Czy wyraził byś w Internecie jawne, przedwyborcze poparcie wobec Janusza Korwina-Mikke, sygnując je swoim imieniem, nazwiskiem, miejscowością i ulicą zamieszkania.
Tak
38%
[ 18 ]
Nie
61%
[ 29 ]
Wszystkich Głosów : 47
Autor
Wiadomość
grzanek
Dołączył: 12 Paź 2011 Posty: 368
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:27, 26 Sty '15
Temat postu:
Kaczafi napisał:
Szkoda, że nikt nie liczy ofiar kapitalizmu
Mowa, jak rozumiem, o ofiarach śmiertelnych. Ciekawe, jakie liczby wychynęłby z czeluści roczników statystycznych, gdyby przyjrzeć się również ofiarom kapitalistycznej grabieży:
Kolejny odcinek z cyklu “dobrodziejstwa” liberalizmu.
Cytat:
On Tuesday, a New York federal judge granted 42,000 TGI Friday’s workers conditional certification in their collective action lawsuit alleging wage theft.
We wtorek sędzia federalny Nowego Jorku uznał warunkowo pozew zbiorowy 42 tysięcy pracowników firmy TGI Friday's, w którym oskarża się firmę o niewypłacanie należnych płac.
U.S. District Judge Analisa Torres ruled that they have shown common allegations that the chain restaurant violated the Fair Labor Standards Act (FLSA) by failing to pay them at least the minimum wage and overtime for extra work. Two class action lawsuits were filed last year: one by employees in Massachusetts and another by 17,700 employees in the New York metro area and Fredericksburg, VA.
Sędzia okręgowy Analisa Torres orzekła, że wspólnym zarzutem [pracowników] było, iż sieć restauracji pogwałciła Fair Labor Standards Act poprzez niewypłacenie im co najmniej płacy minimalnej oraz wynagrodzenia za nadgodziny. W zeszłym roku złożono dwa pozwy zbiorowe: jeden przez pracowników w Massachusetts i drugi przez 17.700 pracowników w aglomeracji nowojorskiej i Fredericksburgu w Virginii.
Wage theft, or when employers don’t pay the required minimum wage and overtime through various means, is a huge problem, particularly for low-wage workers. The sum of money recovered from employers who stole from their workers in 2012 was nearly three times greater than all the money stolen in reported robberies that year. Even that is an undercount, however, because so few people report it; the total sum of money stolen from employees annually is likely more than $50 billion. It’s also a problem that’s increasing: complaints of wage theft rose 400 percent over the last decade.
Zatrzymanie płac, czyli sytuacja, w której pracodawcy nie wypłacają wymaganej [ustawowo] płacy minimalnej oraz wynagrodzenia za nadgodziny w różnej formie, jest potężnym problemem, zwłaszcza dla pracowników nisko opłacanych. Suma pieniędzy odzyskana od pracodawców, którzy okradli pracowników w 2012 była niemal trzykrotnie większa niż wszystkie pieniądze skradzione w zgłoszonych w tymże roku rabunkach. Ale nawet ta liczba jest zaniżona, jako że podobne sytuacje są zgłaszanie w niewielu przypadkach; najprawdopodobniej, całkowita suma pieniędzy kradzionych pracownikom rocznie przewyższa 50 miliardów dolarów. Problem narasta: w ciągu ostatniej dekady przypadki zgłoszenia zatrzymania płac zwiększyły się o 400%.
Ani chybi, włodarze TGI Friday's musieli wziąć sobie do serca “złotą radę” judejskiego luminarza biznesu, że to kreatywność jest tym, co może pomóc młodym przedsiębiorcom w odniesieniu sukcesu:
Dołączył: 04 Lis 2014 Posty: 855
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 14:44, 27 Sty '15
Temat postu:
Cytat:
Ponad połowa amerykańskich uczniów żyje w nędzy
Wg Wikipedii do prywatnych szkół uczęszcza zaledwie ok. 9% uczniów, więc jeśli założomy, że żadne z nich nie jest biedne, to wyjdzie, że skala ubóstwa wśród całej populacji amerykańskich uczniów wynosi nie mniej, niż 46%. Przy czym waha się od 27% do aż 71% w poszczególnych stanach. Zdumiewające, że jest ona naprawdę wysoka nawet w najbardziej zamożnych rejonach USA, czyli Nowej Anglii i Kalifornii.
Znowu okazuje się, że wskaźniki dotyczące jakości życia w USA absolutnie nie pasują do kraju wysoko rozwiniętego.
Cytat:
We wtorek sędzia federalny Nowego Jorku uznał warunkowo pozew zbiorowy 42 tysięcy pracowników firmy TGI Friday's, w którym oskarża się firmę o niewypłacanie należnych płac.
Dołączył: 02 Kwi 2013 Posty: 250
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 17:59, 08 Lut '15
Temat postu:
Zamieszczam ciekawy fragment z książki Davida Duke'a pt. "Moje przebudzenie". Dedykuje go w szczególności tym, którzy nie wiedzą jeszcze, że socjalizm/komunizm jest w 100% judaistyczny.
Cytat:
W ostatnim programie radiowym z Knudem Eriksenem z Danii, długo rozmawialiśmy o druzgocącej roli zorganizowanej społeczności żydowskiej w promowaniu międzynarodowego bolszewizmu i rosyjskiej rewolucji, jak również o ich czołowej roli w największych masowych mordach wszechczasów, roli, którą dobrze udokumentował Solżenicyn. Fakty mogą być szokujące dla wielu to czytających, ale ich przywódcza rola w tragedii komunistycznego mordu i opresji, nie podlega żadnej większej dyskusji, obecnie ledwie dotykają jej główne media. Ten artykuł cytuje liczne źródła głównego nurtu, takie jak Winston Churchill, amerykański ambasador w Rosji, Amerykańskie Archiwum Państwowe, dokumenty brytyjskiego wywiadu, a nawet National Geographic z okresu rosyjskiej rewolucji. Czytaj i ucz się!
Rozdział 15: Kwestia żydowska
W ostatniej dekadzie XX wieku, krytyka narodu żydowskiego, religii, czy państwa Izrael, uważana jest za najgorszą z moralnych zbrodni. Żydzi są najświętsi ze świętych krów, a każdy mający o nich negatywne słowo jest określany jako „antysemita”. Raz człowiek dostaje tę etykietę, słusznie czy nie, nic nie może go ocalić od tego, co masmedia postrzegają jako największy grzech. Dlatego, będąc nieprzekupnym, mam swobodę pisać i mówić otwarcie o sprawie, którą nieliczni ośmielą się poruszać. Nie jestem antysemitą i odrzucam ten epitet. Ale muszę odnieść się do tego, co Henry Ford nazwał „głównym problemem świata” [1], problemem najważniejszym teraz dla przetrwania naszego narodu i wolności. Jest prawie niemożliwe w naszym przesączonym holokaustem świecie, żeby nawet wypowiedzieć słowo „Żyd” bez wzbudzania emocji. Masmedia zachodniego świata uczyniły to swoim zaciekłym pakowaniem i przepakowywaniem „holokaustu”. Jak mówi szanowany brytyjski historyk, David Irving, „‚Holokaust’ pisze się przez duże ‚H’ – złożono wniosek o znak handlowy” [2]. Holokaust przeszedł z pozycji przystawki do II wojny światowej, do punktu, w którym wojna stała się przypisem do Holokaustu.
W ciągu roku przed publikacją tej książki, co jest 50 lat po zakończeniu wojny, mój lokalny dziennik, THE TIMES – PICAYUNE, publikował dziesiątki wiadomości i artykułów badających różne aspekty holokaustu. Wtedy ten sam dziennik ledwie wspomniał o sowieckich gułagach, w których zginęło 20-40 mln ludzi, i opublikował tylko jeden artykuł, który wspominał mord 3 mln ludzi w Kambodży. Nie było ani jednego artykułu na temat rzezi 30-40 mln w Czerwonych Chinach. Przeglądając mikrofilmy starych gazet odkryłem, że pod koniec lat 1990, było co najmniej 10 razy więcej wiadomości o holokauście, niż w późnych latach 1940 i 1050. Rzadko ma miejsce wydarzenie, o którym więcej się pisze i mówi z upływem czasu. Np. temat II wojny światowej stanowił większą proporcję filmów, programów TV, filmów dokumentalnych, książek i artykułów prasowych w późnych latach 1950, niż w późnych 1990. Ale to nie dotyczy holokaustu: im bardziej wydajemy się oddalać od tego wydarzenia, tym bardziej ono bije nas w oczy.
Byłoby herkulesowym zadaniem nawet policzenie wszystkich, dotyczących holokaustu w wiadomościach TV i programach specjalnych, dokumentalnych i „dokuserialach”, książek (zarówno fikcja jak i literatura faktu), artykułów prasowych, filmów i sztuk teatralnych. Opowieści o ofiarach holokaustu, krewnych, ocalonych, zbrodniach wojennych, przestępcach, odszkodowaniach, związanych z holokaustem sztuki i literatury, wspomnieniach i upamiętnieniach, bombardują nas prawie codziennie. Wielomilionowe Muzeum Holokaustu stoi w Waszyngtonie DC. Znajduje się bezpośrednio na najświętszej ziemi w amerykańskim Panteonie, Centrum Handlowym w pobliżu Smithsonian Institution, jest finansowane w dużej części przez nasze podatki. Co ciekawe, zbudowano je na długo przed jakimiś realnymi wysiłkami budowy pomnika II wojny światowej. Jest to masywna, nowoczesna wersji Komnaty Horrorów w Muzeum Figur Woskowych Madame Tussaud.
Holokaust jest nie tylko żydowską traumą, nad którą wszyscy musimy ubolewać, bowiem widzimy wiele relacji historycznych, i dramatycznych hollywoodzkich produkcji o innych historycznych prześladowaniach Żydów. Żydzi są ofiarami arabskich terrorystów na Bliskim Wschodzie, faszystów w Europie, a nawet KKK w Ameryce. Jest niewyczerpana liczba książek, artykułów, filmów i sztuk na temat poszczególnych Żydów, którzy cierpieli z powodu złych antysemitów.
Każdego roku, dziesiątki tysięcy historii o inteligentnych, uczuciowych, altruistycznych, twórczych, moralnych i odważnych Żydach, wypełniają duże ekrany TV, i jeszcze większe ekrany kin, nasze dzienniki, czasopisma i książki, nasze teatry, ambony i mównice, nasze fale radiowe i transmisje satelitarne. Są tysiące obrazów prześladowanych Żydów, jako niewinnych, szlachetnych i bohaterskich ludzi, podczas gdy ich przeciwników pokazuje się jako ucieleśnienie zła. Żadna grupa na świecie nie ma lepszych PR niż naród żydowski.
Czy była to armia faraońska z obnażonymi mieczami, goniąca Hebrajczyków, czy car ze swoimi antysemickimi Kozakami, Hitler ze swoimi ubranymi na czarno sługusami, nieuzbrojony palestyński terrorysta, usiłujący porwać izraelskie dzieciaki, czy bardziej intymna opowieść o wrażliwym Żydzie, źle traktowanym przez antysemickiego biznesmana, wszyscy widzieliśmy antysemicki stereotyp, widzieliśmy ciała jak szkielety, i wszyscy podzielaliśmy żydowski ból. Znam to osobiście, tak było ze mną w młodości.
W wieku 12 lat, czytając „Anna Frank: Pamiętnik młodej dziewczyny” w szkolnej bibliotece, wzdragałem się przed nieludzkim antysemityzmem. Kiedy skończyłem czytać książkę, poczułem się jakbym stracił członka własnej rodziny. Rękawami koszuli ocierałem zalewające mi oczy łzy.
Tylko kilka razy dyskutowałem z ojcem na temat Żydów, których jedynie chwalił. Mówił o swoim wujku, Nathanie, pastorze metodystów, który przechrzcił się z żydowskiej wiary i ożenił się z siostrą mojego dziadka, Gussie. Ojciec miał wielki szacunek do Nathana, i miał go względem wszystkich ludzi, których nazywał „Hebrajczykami”, uważając, że to określenie dawało więcej godności niż wyraz „Żydzi”. Wielokrotnie opisywał „Hebrajczyków” jako pracowitych, sprytnych, oszczędnych i doskonałych. Dla mnie „oszczędny” było akoladą, która zrobiła na mnie szczególne wrażenie, gdyż wiedziałem, że tę szczególną cechę ojciec uważał za najważniejszą. Nienawidził marnowania czegokolwiek. Tę lekcję przerabiałem setki razy przy rodzinnym stole, kiedy musiałem zjeść wszystko na talerzu, zanim mogłem odejść od stołu. Uważałem, że cecha oszczędności była tak szkocka jak rodzina Duke’ów, ale kiedy dowiedziałem się, że była żydowską cechą, byłem pod wrażeniem.
Moje pierwsze opinie o narodzie żydowskim kształtowały recitale o holokauście i opowieści biblijne. Klasyczne filmy Cecila B DeMille, jak np. „THE TEN COMMANDMENTS” [Dziesięć Przykazań], spowodowały to, że współczesnych Żydów utożsamiałem z heroicznymi „Izraelitami” ze Starego Testamentu. Czułem wielki podziw dla „Narodu Wybranego”.
Więc jak to się stało, że od wczesnej, pozytywnej opinii o Żydach, znalazłem się w punkcie, kiedy w końcu stałem się niebezpiecznym „antysemitą”, jak opisywała mnie potężna obronna organizacja żydowska, ADL (dziwnie nazwana ADL B’Nai B’rith)? Żaden Żyd nigdy mnie nie skrzywdził; nie uczyli mnie antysemityzmu ani rodzice, ani przyjaciele, ani też nie obwiniałem ich za ukrzyżowanie Jezusa Chrystusa. Chociaż kategorycznie odrzucam nazywanie mnie antysemitą, z pewnością uważam, że, tak jak wielu innych, Żydzi zasługują na pochwałę za swoje osiągnięcia, i odwrotnie, nie powinni mieć immunitetu na krytykę za swoje niedociągnięcia. Jedyny problem jest taki, że w okresie po II wojnie światowej, w przesiąkniętej holokaustem Ameryce, każda krytyka Żydów jako grupy, jest postrzegana jako moralny odpowiednik odkupienia masowego mordu.
Kiedy ktoś krytykuje część żydowskiej historii czy zachowania, nietolerancyjnego aspektu ich religii, czy nawet syjonistyczną politykę Izraela, nieuchronnie dostaje etykietę „antysemity” , określenie, które może być bardziej krzywdzące czy szkodliwe. A kiedy ktoś mówi o rutynowym złym traktowaniu Indian w amerykańskiej historii, nie określa się go jako „anty-Amerykanina”. Tych którzy wyrażają horror ekscesów hiszpańskiej inkwizycji, nie nazywa się „antychrześcijańskimi” czy „anty-hiszpańskimi”.
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20448
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 18:07, 08 Lut '15
Temat postu:
god vs devil napisał:
Zamieszczam ciekawy fragment z książki Davida Duke'a pt. "Moje przebudzenie". Dedykuje go w szczególności tym, którzy nie wiedzą jeszcze, że socjalizm/komunizm jest w 100% judaistyczny.
Dołączył: 17 Maj 2010 Posty: 2640
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 19:42, 08 Lut '15
Temat postu:
Jezusa nauczali " mędrcy świata ...trzej królowie ze wschodu"
_________________ "istnieje tylko jedno dobro - WIEDZA, oraz tylko jedno zło- IGNOROWANIE WIEDZY "
Dołączył: 04 Lis 2014 Posty: 855
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 18:42, 09 Lut '15
Temat postu:
Jako odtrutka na łgarstwa o rzekomo judaistycznym charakterze socjalizmu :
"Dobra nowina o „Królestwie Bożym” zrodziła się wśród ludu i pierwszych a najgorętszych wyznawców znalazła wśród „maluczkich”, wśród cierpiących i troskami życia obciążonych. Jezus, ubogi cieśla, gromadka rybaków, których Chrystus uczynił „rybakami ludzi”, słowem, proletariusze, jakbyśmy dziś powiedzieli, byli pierwszymi głosicielami nowej wiary. A agitacja ich znajdowała odgłos nie wśród „silnych tego świata”, którzy ich prześladowali, lecz w sercach prostych, które łaknęły sprawiedliwości i oczekiwały wybawienia z niewoli. Chrześcijaństwo niewątpliwie w pierwszych swych czasach było religią demokratyczną, religią braterstwa i równości. Pragnienia i nadzieje ludu ówczesnego nie mogły wyrazić się inaczej, jak w formie religijnej. Oczekiwano Zbawiciela, wysłannika bożego, który by kres położył wszelkim nieprawościom. Chrześcijaństwo było wyrazem tych pożądań i tęsknot świata ówczesnego; dlatego też szybko ogarniało tłumy i, prześladowane z początku i ohydzone, wyszło zwycięsko z zamętu i upadku starożytnego świata…
Wobec ludowego charakteru chrześcijaństwa w pierwszej jego dobie nic dziwnego, że znajdujemy w nim wyraźne i niewątpliwe dążenia komunistyczne. Jeżeli ludzie są sobie braćmi, jeżeli bliźniego należy kochać jak siebie samego, to czyż podobna odróżniać „moje” od „twego”? Własność prywatna jest wyrazem samolubstwa i oschłości serca; kto pragnie miłości powszechnej i „Królestwa Bożego na ziemi”, ten powinien wyznawać zasadę wspólności i czynem ją stwierdzać. Dla pierwszych chrześcijan, ludzi ubogich i oddanych całą duszą „dobrej nowinie”, komunizm, to jest wspólność mienia, musiał być częścią składową ich wiary, musiał też znajdować zastosowanie w ich praktyce życiowej.
Sekty praktykujące komunizm nie były rzadkością na Wschodzie. Na sto lat przed Chrystusem istniał już w Palestynie tajny związek religijny, którego zasady w pewnych punktach zbliżone były do chrześcijaństwa, mianowicie sekta esseńczyków. Otóż o niej historyk żydowski, Józef Flawiusz, opowiada co następuje: „Bogactwo mają oni za nic, natomiast cenią bardzo wspólność dóbr, i nie znajdziemy wśród nich nikogo, kto by był bogatszy od innych. Trzymają się zasady, że wszyscy, którzy chcą wstąpić do ich zakonu, muszą majątki swe oddać do wspólnego użytku; dlatego też nie spotykamy wśród nich ani nędzy, ani zbytku, lecz wszystko mają wspólne jak bracia… Nie mieszkają razem w jednym mieście, lecz we wszystkich miastach mają swe domy, a gdy członkowie zakonu przybywają skądinąd, dzielą się z nimi swą własnością i ci mogą się nią rozporządzać jak swoją. Odwiedzają się wzajemnie, chociażby się dotychczas wcale nie znali, i postępują tak, jak gdyby od dawna byli zaprzyjaźnieni. Podróżując po kraju, nie biorą ze sobą nic, prócz broni dla bezpieczeństwa od rozbójników. W każdym mieście mają gospodarza, który gościom daje odzież i środki spożywcze… Nie prowadzą ze sobą handlu, ale, jeżeli kto da innemu rzecz, której ten potrzebuje, to otrzymuje w zamian to, co jemu samemu jest potrzebne. A jeśli ktoś nic dać nie może, to i tak otrzyma zaraz, czego zażąda”.
Czy przykład esseńczyków oddziałał na Chrystusa, czy też komunizm chrześcijański powstał samorodnie, tego nie wiemy. To pewne, że życie i nauka Chrystusa oraz uczniów jego przeniknięte były poczuciem komunistycznym. Zaraz się o tym przekonamy.
Chrystus z gromadką uczniów swoich prowadził życie koczujące; byli to wędrowni agitatorzy, którzy szli od wsi do wsi, od miasta do miasta i wszędzie szerzyli „dobrą nowinę”. Żaden z nich nie miał nic, co by mógł nazwać swoją własnością; żadnemu nie wolno było nosić przy sobie pieniędzy dla własnego użytku. Wspólna kasa „partyjna” – jak byśmy dziś powiedzieli – znajdowała się w rękach jednego z gromadki, Judasza Iskarioty, który później zdradzić miał Chrystusa. Św. Jan posądza go nawet o złodziejstwo (XII, 6), o „defraudację”, jakbyśmy dziś grzeczniej powiedzieli. Kobiety, oddane nowej nauce, jak Maria Magdalena, Joanna, Zuzanna i innych wiele, towarzyszyły Chrystusowi i „służyły mu z majętności swoich” (Łukasz VIII, 3). Głównie jednak korzystano z gościnności, tej cnoty, która jest właściwa ludom na niższych stopniach rozwoju, a którą śmiało nazwać można komunistyczną. Gościnność nie ma nic wspólnego z jałmużną i Chrystus nie jałmużny też żądał. Gościnność w jego czasach była wprost obowiązkiem względem zwiastunów „Królestwa Bożego”. Powiada on uczniom swoim, których rozsyła w różne miejsca, „kędy sam przyjść miał”, a więc dla przygotowania gruntu pod posiew agitacji: „Do któregokolwiek domu wnijdziecie, naprzód mówcie: Pokój temu domowi… A w tymże domu mieszkajcie, jedząc i pijąc to, co u nich jest. Albowiem godzien jest robotnik zapłaty swej” (Łuk. X, 7).
Widzimy zatem, że Chrystus i apostołowie stosowali komunizm w praktyce i tak, jak esseńczycy, nie znali własności prywatnej. Chrystus jednak nie tylko żył jak komunista, ale i wszystkim zalecał komunizm jako niezbędny warunek dostąpienia „Królestwa Bożego”.
Pewnego razu – opowiada Ewangelia – przystąpił do Chrystusa młodzieniec pewien z zapytaniem, co ma czynić, aby „mieć żywot wieczny”. Chrystus każe mu spełnić przykazania, a gdy młodzieniec odpowiedział, że zawsze je pełnił, rzekł mu Jezus: „jeśli chcesz być doskonałym, idź, sprzedaj, co masz, i daj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie”. A gdy słowo to młodzieniec usłyszał, odszedł smutny, albowiem miał majętności wiele. A Jezus rzekł uczniom swoim: „Zaprawdę powiadam wam, iż bogaty trudno wnijdzie do Królestwa niebieskiego. I zasię powiadam wam: łatwiej jest wielbłądowi przez dziurę igielną przejść, niż bogatemu wnijść do królestwa niebieskiego” (Mat. XIX, 21-24). Ewangelia Chrystusa była ewangelią ubogich; bogacze mogą dostąpić zbawienia tylko pod tym warunkiem, że wyrzekną się majętności swoich i zrównają w ten sposób z innymi. „Tak tedy każdy z was, który nie odstępuje wszystkiego, co ma, nie może być moim uczniem” (Łuk. XIV, 33). „Żaden nie może dwóm panom służyć. Nie może służyć Bogu i mamonie” (Mat. VI, 24).
Potępienie bogactwa i bogaczów stanowi jeden z najczęściej powtarzających się motywów ewangelicznych. W przypowieści o Łazarzu potępienie to wyrażone jest w najsurowszy, najbezwzględniejszy sposób. Bogacz jest tu skazany na męki piekielne tylko dlatego, że jest bogaczem, że w życiu używał wszelkich rozkoszy, podczas gdy obok niego cierpieli Łazarze. Używanie bogactwa już samo przez się w oczach Chrystusa jest złym uczynkiem, zagradzającym drogę do zbawienia. Toteż Królestwa Bożego mogą dostąpić tylko tacy bogacze i grzesznicy, jak ów starszy celnik, który pod wpływem propagandy Chrystusowej powiada: „Oto, Panie, połowicą dóbr moich dawam ubogim, a jeślim kogo w czym oszukał, wracam we czwórnasób” (Łuk. XIX, .
Potępiając bogactwo, Chrystus oczywiście powstawał też przeciwko pobieraniu procentów od kapitału („pożyczajcie, niczego się stąd nie spodziewając” Łuk. VI, 35) i dziedziczeniu majątków. Kiedy ktoś z tłumu prosił go: „Rzeknij bratu memu, aby się ze mną podzielił dziedzictwem”, Chrystus odpowiedział na to: „Człowiecze, któż mnie postanowił sędzią albo dzielnikiem nad wami”? A potem zwrócił się do uczniów z długą mową, w której im wykazywał czczość zabiegów o dobra doczesne. „Przypatrzcie się krukom, iż nie sieją ani żną: nie mają śpiżarni ani gumna, a Bóg je karmi… Nie pytajcie się, co byście jeść albo pić mieli: a w górę się nie podnoście… Ojciec wasz wie, że tego potrzebujecie. Owszem szukajcie naprzód Królestwa Bożego, a to wszystko przydano wam będzie… Czyńcie sobie mieszki, które nie wietrzeją, skarb nie ustawający w niebiesiech: gdzie się złodziej nie przybliży, ani mól psuje” (Łuk., XII). Ten komunizm niefrasobliwy – tak pełen egzaltacji moralno-religijnej, że całkiem tracił z oczu sprawę wytwarzania dóbr doczesnych – odpowiadał sposobowi życia tej gromadki natchnionych apostołów, Widzieliśmy, że i oni „nie sieli ani żęli”, a jednak zaspakajali skromne swe potrzeby dzięki zastosowaniu w praktyce zasady komunistycznej.
Z „Dziejów Apostolskich” dowiadujemy się, że i pierwsza gmina chrześcijańska w Jerozolimie zasadzie tej hołdowała. „U mnóstwa wierzących było serce jedno i dusza jedna: ani żaden z nich to, co miał, swoim nazwał: ale było im wszystko wspólne… Żadnego między nimi nie było niedostatecznego. Gdyż którzykolwiek mieli rolę albo domy, sprzedawszy, przynosili zapłatę za ono, co sprzedawali. I kładli przed nogi apostolskie. I rozdawano każdemu, ile komu było potrzeba” (IV, 32, 34). Ananiasz z żoną swoją Safirą sprzedali rolę, lecz tylko część otrzymanych pieniędzy złożyli przed nogi Apostolskie. Św. Piotr domyślił się podstępu i ostrymi słowami skarcił samolubne małżeństwo. A oboje zaraz: „padli i umarli” (Y, 1 i nast.). Mniejsza o ten „cud”, który służyć miał ku większemu zbudowaniu wiernych. Dla nas jest to tylko wyraźna wskazówka, że pierwsi chrześcijanie uważali przywłaszczenie sobie choćby części pieniędzy ze sprzedaży swego majątku – za zbrodnię, godną kary. Wyrazem komunistycznego sposobu życia pierwszych chrześcijan były też codzienne wspólne uczty, na których wierni, „Łamiąc chleb po domach, pożywali pokarmy z radością i w prostocie serdecznej” (Dzieje apostoł. II, 46).
Z tego, cośmy dotychczas mówili, wynika, że ów komunizm pierwotnego chrześcijaństwa był komunizmem nie wytwarzania, lecz używania dóbr. Jak widzieliśmy, Chrystus nie pozwalał troszczyć się o wytwarzanie, stawiając za przykład kruki, które „nie sieją ani rzną”, a jednak Bóg je karmi, oraz lilie, które nie „pracują ani przędą”, a jednak są ubrane wspanialej od Salomona. Chrystus zakazuje zbierania skarbów, kapitalizowania – jak byśmy dziś powiedzieli – dochodów, spadkobrania, lecz jak ma się odbywać wytwarzanie, o tym nic nie mówi. Co jedynie zajmowało pierwszych chrześcijan, to sprawa podziału dóbr, podział zaś ten przedstawiali sobie w jaskrawo- komunistycznej formie – zatarcia różnicy między „moim” a „twoim”, w formie dzielenia się majątkiem. Wspólność dóbr była dla nich tylko wspólnością użytkowania. Każdy chrześcijanin na mocy związku bratniego miał prawo do dóbr wszystkich członków całej gminy i w razie potrzeby mógł żądać, aby zamożniejsi członkowie udzielili mu ze swego majątku tyle, ile potrzebował. Każdy chrześcijanin mógł użytkować z dóbr swych współbraci, ci zaś, którzy coś posiadali, nie mogli odmawiać nieposiadającym. Chrześcijanin np., który nie miał domu, mógł od innego chrześcijanina, który posiadał dwa lub trzy domy, domagać się, aby ten udzielił mu mieszkania. Właściciel nie przestawał być właścicielem; ale na mocy wspólności użytkowania inni mieli prawo do korzystania z jego domu. Co się zaś tyczy pieniędzy i innych dóbr ruchomych, to, jak widzieliśmy, składano je u nóg apostolskich dla wspólnego użytku.
Jednakże tego rodzaju gospodarka nie mogła być trwała. Gdyby wszyscy chcieli istotnie spełnić rozkaz Chrystusa: „sprzedajcie, co macie, i rozdajcie ubogim”, to wszelka gospodarka ustać by musiała. Ludzie przecież musieli wytwarzać, aby mieć co do „rozdawania ubogim”; jeżeli jedni sprzedawali rolę, domy, warsztaty itp., to dobra te przechodziły do innych rąk, zmieniały właściciela – i tyle. Wytwarzanie odbywało się na podstawie własności prywatnej – i w ówczesnych warunkach inaczej odbywać się nie mogło. Własność zaś prywatna musiała mieć, jako konieczne następstwo, dziedziczenie majątku, które Chrystus tak wymownie potępiał. Skoro jednak własność prywatna i dziedziczenie środków wytwarzania istnieć nie przestawały, to i wspólność użytkowania nie mogła się utrwalić.
Ów komunizm spożycia możliwy był tylko w początkach, kiedy chrześcijan było jeszcze niewielu i wszyscy wyznawcy nowej wiary odznaczali się zapałem i poświęceniem bez granic. Póki chrześcijaństwo było nieliczną, prześladowaną sektą, póty trudności życia ekonomicznego dla niego nie istniały, „wierzących było serce jedno i dusza jedna” i braterski podział dóbr zastępował jakąkolwiek trwałą, racjonalną organizację życia ekonomicznego. „Łamiąc chleb po domach, pożywali pokarmy z radością i w prostocie serdecznej”. Lecz stan taki nadzwyczajnego podniesienia ducha nie mógł trwać długo i konieczności ekonomiczne musiały wziąć górą nad wymaganiami religijno-moralnymi. Im bardziej chrześcijaństwo szerzyło się w społeczeństwie, im więcej zyskiwało zwolenników, tym szybciej ów komunizm spożycia znikać musiał. Ludzie zamożni, którzy coraz liczniej nawracali się na nową wiarę, coraz mniej mieli ochoty dzielić się ze swymi braćmi w Chrystusie „darami tego świata”. Dla ubogich komunizm spożycia był rzeczą bardzo wygodną, ale zarazem odstręczał ich od pracy, a różnym oszustom i wydrwigroszom dawał pożądaną sposobność do wyzyskiwania ogółu. W miarę więc tego, jak chrześcijaństwo ogarniało i przenikało całe społeczeństwo, musiało się do warunków ekonomicznych społeczeństwa tego przystosowywać. Co więcej, kościół chrześcijański nie tylko że nie usunął nierówności ekonomicznej i przywilejów, ale stworzył nową uprzywilejowaną warstwę – duchowieństwo. Pierwsze gminy chrześcijańskie zorganizowane były na zasadach czysto demokratycznych. Zgromadzenie wierzących wybierało duchownych urzędników, którzy z tego żadnej korzyści materialnej nie mieli, owszem najbardziej narażeni byli na prześladowania. Ustrój ten kościoła zmieniał się coraz bardziej, im większa była potęga kościoła; zmienił się do gruntu, odkąd chrześcijaństwo stało się religią panującą. Dostojnicy kościelni stali się bogaczami, używającymi w pełni „dóbr tego świata”; „nie siejąc i nie rznąc” jak kruki, nabrali zarazem żarłoczności kruków. Już w piątym wieku dochody kościelne dzielą się na cztery części: 1/4 stanowi własność biskupa, 1/4 należy do jego kleru, 1/4 idzie na potrzeby kościoła (budowa i utrzymanie kościołów itp.), ostatnia ćwierć przeznaczona jest dla ubogich. Biskupi zatem otrzymywali tyle, ile wszyscy ubodzy razem wzięci! Wprawdzie majątek kościelny wciąż jeszcze uchodził za „dziedzictwo ubogich”, ale w rzeczywistości duchowieństwo w coraz większym stopniu korzystało z tego „dziedzictwa”. Później nawet te pozory znikły i „dziedzictwo ubogich” stało się wyłączną własnością duchowieństwa. Ubogim zaś przyznano tylko prawo do jałmużny. Jak duchowieństwo pojmowało cnoty chrześcijańskie, świadczy żartobliwe wyznanie pewnego opata klasztoru benedyktynów: „Mój ślub ubóstwa przyniósł mi 100 tysięcy koron rocznego dochodu, a mój ślub posłuszeństwa podniósł mnie do godności udzielnego księcia”. Historyk angielski Gibbon, przytaczając te słowa, dodaje złośliwie: „Jakie były skutki jego ślubu czystości, tego nie pamiętam”.
Daremnie niektórzy ojcowie kościoła, przejęci duchem nauki Chrystusowej, napadali na bogactwo i domagali się wspólności dóbr; kazania ich nie mogły przezwyciężyć tych stosunków ekonomicznych, które wywoływały nierówność i egoizm. Św. Bazyli wołał w IV stuleciu do bogaczów: „Nędznicy, jak usprawiedliwicie się przed Wiecznym Sędzią?… Odpowiadacie mi: Postępuję niesłusznie, gdy zatrzymuję sobie, co do mnie należy? Ale ja pytam was, co nazywacie swoją własnością? Od kogo otrzymaliście ją? Postępujecie jak człowiek, który by w teatrze zajął wszystkie miejsca i nie pozwalał innym wchodzić, zostawiając dla swego użytku, co jest przeznaczone dla wszystkich. Przez co bogacze są bogaczami, jeśli nie przez to, że zabierają rzeczy, które do wszystkich należą? Gdyby każdy brał dla siebie nie więcej nad to, co potrzebuje do utrzymania, a resztę pozostawiał innym, to nie byłoby ani bogatych, ani biednych”. Św. Jan Złotousty, również w IV wieku, w jednym ze swych kazań przytacza, jako przykład, pierwszych chrześcijan, wychwala korzyści, połączone ze wspólnym używaniem dóbr, i nawołuje wierzących do stosowania tego w praktyce. „Zróbmyż próbę i śmiało przystąpmy do dzieła! Wielkie byłoby z tego błogosławieństwo! Bo jeżeli wówczas, kiedy liczba wierzących była tak mała, ledwie 5 do 6 tysięcy, jeśli wówczas, kiedy cały świat był wrogi, kiedy znikąd nie było pociechy, nasi poprzednicy tak dzielnie wzięli się do rzeczy, to o ileż więcej pewności powinniśmy mieć teraz, kiedy z łaski Boga wszędzie znajdujemy wierzących!”. Ale to właśnie, co Złotousty uważał za okoliczność przyjazną – mianowicie ogromny wzrost liczby wierzących – to właśnie nie pozwalało iść za przykładem pierwszych chrześcijan. Komunizm tego rodzaju dobry był dla pierwszych gromadek uczniów Chrystusowych, lecz nie dla całych tłumów. Dzielenie się majątkiem nie mogło stać się podstawą ustroju społecznego; toteż najpiękniejsze kazania nie mogły nic na to poradzić. Św. Jan sam dobrze określa nastrój wierzących, mówiąc, że „ludzie (zamożniejsi) boją się takiego stanu rzeczy (użytkowania komunistycznego) bardziej, niż skoku w głąb morską”.
Jeszcze w VI stuleciu Grzegorz Wielki pisał: „Nie wystarcza, że się innym nie zabiera ich własności; nie jest bez winy, kto zachowuje dla siebie dobra, które Bóg stworzył dla wszystkich. Kto nie daje innym, co ma, jest zbójem i mordercą; ponieważ bowiem zachowuje dla siebie, co mogłoby służyć do utrzymania ubogich, więc można powiedzieć, że dzień w dzień zabija on tylu, ilu mogłoby wyżyć z jego zbywających bogactw. Kiedy dzielimy się z potrzebującymi, to nie dajemy im niczego, co do nas należy, lecz to, co do nich należy. Nie jest to miłosierdzie, lecz spłata długu”.
Moglibyśmy więcej przytoczyć takich głosów, ale wszystkie one rozbrzmiewały bez odgłosu, nie mogąc zmienić biegu życia. Społeczeństwo chrześcijańskie wyzbywało się coraz bardziej cech komunistycznych, które występowały wyraźnie w jego pierwocinach, tak samo, jak odchylało się coraz bardziej od ideału „Królestwa Bożego”.
Mówiliśmy już, że na owym bezładnym komunizmie pierwszych chrześcijan społeczeństwo oprzeć się nie mogło. Ale też chrześcijanie nie mieli na widoku jakiejś określonej reformy społecznej w naszym tych słów rozumieniu. Komunizm użytkowy był dla nich niejako przygotowaniem moralno-religijnym do „Królestwa Bożego”. Nie chodziło im o to, aby wytworzyć określony ustrój społeczny, w którym by wszyscy mogli korzystać z dobrobytu i wszechstronnie rozwijać siły swe i zdolności; osiągnięcie czysto ziemskich celów czysto ziemskimi środkami nie odpowiadało ich wybujałemu nastrojowi religijnemu. Ówczesna ludzkość nie mogła zbawić się sama; pokładła więc wszystkie swe nadzieje w Zbawicielu z nieba, który zbawi ją cudem. Z jakich żywiołów rekrutowali się pierwsi chrześcijanie? Przeważnie z „cierpiących i obciążonych”, z najniższych warstw społecznych, jak przystoi żywiołowi rewolucyjnemu. A z kogo składały się te warstwy?
W miastach z podupadłych, wolnych, należących do najrozmaitszych narodów…, dalej z wyzwoleńców (byłych niewolników) i zwłaszcza z niewolników; w wielkich posiadłościach ziemskich Włoch, Sycylii, Afryki – z niewolników, na wsi chłopów, upadających coraz bardziej pod brzemieniem długów. „Wspólnej drogi wyzwolenia dla wszystkich tych żywiołów stanowczo być nie mogło” (Fr. Engels: Przyczynek do historii pierwotnego chrześcijaństwa). Wspólna niedola łączyła te żywioły; pożądanie wyzwolenia było bardzo silne, ale własnymi siłami niepodobna było się wyzwolić. Wyjścia rzeczywistego nie było – szukano go więc w religii, w nadziei na rychłe zapanowanie „Królestwa Bożego”, na zbawienie ludzkości przez powrót Chrystusa. Ponieważ wyzwolenie miało nastąpić mocą cudu, więc wyobraźnia religijna nie potrzebowała się krępować. Podniecona do najwyższego stopnia – tworzyła najdziwaczniejsze widziadła, śniła olbrzymie przewroty w całym wszechświecie, walkę nadprzyrodzonej potęgi ze złem, a potem – czasy „Królestwa Bożego”, niewysłowionego, bezmiernego szczęścia dla sprawiedliwych i wierzących, dla chrześcijan (którzy sami nazywali się „świętymi”). Wierzono więc i pożądano przewrotu, ale dokonanie go poruczono siłom nadprzyrodzonym. Pierwsi chrześcijanie nie pocieszali się tylko nadzieją, że każdy z nich dostąpi szczęścia niebieskiego za grobem; nie, oni marzyli o „Królestwie Bożym” na ziemi, o wytępieniu złych za pośrednictwem potęg nadprzyrodzonych, o jakimś niesłychanym połączeniu „nieba” z „ziemią”. W ewangeliach znajdujemy liczne tego dowody, przytoczymy z nich tylko niektóre. „Przyjdzie – mówi Chrystus – Syn człowieczy w chwale Ojca swego z anioły swoimi: a tedy odda każdemu według uczynków jego. Zaprawdę powiadam wam, są niektórzy z tych, co tu stoją, którzy nie uwierzą śmierci, aż ujrzą Syna człowieczego, przychodzącego w królestwie swoim” (Mat. XVI, 27, 2. Jezus szeroko opisuje uczniom, jakie znaki poprzedzą jego przyjście i dodaje: „Zaprawdę powiadam wam, iż nie przeminie ten naród, ażby się stało to wszystko” (Mat. XXIV, 34). Gdy Chrystus z uczniami zbliżał się do Jerozolimy, „ci mniemali, że się wnet Królestwo Boże okazać miało”. Chrystus opowiada więc im przypowieść o człowieku, który „jechał w daleką krainę wziąć sobie królestwo i wrócić się”. Sługom swoim, wyjeżdżając, rozdał pieniądze, aby „handlowali”. Nieprzyjaciele podczas nieobecności jego odgrażali się, że nie chcą jego panowania. „Dostawszy królestwa”, człowiek ów wraca, hojnie obdarza sługi, które przysporzyły pieniędzy, karze tego, który niedbale rozkaz spełniał; „wszakże nieprzyjacioły moje, one, co nie chcieli, abym królował nad nimi, przywiedźcie tu, a pobijcie przede mną”. Widzimy więc, że uczniowie spodziewali się nastąpienia „Królestwa Bożego” jeszcze za życia Chrystusa. Znaczenie zaś przypowieści jest jasne: Chrystus obiecuje, że powróci na ziemię, w oczekiwaniu tej chwili uczniowie powinni szerzyć jego zasady, za co spotka ich sowita nagroda; nieprzyjaciół zaś swoich Chrystus obiecuje wygubić.
„Objawienie Św. Jana”, utwór, który powstał prawdopodobnie w r. 68, daje nam dobre wyobrażenie o tym, jak pierwsi chrześcijanie przedstawiali sobie przyszłą rewolucję. Przede wszystkim – nastąpi ona niebawem; jak nowsi badacze wykryli, św. Jan spodziewa się, że przewrót ten odbędzie się za trzy i pół roku! Na tronie świata zasiadać będzie Antychryst – Neron, który powrócił do władzy – lecz Chrystus też powróci; rozpocznie się straszliwa walka, w której cała natura brać będzie udział; dziać się będą okropności niesłychane, lecz wreszcie Chrystus zwycięży. Nastąpi powszechne zatracenie grzeszników. Lecz męczennicy wiary zmartwychwstaną i „żyć, i królować będą z Chrystusem lat tysiąc”. A szatan wrzucony będzie do przepaści, aby nie zwodził dalej narodów. Po tym tysiącleciu jednak, szatan znowu wyjdzie ze swej „ciemnicy” i „będzie zwodził narody, i zbierze je na walkę”. Lecz tym razem nastąpi ostateczna z nim rozprawa i „będzie w nocy na wieki wieków”. A potem będzie „niebo nowe i ziemia nowa”. A na tę nową ziemię zstępuje z nieba „święte miasto Jeruzalem nowe”, w którym mieszkać będą chrześcijanie wraz z Bogiem i Chrystusem. „I otrze Bóg wszelką łzę z oczu ich: a śmierci dalej nie będzie, ani smutku, ani krzyku, ani boleści więcej nie będzie”…
Straszliwe te widzenia, kończące się taką sielanką, dają nam dobre wyobrażenie o nastroju pierwszych chrześcijan. „Królestwo Boże” był to ich ideał, było to dla nich wymarzone „przyszłe społeczeństwo”. Oczywiście do szczęścia, które w nim panować miało, nie można przykładać żadnej ziemskiej miary. Społeczeństwo, stworzone bezpośrednio przez Boga i Chrystusa musiałoby oczywiście wyglądać daleko piękniej od najpiękniejszego społeczeństwa, ale stworzonego przez ludzi. Szkoda tylko, że „objawienie św. Jana” nie sprawdziło się…
„Objawienie św. Jana” dało początek całej literaturze chiliastycznej, to jest wróżbom, dotyczącym „tysiącletniego królestwa” (wyraz grecki chilias oznacza liczbę tysiąc). Niekiedy rozkosze tego „przyszłego społeczeństwa” malowano w najjaskrawszych zmysłowych barwach. Tak np. św. Ireneusz (w II stuleciu) nauczał: „Przyjdzie czas, kiedy każda winna macica mieć będzie dziesięć tysięcy latorośli, każda latorośl dziesięć tysięcy wielkich gałęzi, każda wielka gałąź dziesięć tysięcy małych gałęzi, każda mała gałąź dziesięć tysięcy gron, każde grono dziesięć tysięcy jagód i każda jagoda – soku na dwadzieścia miar wina”. Ale Ireneusz troszczył się nie tylko o alkoholików; jego „przyszłe społeczeństwo” byłoby dla kochanków bardzo ponętne. Albowiem: „dziewice będą się tam weseliły w towarzystwie młodzieńców; starcy będą używali takich samych przywilejów i ich troski ustąpią miejsca przyjemnościom”. Inni ojcowie kościoła przedstawiali sobie „tysiącletnie królestwo” w sposób bardziej uduchowiony, ale zawsze miało to być społeczeństwo nad wyraz idealne, gdzie „nie będzie więcej żadne przekleństwo, ale stolica Boża i Barankowa w nim będą, a słudzy jego służyć mu będą (Objawienie św. Jana, XXII, 3).
W miarę jednak tego, jak Kościół coraz mocniej i pewniej sadowił się na ziemi, tego rodzaju „chiliastyczne” przepowiednie stawały się dlań bardzo niewygodne. Przyjście Chrystusa odkładano na coraz dalsze czasy, „Objawienie Św. Jana” tłumaczono w sposób wykrętny, wreszcie kościół urzędowy uznał chiliastów za heretyków. Św. Augustyn (ur. 353, um. 430 r.) oświadczył, że „Królestwo Boże na ziemi” jest już urzeczywistnione – w Kościele. Kościół zatem, który doskonale przystosował się do warunków ziemskich i wytworzył nową warstwę uprzywilejowaną – kler chrześcijański; kościół, który oddalał się coraz bardziej od ideału – uznał za urzeczywistnienie tego ideału! Chrześcijaństwo urzędowe zerwało, jak widzimy, zarówno z wiarą w „tysiącletnie królestwo” – to wymarzone „przyszłe społeczeństwo” pierwszych chrześcijan – jak i z praktyką komunistyczną pierwszych dni swoich.
Ale tradycja ich żyła w licznych sektach religijno-komunistycznych wieków średnich i głośnym echem rozbrzmiewała w ruchu taborytów czeskich, w angielskiej i niemieckiej wojnie chłopskiej.
Renan, liberalny historyk francuski, w swoim słynnym „Życiu Chrystusa” mówi: „Nawet w naszych czasach… marzenia o idealnej organizacji społeczeństwa – marzenia, które tak bardzo przypominają dążności pierwszych sekt chrześcijańskich – są tylko niejako odroślą tej samej idei, gałęzią tego olbrzymiego drzewa, w którym kiełkuje każda idea o przyszłości, którego pniem i korzeniem po wsze czasy będzie »Królestwo Boże«. Wszystkie przewroty społeczne ludzkości zaszczepione będą na tym słowie. Ale »socjalistyczne« próby naszych czasów połączone są z grubym materializmem i dążą do niemożliwości, to jest chcą oprzeć szczęście powszechne na reformach politycznych i ekonomicznych; przeto pozostaną bezowocne, dopóki nie wezmą za wzór prawdziwego ducha Chrystusa, to jest bezwzględnego idealizmu, tej zasady, że należy zrzec się świata, aby go posiadać”.
Ten mniemany idealizm, który nam Renan zaleca, bardzo jest zapewne wygodny dla „silnych tego świata”. Oni, nie zrzekając się świata, posiadają go i bronią swojej zdobyczy wszelkimi środkami, w których liczbie wyzyskiwanie religii dla swoich celów nie ostatnie zajmuje miejsce. Chrystus miałby dzisiaj dla nich te same słowa, którymi smagał współczesnych mu faryzeuszów i bogaczów. Jeśli pierwsi chrześcijanie „wyrzekli się świata”, to dlatego, aby – w bratnim, komunistycznym związku między sobą – żyć, cierpieć i umierać dla wielkiej idei, w tęsknym wyczekiwaniu „Królestwa Bożego”. Lecz cud nie ziścił się – i nikt dotychczas nie wskazał innych środków zapewnienia „szczęścia powszechnego” – poza socjalistycznym przekształceniem społeczeństwa. To jest twardy grunt rzeczywistości, z którego wykwitnie i wyższa moralność i w ogóle wysokie duchowe podniesienie ludzkości. Ach, naturalnie, szczęścia bezwzględnego, doskonałego nie ma tu na ziemi i rozkosze „tysiącletniego królestwa”, które malowała wyobraźnia pierwszych chrześcijan, nigdy nie będą udziałem śmiertelnych. Lecz nam wystarczy to szczęście, które zdobędziemy sobie w społeczeństwie bez klas i bez wyzysku, bez nędzy i ciemięstwa. Oto nasz „gruby materializm”. Oto zarazem prawdziwa idea naszych czasów!"
Dołączył: 03 Sty 2010 Posty: 1118
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 10:25, 10 Lut '15
Temat postu:
Tekst wystąpienia na Konwencji:
"Jak powiedział był śp.Winston Churchill „Dyplomata to człowiek, który dwukrotnie się zastanowi, zanim nic nie powie”. W związku z tym proszono mnie, bym za dużo nie mówił, by Państwa nie zmęczyć – ale ja jestem nonkonformistą. Więc w ramach kompromisu zamiast mówić samemu - będę cytował Wielkich Konserwatywnych Liberałów.
Churchill ujął nasz problem tak: „Epoka zwłoki, półśrodków, łagodzenia i wyciszania, przekładania na później, zbliża się do końca. Rozpoczyna się epoka stawiania czoła konsekwencjom”. Bo – jak mówił śp.Stefan Kisielewski: „To nie jest kryzys – to REZULTAT”. Rezultat – który przewidziałem 25 lat temu, gdy naiwni upajali się sukcesem „SOLIDARNOŚCI”, zapominając, że ONI działają zgodnie ze słowami śp.Józefa Tomasi, księcia Palmy i Lampeduzy: „Bardzo wiele musi się zmienić, by wszystko zostało tak, jak było”!
Pamiętacie Państwo piosenkę „Mury”? Kończy się ona słowami: „A mury rosły, rosły rosły – łańcuch kołysał się u stóp...” Przewidująco to wtedy tak ujął [śp.Jacek Kaczmarski.]
I tak się stało.
Churchill mówił, że „Jedyną rzeczą, której uczy historia, jest to, że większości ludzi niczego nie uczy”. Ale polscy politycy uczą się: nauczyli się, że mając telewizję można ludziom wcisnąć dowolna głupotę, okraść ich na dowolną sumę, odebrać im żony, dzieci – a oni jeszcze będą bili brawo i na nich głosowali. Bo jak powiedział śp.Aldous Huxley: „Nigdy tak wielu nie było manipulowanych przez tak nielicznych”.
Ale ta Epoka już się kończy. Nadchodzi Era Internetu. Nasza Era. Bo, znów odwołam się do Churchilla: „ Jestem optymistą. Bycie kimkolwiek innym, nie zdaje się być do czegokolwiek przydatne”.
A zadanie mamy ogromne. Musimy przekonać Polaków, że – jak to ujął śp.Ronald Reagan: „Rząd nigdy nie jest rozwiązaniem; rząd jest problemem” - lub, by wrócić do Churchilla: „Każdy rząd, który jest dość silny, by dać ci wszystko czego pragniesz - jest też dość silny by zabrać ci wszystko co posiadasz”. I: „Naturalną wadą kapitalizmu jest nierówny podział bogactwa. Naturalną zaletą socjalizmu jest sprawiedliwy podział biedy.” Może inaczej: „Socjalizm zapewnia biednym jedno: ogromną przewagę... liczebną!”
Przejdźmy do spraw polskich. O Polakach powiedział Churchill, że jest to naród „. Najdzielniejszy pośród dzielnych, prowadzony przez najpodlejszych wśród podłych”. Churchill nie dożył naszych czasów, gdy – dzięki Unii Europejskiej - przekonaliśmy się, że oprócz przywódców polskich są jeszcze inni: jeszcze głupsi, jeszcze bardziej pazerni na nasze pieniądze, jeszcze podlejsi.
A tym, co dziś rządzą, dbając tylko o to, by sprawiedliwość była zawsze po ICH stronie, przypomnę słowa śp.Czesława Miłosza:
„Który skrzywdziłeś człowieka prostego
Śmiechem nad jego krzywda wybuchając
Gromadę błaznów w'okół siebie mając
Dla pomieszania Dobrego i Złego -
Nie bądź bezpieczny! Poeta pamięta,
Możesz go zabić – narodzi się nowy
Spisane będą czyny – i rozmowy"
- a dzięki nowoczesnej technice są one naprawdę gdzieś zapisane – i zostaną przypomniane, gdy ci, co od ćwierć wieku rządzą Polską, znajdą się tam, gdzie jest ich miejsce: czyli w kajdankach przed sądem
Będziemy pamiętać o zdrajcach, którzy obiecywali dbać o suwerenność Polski, a potem ochoczo podpisywali Traktat Lizboński – i teraz chcą wrócić do władzy. Będziemy pamiętać o zdrajcach, którzy obiecywali liberalizację – a nie sprywatyzowali niczego ważnego i nie obniżyli żadnego podatku – i chcą pozostać przy władzy; o zdrajcach, którzy obiecywali budować socjalizm, a...
...a, nie: tym to chyba wybaczymy?
W takich czasach przyszło nam działać. Walczę z tą głupotą, pazernością, podłością – już ponad pół wieku. I mamy skutki: w Grecji możliwa jest SYRIZA, w Hiszpanii możliwi są PODEMOS – a w Polsce, dzięki działalności takich ludzi, jak my – takie ugrupowania byłyby po prostu wyśmiane. To jest nasz największy sukces.
DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM!
Więc bez rozterek zastosuję się do jeszcze jednej rady Winstona Churchilla: „Nigdy, nigdy, nigdy, nigdy się nie poddawaj” Nie poddam się – i uroczyście przysięgam, że zawsze będę walczył o nasze Wolności, zawsze będę walczył o o ochronę prywatnej Własności, zawsze będę walczył o Sprawiedliwość – która jest ostoją mocy i trwałości Rzeczypospolitej; naprawdę jest!
Bóg mi świadkiem, że całe życie to robiłem – i będę robił nadal.
Przysięgam, że jako prezydent Rzeczypospolitej zaproponuję Polakom nową konstytucję, głęboko zmieniającą ustrój Polski. Będzie to konstytucja chroniąca wolność i własność Polaków, dająca im realną szansę na sprawiedliwość, konstytucja która ukróci samowolę urzędników i polityków. Przysięgam, że jako prezydent Rzeczypospolitej złożę do Sejmu projekty ustaw naprawiających polski system podatkowy, polski wymiar sprawiedliwości. Będę dbał o siłę i godność Rzeczypospolitej, gwarantowane przez silną i sprawną, stu-tysięczną armię – silną armię, a nie armię urzędników plus bataliony kobiece – bo nie ma polityki zagranicznej bez silnej armii; i w nadchodzących trudnych czasach musimy mieć silną armię! I przez uczciwy wymiar sprawiedliwości – bo nie może istnieć państwo, w którym wymiar sprawiedliwości źle działa.
Przysięgam, że zawsze będę stał na straży naszych wartości: na straży Prawdy, Honoru i naszych narodowych Tradycji. Naszych najlepszych tradycji.
Tak mi dopomóż Bóg."
http://korwin-mikke.pl/blog/wpis/tekst_mojego_wystapienia_na_konwencji/2575 _________________ "Bądźmy realistami, żądajmy niemożliwego"
Dołączył: 02 Kwi 2013 Posty: 250
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 10:07, 15 Lut '15
Temat postu:
Kaczafi, widzę, że nie przeczytałeś całości fragmentu z książki Davida Duke'a. Domyślam się, że nie chciało ci się kliknąć na link, dlatego wklejam jeszcze jeden fragment:
Tabela sporządzona przez Roberta Wiltona w 1918 roku, korespondenta londyńskiego TIMESA w Rosji, pokazuje, że w tamtych czasach było 384 komisarzy, w tym 2 czarnych, 13 Rosjan, 15 Chińczyków, 22 Ormian i ponad 300 Żydów. Spośród tych ostatnich, 264 przybyło z Ameryki od czasu obalenia imperialnego rządu [3]
Nie było, oczywiście, żadnego powodu, aby poddawać w wątpliwość sprawozdania TIMESA, czy kpt. Schuylera. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom, kiedy czytałem dokumenty rozproszone na całym plastikowym obrusie na stole mojej jadalni. Zastanawiałem się, jak mogłoby być prawdą, że „rewolucja rosyjska” miała tylko 13 Rosjan na 384 członków w jej najwyższej władzy. Opis Churchilla o „złapaniu Rosjan za włosy” ożył na stronach otrzymanych z naszych Archiwów Państwowych.
Gdy zacząłem sprawdzać wskazówki uzyskane z czytania, Archiwum Państwowe pokazywało najbardziej niesamowite dokumenty. Nie tylko nasz główny oficer wywiadu napisał do prezydenta Stanów Zjednoczonych o żydowskim charakterze komunizmu, ale również zrobił to nasz ambasador w Rosji, David R. Francis. W depeszy ze stycznia 1918 roku do naszego rządu, donosił:
Lokalni przywódcy bolszewiccy, z których większość stanowili Żydzi, 90% których to ponownie przybyli uchodźcy, nie dbają o Rosję, ani żaden inny kraj, lecz są internacjonalistami, i próbują rozpocząć światową rewolucję socjalistyczną. – David Francis, amerykański ambasador w Rosji w czasach rewolucji [1]
Archiwa Państwowe przysłały mi również kopie teczek korespondencji Scotland Yardu i Brytyjskiego Wywiadu. Dyrekcja Wywiadu wysłała do Ameryki i innych krajów długi raport z datą 16 lipca 1919, nt. bolszewizmu za granicą. Zatytułowany był “A MONTHLY REVIEW OF THE PROGRESS OF REVOLUTIONARY MOVEMENTS ABROAD [Miesięczny przegląd rozwoju ruchów rewolucyjnych za granicą]. Ten długi raport wymieniał ruchy komunistyczne w głównych krajach świata. Pierwsze zdanie pierwszego akapitu na s. 1 raportu Brytyjskiego Wywiadu twierdzi, że Żydzi kontrolują międzynarodowy komunizm. [2]
Wiele lat później, będąc studentem Luisiana State University, zapisałem się na kurs całkowicie poświęcony rosyjskiej rewolucji. Ani mój profesor w swoich wykładach, ani mój podręcznik (THE SOVIET ACHIEVEMENT – Sowieckie osiągnięcia) [3], nie wspomniały o konflikcie żydowsko-rosyjskim i żydowskiej dominacji w Partii Komunistycznej.
Ale o żydowskiej roli w rewolucji komunistycznej, wspominano w wielu znaczących publikacjach żydowskich, takich jak ŻYDOWSKA ENCYKLOPEDIA i POWSZECHNA ENCYKLOPEDIA ŻYDOWSKA. Byłem zdumiony kiedy dowiedziałem się, że one rzeczywiście chwaliły się kluczową rolą Żydów w rewolucji rosyjskiej. One nawet wskazywały na wysiłek komunistycznych Żydów mający na celu ukrywanie roli Żydów – udany wysiłek – gdyż większość Gojów w Ameryce i Europie jest nadal tego nieświadoma.
„Jest teraz definitywny dowód, że bolszewizm jest międzynarodowym ruchem kontrolowanym przez Żydów”.- dyrektor Brytyjskiego Wywiadu do amerykańskiego sekretarza stanu
Ruch komunistyczny i ideologia odegrały ważną rolę w życiu Żydów, zwłaszcza w latach 1920 i 1930, podczas i po II wojnie światowej. . . Poszczególni Żydzi odegrali istotną rolę we wczesnych etapach bolszewizmu i sowieckiego reżimu. . . Wielka atrakcja komunizmu dla rosyjskiego, a później zachodniego żydostwa, pojawiła się tylko z ustanowieniem sowieckiego reżimu w Rosji.
Dlatego wielu Żydów na całym świecie postrzegało koncepcję sowiecką rozwiązania „kwestii żydowskiej” jako wewnętrznie pozytywne podejście . . . Komunizm stał się powszechny w prawie wszystkich gminach żydowskich. W niektórych krajach Żydzi stali się wiodącym elementem w legalnych i nielegalnych partiach komunistycznych, a w niektórych przypadkach zostali nawet poinstruowani przez Międzynarodówkę Komunistyczną do zmiany swoich żydowsko brzmiących nazwisk i podszywanie się pod nie-Żydów, po to, żeby nie konfirmować prawicowej propagandy, która przedstawiała komunizm jako obcy, żydowski spisek. [1]
Książka Trockiego, STALIN, napisana na wygnaniu, próbowała pokazać, że Stalin odgrywał tylko nieważną rolę we wczesnych dniach komunizmu. Trocki próbował zilustrować to reprodukując pocztówkę, szeroko rozpowszechnianą w miesiącach po rewolucji. Pocztówka ta pokazywała sześciu przywódców rewolucji. Są na niej: Lenin (który był co najmniej w 1 / 4 Żydem, posługiwał się jidysz w domu, żonaty z Żydówką), Trocki (prawdziwe nazwisko Lew Bronstein), Zinowiew (prawdziwe nazwisko Hirsz Apfelbaum), Lunaczarski (Goj), Kamieniow (prawdziwe nazwisko Rosenfeld) i Swierdłow (Żyd) [2]. Kartka ta nie tylko pokazuje żydowską dominację w rewolucji, ale również ujawnia fakt, że ci żydowscy przywódcy komunistyczni zmienili nazwiska, tak jak napisała ENCYCLOPAEDIA JUDAICA.
Chociaż fakt żydowskiego pochodzenia Lenina przez lata utrzymywano w tajemnicy, obecnie zauważają to żydowscy autorzy. David Szub, autor LENIN: A BIOGRAPHY [Biografia Lenina], stwierdził w liście do rosyjskiego dziennika emigracyjnego NOWYJ ŻURNAL [3], że matka Lenina była Żydówką co najmniej po ojcu, i prawdopodobnie również po matce. [4]
Ponadto, francuskie czasopismo żydowskie, REVIEW DE FONDS SOCIAL JUIF [5], poinformowało, że radzieckiej pisarce, Marietcie Szaguinian, radziecka cenzura nie pozwoliła opublikować dowodów na żydowskie pochodzenie Lenina. Liczne żydowskie publikacje w ostatnich latach ujawniły żydowskie dziedzictwo Lenina, w tym JEWISH CHRONICLE..[6]
CZEKA, lub tajna policja, miała pierwszego szefa Żyda, Mojżesza Uryckiego, i większość kolejnych szefów była również Żydami, łącznie ze Swierdłowem i Genrykiem Jagodą (ros. „Jehuda” – „Żyd”), który dowodził pogromami, w których zginęły dziesiątki milionów ludzi. Ministrem ds. sowieckiej propagandy w czasie wojny był Żydem, Ilja Erenburg, który notorycznie wsławił się nawoływaniami sowieckich żołnierzy w czasie II wojny światowej do gwałtów i mordów na niemieckich kobietach i dzieciach. [7] Anatol Goldberg zacytował słowa Erynburga w swojej książce: „. . . Niemcy nie są istotami ludzkimi. . . nic nie daje nam tyle radości, jak niemieckie zwłoki”. [8]
Komunistyczna tajna policja, której nazwa zmieniała się wiele razy, łącznie z CZEKA, OGPU, GPU, NKWD, MGB i KGB, była tą, której najbardziej się obawiano w dziejach świata, a która więziła, torturowała czy zamordowała ponad 40 mln Rosjan i Wschodnio-Europejczyków. Nawet bardziej konserwatywni historycy sowieccy z lat 1960, oszacowali liczbę zamordowanych na około 35-40 mln, liczba ta nie uwzględnia milionów więcej, którzy zostali wywłaszczeni, uwięzieni, wypędzeni, torturowani i przesiedleni. Laureat Nagrody Nobla, Aleksandr Sołżenicyn, w swoim dziele ARCHIPELAG GUŁAG, wykorzystując badania sowieckiego statystyka, który miał dostęp do tajnych teczek rządowych, I A Kurganowa, oszacował, że w latach 1918-1959, z rąk komunistycznych przywódców Rosji, zginęły co najmniej 36 mln ludzi. W ARCHIPELAGU GUŁAG II, Sołżenicyn potwierdza, że Żydzi stworzyli i zarządzali systemem sowieckich obozów koncentracyjnych, w którym zginęły dziesiątki milionów ludzi. Na s. 79 tej książki są główni administratorzy największej machiny morderczej w dziejach świata [1]. Są to: Aron Solts, Jakow Rappoport, Lazar Kogan, Matwiej Berman, Genrik Jagoda i Naftalij Frenkel. Cała ta szóstka to Żydzi.
Co ciekawe, chociaż w tym okresie mordów i chaosu, Żydzi byli klasą chronioną, tak bardzo, że Partia Komunistyczna podjęła bezprecedensowy krok, by wyrażanie antysemityzmu stanowiło kontrrewolucyjną zbrodnię, a tym samym karane śmiercią..[2]
THE JEWISH VOICE w styczniu 1942 roku, stwierdził: “Naród żydowski nigdy nie zapomni o tym, że Związek Sowiecki był pierwszym krajem, i dotąd jedynym krajem na świecie, w którym antysemityzm jest przestępstwem”. [3] The Congress Bulletin (publikacja amerykańskiego Kongresu) napisał [4-5-6]:
Antysemityzm zaklasyfikowano jako kontrrewolucję i surowe kary wymierzane za akty antysemityzmu były środkami, dzięki którym istniejący porządek chronił jego własnego bezpieczeństwa.
Rosyjski Kodeks Karny z lat 1922 i 1927 posunął się nawet tak daleko, żeby antysemityzm był karany śmiercią. Książka SOVIET RUSSIA AND THE JEWS [Rosja sowiecka i Żydzi] Gregora Aronsona, wydana przez Amerykańsko-Żydowską Ligę Przeciwko Komunizmowi (1949 NJ) cytuje wypowiedź Stalina o polityce, w wywiadzie z 1931 roku dla Żydowskiej Agencji Telegraficznej:
. . .Komuniści nie mogą być nikim innym, jak szczerymi przeciwnikami antysemityzmu. W Związku Sowieckim z antysemitami walczymy najsilniejszymi metodami. Aktywni antysemici są karani śmiercią na mocy prawa. [7]
Początki wojny etnicznej
W szkole rozmawiałem o tych fascynujących faktach z niektórymi nauczycielami. Oni z kolei przyjęli je z takim niedowierzaniem, tak jak ja. Jeden zasugerował, że żydowskie zaangażowanie w rewolucję komunistyczną mogło być wynikiem długotrwałego prześladowania historycznego Żydów przez carów, a nawet przez większość inteligencji rosyjskiej. Na przykład, Tołstoj, Dostojewski i wielu innych wybitnych pisarzy rosyjskich, w swoich książkach i artykułach krytykowali machinacje żydowskie. Rosjanom nie podobało się to, że Żydzi używali języka rosyjskiego do prowadzenia działalności gospodarczej z Gojami, a jidysz między sobą. Żydzi byli również oskarżani o „my kontra oni” mentalność, a nie o asymilację z chrześcijańską większością.
Waśnie między Rosjanami i Żydami istniały od wieków, i to z tych konfliktów zrodziły się „pogromy”, w celu poskromienia Żydów. Tę wojnę bez granic można zilustrować żydowską reakcją w latach 1880 na antysemickie rosyjskie Uchwały Majowe z 1882 roku, które próbowały ograniczyć Żydów w niektórych zawodach i wprowadzić przesiedlenie większości Żydów do ich pierwotnego obszaru imperium, Pale of Settlement [Strefa Osiedlenia – ogromny obszar, pierwotnie zorganizowany w 1772 roku, obejmujący obszar o połowę mniejszy od zachodniej Europy, rozciągający się od Krymu do Morza Bałtyckiego, do którego ograniczono Żydów).
W odwecie, międzynarodowi finansiści żydowscy zrobili co mogli żeby zniszczyć rosyjską gospodarkę. ENCYCLOPAEDIA BRITANNICA tak opisuje te wydarzenia:
Rosyjskie Uchwały Majowe były najbardziej wyrazistym pomnikiem legislacyjnym osiągniętym przez współczesny antysemityzm. . . Ich bezpośrednim wynikiem był kryzys handlowy, który odczuwano w całym imperium, co ogromnie wpłynęło na krajowy kredyt. Rosyjski minister odchodził od zmysłów żeby zdobyć pieniądze. Wszczęto negocjacje dużej pożyczki z domem Rotszyldów i podpisano wstępną umowę, kiedy. . . nagle powiadomiono ministra finansów, że jeśli nie powstrzyma prześladowań Żydów, ten wielki bank będzie zmuszony do wycofania się z transakcji. . . [1]
W odpowiedzi na naciski ekonomiczne i inne na Rosję, 3 września 1882 roku car wydał edykt, który mówił:
Od pewnego czasu rząd zajmował się sprawą Żydów i ich relacjami z resztą mieszkańców imperium, z myślą o ustaleniu trudnej sytuacji chrześcijańskich mieszkańców, spowodowanej zachowaniem Żydów w sprawach biznesowych. . .
Z kilkoma wyjątkami, poświęcali swoją uwagę, nie na wzbogacanie kraju czy przynoszenie mu korzyści, ale podstępnie oszukiwali jego mieszkańców, a szczególnie tych najbiedniejszych. Takie postępowanie wywołało protesty ze strony ludzi, . . . uznano za sprawę pilną i sprawiedliwą podjęcie rygorystycznych środków, w celu położenia kresu uciskowi praktykowanemu przez Żydów na mieszkańcach, i uwolnienia kraju z ich nadużyć, które, jak wiadomo, wywołują niepokoje. [2]
Dlatego Żydzi mieli wystarczający powód, żeby podjąć próbę obalenia carskiego rządu Rosji, i jest bezpośredni na to dowód. Nowojorski ŻYDOWSKI REJESTR WSPÓLNOTOWY z lat 1917-1918, redagowany i opublikowany przez społeczność żydowską, przedstawia Jakuba Sziffa, który wtedy był jednym z najbogatszych ludzi na świecie, szefem ogromnego banku Kuhn, Loeb & Co. Artykuł mówi o tym, jak bank ten „przyznawał duże pożyczki wojenne Japonii w latach 1904-1905, umożliwiając w ten sposób zwycięstwo Japonii w wojnie z Rosją”. Artykuł kontynuuje:
Pan Sziff zawsze wykorzystywał swoje bogactwo i wpływy w najlepszym interesie swojego narodu. Sfinansował wrogów autokratycznej Rosji i wykorzystał swoje wpływy po to, żeby trzymać Rosję jak najdalej od rynku pieniężnego Ameryki. [1]
Jakub Sziff faktycznie przekazał żydowskim rewolucjonistom komunistycznym w Rosji kwotę między $17 i $24 mln, która według dzisiejszego szacunku stanowiłaby ekwiwalent wielu setek milionów dolarów. Rabin Marwin S Andelman, w książce TO ELIMINATE THE OPIATE [Usuwanie opiatów], cytuje dwa źródła dokumentujące finansowe wsparcie, udzielone przez Sziffa komunistycznej rewolucji i dokonanie przez nich ostatecznej spłaty.
Jakub Sziff i Leon Trocki, dwaj kluczowi gracze w rosyjskiej rewolucji, obaj zorganizowali swoją bazę wsparcia w Nowym Jorku. Jakubowi Sziffowi zawdzięcza się przekazanie $20 mln bolszewickiej rewolucji. Rok po jego śmierci bolszewicy zdeponowali ponad 600 mln rubli w banku Sziffa, Kuhn & Loeb. [2,3]
Początkowo zastanawiało mnie to, żeby żarliwie antykapitalistyczna Partia Komunistyczna była wspierana przez jakichś najbardziej znanych kapitalistów na świecie. Ale w końcu zrozumiałem, że w rewolucji rosyjskiej nie chodziło ostatecznie o triumf ideologii ekonomicznej, chodziło o rozstrzygnięcie odwiecznej walki między dwoma potężnymi narodami – Żydami i Rosjanami – w wojnie etnicznej, która zakończyła się tragicznie totalitarną tyranią komunistycznej dyktatury. Co gorsze, wynik został ostatecznie osiągnięty terrorem w zbryzganych krwią piwnicach CZEKA i zamarzaniem na śmierć w gułagach.
Fakt, że super-kapitaliści, tacy jak Jakub Sziff, mogą wspierać otwarcie socjalistyczny reżim, taki jak komunizm, zmusił mnie do postawienia pytania: czy komunizm był czymś więcej niż się wydawało? Co było w komunizmie tak atrakcyjne dla Żydów, którzy byli głównie dobrze wykształconymi nie-proletariuszami, skoro komunizm miał być, jak mówił Lenin, „dyktaturą proletariatu”? Oczywiście, ogólnie mówiąc, Żydzi nie byli jak „robotnicy świata” Marksa, gdyż żadna grupa nie była bardziej zaangażowana w kapitalizm, czy spekulacje i wykorzystywanie kapitału, niż społeczność żydowska.
Sprawdziłem komunistyczne postacie, o których powiedziała mi Mattie Smith, że byli w JEWISH WHO’S WHO [Kto jest kim wśród Żydów]. Ateista Leon Trocki, jak również ateista Maxim Litwinow, sowiecki minister spraw zagranicznych, są dumnie przedstawiani w spisie sławnych Żydów, sporządzonym przez główne grupy rabiniczne świata.
Winston Churchill w swoim elokwentnym artykule ZIONISM VERSUS BOLSHEVISM: A STRUGGLE FOR THE SOUL OF THE JEWISH PEOPLE [Syjonizm kontra bolszewizm: walka o duszę żydowskiego narodu], stwierdził, że komunizm i syjonizm były różnymi, konkurującymi ze sobą ideologiami, jak powiedział, „o duszę żydowskiego narodu”. Ale coś nie wydawało się wystarczająco koszerne w tej rzekomej tytanicznej walce, gdyż okazało się, że wielu syjonistów popierało również komunizm i, przynajmniej we wczesnych latach, wielu komunistów sprzyjało syjonistom. Miliony Żydów, nawet super-kapitaliści, tacy jak Jakub Sziff, popierały rewolucję komunistyczną w Rosji. Walka wydawała się być podobna do toczonej przez dwóch braci, którzy niekiedy sprzeczają się między sobą, ale zawsze stają razem przeciwko wspólnemu wrogowi.
W 1975 roku, przeczytałem książkę TROTSKY AND THE JEWS [Trocki i Żydzi], napisaną przez Jodepha Nedava i opublikowaną przez Jewish Publication Society (Filadelfia 1971). Książka pokazuje, że przed rosyjską rewolucją, Leon Trocki (Lew Bronstein), grał w szachy z baronem Rotszyldem ze słynnej rodziny bankierskiej.
Żydowski dziennikarz (M Waldman), który znał Trockiego z czasów jego pobytu w Wiedniu („kiedy grał w szachy z baonem Rotszyldem w Cafe Central i odwiedzał Cafe Daily, żeby czytać tam prasę”). [1]
Co Rotszyldowie, największy bank w Europie, możliwie mieli wspólnego z przywódcą, który chciał zniszczyć kapitalizm i własność prywatną? Z drugiej strony, dlaczego oddany komunista miałby być bliskim przyjacielem najpotężniejszego „kapitalistycznego ciemiężyciela” na świecie? Czy możliwe jest, żeby komunizm i syjonizm widzieli dwie różne drogi do podobnego celu, władzy i zemsty na carach?
Nasuwały się pewne pytania: 1) czy komunizm mógł być narzędziem, wybranym przez nich w celu pokonania i rządzenia swoimi rosyjskimi antagonistami? 2) czy byli inni, z którymi Żydzi byli w konflikcie? 3) czy komunizm oryginalnie był częścią strategicznego nakazu, który sięgał daleko poza granice Rosji? Były to ważne pytania. Uważałem, że odpowiedzi na nie mogę znaleźć w filozoficznym pochodzeniu komunizmu.
Postanowiłem prześledzić korzenie ideologiczne komunizmu. W lokalnej bibliotece znalazłem DAS KAPITAL [2] i MANIFEST KOMUNISTYCZNY [3]. Książki Karola Marksa były głupawe, zwłaszcza w części o dialektyce heglowskiej, ale miały sens dla tych, którzy twierdzili, że ludzkość była podobna do maszyny, opisanej przez Marksa. Jeden z moich nauczycieli dał mi źle przemyślany komentarz, że komunizm był wspaniały w teorii, ale wadliwy w praktyce. Według mnie, żeby idea była wspaniała, musi funkcjonować w praktyce, czym oczywiście komunizm nie jest. Nigdy nie było teorii, która obiecywała więcej szczęścia, a wywołała więcej biedy, opresji psychicznej i fizycznej, i więcej ludzkiego nieszczęścia i przypadków śmierci.
Do czasu kiedy nie przyjrzałem się podstawoom komunizmu, zawsze myślałem, że Karol Marks był Niemcem. Faktycznie, przeczytałem, że ojciec Marksa był chrześcijaninem. Okazuje się, że jego ojciec, prosperujący prawnik, był Żydem, który przeszedł na chrześcijaństwo, po tym, kiedy edykt zabronił Żydom wykonywanie zawodu prawnika. Dużo później, w 1977 roku, przeczytałem artykuł w CHICAGO JEWISH SENTINEL, ujawniający fakt, że Marks był wnukiem rabina i „potomkiem talmudycznych uczonych od wielu pokoleń”. [4]
Marks nie tylko pochodził z długiej linii talmudycznych uczonych, ale też nienawidził Rosjan z pasją, którą można określić jako patologiczną. Wyszukałem Karola Marksa w żydowskich encyklopediach, i dowiedziałem się, ku mojemu zdumieniu, że człowiekiem, który nauczył go wielu zasad komunizmu, był Mojżesz Hess. Tak niesamowite, jak mogłoby się wydawać, współcześni przywódcy syjonistyczni czczą Mojżesza Hessa jako „prekursora” nowoczesnego syjonizmu.
W THE ENCYCLOPAEDIA OF ZIONISM IN ISRAEL [Enc. Syjonizmu w Izraelu], pod hasłem Mojżesz Hess, napisane jest co następuje:
Pionier nowoczesnego socjalizmu, filozof społeczny i prekursor syjonizmu. . . Hess był więc prekursorem syjonizmu politycznego i kulturowego, a zwłaszcza syjonizmu socjalistycznego. Był głęboko zaangażowany w powstanie ruchu socjalistycznego. Karol Marks i Fryderyk Engels przyznali, że wiele się od niego nauczyli w formacyjnych latach tego ruchu. . . – The Encyclopedia of Zionism in Israel [1]
Po kilku miesiącach czytania materiałów z każdego możliwego źródła, zrozumiałem, że ta starsza pani w biurze Rady Obywatelskiej zasadniczo miała rację, przynajmniej w kwestii rewolucji komunistycznej. Poczułem się, jakbym siedział na krawędzi wulkanu. Każdy nowy kawałek informacji wydawał się zarówno potwierdzać, jak i wyjaśniać sprawę nawet dokładniej.
W IN THE LAST DAYS OF THE ROMANOVS {Ostatnie dni Romanowów], Robert Wilton, pracujący dla londyńskiego TIMESA w Rosji przez 17 lat, tak podsumował „rosyjską rewolucję”:
Cała historia bolszewizmu w Rosji ma trwałą pieczęć obcej inwazji. Mord cara, umyślnie zaplanowany przez Żyda Swierdłowa, dokonany przez Żydów Goloszkina, Syromolotowa, Safarowa, Wojkowa i Jurowskiego, jest czynem nie rosyjskiego narodu, lecz wrogiego agresora. [2]
W 1990 roku, znany nowojorski wydawca, FREE PRESS, filia Simon & Schuster, opublikował książkę izraelskiego historyka, Louisa Rapoporta, STALIN’S WAR AGAINST JEWS [Wojna Stalina z Żydami]. W niej autor niechcący przyznaje się do tego, czego my Goje nie powinniśmy wiedzieć:
Wielu Żydów było w euforii ze względu na wysoką reprezentację w nowym rządzie. Pierwsze Biuro Polityczne Lenina było zdominowane przez ludzi o żydowskim pochodzeniu. . .
Za Lenina, Żydzi angażowali się we wszystkie aspekty rewolucji, łącznie z najbrudniejszą pracą. Pomimo, że komuniści przysięgli usunąć antysemityzm, on rozprzestrzeniał się błyskawicznie po rewolucji – częściowo z powodu przewagi tak licznych Żydów w sowieckiej administracji, jak również w następującej po niej traumatycznej, nieludzkiej sowietyzacji. Historyk Salo Baron napisał, że ogromnie nieproporcjonalna liczba Żydów weszła do tajnej policji sowieckiej CZEKA. . . I wielu z tych, którzy weszli w konflikt z CZEKĄ, zastrzeliliby żydowscy inspektorzy.
Kolektywne przywództwo powstałe w dniach kiedy umierał Lenin, było kierowane przez Żyda Zinowiewa, gadatliwego, o kręconych włosach. . . [3]
Wcześniej dostępna wiedza o przywództwie żydowskim „rosyjskiej rewolucji” zniknęła z naszej powszechnej wiedzy – przykład tego można znaleźć w majowym 1970 r. numerze czasopisma NATIONAL GEOGRAPHIC. Artykuł zatytułowany THE REVOLUTION IN RUSSIA [Rewolucja w Rosji] opisuje przywództwo żydowskie terrorystycznej rewolucji komunistycznej.
ZEMSTA ŻYDÓW
. . . prawie wszyscy przywódcy rewolucyjni należą do rasy żydowskiej, a najskuteczniejszą agencją rewolucyjną jest żydowski Bund. . . Rząd więcej wycierpiał ze strony tej rasy, niż z powodu wszystkich pozostałych obywateli razem. Kiedy tylko popełniany jest jakiś desperacki czyn, zawsze jego sprawcą jest Żyd, i rzadko znajdzie się jeden lojalny członek tej rasy w całym Imperium. [1]
Fakty były niezaprzeczalne. Olbrzymi fakt historyczny został usunięty z intelektualnej świadomości Zachodu tak całkowicie, jak plik można usunąć z twardego dysku komputera. W swojej klasycznej powieści 1984, George Orwell napisał o historycznej prawdzie „wpadającej w Dziurę Pamięci”, taki był los prawdy o prawdziwych wykonawcach „rosyjskiej rewolucji”.
Zadałem sobie dwa pytania: „Dlaczego tłumiono historyczną prawdę o rewolucji komunistycznej?” i „Jak w wolnym świecie można było ją stłumić?” Pierwsze pytanie miało jasną odpowiedź w fakcie, że siły międzynarodowego żydostwa nie chciały by powszechnie wiedziano, że byli głównymi autorami najbardziej represyjnego i morderczego zła w dziejach ludzkości: komunizmu. Oczywiście, znajomość faktu nie tworzy dobrych PR dla Żydów.
Odpowiedź na drugie pytanie „jak” była bardziej wykrętna. Zrozumiałem, że tylko potężne siły mogły zataić istotną część źródeł historycznych i stworzyć fałszywe wrażenie „rosyjskiej rewolucji”, skoro w pierwszym bolszewickim rządzie było tylko 13 etnicznych Rosjan. Oczywiście, historycznie Żydzi mieli dużo władzy, jak pokazują Jakub Sziff, Rotszyldowie i inni, ale siła żeby zmienić postrzeganie historii, wydawała się niedorzeczna. Ale tylko kilka miesięcy wcześniej, kiedy Marti Smith powiedziała mi w Radzie Obywatelskiej, że rosyjska rewolucja była żydowską, myślałem, że była śmieszna. Teraz wiedziałem inaczej, i wiedziałem, że to tylko początek do odkrycia nowej rzeczywistości świata.
Fakty, które wtedy poznałem, prowadziły do postawienia kilku interesujących pytań:
– czy jestem antysemitą dlatego, że przyjmuję fakt historyczny, że „rosyjska rewolucja” faktycznie nie była rosyjska, lecz było to przejęcie carskiej Rosji przez antagonistyczną, nie-rosyjską narodowość?
– czy między Żydami jest historyczny nacjonalizm, wrogi wobec innych narodów?
– czy Żydowskie interesy i interesy zachodniego chrześcijaństwa są ze sobą zgodne, czy w konflikcie?
– jeśli interesy te czasem konfliktują ze sobą, to czy dobrze skoordynowana, światowa żydowska próba wściekłej walki o ich dostrzegane etnicznych interesów w Rosji, mają wpływ na Europę zachodnią i Amerykę?
– w jaki sposób ich zorganizowana władza tworzy nasze „specjalne relacje” z Izraelem w czasach współczesnych?
– i w końcu: czy stawianie tych pytań ma cokolwiek wspólnego z „nienawiścią”?
Kiedy oglądałem w TV programy o antysemityzmie, nienawiść była wyrazem prawie zawsze używanym dla opisania każdej negatywnej opinii o Żydach. Nie czułem nienawiści wobec Żydów. Moje badanie było wyłącznie ćwiczeniem intelektualnym. Byłem intruzem przyglądającym się światu, do którego nie należałem, ale ten świat mnie zaintrygował. Zastanawiając się nad pytaniem o „nienawiści”, zapytałem nauczyciela w szkole, dlaczego wyrazu nienawiść nigdy nie używano w mediach dla opisania motywacji masowego mordu milionów rosyjskich chrześcijan w Związku Sowieckim. Z pewnością wymagałoby to wielkiej nienawiści, żeby dokonać tak monstrualnych zbrodni. Nauczycielka nie miała odpowiedzi, a ja wszystko co miałem, to dużo więcej pytań.
Kiedy odkryłem wspólne korzenie komunizmu i syjonizmu, postanowiłem zbadać historię żydowskiego narodu, zarówno historycznego judaizmu, jak i rozwoju nowoczesnego syjonizmu. Poczułem, że do badań miałem dostęp do najlepszych źródeł na świecie. Rozpocząłem od trzech wspaniałych i wyczerpujących żydowskich encyklopedii.
Dołączył: 17 Maj 2010 Posty: 2640
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 10:30, 15 Lut '15
Temat postu:
Dzięki za ten cytat z Davida Duke. Czasem ludziom tłumaczę skąd sie wzięła
wielokrotnie powtarzana w latach 70-tych nazwa "żydokomuna".
Podaję różne źródła a teraz mogę powoływać się na kolejne.
Przy okazji podaję link do bardzo ciekawego tematu
założonego przez milczącego od dłuższego czasu
użytkownika "Frasobliwy" (polecam wszelkie jego wypowiedzi).
Założył kiedyś bardzo ciekawy temat a wyszukiwarka tu na forum
w ogóle go pomija nie wyświetlając. Wczytywałem inicjały
JKM ale ten temat nie pojawia się . Polecam!
viewtopic.php?t=2003 _________________ "istnieje tylko jedno dobro - WIEDZA, oraz tylko jedno zło- IGNOROWANIE WIEDZY "
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20448
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 10:53, 15 Lut '15
Temat postu:
easy russian napisał:
Przy okazji podaję link do bardzo ciekawego tematu
założonego przez milczącego od dłuższego czasu
użytkownika "Frasobliwy" (polecam wszelkie jego wypowiedzi).
Założył kiedyś bardzo ciekawy temat a wyszukiwarka tu na forum
w ogóle go pomija nie wyświetlając. Wczytywałem inicjały
JKM ale ten temat nie pojawia się . Polecam!
wiesz normalnie za tak bezczelne kłamstwa upierdalam limit bez wahania, ale ponieważ wczoraj były walentynki to tym razem przymknę oko wychodząc z założenia, że jesteś po prostu tak tępy iż nie potrafisz poprawnie wpisać trzech liter w prosty formularz.
Dołączył: 17 Maj 2010 Posty: 2640
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 11:25, 15 Lut '15
Temat postu:
Bimi napisał:
easy russian napisał:
Przy okazji podaję link do bardzo ciekawego tematu
założonego przez milczącego od dłuższego czasu
użytkownika "Frasobliwy" (polecam wszelkie jego wypowiedzi).
Założył kiedyś bardzo ciekawy temat a wyszukiwarka tu na forum
w ogóle go pomija nie wyświetlając. Wczytywałem inicjały
JKM ale ten temat nie pojawia się . Polecam!
wiesz normalnie za tak bezczelne kłamstwa upierdalam limit bez wahania, ale ponieważ wczoraj były walentynki to tym razem przymknę oko wychodząc z założenia, że jesteś po prostu tak tępy iż nie potrafisz poprawnie wpisać trzech liter w prosty formularz.
już dobrze Szefe
W tej chwili sprawdzam. Wyświetla się. Bardzo się cieszę.
Może faktycznie jestem tępy, może mój komputer.
Zrób mi limit na 8 tak jak dawniej i będzie git.
_________________ "istnieje tylko jedno dobro - WIEDZA, oraz tylko jedno zło- IGNOROWANIE WIEDZY "
Dołączył: 28 Paź 2011 Posty: 1725
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 16:23, 16 Lut '15
Temat postu:
jeszcze raz bo widze ze dalej nie zakumali wszyscy. w koncu zaczniecie to powielac. KAPITALIZM WYKREOWAŁ SOCJALIZM, zasadniczo to jest niby mu równy, lecz zawsze było tak że ten z maczugą miał więcej do powiedzenia, co za tym idzie mógł sobie wziąć więcej.
myśląc globalnie. cały kapitał przeżerany dzisiaj przez elity światowe, niekoniecznie wykorzystywany w sposob odpowiedni np do budowania lepszej rzeczywistosci albo planety jest w stanie wykarnić 17mld ludzi. każdego dnia z powodu nierówności społecznych i chciwości zachodniej cywilizacji, często też marnotrastwo elit i korpokratów, jak również kilka odłamów socjalistów - ludzi niby z wielkim sercem, choć umysłem niezbyt ścisłym czy pragmatycznym, powoduje na całym globie każdego dnia śmierć 22tys. ludzi. codziennie, z głodu.
kaczafi fajnie że wpadłeś na pomysł ze statystykami i obrazkami, ale ja to już przerabiałem. ewidentnym problemem na świecie są: współczesna zachodnia cywilizacja i korporacjokratyzm, żydostwo, rozwijająca się wschodnia biedota, dosadniej jej populacja nieproporcjonalnie do poziomu rozwoju i przede wszystkim głupota ludzka. nie potrzebujemy dzieci, nie potrzebujemy ogromnych majątków ani tej całej pierdolonej swołoczy. potrzebna jest harmonia i rozważny system ekonomiczny pozbawiony niesprawiedliwości. tyle. ludzie genetycznie stanowią między sobą 0,3 % ułamka różnicy. naprawdę.. chuj im w dupę i tej całej socjalistycznej gadce pseudo rodzinnej i jebać zjebów menedżerów tych pseudo złych kapitalistów. prawda leży gdzieś pomiedzy.
Dołączył: 26 Maj 2015 Posty: 189
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 14:12, 23 Paź '15
Temat postu:
Józef Bizoń napisał:
Cytat:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Pragnę złożyć wniosek o uzupełnienie porządku dziennego o przegłosowanie, tzn. przyjęcie projektu uchwały zobowiązującej ministra spraw wewnętrznych do podania pełnej informacji na temat urzędników państwowych od szczebla wojewody wzwyż, a także senatorów, posłów, sędziów i adwokatów będących współpracownikami Służby Bezpieczeństwa w latach 1945-1992. (Oklaski)
Sądząc z oklasków, nie muszę tego uzasadniać. Jest jasne, jaka panuje atmosfera. Dziękuję bardzo. Tu jest wniosek podpisany na razie przez 19 posłów. Sądzę, że podpisałoby go wiele więcej posłów, tylko robiliśmy to w sposób nagły.
Zabójczym dla Polski i Narodu Polskiego owocem „okrągłego stołu”, przy którym zasiadła władza komunistyczna z tzw. opozycją głównie wywodzącą się z KOR (bez znaczenia jest tutaj to, kto z KOR w jakiej tam roli występował i w jakie stroił się szatki – i stroi się nadal), stał się UKŁAD EUROPEJSKI ustanawiający stowarzyszenie między Rzeczypospolitą Polską, z jednej strony, a Wspólnotami Europejskimi i ich Państwami Członkowskimi, z drugiej strony, sporządzony w Brukseli dnia 16 grudnia 1991 r. (Dz. U. z dnia 27 stycznia 1994 r., Nr 11, poz. 38 ).
O 4 i 5 czerwca 1992 r., kiedy to odwołano Jana Olszewskiego z funkcji Premiera RP, krążą opowieści – nakręcono (ponoć ukrytą kamerą) nawet film „Nocna zmiana”. Opowiadało się i opowiada nadal tak, aby zbić na tym wydarzeniu jak największy kapitał polityczny i to ponoć w interesie Narodu Polskiego – wyrywając zdarzenia z tych dni z całego szerokiego kontekstu innych wcześniejszych i późniejszych zdarzeń. Ks. prof. Waldemar Chrostowski w „O dialogu z Żydami” tak kwituje taki stan rzeczy: „Nie liczy się to co się wydarzyło, ważne jest to jak się to opowiada”.
Aby jednak odkryć i zrozumieć co się faktycznie wydarzyło w dniach 4-6 czerwca 1992 r. podczas 17 posiedzenia Sejmu 1 kadencji
należy sięgnąć do 15 posiedzenia Sejmu RP 1-wszej kadencji z dnia 21-23 maja 1992 r.
podczas którego odbyło się pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o ratyfikacji Układu Europejskiego ustanawiającego stowarzyszenie między Rzeczypospolitą Polską a Wspólnotami Europejskimi i ich państwami członkowskimi sporządzonego w Brukseli dnia 16 grudnia 1991 r. (druk nr 220) i Minister Spraw Zagranicznych Krzysztof Skubiszewski zwrócił się w imieniu Rządu RP o wyrażenie przez Sejm zgody na ratyfikację tego Układu.
Oficjalne działania na rzecz powstania tego Układu Europejskiego prowadzone były co najmniej od września 1988 r., kiedy to „Polska i EWG nawiązują stosunki dyplomatyczne. Rozpoczynają się negocjacje w sprawie umowy o handlu oraz współpracy gospodarczej”. W tym czasie równolegle do tego trwają przygotowania do rozpoczęcia ustaleń „okrągłego stołu”. Na spotkaniu w Magdalence 27 stycznia 1989 r. przyjęto wszystkie zasadnicze rozwiązania ustrojowe i polityczne, które w swojej istocie zostały niezmienione i wieńczyły porozumienia Okrągłego Stołu. Potem następowały kolejne kroki wiodące do Układu Europejskiego z 16.12.1991 r.
Układem tym powołano do życia niekonstytucyjne ciało w postaci Rady Stowarzyszenia z uprawnieniami władczymi nad Rządem RP [art. 102 do 107 (art. 39 – 42) Układu], co dawało gwarancję, że Polska i Naród Polski nie wymknie się spod kontroli planistów światowych i nie pójdzie własną drogą ku suwerenności i niepodległości.
O tym co się szykuje i co się uszykowało dla Polski i Narodu Polskiego wiedziała wówczas bardzo wąska grupa wtajemniczonych osób. Jednocześnie propagandziści wtłaczali w głowy Polaków, że Polska odzyskała wolność, suwerenność i niepodległość – a we wszystkich polskich kościołach nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, rozległo się wiernych śpiewanie „Ojczyznę wolną pobłogosław Panie” zamiast jak było wcześniej „racz nam wrócić Panie!” – i tak to trwa po dzień dzisiejszy. Kłamstwo powtarzane miliony razy stało się dogmatem prawdy.
Aby Układ ten mógł wejść w życie koniecznym było wyrażenie zgody przez Sejm RP na jego ratyfikację przez Prezydenta RP Lecha Wałęsę, bo tak nakazywało ówcześnie obowiązujące prawo. Cały problem tkwił jednak w tym, że ogół parlamentarzystów nic o tym Układzie nie wiedziało. Większe przecieki o jego istnieniu nastąpiły po 1 marca 1992 r., kiedy to boczną furtką (metodą faktów dokonanych – za pomocą umowy przejściowej) weszły w życie przepisy Układu dotyczące handlu.
Reakcja Sejmu na ten Układ była wielką niewiadomą, a mogło się to też zakończyć odrzuceniem przez Sejm tego Układu z bardzo przykrymi konsekwencjami dla jego „polskich” twórców – należało się przecież liczyć z ewentualną możliwością zastosowania art. 122 i 123 KK wyżej na wstępie przywołanych. W tej sytuacji za wszelką cenę musiała nastąpić zgoda Sejmu RP na ratyfikację Układu Europejskiego z dn. 16.12.1991 r. I tak się też stało.
Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o ratyfikacji Układu Europejskiego ustanawiającego stowarzyszenie między Rzecząpospolitą Polską a Wspólnotami Europejskimi i ich państwami członkowskimi sporządzonego w Brukseli dnia 16 grudnia 1991 r. (druk nr 220) Debata Sejmu nad Układem Europejskim okazała się bardzo burzliwą i nastąpiło wyraźne podzielenie Sejmu na zwolenników oraz przeciwników tego Układu. Przypomnijmy: 05.12.1991 r. Sejm powołał Jana Olszewskiego na funkcję premiera i od tego czasu stoi on na czele Rządu RP.
Cała afera z „Bolkiem” i z lustracją – wywołana na wniosek Korwina-Mikke – była skuteczną zasłoną dymną dla przykrycia tego co się wyczyniało z tym Układem i celem przepchnięcia go przez Sejm RP w sposób niezauważalny przez Naród Polski.
Nie było przecież się czym chwalić, a wręcz przeciwnie. No i jak w takich razach przystało, dla zmylenia czujności, należało wcześniej wszem i wobec ogłosić – najlepiej z ambon i w śpiewie w kościołach – że Polska odzyskała wolność, niepodległość i suwerenność.
Dołączył: 07 Wrz 2015 Posty: 4105
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 16:58, 23 Paź '15
Temat postu:
god vs devil napisał:
Czy już dotarło co do niektórych, że socjalizm/komunizm jest zbrodnią judaizmu?
A kiedy do ciebie dotrze debilu że chrześcijaństwo ma żydowskie korzenie? Pewnie nie wiesz zasrany hipokryto że Jezus był Żydem, Maryja była Żydówką, wszyscy spośród 12 apostołów byli Żydami, Żydami był Paweł i jego główni uczniowie (jak Barnaba), autorzy zarówno ST jak i NT, Żydem był pierwszy hierarcha kościoła Chrześcijańskiego, Jakub Sprawiedliwy (brat Jezusa), pierwszy biskup Rzymu (św. Piotr rzekomo nim był, zresztą nawet jeśli to tylko mit, to i tak Linus, pierwszy potwierdzony historycznie papież, też był Żydem). Nie wiesz pewnie i tego, że na pierwszym chrześcijańskim soborze, tzw. soborze Jerozolimskim w 49 roku chrześcijanie debatowali nad kontynuowaniem tradycji obrzeżania, jedzenia koszernych potraw, przestrzegania halachy oraz miszny. Ani tego, że pierwsi chrześcijanie świętowali szabas zamiast niedzieli. Żeby straszyć żydostwem, to trzeba najpierw samemu nie mieć z nim nic wspólnego, bo teraz to wspinasz się na wyżyny hipokryzji.
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20448
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 17:10, 23 Paź '15
Temat postu:
powiem więcej: znając życie to i god vs devil jest żydem.
i mogę się nawet o to założyć.
swego czasu mieliśmy tu tego maleszkę, z pisu - w mordzie zagorzały antysemita, ale jedynych dwóch przyjaciół jakich miał na fejsbuku, miał w izraelu.
mówię wam i wiem co mówię: to nie jest wyjątek potwierdzający regułę, ale po prostu reguła, że im bardziej ktoś bredzi najeżdżając na żydów, tym większe prawdopodobieństwo że jest żydem.
bo ja np. nie jestem żydem, więc mnie żydzi jebią.
po chuj miałbym najeżdżać na żydów których nawet nie znam, jak wśród rodaków katolików znam tak ogromna ilość idiotów wszelkiej maści?
Dołączył: 07 Wrz 2015 Posty: 4105
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 17:45, 23 Paź '15
Temat postu:
To może być bardzo prawdopodobne. Żyd to albo skrajny szowinista, albo skrajnie antysemicki troll. To jest dychotomia bardzo typowa dla tego narodu. Cytując słowa z genialnego filmu Fanatyk (http://www.filmweb.pl/Fanatyk) z Ryanem Goslingiem w roli głównej: "Bo tylko Żyd potrafi w kółko gadać o żydach". Ciekawi mnie czy grzanek tez jest w takim razie Żydem ... ja w przeciwieństwie do niego nie będę prosił o ściąganie spodni i wylegitymowanie się, ale pod latarnia z reguły najciemniej, więc by mnie to nie zdziwiło
Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 3598
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 13:08, 25 Cze '17
Temat postu:
Cytat:
Korwin-Mikke jest NAJBOGATSZYM polskim europosłem. "Jego majątek szacuje się na około 8 MILIONÓW ZŁOTYCH" 04.06.2017
Janusz Korwin-Mikke choć jest zaciekłym przeciwnikiem Unii Europejskiej, nie pogardził posadą europosła w Brukseli. Nic dziwnego, 74-letni polityk może liczyć na niemałe zarobki w Parlamencie Europejskim, które wynoszą rocznie około 100 tysięcy euro (ponad 400 tysięcy złotych). Sporą część tej sumy musiał ostatnio przeznaczyć na karę za spoliczkowanie posła Michała Boniego, którego uderzył w 2014 roku.
Przypomnijmy: Korwin-Mikke zapłaci 23 tysiące złotych za spoliczkowanie Boniego. "NIE ZGADZAM SIĘ. On powinien mnie wyzwać na pojedynek!"
Korwin-Mikke zdaje się jednak nie przejmować kontrowersjami, które budzi zarówno w Polsce, jak i za granicą i na mównicy parlamentarnej wciąż daje upust swoim emocjom i twierdzi, że "Unia Europejska powinna zostać zniszczona", a cygańskie dzieci "powinny umrzeć, bo niepotrzebny jest nadmiar ludzkości". Zobacz: Korwin-Mikke:"15 procent dzieci cygańskich umierało. BARDZO DOBRZE, bo nie było nadmiaru ludności" http://www.pudelek.pl/artykul/110370/kor....._ludnosci/
Pensja europosła to nie jedyne dochody Janusza Korwin-Mikkego. Według ujawnionych przez Fakt oświadczeń majątkowych, polityk dysponuje majątkiem wartym około 8 milionów złotych. Na jego bogate zasoby składają się warte kilka milionów działki i nieruchomości oraz samochody.
Na majątek szefa partii Wolność składają się przede wszystkim działki i nieruchomości, niektóre warte nawet około 1 miliona złotych oraz dwa samochody - BMW F11 z 2011 roku oraz Fiat Punto z... 2008 roku - opisuje tabloid. Polityk czerpał również dochody z praw autorskich. W 2016 roku dostał z tego tytułu 25 tysięcy złotych. Co ciekawe stratę w wysokości prawie 57 tysięcy złotych przyniosła mu Oficyna Konserwatystów&Liberałów.
Janusz Korwin-Mikke nie jest jedynym "milionerem" zasiadającym w europarlamencie. Niewiele mniejszy majątek zgromadził Bogdan Wenta, były trener reprezentacji Polski w piłce ręcznej i poseł Platformy Obywatelskiej. W jego oświadczeniu majątkowym znalazły się "mienia ruchome" warte powyżej 10 tysięcy złotych, dwa zegarki, łańcuszek z wisiorkiem i biżuteria z brylantami. Łącznie jego majątek szacuje się na około 7 milionów 200 tysięcy złotych. Jednak to nie jedyne finanse, którymi dysponuje europoseł.
Wenta pobiera także rentę sportową za zdobycie medalu olimpijskiego - wylicza Fakt. W 2016 roku Ministerstwo Sportu przelało na jego konto z tego tytułu 31 tysięcy 480 złotych.
Trzecim miejscem wśród najbogatszych europosłów może pochwalić się Danuta Hubner, pierwsza polska komisarz w Unii Europejskiej. Jej majątek wyceniono na ponad 7 milionów złotych, na który składają się oszczędności w różnych walutach - milion euro, 13 tysięcy franków szwajcarskich i 4 tysiące dolarów. Z działalności w Parlamencie Europejskim i Komisji Europejskiej może liczyć na kolejne setki tysięcy euro. Jak informuje tabloid, Hubner posiada też w swojej kolekcji obraz Rafała Olbińskiego wart ponad 10 tysięcy złotych.
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Strona: « 1, 2, 3...12, 13, 14
Strona 14 z 14
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów