|
Autor
|
Wiadomość |
franek12
Dołączył: 13 Kwi 2008 Posty: 664
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 09:04, 23 Kwi '08
Temat postu: Co jemy |
|
|
http://www.gazetawyborcza.pl/1,75480,5134828.html
Cytat: |
Najtańsza mielonka wieprzowa w Polsce jest z kurczaków. Najtańszy syrop malinowy nie ma ani jednej maliny
Czy to w ogóle ważne co się je? Trzeba jakoś wyżywić miliardy ludzi na świecie. Napisz co sądzisz o najtańszych produktach: listydogazety@
Kupujemy tanio, najtaniej. Ale czy zastanawiamy się, jakim prawem te rzeczy tak mało kosztują? W imieniu nas, konsumentów, schylam się do najniższej półki.
Najtańszy chleb. Chleb Polskie Zboża - 1,29 zł
- To chyba najtańszy chleb półkilogramowy w Warszawie - przyznaje dyr. Maria Wieteska z warszawskiej Spółdzielni Piekarsko-Ciastkarskiej SPC. - Stworzyliśmy dla Biedronki tanią markę Polskie Zboża.
- Jakim cudem ten chleb jest taki tani?
- Pełna mechanizacja produkcji, to już przemysł, linia produkcyjna wypuszcza kilka tysięcy bochenków na godzinę.
- Czym różni się od waszego markowego chleba za 2,39?
- Nasz Chleb Baltonowski jest smakowo inny, mówią, że "prywaciarski". Tam stosujemy naturalne zakwaszanie, kwas mlekowy, bakterie, które pracują nad fermentacją. To wymaga pracy ludzi. Pracownicy pilnują, przekładają, przenoszą zakwas do kolejnych dzież.
- A Polskie Zboża?
- W 85 proc. jest produkowany z mąki pszennej. Od 2005 roku ona jest tańsza od żytniej. I nie jest potrzebna przedłużona fermentacja mąki żytniej. A czas to pieniądz.
Najtańsza szynka. Szynka ogonówka. 1 kg - 13,99 zł
"Extra nastrzyk 200 procent! Extra produkt! 160 procent sukcesu! Vitasol". Ewa Mrówka z PIH pokazuje mi kolorowe reklamy, jakich nie znajdziemy w prasie codziennej. Ta pochodzi z pisma "Gospodarka Mięsna". Kolejna z pisma "Mięso i Wędliny", dotyczy preparatu Vitacel: "Wyższa wydajność obróbki cieplnej! Lepsza tekstura i smak! Wyjątkowe wiązanie wody i tłuszczu! Błonnik pszenny - wyjątkowe połączenie zdrowia i funkcji! Bez pylenia na produkcji, bez kapania na ogniu".
- I co w tym złego? Może taki błonnik pszenny jest bardzo zdrowy.
- Nie mówię, że nie jest. Ale to w niczym nie przypomina prawdziwej szynki, jakiej smak pamiętamy sprzed lat. Do 2003 roku obowiązywały Polskie Normy, zgodnie z którymi wędlina przekraczająca masą 130 proc. surowca (czyli z kilograma mięsa uzyskiwano powyżej 1,3 kg szynki) była uznawana za produkt szynkopodobny. Teraz stosowanie tych norm to dobra wola producenta. Konsument powinien jednak wiedzieć, że kupuje wędlinę złożoną w połowie z szynki, a w połowie z roślinnych dodatków białkowych i wody.
- Naprawdę tylko w połowie z szynki?
- Fachowcy potrafią z kilograma mięsa uzyskać dwa kilo produktu. Nastrzykuje się je wodą, a potem dodaje substancje wiążące wodę i sól, dlatego wędliny są takie słone. Także kolagen (białko stosowane głównie w kosmetykach). I dodatki sojowe, które poprawiają strukturę i zwiększają zawartość białka tak, że w laboratorium nie da się wykryć fałszerstwa.
- Czy to naprawdę źle?
- Są różne mody. Mięsarze twierdzą, że Polacy lubią, kiedy szynka "płacze", wilgotne wędliny uważają za soczyste. I przekonują, że od kiedy pojawiły się nowoczesne wędliny z wodą i soją, które mają przez to mniej tłuszczu - to ludzie są zdrowsi.
Dr Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska z Instytutu Żywności i Żywienia oponuje: - Człowiek to nie tylko układ krwionośny. Soja nie jest źródłem żelaza, tylko prawdziwe mięso. A bardzo dużo jest w społeczeństwie niedokrwistości i żelazo jest potrzebne. Ponadto europejska soja jest bogata w fitoestrogeny. Ich nadmiar powoduje hamowanie wytwarzania hormonów własnych, zwłaszcza testosteronu. To dobre dla kobiet w menopauzie. Czy to nie przez tę soję mężczyźni robią się tacy zniewieściali, opóźnia się dojrzewanie płciowe u chłopców?
O najtańszą szynkę z Carrefoura pytam jej producenta Henryka Kanię, właściciela zakładów mięsnych w Pszczynie.
- Mamy wędliny z różnych półek: szynki dojrzewające, polędwice surowe. A szynka z łopatki jest tańsza.
- Ile wody jest w najtańszej szynce?
- Przecież samo mięso składa się w 70 procentach z wody. Wiedział pan?
- Spytam inaczej: ile wędliny uzyskuje pan z 1 kg szynki?
- 1,20-1,30 kg. To standard.
- Co pan dodaje, że ona się tak zwiększa? Soję?
- Jeśli ktoś dodaje soję, to musi to napisać na etykiecie.
- A pan dodaje czy nie?
- Są substancje białkowe, może niektóre na bazie soi. Uczciwie mówiąc, to nawet nie wiem.
- A kto ma wiedzieć jak nie pan?
- Mam czterech technologów, musiałbym ich spytać.
Najtańszy keczup. Keczup Tesco - 1,99 zł
Rekordowe przebicie - produkt Tesco jest ponad trzy razy tańszy od Hellmann'sa (6,23) - ale też rekordowe przegięcie.Trzy pierwsze składniki Hellmann'sa: koncentrat pomidorowy (63 proc.), cukier i woda. Keczup Tesco to właściwie sok: woda, przecier pomidorowy (19 proc.), cukier.
- Nie tyle sok, co napój, bo ilość pomidorów jest tu śladowa - prostuje dr Monika Hoffmann z Wydziału Technologii Żywienia SGGW. - Nie dość, że przecieru jest bardzo mało, to jest jeszcze trzy razy mniej stężony niż koncentrat. Coś musi zagęszczać ten produkt - woda związana za pomocą skrobi. Najbardziej przypomina mi to budyń o smaku pomidorowym.
Byłem pewien, że droższy keczup będzie "bez konserwantów" - ale nie, ma je tak jak tańszy. Dietetyk dr Kozłowska-Wojciechowska się nie dziwi: - Sztuczne konserwanty są przebadane, dopuszczone do użytku i nie szkodzą. A najstarszym konserwantem jest sól, tyle że produkty konserwowane w ten sposób wcale nie są zdrowe. Sól w nadmiarze przyczynia się do udarów mózgu, raka żołądka. Jemy 14 g soli dziennie, a powinniśmy jeść 5-6 g.
Najtańszy dżem
Dżem truskawkowy Sympathica. 0,5 litra - 2,39 zł
Najtańsze dżemy to sam ulepek. Bo bierze się do ich produkcji mało owoców, a dużo pektyny (roślinna żelatyna z wytłoków jabłkowych lub cytrusowych), wody i cukru. Powstaje dżemowa galaretka. Kremowe truskawki w słoiczku cuchną siarką. - To pulpa, czyli owoce utrwalone dwutlenkiem siarki - wyjaśnia doktor Monika Hoffmann ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Z pulpy robi się dżem, bo fabryka nie pracuje przecież tylko wtedy, kiedy owoce są świeże.
- Dwutlenek siarki odparowuje, ale czuć pozostałości. Mogą one być alergizujące - dodaje dr Hoffmann. - Lepszym sposobem przechowywania owoców jest mrożenie, bo zachowują wtedy wartości odżywcze, witaminy. Ale to jest droższe.
A może być jeszcze taniej - kiedy dżem zrobi się z przecieru. Owoce na przecier nie muszą ładnie wyglądać, więc trafiają tam nadpsute odrzuty.
Dżem trzeba czymś utrwalić. Nie trzeba bać się chemicznych konserwantów, wszystkie są przebadane i dopuszczone do użytku. Ale lepsza - i droższa - jest obróbka termiczna i szczelne zamknięcie. Tak jak nasze babcie gotowały na gazie słoiczki konfitur. Jeśli dżem jest w plastiku, to na pewno został utrwalony konserwantami.
Rekordowo tani dżem Sympathica z Lidla jest sprzedawany w bardzo ładnych kubeczkach z cienkiego plastiku.
W 100 g jest 47 g cukru i 36 g truskawek.
Dla porównania w dżemie z Łowicza jest odwrotnie: 40 g owoców i 36 g cukru.
- Tani dżem na kanapce w smaku będzie podobny - ocenia Marcin Wiliński, kucharz z warszawskiej knajpki Pod Lipą. - Ale jeśli weźmie się go do naleśników i podgrzeje, to on się roztopi i wypłynie.
Najtańszy napój. Grapcio z sokiem. Butelka - 1,39 zł
Dr Monika Hoffmann ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego trzyma w szafce napoje dla dzieci. Kolorowa woda z cukrem. Grapcio z sokiem zawiera 1 proc. soku.
- Spójnik "z" jest w tej sytuacji nieuczciwy - uważa pani doktor. - Bo na przykład Frutek O SMAKU marchwiowo-pomarańczowo--bananowym przynajmniej nie oszukuje, a ma 3 proc. soku. Jednak to nadal dramatycznie mało, bo nawet fanta - odsądzana od czci i wiary, że taka słodka i niezdrowa - ma aż 6 proc. soku.
- Jakim cudem napój Grapcio jest tak tani?
- Bo czynnikiem kosztotwórczym jest sok - wyjaśnia Dariusz Olczar, główny technolog Ustronianki. - A Grapcio jest zaliczany do grupy napojów bezalkoholowych. W tej kategorii tylko nieliczne produkty posiadają w składzie sok owocowy. Wśród nich nasz Grapcio.
- Czy to jest zdrowe dla dzieci?
- Nasze napoje są produkowane zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa żywnościowego i w myśl niego są produktami dopuszczonymi do spożycia - odpowiada technolog Ustronianki.
Dopuszczone nie znaczy zdrowe, jeśli napój to sam cukier - oprócz wody. Dr Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska z Instytutu Żywności i Żywienia oponuje: - Cukier to prosta droga do otyłości. Młodzi ludzie ok. 15 proc. spożywanych kalorii czerpią ze słodzonych napojów.
Najtańszy syrop malinowy
Syrop malinowy Tesco. Butelka - 1,05 zł
Często nie trzeba być Sherlockiem Holmesem, wystarczy czytać etykiety. Trzeba tylko znać podstawową zasadę: składniki wypisuje się według objętości, to, czego jest najwięcej - na początku, czego najmniej - na końcu. Z czego jest zagęszczany syrop malinowy? Z malin?
Zaprawa do napojów o smaku malinowym Tesco kosztuje trzy razy taniej niż markowy syrop. Składa się kolejno z wody, syropu glukozowo-fruktozowego, kwasku cytrynowego, stabilizatora, aromatu, substancji słodzącej, barwnika oraz substancji konserwującej. Malin nie ma tu ani śladu, jest tylko chemiczny aromat. Syntetyczne aromaty robi się z estrów, aldehydów i ketonów, czyli z ropy naftowej.
- Niech pan nie przesadza - oponuje dietetyk dr Kozłowska-Wojciechowska. - To substancje dopuszczone do użytku. Syntetyczny aromat nie jest szkodliwy, a nadmiar cukru tak.
Wracam do półki z syropami owocowymi. Dla odmiany biorę pod lupę drogi produkt - syrop malinowy Herbapolu za 4,89 zł.
Czytam etykietę: cukier, syrop, woda i dopiero na czwartym miejscu zagęszczony sok. Ale jaki? Aroniowy! Dodatek zagęszczonego soku malinowego jest znikomy, bo został wymieniony nawet za aromatem.
Ściślej, taki sok Herbapol produkował na jesieni. Zimowa dostawa różni się składem: cukier, syrop, woda, zagęszczony sok aroniowy i... zagęszczony sok z czarnej marchwi. Jest też precyzyjna informacja, ile jest dwukrotnie zagęszczonego soku malinowego: 0,25 proc. To jedna malinka.
Jacek Sim z Herbapolu wyjaśnia: - Sok malinowy nie nadaje się do dłuższego przechowywania, gdyż nawet przygotowany metodą domową po pewnym czasie traci swój naturalny kolor i brązowieje. Odpowiednio dobrana kompozycja dodatkowych - poza zagęszczonym sokiem malinowym - składników zapewnia kolor, smak i zapach malinowy intensywniejszy i trwalszy niż sam sok malinowy. Wynika to z oczekiwań konsumentów. Ponadto zdrowotne walory produktu dzięki aronii są wyższe, niż zapewniałby sam syrop malinowy.
Najtańszy nektar. Garden. 2 litry - 3,69 zł
Nektar to napój bogów olimpijskich, wspaniały i delikatny. Ale to dotyczy mitologii, a nie sklepowych półek.
Bo na półkach najwyżej jest sok. W sezonie robi się go ze świeżych owoców, potem można rozcieńczyć uzyskany koncentrat. Ale obowiązuje zasada: sok nie może być jednocześnie dosładzany i zakwaszany. Albo się go nieznacznie dosładza (do 15 g cukru na litr, żeby skorygować smak, np. sok grejpfrutowy), albo zakwasza (np. sok gruszkowy, winogronowy).
Nektar zawiera 25-50 proc. soku. To średnia półka. W przypadku owoców, które można wycisnąć (np. pomarańcze, jabłka), obowiązująca ilość soku to 50 proc. A nektary z papkowatych i gęstych owoców jak banan oraz bardzo kwaśnych jak czarna porzeczka, aronia muszą mieć 25 proc. soku.
Najniżej są napoje owocowe, które muszą zwierać powyżej 20 proc. soku. Producenci starają się ukryć wstydliwe słowo "napój". "Garden prosto z sadu" to niezła ściema. Wbrew temu hasłu z tyłu znajdziemy małą czcionką, że został wyprodukowany bynajmniej nie ze świeżych jabłek, tylko z zagęszczonego soku owocowego. Zawiera 20 proc. owoców. W tej sytuacji wybite z przodu hasło "100 procent świeżego smaku" jest co najmniej wprowadzeniem klienta w błąd. A hasło "1+1 litr gratis" robi się zabawne. - Ten gratis to posłodzona woda - komentuje dr Monika Hoffmann z SGGW.
Dokładnie tak jest. Garden kosztuje 3,69 zł za dwa litry, gdy za litrowy sok jabłkowy Fortuny trzeba zapłacić 3,08. Czyli litr wody z cukrem (uwaga, jeszcze taniej jest ze słodzikiem!) kosztuje 61 groszy.
Najtańszy sos do pieczeni. Sos do pieczeni Tesco - 0,99 zł
Sosy do pieczeni, pięć pierwszych składników w dwóch markach. Marka Tesco: mąka pszenna, laktoza, skrobia ziemniaczana, sól, substancja wzmacniająca smak. Droższy Knorr, za 1,67 zł: skrobia modyfikowana, maltodekstryna, glukoza, mąka pszenna, tłuszcz roślinny. Sos Tesco potania mąka.
- Cenę droższego sosu podnosi skrobia chemicznie modyfikowana (jest w pełni bezpieczna i nie należy tego mylić z żywnością genetycznie modyfikowaną), która lepiej kleikuje - wyjaśnia dr Monika Hoffmann. - W drugim taką funkcję ma mąka, ale sos trzeba długo mieszać, a i tak nie uzyska się równie gładkiej konsystencji.
Najtańsza mielonka wieprzowa. Mielonka w puszce Tesco - 2,49 zł
Markowy luncheon meat z Sokołowa (za 4,29 zł puszka) to 53 proc. mięsa wieprzowego, dalej woda, tłuszcz wieprzowy, skrobia, białko sojowe itd. Natomiast marka Tesco (za 2,49 zł) składa się przede wszystkim z tzw. mięsa oddzielonego mechanicznie (MOM, inaczej spray mięsny), i to z kurcząt. Jest go w produkcie aż 33 proc. Dalej: woda, skórki wieprzowe (fu!), tłuszcz wieprzowy i dopiero na piątym miejscu mięso wieprzowe - zaledwie 6,6 proc. Czyli najtańsza mielonka wieprzowa jest z mięsa kurczaków.
- I bardzo dobrze, bo kurze jest zdrowsze od czerwonego - komentuje zaskakująco dietetyk dr Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska.
Jednak wieprzowina, którą udaje kurczak, sama potrafi udawać cielęcinę. Krystyna Gawkowska z Państwowej Inspekcji Handlowej do dziś nie może się nadziwić produktowi Parówki Cielęce, który kiedyś widziała. W składzie była sama wieprzowina, o jedną trzecią tańsza od cielęciny.
Najtańsze orzeszki w puszce
Orzeszki Carrefoura i Tesco - 1,50 zł
- Jakim prawem pana orzeszki są takie tanie?
Szef firmy produkującej orzeszki w puszkach, m.in. dla Carrefoura i Tesco, nie chce podawać w gazecie nazwiska ani swojej marki. W zamian będzie odpowiadał szczerze.
- Czasem sieć sprzedaje poniżej ceny zakupu. Mogę pokazać faktury. Sprzedajemy im puszkę po 1,30 zł, a oni wystawiają towar po 1,20. Przyciągają ludzi.
To 1,30 to i tak dwa razy taniej niż markowe orzechy, bo orzeszki Felix kosztują 3,50 zł.
- Większość producentów sypie śmieci. Orzeszki, które nie powinny iść do konfekcji, tylko na krajankę do cukiernictwa.
Skąd się bierze te śmieci?
- Z Hamburga. To orzechy z Chin, które przypłynęły do Niemiec i tam okazuje się, że są nieodpowiedniej jakości. Lekko zjełczałe, nadają się na paszę, a nie dla ludzi. Powinno się to odesłać do nadawcy na jego koszt. Więc Chińczyk woli spuścić cenę o połowę, ale pozbyć się kłopotu.
- Polska nie importuje takich orzechów?
- Nie przeszłyby badań aflotoksyn, to takie pleśni rakotwórcze. U nas te przepisy są zbyt surowe, u Niemców łagodniejsze. A jak sprowadzam te orzechy z Unii Europejskiej, to już nie muszę robić badań.
- Pan sprowadza?
- Przyznam, że zdarzyło mi się zakupić partię z Hamburga dla jednej z sieci. Bo dla supermarketów tylko cena się liczy.
Najtańsza pasta do zębów. Dentica - 2,69 zł. To prawie jedna trzecia ceny markowej pasty Blend A Med.
Prezydent Polskiego Towarzystwa Stomatologicznego Marek Ziętek wyjaśnia, że pasta do zębów służy do trzech rzeczy. Ma działać przeciwpróchnicowo, czyli powinna zawierać związki fluoru. Przeciwzapalnie - triclosan. I oczyszczająco - tlenek wapnia, związki cynku. Ziętek domyśla się recepty na tańszą pastę. Po pierwsze, stosuje się bardziej zanieczyszczony krajowy tlenek wapnia (zagraniczny jest bardziej miałki). Po drugie, nieorganiczne związki fluoru są tańsze od organicznych. A po trzecie, nie dodaje się tzw. kopolimerów (one powodują, że triclosan po nałożeniu na szkliwo będzie się powoli z niego uwalniał, nawet do 24 godzin - stąd slogany reklamowe o długotrwałej ochronie).
Katarzyna Jankowska z firmy Torf produkującej pastę Dentica: - Bywa, że pasty mają napisane, że super wzmacniają szkliwo, mają składnik wybielający i jeszcze wspomagają odchudzanie. Że jak pan umyje zęby, to w paście jest taka substancja, że nie będzie pan głodny. My nie składamy takich obietnic. Pasta ma się pienić, oczyścić zęby i odświeżyć oddech.
Najtańsze piwo. Piwo Tesco - 1,14 zł/puszka
W Tesco mówią, że ich piwo produkuje browar Van Pur. Mało alkoholu - tylko 4 proc. Dwa i pół razy taniej niż puszka piwa tego samego browaru, ale sprzedawana pod jego logo.
Jakim cudem to piwo jest takie tanie?
Po kilku tygodniach ustaleń otrzymałem odpowiedź prezesa Marka Krzystkiewicza, że to efekt niższych kosztów promocji i dystrybucji oraz zerowego kosztu reklamy. Zaś "w zakresie technologii produkcji, jakości surowców, jak i kontroli jakości brak jest istotnych różnic" między piwem Van Pur a marką supermarketową.
Ale skąd aż dwuipółkrotne przebicie?
Doktor inż. Elżbieta Baca z Zakładu Technologii Piwa i Słodu w Instytucie Biotechnologii Przemysłu Rolno-Spożywczego podsuwa taką hipotezę: - Jeżeli browar ma zalegające piwo, to woli się go pozbyć nawet po cenie produkcji. Produkcja piwa trwa trzy-cztery tygodnie, a potem towar ma pół roku-rok trwałości. Sprawdzam w sklepie: pudło. Piwo marki Tesco ma najdłuższy termin przydatności w całym dziale piwnym.
Paweł Kwiatkowski, rzecznik prasowy konkurencyjnej Kompanii Piwowarskiej, podsuwa inne tropy: - Można używać słodu jęczmiennego albo zamiast niego kukurydzy, to tańsze. Można kupić chmiel gorszej klasy, bez aromatu i dodać aromat syntetyczny. Można też dodać enzymy, żeby przyspieszyć proces fermentacji. Wtedy da się więcej wyprodukować w krótszym czasie.
Eliza Panek z Browaru Żywiec dodaje: - Jeśli się przerwie fermentację, wyjdzie piwo z mniejszą zawartością ekstraktu, czyli mówiąc w uproszczeniu - słabsze. A akcyzę płaci się od zawartości alkoholu. Ale i tak się nie da wyprodukować piwa w takiej cenie, bo nie da się tak zbić kosztów fiskalnych, pytałam w naszym dziale technologii. Nawet przy słabym piwie sama akcyza i VAT to razem 77 groszy. A produkcja?
Paweł Kwiatkowski: - W branży mówi się, że "piwo generuje traffic". Czyli ludzie przyjdą do sklepu po tanie piwo i coś przy okazji dokupią.
Najtańsza kawa rozpuszczalna. Tesco. 100 gramów - 5,99 zł
Kawa składa się w 100 proc. z kawy. Ale może być suszona rozpyłowo albo liofilizowana. Pierwsza obróbka powoduje utratę aromatu, gorszy smak, ale jest tańsza. Koncentrat kawy wpuszcza się w cylinder i suszy w strumieniu gorącego powietrza. Wychodzą z tego granulki kawowe. Kawa liofilizowana (koncentrat się mrozi) wygląda jak małe kryształki.
Jak to się dzieje, że marka supermarketowa jest prawie dwa razy tańsza od Nescafé (10,91 za taki sam słoiczek przy takiej samej obróbce)?
Producent marki własnej kawy rozpuszczalnej dla Carrefoura i Tesco: - Od 40 do 60 proc. ceny słoiczka to dystrybucja i marketing. Przy marce własnej nie trzeba tego doliczać.
Ten mechanizm potwierdza Marcin Ciecierski z FHU Excellence, firmy produkującej syropy - zarówno pod swoim logo, jak i tzw. marką własną - dopowiada: - Do ceny produktu z własnym logo trzeba doliczyć jeszcze 50 proc. kosztów na promocję. Dla merchandisera, żeby wyżej umieścił towar na półce, albo dla pani magazynierki. Nie pieniądze, bo za to się teraz idzie do więzienia. Ale długopis, szklanka, koszulka. Pan wie, ile te gadżety kosztują?
Krzysztof Szponder z Metra zarządzającego siecią Real dorzuca kilka liczb: - Koszty dobrej tygodniowej kampanii telewizyjnej to pół miliona złotych. Producent marki własnej ich nie ponosi. A druga rzecz to wolumen produkcji. Jak zagwarantujemy masarni zbyt 60 ton szynki tygodniowo, to ona może obniżyć koszty.
Policzmy. Jeśli 100-gramowy słoiczek kawy granulowanej w Tesco kosztuje 5,99 zł i doliczymy do niego 60 proc., wyjdzie nam 9,59 zł. Mniej więcej tyle samo, ile stojący obok słoiczek kawy Nescafé (10,91 zł).
W tej sytuacji rodzi się inne pytanie: dlaczego drogie produkty same w sobie nie są w zasadzie droższe od tanich?
Najtańsze prezerwatywy. Rosetex . 3 szt. - 2,99 zł
Poprosiłem żonę o pomoc. Wzięliśmy dwie prezerwatywy. Ja trzymałem, a żona półlitrowymi butelkami wlewała wodę. I liczyliśmy, która po ilu butelkach pęknie. Tańsza pękła dwie butelki wcześniej. Ale Andrzej Karczewicz z Urzędu Rejestracji Leków zapewnia, że każda sprzedawana w Unii Europejskiej prezerwatywa musi wytrzymać po napompowaniu 18 litrami powietrza przy ciśnieniu 2 atmosfer.
Tanich prezerwatyw szukałem w marketach. Marki własnej nie znalazłem nigdzie. Najtańsze były Roseteksy za 2,99 zł - połowa ceny markowych prezerwatyw na półce obok.
O kosztach decyduje element ludzki. - Przy sprawdzaniu jakości prezerwatyw w fabryce jest dużo ręcznej roboty - opowiada Andrzej Karczewicz. - Siedzą ludzie i naciągają prezerwatywy na metalowe fallusy, potem puszcza się prąd o wysokim napięciu i znów trzeba prezerwatywy ściągnąć i zrolować. Dlatego tańsze są prezerwatywy produkowane tam, gdzie są niższe koszty pracy.
- Cenę możemy obniżyć przez tańsze opakowanie - mówi Olgierd Wejner z Abpolu produkującego prezerwatywy Rosetex. - U nas to nieklejony kawałek kartonika. A są opakowania w formie pudełeczka, jeszcze z folią zewnętrzną.
Można też oszczędzić na dodatkach. Prezerwatywa jest nawilżana środkiem chemicznym. Tańszy będzie wysychał zaraz po odpakowaniu prezerwatywy, droższy utrzyma się przez wiele minut. Ale dyr. Lucjan Exner z Unimilu mówi, że nie opłaca się obniżać ceny prezerwatyw: - Generalnie kupuje się drogie. Są dwie takie kategorie produktów: prezerwatywy i przeciery dla dzieci w słoiczkach, w których konsument kieruje się ceną, aby była jak najwyższa.
|
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
jabba
Dołączył: 30 Gru 2007 Posty: 1186
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 18:12, 23 Kwi '08
Temat postu: |
|
|
No to teraz wiecie czemu za komuny brakowało mięsa.
Teraz z kilograma mięsa fachowcy robią dwa
_________________ http://republika.pl/blog_fa_550912/991430/sz/zwoliludu.gif
________________________________
A na drzewach zamiast liści wisieć będą komuniści
i LEWACY
Raz sierpem raz młotem w czerwoną hołotę
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Mijak
Dołączył: 28 Gru 2007 Posty: 505
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 20:45, 23 Kwi '08
Temat postu: |
|
|
Z 1 kilograma tylko 2 i to w najgorszej szynce?!
Brzmi niby kiepsko, ale wcześniej myślałem, że jest jeszcze dużo gorzej.
_________________ Nie ma rzeczy niemożliwych. Są tylko nielogiczne i mało prawdopodobne.
GG 7434411
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Tomkiewicz
Dołączył: 11 Gru 2007 Posty: 989
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 21:24, 23 Kwi '08
Temat postu: |
|
|
To przekopiuję dla Was mój post z innego forum :
"Dziś rozmawiałem ze znajomym, który mieszka na wsi. Ten z kolei ma kuzyna pracującego w jednej z firm mięsno-wędliniarskich - rzecz jasna nie w zarządzie, tylko "przy taśmie".
Firma ta jest dość znana w naszym kraju, ale nie ma to znaczenia dla sensu tego wątku, bo praktyki i technologie właściwe są dla ogółu przemysłu mięsnego nastawionego na masową produkcję. Tak więc nie ma znaczenia, czy to Pcim Górny czy Kraków.
Otóż, rzecz na wstępie będzie o szynce, choć byłbym zadowolony, gdyby wątek stał się leksykonem obnażającym mechanizmy produkcji zywności i stał się też takim publicznym zbiorem przykładów nieuczciwości producenckiej, jaka zwykle wynika z chęci szybkiego zysku.
Znajomy powiedział, jak produkuje się szynkę, choć należałoby to ująć w kategorii konstruowania produktu lub jego preparowania.
Wszyscy wiemy, że szynka dostępna w sklepach w większości stanowi okrągły, bardzo różowy twór o śliskiej, szklistej powierzchni. Cechą charakterystyczną jest brak cech. Ta szynka nie ma zapachu ani smaku. Jest sztuczna i tak należy ją pojmować.
Jak to wygląda w praktyce ?
Producent zamienia półkilogramowy kawałek mięsa w prawie dwukilogramową szynkę. Jak to się dzieje ? Szynka trafia na taśmę, gdzie zainstalowana jest maszyna z przyciskami start i stop, a jej częścią roboczą są dość duże strzykawki. Właściwie jest to głowica z osadzonymi podajnikami. Pod nią trafia nieszczęsny kwałek wieprzowiny. Wówczas jest on szprycowany specjalnym roztworem (nie znam składu, ale gdy się dowiem, zaraz napiszę). Mięso przedtem jest owinięte maszynowo w gumową siatkę, która rozszerza się wraz szynką do żądanych rozmiarów. Wyobraźcie sobie, że mięcho napełnia się roztworem, nadyma i staje się o wiele cieższe. Powstaje kawał paskudnego produktu, który trafia do konsumenta. Pracownik stoi przy maszynach i wciska buttony. Właściwie pompuje cieczą mięso.
Ostateczny produkt nie ma nic wspólnego z prawdziwą szynką, tak jak większość żółtych serów, gdy nie kosztują 19 zł za kg.
Człowiek z przetwórni mięsa w ogóle ne jada wędlin, bo jak zobaczył, co się dodaje do kiełbas, zwątpił szczerze i ostatecznie. O tych dodatkach dowiem się również".
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Spektrometr
Dołączył: 16 Lis 2007 Posty: 132
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 22:21, 23 Kwi '08
Temat postu: |
|
|
Poniżej artykuł o tym jakimi metodami wytwarza się produkty wędlino-podobne.
ŚWIŃSTWA W ŚWINIACH Andrzej F. Nowak
Przyglądając się poczynaniom polskich producentów przetworów mięsnych można odnieść wrażenie, że ich największym strapieniem jest myśl: "W jaki sposób ze świni ważącej 100 kilogramów wyprodukować tonę kiełbasy?" Wygląda na to, że już dawno przestali zastanawiać się nad tym, co zrobić, żeby ich wyroby były smaczne i zdrowe. Silna konkurencja i pogoń za wydajnością spowodowały, że już całkowicie podporządkowali się bożkowi o imieniu ZYSK.
WYBUCHOWA SZYNKA
O smaku szynki decyduje ilość zawartego w niej białka.
Tradycyjna szynka - taka, jaką robili nasi dziadkowie - zawiera go około 20 procent, resztę stanowi woda (człowiek też w dużej mierze składa się z wody). W przypadku produktów tłustych, takich jak na przykład baleron, proporcje białka i tłuszczu są większe. Ponadto w szynce mamy jeszcze tłuszcz i sól. Odzwierzęce produkty są najdroższym składnikiem wyrobów mięsnych, dlatego przetwórcy od lat szukali sposobu obniżenia kosztów produkcji. Okazało się, że do solanki (mieszanki wody z solą) można dodawać chemiczne dodatki, które wpływają na strukturę, wygląd, a nawet smak wyrobu.
Wielu smakoszy nie zdaje sobie zapewne sprawy, jakie świństwa pakuje się w Polsce do przetworów mięsnych. Weźmy choćby takie fosforany. Fosfor, jak pamiętamy z lekcji chemii, to pierwiastek łatwopalny, silnie trujący, stosowany między innymi w przemyśle pirotechnicznym oraz do produkcji nawozów sztucznych i zapałek. Tymczasem polskie normy żywieniowe (nie mówiąc o unijnych) dopuszczają stosowanie polifosforanów, czyli złożonych soli kwasów tego pierwiastka. Wcześniej można je było dodawać do mięs, ale od stycznia bieżącego roku jest to możliwe również w przypadku kiełbas.
W jakim celu dodaje się takie trucizny? Otóż fosforany świetnie wiążą wodę, dzięki czemu na przykład do szynki można wpompować ogromne ilości solanki i z kilograma mięsa uzyskać nawet 3 kilogramy wyrobu. Wystarczy kilka gramów fosforu, aby wtłoczona do wyrobu woda nie wyciekła podczas obróbki, a tym bardziej na ladzie sklepowej. Łatwo taką szynkę sprawdzić: jeśli skacze i strzela na rozgrzanej patelni, a przechowywana w lodówce na talerzyku leży w kałuży wody, z pewnością jest nafaszerowana solanką z polifosforanami.
Żeby podnieść białkowość szynki, do solanki dodaje się sproszkowane białko sojowe (nie może go być więcej niż 1,5 procenta). Co roku importuje się do naszego kraju blisko 80000 ton izolatów i koncentratów sojowych, jednak nie istnieją normy znakowania wyrobów zawierających takie białko. Nie byłoby w tym nic złego, wszak soja ma wiele cennych wartości odżywczych, gdyby nie fakt, że około 20 procent tych produktów jest zmodyfikowane genetycznie. Preparaty te są tańsze od tradycyjnych, dlatego wielu producentów chętnie po nie sięga. Trudno na razie ocenić, jakie to stwarza zagrożenia dla naszego zdrowia, pewne jest natomiast, że w wielu krajach zachodnich takie praktyki są surowo zakazane.
PRZEMYSŁ CHEMICZNY
Jeszcze kilka lat temu dopuszczalne normy żywieniowe w Polsce były o wiele bardziej drastyczne. W roku 1994 Państwowa Inspekcja Handlowa wycofywała z handlu
szynkę zawierającą 2 gramy polifosforanów w kilogramie gotowego produktu. Niestety, już od zeszłego roku zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia można stosować do pięciu gramów fosforanów na litr solanki, czego producenci nie omieszkali wykorzystać.
Co stanie się z wyrobem, w którym przesadzono z fosforanami? Będzie zbyt suchy i - czego nie trzeba chyba dodawać - trujący. Kto wie, może nawet wybuchnie?
Jak w takim razie odnieść się do takiego dictum:
eksperci oceniający wyroby mięsne podczas konkursów wędliniarskich, jakie odbywają się regularnie pod patronatem ministra rolnictwa i rozwoju wsi (!), zwracają uwagę przetwórcom, że w swoich produktach powinni stosować więcej fosforanów. ponieważ poprawiają one wygląd wędlin.
Kolejny ciekawy przykład to nitryt (azotyn sodu). Środek ten przyspiesza peklowanie mięsa i nadaje mu różowy kolor. Trzeba się z nim umiejętnie obchodzić, ponieważ to niezwykle silna trucizna i nawet niewielka pomyłka w proporcjach może okazać się katastrofalna w skutkach. Do kilograma mięsa można dodać jedynie 0,0125 g nitrytu.
Dawniej szynki peklowało się na sucho, zanurzając je w solance. Leżały w niej około dwóch tygodni, potem były obmywane, wędzone i parzone. Ze 100 kilogramów mięsa uzyskiwało się wtedy około 70 kilogramów szynki.
Dzisiaj czas peklowania szynki wynosi tylko dobę, a z kilograma mięsa można uzyskać nawet 3 kilogramy gotowego wyrobu.
SZARE OCZKO
Naukowo udowodniono, że kupujący kieruje się przede wszystkim wzrokiem. Prędzej kupi atrakcyjny dla oka produkt, do tego ładnie opakowany, niż gorzej wyglądający, ale zdrowszy. Dlatego wielu klientów sklepów mięsnych daje się nabrać na ładny wygląd, nie domyślając się nawet, że jest on wynikiem dodatków chemicznych. W hipermarketach zdarzają się nawet szynki o cenie poniżej 10 zł, ale mięsa się tam raczej nie uświadczy. To już nie produkt spożywczy, ale chemiczny. A szynka bez azotynów i azotanów nie ma wyglądu - jest smaczna, ale szara, przypomina białą kiełbasę albo mięso wyjęte z zupy.
Trzeba jednak przyznać, że świadomość kupujących oraz producentów rośnie i w niektórych sklepach, głównie w większych miastach, można już kupić naturalne wędliny i szynki. Są oczywiście droższe, ale z pewnością zdrowsze.
Na przykład mieszkańcy Krakowa, szczególnie ci starsi, pamiętający dawne wyroby, kupują kiełbasę wiejską tylko z widocznym na przekroju "szarym oczkiem". Oznacza ono, że do wędliny nie dodano nitrytu, ale zwykłej soli.
Gdyby taki wyrób pokazać klientom z innego regionu kraju, powiedzieliby, że wygląda na zepsuty.
MENDELEJEW
Nastrzykiwanie szynek nie jest nowym wynalazkiem.
Przepis zezwalający na takie praktyki wprowadzono w Polsce już w roku 1975. Pierwsze urządzenia miały około 20 igieł, a roztwór solanki osiągał 16 procent.
Pozwalało to uzyskać kilogram szynki z tej samej ilości mięsa. Po roku 1989 zaczęły do nas napływać zachodnie urządzenia i technologie do produkcji przetworów mięsnych. Zapoczątkowało to prawdziwą rewolucję. Ilość dodawanej do mięsa solanki znacznie wzrosła - z 16 do 50 procent. Zmieniła się też technologia - w najnowszych nastrzykiwarkach jest już około dwustu igieł, mają ponadto głowice nacinające mięśnie, przez co solanka rozchodzi się równomiernie. Zaczęto również stosować masownice, sprytne urządzenia, w których pod wpływem szybkiego ruchu obrotowego można do mięsa wcisnąć, co się tylko żywnie podoba.
Ostatnio wielką furorę robią także karageny - środki produkowane na bazie alg morskich. Są tańsze od mięsa, obojętne dla organizmu, a co najważniejsze - rewelacyjnie wiążą wodę (kilogram potrafi związać aż sto litrów).
W połączeniu z innymi dodatkami stanowią świetny wypełniacz, który znacznie obniża koszty produkcji i podnosi zyski. Wygląda na to, że nie jemy już szynek, ale roślinne erzace naszpikowane połową tablicy Mendelejewa.
POPRAWIANIE NATURY Jedną z nowinek, jakimi uraczył nas Zachód po transformacji, były tak zwane mieszanki peklujące: wspomniany wcześniej nitryt, glutaminian sodu oraz askorbinian sodu. Warto przyjrzeć się glutaminianowi sodu i askorbinianowi sodu. Sód jest łatwo utleniającym się pierwiastkiem, silnie reagującym z wodą. Stosuje się go na dużą skalę w przemyśle - jakże by inaczej - chemicznym.
Glutaminian sodu to środek poprawiający i uwypuklający smak produktu. Używany jest szeroko nie tylko w przemyśle mięsnym, ale i w wielu innych produktach spożywczych. Askorbinian sodu utrwala barwę wyrobu. Kiedy w sklepie widzimy różowiutką szyneczkę "jak z obrazka", możemy być pewni, że jest nafaszerowana właśnie tym specyfikiem. Pytanie tylko, po co poprawiać smak i wygląd czegoś, co w swojej naturalnej formie jest wystarczająco dobre?
"Ulepszanie" kiełbas i szynek na tym się nie kończy. Są nawet środki, które likwidują naturalne pęcherzyki powietrza zatopione w szynce, przez co w przekroju jest ona idealnie gładka. I znowu estetyka zwycięża nad zdrowiem...
Wpływy chemii na jakość produktów mięsnych sięgają głębiej, niż się nam wydaje. Cóż z tego, że producent zakontraktuje świnię z naturalnego, ekologicznego gospodarstwa, skoro hodowca może stosować pasze zawierające składniki zmodyfikowane genetycznie, nawet o tym nie wiedząc. W zeszłym roku Inspekcja Skupu przeprowadziła kontrolę przedsiębiorstw trudniących się produkcją pasz. Wykazała ona, że w prawie 30 procentach z nich znajdowały się surowce zmienione genetycznie. Ale czemu tu się dziwić, skoro w Polsce nie ma ani jednego akredytowanego laboratorium, zdolnego wykryć takie zmiany?
LOBBY Przemysł mięsny należy do najbogatszych branż na świecie. Producenci, hodowcy trzody chlewnej i bydła, stanowią w wielu krajach bardzo silne lobby, które potrafi wywierać nacisk (do tego skuteczny), zarówno na władze lokalne, jak i na najwyższe organy państwowe. Wielu potentatów "mięsnych" to aktywni politycy, którzy oprócz wielkich wpływów i koneksji posiadają również olbrzymie majątki. Mogą forsować korzystne dla siebie ustawy, finansować badania naukowe, a nawet skutecznie tuszować afery z zatrutą żywnością. Mają też wpływ na ustawy zezwalające faszerować mięso i jego przetwory dodatkami chemicznymi. A że sami nie jedzą swoich wyrobów?
Przecież żyjemy w wolnym kraju... Każdy może robić, co mu się żywnie podoba..
Źródło: NEXUS nr 5 (31) wrzesień-październik 2003
_________________ Błędem jest jedynie założenie, że w świecie obowiązują prawa logiki klasycznej.
Tymczasem świat trzeba badać, a nie przyjmować założenia.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
goral_
Dołączył: 30 Gru 2007 Posty: 3715
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 01:59, 24 Kwi '08
Temat postu: |
|
|
Przynajmniej w UK jest nakaz innego nazewnictwa produktów które są "produkto-podobne"
Dokładniej nazywa się to "flavour" czyli w wolnym tłumaczeniu "produkt o smaku..." lub " smak ...."
Tak wiec mamy produkty bardzo tanie o smaku sera (ok 0.20 funta odpowiedni ser -a raczej to gdzie są jakiekolwiek ilości sera- kosztuje 0.80 funta) itp.
Można sobie to posprawdzać na stronach supermarketów jak: www.tesco.co.uk, czy www.asda.co.uk
Wydawało mi się, że to reguluje UE. A tu niespodzianka w Polsce można pisać, że to szynka jeśli tam nawet szynki nie ma:))
Jak sądzę stąd te różnice cenowe, kiedy ktoś porównuje, że w UK coś kosztuje 3 funty a w Polsce to samo 3 zł - być może w Polsce za 3 zł to jest smak tego co w UK kosztuje 3 funty...
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Mijak
Dołączył: 28 Gru 2007 Posty: 505
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 13:14, 24 Kwi '08
Temat postu: |
|
|
A taka porządna szynka za 20-30zł jest naturalna, czy też naładowana chemią?
To pytanie dotyczy też innych produktów
_________________ Nie ma rzeczy niemożliwych. Są tylko nielogiczne i mało prawdopodobne.
GG 7434411
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
AQuatro
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 3285
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 14:47, 24 Kwi '08
Temat postu: |
|
|
Ja znam historię z chrzanem.
Normalny tarty chrzan zawsze będzie szary i brzydki.
Jednak ludzie wolą kupować bieluteńki.
Dziś tego szarego już nie uświadczymy.
Biały uzyskuje się przez dodanie chemicznego wybielacza, nie pamiętam już jego nazwy.
Wiem, że firmy produkujące chrzan są świadome, że ten wybielacz jest szkodliwy dla zdrowia, jednak zostały "zmuszone" wprowadzić wybielacz, bo szary chrzan nie chciał się sprzedawać....
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Bimi Site Admin
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20448
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
|
Powrót do góry
|
|
|
jabba
Dołączył: 30 Gru 2007 Posty: 1186
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 15:32, 24 Kwi '08
Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
morgan666
Dołączył: 29 Paź 2007 Posty: 378
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 19:54, 24 Kwi '08
Temat postu: |
|
|
xD fajnt screen... niemogles linka podac? allah-jabba(r)
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
rEvolution
Dołączył: 02 Sty 2008 Posty: 872
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 20:28, 24 Kwi '08
Temat postu: |
|
|
A ja się zastanawiałem kiedyś jakim cudem na półkach sklepowych są tony miodu. Nie słyszałem żeby pszczół było jak mrówek.
Co do białego łososia (Bimi pisał o czerwonym) to gość, który pływał na jednostkach przetwórczych powiedział kiedyś osobie mi znajomej, że wybielają łososia... perhydrolem.
Smacznego!
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
jabba
Dołączył: 30 Gru 2007 Posty: 1186
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 21:00, 24 Kwi '08
Temat postu: |
|
|
rEvolution napisał: | A ja się zastanawiałem kiedyś jakim cudem na półkach sklepowych są tony miodu. Nie słyszałem żeby pszczół było jak mrówek.
Co do białego łososia (Bimi pisał o czerwonym) to gość, który pływał na jednostkach przetwórczych powiedział kiedyś osobie mi znajomej, że wybielają łososia... perhydrolem.
Smacznego! |
Perhydrolem to się wybiela śledzie.
@morgan666
pierwotnie był link, ale on nigdy nie prowadził do tej ankiety
_________________ http://republika.pl/blog_fa_550912/991430/sz/zwoliludu.gif
________________________________
A na drzewach zamiast liści wisieć będą komuniści
i LEWACY
Raz sierpem raz młotem w czerwoną hołotę
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
AQuatro
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 3285
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 22:31, 24 Kwi '08
Temat postu: |
|
|
rEvolution napisał: | A ja się zastanawiałem kiedyś jakim cudem na półkach sklepowych są tony miodu. |
Też się nad tym zastanwiałem. Pytałem swego czasu pszczelarzy na ich forach, czy do miodu dodaje się cukier, lub syrop cukrowy.
Zaprzeczali, że to niemożliwe, że się nie opłaci, że cukier drogi itp.
Chodzi powszechna opinia, że naturalną rzeczą jest cukrzenie miodu, czyli krystalizacja cukru ... Ale czy aby taką naturalną.
Nawet jeżeli dodają, to będzie cholernie trudne do wykrycia, bo poza fruktozą, czy innymi bardziej złożonymi cukrami, zwykła sacharoza również występuje, jest tylko kwestia jej ilości.
Osobiście nie wierzę, że nie dodają. Przy cenach miodu, to złoty interes. I nie do wykrycia.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
q8ic
Dołączył: 21 Gru 2007 Posty: 487
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Cortez
Dołączył: 15 Sty 2008 Posty: 189
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 22:50, 25 Kwi '08
Temat postu: |
|
|
Co my jemy to pikuś w porównaniu z żarciem w azjackich fasfoodach
_________________ "Sekretarz generalny ONZ, Kofi Annan mówi, że nie widzi żadnych powodów dla, których należałoby zaatakować Irak. A ja widzę ich aż pięć: Shell, Exxon, Mobil, Texaco i BP." - Jay Leno
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
kredki
Dołączył: 06 Gru 2007 Posty: 232
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 11:45, 04 Maj '08
Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
JackBlood
Dołączył: 15 Sie 2007 Posty: 1071
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 18:42, 06 Lis '08
Temat postu: Wódka zdrowsza od soku |
|
|
http://wiadomosci.onet.pl/1515145,242,kioskart.html
Cytat: | Wódka zdrowsza od soku
Niektóre rzekomo zdrowe produkty tak naprawdę nam szkodzą
Okazuje się, że jedzenie powszechnie uważane za zdrowe może szkodzić, podczas gdy oskarżane o całe zło produkty mają istotne dla funkcjonowania organizmu wartości odżywcze. Specjalista od żywienia tłumaczy, dlaczego tak się dzieje.
Jak sądzicie: który z bohaterów naszego artykułu unika owoców i uwielbia dania smażone na smalcu: szczupły Barry czy zmagająca się z nadwagą Laura? Ona czuje się chronicznie zmęczona, a jej cera ma skłonności do wyprysków. On, chociaż ma 72 lata i żołądek wypełniony fasolą, cieszy się dobrym zdrowiem i ciśnieniem krwi 20-latka. Ale, co niezwykłe, to będąca babcią Laura Larsen jada to, co większość z nas uznałaby za zdrowe, podczas gdy Barry Groves uwielbia smalec.
Przez ostatnie 30 lat podstawowe założenia zdrowej diety, jakie przekazywali nam lekarze i inni eksperci, były jasne: radzono nam ograniczyć spożycie cukru, tłuszczu, nabiału i czerwonego mięsa, a w zamian jeść więcej chudego mięsa, węglowodanów złożonych, owoców i warzyw. W roku 1980, kiedy dieta Brytyjczyków była znacznie bogatsza w tłuszcze nasycone, otyłych było 6 procent mężczyzn i 8 procent kobiet. Do roku 2006 u 38 procent mieszkańców Wysp rozwinęła się nadwaga, a u 24 procent – otyłość. W dodatku, z całą pewnością, liczby te będą rosnąć.
[...] |
_________________ "Jeden człowiek nie zmieni świata, ale jeden człowiek może przekazać informację która zmieni świat." David Icke
www.infowars.patrz.pl
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
JackBlood
Dołączył: 15 Sie 2007 Posty: 1071
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 18:43, 06 Lis '08
Temat postu: Wódka zdrowsza od soku |
|
|
http://wiadomosci.onet.pl/1515145,242,kioskart.html
Cytat: | Wódka zdrowsza od soku
Niektóre rzekomo zdrowe produkty tak naprawdę nam szkodzą
Okazuje się, że jedzenie powszechnie uważane za zdrowe może szkodzić, podczas gdy oskarżane o całe zło produkty mają istotne dla funkcjonowania organizmu wartości odżywcze. Specjalista od żywienia tłumaczy, dlaczego tak się dzieje.
Jak sądzicie: który z bohaterów naszego artykułu unika owoców i uwielbia dania smażone na smalcu: szczupły Barry czy zmagająca się z nadwagą Laura? Ona czuje się chronicznie zmęczona, a jej cera ma skłonności do wyprysków. On, chociaż ma 72 lata i żołądek wypełniony fasolą, cieszy się dobrym zdrowiem i ciśnieniem krwi 20-latka. Ale, co niezwykłe, to będąca babcią Laura Larsen jada to, co większość z nas uznałaby za zdrowe, podczas gdy Barry Groves uwielbia smalec.
Przez ostatnie 30 lat podstawowe założenia zdrowej diety, jakie przekazywali nam lekarze i inni eksperci, były jasne: radzono nam ograniczyć spożycie cukru, tłuszczu, nabiału i czerwonego mięsa, a w zamian jeść więcej chudego mięsa, węglowodanów złożonych, owoców i warzyw. W roku 1980, kiedy dieta Brytyjczyków była znacznie bogatsza w tłuszcze nasycone, otyłych było 6 procent mężczyzn i 8 procent kobiet. Do roku 2006 u 38 procent mieszkańców Wysp rozwinęła się nadwaga, a u 24 procent – otyłość. W dodatku, z całą pewnością, liczby te będą rosnąć.
[...] |
_________________ "Jeden człowiek nie zmieni świata, ale jeden człowiek może przekazać informację która zmieni świat." David Icke
www.infowars.patrz.pl
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
adgolek
Dołączył: 16 Paź 2008 Posty: 435
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 22:13, 06 Lis '08
Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Imran Zachajew
Dołączył: 06 Paź 2008 Posty: 104
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 23:09, 06 Lis '08
Temat postu: |
|
|
Nie ma sensu demonizować tego nastrzykiwania wędlin!
Oczywiście wszystko zależy od tego czym się nastrzykuje. Ale jeśli jest to woda z solą to spoko, z tym, że oczywiście się przepłaca
W czasie stanu wojennego byłem jako dziecko świadkiem pirackiego robienia wędlin na wsi. Obserwowalem cały proces - od zabicia wieprzka aż do szyneczki na stole. Już wtedy, w ramach prywatnej inicjatywy, nastrzykiwano tę szynkę wodą - żeby była soczysta. Wędliny których się nie nastrzykuje są suche jak wiór. A przynajmniej kiedyś były, od lat nie jem wędlin i bardzo to sobie chwalę
_________________ "Prawda jest kwestią formy" - Oskar Wilde
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
ropppson
Dołączył: 30 Cze 2008 Posty: 512
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
|
Powrót do góry
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów
|
|