W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
I tak powiedział Pan do Mojżesza   
Podobne tematy
Legalizacja Marihuany507
Przegraliśmy wojnę z narkotykami 80
kolejny stan w USA legalizuje marihuane1bez ocen
Pokaz wszystkie podobne tematy (16)
Znalazłeś na naszym forum inny podobny temat? Kliknij tutaj!
Ocena:
14 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Odsłon: 35884
Strona:  «   1, 2, 3, 4, 5   »  Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 19:12, 10 Maj '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

JerzyS napisał:
1 gram marihuany w kopie siana

Jak tą kopę siana traktować:

Jako narkotyk?

Jako dopalacz?

Jako groźny narkotyk i ilości kilkuset kilogramów?
Może jako zakazana substancje o wadze kilkuset kilogramów?

Zgodnie z prawem policjanci powinni dokonać zbioru i zabezpieczenia siana.
Następnie powinni wydzielić z siana groźny narkotyk i oddać
właścicielowi siano.
Oczywiście za zbiór i przechowanie płaci policja.
Na wiosnę rolnik odzyskuje swoje siano skarmia nim wysokomleczne krowy.
Policja odzyskuje z setek ton siana swoje dowody rzeczowe i ilości kilku gramów marihuany
Na dodatek rolnikowi należy się odszkodowanie za to, że nie miał czym
karmić swoich krów

Nu i ...
Strzał w dziesiątkę
Oczywiście temat na śmietnik nawet na forum
http://talk.hyperreal.info/smietnik.html
temat trafił na śmietnik
czy ktoś wytłumaczy dlaczego akurat ten temat trafia na śmietnik!Smile

Bo gdyby tak wydać kilka tysięcy złotych,
zaszczepić kilkaset kop siana
i złożyć zawiadomienia do prokuratury
, to Policja musiałaby pomóc rolnikom przy pracach rolnych!Smile

A tak to rolnicy męczą się sami , a policja molestuje dzieci!

(słyszałem , że małolaty za zrobienie na komendzie loda ...... mają ......... , i być może to nie prawda, ale sam widziałem w TV o tym)

Za wszystkim stoi "przemądry " ustawodawca!
Niech żyje Lech Kaczyński!
doktor prawa pracy!Smile

_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 23:34, 10 Lip '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Huemer: Amerykańska niesprawiedliwa wojna narkotykowa
08/07/2011

Autor: Michael Huemer
Źródło: Strona domowa autora
Tłumaczenie: Monika Sznajder
Wersja PDF

Marihuana, kokaina, heroina oraz LSD — czy stosowanie takich narkotyków w celach rekreacyjnych powinno być zabronione przez prawo? Prohibicjoniści mówią: tak. Zazwyczaj twierdzą oni, że zażywanie narkotyków jest wyjątkowo szkodliwe zarówno dla użytkowników, jak i dla społeczeństwa, a możliwe, że wręcz niemoralne, co według nich jest wystarczającym argumentem za prohibicją. Zwolennicy legalizacji na postawione na początku pytanie odpowiadają: nie. Na ogół podają jeden lub więcej z trzech następujących argumentów. Po pierwsze, niektórzy uważają, że zażywanie narkotyków nie jest tak szkodliwe, jak twierdzą prohibicjoniści, a czasami może nawet przynosić korzyści. Po drugie, niektórzy sądzą, że narkotykowa prohibicja „nie działa”, to znaczy nie odnosi zbytniego sukcesu w zapobieganiu zażywania narkotyków i/albo prowadzi do wielu przykrych konsekwencji. Na koniec, niektórzy utrzymują, że narkotykowa prohibicja jest niesprawiedliwa i stanowi pogwałcenie prawa.

Nie zamierzam nawet próbować omawiać wszystkich tych argumentów. W zamian skoncentruję uwagę na trzech, według mnie, najbardziej popularnych argumentach podnoszonych w debacie na temat legalizacji narkotyków: po pierwsze, omówię argument, że narkotyki powinny być uznane za nielegalne ze względu na szkodę, jaką czynią zażywającym; po drugie, zanalizuję argument, że narkotyki powinny być uznane za nielegalne, ponieważ szkodzą również osobom niezażywającym; i po trzecie, ustosunkuję się do argumentu, że narkotyki powinny być zalegalizowane, ponieważ owa prohibicja narusza prawo naturalne. Zamierzam skupić się raczej na kwestiach moralnych/filozoficznych, jakie budzą owe argumenty, aniżeli na medycznych czy socjologicznych. Dowiodę, że te dwa argumenty za zakazem przegrywają walkę z trzecim argumentem stojącym za legalizacją.

I. Narkotyki i ich wpływ na zażywającego

Pierwszy zasadniczy argument za zakazem mówi, że narkotyki powinny być zabronione przez prawo, ponieważ ich użycie jest niezmiernie szkodliwe dla tych, którzy je zażywają, oraz że zakaz zmniejsza skalę nadużycia. Argument ten zakłada, że jedną z zasad prawidłowo funkcjonującego rządu jest powstrzymywanie ludzi przed szkodzeniem samym sobie. W związku z tym argument brzmi mniej więcej tak:

1. Zażywanie narkotyków bardzo szkodzi.

2. Rząd powinien zabronić ludziom robienia tego, co im szkodzi.

3. Rząd powinien w związku z tym zabronić stosowania narkotyków.

Oczywiście, druga przesłanka ma kluczowe znaczenie dla argumentu: gdybym wierzył, że narkotyki są bardzo szkodliwe, choć nie uważałbym, że rząd powinien zabraniać ludziom czynienia sobie samym krzywdy, to nie rozważałbym tego jako powód zakazu ich stosowania. Co więcej, druga przesłanka jest wysoce nieprawdopodobna, jeśli by ją rozważać bez zastrzeżeń. Przeanalizujmy przykłady czynności wykonywanych przez ludzi, które im szkodzą (albo zawierają ryzyko wyrządzenia szkody): palenie tytoniu, picie alkoholu, jedzenie w nadmiernych ilościach, jeżdżenie na motorze, uprawianie seksu bez zabezpieczenia lub rozwiązłość, bycie w związku z nierozmyślnym bądź znęcającym się chłopakiem lub dziewczyną, nadużywanie kart kredytowych, tkwienie w pracy bez perspektyw, porzucanie studiów, przeprowadzane się do New Jersey i pyskowanie przełożonym. Czy rząd powinien zakazać tego wszystkiego? Większość z nas zgodziłaby się, że rząd nie powinien zakazać żadnego z tych działań, a z pewnością nie ich wszystkich. Nie wynika to z czysto logistycznych czy praktycznych powodów — uważamy raczej, że kontrola tych czynności nie należy do spraw rządu.

Prohibicjoniści będą prawdopodobnie argumentować, że rząd nie tyle powinien zabronić wszystkich czynności, które szkodzą ludziom, lecz tylko tych, które im szkodzą w określony sposób lub w pewnym stopniu, lub mają jakieś inne cechy. To od prohibicjonistów zależałoby wówczas wyjaśnienie, w jaki sposób szkoda wynikająca ze stosowania narkotyków różni się od szkód będących wynikiem innych, wyżej wymienionych czynności (wyrządzanych ludziom je stosującym). Rozważmy trzy możliwości.

(1) Jedną z sugestii byłoby, że stosowanie narkotyków szkodzi również innym osobom, a nie tylko biorącym — omówimy ją sekcji II poniżej. Jeżeli, jak będę utrzymywał, ani szkoda wyrządzana biorącym, ani innym ludziom nie uzasadnia prohibicji, to sugestia, jakoby owa kombinacja szkód zakaz uzasadniała, będzie nie do przyjęcia. Oczywiście, można by argumentować, że zanim zakaz czynności zostanie uzasadniony, trzeba będzie osiągnąć pewien próg szkody całkowitej, oraz że połączenie szkód wynikających z narkotyków w stosunku do biorących i niebiorących przekracza ten próg nawet jeśli żadna ze szkód nie czyni tego pojedynczo. Ale jeżeli, jak będę twierdził, oba argumenty za „szkodą dla biorących” i „szkodą dla niebiorących” upadną w obliczu faktu, że nie jest w gestii rządu stosowanie sankcji kryminalnych w celu zapobiegania tego rodzajom szkód, wówczas ich kombinacja nie będzie przekonująca.

(2) Drugą sugestią jest rzekomy fakt, że stosowanie narkotyków jest ogólnie bardziej szkodliwe niż pozostałe czynności wymienione powyżej. Brak chyba jednak powodów, aby w to wierzyć. Rozważmy statystykę zgonów jako jeden ze sposobów (trzeba przyznać, że ograniczony) mierzenia szkodliwości. Krajowe Biuro Kontroli Narkotykowej podaje, że rocznie 18 000 Amerykanów umiera z powodu narkotyków. Dla odmiany, tytoń powoduje śmierć około 444 000 ludzi rocznie. Oczywiście, więcej ludzi pali, aniżeli bierze nielegalne narkotyki. Porównajmy zatem: tytoń zabija rocznie piętnaście osób na tysiąc palących; nielegalne narkotyki 2,6 osoby na tysiąc. Mimo tego prawie nikt nie chce uznania tytoniu za nielegalną używkę i wsadzania palących do więzienia. Podobnie otyłość powoduje śmierć 420 000 ludzi rocznie (z powodu chorób serca, zawałów itd.), a jedenaście z tysiąca osób jest w grupie wysokiego ryzyka. Specjaliści od spraw zdrowia uprzedzali o pandemii otyłości, a jakoś nikt nie wołał nigdy o uwięzienie ludzi otyłych.

Istnieją mniej namacalne szkody wynikające z narkotyków — te dotyczące ogólnej jakości życia. Oszacowanie ich wielkości jest trudne. Porównajmy je jednakże ze skalą szkód wyrządzonych w ludzkim życiu z powodu, na przykład, rezygnacji ze szkoły, tkwieniu w pracy bez perspektyw, czy ślubu z jakimś palantem — te sytuacje mogą powodować ogromne i długotrwałe szkody w jakości życia. Wciąż jednak nikt nie proponuje wsadzenia do więzienia tych, którzy rezygnują z nauki, pracują w złych warunkach, czy też podejmują błędne decyzje małżeńskie. Pomysł ten wydawałby się niedorzeczny i w jasny sposób wychodzący poza uprawnienia państwa.

(3) Kolejną sugestią jest to, że stosowanie narkotyków szkodzi inaczej niż inne wymienione czynności. Cóż, jakież to są zatem rodzaje szkód? Po pierwsze, nielegalne narkotyki mogą pogorszyć stan zdrowia, a w niektórych przypadkach wiążą się z ryzykiem śmierci. Jednakże, także wiele innych czynności — wliczając w to konsumpcję alkoholu, tytoniu i tłustych potraw, seks oraz jazdę samochodem — wiążą się z ryzykiem utraty zdrowia, a mimo to prawie nikt nie wierzy, że powinny być one objęte prawem karnym.

Po drugie, narkotyki mogą zniszczyć relacje miedzy ludźmi — w szczególności w rodzinie, przyjaźni i miłości — oraz powodować niemożność rozwinięcia bardziej satysfakcjonujących osobistych relacji. Taki skutek może też być wywołany przez niekulturalne zachowanie w stosunku do innych, ale nikogo nie wsadzono by za to do więzienia. Co więcej, nakładanie sankcji karnych na ludzi za ich sposób kierowania związkiem jest wysoce nieprawdopodobnym przypuszczeniem. Osobiście nie posiadam żadnej ogólnej teorii na temat działań, za które ludzie powinni być karani, ale rozważmy poniższy przykład. Przypuśćmy, że decyduję się na odejście od mojej dziewczyny, niedzwonienie do rodziny oraz odsunięcie się od przyjaciół. Nie robię tego z konkretnego powodu — po prostu mam takie pragnienie. Ta decyzja zniszczyłaby moje stosunki z ludźmi. Czy policja powinna mnie aresztować i zamknąć w więzieniu? Jeżeli nie, to czy powinienem zostać zatrzymany za coś, co wiąże się tylko z możliwością pośredniego wywołania podobnych rezultatów? Poniższy przykład wydaje się rozsądną polityczną zasadą. Jeżeli niesłusznym byłoby karanie ludzi za bezpośrednie spowodowanie pewnych rezultatów, to również byłoby niesłusznym karanie ludzi za zrobienie czegoś, bazując na założeniu, że owe działania mają zaledwie szansę doprowadzenia do tego rezultatu. Jeżeli władze nie mogą mi zakazać bezpośredniego zerwania stosunków z innymi, to fakt, że stosowanie narkotyków może w rezultacie prowadzić do zniszczenia takowych relacji, nie jest wystarczająco dobrym powodem, aby mi zakazać ich zażywania.

Po trzecie, narkotyki mogą niekorzystnie wpływać na finanse osób je zażywające, narażając na wysokie koszty i prowadząc do utraty pracy lub niemożności jej znalezienia, uniemożliwiając często również awans zawodowy. Ma tu zastosowanie ta sama zasada: skoro zakaz bezpośredniego powodowania tego rodzaju negatywnych konsekwencji finansowych byłby nadużyciem władzy rządu, to z pewnością fakt, że narkotyki mogą pośrednio je powodować, nie jest dobrym powodem, aby zakazać ich stosowania. Załóżmy, że postanowię zrezygnować z pracy i wyrzucić wszystkie pieniądze przez okno, ot tak bez powodu. Czy policja powinna mnie aresztować i wsadzić do więzienia?

Po czwarte, na koniec, narkotyki mogą zniszczyć charakter moralny człowieka. Oto, co uważa James Q. Wilson:

Jeżeli wierzymy — tak jak ja — że uzależnienie od niektórych zmieniających umysł narkotyków jest kwestią moralną i że ich nielegalność wynika po części właśnie z braku moralności, to zalegalizowanie ich zmniejsza, jeśli nie eliminuje całkowicie, przesłanie moralne. Przesłanie to leży u źródła rozróżnienia między nikotyną i kokainą. Obie te substancje są wysoce uzależniające i wywołują niszczące skutki fizyczne. Traktujemy jednak te dwa narkotyki różnie nie dlatego, że tak szeroko stosowana nikotyna mogłaby wychodzić poza możliwości skutecznej prohibicji, lecz dlatego, że jej użycie nie niszczy istoty człowieczeństwa. Tytoń skraca życie, kokaina niszczy jego wartość. Nikotyna zmienia nawyki, kokaina zmienia duszę. Ostre jej nadużywanie, w przeciwieństwie do częstego palenia, niszczy owe naturalne uczucia współczucia i obowiązku, które tworzą naszą ludzką naturę i czynią życie w społeczeństwie możliwym.

Wilson twierdzi, że zażywanie kokainy: (a) jest niemoralne, (b) niszczy istotę człowieczeństwa, (c) zmienia duszę oraz (d) powoduje zanik współczucia i obowiązku. Jednym z problemów dotyczących argumentacji Wilsona jest brak z jego strony dowodów na poparcie twierdzeń (a)—(d). Zanim wsadzimy ludzi do więzienia za korumpowanie swoich dusz, powinniśmy zażądać obiektywnych dowodów na to, że ich dusze są w rzeczywistości skorumpowane. Zanim zamkniemy ludzi w więzieniu za brak etyki w postępowaniu, należałoby znaleźć argumenty na to, że ich czyny są faktycznie nieetyczne. Być może oskarżenia Wilsona sprowadzają się do jednego, że ludzie zażywający narkotyki tracą umiejętność współczucia i obowiązku — to znaczy, że twierdzenia (a)—(c) opierają się na (d). Prawdopodobne jest, że osoby biorące tzw. twartde narkotyki doświadczają zmniejszonej umiejętności współczucia oraz tracą poczucie obowiązku i odpowiedzialności. Czy to stanowi wystarczający powód dla wprowadzenia zakazu?

Ponownie wracamy do twierdzenia, że nie powinno się zabronić robienia czegoś na podstawie założenia, iż może ono pośrednio wywołać określony efekt — nawet jeśli byłoby poprawnym zakazanie bezpośrednio wywoływania tego efektu. Czy byłoby stosownym i w zakresie prawnych funkcji państwa, aby karać ludzi za brak współczucia i poczucia obowiązku, albo za zachowanie w taki sposób? Załóżmy, że Howard — mimo iż nie bierze narkotyków — nie jest osobą zdolną do współczucia. Kiedy ludzie próbują podzielić się swoimi problemami z Howardem, ten każe im przestać się użalać. Co więcej, mimo iż nie rani on innych w sposób niezgodny z obowiązującymi prawami, Howard ma nisko rozwinięte poczucie obowiązku. Nie przychodzi do pracy na czas, nie czerpie z niej satysfakcji, nie udziela się charytatywnie, nie próbuje polepszyć sytuacji w swojej społeczności. Ogólnie rzecz biorąc, Howard jest pozbawionym honoru i nieprzyjemnym typem. Czy powinien iść do więzienia?

Jeżeli nie, to dlaczego powinien iść ktoś, kto tylko dokonuje czynów, które mają szansę zmienić tego człowieka w osobę pokroju Howarda? Jeżeli karanie ludzi za to, że są palantami, byłoby nadużyciem władzy rządowej, to wówczas fakt, że narkotyki mogą powodować zmianę człowieka w palanta, nie jest wystarczającym powodem wprowadzenia zakazu.

II. Narkotyki i ich wpływ na innych

Niektórzy uważają, że narkotyki powinny być zabronione przez prawo, ponieważ ich stosowanie szkodzi rodzinie, przyjaciołom, współpracownikom i/albo całemu społeczeństwu. Oto, co mówi raport przygotowany przez Krajowe Biuro Kontroli Narkotykowej:

Kraje demokratyczne rozkwitają tylko wtedy, gdy ich mieszkańcy cenią sobie wolność i wierzą w odpowiedzialność osobistą. Stosowanie narkotyków stopniowo pozbawia ludzi umiejętności dążenia do tych dwóch idei. Zmniejsza umiejętność efektywnego działania w wielu sferach życia — jako student, rodzic, małżonek, podwładny — nawet jako współpracownik czy kierowca. I, podczas gdy niektórzy uważają, że reprezentują sposób wyrażania autonomii indywidualnej, to w rzeczywistości narkotyki są wrogiem wolności osobistej zmniejszającym umiejętność uczestniczenia w życiu społecznym.

Przynajmniej jedna z tych domniemanych szkód — niebezpieczna jazda samochodem — jest w obszarze zainteresowania rządu. Z tego względu całkowicie zgadzam się z teorią, że powinno się zakazać ludziom jazdy samochodem pod wpływem narkotyków. Ale co z resztą rzekomych niebezpieczeństw?

Wróćmy do naszego wymyślonego mieszkańca Howarda. Wyobraźmy sobie, że Howard — z powodów nie związanych z narkotykami — nie ceni sobie wolności ani nie wyznaje zasady odpowiedzialności. Nie jest do końca jasne, co to oznacza, ale zróbmy założenie, ze Howard wierzy w ideologię politycznego totalitaryzmu i odrzuca istnienie wolnej woli. Bez ustanku obwinia innych ludzi za swoje problemy i próbuje uniknąć podejmowania decyzji. Howard jest studentem pracującym na pół etatu. Jednakże, jest beznadziejnym uczniem i pracownikiem. Prawie w ogóle się nie uczy i nie wykonuje zadanych prac, co w rezultacie prowadzi do słabych ocen. Jak wcześniej wspomnieliśmy, Howard przychodzi do pracy spóźniony i jej nie lubi. Mimo iż nie robi nic niezgodnie z obowiązującymi prawami, nie jest troskliwym mężem i ojcem. Nie próbuje również uczestniczyć w życiu swojej społeczności. Woli raczej wylegiwać się, oglądając telewizję i przeklinając resztę świata za swoje problemy. W skrócie, Howard wyrządza zło rodzinie, przyjaciołom, współpracownikom i społeczeństwu, co, według Krajowego Biura Kontroli Narkotykowej, może wynikać z używania narkotyków. Większość tego jest czyniona dobrowolnie.

Czy Kongres powinien ustanowić prawo zakazujące robienia tego co Howard? Czy następnie powinna go aresztować policja, a prawnik oskarżyć za bycie życiowym niedołęgą?

Po raz kolejny wydaje się, iż propozycja, aby aresztować i osadzić w więzieniu osoby zachowujące się w ten sposób, jest niedorzeczna, jakkolwiek niepożądane owo zachowanie by było. Jako że stosowanie narkotyków stwarza jedynie szansę wywołania któregoś z tych zachowań, założenie, że powinno się aresztować i wsadzić do więzienia ludzi za używanie narkotyków, bazując na teorii, iż mogą one wywołać owe potencjalne efekty, jest nawet jeszcze bardziej absurdalne.

III. Niesłuszność zakazu

Filozof Douglas Husak opisał prohibicję narkotykową jako największą niesprawiedliwość dokonaną w Stanach Zjednoczonych od czasów niewolnictwa. To nie jest żadna przesada. Jeżeli prawo dotyczące narkotyków jest niesprawiedliwe, to mamy 450 000 ludzi niesłusznie osadzonych.

Czemu myśleć, że prawo narkotykowe jest niesprawiedliwe? Argument Husaka przywołuje zasadę, z którą niewielu mogłoby się nie zgodzić: niesprawiedliwe jest karanie ludzi przez rząd bez konkretnych powodów. Widzieliśmy niepowodzenie najpospolitszych zasad prohibicji. Jeżeli nie pojawią się jakieś lepsze argumenty, należy uznać, że prohibicjoniści nie mają racjonalnego uzasadnienia karania ludzi biorących narkotyki. Pozbawiliśmy setki tysięcy ludzi podstawowych elementów wolności i poddaliśmy ich surowemu traktowaniu bez konkretnego powodu.

To wystarczy. Ale chcę coś podkreślić: nie chodzi tylko o to, że karzemy ludzi bez konkretnego powodu. Karzemy ich za korzystanie z ich naturalnych praw. Ludzie mają prawo do brania narkotyków. To nie jest prawo absolutne czy bez wyjątków. Załóżmy, że istnieje narkotyk, który raz zaaplikowany powoduje, że znaczna część stosujących go ludzi bezwolnie atakuje innych bez prowokacji. Uznałbym, że zakazanie stosowania go byłoby zadaniem rządu. Ale żaden z istniejących narkotyków nie spełnia tych kryteriów. Rzeczywiście, mimo iż nie mogę poświęcić czasu na zagłębienie się w tę kwestię, uważam, że jest jasne, iż prawa narkotykowe doprowadzają do większej ilości przestępstw niż same narkotyki.

Postulowanie prawa do stosowania narkotyków wywodzi się z koncepcji, że ludzie są panami własnego ciała. Oznacza to, że człowiek ma prawo posiadać wyłączną kontrolę nad swoim ciałem — wliczając w to prawo decydowania, jak go używać i jak odsunąć innych od jego użytku — w sposób podobny do tego, jak kontrolujemy swoją własność. To stwierdzenie jest dość ogólnikowe, niemniej jednak możemy dostrzec ogólną koncepcję zawartą w moralności zdroworozsądkowej. Faktycznie, jeżeli istnieje cokolwiek do czego miałby człowiek mieć prawo, to jest to jego własne ciało. To wyjaśnia, dlaczego uważamy, że inni nie mają prawa nas zaatakować lub uprowadzić, oraz dlaczego nie akceptujemy wykorzystywania ludzi do eksperymentów medycznych, nawet jeżeli przynoszą korzyść społeczeństwu — pozostała część społeczeństwa nie ma prawa zdecydować się na wykorzystanie twojego ciała do własnych celów bez twojej zgody. Wyjaśnia to, dlaczego niektórzy uważają, że kobiety mają prawo do aborcji — i dlaczego inni się z tym nie zgadzają. Ci pierwsi wierzą, że kobieta ma prawo robić, co chce ze swoim ciałem; ci drudzy — że płód jest osobną istotą, a kobieta nie ma prawa krzywdzić jego ciała. Nikt w rzeczywistości nie dyskutuje na temat faktu, że jeżeli płód jest zwyczajnie częścią ciała kobiety, to ma ona prawo decydowania o aborcji, tak jak nikt nie dywaguje na temat tego, że jeżeli płód jest odrębną istotą, to kobieta nie ma prawa jej niszczyć. Praktycznie nie ma wątpliwości, że człowiek posiada prawo do kontroli własnego ciała, ale już nie do ciał innych ludzi.

Nie można interpretować prawa kontroli nad własnym ciałem jako sugestii do wykorzystania go w każdy wyobrażalny nam sposób przypominający prawo kontroli nad swoją własnością. Co najważniejsze, nie możemy wykorzystywać naszych ciał w celu krzywdzenia innych ludzi na różne sposoby, tak jak nie wolno nam korzystać z własności w podobnych celach. Kwestia narkotyków wydaje się jednak typowym przykładem prawowitego wykorzystania prawa kontroli nad własnym ciałem. Zażywanie narkotyków ma miejsce w bezpośrednim kontakcie z ciałem — ciche efekty pojawiają się w jego wnętrzu. Jeżeli spojrzymy na branie narkotyków jako na wprowadzenie zmian w ciele i umyśle, wówczas trudno będzie sobie wyobrazić, że ktokolwiek, kto wierzy w istnienie prawa naturalnego, mógłby zaprzeczyć, że zażywanie narkotyków jest chronione tymi prawami. Wynika to z tego, że (a) kto wierzy w istnienie prawa naturalnego nie zaprzeczy, że każdy może decydować o swoim ciele i umyśle oraz (b) rozpatrując narkotyki jako osiąganie zmian w sferze ciała i umysłu, stają się one przykładem korzystania z prawa jednostki do decydowania o swoim ciele i umyśle.

Rozważmy, w jaki sposób prohibicjonista mógłby zaprzeczyć powyższemu rozumowaniu. Po pierwsze, mógłby on argumentować, że stosowanie narkotyków nie tylko zmienia ciało i umysł osoby je zażywającej, ale również krzywdzi jej rodzinę, przyjaciół, współpracowników i społeczeństwo. Odpowiedziałem na ten argument w sekcji II. Czynność potencjalnie uznana za w jakikolwiek sposób „szkodliwą” nie czyni jej podległej sankcjom kryminalnym. Nie chodzi tutaj o określenie ogólnych kryteriów krzywd, które miałyby być uznane za przestępstwo — wystarczy zauważyć, że istnieją pewne ich rodzaje w rzeczywistości, wobec których nikt nie stosowałby sankcji kryminalnych: m.in. bycie słabym studentem, niekompetentnym pracownikiem czy obojętnym mieszkańcem. Zgodzę się z prohibicjonistami przynajmniej do tego stopnia: nikomu nie powinno być wolno kierować pojazdami pod wpływem narkotyków, które wpływają na zdolność do kierowania; kobiety w ciąży nie powinny mieć prawa brania narkotyków, jeżeli można dowieść, że stanowią wysokie ryzyko dla dziecka (pominę zagadnienie, jaki powinien być próg poziomu ryzyka, oraz empiryczne kwestie dotyczące faktycznego poziomu ryzyka stworzonego przez nielegalne narkotyki — nie znam się na tym). Ale w przeważającej części przypadków narkotyki nie szkodzą nikomu w żaden sposób, który normalnie uznalibyśmy za podlegający karze, i z tej przyczyny nie powinny być nielegalne.

Po drugie, prohibicjonista mógłby twierdzić, że branie narkotyków nie kwalifikuje się jako stosowanie prawa człowieka do decydowania o swoim ciele, ponieważ ludzie tak naprawdę decydują o zażywaniu narkotyków bezwolnie. Być może niektórzy rzeczywiście je stosują, nie zdając sobie sprawy na przykład z ich szkodliwości, ponieważ popadli w jakiś rodzaj psychologicznego przymusu, jako że narkotyki przyciągają jak syreni śpiew, który zniekształca odbiór rzeczywistości. Dokładna forma tego zarzutu nie jest istotna — liczy się to, że prohibicjonista stoi przed następującym dylematem: jeżeli ludzie sięgają po narkotyki bezwolnie, to niesprawiedliwe jest karanie ich za to. Gdyż jeśli robią to bezwolnie, to nie są moralnie odpowiedzialni za swoją decyzję i niesprawiedliwe jest karanie ich za coś, za co nie są odpowiedzialni. Ale jeżeli robią to z wolnej woli, to wybór ten jest po prostu wykorzystaniem prawa decydowania o swoim ciele.

Próbowałem przytoczyć najlepsze argumenty, które mogliby podać prohibicjoniści, ale w rzeczywistości milczą oni zagadkowo w tym temacie. Kiedy kraj idzie na wojnę, skupia się na sposobie jej wygrania, poświęcając mało uwagi prawom ofiar wrogiego kraju. Podobnie, jednym ze skutków wypowiedzenia „wojny” narkotykom w Ameryce jest to, że prohibicjoniści prawie w ogóle nie poświęcili uwagi prawom ludzi, którzy je stosują. Większość albo ignoruje to zagadnienie, albo mówi o nim jedynie pobieżnie, aby je oddalić bez argumentacji. By zniesławić zwolenników legalizacji Narodowe Biuro Kontroli Narkotykowej stwierdziło, że:

Cynizm powstały wokół zagadnienia narkotyków nie jest przypadkowy. Propagowanie go jest celowym działaniem prowadzonej od wielu dekad kampanii zwolenników legalizacji, krytykantów, których wyznaniem jest „nic się nie da” i których wewnętrzne spojrzenie wydaje się opierać na założeniu, że mogą schować się za pobieżną krytyką, według której kontrola narkotykowa jest „niewykonalna”, unikając zaproponowania tego, o czym się nie wspomina — świata, w którym narkotyki są wszechobecne, a ich stosowanie i uzależnienie od nich gwałtownie wzrasta.

— pomijając najważniejsze kwestie, które omówiłem w tym artykule.

IV. Podsumowanie

Bez wątpienia wojna narkotykowa jest porażką na wielu polach, które inni mogą zręczniej opisać — między innymi w kwestiach jej skuteczności w sferze przestępczości, korupcji policji oraz innych cywilnych praw. Co ważniejsze, wojna ta jest moralnie skandaliczna w samej swojej koncepcji. Jeżeli mamy utrzymać jakiegoś rodzaju szacunek dla ludzkich praw, nie możemy ze śmiesznych powodów stosować siły w celu pozbawienia ludzi ich wolności i własności. Stosowanie takiego wymuszenia wymaga przekonujących i jasno zdefiniowanych zasad. W przypadku prohibicji narkotykowej większość powodów zostałoby uznanych za słabe, jeśli przedłożone byłyby w innym kontekście. Niewielu potraktowałoby poważnie sugestię, że ludzie powinni iść do więzienia za czynienie szkody swojemu zdrowiu, za bycie słabym studentem czy też za niepodzielanie amerykańskiego snu. Trudno uwierzyć w założenie, że ludzie powinni być osadzeni w więzieniu za coś, co jedynie może prowadzić do tych konsekwencji. Wciąż jednak te i inne podobnie nieprzekonujące argumenty stanowią fundament obrony zakazu.

Prohibicjoniści nie są również w stanie odpowiedzieć na argument, że ludzie mają prawo do narkotyków. Jakakolwiek odpowiedź musiałaby zaprzeczyć albo temu, że człowiek ma prawo do kontroli nad własnym ciałem, albo że zażywanie narkotyków stanowi sposób zastosowania tego prawa. Widzieliśmy, że rodzaje rzekomej krzywdy wyrządzone społeczeństwu przez narkotyki nie świadczą przeciwko nim jako sposobowi zastosowania prawa kontroli nad własnym ciałem. Natomiast twierdzenie, że biorący narkotyki nie potrafią kontrolować swojego zachowania lub że nie wiedzą, co robią, czyni jeszcze bardziej zagadkową kwestię, dlaczego ci ludzie zasługują na karę.

Przytoczę słowa Jamesa Inciardi, zwolennika prohibicji:

Rząd Stanów Zjednoczonych nie zamierza zalegalizować narkotyków w najbliższym czasie, jeżeli w ogóle, a z pewnością nie w obecnym XX wieku. Dlaczego zatem mamy angażować tyle czasu, pieniędzy i wysiłków zarówno intelektualnych, jak i emocjonalnych w niemożliwe wręcz przedsięwzięcie…? Na tym etapie powinniśmy wiedzieć, że ani politycy, ani organizacje polityczne nie odpowiedzą pozytywnie na zmiany nagłej i drastycznej strategii.

Obecnie Stany Zjednoczone mają 450 000 ludzi niesprawiedliwie osadzonych. Być może, niestety, Inciardi ma rację, mówiąc, że nasz rząd nie zamierza w najbliższym czasie powstrzymać masowego łamania praw swoich ludzi. Niemniej jednak obowiązkiem mieszkańców i teoretyków polityczno-społecznych pozostaje zidentyfikowanie niesprawiedliwości i niezgodzenie się z nią. Wyobraźmy sobie zwolennika niewolnictwa, dziesiątki lat przed wojną secesyjną, który twierdzi, iż, jako że południowe stany nie zamierzają w najbliższym czasie zaprzestać niewolnictwa, to abolicjoniści niepotrzebnie się wysilają, zamiast zająć się czynnościami bardziej produktywnymi — takimi jak walka o zasadnicze zmiany w sposobie traktowania niewolników. Instytucja niewolnictwa jest czarnym punktem w historii naszego narodu, ale byłaby jeszcze większym wstydem, gdyby nikt w tamtym czasie nie walczył przeciwko niej.

Czy jest to przesadne porównanie? Nie sądzę. Krzywda wyrządzona komuś niesprawiedliwie uwięzionemu jest jakościowo porównywalna (mimo iż zazwyczaj kończy się szybciej) do bycia niewolnikiem. Coraz bardziej popularne ze strony liderów naszego narodu obwinianie i podtrzymywanie stereotypów dotyczących ludzi, którzy biorą narkotyki i którzy je sprzedają, można porównać do uprzedzeń na tle rasowym minionych pokoleń. Wciąż jednak niewielu chce wypowiadać się w imieniu ludzi biorących narkotyki. Być może owa niechęć ludzi do obrony praw narkotykowych wywodzi się z negatywnego wyobrażenia osób je biorących i strachu przed byciem z nimi utożsamianym. Mimo wszystko to podejście pozostaje niejasne. Sam brałem narkotyki wbrew prawu. Znam wielu porządnych i odnoszących sukcesy ludzi — zarówno związanych, jak i nie związanych z moim zawodem — którzy je zażywali. Jeden z prezydentów Stanów Zjednoczonych, jeden z wiceprezydentów, przedstawiciel Białego Domu i Sądu Najwyższego przyznali się do tego, że nielegalnie zażywali narkotyki. Ponad jedna trzecia Amerykanów powyżej jedenastego roku życia miała już z nimi kontakt. Ale odłóżmy na bok absurd wprowadzenia sankcji kryminalnych wobec wszystkich tych ludzi. Chcę powiedzieć, że jeżeli jesteśmy przekonani o niesprawiedliwości zakazu narkotykowego, to — nawet jeśli nasze protesty nie trafią do nikogo — nie możemy zachować milczenia w obliczu tak szeroko pojętej niesprawiedliwości w naszym kraju. I na szczęście, więcej niż raz w naszej historii, pojawiły się radykalne reformy społeczne w odpowiedzi na moralne argumenty.
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 20:35, 17 Wrz '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Konopie to nie tylko narkotyki!
Dodano: 15-09-2011Kategoria: NewsyTagi: grzegorz spychalski, instytutu włókien naturalnych i roślin zielarskich, konopie, konopie włókniste, thc

Pole uprawne konopi włóknistych

Podczas spalania paździerzy konopnych powstaje więcej energii niż przy spalaniu drewna – powiedział w środę na konferencji prasowej w Sejmie prof. Grzegorz Spychalski, dyrektor Instytutu Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich w Poznaniu (IWNiRZ), gdzie prowadzone są badania nad wykorzystaniem konopi do produkcji biomasy.

Rośliny te kojarzone są głównie z marihuaną i haszyszem ze względu na narkotyzujące właściwości konopi indyjskich. Tymczasem dozwolone prawnie, polskie odmiany konopi włóknistych (które mogą zawierać najwyżej 0,2 proc. psychoaktywnej substancji THC) również zasługują na uwagę – mogą znaleźć zastosowanie w budownictwie, ekologii czy energetyce.

„Okazuje się, że paździerze konopne mają najwyższą z podstawowych produktów rolniczych wydajność energetyczną. Z jednego hektara uprawy konopi można uzyskać do 15 ton suchej masy. To powoduje, że konopie stają się alternatywą dla wszelkich odnawialnych źródeł energii, nawet w stosunku do lasów” – powiedział prof. Spychalski. Dodał, że konopie mają również tendencję do dużego absorbowania dwutlenku węgla – 1 ha upraw tej rośliny w czasie wegetacji absorbuje z atmosfery ponad 2,5 tony CO2. Uprawy konopi do celów energetycznych miałoby więc także dobroczynny wpływ na przyrodę.

Minister Rolnictwa Marek Sawicki wręcza Grzegorzowi Spychalskiemu akt powołania na stanowisko dyrektora Instytutu Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich (IWNiRZ) w Poznaniu.

Podczas badań przeprowadzonych przez IWNiRZ okazało się, że konopie mają bardzo dobre właściwości izolacyjne – nie przepuszczają ciepła, a jednocześnie – w przeciwieństwie do styropianu – są materiałem przenikalnym, a więc nie zamykają dostępu powietrza. Dzięki temu zredukowane będzie ryzyko pojawienia się grzybów czy zawilgoceń. Dlatego, zdaniem prof. Spychalskiego, paździerze konopne świetnie mogą się sprawdzić przy ocieplaniu budynków.

Poza tym IWNiRZ wykorzystuje konopie do produkcji mat dezynfekcyjnych, które wykładane są na ziemi np. w wypadku zagrożeń epidemiologicznych. Jak tłumaczył ekspert, dawniej do takich celów używało się trocin nasyconych odpowiednim środkiem. „My to robimy od razu w jednej macie nasączonej materiałem antybakteryjnym czy antywirusowym” – wyjaśnił.

Instytut ma też pomysł na wykorzystanie włókien konopi do produkcji środka ognioodpornego. Jak opisał prof. Spychalski, środek ten natryskuje się na materiały łatwopalne i w ten sposób zabezpiecza się je przed spaleniem. W dużej temperaturze środek ten pęcznieje i przez dłuższy czas chroni przed spaleniem. Wytrzymuje temperatury nawet do 800 st. C. Takim środkiem można spryskać np. drzwi czy materiały konstrukcyjne. Z biokompozytów przygotowywane są również ogniotrwałe wkładki, które można włożyć np. między skrzydła drzwi, a które przedłużają czas przedostawania się ognia przez przeszkodę.

IWNiRZ prowadzi również badania nad lnem, który może służyć nie tylko do produkcji oleju czy tkanin, ale również suplementów diety. Również i ta roślina włóknista jest wydajnym energetycznie materiałem na biomasę. Pojawiają się również opinie, że olej lniany może mieć działanie antynowotworowe.

IWNiRZ jest interdyscyplinarną jednostką badawczą, która powstała po połączeniu w 2009 roku Instytutu Włókien Naturalnych (IWN) oraz Instytut Roślin i Przetworów Zielarskich (IRiPZ). Placówka prowadzi działalność w dziedzinie pozyskiwania, przetwarzania i zastosowania roślin włókienniczych i zielarskich. Prowadzi badania m.in. z zakresu biologii molekularnej, inżynierii genetycznej, biotechnologii, nanotechnologii czy agrotechniki.

via: PAP

==========================

Nu cóż?
My w Polsce zamiast konopii, uprawiamy Kult Tumana
Konflikt czcicieli STYROPIANU z degustatorami konopi
Czciciele Styropianu to piją destylaty !
A arcybiskup Głódź woła i każe hyclom chwytać dzieci,.
Za to tylko , że zamiast narkotyków twardych jak preferowany przez arcybiskupa o pseudo artystycznym "FLASZKA" destylat alkoholu , lub przez ks Jankowskiego wino, to dzieci łamia zasadę wyłaczności KK do aromatoterapii i wąchają kadzidło ze spalonych konopi.

W myśl obowiązującego prawa , to konopie włókniste tez są zakazane, bo maja 0,2% THC!
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 22:31, 25 Wrz '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Brak ofiar = brak przestępstwa
http://spliff.com.pl/index.php?option=co.....;Itemid=27
Wpisał: SPLIFF
05.09.2011.
Brak ofiar = brak przestępstwa
Pięć roślin konopi dla większego bezpieczeństwa

W Czechach i w Holandii pięć sadzonek nie stanowi problemu. Również na Ukrainie i w Szwajcarii nie przeszkadza nikomu nawet dziesięć roślinek
. Austria jest podzielona, przy czym wschód jest o wiele bardziej liberalny niż zachód. Kary za posiadanie kilku roślin są jednak o wiele mniejsze niż w Polsce, a posiadanie sadzonek celem aromaterapii jest nawet legalne. Również Belgia przymyka oko, jeśli na balkonie nie stoją więcej niż trzy rośliny.

Właściwie wszystkie kraje, które poczuwają się do prowadzenia polityki narkotykowej podążającej z duchem czasu, a nie tylko ślepej prohibicji, nie karzą drobnych hodowców konopi bardziej srodze niż tych, którzy od czasu do czasu zapalą sobie jointa.

Jedynie w Polsce nikt nie chce pomóc tym, którzy chcieliby się sami zaopatrywać, pozwalając im na choćby kilka doniczek.

Również w roku 2011 jedna roślina na parapecie może skończyć się przeszukaniem całego domu a tym samym pozbawienia podstawowych praw obywatelskich.

Drobny hodowca, nie może również zadzwonić po policję, jeśli padnie ofiarą zagrożenia czy włamania we własnym domu, i musi bronić się inaczej w razie problemów w swoich czterech ścianach.
Z powodu złożonego ustawodawstwa drobni hodowcy karani są tak samo jak dilerzy.

Nawet będąc pacjentem medycznej marihuany grozi Tobie taki sam wyrok jaki dostał by diler, uprawiający swoje krzaki na sprzedaż !!!

Z drugiej strony nie przestaje rosnąć liczba samo -zaopatrujących się konsumentów marihuany, czy to w celach medycznych czy to dla własnej przyjemności. Coraz więcej ludzi z różnych przyczyn chce uniknąć kontaktu z czarnym rynkiem, nawet jeśli jest to dla nich bardziej niebezpieczne niż zwykły kontakt z dilerem. Jednak zamiast utorować im drogę, która przynajmniej w obliczu prawa zaliczy ich do innej kategorii niż pedofile i przemytnicy broni, rząd nadal zachowuje się tak, jakby sama uprawa konopi była przestępstwem wielkiej wagi i broni się przed jednoznacznym zdefiniowaniem różnicy między samo-zaopatrującym się hodowcą a posiadaczem całej plantacji. Podejmowane przez nasze państwo próby konfrontacji z tym, do niedawna jeszcze zupełnie nieznanym fenomenem, za pomocą wszelkich dostępnych środków zamiast znalezienia racjonalnego rozwiązania, jest wypowiedzeniem wojny wielu obywatelom pozbawionym zupełnie wszelkiej energii przestępczej. „No victim – no crime”, jak to się mówi po angielsku.

Tak samowolne postępowanie ze strony państwa musi mieć swoje skutki. Powtarzanie ciągle tego samego błędu nie może być bezkarne. Pewnego dnia wielu będzie żałować, że wcześniej nie chcieli posłuchać. Do tej pory marihuana będzie rosnąć dalej, nie ważne czy legalnie czy nie.
Zmieniony ( 05.09.2011. )
========================================

Konopia jako środek zastępczy w przypadku uzależnień od alkoholu i opiatów
Wpisał: dr med. Franjo Grotenhermen
07.09.2011.
Konopia jako środek zastępczy w przypadku uzależnień od alkoholu i opiatówIstnieje kilka obszarów zastosowania dla produktów pozyskiwanych z konopi, w których wprawdzie są używane, jednak brakuje badań klinicznych co do ich skuteczności. Warto przy tym pamiętać, że pewna liczba wskazań do leczenia produktami otrzymywanymi z konopi istnieje dopiero od niedawna. Dotyczy to przede wszystkim zaburzeń psychicznych i neuropsychiatrycznych, jak np. zespól Tourette’a czy zespół stresu pourazowego.

Przypomniała mi o tym niedawno historia pewnego 60-cioletniego mężczyzny, który od dwudziestego roku życia codziennie spożywa alkohol. Przed piętnastoma laty po raz pierwszy próbował uwolnić się od alkoholizmu, po części samemu, po części korzystając z oficjalnej pomocy dla osób z chorobą alkoholową, jak grupy AA, lekarze i psychoterapeuci. Wspierał się również szeregiem różnych lekarstw. Wszystkie te starania nie zostały zwieńczone oczekiwanym sukcesem. W 2000 roku odniósł wreszcie wrażenie, że tradycyjna medycyna nie może mu już pomóc i że jedyne, na czym może polegać, to własna silna wola oraz zupełna abstynencja. Poddał się więc stacjonarnemu odtruwaniu. Raczej przypadkowo zauważył przy tej okazji, że konopia pomaga mu w utrzymaniu abstynencji. Oto co napisał: „Niebawem zrozumiałem, że konopia oraz moja własna praca (raz w tygodniu biorę udział w spotkaniu grupy AA) sprawiają, że moje uzależnienie od alkoholu zupełnie znika.” Dysponujemy również kilkoma innymi badaniami klinicznymi, potwierdzającymi podobne doświadczenia. Również eksperymenty na zwierzętach potwierdzają tę tezę. W badaniu z roku 2003 przeprowadzonym na grupie osób uzależnionych od heroiny, które wzięły udział w programie z zastosowaniem leku Methadon, dodatkowe zastosowanie konopi nie było powodem zwiększonego odsetka nawrotów w trakcie i po terapii tzn. nie prowadziło do ponownego przyjmowania heroiny lub kokainy.

Zgodnie z badaniami klinki psychiatrii Uniwersytetu Columbia w Nowym Jorku umiarkowana konsumpcja konopi usprawniła prowadzenie terapii z użyciem Naltrexonu u pacjentów cierpiących na uzależnienie od piatów, np. heroiny. 63 pacjentów uzależnionych od heroiny, którzy zostali przyjęci na stacjonarne odtruwanie oraz terapię polegającą na doustnym przyjmowaniu Naltrexonu przy wsparciu sześciomiesięcznej terapii behawioralnej, zostali podzieleni na trzy grupy konsumpcji konopi na podstawie badań moczu przeprowadzanych w dwutygodniowych odstępach: abstynenci (0% pozytywnego odczynu konopi w próbce moczu), przerywana konsumpcja (1 do 79% pozytywnego odczynu konopi w próbce moczu), stała konsumpcja (80% i więcej pozytywnego odczynu konopi w próbce moczu). Naltrexon jest antagonistą receptorów opioidowych, stosowanym przede wszystkim w leczeniu uzależnień od alkoholu i opiatów. Pacjenci wykazujący się konsumpcją przerywaną byli bardziej podatni na terapię Naltrexonem niż dwie pozostałe grupy.
W 1970 zostało opublikowane sprawozdanie kalifornijskiego psychiatry dr Toda Mikuriya, zmarłego kilka lat temu jednego z najbardziej zaangażowanych bojowników o medyczne zastosowanie konopi w USA. Sprawozdanie to dotyczyło 49-cioletniej alkoholiczki. Jej lekarz zauważył, że piła mniej alkoholu, kiedy paliła marihuanę. Wreszcie zaproponował jej, aby zawsze wtedy paliła marihuanę, gdy miała ochotę sięgnąć po alkohol. Razem starali się znaleźć odpowiednią dawkę, która z jednej strony umożliwiłaby pacjentce uwolnienie się od alkoholu, a z drugiej krok po kroku pomogła jej zacząć aktywnie angażować się w normalne życie społeczne, co koniec końców się udało. Po pięciu miesiącach terapii zastępczej z wykorzystaniem marihuany zwiększyła się świadomość pacjentki, dzięki czemu może ona teraz brać udział w sytuacjach społecznych, w których wcześniej sięgała po nadmiernie dużo alkoholu. Zamiast tego pali marihuanę i zauważa, że nie traci przy tym kontroli nad sobą. W tym samym czasie poprawił się stan jej zdrowia i uważa, że stała się mnie drażliwa, może lepiej myśleć i łatwiej jest się jej skoncentrować.

Jak pokazało badanie przeprowadzone w 2009 w katedrze medycyny Uniwersytetu Yale w New Haven (USA), w którym uczestniczyło 28 osób codziennie przyjmujących marihuanę, u tych z nich, którzy mieli na koncie wcześniejsze ekscesy alkoholowe lub byli uzależnieni, w okresie abstynencji od marihuany zwiększyła się ilość przyjmowanego alkoholu.
Uczestnicy zostali poddani trzynastodniowej abstynencji od konopi i ci, którzy wcześniej przyznali się do problemu alkoholowego, zwiększyli swoją konsumpcję alkoholu przeciętnie o 52%. Autorzy stwierdzili, że badanie to jest empirycznym potwierdzeniem terapii zastępczej uzależnień w grupie osób przyjmujących codziennie marihuanę.

Autor: dr med. Franjo Grotenhermen
Pracownik firmy Nova-Institut w Hürth koło Kolonii
oraz przewodniczący stowarzyszenia
Arbeitsgemeinschaft Canabis als Medizin (ACM).
Zmieniony ( 07.09.2011. )
http://spliff.com.pl/index.php?option=co.....;Itemid=27

========================================

Pamiętajcie o tym gdyby komuś wpadło do głowy pójść na wybory.
Ty ich wybierzesz , a oni ci za to zrobią koło zupy!

_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 11:46, 05 Paź '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Spytaj swojego kandydata na posła co on myśli o tym!
Spytaj swojego proboszcza co myśli o tym?

Spytaj, czy masz prawo do skutecznego leczenia,
czyt też to prawo zmienia się na świecie wraz z szerokością geograficzną?

Oczywiście , że każdy z nich widzi korzyść dla siebie z delegalizacji skutecznych terapii leczniczych.

Poseł, - bo to on ma wszystko co tylko można znacjonalizować , wprowadzić zakazy i pozwolenia, być duży ,
a ty wystraszony i malutki.
Poseł dzięki tak nędznemu prawu eliminuje konkurencje.
Poseł dzięki takiemu prawu hoduje przestępców.

W Czechach mandat, a "Wolnej" Polsce kilka lat więzienia!

Ksiądz, ... - bo lepiej żebyś dał na msze w intencji wyzdrowienia niż skutecznie się wyleczył.
Zdrowy mszy nie zamawia. Chory i owszem!
Jak skutecznie się wyleczysz, to on straci źródło dochodów.
Im dłużej i ciężej chorujesz, tym bardziej skłonny jesteś wierzyć w cuda i w to ,
że księżowska modlitwa cie uzdrowi


================================================
Leki z marihuany na czeską receptę
Lubosz Palata, Praga
2011-10-04, ostatnia aktualizacja 2011-10-04

Od nowego roku Czesi będą mogli kupować refundowane leki z konopi indyjskich i marihuany.
To kolejny krok ku pełnej legalizacji miękkich narkotyków, których stosowanie od dawna nie jest przestępstwem, lecz wykroczeniem

Czechy

Centroprawicowy gabinet Petra Neczasa planuje zalegalizować leki z konopi na podstawie rekomendacji rządowej komisji ds. koordynacji polityki antynarkotykowej, która pracuje nad tą sprawą od kilku miesięcy. Impulsem była petycja z żądaniem dopuszczenia leków z konopi podpisana przez ponad 7 tys. lekarzy.

- Lecznicze działanie konopi jest jednoznacznie potwierdzone naukowo np. przy zaawansowanej sklerozy, chorobie Parkinsona, anoreksji, astmy czy niektórych typów depresji i epilepsji - mówi Michał Miovski, prodziekan wydziału lekarskiego Uniwersytetu Karola w Pradze i przewodniczący Centrum Uzależnień. - Dopuszczenie tych leków powinno nastąpić już dawno - uważa Jidrzich Voborzil, państwowy koordynator ds. walki z narkotykami.


Środowiska naukowe i lekarzy wspiera władza. Z propozycją legalizacji leków z konopi wystąpiła najmniejsza partia koalicji rządzącej Rzeczy Publiczne. Za jest także przewodnicząca niższej izby parlamentu i zarazem wiceprzewodnicząca największej partii koalicyjnej ODS Miroslava Nemcová. - Jestem przekonana, że ta decyzja przyniesie ulgę i pomoc wielu ludziom zmagającym się z bólem, rakiem czy niemożliwością poruszania się - podkreśla Nemcová, jedna z kluczowych postaci ugrupowania premiera Neczasa.

Używania konopi zakazuje ustawa o środkach uzależniających, ale złamanie zakazu nie jest przestępstwem, lecz tylko wykroczeniem karanym grzywną odpowiadającą kwocie kilkudziesięciu euro.

Zgodnie z szykowaną nowelizacją produkcja leków z konopi zawierających substancje uzależniające ma pozostać w rękach koncernów farmaceutycznych i autoryzowanych firm mających pozwolenie od państwa.

Zdaniem części działaczy ruchów domagających się całkowitej legalizacji marihuany i preparatów z konopi, taka nowelizacja nie rozwiązuje przypadków dziesiątek tysięcy ludzi stosujących bądź wytwarzających w domowych warunkach medykamenty z miękkich narkotyków.

W przeszłości przed sądem stanęło wielu uzdrowicieli produkujących preparaty z konopi. W 2008 r. 45-letnia Libusze Bryndova ze Zlukova dostała dwa miesiące z zawieszeniem za produkcję leków z konopi. Bryndova argumentowała, że konopie pomagają jej w leczeniu astmy oraz reumatyzmu i dlatego je hodowała, a także używała marihuany. Miesiąc temu po długim procesie sąd apelacyjny (także za sprawą wypowiedzi kilku specjalistów) przyznał jej rację i oczyścił z zarzutu "rozpowszechniania środków toksycznych".

Od długiego czasu Czechy zajmują pierwsze miejsce w Europie w paleniu marihuany w grupie do 24 lat - według sondaży 44 proc. młodych Czechów przynajmniej raz w życiu paliło marihuanę. Specjaliści podkreślają, że dużą część stanowią niedzielni palacze, a znacznie większe problemy - z prawnego oraz zdrowotnego punktu widzenia - powoduje metaamfetamina. Ten twardy narkotyk można wyprodukować domowym sposobem z jednego z najczęściej sprzedawanych leków na anginę.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Więcej... http://wyborcza.pl/1,75248,10403053,Leki.....z1Zu2nxhvM


Spytaj swojego kandydata na posła co on myśli o tym!
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 14:06, 12 Lis '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Obara emigruje i rezygnuje z polskiego obywatelstwa
Tomasz Obara

11 listopada 2011
Redagował: Marcin Hugo Kosiński



Obara emigruje i rezygnuje z polskiego obywatelstwa
Oświadczam, że definitywnie zrzekam się obywatelstwa polskiego -
czytamy w liście do prezydenta autorstwa Tomasza Obary, lidera ruchu Wolnych Konopi.

Informuję Pana, jako Głowę Państwa, iż nie mam nic wspólnego z tym państwem i działaniami jego organów. Zmuszony jestem wyemigrować do kraju gdzie prawa człowieka są szanowane. Żądam uznania przez głowę państwa, iż nie łączy mnie z tym państwem żadna więź prawna. Nie mogę dłużej utożsamiać się z państwem, które prześladuje mnie, swojego obywatela, z powodu leczenia się medyczną marihuany i walki o prawa pacjentów w podobnej sytuacji.

Państwo polskie nie przestrzega praw człowieka, praw pacjenta. Prawa te łamane są zarówno przez przepisy aktów prawnych jak i przez działania organów administracji rządowej oraz sądownictwo powszechne. Marihuana jest lekarstwem, niezależnie od tego, czy ten fakt odpowiada większości parlamentarnej, policjantom, prokuratorowi, czy składowi orzekającemu. W Polsce osobie chorej, używającej marihuany w celach medycznych stawia się zarzuty kryminalne, umieszcza w areszcie, sądzi i skazuje jak pospolitego przestępcę.

Na skutek powyższych działań państwa poniosłem poważny uszczerbek na zdrowiu.

Proszę poinformować właściwe organy, zgodnie z wyszczególnieniem postępowań i sygnatur zamieszczonych poniżej, iż od tej pory podlegam pod jurysdykcję Szwajcarii i z właściwymi organami Szwajcarii proszę się w moich sprawach kontaktować.
W szczególności dotyczy to prokuratury Wrocław - Krzyki Zachód, która tytułem środka zapobiegawczego zastosowała zakaz opuszczania kraju, pomimo iż mówiłem, że muszę wyjeżdżać za granicę w celu leczenia.
Za takie traktowanie mojej osoby odpowiedzialny jest bezpośrednio kierownik jednostki, jak również Sędzia Sądu Rejonowego Wrocław-Krzyki Sebastian Spałek.

W związku z prześladowaniami mojej osoby i mojej rodziny występuję o azyl polityczny.

Mam nadzieję, że ten komunikat dotrze do opinii publicznej.



Z powodu używania marihuany w celach medycznych spotkałem się z następującymi przejawami opieki i ochrony mojego zdrowia ze strony władz państwa polskiego:

2010r.

Sąd Rejonowy w Kłodzku - wyrok skazujący za posiadanie marihuany i ?promowanie środków odurzających? - 2 lata w zawieszeniu na 5 lat;

Sąd Okręgowy w Gliwicach, o.z. w Rybniku (sygn. V K 121/10) - zarzuty w związku z przywozem marihuany z Czech do Polski - do 12 lat pozbawienia wolności;

2011r.

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów (sygn. 5 ds. 831/1) - posiadanie znacznej ilości środków odurzających - do 10 lat pozbawienia wolności;

Prokuratura Okręgowa w Warszawie (sygn. 1 ds. 947/11) - posiadanie i wprowadzanie do obrotu znacznej ilości środków odurzających - do 10 lat pozbawienia wolności;

Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście - posiadanie i udzielanie środków odurzających - do 3 lat pozbawienia wolności

Prokuratura Rejonowa Wrocław - Krzyki Zachód (sygn. 2 Ds. 746/11) - uprawa konopi indyjskich - do 3 lat pozbawienia wolności

Wszystkie powyższe czyny dotyczą wyłącznie Cannabis w postaci roślin lub suszu, niepodzielonego na działki, w okolicznościach wykluczających zgodnie ze zdrowym rozsądkiem przeznaczenie inne, niż medyczne.

Dodatkowo, w związku z prowadzoną przeze mnie działalnością lobbingową (nr wpisu w rejestrze MSWiA 00168) i społeczną (Inicjatywa Wolne Konopie) doświadczyłem prześladowań ze strony administracji rządowej oraz sądu powszechnego:

Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście:

- naruszenie nietykalności funkcjonariusza publicznego (policjanta) który mnie kopał, poprzez szarpanie go i oplucie - 3 miesiące tymczasowego aresztu, uniemożliwienie widzenia obrońcy w celu obrony, wyrok nieprawomocny - 6 miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności, ( II K 108/11);

- naruszenie nietykalności funkcjonariusza publicznego - za rozbicie namiotu pod Sejmem i ?szarpanie za rękaw policjanta? - do 3 lat pozbawienia wolności (sygn. II K 940/11);

- obie sprawy rozpatruje Sędzia Sądu Rejonowego Agnieszka Modzelewska - odrzucony został wniosek o zmianę składu orzekającego z uwagi na stronniczość sędziego - podejrzewam naciski na wymiar sprawiedliwości w celu trwałego pozbawienia mnie wolności.

Każdorazowo w celu wyrządzenia szykany mojej matce przeszukiwano jej mieszkanie w późnych godzinach wieczornych. Właściwa w sprawie nadzoru Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście (sygn. 4 Ds 1234/11) oraz Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście (II K 108/11, II K 940/11), do tej pory nie podjęły żadnej interwencji na rzecz ochrony praw mojej rodziny.

Nie wyrządziłem nikomu żadnej szkody ani krzywdy. Trudno zgodnie ze zdrowym rozsądkiem twierdzić, że stwarzałem zagrożenie (marihuana jest lekarstwem i mało szkodliwa nawet przy codziennym używaniu) - jestem zatem ścigany za przestępstwa polityczne, czyny popełnione wyłącznie z powodu nie zgadzania się z obowiązującymi przepisami, które naruszają moje prawo do ochrony zdrowia, a na które nie mam jako obywatel żadnego wpływu.

W tym kraju nie mam szans na sprawiedliwy proces i grozi mi wieloletnie więzienie.

Policja jest nietykalna, nawet gdy używa przemocy czy poniża osobę chorą. Akty bezprawia ze strony Policji i prokuratury wobec osób chorych, używających marihuany w celach medycznych w pełni znajdują aprobatę sądów. System hamulców i równowagi wynikający z zasady podziału władzy w państwie polskim nie funkcjonuje w odniesieniu do sądownictwa powszechnego.

Sądownictwo powszechne nie ma w zwyczaju pilnowania przestrzegania prawa.
Przewidziane prawem procedury odwoławcze są nieskuteczne. Zaskarżenie prawa czy działań państwa jest w praktyce niewykonalne. To państwo nie respektuje praw pacjenta.

Tylko jeden lekarz, Tomasz Bąk z Rybnika odważył się wydać polecenie dostarczenia mi medycznej marihuany, i to w warunkach pozbawienia wolności - zatrzymania w Rybniku w dniu 16 sierpnia 2010r. Oczywiście Policja nie dostarczyła mi leku, ale prokuratora to nie obchodziło.
Wykonywanie prawa w Polsce prowadzi do uszczerbku na zdrowiu, czego dowiodę w porozumieniu z lekarzami oraz władzami Szwajcarii.


Mam nadzieję, że moje wystąpienie przyczyni się do powstania koalicji pacjentów i osób poszkodowanych przez państwo polskie w związku z przepisami zabraniającymi używania marihuany do celów medycznych.



Prezes Sądu Najwyższego

Prezes Trybunału Konstytucyjnego

Rzecznik Praw Obywatelskich

Marszałek Sejmu RP

Komisja Europejska


Tomasz Obara
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 14:19, 27 Lis '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kanadyjscy merowie miast za legalizacją marihuany
dzisiaj, 08:08 POg / PAP

Kanadyjscy zwolennicy legalizacji marihuany dostali w minionym tygodniu nową broń do ręki.
Czterech byłych merów Vancouver podpisało się pod listem otwartym popierającym legalizację.


Jak przypomniały media, apel czterech byłych merów tego jednego z największych kanadyjskich miast wpisuje się w szerszą akcję nazwaną "Stop the Violence BC" (Zatrzymać przemoc w prowincji Kolumbia Brytyjska).

Uczestnicy akcji wzywają do legalizacji marihuany, by ograniczyć działalność gangów i ich dochody. Koalicja składa się z lekarzy, nauczycieli akademickich, prawników i policjantów.

W październiku br. koalicja opublikowała raport, w którym uznano, że choć zwolennicy penalizacji użycia i posiadania marihuany mieli dobre intencje, to jednak doprowadzili do zupełnie przeciwnych efektów.

Jak przypomniał dziennik "The National Post", koalicja "Stop the Violence BC" ma poparcie mieszkańców Kolumbii Brytyjskiej, bo według badania ośrodka Angus Reid aż 69 proc. z nich sądzi, że zamiast zatrzymywania producentów i sprzedawców marihuany lepiej ich po prostu opodatkować, wprowadzając stosowne regulacje. Tylko 12 proc. popiera obecne rozwiązania prawne. 87 proc. z kolei uważa, że wojny gangów i przestępczość związane są z walką o przejęcie dochodów z nielegalnego handlu marihuaną. Jak podawał dziennik „Metro” szacuje się, że wartość tego rynku wynosi 7 mld dolarów kanadyjskich.

Uprawa konopi indyjskich jest w Kanadzie nielegalna z nielicznymi wyjątkami – tych osób, które mają oficjalne zalecenie lekarskie do stosowania marihuany w szczególnych przypadkach, na przykład – uporczywego bólu, któremu nie są w stanie zaradzić inne lekarstwa. Prawo zezwala na to od 10 lat. Zgodę na stosowanie marihuany w celach medycznych mogą otrzymać osoby w terminalnym stadium choroby, w przypadkach niektórych chorób (np. epilepsji, artretyzmu czy właśnie uporczywych dolegliwości bólowych), a także zakwalifikowane przez odpowiednie władze osoby cierpiące na inne schorzenia.

Kanadyjczycy mają przy tym w ogóle dość swobodne podejście do marihuany. Z danych urzędu statystycznego Kanady wynika, że w 2004 r. około 14 proc. dorosłych Kanadyjczyków przyznawało się, że pali, przynajmniej czasami. 10 mln Kanadyjczyków, czyli prawie jedna trzecia całej populacji, potwierdza, że przynajmniej raz w życiu zdarzyło im się palić narkotykowe skręty. Jak podawał Reuters, World Drug Report z 2007 r. wskazywał, że 16,8 proc. Kanadyjczyków między 15. a 64. rokiem życia przyznawało się do zapalenia marihuany, przynajmniej raz w ciągu roku poprzedzającego ankietę. Średnia dla Europy wynosi 5,6 proc., a średnia w Stanach Zjednoczonych – 10,7 proc.
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
manhattanman




Dołączył: 28 Paź 2011
Posty: 1725
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 16:06, 27 Lis '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

każdy sądowniczy buc skazujący konsumenta za posiadanie, łamie równocześnie konstytucję polski. zapytajmy raczej, dlaczego nikt już jej nie przestrzega.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 21:55, 30 Gru '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

manhattanman napisał:
każdy sądowniczy buc skazujący konsumenta za posiadanie, łamie równocześnie konstytucję polski. zapytajmy raczej, dlaczego nikt już jej nie przestrzega.



PRZEMILCZANA HISTORIA
Pijane prawo

W czasie amerykańskiej prohibicji przemytnicy i bimbrownicy często wznosili toast „za Volsteada”.
Chcieli w ten sposób uhonorować mężczyznę, który w Kongresie zgłosił ustawę wprowadzającą zakaz sprzedaży alkoholu.
Aż dziw, że nauka płynąca z prohibicji nie trafia do dzisiejszych zwolenników karania za skręta.

_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Komzar




Dołączył: 24 Wrz 2007
Posty: 1285
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 22:01, 30 Gru '11   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Aż dziw, że nauka płynąca z prohibicji nie trafia do dzisiejszych zwolenników karania za skręta.

Trafiła!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 15:25, 05 Sty '12   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Komzar napisał:
Cytat:
Aż dziw, że nauka płynąca z prohibicji nie trafia do dzisiejszych zwolenników karania za skręta.

Trafiła!


Ciekawy temat:

""Obietnice ministra zdrowia nie wystarczą"
dzisiaj, 12:50 KDP / PAP


- Obietnice ministra zdrowia nie wystarczą, bez nowelizacji ustawy refundacyjnej i zmiany rozporządzenia w sprawie recept nie zawiesimy protestu pieczątkowego - powiedział wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego Krzysztof Radkiewicz.

- Minister Bartosz Arłukowicz wskazał mapę rozwiązań, ale my czekamy na ich realizację. Politycy już nie raz nie wywiązywali się z obietnic złożonych lekarzom. Czekamy na konkrety, a nie na deklaracje. Skoro nowelizację ustawy ws. zakazu sprzedaży dopalaczy można było przeprowadzić w ciągu 24 godzin, to samo można zrobić z ustawą refundacyjną - podkreślił Radkiewicz.

Zaznaczył, że PZ domaga się wyłącznie wykreślenia z ustawy refundacyjnej jednego artykułu, który dotyczy karania lekarzy za niewłaściwe wypisanie recepty. Związkowcy chcą także zniesienia obowiązku wypisywania na receptach poziomu odpłatności pacjenta za leki. Według Radkiewicza są to proste zmiany prawne, które można bardzo szybko wprowadzić.

....."


Dziwni są ci posłowie i ich asymetryczna troska o smakoszy dopalaczy, oraz zdrowie pacjentów.

Ciekawe dla kogo lobbują
Dla mafii narkotykowej i mafii farmaceutycznej?

_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 15:48, 13 Sty '12   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

JerzyS napisał:
Komzar napisał:
Cytat:
Aż dziw, że nauka płynąca z prohibicji nie trafia do dzisiejszych zwolenników karania za skręta.

Trafiła!


?[/b]

Ustawodawca dopuszcza wodne roztwory narkotyków twardych na polskie stadiony.
Poza tym to nie wiemy czy te procenty to wagowo, czy objętościowo i jaka ma być dokładność pomiaru

-----------------------------------------------------------------------------------
13 Stycznia 2012 GG Śledzik Wykop

Od dziś piwo na stadionie. Specjalne


Dozwolone będą jedynie słabe trunki, które będą podawane w "bezpiecznych" opakowaniach.

Część nowelizacji ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych wchodzi w życie 13 stycznia.

Jedna ze zmian zakłada, że napijemy się na stadionie piwa.

– Dotychczas przepisy całkowicie zabraniały podawania, sprzedaży oraz spożywania napojów alkoholowych na imprezach masowych – przypomina Małgorzata Woźniak, rzeczniczka resortu spraw wewnętrznych.



Zniesienie prohibicji nie oznacza jednak, że kupimy ulubione piwo poza stadionem i pójdziemy z nim na mecz.
– Kibice nadal nie będą mogli wnosić własnych napojów alkoholowych – zaznacza rzeczniczka.
Za próbę wniesienia własnego trunku grozi 2 tys. zł kary.

Jeśli kibic zechce się napić, będzie kupował piwo w specjalnych punktach na terenie stadionu.
Dostanie tam browar o zawartości alkoholu do 3,5 proc.
Mocniejsze trunki są w dalszym ciągu zakazane.


Ponadto piwo otrzymamy w lekkim plastikowym kubku.
Rząd wychodzi z założenia, że inne naczynia mogą stać się niebezpieczną bronią w rękach agresywnych kibiców. – Niedozwolone więc będą opakowania wykonane m.in. ze szkła czy metalu – wyjaśnia resort.

Musimy też pamiętać, że nie na każdym meczu napijemy się piwa.
Spożywanie tego trunku będzie zabronione na imprezach podwyższonego ryzyka.

Wysokie mandaty sposobem na chuligana

Od dziś rozszerza się również katalog kar, jakie można nałożyć na niezdyscyplinowanego kibica.
Problemy mogą mieć np. ci, którzy zamiast siedzieć na swoim miejscu będą próbowali przejść do innego sektora czy dostać się do miejsc nieprzeznaczonych dla publiczności.

W takiej sytuacji służby porządkowe mogą nałożyć na kibica mandat w wysokości 2 tys. zł. Możliwa będzie też kara ograniczenia wolności.
Wspomniane sankcje grożą również tym, którzy podczas meczu zasłonią twarz, np. szalikiem lub kominiarką. Podobnie skończy się niewykonanie polecenia wydanego przez policjanta bądź żandarma.

- Nowe przepisy umożliwią skuteczną walkę ze zjawiskiem chuligaństwa stadionowego oraz pomogą służbom w zapewnieniu bezpieczeństwa podczas turnieju EURO 2012 – tłumaczy Małgorzata Woźniak.

Na jeszcze wyższe kary narażą się natomiast osoby, które zostaną przyłapane z niebezpiecznym przedmiotem. Wniesienie na stadion noża, racy czy petardy będzie karane grzywną 3 tys. zł. Za wdzieranie się podczas imprezy na teren całego obiektu, np. na stadion, a nie tylko np. na murawę boiska, grozi z kolei grzywna do 5 tys. zł, kara ograniczenia wolności albo nawet do roku więzienia.

Prowokacja przeciwnika nie ujdzie na sucho

Zmiana przepisów ma być ponadto receptą na napisy, jakie kibice rozwieszają na trybunach w celu prowokacji przeciwnika. Chodzi też o wrogie i obraźliwe okrzyki oraz nawoływanie do bójek.

Od dziś osoba prowokująca kibiców do działań zagrażających bezpieczeństwu podlega grzywnie nie mniejszej niż 180 stawek dziennych (jedna może wynieść od 10 zł do 2 tys. zł) albo karze ograniczenia wolności.

Kary czekają też na nieuczciwych organizatorów. Jeśli nie spełnią stawianych im wymagań i warunków bezpieczeństwa, czeka ich taka sama grzywna. Dotyczy to również członków służb porządkowych, którzy nie dopełnią swoich obowiązków i dopuszczą np. do bójki na trybunach. Zapłacą ją również wtedy, gdy podczas starcia z kibicami przekroczą swoje uprawnienia.

PODSTAWA PRAWNA: art. 1 pkt 1-5, 7-16, 18 i 20-26 ustawy z dnia 31 sierpnia 2011 r. o zmianie ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych oraz niektórych innych ustaw (Dziennik Ustaw z 12 października 2011 Nr 217 poz. 1280).

Dariusz Madejski, e-prawnik.pl
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 12:14, 14 Sty '12   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jeśli Narodowy Fundusz chce zaoszczędzić , a nie nabijać kiesę mafii farmaceutycznej,
to niech dopuści lek - marihuanę.
Każdy potrzebujący sobie zasadzi , i oszczędzi na wydatkach w Aptece, a NFZ na refundacji
=================================================


Święte ziele

Opublikowano: 14.01.2012 | Kategorie: Publicystyka, Zdrowie

Kto blokuje dostęp do jednego z najskuteczniejszych leków?

Sześć lat temu miałem udar mózgu. Przez następne trzy lata wracałem do zdrowia. Pod koniec tego okresu czułem się prawie tak samo jak przed tym zdrowotnym incydentem. Potem była już tylko równia pochyła. W dół. Cały czas byłem pod opieką neurologa. W tym czasie nigdy mi Pani neurolog nie zleciła żadnych badań; wychodząc z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie założenia, że moja choroba się nie pogłębi ani na nic innego nie zachoruję. Przepisywała mi tylko leki. Które nie pomagały ale powodowały dolegliwości gdy próbowałem je odstawić W końcu zebrałem się na odwagę i postanowiłem porozmawiać z Panią doktor.

- Na co są te leki?

- Jak to na co? Na pana chorobę.

- A na o choruję? – zadałem durnowate pytanie.

- Skąd mam to wiedzieć skoro nie ma Pan żadnych badań?

Muszę przyznać, że trochę mnie ta odpowiedź zbiła z tropu. Tym bardziej, że tylko ona mogła mnie skierować na odpowiednie badania. Ale nie dyskutowałem. Trochę tylko żałowałem, że Bóg mnie nie obdarował inteligencją na poziomie tej Pani. Na pewno było by mi łatwiej to znieść. Postanowiłem poszukać więc potrzebnej mi wiedzy na własną rękę. W internecie. Przez półtora roku pilnie zgłębiałem dostępne mi informacje na temat mózgu. Po tym czasie miałem już własną teorię. Nie posiadam żadnych naukowych tytułów, które by w jakikolwiek sposób przemawiały za wnioskami do których doszedłem ale w natłoku innych durnowatych teorii wymyślonych przez naukowców myślę, że moja nie była jeszcze najgłupsza. Poszedłem więc po tych półtora roku znowu do Pani neurolog bogatszy o wiedzę i słownictwo zdobyte w internecie. Pani mnie nawet wysłuchała, chwilę jakby się zastanowiła po czym powiedziała:

- Niech Pan zmieni lekarza.

Nie osiągnąłem zamierzonego celu, a na dodatek stoję przed dylematem znalezienia nowego lekarza. Do starego zdążyłem się już przyzwyczaić. Co prawda w niczym mi Pani doktor nie pomogła ale była miła.

W czym tkwi mój problem? Otóż w trzy lata po udarze zaczęły mi się rozsypywać neurony, konkretnie w określonym rejonie mózgu. Jeszcze dokładniej – w móżdżku. To taki procesor człowieka. Gdy jesteśmy zdrowi nawet nie zdajemy sobie sprawy z jego istnienia. Odpowiada on min. za naszą koordynację ruchową. Gdy jest on chory to człowiek ma problemy z równowagą i ma niezborne ruchy. Sąsiedzi w bloku myśleli przez dłuższy czas, że ostro popijam. Rano się zataczałem, w południe to samo aż po sam wieczór. I tak miesiącami. „Ten to ma zdrowie” – mówili. No więc jak zaczęło mi tak zdrowie szwankować zadawałem lekarzom pytania na które nie znali odpowiedzi. Te co znalazłem przez internet nie napawały optymizmem: źle, gorzej, coraz gorzej, wózek inwalidzki, śmierć. Niezbyt spodobał mi się taki scenariusz. Nawet mimo tego, że świat jest ogólnie do dupy. Już się do niego przyzwyczaiłem. Jak do swojego starego neurologa. Postanowiłem pogrzebać głębiej. W internecie. Ponieważ gdy byłem zdrowy zajmowałem się między innymi podobnymi sprawami zawodowo to miałem rzecz ułatwioną. Czego nie potrafiłem pomogli koledzy. Na podstawie tych poszukiwań wyniosłem swoją teorię. Może jest do niczego ale daje mi nadzieję w odróżnieniu od oficjalnych.

1. Neurony tak jak i inne komórki się regenerują (pewne, ale nie każdy lekarz o tym wie. Nawet neurolog).

2. Każdy z nas posiada w mózgu uśpione uniwersalne komórki macierzyste, które w razie potrzeby zastępują te uszkodzone.

3. Po uszkodzeniu mózgu (wypadek, udar itp) mózg wytwarza substancję, która wybudza komórki macierzyste, a uszkodzone likwiduje.

I tu jest problem. Ta substancja, która z założenia ma pomagać czasami się jakby mutuje i atakuje także zdrowe neurony. Uszkadza je, a to powoduje efekt domina. Powstaje więcej substancji, która niszczy uszkodzone komórki. I tak wkoło. Aż do śmierci. Ale jest nadzieja. Substancje można zniszczyć. Potrzeba do tego odpowiedniego, określonego antidotum. Tu zaczynają się schody. Antidotum jest jednym ze składników MARIHUANY. W Polsce całkowicie nielegalnej i, nie wiem czemu, wzbudzającej tak wiele kontrowersji. Nie wnikam czy słusznie. Wychodzę z założenia, że jako osoba chora i tak jestem mało pożyteczny dla społeczeństwa więc mogę decydować jak chcę dysponować resztkami swojego zdrowia. A nuż mi pomoże. Tym bardziej, że zioło jest bez wątpienia mniej szkodliwe niż legalne używki takie jak alkohol czy nikotyna. W niektórych krajach Unii Europejskiej jest legalny lek będący suszem kwiatostanów konopi indyjskiej. Bedrocan. Dla takich chorych jak ja. Zaznaczam, że w życiu nie brałem żadnych narkotyków, ba, nawet nigdy nie paliłem papierosów. Ucieszyłem się gdy się dowiedziałem, że Polska jako jeden z krajów UE ma obowiązek honorowania leków dopuszczonych do obiegu w jakimkolwiek kraju Unii. Pod warunkami, że inne leki nie są skuteczne oraz celem ratowania życia lub zdrowia. Napisałem by się upewnić do Ministerstwa Zdrowia. Odpisali, że owszem lecz pod warunkiem, że na taki lek mi wypisze receptę lekarz specjalista. Jak pisałem mija już od momentu gdy zacząłem się starać o bedrocan półtora roku. W tym czasie odwiedziłem wielu specjalistów. Bez rezultatów. Niektórzy nawet by mi tą receptę wypisali ale bali się, że za dużo mają do stracenia: młodzi obawiali się, że to im zamknie drogę do kariery, starsi, że to zakończy ich karierę, a ci lekarze starej daty którzy byli już na emeryturze nie chcieli przykładać ręki do mojego zejścia na złą drogę. Suma sumarum nic przez te półtora roku nie udało mi się wskórać. Na początku tej drogi trzeba było być dobrym obserwatorem by zauważyć u mnie objawy choroby. Teraz spełniło się moje marzenie sprzed lat o niebezpiecznych przygodach: każde wyjście do kuchni czy łazienki jest dla mnie wyzwaniem nie lada. Nigdy nie wiem czy wrócę z takiej wyprawy żywy, z całymi kośćmi, czy moja głowa będzie się jeszcze nadawała do czegokolwiek oprócz rozbijania orzechów.

Dlaczego nie boję się uzależnienia od marihuany i strasznych skutków ubocznych jej zażywania? Bo wbrew obiegowej opinii od marihuany nie można się ani uzależnić ani nie można jej przedawkować. Dawka śmiertelna to ok. 40000 porcji marihuany, czyli nawet fizycznie nie jest możliwym się zatruć bo to wychodzi parędziesiąt kilogramów. Od tysięcy lat nie jest znany ani jeden przypadek śmiertelnego zejścia przez zioło. W tym czasie przez alkohol i nikotynę umiera rocznie miliony osób. Nie potrzeba wojny, a skutek ten sam. Więc dlaczego niektórzy się uzależniają? Bo kupują marihuanę nie w aptece lecz zanieczyszczoną różnym świństwem od dilerów wprost z ulicy. Są różne powody zanieczyszczania: żeby zwiększyć wagę (ołów, szkło itp), żeby uzależnić (PCP i inne). Państwo zamiast kontrolować sprzedaż trawki woli nie zauważać problemu. Dlaczego? Przecież z tego monopolu byłby czysty zysk dla Państwa. Mogę tylko spekulować. Zapewne chodzi jak zwykle o pieniądze. Większe. Niektórym grupom legalizacja byłaby nie na rękę, a mają wystarczająco silne lobby by sprawę blokować wmawiając społeczeństwu fałszywe z gruntu rzeczy. Firmy farmaceutyczne – nie chcą legalizacji bo ludzie zamiast truć się ich drogą chemią mogliby jeszcze wybrać naturalny specyfik o wszechstronnym zdrowotnym działaniu. Marihuana ma ponad 400 składników o, przeważnie, pozytywnych skutkach. Przestępcy – stracili by na legalizacji bo nie mieli by zysków z nielegalnego handlu. Organizacje walczące z narkotykami – wyschłoby wielomiliardowe źródełko dotacji itp.

Przykłady. Jeśli Państwo tak dba o czystość mojego organizmu to dlaczego przynajmniej 2 z moich leków to zwyczajne narkotyki, uzależniające i o dużych skutkach ubocznych. Dlaczego muszę brać garść leków które mnie powoli zabijają zamiast móc wybrać sposób leczenia. Gdzie tu miejsce na tzw demokrację o której wszędzie trąbią aż mdli od tego. W imię czego, a właściwie czyich interesów muszę się na to godzić? Zarzuty posiadania „narkotyków” zostały przedstawione ponad 40 000 konsumentom i 200 dilerom. Kogo się karze? Człowiek karany nie ma dostępu do ważnych stanowisk w Państwie. Gdyby nasz premier i amerykański prezydent zostali przyłapani na paleniu marihuany, do czego się zresztą przyznali, nie mogliby sprawować swoich funkcji. Byłaby to może jedyna dobra cecha delegalizacji. Ale można gdybać. Moi koledzy którzy byli na tyle zdrowi żeby wyjechać z tego kraju i pracować w miarę normalnych państwach dbających o swoich obywateli, odetchnęli. Kolega z padaczką od kilku lat zapomniał, że ma tą chorobę. Nie musi już zażywać „leków” rujnujących mu zdrowie i przeżywać kilka razy w miesiącu niezbyt przyjemne ataki. Kolega z astmą – to samo. Zatoki – ten sam skutek. Bedrocan. Rozumiem. Czysta medyczna marihuana. Ale Sativex jest lekiem pozbawionym „narkotycznych” właściwości marihuany. Same pozytywne cechy. Z jego dobroczynnego działania mogą skorzystać miliny chorych ludzi na świecie w tym Czechów.”W Europie na popularności zyskuje lek Bedrocan, który jest zapakowanym w pudełka i opatrzonym w ulotki standaryzowanym suszem konopi. W kilku krajach dostępny jest także lek Sativex, jest to aerozol zawierający wyselekcjonowane kanabinoidy, który nie przynosi skutku ubocznego w postaci uczucia odurzenia towarzyszącego zażywaniu tradycyjnej marihuany. Lek ten stosuje niemal 90% chorujących na stwardnienie rozsiane w Kanadzie, zaleca się go również dla zmniejszania bólu chorym na nowotwory.Niedawno Sativex został też oficjalnie zarejestrowany przez czeski Państwowy Instytut Kontroli Leków. Czechy będą ósmym krajem w Europie, który zdecydował się na oficjalne wprowadzenie leku na rynek.”

Mogą sobie poprawić komfort spieprzonego przez los życia. Ale nie w Polsce. Daje się chorym cierpiącym na silne bóle ogromnie uzależniającą morfinę zamiast silniejszej i nieporównanie bezpieczniejszej marihuany. Dlaczego? Jakiś mądry Pan profesor, należący do organizacji antynarkotykowej stwierdził w wywiadzie telewizyjnym: „Co prawda marihuana nie uzależnia fizycznie ale psychicznie tak”. Po mądrych wypowiedziach Pana profesora miałem dziwne uczcie, że ten Pan sam jest psychiczny. Gdy nie zjem codziennie tabliczki czekolady oraz nie wypiję kawy to trudno ze mną wytrzymać. Tak się uzależniłem. Tylko czekać aż tego zabronią. Kiedyś na jakiejś internetowej stronie firmowanej przez policję znalazłem taką informację o maryśce: „Skutki uboczne. Jeden. Dobre samopoczucie”. Czego sobie i innym chorym oraz samodzielnie myślącym serdecznie życzę.

Autor: Mefi100
Źródło: Nowy Ekran
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 11:17, 03 Lut '12   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Popatrzcie na ten wybryk zoologicznego antysemityzmu
==============================================

Aresztowano córkę b. Ministra Obrony Izraela

Opublikowano: 03.02.2012 | Kategorie: Wiadomości ze świata

Policja nowojorska aresztowała 39-letnią Talya Ben-Eliezer, córkę byłego Ministra Obrony Izraela, pod zarzutem posiadania narkotyków.

Podejrzana udawała się w podróż z Nowego Jorku do Tel Avivu, liniami Delta, Lot Numer 268. Zatrzymana została na lotnisku JFK w Nowym Jorku o 20:40, 1 lutego br., gdy służby celne wykryły przy niej narkotyki.

Już w chwilę po zatrzymaniu, interweniował izraelski konsulat, którego przedstawiciele “dzwonili wszędzie w tej sprawie” – informuje gazeta New York Post.

Przedstawiciel konsulatu Izraela w Nowym Jorku, Shahar Azani, nie udziela żadnych informacji w sprawie aresztowania. “Nie dyskutujemy o żadnych indywidualnych przypadkach” – tłumaczy Azani.

Talya Ben-Eliezer, która posiada obywatelstwo izraelskie i amerykańskie, nie posługiwała się paszportem dyploamtycznymi i podróżowała posługując się paszportem amerykańskim. Przed przybyciem do Nowego Jorku, Eliezer przebywała przez rok na Florydzie na leczeniu. Szeryf Florydy wydał 27 lipca 2011 r. nakaz jej aresztowania za nielegalne nabycie medykamentów narkotycznych.

Spodziewana jest ekstradycja aresztowanej na Florydę, gdzie odpowiadać będzie za “nielegalne pozyskanie substancji podlegających kontrolowanej dystrybucji”.

Opracowanie: Bibula Information Service
Na podstawie: New York Post
Źródło: Bibuła
http://wolnemedia.net/wiadomosci-ze-swia.....y-izraela/
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 15:49, 07 Lut '12   Temat postu: Re: Dlaczego zabroniono uprawy cudownej rośliny – Odpowiedz z cytatem

[quote="JerzyS"]Wpisać cukier na listę dopalaczy i narkotyków
Dodać do tej listy również wódkę i sól

Pan nic Mojżeszowi o wódce nie mówił.
Zadnych zaleceń jej uzywania.

Teraz w sejmie alkoholicy zgotowali nam taki los .
Zabraniają swobody praktyk religijnych


==============================================================
http://www.lepszezdrowie.info/rafinowany_cukier.htm
[i]RAFINOWANY CUKIER – NAJSŁODSZA TRUCIZNA


W przeciągu ostatniego półwiecza spożycie cukru wzrosło niemal o 300 procent. Cukier dodawany jest do większości produktów poczynając od słodyczy po ketchup, sosy, zupki w proszku, chleb czy płatki kukurydziane. Prawdziwą bombą kaloryczną są gazowane napoje i niektóre soki owocowe, konfitury, dżemy i owoce w puszkach (na przykład, puszka tzw. sody zawiera 130 kalorii i 8 łyżeczek dodanego cukru). Jak podaje American Heart Association przeciętny Amerykanin zjada 22 łyżeczek cukru dziennie. Polacy zjadają przeciętnie 20 łyżeczek dziennie – znacznie więcej, niż powinniśmy.

CUKIER KRZEPI?


Już w 1957 roku dr. William Coda Martin sklasyfikował cukier rafinowany jako truciznę, ponieważ jest on pozbawiony witamin i substancji mineralnych. Z kolei Wiliam Duffy, w książce „Sugar Blues. Zniewoleni przez cukier” twierdzi, że cukier (C12H22O11) jest niszczącą substancją chemiczną, uzależniającą jak opium, morfina i heroina. Czyli czasy, kiedy promowane było hasło Melchiora Wańkowicza „Cukier krzepi” odeszły do lamusa.

CUKIER NA CENZUROWANYM


Przekonani są o tym eksperci z University of California w San Francisco. W raporcie opublikowanym na łamach „Nature” Robert Lustig, Laura Schmidt i Claire Brindis przekonują, że cukier jest toksyczny dla organizmu i w trosce o nasze zdrowie powinien być poddany tym samym restrykcyjnym procedurom jak szkodliwe dla organizmu używki. Dlatego nalegają, by spożycie cukru obłożyć podatkami. To nie wszystko. Eksperci są zdania, że produkty zawierające cukier nie powinny być sprzedawane w pobliżu placówek oświatowych. Na bardziej zdecydowane metody walki z otyłością nalega prof. Robert Lustig, który postuluje za tym, by zakazać sprzedaży słodyczy osobom poniżej pewnej granicy wiekowej. – Są dobre i złe kalorie, dobre i złe tłuszcze, a także dobre i złe węglowodany, ale cukier oprócz tego, że zawiera tzw. puste kalorie jest też toksyczny” – powiedział Lustig na łamach „Nature”.

Lista negatywnych skutków związanych z nadmiernym spożyciem cukru jest długa.
Mimo że cukier dodawany do pożywienia nie jest bezpośrednio winny chorobom serca, jemu lekarze i naukowcy przypisują zwiększone ryzyko wystąpienia otyłości, wysokiego ciśnienia krwi, poziomu trójglicerydów oraz białka C-reaktywnego (C-reactive protein), które związane jest z ryzykiem wystąpienia zawału serca. Rocznie 35 milionów osób umiera w efekcie powikłań związanych z nadużywaniem tej substancji – donosi The Daily Mail.

[b]Poza tym cukier, tak jak wyroby tytoniowe i alkohol, uzależnia. Ma to związek z pobudzaniem ośrodka nagrody w mózgu.
Zdaniem Kelly Brownell, dyr. Rudd Center for Food Policy and Obesity w Yale University osoby, które rezygnują ze słodyczy wykazują objawy tzw. zespołu odstawienia.[/b]

Eksperci zajmujący się otyłością są zgodni i twierdzą, że ograniczenie spożycia cukru jest konieczne. Nie są jednak przekonani, czy prohibicja na cukier jest konieczna. Zdaniem Barbary Gallani z Food and Drink Federation z Wielkiej Brytanii naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego są w swoich ocenach zbyt radykalni. – Przyczyny chorób wymienionych przez moich kolegów z są zróżnicowane – powiedziała. Jedno jest pewne: zagrożenie dla zdrowia jakie stosowi regularne spożycie cukru jest bezsporne. Jednak nie dajmy się zwariować i trzymajmy się zasady, że wszystko w nadmiarze szkodzi. W artykule opublikowanym w prestiżowym czasopiśmie Nature naukowcy komentują: – Mała ilość cukru nie jest problemem, jednak jego nadużywanie to powolna śmierć.

Źródło: Ekologia.pl

BIBLIOGRAFIA

1. http://www.livescience.com/18244-sugar-toxic-regulations.html

2. William Dufty, „Rafinowany cukier – najsłodsza trucizna”, „Nexus” nr 14 listopad-grudzień 2000
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 20:20, 09 Lut '12   Temat postu: Re: Dlaczego zabroniono uprawy cudownej rośliny – Odpowiedz z cytatem

MIRA

"Mirra, dzięki swym właściwościom, jest utożsamiana z energią żeńską. Jej aromat jest ciepły, balsamiczny, kojący, ziemski. Przeciwwagę energetyczną dla mirry stanowi olibanum (kadzidło), którego woń jest lżejsza, ostrzejsza i lekko cytrusowa. Na przestrzeni wieków mirra i kadzidło występowały nierozłącznie jednocząc pierwiastek żeński i męski w doskonałej harmonii. Kobieca zmysłowość zaklęta w mirze był natchnieniem dla wielu starożytnych pisarzy – głównie egipskich.

Mirra w starożytności była szeroko wykorzystywana w magii, medycynie, ceremoniach religijnych, oraz dla wywołania emocjonalnego i umysłowego błogostanu. Egipskie określenie mirry „bal” oznacza „wypędzić niestabilność, szaleństwo”. Tak długo jak istniało imperium egipskie, tak długo mirra była najcenniejszą rzeczą jaką człowiek mógł posiadać."

"Od starożytności mirra była ceniona jako lekarstwo m.in. na dolegliwości kobiece oraz depresje. Obecnie nauka potwierdziła skuteczność mirry jako tradycyjnego środka terapeutycznego. Dziś już wiadomo, że guggulsteron, jeden z jej aktywnych komponentów, obniża cholesterol, lipidy, działa ochronnie na serce, przeciwdziała wolnym rodnikom, stymuluje tarczycę, redukuje prostaglandyny. W testach przedklinicznych mirra wykazała działanie przeciwnowotworowe równe standardowemu leczeniu cyklofosfamidem. Z uwagi na zawartość w części tych samych terpenoidów olibanum (kadzidło) ma zbliżone właściwości do mirry.

W zakresie ludzkiej aury mirra pomaga zintegrować wypierane przez nas stany emocjonalne, oczyszcza ciała subtelne, odżywia duszę i przygotowuje grunt na przyjęcie duchowej esencji. "

i KADZIDŁO
"Kadzidło (arab.: لبٌان, lubbān, hebr. ketoret, gr. libanos, thymiana, łac. tus, incensum) – substancje zapachowe uwalniane podczas spalania, pochodzenia naturalnego stosowane w rytuałach religijnych, medytacji, w kosmetyce, kuchni i medycynie.

W rejonie Morza Śródziemnego kadzidło (tutaj zwane olibanum) powstawało z substancji żywicznej otrzymywanej z przedstawicieli rodzaju kadzidla (kadzidłowiec) (Boswellia sacra, Boswellia serrata) z dodatkiem innych gatunków aromatycznych roślin z rodziny osoczynowatych (Burseracerae). Gatunki, z których uzyskuje się surowiec to niskie drzewa i krzewy występujące na terenie Afryki i Bliskiego Wschodu. Uszkodzenie kory powoduje sączenie żywicy, która po zaschnięciu jest zbierana. Wyschnięta żywica przypomina kawałki rozdrobnionego bursztynu. W czasach przed Imperium Rzymskim cena kadzidła była wyższa niż cena złota. Od starożytności kadzidło jest substancją używaną do celów kultu. Podczas spalania w kadzielnicy wydziela przyjemny zapach. Odświeżający, cytrusowy aromat olibanum sprawia, że od tysiącleci jest używany w rytuałach oczyszczających i w medytacji. Poza zasięgiem roślin z rodzaju kadzidla stosowane są kadzidełka wytwarzane z innych substancji zapachowych."

"Skutki zdrowotne


Kadzidło wytwarzane z żywic kadzidłowców działa leczniczo, zawiera bowiem seskwiterpeny zwiększające utlenowanie mózgowia, co bardzo korzystnie wpływa na pracę podwzgórza, a tym samym gospodarkę hormonalną, stany emocjonalne, procesy uczenia się i zwiększa odporność organizmu[potrzebne źródło]. W wyniku spalania wschodnich kadzidełek powstają szkodliwe dla zdrowia substancje kancerogenne, np. benzen i węglowodory poliaromatyczne. Intensywne stosowanie kadzidełek wiąże się ze zwiększoną zachorowalnością na nowotwory"


A mafia farmaceutyczna tylko czekać jak zabroni stosowac kadzidła w kościele!

Jak można dopuścić do tego aby lekarstwo kosztowało 2 i pól dolara za kilo?


Kadzidło w tarapatach
Rozmawia Ewa Nieckuła
2012-01-03, ostatnia aktualizacja 2012-01-03 09:03

Kadzidło, jeden z darów niesionych do Betlejem, przez tysiące lat cenione na równi ze złotem, staje się coraz rzadsze. Dlaczego tak się dzieje - wyjaśnia prof. Frans Bongers z Wageningen University, który bada ten problem od ponad 15 lat.


Czym jest kadzidło?

Kadzidło to żywica kadzidłowca, tropikalnego drzewa.

Od jak dawna ludzie pozyskują żywicę z kadzidłowców?

Sądzę, że od jakichś 4 tys. lat. Najstarsze dowody na istnienie tego zwyczaju pochodzą z grobowców egipskich faraonów. Kadzidło wykorzystywano m.in. do balsamowania zwłok.

W czasach Chrystusa kadzidło uchodziło za królewski dar. Dlaczego było tak cenione?

Jedynym powodem jest zapach wydzielany przez spalaną żywicę. Bardzo silny, maskujący wszystkie inne - niczym woda kolońska dla domu. Kadzidło to także bardzo silny repelent, który odstrasza insekty. Ponadto odpowiednio zmielona żywica daje intensywny dym, który, jak mawiają, "idzie prosto do Boga". Kadzidło było i jest nadal nieodzownym elementem ważnych kościelnych ceremonii.
Wykorzystywano je w czasach Imperium Rzymskiego, w Kościele katolickim i Kościele prawosławnym.

Na rozkaz królowej Hatszepsut w 1500 r. p.n.e. przywieziono do Egiptu 31 drzewek kadzidłowca, ale nie udało się wtedy założyć sadu.

Problem polega na tym, że te drzewa bardzo trudno jest uprawiać. Sądzę, że Hatszepsut sprowadziła je z dawnej krainy Punt, obecnej Somalii. Nie znam szczegółów tej historii, nie wiem dlaczego uprawa w Egipcie nie powiodła się. Pewnie z tych samych powodów także obecnie ludzie mają kłopoty, gdy próbują uprawiać kadzidłowce.

Uporano się z udomowieniem tylu innych gatunków roślin,
a kadzidłowiec nadal rośnie tylko w tych miejscach,
które sam wybierze?

Pewnie dzieje się tak dlatego, że do niedawna nie brakowało dziko rosnących kadzidłowców. Ludzie udamawiali rośliny, gdy tego potrzebowali. Kadzidłowiec, czyli Boswellia , występuje w tzw. Rogu Afryki - Erytrei, Somalii i Etiopii, na Półwyspie Arabskim, Półwyspie Indyjskim, także w rejonie Sahelu - w Czadzie, Sudanie, północnej części Kamerunu. Co prawda ze znacznej części Omanu i Jemenu ten gatunek zniknął, ale pamiętajmy, że uprawa jest kwestią inwestycji i zwrotu tej inwestycji.

Kiedyś całe miasta wyrastały i bogaciły się na szlaku, którym tę żywicę transportowano.

Obecnie już się tak nie ceni kadzidła. Na międzynarodowych rynkach kilogram żywicy ma wartość 2,5 dolara amerykańskiego.
Oczywiście w Amsterdamie, w sklepiku na rogu, można kupić niewielką 50-gramową paczuszkę nawet za 10 dolarów.


Jakie jest obecnie zapotrzebowanie na kadzidło?

Do Holandii importuje się rocznie 50 t, nie mam pewności jaka jest podaż w skali całego świata.
Sama Etiopia, która dostarcza najwartościowszej żywicy, eksportuje blisko 5 tys. ton kadzidła rocznie.

Jakie to drzewo ten kadzidłowiec?

Boswellia rośnie w bardzo suchych rejonach, w gorącym klimacie, gdzie deszcz nie pada przez 6-9 miesięcy, a 45 stopni C nie jest niczym niezwykłym. Niektóre gatunki porastają strome skaliste zbocza ledwie pokryte cienką warstwą gleby - tak jak na Sokotrze w Jemenie.

Czy z żywicowania można się utrzymać?

W niektórych rejonach tak, jednak na większości obszaru, na którym występuje Boswellia , zyski z pozyskiwania kadzidła stanowią nie więcej jak jedną trzecią dochodu lokalnej ludności.

Jak przebiega żywicowanie?

Podobnie jak za czasów Hatszepsut. Korę bardzo płytko nacina się nożem. Z rany wypływa gęsty mleczny płyn. Pod wpływem powietrza zastyga w grudkach. Po dwóch tygodniach rolnik wraca, zbiera żywicę i robi nowe nacięcie. W Etiopii żywicowanie zaczyna się w październiku, trwa do czerwca.Ile kadzidła daje jedno drzewo?

Od 300 do 700 g żywicy w ciągu pory suchej.

Czy to szkodzi drzewu?

Żywicowanie osłabia drzewo, roślina produkuje mniej nasion, jest bardziej podatna na ataki owadzich szkodników. Jednak w skali całej populacji większym zagrożeniem dla gatunku są pożary i szkody wyrządzane przez zwierzęta, które pasą się w lesie. Kozy i krowy zjadają siewki kadzidłowców. Młodych roślin nie ma, a stare wymierają.

Kadzidłowce są także wycinane.

Tak, bo potrzebna jest ziemia. Głównie pod uprawy sezamu i bawełny. Są bardziej dochodowe niż las.

W ostatniej swojej pracy podaje Pan smutne dane: w Etiopii, w ciągu najbliższych 15 lat plon kadzidła zmniejszy się dwukrotnie, a za pół wieku kadzidłowiec niemal całkowicie wyginie.

Czy wyginie zależy od tego, w jaki sposób będzie przebiegać eksploatacja. Jeszcze do niedawna prawo do pozyskiwania żywicy na terenach państwowych miały jedynie duże kompanie. W zamian za koncesję na żywicowanie płaciły podatek. Dbano więc o to, by w krótkim czasie nie wyniszczyć nadmiernie drzew. Obecnie na wielu obszarach te koncesje przejęły spółdzielnie rolnicze. Długofalowe planowanie stało się trudne. Rolnik chce mieć duży dochód nazajutrz i nie myśli o tym, co będzie za 10 lat.

W Erytrei i północnej Etiopii, gdzie przez wiele lat prowadziliśmy badania, kadzidłowce umierają w naturalnym lesie. To wynik wyjadania przez bydło, plag szkodników, nadmiernego żywicowania, pożarów.

Pożary są skutkiem suszy?

Nie, one są powodowane przez ludzi. Rolnicy wypalają resztki pożniwne na polach. Ale ogień wymyka się spod kontroli i przy okazji płoną całe połacie lasu. Ludzie żywicujący drzewa próbują także wypalać poszycie w lesie, by utorować sobie drogę do kadzidłowców.

Co mogłoby ocalić kadzidłowce?

Trzeba stworzyć rezerwaty na wyznaczonych obszarach leśnych, w których nie będzie wypalania i do których zwierzęta gospodarskie nie będą miały dostępu. W nadal produktywnych rejonach lasu należy ograniczyć wypas, ściśle kontrolować pożary i wprowadzić kilkuletnie przerwy w żywicowaniu. Zysk z kadzidła powinien wracać do lokalnej ludności, a nie trafiać jedynie do kieszeni kompanii, w przeciwnym wypadku kadzidłowce będą wycinane.

Trzej Królowie wieźli także mirrę, czyli żywicę z balsamowca. Czy ten gatunek ma podobne kłopoty?

Nie jestem pewien. Balsamowiec rośnie w południowej Etiopii, jest o wiele rzadszy niż kadzidłowiec. Ale nikt nie prowadzi badań nad tym gatunkiem.

Kadzidło w medycynie

Od dawien dawna kadzidło było wykorzystywane nie tylko do celów religijnych, ale także w medycynie.
Arabowie stosują żywicę jako uniwersalny lek.
Jej grudki rozpuszczone w wodzie pomagają na dolegliwości kobiece, choroby układu pokarmowego, są zażywane jako środek moczopędny, przeciwgorączkowy oraz tamujący krwawienie.
W chińskiej tradycyjnej medycynie kadzidło uchodzi m.in. za stymulant poprawiający wszystkie funkcje organizmu oraz lek na ból mięśni i stawów.
Często też stosowano je do leczenia trądu.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Więcej... http://wyborcza.pl/1,75476,10904378,Kadz.....z1lumIAikT
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 17:37, 12 Lut '12   Temat postu: Re: Dlaczego zabroniono uprawy cudownej rośliny – Odpowiedz z cytatem

Narkotyki - Przerażające I Zachwycające Narzędzie Dane Ludziom Przez Boga!

http://www.eioba.pl/a/2wzu/narkotyki-prz.....przez-boga

Mrożący krew w żyłach tekst o zabójczych narkotykach. Powinien go przeczytać każdy przeciwnik jak i zwolennik sub. psychoaktywnych, aby poszerzerzyć swój narkotyczny światopogląd.




Uwielbiam temat narkotyków, ponieważ poza gwałtem, pedofilią i innymi zdecydowanie przerażającymi aspektami ludzkiej działalności, jest to jeden z tematów który wciąż w naszym społeczeństwie jest tematem tabu. Narkotyki przeraziły każdego kto postanowił je zażywać. Cieszą się powszechną pogardą, jak i uwielbieniem. Nie ma chyba bardziej zachwycającej i przerażającej rzeczy w tym Boskim świecie niż narkotyki. Kto nie brał narkotyków być może nie powinien ich brać. Kto już je wziął jest odpowiedzialny i poniesie konsekwencje swoich czynów. Jak wszyscy wiemy narkotyki są nielegalne w naszej cywilizacji, jednak niejednokrotnie nasuwa się pytanie: czemu? W tym artykule postanowiłem wyjaśnić Tobie czytelniku wiele zagadnień odnośnie substancji psychoaktywnych. Nie obieram żadnej pozycji odnośnie narkotyków (nie jestem zni "za", ani "przeciw"), wychodzę z założenia, że skoro istnieją mają one jakieś zastasowanie dla człowieka. Wiedzą o tym indianie gotujący ayahuasce gdzieś w Peruwiańskich lasach, jednak często nie wiedzą tego ludzie głęboko osadzeni w trybach współczesnej cywilizacji.



Narkotyki są nielegalne przede wszystkim z dwóch powodów.

Pierwszym powodem jest aspekt gospodarczy, czyli mówiąc jednym słowem - pieniądze.
W ludzkim świecie jest już tak, że do każdej rzeczy która ma potencjał znajdzie się grupa ludzi która postanowi wykorzystać ten potencjał na swoją (finansową) korzyść. Nie inaczej jest z tak zwanymi dragami. Bardzo wielu ludzi w dzisiejszym świecie trudni się dystrybucją substancji psychoaktywnych ponieważ jest to opłacalne. Niezastąpione będzie tutaj stare powiedzenie "jeżeli jest popyt, znajdzie się i podaż". Jest również bardzo wielu ludzi którzy mają ochotę zażywać narkotyki, dlatego zawsze będą również i ludzie je sprzedający. Gdyby narkotyki były rzeczą legalną, nie były by tak drogie, ponieważ wytworzenie większości z narkotyków nie jest rzeczą ani trudną, ani kosztowną. Nie da się ukryć, że to ich nielegalność nadaje im ogromną wartość, która idzie przecież w miliardy dolarów w skali całego świata. Nie chcę tutaj wnikać w teorie które mówią, że państwa celowo chronią rynek narkotykowy wzamian za ogromne łapówki które pałci mafia politykom, ponieważ nie mam o tym zielonego pojęcia. Być może tak jest, być może tak nie jest. Faktem jest jednak to, że państwo świadomie lub nie chroni rynek narkotykowy przed niechybnym upadkiem.

Drugim, bardzo istotnym, powodem dla którego narkotyki zostały zdelegalizowane jest to, że robią one wielki "bałagan na strychu" każdemu który je zażywa. Używając tego przenośnego stwierdzenia mam oczywiście na myśli to, że narkotyki tworzą bardzo wielkie zmiany w umyśle człowieka, w efekcie których całe postrzeganie świata zostaje niepowracalnie zmienione.
Jeżeli miałbym wybrać narzędzie które miało by mi pomóc w zmienieniu człowieka wybrał bym właśnie narkotyki.

Podawano je nawet wielu żołnierzom walczącym na frontach drugiej wojny światowej w celu zmienienia ich świadomości, chociaż jest to informacja nieoficjalna.

Substancje psychoaktywne potrafią zmienić człowieka wierzącego w religie, państwo oraz cel całej naszej cywilizacji w nihilistę który otwarcie przyznaje się do tego, że już w nic nie wierzy. Rozumiesz więc chyba, że narkotyki muszą być nielegalne aby nasza cywilizacja mogła posiadać postać którą posiada w chwili obecnej. Czym więcej ludzi zażywa narkotyki tym więcej jest "roboty" przy organizacji tych wszystkich ludzi, ponieważ nagle zaczynają się pytania o cel wszystkiego co robimy. Osoba pytająca nie jest już tak łatwa w zarządzaniu jak osoba która bez pytania wykonuje nawet najgłupsze polecenia swojego szefa.

Narkotyki to przedewszystkim substancje zmieniające sposób w jaki człowiek postrzega świat.
Od dawien dawna, zanim jeszcze powstała jakakolwiek cywilizacja człowiek już sięgał po sybstancje psychoaktywne. Nawet indianie żyjący wiele, wiele lat temu przed powstaniem naszej cywilizacji praktykowali zażywanie różnych roślin oraz części zwierząt które posiadały właściwości zmieniania świadomości człowieka. Po zażyciu narkotyku zmienia się odbieranie świata, zarówno na poziomie wizualnym, słuchowym, dotykowym jak i przedewszystkim mentalnym. Wszystko zależy oczywiście od rodzaju narkotyku który zostanie podany człowiekowi, jednak wszystki narkotyki posiadają podobną funkcję, czyli mają za zadanie "coś" zmienić.
Historyczne zapisy donoszą o tym, że indianie narkotyzowali się aby wywołać różnorakie wizje, zwiększyć swój kontakt z "Bogiem" oraz w celu zwyczajnej rozrywki, czyli zabicia nudy. Czym dalej w historię, a tym samym w głąb coraz większej cywilizacji tym rola narkotyków dla człowieka stała się inna, jednak same sybstancje psychoaktywne się przecież nie zmieniły. Jednak nastawienie człowieka do nich jak najbardziej.

W dzisiejszych czasach słowo narkotyk bezpośrednio kojarzy się ze słowem uzależnienie, dlatego warto rozpatrzyć również ten aspekt w tym narkotycznym artykule. Jak wszyscy wiemy większość ludzi w dzisiejszym świecie bierze narkotyki w celach rozrywkowych. Dla wielu ludzi nie będzie nic lepszego i bardziej niezwykłego niż zażyciu swojego ulubionego narkotyku. Istnieje również mała grupa ludzi która zażywa narkotyki w celach podobnych do tych, którymi kierowali się indianie o których czytałeś w poprzdnim akapicie, a miano wicie - w celach badawczych. Ponieważ substancje psychoaktywne to w dalszym ciągu narzędzie służące do badania siebie jak i całego otaczającego nas świata. Jednak przejdźmy do meritum - czy narkotyki uzależniają? Tak. Uzależniają człowieka na dwóch poziomach, fizycznym oraz psychicznym.

Niektóre narkotyki nie uzależniają organizmu fizycznie, czyli nie występują żadne objawów fizycznye po odstawieniu narkotyku, jednak wszystkie narkotyki uzależniają psychicznie. Większość współczesnych narkomanów uzależnionych jest przedewszystkim od "fazy", czyli niecenzuralnie mówiąc od tak zwanego "nakurwienia się" które można osiągnąc zażywając narkotyk. W potoku codziennej nudy, która niekiedy staje się przytłaczająca dla każdego z nas, ludzie robią różne rzeczy by poczuć się lepiej i chociaż przez chwilę czuć, że coś się dzieje. Jedni tworzą wielką miłość i więź z partnerem, inni włączają telewizor lub komputer, jeszcze inni sięgają po papierosy, alkohol i inne narkotyki.

Duża część muzyki którą stworzyli ludzie zostało stworzone pod wpływem narkotyków. Być może również Twoja ulubiona muzyka była tworzona przez człowieka który w owej błogosławionej twórczej chwili był pod wpływem takiej, czy innej substacji. I nie ma w tym nic zawstydzającego. Narkotyki zmieniają sposób odbierania świata jak i również rozwijają gdzieś głęboko tkwiące w człowieku twórcze możliwości. Okazuje się, że pod wpływem niektórych substancji człowiek staje się o wiele bardziej otwarty, oraz zdystansowany do siebie i świata, pontrafi bez ogródek realizować swoje twórcze możliwości, co może uczynić z niego nawet sławnego artystę. I prawdopodobnie właśnie dlatego tak wiele ostatnio mówi się o współczesnych muzykach, czy aktorach uzależnionych od takich czy innych substacji. Wielu z artystów nie wyobraża sobie tworzenia bez "działki" swojego ulubionego narkotyku, ponieważ bez tego ich sztuka nie jest tak pełna i niezwykła jak podczas pracy na "dopalaczu". Istnieje nawet teoria mówiąca, że większość współczesnej elektroniki ma swoje podłoże w rewolucji hipisowsko-narkotykowej lat 60 która rzekomo wymyśliła "wirtualne życie" które dzisiaj praktykujemy. Jednak nie mam na to żadnych dowodów, pozatym ostateczne również bez narkotyzowania się człowiek potrafi tworzyć niezwykłe rzeczy.

Nie muszę wymieniać nazwisk ludzi którzy starają się odwieść ludzi od tematu narkotyków. Jest ich tak wielu, że było by to nawet ciężkie. Poza tym wydaje mi się to nudne i mało interesujące. Interesująca natomiast wydaje mi się sylwetka nie żyjącego już człowieka, wielkiego propagatora hipisowskiego stylu życia oraz narkotyków. Terence McKenna - bo o nim mowa - w swojej książce Pokarm Bogów bardzo szeroko rozpisuje się na temat roli narkotyków w ewolucji człowieka. Wysnuwa on teorię, że wspołczesny człowiek powstał w skutek długotrwałego zażywania grzybów halucynogennych przez istot człowiekowate wiele milionów, lub tysięcy lat temu. To bardzo śmiała teoria, jednak nie może zostać ona wykluczona. Czy to możliwe aby pod wpływem substancji psychoaktywnych dostępnych w naturze człowiek stał się tak bardzo skąplikowanym zwierzęciem jakim jest obecie? Być może i narkotyki miały swoją rolę w naszym rozwoju. Osobiście przychylam się do tej teori, ale też i nie. Teoria wydaje mi się być słuszna i realistyczna, jednak jak to ma się do naszego momentu obecnego? To w zasadzie już bez znaczenia, liczy się przecież świat taki jaki jest obecny, a mniej istotną kwestią jest to, jak do tego wszystkiego doszliśmy.

Na zakończenie tego artykułu pragnę wytłumaczyć się z jego tytułu, który mógł przykuć uwagę niektórych czytelników. Użyłem w nim słowa "Bóg", a szerzej mówiąc, stwierdziłem, że to Bóg dał ludziom również i narkotyki. Wynika to ze światopoglądu, że cały świat jest jednym wielkim bogiem, inaczej zwanym wszechświatem, a co się z tym wiąże również i narkotyki będą częścią tego wielkiego projektu w którym dane jest nam żyć. Zastanawia mnie jeszcze kwestia tego, czy tym artykułem zniechęciłem Ciebie, czy zachęciłem do zażywania sybstancji psychoaktywnych. Mam szczerą nadzieję, że nie zrobiłem ani tego ani tego. Co niezwykłe nie zamierzam wpływać na Twoją opinię oraz decyzję odnośnie narkotyków. To Ty sam zdecydujesz czy wpiszesz do swojej histori ten aspekt, zrobienie tego lub ma duże znaczenie. Ponieważ mamy tutaj doczynienia z efektem motyla, gdy podasz sobie tak silną rzecz jaką są narkotyki licz się z tym, że całe Twoje życie może się zmienić w coś czego jeszcze nie możesz przewidzieć. Nie istnieje ani dobro, ani zło, dlatego też i narkotyki pozostają neutralne. A teraz czas na ostatnie zdanie: z narkotykami jest tak, jak z paczką zapałek, głupotą było by podchodzić do nich zbyt poważnie, jednak zlekceważyć było by nierozsądnie.

Wiecej: http://www.eioba.pl/a/2wzu/narkotyki-prz.....z1mBajnuOZ
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 09:35, 16 Lut '12   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jakaś absurdalna procentowa reforma
Krzysztof Redor

15 lutego 2012
Redagował: Marcin Hugo Kosiński



Jakaś absurdalna procentowa reforma
Prowadzone wyłącznie przez państwo sklepy z alkoholem,
w dodatku tylko na obrzeżach miast i otwierane na osiem godzin dziennie.


Do tego surowe regulacje niemal wykluczające reklamę i marketing alkoholu - takie rozwiązania proponuje dokument Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), który został zaakceptowany przez wszystkie kraje europejskie podczas naszej prezydencji w UE. Krajowe Ministerstwo Zdrowia odpowiada DGP, że "akceptuje dokument bez zastrzeżeń".

- Konsultowaliśmy ten dokument i nie zgłaszaliśmy do niego żadnych uwag. Tym samym uznaliśmy, że wszelkie strategie i działania zmierzające do ograniczenia szkód związanych ze spożyciem alkoholu powinny być rekomendowane do wprowadzenia w państwach europejskich" - odpisała na nasze pytania rzecznik resortu zdrowia Agnieszka Gołąbek

Więcej na: http://biznes.gazetaprawna.pl
=================================

Czyżby tym przepisem chcieli zakazać reklamy i marketingu wina w kościołach.


http://www.ekumenizm.pl/content/article/20060828203700699.htm
"W katolickich kościołach wschodnich przyjmowanie Komunii Św. pod dwiema postaciami jest formą zwyczajną.
W obrządku łacińskim, ze względów duszpasterskich przyjął się powszechnie zwyczaj komunikowania tylko pod jedną postacią, pod postacią chleba.

Praktyka ta opiera się na katolickiej wierze, że Chrystus obecny jest sakramentalnie w każdej z obu postaci, a stąd przyjęcie jej pod tylko jedną postacią „pozwala otrzymać cały owoc łaski eucharystii” (KKK 1390). Nauka ta została ostatecznie określona w dekrecie XXI sesji Soboru Trydenckiego w 1562 roku:

Rozdział 1 (...)Choć Chrystus Pan podczas Ostatniej Wieczerzy ustanowił czcigodny ten Sakrament pod postacią chleba i wina i podał Apostołom [por. Mt 26, 26 n; Mk 14, 22 n; Łk 22, 19 n; 1Kor 11, 24 n], jednak taki sposób ustanowienia i podania nie zmierza do tego, by z ustanowienia Pańskiego wszyscy wier¬ni byli obowiązani do przyjmowania obu postaci [kan. 1 i 2]. Również i z mowy podanej w rozdziale VI św. Jana nie można słusznie wnioskować, że nakazana jest przez Pana Komunia pod dwiema postaciami (kan. 3), jakkolwiek by ją rozumiano według różnych interpretacji świętych Ojców i Doktorów. Bo ten sam, który powiedział: „Jeślibyście nie pożywali ciała Syna człowieczego i nie pili krwi Jego, nie będziecie mieć życia w sobie" [J 6, 53], powiedział też: „Kto spożywa ten chleb, żyć będzie na wieki" [J 6, 51]. I Ten, co powiedział: „Kto spożywa ciało moje i pije krew moją, po¬siada życie wieczne" [J 6, 5.4], powiedział także: „Chleb, który ja dam, jest ciało moje za życie świata" [J 6, 51]. Wreszcie Ten, który powiedział: „Kto spożywa ciało moje i pije krew moją, przebywa we mnie a ja w nim" [J 6, 56], powie¬dział również: „Kto spożywa ten chleb, żyć będzie na wieki" [J 6, 58]. (...)Rozdział 3. Nadto Sobór oświadcza, że chociaż, jak powiedzieliśmy wyżej, nasz Zbawiciel przy Ostatniej Wieczerzy ustanowił i podał Apo¬stołom ten Sakrament pod dwiema postaciami, niemniej je¬dnak trzeba uznać, że i pod jedną postacią przyjmuje się w pełni całego Chrystusa i prawdziwy sakrament. Dla¬tego, jeśli chodzi o owoc, przyjmujący tylko jedną postać nie są pozbawieni żadnej łaski koniecznej im do zbawienia.

Warto dodać, że w Kościołach wschodnich, także tych nie będących w jedności z biskupem Rzymu, gdzie niemowlętom udziela się od razu wszystkich sakramentów inicjacji chrześcijańskiej, Komunię Św. podaje im się tylko pod postacią wina."


"Jedzcie i pijcie, albowiem jest to ciało i krew moja"

Byli tacy co prosili , żeby dodać modlitwy "Chleba powszedniego racz nam dać Panie" - dodać "i Coca coli też" , ale winiarze i piekarze ich przepłacili i pozostało po staremu
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 10:55, 10 Mar '12   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Narkotyk "lekarstwem" na alkoholizm?
bbc.co.uk

Według analizy badań przeprowadzonych w latach 60. jedna dawka narkotyku halucynogennego LSD (lysergic acid diethylamide – dietyloamid kwasu D-lizergowego – red.) może być pomocna w walce z alkoholizmem - podał portal bbc.co.uk.

Wyniki analizy badań opartych na ponad 500 przypadkach i sześciu przeprowadzonych doświadczeniach zostały opublikowane w międzynarodowym czasopiśmie naukowym "Journal of Psychopharmacology".

W raporcie napisano, że podczas badań zauważono znaczące pozytywne skutki oddziaływania LSD na osoby uzależnione od alkoholu, które trwały nawet do kilku miesięcy.



Badacze z Norweskiego Uniwersytetu Nauki i Technologii poddali analizie wcześniejsze badania nad narkotykiem, pochodzące z lat 1966-1970. Wszyscy pacjenci byli poddawani leczeniu alkoholizmu, części z nich podano dawkę LSD od 210mg do 800mg.

W grupie pacjentów, którzy przyjęli narkotyk, poziom nadużycia alkoholu spadło o 59%, w porównaniu do 38-procentowego spadku tego poziomu w drugiej grupie badanych. Efekt utrzymał się od sześciu miesięcy do roku. Autorzy raportu zasugerowali, że regularne przyjmowanie dawki LSD mogłoby mieć trwały pozytywny efekt na uzależnionych od alkoholu pacjentach.

Profesor David Nutt, były doradca ds. narkotyków w brytyjskim rządzie, nastawał na wprowadzenie nowych regulacji, które umożliwiłyby szersze badania nad pozytywnym działaniem narkotyków.

- Leczenie uzależnienia od alkoholu wymaga od chorego wprowadzenia ogromnych zmian w postrzeganiu samego siebie. W tym pomaga działanie LSD. Pozytywny efekt działania narkotyku jest duży, niech ktoś pokaże mi inne, równie skuteczne formy leczenia – powiedział profesor Nutt.

LSD to jeden z najmocniej działających narkotyków halucynogennych, jakie zostały kiedykolwiek zarejestrowane. Jego działanie opiera się na blokowaniu wydzielania serotoniny, która sprawuje funkcje kontrolne wobec zdolności percepcyjnych, zachowania, głodu i nastroju.

Zagrożenia, jakie niesie za sobą używanie LSD, to m.in. zaburzenia percepcji, które mogą prowadzić do narażenia się na niebezpieczne sytuacje, napadów paniki, powrotu złych wspomnień; mogą także wystąpić objawy paranoi i schizofrenii.
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 11:30, 10 Mar '12   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

"I tak powiedział Pan do Mojżesza "
Ale jakim językiem ten Pan Bóg władał?


Oficjalne Języki Urzędowe Pana Boga


"Święci Równi Apostołom Cyryl i Metody, Apostołowie Słowian

W 1985r. obchodzono uroczyście w krajach słowiańskich 1100 lat od przejścia na niebo św. Metodego, Pierwszego Arcybiskupa Wielkiej Morawy. Papież rzymski Jan Paweł II wydał encyklikę 'Slavorum Apostoli'. 11 maja 1985r. J. E. ks. Biskup Vladimir Tarasewicz, Wizytator Apostolski dla Białorusinów Katolików eryguje monaster w Ujkowicach dla uczczenia tych wielich świętych. 29 września 1994r. Monaster zostaje przyjęty przez Św. Synod PAKP na łono Cerkwi Prawosławnej.

Święci Bracia z Salonik Konstanty Cyryl (827-869), twórca alfabetu słowiańskiego, zwanego głagolicą i Michał Metody (820-885), przybyli na Morawy na zaproszenie świętego księcia Rościsława na pracę misyjną ok. 863r.
Wprowadzili do Liturgii język słowiański, czym bardzo narazili się germańskim biskupom, którzy twierdzili, że do Boga można modlić się tylko w trzech językach: po hebrajsku, po grecku i po łacinie, bo w tych językach Piłat umieścił napis na krzyżu. Południowe ziemie Polski wchodziły w skład Wielkich Moraw. Pozostały nam rotundy z tego okresu, drugi alfabet - cyrylica i cała duchowość słowiańska, która żyje do dziś. Cerkiew Prawosławna trzy razy czci pamięć swych Apostołów: 14 lutego - dzień przejścia na Niebo św. Cyryla, 6 kwietnia - św. Metodego i razem 11 maja wg starego stylu."

No i chrzest z roku 863 -ciego roku był nieważny i się nie przyjął Dlatego musieli Polskę ochrzcić po łacinie ponownie w sto lat później
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 19:11, 14 Mar '12   Temat postu: Re: Dlaczego zabroniono uprawy cudownej rośliny – Odpowiedz z cytatem

JerzyS napisał:
MIRA

"Mirra, dzięki swym właściwościom, jest utożsamiana z energią żeńską. Jej aromat jest ciepły, balsamiczny, kojący, ziemski. Przeciwwagę energetyczną dla mirry stanowi olibanum (kadzidło), którego woń jest lżejsza, ostrzejsza i lekko cytrusowa. Na przestrzeni wieków mirra i kadzidło występowały nierozłącznie jednocząc pierwiastek żeński i męski w doskonałej harmonii. Kobieca zmysłowość zaklęta w mirze był natchnieniem dla wielu starożytnych pisarzy – głównie egipskich.

Mirra w starożytności była szeroko wykorzystywana w magii, medycynie, ceremoniach religijnych, oraz dla wywołania emocjonalnego i umysłowego błogostanu. Egipskie określenie mirry „bal” oznacza „wypędzić niestabilność, szaleństwo”. Tak długo jak istniało imperium egipskie, tak długo mirra była najcenniejszą rzeczą jaką człowiek mógł posiadać."

"Od starożytności mirra była ceniona jako lekarstwo m.in. na dolegliwości kobiece oraz depresje. Obecnie nauka potwierdziła skuteczność mirry jako tradycyjnego środka terapeutycznego. Dziś już wiadomo, że guggulsteron, jeden z jej aktywnych komponentów, obniża cholesterol, lipidy, działa ochronnie na serce, przeciwdziała wolnym rodnikom, stymuluje tarczycę, redukuje prostaglandyny. W testach przedklinicznych mirra wykazała działanie przeciwnowotworowe równe standardowemu leczeniu cyklofosfamidem. Z uwagi na zawartość w części tych samych terpenoidów olibanum (kadzidło) ma zbliżone właściwości do mirry.

W zakresie ludzkiej aury mirra pomaga zintegrować wypierane przez nas stany emocjonalne, oczyszcza ciała subtelne, odżywia duszę i przygotowuje grunt na przyjęcie duchowej esencji. "

i KADZIDŁO
"Kadzidło (arab.: لبٌان, lubbān, hebr. ketoret, gr. libanos, thymiana, łac. tus, incensum) – substancje zapachowe uwalniane podczas spalania, pochodzenia naturalnego stosowane w rytuałach religijnych, medytacji, w kosmetyce, kuchni i medycynie.

W rejonie Morza Śródziemnego kadzidło (tutaj zwane olibanum) powstawało z substancji żywicznej otrzymywanej z przedstawicieli rodzaju kadzidla (kadzidłowiec) (Boswellia sacra, Boswellia serrata) z dodatkiem innych gatunków aromatycznych roślin z rodziny osoczynowatych (Burseracerae). Gatunki, z których uzyskuje się surowiec to niskie drzewa i krzewy występujące na terenie Afryki i Bliskiego Wschodu. Uszkodzenie kory powoduje sączenie żywicy, która po zaschnięciu jest zbierana. Wyschnięta żywica przypomina kawałki rozdrobnionego bursztynu. W czasach przed Imperium Rzymskim cena kadzidła była wyższa niż cena złota. Od starożytności kadzidło jest substancją używaną do celów kultu. Podczas spalania w kadzielnicy wydziela przyjemny zapach. Odświeżający, cytrusowy aromat olibanum sprawia, że od tysiącleci jest używany w rytuałach oczyszczających i w medytacji. Poza zasięgiem roślin z rodzaju kadzidla stosowane są kadzidełka wytwarzane z innych substancji zapachowych."

"Skutki zdrowotne


Kadzidło wytwarzane z żywic kadzidłowców działa leczniczo, zawiera bowiem seskwiterpeny zwiększające utlenowanie mózgowia, co bardzo korzystnie wpływa na pracę podwzgórza, a tym samym gospodarkę hormonalną, stany emocjonalne, procesy uczenia się i zwiększa odporność organizmu[potrzebne źródło]. W wyniku spalania wschodnich kadzidełek powstają szkodliwe dla zdrowia substancje kancerogenne, np. benzen i węglowodory poliaromatyczne. Intensywne stosowanie kadzidełek wiąże się ze zwiększoną zachorowalnością na nowotwory"


A mafia farmaceutyczna tylko czekać jak zabroni stosowac kadzidła w kościele!

Jak można dopuścić do tego aby lekarstwo kosztowało 2 i pól dolara za kilo?


Kadzidło w tarapatach
Rozmawia Ewa Nieckuła
2012-01-03, ostatnia aktualizacja 2012-01-03 09:03

Kadzidło, jeden z darów niesionych do Betlejem, przez tysiące lat cenione na równi ze złotem, staje się coraz rzadsze. Dlaczego tak się dzieje - wyjaśnia prof. Frans Bongers z Wageningen University, który bada ten problem od ponad 15 lat.


Czym jest kadzidło?

Kadzidło to żywica kadzidłowca, tropikalnego drzewa.

Od jak dawna ludzie pozyskują żywicę z kadzidłowców?

Sądzę, że od jakichś 4 tys. lat. Najstarsze dowody na istnienie tego zwyczaju pochodzą z grobowców egipskich faraonów. Kadzidło wykorzystywano m.in. do balsamowania zwłok.

W czasach Chrystusa kadzidło uchodziło za królewski dar. Dlaczego było tak cenione?

Jedynym powodem jest zapach wydzielany przez spalaną żywicę. Bardzo silny, maskujący wszystkie inne - niczym woda kolońska dla domu. Kadzidło to także bardzo silny repelent, który odstrasza insekty. Ponadto odpowiednio zmielona żywica daje intensywny dym, który, jak mawiają, "idzie prosto do Boga". Kadzidło było i jest nadal nieodzownym elementem ważnych kościelnych ceremonii.
Wykorzystywano je w czasach Imperium Rzymskiego, w Kościele katolickim i Kościele prawosławnym.


Kadzidło w medycynie

Od dawien dawna kadzidło było wykorzystywane nie tylko do celów religijnych, ale także w medycynie.
Arabowie stosują żywicę jako uniwersalny lek.
Jej grudki rozpuszczone w wodzie pomagają na dolegliwości kobiece, choroby układu pokarmowego, są zażywane jako środek moczopędny, przeciwgorączkowy oraz tamujący krwawienie.
W chińskiej tradycyjnej medycynie kadzidło uchodzi m.in. za stymulant poprawiający wszystkie funkcje organizmu oraz lek na ból mięśni i stawów.
Często też stosowano je do leczenia trądu.



Co wiemy o kadzidle?

=============================
Olibanum - Frankincense 100g


http://www.nepalshop.pl/images/pixel_trans.gif


Olibanum (kadzidło) pozyskiwane jest z drzewa boswellia porastającego skraje pustyń północno-wschodniej Afryki. Wydzielanie tej żywicy jest reakcją obronną rośliny przed piekącym Słońcem.

Z medycznego punktu widzenia olibanum

jest zalecane
w chorobach układu oddechowego,
rozrodczego,
w urologii,
przy zaburzeniach nerwowych,
chorobach skóry oraz w zapaleniach stawów.

Testy kliniczne potwierdziły jego wysoką skuteczność w walce z reumatyzmem i stanami zapalnymi, koi oraz obniża napięcie mięśniowe.

Seskwiterpeny zawarte w kadzidle zwiększają utlenowanie mózgowia aż o 28% co bardzo korzystnie wpływa na pracę podwzgórza, a tym samym gospodarkę hormonalną, stany emocjonalne, procesy uczenia się, podnosi energetyką ustroju i zwiększa odporność organizmu.,

Lekki odświeżający, cytrusowy aromat olibanum od tysiącleci jest używany w rytuałach oczyszczających, w medytacji oraz jako łącznik z wyższymi wibracjami.

Przesłanie energii kadzidła brzmi:
”Otwórz się na prawdę”
=================================

Ciekawe kiedy lobby mafii farmaceutycznej zakaże używania kadzidła?
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 19:11, 14 Mar '12   Temat postu: Re: Dlaczego zabroniono uprawy cudownej rośliny – Odpowiedz z cytatem

JerzyS napisał:
MIRA

"Mirra, dzięki swym właściwościom, jest utożsamiana z energią żeńską. Jej aromat jest ciepły, balsamiczny, kojący, ziemski. Przeciwwagę energetyczną dla mirry stanowi olibanum (kadzidło), którego woń jest lżejsza, ostrzejsza i lekko cytrusowa. Na przestrzeni wieków mirra i kadzidło występowały nierozłącznie jednocząc pierwiastek żeński i męski w doskonałej harmonii. Kobieca zmysłowość zaklęta w mirze był natchnieniem dla wielu starożytnych pisarzy – głównie egipskich.

Mirra w starożytności była szeroko wykorzystywana w magii, medycynie, ceremoniach religijnych, oraz dla wywołania emocjonalnego i umysłowego błogostanu. Egipskie określenie mirry „bal” oznacza „wypędzić niestabilność, szaleństwo”. Tak długo jak istniało imperium egipskie, tak długo mirra była najcenniejszą rzeczą jaką człowiek mógł posiadać."

"Od starożytności mirra była ceniona jako lekarstwo m.in. na dolegliwości kobiece oraz depresje. Obecnie nauka potwierdziła skuteczność mirry jako tradycyjnego środka terapeutycznego. Dziś już wiadomo, że guggulsteron, jeden z jej aktywnych komponentów, obniża cholesterol, lipidy, działa ochronnie na serce, przeciwdziała wolnym rodnikom, stymuluje tarczycę, redukuje prostaglandyny. W testach przedklinicznych mirra wykazała działanie przeciwnowotworowe równe standardowemu leczeniu cyklofosfamidem. Z uwagi na zawartość w części tych samych terpenoidów olibanum (kadzidło) ma zbliżone właściwości do mirry.

W zakresie ludzkiej aury mirra pomaga zintegrować wypierane przez nas stany emocjonalne, oczyszcza ciała subtelne, odżywia duszę i przygotowuje grunt na przyjęcie duchowej esencji. "

i KADZIDŁO
"Kadzidło (arab.: لبٌان, lubbān, hebr. ketoret, gr. libanos, thymiana, łac. tus, incensum) – substancje zapachowe uwalniane podczas spalania, pochodzenia naturalnego stosowane w rytuałach religijnych, medytacji, w kosmetyce, kuchni i medycynie.

W rejonie Morza Śródziemnego kadzidło (tutaj zwane olibanum) powstawało z substancji żywicznej otrzymywanej z przedstawicieli rodzaju kadzidla (kadzidłowiec) (Boswellia sacra, Boswellia serrata) z dodatkiem innych gatunków aromatycznych roślin z rodziny osoczynowatych (Burseracerae). Gatunki, z których uzyskuje się surowiec to niskie drzewa i krzewy występujące na terenie Afryki i Bliskiego Wschodu. Uszkodzenie kory powoduje sączenie żywicy, która po zaschnięciu jest zbierana. Wyschnięta żywica przypomina kawałki rozdrobnionego bursztynu. W czasach przed Imperium Rzymskim cena kadzidła była wyższa niż cena złota. Od starożytności kadzidło jest substancją używaną do celów kultu. Podczas spalania w kadzielnicy wydziela przyjemny zapach. Odświeżający, cytrusowy aromat olibanum sprawia, że od tysiącleci jest używany w rytuałach oczyszczających i w medytacji. Poza zasięgiem roślin z rodzaju kadzidla stosowane są kadzidełka wytwarzane z innych substancji zapachowych."

"Skutki zdrowotne


Kadzidło wytwarzane z żywic kadzidłowców działa leczniczo, zawiera bowiem seskwiterpeny zwiększające utlenowanie mózgowia, co bardzo korzystnie wpływa na pracę podwzgórza, a tym samym gospodarkę hormonalną, stany emocjonalne, procesy uczenia się i zwiększa odporność organizmu[potrzebne źródło]. W wyniku spalania wschodnich kadzidełek powstają szkodliwe dla zdrowia substancje kancerogenne, np. benzen i węglowodory poliaromatyczne. Intensywne stosowanie kadzidełek wiąże się ze zwiększoną zachorowalnością na nowotwory"


A mafia farmaceutyczna tylko czekać jak zabroni stosowac kadzidła w kościele!

Jak można dopuścić do tego aby lekarstwo kosztowało 2 i pól dolara za kilo?


Kadzidło w tarapatach
Rozmawia Ewa Nieckuła
2012-01-03, ostatnia aktualizacja 2012-01-03 09:03

Kadzidło, jeden z darów niesionych do Betlejem, przez tysiące lat cenione na równi ze złotem, staje się coraz rzadsze. Dlaczego tak się dzieje - wyjaśnia prof. Frans Bongers z Wageningen University, który bada ten problem od ponad 15 lat.


Czym jest kadzidło?

Kadzidło to żywica kadzidłowca, tropikalnego drzewa.

Od jak dawna ludzie pozyskują żywicę z kadzidłowców?

Sądzę, że od jakichś 4 tys. lat. Najstarsze dowody na istnienie tego zwyczaju pochodzą z grobowców egipskich faraonów. Kadzidło wykorzystywano m.in. do balsamowania zwłok.

W czasach Chrystusa kadzidło uchodziło za królewski dar. Dlaczego było tak cenione?

Jedynym powodem jest zapach wydzielany przez spalaną żywicę. Bardzo silny, maskujący wszystkie inne - niczym woda kolońska dla domu. Kadzidło to także bardzo silny repelent, który odstrasza insekty. Ponadto odpowiednio zmielona żywica daje intensywny dym, który, jak mawiają, "idzie prosto do Boga". Kadzidło było i jest nadal nieodzownym elementem ważnych kościelnych ceremonii.
Wykorzystywano je w czasach Imperium Rzymskiego, w Kościele katolickim i Kościele prawosławnym.


Kadzidło w medycynie

Od dawien dawna kadzidło było wykorzystywane nie tylko do celów religijnych, ale także w medycynie.
Arabowie stosują żywicę jako uniwersalny lek.
Jej grudki rozpuszczone w wodzie pomagają na dolegliwości kobiece, choroby układu pokarmowego, są zażywane jako środek moczopędny, przeciwgorączkowy oraz tamujący krwawienie.
W chińskiej tradycyjnej medycynie kadzidło uchodzi m.in. za stymulant poprawiający wszystkie funkcje organizmu oraz lek na ból mięśni i stawów.
Często też stosowano je do leczenia trądu.



Co wiemy o kadzidle?

=============================
Olibanum - Frankincense 100g


http://www.nepalshop.pl/images/pixel_trans.gif


Olibanum (kadzidło) pozyskiwane jest z drzewa boswellia porastającego skraje pustyń północno-wschodniej Afryki. Wydzielanie tej żywicy jest reakcją obronną rośliny przed piekącym Słońcem.

Z medycznego punktu widzenia olibanum

jest zalecane
w chorobach układu oddechowego,
rozrodczego,
w urologii,
przy zaburzeniach nerwowych,
chorobach skóry oraz w zapaleniach stawów.

Testy kliniczne potwierdziły jego wysoką skuteczność w walce z reumatyzmem i stanami zapalnymi, koi oraz obniża napięcie mięśniowe.

Seskwiterpeny zawarte w kadzidle zwiększają utlenowanie mózgowia aż o 28% co bardzo korzystnie wpływa na pracę podwzgórza, a tym samym gospodarkę hormonalną, stany emocjonalne, procesy uczenia się, podnosi energetyką ustroju i zwiększa odporność organizmu.,

Lekki odświeżający, cytrusowy aromat olibanum od tysiącleci jest używany w rytuałach oczyszczających, w medytacji oraz jako łącznik z wyższymi wibracjami.

Przesłanie energii kadzidła brzmi:
”Otwórz się na prawdę”
=================================

Ciekawe kiedy lobby mafii farmaceutycznej zakaże używania kadzidła?
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 20:58, 22 Mar '12   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wziął tabletkę na ból głowy. Zabrali mu prawo jazdy
Z kraju;2012-03-22 ["Gazeta Wyborcza"] Fotografia Wziął tabletkę na ból głowy. Zabrali mu prawo jazdy

Bartek, student UAM, stracił prawo jazdy, bo - zanim wsiadł do samochodu - zażył tabletkę od bólu głowy. A w tabletce, którą można kupić bez recepty, znajduje się figurująca na liście środków odurzających kodeina. - To kompromitacja sądu - komentuje znana karnistka.

Policja zatrzymała Bartka do kontroli w grudniu ub.r. na Piątkowie. - Powiedzieli, że takie audi jak moje jest ostatnio często kradzione. Kiedy zobaczyli, że wszystko jest OK, postanowili zbadać mnie narkotestem - opowiada student UAM.

Wynik wskazywał, że Bartek mógł zażyć narkotyk, więc policjanci zabrali go na pobranie krwi do szpitala przy ul. Lutyckiej. Lekarz, który ją pobierał, zaznaczył w protokole, że student nie jest pod wpływem substancji odurzających.

Bartek: - Nie wiedziałem, o co chodzi. Nie biorę żadnych narkotyków. Zanim wsiadłem za kierownicę, zażyłem Solpadeine na ból głowy. To lek, który można kupić w aptece bez recepty.

Po dwóch tygodniach Zakład Medycyny Sądowej stwierdził w ekspertyzie, że we krwi studenta była kodeina, czyli pochodna morfiny, która działa przeciwkaszlowo, uspokajająco i przeciwbólowo. Jest ona, co zaznaczył w opinii prof. Roman Wachowiak, składnikiem Solpadeine. "Stwierdzone stężenie kodeiny we krwi jest zawarte w dolnym zakresie poziomu terapeutycznego" - napisał profesor. Ale dodał: "Niewysokie stężenie kodeiny oraz brak widocznych symptomów zażycia opiatów pozwala wskazać na stan po użyciu środka odurzającego". Skąd taki wniosek? Bo - jak zaznaczył Wachowiak - kodeina znajduje się w wykazie środków odurzających.

. A ci ją umorzyli. - Stężenie środka odurzającego we krwi okazało się nieznaczne - tłumaczy Tomasz Górny z wielkopolskiej policji.

Ale na tym się nie skończyło. Komisariat z Piątkowa skierował do sądu wniosek o ukaranie Bartka. A sąd - bez rozprawy (w tzw. trybie nakazowym) - na 10 miesięcy zabrał mu prawo jazdy i nakazał zapłacić 550 zł grzywny. Student dowiedział się o tym z listu.

- Taki wyrok obniża prestiż wymiaru sprawiedliwości. Sąd nie jest po to, by przyklepywać decyzje policji. Ale, niestety, wszyscy żyją dzisiaj wyrabianiem statystyk. Na myślenie brakuje czasu - komentuje prof. Monika Płatek, karnistka z Uniwersytetu Warszawskiego. I podkreśla: - Zabranie prawa jazdy na 10 miesięcy za wzięcie tabletki przeciwbólowej jest drastycznym ograniczeniem swobody poruszania się i decydowania o sobie.

Zdaniem dr. Piotra Kładocznego, karnisty z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Bartek powinien starać się o uniewinnienie, bo trudno dopatrzyć się tu społecznej szkodliwości: - Przecież po tabletce chłopak nie poczuł się gorzej, tylko lepiej. Nie stanowił więc dla nikogo zagrożenia.

Bartek już zaskarżył wyrok. - Nie wiedziałem, że tabletki zawierają nielegalne substancje - przekonuje. - Nie miałem przy sobie ulotki dołączanej do Solpadeine. Ale później sprawdziłem, że jest na niej tylko ogólna informacja o kodeinie. Nie jestem chemikiem, żeby wiedzieć, że kodeina to narkotyk.


Sprawdzamy: na ulotce jest tylko zapis, że Solpadeine może powodować zawroty głowy i senność. I że z tego powodu nie należy jej stosować w czasie prowadzenia pojazdów. Ale ani słowa o tym, że po zażyciu leku można stracić prawo jazdy, bo test wykaże obecność narkotyku w organizmie.

Czy takie ostrzeżenie powinno się znaleźć na ulotce? - Sami nie możemy podjąć takiej decyzji, bo Solpadeine jest produktem zarządzanym globalnie. Ale zgłoszę taką propozycję do globalnego zespołu przygotowującego treści materiałów - mówi Małgorzata Michałków z GlaxoSmithKline, koncernu produkującego lek.

Sąd sprawą Bartka ponownie ma się zająć w kwietniu. - Jeśli obwiniony wnosi sprzeciw od wyroku nakazowego, jak w tym wypadku, wyrok uznaje się za niebyły, a sąd przeprowadza proces - mówi Jarema Sawiński, rzecznik sądu okręgowego. ("Gazeta Wyborcza")
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 14:33, 11 Kwi '12   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Interpelacja nr 1801

do ministra sprawiedliwości

w sprawie niedozwolonego używania konopi (cannabis) w celach medycznych

Szanowny Panie Ministrze! Przepisy ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii zabraniają używania konopi w celach medycznych. Konopie uznawane są za środek odurzający w rozumieniu ustawy. Zgodnie z art. 31. 1., środki odurzające dzieli się na grupy w zależności od stopnia ryzyka powstania uzależnienia w przypadku używania ich w celach innych niż medyczne oraz zakresu ich stosowania w celach medycznych. Według art. 31. 2., podział środków odurzających na grupy I-N, II-N, III-N i IV-N określa załącznik nr 1 do ustawy.

Ziele konopi innych niż włókniste oraz żywica konopi figurują zarówno w grupie I-N jak i IV-N. W ten sam sposób w wykazach ujęta została heroina, co sugeruje, że konopie stopniem ryzyka powstania uzależnienia oraz zakresem zastosowania w celach medycznych zrównana jest z niebezpieczną heroiną. Zgodnie z art. 33. 1., środki odurzające grup I-N i II-N oraz substancje psychotropowe grup II-P, III-P i IV-P mogą być używane wyłącznie w celach medycznych, przemysłowych lub prowadzenia badań. Według art. 31. 2., substancje psychotropowe grupy I-P mogą być używane wyłącznie w celu prowadzenia badań, a środki odurzające grupy IV-N wyłącznie w celu prowadzenia badań oraz w lecznictwie zwierząt - w zakresie wskazanym w załączniku nr 1 do ustawy. Taka norma obowiązuje w systemie prawa od 1997 r. Racjonalności tego ograniczenia przeczy stan wiedzy współczesnej na temat stosowania konopi indyjskich w medycynie starożytnej i współczesnej. Już w latach 90. podczas prac nad ustawą z 1997 r. sygnalizowano to nieporozumienie: ˝Skutki przemilczenia odrębności maribuany (...) marihuana, najstarszy lek 1udzkosci (4000 lat przed Chrystusem uprawiana była w Chinach, a 3000 lat przed Chrystusem -w Turkiestanie) ma stwierdzone walory lecznicze (jak piszą w swej książce ˝Marihuana -zakazane lekarstwo˝ wydanej przez Uniwersytet w Yale autorzy Grinspoon i Bakalar, 1993 r.) pomaga w sposób empirycznie udowodniony przy chemioterapii raka, jaskrze, epilepsji, stwardnieniu rozsianym, paraplegii, AIDS, chronicznych stanach bolesności, migrenie, depresjach, bezsenności, astmie itp. (...) W naszej polskiej debacie o narkotykach lecznicze właściwości marihuany były całkowicie przemilczane. Nie podejmowano tez dyskusji, gdy je przypominano. Doprowadziło to do paradoksalnego (...) pomijania tej odrębności marihuany, a tam, gdzie jest wspomniana, przedstawia się ją jako coś równorzędnego z opium lub nawet bardziej niebezpiecznego od niego, morfiny lub heroiny, kokainy czy amfetaminy. Widać to najlepiej z regulacji dotyczących uprawy maku wysokomorfinowego i konopi. (...) ˝albo konopie indyjskie nie mają żadnej wartości leczniczej (czemu zaprzeczają setki ekspertów, jak też werdykt amerykańskiego głównego Sędziego Administrative Law of the Drug Enforcement Administration, który w 1988 r. orzekł, że ˝marihuana jest jedną z najbezpieczniejszych terapeutycznie aktywnych substancji jakie znamy˝), albo zdaniem prawodawców polskich jest ona groźniejsza i niebezpieczniejsza od morfiny, heroiny, kokainy i amfetaminy. Trzeciego wytłumaczenia tego paradoksu, że polski lekarz może przepisać kokainę lub opiaty czy amfetaminę na receptę, a nie może tego zrobić w przypadku marihuany, nie ma.˝ (M. Kozakiewicz, ˝Wokół ustaw narkotycznych˝; Kancelaria Sejmu, Biuro Studiów i Ekspertyz - Ekspertyza nr 55, sierpień 1995 r.).

Również współcześnie na problem ten zwracają uwagę eksperci:

˝Trudno też lekceważyć dowody dostarczane przez lekarzy i farmaceutów z różnych stron świata, iż niektóre środki uznawane za zakazane, jak ziele konopi lub żywica konopi, mogą stanowić bezpieczne i efektywne, a w niektórych przypadkach jedyne skuteczne, lekarstwo w wielu ciężkich schorzeniach i dolegliwościach, np. związanych z zakażeniem wirusem HIV i/lub AIDS, nowotworami, kacheksją, przy jaskrze, astmie, dyskinezjach, porażeniach mózgowych, pląsawicy Huntingtona, zespole Tourette`a, stwardnieniu rozsianym, padaczce, anoreksji, chronicznych bólach lub mdłościach, chorobie Crohna, chorobie Parkinsona, chorobie Alzheimera, zapaleniu wątroby typu C, szczególnie w przypadkach terminalnych, chorobach związanych z degradacją układu nerwowego i innych˝ (Monika Płatek, prof. UW, dr hab., Kierownik Zakładu Kryminologii, Instytut Prawa Karnego, Wydział Prawa i Administracji UW, opinia zlecona do rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii oraz niektórych innych ustaw, Warszawa, 31 stycznia 2011 r. (druk nr 3420).

Warto zauważyć, że stosowna poprawka umożliwiająca dopuszczenie medycznego użytku marihuany została odrzucona przez Sejm podczas głosowania w dniu 1 kwietnia 2011 r. W przeciwnym kierunku idą np. Czechy, które od przyszłego roku zamierzają wprowadzić licencjonowane przez państwo uprawy konopi na cele medyczne.

Mając na uwadze powyższe, proszę Pana Ministra o odpowiedź na poniższe pytania:

1. Jakie jest stanowisko ministra sprawiedliwości w sprawie osób chorych uprawiających i używających tego naturalnego lekarstwa nielegalnie, tj. wbrew przepisom ustawy? Czy w świetle prawa i polityki rządu są to osoby, które powinny być traktowane jak przestępcy popełniający przestępstwo z art. 55 ust. 1 w zb. z art. 63 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii?

2. Jakie jest stanowisko ministra sprawiedliwości w sprawie stosowania przepisów ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii i ustawy Prawo farmaceutyczne?

- czy marihuana w postaci określonej przepisami ustawy o przeciwdziałaniu narkomani, tj. ziele lub żywica, tj. kwiatowe lub owocujące wierzchołki o sumie THC powyżej 0,2%, może być stosowana w takiej postaci jako lek?

- czy w świetle przepisu art. 33 ust. 2 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii kwiatowe lub owocujące wierzchołki o sumie THC powyżej 0,2% dopuszczone w takiej postaci do obrotu na terenie UE mogą być stosowane i posiadane w Polsce?

3. Jakie jest stanowisko ministra sprawiedliwości w sprawie możliwości organizowania się pacjentów i osób uzależnionych w grupy samopomocy w celu uprawy cannabis na potrzeby medyczne członków i używania przez nich cannabis na własną odpowiedzialność?

Z poważaniem

Poseł Michał Kabaciński

oraz grupa posłów

Warszawa, dnia 26 stycznia 2012 r.
=================
odpowiedź

http://orka.sejm.gov.pl/izo7.nsf/www1/i01801o1/$File/i01801o1.pdf
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 22:46, 22 Kwi '12   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Gwatemala: Prezydent za legalizacją narkotyków
Czytelnik CIA, Wto, 2012-04-10

Otto Perez - prezydent Gwatemali - apeluje w wywiadzie z dziennikiem "The Guardian" o legalizację narkotyków. Według niego światowa walka z narkobiznesem to jedna wielka porażka a jedynym rozwiązaniem jest regulacja rynku narkotykowego. Otto Perez nawołuje do "porzucenia stanowisk ideologicznych (całkowitego zakazu lub liberalizacji)" oraz "nawiązania szerokiego dialogu bazującego na podejściu pragmatycznym: regulacji rynku narkotyków."

Prezydent stwierdził również, że opodatkowanie narkotyków, może przynieść znaczące wpływy do budżetów państw. "Fakt, że narkotyki są szkodliwe dla zdrowia nie jest wystarczającym powodem dla ich delegalizacji. Alkoholizm czy palenie papierosów powodują na całym świecie miliony zgonów rocznie.

Nikt jednak nie proponuje likwidacji plantacji trzciny cukrowej, ziemniaków czy jęczmienia, choć służą do produkcji rumu, wódki czy piwa." - powiedział.

Przypomnę , że;

A u nas, - generał biskup Głódź, pseudonim Flaszka, smakosz wysokoprocentowych roztworów wodnych alkoholu,
jest za zaostrzeniem kar za niektóre narkotyki.
Ciekawe, czy generał biskup Głódź, pseudonim Flaszka, to ignorant , czy zleceniobiorca mafii narkotykowej
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona:  «   1, 2, 3, 4, 5   » 
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


I tak powiedział Pan do Mojżesza
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile