Mamy kolejną rocznicę SKURWYSYŃSTWA wykonanego na społeczności polskiej.
Peany, pierdzenia przygłupów wywołują u mnie ochotę wyrzygania się.
Rozumiem 18-latków, którzy srają się z powodu bohaterskich działań ludzi w ich wieku, którzy idealistycznie nakręceni postanowili walczyć, czyli wykonać rozkaz, jak każdy żołnierz.
Tym ludziom nie można niczego zarzucić. Co więcej nikt KURWA nie ma prawa stawiać im świeczek, bo świeczki stawia się do chuja pana zmarłym, a nie poległym, który należy się hołd.
Niestety historia niczego nas nie uczy. Jesteśmy społecznością przygłupów, wieśniaków, którzy od 500 lat dymani są w dupę przez kolejnych "możnych" tego świata. Powstanie warszawskie miało jeden, jedyny cel, z którego zdaje sobie sprawę, każda osoba, która choć średnio interesuje się historią wojskowości. Uratowanie Niemiec, Austrii, krajów Beneluksu przed wchłonięciem przez radziecki żywioł. Nie byłoby RFN na milion procent, gdyby nie powstanie warszawskie.
Gdy widzi się taką koncepcję od razu widzi się również tych, którzy mieli na tym skorzystać. ANGLOSASKIE KURWY {przynajmniej oficjalnie}.
Obecnie pierdoli się o powstaniu warszawskim, jak to się mówi oficjalnie, bez zwrócenia uwagi na kontekst historyczny.
Można pogratulować przygłupom głębi ich debilizmu.
Musimy powiedzieć sobie jasno i klarownie.
Sprzedajne DZIWKI: Bór-Komorowski, jako pocieszna kukiełka i przygłup, Okulicki - sprzedajny skurwysyn jakich mało, Chruściel - pojeb jakich mało, przygłup i ćwok, Pełczyński.
Pesymistyczny wobec powstania był Sosnkowski, ale miał za krótkie łapy w stosunku do "pleców" Okulickiego. Niestety nie znamy tych "pleców". Tatra vel. "Tabora" wyjebano do Londynu, dlatego że był zwolennikiem dogadania się z radzieckimi, a nie podejmowania przegranej walki z Niemcami.
Pomijam nawet obserwacje frontowe
Nie znamy powodów przybycia Retingera do Polski w początkach kwietnia. Twierdzi się, że Retinger był wysłannikiem Mikołajczyka, który miał przekonywać jakoby do niepodejmowania walki z radzieckimi ludźmi i nie podejmowania powstania. Czy, jednak na pewno? Mówi się, że Retinger był proruskim komunistą. Zabawne. Jako niby agent brytyjski był przeciwny koronie brytyjskiej i jej interesom. Mikołajczyk był zwolennikiem dogadania się z radzieckimi ludźmi. Debil?
Nie, znał dokładnie postawienia układów z radzieckimi. Wiedział, że Anglosasi mają nas w dupie. Polska już wtedy była radziecka, więc słusznie chciał się dogadywać. Takim dogadywaniom przeciwnikiem był Churchil, a zatem był również przeciwnikiem ich Retinger. To, że był wtyką brytyjską, a może i amerykańską to można wnioskować z późniejszych jego działań. Jakie to działania radzieckich ludzi wspierał Retinger po wojnie. Żadnych. Twierdzi się, iż był nakaz zajebania Retingera po dostaniu się do Polski. Dlaczego? Mówi się, że miał dogadać się z radzieckimi. W jakim celu? Jaki był cel dogadania się z radzieckimi ludźmi przez Retingera. Prosty. Miał przekazać radzieckim, że Polacy planują powstanie. Radzieccy mieli to tym wiedzieć wcześniej, by przypadkiem nie być zaskoczonymi sytuacją i nie pomóc przy powstaniu, czyli zatrzymać front, który w normalnych warunkach wchłonąłby dodatkowo połowę zachodniej Europy. Dla Stalina to była okazja. Poświęcić część Europy, ale zajebać znaczną część podziemia polskiego i mieć spokój w budowaniu komunistycznego kraju. Coś za coś. Polska była opłacalnym kąskiem ze względu na korzystne położenie - warte gry i zapewnienia spokoju po wojnie. Dla anglosasów ważne były zachodnie, przemysłowe Niemcy.
Powstanie wybuchło tuż przed wizytą Mikołajczyka w Moskwie. Stalin miał już wiedzę o wybuchu powstaniu, ale zapewne znacznie głębszą o tym w jakim celu ono wybuchło. Przyjął te warunki. Mikołajczyk nie miał żadnych kart do zagrania. Sprawa została już rozstrzygnięta. Retigner spełnił swoją rolę przydupasa Amerykanina na stołku Brytyjskim imć Churchilla.
Retinger to dokładnie tak samo cudownie oświecony człek, jak Romano Prodi. Uczestniczył we wszystkich wizytach Sikorskiego, jako jego asystent oprócz 1-jednej
W związku z tym cel powstania warszawskiego był jeden. Zatrzymać radziecki front. Udało się, a "bydło" z punktu widzenia decydentów takiego ruchu zostało poświęcone.
Na żadnej uroczystości powstania nie widać, jednak niemieckich przedstawicieli, którzy powinni nogi całować za to tym, którzy zginęli, że powstało RFN. Nie widać Anglosasów. "Bydło" zrobiło swoje, "bydło" może odejść i tak od 500 lat.
Z wywiadu prof. Ciechanowskiego z "sprzedajną dziwką" Borem Komorowskim:
"- Chodziło więc o pokazanie się światu?
Tak. Chodziło o walkę stolicy, która reprezentuje całość kraju. Dalej, zajęcie Warszawy przed wejściem Rosjan zmusiłoby Rosję do zdecydowania się: albo nas uznać, albo siłą złamać na oczach świata, co mogłoby wywołać protesty Zachodu. Trudno było przewidzieć, czy Rosja będzie dążyła do złamania nas siłą."
Stalin o tym doskonale wiedział. Nie mógł wejść do Warszawy, bo musiałby wyciąć wszystkich w pień, co spowodowałoby potężne trudności w przejęciu władzy w Polsce w taki sposób, jak to nastąpiło. Jednak Polska była już radziecka w porozumieniach radzieckich z Anglosasami. W związku z tym "bydło" mogło wykonać zrealizować jeszcze jeden cel.
Wszystkie sprzedajne dziwki doskonale znały doskonale wiedziały, że żadnej reakcji tzw. Zachodu nie będzie. Wiedziały to, bo takich reakcji nie było, ani w Wilnie, ani we Lwowie. Polska była już radziecka i to było jasne i klarowne. Pokazuje to negatywna postawa Churchilla wobec działań Sikorskiego, który forsował koncepcję wolnej Polski bez "ziem wschodnich" - czyli prawie takiej, jak obecnie istnieje, ale nie radzieckiej.
Są nawet racy rewizjoniści, jak Schickel:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1.....iemu_.html
"Skrajnie prawicowy historyk niemiecki twierdzi, że Brytyjczycy maczali palce w katastrofie samolotu generała
Alfred Schickel, historyk z Ingolstadt, w amerykańskich archiwach miał dokopać się do stenogramu rozmowy telefonicznej między brytyjskim premierem Winstonem Churchillem a prezydentem USA Franklinem Rooseveltem. Rozmowa miała mieć miejsce tuż po śmierci generała Sikorskiego.
Politycy mieli zgodnie uznać, że Sikorski psuł harmonię w antyhitlerowskiej koalicji. Churchill miał wręcz oskarżać Sikorskiego, że "powodował wielkie napięcia i niezadowolenie na Kremlu i przez swoje stanowisko tworzył podziały". Sugerował też, że trzeba było go usunąć "w interesie wspólnej sprawy". Z tego zdaniem Schickela wynika, że katastrofa samolotowa, w której zginął Sikorski, została zaaranżowana przez Brytyjczyków.
Churchill część odpowiedzialności za zamach miał zrzucać na Amerykanina. Roosevelt jednak się wzdragał. - Nigdy nie powiedziałem, że trzeba usunąć Sikorskiego. Z pewnością zgodziłem się na to, by nałożyć mu wędzidła. Likwidacja Sikorskiego była czymś gorszym od przestępstwa - prezydent miał odpowiedzieć brytyjskiemu premierowi. Churchill mówił: - Nie może pan teraz podważać własnej wiedzy i współodpowiedzialności.
Czy te rewelacje są wiarygodne ? Raczej nie. Schickel jest znany w Niemczech z rewizjonistycznych poglądów. Zarzucano mu m.in., że umniejszał niemiecką winę za zbrodnie popełnione podczas wojny. O spowodowanie jej wybuchu oskarżał m.in. Roosevelta.
Nie pomaga mu to, że swe rewelacje ma opublikować w piśmie skrajnej prawicy "Junge Freiheit". I wiadomo już, że poza treścią stenogramu nie ujawni żadnych innych szczegółów."
Do takiej notatki to się na pewno nie dokopał, ale koncepcję ma słuszną. Sikorski, jeśli komukolwiek przeszkadzał to Anglosasom. Był, bowiem w stanie bruździć w już ustalonych planach, które zostały, czyli tych z Teheranu:
- podziału krajów Europy na alianckie strefy operacyjne - na mocy międzyalianckich uzgodnień Polska znalazła się w strefie operacyjnej Armii Czerwonej.
Tylko debil {kurwa jak jest ich dużo} jest w stanie uznać, że Anglosasi byli zaskoczeniu żądaniami Stalina. Te ustalenia w 90% były już omówione, co najmniej kilka miesięcy przed konferencją na jakiej dogadywano jedynie szczegóły.
Sikorskiego nie ma już w lipcu, czyli zapewne dokładnie w momencie, gdy zaczęły się tajne gadki szmatki z radzieckimi, a nuż by się skurwysyn dowiedział przez przypadek o co kaman.
Sikorskiego zajebali "ruski" to czemu tajne są brytyjskie archiwa. Jakżeż łatwo pokazać, że zbrodniczy radziecki system zajebał nam premiera. No, cóż pokazać się jednak nie da, więc są tajne.
Czemu Sikorski był niewygodny? Chciał się bić o Polskę i miał w dupie ustalenia Nowego Porządku Świata, więc jak i innych takich lamusów zajebano go. Jak wskazują notatki brytyjskiego dyplomaty: „Jeśli (Polacy) wyjdą z Rosji z całym błogosławieństwem inwentarza to wówczas mogą żywić nadzieję na powrót do Polski jedynie z zachodu. Rosjanie wejdą tam pierwsi i utworzą polski rząd, wtedy Sikorski będzie bezsilny”.
Wracając do Bora-Komoroskiego. Ten złamas sam miesza się w zeznaniach. W artykule dla Riders Digest pisze, że sprawa wyjazdu Mikołajczyka do Moskwy wywarła wpływ na decyzję o powstaniu. Ciechanowskiemu mówi, że to nie miało żadnego znaczenia. Artykuł dla RD jest z 1946 roku. W związku z tym pierwsze koty za płoty - miała znaczenie.
Informacje od Sosnkowskiego, który niestety nie miał pleców, więc właściwie tylko apelował były jednoznaczne:
"Generał Sosnkowski w Komunikacie naczelnego Wodza do dla Komendanta Głównego Sił Zbrojnych w Kraju z czerwca 1944 stwierdza: „O losie Polski przesądzili alianci w Teheranie. Nasza rola w tej fazie wojny jest skończona. Należy wstrzymać się od wielkich wykrwawiających działań, gdyż szkoda już każdej kropli krwi, szczególnie młodzieży polskiej.”
Plan dla Warszawy był jednoznaczny. Jako dobro narodowe, tak jak Paryż dla Napoleona, Warszawa miała nie być miejscem podejmowania istotnych walk, co uznawał zarówno Sosnkowski, jak też Pużak, co całkowicie zmieniło się po dotarciu do Polski zarówno Okulickiego, jak też Retingera.
U Matłachowskiego czytamy:
"Dopiero po 2 miesiącach spiskowania, w dniu 21 lipca Okulicki i Pełczyński ujawniaja Borowi - Komorowskiemu swoja ideę stoczenia przez AK walki w stolicy. Zatajając jednak szaleńcze założenie, że walka ta ma doprowadzić do samozagłady Warszawy, aby zagrać na szachownicy międzynarodowej i osiągnąć „cud polityczny”. " {to se kurwa zagraliśmy}.
Okulickiego, Tatar nazywał "marionetką i pajacem".
Cat-Mackiewicz twierdzi, że powstanie wybuchło pod wpływem ludzi radzieckim. Ja mówię, że było im na rękę, gdy się już pojawiło, ale przyjmując, jak Mackiewicz koncepcję detektywistyczną, czyli kto zyskał. Zyskali Anglosasi, którzy nie utrzymali wpływ z konferencji, których ni chuja, by nie utrzymali, gdyby radziecki front poruszał się w normalnym tempie.
W rządzie brytyjskim funkcjonowali agenci. Agenci często podwójni, czyli zarówno radzieccy, jak i anglosascy. Podobnie, jak było przed wojną, choć wówczas w mniejszym stopniu agenci radzieccy ze względu na mentalność w kraju. Anglosasy agenci ścierali się z niemieckimi. To była główna oś sporu.
Z historii warto wyciągać wnioski.
Z wywiadu z Borem-Komorowskim.
"- Czy Anglicy znali treść polskich depesz?
Tak - z tytułu wzajemnej współpracy. "
Znają i dziś
przecież są zaufanymi sojusznikami.
Cześć i chwała Bohaterom.