Dołączył: 17 Sie 2008 Posty: 1198
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 01:37, 05 Gru '12
Temat postu:
tanczaca przyznam ci sie ze rozmyslalem o tym ostatnio ale bardziej od strony naszego podworka. pozwol ze zacytuje wikipedie:
Cytat:
Wydarzeniem, które stanowiło pierwszy krok na drodze ku powstaniu państwa polskiego, było objęcie władzy nad plemieniem Polan przez ród Piastów. Nastąpiło to w nieznanych okolicznościach i czasie, najprawdopodobniej jednak w drugiej połowie IX wieku. Główny ośrodek państwa Polan stanowiło Gniezno. Pierwszym historycznym władcą piastowskim był natomiast książę Mieszko I, chociaż późniejszy (XII w.) kronikarz Gall Anonim podaje także imiona jego przodków.
Mieszko I objął rządy w państwie Polan przed 963 i panował do 992. W 965 zawarł on sojusz z księciem chrześcijańskich już wówczas Czech, Bolesławem I Srogim i poślubił jego córkę Dobrawę. Najważniejszym efektem tego aliansu było przyjęcie przez Mieszka w 966 chrztu (za pośrednictwem Czech) i narzucenie religii chrześcijańskiej jego państwu (nazywanemu Polską), która umieściła je w kręgu cywilizacji łacińskiej. Doraźnymi konsekwencjami decyzji Mieszka było przybycie do Polski duchowieństwa, wraz z którym upowszechniła się nowa koncepcja władzy książęcej (później królewskiej), doświadczenie administracyjne oraz słowo pisane.
wnioski jakie dla mnie z tego plyna sa dosc wstrzasajace: kosciol i panstwo polskie tworza nierozlaczna calosc. i choc post takiego monstrumisa wydaje sie byc zabawny w swej bezdennej naiwnosci (szczegolnie urocze sa te fragmenty: "należy rozgraniczyć naszą polską religię katolicką i pozostałe religie", "nasz poczciwy KK walczył o wolność i prawdę z okupantami", "KK był jedyną ostoją polskości" itd itp - musialbym chyba zacytowac wszystko) to jednak nie sposob nie przyznac mu w jakis sposob racji. kosciol katolicki faktycznie jest bastionem "polskosci". wystarczy posluchac radia maryja. kosciol jest genialnym tworem ktory uzyl wszystkich mozliwych chwytow psychologicznych aby zakotwiczyc sie w swiadomosci przecietnego czlowieka - jest pasozytem ktory ukradl tozsamosc calemu narodowi. wracajac jednak do wpisu z wiki nie sposob nie zauwazyc ze powstanie panstwa polskiego to zwyczajny przekret - to atak jakiejs mafii tzw. "piastow" w asyscie tzw. "duchowienstwa" na zupelnie wolnych i suwerennych ludzi. zaanektowano istniejace swieta i przekonwertowano dotychczasowe wierzenia na swoje kopyto niczym dobry sprzedawca ktory korzystajac z technik nlp "dostraja" sie do swojego klienta. i tak to sie ciagnie do teraz.
kapitanie wlasnie dlatego jestes ofiara i nawet o tym nie wiesz - identyfikujesz sie z czyms tak bardzo ze uwazasz ze ten zlepek fragmentow roznych wierzen nie tworzacy zadnej sensownej calosci jest toba, jest twoja integralna czescia. tyle tylko ze to czego sie boisz - gruba berta - nie istnieje. to wymysl kleru abys nigdy nie skonfrontowal sie tak naprawde sam ze soba. posadzili cie w klatce z dogmatow i nastraszyli zebys z niej nie wychodzil bo "dostaniesz z grubej berty". w twoim mniemaniu twoi oprawcy sa twoimi przyjaciolmi, twoimi opiekunami i przewodnikami. tak wlasnie moze myslec ofiara syndromu sztokholmskiego. ale ok - to twoje zycie. jesli uwazasz ze ci to sluzy i jest to twoj "antywirus" to ciesze sie twoim szczesciem. naprawde.
a co do powstan to odsylam np. do tego tematu:
http://prawda2.info/viewtopic.php?t=18747
Dołączył: 20 Sty 2009 Posty: 498
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 02:38, 05 Gru '12
Temat postu:
Jakbyś nie zauważył piszę na tym forum broniąc opinii, która przy waszych światopoglądach ma prawdopodobieństwo zakiełkowania bliskie 0, więc nie mów proszę, że mam jakieś hamulce przed konfrontacją.
Ja już dostałem z grubej berty, wiem, że istnieje, wiem, że są gorsze rzeczy od śmierci.
Strach - znowu założenie, powielenie stereotypu. Jak powiem, że niczego się nie boje to też niczego nie zmieni.
Temu jak kazali ściągnąć turban na lotnisku była afera. Jest grupa jest siła.
Gdybyś znał wolność nie krytykowałbyś działań wolnych ludzi. Bitwa pod Termopilami oceniana jest pozytywnie tylko dlatego, że konsekwencje były pozytywne dla Greków, ale przecież sam Leonidas nie wiedział co się stanie. Nie walczy się żeby wygrać, ale żeby nie ulec presji, która jest na zewnątrz własnego umysłu.
Podobnie gdybyś znał doktrynę kleru wiedziałbyś, że główny nacisk jest kładziony na walkę ze samym sobą.
Ty widzisz tylko Watykan i drobniaki wpadające do koszyka.
Zresztą ja nawet nie chce, żeby ktoś żył w zgodzie z KK, ale przynajmniej niech będzie tak samo dobry albo lepszy od standardów wyznaczonych przez niego.
Oskarżanie i narzekanie nie wzmacnia w żaden sposób.
Dołączył: 17 Maj 2008 Posty: 2461
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 11:43, 05 Gru '12
Temat postu:
Bimi
Cytat:
pojęcia legalności/nielegalności są dla prostych ludzi, aby nimi sterować. ci którzy sterują są ponad tym;
im więcej rzeczy zdelegalizują tym lepiej dla nich, a gorzej dla nas.
ok.
Ale jak oni - (ci którzy sterują ponad tym) zalegalizowali sobie akt urodzenia to my podlegamy temu dopóki tego aktu urodzenia np. nie zdelaglizujemy ?
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20448
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 18:46, 05 Gru '12
Temat postu:
chętnie bym ci odpowiedział, ale o ile jestem w stanie zaabstrahować od tego kim są "oni", to nie mam pierdolonego pojęcia co rozumiesz poprzez czynność polegającą na "delegalizacji sobie aktu urodzenia".
tak że jeśli chcesz mej odpowiedzi to musisz doprecyzować pytanie.
Dołączył: 17 Maj 2008 Posty: 2461
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 23:37, 05 Gru '12
Temat postu:
No właśnie sama nie wiem czy istnieje coś takiego jak możliwość delegalizacji własnego aktu urodzenia tym bardziej ,że oryginał posiada tylko USC. Innymi słowy czy istnieje możliwość wyjścia spod prawa i to mnie frapuje
Przez pojęcie zalegalizowanie człowieka rozumiem czynność nadania mu przez osobę legalizującą w urzędzie stanu cywilnego aktu urodzenia. Akt urodzenia stanowi wyłączny dowód tego zdarzenia (narodzin), który przechowywany jest tylko w urzędzie stanu cywilnego lub archiwum państwowym. Obywatele mogą w pewnych przypadkach otrzymać jedynie odpis aktu urodzenia.
Czyli dla prawa fakt fizyczny istnienia człowieka nie ma znaczenia. Człowiek musi mieć to potwierdzone na dokumencie.
Czy jeśli nie poddawano by ludzi rejestracji w USC i nie posiadaliby oni aktu urodzenia to tym samym nie podlegaliby pod prawo państwa. ?
Dołączył: 04 Gru 2012 Posty: 105
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:53, 06 Gru '12
Temat postu:
Państwo polan powstało na skutek chrztu danego przez Czechów w obawie przed Niemcami. Chrystianizacja miała wymiar wyłącznie polityczny, co potwierdziło się w koronacji Chrobrego zaakceptowanej przez papieża. W tamtym czasie nic nie mogło dziać się na europejskiej arenie politycznej bez bulli papieża.
Od tamtej pory, władza świecka i religijna weszły w stały związek, niczym małżeństwo. I było różnie, nawet były kłótnie i to ostre. Król potrafił wejść do katedry i pociąć na kawałki naszego świętego męczennika Stanisława, ale też i było dużo nadań kościołowi ze strony królów. Czyli naturalny układ dwóch spolaryzowanych sił: taniec i walka. Tę sytuację opisał ładnie Kropotkin: "kościół jest to zorganizowana osłona podporządkowania ludzi wszelkiej władzy".
Podczas okupacji, o której wcześniej naiwnie pisałem, matka narodu dzielnie walczyła w osamotnieniu, bez swojego współmałżonka. Walczyła skutecznie, naród istniał i istnieje. Delegalizacja KK jest niczym innym jak wzięciem rozwodu cywilnego pomiędzy matką kościołem i ojcem urzędem. Jeżeli dojdzie do takiego rozwodu, znając życie, ojciec znajdzie sobie inną partnerkę do tańca, np. jakąś fałszywą dziwkę New Age. I co wtedy będzie?
Dołączył: 24 Wrz 2007 Posty: 1285
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 05:54, 11 Gru '12
Temat postu:
Cytat:
np. jakąś fałszywą dziwkę New Age. I co wtedy będzie?
Nic, a co ma być? Co za różnica jaka to dziwka? Płacisz - wymagasz.
Cały problem w tym, że nasze władze to nie facet. Spójrzcie na nich, toć to jaj w ogóle nie ma. Eunuchy były bardziej męskie bo miały swoją godność. Te dekle płacą i jeszcze pozwalają się ruchać i przy okazji oddają cały naród w ręce tych "dziwek".
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 22:51, 03 Sty '13
Temat postu:
Koncepcja winy i kary, jako forma kontroli wprost ściągnięta z Nietzschego. Podobnie, jak strach przed dorosłością chrześcijan
oraz koncepcja ponownych narodzin, jako forma przynależności i poddaństwa.
Jeśli to jest 1 level to nie wróżę mu, by zdążył wejść na 2.
Dołączył: 04 Gru 2012 Posty: 105
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 23:09, 03 Sty '13
Temat postu:
ElComendante napisał:
Koncepcja winy i kary, jako forma kontroli wprost ściągnięta z Nietzschego.
Układ nagrody, cytuję za Wikipedią:
Szczury laboratoryjne, mogące kontrolować elektryczną stymulację tego ośrodka (np. przez naciśnięcie dźwigni w swojej klatce), koncentrują się na tej czynności, całkowicie zaniedbując odżywianie.
Tak też działają i narkotyki, nawet nasz cukier biały, który krzepi.
To też chyba każdy zna indywidualnie. Gorzej, jeżeli człowiek nie ma osobowości i zdaje się na wolę tłumu. Wtedy nagroda i kara jest mierzona przez nastroje społeczne, czyli CBOŚ OBOP.
Dołączył: 20 Sty 2009 Posty: 498
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 20:43, 06 Sty '13
Temat postu:
Według mnie idealny mechanizm to taki, który zwiększa prawdopodobieństwo wyboru dobra przy kolejnej czynności.
Wydaje mi się, że można założyć, że obiektywnie dobro i zło istnieją. Nie da się ich nazwać. Jest zbyt dużo punktów odniesienia, które można wybrać, ale tak jak mówiłeś większość ludzi potrafi intuicyjnie nazwać dobro i zło. Sama granica nie ma znaczenia, bo nie o to chodzi, żeby wybierać czyny na granicy, ale żeby człowiek wybrał to co jest zdecydowanie po stronie dobra.
Dołączył: 04 Gru 2012 Posty: 105
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 16:56, 07 Sty '13
Temat postu:
Kapitan_Nemo napisał:
Według mnie idealny mechanizm to taki, który zwiększa prawdopodobieństwo wyboru dobra przy kolejnej czynności.
Dobra, czyli czego? praktycznie rzecz biorąc...
Kapitan_Nemo napisał:
Wydaje mi się, że można założyć, że obiektywnie dobro i zło istnieją. Nie da się ich nazwać. Jest zbyt dużo punktów odniesienia, które można wybrać, ale tak jak mówiłeś większość ludzi potrafi intuicyjnie nazwać dobro i zło. Sama granica nie ma znaczenia, bo nie o to chodzi, żeby wybierać czyny na granicy, ale żeby człowiek wybrał to co jest zdecydowanie po stronie dobra.
Z tym dobrem i złem to jest ciekawa sprawa. Moim zdaniem natura rzeczy jest tak skomplikowana, że aż ciężko cokolwiek na ten temat powiedzieć. Jeżeli przyjmiemy, że dobrem są siły twórcze a złem destrukcyjne, to skąd człowiek ma wiedzieć, po jakiej stoi stronie budując np. społeczeństwa totalitarne? Zgadzam się z Tobą, że w tym wypadku każdy powinien mieć osobiste rozpoznanie dobra i zła, które mierzone jest stopniem rozwoju siebie i najbliższych. Tylko w tym wypadku dobro przestaje być już obiektywne. Ehhhh...
Dołączył: 20 Sty 2009 Posty: 498
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 18:02, 07 Sty '13
Temat postu:
Tak jak ktoś tam mówił, że trzeba mu punktu podparcia żeby podnieść ziemie tak nam trzeba punktu widzenia, żeby określić jednoznacznie dobro i zło.
Cytat:
Dobra, czyli czego? praktycznie rzecz biorąc...
Nie wiem czy dobrze, ale ja to określam jako dodatnią użyteczność. Dobrem nie jest jeżeli dla mojego wzrostu o 500 jednostek muszę wyjebać 10000 osób na 1 jednostkę, bo w systemie generuje -9500. Dobrem nazywam czyn, który dla mnie i dla innych kończy się dodatnim bilansem. Nie ma chyba czynów, które dla wszystkich byłby na +.
W praktyce sprowadza się to do zadawania sobie pytania czy mój czyn nie jest szkodliwy dla czy innych ludzi i zmianie zachowania przy pozytywnej odpowiedzi. Wystarczy podejmować działanie dopiero po uświadomieniu sobie jego konsekwencji według rozumienia, na którym operujemy. Tak naprawdę to dobra wola jest podstawą. Tak mało a tak rzadkie.
Dzisiaj jesteśmy w dupie po kwestie nie usankcjonowane przez system prawny, przez niego w żaden sposób nie poruszony nie angażują naszego umysłu i tym sposobem miejsca, w których można być dobrym nam uciekają.
Będzie to zawsze subiektywne, bo według własnych referencji, ale nie to jest problemem, problemem jest, że ludziom się nie chce nawet zgodnie z ich systemem myślenia, świadomie wybierają często czyny, które nazywają złem.
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20448
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 18:15, 07 Sty '13
Temat postu:
Kapitan_Nemo napisał:
Tak jak ktoś tam mówił, że trzeba mu punktu podparcia żeby podnieść ziemie tak nam trzeba punktu widzenia, żeby określić jednoznacznie dobro i zło.
Chciałbyś. Najwyraźniej kompletnie nie zroumiałeś co ten ktoś miał na myśli.
Wcale nie tak samo - bo Achimedes podał przy okazji matematyczny wzór na przełożenie dźwigni.
Więc "tak samo", to będzie dopiero wtedy gdy ty podasz wzór na obliczenie zawartości dobra w źle
A że wiem, że nie podasz, to nie pochlebiaj sobie - niejeden fanatyk religijny chciałby być naukowcem, ale żaden z nich ni w ząb nie kuma tego czym jest nauka.
Dobro i zło - to pojęcia stricte religijne; abstrakcyjne, subiektywne, niewymierne oraz antynaukowe.
W języku nieodzowne, niczym czarny i biały, ale w praktyce używane dziś głównie do prania mózgów - czyli czynienia zła...
Dołączył: 20 Sty 2009 Posty: 498
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 18:30, 07 Sty '13
Temat postu:
Dobro i zło to dwa wyrazy, które przechodziły tysiąclecia ewolucji w wyniku przesunięcia językowego. Czym były w swym założeniu nie wiem, czym są dzisiaj nie wiem, czym są dla Ciebie nie wiem, ale nie mów proszę, że lepiej znasz znaczenie obrane przeze mnie dla danego słowa niż ja sam, bo to dziwne.
Jeżeli umówimy się na określone znaczenia tych dwóch słów, ich antynaukowy charakter zaniknie a używanie może okazać się korzystne dla ich użytkowników.
Nauka to ciągłe bombardowanie wszystkich możliwych teorii najlepszą możliwą bronią jaką zdoła się skonstruować. Te malutkie resztki, które okazują się niezniszczalne stają się kolejną cegiełką w konstrukcji zwanej nauką. Tak to powinno wyglądać, ale niestety nie wygląda - więc nauka jest tylko kolejnym lęgowiskiem hipokrytów.
Nie trzeba podawać wzoru.
Dobro i zło to jak rozumiem w swym założeniu zbiory wykluczające się nawzajem. Tak więc zawartość dobra w złu musi być zerowa inaczej założenie definicji słowa nie zostało spełnione i dochodzi do error.
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20448
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 18:44, 07 Sty '13
Temat postu:
Kapitan_Nemo napisał:
Dobro i zło to dwa wyrazy, które przechodziły tysiąclecia ewolucji w wyniku przesunięcia językowego. Czym były w swym założeniu nie wiem, czym są dzisiaj nie wiem, czym są dla Ciebie nie wiem, ale nie mów proszę, że lepiej znasz znaczenie obrane przeze mnie dla danego słowa niż ja sam, bo to dziwne.
Hehe.
No dobra - to powiedz mi, używając swojego "obranego przez siebie" znaczenia terminów dobra i zła: jak lew dopada bawoła i upierdala mu łeb, żeby go zeżreć - czy to jest dobro, czy zło?
A jak bawół lwu się nie da i go zadepcze na śmierć, po czym porzuci padlinę, bo jest trawożercą - to dobro czy zło?
Jak dwóch niewyżytych 15-latków uprawia seks bez zabezpieczenia, w wyniku czego poczynają niechciane dziecko, którego jednak prawo zabrania im się pozbyć, choć woleli by tak zrobić - to dobro czy zło, według obranego przez ciebie znaczenia?
Czy jesteś pewien że "obrałeś" sobie już znaczenie dobra i zła? A może tylko improwizujesz, iż masz pojęcie dobra i zła gdy w istocie kategoryzujesz dobro/zło na poczekaniu, gdy pojawia się rozterka?
Bo ja się założę że improwizujesz - ba, powiem więcej: znalazł bym mnóstwo takich rzeczy na które byś odpowiedział że są "dobre", albo "złe", w zależności od okoliczności w jakich bym zapytał pytanie - te same rzeczy byłyby dla ciebie zarówno dobre jak i złe!
Więc mi nie pierdol, że ja nie rozumiem obranego przez ciebie pojęcia dobra i zła, bo ja akurat rozumem doskonale, że gówno masz, a nie żadne obrane pojęcie.
Chciałbyś mieć pojęcie o dobrze i źle, ale prawda jest taka, że ani dobro, ani zło obiektywnie istnieją, nawet w twojej wyobraźni więc wytaczasz swą granicę między tymi dwoma, wyłącznie poprzez improwizację - kierując się subiektywnymi uczuciami.
Albo mówiąc inaczej: motasz się biedaku w tym swoim dobrze i źle, a ja mogę jedynie życzyć ci abyś w końcu się ogarnął i przestał się oszukiwać
Dołączył: 04 Gru 2012 Posty: 105
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 18:59, 07 Sty '13
Temat postu:
Dobro i zło wcale się nie wykluczają. Dobro i zło uzupełniają się tworząc nierozerwalną JEDNOŚĆ, co zostało świetnie ujęte w tao. Nasza kultura w porównaniu do kultury chińskiej jest dosyć prymitywna, dzięki Arystotelesowi, który odseparował od siebie skrajnie biegunowe siły.
Prawda jest taka, że bez zła nie ma dobra. Grzesznicy są potrzebni świętym aby w kontraście do nich mogli prezentować skrajnie inne wartości. Podążając tym tropem, dochodzimy do wniosku, że zło pozwala na ekspozycję dobra czyli przyczynia się do istnienia dobra.
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Strona: « 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 »
Strona 5 z 7
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów