Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20448
Post zebrał 40000 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 19:37, 30 Sie '14
Temat postu:
insane napisał:
Nie rozumiem tego oburzenia, że właściciel posiadający ziemię ogranicza czyjąś wolność.
Tu nie chodzi o oburzenie, ale o fakt: Jeśli właściciel posiadający ziemię zabrania mi po niej chodzić (pod groźbą np. że mnie zastrzeli jak tam wejdę), to ogranicza moją wolność - proste.
Albo się jest za prawem do wolności, albo prawem do własności - a upieranie się przy tym, że jedno wynika z drugiego, zakrawa wyłącznie o schizofrenię, bo nie ma w tym żadnego logicznego sensu.
insane napisał:
Skoro Tobie matka, ojciec czy ciotka nie zostawili żadnej ziemi w spadku to możesz mieć co najwyżej pretensje do nich a nie do właściciela.
Ale wolność polega na tym, że można mieć pretensje do kogo się tylko zapragnie
Z jakiej niby paki matka, ojciec czy ciotka muszą mi zostawiać ziemię w spadku, a sąsiad nie?
A może z sąsiadem byłem np. bliżej...
insane napisał:
Tak to już jest na tym świecie, że każda materia (w tym ziemia) jest na sprzedaż, to tylko kwestia ceny.
Podobnie jak i każda materia (w tym ziemia) jest do odebrania siłą, to tylko kwestia środków.
insane napisał:
Nie wyobrażam sobie jak inaczej miałoby to funkcjonować, jeśli nie z poszanowaniem własności. Dzisiaj ty siejesz sobie marchewkę, a za 2 miesiące przychodzi inny koleś i mówi, "Dobra, wyrywaj stąd od jutra razem z tą twoją marchwią, bo ja mam bardziej dochodowy pomysł na biznes i postawie tu fabrykę"?
No ale przecież dokładnie tak jest dzisiaj.
Z tym że tym co ci zabiera plantację pod marchewkę nie jest jakiś tam koleś, tylko np. funkcjonariusz urzędu skarbowego.
Albo spółka naftowa, która niniejszym cię wywłaszcza, bo nabyła prawo dokopania się do łupków, które przypadkiem leżą pod twoją marchewką. Albo inna spółka, co postanowiła sobie tam wybudować autostradę..
Więc dziwię się że nie możesz sobie wyobrazić systemu, z którym masz do czynienia na co dzień.
Dołączył: 29 Sty 2014 Posty: 831
Post zebrał 40000 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 09:12, 31 Sie '14
Temat postu:
WZBG napisał:
jarondo napisał:
Co ty opowiadasz?
Nie ma prawa do bicia w mordę, bo to jest ingerencja w życie innej osoby. Cytujesz jakiegoś socjalistycznego durnia, z socjopatycznym podejściem.
"Jeśli mam wolność od bicia w mordę, to znaczy że mam prawo do nietykalności twarzy. Jak ktoś mówi "wolność do nietykalności twarzy" to tylko zmienia się słowo i nic poza tym."
W tym zdaniu nie ma tego co Ty napisałeś, czyli "prawa do bicia w mordę".
Tak to leciało:
"Wolność twojej pięści musi być ograniczona bliskością mojego nosa" lub "twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna moja".
insane napisał:
Skoro Tobie matka, ojciec czy ciotka nie zostawili żadnej ziemi w spadku to możesz mieć co najwyżej pretensje do nich a nie do właściciela.
Miałbym mieć pretensje do nich, że nie należeli do grona posiadaczy ziemi w Polsce?
Temat jest gruby. Wiesz skąd się kiedyś brały wielkie majątki ziemskie? Na pewno słyszałeś o strukturze feudalnej... Potem była komuna... Potem po komunie wiadomo głównie kto miał kasę... postkomuniści, ewentualnie Ci co wyjechali lub uciekli na Zachód i wrócili z kasą...
Jest jeszcze ziemia kościelna w Polsce czyli należąca do kleru, a właściwie do obcego i wrogiego (choć jest to ukryte) państwa, które dokonało najazdu tak dawno, że nikt o tym nie pamięta (ponad 1000 lat temu - ok. 966 roku). Zarządza tym majątkiem centrala w Watykanie. Korzyści od UE są dzielone i transferowane do obcego państwa: do Watykanu. Niewiele to ma wspólnego z interesami Polski. Jakie sumy są transferowane - tego nawet nie wie ministerstwo finansów- jak sam kiedyś przyznał minister finansów RP Rostowski.
Trzeba by też prześledzić rolę Agencji Nieruchomości Rolnych w obrocie ziemią w Polsce - kto tam zasiada, organizuje przetargi. Trzeba by zbadać rolę pewnej "niewielkiej" partii "chłopskiej" która jakoś często jest w koalicjach rządowych i to bez różnicy czy rządzą postkomuniści, czy tzw. postsolidarnościowcy... A tylko liznąłem tu problem posiadania/posiadaczy ziemskich.
Najlepiej wprowadźcie takie prawo (do JKM-owców), żebym będąc w lesie na grzybach musiał zważać do czyjego lasu wchodzę (o ile jeszcze będzie można wchodzić do lasów) by mnie nie zastrzelił jakiś obszarnik za wtargnięcie. Uważać i tak trzeba, żeby jakiś nawiedzony ślepy myśliwy cię nie zastrzelił.
WZBG napisał:
Niestety powierzchnia Ziemi jest ograniczona.
Jest ograniczona i to nie Ziemia należy do ludzi, ale ludzie do Ziemi, są częścią Ziemi. Bo ziemia to nie tylko morza i skały, to nie tylko grunty ale też rośliny, zwierzęta i ludzie. Część żywa i martwa są nierozłączne - z tym że martwa bez żywej może istnieć, ale odwrotnie już nie. Ktoś może powiedzieć, że to filozofowanie, ale qrwa jest to chyba logiczne.
Co to za wolność jak każą Ci żyć w klatce, za ogrodzeniem, na ściśle określonym obszarze, nie ważne jak dużym? Jak chcesz przekroczyć jakąś nie widzialną sztuczną linię istniejącą tylko na papierze, na mapie to musisz zwrócić się do urzędasów, udowodnić im że nie jesteś przestępcą, zostawić odciski palców żeby umieścili na paszporcie (potem jeszcze raz żeby sprawdzili czy ich nie oszukałeś), by w końcu łaskawie i oczywiście nie za darmo, udzielili ci zgody na przekroczenie granicy.
Dołączył: 30 Wrz 2006 Posty: 1666
Post zebrał 40000 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 10:44, 31 Sie '14
Temat postu:
W ustroju, gdzie nie respektuje się prywatnej własności, nikt jej nie będzie nabywał i w nią inwestował.
Taki ustrój jest nieefektywny, gospodarka ma zastój.
Dajcie spokój.
Dołączył: 08 Gru 2007 Posty: 1898
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 10:54, 31 Sie '14
Temat postu:
A ja sobie nie życzę, żeby np. moje dziecko było indoktrynowane przez kulturę obecnej cywilizacji poprzez manipulację. Środowisko ciągle wtyka nos w życie wszystkich ludzi manipulując nimi. I gdzie wtedy jest to idiotyczne przysłowie lyberałów: "twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna moja" ? Jeśli tak ma być to niech wszyscy się odizolują od siebie i żyją w jakiejś dżungli, czy na Syberii, bo chociażby idąc ulicą dociera do mnie 100 bodźców manipulacyjnych na minutę, które cały czas starają się burzyć mój własny pogląd na wszystko. Ingerują w moją wolność! Dlatego to przysłowie to szczyt hipokryzji, bo społeczeństwo już dawno jest organizmem, systemem naczyń połączonych, a nie zbiorem całkowicie wolnych jednostek. Nie ma czegoś takiego jak wolność, bo wszystko wpływa na wszystko. Idą torem lyberałów to ja mogę sobie np. powiedzieć spierdalać z reklamami z mojego pola widzenia, bo ingerują w moją wolność.
Dołączył: 29 Paź 2011 Posty: 29
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 20:39, 31 Sie '14
Temat postu:
Podajecie jakieś skrajnie absurdalne przykłady. Zaraz dojdzie np. do tego, że liberałowie powinni być przeciwko stosowaniu kar więzienia za przestępstwa, bo to ogranicza czyjąś wolność.
Oczywiście coś takiego jak pełna wolność nie istnieje, bo to tak naprawdę wewnętrzny stan danej jednostki, która jest chociażby wolna od własnych żądz.
Mirkas, nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi z tym Kościołem i postkomunistami. Ok, zajebali w taki czy inny sposób, ale co to ma do wolności w rozporządzaniu swoim mieniem do której dążymy?
Bo w haśle JKMa właśnie chodzi tylko o tę Wolność w rozporządzaniu własną Własnością i ciałem z zachowaniem Praworządności.
Generalnie nie rozumiem coście się tak tej ziemi uczepili. Przecież można gromadzić dobra w wiele innych sposobów. Jak coś, to chętnie Wam sprzedam moje hektary, bo wcale mocno do nich przywiązany nie jestem.
Dołączył: 29 Sty 2014 Posty: 831
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:22, 31 Sie '14
Temat postu:
insane napisał:
Mirkas, nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi z tym Kościołem i postkomunistami. Ok, zajebali w taki czy inny sposób, ale co to ma do wolności w rozporządzaniu swoim mieniem do której dążymy?
No właśnie nie rozumiesz - jak zrozumiesz to pogadamy.
Proponuję zacząć chociażby od wykładu jaki kolega tomeq zamieścił w innym wątku.
Dołączył: 28 Paź 2011 Posty: 1725
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 12:44, 02 Wrz '14
Temat postu:
socjalistyczna świnia nie widzi nic złego w tym jak wejdzie mi na mój teren i nawet wystawi dupę na pokaz by ktokolwiek miał co oglądać, ale ta ziemia jest moją własnością i ja będę na niej ustalał prawa takie jaki mi się podobają, a które nie kolidują z ogólnie przyjętym prawem państwowym - nawet jeżeli jest chujowe i komusze skurwiałe na maksa.
fakt faktem fajnie jest dojrzewać w kraju zjebów, którzy do dziś nie ogarniają kto nimi rządzi, po co, dlaczego, i w jakim ustroju żyją.
a dług rośnie i rośnie.. a oni dalej palą jana i myślą że myślą. kurwa mi to juz przpomina ostrą tragikomedie jak mawial de tockewil nie ma takiej niegodziwosci ktorej nie dopusci sie najbardziej opiekuńcza i dobrotliwa dziwka gdy zabraknie jej floty w kiermanie..
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20448
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 13:54, 10 Lip '15
Temat postu:
Bimi napisał:
Oczywiście że jak się kogoś spoliczkuje, to normalny człowiek się albo tego wypiera (jeśli ten kogo spoliczkował nie potrafi udowodnić faktu), albo powołuje się na to że działał w afekcie.
Jednakże... Janusz Korwin Mikke jest takim pustakiem, że się debil tym chwali - przez co odciął sobie jakiekolwiek możliwości obrony. Jeśli Boni nie okaże mu teraz łaski, to typ zwyczajnie zostanie skazany za przestępstwo kryminalne - nie ma innej opcji.
Więc ja np. nie mogę się już doczekać dalszego obrotu tej sprawy.
Prawie przeoczyłem.
Prokuratura skierowała w poniedziałek do sądu akt oskarżenia przeciwko europosłowi Januszowi Korwin-Mikkemu. Chodzi o zeszłoroczne spoliczkowanie innego posła do PE - Michała Boniego
Naruszenie nietykalności cielesnej, czyli czyn, o który oskarżony jest Korwin-Mikke, zagrożone jest karą grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do trzech lat. Jak poinformował w komunikacie rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak, akt oskarżenia trafił do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia.
Oskarżenie Korwin-Mikkego było możliwe, bo 19 maja na wniosek prokuratury Parlament Europejski wyraził zgodę na pociągnięcie europosła do odpowiedzialności karnej, uchylając mu immunitet. Korwin-Mikke mówił wtedy, że sam głosował za uchyleniem immunitetu, ponieważ "chce z zainteresowaniem śledzić, jak prokuratura będzie zajmowała się tą sprawą". On sam uznaje ją za honorową. Pytany, czy nie żałuje swojego czynu, odparł: - Ależ skąd! Po raz drugi bym mu dołożył
Dołączył: 04 Lis 2014 Posty: 855
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 14:54, 20 Lip '15
Temat postu:
Ze specjalną dedykacją dla wszystkich powielających korwinistyczne kłamstwa o rzekomo nieregulowanym handlu lemoniadą i szeroko pojętą żywnością w Ameryce.
Dołączył: 04 Sty 2015 Posty: 67
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 15:53, 20 Lip '15
Temat postu:
Wiem, że to nie forum prawnicze, ale trudno. Czy gdybym Korwinowi, na jednym ze spotkań które będzie odbywał po Polsce, w momencie gdy przyjdzie czas na pytania, powiedział: "Narzeka pan na demokracje, która wyniosła Hitlera do władzy. Nie wspomina pan jednak o tym, że popierała go w większości klasa średnia a jego partii nie udało się uzyskać bezwzględnej większości gwarantującej samodzielne rządzenie. W rzeczywistości w zdobyciu absolutnej władzy pomogli mu (Hitlerowi) byli białogwardziści carscy, zachodnia finansjera i Raicheswerhra - siły mające wspólnego wroga: Lewactwo. Panu, jako dumnego kontynuatorowi myśli hitlerowskiej, jako człowiekowi oddanemu sprawie walki z socjalizmem, chciałbym podarować tą o to - obrzydliwą dla mnie, ale panu za pewne się spodoba - swastyke". Wtedy wyciągnąłbym swastyke i dał Korwinowi. Czy to by nie podpadało pod promowanie faszyzmu?
Swatyką będzie nadrukowana na papierze swastyka i przyklejona na twardy karton. Elagancka, ale prosta - w stylu niemieckiej narodowokorwinistycznej partii kuców
Dołączył: 30 Gru 2007 Posty: 3715
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 17:45, 20 Lip '15
Temat postu:
Ja tak tylko w sprawie posiadania. Wszystko zależy od siły argumentów. Afgańczycy nie maja argumentów - USA ma, dlatego USA decyduje do kogo należy dany kawałek ziemi w Afganistanie, jeśli się sprzeciwisz, to czapa. Ot takie prawo do własności.
A przy okazji, wiece (raczej nie wiecie), że dawniej ziemie można było tylko dzierżawić? Ziemia była własnością lokalnego władcy, cesarza, króla czy innego pazia.
Ziemie dzierżawiło się przeważnie na 50 lat, jeśli na ziemi nie robiło się nic, to po 2 latach traciło się prawo do dzierżawy.
Własność ziemi w zasadzie zaczyna się od podbojów krzyżowców. Kiedy to na wyprawy krzyżowe potrzebna była armia, w zamian za armię król. cesorz czy inny paż dawał na własność ziemię, w niektórych krajach (UK) nie oznaczało to bezwzględnej własności (nadal chłopi mogli uprawiać ziemię, pasać barny, czy po prostu po niej chodzić bez ponoszenia z tego tytułu kosztów.
Tak więc osoby święcie przekonane o prawie do posiadania ziemi, tak naprawdę są bardzo zniewolone. Bo jak już napisano posiadanie to iluzja, wystarczy albo argument w postaci karabinu lub jak dziś w postaci kruczków prawnych i już nie jesteś posiadaczem ziemskim.
Przy okazji, ja mogę obejść się bez socjali, pomocy państwa itp. Wystarczy by państwo dało mi wolność i np. pozwoliło pracować na siebie samego, poprzez np. mieszkanie w lesie i korzystanie z jego zasobów, czyli czegoś co dała nam przyroda nie pan i władca.
Wolność to inaczej koniec z prawem do własności zwłaszcza ziemi czy jej produktów.
Dołączył: 04 Lis 2014 Posty: 855
Post zebrał 40000 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 14:47, 24 Lip '15
Temat postu:
Jak widać, już nawet opiniotwórczy kapitalistyczny periodyk - Harvard Business Review Polska - pośrednio stwierdza, że miejsce liberalizmu wraz z jego niewidzialną ręką rynku jest między innymi dogmatami religijnymi.
"Niewidzialna ręka rynku nie istnieje
Nic nie przemawia za istnieniem niewidzialnej ręki rynku – to chyba jedna z najlepiej strzeżonych tajemnic ekonomii. Po ponad 100 latach badań, które miałyby udowodnić jej działanie, w latach 70. ubiegłego wieku teoretycy ekonomii ostatecznie stwierdzili, że nie ma powodów uważać, iż rynki są pod wpływem niewidzialnej ręki, która prowadzi je do stanu optymalnej równowagi, czy też równowagi w ogóle. Przekaz ten jakoś nigdy nie przebił się jednak do świadomości ich kolegów praktyków, którzy z wielkim zaangażowaniem udzielają rad niemal na każdy temat. Większość z nich nigdy nawet nie słyszała o wnioskach teoretyków albo też całkowicie je ignorowała.
Oczywiście dynamiczne, czasem pełne niepokojów, dzieje kapitalizmu zadają kłam istnieniu niewidzialnej ręki. Do najświeższych dowodów w tej sprawie można zaliczyć kryzys finansowy, który wybuchł w roku 2008 oraz zagrażający Europie kryzys zadłużenia. Mieszkając w Meksyku, kiedy w 1994 roku zaczynał się tam kryzys, i badając prowadzoną tam politykę, nie dostrzegłem działania jakiejkolwiek niewidzialnej ręki. Później kiedy sięgnąłem głębiej do teorii ekonomii, zszokowało mnie odkrycie faktu, że przynajmniej w tym wypadku teoria pokrywa się z praktyką.
W Badaniach nad naturą i przyczynami bogactwa narodów (1776) Adam Smith wspominał o niewidzialnej ręce rynku w jednym z podrozdziałów, który gdyby nie ta wzmianka, byłby zapewne mniej znany. W całej książce wspomniał o niej tylko raz, natomiast wielokrotnie przytaczał przykłady sytuacji, w których „naturalna wolność” jest szkodliwa. Pozwólmy bankom pożyczać pieniądze na o wiele więcej niż 5%, a zaczną pożyczać ludziom rozrzutnym i nieroztropnym, co doprowadzi do powstawania baniek spekulacyjnych i załamań finansowych. Pozwólmy, by „ludzie z jednej branży” zaczęli się konsultować, a „wymyślą, jak podnieść ceny”. Pozwólmy, by siły rynku nadal sterowały podziałem pracy, a ukształtują pracowników, którzy będą „tak głupi i niewyedukowani, jak tylko może być człowiek”.
W latach 70. XIX wieku, na uniwersytetach ekonomiści na poważnie zajęli się tworzeniem modeli „równowagi ogólnej”, by dowieść istnienia niewidzialnej ręki rynku. Mieli nadzieję, że uda im się wykazać, iż wymiana rynkowa między poszczególnymi osobami, która jest nakierowana na zabezpieczenie własnych interesów, oraz firmami dążącymi do maksymalizacji zysku, doprowadzi gospodarkę do stanu optymalnej i stabilnej równowagi. Leon Walraz ze szwajcarskiego uniwersytetu w Lozannie uważał, że jego dzieło Elementy czystej ekonomii (1874) odniosło w tej materii sukces, ekonomiści stwierdzili jednak, że jeszcze do tego daleko. Ostatecznie w 1954 roku Kenneth Arrow z Uniwersytetu Stanforda oraz Gerard Debreu z Yale (Cowels Commission) stworzyli wzorcowy model stanu „równowagi ogólnej”, za który później przyznano im nagrodę Nobla. W oparciu o kilka założeń, które opisywały konkurencyjne rynki, dowiedli, że istnieje pewien zestaw cen, które równoważą podaż i popyt na wszystkie towary. Nikt jednak nigdy nie dowiódł, że prowadzi do tego jakaś niewidzialna ręka rynku. Jest to jedynie sytuacja, w której może dojść do równoważenia podaży i popytu, jeżeli akurat jakimś trafem do niej dojdzie.
W roku 1960 Herbert Scarf z Yale udowodnił, że cykle gospodarcze Arrow-Debreu mogą przebiegać nierówno. Ich model wyglądał coraz mniej wiarygodnie. Artykuły seminaryjne z lat 70. XX wieku, w tym jeden autorstwa Debreu, odebrały „ostatnią rozpaczliwą nadzieję”, jak mówi o tym Franklin Fisher, ekonomista teoretyk z MIT, na dostarczenie dowodów, iż rynki same sprowadzają gospodarkę do stanu równowagi. Frank Hahn, liczący się ekonomista teoretyk z Cambridge University, podsumowuje całą sprawę następująco: „Nie mamy żadnym powodów, by przypuszczać, że istnieją siły, które prowadzą gospodarkę do stanu równowagi”.
Możemy się tu posiłkować pewną analogią z dziedziny inżynierii. W myśl idei niewidzialnej ręki gospodarki rynkowe są jak samoloty pasażerskie, które niezależnie od wszelkich zagrożeń towarzyszących podróżom powietrznym, są aerodynamicznie stabilne. Pod wpływem turbulencji wracają do stanu równowagi, zmieniając nieznacznie tor lotu. W świetle teorii równowagi ogólnej w kształcie z lat 60. i 70. XX w. gospodarki przypominają raczej myśliwce. Pod wpływem silnego prądu powietrznego, nie tylko nie zmieniłyby nieznacznie toru lotu, lecz stałyby się całkiem niesterowane i rozbiłyby się na kawałki, gdyby komputerowy system nawigacyjny „fly-by-wire” nie naprowadzał ich wciąż na właściwy kurs, zapobiegając katastrofie.
Ekonomiści mogą polemizować z tym porównaniem, ale żaden rozsądny teoretyk nie powie, że tzw. model „równowagi ogólnej” sprawdza się w praktyce. Sam wyraz „równowaga” jest w tym kontekście dalece niestosowny i wprowadza w błąd, gdyż opisuje sytuację, która równowagą nie jest ani w języku ogólnym, ani technicznym. Równowaga gospodarcza, stan stabilności, ku któremu ma zmierzać gospodarka, jest wyrazem pewnych nadziei części ekonomistów, ale nie jest to mechanizm, który udało się opisać za pomocą uznanego modelu. Mówienie o „równowadze” sprawia, że ekonomiści oszukują samych siebie – i innych.
Niepowodzenie stworzenia modelu opisującego działanie niewidzialnej ręki, jak na ironię, jest bardzo ważnym faktem. W zasadzie każdy model ekonomiczny mógłby być chybiony. Jeżeli jednak od stu lat najtęższym umysłom ekonomicznym nie udało się wykazać, w jaki sposób owa niewidzialna ręka miałaby prowadzić rynki do stanu równowagi, to czy taki mechanizm w ogóle istnieje? Katastrofie musi zapobiegać coś spoza sfery ekonomii, np. normy społeczne czy regulacje rynkowe, jak sugerował w swoich lepszych wystąpieniach Ben Bernanke.
W jaki sposób niektórym modelom ekonomicznym udaje się zachować równowagę? Model Arrow-Debreu zagraża każdej osobie, firmie czy dobru jako bytom osobnym. Rzekomi praktycy ekonomii tworzą modele, które przedstawiają rzeczywistość w sposób zagregowany - homogenizują. W ten sam sposób traktują zboże, iPody i usługi fryzjerskie, przedstawiając je jako jednorodny zasób rzeczy pod nazwą „towar" i oznaczając go symbolem „Y". Pakują do jednego worka zupełnie różnych ludzi i mówią o nich „reprezentanci". Łatwo wbudować w taki model stabilność już poprzez samo założenie, że można ją osiągnąć. Pozostaje ona jednak jedynie założeniem. W jaki sposób zdecentralizowana działalność handlowa może popchnąć rynki do stanu równowagi, jeżeli istnieje tylko jedno dobro podlegające wymianie?
Wskutek akademickiej zaściankowości, większość owych ekonomistów (rzekomo) praktyków dysponuje w najlepszym wypadku zdawkową wiedzą na temat wyników badań ekonomistów teoretyków, które świadczą o niestabilności rynków. Być może słyszeli gdzieś o nich podczas jednego z wykładów z teorii ekonomii i wrzucili do lamusa pamięci, traktując jako głupie i niepotrzebne. Są i tacy, co się z teoretykami nie zgadzają. Milton Friedman powiedział kiedyś do Franklina Fishera, że nie widzi powodu, by badać stabilność modelu równowagi ogólnej, gdyż gospodarka jest oczywiście układem stabilnym - w przeciwnym razie „marnowalibyśmy tylko swój czas". Fisher uszczypliwie zauważył, że uwaga na temat ekonomistów, którzy marnują swój czas, w zasadzie znajduje pokrycie w faktach. Próżno jednak szukać w nich potwierdzenia dla „oczywistej" stabilności gospodarki.
Zbyt silna wiara w niewidzialną rękę rynku sprawiła, że Rezerwa Federalna nie zauważyła nadchodzącego kryzysu na rynku kredytów mieszkaniowych. Główne modele, z których korzystali, przewidywały, że rynki zawsze, wręcz natychmiastowo, powrócą do stanu równowagi, jak więc mogłoby dojść o załamania? Kiedy wybuchł kryzys, Rezerwa Federalna odstawiła na bok swoje skomplikowane modele i zareagowała z pełną mocą, by ratować gospodarkę.
Nieśmiertelna idea niewidzialnej ręki nadal daje o sobie znać. Pozwoliła Angeli Merkel, niemieckiej kanclerz - nawet jeśli dorastała w Niemczech Wschodnich w ustroju komunistycznym - uwierzyć, że redukcja wydatków budżetowych i deregulacja rynku pracy może zażegnać kryzys w strefie euro. Posługując się myśleniem obarczonym wiarą w uzdrawiającą siłę niewidzialnej ręki, rządy europejskich państw nieustannie spóźniają się z dostarczeniem skutecznych rozwiązań a euro nie potrafi adekwatnie reagować na zawirowania rynku. W rezultacie kryzys w strefie euro jest o wiele bardziej dotkliwy, niż powinien."
Dołączył: 04 Lis 2014 Posty: 855
Post zebrał 40000 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 13:09, 25 Lip '15
Temat postu:
Bóg z nami napisał:
Kaczafi - czy Ty uważasz, że kryzysu nie można wywołać w kontrolowany sposób?
Zgadzam się, że można, chociaż cykliczne kryzysy wynikają także z dynamicznej natury kapitalizmu. (mają one miejsce od końca XVIII wieku, a więc od początków tego systemu)
Po przeczytaniu tego artykułu powinien nasunąć się prosty wniosek, że państwo kierując się zabobonem niewidzialnej ręki, po prostu oddaje niemal pełną kontrolę nad gospodarką min. tym, którzy najwięcej zyskują na wywołaniu kryzysu.
Dołączył: 08 Paź 2015 Posty: 2131
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 07:02, 13 Lis '15
Temat postu:
goral_ napisał:
A przy okazji, wiece (raczej nie wiecie), że dawniej ziemie można było tylko dzierżawić? Ziemia była własnością lokalnego władcy, cesarza, króla czy innego pazia.
Tylko brakjuje w Twej wypowiedzi tego jak we własność ten władca wszedł czyli jak stałsię władcą. Po prostu zebrała się grupa typów spod ciemnej gwiazdy, którą dziś nazwalibyśmy gangiem czy inną mafią, pod przedwodnictwem najciemniejszego typa, zwanego potem własnie władcą, i dawała "wolny wybór": płąć nam za "ochronę", albo łomot. Potem, żeby prawnie uzasadnić zbieranie tego haraczu zwanego potem rentą feudalną i/lub podatkiem wymyślono pojęcie własności dla tego procederu. Ale praktyka nabycia włąsnosci przez władcę byłą zwykle mniej więcej taka...
goral_ napisał:
Wolność to inaczej koniec z prawem do własności zwłaszcza ziemi czy jej produktów.
To oczywiste, choć jest to temat tabu w me(n)diach. Dopiero po likwidacji własności zniknie prawo zniewalania tego kto nie ma, przez tego co ma.
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 3285
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 01:43, 29 Sty '17
Temat postu:
Janusz Korwin Mikke ma już raczej pozamiatane...
Jak to jest z partią Korwin/Wolność i ich poglądami, to opiszę na przykładzie:
Wyobraźmy sobie, że jest partia, która jest przeciwnikiem uprawiania prostytucji w Polsce, robią wszystko, żeby tej prostytucji nie było.
I nagle szef tej partii stwierdza, że aby walczyć z prostytucją, sam zostanie jedną z najlepiej płatnych prostytutek.
A te duże pieniądze przeznaczy na walkę z prostytucją.
Mało tego, nakłania wszystkich członków swojej partii aby i oni również podjęli się prostytucji,
żeby dochód przeznaczyć na walkę z prostytucją.
Tak to niestety wygląda. Te subwencje rządowe, sądzenie się o państwowe pieniądze, zabrane innym obywatelom.
Ile razy Korwin się ogadał, że państwowe dotacje szkodzą, że zabijają rozwój, zabijają przedsiębiorczość,
A sami biorą ile wlezie.
Będziemy kraść, żeby wygrać ze złodziejami, bo jak my ukradniemy, to złodzieje mniej ukradną.
Taka polityka tej partii.
_________________ Zobacz też tutaj
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Strona: « 1, 2, 3...22, 23, 24
Strona 24 z 24
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów