http://poliszynel.wordpress.com/2010/10/.....epopulacji
Czyli o wpływie judaizmu i talmudyzmu na nasz „chleb codzienny”.
O szkodliwych, czy wręcz zbrodniczych planach WHO związanych z wprowadzeniem Codexu Alimentarius pisano już wiele.
http://www.stopcodex.pl/2010/09/wielka-farmacja-a-ziola-ue/
Sprawa Codexu A nie pozostawia wątpliwości co do zamiarów WHO. Jej celem jest delegalizacja medycyny naturalnej i ziołolecznictwa. Jest to równoznaczne ze skazaniem nas na trucizny produkowane przez przemysł farmaceutyczny.
O podejrzanej roli WHO mogliśmy także przekonać się obserwując jej rolę w światowym przekręcie i oszustwie znanym jako „pandemia świńskiej grypy”. WHO bezpodstawnie ogłosiła pandemię i nalegała na masowe szczepienia przeciwko nieistniejącej pandemii. I to przy pomocy
szkodliwych i nietestowanych szczepionek. Na fikcyjnej pandemii wskazane przez WHO koncerny farmaceutyczne zarobiły miliardy. W wielu krajach w związku z fikcyjną pandemią zaostrzono przepisy prawne dające rządom prawo przeprowadzenia przymusowych szczepień. Informacje o szkodliwości nietestowanych szczepionek podlegały w kontrolowanych przez Żydów mediach cenzurze. Nigdy nie dowiemy się, ilu ludzi szczepionki te ciężko odchorowało czy wręcz przypłaciło je życiem.
Wobec dwóch przytoczonych powyżej faktów ciężko jest uwierzyć w to, że WHO stoi na straży naszego zdrowia. Jednak nawet te przytoczone fakty nie pokazują w całości zbrodniczego charakteru tej ONZ-owskiej agendy. Zaledwie niewiele osób domyśla się faktu celowego propagowania przez WHO szkodliwego wzorca odżywiania nazywanego też „piramidą żywieniową”.
http://mamzdrowie.pl/piramida-zywieniowa/
Już samo uznanie słodyczy za produkt żywnościowy i umieszczenie go w piramidzie jest zwykłym oszustwem. Biały cukier – podstawowy składnik słodyczy – to zabójca ludzkości nr 1. Odpowiedzialny jest on za wszystkie choroby cywilizacyjne, zabija znacznie więcej ludzi niż alkohol, nikotyna i narkotyki razem wzięte. Dodatkowo cukier używany jest w przemyśle spożywczym jako dodatek do praktycznie wszystkiego. Symbolem podboju świata przez tego zabójcę jest coca-cola – czyli gęsty roztwór cukru z różnymi dodatkami smakowymi, wypłukujący resztki oleju z głów miłośników „coli”. Cukier w ogromnych ilościach znajduje się w wielu produktach. Niewielu wie, że popularny ketschup to cukrowa bomba. Cukier powinien zostać zdelegalizowany i ścigany bardziej niż heroina czy kokaina. Niestety, nadal jest on produkowany w milionach ton rocznie (w roku 2000 wyprodukowano 133 miliony ton cukru).
Na samym dole piramidy żywieniowej jako najbardziej zalecane do masowej konsumpcji umieszczone są zboża. Natomiast na samej górze piramidy, jako produkty których powinniśmy jeść jak najmniej, umieszczone jest mięso i tłuszcze zwierzęce.
Istnieją dziesiątki dziwnych, egzotycznych diet. Najczęściej są one podbudowane i uzasadnianie ideologicznie z całkowitą ignoracją kilku ważnych faktów dotyczących historii gatunku ludzkiego.
Do oddzielnej grupy diet należą trzy b. podobne do siebie modele żywienia, na których się skupimy. Nazywane są one dietami niskowęglowodanowymi lub wysokotłuszczowymi. Pierwsza z nich to znana w USA dieta dra. Atkinsa. Krytycy z obozu medycyny oficjalnej zarzucali jemu m.in. to, że jego dieta powodowała u części jego pacjentów i wyznawców zawały serca. Zarzut ten jest o tyle dziwny i śmieszny, bowiem wśród pacjentów „leczonych” konwencjonalnie i będących na diecie „normalnej” w skali całego świata umiera rocznie miliony osób na zawały serca i na inne choroby cywilizacyjne, wobec których medycyna oficjalna (kierowana przez WHO) jest kompletnie bezsilna.
Widzą źdźbło w oku bliźniego, nie dostrzegają belki w oku u siebie.
Doktorowi Atkinsowi można i należy postawić jeden zarzut: nie dostrzegał on wyraźnej różnicy pomiędzy białkiem a tłuszczem. A to tak, jakby mylił on części zamienne do samochodu z paliwem. Białko powinno być bowiem tylko i wyłącznie budulcem. Dostarcza ono części zamiennych do regeneracji już istniejących komórek. Jest też materiałem budowlanym przy tworzeniu nowych komórek w miejsce komórek obumierających. Tłuszcz natomiast jest paliwem dostarczającym energii organizmowi. Pomiędzy nimi musi być zachowana odpowiednia proporcja. Zastąpienie tłuszczu większą ilością białka jest szkodliwe. Tej szkodliwości dr Atkins jednak nie dostrzegał.
Drugą podobną dietą jest model opracowany przez dra Wolfganga Lutza, austriackiego internistę. Znany jest on z opublikowanej książki pt. „Leben ohne Brot” (Życie bez chleba). Już tutaj istotna jest pewna ciekawostka. Książka jego cieszy się dużą popularnością. Doczekała się piętnastu wydań (których by nie było, gdyby w księgarniach o nią nie pytano). A jednak zarówno nazwisko dra Lutza, jak i jego model żywieniowy są w niemieckojęzycznych mediach kompletnie ignorowane (chciałoby się rzec – cenzurowane). Krążą także opowieści o młodych lekarzach, chcących leczyć jego metodą, a których stawiano przed alternatywą – powrót do medycyny „konwencjonalnej” lub…utrata licencji lekarskiej. Wolfganga Lutza zainspirowała do zastosowania w leczeniu diety mięsnej wizyta w jednej z jaskiń zamieszkałych przed dziesiątkami tysięcy lat przez naszych praprzodków. Lekarz ten uświadomił sobie wówczas, że w epoce lodowcowej nasi przedkowie przez dziesiątki tysięcy lat skazani byli (podczas trwających nawet 9 miesięcy zim) na jedzenie wyłącznie mięsa. Ponadto nawet w okresach pomiędzy epokami lodowymi nasi praprzodkowie nie mieli do dyspozycji ogromnych sadów i ogrodów warzywnych. Dla tysięcy generacji głównym pożywieniem była upolowana zwierzyna. Dzikie owoce, niewielka ilość warzyw czy bulwy były wyłącznie dodatkami. W ciągu tych tysięcy generacji nasz metabolizm dopasował się do mięsa i tłuszczu zwierzęcego.
Pierwsza „rewolucja” a więc przejście z trybu życia koczowniczego do życia osiadłego i „wynalezienie” rolnictwa spowodowało zmianę odżywiania. Zboże, uprawiane początkowo jako karma dla zwierząt stopniowo stało się głównym pożywieniem ludzi (zwłaszcza z nizin społecznych). Fryderyk Engels napisał o tym, że kiedy zaczęto ludzi, zwłaszcza poddanych, karmić zbożem, wyhodowano ludzkie bydło robocze. Zdaniem wielu genetyków, aby metabolizm człowieka całkowicie przestawił się z przystosowania do spożywania mięsa i tłuszczu na węglowodany, upłynąć musi ok. 250 tysięcy lat. W tym okresie przejściowym trapić
będą człowieka przeróżne zaburzenia matabolizmu, zwane chorobami cywilizacyjnymi. U ludów, które pierwsze zaczęły eksperyment z węglowodanami, nastąpiło już częściowe dopasowanie się metabolizmu do nowej diety. Choroby cywilizacyjne mniej je dziesiątkują. Do Europy po północnej stronie Alp węglowodany dotarły dużo później. Dlatego choroby cywilizacyjne zbierają tutaj tak obfite żniwo. Przez gabinet dra Lutza przewinęło się ok. 10 000 pacjentów. Jego specjalnością było leczenie praktycznie wszystkich chorób cywilizacyjnych. W jego książce istnieje wiele opisów radykalnej poprawy zdrowia i wyleczeń pacjentów uznanych przez konwencjonalną medycynę za przypadki beznadziejne czy nieuleczalne. Głównym narzędziem jego leczenia była dieta, przez niego samego nazywana dietą niskowęglowodanową.
Także i dr Lutz nie opracował wzajemnej proporcji tłuszczu i białka, choć dostrzegał konieczność ich rozróżniania i zastąpienia węglowodanów tłuszczami zwierzęcymi. Górna granica dopuszczalnej ilości spożywanych węglowodanów w jego diecie podobna była do propozycji dra Atkinsa i dra Kwaśniewskiego (o nim za chwilę). W swej książce dr Lutz opisał ciekawy eksperyment medyczny w USA (lata 50-te XX wieku).
Pewien farmer (będący w młodości badaczem życia Eskimosów) z różnymi chorobami wylądował w szpitalu u znajomego lekarza. Farmerów, mając w pamięci doskonały stan zdrowia „mięsnych” Eskimosów zrezygnował z kuracji przy pomocy medykamentów. Przez rok przebywał on pod ścisłą kontrolą lekarzy w szpitalu jedząc wyłącznie mięso. Już na początku eksperymentu lekarze zakładali się pomiędzy sobą, od którego tygodnia u farmera wystąpią pierwsze objawy awitaminozy. A także – jakich nowych chorób jeszcze dodatkowo się on nabawi. Ku zdziwieniu lekarzy nic takiego nie nastąpiło. Farmer z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc, bez przyjmowania jakichkolwiek „medykamentów” pozbył się trapiących go dolegliwości i chorób. Po roku jako zdrowy człowiek wrócił do domu.
Zastanawiająca była reakcja lekarzy. Stwierdzili oni lakonicznie, że najbardziej zadziwiające było w eksperymencie to, że nic dziwnego się nie przytrafiło. Było to oczywiste kłamstwo. Farmer ów udowodnił jego eksperymentem, że założenie zachodniej medycyny dotyczące szkodliwości
mięsa i tłuszczu, jak i założenie konieczności jedzenia owoców i warzyw (witamin) jest błędne i nieprawdziwe. Medycyna, gdyby rzeczywiście była zainteresowana leczeniem ludzi, nie mogłaby zignorować owego doświadczenia. Powinna pójść za ciosem, odrzucić dogmaty i przeprowadzić szczegółowe badania dotyczące wpływu diety mięsno-tłuszczowej na ludzi. A jednak tego medycyna nie zrobiła.
Trzecim znanym lekarzem stosującym dietą wysokotłuszczową jest znany w Polsce (i na świecie) dr Jan Kwaśniewski. Jego dietę nazwał on „dietą optymalną”. Dr Kwaśniewski dysponuje dokumentacją tysięcy wyleczonych,beznadziejnych wg. oficjalnej medycyny, przypadków chorób cywilizacyjnych.
Dieta dra Kwaśniewskiego poparta jest bogatą dokumentacją badań biochemicznych. Choć najbardziej do wyobraźni przemawiają owe tysięczne rzesze wyleczonych beznadziejnych przypadków chorób cywilizacyjnych. Główna zasada leczenia optymalnego to tłuste życie. Jest to także tytuł jednej z książek dra Kwaśniewskiego.
W przypadku dra Kwaśniewskiego zadziwia kompletne wyciszanie go w oficjalnych mediach i gwałtowne zwalczanie go za kulisami przez tzw. medycynę oficjalną. Wprawdzie przez krótki czas po tzw. transformacji o jego diecie było głośniej w mediach, ale po okresie przejściowym media
znajdujące się pod kontrolą Żydów całkowicie dra Kwaśniewskiego wycenzurowały. W internecie dostępne są jego książki – w tym dwie najważniejsze – „Dieta optymalna” (napisana wspólnie z Markiem Chylińskim) i „Tłuste życie”. Zainteresowanych tą dietą odsyłam do poszukiwań na własną rękę.
Najciekawsza w diecie dra Kwaśniewskiego jest jej teoretyczna nadbudowa. W Starym Testamencie znalazł dr. Kwaśniewski opisy diety kapłanów Izraela objawionej im przez Bogów (w oryginale w najstarszych księgach Biblii są „Bogowie” a nie „Bóg”). Tak więc Bogowie dali ludziom taki przepis na zdrowie: cały tłuszcz, wątroba, nerki i trochę mięsa z łopatki (ze względu na dużą zawartość w niej fosforu będącego elementem budowlanym substancji będącej nośnikiem najlepszej energii do odżywiania mózgu). Ta właśnie dieta zapewnia biochemicznie najwyższą i najlepszą pracę mózgu. Dodatkowo kapłani Izraela podczas celowej i zamierzonej tułaczki po pustyni (po wyjściu z Egiptu) stworzyli oddzielną dietę dla wojowników (10-ciu ich mogło przegonić stu wojowników nieprzyjaciela, a pięciuset aż 10 000). Trzecią formą diety była dieta dla ludu. Napisano o niej:
„Od tej manny nasi ojcowie stali się baranami, które kto chciał, jak chciał i gdzie chciał – pędził.”
Manna była węglowodanami. Identycznymi jak węglowodany ze zbóż.
Do Ziemii Obiecanej Żydzi weszli ze sprawnym mózgiem narodowym (kapłani), bitną armią i posłusznym narodem. Bitna armia nie uchroniła skłóconego i rozbitego ambicjami wewnętrznymi królestwa Izraela od rozpadu, a następnie od podbicia go przez kolejnych sąsiadów na Rzymie
kończąc. Lud został bezmyślnym i manipulowanym przez kapłanów (później przez rabinów) bydłem roboczym. Nie zaginęła natomiast wiedza o diecie kapłańskiej przekazywana z ojca na syna przez kolejne pokolenia kapłanów i rabinów. Przetrwała ona wśród elity żydowskiej do dzisiaj.
Dominacja kapłanów (rabinów) nad ludem Izraela nie dziwi. W starożytnych Indiach bramini całkowicie panowali nad tłumem. Wmówili nawet wyznawcom, że jeśli wieczorem nie złożą oni Bogom ofiar (najczęściej były to tłuste potrawy, masło, ale i złoto, itp.) to nazajutrz nie wzejdzie słońce. Lud znosił więc ochoczo ofiary, z których korzystali sami bramini.
Przez wiele stuleci żyjący w diasporze żydowscy rabini przechowywali i stosowali wiedzę o wpływie diety na pracę mózgów (nie ma to nic wspólnego z tzw. koszernością czyli zasadami higieny przy sporządzaniu potraw). Od Narodu Wybranego odpadli na przestrzeni dwóch tysięcy lat
Izraelici zamieszkujący Palestynę. Zarabizowani, zislamizowani stali się Palestyńczykami. Rzesze Żydów uzupełniali natomiast nawracani na judaizm goje. Rozprzestrzenianiu się Izraelitów i ich wpływów hamowały nastroje antyżydowskie i pogromy, często wywoływane pogardliwym
traktowaniem przez Żydów ludności w miejscach ich osiedlania. Byli przeganiani z miejsca na miejsce. Sytuacja ich radykalnie poprawiła się w Europie po reformacji i po okresie krwawych wojen religijnych protestantów z katolikami. Barbarzyńskie wojny religijne i rozlew krwi wykorzystała założona przez Żydów masoneria do propagowania tolerancji. Hasło to zostało podchwycone i wprowadzone w wielu krajach. To właśnie wtedy, w XVIII i XiX wieku wyrosły potężne i wpływowe rody żydowskich bankierów i przemysłowców. USA założona została przez masonów. Ich wpływy rosły z pokolenia na pokolenie. Okradający rządy i państwa system bankowy
wymyśliły doskonale biochemicznie funkcjonujące mózgi żydowskich rabinów. Zadanie mieli ułatwione fatalnym funkcjonowaniem mózgów gojów, rozsmakowanych w egzotycznych, ale szkodliwych specjałach. Następnie Żydzi opanowali media. Już w 1880 roku szef personalny New
York Timesa, John Swinton mówił:
Jesteśmy narzędziami, wasalami bogaczy zza kulis. Jesteśmy marionetkami: oni pociągają za sznurki, my tańczymy. Nasze talenty, nasze predyspozycje i nasze życia należą do innych ludzi.
A wszystko to realizowane było ściśle według ujawnionego w roku 1773 planu Rothschildów o budowie NWO – Nowego Porządku Świata.
Wiek XX był okresem umocnienia pozycji Żydów:
- w polityce światowej (CFR, Klub Bilderberga, Komisja Trójstronna, ale i ONZ, Bank Światowy, Światowa Organizacja Handlu, Międzynarodowy Fundusz Walutowy itp.).
- w polityce poszczególnych państw i ponadnarodowych tworów quasipaństwowych (żydobolszewizm w ZSRR, judeocentryzm w USA, judeocentryzm w UE).
- przejęcie nieomal całkowitej kontroli nad mediami.
- wykorzystywanie NATO jako zbrojnego kastetu do realizacji programu NWO.
Niebezpieczną tendencją była postępująca poprawa wyżywienia, zwłaszcza mocno wzrastające spożycie mięsa i tłuszczy zwierzęcych wśród gojów. Wielu ludzi instynktownie czuło, że to pożywienie jest dla nich najlepsze. W związku z tym za pośrednictwem kontrolowanej przez
kompleks jot WHO opracowano i zalecono jako pożądany system żywieniowy przypominający/nieomal identyczny z dietą opracowaną przez kapłanów Izraela dla prostego ludu. Dieta ta powoduje najgorszą z możliwych czynność mózgów tak odżywianych nią ludzi, upodabniając ich do bezmyślnego, posłusznego i łatwego w manipulowaniu bydła roboczego. Za pośrednictwem mimisterstw oświaty i ministerstw zdrowia w krajach kontrolowanych przez ideologów NWO ta szkodliwa dieta jest obecnie obowiązująca na dużych obszarach kuli ziemskiej.
Ma ona kilka zalet a nie tylko bezmyślność tłumów i łatwość w manipulowaniu gojami.
- Niezwykle łatwo i tanio jest produkować szkodliwą żywność na bazie węglowodanów.
- Karmiona taką paszą ludność chronicznie choruje, co nabija kieszenie koncernom farmaceutycznym.
- Ludziom chorym i cierpiącym nie w głowie jest szukanie przyczyn takiego stanu rzeczy. Jedyne co chcą, to odzyskać zdrowie. Tylko że w ich wadliwie funkcjonujących mózgach nie pojawi się myśl, że są oni celowo wpędzani w choroby.
Na obecnym etapie szkodliwy model odżywiania wzmacniany jest dodatkowo produktami GMO i przepisami Codexu A. Jest to „wyższa szkoła jazdy”, której dodatkowym, ważnym celem jest planowa depopulacja, czyli ograniczenie ilości ludzkiego bydła roboczego o ok 90 %.
Usłużna wobec banksterów WHO nie tylko nie protestuje przeciwko tym zbrodniczym zamiarom. Jest ona w awangardzie niszczenia „nadpopulacji” gojów.
Kolejnym przykładem może być głośna kampania antynikotynowa. Nikotyna jest szkodliwa i nikogo rozsądnego nie trzeba o tym przekonywać. Ciekawią jedynie w związku z antynikotynową krucjatą dwa fakty:
- szkodliwość indywidualna i społeczna alkoholizmu znacznie przewyższa szkodliwość palenia. A jednak alkoholowi nie wydano świętej wojny (pijanym bydłem łatwiej manipulować).
-znane są fakty dobroczynnego wpływu nikotyny w szeregu chorób wywołanych przez zaburzenia układu wegetatywnego. Nikotyna redukuje wywołującą choroby z grupy autoagresywnych dysproporcję pomiędzy systemem sympatycznym i parasympatycznym. Zaprzestanie palenia przy niekorzystnej diecie powodującej zaburzenie równowagi układu wegetatywnego prowadzi do nasilenia się chorób już istniejących, bądź do wystąpienia wielu chorób i zaburzeń, hamowanych dotąd tonizującym działaniem nikotyny.
Krucjata antynikotynowa wygląda na zaplanowane działanie, mające na celu ogromne nasilenie się chorób hamowanych dotychczas nikotyną. Jest to przypuszczenie tym bardziej uzasadnione, że zalecana przez WHO dieta wymusza wręcz zaburzenia systemu wegetatywnego. Po wyeliminowaniu palenia, dotychczasowi palacze znacznie więcej pieniędzy zostawią w aptekach.
Nie nawołuję niniejszym do palenia. Jest głupie, złe i szkodliwe. Jednak w wielu przypadkach chroni palaczy od ciężkich i chronicznych chorób. Alkohol natomiast jest nadal reklamowany. A walka z narkotykami to zwykła inscenizacja. Rękami policji likwiduje się jedynie konkurencyjne siatki narkotyczne. Utrzymanie narkomanii nielegalną gwarantuje wysokie zyski. A największym światowym potentatem narkotycznym są zachodnie tajne służby z CIA na czele. Podlegają one bezpośrednio ideologom NWO. Narkotyki to jedno z kolejnych narzędzi demoralizowania i upadlanie gojów – a więc roboczego bydła.
Idąc na zakupy pamiętaj, że węglowodany zjadane w ilości większej niż 50-70 gram dziennie zaczynają być szkodliwe. Podwójna ich porcja szkodzi zawsze i każdemu. Potrójna czyni nas już bydłem roboczym.
poliszynel
_________________
http://palestyna.wordpress.com/