W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Uwaga! Znajdujesz się w jednej z sekcji autorskich forum.
Administracja forum nie ponosi odpowiedzialności za ewentualną cenzurę w tym wątku.
Moderatorem tego tematu jest jego założyciel czyli autor pierwszego posta.

narkotyki i prohibicja - realny problem, czy ...  
Podobne tematy
Ayahuasca115
Salvia Divinorum165
Ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii9
Święte Chwasty - Salvia Divinorum44
Psychodeliczna nauka1
Znalazłeś na naszym forum inny podobny temat? Kliknij tutaj!
Ocena:
15 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Autorskie Odsłon: 8577
Strona: 1, 2   »  Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy paru nawiedzonych pupków może nam grozić?
Oczywiście - jeśli mają opór kasy
18%
 18%  [ 6 ]
Jeśli jesteśmy grzeczni to nie
6%
 6%  [ 2 ]
Nie damy się!
75%
 75%  [ 25 ]
Wszystkich Głosów : 33

Autor Wiadomość
inecki




Dołączył: 19 Sie 2008
Posty: 465
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 00:25, 21 Sie '08   Temat postu: narkotyki i prohibicja - realny problem, czy ... Odpowiedz z cytatem

NARKOTYKI i prohibicja - realny problem, czy genialny pomysł na zarabianie na problemach społecznych?


Zachęcam do zajrzenia do tematu
http://prawda2.info/viewtopic.php?t=4059


1. Statystyka zgonów n.p. z powodu stosowania LSD, czy THC (marihuana, haszysz) vs statystyka zgonów wywołanych aspartamem, alkoholem, nikotyną (oczywiście "aromatyzowaną" amoniakiem i ponad 5-cioma setkami innych substancji- wspomagaczy Fylypa Morysa i innych)
2. Potencjalny spadek zarobków SiAjEj-owatych po zniesieniu prochibicji,
3. Możliwości terapeutyczne miękkich (lsd, thc) vs potencjalne szkody,
4. Skuteczność terapii NL (przy okazji koszta społeczne i zyski)
5. Bieluń, grzybki, rozpuszczalniki.

Bardzo mnie ciekawi Wasze/Państwa zdanie na ten temat. Proszę o wsparcie i pisanie w tym temacie. Tym bardziej, że politycy do pewnego momentu dają wsparcie (do pewnego szczebla jest aplauz), a potem nagle rozumieją jakąś "wyższą społeczną konieczność".

Proszę również o szczególne zaangażowanie ( "NIE!" dla prohibicji i "NIE!" dla heroiny, to być może najlepsze "NIE!" dla CIA i akcji typu 911, bo odcinając źródło finansowania zniszczymy narkomafię )
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Waldek




Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 1253
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 00:41, 21 Sie '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Prawo od zawsze wspiera mafie narkotykowa, to się raczej nie zmieni.
Ostatnio pojawiło się dużo legalnych narkotyków, ich składniki nie są jeszcze wymienione w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii. No i biznes się kręci... Dużo sklepów internetowych, plany otwarcie sieci sklepów partnerskich w największych miastach w Polsce itp.
http://www.dopalacze.com

Pewnie niedługo będzie potrzebna nowelizacja prawa w tym temacie, bo mafia nie lubi jak ktoś jej legalnie podbiera klientów Wink
_________________
Waldek1984.info
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
otelodreiP




Dołączył: 06 Sty 2008
Posty: 611
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 05:58, 21 Sie '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:

"1. Statystyka zgonów n.p. z powodu stosowania LSD, czy THC (marihuana, haszysz) "


To zdanie elimuje potencjanlego rozmowce z dalszego dyskursu.

Tematy o substancjach psychoaktywnych zwyczajowo nazywanymi "narkotykami" juz byl y wystarczy uzyc opcji szukaj ale widze ze dla co poniektorych tutaj to zbyt skomplikowane zadanie.

http://prawda2.info/viewtopic.php?t=2232.....kotyki+lsd
http://prawda2.info/viewtopic.php?t=2624.....kotyki+lsd
http://prawda2.info/viewtopic.php?t=2624.....kotyki+lsd
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
inecki




Dołączył: 19 Sie 2008
Posty: 465
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 17:52, 21 Sie '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dziękuję za krytykę otelodreiP.
Zapraszam również na strony polecane powyżej, jak i na:
http://prawda2.info/viewtopic.php?t=2898



Wojna z narkotykami, to kolejna wielka ściema, za którą nie ma poważnych argumentów (tak jak wojna z Afganistanem, Irakiem, etc. byle argument dla ciemnego ludu i robimy swoje)

otelodreiP - chyba się zgodzisz, ze choćby z tego forum jasno można wywnioskować, ze prawda o substancjach psychoaktywnych jest zupełnie inna od potocznych przekonań.


Ja osobiście nie wierzę tu w przypadek.

Chciałbym przenieść ciężar dyskusji z tego czy "narkotyki" są złe, na to, kto tak naprawdę i dlaczego manipuluje prawem w tym zakresie. Sprawa jest tym bardziej ciekawa, ze "klimat" jest naprawdę ponadnarodowy.

Mam niejasne przeczucie, że to bardzo ważny fragment wojny informacyjnej i że zdezawuowanie tej ściemy jest fundamentalne w walce o wolność. Wink

Pozdrawiam i proszę o wsparcie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
harvard




Dołączył: 25 Sie 2008
Posty: 55
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 17:02, 27 Sie '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jak myślicie, gdzie trafiają tony narkotyków skonfiskowanych w udaremnionych przemytach ? Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Al Kohol




Dołączył: 17 Sie 2008
Posty: 1198
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 17:28, 27 Sie '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

jej inecki przeciez sprawa jest banalna. widzisz w latach 60 w usa wszystko szlo zgodnie z planem - trwala sobie zimna wojna, polowano na komunistow itd. itp. generalnie sielanka. nagle pojawia sie czynnik x - ziele, lsd, grzyby, peyotl - ogolnie narkotyki. mlodziez je testuje i odkrywa ze zastana rzeczywistosc jest totalna sciema. sprawa nabiera rozmiaru pandemii i aparat wladzy ktory do tej pory bezproblemowo hodowal sobie swoja trzodke stoi w obliczu masowych protestow i ogolnego kwestionowania wszelakich swietych krow a w szczegolnosci autorytetu wladzy. oczywiscie nie mogli pozwolic by smarki skakaly im do oczu wiec spacyfikowali towarzystwo a dragi zdelegalizowali i rozpetali odpowiednia propagande. po prostu psychedeliki i wladza ni pyty nie ida w parze. proste Wink
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
inecki




Dołączył: 19 Sie 2008
Posty: 465
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 01:46, 29 Sie '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Podobno narkotyki to główne źródło finansowania dla tajnych służb. Pomijam afery z udziałem C.I.A., makowe pola w Afganistanie (teraz produkcja ruszyła z kopyta), ale "podobno" polska mafia narkotykowa wyrosła ze służb, które w czasie zimnej wojny sprzedawały amfetaminy na zachód, po przemianie szlaki zostały - tylko biznes się trochę sprywatyzował.
Jak to możliwe, że wbrew logice, statystykom, doświadczeniom społecznym i medycznym (przykład Holandii) utrzymuje się prohibicję?

Prohibicja to świetne przykrycie dla narkobiznesu:

1. Pieniądze są czyste, to znaczy od początku wszystko idzie pod stołem i nie ma żadnych śladów źródła finansowania, nie można namierzyć powiązań miedzy grupami, czy członkami grupy po śladach finansowych.

2. Ponieważ biznes jest nielegalny nikt się nie wysypie (jest współodpowiedzialny) a marża jest b. wysoka.

No a ludziska zamiast kochać swoje dzieci, słuchać i z nimi rozmawiać - ludziska chcą walczyć z narkotykami... są sterroryzowani i właśnie tak jak mówisz Al Kohol, łatwiej nimi sterować.

harvard napisał:
Jak myślicie, gdzie trafiają tony narkotyków skonfiskowanych w udaremnionych przemytach ? Smile

To nie są niszczone? Wink
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
inecki




Dołączył: 19 Sie 2008
Posty: 465
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 11:44, 30 Wrz '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.tvn24.pl/12691,1562695,0,1,mniej-opium-w-afganistanie,wiadomosc.html
Cytat:
Sukces kampanii antyopiumowej w Afganistanie. Ogłosił go dyrektor biura antynarkotykowego przy ONZ Antonio Maria Costa. Ale zdaniem sceptyków, spadek upraw opium o prawie 20 proc. to przede wszystkim efekt długotrwałej suszy.
Afganistan stał się światowym liderem w produkcji opium, z którego powstaje najbardziej zabójczy narkotyk świata - heroina. Uprawy maku w Afganistanie zajmują tam obszar 160 tysięcy hektarów.

Uprawy mniejsze, ale bardziej wydajne

Od 2007 roku powierzchnia uprawy maku opiumowego zmniejszyła się w Afganistanie o 19 proc., jednak za sprawą zwiększenia wydajności upraw produkcja spadła tylko o 6 proc. Przyczyną spadku są przede wszystkim złe warunki klimatyczne - podało Biuro ONZ ds. Środków Odurzających i Przestępczości (UNODC).

90 proc. światowych upraw opium, z którego następnie produkuje się heroinę, znajduje się w Afganistanie, głównie w południowo-zachodnich prowincjach opanowanych przez talibów. Ze sprzedaży narkotyków islamscy bojownicy finansują walkę zbrojną.

Prawdziwy powód: susza

Główną przyczyną spadku produkcji opium jest susza. Spowodowała ona także nieurodzaj zbóż, co z kolei wywołało wzrost ich cen. Stąd uprawa zboża stała się korzystną, legalną alternatywą dla opium. W raporcie UNODC chwali się propagowanie wśród rolników alternatywnych upraw i jako przykład podaje prowincję Nangarhar, gdzie zupełnie wyeliminowano uprawę maku opiumowego.

Zapomniano tylko dodać, że Talibowie niszczyli uprawy przed "wojną z terrorem" i wtedy produkcja rzeczywiście drastycznie spadła, że na paczkach z narkotykiem są czytelne pieczęcie reklamowe, żeby każdy klient mógł odszukać dostawcę, że po likwidacji "laboratorium" (czyli kilku beczek i kadzi) nakotyków nie niszczy się (wystarczyłoby je rozsypać) tylko przewozi do "ośrodka rządowego" gdzie zamyka się je za papierową pieczęcią (zwykła kartka z odręcznym napisem) i że sami dostawcy śmieją się, że to taka forma podatku. Nikt nie mówi już, że uprawy Marihuany (słynny Afghan) zostały wyparte przez mak, który zbiera w Europie krwawe żniwo. Jak też nikt nie kusi sie o pokazanie obiegu pieniędzy przy tym procederze...
No i oczywiscie nikt nie kusi się o stwierdzenie, że uzależnieni od opiatów "nieudacznicy" z całego świata finansują okupację Afganistanu, a przy okazji odciążają finanse opieki medycznej szybko wybierając się na tamten świat. Wiem, że części opini moze to się bardzo podobać, a opieka nad słabszymi to "czysty komunizm"...
Biorąc jednak pod uwagę, że przy holenderskim podejściu koszt leczenia z uzależnień jest nikły, skuteczność wysoka, a popyt na opiaty spada, można dojść do wniosku, że gdyby zmienić legislacyjne podejście do kwestii narkotków zakłócilibyśmy cashflow do finansowania konfliktów i może nawet akcji typu 911.


a to fragment z nowego Zeitgeist'a:
Cytat:
before 1980 afganistan produced 0 % of the world opium.
After the US/CIA backed Mujahideen won the Soviet/Afghan war, by 1986 there were 40% of the world's heroin supply.
By 1999 they were producing 80% of the total market supply.
But then something unexpected happened...
The Taliban rose to power, and by 2000 they had destroyed most of the opium fields.
Production dropped from 3000+ tons to only 185 tons, a 94% reduction.

9.9.2001, the full Afghanistan invasion plans were on President Bush's Desk...


Przed 1980r w Afganistanie nie było opium. Po wspieranym przez CIA zwycięstwie Mudżahedinów w 1986r. Afgańczycy produkowali 40% światowej Heroiny, do 1999 produkowali 80%. Aż w 2000r do władzy doszli Talibowie, którzy zniszczyli większość makowych pól. Produkcja spadła z ponad 3000 ton do zaledwie 185, redukcja wyniosła 94%.
09.09.2001r. Na biurko Prezydenta Busha trafił kompletny plan inwazji na Afganistan.



Zapraszam do wklejania materiałów.

Cytat:
Heroina, CIA i włoska mafia

Wpisał: Zbigniew Jankowski
28.01.2008.

II Wojna Światowa spowodowała drastyczny spadek konsumpcji narkotyków, która osiągnęła w Ameryce najniższy poziom od ponad pół wieku. Gdy liczba uzależnionych od heroiny spadła z 200 000 w 1924 r. do ok. 20 000 w latach 1944-45 pojawiła się nawet nadzieja, że uzależnienie przestanie być zaliczane do głównych problemów społecznych tego kraju. Jednak w okresie powojennym, w przeciągu jednej zaledwie dekady, problem nielegalnego handlu heroiną powrócił ze zwielokrotnioną siłą. Aby zrozumieć przyczyny tego procesu konieczne jest zwrócenie uwagi na sposób prowadzenia amerykańskiej polityki zagranicznej, a w szczególności rolę, jaką odegrały w niej tajne operacje CIA.


W 1946 r. amerykański wywiad wojskowy przyczynił się do wypuszczenia na wolność głównego nowojorskiego mafioso i jednego z najbardziej utalentowanych gangsterów epoki, Charlesa „Lucky” Luciano. Burmistrz Nowego Jorku, Thomas E. Dewey, ogłosił, że jego ponad 30-letni wyrok zostanie złagodzony z uwagi na to, że Luciano wspomagał wysiłki wojenne „nakłaniając innych do dostarczenia informacji dotyczących możliwych ataków wroga” na Sycylii, z której pochodził i która stanowiła pierwszy etap inwazji wojsk alianckich na Italię. Gangstera deportowano w roku 1946 r. do Włoch. W przeciągu dwóch następnych lat rząd USA deportował w ten sam sposób ponad stu innych mafiosów, przy pomocy których Luciano w krótkim czasie był w stanie stworzyć międzynarodowy syndykat narkotykowy, będący jedną z najbardziej znaczących organizacji mafijnych w historii światowego przemytu narkotyków. Organizacja kierowała operacją transportu morfiny z Bliskiego Wschodu do Europy, przetwarzała ją na heroinę i następnie przemycała dużą jej część do USA, przyczyniając się do wzrostu liczby uzależnionych z 20 000 w 1945 r. do 60 000 w 1952 r. i 150 000 w 1965 r. Do produkcji heroiny wykorzystywana była na początku jedna najbardziej renomowanych włoskich kompanii farmaceutycznych, Schiaparelli. Z biegiem czasu, na skutek obostrzeń prawnych, koncern Schiaparelli przestał uczestniczyć w procederze i Luciano stworzył sieć tajnych laboratoriów do produkcji heroiny na Sycylii i we francuskiej Marsylii, której kryminalne podziemie tworzyła kooperująca z nim mafia korsykańska.

Warto podkreślić, że odpowiedzialnym za zarządzanie finansami mafijnego imperium handlowego w USA był partner Charlesa Luciano, Meyer Lansky, który przeszedł do historii ekonomii jako pionier techniki wprowadzania nielegalnych środków finansowych do obiegu, czyli tego, co potocznie nazywamy „praniem pieniędzy”. Wykorzystując wprowadzoną w Szwajcarii w 1934 r. ustawę, gwarantującą bezwzględną tajemnicę bankową, Lansky zakupił szwajcarski bank, w którym przelewał nielegalne środki finansowe, tworząc system tzw. „shell companies” (spółek podstawionych), spółek holdingowych i zagranicznych kont bankowych.

Z Europy narkotyki przemycane były do USA bezpośrednio przez port w Nowym Jorku lub szlakiem karaibskim, przez Hawanę. Ważnym strategicznie obszarem Morza Karaibskiego zarządzała, zamieszkująca na Florydzie, rodzina Santo Trafficante. Przez blisko 20 lat sojusz mafijny Luciano-Lansky-Trafficante odgrywał najważniejszą rolę w międzynarodowym handlu heroiną.

Zgodnie z raportem Federalnego Biura ds. Narkotyków, „za sprawą hojnie wręczanych wynagrodzeń Luciano zdołał zaprzyjaźnić się z wieloma kubańskimi dygnitarzami. Stworzył szczegółowy plan działania, w którym Karaiby stanowić miały handlowe centrum operacyjne. Kuba miała stać się głównym ośrodkiem wszystkich międzynarodowych transakcji narkotykowych”.

Przyczyną rozwoju tak gigantycznej światowej struktury handlowej były skomplikowane wydarzenia polityczne we Włoszech, jakie przyniosła II wojna światowa.

„Do czasu rozpoczęcia II wojny światowej działalność mafii [sycylijskiej] ograniczała się do kilku rozrzuconych i działających niezależnie ugrupowań, które można było zlikwidować, gdyby problemy społeczne wyspy zostały z należną troską potraktowane” - oceniał uznany ekspert z dziedziny historii sycylijskiej mafii, Michele Pantaleone. Jednak „okupacja aliantów odrodziła mafię, (...) umożliwiając jej zdobycie silnej władzy politycznej”. Musimy zdać sobie sprawę, że wiodącą siłą w walce z faszyzmem i niemiecką okupacją we Włoszech była robotnicza partia komunistyczna, której popularność w pierwszej połowie 1944 r. wzrosła dwukrotnie. Pod koniec tego roku, mobilizując 500 000 robotników w samym tylko Turynie organizacja ta potrafiła mimo silnych represji gestapo wstrzymać produkcję przemysłową miasta na okres 8 dni. Podziemny zbrojny ruch oporu osiągnął w tym czasie liczbę 150 000 członków. Taki rozwój wypadków nie był niestety akceptowany przez amerykańskich strategów militarnych, którzy zamiast z robotnikami zdecydowali się współdziałać ze środowiskiem mafijnym (metody praktykowane w Nowym Jorku). Współpraca ta przybrała na znaczeniu w okresie powojennym w walce zarówno z włoskim jak i francuskim ruchem robotniczym, które stanowiły pierwszy cel ataku powołanej wówczas do życia Centralnej Agencji Wywiadowczej. Pierwsze demokratyczne wybory w wolnych Włoszech w 1948 r., prowadzone przy finansowym i propagandowym współudziale CIA, w atmosferze „bezprzykładnego fanatyzmu i werbalnej agresji”, pamiętane są jako wydarzenie, podczas którego włoska opinia publiczna miała okazję dowiedzieć się m.in., że w krajach komunistycznych „dzieci wysyłają swoich rodziców do więzień”, a co gorsze: „ludzie pożerają własne dzieci”.

Handel narkotykami w amerykańskiej polityce miał i ma bardzo ważne znaczenie. Jego poznanie pomaga zrozumieć, w jaki sposób funkcjonuje właściwie każda hierarchia państwowa. Narkotyki, stanowiące główny towar międzynarodowej wymiany handlowej, odgrywają w polityce imperium amerykańskiego dwie decydujące role.

W polityce wewnętrznej, prowadzonej oficjalnie, służą po pierwsze mobilizacji olbrzymiego potencjału gospodarczego w walce z przestępczością (czyli w walce państwa z własną ludnością) – a więc przede wszystkim stwarzają możliwość czerpania zysków z konstrukcji i utrzymania więzień, produkcji sprzętu policyjnego, pojazdów, broni, łodzi czy samolotów, itp. oraz z działania intratnej administracji sądowniczej. Po drugie są doskonałym sposobem kreowania programów politycznych, opartych na technice wytwarzania zewnętrznych zagrożeń, dzięki którym możliwe jest uzyskanie poparcia opinii publicznej i środków finansowych (z podatków) dla działań militarnych na terenie obcych państw (np. Kolumbia, Nikaragua, Afganistan). Społeczeństwo straszone jest śmiercionośną naturą używek, które są też, jak uczy państwo, przyczyną przerażających dewiacji w sferze moralnej i psychicznej społeczeństwa. Ta sfera, napiętnowana prawem, związana jest z dystrybucją i konsumpcją.

Drugie bardzo ważne znaczenie narkotyków (które Peter Dale Scott określił jako „deep politics”) związane jest z nieujawnianą społeczeństwu (i nie podlegającej represjom prawnym) działalnością tajnych służb państwowych, takich jak CIA. Wiążą się z tym: produkcja narkotyków, międzynarodowe usługi bankowe (pranie pieniędzy) i gigantyczne zyski. Zyski z produkcji narkotyków, głównie heroiny i kokainy, zapewniają doskonały sposób utrzymania skorumpowanych, a więc zależnych i kooperujących reżimów państwowych, których rolą w imperium amerykańskim jest umożliwienie korporacjom wolną eksploatację bogactw naturalnych. Bez nich nie mógłby funkcjonować przemysł Zachodu. W tej drugiej roli narkotyki nie są ani groźne ani szkodliwe, a wręcz pomocne i niezastąpione, o czym mieliśmy szansę przekonać się np. przy okazji ujawnienia największego skandalu politycznego administracji Ronalda Reagana, nazywanego aferą Iran-Contra, kiedy to niespodziewanie obywatele Stanów Zjednoczonych dowiedzieli się, że wysocy funkcjonariusze państwowi wykorzystywali fundusze z handlu kokainą do finansowania amerykańskich celów politycznych w Ameryce Środkowej.

Podsumowując, z uwagi na swą wyjątkową zyskowność, produkcja narkotyków jest niezwykle potrzebna i dlatego w logiczny sposób wykorzystywana przez władze imperium i reprezentowany przez nią system finansowy. Wysoką dochodowość to gigantyczne przedsięwzięcie gospodarcze zawdzięcza ograniczonemu dostępowi konsumentów do towaru, w warunkach, w których dystrybucja i konsumpcja są napiętnowane prawem. Rzecz jasna, taki mechanizm handlowy funkcjonować może tylko pod jednym warunkiem: społeczeństwo nie może rozumieć jego zasad.

_____________________________________________
MATERIAŁ ŹRÓDŁOWY:
1. A. W. McCoy, The Politics of Heroin. CIA Complicity in the Global Drug Trade, Lawrence Hill Books, Brooklyn, NY, 1991, s. 24-44.
2. P.D. Scott, The Road To 9/11. Wealth Empire, and the Future of America, Univercity of California Press, 2007, s. 267.


źródło: http://spliff.pl/index.php?option=com_co.....p;Itemid=6[/img]
_________________
storyofstuff
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
mashine




Dołączył: 11 Wrz 2008
Posty: 164
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 13:02, 30 Wrz '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Polecam wszystkim dokument "Grass" z 1999 roku. Bardzo fajnie omówione jak rząd wyrzuca pieniądze na walkę z marihuaną w błoto i straszy ludzi od 100 lat. Jeden z lepszych dokumentów jakie widziałem.
_________________
TRUTH IS OUT THERE:
arrowwww.911truth.org
arrowwww.whatreallyhappened.com
arrowhttp://www.youtube.com/user/stopcenzurze
arrowwww.korwin-mikke.pl
arrowwww.partiawip.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
inecki




Dołączył: 19 Sie 2008
Posty: 465
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 18:32, 05 Paź '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Również polecam "Grass"!

a tu coś dla ludzi, którzy nie wiedzą, że Chavez "pomaga" USA zwalczać przemyt narkotyków Smile

Cytat:
Chavez bombarduje narkotykowe lotniska

Lotnictwo wenezuelskie na rozkaz prezydenta Hugo Chaveza rozpoczęło operację niszczenia nielegalnych lotnisk kolumbijskich handlarzy narkotyków na terenie Wenezueli.

Dyrektor Krajowego Biura Antynarkotykowego, pułkownik Nestor Reverol oświadczył, że Wenezuela wywiązuje się w ten sposób ze swoich zobowiązań w walce z handlem narkotykami. Przez terytorium wenezuelskie prowadzi jedna z głównych tras przerzutu kolumbijskiej kokainy i innych narkotyków do USA.

W pierwszym nalocie wzięły udział dwa samoloty F-16 i śmigłowiec rosyjskiej produkcji MI-35, które zbombardowały pas startowy znajdujący się o 15 kilometrów od granicy z Kolumbią i o 800 km od Caracas.

W ciągu pięciu dni lotnictwo wenezuelskie zamierza zniszczyć 90 takich nielegalnych lotnisk.

W operacji bierze udział 19 śmigłowców bojowych.

67 ukrytych w dżungli pasów startowych na terenie Wenezueli, używanych przez kolumbijskie kartele narkotykowe, zostało zniszczonych podczas operacji wenezuelskich wojsk lądowych.

W najbliższych dniach ma zacząć funkcjonować nowy radar wojskowy o zasięgu 400 kilometrów, zakupiony w Chinach, który pomoże w walce z przemytnikami narkotyków
.

źródło: http://news.money.pl/artykul/chavez;bomb.....32208.html

Czyli USA mają wszelkie powody, żeby lubić i szanować prezydenta Wenezueli Wink

A poniżej ciekawy fragment z tego forum - cały temat tu: http://prawda2.info/viewtopic.php?p=54664#54664

JerzyS napisał:



Tu nie chodzi o szkodliwość narkotyków, tylko o wolność!
O to czy bliźni traktuje mnie jak człowieka i szanuje wolę Bożą, czy traktuje mnie jak bydło , za które zapłacił i jest jego własnością .

Przecież to sam Bóg dał nam wolną wolę. Pozwolił nam z niej korzystać. Dlaczego więc ktoś z boku nam ją ogranicza. Jasno napisałem, że skoro mam prawo do samobójstwa, to również mam prawo do wyboru jego sposobu.
Mogę wykupić sobie na nie licencje u państwa płacąc akcyzę od wyrobów tytoniowych i powoli truć się , aż dostanę raka i w bólach umrę.
Na to Państwo daje swoją zgodę , bo czerpie z tego korzyści.
Dlaczego więc odmawia mi prawa, do używania narkotyków skoro opinie na temat ich szkodliwości są rozbieżne.
Dlaczego dopuszcza do obrotu leki które okazują sie szkodliwe, a broni nam leków bez recepty, a nie ma jednocześnie możliwości legalnego zakupu środków które ktoś zakwalifikuje jako szkodliwe.
Ostatnio spotkałem sie z tym że przed przedszkolem rosną cisy które maja bardzo trujące czerwone owoce i równie trujące igliwie.
Wiadomo , że jak kolorowe, to każde dziecko chętnie pcha do gęby.

Dzwoniłem wszędzie.
Sanepid, Policja Urząd Starosty i , Urz. Marszałka.
Każdy odpowiadał że to ich nie obchodzi.
Trafiłem do gazety, obiecano poruszyć ten problem, ale "zapomniano"
Więc?
Dziecko może się otruć owocem cisa, ale dorosły nie może sobie zapalić marihuany, bo nie opłacił państwu , lub mafii akcyzy!
Dziwne?

Równie dziwne jest prawo które zabrania jazdy gdy mamy więcej niż 0,02promila , gdy w Anglii i Włoszech można mieć cztery razy więcej, a i tak wypadków mają cztery razy mniej.

Oświecił mnie dopiero pewien pan, asystent europosła.

Wytłumaczył mi że prawo to zostało uchwalone na potrzeby mafii narkotykowej.

Narkotykami łatwiej handlować niż wódką, a i zyski lepsze, i trudniej jest je wykryć.

_________________
storyofstuff
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
otelodreiP




Dołączył: 06 Sty 2008
Posty: 611
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 01:02, 15 Paź '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Coz moge dodac Inecki
wiekszosc juz zostalo powiedziane

Wladza nie chce miec za duzo Wyspianskich,Norwidow,Dalich,Mckennow, czy Huxleyow... itd moznaby wymieniac bez konca...

Nie mialyby kogo kontrolowac a to sie rowna ze nie byliby potrzebni i wszystkie systemy polityczne upadlyby
Po drugie nie byloby wojen jakby wszyscy na co dzien chodzili "upierdoleni"...
Nie odczuwaliby strachu...
Po trzecie dzieki substancjom psychoaktywnym nauczyliby sie kontrolowac dawkowanie dopaminy, serotoniny czym rozniliby sie od "psa pawlowa"


itd itp
_________________
Czego sie nie dotkne to spierdole !
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
inecki




Dołączył: 19 Sie 2008
Posty: 465
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:30, 23 Paź '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Brat Karzaja zamieszany w handel narkotykami?

Brat prezydenta Afganistanu Hamida Karzaja - Ahmed Wali Karzaj - może być zamieszany w handel narkotykami - ujawnia na swej stronie internetowej "New York Times".

Sprawa wywołała poważne zaniepokojenie w administracji amerykańskiej - zaznacza gazeta.

Anonimowe źródła, na jakie powołuje się "New York Times", twierdzą że ambasador USA w Afganistanie, przedstawiciele CIA i ich brytyjscy koledzy jeszcze w 2006 roku poruszali w rozmowach z afgańskim prezydentem sprawę podejrzeń wobec jego brata. Hamid Karzaj odmówił jednak spełnienia postulatów zarówno ws. śledztwa jak i ewentualnego wyjazdu z kraju swego brata. Ahmed Wali Karzaj stoi obecnie na czele administracji południowoafgańskiej prowincji Kandahar. Prezydent i jego brat kategorycznie odrzucają zarzuty USA, twierdząc iż mają one charakter polityczny i zostały sprokurowane przez ich wrogów.
Na poparcie swych podejrzeń amerykański wywiad cytuje dwa przypadki - w 2004 i 2006 roku - przechwycenia dużych ilości narkotyków w Afganistanie i uwolnienia ich na polecenie osób, związanych z prezydenckim bratem.
źródło


Komu mydlą oczy? Przecież Karzaj to był amerykański śpioch. Te 11 lat na studiach, to przykrywka. Pamiętacie szopkę w TV jak wprowadzano go na urząd? Grupa amerykańskich żołnierzy eskorowała Karzaja, który odwiedzał lokalne społeczności. Potem nadawał z jaskini podczas konferencji stronnictw afgańskich, która odbyła się w Niemczech. Nie muszę mówić, że nie da się nadawać z jaskini... Sprzęt do transmisji nie mieści się w plecaku, a była to telekonferencja... Laughing
i od 2001 roku miłościwie panuje... wybrany demokratycznie, może nie w demokratycznych wyborach, i może nie w Afganistanie, może nie przez obywateli, ale co tam Cool
_________________
storyofstuff
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
EL BISKUP




Dołączył: 26 Gru 2007
Posty: 173
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:34, 23 Paź '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

inecki napisał:

Potem nadawał z jaskini podczas konferencji stronnictw afgańskich, która odbyła się w Niemczech. Nie muszę mówić, że nie da się nadawać z jaskini... Sprzęt do transmisji nie mieści się w plecaku, a była to telekonferencja...

Z tej jaskini mogli kabel do anteny poprowadzić na zewnątrz.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
inecki




Dołączył: 19 Sie 2008
Posty: 465
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:42, 23 Paź '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

EL BISKUP napisał:
inecki napisał:

Potem nadawał z jaskini podczas konferencji stronnictw afgańskich, która odbyła się w Niemczech. Nie muszę mówić, że nie da się nadawać z jaskini... Sprzęt do transmisji nie mieści się w plecaku, a była to telekonferencja...

Z tej jaskini mogli kabel do anteny poprowadzić na zewnątrz.


Dokładnie tak - mogli poprowadzić kabel. Dlaczego więc Karzaj nie nadawał sprzed jaskini? Dlaczego po wyborach nagle mógł przebywać w dowolnym miejscu? Nie chodziło chyba o to, żeby nie pokazywać Karzaja w amerykańskiej bazie wojskowej i przedstawić go jako dzielnego wojownika?
Tak naprawdę nie miał poparcia społecznego, a kwestia była postawiona jasno - albo dogadamy się w Niemczech, albo wprowadzamy nasze rządy. Czyli albo wybieracie naszego Karzaja - albo będziemy musieli rządzić osobiście. Wink
_________________
storyofstuff
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
EL BISKUP




Dołączył: 26 Gru 2007
Posty: 173
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:56, 23 Paź '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nadawanie z jaskini ma długą tradycję w świecie islamu oraz ogólnie pojętego terroryzmu i bojowników. Poza tym ta tradycyjna sceneria miała pokazać go jako "swojego", "wojownika" czy też "patrz on też biedny jak my". Względy PR grały tu pierwsze skrzypce. Czemu nie przed jaskinią? Bo łatwiej zrobić materiał wideo, nie musisz czekac na ładna pogodę a poza tym wygladałoby to jak video z wakacji (w zależności od położenia jaskini moga to być wczasy w Turcji albo Kaliforni). Oczywiście mozna tu przytoczyć argument o tym że wrogowie nie poznaja miejsca przebywania zagrożonego ale jest on zbedny ponieważ nie miał wrogów a cały kraj witał go jak zbawienie. Wiadomo afgańczycy to naród spokojny i otwarty do dialogu z nowym narzuconym Panem. Nie doceniasz wartości jakie niesie za soba przebywanie w jaskini a Afganistanie , tak jak u nas ujęcie z domu z "Matką Boską czestochowską" na scianie.
Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Rivera




Dołączył: 20 Lip 2008
Posty: 801
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 19:53, 23 Paź '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Karzai i jego braciszek to kukielki CIA.

Doskonale zobrazuje to pewien schemat, znany z reklam szamponow przeciwlupiezowych:

przed 2002: Talibowie rzadza Afganistanem, praktycznie brak eksportu heroiny
po 2002: CIA zaklada plantacje, "siala baba mak, niewiedziala jak, a Wujek Sam wiedzial, nie pwoiedzial, a to bylo tak"... Afganistan dostarcza 80% swiatowego opium. Voella.
I pod przykrywka wywozu Talibow przez polskie i europejksie lotniska, CIA w porozumieniu z innymi sluzbami szmugluje pania heroine. Kto wie, moze nawet poprzez lepperowskie Klewki.
_________________
THE THREE FORCES
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mashine




Dołączył: 11 Wrz 2008
Posty: 164
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 20:00, 24 Paź '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Rivera napisał:
Karzai i jego braciszek to kukielki CIA.

Doskonale zobrazuje to pewien schemat, znany z reklam szamponow przeciwlupiezowych:

przed 2002: Talibowie rzadza Afganistanem, praktycznie brak eksportu heroiny
po 2002: CIA zaklada plantacje, "siala baba mak, niewiedziala jak, a Wujek Sam wiedzial, nie pwoiedzial, a to bylo tak"... Afganistan dostarcza 80% swiatowego opium. Voella.
I pod przykrywka wywozu Talibow przez polskie i europejksie lotniska, CIA w porozumieniu z innymi sluzbami szmugluje pania heroine. Kto wie, moze nawet poprzez lepperowskie Klewki.


O ile do niektórych rzeczy mam wątpliwości to tutaj jestem w 100% pewny, że to prawda. Polskie służby specjalne od kilkunastu lat robią interes z CIA na heroinie. To niesamowite! Ci ludzie powinni dostać wyroki śmierci za to! Ale oczywiście nigdy nie będzie na to dowodów bo to służby sprawują realną władzę. Kolejny przykład jak chory jest to kraj.
_________________
TRUTH IS OUT THERE:
arrowwww.911truth.org
arrowwww.whatreallyhappened.com
arrowhttp://www.youtube.com/user/stopcenzurze
arrowwww.korwin-mikke.pl
arrowwww.partiawip.pl
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
inecki




Dołączył: 19 Sie 2008
Posty: 465
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 11:53, 28 Paź '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Bardzo ciekawe tłumaczenie, za uprzejmością Syncro:
Cytat:
MI6 – król światowego handlu narkotykowego
syncro, 30. Maj 2006 - 11:51 :: świat | tłumaczenia

Może być zaskakującym dla wielu osób, że światowy handel narkotykami jest kontrolowany i utrzymywany przez agencje wywiadowcze. A brytyjski wywiad jest z nich wszystkich najważniejszy.

Jako najstarsze i najbardziej rozeznane w “branży”, brytyjskie MI5 i MI6 z samego centrum Londynu kontrolują wiele innych agencji wywiadowczych na świecie (CIA, MOSSAD etc.) trzymając je w gęstej sieci intryg i korupcji.

Nazywam się James Casbolt i pracowałem dla MI6 biorąc udział w organizacji “czarnych operacji” przemytu kokainy wspólnie z IRA i MOSSAD'em do Londynu i Brighton w latach 1995 – 1999. Mój ojciec, Peter Casbolt, również pracował dla MI6, zajmował się współpracą z CIA i włoską mafią, z którymi wspólnie organizował przemyt kokainy do Wielkiej Brytanii. Z własnego doświadczenia wiem, że różnice pomiędzy tymi grupami rozmyły się, ponieważ koniec końców jesteśmy jedną międzynarodową organizacją pracującą wspólnie nad tym samym celem. Byliśmy laleczkami, za których sznurki pociągaja ich władcy, prosto z centrum Londynu. Na większości płaszczyzn agencje wywiadowcze nie są lojalne w stosunku do mieszkańców krajów, z których sie wywodzą. Agencje postrzegają same siebie jako “ponad-narodowe”.

Zostało udowodnione poza cieniem wątpliwości, że CIA sprowadzało większość narkotyków do USA przez ostatnie pięćdziesiąt lat (patrz: strona www “From the wilderness”, byłego oficera LAPD Michael'a Rupets'a). CIA została utworzona przez MI6 w 1947 roku i działa według rozkazów płynących od wywiadu brytyjskiego. Dziś CIA jest wciąż lojalna wobec międzynarodowych bakierów działających w centrum Londynu i światowej elity rodzin arystokratycznych, takich jak Rothschildowie i rodzina Windsor.

Odkąd tylko powstała, MI6 zawsze sprowadzała narkotyki do Wielkiej Brytanii. Nie sprowadzała “jakiś” ilości narkotyków, szacuję, że MI6 sprowadza około 90 procent. Robi to poprzez kierowanie wieloma organizacjami przestępczymi i grupami terrorystycznymi, a te, np. IRA, są pełne agentów MI6. Agencja sprowadza do Wielkiej Brytanii heroinę z bliskiego wschodu, kokainę z południowej Ameryki i marihuanę z Maroka, ale również z innych miejsc. Brytyjski wywiad zaprojektował i wyprodukował również LSD w latach piećdziesiątych, między innymi w takich miejscach, jak Tavistock Institute w Londynie. W latach sześćdziesiątych MI5 i MI6 wspólnie z CIA używały LSD jako broni przeciwko agresywnym protestantom tamtych lat zamieniając ich w “dzieci kwiaty”, które były zbyt naćpane, by zorganizować rewolucję.

Doktor Timothy Leary, guru LSD lat sześćdziesiątych, był laleczką CIA. Pieniądze i narkotyki na jego badania, pochodziły od wywiadu, a sam Leary mówł, że Cord Mayer, agent CIA prowadzący “kulturę LSD '60” - “pomógł mi lepiej zrozumieć moją polityczną i kulturową rolę”. W 1998 MI5 wysłało mi 3 tys. dawek LSD w nasączonych kartonikach z obrazkami przedstawiającymi flagę unii europejskiej. Człowiek z MI5, który je wysłał, powiedział mojemu ojcu, że to rządowy “podpis”, a ta partia LSD została nazwana “Europa”.

Ten światowy handel narkotykami, kontrolowany przez angielski wywiad, wart jest przynajmniej 500 miliardów funtów rocznie. To więcej pieniędzy niż można zarobić na handlu ropą naftową, a ekonomia Wielkiej Brytanii i USA są kompletnie uzależnione od narko-biznesu. Szef mafii John Gotti, na pytanie w sądzie czy organizował przemyt narkotyków odpowiedział: “Nie, nie możemy konkurować z rządem”. To tylko pół prawdy, ponieważ mafia i CIA to tak na prawdę ta sama grupa na najwyższym poziomie działania.

W Wielkiej Brytanii, pieniądzie z narko-biznesu prane są przez Bank of England, Barclays Bank [Barcleys jest jednym z największych street-bank'ów, bardzo dużo ludzi trzyma w nim swoje pieniądze – hyperreal] i inne dobrze rozpoznawalne na rynku firmy. Pieniądze są przelewane z konta na konto, póki droga ich pochodzenia nie zgubi się w olbrzymiej sieci transakcji. Po tej operacji pieniądze wychodzą “czyściejsze”, ale nie dostatecznie czyste. Później kupuje się za nie np. diamenty od skorumpowanych rodzin trzymających tą gałąź biznesu, np. Oppenheimerów. Następnie diamenty są sprzedawane i pieniądze zostają ostatecznie “wyprane”.

MI6 i CIA są również odpowiedzialne za epidemię cracku w Wielkiej Brytaniii i USA. W 1978 roku MI6 i CIA działały w południowej Ameryce odkrywając efekty palenia przez miejscową ludność “basuco” - pasty wyrabianej z liści koki. Efekty były podobne do palenia cracku. Agencje zauważyły, że potencjał uzależniający był znacznie większy od przyjmowania zwykłej kokainy i stworzyły crack, którego receptura pochodziła bezpośrednio od “basuco”.

MI6 i CIA zalały Wielką Brytanie i USA crackiem. Dwa lata później, w 1980 roku, rządy obu krajów doczekały się efektów epidemii cracku na ulicach miast. 23 sierpnia 1987 roku, w wiosce na południe od Little Rock w USA, dwóch nastolatków – Kevin Ives i Don Henry zostało zamordowanych po tym, jak stali się przypadkowymi świadkami przerzutu kokainy przez CIA. Transport ten był częścią operacji przemytniczej zorganizowanej na małym lotnisku w Mena, w Arkansas. Bill Clinton, ówczesny gubernator stanu, działał wtedy wspólnie z CIA, a kokaina warta 100 milionów dolarów przechodziła przez to lotnisko każdego miesiąca. Jako dowód zobacz książkę “Compromise” i “Dope Inc.”.

Na trasach, którymi mój ojciec przemycał narkotyki dla MI6, cokolwiek “wypadło z ciężarówki” - mógł zatrzymać i sprzedać na własną rękę w Anglii. Tak długo, jak mój ojciec prowadził załadunek łodzi marihuaną w Maroku i rozładunek na Costa del Sol, a potem transport narkotyku ciężarówkami wywiadu i IRA do Wielkiej Brytanii, każdego miesiąca, brytyjski wywiad był zadowolony. Tak długo, jak mój ojciec nadzorował przemyt kokainy z Rzymu każdego miesiąca, MI5 i MI6 były zadowolone. Jeśli zatrzymał trochę dla siebie, nikogo to nie obchodziło, ponieważ narkotyków i pieniędzy było dostatecznie dużo, żeby zmieścić się w 500 miliardach funtów rocznie.

Tymi, którzy naprawdę płacili, byli ludzie uzależnieni. Płacili cierpiąc. Ale na wszystkim jest karma, dlatego i ja i mój ojciec uzależniliśmy się w końcu od heroiny. Mój ojciec zmarł uzależniony w więzieniu, w bardzo dziwnych okolicznościach. Dziś ja jestem czysty i chciałbym zatrzymać cierpienie, które ten światowy narko-handel powoduje. Agencje wywiadowcze zawsze używały uzależniających narkotyków, jako broni przeciwko masom, by wprowadzić swój długoterminowy plan jednego światowego rządu, jednej światowej policji (NATO), oraz kontrolowanej populacji znanej, jako New Word Order. W czasie, gdy ludzie w narkotycznym czy alkoholowym transie oglądają “Coronation Street” [angielska opera mydlana nakręcona pół wieku temu – hyperreal], nowy porządek świata tworzy się za ich plecami.

Żeby właściwie naświetlić temat, przedstawiamy główne osoby:

1. Tibor Rosenbaum, agent MOSSADu, szef mieszczącego się w Genewie Banque du Credit International. Ten bank był prekursorem dla Bank of Credit and Commerce International (BCCI), który jest głównym bankiem piorącym pieniądze pochodzące z narko-biznesu. Magazyn “Life” przedstawia bank Rosenbauma, jako pralnie pieniędzy dla Meyera Lanskiego z amerykańskiej rodziny przestępczej. Tibor Rosenbaum stworzył i wspierał “Permindex” - zabójstwa dokonywane przez MI6, między innymi za zabójstwo Johna F. Kennedy.
2. Robert Vasco, opłacany przez szwajcarską odnogę rodziny Rothchild, ważne ogniwo w połączeniu USA z kartelem Medellin (Kolumbia).
3. Sir Francis de Guingand, były szef angielskiego wywiadu, obecnie mieszkający w południowej Afryce (jak każdy szef MI5 i MI6 był wciągnięcy w świat narkotyków przed i po nim).
4. Henry Keswick, przewodniczący Jardine Matheson, która jest jedną z największych operacji przerzutu narkotyków na świecie. Jego brat, John Keswick jest przewodniczącym Bank of England.
5. Sir Martin Wakefield Jacomb, dyrektor Bank of England w latach 1987 – 1995, przewodniczący zarządu Barclays Bank w 1985, dyrektor grupy angielskich gazet Telegraph w 1986. Informacje o przemycie narkotyków nie pojawiają się w głównych mediach. Ludzie, którzy czuwają nad przebiegiem tych przestępstw kontrolują większość największych mediów. W USA były dyrektor CIA, William Casey, był, przed swoją śmiercią w 1987 roku, szefem rady sieci medialnej ABC. Wielu wtajemniczonych podaje, że ABC jest siecią zarządzaną przez CIA.
6. George Bush, senior, były prezydent a wcześniej szef CIA, amerykański głównodowodzący na rynku narkotykowym. Przygotowywał więcej wojen przeciwko narkotykom niż jakikolwiek prezydent wcześniej. W rzeczywistości te wojny to eliminacja konkurencji. Cała książka mogła by zostać napisana o zaangażowaniu Busha w światowy handel narkotykami, zostało to dobrze przedstawione w książce “Dark Alliance”, dziennikarza śledczego Garego Webb'a.

Gary Webb został odnaleziony martwy z dwoma ranami postrzałowymi z tyłu głowy. Wytłumaczono to jako samobójstwo. To kłamstwo. Gary Webb, tak samo, jak ja i wiele innych osób, odkrył, że olbrzymia ilość pieniędzy pochodzących z handlu narkotykami użyta została do “ściśle tajnych” projektów. Między innymi do budowy i zarządzania podziemnymi bazami w Dulce w Nowym Meksyku, Pine gap w Australii, Snowy mountains w Australii, paśmie górskim The Nyala w Afryce, zachodnim Kindu w Afryce, obok libijskiej granicy w Egipcie, pod Mont Blanc w Szwajcarii, Narvic w Skandynawii, wyspie Gottland w Szwecji i wielu innych miejscach na świecie. Więcej o tych podziemnych bazach dowiecie się z następnego odcinka.

Informacje na temat światowego handlu narkotykami kierowanego przez agencje wywiadowcze koniecznie muszą ujrzeć światło dzienne. Za jakiekolwiek informacje, komentarze i źródła, które pomogą mojej pracy, będę bardzo wdzięczny.

James Casbolt – były agent MI6 c. 2006
James Casbolt- St Ives, Cornwall, 19/5/06
E-mail: jamescasbolt(at)hotmail.co.uk


Cytat:
źródło

_________________
storyofstuff
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
sonic3




Dołączył: 20 Paź 2008
Posty: 682
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 19:43, 28 Paź '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Al Kohol napisał:
jej inecki przeciez sprawa jest banalna. widzisz w latach 60 w usa wszystko szlo zgodnie z planem - trwala sobie zimna wojna, polowano na komunistow itd. itp. generalnie sielanka. nagle pojawia sie czynnik x - ziele, lsd, grzyby, peyotl - ogolnie narkotyki. mlodziez je testuje i odkrywa ze zastana rzeczywistosc jest totalna sciema. sprawa nabiera rozmiaru pandemii i aparat wladzy ktory do tej pory bezproblemowo hodowal sobie swoja trzodke stoi w obliczu masowych protestow i ogolnego kwestionowania wszelakich swietych krow a w szczegolnosci autorytetu wladzy. oczywiscie nie mogli pozwolic by smarki skakaly im do oczu wiec spacyfikowali towarzystwo a dragi zdelegalizowali i rozpetali odpowiednia propagande. po prostu psychedeliki i wladza ni pyty nie ida w parze. proste Wink

W latach 70 powstawał w stanach wspaniały ruch czyli hipisi, dziś dla nas to banda dzikusów i ćpunów i niewiele osób tak naprawdę wie o co w tym ruchu chodziło, a chodziło o to, o co chodzi nam dziś tutaj na tym forum, czyli o zmianę systemu na lepsze.

A odnośnie tematu: Błędne jest to, że wszystkie substancje psychoaktywne zakazane przez rząd nazywa się narkotykami, a te zalegalizowane używkami. Problem nie polega w nazwach ale w zakorzenionej mentalności człowieka, który lubi wszystko uogólniać.
I tak mamy uogólniony podział na zakazane narkotyki - absolutne zło i nie warto nawet o nich czytać oraz używki, które można kupować i używać ale tylko od 18 lat.
Klasa trzecia to narkotyki święte nie podlegające dyskusji jeżeli chodzi o ich negatywne działanie, są to lekarstwa na blue brzucha i ucha, na spanie i nie sranie. Do puki niszczą powoli nikt nie będzie negował ich leczniczego działania. Można je kupić bez problemu i zobaczyć je w reklamach TV, składają się z substancji o tak abstrakcyjnych nazwach, że czasem chemicy niewiedzą z czym mają do czynienia.
Ponadto farmaceuci bardzo lubią atakować medycynę naturalną twierdząc, że są to zabobony i tradycje nie zdające dziś egzaminu, tylko że większość leków na dolegliwości sprzedawanych bez recepty produkowanych jest na bazie roślin i ziół.

Ludzie powinni na nowo nauczyć się rozróżniać jakie substancje są dobre, a jakie złe. Zajrzeć do tego worka i go posegregować je na nowo, wg innych kryteriów. Przede wszystkim substancje, które powinny być eliminowane z życia to takie które niszczą, powodują choroby i uzależnienia, czyli większość na tej liście jest prawidłowo zaznaczona.
No i teraz nadchodzi to "ale". I tak do listy wg. obecnych kryteriów powinny zostać dopisane
takie używki jak papierosy, alkohol, bzp, aspartam i wiele lekarstw.
Niesłusznie na równi z heroiną i amfetaminą postawiono psychodeliki, ponieważ większość z nich nie jest substancjami szkodzącymi i uzależniającymi. Główne substancje psychodeliczne nie słusznie wpisane na listę to LSD i DMT oraz ostatnio delegalizowana na świecie Slavia Divinorum, poza LSD są to substancje naturalne. Kto jest oczytany w tych substancjach ten wie, że nie wpływają ona negatywnie na człowieka i nie uzależniają, ba działają w druga stronę czyli otwierają umysł. Proponuję przeczytanie fajnej książki Dr. Alberta Hoffmana - LSD moje trudne dziecko, sam autor, który jest odkrywcą LSD jakoś od tej substancji nie umarł i żył 102 lata, umarł dopiero niecały rok temu. Niestety wiele osób jedyne czego próbowało to pigułki mocy oraz trawa i teraz uważa, że już wiedzą na ten temat wszystko Niestety trawa i salvia to zupełnie inne pojazdy, jeżdżące po innych torach. Trawa zamula i dekoncentruje, natomiast salvia potrafi teleportować naszą świadomość tam gdzie nie sięgają żadne zmysły. Ludzie po takim doświadczeniu potrafią zupełnie inaczej spojrzeć na życie, są jakby bardziej jego świadomi i bardziej go cenią. Na co dzień spoglądamy w życie od jednej strony i wydaje się nam, że tylko tak ono wygląda, że oto jest przed nami cała rzeczywistość i <bach> wystarczy jedna sesja psychodeliczna, aby ta cała koncepcja się nam zawaliła. I tak możemy odkryć absurdalne rzeczy jak to czym naprawdę jest materia i wynieść wiele cennego jak uświadomić sobie wartość ludzkiego życia i tego jak je do tej pory marnowaliśmy. Dzięki psychodelikom człowiek zaczyna wracać do natury, aby zrozumieć tę rzeczywistość po prostu trzeba czasem z niej świadomie wyjść. Uważam, że każdy człowiek powinien choć raz w życiu doświadczyć takiego przeżycia, to nie jest zabawa, a doświadczenie, które ma windować twoją świadomość. Niektórzy tego nie rozumieją i mamy takich debili promujących jaranie, bo jest fajne Evil or Very Mad
I zaznaczam, że nie pisze tu o innych narkotykach jak tylko o DMT, LSD i SD, takich substancji jest więcej ale te wymienione są najbardziej przyjazne naszemu zdrowiu Wink
_________________
http://zakazaneowoce.pl/imgs/banery/baner-zakazaneowoce-350x20.jpg
Zdolność do dziwienia się jest początkiem do mądrości
Prawa jednego człowieka kończą się tam, gdzie zaczynają się prawa drugiej osoby.
W jedności siła nie w budowanych murach!!!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
aro_klb




Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 1484
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 00:12, 06 Sty '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

http://www.maxior.pl/film/119467/40_hektarow_konopi
40 hektarów w Polsce...obaboga...takie rzeczy tylko w Polsce Smile
_________________
Jestem pisowskim aparatczykiem z małym penisikiem.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Hunahpu




Dołączył: 05 Gru 2008
Posty: 193
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 16:37, 15 Sty '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Te 40 hektarów to konopia o obniżonej zawartości kannabinoli, tak zwana konopia włóknista. Do palenia się nie nadaje ale uzbieraliśmy tego sobie 7 worów na śmieci. Jeden wór ugotowany z mlekiem i masłem podzielony na trzy osoby zapewniał 8 godzin naprawdę intensywnych doznań Very Happy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
inecki




Dołączył: 19 Sie 2008
Posty: 465
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 15:06, 03 Cze '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem


_________________
storyofstuff
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
AndyPSV




Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 341
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 18:55, 03 Cze '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

viewtopic.php?p=98402#98402
_________________
pl,Technologia.Niewolnictwa-opis.pdf
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Malinoski




Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 86
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 19:42, 03 Cze '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Właśnie napisałem txt do miesięcznika Lampa o motywach szamańskich i neoszamańskich w polskiej współczesnej literaturze. Dukaj, Lewandowski, Kościów, Piskorski, Nahacz.
Cytaty i tytuły książek powinny być kursywą, a nie są, zmiłowania proszę.

Dziewczyna neoszamana


Nie musi ksiądz nic o mnie wiedzieć - odparł oschle szaman. - Nie przybyłem tu służyć do mszy, ale sprzątnąć to, czego ksiądz nie dał rady.
K.T. Lewandowski Czarna psychoza

Używanie marihuany i kokainy powinno być dozwolone - przekonują członkowie latynoamerykańskiej komisji ds. narkotyków i demokracji, w skład której wchodzą pisarze tacy jak Paulo Coelho i Mario Vargas Llosa. (inf. prasowa) No, a skoro południowoamerykajski realizm magiczny dał głos, no to co, wasza ulubiona Lampa ma siedzieć cicho? Więc wydelegował mię Redaktor, niewiedzieć czemu właśnie mnie, bym napisał o motywach szamańskich, szamaństwie w powieściach polskich spółczesnych. Jaka jest percepcja tematu, albo wręcz partycypacja.
No i jest tego od pytki, tu, tam. Szamani u Jacka Dukaja w Lodzie, najlepszej polskiej powieści od dawna, we Świecie nura, Aleksandra Kościowa, u Konrada Lewandowskiego w Czarnej psychozie, w Zadrze Krzysztofa Piskorskiego. Ale to tak zwany wierzchołek góry lodowej, góry lodów waniliowych.
Albowiem kimż jest szaman? Szaman jest to osoba która najebała się halucynogennymi dragami, gra na bembenku, tańczy w ekstazie i wieszczy. A takich szamanów nie nazwanych wprost po profesji, lub zgoła szamanów amatorów, jest po polskich, bo o nich tu mówimy, książkach, wiele więcej. Bo weźmy takich chłopaków co poszli na grzyby psylaszki u Mira Nahacza w 84, toż są to neoszamani parekselans. W Bocianie i Loli i w Robercie Roburze też się pojawiają.
Albowiem szaman jest to osoba która raczej nie chodzi do kościoła, tylko szukająca na własną rękę, chce doznać tych wszystkich pięknych rzeczy, o których tam opowiadają, o aniołach, duchach, piekła i nieba zwizytować, a nie się o nich dowiedzieć z drugiej ręki z kropidłem z kazalnicy na suchym wykładzie. Więc ten zboczony i niepowstrzymany popęd do iluminacji prześladuje niejednego bohatera a także często autora jego. I chyba musielibyśmy mieć na twarzy maskę spawalniczą, żeby nie zobaczyć takich amatorów iluminacji subito wokół siebie, w konkretnej prozie życia, że nie wspomnę o poezji, gdzie bez haluna nawet przez próg.
Więc ten proszę ja was szaman nie daje nam spokoju i się wdziera w popkulturę naszą kochaną, żadnej świętości nie uznając. Taka pani Steczkowska śpiewa Dzieewcziina szamaaana!, i robi tajemnicze miny. Albo też reżyser Żuławski kręci film Szamanka na motywach podsuniętych usłużnie przez prozaiczkę Gretkowską Manulę. Można powiedzieć, że szaman zaszedł nas chytrze od tyłu, wśliznął się i jest i się zaczyna panoszyć. Wcale nie od wczoraj. Tajemnicza wyprawa Tomka, Szklarski, mówi wam to coś? Tomek u kamłających Buriatów, u Jakutów. Tomek narażony na kontakt z Amaritia muscaria. I nie myśl, że tyś jest tu w Ojczyźnie bezpieczny, bo muchomor biało-czerwony rośnie, lejąc na delegalę dopalaczy, pod każdym krzakiem, i są wśród nas koledzy którzy wyciągają z tego wszystkie konsekwencje. W ogóle spory kawał przyrody jest nielegalny, bo koo 30% roślinności i grzybności ma w sobie to coś, co może cię , odpowiednio spreparowane, tam lub ówdzie cisnąć, mocniej albo słabiej, nie tylko w sensie estetycznym gdy ją kontemplujesz na łonie, ale, na okoliczność spożycia, konkretnie.
Czym się różni szaman od takiego na przykład ujaranego dżezem gimnazjalisty pod śmiechawką i z rozanielonymi oczyma? Zasadniczo niczym, obaj są ludzie, ale szaman ma doświadczenie w nawigacji po obszarach psydelicznego wglądu. On tam wchodzi na przytomnego i robi swoje. Dlatego jest niebezpieczny dla Establiszmentów. Dlatego całe średniowiecze funkcjonariusze kultu biegali za czarownicami i czarownikami z kijem w ramach praktyk monopolistycznych. Co bowiem przeciętna czarownica miała w swojej chatce na kurzej łapce na skraju lasu? Pęki suszonych ziół. Co miał na stanie czarownik w swoim, z gotyckiemi sklepieniami labo? Retorty bulgocące fioletowymi oparami i manuskrypty z zapisami jakichś tajemnych reakcji. A w wyniku tego latanie na golasa na miotle na sabaty i produkcja eliksirów wiecznej młodości itp. I już Sapkowski każe Wiedźminowi co i rusz walnąć jakiegoś dekoktu, mieszaneczki ziołowej, a to na wyraźniejsze słyszenie z oddali, a to na widzenie po ciemnemu, na szybszą motorykę. A wiadomo jak jest, pociągniesz łyk dwa za dużo i- teleportacja. I już Witold Jabłoński odmalowuje nam w swojej uroczej tetralogii z czasów piastowskich Gwiazda Wenus, gwiazda Lucyfer takiego producenta podejrzanych psychoaktywnykaliów, działającego poza prawem boskiem i karnem, maga Witelona z Borku.
Tak idąc za ciosem srebrnego wiedźmińskiego miecza, już spojrzenie na temacie mając zogniskowane, oto widzimy, że szamanerka jako motyw główny albo choćby poboczny we współczesnej ojczystej literaturze zadomowiła się. W fantastycznej, obyczajowej, kremienalnej, historcznej, przygodowej.
Pierwszy konkretny kontakt z szamanizmem był udziałem naszych przodków, zesłańców syberyjskich, co zaliczyli wcześniej bliski kontakt trzeciego stopnia z ruskim zamorddzierżawiem. Jednym z najwybitniejszych badaczy syberyjskiego szamanizmu był terrorysta Bronisław Piłsudski, brat innego słynnego terrorysty, Józefa. Kiedy już przyzwyczaił się i polubił nowe okoliczności przyrody, do tego stopnia, że ożenił się z miejscową kobietą, rozpoczął badania etnograficzne wśród zamieszkujących tajgę Ajnów. Owocem tych badań było wiele publikacji, w tym Szamanizm u Ajnów na Sachalinie. Co ciekawe, dokonał nagrań pieśni obrzędowych fonografem Edisona, na woskowych wałkach. W latach 80tych XXgo wieku, Japońcy skonstruowali laserowy czytnik, dzięki któremu te nagrania sprzed stu lat ożyły.
A rok temu Jacek Dukaj wydał swoją fantastyczną powieść Lód. Fantastyczną, ze względu na przynależność do gatunku, a jeśli idzie o jej klasę, jest genialna. Pisząc ten tekst wróciłem do niej, i przekonałem się, że pierwsze wrażenie mnie nie omyliło. Jej bohater, Benedykt Gierosławski, jedzie do serca Syberii szukać ojca zesłańca. Rzecz dzieje się w roku 1924, Polska nadal jest pod zaborami, imperium Romanowych trzyma się mocno, skute po Warszawę niecofającą się lodową anomalią, której centrum jest miejsce upadku meteoru tunguzkiego, stamtąd rozpełzają się, po liniach „szlaków mamutów” Lute, istoty chłodniejsze niż skroplony hel. Ich zagadka jest kluczem do kierowania przebiegami strumienia historii. Wieść niesie, że ojciec Benedykta potrafi się z Lutymi komunikować. Zima czy Odwilż, to być albo nie być rosyjskiego imperium, przeto dygnitarze z otoczenia cara zawiadujący skłóconymi koteriami, próbują posłużyć się Benedyktem, chcą by odnalazł ojca i skłonił go do realizacji ich zamierzeń. W całą sprawę wtajemniczony jest również Józef Piłsudski, który szarpie zbrojnie Rosję na Dalekim Wschodzie dowodząc swoim Legionem Japońskim. Arcydzieło narracji, pisane językiem a la prusowa Lalka, z wplecionymi w nią misternie ważkimi refleksjami historiozoficznymi i filozoficzno- logicznymi, służą konstrukcji plastycznej spójnej wizji porażającej swoim rozmachem. Autor sam chyba dostąpił jakichś szamańskich wtajemniczeń i wykorzystał je w opanowaniu magii słowa. Nie wdając się w zawiłości fabularne tej ponad 1000ąc stronicowej powieści, za przewodnika po otchłaniach tajgi dostaje Benedykt Tunguza Tigrija Etmatowa, szamana właśnie. Dymy palonych w jurcie jadowitych ziółek, zaśpiewy, kamłanie w rytm obrzędowego bębenka, konfrontacja europejskiego racjonalizmu Benedykta z mistycznymi wglądami Tigrija, ich interesująca komplementarność w obszarze pragmatycznych rozpoznań. Scjentysta Gierosławski rozmawia z Etmatowem za pośrednictwem tłumacza- Pyta, co pan wywróżył. Już przedtem próbowało im się tłumaczyć, że nie jest to żadna magia sortilegijna czyniona na podobieństwo ich szamańskich wróżb z gotowanych i palonych kości; na próżno. -To nauka, pojmujecie?- na-u-ka; nie czary i zabobony żadne. -Mówi, a-aaaa, mówi, że to duchy wyższe wybierają szamana, nie szaman wybiera. Zaczem rozmiękczony udanym lotem pozacielesnym Tigrij Etmatow popłynął w zwierzenia gawędziarskie – w namiocie ciasnym, dusznym, zadymionym, w półmroku sadzowym i wilgoci tłustej, gdy na zewnątrz duje śnieżyca i rośnie mróz. -Szaman ma za dużo kości, jedną kość za dużo. -Co? -Jama u mu kon! -Sto i jeden. Ta kość sto pierwsza, a, rozumiem- ta kość to zawsze jest jakiś defekt, ułomność. Albo przechodzi szaman w dzieciństwie jakąś chorobę, przez co na resztę życia pozostaje oszpeconym, okaleczonym. Albo zostaje uśmierconym i na powrót przez duchy ożywionym w rytuale stosownym, starodawnym: złożony do kupy nie całkiem z tego samego materiału. Albo- coś mu się łamie w środku. W każdym razie kość sto pierwsza odróżnia go od wszystkich ludzi i upośledza w codziennym życiu. -Jedna noga krótsza, naprimier. -Aja! -Dalej, szaman widzi zawsze jak odkleja się niewidzialne od widzialnego. Mhm, zaraz- - Duch od materji- rzekło się międląc na dziąśle ostatni skrawek ryby, zupełmie już smaku pozbawiony. Ciecierkiewicz i Etmatow zaszwargotali, pomagając sobie rękoma. -Duch od materii- beknął wreszcie japończyk. -Ten świat- machnął po namiocie- gniecie ich, męczy. Został im, ach, został narzucony, skazano ich na niego; on jest przyczyną choroby ducha. -Aja!
No to nam Tigrij prostemi słowy objaśnił rudymenta kondycji szamańskiej. Z nieco innej perspektywy przedstawia nam szamanizm Andrzej Dybczak w swojej podróżniczo- reporterskiej opowieści Gugara. Tam syberyjscy autochtoni są już wypreparowani przez postindustrialną współczesność z predindustrialnej arkadii. Subtelna, oparta na złożonych interakcjach z traktowaną sakralnie przyrodą kultura Ewenków uległa niemal całkowitej destrukcji w zderzeniu z cywilizacją techniczną. Uwiedzeni czarem fabrycznych gadżetów Ewenkowie odwracają się od własnego dziedzictwa. Wobec europejczyka są jakby zażenowani jego przaśną obskurną skromnością. Wstyd im przyznać- Charaszo w kraju radnom, pachniet' sienom i gawnom. Oni już oglądali telewizję i wideo, wiedzą co jest fajne a co żenada. Tylko ze zdawkowych napomknięć młodych Ewenków, narrator opowieści Andrze, jak go nazywają, dowiaduje się o żywych przejawach szamańskiej tradycji. To etap w którym żyją jeszcze jej cienie, poprzedzający jej cepeliadyzację w postać skonfekcjonowaną na potrzeby turystów.
Mają go już za sobą Aborygeni z etnograficzno- podróżniczej opowieści Mateusza Marczewskiego Niewidzialni, napisanej stylem reportażowym , przechodzącym momentami w prozę poetycką.
Biali dowiedzieli się o istnieniu mistycznych, religijnych obrazów i zachwycili się nimi, ich głębią. Aborygeni zaczęli zakładać stowarzyszenia i zarabiać na życie, malując. Szybko jednak okazało się, że wyczuwając koniunkturę rynku, przestali malować obrazy o konkretnym znaczeniu. Zorientowali się, że biali biorą jak leci: obrazy na których przedstawiono najpilniej strzeżone tajemnice klanowe i przypadkowo postawione kropki i kółka na płótnie. Białym to nie robiło różnicy. Toż samo z traktowaniem motywów szamańskich w literaturze. Znajdujemy tu ujęcia bazujące na rzetelnej wiedzy etnograficznej ale i luźne wariacye na temat. Dukaj, Kościów i Lewandowski traktują czytelnika poważnie, choć puszczają wodze fantazji, z korzyścią dla swoich utworów. Marczewski i Dybczak są po reportersku wstrzemięźliwi i przez to wiarygodni. Urbi et Orbi z Twardochem podkpiwają sobie z kwestii, traktując ją zupełnie instrumentalnie. Między tymi skrajnościami lokuje się Piskorski. A Miro Nahacz, cóż, on sam był neoszamanem.
Kiedy w połowie lat 60ątych wezbrała na Zachodzie fala zainteresowania psychodelicjami, otwarty został wielki port, rzec by się chciało- portal. Jeszcze nigdy w historii tak wielu nie latało w kosmos umysłu tak daleko. Masa najbystrzejszej młodzieży, głównie akademickiej, ale również artystów, społecznych autsajderów, weszła w kontakt ze zdumiewającą potencją kreacyjną umysłu, przejawiającą się w kalejdoskopach odmiennych stanów świadomości. A wszystko to dzięki Abbi'emu Hofmannowi, który zsyntetyzował słynny kwas, LSD 25. Pierwszy raz tak mocny halucynogen znalazł się w masowym obiegu. Kto sobie poorbitował pod jego wpływem, wracał z powrotem już nie ten sam. Szok był silny, ale generalnie pozytywny, obrodził eksplozją nowej obyczajowości i nowych środków artystycznego wyrazu. Doszło wtedy do istnego desantu paraszamanów. Ale większość z nich nie miała żadnego szerszego kulturowego punktu odniesienia do ogarnięcia tych porażających doświadczeń. Zdawało im się, że są odkrywcami całkiem nowych obszarów, że pierwsi przynoszą ciemnej ludzkości wieści o tym wielkim halo.
Dopiero tacy nonkonformistyczni badacze jak Timothy Leary czy Terence McKenna, i kolejni co poszli w swoich pracach ich śladem, uzmysłowili zainteresowanym, że silne halucynogeny towarzyszą ludziom od pradziejów. I służyły do różnych celów, z których dobra zabawa wcale nie była najważniejszym.
Obaj ci panowie zamiast ograniczyć się do uniwersyteckich badań, sami zaznawszy haluiluminacji, poczęli entuzjastycznie propagować dobrą nowinę. Rozmiary i gwałtowność psychodelicznej rewolucji wprawiły rząd USA w panikę. Pośpiesznie zdelegalizowano mocne psychodeliki. Pomimo tego, że prowadzone, zgodnie z obowiązującą w naukowym mejnstrimie metodologią, eksperymenty nie potwierdziły szkodliwości dla zdrowia, ani właściwości uzależniająch takich substancji jak LSD 25, meskalina, tetrohydrokanabinol czy psylocybina, postawiono je w jednym rzędzie z jawnie wrednymi dla duszy i ciałą heroiną, kokainą i spidem. Pamiętajmy, że był środek zimnej wojny, a hippisi ze swoich psychowojaży przynosili natrętnie, i poważnie je traktowali, hasło pis end low, które za cholerę ducha bojowego podnieść nie mogło, a nawet wprost przeciwnie. Może dla tego Nixon powiedział o Learym- to jeden z najniebezpieczniejszych ludzi na świecie. Coś w tym na rzeczy było, wkrótce bowiem nadeszły wydarzenia pamiętnego roku 1968go, których LSD 25 był detonatorem. A jeśliś ciekaw jakie echa miała psychodeliczna rewolta w naszej Ojczyźnie, to Kamil Sipowicz obszernie zajął się kwestią w Hippisach w PRL-u. (patrz też wywiad Pawła Gołoburdy z autorem w poprzedniej Lampie). Nasza ówczesna niedola polegała na tym, że zamiast LSD 25 mieliśmy do dyspozycji badziewiate surogaty, choć psyle (psilocibe semilancetia) rosły wtedy na halach i łąkach jak w czasach Piasta Kołodzieja. Toż sam mistrz Lem na syntetycznej psylocybinie użył sobie onegdaj pod kontrolą lekarską, bo stateczny to był człowiek. Zwierzył się z tego Beresiowi, jak na świętej spowiedzi, w słynnym wywiadzie- rzece. Że kolorowo było i jakoby nastrój podchodził pod religijny.
Ale wróćmy do współczesnej literatury ojczystej i w niej zawartych motywach szamańskich. Bywa że są osią powieści, bywa że pobocznym mało znaczącym wątkiem. Tak jest na przykład w steampunkowej książce Krzysztofa Piskorskiego Zadra. Franole nie przegrali bitwy pod Lipskiem, na okoliczność zastosowania nowej cudownej broni która odwróciła jej losy. Cesarstwem nadal rządzi Napoleon Bonaparte. Technologia etherowa otwiera przed ludzkością całkiem też inne cudowne możliwości, a to, na przykład, przy podróżowaniu przez etherowe portale między światami. O taki nowy świat, będący bezludną repliką Europy, mocarstwa będą, niczym o zamorskie kolonie, toczyły bój. Jedną z ważnych w powieści postaci jest szaman Burłyj Askelios, marny jego los, bo carscy go pojmą i zmuszą do prokurowania im, przy pomocy szamańskiej magii, odpornych na rany żołnierzy z ożywionych nieboszczyków. W tym celu wraz z Rosjanami chwytali tubylców, głównie szamanów oraz wszelkiej maści czarowników, a następnie zmuszali ich do wyjawienia sobie Geheime Wissenschaft- wiedzy tajemnej, jak to ładnie w tych dokumentach piszą. Burłyja wystawiła carskim Starucha, wiedźma, koleżanka po fachu. -Służysz diabłom z innego świata! -Służę naszemu postępowi, naszej cywilizacji. Ci obcy mają ze sobą cuda, na widok których straciłbyś mowę, Burłyju. No tak, no tak, Szarapową i odbiornik Raduga. Ten syndrom przerabialiśmy już w Gugarze.
Występuje też w obsadzie akcji ruski czarny mag Woronienko, który, na czele oddziału kozaków, penetruje tajemnicze ruiny Nowej Europy w poszukiwaniu kultowych artefaktów. Ściga go pułkownik Legii Nadwiślańskiej, walczącej nadal u boku Napoleona, Stanisław Tyc, żeby udaremnić wraże plany. Tyc miał przeprawę z Woronienką jeszcze w czasie odwrotu spod Moskwy w 1812tym, teraz nadarza się okazja rewanżu. W ogóle, w Zadrze motyw Polaków dobijających się niepodległości został poprowadzony i ekstrapolowany w fantastyczny świat z imponującą historyczną erudycją. Tyc, który u boku towarzyszy broni walczy o restytucję niepodległej w Nowej Europie, takie oto snuje rozważania: ...coś mi mówi, że oni nas nie zrozumieją, Janie. Walczymy za pokolenia, dla których „naród” czy „patriotyzm” będą obcym językiem starożytności, słowami co kojarzą się źle.
Ale nie wachmistrzowi Rzeszotarskiemu z opowiadania Bothisattwa otwierającego tom opowiadań Szczepana Twardocha Prawem wilka. Jest ono kolejnym śladem inspiracji szamanizmem u naszych współczesnych autorów. Wachmistrz, partyzant niepodległościowy, nie składa broni po zakończeniu wojny, tylko dalej prowadzi przeciw czerwonym swoją prywatną, podjazdową. Razu pewnego na leśnych ścieżkach spotyka Wiedźmę w której poznaje dawną znajomą hrabinę Porohowiecką. Powiadają, że do buddyzmu tybetańskiego przeniknęło sporo elementów chtonicznego szamańskiego kultu Bon. Hrabina, jeszcze przed rewolucją podróżując po Syberii, wzięła z mężem udział w pewnej mrocznej inicjacji. Potem, już w Polsce, wróciłam do chrześcijaństwa, ponieważ Antoni poprosił mnie o to, kiedy zerwał z Zadrugą (przedwojenna neopogańska organizacja Jana Stachniuka. Przyp. moje) i przystał do endeków, uznając semicki katolicyzm za osnowę polskości. Skoro jednak Jahwe zabrał mi Antoniego, nie chciałam mieć nic wspólnego z tym okrutnym żydowskim bożkiem i wróciłam do starych demonów. Teraz, zyskana wtedy moc, pomoże jej w zemście, bowiem UBecja okrutnie zgładziła pana hrabiego, więc słusznie jej się ona należy. Wiedźma za narzędzie użyje wachmistrza, ale wcześniej go w swej sadybie na bagnach należycie przygotuje. -To cisowa kora. Zabije twoje ciało. A to cygańskie ziele, datura stramonium, nie pozwoli uciec twojej duszy. Ale to nie wszystko, zaklnę jeszcze twoją broń, bo ziółka muszą się chwilkę zaparzyć. Czarny humor na poważnie, z elementami groteski, jak się chyba zdążyliście zorientować. Toż samo traktowanie tematu można znaleźć w kryminale Łukasza Orbitowskiego i Jarosława Urbaniaka pt Tancerz, kolejnym w cyklu Pies i klecha. Toż samo swobodne traktowanie sprawy magicznych rytuałów. Ciąg zagadkowych zgonów. Łączy je tekst, czwarta, nieogłoszona nigdy część Dziadów, w której Wieszcz zawarł moc „przeanielania” w byt transcendentny tego kto ją wyrecytuje plus wykona charakterystyczny układ choreograficzny, ni to szamański ni derwiszowski. Ale jak coś pójdzie adeptowi nie tak, to czołowe zderzenie z transcendentnym i miazga, stąd też i ofiary. Słowo w rozumieniu Mickiewicza miało uzyskać właśnie moc boską, zdolność spopielenia świata i stworzenia go na nowo. Nie ma tu mowy o jakiejkolwiek przenośni. Poeta który zyskałby tę zdolność miałby możliwość fizycznego oddziaływania na materię i w konsekwencji wyzwolenia się od niej. To wszystko na kanwie mentalnego uwiedzenia Wieszcza przez mesjanistyczne czarymary Towiańskiego. Znów pojawia się, jak u Piskorskiego w Zadrze, postać ruskiego czarnego maga, tym razem w osobie oficera wywiadu przeszkolonego w posługiwaniu się technikami, parapsycholo, głównie telekinezą. Mocną stroną kryminału autorstwa Urbi et Orbi jest solidna konstrukcja pary pierszoplanowych bohaterów. Są psychologicznie powikłani ale wiarygodni, ładne jest też studium ich męskiej przyjaźni. A cała ta historia sensacyjna, choć smaczna, jest tylko błahym ornamentem.
Podobnie z psychodeliczną kontrkulturą, wokół rdzenia rzetelnych badaczy otchłani, którzy zawsze byli w mniejszości, lewitowała masa ciekawskich, nastawionych raczej na doznanie przyjemnej nowości i rozrywkę w towarzystwie rówieśników, tym bardziej ekscytującą, że z posmakiem kontestacji. Duże dawki silnych halucynogenów nie sprzyjają hedonistycznym towarzyskim igraszkom.
Dziś takoż, dragowe imprezy techno, stroboskopy i głośna elektryczna muzyka, taniec w tłumie, potrzeba doznania resetującej łikędowej ekstazy łączy ludzi tęskniących za choćby efemeryczną namiastką przeżycia plemiennej wspólnoty. Tylko wyzerował się duch proroczy, i dreszcz niebezpieczeństwa już nie związany ze sprzeciwem wobec Systemu, tylko z zakupem małego foliowego woreczka u dilera. A zamiast konkretnych wglądów w odmienne stany świadomości, Nju Ejdżowe konfekcjonowane lekkostrawne placebo modern pop duchowości.
Lecz na straży wrót tajemnicy stoją nadal oni, hardkorowi neoszamanie, którzy zawsze zarzucą dwa razy większą od zalecanej porcję psychołakoci, i zlegną na łonie przyrody, by jednoczyć się z duchem Gai. A jak już się ogarną, pędzą do kompa, jak ten młodzieniec po locie na boskiej szałwii, napisać trip report do HiperReala: Czułem się jednością z przyrodą. Co najciekawsze mogłem stać się każdą rzeczą. Każdym źdźbłem trawy, każdym listkiem, każdą gałązką, każdym obłokiem, cokolwiek chciałem. Moja moc nie miała ograniczeń. Potrafiłem stopić swą świadomość nawet z stworzoną przez człowieka, syntetyczną, plastikową butelką. Nie stanowiło to dla mnie najmniejszego problemu. Chociaż muszę przyznać, że dużo ciekawszy był kontakt z przyrodą, z czymś organicznym. Dawało to poczucie ciepła i bezpieczeństwa. Czułem się jak szaman.(cytat z wypowiedzi zamieszczonej na HyperRealu).
Kryzys urynkowionej mejnstrimowej kultury z jednej, i zinstytucjonalizowanego Kościoła z drugiej strony, w warunkach narastającej atomizacji społecznej i kompulsywnego konsumeryzmu, skłania wielu do poszukiwań alternatywnych dróg wewnętrznej samorealizacji. Kiełkują nowe pędy, domagają się przestrzeni i światła. Doznanie wewnętrznej głębi i obcowania z tajemnicą pod wpływem środków rozszerzających świadomość od wieków było ważnym ogniwem łączącym społeczności różnych kultur. Współcześni psychonauci idą, i będą iść tą drogą dalej. To rzecznicy prohibicji zabrnęli w ślepy zaułek.
Od razu poczułem charakterystyczną dla Salvii grawitację. Położyłem się, by całkowicie poddać się działaniu psychodeliku. Popłynąłem gdzieś w przestworza, lecz jednocześnie czułem, że jestem dalej na ziemi. Nagle poczułem jakiś niesamowity przekaz który zawierał w sobie szum rzeki. Czułem, że chce ona mi coś przekazać. Nastawiłem się na odbiór, wczułem się całkowicie w dźwięki. Niesamowite uczucie. A to był dopiero początek(… )Pełna depersonalizacja. Niesamowite uczucie spokoju, głębokiej medytacji. Wczucie się w rytm falowania przyrody. Patrzyłem wgłąb drzewa tak, jak by to była niekończąca się studnia. Nie było widać jej dna ponieważ ona nigdy się nie kończy. Drzewo to było połączone z całym światem. To była jego część. Przemieszczałem się w nim zgodnie z ruchem przepływu energii w owym dębie. Widziałem trajektorię przemieszczania się skupisk energii w drzewie. Drzewa to nic innego jak wielkie kanały energetyczne. Naturalne połączenia z ziemią. Możliwość na odprowadzenie zbędnej lub pobranie potrzebnej energii. Zrozumiałem, jaki świat jest cudowny poprzez jego niesamowitą głębię, złożoność która jest jednakże niesamowicie prosta i logiczna. Jedyna przeszkoda w jej odkryciu to niemożność objęcia jej w całości, kompleksowo. Pominięcie tego utrudnienia umożliwia Lady SD. (za HyRe). Jeszcze miesiąc temu salvia divinorum była w swobodnym obrocie, już jest zakazana. Trwa polowanie na szamanów, na młodych szamanów obława. Ale dość tych szlochów, wróćmy do legalnego szamana w literaturze.
Solidne merytorycznie podejście do tematu wspomagającej szamańskie praktyki chemii organicznej, zaprezentował w Czarnej psychozie Konrad Lewandowski. ... alkaloidy mają wiele wspólnego z neuroprzekaźnikami wyższych kręgowców, dlaczego? Po co roślinom neuroprzekaźniki, skoro nie mają centralnego układu nerwowego, neuronów, ani synaps? To pytanie nurtowało również etnobotanika McKennę.
Czy to bezpieczne? - wskazała na klomb. (...)Używacie tych roślin w terapii? - zdumiała się Helena. - Zamiast leków? Częściowo - skinął głową Szewczyk. - Realizujemy oryginalny program leczenia nerwicy natręctw. Jak może pani wie, ta przypadłość rozwija się na podłożu myślenia magicznego. Zabiegi szamańskie dają więc pomyślne rezultaty, o szczegóły proszę pytać ordynatora. No lepiej nie, to przesz naczelny czarny charakter, siła lucyferyczna, z nią zmagać się przyjdzie neoszamanowi Alefowi i jego dziewczynie jak z piosenki. Na miarę swoich skromnych możliwości będzie im pomagał ksiądz katolicki wprowadzony do akcji tylko chyba po to żeby potykać się o własną sutannę, nieustannie pouczany przez Alefa, szamana typowo miejskiego, który wiele czasu spędza zatrzaśnięty w małym blokowym mieszkanku. Nasuwa się ważne pytanie, czy szaman miejski nie jest sprzecznością w sobie? Boż przesz istotą szamanizmu jest czerpanie wglądu i siły z przyrody i żywiołów. Czy doniczka na parapecie wystarczy? Alef jakoś sobie jednak radzi. Ot, na przykład, zamiast z lasu i łąki , przywlecze sobie z ulicy surowiec na mikstury, w postaci rozplackowanego psa. Alkaloidy jak sama nazwa wskazuje są związkami zasadowymi - mówił, starannie mieszając odczynniki. - Teraz w roztworze zostały nam siarczany ptomain oraz aminokwasy, aminy, a ponadto siarczany i fosforany sodu. Skąd się wzięły fosforany? - spytała Helena.
Ze związków biofosforowych, typu ATP - odparł. - Na bieżąco wchodziły w reakcję z produktami rozkładu białek, tworząc sole alkaloidów trupich. Kwas siarkowy wyparł fosforowy i przejął ptomainy.
Co teraz?
Ba! Czarna psychoza to powieść sensacyjno- fantastyczna, upakowana konceptami na twardo, i teolo i filozo, fajerwerki wiedzy autora, pod zbyt jednak dużym ciśnieniem w skromnej objętościowo książce, ucierpiała na tym kompozycja.
Tego wrażenia klaustrofobii nie doznajemy czytając Świat nura Aleksandra Kościówa, choć ta powieść to labirynt. Zacząłem sobie wymyślać to miasto w połowie października., To pierwsze jej zdanie. Jej treść jest onirycznym zapisem duchowej podróży w pościgu za książką. Bohater, antykwariusz imieniem Arrlo, z racji swojego zajęcia jest w zadrukowanej celulozie zanurzony po nos, ale jedna książka jest wyjątkowa- O pielęgnacji i tożsamości drzew, to jej tytuł, a treść nieustannie transformuje. Jest obiektem pożądania potężnych sił upersonifikowanych w postacie kontrahentów Arrlo, którzy zamawiają ją u niego, a potem bezlitośnie cisną na realizację zamówienia. To istoty z dwu przeciwległych biegunów, charakterystycznego dla doktryn szamanistycznych, symbolicznego drzewa życia będącego osią łączącą światy demonów- dolny, duchów- górny i środkowy, świat ludzi. Nastąpiło zachwianie równowagi między światami grożące katastrofą, oczy wszystkich graczy zwrócone są na skromnego fajtłapowatego Arrlo, bowiem tylko on może dopaść i odczytać inkryminowaną książkę, zapobiec klęsce. Od czasu do czasu pojawia się w toku opowieści wątek obcego bezimiennego, tułającego się po zaśnieżonej tundrze, który trafia między koczowników, gdzie starucha szamanka przysposabia go na następcę wprowadzając w arkana kamłania. Te dwa poziomy narracji w nie całkiem oczywisty sposób jednak się uzupełniają. Jest jakaś harmonia i melodyjność we frazach tej prozy budująca hipnotycznie melancholijny nastrój. Może dlatego, że autor jest zawodowym muzykiem klasycznie poważnym? To się czuje czytając fragmenty o „otwieraniu” instrumentów. -Rzecz w tym, że każdy instrument ma taką swoją część, która pozostaje poza jego konstrukcyjnymi możliwościami. Nazwijmy ją duszą instrumentu(...). Trudno spekulować, jak wyglądałby świat muzyki i wykonawstwa, gdyby otwierano instrumenty, zanim zacznie się ich używać. Różnica jest bowiem tak kolosalna, że mogłaby wpłynąć na bieg historii muzyki, jak i zresztą innych spraw. (…) mówiąc banalnie, bierzemy martwe instrumenty i przemieniamy je w żywe istoty, odnajdując i wydobywając ku istnieniu ich dusze; sięgamy w ich głębię i wydobywamy prawdziwe, uśpione dotąd możliwości, ich ukrytą, choć zawsze obecną właściwą naturę. Po tych wstępach Resto Puorn, otwieracz instrumentów, demonstruje Arrlo dźwięk otwartej altówki. Następuje jeden z piękniejszych opisów doznania odmiennego stanu świadomości z jakim się dotąd spotkałem. Sami sobie przeczytajcie, nie ma lekko. -Czemu pan przerwał? (…) -Dalej jest jeszcze inaczej. Trzeba tam jednak pewnej siły i przygotowania; powiedziałbym odporności. Trudno mi było uwierzyć, że ta powieść to prozatorski debiut.
Jeślibym, ja niegodny i niekompetentny, miał po tekście ocenić dojrzałość szamańskiego wglądu wymienionych autorów, Kościów poleciał najdalej. Choć w kategorii czysto literackiej perfekcji i artystycznego rozmachu dzieła tzw. palma pierwszeństwa należy się bezwzględnie Lodowi Dukaja. Wiele spodziewałem się po kolejnych książkach Mirka Nahacza który zaczynał nabierać wiatru w skrzydła w tempie budzącym wielkie nadzieje na przyszłość. Ale więcej jego książek już nie będzie. Ale czy na pewno ten Robur, który żył w mieście, to ten sam Robur, który patrzy teraz na to wszystko? (…) Pustka której doświadczali była brakiem ludzi, ich stopy dotykały asfaltowej drogi i kiedy ich wzrok podążał za tą linią, która bezpardonowo wcinała się w las, ten obraz niemal bolał, to wycięte pomiędzy drzewami miejsce i świadomość, że kwestią czasu jest moment, kiedy miasto dotrze i tu, zrówna ziemię, wyleje na nią beton, wchłonie i przetworzy, doprowadzi tu prąd i wypełni wszystko, co jest puste. (M. Nahacz. Niezwykłe przygody Roberta Robura)
Magia go opuściła. W środku tego ludnego miejsca nie czuł żadnej więzi z ziemią, duchy zupełnie go nie słuchały, jakby bały się obecności dziwnych przybyszów. Nie było nawet zwierząt. Kiedy spróbował nawiązać myślowy kontakt z żywymi stworzeniami w okolicy, wyczuł tylko konie, kilka szczurów oraz nieprzeliczone hordy robactwa, pcheł, pluskiew, wszy, karaluchów, moli i wszystkich innych możliwych pasożytów. Świadomość i odczucie tego rozmnożonego w miliony plugastwa wdarła się do jego głowy tak głęboko, że zwymiotował. (K. Piskorski Zadra).
Jeden z krytyków zarzucał ostatniej książce Nahacza, że jest antyutopią, a przecież antyutopie zostały już napisane. Niepoważny zarzut. To symptomatyczne, że pozbawiony bagażu doświadczeń totalitaryzmu zdolny pisarz młodego pokolenia dokonał małolitosnej diagnozy współczesności, aktualizującej rozpoznania Roku 1984 i Nowego wspaniałego świata. Samogwałcąca się pozbawionym już treści fetyszem liberalnej demokracji ciotka Euroatlantycka znalazła się w poważnym, już nie tylko kulturę obejmującym, kryzysie. Jednak blada i pod kroplówką uparcie odmawia przyjęcia konsekwencji tego faktu do wiadomości. Czekają nas zmiany o skali porównywalnej z tymi których 20to lecie właśnie obchodzimy. No, jakieś tam mury upadną, tak przy podobnych okazjach być musi. Używanie marihuany i kokainy powinno być dozwolone - przekonują członkowie latynoamerykańskiej komisji ds. narkotyków i demokracji, w skład której wchodzą pisarze tacy jak Paulo Coelho i Mario Vargas Llosa. Nie tylko pisarze potrzebują nowych źródeł inspiracji.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
inecki




Dołączył: 19 Sie 2008
Posty: 465
Post zebrał 0.000 mBTC

PostWysłany: 16:54, 07 Lip '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem


_________________
storyofstuff
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Autorskie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona: 1, 2   » 
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


narkotyki i prohibicja - realny problem, czy ...
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile