W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Istnienie człowieka nie jest przypadkowe   
Podobne tematy
Nowo odkryte gatunki72
Ukryta archeologia 29
Zakazana Archeologia- ukryta historia czlowieka20
Pokaz wszystkie podobne tematy (19)
Znalazłeś na naszym forum inny podobny temat? Kliknij tutaj!
Ocena:
7 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Religie, wiara, okultyzm Odsłon: 6772
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pr0meteusz




Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 548
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 00:27, 28 Sty '10   Temat postu: Istnienie człowieka nie jest przypadkowe Odpowiedz z cytatem

Ewolucjonizm po Darwinie
Artykuł z książki Kazimierza Jodkowskiego pt. Metodologiczne aspekty kontrowersji ewolucjonizm-kreacjonizm, "Realizm. Racjonalność. Relatywizm", Wydawnictwo UMCS, Lublin 1998, s. 431-446. Oryginał: Nancy Pearcey, Evolution After Darwin - What's Left?, Five Minutes with the Bible and Science, Bible-Science Newsletter, August 1985, vol. 23, No. 8, s. 7-10. Copyright Š 1985 by the Bible-Science Association, P.O. Box 32457, Minneapolis, Minnesota 55432, USA. Za zgodą Autorki z jęz. ang. tłum. Kazimierz Jodkowski.
"Darwin się mylił, ale ewolucja nadal jest faktem" - oto co słyszymy dzisiaj zewsząd. Darwin się mylił - ale ewolucja jest faktem? Wygląda to na sprzeczność. Dla większości laików darwinizm i ewolucjonizm są synonimami. Uczeni także często używają tych dwu słów zamiennie. Co więc znaczy, że Darwin był w błędzie, ale ewolucjonizm jest nadal prawdziwy?
Teoria Darwina znajduje się dzisiaj pod intensywną krytyką. Pojawiają się nagłówki pytające: "Czy Darwin się mylił?" oraz "Jak teoria ewolucji może być prawdziwa?" [1] Jednocześnie poglądy ewolucjonistyczne afirmuje się tak mocno jak nigdy przedtem. "Ewolucja jest faktem" - ogłasza Stephen J. Gould - "jak jabłka spadające z drzew". Francisco Ayala mówi nam, że "Uczeni nie martwią się już udowadnianiem, że Ziemia jest kulista czy udowadnianiem ewolucji". [2] Nic dziwnego, że czytelnicy mogą być nieco skonfundowani.

Ewolucjonizm ma wiele części składowych. W swym rdzeniu jest ideą, że późniejsze formy życia pochodzą od form wcześniejszych. I tu pojawiają się elementy szczególne: jak późniejsze formy wyłoniły się z wcześniejszych, jakie było tempo ewolucji, które czynniki wpływały na ten proces i tak dalej. Wkład Darwina do ewolucjonizmu zaznaczył się głównie na tym drugim poziomie. Zaproponował on odpowiedź, jak ewolucja funkcjonuje (przez dobór naturalny), jakie jest jej tempo (bardzo wolne) i sposób działania (małymi, prawie niedostrzegalnymi krokami).

Dzisiaj atakuje się specyficzne propozycje Darwina dotyczące tego, jak funkcjonuje ewolucja. Ale nie atakuje się centralnej idei - że późniejsze formy życia pochodzą od form wcześniejszych. Mając świadomość szturmu kreacjonistów na ewolucjonizm tę centralną ideę ewolucjoniści stwierdzają głośniej i żywiej niż kiedykolwiek. Naszym celem w tym artykule jest pomóc czytelnikom uporządkować te z wyglądu sprzeczne stwierdzenia na temat ewolucji. Wówczas ocenimy wartość świadectw, jakie się przedstawia, by nas przekonać, że pomimo upadku darwinizmu winniśmy nadal uważać ewolucję za "fakt".

Pęknięcia w fasadzie
"Od znanego 'małpiego' procesu Scopesa w 1925 roku, na którym Clarence Darrow i H.L. Mencken ośmieszali biblijne ujęcia stworzenia, teoria ewolucji cieszyła się statusem prawdy objawionej dla większości wykształconych ludzi. Ale pojawiły się pęknięcia w tej fasadzie". [3]
Czasami uważa się, że tylko kreacjoniści krytykują Darwina. Jest to dalekie od prawdy. W ramach głównego nurtu naukowego odgłosy niezadowolenia słychać było już w latach 1960-tych. Książka profesora G.A. Kerkuta Implications of Evolution (1960) wywołała niektóre krytyczne uwagi pod adresem darwinizmu. W 1966 roku Wistar Institute zorganizował sympozjum zatytułowane "Matematyczne wyzwania wobec neodarwinowskiej interpretacji ewolucji". Wyróżniali się na nim matematycy i informatycy, którzy argumentowali, że procesy przypadkowe nie mogą doprowadzić do sensownego ciągu (takiego jak informacja zawarta w kodzie DNA). [4] W 1973 roku geolog Derek Ager w swojej książce The Nature of the Stratigraphic Record podważył pogląd, że dane kopalne popierają darwinizm. We Francji Pierre Grassé, uprzedni przewodniczący Francuskiej Akademii Nauk, stał się rzecznikiem wielu europejskich uczonych niezadowolonych z darwinizmu.

Wiadomości o zgonie darwinizmu zaczęły przeciekać do wiadomości publicznej w 1971 roku, kiedy to Norman Macbeth opublikował zachwycającą, ale i niszczącą, krytykę klasycznego darwinizmu, książkę Darwin Retried. Sprawa ta nie była jednak głośna aż do zorganizowanej w 1980 roku konferencji w Chicago na temat makroewolucji. Tam uczeni z wielu dyscyplin wystąpili głośno przeciwko Darwinowi. Teraz stało się to przedmiotem rozważań popularnych środków masowego przekazu. Nie tylko magazyny naukowe, ale i ogólne magazyny prasowe jak Newsweek donosiły o konferencji. Czasopisma i magazyny popularne jak Life zaczęły przynosić historie o osłabnięciu teorii darwinowskiej. W serialu telewizyjnym NOVA pojawił się program zatytułowany "Czy Darwin się pomylił?". A Francis Hitching opublikował swoją popularną książkę The Neck of the Giraffe: Where Darwin Went Wrong [Szyja żyrafy: Darwin poszedł w złym kierunku].

Jednak przy tych wszystkich atakach na Darwina stale się nas zapewniało, że sam ewolucjonizm jest niezwyciężony jak nigdy przedtem. Jak to możliwe? Widoczny konflikt można usunąć, jeśli przypomnimy sobie nasze wcześniejsze rozróżnienie między ewolucjonizmem i darwinizmem. Darwinizm jest składnikiem ewolucjonizmu - nie jest jego całością. Zwróćmy uwagę na to rozróżnienie w następujących cytatach:

"Istnieje debata na temat mechanizmu ewolucji. Debata ta nie dotyczy faktu ewolucji" (Kitcher, Abusing Science).
"Fakt, iż proces ewolucyjny miał miejsce, nie ulega wątpliwości. Kwestionowany jest tylko mechanizm tego procesu" (Taylor, The Great Evolution Mystery).
"Ale te nowe teorie zamierzają wyjaśnić, jak zachodziła ewolucja - nie zaś wyprzeć ją jako zasadę" (Newsweek).
"Wszystko, co sugerujemy, to tylko nieco odmienny sposób funkcjonowania ewolucji. (...) Debata toczy się między ludźmi, którzy mocno wierzą w ewolucję i którzy nie mają w ogóle czasu na rozważanie stanowiska kreacjonistycznego (...)" (Anthony Hallam, program NOVA). [5]
Stephen J. Gould podsumował to rozróżnienie mówiąc, że ewolucja jest zarówno faktem, jak i teorią. To, że organizmy ewoluują, jest "faktem" - to, jak ewoluują, jest teorią. W ten sposób debaty na temat teorii nie dotyczą uznawania ewolucji jako faktu. Przyjrzyjmy się najpierw, dlaczego odrzuca się darwinizm jako mechanizm ewolucji. Wówczas zadamy pytanie, dlaczego nadal tak krzykliwie utrzymuje się, że ewolucja jest faktem.
Ustąp, Darwinie
W ciągu ponad stu lat od chwili opublikowania przez Darwina jego książki O pochodzeniu gatunków zgromadzono olbrzymią ilość danych - w większości niepomyślnych dla jego teorii. Najbardziej niszczące są dane kopalne. Gdyby organizmy ewoluowały powoli i stopniowo, jak sugerował Darwin, to skamieniałości powinny ujawniać gładki i ciągły łańcuch organizmów. Ale tego nie robią. Zamiast tego znajdowane w warstwach geologicznych organizmy pojawiają się nagle, bez prowadzącego do nich stopniowego łańcucha. Wówczas pozostają potencjalnie bez zmian przez cały zapis kopalny. Nietoperze na przykład pojawiają się w pełni ukształtowane po raz pierwszy, gdy się je obserwuje jako skamieniałości. Nie zaczynają od stanu myszopodobnych ssaków, którym stopniowo rozwijałyby się skrzydła. Najwcześniejsze skamieniałe nietoperze w zasadzie są identyczne ze współczesnymi okazami.
Wszystko to można streścić mówiąc, iż dane kopalne posiadają luki oddzielające różne rodzaje organizmów. Na konferencji w Chicago to paleontologowie przewodzili odbrązawianiu Darwina wskazując właśnie na fakt luk. Argumentowali, że ewolucja nie może być procesem ciągłej zmiany; musiała ona zachodzić w postaci nagłych wybuchów, po której następowała stabilność ("staza").

Istnienie luk było, oczywiście, przez wiele lat standardowym kreacjonistycznym zarzutem wobec darwinizmu. Z zadowoleniem stwierdzamy, że w końcu nasza krytyka okazała się być słuszna. Poza tym stałe występowanie luk zgodne jest z ideą, że Bóg stworzył większe grupy organizmów.

Istnieje także problem mechanizmu genetycznego dla darwinizmu. W neodarwinizmie za główne źródło nowego materiału, na które działał dobór naturalny, uważano mutacje. Małe zmiany wywołane przez mutacje miały dodawać się z czasem tworząc wielkie różnice. Mówiąc skrótowo: mikroewolucja prowadzić miała do makroewolucji.

Mutacje badano intensywnie przez ostatnie pół stulecia i niektórzy genetycy wpadli w rozpacz próbując wykazać ich użyteczność dla ewolucji. Mutacje po prostu nie kumulują się. Nawet gdyby kumulowały się, nie tworzą właściwego rodzaju zmiany, by wyłonił się jakiś nowy rodzaj organizmu. Mutacje zmieniają szczegóły w istniejących strukturach - nie prowadzą zaś do stworzenia nowych struktur. [6] Ponadto to, co oddziela większe grupy biologiczne, to nie kumulacje szczegółów, ale systemowe, strukturalne różnice.

Jednak oprócz mutacji nieznane jest inne źródło nowego materiału genetycznego. [7] Uczeni wiedzą obecnie, że bez względu na to, jakie źródło w końcu znajdą, musi ono prowadzić do nagłego pojawiania się nowych form zamiast powolnego gromadzenia się małych zmian - wymaga tego zapis kopalny ze swoimi lukami. Dlatego skierowują oni swoją uwagę na takie pomysły jak makromutacje (wielkie systematyczne zmiany) i "epigenezę" (małe zmiany w stanie embrionalnym, które mogą przynosić później duże efekty). Jak dotąd jednak nie powstała żadna taka dojrzała teoria.

Norman Macbeth, najbardziej chyba odpowiedzialna osoba za inspirowanie ostatniej krytyki darwinizmu, już wyćwiczył się w atakowaniu także i tych nowszych idei. Makromutacje są "dziką sugestią mającą zaspokoić oczywistą potrzebę" - "są stwierdzeniem, że znajdujemy się w takim strasznym położeniu, iż musimy przyznać, że zmiany musiały być czymś w rodzaju cudu".

Epigenezie pod okiem Macbetha nie wiedzie się lepiej. Jest to tylko "iluzja" ("pipe dream"). Nie jest to w ogóle teoria naukowa, ale zaledwie stwierdzenie, co uczeni mają nadzieję znaleźć w przyszłości. [8]

Ewolucjonizm minus mechanizm
Świadectwo to wystarcza, by sfalsyfikować darwinizm, [9] ale nie wystarcza, by wygenerować jakąś nową teorię, która by zajęła jego miejsce. Krótko mówiąc, dzisiejszemu ewolucjonizmowi brakuje mechanizmu ewolucji. Jego zwolennicy mogą twierdzić, że ewolucja miała miejsce - że życie wyewoluowało z form prostszych do złożonych - ale nie potrafią ofiarować żadnego testowalnego mechanizmu, jak taka ewolucja przebiegała.
Kreacjoniści mają tendencję twierdzić, że bez mechanizmu ewolucji ewolucjonizm nie może być naukowy. Bez empirycznie testowalnej teorii, jak funkcjonuje ewolucja, ewolucjonizm jest tylko schematem pojęciowym sugerowanym przez podobieństwa między organizmami i przez porządek skamieniałości. Ewolucjonizm może być modelem historycznym wyjaśniającym niepostrzeganą przeszłość - może on być pojęciowym narzędziem porządkującym czy klasyfikującym formy życia - może być wygodnym sposobem wyjaśniania podobieństw i różnic między organizmami - czy nawet może być filozoficznym zaangażowaniem się po stronie uniwersalności zmiany i postępu. Lecz bez empirycznie testowalnej koncepcji mechanizmu ewolucji nie jest on nauką. [*]

Wkładem Darwina do ewolucjonizmu było dostarczenie mechanizmu ewolucji. Dzisiejsi uczeni cofają stan nauki pod tym względem bezpośrednio do czasów Darwina. Wówczas ewolucjonizm i rozwój były już szeroko rozpowszechnionymi ideami filozoficznymi. Wielu głosiło już ewolucjonizm społeczny (dotyczący idei i kultur), ewolucjonizm kosmiczny (dotyczący gwiazd i galaktyk) i ewolucjonizm geologiczny (dotyczący formacji geologicznych Ziemi). Jedynym problemem było samo życie - nikt nie odkrył naturalnego mechanizmu tworzącego życie i jego wiele postaci. A jeśli życie wymagało nadnaturalnej przyczyny, to nie istniał powód, by zaprzeczać jej w pozostałej części nauki. [10]

Ale ewolucjoniści podkreślają, że nawet bez darwinizmu ewolucja jest faktem. Zobaczmy, jakie świadectwo uważają oni za tak przekonywujące.

Co zostało z ewolucjonizmu?
Zawsze byłam zainteresowana czytaniem pism uczonych, którzy są sceptyczni wobec darwinizmu, ale którzy nadal zaangażowani są po stronie ewolucjonizmu. Co pozostaje z ewolucjonizmu bez darwinizmu? Jak bez mechanizmu mogą oni ufnie stwierdzać, że ewolucja jest "faktem"?
Zanim odpowiemy na to pytanie, zobaczmy, co należy wyrzucić, jeśli odrzucamy darwinizm. Odrzucić należy dobór naturalny jako mechanizm ewolucji, razem z powiązanymi z nim pojęciami "przeżycia najbardziej dopasowanego" oraz "walki o byt". Odrzucić trzeba adaptację jako wyjaśnienie, dlaczego organizmy są selekcjonowane. Należy odrzucić mikroewolucję (krzyżowanie się psów i odmiany zboża) jako podstawy dla makroewolucji. Porzucić trzeba wszystkie hipotetyczne "drzewa rodzinne" pokazujące linie ciągłe od współczesnych organizmów do ich kopalnych przodków - i jeszcze dalej, do pierwotnej komórki. Podobnie odrzucić należy wysiłki wypełnienia tych linii sztucznie zbudowanymi sekwencjami podobnych organizmów (w rodzaju serii konia).

Kiedy widzimy to wszystko wyraźnie napisane na kartce papieru, staje się to nieco przytłaczające. Są to wszystko składniki ewolucjonizmu, jakie uczeni porzucają kwestionując obecnie Darwina - kwestionując tylko mechanizm, jak nam mówią. Trzeba nam, prostym ludziom, wybaczyć, jeśli wydaje się nam, że niewiele pozostaje z ewolucjonizmu oprócz nagiego stwierdzenia, że ewolucja (jakoś) zachodziła.

Przekonanie "każdego racjonalnego człowieka"
Dlaczego tak wielu antydarwinistów pozostaje zaciekłymi ewolucjonistami? Gordon Rattray Taylor podkreśla z naciskiem, że "każdy racjonalny człowiek" zapoznany ze świadectwem empirycznym "musi być przekonany" o ewolucji. Jakie jest to świadectwo, które on i inni uznają za tak przekonujące? [11] I jak kreacjoniści interpretują te same dane?
Przeczytajmy wyjątki z prac samych antydarwinistów i wydobądźmy z ich własnych słów, gdzie leży ich pewność. Norman Macbeth w Darwin Retried [12] tak mówi:

"Jednakże niech czytelnik zapamięta, że wielki i łatwy aspekt ewolucji - fakt, iż zmiana miała miejsce oraz że gatunki pojawiały się i znikały - pozostaje nietknięty, nawet jeśli klasyczny darwinizm odłoży się na półkę".
Dla Macbetha więc ewolucja jest poświadczona przez samą zmianę i przez dane kopalne (przypuszczalnie to właśnie ma on na myśli mówiąc o pojawianiu się i znikaniu). [13] Mówi, że właśnie z tego powodu nie akceptuje on "fundamentalizmu".
Argumenty Francisa Hitchinga w jego książce The Neck of the Giraffe tak ściśle odpowiadają kreacjonistycznym argumentom wymierzonym przeciwko darwinizmowi, że jego czytelnicy mogą zadawać sobie pytanie, czy nadal jest on ewolucjonistą. Jakie świadectwo on z kolei uznaje za przekonujące?

"Ewolucja życia przez bardzo długi okres czasu jest faktem, o ile mamy wierzyć świadectwu zebranemu w ciągu ostatnich dwu stuleci przez geologię, paleontologię (badanie skamieniałości), biologię molekularną i wiele innych dyscyplin naukowych". [14]
Jest to wspólna taktyka. Zamiast wyszczególnienia, jakie jest to świadectwo, i dlaczego jest ono przekonujące, autorzy po prostu wymieniają wiele dziedzin, gdzie świadectwo takie można odszukać - nieledwie sugerując, że całe te dziedziny są dowodami na ewolucję.
Okazuje się, że Hitching odnosi się głównie do danych kopalnych: "Jeśli będziecie przesuwać się wzdłuż śladów wiodących w dół, ku głębokościom w wielkich pęknięciach takich jak Wielki Kanion, to możecie ujrzeć przed swymi oczyma niektóre stadia ewolucji zilustrowane przez skamieniałości". A przez "molekularną biologię" najwyraźniej rozumie on podobieństwo budowy genetycznej. [15]

Rachel Flick jest autorką artykułu przeglądowego dotyczącego aktualnych krytyk darwinizmu. Pomimo słabości darwinizmu Flick pozostaje ewolucjonistką. Jakie jest jej świadectwo? Skamieniałości przejściowe i porządek skamieniałości: "Ogólnie rzecz biorąc złożone formy życia pojawiają się później niż proste. Świadectwo to silnie świadczy przeciwko jednoczesnemu stworzeniu". [16]

Jednym z najbardziej wymownych krytyków darwinizmu jest Stephen J. Gould. Jednocześnie należy on do najbardziej aktywnych obrońców ewolucjonizmu przed atakami kreacjonistycznymi. Co powoduje, że ewolucję nazywa "faktem"? W magazynie Discover [17] wymienia on trzy argumenty. Pierwszy, mikroewolucja czyli zwykła zmienność. Drugi, skamieniałości przejściowe. I trzeci, "argument z niedoskonałości" - Gould argumentuje, że doskonały Inżynier rozpoczynający pracę od początku mógłby stworzyć lepszy świat niż ten, jaki widzimy wokół nas.

Podsumujmy: jeśli troskliwie przeczytamy antydarwinistów, to możemy z ich pism zebrać, na jakiej podstawie "wiedzą" oni, że ewolucja jest ciągle "faktem". Najpowszechniej cytowane świadectwa to:

sama zmiana.
zmienność.
formy przejściowe.
podobieństwo obejmujące mikrobiologię i embriologię.
"niedoskonałość".
porządek skamieniałości.
Zobaczmy, jak kreacjoniści odpowiadają na te świadectwa.
Zmiana - czy stworzenie ma statyczny charakter?
Sama zmiana nie jest świadectwem na rzecz ewolucji - o ile ewolucji nie zdefiniuje się po prostu jako zmianę [18] i o ile stworzony świat ma być kompletnie statyczny. Ale ewolucja nie jest po prostu dowolną zmianą. Jest ona bardzo szczególnym rodzajem zmiany, jakiej nigdy nie obserwowano: przekształcaniem się jednego rodzaju organizmu w inny.
Stworzony świat nie jest też z konieczności statyczny. Kreacjonizm został obciążony ideą świata statycznego w Średniowieczu, kiedy to Kościół zaakceptował biologię Arystotelesa nauczającego, że gatunki są wieczne. [19] Idea ta została w następnych stuleciach wzmocniona przez rozpowszechnioną koncepcję Wielkiego Łańcucha Bytu, która wymagała, by każde ogniwo w tym Łańcuchu było zajęte przez cały czas.[20]

Nauka, że świat organiczny jest niezmienny, była więc rezultatem świeckiej filozofii pewnego okresu, a nie egzegezy Biblii. Zasadnicze dane biblijne to pierwszy rozdział Księgi Rodzaju, gdzie Bóg stale powtarzał, że stworzył organizmy, by się rozmnażały "według ich rodzaju". Chociaż zwrot ten wydaje się implikować ciągłość stworzonych "rodzajów" od jednego pokolenia do drugiego, to nie wyklucza w ogóle jakiejkolwiek zmiany. Wygląda na to, że "rodzaje" nie mogą się krzyżować, ale wewnątrz "rodzajów" może istnieć prawdziwa eksplozja zmienności. Przyjrzyjmy się na przykład olbrzymiej różnorodności ras w ramach gatunku psa, od wielkiego doga do maleńkiego chihuahua - ale żadna z tych ras nie utraciła cech czyniących ich psami.

Zmienność - motor ewolucji?
Zmienność - powstawanie ras i odmian - jest często przedstawiana jako ewolucja w rozwoju. Nie możemy zaobserwować makroewolucji, większych przejść od - powiedzmy - gadów do ptaków, które wymagają wielu milionów lat. Ale możemy obserwować mikroewolucję czyli zmienność. A z tej zmiany w małej skali możemy wnioskować o zmianie w dużej skali. I tak Gould zmienność określa jako "obfite, bezpośrednie, oparte na obserwacji świadectwa ewolucji w działaniu". [21]
Wnioskowanie to jest faktycznie najgłębszą istotą darwinizmu. Macbeth wyjaśnił, że dzieło Darwina polegało na ekstrapolowaniu małych zmian produkowanych przez hodowców [22] - czyli Darwin wyobrażał sobie, do czego mogły doprowadzić małe zmiany, jeśli rozciągnąć je na długie okresy czasu. Współcześni darwiniści - mówi Hitching - robią to samo:

"Nie możemy zrobić nic więcej ponad to, co zrobił Darwin, i ekstrapolować: czyli wnioskować, że w ciągu milionów lat te zmienności i mutacje 'musiały' stopniowo dodawać się tworząc ewolucję żyraf, meduz i innych organizmów". [23]
Otóż interesującą rzeczą jest istnienie ogólnej zgody wśród uczonych co do tego, że wnioskowanie Darwina, czyli ekstrapolowanie, było błędem. Właśnie to jest sednem całej ostatniej kontrowersji dotyczącej darwinizmu.
Magazyn Science donosi:

"Centralnym pytaniem konferencji w Chicago było to, czy mechanizmy leżące u podstaw mikroewolucji można ekstrapolować tak, by wyjaśnić zjawiska makroewolucji (...) można udzielić jasnej odpowiedzi - Nie." [24]
Innymi słowy zmienności już nie postrzega się jako serii kolejnych kroków zmiany ewolucyjnej. Mikroewolucja i makroewolucja są dwoma oddzielnymi i odrębnymi procesami. Współcześni krytycy Darwina przeprowadzają "kluczowe rozróżnienie" - informuje nas Newsweek - między mikro- i makroewolucją. "Nowe gatunki powstają na mocy jakiegoś odmiennego mechanizmu", nie przez zmienność, jak myślał Darwin. [25]
Kłopot ze zmiennością polega na tym - jak już powiedzieliśmy - że małe zmiany nie kumulują się. [26] Dlatego nie mogą prowadzić z czasem do dużych zmian. Zasługuje więc na ironię odkrycie, że zmienności nadal używa się jako czegoś świadczącego o realności wielkich zmian - szczególnie u antydarwinistów. W swojej krucjacie przeciwko Darwinowi Gould na przykład bardzo energicznie odrzucił powolne, małe zmiany jako mechanizm ewolucji. Jednak kiedy przychodzi mu walczyć z kreacjonistami, nagle ponownie odwołuje się do zmienności jako "ewolucji w działaniu".

Oczywiście, kreacjoniści zawsze utrzymywali, że zmienność i ewolucja są odrębnymi procesami i zaprzeczali, by pierwszy prowadził do drugiego. W rzeczywistości nawet użycie terminu "mikroewolucja" przesądza sprawę, gdyż implikuje, że zmienność jest częścią procesu ewolucyjnego.

Skamieniałości przejściowe - czy wystarczają?
Już w dwa lata po opublikowaniu książki Darwina O pochodzeniu gatunków odkryto pierwszą skamieniałość Archaeopteryxa - i odtąd stało się marzeniem każdego paleontologa zostać odkrywcą jakiegoś kluczowego "brakującego ogniwa". Jednakże podczas ponad stu lat gromadzenia skamieniałości luki między grupami kopalnymi nie zostały zapełnione. Właśnie frustracja z tego powodu wywołała obecną rewoltę przeciwko Darwinowi i gradualizmowi.
Ale nadal kilku bardzo rozreklamowanych "ogniw" czyli form przejściowych stale używa się do pokazów świadczących o ewolucji. Najczęściej przytacza się archeopteryksa. Jeszcze nie przeniknęło do powszechnej wiadomości, że odkryto współczesnego ptaka, który żył w tym samym czasie co archeopteryks. [27] Znaczy to, że pochodzenie ptaków musi być wcześniejsze od istnienia archeopteryksa. A więc nie można go już więcej uważać za formę przejściową między gadami i ptakami.

Podobieństwo - wspólny przodek czy wspólny plan?
Podobieństwo organizmów żywych należało do najstarszych argumentów przytaczanych na rzecz ewolucji. Jest ono również najłatwiejszym argumentem do usunięcia.
Anatomia porównawcza zajmuje się badaniem podobieństw i różnic między organizmami żywymi. Na przykład szkielety prawie wszystkich kręgowców są zbudowane na tym samym wzorcu strukturalnym. "Człowiek pisze, pies biega, wieloryb pływa a nietoperz lata - przy pomocy struktur zbudowanych z tych samych kości". [28] Ewolucjoniści argumentują, że takie podobieństwo najlepiej wyjaśniać jako rezultat ewolucyjnego pochodzenia od wspólnego przodka.

Otóż jest możliwe, by podobieństwo było wynikiem wspólnego rodowodu, ale również może być rezultatem innych przyczyn. Kreacjoniści wskazują, że utworzenie przez inteligentny czynnik działający jest równie logicznym wyjaśnieniem podobieństwa.

Cały czas widzimy analogie w przemyśle. Rzadko kiedy wytwórca rozpoczyna każdy nowy model od początku stwarzając coś całkowicie odmiennego. Jest raczej tak, że jeden podstawowy projekt jest modyfikowany dając zmienność w ramach każdego typu produktu - czy będą nim samochody, mosty czy domy.

Podobieństwo byłoby argumentem przeciwko stworzeniu tylko wtedy, gdybyśmy założyli, że stworzenie prowadzi do chaosu. Niektórzy ewolucjoniści wydają się sądzić, że Stwórca rozpoczynałby każdy gatunek od początku tworząc coś przy pomocy całkowicie nowego wzorca, niepodobnego do jakiegokolwiek innego organizmu. Jest to raczej mocne założenie i zupełnie niekonieczne.

Podobieństwo można więc wyjaśnić jako wynik zarówno wspólnego rodowodu, jak i stworzenia. Dlatego żadna ze stron nie może go używać jako świadectwa przeciwko drugiej stronie.

Mikrobiologia
Argument z podobieństwa jest tak powszechny, że pojawia się w wielu postaciach. Jak zobaczymy, następne trzy argumenty są tylko odmianą argumentu z podobieństwa.
Świadectwo na rzecz ewolucji pochodzące z mikrobiologii oparte jest na podobieństwach między organizmami zauważonych na poziomie molekularnym. "Gdyby szympansy zostały stworzone niezależnie od ludzi, to dlaczego" - pyta Science 81 - "mają one wspólną biochemię aż do takich subtelnych szczegółów jak sekwencja aminokwasów w konkretnych białkach?" [29]

Odkrycie kodu DNA dało wielki impet temu argumentowi. W swojej broszurze zwalczającej kreacjonizm Narodowa Akademia Nauk pisze:

"We wszystkich organizmach - bakteriach, roślinach i zwierzętach, w tym i u ludzi - informacja dziedziczna jest zakodowana w DNA, który we wszystkich przypadkach zbudowany jest z tych samych czterech podjednostek zwanych nukleotydami (...)
Ta jedność ujawnia genetyczną ciągłość żywych organizmów dając tym samym niezależne potwierdzenie pochodzenia od wspólnego przodka". [30]
Jak kreacjoniści odpowiadają na to nowe świadectwo przemawiające na rzecz ewolucji? Chociaż argument zaczerpnięty z mikrobiologii ujawnia wiele nowych przykładów podobieństwa, to jego logika nie jest niczym nowym. Jeśli rozumny projekt może wyjaśnić podobne wzorce w strukturze kości, to może wyjaśnić on równie dobrze podobne wzorce w chemii.
Oba te poziomy podobieństwa zostały dobrze zilustrowane przez Toma Bethella. [31] Wszystkie chevrolety mają wspólne pewne cechy silnika, tablicy rozdzielczej i karoserii. Jest to jak podobieństwo morfologii (kształtu i struktury). Gdyby samochody posiadały w szufladce także swoje projekty, to moglibyśmy doszukać się również podobieństw opartych na ich wewnętrznej strukturze. Byłoby to coś w rodzaju podobieństwa na poziomie molekularnym. Ale żadne z tych podobieństw nie mówi, jakie jest ich pochodzenie.

Embriologia - naśladowanie dawnych stadiów?
Czy związki ewolucyjne można śledzić na podstawie podobieństw ujawnianych w embrionie? Klasycznym przykładem tego argumentu są "szpary skrzelowe" u embrionów ludzkich:
"Płody człowieka i innych ssaków przechodzą przez stadium, w trakcie którego mają bezużyteczne, ale nie wynikające z żadnego błędu bruzdy podobne do szpar skrzelowych znajdowanych u ryb (...)". [32]
Te fałdy czy bruzdy nigdy nie funkcjonują jak skrzela i rozwijają się z nich nasze uszy i szczęki. Używanie ich powierzchownego podobieństwa do rybich skrzeli jako argumentu na rzecz rybich przodków rasy ludzkiej jest bardzo naciągane.
Niedoskonałość - Bóg mógłby postarać się zrobić coś lepszego
Jest to argument ostatnio spopularyzowany głównie przez Stephena J. Goulda. Struktury organiczne nie zawsze wydają się być wyraźnie zaprojektowane do spełniania funkcji, jakie pełnią. Czy ma to wpływ na kreacjonistyczny argument z projektu?
Gould pisze:

"Ewolucja ujawnia się w niedoskonałościach stanowiących zapis genealogii. Jakże byłoby możliwe, że szczur biega, nietoperz lata, delfin pływa, a ja wystukuję ten esej na maszynie za pomocą narządów zbudowanych z tych samych kości, gdybyśmy wszyscy nie odziedziczyli ich po wspólnym przodku? Inżynier, zaczynając od zera, mógłby w każdym z tych przypadków zaprojektować lepsze członki". [33]
Proszę zwrócić uwagę na wyraźne założenie, że Stwórca miałby w każdym przypadku zaczynać od zera bez wspólnego projektu. Ponownie jest to niczym nie uzasadnione założenie. Bardziej rozsądne jest oczekiwanie, że Stwórca stwarzając organizmy zbudowane z tych samych organicznych cegiełek i przeznaczając je do zamieszkiwania w tym samym środowisku korzystał ze wspólnego wzorca.
Opowieść skamieniałości
Najbardziej przekonującym świadectwem na temat ewolucji (i kreacjoniści zgadzają się z tą opinią) jest porządek skamieniałości. Jeśli warstwy skał na całym świecie osadzały się przez miliony lat, jak twierdzą ewolucjoniści, to dokumentują one kolejność czasową. Organizmy, które występują jako skamieniałości w niższych warstwach, żyły wcześniej niż te z wyższych warstw. A jeśli jeden zbiór organizmów żył wcześniej, a inny - później, to logiczne jest wnioskowanie (jeśli nie było żadnej nadnaturalnej interwencji), że ten późniejszy zbiór rozwinął się z wcześniejszego.
Ale istnieją inne równie logiczne możliwości. Jednak wszystkie one kwestionują to kluczowe "jeżeli" - "jeżeli nie było żadnej nadnaturalnej interwencji". Kreacjoniści wszystkich rodzajów zgadzają się, że podstawowe grupy organizmów żywych zostały nadnaturalnie stworzone. Jednak różnią się oni co do interpretacji danych kopalnych. W literaturze kreacjonistycznej istnieją trzy główne interpretacje.

Progresywni kreacjoniści [kreacjoniści starej Ziemi - uwaga tłum.] akceptują tę samą sekwencję czasową warstw skalnych jak ewolucjoniści. Ale uważają, że w różnych okresach czasu Boża aktywność twórcza włamywała się w naturalny ciąg zdarzeń. Luki w danych kopalnych odnoszą się do tych okresów czasu, w których Bóg interweniował stwarzając nowe rodzaje organizmów.

Drugie podejście możemy nazywać kreacjonizmem "agnostycznym". Zaprzeczają oni, aby istniał w ogóle jakikolwiek rzeczywisty porządek w danych kopalnych. Bardzo zachwalana kolejność skamieniałości - istotna jako dokumentacja kolejnych stadiów ewolucji - faktycznie nie istnieje. Nigdy nie znajdujemy niczego podobnego do całkowitego zapisu wszystkich epok geologicznych w jednym miejscu. Sekwencja skamieniałości faktycznie jest zbudowana tylko na papierze przez umieszczanie na nim różnych segmentów pochodzących z całego świata. Za każdym razem w jednym miejscu znajduje się tylko kilka formacji geologicznych. A dość często są one jeszcze ułożone niezgodnie z teorią ewolucji. Składanie skamieniałości razem, by odtworzyć historię ewolucji, przypomina składanie książki ze słów i zwrotów rozrzuconych po całym świecie. Czy możemy być pewni, że ewolucjoniści odtworzyli tę historię poprawnie?

W miarę odkrywania nowych skamieniałości zmienia się stale daty pierwszego pojawienia się organizmów w danych kopalnych - i zawsze w kierunku wcześniejszych wystąpień. Wszystkie główne kategorie życia zwierzęcego i roślinnego można znaleźć obecnie w najwcześniejszych skałach, kambryjskich. [34] Czy nie jest rozsądne przypuszczenie, że Bóg stworzył wszystkie główne formy życia na początku?

W końcu trzecia interpretacja kreacjonistyczna jest być może najlepiej znana, a jest nią geologia potopowa. Jest to teoria, że jedna globalna katastrofa - Potop z Księgi Rodzaju - był odpowiedzialny za położenie większości warstw skalnych na całym świecie. Geologowie potopu przyznają, że skały ujawniają jakiś ogólny porządek. Lecz wyjaśniają go jako wynik sortowania hydraulicznego w czasie potopu (woda w ruchu ma tendencję sortowania rzeczy) oraz istnienia stref ekologicznych (zwierzęta morskie zostały pogrzebane w innych warstwach niż zwierzęta lądowe, ponieważ żyły w odmiennych miejscach). [35]

W geologii potopowej nie odczytuje się warstw skalnych jako odzwierciedlających sekwencję okresów czasu, gdyż warstwy te zostały wszystkie położone podczas tego samego okresu czasu. Geologia potopowa jest oficjalnie zaakceptowanym stanowiskiem głównych organizacji kreacjonistycznych takich jak Institute for Creation Research oraz Bible-Science Association.

Co to wszystko mówi nam o danych kopalnych? Naszym celem nie jest tu porównywanie względnych zalet i słabości trzech podejść kreacjonistycznych. Celem tym jest raczej pokazanie, że przesłanie tkwiące w danych kopalnych nie jest ani oczywiste, ani jednoznaczne - nie prowadzi ono wyłącznie do wniosku o ewolucji.

Twierdzenie, że dane kopalne czynią ewolucję faktem, oparte jest na założeniu, że ewolucja jest jedyną możliwą interpretacją. A tak nie jest. Istnienie skamieniałości jest faktem, ale orzekanie, co te skamieniałości znaczą, jest konstruowaniem teorii - a ewolucjonizm jest tylko jedną spośród różnych rywalizujących teorii.

Chodzi o materializm
Ewolucjoniści często oskarżają kreacjonistów o zamazywanie różnicy między ewolucją rozumianą jako fakt i ewolucją rozumianą jako teoria. Kreacjoniści - mówią - mieszają obecną debatę nad teorią darwinizmu z wątpliwościami co do faktu ewolucji. Ale to nieprawda. Kreacjoniści rozumieją to rozróżnienie - oni po prostu odrzucają ewolucją na obu poziomach.
Czy to w postaci wnioskowania Darwina z niewielkiej zmienności, czy w postaci wniosku wyprowadzanego z podobieństwa i porządku skamieniałości - w obu przypadkach ewolucja jest interpretacją, nie faktem. Jak widzieliśmy, kreacjonistyczna interpretacja danych jest równie rozsądna - o ile przyjmiemy działanie czynnika nadnaturalnego. To "o ile" jest miejscem, o które naprawdę toczy się debata. Jak mówi Bethell, wiara iż późniejsze formy życia pochodziły z wcześniejszych, opiera się na wcześniejszym założeniu, że nie istniała żadna interwencja nadnaturalna.

"Albo uważamy, że organizmy złożone powstały na mocy nadnaturalnych zjawisk, albo uważamy, że powstały na mocy zjawisk naturalnych. Jeśli powstały na mocy zjawisk naturalnych, to musiały wyewoluować". [36]
Kiedy już zaangażowaliśmy się po stronie naturalizmu - kiedy już wykluczyliśmy wszystkie przyczyny z wyjątkiem naturalnych - to musimy wierzyć w ewolucję. Całe pracowicie nagromadzone świadectwo po którejkolwiek stronie ma drugorzędny charakter.
Bethel argumentuje, że akceptacja ewolucji przez naszą kulturę "ostatecznie pochodzi z naszej akceptacji filozofii materializmu" czyli naturalizmu. Kontrowersja "stworzenie czy ewolucja?" jest nie tyle konfliktem między nauką a religią, co konfliktem między dwoma rywalizującymi zaangażowaniami filozoficznymi. Dla wielu ewolucjonizm jest czymś niewiele więcej niż narzędziem popierania naturalizmu i odpierania teizmu, który uważają za nieatrakcyjny.

Przedstawienie sprawy w ten sposób rozbraja ewolucjonistyczny dogmatyzm. Chrześcijanie nie muszą się czuć zagrożeni ani uważać, że "nauka" wymaga od nich zmiany istotnej części ich wiary. Podstawowe prawdy Księgi Rodzaju - że Bóg stworzył świat, ludzkość i podstawowe formy życia - zgadzają się nie gorzej z faktami nauki, jak i ta druga filozofia.



--------------------------------------------------------------------------------

[1] Francis Hitching, Was Darwin Wrong?, Life, April 1982, s. 48-52; How True is the Theory of Evolution, Nature, March 12, 1981, vol. 290, s. 75-76.

[2] Gould jest cytowany w artykule Jerry'ego Adlera, Is Man a Subtle Accident, Newsweek, November 3, 1980, s. 96 [por. też Stephen Jay Gould, Niewczesny pogrzeb Darwina, Biblioteka Myśli Współczesnej, PIW, Warszawa 1991, s. 131 - uwaga tłum.]. Ayala jest cytowany w artykule Rachel Flick, In the Beginning..., Policy Review, The Heritage Foundation, Winter 1985, No. 31, s. 58.

[3] Sharon Begley, Science Contra Darwin, Newsweek, April 8, 1985.

[4] Krótkie streszczenia argumentów przedstawionych na tym sympozjum można znaleźć w A.E. Wilder-Smith, The Creation of Life, Harold Shaw Publishers, Wheaton 1970, s. 219 ff. oraz w: Francis Hitching, The Neck of the Giraffe: Where Darwin Went Wrong, Ticknor and Fields, New York 1982, s. 82 ff.

[5] Philip Kitcher, Abusing Science, MIT Press, Cambridge 1982, s. 150-151 (podkr. w oryginale); Gordon Rattray Taylor, The Great Evolution Mystery, Harper and Row, New York 1983, s. 2 (podkr. dodane); Adler, Is Man..., s. 96 (podkr. dodane); Did Darwin Get It Wrong?, NOVA program, November 1, 1981, WGBH Transcript, s. 7 (podkr. dodane).

[6] Norman Macbeth, Darwin Retried, Delta Books, Dell Publishing Co., New York 1971, s. 33, 35, 154, 157.

[7] Często jako źródło zmienności dla ewolucji cytowana jest rekombinacja genów wewnątrz puli genowej. Ale zwykłe przemieszanie istniejących genów, chociaż może wywołać powstanie form, jakich poprzednio nie widzieliśmy, nie prowadzi do ewolucji. Ewolucja wymaga nowego materiału genetycznego. Przekształcenie się jednokomórkowego organizmu w słonie, psy i ludzi wymaga, oczywiście, czegoś więcej niż przemieszania genów tego jednokomórkowego organizmu. Wymaga ono stworzenia całkowicie nowej informacji genetycznej. Tak więc rekombinacja genetyczna nie jest alternatywą dla mutacji.

[8] Luther D. Sunderland, What's Wrong With Darwinism (wywiad z Normanem Macbethem), Contrast, Bible-Science Newsletter, May-June 1985, vol. 4, No. 3.

[9] Istnieje dużo więcej wad darwinizmu, niż możemy tu omówić. Co do dalszej krytyki darwinizmu patrz jakąkolwiek standardową pracę kreacjonistyczną (taką jak Parkera i Morrisa What Is Creation Science? [zasadnicza część tej książki została streszczona w I części książki M. Pajewskiego, Stworzenie czy ewolucja? - uwaga tłum.] albo Wysonga The Creation-Evolution Controversy). Jeżli chodzi o krótsze ujęcia, patrz Nancy Pearcey, Natural Selection: The Point That Moved the World, Five Minutes, Bible-Science Newsletter, November 1984 [artykuł ten również opublikujemy w naszym biuletynie - uwaga red.].

[*] Przyp. tłumacza: Wymóg, jaki Autorka artykułu wydaje się stawiać, jest bardzo ryzykowny i to nie tylko dlatego, że kreacjonizm naukowy również go nie spełnia ("mechanizm" stworzenia jest także empirycznie nietestowalny). Także dlatego, że w metodologii nauk przyrodniczych rozróżnia się między teoriami fenomenologicznymi a teoriami reprezentacjonistycznymi. Rozróżnienie to wprowadził Mario Bunge (Phenomenological Theories, w: tenże, The Critical Approach to Science and Philosophy, The Free Press of Glencoe, London 1964, s. 234-254). Pierwszy typ teorii ma charakter instrumentalistyczny. Teorie takie mają nie wnikać "w głąb zjawisk", a jedynie działał na danych obserwacyjnych. Drugi typ teorii ma z kolei charakter realistyczny. Teorie tego rodzaju nie tylko mają przewidywać zjawiska na podstawie zajęcia innych zjawisk, ale także wyjaśniać mechanizm ich zachodzenia. Wiele teorii niewątpliwie naukowych miało charakter fenomenologiczny (nie prezentowało mechanizmu zachodzenia zjawisk). Teoriami takimi były na przykład koncepcje astronomiczne Ptolemeusza, a nawet Kopernika i Keplera (mechanizmu ruchu planet dostarczył dopiero Newton). Precyzyjniejsze przedstawienie podziału Bungego por. w monografii K. Jodkowskiego, Wspólnoty uczonych, paradygmaty i rewolucje naukowe, REALIZM. RACJONALNOŚĆ. RELATYWIZM t. 22, Wydawnictwo UMCS, Lublin 1990, s. 539.

[10] Z zarzutem tym zetknął się Lyell, kiedy prezentował swoją teorię geologicznego uniformitaryzmu. Krytycy twierdzili, że jeżeli nie potrafi on wyjaśnić życia z jego różnorodnymi formami bez odwoływania się do czynnika nadnaturalnego, to nie ma on podstaw, by wykluczać siły nadnaturalne działające czasami w geologicznej historii Ziemi. (Patrz Loren Eiseley, Darwin's Century, Doubleday, Anchor Books, New York 1958, s. 110).

[11] Taylor, The Great..., s. 2. Niestety, sam Taylor nie kłopocze się, by nam oznajmić, jakie świadectwo powinno przekonać "każdego racjonalnego człowieka".

[12] Macbeth, Darwin..., s. 138.

[13] Dziesięć lat po napisaniu książki Darwin Retried Macbeth udzielił wywiadu programowi telewizyjnemu NOVA. Powiedzia_ tam: "Och, nie, nie występuję przeciwko ewolucji. Ta wydaje mi się wystarczająco widoczna w warstwach geologicznych" (Did Darwin Get it Wrong?, transcript, s. Cool.

[14] Hitching, The Neck..., s. 12.

[15] Ibid., s. 12-13, 78.

[16] Flick, "In the Beginning..."..., s. 58.

[17] Stephen J. Gould, Evolution as Fact and Theory, Discover, May 1981, vol. 2, No. 5, s. 36. [Także Stephen J. Gould, Niewczesny pogrzeb Darwina, Biblioteka Myśli Współczesnej, PIW, Warszawa 1991, s. 134-136 - uwaga tłum.]

[18] Co najwyraźniej robi Macbeth. W wywiadzie udzielonym Sunderlandowi w Contrast (What's Wrong...) Macbeth mówi: "Jest ona prawie faktem, jeżli zdefiniujemy ewolucję jako zmianę" (podkreślenie dodane).

[19] Co do wnikliwego opisu Arystotelesowskiej definicji gatunku patrz Marjorie Grene, A Portrait of Aristotle, Phoenix Books, University of Chicago Press 1963.

[20] Opis i historię idei Wielkiego łańcucha Bytu patrz w doskonałym studium Arthura A. Lovejoya The Great Chain of Being, Harvard University Press, Cambridge 1964.

[21] Gould, Evolution..., s. 36 [Niewczesny..., s. 134 - uwaga tłum.].

[22] Macbeth, Darwin..., s. 31.

[23] Hitching, s. 15 (podkr. dodane).

[24] Roger Lewin, Evolutionary Theory Under Fire, Science, November 21, 1980, vol. 210, s. 883.

[25] Adler, s. 96, opisując poglądy paleontologa Stephena Stanleya.

[26] "Małe zmiany nie kumulują się" to faktycznie słowa Francisco Ayali na konferencji w Chicago - ciekawe przyznanie jak na zaciekłego darwinistę. Cytowane przez Lewina, s. 884.

[27] Bone Bonanza: Early Bird and Mastodon, Science News, September 24, 1977, s. 198.

Jednak nawet przed odkryciem tej skamieniałości wielu uczonych odrzuciło archeopteryksa jako formę przejściową. Paul Lemoine na przykład pisze, że chociaż ma on cechy zarówno gadów, jak i ptaków, "z pewnością nie jest przodkiem żadnego z nich, ale raczej stanowi jedynego reprezentanta pewnej szczególnej podklasy". Cytowane w: Wilbert H. Rusch, Darwinism, Science, and the Bible, w: Paul A. Zimmerman (ed.), Darwin, Evolution, and Creation, Concordia, St. Louis 1959, s. 31.

Ostatnio godni szacunku uczeni (wśród nich Sir Fred Hoyle) sugerowali, że skamieniałość archeopteryksa jest oszustwem. Patrz Strange Case of Archaeopteryx 'Fraud', New Scientist, March 14, 1985, vol. 105, No. 1447, s. 3. [W tej sprawie por. też M. Pajewski, Spór o archeopteryksa, w: tenże (red.), Stworzenie czy ewolucja?, Wydawnictwo "Duch Czasów", Bielsko-Biała 1992, s. 187-190; uwaga tłum.]

[28] Science and Creationism: A View from the National Academy of Sciences, National Academy Press, Washington, D.C. 1984, s. 18.

[29] Allen Hammond and Lynn Margulis, Farewll to Newton, Einstein, Darwin..., Science 81, December 1981, vol. 2, No. 10, s. 56.

[30] Science..., s. 20-21.

[31] Odpowiedź Toma Bethella na listy, Harper's, May 1985, vol. 270, No. 1620, s. 9.

[32] Science..., s. 20 (dodane podkreślenie).

[33] Gould, Evolution..., s. 36 [polskie tłum. tenże, Niewczesny... s. 135 - uwaga tłum.].

[34] Świetne streszczenie tego, jak nowe skamieniałości (od 1958 roku) przesuwały pochodzenie głównych kategorii coraz dalej, można znaleźć w artykule Marvina L. Lubenowa, Fossil Discoveries Since 1958: Creationism Confirmed, w: Repossess the Land, wystąpienia na Narodowej Konferencji Kreacjonistycznej w 1979 roku opublikowane przez Bible-Science Association, s. 140-145.

[35] Szczegółowe przedstawienie geologii potopowej można znaleźć w klasycznej książce The Genesis Flood, Presbyterian and Reformed, Philadelphia 1961.

[36] Cyt. w: Tom Bethell, Agnostic Evolutionists: The Taxonomic Case Against Darwin, Harper's, February 1985, vol. 270, No. 1617, s. 61 (podkreślenie dodane).

Bibliografia
Jerry Adler, Is Man a Subtle Accident?, Newsweek, November 3, 1980.
Sharon Begley, Science Contra Darwin, Newsweek, April 8, 1985.
Tom Bethell, Agnostic Evolutionists: The Taxonomic Case Against Darwin, Harper's, February 1985, vol. 270, No. 1617.
Tom Bethell, odpowiedź na listy związane z artykułem Agnostic Evolutionists..., Harper's, May 1985, vol. 270, No. 1620.
Bone Bonanza: Early Bird and Mastodon, Science News, September 24, 1977.
Did Darwin Get It Wrong?, NOVA program, November 1, 1981, WGBH Transcripts (125 Western Ave., Boston, Mass., 02134).
Rachel Frick, "In the Beginning...", Policy Review, Heritage Foundation, Winter 1985, No. 31.
Stephen Jay Gould, Evolution as Fact and Theory, Discover, May 1981, vol. 2, No. 5 (tłum. polskie: Ewolucja jako fakt i teoria, w: Stephen Jay Gould, Niewczesny pogrzeb Darwina, Biblioteka Myśli Współczesnej, PIW, Warszawa 1991, s. 129-140).
Allen Hammond and Lynn Margulis, Farewell to Newton, Einstein, Darwin..., Science 81, December 1981, vol. 2, No. 10.
Francis Hitching, The Neck of the Giraffe: Where Darwin Went Wrong, Ticknor and Fields, New York 1982.
How True is the Theory of Evolution?, Nature, March 122, 1981, vol. 290.
Roger Lewin, Evolutionary Theory Under Fire, Science, November 21, 1980, vol. 210.
Norman Macbeth, Darwin Retried, Dell Publishing Co., Delta Books, New York 1971.
Science and Creationism: A View from the National Academy of Sciences, a publication of the National Academy of Sciences, National Academy Press, Washington, D.C. 1984.
Luther Sunderland, What's Wrong with Darwinism?, an interview with Norman Macbeth, Contrast, Bible-Science Newsletter, May-June 1985, vol. 4, No, 3.

--------------------------------------------------------------------------------
kazik@jodkowski.pl



Nie jestescie przypadkową mutacją i rekombinacją.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Komzar




Dołączył: 24 Wrz 2007
Posty: 1285
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 09:44, 28 Sty '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Bardzo fajny artykulik.
Moim zdaniem dobrze pokazuje, że nie ma się o co kłócić bo żadna z obecnych teorii jest niesprawdzalna więc powinien zapanować ogólny pokój i zgoda. Ale nie to jest najważniejsze. Najmocniejszą stroną tego artykułu jest jasne i precyzyjne wskazanie w jakim kierunku trzeba podążać a przecież o chodzi w szukaniu prawdy.
Prawdy nam nie przybędzie od kłócenia się, która z teoria jest słuszniejsza. W tym sporze nie możemy posługiwać się dowodami, faktami (albo ich nie ma albo już były użyte i niczego nie rozstrzygnęły) wiec pozostaje nam tylko głośniejsze krzyczenie co do niczego sensownego nie prowadzi.
Zacznijmy więc szukać prawdy i odkryjmy mechanizmy makroewolucji bo to jest ewidentny i oczywisty brak w tych wszystkich teoriach.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Pr0meteusz




Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 548
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:00, 28 Sty '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Błędy Darwina
Nie ulega wątpliwości, że Darwin to jeden z najbardziej wpływowych ludzi w dziejach ludzkości, zwłaszcza ostatniego okresu. Wydana 150 lat temu książka ukształtowała nie tylko biologię, której bezpośrednio dotyczyła, ale także filozofię, socjologię, etykę, a nawet religię. Ale w książce tej oraz w teorii Darwina znaleźć możemy wielkie błędy. Uświadomienie ich sobie pozwoli nam budować własny światopogląd uwolniony od fałszywych założeń, przynajmniej tych Darwinowskich z pochodzenia.

1. Teoria "ciepłego bajorka"
W ostatnim zdaniu książki "O powstawaniu gatunków" Darwin pisał, jak wzniosła jest myśl, że Stwórca natchnął życiem jedną lub więcej form. [1] Ale naprawdę nie wierzył, by Bóg stworzył życie. W liście prywatnym do swego dobrego przyjaciela Josepha Hookera napisał, że życie mogło być wynikiem przemian chemicznych "w jakimś ciepłym bajorku zawierającym wszystkie rodzaje soli amonowych i fosforanowych, zaopatrzonym w ciepło, światło, elektryczność etc." [2]

W jego czasach niektórzy uczeni nadal wierzyli w spontaniczne powstawanie życia, w to, że życie mogło powstać z tego, co nieożywione. Przekonanie o samorództwie było zwalczane od XVII wieku (Francesco Redi - 1668r.), ale ostateczny cios zadała mu seria eksperymentów dokonanych przez żyjącego współcześnie z Darwinem Ludwika Pasteura. 150 lat, jakie upłynęły od wydania książki Darwina, potwierdziły pogląd Pasteura, że życie wywodzi się z tego, co żywe. Jest tak, bo życie jest znacznie bardziej skomplikowanym zjawiskiem, niż to sobie Darwin wyobrażał.

Pół wieku temu sądzono, że na powstanie życia rzuci snop światła sławny eksperyment Millera-Ureya. Podgrzewając mieszankę gazów i przepuszczając przez nią wyładowania elektryczne, otrzymano substancję smołowatą, w której znaleziono niektóre aminokwasy (składniki budulcowe białek). Ale dzisiaj wiemy, że eksperyment ten jest niewiarygodny, gdyż sztucznie uzyskiwane produkty izolowano od tlenu, który ma niszczące własności. Uczeni wnioskują dzisiaj, że tlen był obecny w ziemskiej atmosferze, gdy życie pojawiło się na naszej planecie. [3]

Ale nawet gdy zapomnimy o problemie tlenu, trzeba pamiętać, że nie otrzymano tylu aminokwasów, by osiągnąć następny etap budowy życia - formowanie złożonych białek, które należy dokładnie zintegrować do postaci wyrafinowanego systemu. Eksperyment Millera-Ureya doprowadził do powstania niektórych cegiełek życia, ale nie do zbudowania z nich budynku. Jak z luźnych cegiełek zbudować elegancki i dobrze funkcjonujący budynek mający wszystkie składowe na właściwym miejscu? Ten budynek musi posiadać fundamenty, ściany, drzwi, okna, dach, musi być wyposażony w energię elektryczną i kanalizację. A w dodatku musi być zdolny do odtwarzania się.

Ten budynek to oczywiście żywa komórka o złożonej strukturze, którą trudno sobie wyobrazić. W rzeczywistości najprostsza komórka jest bardziej skomplikowana niż najbardziej wyrafinowane budynki. Darwiniści mają jednak łatwą odpowiedź na pytanie, jak mogły powstać tak niewiarygodnie skomplikowane struktury. Mówią wówczas o milionach i setkach milionów lat. Odpowiedź ta się załamuje, gdy twierdzenia darwinistów zacznie się traktować poważnie, stosując do nich coś więcej niż intuicję, bo matematykę. Robił to brytyjski astronom i matematyk Fred Hoyle. [4] Jego zdaniem od eksperymentu Millera-Ureya do udowodnienia, że życie mogło wyewoluować w podobny sposób, jest jeszcze daleka droga. Nikt bowiem nie wykazał, że poprawne ułożenie aminokwasów na przykład w najprostszych enzymach można otrzymać tą metodą. To Hoyle propagował dobrze znany przykład z huraganem wiejącym na złomowisku, na którym leżą części do Boeinga 747. Powstanie najprostszego enzymu jest w jego opinii równie prawdopodobne, co złożenie się wskutek wichury z porozrzucanych części kompletnego i gotowego do lotu Boeinga. [5]

2. Rzekomo prosta budowa komórki
Kiedy Karol Darwin oglądał pod mikroskopem komórkę bakterii, widział coś w rodzaju kropli tzw. protoplazmy z kilkoma innymi elementami. Wydawało się wówczas, że powstanie czegoś takiego nie powinno być trudne. Ale dzisiaj wiadomo, że komórka bakterii zawiera złożone mechanizmy molekularne i przypomina fabrykę samochodów z licznymi zautomatyzowanymi stanowiskami pracy oraz skomplikowanym centrum kontrolnym.

Komórki bakterii są tzw. prokariontami, czyli komórkami pozbawionymi jądra. Są to najprostsze formy życia, ale to nie znaczy, że prokarionty same w sobie są proste. Jeśli eukarionty (komórki z jądrami) porównamy do laptopów, to prokarionty znajdą się na poziomie telefonów komórkowych. Nie ma żadnych dowodów istnienia wcześniejszych, prostszych form życia, z których prokarionty mogłyby wyewoluować. [6]

Oba typy komórek charakteryzuje wiele wyrafinowanych cech i mechanizmów:
- przetwarzanie informacji, jej magazynowanie i odzyskiwanie,
- sztuczne języki i systemy ich dekodowania,
- wykrywanie błędów, mechanizmy kontroli jakości w postaci sprawdzania błędów i ich korygowania,
- technologia cyfrowego zapisywania danych,
- automatyczne adresowanie przesyłek (analogicz-ne do kodów pocztowych),
- procesy budowania większych całości z części, wykorzystujące prefabrykaty i konstrukty modularne,
- aamoreprodukujące się centra energetyczne.

Okazuje się, że komórki są dużo bardziej złożone i wyrafinowane, niż to się Darwinowi mogło przyśnić. Jak przypadek mógłby je utworzyć, skoro nie jest w stanie tego dokonać człowiek, wykorzystując planowanie i zdolności inżynieryjne? W żadnym laboratorium nie odtworzono nawet jednego ludzkiego włosa.

3. Przekonanie o niewielkiej informacji zawartej w komórkach
Za czasów Darwina uczeni nie znali ani rodzaju, ani ilości informacji zawartej w komórce. Darwin zakładał, że była nieznaczna, że było to zaledwie kilka instrukcji, jak komórka ma funkcjonować. W związku z tym popierał teorię pangenezy, według której komórki mogły generować przypadkowo olbrzymi zakres zmienności. Teoria ta później okazała się kompletnie fałszywa.

Informacja zawarta w komórkach zapiera dech w piersiach. Okazuje się, że komórki dysponują językiem genetycznym wyposażonym w czteroliterowy alfabet cyfrowy oraz reguły gramatyczne. Znacznie przewyższa to wszystkie języki komputerowe zaprojektowane przez człowieka. Bill Gates, założyciel Microsoftu, powiedział, że "DNA jest jak program komputerowy, ale dużo bardziej rozwinięty, niż jakikolwiek dotąd wymyślony". [7] Wewnątrz jądra każdej ludzkiej komórki znajdują się tysiące uporządkowanych instrukcji (zwanych genami), które muszą być przetłumaczone, przetransportowane i odtworzone. Informacja nie jest materialna - nie ma masy, długości czy szerokości - ale materia może ją przenosić. Nikt nie wykazał, że informacja może ewoluować dzięki mutacjom albo być przez nie ulepszana. Każda cząsteczka DNA człowieka zawiera ok. trzech miliardów genetycznych liter. Niewiarygodne, ale gdy mechanizmy edytujące wykonają swoją pracę, tylko jedna litera na 10 miliardów jest błędnie skopiowana.

Jak bardzo zminiaturyzowany i upakowany jest sposób zapisywania informacji w komórce, wyjaśnia Jonathan Sarfati: "[...] najprostszy znany żywy organizm ma 482 geny, kodujące białka. W sumie daje to 580 tys. "liter". Ludzie mają ich w każdym jądrze trzy miliardy. [...] Ilość informacji, jaką można zmagazynować w objętości główki szpilki, jest równoważna stosowi książek 500 razy większym niż odległość Ziemi od Księżyca." [8]

Czy ewolucja i dobór naturalny, bez pomocy jakiejś inteligencji, mogły stworzyć tak dokładne i wyrafinowane instrukcje DNA - w tym instynkty właściwe dla każdego gatunku, które pozwalają organizmom przetrwać? Trzeba mieć dużą wiarę, by sądzić, że ślepa przypadkowa ewolucja mogła dojść do tak zdumiewająco bogatej informacji; wiarę dużo większą niż przekonanie, że za ten zaskakująco dokładny zakodowany język odpowiada Inteligentny Projektant.

Odkrycie tego typu informacji wewnątrz komórki doprowadziło znanego filozofa i czołowego ateistę Sir Antony’ego Flew z Wielkiej Brytanii do odwołania przekonania, że nie istnieje inteligencja odpowiedzialna za istniejące organizmy. W jego opinii DNA pokazuje, dzięki swej niewiarygodnej złożoności potrzebnej do utworzenia życia, że jakaś inteligencja musiała jednak interweniować, aby te składniki razem funkcjonowały. "Chodzi o nadzwyczajną złożoność wielu składników i nadzwyczajną subtelność sposobu ich wspólnego funkcjonowania. Ich przypadkowe pojawienie się we właściwym czasie jest po prostu niezwykle mało prawdopodobne. To, że życie zależy od tak niezwykłej złożoności, wygląda mi na dzieło inteligencji." [9]

Wszystko, co wiemy o DNA, wskazuje, że stanowi on program ograniczający gatunki do pozostawania w ramach ogólnego typu. Zmiany genetyczne są zwykle niewielkie i nieukierunkowane, podczas gdy wielkie mutacje nie tworzą ulepszonych nowych układów, ale są przeszkodą dla przetrwania organizmów.

Darwin zakładał, że informacja zawarta w komórce okaże się niewielka, ale się mylił. Okazała się ona zaskakująco bogata ilościowo i jakościowo oraz niezwykle złożona.

4. Oczekiwania wobec pośrednich skamieniałości
Darwin zdawał sobie doskonale sprawę, że aby skamieniałości stanowiły poparcie dla jego teorii, powinny występować w postaci ciągu subtelnie łączącego różne gatunki zwierząt. Takich form pośrednich powinny być wówczas miliony. Myśl tę Darwin wyraził następująco: "Według teorii doboru naturalnego wszystkie żyjące gatunki łączyły się z gatunkami rodzicielskimi za pośrednictwem form, których nie dzieliły różnice większe od po dziś dzień znajdowanych pomiędzy dzikimi a domowymi odmianami tego samego gatunku; te zaś wygasłe obecnie gatunki rodzicielskie ze swej strony w podobny sposób łączyły się z jeszcze starszymi gatunkami i tak coraz dalej, i dalej wstecz, aż wreszcie wszystkie schodziły się u wspólnego przodka każdej wielkiej grupy. Z tych względów liczba pośrednich i przejściowych ogniw pomiędzy żyjącymi a wygasłymi gatunkami musiała być nadzwyczaj wielka. Ale z pewnością, jeśli teoria ta jest prawdziwa, formy takie żyły kiedyś na ziemi." [10]

Jeśli żyły, to czy zostały jakieś ślady ich istnienia? Darwin wiedział, jak należało odpowiadać na to pytanie w jego czasach: "jest jednak jeden [zarzut], który nastręcza wielkie trudności, a mianowicie - odrębność form gatunkowych oraz okoliczność, że te ostatnie nie łączą się ze sobą za pośrednictwem licznych ogniw przejściowych." [11] "Ponieważ zaś proces takiej zagłady odbywał się na olbrzymią skalę, to liczba odmian pośrednich, które przedtem znajdowały się na ziemi, musiała być też bez wątpienia olbrzymia. Dlaczego więc każda formacja geologiczna, każda warstwa nie są przepełnione takimi ogniwami pośrednimi? Geologia nie odsłania nam bynajmniej takiego nieprzerwanego szeregu organizmów i to jest może najsilniejszy i najpoważniejszy zarzut, jaki można postawić mojej teorii." [12]

Darwin wiedział więc, że znany w jego czasach zapis kopalny nie potwierdza jego teorii. Ale szukał przekonujących usprawiedliwień, dlaczego zapis kopalny jest niekompletny, oraz wierzył, że mimo trudności w miarę upływu czasu potwierdzenia takie, choć nie wszystkie, będą znajdowane w dostatecznych ilościach, by na ich podstawie odtworzyć historię życia na Ziemi. W pierwszym osiągnął sukces. Jego argumenty, że zapis kopalny musi być niekompletny, powtarzają ewolucjoniści do dzisiaj. Ale jego wiara, że sytuacja będzie się poprawiać, poniosła spektakularną, choć mocno przez ewolucjonistów maskowaną, klęskę.

Przyjrzyjmy się wypowiedziom kilku biologów ewolucyjnych, którzy zdecydowali się tej prawdy nie ukrywać.

"Darwin postrzegał ewolucję jako serię stopniowych zmian, zbyt powolnych, by można je było obserwować na bieżąco. W owych czasach nie poznano jeszcze na tyle dobrze danych zapisanych w skamieniałościach, by odtworzyć tę wielką historię zwaną obecnie "makroewolucją". Darwin wierzył, że takie dane zostaną odkryte i spodziewał się, że nowe odkrycia dostarczą ostatecznie tak bogatej dokumentacji, że można będzie narysować drogi ewolucji, "łącząc kropki" odpowiadające znaleziskom z różnych jej etapów. Tak się nie stało." [13]

"Sam Darwin [...] prorokował, że przyszłe pokolenia paleontologów zapełnią te luki pracowitymi badaniami. [...] Sto dwadzieścia lat badań paleontologicznych później stało się aż nadto jasne, że zapis kopalny nie potwierdzi tej części przewidywań Darwina." [14]

"Przewidywanie Darwina bujnej, chociaż stopniowej zmiany, wpływającej na wszystkie linie rozwojowe w czasie, zostało odrzucone. Zapis istnieje i ten zapis przemawia za potężnym konserwatyzmem anatomicznym. Zmiany, jakiej oczekiwał Darwin, po prostu nie znajduje się w zapisie kopalnym." [15]

"Zapis kopalny zmiany ewolucyjnej w ramach pojedynczych linii ewolucyjnych jest niezwykle ubogi. Jeśli ewolucjonizm jest prawdziwy, gatunki powstają wskutek zmian gatunków poprzednich: można by oczekiwać, że zobaczymy to w zapisie kopalnym. Faktycznie dostrzegalne może być to rzadko. W 1859 roku Darwin nie był w stanie przytoczyć ani jednego przykładu." [16]

Oczekiwania Darwina i jego bezpośrednich następców się nie sprawdziły. Wybitny paleontolog David Raup twierdzi, że sytuacja w omawianej sprawie jest dzisiaj nawet gorsza niż w czasach Darwina: "Jesteśmy obecnie 120 lat po Darwinie i znajomość zapisu kopalnego znacznie się powiększyła. Mamy teraz ćwierć miliona skamieniałych gatunków, ale sytuacja nie zmieniła się zbytnio. Zapis ewolucji jest nadal niespodziewanie szarpany i możemy z ironią stwierdzić, że mamy nawet mniej przykładów przejść ewolucyjnych niż w czasach Darwina." [17]

A cytowany już wyżej znany paleontolog Niles Eldredge uważa, że cechy zapisu kopalnego wyjaśniają, dlaczego paleontologowie tak długo unikali mówienia o ewolucji. Zapis ten bowiem wygląda tak, jakby ewolucji nigdy nie było. Widoczne są zmiany w różnych kierunkach, niewielkie oscylacje wokół jakiegoś punktu lub niewielkie akumulacje zmian w ciągu milionów lat. Wszystko w tempie zbyt wolnym, by realnie wyjaśnić zmiany, jakie miały miejsce w ewolucyjnej historii. Według Eldredge’a, kiedy widzimy w zapisie kopalnym jakąś nowość w budowie ciała, to zwykle występuje ona nagle i bez oznak jakiejkolwiek ewolucji. Nie można ciągle twierdzić, że ewolucja zachodziła, ale nie tam, gdzie ją chcemy badać. [18]

Nie jest to odosobniona opinia. Otto Schindewolf, jeden z czołowych paleontologów XX wieku, pisał, że skamieniałości stoją w bezpośredniej sprzeczności z Darwinowską teorią ewolucji. A Steven Stanley, również czołowy paleontolog, którego książki są tłumaczone na język polski, napisał w jednej z nich, że zapis kopalny nie dokumentuje przekonująco ani jednego przejścia międzygatunkowego. [19]

Innymi słowy, zapis kopalny obala poglądy Darwina. Nadal brakuje "niezliczonych" brakujących ogniw zwierząt i roślin. Odkryto tylko odmiany żywotnych i dobrze zaprojektowanych gatunków, które przystosowują się do środowiska, ale nie są to stopniowe korzystne odmiany, prowadzące do nowych planów budowy ciała, jakich wymaga darwinowska teoria gradualistycznej ewolucji.

5. Darwin nie zauważał ograniczeń dla zmienności gatunku
Swoje rozważania na temat doboru naturalnego Darwin oparł częściowo na obserwacjach doboru sztucznego. Zauważył na przykład, że hodowcy gołębi otrzymali w końcu bardzo wiele ich odmian. Sądził, że dysponując odpowiednio dużym czasem, z tej różnorodności odmian można otrzymać w końcu jakieś inne typy ptaków.

Nietrudno zauważyć, że żaden hodowca gołębi nie otrzymał niczego innego jak tylko gołębie. Nikt poważnie nie kwestionuje istnienia zmian biologicznych. Różnimy się od naszych rodziców i dziadków. Nie to jednak stanowi przedmiot sporu ewolucjonistów z kreacjonistami. Dotyczy on tego, jak mikroorganizmy, owady, ryby, ptaki, tygrysy, niedźwiedzie, a nawet ludzie, stawali się w długich okresach czasu tym, czym są obecnie.

W dyskusjach z kreacjonistami ewolucjoniści często dają przykłady tzw. mikroewolucji, czyli zmian wewnątrzgatunkowych. Ale kreacjoniści nie mają żadnego problemu z akceptacją mikroewolucji, w której swoją rolę odgrywają mutacje i dobór naturalny. Wszyscy znają przykłady tych niewielkich przystosowań organizmów - odporność mikrobów na antybiotyki, modyfikacje oczu i skrzydeł muszek owocowych czy zmiany rozmiarów dzioba zięb na Galapagos. Istotne jest to, że te mikroby są nadal mikrobami, muszki owocowe - nadal muszkami owocowymi, a zięby - nadal ziębami. Jeśli ktoś chce te nowe odmiany nazywać nowymi gatunkami (a niektórzy tak właśnie robią, korzystając z braku dobrej definicji gatunku), to kreacjoniści mogą przyjąć nawet i taki rodzaj ewolucji, chociaż sami ewolucjoniści mówią już o makroewolucji.

Ten Darwinowski ewolucjonizm, któremu sprzeciwiają się kreacjoniści, opiera się na trzech założeniach: 1) wszystkie organizmy pochodzą od wspólnego przodka; 2) zasadniczym mechanizmem tych zmian jest dobór naturalny, działający na zmutowane organizmy; oraz 3) procesy ewolucyjne mają niekierowany, naturalny charakter, co znaczy, że nie działa poprzez nie żadna inteligencja. Ale czy wśród obecnych form żywych albo w zapisie kopalnym widzimy, by organizmy zmieniały się powoli, mutując od jednego gatunku do drugiego? Nigdy. Najwyraźniej istnieją jakieś obiektywne bariery uniemożliwiające nieograniczoną ewolucję.

Biochemik i agnostyk Michael Denton zwrócił uwagę na to, że w ciągu ubiegłych lat tylko jeden aspekt teorii Darwina znalazł poparcie w empirii - ten, który dotyczył zjawisk mikroewolucyjnych. "Jego ogólna teoria, że wszelkie życie na Ziemi powstało i rozwijało się przez stopniową sukcesywną akumulację szczęśliwych mutacji, jest nadal, tak jak to było w czasach Darwina, wysoce spekulatywną hipotezą, której całkowicie brak faktualnego poparcia i której daleko jest do przekształcenia się w samooczywisty aksjomat, co bardziej agresywni jej obrońcy chcieliby nam wmówić." [20]

Zoolog Pierre Grassé, nieżyjący już Przewodniczący Francuskiej Akademii Nauk, śmiało orzekł, że przystosowania wewnątrzgatunkowe faktycznie nie mają nic wspólnego z ewolucją. Są to tylko fluktuacje wokół stabilnego genotypu - przypadki niewielkich ulepszeń ekologicznych. Porównał te zmiany do lotu motyla w cieplarni, który jest w stanie latać tylko tam i z powrotem w ograniczonej przestrzeni.

Darwin żywił nadzieję, że dalsze badania i odkrycia wykażą stopniowe przejścia między milionami żyjących i wymarłych gatunków. Brakowało mu jednak wiedzy na temat praw dziedziczenia i solidnych barier genetycznych, jakie istnieją w świecie ożywionym.
Cdn.

Marta Cuberbiller
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
jordii




Dołączył: 09 Mar 2009
Posty: 701
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 19:29, 28 Sty '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

strasznie dłuuugi artykuł. przyznaję, że nie przeczytałem wszystkiego.
mam jednak pytanie
Cytat:
Podstawowe prawdy Księgi Rodzaju - że Bóg stworzył świat, ludzkość i podstawowe formy życia - zgadzają się nie gorzej z faktami nauki, jak i ta druga filozofia.
- Czyli w skrócie konkluzją jest, że Bóg stworzył ludzi, zgadza się?
_________________
www.demokracjabezposrednia.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Bimi
Site Admin



Dołączył: 20 Sie 2005
Posty: 20416
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 21:17, 28 Sty '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

he he. widzę że mam do czynienia z atakiem fanatycznych kreacjonistów na forum prawdy.
chyba nie łudzicie się, że i tym razem nie dam sobie rady? Smile
nie pierwszy to i nie ostatni atak psychozy religijnych fanatyków - mam już sporą wprawę.
tak, że śmiało - czekam na kolejne tematy z tej serii. zostało jeszcze kilku niedobitków którzy mogą je założyć...Very Happy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Pr0meteusz




Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 548
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:04, 29 Sty '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

O jakim ataku pychozy religijnych fanatyków ty mówisz człowieczku..
Sprawiłeś że ten temat stał sie mniej widoczny, umiesciłeś go w kategori wiara na równi z Howindem i wiekiem ziemi 6 tyś lat, mi obniżyłeś limit postów do jednego.

Jeśli mowa o jakiejś psychozie i ataku to popatrz obiektywnie co Ty robisz.

W tym temacie nie ma mowy o jakiejkolwiek religi.
Temat ma na celu podparcie jedynie Tematu założonego przez Norwida ,,walczymy z propagandą darwinizmu''
I jeśli jesteś Bimi obiektywną osobą i jesli w ogóle przeczytałeś te artykuły które zamiesciłem to nie powinieneś uczynić tego z tym tematem i z moją osobą.

Nie wierze dosłownie w żadną religie.to sa tylko klucze które mogą pomóc w otwarciu drzwi do doskonałości (buddyzm chrześcijaństwo)

i jesli nazywasz mnie fanatykiem religijnym to przeginasz.

Cel który chcesz osiągnać poprzez taką praktyke hmm.. klasyfikował bym cię juz jako ,,reptiliana''

Nie traktuj tego dosłownie wiesz..to sa takie metafory wiesz.. Genialne umysły wychwytuja metafory wiesz..

Światło, nosisz je w sobie, światło nie zgaśnie chodz byś chciał.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
jordii




Dołączył: 09 Mar 2009
Posty: 701
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:46, 29 Sty '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Z zadowoleniem stwierdzamy, że w końcu nasza krytyka okazała się być słuszna. Poza tym stałe występowanie luk zgodne jest z ideą, że Bóg stworzył większe grupy organizmów.

Cytat:
Luki w danych kopalnych odnoszą się do tych okresów czasu, w których Bóg interweniował stwarzając nowe rodzaje organizmów.

Dobra, nie dostałem odpowiedzi. Odpowiadam sobie sam.

- Tak, celem artykułu jest udowodnienie, że Bóg musiał wielokrotnie interweniować i że w związku z tym teoria Darwina nie trzyma się kupy. Poprawcie mnie, jeśli się mylę w podsumowaniu i czegoś nie zrozumiałem.
_________________
www.demokracjabezposrednia.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Przesmiewca




Dołączył: 26 Mar 2009
Posty: 115
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 20:59, 29 Sty '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Bimi napisał:
chyba nie łudzicie się, że i tym razem nie dam sobie rady? Smile

Zabrzmiało jakbyś za "poprzednimi razami" tez nie dawał sobie rady z odpieraniem argumentów oponentów Razz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Bimi
Site Admin



Dołączył: 20 Sie 2005
Posty: 20416
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 21:35, 29 Sty '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

wiem - wiedziałem już gdy to pisałem.
to jak byś to przeformował? Smile
ja sie w końcu poddałem
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Przesmiewca




Dołączył: 26 Mar 2009
Posty: 115
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 12:52, 30 Sty '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zaczalbym od usuniecia "i" Smile Jesli ktos by sie czepial, na upartego mozna zmienic "i" na "moze", i juz gitarra gra:>
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Aya Sophia




Dołączył: 23 Gru 2008
Posty: 1227
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:06, 30 Sty '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Od Gis. Od gitary. I w miejsce "być moze" wstawiamy "z pewnością"

Jordi : tak, to była wielokrotna interwencja. Nikt nie jest doskonały
_________________
"W pozornie beznadziejnej walce, rozwiązanie tych problemów jest proste. Jedyną broń jaką mają przeciwko nam jest ukrywanie przed nami wiedzy. Musicie dużo czytać, by
poznać prawdę i dostrzec korzenie zła"
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
kalfas




Dołączył: 02 Gru 2009
Posty: 338
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 23:00, 31 Sty '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wista wio...istnienie czlowieka nie jest przypadkowe,
fajnie ze atakujemy darwinizm ale robmy to z glową......Taka zabawa matematyczna......
Nie ma zdarzen nie przypadkowych. Wszystko jest przypadkowe.
Mamy prawdopodobienstwo 0 i 1 i za którąs z tych liczb ukrył sie nasz rzekomo dobry BOG.
To taki aksjomacik...ciekawe że w matematyce aksjomaty obowiązuja wszystkich w religii natomiast nie Smile
Wszystko co jest pomiędzy ma okreslone prawdopodobienstwo zdarzenia.
W tym konteksie cholera...ale istnienie Boga wymusza istnienie bądź nie istnienie czlowieka!!!!!!!
Bo jesli nie ma BOGA (ZERO) nie ma niezaleznego od prawdopodobieństwa istnienia Boga bytu człowieczego.....
czyli para nizależna: Bog,człowiek nie pojawaia sie gdy nie ma Boga Smile i lub czlowieka...to jest zależne......zalezne byty
O zgrozo jesli Bog na pewno jest (prawdopodobieństwo 1) zmienia to w określony sposób prawdopodobieństwo wystapienia człowieka...Jesli teraz nie ma czlowieka..........powoduje to zaleznośc niesitnienia czlowieka od istnienia Boga.Za bardzo zakręciłem ? Smile
_________________
życie to myślnik miedzy data urodzin i śmierci. Może to wszystko co mamy? czasami nawet nie mamy tego.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Adwokat Diabła




Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 1243
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 23:20, 31 Sty '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tak! Za bardzo:) Matematyka nie odpowie ci na wszystkie pytania. Choćbyś się nie wiem jak starał.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
jordii




Dołączył: 09 Mar 2009
Posty: 701
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 17:58, 02 Lut '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

kalfas napisał:

W tym konteksie cholera...ale istnienie Boga wymusza istnienie bądź nie istnienie czlowieka!!!!!!!
Bo jesli nie ma BOGA (ZERO) nie ma niezaleznego od prawdopodobieństwa istnienia Boga bytu człowieczego.....
czyli para nizależna: Bog,człowiek nie pojawaia sie gdy nie ma Boga Smile i lub czlowieka...to jest zależne......zalezne byty


@kalfas: nie chce nikogo obrażać, ale od dziś do mojego słownika wchodzi nowy związek frazeologiczny: "pleść kalfasy", co oznacza mniej więcej banialuki, androny, brednie, pierdoły, pociskanie kitów, nonsens, głupstwo, absurd, niedorzeczność... i to wszystko oczywiście w konteście religijnym. Co do powyższej Twej argumentacji nie przychodzi mi nic innego do głowy jak tylko stwierdzenie, że, wybacz, pleciesz kalfasy.
_________________
www.demokracjabezposrednia.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Religie, wiara, okultyzm Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Istnienie człowieka nie jest przypadkowe
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile