Wysłany: 15:03, 16 Wrz '08
Temat postu: Związek Socjalistycznych Stanów Ameryki Północnej |
|
|
Cytat: | Nacjonalizacja kluczowych rynków, statystyka "szyta" na życzenie rządu, wielkie programy robót publicznych. To nie Chiny, to USA w 2008 roku.
Na Wall Street już teraz mówi się o "czarnym poniedziałku". Nowojorska giełda krztusi się i charczy, ale wciąż zipie. Jedno jest pewne, kiedy upadnie, pociągnie za sobą cały świat razem z Polską.
Inwestorzy z duszą na ramieniu obserwują sytuację za oceanem i przecierają oczy ze zdumienia. Jak to możliwe, że amerykański system bankowy, mimo gigantycznych długów, których nikt nie spłaci, wciąż działa?
Drukarnia zamiast banku
Prezes rezerwy federalnej Ben "Helikopter" Bernanke (na zdjęciu), przez bardziej złośliwych nazywany Benem Drukarnią, i zrobi wszystko, by bankrutującym bankom zapewnić miękkie lądowanie, tak jak wcześniej Bear Stearns. Wystarczy "zasilić" system odpowiednią ilością pieniądza.
W zeszły piątek amerykański rynek kredytowy został znacjonalizowany. Rząd przejął kontrolę nad dwiema spółkami Fannie Mae i Freddie Mac.
Za sympatycznie brzmiącymi szyldami kryją się olbrzymie rządowe korporacje. Frania Maj, jak pieszczotliwie nazywają ją polscy analitycy, od 70 lat "upłynnia" rynek kredytów. Powstała jako część New Dealu - wielkiego planu prezydenta Roosevelta, który miał raz na zawsze położyć kres krachom, kryzysom i dekoniunkturze.
W 1968 roku prezydent Lyndon B. Johnson pozbył się ciężaru i w ramach równoważenia budżetu wystrzelił Franię na nowojorską giełdę. Dwa lata później dołączył do niej młodszy brat Freddie. Akcje spółek rosły wraz z rynkiem kredytowym, który Frania i Freddie pieczołowicie podgrzewały. Teraz obie agencje, po tym jak napompowały (i "pękły") spekulacyjny mieszkaniowy balon, wracają bezpośrednio na rządowy garnuszek.
Po co fałszować inflację? Bo gdy właściciel drukarni z pieniędzmi (w USA jest nim Fed) wypuści do obiegu ich zbyt dużo, np. by ratować banki przed bankructwem, inflacja rośnie i wymyka się spod kontroli. W rezultacie 50 dolarów w kieszenie pana Smitha w Cincinnati traci kilka centów na wartości. W ten sposób właśnie pan Smith i każdy, kto ma dolary w kieszeni, bądź na koncie zrzuca się na wielomiliardowy prezent dla bankierów z Wall Street, którym bardzo nie udała się inwestycja.
W sumie udzielają gwarancji na pożyczki warte 3 biliony dolarów (podobno, bo nikt tego nie wie na pewno). Są to głównie pożyczki z amerykańskiego rynku nieruchomości i jest wysoce prawdopodobne, że nigdy nie zostaną spłacone. W rezultacie według szacunków analityków legendarny dług publiczny Stanów Zjednoczonych zwiększył się o... 100 procent.
Rząd wziął odpowiedzialność za śmiertelnie chory rynek finansowy na siebie, czyli na wszystkich - nie tylko Amerykanów, ale na każdego, kto ma jakikolwiek związek z dolarami. |
cały artykuł tu:
http://www.manageria.pl/manageria/1,8581.....ocnej.html
polecam!
|
|