Smithfield umywa ręce, WHO zwija żagle, z 666 nici, Baxter sfuszerował depopulację, witamina C działa, a MG to muzułmański talmudysta objaśniający mozaizm X. Poradowskiego i brak 'kompetencji matematycznej' PB
Słowo wstępne
Smithfield Farms (także w Polsce*), Guantanamo i techniki namażania wybranych wirusów.
*
http://www.portalspozywczy.pl/mieso/wiad.....15618.html
Nazbierało się trochę interesujących wypowiedzi po opublikowaniu mych uwag, o „Medycznych i anty-medycznych próbach redukcji ludności, zwłaszcza w USA”, na portalu osobistym profesora Mirosława Dakowskiego
http://dakowski.pl/index.php?option=com_.....;Itemid=55 MD .
Te uwagi skomentował szczegółowo doktor medycyny Jerzy Jaśkowiak, którego tekst został opublikowany z kolei na „apokaliptycznym” portalu
www.grypa666.wordpress.com (patrz załącznik), prowadzonym przez mego kolegę Piotra Beina (PB) z Kanady. Jeśli zaś chodzi o sam ten portal „666” i głoszone na jego stronach przekonanie irlandzko-austriackiej dziennikarki Jane Burgermeister (JB), że aktualnie zagrażający ludzkości wirus A-N1H1 został skonstruowany w sposób sztuczny, to jakoś to uszło uwagi autorów (oraz czytelników) tej najnowszej wersji „Apokalipsy według PB & JB”, że po prostu nie mamy, jak dotąd, nano-technik pozwalających konstruować sztuczne wirusy!
Bo w istocie, w laboratoriach technicy są zdolni zsyntetyzować – wykorzystując do tego celu zazwyczaj „głupie”, odpowiednio okaleczone, bakterie – mini fragmenty DNA o dowolnej kompozycji baz ACGT. Są oni także zdolni wyprodukować białka o strukturze „kapsułek” wirusów doklejających się, w sposób wybiorczy, do tkanek ludzi z uwzględnieniem ich wieku oraz rasy. Ale od tych niewątpliwych osiągnięć inżynierii genetycznej, do produkcji sztucznych wirusów droga daleka, bo trzeba umieć jeszcze „wsadzić” wybrane mikrocząstki DNA w białkowe kapsułki, by wirusy stały się „operatywne”.
Tę zdolność posiadają organizmy zwierząt wielokomórkowych, ale gdyby w tym celu zaczęto hodować „in vitro” tkanki ludzkie (konieczne do tego, by wirusy miały „adresy” do innych ludzi w tym samym wieku, oraz – często – tej samej rasy) to takie, pobrane z „dawców organów” tkanki, albo by szybko in vitro umierały, albo by ulegały ‘transformacji tumoralnej’, wyraźnie zmieniając znaczniki swych błon komórkowych i czyniąc w ten sposób namnażane przez nie wirusy "nie klejące sie" do tkanek zdrowej, ludzkiej populacji.
Oczekując zatem na całkiem prawdopodobną, „przyszłościową” rzeczywistość hodowli odpowiednio otępionych (jak bezmyślne bakterie) ludzkich „namnażaczy wybranych wirusów”, wegetujących w warunkach takich, w jakich Smithfield Farm hoduje obecnie świnie (warto tutaj zauważyć, że w bazie w Guantanamo są już odpowiednie warunki do zorganizowania takiej „przemysłowej hodowli ludzi-namnażaczy wirusów”), proponuję poczytać, dla odprężenia przed kolejnym „szokiem przyszłości”, jak wyglądały polemiki oraz komentarze do mego artykułu o medycznych i antymedycznych metodach wojen kulturalnych (www.culturewars.com ), artykułu opartego o mą wiedzę z zakresu postępów biologii aż do końca roku 1990, kiedy to redagowałem po raz ostatni dział „postępy biologii” w roczniku „Świat w przekroju” wydawanym przez Wiedzę Powszechną.
Marek Głogoczowski
www.marek.glogoczowski.zaprasza.net
lub/or/ou
www.zaprasza.net/mglogo
Na blogu
www.grypa666.wordpress.com przeczytałem dzisiaj (8.10.09) co następuje:
Szefowa WHO o swinskiej grypie: “lagodna choroba”
tlum.-skrot Piotr Bein 7.09.2009:
Dyrektor generalna WHO Margaret Chan powiedziala w Maroku (5.10.2009), ze swinska grypa to “lagodna choroba”, ludzie zdrowieja “calkowicie w przeciagu tygodnia, nawet bez zadnego leczenia”. Dodala, ze nie ma dowodow na mutacje wirusa na bardziej szkodliwego.
http://www.who.int/dg/speeches/2009/emro.....index.html
Jednak New York Times donosi, ze wg wypowiedzi na konferencji prasowej dra Thomasa R. Friedena, dyrektora Osrodka Chorob Zakaznych w USA (CDC), najbardziej powszechne niezrozumienia to nazywanie tej grypy “lagodna choroba” oraz twierdzenie, ze szczepionka nie zostala wyprobowana i przyszla za pozno. Dlaczego dr Frieden ma opinie mocno kontrastujaca z wypowiedzia samej Chan? (dalej po angielsku)
Tutaj oczywiście nasuwa się skojarzenie, że RZĄD USA ZACZĄŁ NAŚLADOWAĆ RZĄDY PRL-u. Proszę bowiem przeczytać o czym poinformował nas doktor Jerzy Jaśkowiak przy okazji opublikowanej na blogu "grypa999" krytyki mej wypowiedzi nt. "medycznych" usiłowań depopulacji USA:
" Przykłady, ależ proszę bardzo pierwszy z brzegu, nie kto inny tylko WHO w 1978 roku ogłosiło, że ospy już nie ma i nie trzeba szczepić. Jak wiadomo polskie władze zignorowały tą decyzję WHO i szczepiły przez kolejne 3 lata. Policzmy ok 600 tysięcy szczepionych dzieci, razy ok 30 zł, to przecież ponad 2 miliony wyciągnięte z kasy państwowej. Czy to nie dobry interes? Żadnej odpowiedzialności, a pieniądze płyną. I jak można było stwierdzić, Rząd zupełnie nie przejmował się decyzją WHO."
No i dzisiaj amerykańscy "superkapitaliści" najwyraźniej zaczęli imitować "komunistycznych" władców śp. PRL-u i miejmy nadzieję, że USA tak skończy jak PRL 20 lat temu. (Już słyszę głos "Boga" nie tyle zza mojżeszowego krzaka, ale zza pancernego okienka "kantorka" na Wall Street: NIEDOCZEKANIE TWOJE MG!)
No i drugie skojarzenie. Mianowicie przytoczona przezemnie, w mym "antymedyczno-spiskowym" tekście, propozycja profesora medycyny Bernarda Debré odnotowana w Journal de dimanche z 25 lipca br, zaczyna wreszcie, po 2,5 miesiąca od jej sformulowania, docierać do władz WHO, co potwierdziła kilka dni temu pani dyrektor generalna WHO Margaret Chan. Debré zauważył bowiem, iż robi się zbyt dużo hałasu wokół tej grypy A-H1N1, jako iż „Nie jest ona niebezpieczna. Zdążyliśmy się nawet przekonać, że jest ona być może mniej niebezpieczna niż zwykła sezonowa grypa. A więc trzeba odgwizdać koniec zabawy. … Jest to po prostu grypka, nie jest to (wirus) Ebola czy Marburga. … zresztą zauważam, że władze publiczne już zaczęły zwijać żagle".
No a jeśli emocjonujemy się grypa, świńska grypa, grypa 666 i... po grypie, to najwyraźniej, tak jak to często bywało w PRL, laboranci oraz laborantki w laboratoriach Baxter i Novartis, którzy wg. zapewnień pani Burgermeister i pana Beina wyprodukowali wirusa A-H1N1, (którym zarazili, przy pomocy zapewne CIA lub FBI, młodych ludzi mieszkajacych koło świńskiej mega-tuczarni Smithfielda w Meksyku), najwyraźniej SFUSZEROWALI SWĄ PRACĘ I ZAPLANOWANEJ PRZEZ "BILDBERG GROUPIE" DEPOPULACJI USA NIE BĘDZIE TYM RAZEM bo "ludzie zdrowieja calkowicie w przeciagu tygodnia, nawet bez zadnego leczenia”. No i klops, zarówno u depopulacyjnych MEGA SPISKOWCÓW jak i w obozie ich rozgorączkowanych przeciwników, wróg zaczął po prostu ... znikać, tak jak "znikąd" -- no nie znikąd, ja, jak "Down to Earth" (
www.downtoearth.org.in/default20090531.htm ) twierdzę, że to nie z laboratoriów Baxtera i Novartisu, ale z tuczarni Smithfielda -- wirus "świńskiej grypy" na początku tego roku "przeskoczył" na podatne na niego osoby w okolicy.
------------------------------
A przy okazji, z tą witaminą C, która wg. dr Jaśkowiaka jest tylko placebo, to ja to już podejrzewałem, jako graduate student U.C. Berkeley w 1971 roku, kiedy to Linus Pauling swą książeczkę "Vitamin C and Common Cold" opublikował. Jednak kilka razy na kilka lat zażywam te tabletki przy przeziębieniach, i pomimo iż wiem że jest to placebo, to mam reakcję taką jak ta poniżej, znaleziona w komentarzach do polemiki ze mną dra Jaśkowiaka, na grypa666:
P.S. Odnośnie witaminy C mam jednak trochę wątpliwości – od końca lata 2008 codziennie zjadałem przy okazji posiłku tak po 0,2 g syntetycznej wit. C z rutyną. Co ciekawe – mimo, iż
czułem, że coś “chce mnie położyć” – organizm obronił się bez problemu.
Ludzie w moim otoczeniu chorowali… Ech… Placebo…
Przy okazji przeglądania tego typu licznych komentarzy, znalazłem też i miarodajna opinię PB na temat mych (MG) kwalifikacji zawodowych w porównaniu z "wiodacymi naukowcami niezaleznymi z grup umrc (kanada) i llrc (zjednoczoe krolestwo)". :
grypa666 powiedział/a
6 październik 2009 @ 12:58 am
42Rate This
od p.b: niesolidnosc naukowa wykazal fotelowy naukowiec mg w temacie radioaktywnosci o malym natezeniu i skutkach broni uranowej
do dzis mg “sprzecza sie” z wiodacymi naukowcami niezaleznymi z grup umrc (kanada) i llrc (zjednoczoe krolestwo)
mozna poszukac w zielonych brygadach mojego artyklu na ten temat
kilka miesicy temu spolemizowalem mg ws. nowego testamentu
przedtem poparl bzdury izraela szamira, ze polacy powinni czcic stalina za wyzwolenie polski i powrot na ziemie zachodnie oraz zbratac sie z muzulmanami — nie zywilismy do muzulmanow animozji az kompleks wladzy judeocentrycznej rozpetal nienawisc miedzy chrzecijanami i muzulmanami w ramach ‘wojny z terrorem’
jasne jest ze mg gada jak talmudysci — podsumowujac, nie chce wnikac komu sluzy piss-arstwo mg
Sądząc po tekście widocznym powyżej, piss-arstwo MG ewidentnie służy muzułmanom-talmudystom czczącym prawosławnego ateistę Stalina!
Co więcej, jako zawodowy nauczyciel, m. innymi matematyki, autorytatywnie utrzymuję że d(e)r Bein to prawdziwa "noga" jesli chodzi o tak zwaną "kompetencję matematyczną". Patrz poniżej, ale wcześniej o mych kompetencjach "talmudysty":
----- Original Message -----
From: Marek Glogoczowski
Sent: Thursday, October 08, 2009 11:08 AM
Subject: Mozaizm x. Poradowskiego i matematyzm dr. Beina i oczywiscie Wszechwiedza MG
Jak mnie znasz (znacie), w mej "wszechwiedzy" zajmowalem sie też i (zmarłym już niestety) X. Poradowskim. Oto co napisalem na temat jego rozróżnień mozaizmu ST i Talmudu już ponad 8 lat temu:
Mozaizm księdza Poradowskiego
Na pierwszej stronie dwutygodnika Tylko Polska nr 3/01, bezpośrednio pod początkiem mego artykułu “Dobra Nowina na Trzecie Tysiąclecie”, znalazł się artykuł ks. prof. Michała Poradowskiego “Chrystus Pan wobec mozaizmu i judaizmu”. Ponieważ od kilku już lat zajmuję się, m. innymi, filozofią religii, to zobowiązany jestem do wskazania, że Poradowski podstawowe swe argumenty przedstawia... od rzeczy. By użyć sformułowania zaczerpniętego z Ewangelii (ale nie obecnego w Testamencie Starym) “dostrzega on komara, a połyka wielbłąda”, a nawet wielbłądów całą Trojkę. (Trivium, Trójca – święta liczba w pogańskim Rzymie; w Izraelu świętymi były liczby 7, 12 i 7x7 = 49; np. po 49 latach wygasały wszelkie roszczenia majątkowe, o czym warto dzisiaj przypomnieć Żydom starającym się odzyskać majątki utracone przez ich przodków w Polsce, w I połowie XX wieku.)
Otóż pierwszym “wielbłądem” jakiego połknął ksiądz profesor jest jego stwierdzenie, iż “Czterej Ewangeliści ...opisując życie działalność, naukę a głównie mękę Chrystusa Pana ...nigdy, w żadnym wypadku nie odnoszą się do Talmudu, czyli do źródeł judaizmu”. Jest to stwierdzenie oczywistości, jako że za czasów Jezusa Talmudu po prostu jeszcze nie było (Talmud jerozolimski powstał w IV wieku, a Talmud babiloński około roku 500). A jak nie było źródła, to i nie mogło być zdefiniowanego w ten sposób judaizmu (czyli, według słownikowej definicji, “religii żydów”). Co w takim razie zwalczał Chrystus?
I tutaj mamy drugiego “wielbłąda” nie dostrzeżonego przez Poradowskiego. Pisze on, iż “Ewangeliści ...aby nadać większą wagę swym opisom, uciekają się do autorytetu Starego Testamentu czyli mozaizmu”. Po czym przytacza sytuacje, w których Jezus mówi popularnymi podówczas w Izraelu cytatami z ksiąg świętych, zwłaszcza z Psalmów Dawidowych. Tymczasem jak podają encyklopedie, “mozaizm jest to zbiór instytucji nadanych Hebrajczykom przez Mojżesza i zawartych w Pięcioksiągu (Torze)”. Ja na lekcjach religii, jeszcze w latach pięćdziesiątych, uczyłem się, że Jezus rozwiązał mojżeszowe Prawo i zlikwidował instytucje nadane Żydom przez tego proroka. A zatem wbrew opinii Poradowskiego, Chrystus nie mógł być mozaistą. Z tego właśnie powodu prawowierni Żydzi chcieli go zabić, chociażby za to, że zrywał kłosy w Szabat. (Około 25 lat temu powtórzono w Izraelu proces Jezusa i okazało się, że z punktu widzenia Tory wyrok nań był uzasadniony.) To tylko przez historyczny przypadek, do realizacji Męki Pańskiej wykorzystano rzymskie narzędzie tortur w postaci krzyża, a nie zwykłe kamienie, za pomocą których dokonywano w Izraelu, zalecane przez mojżeszowe Prawo, kamieniowanie heretyków.
Od czego zatem chciał zbawić mieszkańców Izraela ten odrzucony przez starozakonnych (czyli mozaistów) prorok? I tu mamy trzeciego “wielbłąda”, oczywiście dwugarbnego, którego połknął ksiądz profesor. Otóż według zachowanych w Ewangeliach relacji, Jezus chciał:
a) Wyzwolić lud Izraela od pazerności rządzących w tym kraju teokratów. Ta bowiem kasta, zgodnie zresztą z zaleceniami mojżeszowej księgi “Kapłanów”, zarabiała na sprzedaży “odpustów” w postaci zwierząt domowych, spalanych następnie w jerozolimskiej Świątyni. To właśnie z tego powodu Jezus porozwalał, na podwórku świątynnym, stoły kapłanów-bankierów, specjalizujących się w “grzechów odkupieniu (od Boga)”. Za co ci kapłani-biznesmeni poprzysięgli mu zemstę.
b) Był też i cel zbawienia, który Jezusowi “nie wyszedł”. Otóż ówczesna teokracja Izraela, wczytana w pisma proroków, przygotowywała swój lud do “zwycięskiej” walki z Bestią Rzymu i do tej walki szukała odpowiedniego mesjasza. Zaś szerzej patrzący Jezus wiedział, że to będzie totalna klęska, od której chciał uratować swych współziomków. I uratował tylko tych, którzy przeszli na jego, chrześcijańską stronę, aktywnie ponoć potem pomagając Rzymianom-politeistom zburzyć resztki zbudowanego przez mozaistów państwa.
Marek Głogoczowski
styczeń 2001
A teraz odnośnie mej "wszechwiedzy" nt. działalności antysystemowej Piotra Beina. Otóż ukończył on studia techniczne, ale po prostu stara się (a przynajmniej starał się kilka lat temu) nie wiedzieć co oznacza matematyczne określenie "odwrotna proporcjonalność". Mianowicie z tego, że izotop U238 (postawowy skladnik DU) ma czas półrozpadu 4,5 miliarda lat, wysnuł on wniosek -- szeroko rozpowszechniony wśród "anti-DU fighters" -- że Ziemia będzie przez tak długo radioaktywnie skażona przez osadzające się na niej DU (U238).
A tymczasem radioaktywność danego izotopu jest ODWROTNIE PROPORCJONALNA do czasu jego półrozpadu, a więc radioaktywne skażenie przez DU jest zupełnie ŚLADOWE, w Kosowie specjalna grupa śledcza, wysłana przez wiedeńską European Atomic Energy Commision nie potrafiła swymi czujnikami odróżnić promieniowania terenów bombardowanych przy pomocy pocisków z DU od promieniowania tła, jak powiedział nam obecny na spotkaniu w Pradze (marzec 2000) profesor z Włoch (nazwiska zapomniałem), nie było to zwiększenie radioaktywności wyższe od tego gdy zmierzymy czujnikami radioaktywność dymu z papierosa!
Ponieważ większość uczestników nie uwierzyła mu, więc na przerwie, wiedząc że jestem fizykiem, powiedział mi, że ci ludzie nic nie rozumieją i zdegustowany wyjechał do Wiednia. A ja sobie myślę że rację miał Platon, gdy na frontonie swej Akademii kazał wykuć duży napis "NIE ZNAJĄCYM MATEMATYKI WSTĘP WZBRONIONY!"
(P.S. Tlenki spalonego DU nie mogą zbyt długo przetrwać jako zawiesina czy to w powietrzu czy to w wodzie, czy nawet na powierzchni ziemi, bo maja one b. duży ciężar właściwy i b. szybko się osadzają, zagłębiając w mieszanym przez wodę, chociażby wodę deszczu, piasku - tak jak np. ziarenka złota)
Pozdrowienia arystotelesowskiego megalopsychos,
Marek
A tak przy okazji "dyskusji ślepców" na temat infekcji wirusowych, które wraz industrializacją hodowli będą coraz większą plagą Cywilizacji. Przecież wirusy wyewoluowały z tak zwanych "transpozonów", mini-cząsteczek DNA wyspecjalizowanych w szybkim przerzucaniu informacji genetycznej, zarówno wewnątrz indywidualnych genomów jak i wewnątrz całych tkanek (np. limfocytów), a w szczególności informacji jak należy walczyć z sytuacjami silnego środowiskowego stresu (Nagroda Nobla B. McClintock w 1983 za jej "łysenkowskie" odkrycie zrobione 40 lat wcześniej). Stąd właśnie mamy te "wybuchy" infekcji wirusowych (np. opryszczka, katar, grypa), które pojawiają się nagle w momentach silnych klimatycznych podrażnień, powiewu wiatru wewnątrz samochodu, zmian wilgotności (grypa "huszpańska"1918), czy zbyt silnego nasłonecznienia (opryszczka na wargach u alpinistów podrażnionych UV na wysokościach)