Julian Kiwała:
"Latem 1941 r. tzw. rolwagą wywoziliśmy ze szpitala obozowego zmarłych tam więźniów do pobliskiego krematorium. Na skręcie ku głównej bramie wejściowej do obozu odleciało z tego pojazdu jedno koło. Brak równowagi spowodował, że rolwaga przechyliła się na jedną stronę, zwalając zwłoki na ziemię. Przechylenie było tak nagłe, że jednego z eskortujących flegierów niepostrzeżenie przysypała pokaźna masa trupów. Naraz zauważyliśmy, że z tego stosu trupów wyłaniają się ręce, podobne w swoim układzie do rąk płynącego stylem klasycznym. Wtedy to jeden z naszej grupy eskortującej krzyknął: Adam płyń kraulem, to szybciej wypłyniesz! Mimo grozy wypadku, pamiętam, śmialiśmy się mocno z tego powiedzenia, a potem nieraz jeszcze zapytywaliśmy Adama, jak mu się wówczas pływało".
Jerzy Pozimski:
"W r. 1943 pojawiły się mianowicie, w kantynie obozowej ślimaki przyprawione na kwaśno z cebulką. Bajer (komandoführer kantyny) brzydził się tą potrawą. Więźniowie zatrudnieni w kantynie, Jan Folwarczny, Stefan Horzela i Roman Nawrót, wmówili podchmielonemu Bajerowi, że w ślimakach znajdują się perły. Esesman dał się nabrać, znalazłszy perłę, którą "na wabika" więźniowie ci zorganizowali z "kanady". Zachęcony komandoführer kantyny wziął pięć kilogramów ślimaków i wraz ze swym kolegą krajał je cierpliwie przez całą noc. Oczywiście niczego nie znalazł".
Jadwiga Apostoł - Staniszewska:
"Pewna więźniarka, wezwana przez esesmana do sprzątania jego domu, przy sposobności zorganizowała główkę sałaty i ukryła ją w cholewie jego buta. Traf chciał, że esesman właśnie te buty miał włożyć. Nie mógł jednak buta z sałatą naciągnąć na nogę. Wybuchnął gniewem i groził więźniarce posłaniem do krematorium za kradzież sałaty i postponowanie butów ubermenscha. Rychło się jednak uspokoił, gdy rezolutna i śmiała więźniarka zaskoczyła go oświadczeniem, że pierwsza doniesie jego władzom, jakie ma brudne buty, skoro w nich może wyrastać sałata".
Eugeniusz Niedojadło:
"Przed Bożym Narodzeniem 1941 roku esesmani ze zdwojoną czujnością obserwowali na bramie więźniów z aussenkomand, którzy w pracy poza obozem stykali się z cywilami i przemycali do obozu żywność i inne potrzebne przedmioty. Blokfuhrer wyłowił z wracającego komanda więźnia z dziwnie wydętym brzuchem. Kazał mu się rozpiąć, aby go zrewidować. Okazało się, że śmiałek usiłował przenieść do obozu żywego zająca, przyciśniętego paskiem od spodni. W czasie rewizji zając wyskoczył i zaczął uciekać. Esesmani rzucili się za nim w pościg, a więzień z żywnością ukrytą w obu rękawach płaszcza wszedł spokojnie do obozu. Inni, przemycający wtedy sporo żywności, też uszli cało".
W. Borkowski:
"Sztubowy, przezwany z miejsca śtubowym (...) miał rolujące "erl", ale to go nie peszyło wcale:
- Ty skurlwysynie, jak jo ci, kurlwa, przypierdole, to sie zesmarklosz- obiecywał co chwila. Uciechę mieliśmy, i cyrk, i teatr w jednym kawałku wraz z kinem".
Jan Wolny:
"Pijany sanitariusz SS, Bara, bojąc się w takim stanie przejść przez bramę wartowni, postanowił przespać się w naszej sali chorych. Pas z pistoletem włożył do szafy a sam położył się na górnym łóżku i zasnął. Przyszedł do mnie kolega, Zygmunt Benikas, i gdy się zorientował w sytuacji, roztopił w piecu mocno cuchnący ser, wyciągnął z futerału pistolet i wlał ser do lufy. Gdy Bara się przespał i wytrzeźwiał, zabrał swoje rzeczy i poszedł do koszar. Po kilku dniach przyszedł znowu do bloku 21 głodny i zarośnięty. Podenerwowany opowiedział nam, że była u nich kontrola czystości broni (...). Dostał za to siedem dni aresztu. Gdy udawaliśmy zdziwionych, kazał nam wąchać futerał i mówił, że do tego czasu jeszcze kabura śmierdzi".
Ks. Grohs:
"Surma został uwięziony jako zakładnik za swoich synów, którym udało się uciec w ostatniej chwili podczas aresztowań. Był to człowiek starszy, po 60 roku życia; miał marsowy wygląd i siwe wąsy jak marszałek Piłsudski. Odznaczał się przy tym szczerą pogodą ducha, właściwą starym, przedwojennym rolnikom, i lubił opowiadać dowcipy, zwłaszcza okupacyjne. Miał coś z Boryny i ze Szwejka. Po powrocie z Politische Abteilung Surma zdawał współwięźniom relację z przesłuchania. Gestapowiec pytał:
- Surma należeliście do AK?
- Należałem
- No, przynajmniej jeden się przyznał. I coście tam robili, z kimeście się spotykali? Mówcie wszystko!...
- Zebrania były raz na miesiąc, bywał ksiądz, ja byłem sekretarzem i wspólnie radziliśmy o życiu parafii w Bielanach, bo ja do Bielan należę...
- Kiedy to było?
- No, przed wojną!
- Przecież przed wojną nie było AK!
- Jak to nie było? Była Akcja Katolicka i ja do niej należałem, byłem oczywiście znacznie młodszy
- Ależ tu chodzi o Armię Krajową, a nie o Akcję Katolicką!
- Do Akcji Katolickiej to ja należałem i tego się nie wypieram, ale co to jest Armia Krajowa, to ja nie wiem i nigdy do niej nie należałem. Panowie się pytali o AK, to ja odpowiadałem o AK, aleśmy się widocznie nie zrozumieli
Starcowi nic po przesłuchaniu się nie stało. Jak na celi po rozmaitych przesłuchaniach było smutno, tośmy prosili Surmę, aby nam opowiadał o swojej rozmowie na temat AK".
I jeszcze parę obozowych powiedzonek:
" Oby cię pochowano w trumnie"
" Nie bój się, oddam ci na wolności"
" Najgorsze to pierwsze cztery lata, potem już leci, można nawet na brzytwie wysiedzieć"
" Uspokójcie się bohatery, i nie szarpcie moich nerwów bo ja chcę zdrowy wyjść przez komin"
"
Wysłany: 2010-07-23, 13:38 Ratajczak: kłamstwa o kłamcy - Zmarły Białym
Bianka Mikołajewska
22 lipca 2010
Ratajczak: kłamstwa o kłamcy
Zmarły Białym
Według narodowców Dariusz Ratajczak zginął jako męczennik walki o wolne słowo. Według biegłych zmarł z powodu ostrego zatrucia alkoholem etylowym.
Jego znajomi na portalu Nasza-Klasa mają na zdjęciach ogolone głowy, noszą glany i flejersy. Niektórzy zamiast własnych fotografii umieścili skinheadowskie symbole.
Jego zdjęcie przepasane jest kirem. Konto dr. Dariusza Ratajczaka na Naszej-Klasie powstało bowiem pośmiertnie, w miejsce istniejącego wcześniej profilu „Urodzony Białym”. Twórca konta pisze, że zmiany dokonał, by uczcić „wielkiego wojownika o wolność słowa i prawdę o historii”.
11 lat temu sąd uznał Ratajczaka, autora książki „Tematy niebezpieczne”, winnym kłamstwa oświęcimskiego. Kilka tygodni temu w samochodzie na parkingu przed centrum handlowym w Opolu znaleziono jego zwłoki. Policja ustaliła, że od chwili śmierci Ratajczaka do znalezienia jego ciała upłynęły dwa tygodnie. Nikt go nie szukał, nikt się o niego nie martwił – bo od kilku lat z nikim z rodziny nie utrzymywał stałych kontaktów. W zeszłym tygodniu biegli stwierdzili: przyczyną śmierci było ostre zatrucie alkoholem etylowym.
Radykalni prawicowcy, neofaszyści, skinheadzi w to nie wierzą. Według jednych Ratajczak popełnił samobójstwo zaszczuty przez tropicieli antysemityzmu. Według innych został zamordowany przez zatrzymanego niedawno w Polsce agenta Mosadu. Tak czy owak, okrzyknięto go męczennikiem.
Tematy niebezpieczne
Twórca profilu Dariusza Ratajczaka na Naszej-Klasie uczynił go absolwentem fikcyjnych kierunków: 100 proc. Aryan Blood, Ku-Klux-Klan i Stronnictwo Wielkiej Polski. W rzeczywistości Ratajczak ukończył historię, od 1988 r. był asystentem w Instytucie Historii Uniwersytetu Opolskiego. Budował struktury Stronnictwa Narodowego na Śląsku Opolskim, zasiadał w jego władzach. W 1997 r. obronił doktorat. Dwa lata później własnym sumptem wydał w 320 egzemplarzach książkę „Tematy niebezpieczne”, chaotyczny zbiór streszczeń swoich wykładów oraz felietonów, jakie publikował w katolickiej i narodowej prasie. – Styl i forma tej publikacji fatalnie świadczyły o poziomie naukowców zatrudnionych u nas. Już samo to uprawniało, by Ratajczaka wyrzucić. Nie trzeba było robić z niego ofiary – przekonuje dziś jeden z profesorów uczelni. O polskich historykach Ratajczak pisał na przykład, że są to „prostytutki obwieszone tytułami przez mocodajnych sutenerów”.
W książce Ratajczak przytaczał także opinie rewizjonistów Holocaustu, na przykład, że pomieszczenia przedstawiane jako komory gazowe w Oświęcimiu nie mogły służyć do zabijania ludzi, bo miały nieuszczelnione drzwi. Nie odciął się od tych poglądów, przeciwnie. Pisał: „cyklon B stosowano w obozach do dezynfekcji, nie zaś do mordowania ludzi”, i dalej: „opowiadania ocalałych więźniów, jakoby widzieli gazowanie ludzi, są bezwartościowe”.
Po proteście Państwowego Muzeum Oświęcim-Brzezinka sprawę opisała „Gazeta Wyborcza”. O Ratajczaku zrobiło się głośno, władze Uniwersytetu Opolskiego zawiesiły go w prawach pracownika naukowego, a prokuratura przedstawiła mu zarzut publicznego zaprzeczania zbrodniom nazistowskim.
Błąd stylistyczny
– Pierwszy okres po zawieszeniu na uczelni Ratajczak przeżywał, jakby znalazł się u szczytu sławy. Był pewny siebie, dowcipkował, udzielał wywiadów na prawo i lewo – wspomina jego znajomy Piotr Kobyłecki.
Euforia opadła po zarzutach prokuratury. W wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” Ratajczak przekonywał, że w książce tylko referował poglądy rewizjonistów, ale sam ich nie podziela. A jeżeli jego słowa można odczytać inaczej, to wynika z „błędu stylistycznego”. Przyznał także: „Chciałem napisać coś bardzo kontrowersyjnego, co wywoła jakąś środowiskową dyskusję”. – Darek naprawdę myślał, że sprowokuje historyków do wielkiej debaty. Nie spodziewał się, że zamiast w auli uniwersyteckiej odbędzie się ona na sali sądowej – mówi Mirosław Olszewski, który wielokrotnie pisał o sprawie Ratajczaka na łamach „Nowej Trybuny Opolskiej”.
Przed sądem Ratajczak bronił się sam. Wiadomo jednak było, że konsultuje się z ojcem – Cyrylem, adwokatem, który w stanie wojennym bronił opozycjonistów, a wcześniej Ryszarda Kowalczyka, oskarżonego o to, że w 1971 r. wraz z bratem, przed uroczystością na cześć MO i SB, wysadzili w Opolu aulę Wyższej Szkoły Pedagogicznej. – To był chichot historii. Ojciec walczył w PRL, by inni mieli prawo mówić, co myślą. Syn odpowiadał za swoje słowa przed sądem w wolnej Polsce – mówi opolski prawnik, bliski znajomy Cyryla Ratajczaka.
W grudniu 1999 r. sąd uznał, że Ratajczak dopuścił się kłamstwa oświęcimskiego. Sprawę jednak umorzono z powodu niskiej szkodliwości czynu, gdyż książka trafiła zaledwie do kilku odbiorców, a autor publicznie odciął się od poglądów rewizjonistów. Po wyroku Piotr Pacewicz pisał w „Gazecie Wyborczej”: „Ratajczak nie powinien zostać ukarany, choć polskie prawo stanowi inaczej. Nie należy wsadzać za kratki nawet najobrzydliwszych kłamców. To zrobiłoby z nich bohaterów, męczenników jakiejś sprawy. I wtedy mogliby stać się groźni”.
Wilczy bilet
Ratajczak miał nadzieję, że władze Uniwersytetu Opolskiego przywrócą go do pracy, ale w 2000 r. komisja dyscyplinarna UO uznała, że historyk uchybił „godności nauczyciela akademickiego i dobremu imieniu uczelni” i zadecydowała o wyrzuceniu go z uczelni oraz pozbawieniu prawa do wykonywania zawodu nauczyciela na trzy lata.
– Ratajczak został wyklęty. Koledzy z uczelni, dawni znajomi odwrócili się od niego. Bali się z nim kontaktować, żeby i na nich nie padł cień podejrzeń o rewizjonizm czy antysemityzm. Tak już było, gdy wybuchła afera, ale wilczy bilet ostatecznie przypieczętował sprawę – wspomina Mirosław Olszewski. Dr Grzegorz Francuz, filozof, który bronił Ratajczaka przed uczelnianą komisją dyscyplinarną, pytany dziś o niego z miejsca podkreśla: – Byłem jego obrońcą z urzędu, oddelegowanym przez uczelnię. Nie chciałbym, żeby myślano, że broniłem go ideowo.
Wiernie mu za to sekundowali rozmaici prawicowi ekstremiści. Leszek Bubel, wydawca antysemickich publikacji, przekonał Ratajczaka, by opublikował „Tematy niebezpieczne” w jego wydawnictwie. Książka w nakładzie około 30 tys. egzemplarzy trafiła do kiosków jeszcze przed zakończeniem procesu. Tym razem autor dopisał w przedmowie, że nie zgadza się z poglądem, iż w obozach koncentracyjnych nie istniały komory gazowe, ale uważa, że liczba Żydów zgładzonych przez Niemców jest znacznie zawyżona.
Wyrazy poparcia dla Ratajczaka płynęły od Polonii, zwłaszcza amerykańskiej. Otrzymał nawet zaproszenie do rady naukowej związanego z Edwardem Moskalem Instytutu Polskiego w USA.
Był także gościem Radia Maryja. Ku zaskoczeniu słuchaczy mówił wówczas, że nie kwestionuje istnienia komór gazowych w obozach. Za to towarzyszący mu w studiu prof. Ryszard Bender przekonywał, że Oświęcim nie był obozem zagłady, lecz obozem pracy, bo w obozie bywały trzy posiłki dziennie, a chorzy dostawali delikatną zupę, mleko i biały chleb. – W tym był cały problem: media Rydzyka i inne podobne zapraszały Darka i oczekiwały, że będzie głosił rewizjonistyczne tezy. Ale on miał nadzieję, że wróci jeszcze na uczelnię i nie chciał odcinać sobie drogi. Gdyby już wszedł w to całkiem, zostałby prawą ręką Rydzyka czy Moskala i żyłby jak król. A tak zawisł w próżni – przekonuje dawny dobry znajomy Ratajczaka.
Po wydaleniu z UO historyk nie mógł znaleźć pracy. Skarżył się, że miał prowadzić zajęcia na uczelni o. Tadeusza Rydzyka, że pomoc deklarował ks. Henryk Jankowski, a amerykańska i australijska Polonia miały zorganizować mu wykłady i sfinansować przelot, ale nic z tego nie wyszło. Został stróżem nocnym z pensją 550 zł miesięcznie. – Zaczęły się schody: czteroosobowa rodzina z dużym psem, rachunki do zapłacenia. Żona Darka pracowała w służbie zdrowia, na pewno im nie wystarczało – mówi Piotr Kobyłecki.
Po upływie trzech lat Ratajczak złożył podanie o przyjęcie do pracy na UO. Ówczesny rektor prof. Józef Musielok mówił wówczas mediom, że przeszłość Ratajczaka go nie interesuje, bo ten już „swoje odcierpiał”. Ale w instytucie historii nie było zapotrzebowania na nowego pracownika.
Kłamca, kłamca
Do pensji stróża Ratajczak dorabiał sobie publikacjami w radykalnie prawicowych pismach. Czasami dostawał niewielkie wsparcie finansowe od polonusów. Gdy jednak w 2005 r. wyjechał do Wielkiej Brytanii, tamtejsza Polonia nie spieszyła się z pomocą w znalezieniu mu pracy. Historyk, który świetnie znał angielski, przez tydzień pracował na zmywaku w domu starców. Potem starał się o pracę stróża w szpitalu, ale ubiegał go młodszy kandydat.
Gdy po paru tygodniach wrócił do Polski, żona z dziećmi wyprowadziła się z domu. To jej Ratajczak dedykował „Tematy niebezpieczne”. W wywiadach będzie mówił później, że gdy wybuchła afera, bardzo go wspierała, w końcu nie wytrzymała jednak nagonki i życia w biedzie. Według znajomego Ratajczaka przyczyny rozpadu małżeństwa były bardziej złożone: – Darek słabo radził sobie ze stresem związanym z oskarżeniami. W Opolu nie było tajemnicą, że miał problemy z alkoholem.
W Wigilię 2007 r. „Gazeta Wyborcza” opublikowała reportaż „Kłamca już nie ma siły”. Ratajczak zwierzał się dziennikarce, która jako pierwsza napisała o jego książce, że stracił przyjaciół, żonę, dzieci. Nie ma pracy. A jego mieszkanie chce za niepłacone alimenty zlicytować komornik. – Życie Darka zawaliło się, gdy „Wyborcza” napisała o jego publikacji. Może myślał, że opowiadając na tych samych łamach o tym, co go później spotkało, odczaruje rzeczywistość? – zastanawia się jego znajomy. Nie udało się. Gdy w czerwcu odkryto jego zwłoki w samochodzie przed centrum handlowym w Opolu, gazeta napisała: „Znaleziono ciało kłamcy oświęcimskiego”.
Gdy w 2008 r. komornik zlicytował jego mieszkanie, zamieszkał z ojcem. Często dochodziło między nimi do spięć. Już wcześniej Cyryl Ratajczak przyznawał w mediach, że złości go, iż mimo podeszłego wieku wciąż musi pracować, by utrzymywać dorosłego syna. Pod koniec 2008 r. Dariusz Ratajczak znów postanowił szukać pracy za granicą – tym razem w Norwegii. W e-mailach do Piotra Kobyłeckiego (który wyprowadził się do Szkocji) pisał, że chwyta się różnych robót, ale w nieodległej przyszłości planuje założyć w Norwegii firmę wydawniczą. Chwalił się też współpracą z Norwegiem, który prowadzi w Internecie antysemicki portal Holy War (Święta Wojna). Ratajczak tłumaczył zamieszczane tam materiały na polski.
Plany związane z Norwegią musiały jednak spalić na panewce, bo po kilku miesiącach znów mieszkał z ojcem. W styczniu br. kupił samochód – granatowe Renault Kangoo. Prokuratura przypuszcza, że gdy zrobiło się cieplej, zaczął w nim pomieszkiwać: – W samochodzie było nagromadzenie osobistych rzeczy: dyplomy, pamiątki. To nie są przedmioty, które zabiera się ze sobą w podróż – mówi prokurator Jacek Mikuszka z prokuratury rejonowej w Opolu.
Cyryl Ratajczak zeznał, że 20 maja syn ostatecznie wyprowadził się od niego. Osiem dni później przyszedł się pożegnać – planował wyjazd do pracy do Holandii. Policja ustaliła, że wkrótce potem przyjechał do opolskiego centrum handlowego Karolinka. Prawdopodobnie kupił tam alkohol. – Badania wykazały znaczne stężenie alkoholu etylowego w krwi zmarłego. Biegli uznali, że przyczyną śmierci było ostre zatrucie alkoholem – mówi prokurator Mikuszka.
Prawicowi radykałowie nie wierzą jednak w tę wersję. Nie pasuje ona do rodzącego się mitu Dariusza Ratajczaka – naukowca, który poległ za wierność swoim poglądom. Duchowego przywódcy. Dziesiątki narodowych, faszystowskich, antysemickich portali publikuje na swoich stronach „Tematy niebezpieczne”. "
Tym,ktorzy nie znaja jeszcze pracy jaka wykonal Jonh Ball polecam goraco.
Co takiego zrobil?
Przeniosl na papier dane ze zdjec lotniczych robionych w czasie wojny po to abysmy mogli porownac zeznania holo-swiadkow z rzeczywistoscia.
Dołączył: 25 Sie 2011 Posty: 1232
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 14:54, 28 Sie '12
Temat postu:
Jerzy Ulicki-Rek napisał:
"Mój ulubiony temat...
Julian Kiwała:
"Latem 1941 r. tzw. rolwagą wywoziliśmy ze szpitala obozowego zmarłych tam więźniów do pobliskiego krematorium. Na skręcie ku głównej bramie wejściowej do obozu odleciało z tego pojazdu jedno koło. Brak równowagi spowodował, że rolwaga przechyliła się na jedną stronę, zwalając zwłoki na ziemię. Przechylenie było tak nagłe, że jednego z eskortujących flegierów niepostrzeżenie przysypała pokaźna masa trupów. Naraz zauważyliśmy, że z tego stosu trupów wyłaniają się ręce, podobne w swoim układzie do rąk płynącego stylem klasycznym. Wtedy to jeden z naszej grupy eskortującej krzyknął: Adam płyń kraulem, to szybciej wypłyniesz! Mimo grozy wypadku, pamiętam, śmialiśmy się mocno z tego powiedzenia, a potem nieraz jeszcze zapytywaliśmy Adama, jak mu się wówczas pływało".
Jerzy
Ja się zastanawiam jak tobie się pływa w coraz większym gówienku, które tu tworzysz, jakiś zbożny cel tego wszystkiego? Bo mieć żal do wpływowych Żydów to jedno (najlepiej jeszcze uzasadnić za co) ale wyśmiewać się ze śmierci to już coś innego. A czy twoje nazwisko to napewno polskie jest? W sumie to wcale nieważne ale nie pojmuję twego celu, który ci tu przyświeca. Bo w tym momencie niczym dla mnie się nie różnisz od SS manów.
"Bo mieć żal do wpływowych Żydów to jedno .."
Ty kpisz czy o droge pytasz?
"ale wyśmiewać się ze śmierci to już coś innego. "
"Julian Kiwała: .."
Widzisz roznice?
"Gdybym była świnią .."
Ale badz...Nie hamuje sie:)
Ten watek poswiecony jest gigantycznemu zydowskiemu oszustwu mila pani i jedynie komentarze mogace mi udowodnic ,ze sie myle biore pod uwage.
Zydowski skowyt w stylu"nie obrazac naszych zmarlych" splywa po mnie jak para po zydzie w komorze parowej.
Moj ulubiony "kawalek":
"Jerzy Pozimski:
"W r. 1943 pojawiły się mianowicie, w kantynie obozowej ślimaki przyprawione na kwaśno z cebulką. Bajer (komandoführer kantyny) brzydził się tą potrawą. Więźniowie zatrudnieni w kantynie, Jan Folwarczny, Stefan Horzela i Roman Nawrót, wmówili podchmielonemu Bajerowi, że w ślimakach znajdują się perły. Esesman dał się nabrać, znalazłszy perłę, którą "na wabika" więźniowie ci zorganizowali z "kanady". Zachęcony komandoführer kantyny wziął pięć kilogramów ślimaków i wraz ze swym kolegą krajał je cierpliwie przez całą noc. Oczywiście niczego nie znalazł". "
Skoro piszemy o tym ,ze zolnierze sowieccy umierali z glodu w hitlerowskich obozach poniewaz Stalin nie podpisal miedzynarodowej Konwencji Genewskiej dlaczego nie mamy pisac jak traktowani byli Niemcy(byli zolnierze i cywile) w obozach amerykanskich po II wojnie?
Zbrodnia to zbrodnia.
Dołączył: 25 Sie 2011 Posty: 1232
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 09:44, 29 Sie '12
Temat postu:
Jerzy Ulicki-Rek napisał:
Nie interesuja mnie Twoje"eksplikacje" a jedynie fakty dotyczace tzw.holokaustu.
Masz cos do powiedzenia na ten temat?
Jerzy Ulicki-Rek
Jasne, że cię nie interesują bo nawet nie wiesz co to znaczy, więc sobie dajesz w cudzysłów.
Fakty są takie, że przed wojną jeszcze na dzień 01.09.1939 r. Polskę zamieszkiwało 3 474 000 Żydów. W samym gettcie warszawskim było ich 460 tysięcy w 1941 r. w 1942 - 380 tysięcy, w Łodzi - gettcie 160 tysięcy.
Wystarczy dodać inne getta, obozy lata wybijania o raz inne miasta i wsie gdzie na miejscu robiono egzekucje nie wysyłając do obozów. Spokojnie uzbiera się 3 miliony w samej Polsce a dodać do tego inne kraje - nie trzeba być omnibusem z matmy by sobie to wyliczyć.
Jeśli mało ci tych faktów to wystarczy zajrzeć do obojętnie jakiej historii małego czy większego miasta by sprawdzić ilu w nim żyło Żydów a ilu było po wojnie - często niedobitki nie przekraczające 5% bądź wcale ich już nie było.
Jesteś wstrętnym cholernym kłamcą Jerzy jak traktujesz zmarłych i kobiety to już wiem po twoich odzywkach w moją stronę w innym twoim temacie na kogo będzie później kolej? Na dzieci? Psy? Koty?
Myślę, że jeśli zrobiono by z ciebie mydło to śmierdziałoby na kilometr.
Specjalnie dla"Malej" troche z procesow w Norymberdze.
Jedna z metod jaka hitlerowcy mordowali wiezniow byla metoda "na otrzasanie".Kilkunastu jencow sowieckich bylo zmuszanych do wspinania sie na drzewo a inni musieli to drzewo scinac.Wiezniowie na drzewie padali razem z drzewem i gineli...
Dołączył: 25 Sie 2011 Posty: 1232
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 19:30, 29 Sie '12
Temat postu:
Jerzy Ulicki-Rek napisał:
Specjalnie dla"Malej" troche z procesow w Norymberdze.
Jedna z metod jaka hitlerowcy mordowali wiezniow byla metoda "na otrzasanie".Kilkunastu jencow sowieckich bylo zmuszanych do wspinania sie na drzewo a inni musieli to drzewo scinac.Wiezniowie na drzewie padali razem z drzewem i gineli...
A co na to gajowy?
Jerzy
Widzę, że przyszła pora na śmianie się ze śmierci Rosjan, bo miły koment to nie jest. Ponowię pytanie - przyjdzie kolej na dzieci, psy i koty? Będziesz bardziej kompletny.
Mówią, że taki kraj jacy ludzie, więc w dobrym miejscu jesteś. Do Australii po wojnie wyjechała większość SSmanów, czetników i ustaszy i do Ameryki. Jesteś wśród swoich.
Daruj sobie mowy nienawiści, bo gówno z siebie robisz nie człowieka i jak gówno takiego się traktuje.
Ordel napisał:
Uważaj bo libido ci spadnie
No jeśli prawda cię podnieca to uważaj bo jak więcej jej poczytasz to ciągle podniecony chodzić będziesz
„Polskawalczaca.com” atakuje kustosza otwockiego muzeum
Jerzy Ulicki-Rek.
09/11/2010 at 01:45
Widze ,ze nawet kilka slow krytycznych jakie zamiescilem w odpowiedzi na plugawy artykul S.Rakowskiego stanely kolkiem w gardle naszym bohaterskim Zydom z Otwocka.
Bedac jednym z najlepszych polskich ekspertow w sprawach tak zwanego holokaustu pozwalam sobie powiedziec ,ze brednie zamieszczone przez S.Rakowskiego mozna podzielic na dwi kategorie:brednie historyczne oraz plugawe klamstwa antypolskie.
Oba te watki przprlataja sie ze soba ale zasluguja na odrebna uwage.
Krotko:stwierdzenia takie jak to:
“To, co zobaczyli otwoccy Żydzi, opisał Oskar Berger, więzień, który trafił do Treblinki 22 sierpnia, a więc jeden lub dwa dni po transporcie otwockim: „Kiedy wysiedliśmy z wagonów, zobaczyliśmy koszmarny widok: wokół leżały setki ciał. Wszędzie porozrzucane stosy tobołów, ubrań i walizek; SS-mani, Niemcy i Ukraińcy stali na dachach baraków i wściekle strzelali w tłum. Mężczyźni, kobiety i dzieci, krwawiąc padali na ziemię. Powietrze wypełniały płacz i krzyki. Ci, którzy nie byli ranni wskutek strzałów, byli popychani w stronę otwartej bramy na plac otoczony drutem kolczastym; musieli się wspinać po ciałach rannych i umarłych.”” nie ma zadnej ,absolutnie zadnej wartosci historycznej.
Malo tego.Stoja w jaskrawej sprzecznosci z wypowiedziami i zeznaniami inych “naocznych ‘ swiadkow.
To co bredzi tutaj pan Berger to nie wspomnienia tylko recencja kolejnego filmy jaki widocznie kreca w Holywood.
To nie robi na mnie wrazenia bo w ciagu 25 lat szukania dowodw na istnienie holokaustu czytalem lepsze kawalki.
Co robi na mnie wrazenie to -typowe-juz antypolskie obelgi zamieszczone przez piszacego je Zyda.
Pisze “Zyda’ bo nie wierze ,ze Polak mialby czelnosc aby cos takiego napisac.
Zgodnie z zydowska tradycja propagandowa Zyd stawia najpierw teze (falszywa od poczatku) a potem ja udowadnia:
“Dlaczego zwłoki żydowskich ofiar niemieckich mordów były w takim stanie? Być może odpowiedź leży w artykułach polskiej prasy konspiracyjnej, w których znajdujemy liczne niestety przykłady tego, że mieszkańcy naszych okolic zachowywali się w sposób „niegodny Polaka, chrześcijanina i człowieka””
Zaraz sie dowiemy dlaczego:
“Niestety, okazuje się, że nierzadko w tych kryminalnych popisach biorą udział stateczni mieszczanie, poważni gospodarze wiejscy, którym ich dotychczasowe stanowisko społeczne, ich katolicyzm nie przeszkadza do nurzania się w błocie pospolitego złodziejstwa, tym haniebniejszego, że uprawianego dzięki morderstwom, uprawianym przez potwornych wrogów narodu polskiego. W kilku wypadkach dochodziło do bójek pomiędzy stojącymi w ogonku zwierzętami w ludzkim ciele, które oczekiwały na swoją „kolejkę”, aż nieszczęśni żydzi zostaną zamordowani, ażeby z ciepłych jeszcze ofiar zedrzeć odzież i bieliznę. W kilku wypadkach przerwano kordon siepaczy hitlerowskich, nie mogąc się doczekać egzekucji i rozbierano przeznaczonych na śmierć, wyrywając sobie nawzajem poszczególne części odzienia. ”
Poprosilem Dariusza Kosiura aby w mom imieniu splunal “Rakowskiemu’ w pysk.
Sam zrobie to osobiscie bo wybieram sie do kraju za kilka tygodni.
na zakonczenie pozwole sobie zamiescic to co zydowski szczekacz szybciutko usunal :
“Jerzy Ulicki-Rek. napisał(a):
02/11/2010 o godz. 13:33
Co sie stalo z moim komentarzem?
xxxxxxx
69
admin napisał(a):
02/11/2010 o godz. 13:46
Trafił tam, gdzie jego miejsce. I tak samo będzie z każdym następnym antysemickim bełkotem.
xxxxxxxxxxx
Panska odpowiedz mowi wiecej niz mowil moj komentarz ,ktory z takim pospiechem pan usunal
Dlatego rowniez to co napisze teraz zostanie zapisane na mojej stronie internetowej po to aby czytelnicy mogli ocenic samodzielnie co i jak.
Napisalem wczoraj ,ze panskie metody sa obrzydliwe.Tak.Sa obrzydliwe ,zaklamane i obludne bo z jednej strony robi pan wszystko co mozliwe aby Dariusza Kosiura obrzucic blotem a w tym samym czasie ,na tym samym oddechu podkreslajac swoja milosc do wolnosci slowa.
Cos jak z tym Zydem ,ktory krzyczy z bolu wtedy gdy kopie Polaka...
Wypowiedzi D.Kosiura o b.prezydencie Kaczynskim sa ze wszech miar sluszne.Byl to czlowiek ,ktory nie zrobil nic dla Polski ale za to bardzo duzo za antypolskich interesow.
Od wprowadzenia zydowskich symboli do palacu zajmowanego przez polskiego prezydenta zaczynajac na podpisaniu kolejnego rozbioru polski poprzez uznanie anty-narodowej konstytucji “lizbonskiej” -konczac.
Chwalenie sie tym ,ze probowal pan zastraszyc wladze partyjne wtedy gdy nie udalo sie zastraszyc Dariusza Kosiura bezposrednio jest obrzydliwa ale znana powszechnie taktyka stosowana przez organizmy panskiego pokroju.
Tyle tylko ,ze to juz nie dziala.
Dostep do niecenzurowanych informacji pozwoala czytelnikom wyrobic sobie swoje wlasne zdanie.
Bede bardzo wdzieczny jesli p.Bogusz wyjasni mi w jaki sposob doszedl do wniosku ,ze krytykowanie sp.Lecha Kaczynskiego to “anysemityzm”?
Musze jeszcze -na zakonczenie -obalic jeszcze jedno klamstwo jakie usiluje pan tutaj w talmudyczny sposob przemycic:
“Próbował kandydować na prezydenta Polski, ale nie udało mu się zebrać wymaganej liczby podpisów.”
Dariusz Kosiur zebral wymagana ilosc poddpisow.Nawet z nawiazka.Tylko zakulisowe machinacje tych,ktorzy bali sie ,ze Polak -narodowiec moze miec szanse przedstwienia Polakom swojego programu sprawily zablokowanie jego kandydatury.
To co pan robi,panie “Bogusz’ to tylko kontynuacja tej samej anty-polskiej dzialanosci.
Nie z nami te numery…Brunnerstein
Jerzy Ulicki-Rek
Wolna Polska zaczyna sie tutaj”
…………
by Jerzy Ulicki-Rek » 03 Nov 2010 01:04 pm
Widzę, że od mojej ostatniej wizyty (parę lat temu) nic się na tym wątku nie zmieniło. Pan Jerzy jest nie do zdarcia.
Powiedziałby Pan w końcu kto Panu za to płaci.
no cóż - a myślałem że to tylko moja opinia, no Jerzy to naprawdę jest przegięcie - powiem inaczej - nie do końca uczciwym jest przedstawianie wielu fałszywych informacji mieszając w głowach młodym nieodpornym ludziom , już kiedyś pisałem na temat tego, że ktoś ode mnie z rodziny - Polak o szlacheckich korzeniach -był w obozie i widział co się tam działo, to co - wszyscy kłamali i wymyślali może!
_________________ Brak ideologii jest najlepszą ideologią.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów