Bimi,
Niderlandzki Księżyc Światowej Rewolucji Następnego Oświecenia, tak jak wielu innych mu podobnych gimbusów gładko i łacno łyknął bajeczkę skonstruowaną na prędce, dla podparcia hipotez o rzekomych wartościach bitcoina. Bo bitcoin ma mieć każdą możliwą wartość: Wirtualną, fizyczną, Energetyczną i Hujwiejaką. Tym razem mam na myśli bajkę nie byle jaką, bo bajkę o prądzie i włożonej pracy w "wyprodukowanie" każdego bitcoina. Tak, właśnie tą bajką chciałbym się dziś zająć moi drodzy. Ale nie skupię się na opowiadaniu wam jej ze wszystkimi szczegółami, znacie ją pewnie doskonale. Dziś wytłumaczę tylko dlaczego bajka jest bajką, legenda legendą, baśń baśnią. Zaznaczam - ta konkretna baśń, i tylko nią się zajmę - i wyłącznie z czysto ekonomicznego punktu widzenia wezmę ją na warsztat.
Dla tych którzy jednak nie wiedzą o jaką opowiastkę chodzi krótko streszczę:
żeby było śmieszniej w wykonaniu gimbusowego 'alfy i omegi', wyznawcy okołoshitcoinowego bluffu, [wersja z internetu]:
Cytat: |
kazdy bitcoin ma pokrycie w fizycznie istniejacej energi poswieconej na jego 'wykopanie'. Podobnie jak zloto potrzebuje energi zeby je wykopac. Pomimo tego ze tak samo jak bitcoin samo w sobie nie ma specjalnej wartosci podobniez jak diamety i banknoty.
Rachunki za komputer, prad i internet ktory musisz uiscic przy generowaniu BTC nie sa wirtualnym zlotem. Energia elektryczna na koncowym poziomie jest tak naprawde owym "wirtualnym zlotem", twoje wlasne zasoby obliczeniowe tu i teraz. To jest zupelnie inna filozofia karencji niz pieniadz inflacyjny
Kazda waluta jest ekwiwalentem naszej pracy ktory sluzy do wymienia sie z zalorzenia.
Wlasnie dlatego ze sa ekwiwalentem naszej pracy i reprezentuja potencjal naszych dzial z przeszlosci i ich uzytecznosc dla ludzi do okola. |
Rachunki za prąd przy generowaniu waluty mają uzasadniać... hmmm. Przecież to nie ma kompletnie nic wspólnego z prawdziwą ekonomią. Kto wam powiedział że produkcja waluty ma być
kosztowna? To jakieś trzecie prawo ekono-syjonistyki? to w czymś pomaga? Pozwólcie że się z takim podejściem stanowczo nie zgodzę. Według mnie:
Waluta ma być ekwiwalentem pracy, ale samo wyprodukowanie waluty ma się odbywać ze zdrowymi zasadami ekonomii. Uwaga! Mówię o
metarachunku ekonomicznym. Żeby nie było że coś sobie wymyślam. To gadanie o prądzie i włożonym wysiłku to zatem zwykła przykrywka i pomieszanie z poplątaniem. Jaką użyteczną pracę wykonuje komputer przy obliczeniach? Żadną -
to najzwyczajniejsze w świecie marnotrawstwo energii.
Każdy BTC nie jest przeto żadnym ekwiwalentem pracy - jeno ekwiwalentem (sic!) marnotrawstwa. (
ale będzie jak to się rozniesie po świecie hihihi!) Czy jeśli przy produkcji innego shitcoina gdzieś, w przyszłości, trzeba będzie spalić cały węgiel świata + połowę zasobów ropy = to czy uzyskamy dzięki takiemu działaniu jeszcze fajniejszą, jeszcze bardziej
uzasadnioną na gruncie ekonomicznym walutę z pokryciem we włożonej pracy?
No toż to czysty absurd! Będzie jeszcze lepsza gdyż jeszcze droższa?
Hmmm, jeśli na marnotrawstwie ma się opierać ekonomia przyszłości to ja dziękuję za taką filozofię, wysiadam.
I na tym można by w zasadzie skończyć. Na stwierdzeniu że niekumaci maniacy mylą ekwiwalent pracy, z pracą włożoną w wyprodukowanie waluty (:śmiech na sali). Praca włożona w wyprodukowanie waluty, to nie to samo co praca właściwa. Nie trzeba mieszać tych pojęć - powiem więcej - nie wolno mieszać tych pojęć;) - Gdyż wówczas samo pojęcie waluty traci swój sens. Waluta jest walutą właśnie dlatego, że jest oderwana od swojej wartości fizycznej. Waluta jest walutą własnie dlatego, że
nie potrzebuje żadnego dodatkowego uzasadnienia swojej wartości w wymiarze materialnym, fizycznym, czy - jak to jest akurat w przypadku bitcoina - w wymiarze czysto
wirtualnym = czyli w wymiarze w którym rzeczywiście istnieje.
Bitcoin może być ekwiwalentem naszej pracy, owszem - ale kiedy ktoś za tę naszą pracę zapłaci w bitcoinie! - a to nie ma nic ale to nic wspólnego z "wydumaną" pracą poczynioną przez komputer i naszymi rachunkami za prąd. Nie istnieje żadne prawo ekonomiczne nakazujące by używana waluta była droga w produkcji. Toż to nonsens i nie ma nic, ale to nic wspólnego ze zdrową ekonomią. Można by powiedzieć że jest wręcz odwrotnie - im tańsza, tym efektywniej spełnia swoją rolę waluty:
jako nośnik innych kosztowności i prawdziwych wartości.
Bajeczki o rachunkach za prąd w ujęciu klasycznej ekonomiki to normalne brednie są. Szkoda tylko że tylu bierze je na poważnie.
Tak, żyjemy w czasach orwellowskich i totalnie się ludziom pojęcia mieszają. Był taki film "idiokracja". Teraz wiem że on nie opowiadał o przyszłości.
Idiokracja panuje już teraz.
Ale ja wiem, że raz kozie nie wystarczy. Należy wałkować, wałkować i jeszcze raz powtarzać temat - aż do znudzenia. Jeden baran pojmie szybciej, innemu przypowieści trzeba. Teraz już wiem, że nie ma lekko. Idioci są wśród nas i trzeba z nimi jak z idiotami - zakładać że nie dotarło... To lecimy:
Prościej: To że ktoś "zmarnował energię" na jakieś wyliczenia nie znaczy, że te wyliczenia mają wartość zużytej energii. Te wyliczenia mogą być zupełnie bezwartościowe.
Gdyby było inaczej obracalibyśmy ulotkami z TESCO roznoszonymi do naszych skrzynek pocztowych. Na ich wydrukowanie też ktoś zmarnował multum energii. I co? To wcale nie czyni tychże ulotek z miejsca wartościowymi. W istocie to śmieci są.
Próba dorabiania ideologi "wartości poprzez zużytą energię" na wyprodukowanie tego czy tamtego: oto szczyt nieporozumienia. No niestety.
Złoto nabrało swojej symbolicznej wartości także nie dlatego że ktoś się napracował przy jego wydobyciu. To kwestia konsensusu społecznego, umowy społecznej. Praca wkładana przy wydobyciu złota nie jest przynajmniej marnowaniem energii w próżnię - powstaje czysty pierwiastek, który może być wykorzystany do kilku celów. Z matematycznymi obliczeniami przy "produkcji" bitcoina jest zupełnie odwrotnie - energia ulatuje w powietrze - a "producenci" szukają naiwnych do pokrycia rachunków za prąd.
Najśmieszniejsze jest że znajdują takich, co są gotowi zapłacić te fakturki... Świat stanął na głowie.
Ale nie zrozumcie mnie źle - nie twierdzę że BTC nie ma żadnej wartości. Ma tylko taką, jaką jesteśmy gotowi za niego zapłacić. Powtarzam któryś raz z kolei - nie mam nic przeciwko, aby ludzie obracali sobie tym bitcoinem. Ale, na Swaroga! - niech nie dorabiają do tego absurdalnych ideologii, bo wszyscy na świecie nie są jeszcze tak kompletnie naiwni by łykać Legendy Wyspy Labiryntu bez najmniejszego zastanowienia. Takie bzduey należy piętnować i wyśmiewać, a głoszących je - kazać dmuchać w balonik. Szczególnie gdy są 'doktorantami na wydziałach...'
Tak więc, na przyszłość: pliiisssss - nie opowiadajcie już więcej bajki o rachunkach za prąd i siedmiu shitcoinach. Handlujcie w sieci, kupujcie, sprzedawajcie towary - niechże wam bitcoin lekkim będzie, niech ta wasza "waluta się rozwija" - życzę powodzenia. Naprawdę. Cieszą mnie 'nowinki technologiczne' i 'możliwość wyboru'. Fajnie że pieniążki są "niezależne" (od czego i od kogo tylko sobie wymarzycie -
i lepiej żeby tak było!). Ale nie opowiadajcie już tych baśni ideologicznych zza siedmiu mórz księżycowego oświecenia, ok?
-Oprócz bimiego. On niechże dalej w to wierzy, nie kłóćcie się z nim i nie wyprowadzajcie z błędu. Jest nieuleczalnie chory. On ma alergię na logikę i myślenie elementarne. Fakty mogłyby wywołać u niego wstrząs anafilaktyczny; ...no, bo przecież: Satoshi Nakamoto niewątpliwym geniuszem był... ...ekhm, Jest? Ale nie ma się co dziwować - dla bimiego głupie będzie wszystko co płynie z trzeźwego spojrzenia na otaczający świat. Dla bimiego liczy się prymitywny żart; spójrzmy (
https://prawda2.info/viewpost.php?p=254393) -
bimi napisała:
Cytat: |
umówmy się; chemicloo jest mniej rozgarnięty niż statystyczna kasjerka z tesco. |
Dla niego prostackie spojrzenie na świat to wszystko czego mu do szczęścia potrzeba, bo jego świat pozostał totalnie wertykalny, jest jakaś górna kasta (ona jest inteligentna, wiedząca, rozumna) i on w swym mniemaniu patrzy na ten plebs z dołu:
ech, kasjerka z TESCO, cóż tam... czym podludź dla ludziów ? - punkt odniesienia jeno - do traktowania innych jak szmaty. Dziś już chyba nikt w ten sposób nie patrzy na świat, prawda? Każdy zdrowy na umyśle człowiek myśli sobie i kojarzy: "kasjerka z TESCO - cholera, stanowczo za dużo pracują te dziewczyny, po 12h i jeszcze są tak szmacone". Dla bimiego? To tylko słabo rozgarnięta kobiecina. Dlaczego słabo rozgarnięta? Bo kasjerka; a dlaczego kasjerka - no bo słabo rozgarnięta...
No to teraz JA mam dla ciebie wiadomość w dupę ruchany przecwelony 120 razy pedale wioskowy (TAK wiem że to czytasz ćwoku niemyty, haha nabierałem cię): Nie zapomnij o mnie gdy będą Cię w cyrku pokazywać! Dla mnie to ty jesteś mniej rozgarnięty niż pan Satoshi Nakamoto który może i geniuszem matematycznym był, ale o ekologicznej zdrowej i niekoszernej ekonomii gówno wiedział. Jesteś mniej rozgarnięty niż takie tuzy z tuluzy jak: PALIKOT, JKM, MARC FABER, SCHIFF... Co tam dopiero Kasjerka Z TESCO...
Tak, wszyscy mają okazję przeczytać sobie co w Tobie siedzi brudasie: W głębi duszy traktujesz 'kasjerkę z tesco' jak śmiecia, tylko dlatego że jest kasjerką. Widzisz jaką jesteś talmudyczną kurwą? człowieku, wkrótce dojdzie do tego, że ktokolwiek choćby skrzyżuje z tobą jakieś poglądy, zaraz będzie się starał zatrzeć złe wrażenie, nie wdawać się w żadną dłuższą dyskusję, by przypadkiem nie dać innym podejrzeń że ma z Tobą coś wspólnego. Może dlatego nie masz już z kim gadać na tym swoim forum, to łazisz po tematach i szukasz zaczepki, podpierając się pogardzaną przez siebie kasjerką, bo tylko na to cię stać - ale tylko chory umysłowo człowiek podpiera się tym kim pogardza.
a umawiaj się tam z kim chcesz, kiedy chcesz i jak chcesz. Możesz nawet umawiać się, że cyt. za the mike'iem:
Cytat: |
Teraz my se ustalamy (tak po krótce), że bitcoin to bezpieczna inwestycja, a takie prawo ktoś chce nam odebrać, co tworzy rodzaj niewolnictwa. My nie chcemy być niewolnikami |
Tylko kto oprócz the mike'a będzie jeszcze chciał się z tobą umówić? Jest jakiś chętny?
_________________
w_Królestwie_TV
http://www.metrykakoronna.org.pl/
#zdejmijMaske i #wyjdźZchaty