|
Autor
|
Wiadomość |
Rep
Dołączył: 20 Paź 2008 Posty: 613
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 23:48, 12 Mar '09
Temat postu: Zadłużenie RP |
|
|
Cytat: |
Zadłużenie RP
Maciej Lodyga
W 1989 r. zadłużenie Polski wynosiło ponad 40 mld$ i było naprawdę poważnym obciążeniem naszego państwa. W latach 90-tych sporo mówiono (i słusznie) o tzw. długach Gierka, zapominając co prawda, że długi te znacznie wzrosły wskutek niespłacania rat kredytowych przez ekipę Jaruzelskiego. Za to obecnie niewiele mówi się o aktualnym zadłużeniu Polski, przez co mało kto zdaje sobie sprawę, że wg danych GUS zadłużenie naszego kraju wynosi obecnie ponad 0,5 biliona złotych, co przy kursie 2,90 zł. za 1$ daje sumę ponad 172 mld $.
Jak do tego doszło? Odpowiedź jest prosta: przez kolejne lata zaciągaliśmy więcej nowych zobowiązań, aniżeli spłacaliśmy starych. Pomimo umorzenia na początku lat 90-tych części długów Gierka, w 1995 r. zadłużenie Polski wynosiło 167.266,70 mld zł., w 2000 r. wzrosło do 266.837,80 mld zł., a w 2005 r. doszło do 440.167,00 mld zł. Liczby te są tak monstrualne, że tygodnik „Wprost” w numerze 2/2006 stworzył dla zobrazowania wzrostu zadłużenia nową jednostkę skali – liczbę Gierka (lG) przyjmując, że 1 lG = 28 mld $. Tyle wynosiło zadłużenie PRL w chwili ogłaszania stanu wojennego.
I tak, wg tygodnika „Wprost”:
● Jaruzelski powiększył rozmiary zadłużenia do 1,5 lG,
● rządy postsolidarnościowe dobrnęły z końcem 1993 r. do 1,85 lG,
● rządy postkomunistyczne powiększyły należności państwa do 2,25 lG,
● Jerzy Buzek pozostawił dług na poziomie 2,54 lG,
● za rządów Leszka Millera i Marka Belki dług prawie się podwoił osiągając 4,74 lG.
Inflacja powoduje spadek siły nabywczej pieniądza, dlatego wartości nominalne trochę zniekształcają obraz wielkości zadłużenia. 1 złoty nie miał takiej wartości w 2005 r. jaką miał w 1995 r. Odnieśmy więc zadłużenie w relacji do Produktu Krajowego Brutto. Tutaj czeka nas miła niespodzianka, ponieważ w latach 90-tych zadłużenie spadało w relacji do PKB. O ile w 1989 r. było to około 65% PKB, o tyle w 1995 r. - 54,3%, a w 2000 r. już tylko 38,9%. Później niestety wzrosło, osiągając w 2005 r. - 44,8% PKB, a w 2006 r. - 45,1% PKB. W 2007 r. spadło do 42,9% PK, ale w tym roku znów ma wzrosnąć.
Zadłużenie a budżet państwa
Jaka jest relacja zadłużenia do budżetu naszego państwa? Budżet można podzielić najogólniej na: dochody, wydatki, rozchody i źródła pokrycia pożyczkowych potrzeb budżetu. Czym są dochody i wydatki oraz wynikły z tego deficyt budżetowy, to z pewnością Państwo wiedzą. Za to prawdopodobnie niewielu ma świadomość czym są rozchody.
Otóż rozchody to głównie środki na spłaty pożyczek i kredytów oraz wykup skarbowych papierów wartościowych. Nie są one pokrywane z dochodów, ale prawie w całości pokrywa się je z nowych pożyczek i kredytów oraz ze sprzedaży skarbowych papierów wartościowych. Z tych źródeł pokrywa się również deficyt budżetowy.
W 2007 r. wyglądało to następująco: Polska miała ponad 236 mld zł. dochodów, ponad 252 mld zł. wydatków i ponad 132 mld zł. rozchodów. Deficyt budżetowy wyniósł ok. 15 mld zł. Sprzedano skarbowe papiery wartościowe za kwotę ponad 113 mld zł.
Budżet naszego państwa można więc przyrównać do budżetu rodziny, która uzyskując miesięcznie ok. 2.300 zł. dochodów, wydaje na utrzymanie ok. 2.500 zł. i nadto ma do spłacania co miesiąc po 1.300 zł. raty kredytowej.
Podkreślam, że środki niezbędne na spłatę kredytów, pożyczek, czy wykup bonów skarbowych nie są ujęte w wydatkach. W wydatkach ujęte są tylko koszty obsługi zadłużenia, czyli głównie odsetki. O ile więc na spłatę zobowiązań głównych zaciąga się kolejne kredyty i emituje kolejne papiery wartościowe, o tyle na koszty obsługi zadłużenia trzeba wygospodarować pieniądze z dochodów. Są to kwoty tak ogromne, że najlepiej przedstawić je w porównaniu z niektórymi dochodami i wydatkami (w mld zł., w zaokrągleniu):
ROK Koszt obsługi zadłużenia Skarbu Państwa Koszt obsł. zadł. w relacji do wydatków państwa Wpływy budżetu z tytułu podatku VAT Wpływy budżetu z tytułu podatku PIT Subwencja oświatowa
2007 27,6 10,9% 96,3 35,4 ok. 28
2005 25 12% 75,4 24,4 26,1
2001 20,9 12% 52,9 23,4 22,1
Wpływy z tytułu podatku dochodowego od osób fizycznych płaconego przez miliony Polaków ledwo pokrywają - a wcześniej nawet nie pokrywały – odsetki od zaciągniętych długów. Obsługa zadłużenia kosztuje nas mniej więcej tyle, ile państwo przekazuje samorządom na oświatę.
Jak podawał „Wprost” nr 16/2003 obsługa naszego zadłużenia była już w 2003 r. tak potwornie kosztowna, że przekraczała sumę wydatków na wymiar sprawiedliwości, obronę narodową, naukę i szkolnictwo wyższe!!! Koszt obsługi zadłużenia w relacji do wydatków państwowych pokazuje nam, że na każde 1000 zł. wydane przez Skarb Państwa, 109-120 zł. płynęło do kredytodawców na pokrycie odsetek od długów. Gdyby w 2001 r. zadłużenie jakimś cudem stanęło w miejscu, moglibyśmy w 2007 r. wydać prawie 7 mld zł. więcej na inne cele niż odsetki.
Piszę o tym, aby zdali sobie Państwo sprawę, że Polska pogrąża się coraz bardziej w długach. Nasze państwo co roku zaciąga nowe zobowiązania na pokrycie starych, a jego ogólne zadłużenie stale rośnie. O ile mass-media w latach 90-tych wiele mówiły o długach Gierka, o tyle przycichł temat ogólnego zadłużenia Polski powstałego w III RP.
Inflacja
Polska zadłuża się głównie w drodze emisji skarbowych papierów wartościowych. Ich emisja przypomina po części drukowanie banknotów, ponieważ podobnie jak drukowanie banknotów jest pompowaniem „pustego pieniądza” w rynek. Jeżeli pieniądza na rynku, jest coraz więcej, spada jego wartość. Spada z tych samych przyczyn, z powodu, których spada wartość np. używanych aut z importu wskutek ich coraz większej ilości na rynku krajowym.
Takie jest podstawowe prawo ekonomii – wzrost ilości jakiegoś dobra powoduje spadek jego wartości (chyba, że wraz ze wzrostem podaży mielibyśmy o wiele większy wzrost popytu). Spadek wartości pieniądza to inflacja. Czym jest inflacja powstała wskutek bezprawnej produkcji „pustego pieniądza” przez państwo, czyli przez polityków, najtrafniej określił amerykański ekonomista Murray N. Rothbard w książce pt. „Tajniki bankowości” (do kupienia tutaj):
Inflacyjne wzrosty podaży pieniądza są perfidną formą opodatkowania, gdyż jest to opodatkowanie ukryte i niewielu ludzi potrafi zrozumieć dlaczego ceny rosną. (…) Inflacja to subtelny sposób wywłaszczenia, w którym ofiary zdają sobie sprawę, że ceny poszły w górę, ale nie wiedzą dlaczego.
Państwo emitując „pusty pieniądz” zaspokaja swe nadmierne potrzeby, z czego korzystają nieliczni. Natomiast płacą za to wszyscy poprzez spadek – wskutek inflacji – realnej wartości wynagrodzeń, zysków i oszczędności. Wielu cieszy się kiedy państwo im daje, ale nie zdaje sobie sprawy, że później zabiera im znacznie więcej, bo powodując inflację sprawia, że za swą pensję mogą kupić coraz mniej. Jeśli ceny rosną, to dlatego, że kolejne rządy produkują nieustannie „pusty pieniądz”, okradając nas w wyrafinowany sposób.
Otwarte Fundusze Emerytalne
Warto spojrzeć również na powiązanie długów Polski z systemem ubezpieczeń społecznych. Dr Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha w „Polonia Cristiana” nr 4/2008 zauważa, że:
OFE od połowy 2005 do połowy 2007 r. chwaliły się rekordowymi zyskami wypracowanymi dla przyszłych emerytów. Ale przy tym 60% składek zainwestowały w obligacje skarbu państwa. A skąd państwo weźmie teraz pieniądze na wykup obligacji, żeby OFE miały na emerytury?
A skąd OFE mają pieniądze na pożyczanie ich Skarbowi Państwa, czyli pośrednio nam samym? Od ZUS-u, który ściągnął je przymusowo z wynagrodzeń milionów Polaków. De facto jednym z głównych pożyczkodawców naszego kraju jest społeczeństwo polskie. Pożyczamy sami sobie, ale za pośrednictwem OFE. Pośrednik ten zarabia pobierając prowizję za inwestowanie naszych pieniędzy w „nasze” skarbowe papiery wartościowe. Skarb Państwa nie mógłby pożyczyć pieniędzy od ZUS-u, ale dzięki wyprowadzeniu części środków do OFE - te same pieniądze może pożyczyć od OFE.
Trzeba też wziąć pod uwagę, że inwestowanie przez OFE w skarbowe papiery wartościowe skutkuje przesunięciem ogromnych ilości pieniędzy, które OFE mogłyby inwestować w bardziej produktywny sposób w naszej gospodarce, do nieproduktywnych wydatków i rozchodów państwowych.
Debata publiczna
W systemie demokratycznym klasa polityczna musi podejmować takie działania, które zapewniają jej poparcie wyborcze, przy czym ważne, aby skutki pozytywne wystąpiły przed upływem 4 lat kadencji. Dopóki przeciętny wyborca będzie pytał: „ile nam dacie?”, a nie będzie pytał: „z czego nam dacie i na ile nas zadłużycie?”, dopóty kolejne rządy będą „drukować” pusty pieniądz by zaspokoić poszczególne grupy społeczne, a kwestia rosnącego zadłużenia będzie spadać na dalszy plan. A co to za sztuka rozdawać poszczególnym grupom zawodowym, czy społecznym pożyczone pieniądze?
Tutaj wiele zależy od mass-mediów. O ile sporo mówiono w latach 90-tych o długach Gierka, o tyle obecnie nie mówi się prawie nic o rosnącym zadłużeniu. Gdyby mass media nagłośniły ten temat i doprowadziły do szerszej debaty publicznej, byłaby szansa na to, że w społeczeństwie upowszechniłaby się świadomość wielkości zadłużenia i obywatele jako wyborcy zaczęliby domagać się od klasy politycznej deklaracji oraz konkretnych kroków w tej sprawie. Może zaczęto by brać pod uwagę wzrost zadłużenia i wielkość deficytu budżetowego na ocenę poszczególnych rządów. Gdyby zajęto się tym tematem choć w takim stopniu jak w zeszłym roku teletubisiami, to myślę, że na początek byłoby dobrze. Mass media wolą niestety zajmować się sprawami mało istotnymi jak torebka jakiejś posłanki, piesek marszałka, czy mina prezydenta.
W związku z zadłużeniem mam wiele pytań jako obywatel. Chciałbym wiedzieć na co dokładnie poszły środki z zaciąganych pożyczek i kredytów w minionych latach. Czy wielki wzrost zadłużenia w okresie 2001-2005, to skutek polityki Jerzego Buzka, czy wina rządu Leszka Millera? Czy aktualne zadłużenie jest wielkim zagrożeniem, czy może tak naprawdę nie ma powodów do obaw, biorąc pod uwagę, że są państwa w UE, których dług przekracza już 100% PKB, a też funkcjonują? Jaka jest metoda obliczania wskaźnika inflacji? Jakie skutki na zadłużenie będzie miało wprowadzenie euro? Jakie kompetencje w zakresie polityki pieniężnej przejdą po wprowadzeniu euro z NBP do EBC? Kto oraz ile zarabia na kredytowaniu naszego kraju? W mass-mediach cisza na takie tematy, więc jeśli ktoś z czytelników zna odpowiedzi na te pytania, to chętnie posłucham. |
http://nczas.com/numer-biezacy/lodyga-zadluzenie-iii-rp/
_________________ Referendum to inicjowanie dobrych oraz wetowanie wrogich nam ustaw. To sprawdzilo sie w Szwajacarii.
Skonczmy z partiokracja.
Demokracjabezposrednia.org
*Nie odpowiadam na posty lekcewazace i niskiego poziomu.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
franek12
Dołączył: 13 Kwi 2008 Posty: 664
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 08:54, 13 Mar '09
Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Raynold
Dołączył: 28 Gru 2007 Posty: 339
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 10:02, 13 Mar '09
Temat postu: Re: Zadłużenie RP |
|
|
A co tu dodawać jak dla normalnie myślącego człowieka (a nie oglądacza TV) wszystko jest proste i jasne.
Cisza jest nie tylko w mediach ale i w polityce, szkołach, uczelniach, Kościele. A dlaczego No bo kto chciałby sobie podciąć gałąź na której bardzo wygodnie siedzi
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
jordii
Dołączył: 09 Mar 2009 Posty: 701
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 15:27, 14 Mar '09
Temat postu: |
|
|
Cytat: | W związku z zadłużeniem mam wiele pytań jako obywatel. Chciałbym wiedzieć na co dokładnie poszły środki z zaciąganych pożyczek i kredytów w minionych latach. Czy wielki wzrost zadłużenia w okresie 2001-2005, to skutek polityki Jerzego Buzka, czy wina rządu Leszka Millera? Czy aktualne zadłużenie jest wielkim zagrożeniem, czy może tak naprawdę nie ma powodów do obaw, biorąc pod uwagę, że są państwa w UE, których dług przekracza już 100% PKB, a też funkcjonują? Jaka jest metoda obliczania wskaźnika inflacji? Jakie skutki na zadłużenie będzie miało wprowadzenie euro? Jakie kompetencje w zakresie polityki pieniężnej przejdą po wprowadzeniu euro z NBP do EBC? Kto oraz ile zarabia na kredytowaniu naszego kraju? W mass-mediach cisza na takie tematy, więc jeśli ktoś z czytelników zna odpowiedzi na te pytania, to chętnie posłucham. |
tez chcialbym znac odpowiedzi na te pytania.
Jesli chodzi o inflacje, to z tego co pamietam z zajec, to nie dokonca kazdy mierzy ja tak samo. W USA uwzglednia sie "lepsza" jakosc produktow, czego sie nie robi w Europie. Dlatego inflacja 1%wg standartow US to wiecej niz 1% w Europie. czy poszczegolne kraje europejskie rowniez inaczej mierza inflacje? - nie wiem.
wiem natomiast, ze infalcje mozna tak mierzyc jak sie chce. sa rozne koszyki prodoktow i rozna ich waga w calosci. warto zwrocic uwage, ze tzw. odczuwalna inflacja, to wlasciwie ta inflacja, ktora nas dotyczy nigdzie nie jest podawana, a najczesciej jest o wiele wieksza od oficjalnych statystyk. (upraszczajac: jesli kartofle i chleb podrozeja a jednoczesnie stanieja superluksusowe samochody, to infalcja jest rowna 0%. jednak 98% spoleczenstwa odczuje sromotnie podwyzki, mimo oficjalnych zapewnien o braku inflacji)
dla znajacych niemiecki polecam artykul jednego profesorka, ktory sie ta kwestia zajmuje
_________________ www.demokracjabezposrednia.pl
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
jordii
Dołączył: 09 Mar 2009 Posty: 701
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 15:48, 14 Mar '09
Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
JA
Dołączył: 12 Cze 2008 Posty: 1549
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 23:24, 17 Mar '09
Temat postu: |
|
|
Zgadza się. W Polsce z koszyka inflacyjnego wyłączono energię, mieszkania i żywność ;]. Nic dziwnego, bo przeciętna inflacja żywności wynosi (wynosiła w z 2007 na 2008 rok i myślę, że nic się nie zmieniło) miedzy 20 a 50%. Fakt, że jest to cena sprzedaży produktów dla producentów (PPI), co ponoć nie wpływa na wartość cen konsumpcyjnych (CPI), więc nie warto się tym przejmować wg rządu, ale w handlu nalicza się marżę procentową zwłaszcza na żywność, więc to gówno prawda co rząd mówi, że to wpływu dużego nie ma. Ewentualnie jeśli żywność podrożeje o 50% to w sklepie zdrożeje o 40%. Różnica taka, że hej dla biedaka, czy przeciętnego polaka... Niestety w CPI inflacji żywności się nie mierzy, ale nawet patrząc na pieczywo za które płaciliśmy 30 gr za dobrą bułkę w 2004 roku a teraz 60 gr za bułkę najniższej klasy.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Voltar
Dołączył: 29 Sie 2006 Posty: 5408
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 23:32, 17 Mar '09
Temat postu: |
|
|
na co poszły te kredyty? jak to na co? na łatanie dziury corocznej dziury budżetowej czyli de facto na spłatę odsetek od poprzednich kredytów...
śmiem twierdzić, że jesteśmy świadomie i z premedytacją utrzymywani w stałym niedoborze budżetowym w celu zaciągania kolejnych pozyczek - jak w kasie brakuje środków to albo szuka się nowych źródeł dochodu, albo tnie wydatki, a nie żyje miesiąc za miesiącem na kredyt
tylko co zrobić jak rządzą nami ekonomiczni dyletanci a z drugiej strony środku publiczne są marnotrawione rozkradane w biały dzień...
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
suspenser
Dołączył: 20 Sty 2008 Posty: 669
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 23:37, 18 Mar '09
Temat postu: |
|
|
Jednocześnie rząd trzyma nawyżkę walutową.
To tak jakby jakiś Kowalski brał kolejny wysokooprocentowany kredyt mając jednocześnie gotówkę na nieoprocentowanym koncie sic
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Rep
Dołączył: 20 Paź 2008 Posty: 613
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 21:38, 26 Mar '09
Temat postu: |
|
|
Cytat: |
Zobacz ich historię
Główna stopa procentowa wynosi obecnie 3,75 procent, czyli ponad osiem razy mniej niż przy maksymalnym poziomie. To i tak niewiele w porównaniu do najwyżej ustalonej przez NBP stopy w historii. Na początku 1990 roku jedna ze z nich wynosiła 432 proc. w skali roku.
RPP obniżyła stopy procentowe do najniższego poziomu w historii. Poza stopą referencyjną historyczne minimum osiągnęła stopa lombardowa - 5,25 procent, stopa depozytowa - 2,25 proc. oraz redyskontowa - 4,00 procent.
* stopa referencyjna (interwencyjna, repo) określa minimalną cenę, po jakiej bank centralny organizuje operacje otwartego rynku międzybankowego polegające na zakupie (repo) bądź sprzedaży (reverse repo) przez bank centralny krótkoterminowych papierów wartościowych w celu przywrócenia równowagi na rynku
* stopa lombardowa określa cenę, po której bank centralny udziela bankom komercyjnym pożyczek pod zastaw papierów wartościowych
* stopa redyskontowa określa cenę, po jakiej bank centralny udziela kredytów bankom komercyjnym (kupuje weksle od banków komercyjnych)
* stopa depozytowa określa oprocentowanie jednodniowych depozytów składanych przez banki komercyjne w banku centralnym
W przypadku tej ostatniej to ponad 50 razy mniej niż na początku 1990 roku, gdy NBP ustalił stopę redyskontową na najwyższym poziomie w historii: 49 proc. w skali kwartału (do czerwca 1990 roku wyznaczane na trzy miesiące ), a więc 196 proc. rocznie. Choć do czerwca spadła ona do 28 proc. w skali roku, to w kolejnych miesiącach ponownie rosła, by na początku 1991 roku wynosić 60 procent. Dopiero od sierpnia 2002 roku ma ona wartość jednocyfrową.
źródło: NBP
Stopa redyskontowa była dotychczas zmieniana aż 74 razy. Najczęściej, bo ośmiokrotnie w 2002 roku, natomiast jedynie po jednym razie w 1994 i 1997 roku.
Kredyt i depozyt na 200 procent
Redyskonto weksli jest najdłużej obowiązującą stopą procentową z obecnie wyznaczanych. NBP zaczął ją ustalać na początku grudnia 1989 roku. Nie była to jednak pierwsza stopa procentowa NBP, jaką wprowadzono po formalnym stworzeniu systemu bankowego w Polsce na początku lutego 1989 roku. Już wcześniej w Monitorze Polskim publikowano poziom oprocentowania kredytu refinansowego, który pod koniec czerwca 1989 roku wynosił 56 proc. rocznie, by wzrosnąć w połowie listopada do 140 procent. Tak znaczny wzrost przełożył się także na oprocentowanie kredytów oferowanych w bankach, które ukształtowało się w granicach 143-195 procent.
Jeszcze większe rozpiętości można było zaobserwować w przypadku depozytów. W grudniu 1989 roku można było znaleźć bank - choć konkurencja była w powijakach - który oferował aż 180 proc. w skali roku, jak również i jedynie 21 procent.
|
http://www.money.pl/gospodarka/raporty/artykul
/stopy;nbp;mialy;poziom;432;procent;zobacz;ich;historie,32,0,438560.html?p=md
Warto zobaczyc wykres.
Ciekawy komentarz ktos tam dodal
Cytat: |
Ja pamiętam pierwszą ustaloną przy reformie Balcerowicza stopę
procentową i wynosiła ona 70% ( w skali MIESIĄCA!!!)na styczeń
1990 - wtedy stopy były ustalane miesięcznie i odsetki wypłacane
co miesiąc - czyli rocznie to powinno wynosić ok 850% !!!!
W następnym miesiącu obiżono do ok 40% (miesięcznie !!!!)
Było to kolosalne oprocentowanie, które spowodowało bardzo duże
reperkusje gospodarcze, szczególnie, że wtedy ustalono STAŁY
kurs wyminany z USD na poziomie 9500 zł (przed denominacją).
Ten stały kurs był utrzymywany ponad rok. Dokładnie nie pamiętam
następnych miesięcznych stóp procentowych, ale spadały już
wolniej czyli stworzył sie mechanizm - przy stałym kursie USD do
zł stopy w USD były ok 4%, a w Polsce chyba wyniosło ok 2000% .
Kapitał spekulacyjny kupował złotówki po 9500 za USD i wpłacał
na konto i po roku wypompowywał nadzwyczajny zysk i zamienia na
USD także po 9500.
Z pamięcią różnie bywa tu jest napisane 49% w skali 3 miesiecy
czyli 196% w skali roku, to przy stałym USD i tak duzo. |
Drugi ciekawy komentarz
Cytat: | Nie zapomnimy tego „SZULERA TYSIACLECIA”
Żadne było, minęło. Dokonano „zbrodni”, która
przez Trybunał Stanu i Sądy Powszechne nie została
osadzona. Przypominam, co wyczynił niejaki Aaron Bucholtz
tak z polska(?) Balcerowiczem zwany. Kilka przykładów
geniuszu Bucholtza vel Balcerowicza
Spowodował osiemnastomiesięczne (!) zamrożenie kursu
dolara, przy równoczesnym, sięgającym 90% rocznie (!!),
bankowym oprocentowaniu kapitału złotówkowego, co
pozwoliło niebieskim ptakom całego globu przywieść nad
Wisłę wagony dolarów, a kilkanaście miesięcy później
wywieźć znad Wisły dwa i pół raza tyle Szacuje się, że w
ten sposób zostało WYPROWADZONO Z BIEDNEJ POLSKI 17 MLD
DOLARÓW, Za ten wymarzony "numer" cwaniacy Wschodu i
Zachodu winni solidarnie wznieść panu Balcerowiczowi
pomnik o wysokości Wieży Eiffla, i to ze szczerego złota,
którego ciężar byłby lichym ułamkiem ich "doli". Historia
ekonomii zna niewiele finansowych "przekrętów", które
miały skalę porównywalną
Wychładzał gospodarkę podczas gdy należało ją podgrzewać.
- Sprzedał polskie złoto (ponad 150 ton) kiedy było w
absolutnym dołku cenowym. Polska straciła na tym ok. 2,5
mld dolarów. - Przeszedł w rozliczeniach zagranicznych z
rozliczeń dolarowych na euro w momencie wprowadzenia
euro, a wiec nieustabilizowanym kursie. Po tym euro
spadło z $1,15 do $0,89. A wiec siła nabywcza polskiej
rezerwy walutowej spadła o prawie 30%, czyli ok. 15 mld$
Ostatnie jego posunięcia były wręcz katastrofalne. Przy
prawie zerowej inflacji utrzymywał stopy na tak wysokim
poziomie, co było czystym absurdem. W USA w podobnej
sytuacji stopy spadły poniżej 2%. Balcerowiczowi pomyliły
się role jaką powinien spełniać pieniądz w gospodarce.
Pieniądz ma spełniać służebna rolę względem gospodarki i
rozwoju kraju a nie odwrotnie jak to się zdaje panu
Balcerowiczowi Ten „genialny” księgowy tego
peerelowskiego klonu zaciągnął kredyt – 30 mld
dolarów i ulokowal w obligacjach USA, przy stałym kursie
dolara ponad 4 zł. Na ten cel wyemitowano obligacje -
większość na długi okres o stałym procencie - 15% i
więcej. Obligacje USA były na 1-2% Polska na tym
strąciła na przestrzeni lat ponad 100 mdl USD -
ukrywanych jako straty NBP.
I oto ten gwiazdor trząsł Polską gospodarką, co czyni ją
permanentnym dłużnikiem, bez końca spłacającym długi
boleśniejsze każdego roku. Za co wielbią go wszyscy
finansowi spekulanci tej Ziemi. Na początku lat 90-tych
ten geniusz podniósł oprocentowanie kredytów już wziętych
z 8 do 40%. Dzięki tej wspaniałej decyzji tysiące
polskich firm zbankrutowało i powstało duże bezrobocie.
Wkraczające na nasz rynek zachodnie firmy nie miały
specjalnie z kim konkurować, ale miały za to tanią siłę
roboczą, do dnia dzisiejszego zresztą wiele się w tym
temacie nie zmieniło. Nic więc dziwnego ,że na zachodzie
go chwalą, bo działał i działa w ich interesie, ale nikt
go tam nie zatrudni, bo prywatnie uważają go za zdrajcę.
Przypomnę, że Balcerowicz również maczał swoje paluchy w
wyprzedaży prawie całego polskiego sektora bankowego w
zachodnie ręce za 10% wartości. Wyprzedano ponad 80%
polskich banków-tak właśnie wygląda polityka w Polsce,
więc nie ma się co dziwić, że tu w Polsce dobrze nigdy
nie będzie.
|
_________________ Referendum to inicjowanie dobrych oraz wetowanie wrogich nam ustaw. To sprawdzilo sie w Szwajacarii.
Skonczmy z partiokracja.
Demokracjabezposrednia.org
*Nie odpowiadam na posty lekcewazace i niskiego poziomu.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
jordii
Dołączył: 09 Mar 2009 Posty: 701
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 10:38, 21 Kwi '09
Temat postu: |
|
|
Znalazlem nowy artykul nawiązujący do tematu, więc wklejam:
http://www.gazetafinansowa.pl/index.php/.....redyt.html
Cytat: | Cała Polska żyje na kredyt
Autor Janusz Szewczak
Piątek, 17. 04. 2009 21:08
W zadłużeniu Polski jesteśmy lepsi nawet od Edwarda Gierka. Media donosiły radośnie, że wreszcie spłaciliśmy zaciągnięte przez I Sekretarza długi, czyli ok. 20 mld USD, które pożyczył. Z powodu niespłacania odsetek, urosły one wkrótce do sumy 70 mld USD. Nasz kraj spłacił ostatnią ratę 886 mln USD swego zadłużenia wobec tzw. Klubu Paryskiego. Dług Polski w wyniku porozumienia z 1991 r. zredukowano o 50 proc. do poziomu 26,4 mld USD w 1994 r.
Jesteśmy oszczędni?
Dziś minister Rostowski buńczucznie zapewnia, że nie będzie zwiększać zadłużenia państwa, nie wpadniemy w spiralę zadłużenia i nie powtórzymy niefortunnej polityki czasów Edwarda Gierka, gdy pożyczano, mając nadzieję, że jakoś to będzie. Jak twierdzi minister – nasz rząd nie będzie prowadził takiej nieodpowiedzialnej polityki. Problem jednak w tym, że zadłużenie III RP już dawno wyrwało się spod kontroli, a przy dzisiejszych wydatkach nawet rozrzutny Gierek wydaje się oszczędny.
Był rozwój
Pożyczone przez Gierka pieniądze służyły do powiększania nowoczesnego, jak na tamte czasy, trwałego majątku produkcyjnego, który później ekipy rządowe roztrwoniły w ramach tzw. „prywatyzacji”. To właśnie wówczas w oparciu o zagraniczne fundusze wybudowano Port Północny, Hutę Katowice, Zakłady Przemysłu Papierniczego Kwidzyn, FSM w Bielsku-Białej, zbudowano Police, Puławy, Świecie, Stomil Olsztyn, nie mówiąc już o modernizacji Petrochemii Płockiej, Lotosu i KGHM. Wszystko to, co kolejne ekipy rządowe postanowiły sprywatyzować, często poniżej wartości. Przykładowo Zakłady Przemysłu Papierniczego Kwidzyn zbudowano na kredyt na kwotę 500 mln USD, a sprzedano je w ramach prywatyzacji za niecałe 120 mln USD.
Gdzie pieniądze?
W latach 70. przybywało co prawda długów i kredytów, nie zawsze racjonalnie wykorzystywanych, ale powiększał się też majątek. Dziś polski dług rośnie w zastraszającym tempie. Mamy nie tylko gigantyczny dług zagraniczny, ale też olbrzymi dług wewnętrzny, którego za Gierka w ogóle nie było. Żyjemy i rozwijamy się praktycznie wyłącznie na kredyt i to od lat. Pieniędzy brakuje na wszystko, a majątku narodowego w polskich rękach praktycznie już nie ma. Gdzie są więc pieniądze z prywatyzacji?
Niechlubne rekordy
Zadłużenie Skarbu Państwa w grudniu 2008 r. wyniosło, licząc po kursie 4,17 za euro, ok. 570 mld zł i wzrosło tylko w jednym roku o blisko 70 mld zł, czyli o ok. 20 mld USD. To mniej więcej tyle, ile Gierek pożyczył kapitału przez całe 10 lat i to coś budując. Na koniec 2008 r. Polacy mieli w bankach wg danych NBP ok. 380 mld zł kredytów, czyli ponad 100 mld USD. Firmy w większości już niepolskie ok. 250 mld zł, czyli ok. 65 mld USD. I otwarty jest ciągle problem z opcjami walutowymi, które w wersji optymistycznej stanowią kolejne ogniwo zadłużenia rzędu 9 – 15 mld zł. Licząc stan na 2009 r., zadłużenie Skarbu Państwa wzrosło do poziomu 610 mld zł, a cały dług zagraniczny Polski zbliża się do poziomu 190 mld euro, czyli ok. 240 mld USD. Dług potężnej Rosji to ok. 370 mld USD. Jednak w 2007 r. zadłużenie zagraniczne Polski wynosiło 158 mld euro.
Rosnące kursy
Pamiętajmy, że podawane przez Ministerstwo Finansów dane o skali zadłużenia Polski i Polaków są przeliczane według relacji złotego do euro właśnie na poziomie 4,17 zł, a dziś kurs wynosi w granicach 4,35 – 4,40 zł. Według tej relacji dług publiczny Polski powinien wynosić ok. 840 mld zł. Tylko w I kwartale ten dług wzrósł o 85 mld zł. A latem po nowelizacji budżetu niewątpliwie trudno będzie utrzymać kurs na poziomie 4,30 – 4,40 zł. Ten kurs może jeszcze poszybować i to znacząco do poziomu np. 5,50 zł, a być może i wyżej. Wtedy nasz dług zagraniczny poszybowałby w złotych do poziomu ponad biliona złotych. To prawdziwie astronomiczna kwota.
Potrzeba pieniądza
Zadłużamy się coraz szybciej i coraz mocniej. Staliśmy się jako kraj wręcz zakładnikiem finansowania zagranicznego, a to źródło wysycha z dnia na dzień. Tylko w 2009 r. nasze potrzeby zagranicznego bilansowania brutto sięgają 115 mld USD, tyle długów w walutach obcych musimy zrolować, czyli zamienić stare na nowe zobowiązania. Nasza gospodarka zajmuje drugie niechlubne miejsce, po Rosji, w Europie Środkowo-Wschodniej, gdy chodzi o uzależnienie od zagranicznego finansowania. Ogromna część z kwoty 115 mld USD przypada na działające w Polsce przedsiębiorstwa, które bez tego zastrzyku mogą zbankrutować.
Banki na kreskę
Jakby kłopotów było mało, zadłużone są nawet te rzekomo silne i stabilne banki komercyjne działające w Polsce. Tak pospiesznie i bezmyślnie sprywatyzowane. Tylko w IV kw. 2008 r. zadłużenie sektora bankowego w Polsce wzrosło o 508 mld euro. A w ciągu całego 2008 r. o kwotę 15 – 20 mld euro. Sektor ten był już i tak zadłużony na niebagatelną kwotę, ok. 30 mld euro. Rok 2009 będzie czasem dalszego zadłużania się banków komercyjnych w Polsce. PKO BP pożyczy od Banku Światowego 1,7 mld zł, BRE kolejne 0,5 mld euro od Europejskiego Banku Inwestycyjnego i liczy na następne transze. Podobnie postąpią inne banki, będą poszukiwać gwałtownie środków, zwłaszcza u swych spółek matek, które same proszą rozpaczliwie o pomoc i finansowanie. Tylko sam Kredyt Bank w 2008 r. w ramach pięciu transakcji pożyczył od Grupy KBC łącznie 800 mln euro i dodatkowo 200 mln CHF, a to nie koniec pożyczek. O podobnej pomocy myślą BRE, Millennium, BZW BK. A pieniądz jest coraz droższy i coraz trudniej dostępny. Rok 2009 będzie bardzo zły dla banków – ich zyski w Polsce znacząco spadną.
Zadłużeni obywatele
Co miesiąc zadłużenie Polaków wzrasta średnio o ok. 170 mln zł. Wartość wierzytelności już przekroczyła 10 mld zł, są to tzw. złe kredyty polskich gospodarstw domowych. Szybko rosną nasze długi wobec dostawców energii, bo ceny prądu wzrosły horrendalnie w ostatnich miesiącach. Rosną długi wobec spółdzielni mieszkaniowych, telekomów. Polacy od wielu lat żyją, mając bardzo niskie wynagrodzenia i dochody, a jednocześnie cenową drożyznę – ceny mogące się równać z najzamożniejszymi krajami Europy. Żyją więc na kredyt, zadłużając się coraz bardziej. Dziś mamy o 40 mld kredytów więcej niż oszczędności, różnica między lokatami a pożyczkami szybko rośnie. Na lokatach Polacy mają ok. 351 mld zł, a zadłużenie to niecałe 400 mld zł. Kredytów konsumpcyjnych wzięliśmy na 100 mld zł.
Życie na kartę
Rosną też plastykowe długi Polaków. Przeterminowane zadłużenie na kartach kredytowych Polaków wzrosło ostatnio o 40 proc. do kwoty 600 mln zł. Łącznie zadłużenie na kartach na dziś to ok. 13 mld zł i przyrasta ono rocznie o 4 mld zł. Na koniec 2009 r. możemy zbliżyć się do sumy 19, a nawet 20 mld zł. W naszych portfelach jest już ponad 30 mln kart płatniczych, z czego 10 mln to karty kredytowe. Ta mieszanka hipotek i długów na kartach kredytowych może okazać się wybuchowa. Zwłaszcza młodzi Polacy już obsługują zadłużenie hipoteczne pieniędzmi z kart kredytowych.
Bankructwo?
Mamy więc zadłużenie, o jakim nie śniło się nawet Gierkowi. W konsekwencji w najlepszym razie to wszystko odbije się ciężką recesją i spadkiem PKB już w tym roku o 1,5 – 2 proc., a w najgorszym razie stanie przed nami prawdziwe widmo bankructwa i konieczność sięgnięcia po pomoc z MFW, który jest w stanie natychmiast wyasygnować dla nas 30 mld euro.
Autor jest niezależnym analitykiem gospodarczym |
_________________ www.demokracjabezposrednia.pl
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
jordii
Dołączył: 09 Mar 2009 Posty: 701
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 10:38, 21 Kwi '09
Temat postu: |
|
|
Znalazlem nowy artykul nawiązujący do tematu, więc wklejam:
http://www.gazetafinansowa.pl/index.php/.....redyt.html
Cytat: | Cała Polska żyje na kredyt
Autor Janusz Szewczak
Piątek, 17. 04. 2009 21:08
W zadłużeniu Polski jesteśmy lepsi nawet od Edwarda Gierka. Media donosiły radośnie, że wreszcie spłaciliśmy zaciągnięte przez I Sekretarza długi, czyli ok. 20 mld USD, które pożyczył. Z powodu niespłacania odsetek, urosły one wkrótce do sumy 70 mld USD. Nasz kraj spłacił ostatnią ratę 886 mln USD swego zadłużenia wobec tzw. Klubu Paryskiego. Dług Polski w wyniku porozumienia z 1991 r. zredukowano o 50 proc. do poziomu 26,4 mld USD w 1994 r.
Jesteśmy oszczędni?
Dziś minister Rostowski buńczucznie zapewnia, że nie będzie zwiększać zadłużenia państwa, nie wpadniemy w spiralę zadłużenia i nie powtórzymy niefortunnej polityki czasów Edwarda Gierka, gdy pożyczano, mając nadzieję, że jakoś to będzie. Jak twierdzi minister – nasz rząd nie będzie prowadził takiej nieodpowiedzialnej polityki. Problem jednak w tym, że zadłużenie III RP już dawno wyrwało się spod kontroli, a przy dzisiejszych wydatkach nawet rozrzutny Gierek wydaje się oszczędny.
Był rozwój
Pożyczone przez Gierka pieniądze służyły do powiększania nowoczesnego, jak na tamte czasy, trwałego majątku produkcyjnego, który później ekipy rządowe roztrwoniły w ramach tzw. „prywatyzacji”. To właśnie wówczas w oparciu o zagraniczne fundusze wybudowano Port Północny, Hutę Katowice, Zakłady Przemysłu Papierniczego Kwidzyn, FSM w Bielsku-Białej, zbudowano Police, Puławy, Świecie, Stomil Olsztyn, nie mówiąc już o modernizacji Petrochemii Płockiej, Lotosu i KGHM. Wszystko to, co kolejne ekipy rządowe postanowiły sprywatyzować, często poniżej wartości. Przykładowo Zakłady Przemysłu Papierniczego Kwidzyn zbudowano na kredyt na kwotę 500 mln USD, a sprzedano je w ramach prywatyzacji za niecałe 120 mln USD.
Gdzie pieniądze?
W latach 70. przybywało co prawda długów i kredytów, nie zawsze racjonalnie wykorzystywanych, ale powiększał się też majątek. Dziś polski dług rośnie w zastraszającym tempie. Mamy nie tylko gigantyczny dług zagraniczny, ale też olbrzymi dług wewnętrzny, którego za Gierka w ogóle nie było. Żyjemy i rozwijamy się praktycznie wyłącznie na kredyt i to od lat. Pieniędzy brakuje na wszystko, a majątku narodowego w polskich rękach praktycznie już nie ma. Gdzie są więc pieniądze z prywatyzacji?
Niechlubne rekordy
Zadłużenie Skarbu Państwa w grudniu 2008 r. wyniosło, licząc po kursie 4,17 za euro, ok. 570 mld zł i wzrosło tylko w jednym roku o blisko 70 mld zł, czyli o ok. 20 mld USD. To mniej więcej tyle, ile Gierek pożyczył kapitału przez całe 10 lat i to coś budując. Na koniec 2008 r. Polacy mieli w bankach wg danych NBP ok. 380 mld zł kredytów, czyli ponad 100 mld USD. Firmy w większości już niepolskie ok. 250 mld zł, czyli ok. 65 mld USD. I otwarty jest ciągle problem z opcjami walutowymi, które w wersji optymistycznej stanowią kolejne ogniwo zadłużenia rzędu 9 – 15 mld zł. Licząc stan na 2009 r., zadłużenie Skarbu Państwa wzrosło do poziomu 610 mld zł, a cały dług zagraniczny Polski zbliża się do poziomu 190 mld euro, czyli ok. 240 mld USD. Dług potężnej Rosji to ok. 370 mld USD. Jednak w 2007 r. zadłużenie zagraniczne Polski wynosiło 158 mld euro.
Rosnące kursy
Pamiętajmy, że podawane przez Ministerstwo Finansów dane o skali zadłużenia Polski i Polaków są przeliczane według relacji złotego do euro właśnie na poziomie 4,17 zł, a dziś kurs wynosi w granicach 4,35 – 4,40 zł. Według tej relacji dług publiczny Polski powinien wynosić ok. 840 mld zł. Tylko w I kwartale ten dług wzrósł o 85 mld zł. A latem po nowelizacji budżetu niewątpliwie trudno będzie utrzymać kurs na poziomie 4,30 – 4,40 zł. Ten kurs może jeszcze poszybować i to znacząco do poziomu np. 5,50 zł, a być może i wyżej. Wtedy nasz dług zagraniczny poszybowałby w złotych do poziomu ponad biliona złotych. To prawdziwie astronomiczna kwota.
Potrzeba pieniądza
Zadłużamy się coraz szybciej i coraz mocniej. Staliśmy się jako kraj wręcz zakładnikiem finansowania zagranicznego, a to źródło wysycha z dnia na dzień. Tylko w 2009 r. nasze potrzeby zagranicznego bilansowania brutto sięgają 115 mld USD, tyle długów w walutach obcych musimy zrolować, czyli zamienić stare na nowe zobowiązania. Nasza gospodarka zajmuje drugie niechlubne miejsce, po Rosji, w Europie Środkowo-Wschodniej, gdy chodzi o uzależnienie od zagranicznego finansowania. Ogromna część z kwoty 115 mld USD przypada na działające w Polsce przedsiębiorstwa, które bez tego zastrzyku mogą zbankrutować.
Banki na kreskę
Jakby kłopotów było mało, zadłużone są nawet te rzekomo silne i stabilne banki komercyjne działające w Polsce. Tak pospiesznie i bezmyślnie sprywatyzowane. Tylko w IV kw. 2008 r. zadłużenie sektora bankowego w Polsce wzrosło o 508 mld euro. A w ciągu całego 2008 r. o kwotę 15 – 20 mld euro. Sektor ten był już i tak zadłużony na niebagatelną kwotę, ok. 30 mld euro. Rok 2009 będzie czasem dalszego zadłużania się banków komercyjnych w Polsce. PKO BP pożyczy od Banku Światowego 1,7 mld zł, BRE kolejne 0,5 mld euro od Europejskiego Banku Inwestycyjnego i liczy na następne transze. Podobnie postąpią inne banki, będą poszukiwać gwałtownie środków, zwłaszcza u swych spółek matek, które same proszą rozpaczliwie o pomoc i finansowanie. Tylko sam Kredyt Bank w 2008 r. w ramach pięciu transakcji pożyczył od Grupy KBC łącznie 800 mln euro i dodatkowo 200 mln CHF, a to nie koniec pożyczek. O podobnej pomocy myślą BRE, Millennium, BZW BK. A pieniądz jest coraz droższy i coraz trudniej dostępny. Rok 2009 będzie bardzo zły dla banków – ich zyski w Polsce znacząco spadną.
Zadłużeni obywatele
Co miesiąc zadłużenie Polaków wzrasta średnio o ok. 170 mln zł. Wartość wierzytelności już przekroczyła 10 mld zł, są to tzw. złe kredyty polskich gospodarstw domowych. Szybko rosną nasze długi wobec dostawców energii, bo ceny prądu wzrosły horrendalnie w ostatnich miesiącach. Rosną długi wobec spółdzielni mieszkaniowych, telekomów. Polacy od wielu lat żyją, mając bardzo niskie wynagrodzenia i dochody, a jednocześnie cenową drożyznę – ceny mogące się równać z najzamożniejszymi krajami Europy. Żyją więc na kredyt, zadłużając się coraz bardziej. Dziś mamy o 40 mld kredytów więcej niż oszczędności, różnica między lokatami a pożyczkami szybko rośnie. Na lokatach Polacy mają ok. 351 mld zł, a zadłużenie to niecałe 400 mld zł. Kredytów konsumpcyjnych wzięliśmy na 100 mld zł.
Życie na kartę
Rosną też plastykowe długi Polaków. Przeterminowane zadłużenie na kartach kredytowych Polaków wzrosło ostatnio o 40 proc. do kwoty 600 mln zł. Łącznie zadłużenie na kartach na dziś to ok. 13 mld zł i przyrasta ono rocznie o 4 mld zł. Na koniec 2009 r. możemy zbliżyć się do sumy 19, a nawet 20 mld zł. W naszych portfelach jest już ponad 30 mln kart płatniczych, z czego 10 mln to karty kredytowe. Ta mieszanka hipotek i długów na kartach kredytowych może okazać się wybuchowa. Zwłaszcza młodzi Polacy już obsługują zadłużenie hipoteczne pieniędzmi z kart kredytowych.
Bankructwo?
Mamy więc zadłużenie, o jakim nie śniło się nawet Gierkowi. W konsekwencji w najlepszym razie to wszystko odbije się ciężką recesją i spadkiem PKB już w tym roku o 1,5 – 2 proc., a w najgorszym razie stanie przed nami prawdziwe widmo bankructwa i konieczność sięgnięcia po pomoc z MFW, który jest w stanie natychmiast wyasygnować dla nas 30 mld euro.
Autor jest niezależnym analitykiem gospodarczym |
_________________ www.demokracjabezposrednia.pl
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Ordel
Dołączył: 04 Lip 2009 Posty: 8682
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 14:01, 03 Lut '10
Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Voltar
Dołączył: 29 Sie 2006 Posty: 5408
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 14:56, 03 Lut '10
Temat postu: |
|
|
20 mld (7,75 % ze składek zus) trafia do budżetu, potem do zus, potem do OFE, OFE ma 20 mld, budżet nie ma, budżet musi więc zaciągać zobowiązania na kwotę powstałej dziury głównie od OFE, OFE zarabia wyłącznie na (złodziejskiej) obsludze bo odsetki od obligacji wędrują na konta emerytalne powiększając kapitał - a więc w tym punkcie autor artykułu nie ma racji, z drugiej strony odsetki wynikają wyłącznie z kolejnych wpływów... po prostu kolejna piramida finansowa
po drugie zapomniano wspomnieć o ogromnych kwotach transferowanych do tzw. "UE"
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
JAR
Dołączył: 22 Paź 2008 Posty: 448
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 16:19, 03 Lut '10
Temat postu: |
|
|
I tu sie pojawia pytanie co mozemy zrobic.... Preferuje alternatywne podejscie do tego typu spraw, ktore propaguje na mojej stronie alternativeonline.eu (wkrotce wrzuce nowy banner) i dlatego tez proponuje napisac list o pewnej okreslonej tresci i zrobic wokol tego duzo szumu. Tresc listu: My obywatele JKM III RP wzywamy miedzynarodowe instytucje do zaprzestania obarczania odsetkami za zaciagniete dlugi swiadomych i jednoczesnie mimowolnych obywateli JKM III RP lecz przerzucenie tych zobowiazan na barki wylacznie elit politycznych i biznesowych ktore zadza Polska od poczatku transformacji systemowej, a ktorych dane osobowe, adresy i numery kont zalaczamy ponizej. W przypadku odmowy regulowania tychze zobowiazan przez elity polityczne, my mimowolni obywatele na wlasny rachunek przy pomocy wszelkich posiadanych narzedzi (kosy, widly, noze, bron biala, karabiny, siekiery) 'rozliczymy' tychze politykow pod warunkiem udzielenia nam do tego prawa przez najwyzsza instancje europejskiego sadownictwa. Z powazaniem XXX
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Wiedzmin
Dołączył: 20 Wrz 2009 Posty: 1035
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 19:37, 03 Lut '10
Temat postu: |
|
|
JAR napisał: | Tresc listu: My obywatele JKM III RP wzywamy miedzynarodowe instytucje do zaprzestania obarczania odsetkami za zaciagniete dlugi swiadomych i jednoczesnie mimowolnych obywateli JKM III RP lecz przerzucenie tych zobowiazan na barki wylacznie elit politycznych i biznesowych ktore zadza Polska od poczatku transformacji systemowej, a ktorych dane osobowe, adresy i numery kont zalaczamy ponizej.
|
Tak, oczywiscie. Bardzo chetnie zarzniemy dojna krowa i zaczniemy doic lisy, ktore nam ta krowe do zagrody zagonily. Jak kazesz Panie.
Przepraszam za ironie, ale nie moglem sie powstrzymac.
JAR napisał: |
W przypadku odmowy regulowania tychze zobowiazan przez elity polityczne, my mimowolni obywatele na wlasny rachunek przy pomocy wszelkich posiadanych narzedzi (kosy, widly, noze, bron biala, karabiny, siekiery) 'rozliczymy' tychze politykow pod warunkiem udzielenia nam do tego prawa przez najwyzsza instancje europejskiego sadownictwa. Z powazaniem XXX |
A czytales kiedys konstytucje?
Cytat: |
Art. 4.
1. Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu.
2. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio.
|
Wladza nalezy do narodu, a nie do jakiegos sadu.
To jak w grze planszowej. Nie znasz regul gry to nie mysl, ze ktos bedzie za ciebie ich pilnowal ponoszac przy tym szkode. Jesli nikt nie mowi, ze oszukuje to bede sobie dodawal do rzutu koscia ile chce.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
JAR
Dołączył: 22 Paź 2008 Posty: 448
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 20:30, 03 Lut '10
Temat postu: |
|
|
Wiedzmin... Nie pojąłeś tego co chcę przekazać. Ja nie dbam o to czy Polska ma tyle zadłużenia czy tyle. Ja nie jestem tak jak zapewne Ty jednym z milionów widzów oglądających to całe show, gdzie aktorami są politycy, ekonomiści, instytucje finansowe, itd. Dla mnie problem zadłużenia tak samo jak wiele innych, które tu poruszacie i w które zwyczajnie grzęźniecie nie znachodząc ani odpowiedzi ani rozwiązania znika w momencie wyjścia z tego teatrzyku lalek i marionetek. Napisanie listu jest tożsame z wyjściem z teatrzyku.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Wiedzmin
Dołączył: 20 Wrz 2009 Posty: 1035
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 21:27, 03 Lut '10
Temat postu: |
|
|
Ja ci pokazuje, ze napisanie listu nic nie rozwiaze. Czy krol dobrowolnie schodzil stronu uznajac, ze jego rzady sa nieudolne, ze ludzie gloduja na ulicach, a on buduje nowy palac? Czy wtedy wyprowadzal sie ze swoich komnat mowiac, ze jednak sie nie nadaje i wraca do miejskiej kamieniczki i po reszte zycia bedzie kleil zelowki? Rozumiem co chciales pokazac, tylko jakos takie rozwiazanie rozwiazaniem nie jest. Zarowno w teorii i co najwazniejsze w praktyce.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Voltar
Dołączył: 29 Sie 2006 Posty: 5408
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 23:02, 03 Lut '10
Temat postu: |
|
|
Cytat: | 1. Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu. |
nieaktualne: władza zwierzchnia w RP należy do Unii Europejskiej i jej organów wykonawczych.
władza zwierzchnia w UE należy do lobbystów, korporacji, ekoterrorystów finansowanych przez korporacje, i wreszcie szemranych stowarzyszeń pokroju hotelu Bilderberg
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Wiedzmin
Dołączył: 20 Wrz 2009 Posty: 1035
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 23:55, 03 Lut '10
Temat postu: |
|
|
No fakt, masz racje. Teraz sie zmienilo
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Ordel
Dołączył: 04 Lip 2009 Posty: 8682
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 23:58, 03 Lut '10
Temat postu: |
|
|
Voltar napisał: | Cytat: | 1. Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu. |
nieaktualne: władza zwierzchnia w RP należy do Unii Europejskiej i jej organów wykonawczych.
władza zwierzchnia w UE należy do lobbystów, korporacji, ekoterrorystów finansowanych przez korporacje, i wreszcie szemranych stowarzyszeń pokroju hotelu Bilderberg |
władza to gówno i każdy z nas może ją spuścic w kiblu . Tyko trzeba miec odpowiednie ciśnienie na pełnej piź... , tyle tylko że temat trzeba długo rozkminiac
_________________ https://www.youtube.com/watch?v=0K4J90s1A2M
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Wiedzmin
Dołączył: 20 Wrz 2009 Posty: 1035
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Bimi Site Admin
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20448
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 08:21, 08 Lip '10
Temat postu: |
|
|
Cytat: | Całkowite zadłużenie Polski przekracza 220 proc. Produktu Krajowego Brutto, uważa Janusz Jabłonowski z NBP, na którego powołuje się "Puls Biznesu".
Oficjalnie zadłużenie skarbu państwa wynosiło w kwietniu ponad 644 mld zł. To ok. 17 tys. zł na przeciętnego Polaka i około połowy polskiego PKB.
Tymczasem według Janusza Jabłonowskiego z departamentu statystyki Narodowego Banku Polskiego rzeczywistość jest dalece bardziej ponura: do jawnego powinniśmy doliczyć dług ukryty, sięgający 180 proc. PKB.
Dług ukryty to m.in. zaległe płatności w ochronie zdrowia, a także np. system rentowy, w którym obniżono składkę i nie ma zależności między wpłaconymi składkami a otrzymywanymi świadczeniami.
Jabłonowski przyznaje wprawdzie, że jego obliczenia obarczone są "jakimś warunkowym ryzykiem", ale podstawowy wniosek pozostaje jeden: na dłuższą metę finanse publiczne są niestabilne.
Jeśli przyjąć, że w tym roku wartość polskiego PKB wzrośnie do 1,35 bln zł i że całkowity dług publiczny przekroczy 3 bln zł, to łatwo obliczyć, że statystyczny Polak jest już zadłużony na ok. 80 tysięcy złotych, czyli na wysokość swoich dwuletnich zarobków.
http://biznes.onet.pl/mamy-3-000-000-000.....rasa-detal |
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
larkow
Dołączył: 06 Gru 2008 Posty: 130
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 20:18, 16 Lip '10
Temat postu: |
|
|
Cytat: |
GUS będzie zaliczał "szarą strefę" do PKB, aby poprawić relację długu do PKB
Główny Urząd Statystyczny w ciągu kilku lat zacznie zaliczać do PKB wartość nielegalnej produkcji, czyli tzw. szarą strefę - informuje GUS. Według Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, zmiana taka poprawi relację długu do PKB.
Wiceprezes IBnGR Bohdan Wyżnikiewicz (były szef GUS) uważa, że nie ma przeszkód, by GUS już dziś zaczął zaliczać do PKB wartość nielegalnej szarej strefy. Według niego w istotny sposób zwiększyłoby to rozmiary produkcji w polskiej gospodarce, a tym samym zmniejszyło wskaźnik długu publicznego do PKB oraz deficytu sektora finansów publicznych do produktu krajowego brutto.
Zastępca dyrektora departamentu rachunków narodowych w GUS Olga Leszczyńska powiedziała PAP, że GUS "jeszcze" nie zaczął wliczać do PKB gospodarki nielegalnej. Zapewniła jednak, że zmiana czeka nas w perspektywie kilku lat. "Wymagania Unii Europejskiej i metodologia unijna mówią, że produkcja liczona do PKB, czy w rachunkach narodowych musi obejmować wszystkie rodzaje produkcji - zarówno legalną, jak i nielegalną" - powiedziała. Jej zdaniem oszacowanie wartości nielegalnej szarej strefy jest jednak bardzo trudne.
"Na poziomie UE nie zostały jeszcze wypracowane wspólne, szczegółowe wytyczne w tym zakresie. W efekcie większość krajów UE nie uwzględnia nielegalnej gospodarki w szacunkach PKB" - powiedziała Leszczyńska. Dodała, że doświadczenia krajów, które szacują nielegalną szarą strefę, pokazują, że jej wartości nie są duże - udział nielegalnej produkcji w PKB utrzymuje się znacznie poniżej jednego procenta PKB.
Bohdan Wyżnikiewicz powiedział, że polski urząd statystyczny dwa razy zmienił metodę szacowania PKB, czym "ulżył" tzw. konstytucyjnemu progowi ostrożnościowemu (zgodnie z nim dług publiczny nie może przekroczyć 60 proc. PKB - PAP). Wyjaśnił, że w latach 90. XX wieku GUS zaczął powiększać PKB o "legalną" część szarej strefy (produkcję ukrytą - PAP). Natomiast na początku obecnej dekady GUS wprowadził zmiany techniczne dotyczące szacunków wielkości gospodarki, co skutkowało podniesieniem PKB o ok. 5 proc.
Wiceprezes Instytutu wyjaśnił, że przez "legalną szarą strefę" rozumie się działalność nierejestrowaną, którą jednak statystycy szacują różnymi metodami. "To między innymi praca na czarno czy sprzedaż usług lub towarów bez faktur. Chodzi przede wszystkim o transakcje, w których firmy prowadzące oficjalną działalność unikają opodatkowania. Legalna szara strefa występuje głównie w usługach" - wyjaśnił.
Wyżnikiewicz dodał, że szara strefa, oprócz swojej części legalnej, tworzy także wartość w swojej części nielegalnej. "Nielegalna część szarej strefy także powoduje zwiększenie dochodu narodowego. Niektóre kraje Unii Europejskiej dodają do PKB także tę część szarej strefy" - poinformował Wyżnikiewicz. Według niego zarówno legalna, jak i nielegalna szara strefa może stanowić w Polsce ponad 20 proc. gospodarki.
Były prezes GUS powiedział, że system rachunków narodowych stosowany przez ONZ (tzw. SNA - System of National Accounts), jak i jego europejska wersja (ESA - European of System Accounts) traktują "nielegalną szarą strefę" jako działalność produkcyjną, która powinna być uwzględniona w szacunkach PKB. "Urząd statystyczny jest niezależną instytucją i to do GUS należy inicjatywa w tej kwestii, niczego nie można mu narzucać. Jednak premier mógłby zaapelować do GUS o przyspieszenie prac nad zaliczeniem nielegalnej szarej strefy do PKB" - uważa Wyżnikiewicz. Jego zdaniem zwiększyłoby to PKB i istotnie zmniejszyło relację do niego długu publicznego i deficytu. "Z punktu widzenia Eurostatu byłoby to zgodne z zasadami" - zapewnia Wyżnikiewicz.
Zgodnie z informacjami z GUS ukryta produkcja od lat stanowi kilkanaście procent PKB. W 2000 r. "legalna" szara strefa odpowiadała za 17 proc. gospodarki, w 2001 r. - 16,8 proc., w 2002 r. - 15,4 proc., w 2003 r. - 15,8 proc., w 2004 r. - 14,5 proc., w 2005 r. i 2006 r. - 15,9 proc., a w 2007 r. wyniosła 14,7 proc.
Zwykle około jedna trzecia wartości "szarej gospodarki" przypada na pracę na czarno. Istotną rolę szara strefa odgrywa też w budownictwie, handlu, obsłudze nieruchomości i firm oraz usługach hotelowych i restauracyjnych.
Krótkoterminowe szacunki PKB uwzględniają wartość legalnej szarej strefy, ale szczegółowe dane na ten temat są publikowane z 1,5-rocznym opóźnieniem. Dlatego najnowsze, precyzyjne informacje, jakimi dysponuje GUS na tent temat, dotyczą roku 2007. Dane dotyczące 2008 r. powinny być znane pod koniec lipca. Zgodnie z wiosennymi danymi urzędu statystycznego wysłanymi do Komisji Europejskiej w ramach tzw. notyfikacji fiskalnej, PKB w 2009 r. wyniósł 1 bln 342 mld 612 mln zł. Deficyt sektora rządowego i samorządowego wyniósł 7,1 proc. PKB, a dług instytucji rządowych i samorządowych 51 proc.
http://forsal.pl/artykuly/436524,gus_bed.....o_pkb.html |
No i po problemie z deficytem. Ciach i o 10% mniejszy, a jak się lepiej po szacuje to i 15% się znajdzie. W razie problemów KE przyjdzie nam z pomocą i pozwoli wliczać składki z OFE. Zaraz zrobi się 30%, a nóż i będziemy mieli nadwyżkę w budżecie. Brawo Tusk!
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
slidexman
Dołączył: 01 Gru 2008 Posty: 828
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 20:23, 16 Lip '10
Temat postu: |
|
|
Cytat: | Zadłużyciel Wielki Donald Tusk
Tomasz Sommer »
35 miesięcy rządów koalicji PO-PSL pod jednym względem zaliczyć należy do rekordowych. Oto dług publiczny wzrósł do niebotycznych rozmiarów 700 miliardów złotych z około 530 miliardów w momencie rozpoczęcia przez Platformę rządów. Tusk zadłużył Polaków na 170 miliardów złotych w niecałe trzy lata. By opisać jego działalność, bardziej obrazowo można by powiedzieć, że co miesiąc nasz premier z Gdańska robi manko na 5 miliardów złotych. A używając unaocznienia jeszcze bardziej precyzyjnego: dzień w dzień zadłuża każdego z 37 milionów Polaków na 4 złote i 50 groszy.
A to oczywiście tylko dane oficjalne. Gdyby policzyć zobowiązania emerytalne, zadłużenia samorządów oraz NFZ, to naprawdę można by wpaść w czarną rozpacz. Gdyby jakikolwiek przedsiębiorca działał w taki sposób, po kilku miesiącach nie miałby już żadnych kontrahentów, a po roku do jego drzwi zapukałby komornik. Jednak liderom PO najwyraźniej więcej wolno. Wolno naprawdę dużo, skoro obecny prezydent-elekt, który wszak co roku będzie podpisywał spreparowany przez Donalda Tuska budżet, nie odróżnia długu publicznego od deficytu budżetowego.
Nie mam złudzeń, że w ciągu 500 kolejnych dni – „dni spokoju” – wiele się zmieni. Wydaje się, że Donald Tusk prędzej będzie starał się osiągnąć 250 miliardów złotych zadłużenia, niż odważy się na jakiekolwiek cięcia w swojej administracji – pochłaniającej, przypomnijmy, 150 miliardów złotych rocznie. Nie mam też wątpliwości, że po tych 500 dniach premier z PO skończy jak Edward Gierek, który postępował niemal dokładnie w taki sam sposób. Ponieważ jednak teraz mimo wszystko jest jeszcze w Polsce więcej kapitalizmu niż za Gierka, zapewne w momencie przesilenia szczęśliwie unikniemy „chwilowych niedoborów” i w sklepach będzie nie tylko sam ocet. Po obaleniu Gierka, jak uczy historia, przyszedł jednak Stanisław Kania. Czyli doszło do klasycznej zamiany siekierki na kijek. Tym razem, dla dobra Polski, trzeba takiej zamiany uniknąć i sprawić, by wreszcie nasz kraj zaczął uwalniać się z objęć socjalizmu.
Jeśli ktoś chce wziąć udział w takiej próbie, zachęcam do przeczytania „Apelu” ze strony VII e-wydania (dostępny tutaj). I rozejrzenia się wokół, czy przypadkiem gdzieś w pobliżu nie ma więcej podobnie myślących osób. A przede wszystkim życzę oczywiście udanych wakacji! |
http://nczas.home.pl/publicystyka/zadluzyciel-wielki-donald-tusk/
_________________ Otwarte Piramidy Finansowe
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
R4S
Dołączył: 04 Sie 2008 Posty: 524
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 16:04, 03 Sie '10
Temat postu: |
|
|
Cytat: | Polska padła ofiarą gigantycznego oszustwa. Według oficjalnej statystyki oraz doniesień zachodnich ośrodków analitycznych dług publiczny Polski w 2009 roku wyniósł 684 365 mld złotych (wg Eurostatu). Dane te niewątpliwie pochodzą z polskich ośrodków statystycznych i nie różnią się znacznie od innych oszacowań publikowanych w Polsce. Tymczasem teraz pada kwota ponad 3 bilionów złotych, czyli blisko 4,5 razy większa! Co ona oznacza? Oznacza, że Polska zbankrutowała .
Kwotę ponad 3 bilionów długu Polski podał pracownik Narodowego Banku Polskiego (Janusz Jabłonowski), co zostało odnotowane zaledwie na kilku stronach internetowych. Nikt ich nie kwestionuje.
Nasze oszacowania niewiele odbiegają od obliczeń Janusza Jabłonowskiego, a więc także nie mamy powodów, aby w nie wątpić. Problem polega na tym, że nie chodzi o błąd oszacowania, gdyż ten może wahać się w skali najwyżej 2-3%. To ujawnienie statystycznego oszustwa. Na łamach EEM wielokrotnie sygnalizowaliśmy liczne nadużycia i manipulacje w oficjalnej statystyce rachunku narodowego. Ponieważ jednak tkwimy w systemie politycznym, w którym „oddolna krytyka” najwyżej może sprowokować represje, a nie korygowanie fałszywej polityki, to oczywiście nie spotkało się z żadnym odzewem czynników rządowych.
Oszustwa mają to do siebie, że rosną, aby wreszcie eksplodować skumulowanym fałszem. To się właśnie stało.
Społeczeństwo polskie, słabo wyedukowane pod względem społecznym i ekonomicznym, atomizowane oraz ogłupiane przez dziesiątki lat, może nie wiedzieć jakie jest znaczenie przedstawionej wyżej informacji. Jej znaczenie jest oczywiste: Polska nie będzie w stanie spłacić horrendalnych zobowiązań zewnętrznych i wewnętrznych.
A skąd się one wzięły? Na pewno nie przypadkiem i nie z inicjatywy tych lub innych „osobistości”. Aby tak zniszczyć czterdziestomilionowy (przed niszczeniem) kraj potrzeba było dobrze przygotowanej strategii, a także zmobilizowania do jej wykonania olbrzymich funduszy i ludzi. W tym ok. 30 tysięcy Polaków, którzy świadomie dopuścili się działania na szkodę Polski.
Ten wątek musi być wprowadzony do analizy historycznej, która zatrzymała się na wydarzeniach sprzed dwudziestu lat, a z czasem posłużyła do odwracania uwagi od teraźniejszości. To jest wątek rozliczeń za zniszczenie Polski, za wielkie oszustwo i uczestnictwo w nim wielu bezrozumnych lub zdemoralizowanych Polaków.
Teraz zastanawiamy czy informacja Jabłonowskiego jest podyktowana osobistym sprzeciwem wobec oszukańczych praktyk statystycznych, czy służy przejściu od pełzającej eksploracji zasobów Polski do ataku spekulacyjnego, który „wieńczy dzieło”. Jedno nie wyklucza drugiego, zaś nerwowość i obserwowany wzrost agresywności ze strony międzynarodowego kapitału finansowego oraz służących mu rządów silnie przemawia za ostatecznym atakiem. W Grecji to się udało, więc dlaczego ma się nie udać w Polsce, która wydaje się już ubezwłasnowolniona?
Ale czy na pewno może się to udać? Polacy mogą wreszcie przejrzeć na oczy.
Źródło -Europejski Monitor Ekonomiczny |
http://www.monitorekonomiczny.pl/s17/Art.....olski.html
Drugi ciekawy artykuł:
Cytat: | Raport: Europa w punkcie krytycznym vol.2
2010-08-03
Wydaje się, że polska opinia publiczna jest zaabsorbowana wyłącznie sprawami krajowymi albo w ogóle nie istnieje. Jednak mimo tego, że świadomość ekonomiczna Polaków jest obecnie niska (wskutek tzw. polityki śmieciowej), polski punkt widzenia na kwestie europejskie rysuje się z całą ostrością. Po ogłoszeniu, że zadłużenie publiczne w Polsce sięga horrendalnej kwoty ok. 3 bilionów złotych, staje się jasne, że jest ona kolejnym po Grecji krajem niszczonym przez sztucznie wywołany kryzys ekonomiczny. Niebawem ten punkt widzenia przestanie być uznawany za radykalny i stanie się powszechny.
Współcześnie nikt nie wątpi, że bezpieczeństwo i rozwój ekonomiczny są współzależne. Dzisiaj, co jest szczególnie ważne, pryska mit bezpieczeństwa Polski, zarówno gdy chodzi o suwerenność jak i sprawy egzystencjalne. Przypomnijmy, że u podstaw polityki wszystkich poprzednich rządów leżało przeświadczenie, że bezpieczeństwo zewnętrzne (militarne i ekonomiczne) nie podlega dyskusji. W latach 2005-2006 przeświadczenie to zostało nadwyrężone wskutek zagrożenia bezpieczeństwa energetycznego w wyniku niemiecko-rosyjskiego projektu Nord Stream. Teraz widać wyraźnie, że sprawy europejskie przybierają niebezpieczny kierunek. Potrzeba analizy zmian zachodzących na scenie europejskiej jest więc oczywista. Nie idzie jednak ona w parze z analitycznymi zdolnościami rządu (ośrodki analityczne zostały zlikwidowane, zwłaszcza te obejmujące studia strategiczne). Niezdolność rządu do analizy i oceny obecnej sytuacji jest sama w sobie poważnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa.
W poprzedniej części (patrz: ARCHIWUM) szerzej omówiono kryzys w Grecji i jego bezpośrednie konsekwencje dla tego kraju. Było to konieczne, ponieważ na temat kryzysu w Grecji przeważają oceny tendencyjne i powierzchowne. Istotnym czynnikiem tego kryzysu był przemyślany i rozpoznawalny kilka miesięcy przed uderzeniem atak spekulacyjny ze strony zagranicznego kapitału finansowego. Inne czynniki miały podrzędne znaczenie. Wskutek tego ataku oraz późniejszych, celowych działań Niemiec i MFW, Grecja praktycznie utraciła suwerenność, została postawiona fałszywie w stan oskarżenia, utraciła możliwości jakiejkolwiek obrony przed rozgrabieniem majątku publicznego, a co najważniejsze – zagrożone zostały podstawy egzystencji narodu.
Obecnie trwa specyficzna demonstracja siły MFW, który rygorystycznie kontroluje realizację warunków „pomocy” Grecji, a w istocie rzeczy wprowadza rozwiązania quasi okupacyjne.
Wspomniany wcześniej atak spekulacyjny zachwiał również konstrukcją wspólnej waluty EURO (obowiązującej w Grecji). Na ten temat pojawiło się również sporo nieporozumień. W istocie rzeczy system wspólnej waluty nie doznał większego uszczerbku, a więc panika w tego powodu jest przesadna. Jednak osłabienie i zagrożenie wspólnej waluty nie ulegają dyskusji. Zaistniały trzy nowe i niestety przykre konsekwencje dla strefy EURO i całej Unii. Po pierwsze, ambicje przekształcenia EURO w pieniądz międzynarodowy (czyli główny motyw tworzenia wspólnej waluty) stały się zupełnie nierealistyczne, przynajmniej na kilka lat. A to oznacza, że również aspiracje do budowy europejskiego centrum finansowego zostały skutecznie podważone. Nie można wykluczyć, że ten motyw „odstraszania” w imię podtrzymywania słabnącej siły dolara amerykańskiego jako pieniądza międzynarodowego odegrał niebagatelną rolę. Po drugie, pod znakiem zapytania stanęła sprawa dalszego rozszerzenia strefy EURO, jako że racje przemawiające za przystąpieniem dalszych krajów do wspólnej waluty zostały mocno nadwyrężone. Ten temat jest dobrze znany w aktualnej publicystyce ekonomicznej; nie warto go dalej roztrząsać. Po trzecie i najważniejsze, okazało się, że bezpieczeństwo finansowe krajów strefy EURO jest czystą iluzją, ponieważ podobne ataki spekulacyjne (jak na Grecję) mogą objąć szeroki wachlarz innych krajów. Co więcej, ze strony organizatorów tego ataku padają zapowiedzi i ostrzeżenia wskazujące na chęć powtórzenia ataku. Okazało się, że wywoływanie kryzysów ekonomicznych stało się praktyką zarobkową, której rządy nie potrafią lub nie chcą zablokować. A to oznacza, że budzimy się w innym świecie, w którym agresja ekonomiczna jest dopuszczalnym środkiem osiągania zysków. W tym świecie nie ma już miejsca na iluzje o bezpieczeństwie narodowym.
Żaden kraj europejski nie może się czuć bezpiecznie. |
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów
|
|