Filjan napisał: |
Bimi napisał: | Filjan napisał: | Pamiętajcie że ludzi tacy są że nie pożyczą "za frajer". |
akurat forsy która jest dziś w ekonomii nie pożyczyli poszczególnym krajom "ludzie" tylko banki. tworząc ją wpierw z niczego. |
Napisałem przykładowo, bo banki tym bardziej nie pożyczały by bez % bo by nie miały tym interesu. |
http://lists.ceti.pl/pipermail/wiec/20080623/013702.html
to tylko zajawka
Rzesza również starała się doprowadzić do ograniczenia polskiego eksportu i
zahamowania rozwoju przemysłu.
Podobnie trudno też zwykłym zbiegiem okoliczności tłumaczyć spotkanie Kemmerera
i dyrektora Reichsbanku Hjalmara Schachta w lutym 1926 r., czyli tuż po
pierwszej i przed drugą wizytą Kemmerera w Polsce. Schacht miał wówczas
zapewnić swego rozmówcę (i starego znajomego), że Niemcy są gotowe do
współpracy w ramach uzdrowienia sytuacji gospodarczej w Polsce i w Europie,
lecz tylko pod warunkiem uregulowania sprawy korytarza.
Niestety, nie jest znana oficjalna relacja Kemmerera z tej rozmowy ani jego
stanowisko wobec propozycji Schachta, gdyż dokumentacja tego zdarzenia zaginęła
w Waszyngtonie (kolejny zbieg okoliczności).
Zalecenia komisji Kemmerera, choć formalnie miały charakter niezobowiązujących
uwag, w praktyce stanowiły rodzaj ultimatum i jasne było, że bez zastosowania
się do nich nowy rząd Piłsudskiego nie doczeka się kolejnej, tak bardzo
oczekiwanej pożyczki.
Toteż już w kilka tygodni po wyjeździe ekspertów Ministerstwo Skarbu podało do
wiadomości, że prace nad wcielaniem zaleceń Kemmerera posuwają się naprzód.
Na podstawie sugestii Kemmerera szybko opracowano reformę podatkową i inne
drobne rozwiązania, wyraźnie za to zwlekano z ogólną reorganizacją gospodarki.
Rząd zgodził się wprawdzie położyć nacisk na rozwój rolnictwa
i nierozwijanie przemysłu w kierunku eksportu,
jednak nie chciał dopuścić do przestawienia kraju wyłącznie na produkcję
surowcowo-rolniczą ani do krępowania przemysłu produkującego na rynek
wewnętrzny, co postulowali eksperci.
Rozbieżności między programem rządu a zaleceniami sformułowanymi przez doradców
wywołały niezadowolenie strony amerykańskiej.
Polskim negocjatorom starającym się pozyskać przychylność któregoś z banków
dawano do zrozumienia, że reformy podejmowane na własną rękę
„mogą sprawić, że bankierzy zwątpią w szczerość polskich intencji”.
Na naszą korzyść przemawiało chyba tylko szybkie powołanie specjalnego Komitetu
Bankowego o bardzo szerokich kompetencjach, którego zadaniem było nadzorowanie
funkcjonowania całego sektora bankowego.
To najwyraźniej wystarczyło, bowiem mimo odmowy Dillona, w październiku 1927 r.,
udało się wynegocjować pożyczkę stabilizacyjną w wysokości 67 mln dolarów z
amerykańskiego baku Bankers Trust and Blair, należącego do konsorcjum Morgana.
Jednym z podstawowych warunków kredytu było zatrudnienie wyznaczonego przez
bank doradcy amerykańskiego na stanowisku dyrektora Banku Polskiego.
Doradcą tym został Charles S. Dewey, były bankier i pracownik Departamentu
Skarbu w USA (co ciekawe, choć pożyczka była uzgodniona z bankiem prywatnym,
nominację Deweya zaproponował Sekretarz Skarbu w USA, Andrew W. Mellon).
Uprawnienia Deweya były dość szerokie,
gdyż w praktyce to właśnie w jego rękach
spoczywała kontrola nad sposobem wykorzystania pożyczki.
Ponadto miał on prawo opiniowania celowości zaciągania dalszych kredytów oraz
decydowania o sposobie wykorzystania przez rząd pieniędzy ze sprzedaży akcji
Banku Polskiego.
Poza tym Dewey miał obowiązek publikowania co kwartał raportu o stanie państwa i
gospodarki polskiej, a od tego, co tam napisał w dużej mierze zależał kurs
naszych obligacji oraz możliwość nowych emisji na zagranicznych giełdach.
W sumie więc miał potencjalnie możliwość narzucenia Polsce wszystkich zaleceń
misji Kemmerera, do których rząd był początkowo sceptyczny i z możliwości tej
korzystał, np. usiłując nie dopuścić do przeprowadzenia w Polsce jakichkolwiek
zmian w rolnictwie.
Pożyczka od banku Dillona,
a potem misja Kemmerera
i zainstalowanie w Polsce amerykańskiego nadzorcy,
mimo wpływu, jaki wywarły na polską sytuację gospodarczo-polityczną, nie
osiągnęły zapewne wszystkich celów, które przed nimi stawiano.
Razem te trzy kroki miały pomóc niemieckiemu przemysłowi, także czerpiącego tu
zyski jedynie pośrednio. Prawdziwym inicjatorem całego przedsięwzięcia
kredytowego i głównym jego beneficjentem była grupa skupionych wokół J. P.
Morgana banków, które zainwestowały ogromne sumy we wskrzeszenie gospodarcze
Niemiec. Trudno powiedzieć, czy ich działania w Polsce i w Niemczech miały
wówczas na celu coś więcej niż tylko zrealizowanie potężnych zysków, z całą
pewnością jednak – czy było to zamierzone, czy nie – miały one
wpływ na stosunki polsko-niemieckie i stanowiły precedens dla podobnych
operacji finansowych w p