|
Autor
|
Wiadomość |
JerzyS
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 12:40, 14 Wrz '10
Temat postu: Retinger też tylko raz opuścił Wodza |
|
|
Retinger też tylko raz opuścił Wodza.
Opuścił generała Sikorskiego podczas jego ostaniej podróży przez Gibraltar
Gibraltar , czy Smoleńsk?
Co to za różnica
Utajnimy akta na 100 lat
Ktoś napisał:
"I tak, jak to już "mnogo raz" napisałem, dopóki do publicznej debaty nie wróci wątek racjonalny (brak pożaru w wyniku katastrofy, ocalałe silniki samolotu), nie ma sensu zabierać głosu i "gdybać".
Wczoraj jednak, pewien rozmówca uświadomił mi jeszcze jeden interesujący
szczegół: Pośród pasażerów pechowego "tutka" (i ofiar) nie było posłów do Parlamentu Europejskiego! Sam zachodzę w głowę, że Santo Subito Lech K. nie zabrał sobie do towarzystwa Pawełka Kowala (cudowne dziecko z Rzeszowa
skądinąd) nieodłącznego partnera od "wieczornych pogawędek Pary Prezydenckiej przy winku", czy Tomcia Poręby, "człowieka najwyższego zaufania" swojego brata Jarosława K.?
Pomyśleć: Obaj ci młodzi ludzie, z Jarosławem, pod zaplanowaną nieobecność Lecha, czuwali przy łożu boleści Mamusi?...."
Oczywiście, mam niezachwiane przekonanie (że powtórzę za S.
Michalkiewiczem), że to zwykły przypadek, zbieg okoliczności.
Ale, pomyśleć tylko: jeśli wśród ofiar katastrofy byliby członkowie PE, to, to sklerotyczne i zatroskane przede wszystkim o własne, polityczne interesy gremium, na pewno bardzo by się starało dociec faktycznych przyczyn katastrofy i na pewno wymusiło dużo większą wnikliwość. Tak sobie myślę...
Więc - mimo zadeklarowanego wyżej przekonania - warto prześledzić, popytać może nawet...?
Czy to ten - Tomasz Poręba narodowości kolejarskiej?
Syn w lat 80-tych Szefa kolejarskiej Solidarności węzła PKP w Stróżach
k/Gorlic
Asystent Prezesa IPN
W Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Stażysta i pracownik w KPRM, gdzie pracowa w Departamencie Analiz
Programowych.
Do jego najważniejszych obowiązków należało przygotowywanie analiz i
opracowań związanych z przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej.
W Brukseli doradca w sekretariacie grupy politycznej Unia na Rzecz Europy
Narodów.
Od środka poznał zasady i mechanizmy funkcjonowania Unii Europejskiej!
Konserwatysta i Reformator.
======================Czy to ten:
http://news.money.pl/artykul/pawel;kowal;wspolpracowal;z;wsi,105,0,312425.ht
ml
Paweł Kowal współpracował z WSI
O kontaktach Pawła Kowala ze służbami wojskowymi wiedzieli od 2006 roku Lech
Kaczyński i Zbigniew Wassermann.
Jednak nazwisko byłego wiceszefa dyplomacji i bliskiego współpracownika
prezydenta nie pojawiło się w raporcie z weryfikacji WSI - pisze "Dziennik".
Paweł Kowal, młoda gwiazda PiS, był przez WSI uznawany za tajnego
współpracownika o pseudonimie "Pallad".
Wiceszef klubu parlamentarnego PiS zaprzecza współpracy z "wojskowymi",
ale przyznaje, że miał kontakty z WSI,
czyli ze służbą, która - według lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego
- była wielkim zagrożeniem dla polskiej demokracji.
Kowal, dziś wiceszef klubu parlamentarnego PiS, unika mówienia wprost o
swych doświadczeniach z WSI. Zasłania się tym, że podpisał zobowiązanie do
zachowania tajemnicy.
===================================
Tak , jakieś dziwne zbiegi okoliczności
Ciekawe kto Lecha K polecił do Okrągłego Stołu i kogo tam reprezentował?
Czy to była kara, ( np za wspieranie Juszczenki i pomarańczowych postbanderowców), czy tez ostrzeżenie dla tych którzy zostali?
Czy tylko usunięcie przeszkód.
Komu teraz zawadzał?
Kto zajął miejsca tych którzy odeszli?
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
JerzyS
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 14:06, 14 Wrz '10
Temat postu: |
|
|
Ciekawe na czyje zlecenie prezydent Lech Kaczyński ochronił Aleksandra Kwaśniewskiego przed odpowiedzialnością konstytucyjną w sprawie tajnych więzień CIA w Polsce.
Ciekawe Prawo i Sprawiedliwość przeciw prawu!
========================================
Kwaśniewski nie będzie przesłuchany ws. więzień CIA
"Dziennik Gazeta Prawna": prezydent Lech Kaczyński ochronił swojego poprzednika Aleksandra Kwaśniewskiego przed odpowiedzialnością konstytucyjną w sprawie tajnych więzień CIA w Polsce.
Powołując się na dobro państwa i polską racje stanu, Lech Kaczyński nie zwolnił go z tajemnicy państwowej, chociaż domagała się tego prokuratura. Aleksander Kwaśniewski nie został do tej pory przesłuchany. Oznacza to, że nie stanie przed Trybunałem Stanu.
Więcej w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
Amerykańska agencja Associated Press, powołując się na tajny raport CIA, podała, iż w tajnym więzieniu amerykańskiej agencji wywiadowczej w Polsce był torturowany jeden z więźniów. Doniesienia AP są w ciągu ostatnich lat kolejnym z medialnych sygnałów o możliwym istnieniu w Polsce więzień CIA.
Sprawę badała już m.in. specjalna komisja Parlamentu Europejskiego oraz Rada Europy.
O wyjaśnienie wszelkich okoliczności domniemanych więzień CIA w Europie Środkowo-Wschodniej apelowały organizacje humanitarne i zajmujące się obroną praw człowieka - m.in. Amnesty International. W Polsce w sprawie możliwości istnienia więzień i ewentualnej zgody na ich powstanie ze strony polskich władz prowadzone jest od sierpnia 2008 roku tajne śledztwo przez Prokuraturę Apelacyjną w Warszawie.
Domniemanie, że w Polsce - i kilku innych krajach europejskich - mogły być więzienia, gdzie CIA przesłuchiwała podejrzewanych o terroryzm, wysunęła w 2005 r. organizacja praw człowieka Human Rights Watch. Według niej takie więzienie w Polsce miało się znajdować na terenie szkoły wywiadu w Kiejkutach lub w pobliżu wojskowego lotniska w Szymanach na Mazurach.
W listopadzie 2005 r. o sprawie napisał amerykański dziennik "Washington Post", który podał, że CIA ukrywała i przesłuchiwała podejrzanych o przynależność do Al-Kaidy w postradzieckich obiektach wojskowych w Europie Wschodniej. Według dziennika miało chodzić o "kilka państw".
Pierwszy raz te zarzuty - po publikacjach "Washington Post" - badała w 2006 r. polska rządowa komisja i oświadczyła, że są bezpodstawne. Potem analizowała to specjalna komisja Parlamentu Europejskiego, która badała przypadki wydawania ludzi Al Kaidy w ręce Amerykanów na terenie całej Europy.
W lutym 2007 r. Polska znalazła się w raporcie komisji PE jako kraj, w którym "przypuszczalnie w latach 2002-05" działało "co najmniej jedno tajne więzienie", właśnie w Szymanach. Miano w nim przetrzymywać dziesięciu członków al Kaidy.
================================================
"NYT": Tortury to przestępstwo, a nie tajemnica
9 wrz, 11:25 HŚ / PAP
US-CIA
US-CIA
"Tortury to przestępstwo, a nie tajemnica" - pisze w artykule redakcyjnym dziennik "New York Times", komentując oddalenie przez amerykański sąd apelacyjny pozwu w sprawie organizowania tajnych lotów CIA.
Zdaniem sędziów, rozpatrywanie pozwu groziłoby ujawnieniem tajemnic państwowych.
Pozew przeciw filii Boeinga złożyła w 2007 roku Amerykańska Unia Swobód Obywatelskich (ACLU), reprezentująca pięciu mężczyzn podejrzanych o terroryzm. Firmie Jeppesen Dataplan zarzucono transportowanie podejrzanych o terroryzm do tajnych więzień CIA w Maroku, Egipcie i Afganistanie, gdzie byli poddawani torturom.
Jak pisze "NYT", mężczyźni ci "mogli być pierwszymi, którzy domagaliby się swoich praw w sądzie" w sprawie tortur.
Stosunkiem głosów 6:5 sędziowie uznali, że oddalenie pozwu leży w interesie bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych, ponieważ rozpatrywanie tej sprawy groziłoby ujawnieniem tajemnic państwowych. Sąd podzielił tym samym argumentację administracji prezydenta Baracka Obamy w tej sprawie.
Jednak decyzja o odrzuceniu pozwu "zmniejsza wszelkie nadzieje na to, że ta odrażająca praktyka" w końcu "dostanie etykietę prawną, na którą zasługuje" i zostanie uznana za "pogwałcenie prawa międzynarodowego" - pisze "NYT".
Zdaniem dziennika, argument o ujawnieniu tajemnic państwowych "jest tak oślepiający i mocny, że powinno się do niego odwoływać tylko wtedy, gdy narażone są najważniejsze kwestie bezpieczeństwa narodowego - szczegóły dotyczące broni jądrowej czy tożsamości tajnych agentów". Jak napisali sędziowie mający zdanie odrębne, "doktryna ta nie powinna służyć do obrony przeciw zarzutom, które, jeśli okazałyby się prawdziwe, stanowiłyby »poważne naruszenie norm międzynarodowego prawa«".
Przywołując słowa tych sędziów, "New York Times" pisze, że podobnie jak w przeszłości argument o ujawnieniu tajemnicy państwowej wykorzystywany jest, by "uniknąć kompromitacji rządu, a nie w celu ochrony prawdziwych tajemnic". Zdaniem dziennika, "w tym przypadku kompromitacja i wstyd, jakim okryła się Ameryka, są już bardzo dobrze znane".
Autor: HŚ Źródła: PAP
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Goska
Dołączył: 18 Wrz 2007 Posty: 3535
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 02:20, 15 Wrz '10
Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
JerzyS
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 17:14, 19 Sty '11
Temat postu: Re: Retinger też tylko raz opuścił Wodza |
|
|
JerzyS napisał: | Retinger też tylko raz opuścił Wodza.
Opuścił generała Sikorskiego podczas jego ostaniej podróży przez Gibraltar
Gibraltar , czy Smoleńsk?
Co to za różnica
Utajnimy akta na 100 lat
Ktoś napisał:
[i]"[b]I tak, jak to już "mnogo raz" napisałem, dopóki do publicznej debaty nie wróci wątek racjonalny (brak pożaru w wyniku katastrofy, ocalałe silniki samolotu), nie ma sensu zabierać głosu i "gdybać"[/b].
|
Ciekawe kto opuścił wodza 10 kwietnia 2010?
_________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
pszek
Dołączył: 18 Kwi 2010 Posty: 2310
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 19:33, 19 Sty '11
Temat postu: Re: Retinger też tylko raz opuścił Wodza |
|
|
JerzyS napisał: |
Ciekawe kto opuścił wodza 10 kwietnia 2010? |
Duchy przodków.A konkretnie wujów Lecha i Jarosława Kaczyńskich czyli Wilhelma Świątkowskiego
i Henryka Świątkowskiego
Obaj wujowie byli braćmi ciotecznymi Franciszki Świątkowskiej czyli matki Rajmunda -ojca Lecha i Jarosława.
Odwet mógł miec związek z tym że pomimo tego iż wujowie (za życia) stworzyli swym krewniakom Kaczyńskim idealne warunki bytowania ,profesor Lech Kaczyński nie dorobił się żadnej naukowej pozycji.
informacja o kandydacie na stanowisko profesora nadzwyczajnego
1. Imię i nazwisko - Lech Kaczyński
2.Data urodzenia - 18.06.1949
3. Przebieg kariery zawodowej
mgr 1971 U. Warszawski
dr 1980 UG
dr hab. 29.X.1990 UG
4. Tematyka badawcza (hasłowo) prawo pracy i ubez. społ.
5. Dorobek naukowy po habilitacji (liczbowo)
a)- książki, podręczniki, skrytpy - 0
w tym obcojęzyczne - 0
b) prace oryginalne - 0
w tym obcojęzyczne - -
c) wystąpienia na konferencjach - 1
w tym zagranicznych - 0
d)recenzje (doktoraty, habilitacje - 0
inne - 0
e) raporty, ekspertyzy i inne - 0
6. Kształcenie młodej kadry naukowej
a) liczba wypromowanych doktorów - 0
b) liczba otwartych przewodów doktorskich - 0
7. Ważniejsze osiągnięcia w pracy organizacyjnej - brak
8.
a)Członkostwo w organizacjach naukowych (w tym międzynarodowych), pełnione
funkcje - członek Stowarzyszenia Prawa Ubezpieczeń Społecznych
b) Członkostwo w redakcjach czasopism naukowych (wymienić) - brak
9. Wynik głosowania nad wnioskiem o stanowisko profesora nadzwyczajnego na
Radzie Wydziału
17 maja 1996 r. Rada Wydziału głosowała:
25 głosów tak, 2 głosów - nie (uprawnionych 38 )
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
JerzyS
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 13:18, 23 Sty '11
Temat postu: |
|
|
Oto z innej listy analiza jakości sprzętu, oraz lotniska
==========================================
“To porzucone wojskowe lotnisko nie nadaje się do
przyjmowania lotów międzynarodowych”
Groteskowe tłumaczenie Rosjan: Pracę radaru zakłócił… piecyk
Aktualizacja: 2011-01-22 12:12 pm
Piecyk elektryczny mógł zakłócić pracę radiolokatora na lotnisku Siewiernyj.
Takie rewelacje przynosi “Nowaja Gazieta”. Chociaż w swoim artykule Jelena
Paczewa raczej broni kontrolerów, to wylicza szereg niedociągnięć lotniska.
Jest niedostosowane do lotów cywilnych, źle wyposażone. Panuje na nim chaos.
Dziennik cytuje szefa związku rosyjskich kontrolerów lotu Siergieja
Kowaliowa i jego zastępcę Jurija Batagowa oraz pilota Mahometa Tołbojewa.
Wszyscy oczywiście bronią załogi smoleńskiej wieży. – Kontrolerzy zrobili
nawet więcej, niż mieli prawo – mówi Kowaliow. Jednak należąca do Michaiła
Gorbaczowa i Aleksandra Lebiediewa gazeta informuje również o
rozbieżnościach w ocenie przebiegu ostatnich chwil lotu Tu-154M. Według MAK,
błędem załogi było to, że nie odleciała na drugi krąg, natomiast specjaliści
powołani przez polską komisję ustalili na podstawie nagrań z kokpitu, że
decyzja o odejściu jednak była i że stanowiła odpowiedź na komunikat systemu
TAWS. Brak takiej reakcji jest kolejnym zarzutem MAK.
Oprócz tych znanych już spostrzeżeń “Nowaja Gazieta” zauważa, że lotnisko
nie nadawało się do przyjęcia prezydenckiego samolotu. “Nawet na oko
nieprofesjonalisty, analizującego odczytane rozmowy, widać, że na Siewiernym
panował pełen chaos” – napisano w gazecie. Kontrolerzy nie mogą się
porozumieć ze swoimi przełożonymi w sprawie lotniska zapasowego, na drugie
smoleńskie lotnisko dzwonią, używając miejskiego telefonu. Żołnierze nie
wykonują poleceń związanych z obsługą reflektorów. – Na tym lotnisku nie ma
sprzętu komputerowego, komunikaty lotnicze przekazuje się po dawnemu
telegrafem – powiedział gazecie Kowaliow.
Najciekawsza jest informacja o grzejniku, od którego coś mogło się zepsuć.
Według specjalistów, na jakich powołuje się dziennik, tym urządzeniem mógł
być radiolokator RSP-6M2, którego używano do sprowadzania samolotów. Być
może to dlatego Wiktor Ryżenko przez cały czas mówił wszystkim załogom, że
schodzą do lądowania prawidłowo: “na kursie, ścieżce”, chociaż wiadomo, że
tak nie było.
“To porzucone wojskowe lotnisko nie nadaje się do przyjmowania lotów
międzynarodowych” – pisze gazeta. Zdaniem jej rozmówcy, Kowaliowa, w
przypadku wizyty państwowej pracować powinni cywilni dyspozytorzy, mówiący
po angielsku. Ale przewodniczący związku kontrolerów uważa status lotu za
“nieokreślony, jakby prywatny”.
Piotr Falkowski
======================================
Proszę Panów, kiedy byłem w wojsku (1968-1970) standardem lotniskowym w
Ludowym Wojsku Polskim była „Radiołokcioonaya Sistiema Posadki 5”. Jako
technik-elektronik (po technikum w Rzeszowie) nie zostałem dopuszczony do
któregoś z dwóch radiolokatorów (faktycznie trzech, bo dwa były
zintegrowane, zagregowane na jednym samochodzie). (Formalnie, bo faktycznie,
w codziennej praktyce, nikt się specjalnie takimi zakazami nie przejmował.
Nowością, z krórą obchodzono się... nie, nie jak z jajkiem, raczaj jak z
jakąś rzeczą świętą, której niegodne dotknąc ręce profana – był najnowszy
wówczas RSP-7, który właśnie, swieżutki, pachnący farbą, przyszedł był do
naszej jednostki.
Jeśli więc na lotnisku w Smoleńsku było coś takiego, co nazywało się RSP-6M
(vide – art. poniżej), to, wolno się domyślać, było to ustrojstwo nieco
nowsze od RSP-5 i – nieco starsze(?) od RSP-7. Przymiotnik „starsze”
opatruję pytajnikiem, bo była to wersja „M”, co w języku radzieckim zawsze
czytało się: „modificirovannyj” – zmodyfikowany, unowocześniony.
Nie wiem, na ile moje domysły odpowiadają prawdzie. Ale jeśli przypadkiem
jestem niedaleko prawdy, to... Panowie – wybaczcie – nie będę się silił na
poetyckie porównania, podam fakty. Te, z mojej służby wojskowej. Z przed 40
lat.
Zawsze, gdy miała się zjawić „niezapowiedziana” inspekcja, na dwa, trzy
tygodnie nawet, zaczynał się remont radiolokatorów ścieżki lądowania. Po
tych, dwóch tygodniach majstrowania, radiolokator ścieżki lądowania
(faktycznie dwa radiolokatory – azymutu i wysokości) był zdolny popracować
jakieś kilka dni, co najwyżej parę tygodni. Zawsze zachodziliśmy w głowy,
jak sobie radzą z tym g... chłopcy, nasi koledzy na lotniskach w jednostkach
bojowych. Zachodziliśmy w głowy (i dziękowali Dobremu Bogu), że nam
przypadła służba w jednostce szkoleniowej, nie – bojowej.
Z RSP-7 kumple mieli znacznie mniej kłopotów, dużo mniej. Zapewne ów
smoleński RSP-6M, w którym, jak wolno się domyślać, zachowano elementy
konstrukcyjne anten, falowodów, a wymieniono wszystkie „bebechy” na lampach
z lat 50., też jakoś tam pracował w etapach dłuższych niż kilka dni.
Pytanie: jak do się stało, że piloci polskiego Tu-154M nie mieli świadomości
jakiej klasy sprzęt decyduje o ich życiu. Życiu ich samych i pasażerów,
którzy im ufali.
Odpowiedź dla mnie jest jasna. Rosyjski pilot wie, na jak kruchych
podstawach oparte są dane podawane mu na podejściu do lądowania przez wieżę
na podstawie wskazań takiego sprzętu jak RSP. Wie, że może liczyć tylko na
siebie. (Podobnie zresztą polscy, tamtego czasu piloci wojskowi: w nocy,
albo przy marnej pogodzie, podchodzili do lądowania po kilka razy. Nasi
koledzy z lotnisk bojowych mocno podkreślali ten brak zaufania pilotów do
danych z systemu RSP.) Nowe (już kolejne) pokolenie pilotów wojskowych (bez
złośliwości – młodociane!) skąd by niby miało mieć wiedzę o jakości
radzieckiego sprzętu lotniskowego. Dlaczego jednak nikt im tego nie
uświadomił? – Tej ich niewiedzy? A może nasze wyższościowe, lekceważące podejście do Ruskich zawiniło?
Jan D.
_________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów
|
|