i wiadomo na 100%, że Kaddafi został zabity. Nie został tak po prostu zabity. Kaddafi dostał się do niewoli, potem ŻYWEMU ODCIĘLI STOPY i w niebywale bestialski sposób znęcali się. Ten świadomy akt obliczony był na zastraszenie tych, którzy sprzeciwiają się Porządkowi pragnącemu zapanować nad Światem. Dlatego napłynęły takie dziwne fotografie z miejsca śmierci Kaddafiego; najpierw pokazali go żywego, a potem zdjęcia które wielu ludzi postrzegło jako fałszywki. Nie można go było pokazać w stanie w jakim się znajdował. Potem jego ciało gdzieś wywieziono i odcięte części ciała „przyszyli”.

Ale że śladów zezwierzęcenia nie da się skutecznie ukryć, dlatego ciało Kaddafiego nigdy nie będzie wydane plemieniu (zgodnie z obyczajem).
Ciało wystawiono na pokaz w odzieży, która skrywa te ślady.

My protestowaliśmy przeciwko temu co się działo w Libii, teraz widzicie skutki tego co zaszło.
To nie tylko operacja NATO, ale akcja brytyjskiego wywiadu, który dał Kaddafiemu korytarz do wyjścia z Syrtu.
Kiedy on posłużył się tym korytarzem nastąpił atak lotniczy i żywego Kaddafiego wzięto do niewoli.
Obecność tzw. „powstańców” w okolicy zbombardowanej kolumny, wskazuje na to, że nie był to zwyczajny atak na jakąś przypadkową kolumnę.
Kaddafi myślał, że „kupił” u „powstańców” wyjście z Syrtu, przy czym on wychodził stamtąd nie jako zwyciężony, ale jako zwycięzca, „powstańcy” po raz kolejny zostali odparci od miasta. Kaddafi chciał wyjść z miasta aby zająć się innymi operacjami przeciwko okupantom.

Angielski wywiad go oszukał, wzięli od syna (Kaddafiego) pieniądze, obiecali, że „powstańcy” zgłoszą kolumnę jako swoją

. Kiedy kolumna się ruszyła, zaatakowano ją w miejscu gdzie czekali już „powstańcy”, którzy bestialsko zabili Kaddafiego.

Zwróćcie uwagę, że to co wczoraj powiedział syn Kaddafiego, jeśli wiecie że Kaddafiemu obcięto stopy, w pełni zrozumiecie co miał na myśli mówiąc:

„Teraz ludzie w Syrii, Chinach, Rosji, ich przywódcy, powinni zwrócić uwagę na to co się stalo. bo dla nich to jest sygnał”.

To sygnał. Kaddafiego świadomie zabijali po bestialsku, żeby pokazać co czeka tych, którzy przez pół roku śmią sprzeciwiać się Światowym Kulisom.
Mówiąc krótko, to miała być lekcja dla wszystkich, ale efekty będą odwrotne.

Jak to można skomentować? Nie sądzę by Starikow fantazjował.
Źródła, na które się powołuje, to prawdopodobnie rosyjski wywiad i rodzina Kaddafiego.
Nagrania torturowanego Kaddafiego, które widzieliśmy, były oczywistą fikcją – widać to było po udawanym zachowaniu „powstańców”, ale także po bezsensownym ruchu kamery. Ta fikcja stworzona przez odpowiednie wydziały d.s. dezinformacji, wskazuje na udział czynników rządowych w bestialskim morderstwie i tym, że zostało ono zaplanowane, a nie jest tylko odwetem „powstańców”.

Pojmany przywódca libijski był jeńcem wojennym i to z nim zrobiono jest zbrodnią wojenną.
Jej ciężar spada na NATO i wojska krajów, które uczestniczyły w tej bezprawnej agresji na Libię.


Rodzaj okaleczenia jaki zadano Kaddafiemu przypomina to co zrobiono z półtora milionem Ormian na początku XX wieku. jak pisze Jack Manuealian, cytując „Głosy Szatana” Davida Pidcocka i Texe Marrsa:

>> David Pidcock pisze, że „Konstantynopol wpadł bez oddania jednego strzału w ręce armii liczącej 70,000 – 80,000 masońskich okultystyczych Żydów.
W ciągu 6 lat rewolucji 1908 Młodych Turków w 1908, i po upadku Konstantynopola, zgodnie z planami rozpoczęła się I Wojna Światowa.
W ciągu tej wojny półtora miliona Ormian żyjących w Turcji i kolejne pół miliona innego pochodzenia tureckich Chrześcijan, zostało w barbarzyński sposób zamordowanych – znane jest to pod nazwą Pierwszego Ludobójstwa XX wieku.”
Jednakże David nie ma racji twierdząc, że wszyscy Żydzi z Salonik brali udział w przejęciu Konstantynopola, byli to tylko niektórzy Żydzi, większość było Niewinnych. Ruch Młodych Turków na początku miał w sobie Greków i Ormian (…).
Texe Marrs w artykule „Morze Krwi” pisze, że w 1908 roku

„Masońscy żydowscy socjaliści obalili islamski rząd osmański (Ottoman) i rozpoczęli ludobójczą rzeź dwóch milionów Ormian chrześcijańskich.

„Brygady rzeźnicze” złożone z kryminalistów poobcinały ręce tak wielu Chrześcijan, że jak donosił konsul brytyjski:

„te ręce ułożone koło siebie, mogłyby utworzyć drogę (highway)”.


Texe Marrs pisze też, że „Jedna z obciętych rąk ormiańskiej kobiety była wysuszona i trzymana jako pamiątkę i talizman przez żydowskiego masona w Salonikach”.<<

Jack Manuealian dodaje, że te wysuszone ręce były odpowiednio spreparowane z użyciem octu winnego o przypraw, stąd czarny kolor. Trzymane były nie jako pamiątki, ale jako talizmany do czarnej magii oraz do rzucania klątw.

Ci ludzie nadal rządzą Turcją, ale nie tylko. Musimy sobie zdać sprawę z jakiego typu zagrożeniem mamy do czynienia.
Kaddafiego zamordowali satanistyczni okultyści – którzy jednocześnie realizują ideę Światowego Syjonu.
Stopy Kaddafiego są już zapewne talizmanem w satanistycznych klątwach.
Ci tzw. „Brytyjczycy”, którzy oszukali Kaddafiego, są dokładnie tymi samymi „Brytyjczykami”,
którzy w satanistyczny sposób zamordowali gen. Sikorskiego, a potem zrzucili winę na Rosjan.

Sprawa wyszła dopiero niedawno, jednak nadal nie wiemy jaką śmiercią zginął gen. Sikorski.

Sądzę, że podobnie – z rytualnym zabójstwem, mamy do czynienia w przypadku Katynia i Mordu Smoleńskiego.

Sądzę też, że stoją za tym ci sami ludzie – w przypadku Katynia wskazują na to rytualne strzały w tył głowy.
Ci ludzie byli też mocodawcami Hitlera i Lenina.
Tzw. „Imperium Brytyjskie”, o którym mówi Lyndon La Rouche
jest rzeczywistym zagrożeniem dla świata
, dlatego tak ważna jest wygrana Jednej Rosji i Putina w Rosji,
którzy wiedzą już dokładnie z jakim wrogiem mamy do czynienia.



Na koniec polecam

http://malystas.salon24.pl/77479,zdrada-polski-przez-rzad-wielkiej-brytanii
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 10:10, 07 Sie '13   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://malystas.salon24.pl/77479,zdrada-polski-przez-rzad-wielkiej-brytanii

ZDRADA POLSKI PRZEZ RZĄD WIELKIEJ BRYTANII

ZDRADA POLSKI PRZEZ RZĄD WIELKIEJ BRYTANII

Tak jednoznacznie określona zbrodnia nigdy nie doczeka się instytucjonal­nego potępienia, ponieważ:

- prawo narodów, zwane także prawem międzynarodowym, nie posiada egzekutywy;

- zarzuty mogą być jedynie natury moralnej, podczas gdy świat rządzi się coraz bardziej niemoralnymi zasadami;

- do sądu w Hadze mogą być kierowane wyłącznie sprawy z oskarżenia rządów

państw mających uznanie międzynarodowe, a nie przez rządy czy komitety

emigracyjne.

Prawo karne wielu państw zna pojęcie przestępstw ciągłych, które w przy­padku zbrodni wołającej o potępienie międzynarodowe i trwającej w tajemnicy przez wiele lat, nie może zostać ukarane, chociaż może być bez trudu udokumentowane i udowodnione.

Jednak polskie społeczeństwo powinno być poinformowane o elementach zdrady, by w przyszłości wystrzegać się Anglików nie mniej niż jawnych wrogów. Ostrzeżenie to nie jest skierowane przeciwko jednostkom, czasem bardzo przyjaznym, lecz pod adresem polityki rządowej, zawsze nam wrogiej, ale słodzonej kłamstwami.

W rozmowie między Halifaxem i Bonnetem - ministrami spraw zagranicz­nych Anglii i Francji - odbytej 21 marca 1939 roku, zgodzono się, że „Jest absolutną koniecznością , aby pozyskać Polską w pokojowym froncie i jak najdalej utrzymać od Niemiec". Produkowano plotki, rzekomo pochodzące od przeciwników hitleryzmu, że wojska niemieckie zbliżają się do polskiej granicy. (D.B.F.P., seria III tom IV, dok. 458)

P. N. Chamberlain nie przywiązywał wagi do gwarancji danych rządowi polskiemu i dlatego tak łatwo je podpisywał. Liczył na osiągnięcie korzyści od otrzymujących takie zabezpieczenie bez pokrycia.

Wierzył w przerażające znaczenie słów: „Czy Niemcy są uprzedzone, że oskarżenie jest w drodze? Lekceważył sprawę czasu - na jaki okres dawano gwarancje - czy Polacy o tym wiedzą? (I. Colvin, Gabinet Chamberlain'a, s. 197)

Chamberlain na posiedzeniu gabinetu ministrów powiedział:

- Podstawową sprawą jest tak rzeczy kierować, by uzyskać wsparcie Polski, ale nie dał wyjaśnienia celu. Chodziło o skierowanie ataku Hitlera na Polskę, gdyż Chamberlain był ostrzegany, że w pierwszej kolejności jest przygotowywane uderzenie na Zachód. (Parkinson: Peacefor our time, s. 59-60) Na posiedzeniu francusko-angielskich Sztabów Generalnych zgodzono się, ale nie zakomunikowano tego Polakom: - Nie będziemy w stanie zabezpieczyć Polski przed jej opanowaniem (Parkinson,/w. s. 130). Tymczasem gwarancja jest umową, w której jedna strona zobowiązuje się zrobić wszystko co w jej mocy, by zabezpieczyć posiadanie drugiej strony. A właśnie o gwarancji z 31 marca 1939 roku, minister spraw zagranicznych Lord Halifax mówił do swego prywatnego sekretarza: „Nie uważamy, że gwarancja będzie nas wiązać" („we don't relly mean bussines"). Dla Chamberlain'a było najważniejszą sprawą „by Polska walczyła. Wszystko co mogłoby naruszyć zaufanie Polski, jest wielce niepożądanej..) Brytania chce widzieć Polską walczącą i utrzymać jej morale wysoko ".


Tych kilka cytatów potwierdza tajną dyplomację między Rosją a Wielką Brytanią. Ambasador Seeds miał delikatne zadanie „ wyjaśnienia w Moskwie, że Rosja jest wielce szanowana w Wielkiej Brytanii, ale czasowo nie włączymy jej do sojuszu przeciwko Niemcom. Obrona Brytanii wymaga, by Hitler poszedł na Wschód i zniszczył Polskę. Ale po zakończeniu pierwszej części wojny, Wielka Brytania będzie jak zawsze z Sowietami".

Wiemy czego nie napisano, a Seeds wyjaśnił to ustnie. (I. Cohin, The Chamberlain's Gabinet, London 1971 - s. 198).

Ambasador amerykański Kennedy, definiował wartość gwarancji jako „wyminięcie", albo „wytłumaczenie". Nawet Lloyd George, nie znając planów rządu, mówił w parlamencie:

- „Jeśli wojna wybuchnie jutro, czy Pan pośle pojedynczy batalion do Polski?" (L. Namier, Diplomatic Prelude, London 1948, s. 109). Sir. A. Cadogan stwierdzał

- „Naturalnie, nasza gwarancja nie daje pomocy Polsce. Można powiedzieć, że to było okrutne dla Polski... nawet cyniczne". (Diaries of Sir Cadogan, London 1971, s. 167).

Uczciwy żołnierz, marszałek Lotnictwa John Slessor pisał:

- „Radziłem Komitetowi Sztabu Generalnego, by ostrzeżono min. Becka, że Polacy będą musieli opierać się tylko na własnych siłach w obronie własnego terytorium"
. (The CentralBlue - Cassel, London 1965).

Układ o wzajemnej pomocy między R.P. a Zjednoczonym Królestwem Wielkiej Brytanii, po zwłoce trwającej od kwietnia, został podpisany 25 sierpnia 1939 roku. Oczywiście, porozumiewano się z Niemcami o rozwiązaniu bez wojny.

Francuzi kłamali, że pójdą do natarcia nad Ren. Tymczasem w rzeczy­wistości francuski plan był wyłącznie obronny - (Ironside, Diaries J 93 7-40, London 1963 s. 81-82). Układ z Polską był zatem pewnym krokiem do wojny i do zbliżenia Sowietów z Niemcami.

A. J. P. Taylor pisze, że Polska zażądała 60 milionów funtów na dozbrojenie, o przyspieszenie wypłat występował depeszą gen. Ironside podczas pobytu w Warszawie - (The Origines ofthe Second World War, London 1963, s. 221), ale już Yansittard pisał tylko o 10 milionach, a Norton - minister skarbu Brytanii, wspominał o 8 milionach, (prof. K. G. Feiling - The Life ofN. Cham-berlain, London 1970,) - po zbadaniu przelewów skarbowych odkrył, że kwota pozornie wydana jako pożyczka dla Polski, została wydana na wywiad. Feiling

zaopiniował:

- „ To było oszustwo Polski przez Brytyjski Sztab Generalny i gen. Ironside ".

Warto przypomnieć, że Brytania zgodziła się wypłacić 10 milionów na zapomogi dla Czechów wyrzucanych z Sudetów. Czy ta suma również nie została wypłacona? - tego nie zdołałem ustalić.

Rozmowy Polskiego Sztabu Głównego z delegatami sztabów francuskiego i angielskiego, prowadzone w maju w Paryżu i w Warszawie, dały mierne wyniki.
Nasi alianci zobowiązali się do bombardowania niemieckich celów woj­skowych natychmiast po wybuchu wojny,
a do generalnej ofensywy na niemiec­kie umocnienia w 15 dniu od wybuchu wojny, czyli 17 września.

Bombardowania od 5-8 września wykonano, ale... ulotkami. Nie rozpoznawano umocnień samo­lotami.

Chamberlain ciągle niepewny czy Polacy się nie wyłamią z umowy, wysłał gen. Ironside do Warszawy, aby przekonał Polaków, że angielska pomoc w woj­nie będzie realna i solidna. Ten nowo mianowany szef Sztabu Imperialnego łgał nieprawdopodobnie, zapowiadając, że duże siły brytyjskie będą umiesz­czone na Bliskim Wschodzie, skąd będą mogły ruszyć na pomoc Polsce (P. Starzyński, Trzy lata z Beckiem, s. 234-235). Przez cały wrzesień nie bombardowano Niemiec, od 17 nie było natarcia na Ren. Podczas gdy Polska krwawiła samotnie, Francuzi i Brytyjczycy realizowali swe alianckie zobowią­zania.

Prezydent Roosevelt zadeklarował: „Los Polski będzie zależny od ostatecz­nego wyniku wojny". (Diaries ofSir Cadogan -j.w. s. 207)

Z chwilą wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej, Churchill bez porozumienia z własnym rządem i parlamentem ogłosił deklarację „pomocy dla każdego państwa walczącego z Hitlerem ". Deklaracja była bezwarunkowa, poparta listem z 7 lipca 1941 roku, uczyniona w pośpiechu, z pełnym lekceważeniem praw Polski zastrzeżonych w Umowie o Wzajemnej Pomocy z 25 sierpnia 1939 roku, w art. 6 i 7 i w protokole tajnym dołączonym do Układu, w punkcie 3. Nie znalazłem śladu protestu ze strony polskiego rządu. Byliśmy pod wrażeniem, że to pominięcie nie jest celowe, podczas gdy w polityce liczy się każde słowo, lub słów pominięcie.

Ambasador Cripps rozmawiał ze Stalinem 8 lipca 1941 roku i przekazał jednostronne żądania:

1. Wzajemna pomoc bez wyszczególniania działań i materiałów.

2. Zobowiązanie, że negocjacje i umowa o pokój będą prowadzone wspólnie

przez Anglię i Rosję.

To był ostatni moment w pamięci Churchilla o jego własnej trafnej ocenie obydwu dyktatur - „Nie sposób znaleźć różnice między reżimem hitlerowców i najgorszymi cechami komunizmu" - (Whileer-Bennett, The Semblance of Peace, London 1972, s. 23). Tymczasem Churchill hojny z cudzego, dodał przez Crippsa naruszenie przedwojennych granic, „które będą tak ustalone, by opierały się o zasady etnograficzne i życzenia zainteresowanych ludów". Deklarował to w czasie, gdy był informowany o masowych deportacjach Polaków w głąb Rosji Sowieckiej (Wheeler-Bennett, j.w. str.152). Rosja przyciskana niemiecką ofensywą, nadawała się do obserwacji praktycznego przestrzegania praw polskich w warunkach wojny, co później stawało się coraz trudniejsze i w końcu zaniechane.

W tym czasie ambasador Cripps pracował na rzecz Rosji. Już w październiku 1940 roku złożył Wyszyńskiemu notę o porozumieniu brytyjsko-sowieckim:

„Londyn będzie zasięgać rady Kremla w sprawie ułożenia spraw po wojnie. Na razie Wielka Brytania uzna de facto suwerenność Z.S.S.R. w republikach bałtyckich, w Besarabii, w Bukowinie i w tych częściach byłego państwa polskiego, które są obecnie pod kontrolą sowiecką " (Woodward, British Foreign Policy, London 1962, s. 145-146).

Spowodowało to protest min. Zaleskiego o stwarzaniu pretekstów wrogich Polsce. Ale brytyjskie tendencje były oczywiste i zostały utrzymane bez względu na zmianę ministra - Halifaxa na A. Edena. Cripps - „wielki przyjaciel Sowietów", pracował nad rozszerzeniem „powojennej współpracy z Brytanią". Praw Polski nie dostrzegał, już wtedy widział ją jako łup Sowietów.

Zbliżenie do Stalina nie zadowalało Churchilla. Wiedział, że obiecana angielska pomoc dla Rosji będzie zbyt mała. Stany Zjednoczone miały ogromne możliwości, ale najazdy sowieckie na Polskę i Finlandię dały Sowietom opinię agresora w Lidze Narodów i mógł to zmazać tylko gen. Sikorski. Dążył on do uwolnienia mas zesłanych do łagrów i do użycia ich celem zwiększenia swych sił zbrojnych. Cripps niewidocznie, a min. Eden oficjalnie na prośbę I. Majskiego -sowieckiego ambasadora w Londynie, pracowali nad układem polsko-sowieckim.

Wizyta gen. Sikorskiego w Waszyngtonie nie zapewniła pomocy Polsce. Roosevelt zgodził się łatwo na wyekwipowanie oddziałów polskich z Lend-leas'u, ale politycznie nie angażował się poza stwierdzenie, że Stany Zjednoczone nie uznają zmian granicznych przed konferencją pokojową. Po powrocie do Londynu, na konferencji z Majskim, Sikorski był sam, bo Zaleski ustąpił protestując przeciwko układowi, a ambasador Raczyński był chory.

Zamiast potwierdzenia wschodniej granicy państwa, umieszczono unieważnienie paktu sowiecko-niemieckiego z 1939 roku. Był to brytyjski wyłom w zasadzie, że zmiany terytoriów państw, mogą być orzekane tylko na kon­ferencji pokojowej, wsparty pismem min. Edena, że „Rząd JKM nie uznaje zmian granicznych, które miały miejsce w Polsce od sierpnia 1939 roku". Jednocześnie Eden mówił gen. Sikorskiemu, że „pakt z Sowietami musi być podpisany". Pakt nawiązywał stosunki dyplomatyczne i sieć konsularną, gwarantował tworzenie armii polskiej na terenach sowieckich podległej rządowi w Londynie i „amnestionowanie" zesłanych obywateli polskich.

Kiedy w grudniu 1941 roku gen. Sikorski był ceremonialnie przyjmowany w Kujbyszewie, kilku Polaków-komunistów zawiązywało w Saratowie jaczejkę, którą potem Stalin przekształcił w „Związek Patriotów Polskich".

Mimo paktu, rząd sowiecki utrzymał mocną linię swej polityki, a Eden upewniał gen. Sikorskiego, że polskie tereny nie były objęte „koncesjami na rzecz Sowietów", co było nieprawdą (Majski, „Memoirs", s. 150-151, s. 174, Raczyński, Documents on Polish-Soviet Relations, s. 160-161, s. 170, s. 107-1Cool.

Na Atlantyku - co dało podstawę do nazwy Karty politycznej podpisanej 14 sierpnia 1941 roku - Roosevelt i Churchill w I-szym paragrafie stwierdzali, że „wykluczają wzbogacenie, lub rozprzestrzenienie terytorialne", co zadowalałoby Polskę i inne kraje zagarnęte przez Sowietów, ale Churchill już 7 marca 1942 roku odstąpił od niej. W liście do Roosevelta pisał; „Zasady Karty Atlantyckiej nie mogą Rosji wzbraniać granic które zajmowała, gdy Niemcy ją zaatakowały". (W. Churchill, j.w. s. 293-294). Stany Zjednoczone nie ratyfikowały Karty Atlantyckiej, w następstwie czego pozostała tylko wspomnieniem dobrego zamiaru i politycznej uczciwości. List ten pozostawał tajny, co zwłaszcza Polaków sprowadziło na manowce. Jednocześnie bowiem deklarował sowiecką aneksję wschodnich ziem Polski.

Sprawa Katynia jest rzeczą znaną, ale jest mniej wiadome, że Churchill w rozmowie z ambasadorem Raczyńskim o tym masowym morderstwie powiedział, że „Bolszewicy mogą być bardzo okrutni, ale to źródło ich siły, gdy chodzi o niszczenie Niemców". W następnych spotkaniach Churchill nastawał, by wycofać prośbę polskiego rządu do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o dochodzenie w sprawie Katynia. Sikorski na to nie poszedł ze względów elementarnej moralności. Stalin skorzystał z tej okazji i zerwał z rządem polskim stosunki dyplomatyczne .Nastąpiło sowieckie uznanie „Komitetu", któremu potem nadano nazwę Lubelskiego (PKWN).

Trybunał w Norymberdze włączył w swój skład przedstawicieli Sowietów. Kiedy niemiecki radca prawny zapytał Trybunał

- „Kto jest odpowiedzialny za mord w Katyniu?" - przewodniczący Lord Lawrence zabrał głos:

- „ Proponuję nie odpowiadać na pytanie tego rodzaju ".


Nigdy rząd brytyjski nie zdobył się na potępienie Sowietów za Katyń.
Trybunał oddalił świadków z Katynia zaproponowanych przez gen. Andersa (prof. Zawodny, „Death in the Forest", Milwaukee 1972, s. 70-72).


Jeszcze we wrześniu 1941 roku, gdy gen. Anders przyjechał do Moskwy aby widzieć się z Beaverbrookiem - ministrem zaopatrzenia w rządzie brytyjskim, był zaskoczony, że niczego nie uzyskał dla swej „armii pod namiotami", gdy już zaczynała się rosyjska zima. (W. Anders, „Bez ostatniego rozdziału", s. 85). Anglikom chodziło o to, by Polakom zaopatrzenie dały Sowiety (co było nieprawdopodobne) lub Stany Zjednoczone, gdy była nieznana jeszcze siła i bitność armii, a jeszcze mniej kierunek jej użycia. Zgoda na odejście Polaków z Sowietów, szybkie dojście do zdrowia przez tych co nie zmarli przed podjęciem transportów i potem w Persji, pozwalały Churchillowi liczyć na świetne dywizje i wtedy dopiero zaopatrzenie zrównało się z brytyjskim.

Churchill - bo to on decydował za cały rząd JKM - przez lata utrzymywał w tajemnicy polityczne porozumienia ze Stalinem. Dopiero w lutym 1944 roku, mówiąc w parlamencie, sypał plewy w polskie oczy:

- „ Utrzymamy silną i niepodległą Polskę, ale nigdy nie gwarantowaliśmy jej granic. Jednocześnie musimy pamiętać o historycznych granicach Rosji, przed wojnami 1914 i 1939 roku. Polska będzie starzona dla zabezpieczenia zachodnich granic Rosji. Wobec linii Curzone'a na wschodzie, Polska uzyska odszkodowanie kosztem Niemiec na zachodzie". (W. Churchill, j.w., tom V, s. 227 i W. Anders,y.w. s. 214).

Prezydent Roosevelt naiwnie wyobrażał sobie, że Stalin po zakończeniu działań wojennych zgodzi się na plebiscyt na wschód od Bugu, czemu przeczyły rozpoczęte już w 1939 roku deportacje. W każdym razie przewidywano, że granica będzie przebiegać na wschód od linii Curzone'a, z Lwowem dla Polski. (F.R.U.S. 1943, tom I, s. 524).

Na konferencji ministrów spraw zagranicznych w Moskwie w październiku 1943 roku, oddano lejce Mołotowowi, a Eden i Harriman nie poruszali spraw polskich, mimo wcześniejszych obietnic. Tak uhonorowany Mołotow oświadczył, że w Warszawie w podziemiu powstała „Krajowa Rada Narodowa", jako komunistyczna przeciwwaga rządu polskiego w Londynie. (I. Majski, Who Helped Hitler?, London 1964, s. 7Cool. Porozumienie moskiewskie, wobec dyplomatycznej bierności ministrów Zachodu, przesądzało wyniki konferencji w Teheranie (28 listopada - 2 grudnia 1943 roku).

Już w pierwszym dniu rozmów Churchill oświadczył, że „Bezpieczeństwo Sowietów powinno dyktować ich zachodnie granice". Stalin przygotowany na ostrą obronę terytorium Polski, z przyjemnością słuchał wywodów, że Polska wdzięczna za oswobodzenie od Niemców (wówczas postępujące), winna w przyszłości bronić Rosji.

Obaj z Churchillem „przeoczyli", że odcinanie polowy ziem Polski, zmniejszy jej siły. Zamiast obrony - sojusznik zdradzał Polskę, a popierał Sowiety.

Wreszcie Eden zapytał, czy Stalin zgadza się na polską granicę na Odrze? Było to bardzo na rękę Sowietom, które opierając się o zwycięstwa na froncie, planowały opanowanie całej Polski i przesuwały swój obszar okupacji na ziemie jeszcze niemieckie. Stalin przy tym zapowiedział w dyskusji, że weźmie część Prus Wschodnich dla Rosji, czyli z prowincji przyznawanej Polsce. (Documents on Polish-Soviet Relations, dokument 558, s. 976 i prof. Feis s. 283-284).

Rząd polski nie mógł się bronić, gdyż Stalin przed spotkaniem zadepeszował: „Mają być obecne tylko głowy trzech państw", co Zachód przyjął milcząco. (Correspondence between Stalin, Churchill and Attlee, New York 1965, doc. 205).

Ambasador Biddle zwrócił uwagę Prezydenta, że moskiewska konferencja nie postanowiła wprowadzenia administracji rządu polskiego na tereny zwalniane przez Niemców. Taka procedura była natomiast przewidziana dla Italii, która latami walczyła przeciwko Aliantom. (F.R.U.S. 1943, tom III s. 481-483). To pozwoliło Stalinowi na wprowadzenie administracji komunistycznej i od­dalenie prób wysłania do Polski wojskowych misji zachodnich już w następnym roku.

Tajna dyplomacja brytyjsko-sowiecka zaskakiwała rząd polski nagłymi decyzjami. Tylko plotki docierały do polskich uszu, ale je oddalano na zasadzie: „Anglicy do tego nie dopuszczą". Wyjątkowo, angielskie informacje przed Powstaniem były uczciwe. Foreign Office odpowiedział na prośby polskiego ambasadora o pomoc w uzbrojeniu i amunicji - „Rząd JKM nie będzie w stanie nic uczynić w tej sprawie". (J. M. Ciechanowski, Powstanie Warszawskie Londyn 1971, s. 150). Oprócz tego gen. Kopański i gen. Sosnkowski byli podobnie informowani przez czynniki wojskowe. Dlatego Powstanie było niezależną polską decyzją generałów Bora, Pełczyńskiego i Okulickiego.

Była to oczywista zbrodnia wobec narodu, zwłaszcza wobec Warszawy, popełniona przez wojskowych patronujących Delegaturze Rządu. Komenda A.K. zmieniła samowolnie „Instrukcje" gen. Sikorskiego i gen Sosnkowskiego mówiące, że „Powstanie nie może się nie udać", wybuchnąć ma dopiero wtedy, gdy wojska alianckie znajdą się na terenie polskim, a Niemcy będą zdemoralizowani sowiecką przewagą.

Na sukces polityczny Powstania liczył premier Mikołajczyk, wsparty fantazjami gen. Tatara, któremu w Stanach Zjednoczonych odmówiono zaopatrzenia podczas konferencji w Waszyngtonie. Zwycięska ofensywa sowiecka dochodziła do Wisły, a ponieważ nie było żadnej umowy ze Stalinem od czasu zerwania stosunków dyplomatycznych po Katyniu, zryw w Warszawie był oczywistą katastrofą.

Jeszcze w rozmowie pik. I. Oziewicza - dowódcy NSZ z gen. Roweckim - komendantem A.K. - zgodzono się, że Powstania nie będzie w ówczesnych warunkach.

Potem obaj zostali aresztowani i decyzję podjęło trzech szalonych patriotów.
[ ciekawe na czyje polecenie bo na pewno nie szefa Gestapo Spilkera !]

Wynik Powstania jest powszechnie znany - około 250.000 zabitych, głównie mieszkańców stolicy, zniszczono główny ośrodek kultury i historii, nędza ludności i zdobycie Warszawy przez sowiecką armię. Rodacy biorąc wszystkie sprawy emocjonalnie, są dumni z tych osiągnięć. Nikt nie wątpi, że jesteśmy odważni, lecz mało kto ma o nas dobrą opinię, umiemy myśleć lecz nie umiemy politykować. Dlatego ci bohaterzy opanowali emigrację i przez ostatnie 40 lat zajmują się głównie medalami i orderami.

Chuchill naciskał Mikolajczyka o wyrażenie zgody na cesję ziem wschodnich, a do Roosevelta wysłał memorandum równe wartości połowy Polski - dla „bezpieczeństwa" Sowietów. Prezydent zgodził się na ten wojskowy i poli­tyczny nonsens bez plebiscytu, o którym dawniej myślał. Co więcej, przez Stettiniusa odrzucił przyjętą zasadę nienaruszalności granic do czasu decyzji konferencji pokojowej. Kiedy w grudniu 1943 ambasador USA przy rządzie polskim zrezygnował ze swego stanowiska wobec braku obrony spraw polskich, jego następca nie został wyznaczony. Mikołajczyk streścił żądania Stalina -„ Odejście od Traktatu Ryskiego, przyjęcie nowej granicy i zmiany w polskim rządzie " - jako dyktando bez negocjowania.

Ustępstwa na żądania sowieckie nie miały końca: wtrącanie się w osobowy skład polskiego rządu, ujawnianie polskich zabiegów w Waszyngtonie. Oczekiwano zjazdu Stalina, Roosevelta i Churchilla. Do ich rządów zostało skierowane memorandum rządu polskiego, sugerujące decyzje graniczne po zakończeniu wojny, prawa narodu polskiego do posiadania niezależnego ustroju i rządu, wreszcie oświadczono, że porozumienia mocarstw bez udziału rządu polskiego, nie będą uznawane przez Polsków.

Memorandum zignorowano, a Mikołajczyk nie otrzymał zaproszenia na widzenie się z Churchillem i Rooseveltem. Ten ostatni był zainteresowany tylko polskimi glosami przed zbliżającymi się wyborami w USA i dbał, by nie publikowano informacji o jego obojętności przed wyborami. (H. Feis,/.w. s. 524, S. Mikołajczyk,/w. s. 110).

Sir. J. Wheeler-Bennett (The Semblance of Peace, London, s. 194-196) -pisze o okresie poprzedzającym Jałtę, że Brytania dawała obietnice Mikołajczykowi, ale nie miała zamiaru ich dotrzymać, po wielokrotnie wyrażanej zgo­dzie na linię Curzone'a, na „przyjazny rząd" i sowiecką, powojenną adminis­trację. „Polska miała tylko wartość honoru dla Brytyjczyków, a Grecja miała wartość strategiczną i to decydowało". Dalej sławny historyk potwierdza: „ Słuszność braku polskiego zaufania do prowadzonych negocjacji".

Zjazd w Jałcie był imponujący. Ponad 700 wojskowych i cywilnych asystentów obu zachodnich przywódców, w armadzie samolotów przybyło na kwatery błyskawicznie oczyszczone z niemieckich i rosyjskich pluskiew. Stalin jako gospodarz był nadzwyczajny, z obfitością jedzenia i alkoholu, co było dobrze skalkulowane. Goście czuli się zobowiązani, a ich umysły zamglone. Sytuacja na froncie wschodnim znakomita - ofensywa rozpoczęta 13 stycznia, doprowadziła do zajęcia całej przedwojennej Polski.

Wprowadzono „Rząd Tymczasowy" złożony z komunistów (F.R.U.S. 1945, tom V, s. 115). Amerykanie widzieli zagrożenie dla niepodległości Polski, jednak w drodze do Jałty, ministrowie Stettinius i Eden omówili wszystkie ważniejsze sprawy i zgodzili się.

Stan fizyczny i bierność umysłu Rooseyelta nie pozwoliły na wspólne omówienie spraw polskich. Eden zanotował tylko: - Wzrasta zaniepokojenie, że Rosja posiada szeroki plany zdominowania Europy Wschodniej i skomuni-zowania pozostałych terenów, zwłaszcza nad Morzem Śródziemnym. (A. Eden, The Reckoning, s. 439).

„Dom wariatów na czele z Edenem odnośnie Polski. Pewien sens z tego -oczyścić sprawy personalne, usunąć rządy londyński i lubelski i stworzyć nowy, do przyjęcia przez wszystkich ". (Sir Cadogan,/.w. s. 698).

Prawdopodobnie brytyjski minister spraw zagranicznych, pisząc te słowa miał rację, ale Stalinowi nie zależało na uporządkowaniu spraw polskich i dobraniu ludzi wartościowych. Polskę czekała krwawa czystka i terror. Rząd polski żądał międzyalianckiej, wojskowej kontroli w Polsce. Cadogan nie wierzył, by to się udało. Już w Jałcie Churchill powiedział, a jego przyboczny lekarz zanotował: -Nie możemy się zgodzić, aby Polska była rosyjskim państwem kukiełek, gdzie ludzie nie zgadzający się ze Stalinem, są odrzucani. Amerykanie są ignorantami w sprawie Polski. (Lord Moran - Winston Churchill, The Struggle for Survival, London 1966, s. 219)

Churchill nie miał odwagi powiedzieć tego wprost dyktatorowi. Znów cytuję Cadogana, niezrównanego kronikarza Jałty: - Mało zrobiono, mały postęp. Pierwszy minister nie poinformowany o problemach o których mówi (...) Dobre pożywienie, masa wódki (...) Ta konferencja będzie zupełnie spartaczona (...) Spór o Polskę - nic nie zostało tam ustalone (...) Pierwszy minister raczej wypadł z szyn. Stary, głupi człowiek zabierał głos, bez uwagi na Anthony (Eden) albo na mnie (...) To co mówił, było zupełną odwrotnością linii, którą ustaliliśmy z Amerykanami. (Cadogan,/w. s. 706)

I dalej: - Mamy wreszcie umowę w sprawie Polski, która może złagodzić różnice przynajmniej na pewien czas i zapewnić pewien stopień niepodległości Polakom. Linia Curzone'a, włączając Lwów, ma być granicą Rosji, a zachodnią granicą Polski ma być Odra i Nysa (która? - S.Ż.). Tu Roosevelt i Churchill oponują aby nie dać zbyt wiele Polsce. Churchill wygłaszał tanie banały -„wolna, suwerenna, pan swej własnej duszy", poczem zgadzał się na „wolną elekcję w ciągu miesiąca", co było niewykonalne i bez nadzoru między­narodowego. Stalin był dobrze przygotowany z historii rejonu, mówił o polskich osadach nad Odrą gdy chciał przesunąć na zachód granicę kontrolowaną przez Sowiety. (Cadogan,/.w. s. 706, 708-709, 716-717, i H. Feis - s. 524-525).

Czytelnik łatwo zauważy, że najczęściej cytuję Lorda Cadogana. Mimo wódki był trzeźwy i przygotował dokumenty z ogromnej ilości kontaktów, rozmów i deklaracji ludzi. Dyskusje o organizacji i uprawnieniach „Tymcza­sowego Rządu" polskiego były długie, skomplikowane, pełne frazeologii, bez kontroli międzynarodowej, przyszli ambasadorowie nie mieli swobody ruchu w kraju, a ich raporty były zaledwie protestami. (H. Feis, y. w. s. 526-529).

Iluzje miały krótki żywot i po powrocie do Londynu, Churchill powiedział na posiedzeniu gabinetu: „Zdajemy sobie sprawę z naszych wielkich grzechów wobec Polski, w przeszłości, w ciągu okupacji i opresji w tym kraju". Ale ten sam człowiek już 27 lutego mówił w parlamencie o swym zaufaniu i wierze w dobrą wolę Sowietów: „Nie znam rządu, który bardziej solidnie przestrzega swoich zobowiązań, jak sowiecki rząd rosyjski". (Documents on Polish-Soviet Relations,].Vf. doc. 309).



...... "



Szkoda ze widzac jak bylismy zdradzani przez kolejnych "sprzymierzencow nadal dajemy sie ......!

Z ksiazki Stanisław Żochowski Wywiad Polski we Francji 1940-45
Urywek ten pochodzi z ksiazki Stanisław Żochowski Wywiad Polski we Francji 1940-45 Tutaj podaje on bibliografie POLSKO-BRYTYJSKJE ROZRACHUNKI Pośmiertna sprawa generała Marian Kukieł, Sikorski, London 1970. Michał Sokolnicki, Ankarski Dziennik, London 1974. David Irving, The Death of General Sikorski. „After the Battle" nr 20 -1978. Polski wywiad w Szwajcarii Wywiad z p. Szymańską, Józef Garliński, „ The Swiss Corridor". Enigma-Bomba-Ultra Dr T. Lisicki, wykład na sympozjum w Bonn, Enigma - w języku niemiec¬kim, później wydany drukiem. J. Garliński, Intercept, London, 1979. F. W. Winterbotham, The Ultra secret, London, 1974. Polski naukowy i techniczny wkład w wojnę Dr T. Lisicki, wykład na ten temat udostępniony mi przez Autora. Zdrada i oszustwo Polski przez rząd brytyjski w drugiej wojnie światowej Documents of British Foreign Policy, ser. III, vol. IV. Doc. 458. I. Colovin, The Chamerlain's Gabinet, London 1971. L. Namier, Diplomatic Prelude, London 1971. Sir Cadogan Diaries, London 1971. John Slessor, The Central Blue, London 1965. Ironside Diaries, 1937-1940, London 1963. A. J. P. Taylor, The Origines ofthe Second World War, London 1963. K. G. Feiling, The Life ofN.Chamberlain, London 1972. P. Starzeński, Trzy lata z Beckiem, London 1972. J. Wheeler-Bennett, The Semblance ofPeace, London 1972. E. L. Woodward, British Foreign Policy in the Second World War, London 1962. I. Maisky, Memoirs ofa Soviet Ambassador, London 1965. Documents on Polish-Soviet Relations, London 1961. E. Raczyński, In Allied London, London 1962. W. Churchill, The Second World War, London 1948. W. Anders, Bez ostatniego rozdziału, Newton 1950. Foreign Relations ofUSA, 1941-1945, Washington (FRUS). H. Feis, Correspondence between Stalin, Churchill and Attlee, N. York 1965. W. Jędrzejewicz, Poland in British Parliament, I-HI vol. USA 1946-1966. Moran, Lord; W. Churchill, The Strugglefor Survival, London 1966. S. Zochowski, British Policy in Relation to Poland in the Second World War, New York 1988. Pozbycie się Polskich Sil Zbrojnych przez rząd brytyjski Znaki Czasu, Nr. 9/88. Dr A. Gella, Znaki Czasu, Nr. 9/88. Płk. S. Pstrokoński, Kapitulacja Polskich Sił Zbrojnych, Londyn 1948. Mjr P. A. Szudek, Likwidacja Polskich Sił Zbrojnych.
MAŁYSTAS29.03.2008 23:32
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 19:08, 02 Wrz '14   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ciekawi mnie czy Panowie czytali
Lyndon H. LaRouche
"A więc chcecie dowiedzieć się wszystkiego o ekonomii?
wyd 1995

http://www.instytutschillera.org/other/book.html

http://wlym.com/archive/oakland/docs/PolishSYW.pdf


Tytuł oryginału So, You Wish to Learn All About Economics?
wyd New York 1984


Lyndon H. LaRouche, jun.

„A więc chcecie dowiedzieć się wszystkigo o ekonomii?”


przełożyła Jolanta Wacławska

Kiedy Lyndon H. LaRouche pisał ninijeszą książkę w 1984 r., świat wyglądał zupełnie inaczej niż dzisiaj. Chociaż większość kół politycznych nie spodziewała się rychłego rozpadu Związku Radzieckiego, L. LaRouche przewidział już w 1983 r. dezintegrację bloku wschodniego w ciągu zbliżających się 5-8 lat. W czasie swojej wizyty w Berlinie Zachodnim w 1988 r. L. LaRouche wystąpił z propozycją realizacji programu rozwoju gospodarczego Polski w oparciu o koncepcje ekonomii fizycznej. Niestety, nie posłuchano jego rady i w 1990 r. Polska została poddana przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy tzw. terapii szokowej, która udowodniła w ciągu ostatnich kilku lat moralne bankructwo liberalnej teorii ekonomicznej Adama Smitha.

Z powodu głębokiego kryzysu gospodarczego, jaki obecnie przeżywamy, książka L. LaRouche’a nabiera wyjątkowego znaczenia. Wyjaśnia ona przyczyny załamania się dwu „popularnych” doktryn ekonomicznych naszego wieku – marksistowskiej i wolnorynkowej – stanowi również podręcznik ekonomii fizycznej, kontynuującej tradycję G. W. Leibniza, która umożliwiła rozwój gospodarki amerykańskiej w XIX w. oraz rewolucję przemysłową w Europie i Japonii. Z tego względu należy traktować niniejszą pracę jako obowiązkową lekturę dla wszystkich odpowiedzialnych obywateli. Jej główne tezy przebrzmiewają również w encyklikach „Justitia et Pax” (1987) oraz „Centensimus Annus”(1991), nawołujących do stworzenia nowego sprawiedliwego systemu gospodarczego.

Przygotowanie polskiego wydania niniejszej książki możliwe było dzięki pomocy dra Zbigniewa Jaworskiego, Görana Haglund oraz Małgorzaty Krumplewskiej, za co im niniejszym składam podziękę.

Anna Kaczor
redaktor polskiego wydania

Spis treści
Wstęp
pobierz plik
1. Początki nowoczesnej nauki ekonomii – dzieło G.W. Leibniza pobierz plik
2. Potencjalna względna gęstość zaludnienia (PWGZ)
pobierz plik
3. Termodynamika ekonomii politycznej
pobierz plik
4. Definicja wartości ekonomicznej
pobierz plik
5. Jak powstaje technologia
pobierz plik
6. Praca i energia
pobierz plik
7. Uwagi o teorii pieniądza
pobierz plik
8. Płace i ludność
pobierz plik
9. Podstawowa infrastruktura gospodarcza
pobierz plik
10. Krótko o inflacji
pobierz plik

O autorze
pobierz plik
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 07:59, 03 Cze '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

[DMotion]https://szokwiedzy.pl/zostalismy-zniewoleni-ekonomicznie/[/DMotion]

Propopzycja drugiej waluty _SREBRO!

KGHM największym producentem srebra na świecie

Autor: wnp.pl (Dariusz Malinowski)
07-05-2015 19:20
KGHM największym producentem srebra na świecie

W KGHM srebro produkowane jest od 1993 roku przez Wydział Metali Szlachetnych Huty Miedzi „Głogów”. Surowcem wyjściowym do produkcji tego metalu są szlamy anodowe, powstające w procesie elektrorafinacji miedzi.


Nasz miedziowy potentat jest ponownie największym na świecie producentem srebra.
Spółka wyprodukowała w ubiegłym roku aż 1256 ton cennego metalu.

Jak przyznaje prezes koncernu, Herbert Wirth, tak duża produkcja (w 2012 r. koncern wyprodukował aż 1274 tony cennego metalu) była możliwa dzięki optymalizacji wzbogacania rud i procesów hutniczych. Spółka, co nie jest niespodzianką, stawia na jak pełniejsze wykorzystanie już wydobytych rud. Stąd tez rekordowa, bo wynosząca 40,4 mln uncji produkcja srebra.


Pozwoliło to na wyprzedzenie meksykańskiej spółki Fresnillo, która produkuje srebro głównie w stanach Sonora i Durango.

Dla KGHM produkcja srebra obok miedzi to obecnie najważniejszy segment działalności. Nie tylko pozwala dobrze zarabiać, ale stanowi także swego rodzaju bufor w przypadku przeceny na rynku miedzi.

Srebro to metal szlachetny o srebrzystobiałej barwie i silnym połysku. Jest pierwiastkiem chemicznym o symbolu Ag, który pochodzi od łacińskiej nazwy srebra - argentum.

W KGHM srebro produkowane jest od 1993 roku przez Wydział Metali Szlachetnych Huty Miedzi „Głogów”. Surowcem wyjściowym do produkcji tego metalu są szlamy anodowe, powstające w procesie elektrorafinacji miedzi.

Od początku rozpoczęcia procesu produkcji do końca 2014 roku w KGHM wyprodukowano niemal 25 tysięcy ton tego szlachetnego metalu.

Dariusz Malinowski
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Forged




Dołączył: 28 Cze 2012
Posty: 256
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 20:58, 03 Cze '16   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jebane pierdolenie, że zyski z wydobycia srebra i miedzi są NASZE, polskie!!!
Pierdolone nazwisko prezesa KGHM samo z siebie mówi czyje te złoża są i komu zysk przynoszą, KURWA!!!
_________________
"Demokracja niesie wyłącznie piękne słowa ale ani pracy ani chleba." - Labadine
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


LaRouche w walce z Rothshyld i spółka
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile