Cała prawda o szczepieniach H5N1 w Grudziądzu

Bofain · Dołączył: 30 Mar 2009 Posty: 158 Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat

Napisałem ten post również w temacie "Szczepionki - oszustwo w Polsce", jednak iż jest to informacja z pierwszej ręki od poszkodowanego postanowiłem napisać ten temat.

Tak się składa, że to oszustwo było w mojej osiedlowej przychodzi lekarskiej w Grudziądzu i jestem bezpośrednio zainteresowaną osobą w tej sprawie. Moja mama podczas kontrolnej wizyty została poinformowana o darmowej szczepionce przeciw grypie (zwykłej) , że za darmo jakaś promocja i żeby skorzystała z okazji bo normalnie trzeba płacić. Niestety skusiła się i zaszczepiła, nie dostała żadnych pieniędzy i totalnie o niczym nie wiedziała.

Kwestia "płacenia" wygląda następująco: sprytni lekarze widzieli, że za wolno idzie szukanie jeleni do szczepienia więc wybrali się do bezdomnych do domu św. Alberta w Grudziądzu, szczepili jedną osobę nawet kilkakrotnie za każdym razem dając jałmużnę na odczepnego, z reguły 5 zł na alkohol. Kwoty te były różne, czasem 5 zł czasem 10 zł, bezdomni pokłócili się między sobą dlaczego tak jest przez co dowiedziała się dyrekcja św. Alberta i zdziwieni postanowili wyjaśnić sprawę.
Kilka osób zmarło, jednak nie wiadomo, czy szczepionki były tego przyczyną, ponieważ liczba zgonów wydawała się w "porządku" w porównaniu rocznym do lat wcześniejszych a powinna być diametrialnie wyższa.

Nagle po kilku miesiącach zadzwonili z przychodni do mojej rodzicielki i powiedzieli, że należy jej się jakieś dofinansowanie na dojazd. Zdziwiona poszła, wciśnięto jej dosłownie bodajże 60 zł za darmo i dali kartkę do podpisania. W ten sposób próbowali zafałszować dokumentację i kłamać, że ludzie wiedzieli i brali pieniądze za to. Po jakimś czasie dostała wezwanie na policję w roli świadka. Przychodnia miała swojego kreta na policji i od razu dzwoniła z groźbami i rozkazami, co ma mówić, że o wszystkim wiedziała ,zarobiła swoje i wszystko było w porządku. Na policji dowiedziała się, że wszyscy inni świadkowie byli zastraszani.

Ani jedna osoba nie wiedziała na co się szczepi, i powszechne gadanie w mediach, że zwykli ludzie byli skuszeni zarobkiem to obrzydliwe wierutne kłamstwo!

shepherd

Caly lobbyzm farmaceutyczny sprawil, ze lekarze robia z nas kroliki doswiadczalne i potem bez problemu zasypiaja bo im tak placa, ze sa znieczuleni Smile

kenboi

Bofain: bierz sprawę w swoje ręce, nakręć relację mamy (tak w cieniu), idź z ukrytą kamerą (np z komórki albo z allegro) do tej przychodni, albo postaraj się nagrać ich jak zadzwonią i montuj z tego film na youtuba a my go wypromujemy. tylko tak można pogonić gnoi

DarkTech

Musimy obalić mit lekarza. Lekarza którego należy darzyć zaufaniem.Dochodzi do coraz bardziej absurdalnych sytuacji. Nie tak dawno, syn mojego sąsiada przyniósł ze szkoły zawiadomienie o planowym szczepieniu które odbędzie się w dniu xxyyzz. Sąsiad poszedł do szkoły by dowiedzieć się co to za szczepienie, przeciwko jakiemu wirusowi itd. Jakież było jego zdziwienie kiedy nie potrafiła na to pytanie odpowiedzieć ani szkolna pielęgniarka, ani dyrektor. Pomijam fakt że szkoła nie dysponowała kartą szczepień syna sąsiada... Ręce opadają... pale

_________________
Prawda nieraz jest bardzo trudna do ustalenia, ale nigdy nie jest tak niedostępna jak wówczas kiedy jest niewygodna.

toto · Dołączył: 18 Mar 2009 Posty: 264 Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat

DarkTech napisał:

Musimy obalić mit lekarza. Lekarza którego należy darzyć zaufaniem.

Jeżeli korzystasz z uslugi lekarza to musisz mu w jakiś sposób zaufać. Nie widzę możliwości świadczenia uslug bez elementu zaufania. Inną sprawą jest proces oceny tego co lekarz zrobił, jednak jest to już po fakcie. I dopiero tutaj widzę możliwość oceny pracy lekarza, wcześniej powinieneś mu ufać albo nie korzystać z jego usług.

DarkTech napisał:

Dochodzi do coraz bardziej absurdalnych sytuacji. Nie tak dawno, syn mojego sąsiada przyniósł ze szkoły zawiadomienie o planowym szczepieniu które odbędzie się w dniu xxyyzz. Sąsiad poszedł do szkoły by dowiedzieć się co to za szczepienie, przeciwko jakiemu wirusowi itd. Jakież było jego zdziwienie kiedy nie potrafiła na to pytanie odpowiedzieć ani szkolna pielęgniarka, ani dyrektor. Pomijam fakt że szkoła nie dysponowała kartą szczepień syna sąsiada... Ręce opadają... pale

Chociaż sam nie jestem związany z medycyną ani jakimkolwiek zawodem medycznym, wiem jak wygląda struktura rynku medycznego w Polsce. I za stan rzeczy, jak opisałeś ponosi, odpowiedzialność dyrektor szkoły i pielęgniarka szkolna, która nie zawsze jest uzależniona od lekarza.