RUSZYŁA ZBIÓRKA PODPISÓW PRZECIWKO ARBITRAŻOWI TTIP I WSZECHWŁADZY KORPORACJI PN 14 października 2015 Share Button
Koalicja organizacji obywatelskich kontynuuje działania przeciwko forsowanej przez korporacje umowie TTIP. Tym razem chodzi o niebezpieczne dla demokracji sądy arbitrażowe. W ciągu kilkunastu godzin apel do ministra gospodarki i unijnej komisarz ds. handlu podpisało w Polsce ponad 1000 osób. To jednak dopiero początek walki.
facebook.com/stopttip
Sądy arbitrażowe (ISDS) to mechanizm, który w intencji twórców ma być najważniejszą częścią umowy TTIP. Chodzi o rozstrzyganie sporów na linii inwestor-państwo. Wielki kapitał oczekuje zagwarantowania „stałych warunków inwestycyjnych”, a w przypadku zmiany takowych – prawa do ubiegania się o odszkodowanie. Krytycy zwracają uwagę, że takie rozwiązanie stanie się narzędziem do dyscyplinowania państw przez korporacje. Podnoszony jest również problem braku demokratycznej kontroli nad takimi trybunałami i wyraźnego zwiększenie wpływu potężnego biznesu na proces stanowienia prawa. Organizacje obywatelskie twierdzą, że państwa w obawie przed konsekwencjami będą uchwalać antyspołeczne ustawy, znosić zabezpieczenia socjalne czy redukować prawa pracownicze. Obawy oddolnych ruchów próbowała pacyfikować Celicia Malmstroem – unijna komisarz ds. handlu, jednak jej propozycja – stworzenie systemu ochrony inwestorów, zamiast ISDS jest niemal kopią rozwiązań proponowanych wcześniej.
16 października w Brukseli do Komisji Europejskich trafią podpisy przeciwko arbitrażom, zebrane na całym Starym Kontynencie. Jednocześnie, tego samego dnia pula sygnatur zebranych w Polsce zostanie przekazana ministrowi gospodarki Januszowi Piechocińskiemu. Chodzi o to, żeby przedstawiciele KE, którzy w dniach 19-23 października będą uczestniczyć w kolejnej turze negocjacji pomiędzy USA a UE w sprawie TTIP czuli presję oddolnego ruchu sprzeciwu wobec roszczeń międzynarodowego kapitału.
Akcja przeciwko trybunałom arbitrażowym w kształcie proponowanym przez TTIP jest koordynowana w Polsce przez stowarzyszenie Akcja Demokracja, Instytut Globalnej Odpowiedzialności i WeMove.eu. Wcześniej, w całej Unii Europejskiej udało się zebrać ponad 3,2 mln podpisów pod petycją inicjatywą przeciwko TTIP. To trzy razy więcej niż wynosi minimum, które obliguje Komisję Europejską do zajęcia się sprawą. Nad Wisłą mimo sporego wysiłku organizacyjnego udało się zebrać tylko 42 tys. podpisów.
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 01:14, 07 Lis '15
Temat postu:
Właśnie wyszedł tekst umowy jeszcze przed ocenami prawnymi:
http://www.mfat.govt.nz/Treaties-and-Int.....p-Text.php
Ciekawe, czy ktoś w ogóle będzie to tłumaczył na polski z analizą prawną przed tłumaczeniem rządowym i strzeleniem podpisu przez wasalów, bo inaczej to do Polaków nie trafi.
Przebić się przez to "gówno" językowe w stylu języka z ACTA to sztuka i czysta postać mordęgi, ale w odróżnieniu od ACTA razy ileś tam więcej - poszli na zamęczenie człowieka ilością tekstu - a do tego trzeba być biegłym w prawie umów międzynarodowych
Właśnie wyszedł tekst umowy jeszcze przed ocenami prawnymi:
http://www.mfat.govt.nz/Treaties-and-Int.....p-Text.php
Ciekawe, czy ktoś w ogóle będzie to tłumaczył na polski z analizą prawną przed tłumaczeniem rządowym i strzeleniem podpisu przez wasalów, bo inaczej to do Polaków nie trafi.
A po co ktoś miałby tłumaczyć? Wszystko już jest wiadome. Prezydent Obama całkiem niedawno powiedział że oni (znaczy się USA) będą ustalać zasady.
“When more than 95 percent of our potential customers live outside our borders, we can't let countries like China write the rules of the global economy,” http://www.bloomberg.com/news/articles/2.....ade-accord
Wprawdzie powiedział to na spotkaniu w partnerów trans pacyficznych ale skoro miał czelność wycierać sobie ryj Chinami to przez szacunek dla samych siebie nie próbujmy nawet zgadywać co maiłby do powiedzenia takiej Polsce.
_________________ sasza.mild.60@mail.ru
Kto by pomyślał , że byłe kolonie po 200 latach będą kolonizować Europę . Wybór jaki nam dają to ich rynek/towary itd , albo porcja ołowiu w postaci wojny w Europie ( i w jednym i w drugim przypadku Imperium odbije się od dna ). Czy będziemy mieć naszą europejską Bostońską Herbatkę , czy łykniemy ten chłam .
Globalny konflikt to ich plan awaryjny . I nie łudźmy się , że z niego zrezygnują w końcu znamy historię i wiemy do czego Imperium jest zdolne . Więc będziemy im ekstra płacić albo utoczą nam trochę lub więcej krwi .
_________________ https://www.youtube.com/watch?v=0K4J90s1A2M
3,3 MILIONA PODPISÓW PRZECIWKO KORPORACYJNEJ NIEWOLI PN 10 listopada 2015
Aktywiści sojuszu Stop TTIP przekazali na ręce przewodniczącego Parlamentu Europejskiego największą w historii UE liczbę podpisów. Ugrupowanie to organizuje opór społeczny przeciwko transatlantyckiej umowie o wolnym handlu, forsowanej przez międzynarodowy kapitał.
Aktywiści ruchu Stop TTIP / wikipedia commons
W poniedziałek przedstawiciele Stop TTIP spotkali się z Martinem Schulzem aby przekazać mu imponującą liczbę sygnatur. Ich koalicja skupia już ponad 500 organizacji we wszystkich państwach UE. Jeszcze nigdy żaden plan europejskich dygnitarzy nie wzbudził tak potężnego buntu społecznego. – Ten wielki sukces wyraźnie pokazuje, jak silny jest opór wobec TTIP i CETA (podobnej umowy handlowej UE z Kanadą – przyp. red.) – powiedział rzecznik Stop TTIP Karl Baer.
Za przełomowy można uznać sam fakt, że wysoki rangą urzędnik unijny spotkał się z przedstawicielami strony społecznej, gdyż dotychczas europejska elita faktycznie ignorowała uwagi zgłaszane przez aktywistów. W ubiegłym roku nie pozwolono im przemawiać w Parlamencie Europejskim, a negocjacje pomiędzy UE a USA zostały utajnione, co ewidentnie narusza obywatelskie prawo do kontroli poczynań władzy.
Nie brakuje jednak głosów, że spotkanie z Schulzem nie przyniesie żadnych znaczących zmian, jeśli chodzi o arogancję i alienację brukselskiej oligarchii. – Zebranie ponad 3 milionów podpisów to na prawdę imponujący wynik, ale mam obawy, że Komisja Europejska zlekceważy te głosy – do tej pory nie wykazywała się bowiem zbytnim przywiązaniem do głosu obywateli i obywatelek UE. Ważne jest natomiast, że coraz więcej osób w Polsce zaczyna dostrzegać zagrożenia związane z tym porozumieniem – ocenia Jakub Grzegorczyk z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego „Inicjatywa Pracownicza”, który wspiera działania koalicji Stop TTIP w Polsce.
Umowa TTIP to najnowsza próba ograniczenia demokracji i zapewnienia wszechwładzy wielkich korporacji nad europejskimi państwami. Projekt zakłada zniesienie wszelkich barier celnych ale również innych przepisów i norm, które zapewniają bezpieczeństwo obywatelom i krępują tym samym możliwość maksymalizacji zysku. Twórcy pomysłu chcą m.in. ujednolicenia standardów jakości żywności po obu stronach Atlantyku, co może się przełożyć na dopuszczenie zakazanych dotąd substancji spożywczych w Europie. Aktywiści zwracają też szczególną uwagę na propozycję utworzenia ponadnarodowych trybunałów arbitrażowych (ISDS), które mają być organami rozstrzygającymi spory na linii inwestor-państwo. W praktyce służyły one będą jako instrument do wywierania nacisku na państwa, aby te wprowadzały korzystne na biznesu zmiany administracyjno-prawne oraz powstrzymywały się od wdrażania jakichkolwiek prospołecznych rozwiązań, które oznaczałyby uszczuplenie dochodów biznesu.
"Umowa TTIP zawiera przepisy niekorzystne dla polskich rolników i nie wszystko o niej wiadomo – zauważył minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel w wypowiedzi dla Radia Wnet. Wygląda na to, że obecny rząd będzie ostrożniej podchodził do partnerstwa transatlantyckiego.
Transatlantycka umowa o wolnym handlu – TTIP – ciągle wzbudza kontrowersje. Ludzi oburza tworzenie umowy w tajemnicy, w sposób identyczny jak powstawała odrzucona z hukiem ACTA. Poza tym równolegle powstają partnerstwa TPP i TISA. Obawy wzbudza nie tylko każda umowa z osobna, ale też wszystkie razem, które przez krytyków uważane są za element jednego planu podporządkowania państw korporacjom.
Rząd Ewy Kopacz wydawał się bardzo sprzyjać TTIP. Poprzednia premier mówiła, że „nasz kraj będzie usilnie zabiegać o jak najszybsze podpisanie umowy o wolnym handlu i inwestycjach między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi”. Poza tym ministrowie z rządów Platformy Obywatelskiej robili wrażenie, jakby wręcz promowali umowę TTIP. Przykładowo wiceminister gospodarki Andrzej Dycha przekonywał, że TTIP przyczyni się do zniesienia wiz do USA. Skąd się wzięła ta sensacyjna informacja? Do dziś nie bardzo wiadomo.
Czy rząd Prawa i Sprawiedliwości będzie miał inne podejście do TTIP? To możliwe. Przynajmniej jeden minister tego rządu już wyraził poważne wątpliwości co do TTIP. Jest to minister rolnictwa, Krzysztof Jurgiel. Udzielał on wywiadu dla Radia Wnet. Po 11 minucie programu doszło do rozmowy na temat TTIP.
– My jesteśmy zdecydowanie przeciwni tym zapisom, które ujrzały światło dzienne, bo trzeba pamiętać, że nie wszystkie do tej pory informacje były przekazywane (…) Na jednym z posiedzeń rady ministrów do spraw rolnictwa był wniosek aby odtajnić te materiały dotyczące umowy – mówił Krzysztof Jurgiel.
W dalszej części programu Radia Wnet Krysztof Jurgiel mówi o obawach rolników. Ich zdaniem może dojść do zliberalizowania przepisów dotyczących produktów rolnych, żeby tak naprawdę zmniejszyć wymagania dotyczące towarów przemysłowych. Krzysztof Jurgiel obawia się wpuszczania na rynek europejski żywności z USA, gdzie warunki produkcji są inne. Mogłoby to zagrozić przychodom rolników polskich.
Nie będę komentować kwestii rolniczych, bo nie znam się na tym. Zwrócę natomiast uwagę na kwestię istotne z punktu widzenia informowania społeczeństwa.
Minister Krzysztof Jurgiel jak mało który polityk potrafił przyznać, że zbyt mało wiadomo na temat umowy TTIP. Zazwyczaj czołowi politycy nie akcentują tej kwestii. Większość polityków lubi powtarzać, że o TTIP „wszystko wiadomo” (co jest kłamstwem), albo że taki stopień tajemniczości jest normalny i konieczny. Politycy lubią też mówić, że przecież ujawniono wiele informacji o TTIP i prowadzone są konsultacje, choć tak naprawdę konsultacje są ignorowane, a ujawniane informacje są bardziej imponujące objętościowo niż merytorycznie.
Gdy wybuchł sprzeciw wobec ACTA, mówiono o buncie „internautów”. Potem politycy stwierdzili, że „wynieśli lekcje z ACTA” i przystąpili do powtarzania tych samych błędów przy TTIP. Czy tym razem to rolnicy podniosą alarm?"
Wicepremier Morawiecki wyraził poparcie dla umowy TTIP i to w jej „mocnej” wersji. Krytycy TTIP będą zawiedzeni, ale nie dlatego, że nie chcą wolnego handlu. Dla wielu krytyków TTIP kluczową sprawą pozostaje dostęp do informacji.
Stanowisko rządu PiS wobec kontrowersyjnej umowy TTIP jest już absolutnie jasne. Rząd nie tylko poprze tę umowę, ale nawet opowiada się za jej „mocniejszą wersją”. Tak przynajmniej wynika z wypowiedzi wicepremiera Mateusza Morawieckiego, które padły w czasie środowego spotkania w Amerykańskiej Izbie Handlowej.
„Polska ma własne stanowisko w ramach TTIP, ale jesteśmy zwolennikami podpisania tej umowy, ponieważ przepływ dóbr, zwiększenie wolnocłowej strefy na obszar rynku amerykańskiego, czy trochę szerzej również kanadyjskiego, dałby nam kolejny impuls rozwojowy (…) Polska jest zorientowana na handel, wierzymy w liberalne zasady handlu, więc „miękkie” TTIP nie jest dla nas opcją” – mówił wicepremier (cytat za „Gazetą Prawną”).
Po przeczytaniu tej wypowiedzi zacząłem się zastanawiać czym właściwie jest „miękkie TTIP” i co możne oznaczać „mocne” podejście do tej umowy. Z cytowanej przez Gazetę Prawną wypowiedzi Johna Housha (szefa Amerykańskiej Izby Handlowej) wynika, że „mocne TTIP” ma być rozwiązaniem bardziej kompleksowym, a więc… obejmującym więcej obszarów rynku? Nie jestem pewien. Czy to oznacza coś więcej niż dotąd ujawniono w dokumentach opublikowanych przez Komisję Europejską?
Mam wiele pytań bo nie mam wiedzy! Nie dlatego, że nie czytałem już ujawnionych dokumentów o TTIP. Nie mam wiedzy bo negocjacje TTIP nie są jawne.
Wspomniany John Housh zauważył nawet, że krytyka związana z TTIP jest chybiona, ponieważ ludzie są niedoinformowani. Problem w tym, że krytycy zdają sobie sprawę ze swojego niedoinformowania i dlatego mówią – ujawnijcie więcej dokumentów! Wszyscy chcą się dowiedzieć czego dotyczą te negocjacje!
To jest fascynujące, że zarówno przeciwnicy jak i zwolennicy TTIP zgadzają się co do jednej rzeczy. Krytycy wiedzą za mało! Rzecz w tym, że krytycy chcą wiedzieć więcej, a zwolennicy TTIP uważają udostępnianie wiedzy za zbędny luksus.
Oczywiście natychmiast usłyszymy, że takich negocjacji nie prowadzi się jawnie. Podobno takie umowy trzeba wypracowywać latami w tajemnicy, a potem można je tylko przyjąć lub odrzucić. Jakoś nie sprawdziło się to w przypadku umowy CETA, która jednak mogła być poprawiona po opublikowaniu tekstu.
Problem z przejrzystością negocjacji międzynarodowych jest przerabiany od wielu lat. W przypadku umowy TTIP i stanowiska obecnego rządu pojawia się jeszcze jeden problem. Wiele osób ma wrażenie, że partia rządząca zrobiła zwód w sprawie TTIP.
W czasie kampanii wyborczej politycy PiS często podkreślali, że Polska powinna być krajem dumnym, który nie daje sobie narzucać pewnych spraw. Wiele osób miało wrażenie, że PiS będzie przeciwny umowie TTIP, wspieranej zresztą przez politycznych adwersarzy PiS takich, jak PO i Nowoczesna.
W rzeczywistości PiS nie miał wyraźnego stanowiska wobec TTIP. W czasie kampanii prezydenckiej „Gazeta Prawna” skierowała do kandydatów na prezydenta 8 pytań w sprawie TTIP. Andrzej Duda na te pytania nie odpowiedział. Przy innych okazjach obecny Prezydent udzielał odpowiedzi raczej wymijających, wspominając o potrzebie współpracowania z USA.
Jeśli chodzi o Beatę Szydło to można wątpić w to, czy przed wyborami w ogóle zgłębiła ona temat TTIP. Okazja do wypowiedzenia się na temat TTIP pojawiła się w czasie telewizyjnej debaty przed wyborami. Szczerze mówiąc zarówno Beata Szydło jak i Ewa Kopacz nie popisały się wiedzą na temat porozumienia.
W listopadzie ubiegłego roku nowy minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel wyraził sprzeciw wobec TTIP w wywiadzie dla radia Wnet. Jego wypowiedź została bardzo ciepło przyjęta przez krytyków TTIP, których przecież nie brakuje. Niestety już w styczniu minister Witold Waszczykowski powiedział w Sejmie, że „Polsko-amerykańskie relacje gospodarcze są elementem partnerstwa ekonomicznego Unii Europejskiej ze Stanami Zjednoczonymi, które mamy zamiar rozwinąć z korzyścią dla wszystkich stron w ramach Transatlantyckiego Partnerstwa na rzecz Handlu i Inwestycji (tzw. TTIP)”. Właściwie już wtedy było jasne, że rząd PiS popiera TTIP.
Wyjaśnijmy w tym miejscu, że „Dziennik Internautów” nigdy nie analizował TTIP z punktu widzenia korzyści czy zagrożeń gospodarczych. W ogóle nie da się tych zjawisk analizować w tekstach prasowych. One wymagają złożonych analiz, które to analizy i tak będą obciążone pewnymi błędami. Przewidywanie przyszłości jest bardzo trudne.
TTIP jest interesujący z powodu sytuacji społeczeństwa informacyjnego w czasach post-ACTA. Politycy już przed laty wpadli na pomysł, aby pewne rzeczy załatwiać na szczeblu międzynarodowym. Ten szczebel zawsze był przez społeczeństwa słabiej obserwowany niż krajowe parlamenty i rządy. Umowy „handlowe” negocjowane w tajemnicy nagle zaczęły dotyczyć spraw bardziej odległych od handlu (jak np. odpowiedzialność pośredników internetowych). Również zainteresowanie umową ACTA było ograniczone przez kilka lat.
W roku 2012 stało się jasne, że umowa międzynarodowa może trafić na radar społeczeństwa. Może być dostrzeżona i może wywołać silny protest. To był szok dla twórców tej umowy. To nie tak miało wyglądać!
Po niespodziewanej burzy politycy w Polsce i w UE zapewniali, że „wynieśli lekcje z ACTA”. Niestety sposób pracowania nad kolejnymi umowami (TTIP, CETA) nie pokazał żadnej znaczącej zmiany jakościowej w informowaniu społeczeństwa o toczących się negocjacjach. To prawda, że krytycy TTIP są niedoinformowani. Rzecz w tym, że wielu zwolenników również nie ma wiedzy o tym, co popiera. Krytycy przynajmniej chcą się czegoś dowiedzieć, natomiast zwolennicy zadowalają się wygodną wiarą w to, że gdzieś nad nami są ludzie, którzy to wszystko rozumieją i nie pozwolą zrobić nam krzywdy.
W opinii krytyków TTIP politycy popierający tę umowę nie popierają tylko wolnego handlu. Popierają też sposób tworzenia porozumienia.
Spór o TTIP nie jest tylko sporem o wolny handel. To jest spór o dostęp do informacji.
Nie wiem skąd u ludzi to zaskoczenie, że PIS jest jednak za TTIP? Przecież to było od samego początku wiadome, że PIS jako komórka/filia amerykańskich neoconów z pewnością nie będzie w takich sprawach działać niezależnie od swojej głowy w Waszyngtonie.
W Holandii może dojść do kolejnego referendum, tym razem ws. umowy z USA 16.04.2016
FOT. SHUTTERSTOCK/BRIAN KINNEY
Ponad 105 tysięcy Holendrów podpisało się pod petycją w sprawie referendum o unijno-amerykańskiej umowie handlowej - TTIP. Dokument jest wciąż negocjowany, ale sceptyczni wobec niego Holendrzy twierdzą, że może on zaszkodzić ich gospodarce. Pomysł referendum to kolejny przejaw narastania eurosceptycznych nastrojów w Unii.
Inicjatorem głosowania są holenderscy socjaliści, zachęceni ostatnim referendum w sprawie umowy Unii z Ukrainą, której Holendrzy powiedzieli zdecydowane "nie". Umowa TTIP także budzi wątpliwości gdyż - jak twierdzą jej krytycy - da zbyt dużą władzę korporacjom i doprowadzi do obniżenia unijnych standardów w zakresie środowiska, praw konsumentów i pracowników.
Unijni i amerykańscy negocjatorzy chcieliby zakończyć rozmowy nad dokumentem jeszcze w tym roku, by zdążyć przed upływem kadencji prezydenta Baracka Obamy. Jeśli nawet negocjacje zakończą się na czas, zgodę na ratyfikację porozumienia będą musiały jednak dać wszystkie kraje członkowskie.
Zanim to nastąpi, część Holendrów chce mieć możliwość wyrażenia swoich zastrzeżeń. Do zorganizowania referendum potrzebne jest 300 tysięcy podpisów pod internetową petycją. Głosowanie - podobnie jak to dotyczące Ukrainy - miałoby charakter konsultatywny, ale w razie zdecydowanego zwycięstwa przeciwników umowy holenderski rząd nie będzie mógł go zignorować.
Niemcy: wielotysięczna manifestacja przeciwko porozumieniu o wolnym handlu między UE a USA 23.04.2016
Przeciwnicy TTIP wyszli na ulice Hanoweru w przeddzień wizyty w Niemczech prezydenta USA Baracka Obamy.
Co trzeci Niemiec sprzeciwia się porozumieniu TTIPFoto: PAP/EPA/CHRISTIAN CHARISIUS
Na czele pochodu protestacyjnego jechało 35 ciągników rolniczych. Na jednej z przyczep ustawiono drewnianego konia z napisem "TTIP - Koń Trojański". Uczestnicy nieśli transparenty z hasłem "TTIP go home".
Przeciwnicy umowy obawiają się ograniczenia praw pracowniczych i ochrony konsumentów, a także negatywnych skutków dla rolnictwa i hodowli zwierząt w wyniku zliberalizowania przepisów dotyczących dopuszczenia na rynek żywności modyfikowanej genetycznie oraz stosowania hormonów w hodowli.
Ich zdaniem, wielkie międzynarodowe koncerny zdobędą zbyt wielkie wpływy kosztem narodowych parlamentów. Krytykowane jest też utrzymywanie przebiegu negocjacji w tajemnicy.
Podczas gdy organizatorzy mówią o 90 tys. uczestników, policja szacuje ich liczbę na 35 tys. - podała telewizja publiczna ARD.
23.04.2016
Germany: Thousands of anti-TTIP activists rally in Hannover ahead of Obama visit
Transatlantyckie porozumienie handlowo-inwestycyjne (TTIP) będzie jednym z tematów rozmów Obamy z kanclerz Angelą Merkel. Obama przyjedzie w niedzielę do Hanoweru, gdzie razem z Merkel otworzy Międzynarodowe Targi Przemysłowe. Stany Zjednoczone są w tym roku krajem partnerskim największej światowej przemysłowej imprezy wystawienniczej.
"Nie mogę zrozumieć, czego się boją Niemcy"
Merkel jest zdecydowaną zwolenniczką porozumienia. W cotygodniowym posłaniu wideo do obywateli zapewniła, że umowa z USA "nie oznacza obniżenia obowiązujących obecnie w Europie standardów, lecz wręcz przeciwnie, gwarantuje ich przestrzeganie" na całym obszarze transatlantyckim.
Zastrzegła, że negocjacje dotyczące umowy handlowej nie mogą być dla wszystkich jawne. - Nie chcemy niczego ukrywać, ani też nie chcemy rezygnować ze standardów - oświadczyła szefowa niemieckiego rządu.
Unijna komisarz do spraw handlu Cecilia Malmstroem wyraziła zdziwienie z powodu rosnących obaw Niemców przed umową z USA. - Szczerze mówiąc, uważam za trochę dziwne, że największe opory przed umową TTIP mają Niemcy - kraj bardzo silny ekonomicznie - powiedziała Malmstroem "Spieglowi".
- Nie mogę zrozumieć, czego się boją Niemcy - dodała komisarz. Jak mówiła, ma nadzieję, że Obama i Merkel wyjaśnią Niemcom, dlaczego umowa jest ważna i że nie ma powodów do obaw.
Co trzeci Niemiec sprzeciwia się porozumieniu
Z opublikowanego w tym tygodniu sondażu na zlecenie Fundacji Bertelsmanna wynika, że zaledwie 17 proc. Niemców uważa umowę za korzystną. Co trzeci Niemiec zdecydowanie sprzeciwia się podpisaniu porozumienia.
Celem TTIP jest stworzenie strefy wolnego handlu obejmującej 800 mln osób po obu stronach Atlantyku. Obie strony chcą zakończyć negocjacje jeszcze w tym roku.
Umowa wykracza poza zwykłe porozumienie o wolnym handlu. Oprócz obniżenia stawek celnych przewiduje także ograniczenie barier regulacyjnych oraz określenie zasad współpracy regulacyjnej między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi, co ma obniżyć koszty dla przedsiębiorstw prowadzących handel i inwestujących po obu stronach Atlantyku. Komisja Europejska oraz władze USA podkreślają, że stworzenie strefy wolnego handlu między dwiema największymi światowymi gospodarkami nada im nowy impuls rozwojowy.
Przeciwnicy TTIP twierdzą, że obowiązujące mechanizmy rozwiązywania sporów inwestycyjnych w drodze arbitrażu międzynarodowego działają na korzyść zagranicznych korporacji, dyskryminują inwestorów lokalnych i m.in. z powodu braku możliwości apelacji osłabiają pozycję rządów.
Inwestorzy podkreślają natomiast, że arbitraż – mimo wysokich kosztów - pozwala na uniknięcie przeciągających się procesów w sądach narodowych i wyeliminowanie ryzyka zależności wymiaru sprawiedliwości od władz państwowych.
PAP/IAR/iz
Barack Obama w Niemczech. Trudna ostatnia wizyta prezydenta 24.04.2016
Prezydent Stanów Zjednoczonych rozpoczyna dwudniową wizytę w Niemczech. Barack Obama chce przekonać Niemców do planowanej Transatlantyckiej Strefy Wolnego Handlu (TTIP).
Tylko wczoraj w Hanowerze przeciwko strefie protestowało kilkadziesiąt tysięcy osób. Protestujący nieśli transparenty z napisami "zatrzymać strefę" czy "demokracja zamiast władzy koncernów". Na czele pochodu protestacyjnego, który przeszedł przez Hanower, jechało 35 ciągników rolniczych. Na jednej z przyczep ustawiono drewnianego konia z napisem "TTIP - Koń Trojański". Zdaniem organizatorów w proteście wzięło udział 90 tysięcy osób. Policja doliczyła się 30 tysięcy.
Demonstracja w Hanowerze
23.04.2016
źródło: youtube/Die LINKE Oldenburg
Przeciwnicy transatlantyckiej strefy wolnego handlu, w skrócie TTIP, przekonują, że jej utworzenie obniży europejskie standardy obowiązujące w rolnictwie i przemyśle spożywczym. Mówią o negatywnych skutkach dla rolnictwa i hodowli zwierząt w wyniku zliberalizowania przepisów dotyczących dopuszczenia na rynek żywności modyfikowanej genetycznie oraz stosowania hormonów w hodowli. Ich zdaniem strefa wzmacnia też wielkie koncerny, osłabiając prawa zwykłych konsumentów.
Merkel jest zdecydowaną zwolenniczką porozumienia. W cotygodniowym posłaniu wideo do obywateli zapewniła, że umowa z USA "nie oznacza obniżenia obowiązujących obecnie w Europie standardów, lecz wręcz przeciwnie, gwarantuje ich przestrzeganie" na całym obszarze transatlantyckim. Zastrzegła, że negocjacje dotyczące umowy handlowej nie mogą być dla wszystkich jawne. - Nie chcemy niczego ukrywać, ani też nie chcemy rezygnować ze standardów - oświadczyła szefowa niemieckiego rządu.
Unijna komisarz do spraw handlu Cecilia Malmstroem wyraziła zdziwienie z powodu rosnących obaw Niemców przed umową z USA. - Szczerze mówiąc, uważam za trochę dziwne, że największe opory przed umową TTIP mają Niemcy - kraj bardzo silny ekonomicznie - powiedziała Malmstroem "Spieglowi". - Nie mogę zrozumieć, czego się boją Niemcy - dodała komisarz. Jak mówiła, ma nadzieję, że Obama i Merkel wyjaśnią Niemcom, dlaczego umowa jest ważna i że nie ma powodów do obaw.
[...]
Celem TTIP jest stworzenie strefy wolnego handlu obejmującej 800 mln osób po obu stronach Atlantyku. Obie strony chcą zakończyć negocjacje jeszcze w tym roku. Umowa wykracza poza zwykłe porozumienie o wolnym handlu. Oprócz obniżenia stawek celnych przewiduje także ograniczenie barier regulacyjnych oraz określenie zasad współpracy regulacyjnej między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi, co ma obniżyć koszty dla przedsiębiorstw prowadzących handel i inwestujących po obu stronach Atlantyku. Komisja Europejska oraz władze USA podkreślają, że stworzenie strefy wolnego handlu między dwiema największymi światowymi gospodarkami nada im nowy impuls rozwojowy.
IAR/PAP/fc
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 00:21, 28 Kwi '16
Temat postu:
Cieszę się, że WZBG jest przeciw TTIP a co za tym idzie popiera Trumpa, który jako jedyny kandydat w USA jest przeciw TTIP w odróżnieniu od tych "neoprogresywnych" debili, którzy w dużym stopniu popierają Hilary "Zniszczą Was", która małym paluszkiem u nogi i bez zmrużenia oka tę umowę podpisze
"Holenderski oddział Greenpeace opublikował w internecie 248 stron skonsolidowanego tekstu 13 rozdziałów umowy, czyli mniej więcej połowy wszystkich rozdziałów (wciąż nie jest znana ich ostateczna liczba)...
Stany Zjednoczone chcą zastąpić unijną "zasadę ostrożności" - która zapobiega wejściu na rynek potencjalnie szkodliwych produktów, jeśli ich efekty są nieznane albo dyskusyjne - łagodniejszym dla producentów podejściem. W UE jest np. wiele obaw przed szerszym dopuszczeniem na unijny rynek amerykańskich produktów rolnych z obawy przed żywnością genetycznie modyfikowaną (GMO).
Organizacja pozarządowa Foodwatch oceniła, że dokumenty negocjacyjne pokazują, że w kluczowych sprawach, jak "zasada ostrożności" i ochrona inwestycji, "UE z góry ustąpiła".
Niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung", który wcześniej uzyskał dostęp do przecieku, ocenił po ich analizie, że "rzeczywistość przeszła najgorsze oczekiwania"...
Unijne źródła dyplomatyczne potwierdziły w rozmowie z AFP autentyczność opublikowanych dokumentów, zaznaczając, że nie są one aktualne, więc nie odzwierciedlają najnowszej ewolucji stanowisk UE i USA."
"Negocjowana umowa o wolnym handlu między UE a USA (TTIP) obniży bezpieczeństwo żywności i standardy środowiskowe - ogłosił w poniedziałek Greenpeace, ujawniając część poufnego tekstu negocjowanego dokumentu...
Europejscy i amerykańscy negocjatorzy powiedzieli w piątek w Nowym Jorku po zakończeniu kolejnej rundy rozmów ws. TTIP, że potrzeba dużo pracy i ustępstw po obu stronach, by zakończyć negocjacje do końca br. Impuls polityczny do przyspieszenia negocjacji dali w tym tygodniu kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Obama."
Czemu zaczęło im się tak śpieszyć?
Do końca tego roku 2016?
Bo poczuli strach przed zwycięstwem Trumpa, który wypierdoli im tą całą gównianą umowę do kosza.
"W maju ubiegłego roku - w wyniku masowych protestów przeciwników podpisania TTIP - opublikowano treść tego wcześniej tajnego dokumentu. Co publikuje więc dziś Greenpeace - skoro zapisy były już jawne?
Maria Świetlik: Komisja Europejska pokazała nam wyłącznie stanowisko Unii Europejskiej w momencie przystąpienia do negocjacji. To, czego nie znaliśmy, to reakcje Stanów Zjednoczonych podczas 13 tur negocjacji i uzgodnienia z każdego poszczególnego etapu. Te dokumenty były niejawne. Greenpeace pokazuje więc nie tylko sam wstępny tekst umowy, ale też ustalenia z ostatniej rundy rozmów, która zakończyła się w ten piątek w Nowym Jorku. Stanowisko Stanów Zjednoczonych w tej sprawie poznajemy po raz pierwszy. Wcześniej widzieliśmy więc mniej niż połowę obrazu. W tej chwili mamy prawie całość.
Czego się dowiedzieliśmy?
- Niestety potwierdza się to, przed czym od trzech lat ostrzegają przeciwnicy TTIP: że Stany Zjednoczone usiłują otworzyć w Europie furtkę dla amerykańskiego GMO. To jest zapisane w rozdziale poświęconym środkom fitosanitarnym, w którym GMO określa się eufemistycznie jako "modern agriculture technology". To po prostu inna nazwa GMO. Celem tych zapisów jest wpuszczenie na europejski rynek większej liczby gatunków roślin modyfikowanych genetycznie. Dziś w Europie genetycznie modyfikowaną mamy tylko kukurydzę. Ale w Stanach uprawia się ponad 90 odmian roślin genetycznie modyfikowanych. To, że u nas ich nie ma, do tej pory zawdzięczaliśmy wyłącznie bardziej restrykcyjnym niż amerykańskie zasadom bezpieczeństwa żywności. TIPP zmierza do tego, żebyśmy musieli przyjąć podejście amerykańskie, które traktuje GMO jak każdą inną żywność i nie wymaga badania bezpieczeństwa takich produktów.
Kolejna rzecz to arbitraże ISDS - najbardziej krytykowany element TTIP. ISDS to system prywatnych trzyosobowych arbitraży prowadzonych przez wynajętych prawników, które rozstrzygają w sytuacji, w której inwestor zagraniczny zarzuca państwu, że nową regulacją - konstytucją, ustawą czy decyzją administracyjną - zagraża przyszłym spodziewanym zyskom jego firmy. Komisja Europejska ugięła się pod protestami i kilka miesięcy temu przedstawiła pomysł reformy ISDS. Krytyka ucichła. Tymczasem w ujawnionych przez Greenpeace dokumentach widzimy jasno, że przez kilka miesięcy KE oszukiwała nas, że zreformuje coś, na reformę czego nigdy nie było szans. Bo Stany Zjednoczone od początku mówiły, że nigdy się na to nie zgodzą.
Z przecieku wynika też, że sprawa szerszego dostępu do europejskiego rynku dla amerykańskich producentów żywności może być przehandlowana za interes Unii Europejskiej - czyli dopuszczenie europejskich aut na amerykański rynek. Konsekwencje szczegółowo pokazuje opublikowany w ubiegłym tygodniu raport "Europejscy rolnicy na sprzedaż". To oznaczałoby dramatyczny kryzys dla europejskiego rolnictwa.
A polskiego?
- Dla polskiego szczególnie, bo nasze rolnictwo jest bardzo rozdrobnione, nie będzie więc miało najmniejszych szans w starciu z produktami ze Stanów Zjednoczonych, gdzie rolnictwo jest wielkoobszarowe i uprzemysłowione, a więc koszty produkcji są dużo niższe. A poza kosztami - obniżanymi dzięki skali produkcji - Amerykanie mają też dostęp do dużo tańszej niż w Europie energii i dużo niższe standardy bezpieczeństwa żywności. Mogą stosować pestycydy, hormony wzrostu i mleczności oraz antybiotyki w dużych ilościach. Jeśli te produkty wejdą na nasz rynek, szanse na to, że ludzie świadomie wydadzą więcej na sporo droższą europejską żywność, są nikłe.
Do tej pory amerykańskie produkty nie podbiły naszego rynku.
- Bo nie mogły. Mamy wyższe standardy bezpieczeństwa żywności. U nas nie wolno ani stosować hormonu wzrostu, ani sprzedawać mięsa, które go zawiera. A TIPP otwiera tu furtkę. Mamy też w Europie standardy dotyczące dobrostanu zwierząt, np. określoną wielkość klatek dla kur niosek. To też powoduje, że produkt jest droższy. Amerykanie nie mają takich ograniczeń. Do tej pory Wspólna Polityka Rolna UE polegała na podtrzymywaniu europejskiego modelu rolnictwa jako bardziej zrównoważonego, dbającego o kwestie zdrowotne, środowiskowe i prawa zwierząt. TTIP wystawi nasze rolnictwo na wolnorynkową konkurencję z produktem amerykańskim i doprowadzi do upadku europejskiego modelu rolnictwa.
A jak na sprawę patrzą amerykańscy rolnicy?
- TTIP jest korzystny dla dużego biznesu, ale nie dla małych i średnich przedsiębiorstw. To, co oni mają do stracenia, to przede wszystkim rynek zamówień publicznych. W Stanach Zjednoczonych działa akt "Buy American". Polega na tym, że zamówienia publiczne, nawet na najniższym poziomie lokalnym, promują lokalną produkcję. Jeśli szpital rozpisuje przetarg na catering, to posiłki muszą pochodzić od lokalnych rolników. Europa żąda pełnego dostępu do tego rynku. To ogromne zagrożenie dla małych i średnich producentów żywności. Nawet tak wolnorynkowy think tank jak Cato Institute jest przeciwny TTIP.
Wydaje się, że na TTIP stracą wszyscy. Kto więc zyska?
- Wielki biznes po obu stronach Atlantyku.
Wicepremier Mateusz Morawiecki mówił w marcu, że Polska popiera podpisanie TTIP. Czy mamy swoich przedstawicieli wśród negocjatorów? Do tej pory przecież tylko oni znali szczegóły rozmów.
- W rozmowach uczestniczą negocjatorzy Komisji Europejskiej i nie ma wśród nich przedstawicieli Polski. Przedstawiciele polskiego rządu pojawią się w tej sprawie dopiero na etapie, w którym Rada Europejska otrzyma od KE gotowy tekst umowy. To będzie ten moment, w którym sprzeciw Polski może odegrać znaczącą rolę. Morawiecki nie wspomniał, że resort rolnictwa jest mocno zaniepokojony TTIP. Myślę, że przedstawił bardziej własną opinię niż stanowisko rządu.
Podczas spotkania w Hanowerze w ubiegłym tygodniu kanclerz Angela Merkel i prezydent Barack Obama wzywali do pośpiechu w sprawie TTIP. Wierzysz, że uda się zamknąć negocjacje do końca roku?
- Zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Niemczech zbliżają się wybory. W tym drugim kraju sytuacja jest paradoksalna: Niemcy są najbardziej przeciwnym TTIP społeczeństwem, a mimo to rząd uparcie usiłuje przeforsować to porozumienie. Prawdopodobnie obawia się, że jeśli zmieni się partia rządząca, to TTIP nie przejdzie już nigdy. Podobnie jest w Stanach Zjednoczonych. Następca Obamy na pewno nie zajmie się tym tematem. Republikanie są przeciwni TTIP, wśród Demokratów też jest duży sprzeciw. Nikt nie zacznie swojej prezydentury od sprawy, która jest spalona na starcie. Na dodatek kilka dni temu premier Francji, jednego z ważniejszych partnerów w tych rozmowach, zaczął zastrzegać, że rozważa wycofanie się z negocjacji. Z kolei gdyby TTIP przeszedł przez Radę Europejską i został ostatecznie skierowany do Parlamentu Europejskiego, to szanse na to, że połowa eurodeputowanych zagłosuje przeciw, oceniam na wysokie. Po tym jak Greenpeace opublikował treść negocjacji, wierzę, że - na szczęście - TTIP nigdy nie zostanie podpisany. Myślę, że ten przeciek zakończy temat."
Bardzo normalna sprawa w transparentnej, liberalnej, prawdziwej dupokracji, że instytucje jawnie okłamują obywateli.
Vice {versa} Morawiecki popiera TTIP? A czego można się spodziewać po "ćpunie korporacyjnego ładu".
Małe to ma szanse powodzenia. Jasne, że Jarosławpolskęzbaw by się na to zgodził, żeby choć jeden czołg jankeski chronił jego chałupę przed ruskimi, bo jemu się zdaje, że oni nie mają innych problemów niż atak na Polskę. Ale fobia to fobia...
Natomiast nie przejdzie to przez PE. Gdyby było cicho koło tego, to by klepnęli. Tak jak z ACTA. Gdy było cicho to klepnęli, ale jak się zaczęła rozpierducha i smród, to nie było się już komu pod to podpisać. Tutaj chyba będzie podobnie.
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 0.400 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 21:01, 24 Cze '16
Temat postu:
Z dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć, że TTIP poszła się właśnie ... czyli negocjacje staną w martwym punkcie lub całkowicie umowa przestanie być brana pod uwagę a sprawa jakiejkolwiek umowy handlowej USA-UE zostanie odłożona ad acta.
Umowa handlowa między UE i USA (TTIP) powinna opierać się na zasadach, które będą bronić polskich interesów - oznajmiła wczoraj premier Polski Beata Szydło.
100 tys. Niemców przyłączyło się do skargi przeciwko umowie CETA 03.08.2016 PAP
Rekordowa liczba ponad 100 tys. osób przyłączyła się do skargi złożonej w niemieckim Trybunale Konstytucyjnym w Karlsruhe, aby wyrazić sprzeciw wobec umowy o wolnym handlu między Kanadą a Unią Europejską (CETA) - poinformowała w środę organizacja Campact.
W komunikacie ta organizacja pozarządowa podała, że inicjatywa "Nie dla CETA" jest "najbardziej znaczącą skargą obywatelską w historii Niemiec".
Rzecznik Trybunału potwierdził, że liczba skarżących faktycznie jest rekordowa, ale nie będzie to miało żadnego wpływu na rozstrzygnięcie sprawy.
Inicjatorzy akcji, organizacje Campact, foodwatch i Mehr Demokratie (Więcej demokracji), uważają, że "przewidywane porozumienie o wolnym handlu między Unią Europejską a Kanadą grozi osłabieniem praw demokratycznych obywatelek i obywateli".
W niemieckim społeczeństwie obawy przed CETA, a także negocjowaną obecnie umową ze Stanami Zjednoczonymi - TTIP są szczególnie silne.
Komisja Europejska na początku lipca zaproponowała państwom członkowski, by podpisały umowę UE-Kanada. Gdy to uczynią i przegłosuje ją PE, będzie ona mogła wejść tymczasowo w życie. Ostateczna ratyfikacja będzie jednak należeć do parlamentów.
Poza zniesieniem praktycznie wszystkich ceł, umowa ma też przynieść likwidację barier pozataryfowych oraz liberalizację handlu usługami. Skorzystać mogą na tym np. firmy telekomunikacyjne, energetyczne, świadczące usługi bankowe, biznesowe czy ubezpieczeniowe.(PAP)
ksaj/kar/
Tylko ta CETA ma niewielkie znaczenie. Kanada to ludnościowo kraj podobnej wielkości co Polska. Oczywiście żyją tam bogaciej, ale rozpierduchy gospodarczej to oni w UE nie zrobią. Co inna umowa, za przeproszeniem, USA. To mogłoby mieć naprawdę poważne konsekwencje.
Wicekanclerz Niemiec Sigmar Gabriel (na zdjęciu) powiedział w niedzielę w wywiadzie dla telewizji publicznej ZDF, że negocjacje dotyczące umowy o partnerstwie handlowo-inwestycyjnym (TTIP) między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską zakończyły się de facto fiaskiem.
Gabriel, który jest też szefem współrządzącej w Niemczech SPD, a także ministrem gospodarki, zaznaczył, że Europejczycy nie mogą podporządkować się amerykańskim żądaniom. "Nie ma żadnego postępu" - ocenił.
Jak zaznaczył, podczas 14 tur rozmów dotyczących 27 rozdziałów umowy obu stronom nie udało się wypracować "żadnego wspólnego tekstu".
Wicekanclerz Niemiec: fiasko negocjacji USA-UE w sprawie umowy TTIP 28.08.2016 PAP
Foto: Reuters
Wicekanclerz Niemiec Sigmar Gabriel powiedział w niedzielę w wywiadzie dla telewizji publicznej ZDF, że negocjacje dotyczące umowy o partnerstwie handlowo-inwestycyjnym (TTIP) między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską zakończyły się de facto fiaskiem.
Gabriel, który jest też szefem współrządzącej w Niemczech SPD, a także ministrem gospodarki, zaznaczył, że Europejczycy nie mogą podporządkować się amerykańskim żądaniom. "Nie ma żadnego postępu" - ocenił.
Jak zaznaczył, podczas 14 tur rozmów dotyczących 27 rozdziałów umowy obu stronom nie udało się wypracować "żadnego wspólnego tekstu".
Projekt umowy TTIP jest kwestią bardzo kontrowersyjną w SPD. Część tej partii obawia się obniżenia standardów ochrony pracowników i wzmocnienia uprawnień kierownictw firm. 17 września w kilku niemieckich miastach mają odbyć się demonstracje przeciwko TTIP.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel i jej CDU popierają szybkie zawarcie umowy handlowej między UE a USA.
Gabriel zastrzegł w wywiadzie dla ZDF, że popiera porozumienie UE z Kanadą (CETA). Wyraził ubolewanie, że obie umowy są mylone ze sobą, co utrudnia rzeczową dyskusję.
Transatlantyckie partnerstwo handlowe i inwestycyjne, jak oficjalnie nazywana jest umowa TTIP, ma doprowadzić do stworzenia największej strefy wolnego handlu na świecie. Docelowo ma sięgać o wiele dalej niż dotychczasowe umowy handlowe, polegające jedynie na redukcji stawek celnych. Układ w swych założeniach przewiduje usunięcie barier regulacyjnych, a także wzajemne uznawanie standardów w celu obniżenia kosztów dla eksporterów, importerów i inwestorów.
Dołączył: 17 Maj 2008 Posty: 2461
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 13:31, 19 Wrz '16
Temat postu:
Domagalski z MR: Polska opowie się za przyjęciem umowy CETA między UE a Kanadą. W piątek w Bratysławie ma się odbyć nieformalne spotkanie przedstawicieli państw UE, które będą dotyczyły m. in. CETA i TTIP.
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Domagals.....77728.html Opracowania na YouTube.com zamieszczane przez stowarzyszenia konsumenckie z Kanady, które przestrzegają Europejczyków przed CETA (np. "CETA: Lessons from Canada" na youtube) jako koniem trojańskim (mini TTIP) w związku z faktem, że amerykańskie koncerny masowo zakładają spółki zależne w Kanadzie, aby mieć przełożenie w ramach CETA, gdy TTIP nie wyjdzie. Pozwy korporacji przeciw Polsce za utracone potencjalne zyski, równanie standardów jakości (w tym w żywności) do słabszego poziomu w USA i Kanadzie (co skutkować będzie m.in. możliwością wprowadzenia GMO) to tylko niektóre z zagrożeń dla nas wszystkich. Ponadto nasz rząd nie uważa, że tak ogromne zagrożenie zasługuje na jakąkolwiek publiczną debatę. Tak manifestuje się typowa pycha i głupota niedouczonych urzędników. http://www.bankier.pl/wiadomosc/Domagals.....77728.html
Międzynarodowe umowy handlowe coraz groźniejsze dla państw Rafał Woś 16.08.2016
BIT określa byt
TTIP, CETA, ISDS, ICS albo BIT. Co się kryje za tymi skrótami? Coś co sprawia, że korporacje stają się silniejsze niż państwa.
Największą siłą globalizacji przez lata było to, że stawiano ją na równi z pogodą. Większość ekonomistów i polityków przekonywała, że nad krążącym po świecie kapitałem nikt nie jest w stanie zapanować. Tak jak nie da się zapobiec śnieżycy, ulewie czy wichurze. Z takim stawianiem sprawy nie godziła się początkowo jedynie garstka alterglobalistycznych zapaleńców. Dopiero po kryzysie 2008 r. dołącza do niej grupa pierwszoplanowych ekonomistów i polityków. Oni z kolei przekonują, że globalizacja nie spada na bezbronne społeczeństwa jak ślepy traf losu. Jest raczej sumą konkretnych politycznych posunięć. A skoro tak, to można ją popchnąć w innym kierunku niż dotychczas.
Od kilku lat oba te obozy patrzą na siebie wilkiem. Żaden nie jest jednak (na razie) na tyle silny, żeby narzucić swój punkt widzenia adwersarzowi. To ich zderzenie wyznacza nam dziś pole sporu o globalizację. A najciekawszą bitwą tej wojny jest gorący spór o przyszłość międzynarodowych trybunałów arbitrażowych.
Wyobraźmy sobie prywatny koncern międzynarodowy, który chce eksploatować piaski roponośne i przesyłać je rurociągiem do rafinerii w sąsiednim kraju. Tylko że ten kraj właśnie zobowiązał się do większej troski o środowisko naturalne. Władze anulują więc pozwolenie na budowę rurociągu, tłumacząc się przestawianiem gospodarki na zielone tory. Co robi koncern? Czy kontestuje decyzje rządu przed krajowymi sądami, jak każdy lokalny przedsiębiorca? Nie. Od razu składa pozew przed jednym z międzynarodowych prywatnych trybunałów (albo istniejącym przy Banku Światowym, albo powoływanym ad hoc). Statystyki pokazują, że jeśli skarga nie zostanie oddalona ze względów proceduralnych, ma ok. 60 proc. szans na zwycięstwo. Bywa, że zasądzane odszkodowania liczone są w miliardach dolarów.
Filary globalizacji
Umożliwia to ISDS (Investor State Dispute Settlement), czyli mechanizm rozstrzygania sporów pomiędzy kapitałem zagranicznym a krajem przyjmującym inwestycję. ISDS to początkowo była oferta, którą zasobny w kapitał Zachód nęcił kraje na dorobku. Jego właściciele mówili tak: „Chcecie, żebyśmy u was inwestowali? To obiecajcie, że nasz kapitał będzie bezpieczny. Wasze sądy? Nie ufamy im. Jeśli poczujemy, że naszemu kapitałowi dzieje się krzywda, to odwołamy się wprost do prywatnego międzynarodowego rozjemcy. Umowa stoi?”. I umowy stawały.
Nie jedna, przejrzysta i spójna, tylko 2,7 tys. małych, początkowo niepozornych BIT (Bilateral Investment Treaty), czyli dwustronnych traktatów inwestycyjnych. Ich wysyp przypadł na lata 90. XX w., a więc czas, gdy zniknęła żelazna kurtyna. W ten sposób BIT i ISDS stały się fundamentem globalizacji, jaką dziś znamy.
Z tym fundamentem są jednak dwa problemy. Pierwszy to dojmująca lapidarność większości umów BIT, które zazwyczaj mieściły się na kilku kartkach A4. Drugim był fakt, że nie były one zawierane między równymi sobie podmiotami. „Dlaczego to w ogóle podpisaliśmy? Podpisywaliśmy wtedy wiele rzeczy. Wszyscy podpisywali” – oceniał po latach jeden z chilijskich negocjatorów umów BIT. Cytat pochodzi z opublikowanej w ubiegłym roku książki ekonomisty Lauge Poulsena „Bounded rationality and Economic Diplomacy” (Ograniczona racjonalność i dyplomacja ekonomiczna). Ten wykładowca z University College w Londynie analizuje okoliczności, w jakich podpisywano większość BIT.
Na podstawie serii wywiadów i swoich analiz Poulsen dochodzi do wniosku, że ponad 90 proc. decydentów z krajów Azji, Ameryki Południowej, Afryki i Europy Wschodniej nie zdawało sobie sprawy, co właściwie podpisuje. Niektórzy z nich wspominają, że BIT traktowano jako standardowy dokument, który trzeba przyjąć, żeby było się z czym ustawić do zdjęcia kończącego wizytę na wysokim szczeblu. Jakież było więc ich zdziwienie, gdy kilka lat później na podstawie umów BIT zaczęły płynąć prawdziwe biznesowe skargi. Jeżeli jeszcze w 1998 r. składano rocznie ok. 10 takich pozwów, to dekadę później było ich 40. Tylko w 2015 r. przed prywatne międzynarodowe trybunały arbitrażowe napłynęło 70 spraw. W sumie było ich dotąd przynajmniej 700.
Bicz na biednych
Dość szybko wyszło też na jaw, że BIT nie służą tylko do ochrony inwestora przed tak oczywistym naruszeniem jego praw jak np. wywłaszczenie (choć i takie przypadki były). Inwestorzy zaczęli bowiem skarżyć kraje za rozmaite rzeczy. Philip Morris pozwał Urugwaj za uchwalenie nakazu informowania o negatywnych skutkach palenia na pudełkach papierosów. Gabriel Resources zaskarżył Rumunię za anulowanie pozwoleń na budowę kopalni złota w historycznej wiosce Rosia Montana. A Piero Forsti kontestował przed prywatnym trybunałem uchwalony w RPA obowiązek przekazywania przez biznes części udziałów czarnej ludności w ramach zadośćuczynienia za politykę apartheidu.
To nie jest jednak tak, że BIT były wyłącznie korporacyjnym biczem na kraje Trzeciego Świata. Owszem, na czele listy pozywanych krajów od lat znajduje się śmiało sięgająca po narzędzia nacjonalizacji Wenezuela, ale zaraz za nią znajdziemy tam Czechy, Hiszpanię, a nawet Polskę (miejsce numer 10). A więc członków Unii Europejskiej, którzy przez ostatnie dwie dekady szczycili się stale ulepszanymi standardami praworządności.
Według oficjalnych danych rząd RP był na podstawie umów BIT pozywany 20 razy. Było to możliwe, bo mamy je podpisane ze wszystkimi najbogatszymi krajami świata. Traktaty pochodzą z pierwszej fazy transformacji, czyli przełomu lat 80. i 90. Najgłośniejszy jak dotąd spór zakończył się kosztowną dla Skarbu Państwa ugodą z holenderskim koncernem Eureko podważającym przebieg prywatyzacji polskiego sektora ubezpieczeniowego. 11 kolejnych sporów wciąż się toczy, a skargi (wytoczone m.in. przez inwestorów cypryjskich, luksemburskich czy holenderskich) opiewają na sumę 9 mld zł. Sprawy bywały różne: od kwestii podatkowych po dopuszczanie produktów na polski rynek.
Co więcej, nie możemy być pewni, że wiemy o wszystkich sporach. – Polski rząd zawsze był bardzo wstrzemięźliwy w informowaniu opinii publicznej na temat postępowań ISDS. Prywatne arbitraże co do zasady nie są jawne, a rozgłosu nie chce zazwyczaj ani przedsiębiorca, ani państwo. Po stronie urzędników pojawia się jeszcze strach, że ujawnią zbyt dużo i będzie kolejny pozew. Albo wyjdzie na jaw niekompetencja organów państwa – tłumaczy Krzysztof Izdebski, prawnik Fundacji ePaństwo zajmującej się dostępem do informacji publicznej. Dodaje, że nawet mimo kilku precedensowych wyroków polskich sądów administracyjnych każdy kolejny wniosek o udostępnienie spotyka się z podobnym oporem ze strony Prokuratorii Generalnej (organu reprezentującego polskie państwo w sporach sądowych). Nie o same procesy tu jednak chodzi.
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) Strona: « 1, 2, 3, 4, 5 »
Strona 2 z 5
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów