Urodzony w Iraku Holender skazany w USA na 25 lat więzienia za terroryzm i wysłany do Holandii w celu odbycia kary został w tym tygodniu, po decyzji sądu w Rotterdamie, wypuszczony na wolność. W wywiadzie jakiego udzielił agencji ANP mówi że nie jest terrorystą i nigdy nie planował żadnych zamachów na żołnierzy USA, że zmusili go do przyznania się.
"Nic nie zrobiłem, ale nie mogłem już tego znieść po spędzeniu sześciu miesięcy w odosobnieniu. Dowiedziałem się że takie więzienia jak Abu Ghraib w Iraku istnieją również w stolicy USA... Chciałem umrzeć. Moją jedyną szansą na wydostanie się z tego było przyznanie się."
Podczas tych sześciu miesięcy trzymany był w celi pod ziemią i nie widział słońca. Twierdzi że
"prawie wszyscy strażnicy służyli wcześniej jako żołnierze w Iraku. Od samego początku mówili mi że nie mam żadnych praw"
Skazano go na podstawie filmu pokazującego jakoby podkładał bombę przy drodze - twierdzi że video to zostało źle zinterpretowane.
"Filmowałem ruch oporu w Faludży, pokazywałem jak oni to robili. Mogłem grać tak jakbym był jednym z nich, ale nie byłem. Byłem wściekły na to co Amerykanie zrobili w Iraku. Moi przyjaciele zostali zabici przez amerykańskie bomby. Chciałem pokazać światu co to znaczy być tam i miałem nadzieje, że będę odbierany jako bohater. Stało się zupełnie inaczej. Ale ja nie dopuściłem się przemocy. Ja nie chcę zabijać ludzi. Właśnie dlatego uciekłem z Iraku [zgaduję że za Saddama - przyp. bimi] bo nie chciałem wstąpić od wojska."