Wysłany: 17:54, 14 Mar '11
Temat postu: Jak nie drzwiami, to oknem
Senat zdecyduje o cenzurze sieci w Polsce? Tak, to prawda!
Cytat:
Cenzura internetu w Polsce może stać się faktem dzięki nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. W środę tą ustawą zajmie się Senat. Nie jest to problem opisywany w DI od dziś, ale przed posiedzeniem Senatu warto o nim przypomnieć.
Od rana do redakcji DI i do mnie osobiście trafiło kilka e-maili, w których Czytelnicy zwracali uwagę na ważne wydarzenie - Senat zajmie się ustawą o radiofonii i telewizji, która może wprowadzić cenzurę internetu. Wraz z tą informacją otrzymaliśmy linki do newsów w różnych serwisach.
Dziennik Internautów pisał już tym zagrożeniu, a i tak nie byliśmy pierwsi. Możemy w każdym razie odesłać Czytelników do tekstów pt. PO: "nie chcemy cenzurować internetu". Co powie Senat? oraz Wideo w sieci pod kontrolą KRRiT? Cisza przed burzą. Tytuł tego drugiego tekstu był trafny - o ustawie nie było głośno, ale teraz zrobi się burza.
W powyższych tekstach napisaliśmy to co najważniejsze. Ponieważ jednak zbliża się posiedzenie Senatu (16 marca), warto zrobić krótkie podsumowanie sytuacji.
Chodzi o to, że:
1. Ustawa o radiofonii i telewizji musi być dostosowana do prawa unijnego i dlatego rząd i Sejm pośpiesznie nad nią pracowały;
2. w nowej ustawie do "usług medialnych" zaliczono także audiowizualne usługi na żądanie;
3. nowa ustawa przewiduje, że twórcy takich "audiowizualnych usług na żądanie" muszą uzyskać wpis do specjalnego wykazu prowadzonego przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. Jeśli tego nie zrobią, grożą im kary.
4. Ustawa nie dotyczy programów radiowych rozpowszechnianych w sieciach teleinformatycznych, korespondencji, prowadzonej z wykorzystaniem środków komunikacji elektronicznej, elektronicznych wersji dzienników i czasopism oraz prasy udostępnianej w systemie teleinformatycznym pod warunkiem że nie składają się w przeważającej części z audycji audiowizualnych oraz gier losowych i zakładów wzajemnych. To oznacza, że zwykły wideoamator publikujący swoje filmy w sieci może być ukarany za niezgłoszenie usługi do wykazu.
Wątpliwości wokół ustawy jest więcej. Dostawca usługi audiowizualnej musi np. promować audycje europejskie. Jak ma to zrobić wspomniany wideoamator? Jak zrobi to YouTube lub inne serwisy wideo?
W Dzienniku Internautów pisaliśmy już, że z proponowanych przepisów zadowolona jest tylko partia rządząca. Zapewnia ona, że jej intencją nie jest cenzurowane sieci. Problem jednak w tym, że prawo nie wynika z intencji polityków, ale z brzmienia przepisów. Nasi prawodawcy jakby tego nie wiedzieli.
Jest się czego bać. Nic więc dziwnego, że przeciwnicy nowelizacji zaczynają działać. Krajowa Izba Gospodarcza oraz Związek Pracodawców Branży Internetowej IAB Polska rozesłały do prasy zaproszenie na na briefing prasowy pt.: Ustawa medialna - legislacyjna wpadka czy chęć wprowadzenia ograniczeń w polskim internecie?
W zaproszeniu na briefing czytamy, że odbędzie się dyskusja o "niebezpiecznych dla polskich przedsiębiorców skutkach wejścia w życie nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, o tym jak wpłynie ona na kształt i funkcjonowanie rynku usług VOD oraz jakie mogą być jej konsekwencje dla każdego użytkownika Internetu, który zamieszcza w sieci materiały multimedialne." Jutro zapewne dowiemy się co powiedziano na briefingu. Nie będą to słowa uznania dla ustawodawcy.
Dlaczego nowelizacją interesuje się KIG? Ponieważ zagraża ona nie tylko "zwykłym internautom" ale także gospodarce. Startupy stawiające na wideo w sieci nie będą mogły tak po prostu rozpocząć działalności - będą miały obowiązki wobec KRRiT. Rada będzie mogła stawiać im wymagania, nakładać kary. Dotyczy to nie tylko tzw. serwisów wideo, ale także innych. Gdzie jest granica między serwisem społecznościowym a dostawcą usługi medialnej? Ustawodawca tego nie wie, a urzędnicy działający na podstawie ustawy-bubla mogą w ogóle nie pytać.
Zapisy tzw. ustawy LOPPSI umożliwiające cenzurowanie internetu, będące tym samym jednym ze środków walki z dziecięcą pornografią, są zgodne z francuską ustawą zasadniczą - orzekli sędziowie Rady Konstytucyjnej.
Na początku lutego informowaliśmy w Dzienniku Internautów o tzw. ustawie LOPPSI, przyjętej 7 lutego przez Zgromadzenie Narodowe i Senat Francji. Dokument ten zakłada, że możliwe będzie cenzurowanie internetu pod pretekstem walki z dziecięcą pornografią. O ile nie ma raczej wątpliwości, że cel jest odpowiedni, o tyle wątpliwości pojawiają się w przypadku środków, jakie mają zostać przedsięwzięte. Najważniejszym argumentem przeciwników tego rozwiązania jest to, że nie wprowadza się mechanizmów, które rozprawiłyby się z przyczynami zjawiska.
Ustawa trafiła do Rady Konstytucyjnej, która rozstrzygnąć miała o zgodności aktu prawnego z Konstytucją V Republiki. Serwis La Quadrature du Net informuje, że sędziowie uchylili kilka artykułów zawierających najbardziej kontrowersyjne zapisy, zostawili jednak te, które wprowadzone zostały pod płaszczykiem walki z pornografią. Uznali oni, że artykuł 4 tejże ustawy, umożliwiający władzy wykonawczej cenzurę internetu, jest zgodny z konstytucją.
Jérémie Zimmermann, współzałożyciel i rzecznik La Quadrature du Net, powiedział, że decyzja Rady względem artykułu 4 jest wielkim rozczarowaniem. Dodał, że oczywistym jest, iż cenzura nie rozwiąże problemu. Same serwisy z tego typu treściami będą bowiem dalej istnieć. Wskazywano już także wcześniej, że blokowanie serwisów nic nie da - źródła problemów ono bowiem nie eliminuje. Widać jednak, że Francja chce pójść inną drogą - administracyjna kontrola internetu wydaje się być tym rozwiązaniem, w którym prezydent Nicolas Sarkozy widzi szansę na realizację swoich wyborczych decyzji.
Organizacja ma jednak nadzieję, że mechanizm ten da się zatrzymać na europejskim poziomie. Parlament Europejski nie jest bowiem aż tak skory do wprowadzania administracyjnej cenzury, nawet w imię walki z pornografią dziecięcą. Wydaje się także, że francuska ustawa może naruszać Europejską Konwencję Praw Człowieka.
"Wielki Firewall" kojarzy się z Chinami, ale w unijnych dokumentach znajdziemy termin o podobnym znaczeniu - "wirtualna granica Schengen". W przyszłości nie tylko pedofilia, ale także inne rodzaje przestępczości mogą być pretekstem do zwykłej cenzury.
Pozornie nudne unijne dokumenty zawierają sporo ciekawostek, ale ich przeglądanie to ciężka praca, której nie podołałby jeden człowiek. Na szczęście dokumenty te obserwuje wielu ludzi, a jednym z nich jest Glyn Moody, dziennikarz i bloger, który wyłowił ciekawy dokument.
Chodzi o podsumowanie dyskusji ze wspólnego spotkania grup roboczych Rady UE ds. egzekwowania prawa oraz współpracy służb celnych (PDF, 7 stron). Dokument wydano 3 marca, a opisuje on wyniki rozmów prowadzonych w lutym. Podejmowano różne tematy jak np. priorytety węgierskiej prezydencji, walka z podróbkami leków itd. Jest też wzmianka o cyberprzestępczości (zob. str 4).
W dokumencie czytamy, że przewodnictwo LEWP (grupy roboczej ds. egzekwowania prawa) przedstawiło zamiar...
...zaproponowania konkretnych środków w celu stworzenia jednej europejskiej cyberprzestrzeni z pewną "wirtualną granicą Schengen" oraz "wirtualnymi punktami dostępu", za pomocą których dostawcy usług internetowych (ISP) blokowaliby nielegalną treść na podstawie "czarnej listy" UE.
Warto przeczytać to sobie dwa albo trzy razy, bo aż trudno uwierzyć, że coś takiego proponuje się w Unii. Nie różni się to znacznie od chińskiej cenzury. Ma powstać "czarna lista" usług, które będą blokowane przez unijnych dostawców usług internetowych. W dokumencie jest mowa o "jednej europejskiej cyberprzestrzeni", która jak rozumiem zostanie wydzielona z reszty internetu.
To już nie jest propozycja blokowania stron związanych z ciężką przestępczością (np. pedofilskich czy nawołujących do terroryzmu). LEWP proponuje, aby stworzyć mechanizm cenzury prewencyjnej o działaniu ogólnym. Potem wystarczy dopisywać do "czarnej listy" takie strony jak Wikileaks i nikt już się nie dowie, że np. Szwedzki sąd ulegał dyplomatom USA.
Wiemy zatem, że o cenzurze sieci mówi się w grupach roboczych Rady, które są najniższym poziomem decyzyjnym, na którym spotykają się przedstawiciele Państw Członkowskich (na tym poziomie odbywa się jednak duża część negocjacji). Konferencja na temat ochrony cyberprzestrzeni miała jeszcze miejsce w Budapeszcie, w połowie tego miesiąca. Trzeba teraz uważnie obserwować unijne propozycje w zakresie egzekwowania prawa i ochrony cyberprzestrzeni.
W Polsce też trwają pracę nad cyberbezpieczeństwem, co odnotował prawnik Piotr Waglowski. Wczoraj odbyło się posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego z udziałem zaproszonych ekspertów. Omówiono m.in. projekt inicjatywy ustawodawczej Prezydenta RP w sprawie cyberbezpieczeństwa, który ma m.in. wprowadzić definicję cyberprzestrzeni do systemu prawnego.
Wiemy również, że Polska ma się zająć cyberprzestępczością w czasie swojej prezydencji w Radzie UE. Niestety można się obawiać, że nasi politycy nie zejdą z drogi, która jest właśnie wytyczana.
A letter sent on behalf of 21 pro-copyright outfits including the Motion Picture Association and IFPI shows how the European Parliament is being urged to sign the controversial ACTA anti-piracy agreement. The backroom lobbying effort document, which came into TorrentFreak’s possession, reveals how the organizations ask Parliament not to wait for a response from the European Court of Justice but simply sign “with no further delays.”
It is no secret that the pro-copyright lobby is active on virtually every political level imaginable. Through lobbying efforts these various groups hope to steer copyright legislation in a direction that favors their businesses.
Although organizations such as the MPA(A), IFPI and the BSA announce press releases in public on a regular basis, much of the hardcore lobbying occurs behind closed doors. Today we present one of these backroom lobbying letters that the groups would rather keep to themselves.
The letter in question was sent to Jerzy Buzek, the President of the European Parliament, and deals with the Anti-Counterfeiting Trade Agreement (ACTA). In summary, ACTA paves the way for draconian anti-piracy measures to be introduced globally. The ACTA text was finalized last year, but the EU has yet to sign the agreement.
To fully understand the implications of ACTA, and to ask whether it is compatible with other European treaties, the European Parliament indicated that it would like to hear the opinion of the European Court of Justice.
However, this is not appreciated by the pro-copyright lobby, who want to see the agreement signed as soon as possible. In their letter they therefore urge the Parliament to skip the legal review and sign the agreement without asking further questions.
“We support ACTA and believe that this Treaty is important to protect Europe’s innovative and creative industries from unfair competition and consumers from fake and pirated goods in a globalised marketplace,” the letter starts.
But after the obligatory introduction it quickly moves on to the core message:
“While we welcome the prerogatives in IP and trade matters conferred to the European Parliament under the new Treaty, we are concerned that the procedure of seeking an Opinion from the ECJ will substantially delay the final adoption and implementation of ACTA and weaken the position of the EU vis-à-vis its international trading partners as a leader in proposing and supporting effective enforcement of intellectual property rights globally,” it continues.
In short, the pro-copyright groups argue that asking for a legal review at the European Court of Justice could hurt the EU because international partners (US, Japan, Australia etc.) would no longer see them as leaders in intellectual property enforcement. They advise the EU to leave the Court of Justice out of the process and simply sign immediately.
“Given the Parliament’s signal that it supports strong enforcement of IP provisions in the EU’s trade agreements, we hope that the European Parliament will give its consent to ACTA with no further delays,” the letter concludes.
The above is quite a bold request of course, and the 21 outfits that signed the letter are fully aware that it’s not something the public would like to hear about. This is probably the reason why none of the pro-lobby groups included or even referenced the letter in their frequent press releases. When trying to maintain a certain image, it seems that some things are better left behind closed doors.
TorrentFreak obtained a full copy of the letter (embedded below) of which excerpts appeared on IPtegrity earlier this week. According to the document’s metadata, the letter was not written by any of the pro-copyright groups but by Joanne Scobie of the lobby firm Policy Action, which is by itself telling.
Co mają do powiedzenia polscy eurposłowie na temat ACTA? Niewiele. Dziennik Internautów przesłał pytania do kilkudziesięciu z nich. Większość zignorowała sprawę, jeden przyznał się do nieznajomości tematu, a tylko dwie panie posłanki odważyły się na szerszą wypowiedź. Obydwie przyznały, że obawy związane z ACTA są uzasadnione, a tryb, w jakim powstawało porozumienie, jest nie do przyjęcia.
Jeśli jeszcze nie wiesz, czym jest ACTA, możesz zajrzeć do naszego podsumowania informacji na ten temat. Mówiąc najogólniej, jest to międzynarodowe porozumienie dotyczące podrabiania towarów i piractwa, które najpierw powstawało w tajemnicy, po czym zostało podsunięte politykom do szybkiego zatwierdzenia. Porozumienie ACTA mocno wspiera m.in. amerykański przemysł rozrywkowy, któremu zależy na bardzo ostrych rozwiązaniach antypirackich.
Obecnie można się zastanawiać nad tym, co w kwestii ACTA zrobi Parlament Europejski. Czy Polscy europosłowie będą popierać ACTA? Jaki jest stan wiedzy na ten temat u polskich przedstawicieli PE? Dziennik Internautów postanowił to sprawdzić, zwracając się z prośbą o komentarz do kilkudziesięciu europosłów.
Jeden z eurodeputowanych od razu przyznał się do niewiedzy. Nie będziemy wymieniać go z nazwiska, bo stawiałoby go to w gorszym świetle niż tych, którzy całkowicie zignorowali prośbę o komentarz. Najbardziej aktywną postawą wykazały się dwie panie - Lidia Geringer de Oedenberg (S&D) oraz Lena Kolarska-Bobińska (EPP). Mimo różnych frakcji obydwie panie uważają, że ACTA niesie ze sobą pewne niebezpieczeństwa.
DI: Jakie jest Pani stanowisko wobec kontrowersji, jakie narosły wokół ACTA?
Lidia Geringer de Oedenberg: Uważam, że kontrowersje są w pełni uzasadnione. Od kiedy temat ACTA pojawił się na agendzie Parlamentu Europejskiego, starałam się zwracać uwagę na krytykę tej umowy, która napływa z różnych stron, m.in. od internautów, organizacji pozarządowych czy też przedsiębiorstw z branży telekomunikacyjnej i internetowej. Konkretnie, moje działania obejmowały: zapytania poselskie, udział w debatach parlamentarnych czy też udział w negocjacji rezolucji ACTA, która niestety, chociaż zainicjowana przez moją grupę polityczną Socjalistów i Demokratów (S&D) w celu skrytykowania ACTA, przepadła w głosowaniu, ponieważ nie udało się uzyskać wystarczającego poparcia. Paradoksalnie, Parlament przyjął większością głosów rezolucję Chadeków (EPP) popierającą ACTA.
Lena Kolarska-Bobińska: Uważam, że brak przejrzystości jest w przypadku ACTA nie do zaakceptowania. Teraz mamy już dokument z Komisji Europejskiej, ale powinniśmy byli otrzymać go wcześniej.
W odniesieniu do przemysłu amerykańskiego musimy pamiętać, że znaczna część przemysłu europejskiego to filie spółek amerykańskich lub partnerzy firm z USA (szczególnie w branży muzycznej). Pytanie powinno więc raczej dotyczyć tego, jakimi informacjami spółki amerykańskie podzieliły się z siostrzanymi firmami w Europie. Jeżeli żadnymi - dlaczego? Wydawałoby się, że w ich interesie jest, by te same zasady panowały po obu stronach Atlantyku.
Bez względu na to, Stany Zjednoczone powinny zaakceptować europejskie zasady dotyczące własności intelektualnej (kiedy uda się nam je ustalić, patrz: pakiet dot. własności intelektualnej z 24 maja 2011), a nie odwrotnie. Nie chcemy wprowadzenia w Europie Digital Millennium Copyright Act (DMCA). Musimy respektować zasady dozwolonego użytku.
Musimy jednak walczyć z piractwem i podrabianiem towarów. Musimy walczyć z naruszeniami prowadzonymi na dużą skalę. Nie potrzebujemy międzynarodowego traktatu, który miałby kontrolować obywateli. Ważne jest również pytanie, czy potrzebne jest nam tworzenie nowego organu do prowadzenia tej walki (ACTA Committee). (...)
Jak widać, wciąż istnieje możliwość osiągania zysków na towarach cyfrowych i niecyfrowych, nawet gdy piractwo, dzięki internetowi, staje się coraz łatwiejsze. Utwory dostępne za 99 centów w serwisie iTunes są na to dowodem. W Polsce mieliśmy problemy z ich dystrybucją. Przez pewien czas nie było możliwości korzystania w Polsce z iTunes. Polacy byli skłonni zapłacić, ale nie mieli takiej możliwości (...)
W Traktacie sekcja 5, artykuł 27 jest przesadą. Zmuszanie dostawców internetu do udzielania informacji na temat poszczególnych użyć sieci jest nierozsądne. Co więcej, sugestia zakazywania korzystania z oprogramowania, które mogłoby zostać wykorzystane do działań niezgodnych z prawem może otworzyć drzwi do uznania w przyszłości za program nielegalny np. Microsoft Word (można wydrukować zastrzeżone logo). Wydawało mi się, że tę lekcję już odrobiliśmy przy okazji spraw dotyczących fotokopiarek w Stanach Zjednoczonych.
DI: ACTA powstawała przez dwa lata w ramach tajnych negocjacji. Nawet Parlament Europejski długo nie był informowany o tych rozmowach. Teraz Rada i Komisja pokazują obywatelom długi dokument i mówią "Musimy to szybko przyjąć". Jakie są Pani odczucia wobec takiego procesu prac?
Lidia Geringer de Oedenberg: Komisja Europejska popełniła taktyczny błąd, nie informując Parlamentu o przebiegu negocjacji. Można to tłumaczyć faktem, że negocjacje umowy toczyły się tuż po tym, jak wszedł w życie Traktat z Lizbony, który rozszerzył kompetencje Parlamentu w dziedzinie polityki handlowej. Komisja Europejska po prostu za późno zdała sobie z tego sprawę. Kwestia przejrzystości negocjacji umowy jest bardzo ważna, ale istotniejsza wydaje się jej treść: sankcje karne za naruszanie IP, zasady egzekwowania prawa w internecie, bardzo szeroka definicja tzw. skali komercyjnej, oraz wiele innych nieprecyzyjnych zapisów, które będą przedmiotem różnych interpretacji.
Lena Kolarska-Bobińska: Uważam, że taki proces prac jest nie do zaakceptowania. Nie widzę żadnego powodu do tak pośpiesznego podejmowania decyzji przez Parlament Europejski. Musimy mieć możliwość zaproponowania kolejnych poprawek do Traktatu, jeżeli takie są konieczne. Komisja, Rada i kraje członkowskie powinny zrozumieć, że Parlamentowi Europejskiemu trudno będzie zaakceptować dokument, jeśli nie czuliśmy się zaproszeni do dyskusji.
DI: Czy Pani zdaniem ACTA powinna zostać odesłana do zaopiniowania przez Trybunał Sprawiedliwości?
Lidia Geringer de Oedenberg: Argumentów na rzecz poparcia wniosku o opinię ETS jest wiele. Po pierwsze, ACTA to nie jest zwyczajna umowa międzynarodowa, ale umowa o bardzo dużym znaczeniu dla UE, wyznaczająca pewien kierunek myślenia, popierany np. przez wielkie koncerny związane z przemysłem rozrywkowym. Z tym kierunkiem nie zgadza się znaczna część społeczeństwa. Ostatnio do posłów pisały w tej sprawie np. hollywodzkie firmy m.in. Motion Pictures Association i International Federation of the Phonographic Industry. Z drugiej strony, wśród samych prawników istnieje spór co do zakresu zmian proponowanych przez ACTA. W lutym opublikowano negatywną opinię środowisk akademickich w sprawie umowy, która jest szeroko komentowana w Brukseli. Wspólnie z kolegami z grupy S&D wystosowałam w tej sprawie interpelację poselską do Komisji Europejskiej. Nie wchodząc w szczegóły prawne, uważam, że dzisiaj obywatele mogą mieć wątpliwości co do tego, kto w sporze o ACTA ma rację. Dlatego Parlament, aby móc w odpowiedzialny sposób wypowiedzieć się w procedurze ratyfikacji umowy, powinien znać opinię Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który już wielokrotnie dawał cenne wskazówki w podobnych sprawach. Przypomnę np. opinie 1/94 dotyczącą przystąpienia Unii do Światowej Organizacji Handlu (WTO), kiedy to ETS rozstrzygnął, że Unia nie ma wyłącznej kompetencji do zawarcia tej umowy, właśnie dlatego, że część dotycząca własności intelektualnej (TRIPS) podlega nadal zarówno państwom członkowskim, jak i UE. W rezultacie układ WTO został zawarty jako tzw. umowa mieszana, której stronami są zarówno Unia, jak i państwa członkowskie.
Lena Kolarska-Bobińska: W tym momencie nie sądzę żebyśmy potrzebowali dodatkowej opinii na temat negocjowania ACTA. Potrzebujemy zapewnienia, że Parlament Europejski ma ostatnie słowo co do ratyfikacji tego dokumentu.
Uważam jednak, że potrzebujemy opinii ETS w sprawie treści umowy. Musimy być pewni, że gotowy dokument nie jest sprzeczny z przepisami europejskimi. Musimy wiedzieć, czy będzie to wymagało zmiany w unijnym prawie. Komisja Europejska uważa, że nie będzie takiej potrzeby, ale chciałabym usłyszeć to od Trybunału. Jestem przekonana, że mamy jeszcze czas żeby poczekać na tę opinię.
DI: Parlament Europejski dwa razy opowiedział się przeciwko sposobowi tworzenia ACTA. Ostatnia rezolucja otworzyła jednak drogę do podpisania porozumienia. Z czego Pani zdaniem wynikała taka "zmiana trendu"?
Lidia Geringer de Oedenberg: Wynika to z arytmetyki politycznej w obecnej kadencji Parlamentu. Czym bliżej ratyfikacji umowy, tym wyraźniej ujawniają się prawdziwe postawy w stosunku do umowy, które podyktowane są konkretnymi interesami. Parlament jest zdominowany przez Chadeków, wśród których prawem własności intelektualnej zajmują się głównie posłowie, którzy popierają rozwiązania typu francuskie HADOPI czy brytyjski Digital Economy Act. To oni ustalają linię grupy, która później głosuje według ich zaleceń. Mam wrażenie, że głosowanie za coraz ostrzejszym prawem, a nie za zmianą modelu biznesowego i dostosowywaniem prawa do technologii, jest tam po prostu dobrze widziane. Zastanawia mnie jednak brak głębszej refleksji wśród polskich posłów na temat tego, dlaczego tak bardzo lansuje się ACTA jako rozwiązanie zarówno dla piractwa, jak i podróbek. Moim zdaniem chodzi o interes gospodarczy wielkich koncernów medialnych i właścicieli znanych marek. Niestety, Polska nie jest czempionem w żadnej z tych dziedzin. Mamy natomiast bardzo szybko rozwijającą się branżę handlu elektronicznego, która według Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, stanowi dzisiaj ok. 3% PKB i rozwija się dwa razy szybciej w porównaniu ze średnią UE.
Dlatego należy pamiętać, aby w walce z podróbkami i piractwem nie wylać dziecka z kąpielą, tzn. nie zahamować rozwoju internetu i tych sektorów gospodarki, które się na nim opierają. Ostre prawo bez fizycznej możliwości jego egzekwowania (jak np. Hadopi we Francji) - psuje porządek prawny. Dobre prawo ma ułatwiać życie, dając należytą ochronę podmiotom - zapewniać skuteczność jego stosowania. Mam nadzieję, że w tym kierunku pójdą np. nowe propozycje legislacyjne związane z prawami autorskimi w UE.
Lena Kolarska-Bobińska: Różnica jest taka, że teraz tekst znany jest opinii publicznej. Po jego upublicznieniu możemy go przeanalizować i stwierdzić, czy jest dopuszczalny. Od czasu wersji, która "wyciekła", dodano kilka stwierdzeń warunkowych, ograniczających lub dających więcej przestrzeni każdej ze stron. Było to potrzebne. Wciąż mam pewne obawy, nie zdecydowałam jeszcze, jak zagłosuję w Parlamencie.
Batch update, ponieważ widzę, że nikt z Was :> nie aktualizuje tematu (chyba, że w innym wątku coś się pojawiło, nie mam jednak czasu na czytanie forum tak dokładnie).
Kontrowersyjne porozumienie ACTA, dotyczące m.in. piractwa w internecie, ma być podpisane 1 października w Tokio - wynika z notatki japońskiego MSZ. Chyba nie podpiszą go wszystkie strony uczestniczące w negocjacjach, ale niepokojący jest sam fakt, że porozumienie wzbudzające tyle obaw zostanie zaakceptowane tak szybko.
ACTA to międzynarodowe porozumienie dotyczące wzmacniania ochrony własności intelektualnej. Z porozumieniem tym związane są dwa problemy:
* ACTA proponuje ochronę własności intelektualnej ogromnym kosztem,
* ACTA od początku tworzona była w taki sposób, aby niewiele osób wiedziało o negocjacjach, w czasie których padały bardzo niebezpieczne propozycje.
Dziennik Internautów pisze o ACTA od roku 2008, podobnie jak wiele innych serwisów internetowych. Największym mediom temat jakoś umyka. Premier Donald Tusk zapoznał się z tematem ACTA dopiero w tym roku, czyli zdecydowanie za późno. Osobom nieznającym tego tematu polecamy nasze podsumowanie wiadomości na temat ACTA.
Pierwsze podpisy w sobotę
Wczoraj notatkę na temat ACTA zamieściło na swojej stronie japońskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Czytamy w niej, że:
1. w sobotę, 1 października, w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Japonii odbędzie się ceremonia podpisania ACTA;
2. w ceremonii wezmą udział wszyscy uczestnicy negocjacji ACTA, tzn. przedstawiciele Australii, Kanady, UE, Japonii, Korei Południowej, Meksyku, Maroka, Nowej Zelandii, Singapuru, Szwajcarii i USA;
3. porozumienie zostanie podpisane przez tych uczestników, których kraje zakończyły niezbędne procesy wewnętrzne związane z podpisaniem ACTA;
4. porozumienie ACTA będzie otwarte do podpisania do maja 2013 r.;
5. w dniu poprzedzającym podpisanie porozumienia odbędzie się międzynarodowe sympozjum dotyczące eliminowania pirackich produktów poprzez ACTA.
W tej sytuacji automatycznie nasuwa się pytanie o to, które kraje podpiszą ACTA już w tę sobotę?
Porozumienie ACTA może podpisać Japonia, skoro ten właśnie kraj organizuje "ceremonię podpisania". Wydaje się też, że podpis pod ACTA powinny złożyć Stany Zjednoczone, jako kraj będący inicjatorem wszystkich rozmów i kraj, któremu z przyczyn ekonomicznych zależy na wzmacnianiu ochrony własności intelektualnej.
W USA podpisanie porozumienia też wzbudza kontrowersje i chodzi nie tylko o obawy osób zainteresowanych ochroną neutralności internetu czy praw podstawowych. Według wielu osób ACTA jest wiążącym traktatem. Podpisanie takiego traktatu powinno podlegać kontroli ze strony senatu.
Według administracji Obamy ACTA jest "porozumieniem władzy wykonawczej" (ang. executive agreement), które nie wymaga rady i zgody senatu. Problem w tym, że tego typu porozumienie powinno dotyczyć wyłącznie tych spraw, które leżą w zakresie władzy prezydenta. Kwestiami własności intelektualnej powinien zajmować się Kongres, który w tym przypadku zostanie pominięty.
Co zabawne, przedstawiciele Unii Europejskiej bardzo lubią nazywać ACTA "wiążącym traktatem". Wydaje się zatem, że dwie strony negocjujące ACTA (UE i USA) powinny ustalić, czym ten dokument jest (zwraca na to uwagę TechDirt - zob. US, EU, Canada, Japan, Australia & Others To Sign ACTA This Weekend, Despite Legal Concerns).
W Unii Europejskiej też jest wiele zastrzeżeń natury prawnej. Na niezgodność ACTA z prawem UE zwracali uwagę m.in. eksperci akademiccy. Ich zdaniem Komisja Europejska prawdopodobnie nie ma kompetencji, aby przyjmować zapisy karne ACTA. Również Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji sugerowała, że porozumienie powinno być sprawdzone przez Trybunał Sprawiedliwości.
Ciekawie będzie też zobaczyć, jak zachowa się Meksyk. Senat tego kraju w czerwcu przyjął rezolucję odradzającą odpowiednim ministerstwom i agencjom podpisywanie ACTA. To nie oznacza jednak, że Meksyk porozumienia nie podpisze. Problemem związanym z ACTA nie jest bowiem tylko kontrowersyjna treść porozumienia. ACTA przez długi czas powstawała za plecami obywateli i jej twórcy robili wszystko, aby obchodzić procedury demokratyczne. Podpisanie ACTA nie będzie tylko zgodą na takie rozwiązania, jak "prawo trzech ostrzeżeń". Będzie to również zgoda na omijanie demokracji.
AKTUALIZACJA (30.09): Przedstawiciele UE z pewnością nie podpiszą ACTA w tę sobotę - zob. ACTA: UE jeszcze nie podpisze porozumienia.
W Unii proces wewnętrzny związany z podpisaniem ACTA jeszcze się nie zakończył, zatem przedstawiciele UE nie podpiszą kontrowersyjnego porozumienia w tę sobotę. Podobnie będzie z Meksykiem i Szwajcarią - powiedział rzecznik Komisji Europejskiej serwisowi Out-Law.com.
ACTA to międzynarodowe porozumienie, które ma wzmocnić ochronę praw własności intelektualnej. Od dawna wzbudza ono kontrowersje, gdyż proponuje ochronę ogromnym kosztem (np. przez wprowadzenie odpowiedzialności operatorów za przesyłane treści). Ponadto porozumienie powstawało w warunkach dalekich od demokratycznych. Osobom nieznającym tego tematu polecamy nasze podsumowanie wiadomości na temat ACTA.
Jeszcze bez UE, Szwajcarii i Meksyku
Dziennik Internautów przedwczoraj informował, że porozumienie ACTA ma być podpisane w tę sobotę w Tokio. Wiadomo, że w ceremonii podpisania mają uczestniczyć przedstawiciele wszystkich stron, które brały udział w negocjacjach. Zaznaczono jednak, że nie wszyscy podpiszą porozumienie.
Przedstawiciele Unii Europejskiej jeszcze nie podpiszą ACTA. Informację tę potwierdził serwis Out-law.com, który rozmawiał z rzecznikiem Komisji Europejskiej.
W UE przed podpisaniem ACTA konieczne jest zakończenie procesu, który obejmuje przyjęcie przez Radę UE decyzji upoważniającej przedstawicieli do podpisania traktatu. Konieczne jest także przetłumaczenie ACTA na wszystkie języki urzędowe Unii. Według rzecznika KE do podpisania ACTA może dojść za kilka miesięcy, a potem będzie jeszcze potrzebna zgoda Parlamentu Europejskiego (zob. Out-law.com, EU will not join countries in signing ACTA this weekend).
Przypomnijmy, że z notatki na stronie japońskiego MSZ wynika, iż porozumienie ACTA będzie otwarte do podpisania do maja 2013 r.
Rzecznik KE dodał też, że wewnętrznych procedur nie zakończyły Szwajcaria i Meksyk. Te kraje również nie podpiszą porozumienia w sobotę. Meksykański senat wcześniej przyjął rezolucję odradzającą odpowiednim ministerstwom i agencjom podpisywanie ACTA. Nie jest to decyzja ostateczna, ale widać, że nie wszyscy politycy zgadzają się na tworzenie prawa za plecami obywateli.
ACTA prawdopodobnie podpiszą Stany Zjednoczone, ale nie bez kontrowersji. Według wielu osób ACTA jest wiążącym traktatem, którego podpisanie powinno podlegać kontroli ze strony senatu. Według administracji Obamy ACTA jest "porozumieniem władzy wykonawczej" (ang. executive agreement), które nie wymaga rady i zgody senatu. Zabawne jest to, że przedstawiciele UE bardzo często używają w odniesieniu do ACTA słowa "traktat", którego przedstawiciele USA unikają.
Pierwsze podpisy i co dalej?
Nawet jeśli ACTA początkowo nie będzie dotyczyć UE, złożenie pierwszych podpisów pod porozumieniem będzie bardzo znaczącym faktem. Od tego momentu traktat zacznie żyć w przestrzeni politycznej. Kraje niebędące sygnatariuszami ACTA będą pod presją, aby do niego przystąpić. Więcej na temat nacisków USA można przeczytać w tekstach: Wikileaks: ACTA miała wywierać nacisk na inne państwa oraz Prawa internautów ograniczano na prośbę USA.
Problemem związanym z ACTA jest nie tylko kontrowersyjna treść porozumienia. ACTA przez długi czas powstawała za plecami obywateli i jej twórcy robili wszystko, aby obchodzić procedury demokratyczne. Podpisanie traktatu nie będzie wyłącznie zgodą na takie rozwiązania, jak "prawo trzech ostrzeżeń". Będzie to również zgoda na omijanie demokracji.
Osiem państw z USA na czele podpisało kontrowersyjne porozumienie ACTA dotyczące podrabianych towarów i piractwa w sieci. Obywatele tych krajów mają prawo czuć się zaniepokojeni tym, że tak szybko zatwierdzono dokument, który powstawał przez długi czas w tajemnicy. Stany Zjednoczone podpisały ACTA bez zgody Senatu, co będzie rodziło kolejne wątpliwości. UE, Meksyk i Szwajcaria jeszcze nie podpisały traktatu.
ACTA to międzynarodowe porozumienie dotyczące m.in. zwalczania piractwa w internecie. Kraje przystępujące do ACTA mogą z czasem wprowadzać drakońskie przepisy służące ochronie własności intelektualnej. Poza tym kontrowersyjny był sposób tworzenia porozumienia, w czasie którego omijano zasady demokratyczne. Więcej na ten temat w podsumowaniu DI pt. ACTA - co trzeba wiedzieć o antypirackim pakcie.
Dziennik Internautów w ostatnich dniach wspominał o sobotniej ceremonii podpisania ACTA oraz o tym, że UE prawdopodobnie nie podpisze kontrowersyjnego porozumienia. Dziś możemy już poinformować o tym, że zaplanowana ceremonia w Tokio odbyła się i porozumienie ACTA zostało podpisane przez osiem państw.
Biuro Przedstawiciela USA ds. Handlu (USTR) informuje, że porozumienie podpisały: USA, Australia, Kanada, Japonia, Korea, Maroko, Nowa Zelandia i Singapur.
Przedstawiciele Unii Europejskiej, Meksyku oraz Szwajcarii uczestniczyli w ceremonii podpisania porozumienia i zapewnili o swoim wsparciu dla inicjatywy, ale nie mogli zatwierdzić porozumienia.
Czytaj: Karta praw internautów w planach Rady Europy
W UE muszą jeszcze zapaść odpowiednie decyzje na poziomie Rady UE oraz Parlamentu Europejskiego. Niewykluczone, że w kwestii ACTA będzie musiał się wypowiedzieć także Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Wielu ekspertów uważa, że traktat jest niezgodny z prawem unijnym. Najwyraźniej obawia się tego również przemysł rozrywkowy, który prosił o bezrefleksyjne podpisanie ACTA. Poza tym nie można wykluczyć, że parlamenty poszczególnych państw członkowskich będą musiały zgodzić się na podpisanie ACTA.
W Meksyku przyjęciu ACTA sprzeciwił się Senat. W Szwajcarii porozumienie ACTA jest ciągle przedmiotem "wewnętrznej ewaluacji", która obejmuje zebranie opinii od organizacji pozarządowych.
Porozumienie ACTA będzie otwarte do podpisania do maja 2013 r.
Amerykańskie wątpliwości
Ciekawie wygląda sytuacja w USA. W ubiegłą sobotę po podpisaniu ACTA biuro USTR wydało specjalne oświadczenie zapewniające, że ACTA jest zgodna z amerykańskim prawem i nie wymaga żadnych zmian w tym prawie. Z oświadczenia wynika, że celem podpisania ACTA było jedynie wzmocnienie współpracy międzynarodowej oraz "wzmocnienie ram prawnych dla egzekwowania własności intelektualnej" (cokolwiek to ma oznaczać).
Te zapewnienia mają dla administracji Obamy znaczenie szczególne. Podpisanie wiążącego dla USA traktatu powinno się odbywać pod kontrolą senatu. Według administracji Obamy ACTA jest "porozumieniem władzy wykonawczej" (ang. executive agreement), które nie wymaga rady i zgody senatu.
Problem w tym, że ACTA dotyczy spraw związanych z własnością intelektualną i handlem zagranicznym. Konstytucja USA stanowi, że to kongres ma prawo regulować handel z innymi krajami. Prezydent nie powinien zatem podpisywać porozumień w tej kwestii nawet wtedy, jeśli nie wymagają one zmian w prawie. Należy się spodziewać, że amerykańscy przeciwnicy ACTA oraz przeciwnicy polityczni obecnych władz będą ten argument podnosić.
Nawet jeśli UE nie podpisała ACTA, to faktem jest, że porozumienie zacznie funkcjonować w międzynarodowej polityce.
Z informacji ujawnionych przez Wikileaks wynika, że ACTA była inicjatywą amerykańską, która miała wywierać nacisk na inne państwa, aby te zaostrzały walkę z naruszeniami własności intelektualnej. Z wycieków wynika też, że władze USA już z powodzeniem naciskały na Szwecję czy Hiszpanię.
Stany Zjednoczone nie robią tego wszystkiego bezinteresownie. Kraj ten jest znaczącym eksporterem dóbr audiowizualnych zatem ostra ochrona własności intelektualnej ma dla niego znaczenie ekonomiczne. Niestety władze UE i poszczególnych krajów członkowskich jakby tego nie dostrzegały. Zgadzają się one na ograniczanie praw obywateli rzekomo dla dobra kultury, tak jakby kulturą były tylko produkty z wielkich amerykańskich wytwórni.
Unie Europejską czeka w najbliższym czasie burzliwa dyskusja dotycząca ACTA. Wyniki unijnych procesów mogą być różne, ale obywatele powinni wymagać jednego - aby te procesy odbywały się z poszanowaniem wszystkich demokratycznych norm.
ACTA nie wymaga zmian w naszym prawie - tak mówili przed podpisaniem kontrowersyjnego porozumienia przedstawiciele krajów sygnatariuszy. Teraz ich opinie powoli się zmieniają.
Międzynarodowe porozumienie ACTA dotyczące m.in. podrabianych towarów i piractwa w internecie zostało podpisane w ubiegłą sobotę. W ten sposób w kilku krajach ominięto demokratyczne normy. Przedstawiciele ośmiu państw podpisali się pod czymś, co przez dłuższy czas trzymano w tajemnicy nie tylko przed obywatelami, ale także ważnymi instytucjami (zob. ACTA - co trzeba wiedzieć o antypirackim pakcie).
Twórcy ACTA przez długi czas przekonywali, że porozumienie to nie niesie ze sobą niebezpieczeństw takich, jak "prawo trzech ostrzeżeń". Często powtarzano, że ACTA to tylko taka międzynarodowa umowa, która w gruncie rzeczy nie wpłynie na prawo krajów sygnatariuszy, ale umocni współpracę w zakresie ochrony własności intelektualnej.
Ostatnio najwięcej mówiły o tym Stany Zjednoczone. Przedstawiciele USA podpisali bowiem ACTA bez zgody senatu, a podpisanie wiążącego dla USA traktatu powinno się odbywać za jego radą i zgodą. Administracja Obamy argumentuje, że ACTA jest "porozumieniem władzy wykonawczej", które nie wpłynie na amerykańskie prawo i dlatego mogło być podpisane w innym trybie.
Nie wszyscy eksperci się z tym zgadzają. Organizacja Knowledge Ecology International opublikowała artykuł wskazujący na to, że zapisy dotyczące nakazów i odszkodowań nie są zgodne z amerykańskim prawem (zob. KEI, ACTA is not consistent with US laws on injunctions and damages). Władze USA są jednak na tyle konsekwentne, aby odrzucać wszelkie tego typu argumenty i ciągle zapewniać, że w prawie nic nie trzeba zmieniać.
Inaczej jest z innymi krajami sygnatariuszami, których przedstawiciele po prostu zmienili zdanie. Już w roku 2009 w Kanadzie pojawiły się obawy, że ACTA odbierze temu krajowi suwerenność w zakresie stanowienia praw autorskich. Na obawy te odpowiedział minister przemysłu Tony Clement, który stwierdził, że każdy pakt taki, jak ACTA, będzie "służalczy" wobec praw tworzonych w kraju (zob. Canadian copyright law to trump ACTA, Clement says).
Teraz o czymś innym pisze kanadyjski MontrealGazette.com. Serwis dowiedział się od przedstawicieli biura Edwarda Fasta (ministra ds. handlu zagranicznego), że "rząd musi jeszcze stworzyć i przyjąć przepisy implementujące porozumienie w Kanadzie". Tak oto wygląda "służalczość" ACTA wobec kanadyjskiego prawa.
Podobnie jest z Nową Zelandią. Jej przedstawiciele jeszcze w ubiegłym roku byli pewni, że ACTA nie zmieni krajowego prawa. W ubiegłym tygodniu Computerworld dowiedział się od ministra handlu Tima Grosera, że ratyfikacja traktatu będzie wymagała przyjęcia pewnych poprawek dotyczących m.in. uprawnień służb celnych. Poza tym eksperci wskazywali na potrzebę uściślenia prawa w zakresie zakazu obchodzenie zabezpieczeń antypirackich w urządzeniach (zob. Law changes required before NZ ratifies ACTA).
Na powyższe zmiany w opiniach polityków zwrócił uwagę serwis TechDirt (zob. As Countries Sign ACTA, Many Finally Admit Their Copyright Laws Will Need To Change).
Opinie dotyczące ACTA od początku były skrojone tak, aby nie wyglądały źle. Przykładowo UE nazywa ACTA "traktatem", żeby było widać, jak bardzo poważna jest to inicjatywa. Politycy amerykańscy unikają słowa "traktat", aby nie sugerować, że podpisanie porozumienia powinno się odbyć za zgodą senatu.
To wszystko ma szczególne znaczenie dla nas - mieszkańców Unii Europejskiej. Przedstawiciele UE nie podpisali ACTA w ubiegłą sobotę, ale niezbędne procedury już ruszyły. Dyskusja na temat paktu niewątpliwie przetoczy się przez Parlament Europejski. Być może doczekamy się prawdziwej debaty na ten temat w Polsce. Wówczas przedstawiciele władz również mogą przekonywać, że ACTA tylko formalizuje coś, co już było i nie będzie wpływać zanadto na unijne czy polskie prawo. Doświadczenia z Kanady czy Nowej Zelandii pokazują, że zapewnieniom nie można wierzyć.
Ministerstwo po cichu walczy z piratami
BRANŻA INFORMATYCZNA PROTESTUJE
Intencje są dobre: ukrócenie piractwa w sieci. W praktyce pomysł Ministerstwa Kultury sprowadza się jednak do łamania prawa. Zaprotestowali już Pracodawcy Branży Internetowej IAB i Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Ministerstwo Kultury wpadło na nowy pomysł jak rozwiązać problem piractwa w sieci. Niech dostawcy internetu obiecają organizacjom zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, że będą im podawać dane internautów nielegalnie udostępniających muzykę, filmy czy książki.
Dostawcy takich usług jednak protestują: to będzie łamać ustawę o ochronie danych osobowych.
Kontrowersyjne porozumienie
Chodzi o porozumienie o współpracy i wzajemnej pomocy w sprawie ochrony własności intelektualnej w środowisku cyfrowym, do którego podpisania resort kultury namawia dostawców usług internetowych, dzierżawców łączy i organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi.
Piraci zatapiają rynek muzyczny
Porozumienie zaczyna się wstępem, w którym podkreślono, jak bardzo wszystkim zależy, by prawa autorskie były przestrzegane w internecie.
- Potem jednak pojawia się zapis, w którym operatorzy zobowiązują się przekazywać organizacjom zbiorowego zarządzania dostęp do treści przesyłanych przez internautów, w tym do informacji o użytkownikach, które pozwolą na ich zidentyfikowanie, jeżeli złamią prawo - mówi Piotr Kowalczyk, prezes zarządu związku Pracodawców Branży Internetowej IAB.
Prawo dotyczące udostępniania danych internautów jest w Polsce jasne: operator może to zrobić tylko na wniosek prokuratury lub decyzją sądu.
- Nie może robić tego, bo poprosiła o to firma czy organizacja, która uznała, że jej prawa zostały złamane. Pomysł resortu kultury mógłby prowadzić więc nie tylko do łamania tajemnicy telekomunikacyjnej, ale przede wszystkim ustawy o ochronie danych osobowych - dodaje Kowalczyk.
Apel do resortu
Projekt porozumienia tak zaniepokoił branżę, że IAB wspólnie z Polską Izbą Informatyki i Telekomunikacji zaapelowały do Ministerstwa, aby się z tego wycofał. Swoich członków z kolei namawiają do jego niepodpisywania.
Zdaniem PIIT i IAB porozumienie nie tylko może prowadzić do łamania prawa, lecz także jest niewykonalne. Aby wprowadzić zapis w życie, operatorzy musieliby zmienić wszystkie umowy ze swoimi klientami.
- To dziwna praktyka. Po wielu miesiącach konsultacji w tym roku opracowano nowelizację ustawy, która doprecyzowywała ochronę praw autorskich. Tyle że Sejm nie zdążył jej przegłosować. Zamiast trzymać się tych ustaleń, nagle pojawia się pomysł na uregulowanie tej kwestii – mówi Władysław Majewski ze stowarzyszenia Internet Society Poland.
I dodaje: - Niby ma być to takie oddolne porozumienie, w którym zainteresowani sami ustalą pewne normy, ale nie wzięto w nim pod uwagę stanowiska grupy najbardziej zainteresowanej, czyli samych internautów.
Twórcy ACTA nie dbali o to, aby o tym porozumieniu było głośno. Media traktują ACTA raczej jako temat nudny i mało istotny. A jednak film o ACTA, który został zamieszczony w sieci tydzień temu, został obejrzany milion razy, a społeczność internautów wysoko go oceniła. Najwyraźniej temat nie jest ludziom obojętny.
Dziennik Internautów często poruszał temat ACTA. Jeśli jeszcze nie wiesz co to za dokument, zapraszamy do przeczytania naszego podsumowania informacji na temat ACTA. Dodajmy jeszcze, że porozumienie zostało podpisane przez osiem państw, a niebawem istotna dyskusja na jego temat odbędzie się w Parlamencie Europejskim.
Osoby obserwujące temat ACTA z pewnością zauważyły, że politycy i media nie wiele robią, by temat nagłośnić. Może się wydawać, że chodzi tylko o jakieś nudne międzynarodowe porozumienie, które nic nie zmieni. Niestety nawet politycy popierający ACTA przyznają, że porozumienie wpłynie na prawo krajów sygnatariuszy, a więc może wpłynąć na to w jaki sposób korzystamy z internetu, jakie mamy prawa jako konsumenci itd.
W zeszłym tygodniu grupa obywatelska La Quadrature du Net opublikowała film pt. "NO to ACTA". Mogło się wydawać, że nikogo nie powinien on interesować, a jednak w ciągu tygodnia został obejrzany ponad milion razy (600 tys. razy na YouTube i 500 tys. razy na stronie LQDN). Znalazł się on wśród najczęściej oglądanych i najwyżej ocenianych filmów na YouTube. Zamieszczamy go pod tym tekstem.
Wspominamy o tym filmie aby pokazać, że temat ACTA wcale nie jest obojętny czy nudny. Powinni to zrozumieć przede wszystkim politycy UE.
Trzeba przyznać, że twórcom filmu bardzo dobitnie udało się wyjaśnić, że działania niewybieranych przez społeczeństwo negocjatorów mogą prowadzić do ustalenie zasad, które przez społeczeństwo będą odczuwane w przykry sposób.
Poniżej zamieszamy firmy "NO to ACTA". Przy okazji zapewniamy, że bardzo chętnie zamieścilibyśmy jakiś film zwolenników ACTA, tak dla równowagi. Problem w tym, że oni wcale nie chcą robić z ACTA ważnego tematu. Po latach negocjacji ich komunikaty są ciągle takie same. Mówią one, że ACTA ochroni przemysł przed piratami i fałszerzami i nie ma w tym porozumieniu nic niebezpiecznego. Czy napewno?
Kontrowersyjne porozumienie zakładające ściślejszą współpracę dostawców internetu z organizacjami antypirackimi jest otwarte do podpisu. Jego tekst przyjęto na posiedzeniu tzw. Grupy Internet działającej przy Ministerstwie Kultury. W spotkaniu uczestniczyły organizacje pozarządowe, ale tylko jako obserwatorzy. W ramach całej inicjatywy użytkownicy praw autorskich traktowani są przedmiotowo, a nie podmiotowo.
Dwa tygodnie temu Dziennik Internautów poinformował, że współpraca dostawców internetu z posiadaczami praw autorskich w Polsce może nabrać nowego charakteru. Przy Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego (MKiDN) opracowano porozumienie sugerujące, że dostawcy usług internetowych mają się angażować w ściganie naruszeń praw autorskich m.in. poprzez przekazywanie informacji organizacjom posiadaczy praw autorskich.
Porozumienie zostałoby podpisane bez rozgłosu, gdyby nie sprzeciw Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji oraz IAB Polska. Organizacje te odmówiły przystąpienia do porozumienia, a ponadto PIIT opublikowała treść porozumienia, którym wcześniej nie chwaliły się ani MKiDN, ani organizacje antypirackie.
Zrobiło się goręcej. Informacje o porozumieniu dotarły do prasy. Przedstawiciele MKiDN zaczęli zapewniać, że nie chcieli "po cichu" walczyć z piratami. Niechcący jednak przyznali, że zależało im na tym, aby o porozumieniu dyskutowano tylko w wyznaczonym gronie.
Wczoraj prace nad porozumieniem miały swój dalszy ciąg. Odbyło się posiedzenie tzw. Grupy Internet, działającej przy Ministerstwie Kultury. W czasie tego posiedzenia przyjęto ostateczny tekst wspomnianego porozumienia i teraz mogą je podpisywać chętni sygnatariusze.
Pamiętacie Grupę Internet?
Dociekliwy Czytelnik zaraz zapyta: "A co to w ogóle jest Grupa Internet?". To dobre pytanie, zadawane nie od dziś.
Na początku roku 2010 Podsekretarz Stanu w MSWiA Adam Rapacki stwierdził, że trzeba z polskiego prawa wyeliminować dozwolony użytek chronionych utworów (sic!). Dziennik Internautów zaczął wówczas pytać o sprawę MSWiA. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że przy MKiDN działa Grupa Internet, która została powołana, aby opracować "metody ujawniania nowych form przestępczości skierowanej przeciwko prawom autorskim i prawom pokrewnym oraz innym prawom własności intelektualnej popełnianej za pośrednictwem Internetu". Jednym z elementów prac Grupy Internet ma być... zmiana polskiego prawa (brzmi groźnie).
Grupa Internet do tej pory działała po cichu i trudno było nawet dowiedzieć się, jak dokładnie ona działa, kto w niej jest itd. Swojego czasu o działania Grupy pytał nawet Rzecznik Praw Obywatelskich dr Janusz Kochanowski. Zginął on w katastrofie smoleńskiej i być może dlatego odpowiedzi nie poznaliśmy wcześniej.
Najbardziej przejrzyste spotkanie
Wróćmy do wczorajszego posiedzenia Grupy Internet. Było to chyba najbardziej przejrzyste z jej posiedzeń, bo zaproszono na nie także przedstawicieli czterech organizacji pozarządowych. Organizacje te w ostatnim czasie zaczęły otwarcie pytać o to, co dzieje się MKiDN i dzięki temu dostały zaproszenie na posiedzenie w charakterze "obserwatora".
Komentarze dotyczące spotkania znajdziemy m.in. na stronie Vagla.pl. Jej autor Piotr Waglowski informuje, że chęć podpisania porozumienia zadeklarowali: ZAiKS, Grupa Allegro (jako przedstawiciel KPP Lewiatan), Stowarzyszenie Wydawców Repropol, Izba Wydawców Prasy, Fundacja Ochrony Twórczości Audiowizualnej FOTA, ZPAV, Polskie Stowarzyszenie Wydawców Muzycznych.
- Zastanawiam się, czy porozumienie takie będzie też sygnowane przez przedstawicieli Komendy Głównej Policji (dwóch przedstawicieli KGP, jak wynikało z listy obecności, brało udział w spotkaniu)? - pyta Piotr Waglowski i jest to uzasadnione pytanie. Policja w Polsce dostaje przecież nagrody od posiadaczy praw autorskich (Złote Blachy), a w roku 2010 przedstawiciele Policji brali udział w konferencji, na której proponowano ograniczenie dozwolonego użytku...
Użytkownicy to przedmiot, nie podmiot
Relację ze spotkania Grupy Internet znajdziemy też na stronie Fundacji Panoptykon. Warto zwrócić uwagę na jedno spostrzeżenie Fundacji.
- W naszym – oczywiście bardzo subiektywnym – odczuciu, dyskusja toczona w ramach Grupy Internet pomija głos bardzo ważnego środowiska: samych użytkowników. Użytkownicy występują tu jako "przedmiot porozumienia", a nie równoprawna strona w negocjacjach. Wreszcie, zupełnie nie mamy przekonania, że samoregulacja i porozumienia międzybranżowe są "bardziej przyjazną" metodą określania naszych praw, niż rozwiązania legislacyjne. Proces legislacyjny w naszym kraju jest daleki od doskonałości, jednak stwarza obywatelom przynajmniej formalną możliwość zabrania głosu w sprawie, która ich dotyczy - czytamy w tekście pt. Nowe standardy egzekwowania praw autorskich w sieci? Właściciele praw autorskich mają "porozumienie", użytkownicy – zapewnienie, że prawo będzie przestrzegane...
Rozwijając myśl fundacji Panoptykon, zwrócimy uwagę na jedną rzecz. Ministerstwo Kultury zdaje się od pewnego czasu nie brać pod uwagę, że kultura to coś więcej niż komercyjne produkcje wielkich wytwórni. W rzeczywistości dzieła chronione prawami autorskimi stanowią nikłą część ogromnego zjawiska, jakim jest kultura. Kultura nie jest tożsama z "własnością intelektualną". To znaczy, że stymulowanie kultury nie może polegać wyłącznie na ochronie interesów wybranego sektora przemysłu.
I jeszcze jedna myśl. O wczorajszym spotkaniu Grupy Internet mogę poczytać na stronach organizacji pozarządowych. Niektórzy dowiedzą się o nim z Dziennika Internautów, ale dlaczego nie ma informacji na ten temat na głównej stronie MKiDN? Czy ministerstwo uważa, że to sprawa nieistotna dla obywateli? A może jest to coś, w co obywatele nie powinni się wtrącać?
WTF? Jak to się ma do ustawy o ochronie danych osobowych i kwestii poruszanych w artykule dwa posty powyżej? Ma ktos namiar na szkic tego pisma?
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20439
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 20:33, 14 Gru '11
Temat postu:
...Rada UE przyjęła zaś ACTA
W czasie dzisiejszej debaty w Parlamencie Europejskim podniesiono, że decyzje w Radzie UE zapadają za zamkniętymi drzwiami i obywatele wyobrażają sobie, że to Unia Europejska każe coś zrobić krajom członkowskim, podczas gdy jest przeciwnie - to rządy państw członkowskich podejmują decyzje wpływające na działania UE. W dniu, w którym odbyła się parlamentarna debata nad przejrzystością procesu politycznego w UE - Rada UE podjęła decyzję o przyjęciu Anti-Counterfeiting Trade Agreement
Rolnictwo, rybi i ACTA w tle
17 grudnia, dzień po podjęciu decyzji ws. ACTA, Rada UE opublikowała notkę prasową dotyczącą spotkania Rady ds. Rolnictwa i Rybołówstwa. W tej właśnie notce, która teoretycznie powinna dotyczyć rolnictwa i rybołówstwa, znajdujemy krótką informacje:
Rada przyjęła decyzję upoważniającą do podpisania porozumienia handlowego przeciw podróbkom (ACTA) z Australią, Kanadą, Japonią, Republiką Korei, Meksykiem, Maroko, Nową Zelandią, Singapurem, Szwajcarią i Stanami Zjednoczonymi.
Poniżej jest jeszcze jeden akapit wyjaśniający, że ACTA ma wzmocnić ochronę własności intelektualnej.
Naprawdę dziwnie to wygląda. Po latach tajnych negocjacji ważny organ zgadza się na przyjęcie niezwykle ważnego i kontrowersyjnego porozumienia, a informacja o tym jest przekazywana opinii publicznej w dwóch akapitach, na 41. stronie notki prasowej poświęconej spotkaniu ministrów ds. rolnictwa i rybołówstwa. Powtórzmy pytanie zadane na początku tego tekstu - nie było czego ogłaszać, czy może wstyd to ogłaszać?
Decyzja Rady UE nie jest jednak tożsama z podpisaniem ACTA. Formalnie przedstawiciele rządów państw UE mieli podpisać porozumienie w czasie spotkania Światowej Organizacji Handlu (WTO) w Genewie, a więc miało to nastąpić do końca tego tygodnia.
Na stronie WTO trudno znaleźć informację o postępach ws. ACTA. Polski rząd też nie ma nic do powiedzenia w tym temacie. Na stronie naszego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego jest informacja o Betlejemskim Świetle Pokoju w MKiDN oraz o wizycie ministra na planie filmowym, ale nie ma nic o ACTA. Można też odwiedzić stronę Komisji Europejskiej poświęconą ACTA, ale tej strony chyba już długo nie aktualizowano.
Nie ma jeszcze tragedii. ACTA musi przejść przez Parlament Europejski, a jeśli porozumienie zostanie podpisane przez przedstawicieli rządów państw UE to prędzej czy później się o tym dowiemy. Pisząc ten tekst chcieliśmy jedynie pokazać, jak bardzo niechętnie politycy podejmują temat ACTA. Niby mamy istotne porozumienie międzynarodowe, niby jest ono potrzebne dla wzmocnienia gospodarki i pozycji międzynarodowej UE, a nikt nie chce się nim chwalić. Można by uznać to za skromność, gdyby nie fakt, że wiele osób interesuje się tematem ACTA.
Teraz wiele zależy od Parlamentu Europejskiego, ale ten jest niestety coraz mniej pro demokratyczny, o czym pisaliśmy w tekście polecanym poniżej
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20439
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 16:10, 25 Gru '11
Temat postu:
Nasz kraj najprawdopodobniej dołączy do międzynarodowego porozumienia ACTA, które ma na celu zwalczać internetowe piractwo i handel podróbkami. Porozumienia szalenie kontrowersyjnego.
Międzynarodowe porozumienie ACTA ma na celu zacieśnienie współpracy pomiędzy krajami członkowskimi na całym świecie by zwalczać piractwo i handel nieoryginalnymi towarami. Rada Unii Europejskiej, jak donosi Fundacja Panoptykon, zgodziła się na przyjęcie ACTA. Co zastanawiające, zgodziła się bardzo… dyskretnie. Próżno szukać oświadczeń prasowych czy informacji na witrynie Rady UE. W naszym kraju porozumienie jako pierwszy nagłośnił portal Dziennik Internautów.
Decyzja o możliwości zatwierdzenia ACTA w Unii Europejskiej nie oznacza jednak, że już ową ustawę podpisano. Przedstawiciele rządów stanów Unii Europejskiej mają podpisać akt podczas spotkania Światowej Organizacji Handlu w Genewie. Porozumienie pozostaje otwarte do podpisania do 1 maja 2013 roku, a następnie ratyfikowane przez unijny rząd. Wymagana jest ratyfikacja co najmniej sześciu stron.
ACTA budzi poważne kontrowersje wśród obrońców internetowej wolności. Prawo to przewiduje dokładny monitoring każdego internauty, w tym treści przez niego wysyłanych i pobieranych. Budzi to wątpliwości zarówno ekonomiczne, jak i… etyczne.
Rada UE zgodziła się na podpisanie ACTA, ale porozumienie nie zostało podpisane w czasie spotkania Światowej Organizacji Handlu (WTO), które miało miejsce w połowie grudnia. Dziennik Internautów dowiedział się, że kontrowersyjny dokument zostanie podpisany przez przedstawicieli Polski "w ustalonej dacie", prawdopodobnie na początku 2012 r.
Rada UE zgodziła się na podpisanie ACTA, ale porozumienie nie zostało podpisane w czasie spotkania Światowej Organizacji Handlu (WTO), które miało miejsce w połowie grudnia. Dziennik Internautów dowiedział się, że kontrowersyjny dokument zostanie podpisany przez przedstawicieli Polski "w ustalonej dacie", prawdopodobnie na początku 2012 r.
Przed świętami Dziennik Internautów dwukrotnie informował o tym, że Unia Europejska jest bliska podpisania ACTA - międzynarodowego porozumienia dotyczącego własności intelektualnej i m.in. zwalczania piractwa w sieci.
Cytat:
Początkowo sądzono, że Rada UE zgodzi się na podpisanie ACTA 14 grudnia, a przedstawiciele UE oraz rządów państw członkowskich podpiszą porozumienie na konferencji Światowej Organizacji Handlu (WTO), która skończyła się 17 grudnia. Potem decyzję Rady UE odłożono, ale nie na długo. ACTA uzyskała poparcie Rady UE w dniu 16 grudnia, o czym bardzo dyskretnie poinformowano na 41 stronie informacji prasowej dotyczącej rolnictwa i rybołówstwa (sic!).
François Head z biura prasowego Rady UE w e-mailu dla Dziennika Internautów przyznał, że Rada zgodziła się na podpisanie porozumienia, ale nie powiedział kiedy ma to nastąpić. WTO również nic nie wspominała o tym fakcie.
Dziennik Internautów 19 grudnia zwrócił się z pytaniami o ACTA do biura prasowego rządu. Odpowiedź uzyskaliśmy dzisiaj (27 grudnia) i możemy dzięki temu poinformować, że ACTA nie została jeszcze podpisana przez przedstawicieli UE i Polski. Centrum Informacyjne Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego twierdzi, że "Polska, razem z UE i 26 innymi państwami członkowskimi UE zamierza podpisać umowę w ustalonej dacie, planowanej na początek przyszłego roku".
Donald Tusk dostrzegł ACTA stosunkowo niedawno, ale nic nie wskazuje na to, aby nastawienie MKiDN do tego porozumienia znacząco się zmieniło.
- Stanowisko Rządu RP w sprawie projektów decyzji rady o podpisaniu i zawarciu ACTA zostało przyjęte przez Rząd i pozytywnie zaopiniowane przez sejmową Komisję ds. Unii Europejskiej w sierpniu 2011 r. Wyrażenie poparcia dla podpisania i ratyfikacji ACTA przez Unię Europejską leży w interesie Polski, jako państwa aspirującego do grona państw wysoko rozwiniętych, budującego gospodarkę opartą na wiedzy, w której ważną rolę odgrywa kapitał intelektualny, zarówno o charakterze przemysłowym jak i twórczym - stwierdziło Centrum Informacyjne MKiDN w e-mailu dla DI.
Wydaje się również, że nasz rząd wierzy w zapewnienia, że ACTA niewiele zmieni.
- Polskie prawo przewiduje wyższy poziom ochrony praw własności intelektualnej niż przyjęty w porozumieniu ACTA. Z krajowego punktu widzenia - pomimo pojawiających się wątpliwości - ACTA nie stanowi więc żadnego zagrożenia dla konsumentów, internautów ani przedsiębiorców korzystających z własności intelektualnej, natomiast z pewnością zagwarantuje lepszą ochronę polskich właścicieli praw przed naruszeniami dokonywanymi za granicą, przede wszystkim w państwach trzecich, poza Unią Europejską - pisze MKiDN.
Dobre pytanie dla rządu i MKiDN na dziś - po co podpisywać porozumienie, które rzekomo nic zmieni?
Oczywiście ten, kto obserwuje temat ACTA z łatwością stwierdzi, że to porozumienie może zmienić bardzo wiele np. nakładając na operatorów telekomunikacyjnych taką odpowiedzialność, która zmusi ich do filtrowania treści. Są tez inne obawy np. o dostęp do leków, przyszłość startupów itd.
Niepokojące nie jest jednak tylko to, co ACTA może zmienić, ale to, co już się zmieniło dzięki temu porozumieniu. W czasie prac nad ACTA politycy nauczyli się, w jaki sposób omijać krajowe mechanizmy demokratyczne, poprzez prowadzenie negocjacji na szczeblu międzynarodowych i narzucanie nowych zasad właśnie z tego szczebla. Eurodeputowany Stravros Lambrinidis stwierdził, że "ACTA to legislacja "piorąca" na poziomie międzynarodowym coś, co było bardzo trudno przepchnąć przez większość parlamentów".
Godny rozważenia jest argument tych przeciwników ACTA, którzy treść porozumienia uznają za mniej istotną. Sam tryb wypracowywania ACTA powinien dawać do myślenia i powinien być przedmiotem sprzeciwu tych polityków, którzy cenią sobie demokrację.
Rada UE zgodziła się na podpisanie ACTA, ale porozumienie nie zostało podpisane w czasie spotkania Światowej Organizacji Handlu (WTO), które miało miejsce w połowie grudnia. Dziennik Internautów dowiedział się, że kontrowersyjny dokument zostanie podpisany przez przedstawicieli Polski "w ustalonej dacie", prawdopodobnie na początku 2012 r.
Przed świętami Dziennik Internautów dwukrotnie informował o tym, że Unia Europejska jest bliska podpisania ACTA - międzynarodowego porozumienia dotyczącego własności intelektualnej i m.in. zwalczania piractwa w sieci.
Początkowo sądzono, że Rada UE zgodzi się na podpisanie ACTA 14 grudnia, a przedstawiciele UE oraz rządów państw członkowskich podpiszą porozumienie na konferencji Światowej Organizacji Handlu (WTO), która skończyła się 17 grudnia. Potem decyzję Rady UE odłożono, ale nie na długo. ACTA uzyskała poparcie Rady UE 16 grudnia, o czym bardzo dyskretnie poinformowano na 41 stronie informacji prasowej dotyczącej rolnictwa i rybołówstwa (sic!).
François Head z biura prasowego Rady UE w e-mailu dla Dziennika Internautów przyznał, że Rada zgodziła się na podpisanie porozumienia, ale nie powiedział, kiedy ma to nastąpić. WTO również nic nie wspominała o tym fakcie.
Dziennik Internautów 19 grudnia zwrócił się z pytaniami o ACTA do biura prasowego rządu. Odpowiedź uzyskaliśmy dzisiaj (27 grudnia) i możemy dzięki temu poinformować, że ACTA nie została jeszcze podpisana przez przedstawicieli UE i Polski. Centrum Informacyjne Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego twierdzi, że "Polska, razem z UE i 26 innymi państwami członkowskimi UE zamierza podpisać umowę w ustalonej dacie, planowanej na początek przyszłego roku".
Donald Tusk dostrzegł ACTA stosunkowo niedawno, ale nic nie wskazuje na to, aby nastawienie MKiDN do tego porozumienia znacząco się zmieniło.
- Stanowisko Rządu RP w sprawie projektów decyzji rady o podpisaniu i zawarciu ACTA zostało przyjęte przez Rząd i pozytywnie zaopiniowane przez sejmową Komisję ds. Unii Europejskiej w sierpniu 2011 r. Wyrażenie poparcia dla podpisania i ratyfikacji ACTA przez Unię Europejską leży w interesie Polski jako państwa aspirującego do grona państw wysoko rozwiniętych, budującego gospodarkę opartą na wiedzy, w której ważną rolę odgrywa kapitał intelektualny, zarówno o charakterze przemysłowym, jak i twórczym - stwierdziło Centrum Informacyjne MKiDN w e-mailu do DI.
Wydaje się również, że nasz rząd wierzy w zapewnienia, że ACTA niewiele zmieni.
- Polskie prawo przewiduje wyższy poziom ochrony praw własności intelektualnej niż przyjęty w porozumieniu ACTA. Z krajowego punktu widzenia - pomimo pojawiających się wątpliwości - ACTA nie stanowi więc żadnego zagrożenia dla konsumentów, internautów ani przedsiębiorców korzystających z własności intelektualnej, natomiast z pewnością zagwarantuje lepszą ochronę polskich właścicieli praw przed naruszeniami dokonywanymi za granicą, przede wszystkim w państwach trzecich, poza Unią Europejską - pisze MKiDN.
Dobre pytanie dla rządu i MKiDN na dziś - po co podpisywać porozumienie, które rzekomo nic zmieni?
Oczywiście ten, kto obserwuje temat ACTA z łatwością stwierdzi, że to porozumienie może zmienić bardzo wiele, np. nakładając na operatorów telekomunikacyjnych taką odpowiedzialność, która zmusi ich do filtrowania treści. Są tez inne obawy, np. o dostęp do leków, przyszłość startupów itd.
Niepokojące nie jest jednak tylko to, co ACTA może zmienić, ale to, co już się zmieniło dzięki temu porozumieniu. W czasie prac nad ACTA politycy nauczyli się, w jaki sposób omijać krajowe mechanizmy demokratyczne poprzez prowadzenie negocjacji na szczeblu międzynarodowym i narzucanie nowych zasad właśnie z tego szczebla. Eurodeputowany Stravros Lambrinidis stwierdził, że ACTA to legislacja "piorąca" na poziomie międzynarodowym coś, co było bardzo trudno przepchnąć przez większość parlamentów.
Godny rozważenia jest argument tych przeciwników ACTA, którzy treść porozumienia uznają za mniej istotną. Sam tryb wypracowywania ACTA powinien dawać do myślenia i powinien być przedmiotem sprzeciwu tych polityków, którzy cenią sobie demokrację.
AKTUALIZACJA
Piotr Waglowski opisał w serwisie Vagla.pl, w jaki sposób sejmowa Komisja ds. Unii Europejskiej w sierpniu 2011 r. pozytywnie opiniowała ACTA http://prawo.vagla.pl/node/9609. Okazuje się, że po prostu nie zgłoszono uwag do dokumentów COM(2010) 47, COM(2011) 379, 407, 410, 411, 412, 418, 419, 424, 426, 429, 432, 434, 435, 440, 441, 442, 443, 444, 446, 447, 448, 454, 456, 457, 459, 460, 463, 465, 467, 468, 469, 476, 479, 483, 485 oraz COM(2011) 4977.
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20439
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 19:16, 19 Sty '12
Temat postu:
Cytat:
Czy Polsce grozi cenzura Internetu w imię ochrony praw autorskich? Z naszych najświeższych informacji wynika, że tak!
Jeszcze na dobre nie zakończył się protest amerykańskiej Wikipedii przeciwko SOPA i PIPA – ustawom mogącym ograniczyć wolność słowa w internecie i stawiającym dostawców internetu w roli „prywatnej policji”, która ma ścigać naruszenia praw autorskich - a okazało się, że podobne rozwiązania prawne mogą niedługo zacząć obowiązywać w Polsce i całej Europie. Ten czarny scenariusz grozi nam za sprawą ACTA – międzynarodowego porozumienia w sprawie zwalczania podrabianych towarów i piractwa, które, jak dowiedzieliśmy się dzisiaj na spotkaniu w Kancelarii Premiera, już za tydzień (26 stycznia) ma podpisać Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski.
ACTA: sukces polskiej prezydencji, Polska podpisze umowę 26 stycznia w Tokio
Albo to Minister Spraw Zagranicznych poleci do Tokio, albo swój podpis złoży na dokumentach ambasador RP w Japonii, nie wiem. Dziś jednak odbyło się spotkanie "Grupy Dialog" w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, w czasie którego zebrani mogli usłyszeć od przedstawicieli Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Ministerstwa Gospodarki w jaki sposób zapadła rządowa decyzja o podpisaniu - w imieniu Polski - Umowy handlowej dotyczącej zwalczania obrotu towarami podrobionymi (ACTA). To fascynujące. Kilka dni przed końcem kadencji rządu, kiedy już ministrowie mieli popakowane pudła z dokumentami, rozpoczęto podejmowanie decyzji Rady Ministrów w trybie obiegowym. Uchwała RM zapadła (skoro żaden z ministrów nie miał uwag) już w nowej kadencji. W efekcie niektórzy ministrowie nowego rządu (a mamy takie ministerstwa, które nie istniały w poprzedniej kadencji) nie wypowiadali się na ten temat. Oczywiście pamiętam, jak na spotkaniu z internautami Pan Premier mówił, że decyzje w sprawie ACTA nie zostaną podjęte bez gruntownego wyjaśnienia (opinii publicznej) wszystkich wątpliwości sygnalizowanych w trakcie prac nad tym, tajnym przez długo, porozumieniem. Teraz zaś temat procedowania ACTA w rządzie "będzie eskalowany do Pana Premiera" i zapowiedziano, że Pan Premier może spotka się z wiceministrem kultury. Fakt jest faktem, że podpis Pana Premiera na udostępnionych dokumentach (kiedy je opublikowano?) widnieje. Niezależnie od tego możemy przeczytać, że ACTA jest sukcesem polskiej prezydencji.
To że rząd PO-PSL od początku stał po stronie firm fonograficznych w sporze z ich klientami, wiadomo od dawna. Okazuje się, że popracie dla ACTA jest jednak tak duże, że doprowadzenie do podpisania porozumienia uważa on za jeden z większych sukcesów polskiej prezydencji w UE!
Poinformuj swoich znajomych o zagrożeniu, i o działaniach polskiego rządu oraz Unii Eurpejskiej. Zwiększ świadomość społeczeństwa. Im więcej ludzi dowie się o tej ustawie, tym trudniej będzie ją finalnie uchwalić w Parlamencie Europejskim.
fakt ilu ludzi o tym sie dowie nie ma znaczenia. Znaczenie ma tylko to, ilu cos sprobuje w tej sprawie zrobic.
USA zrezygnowały z praw obywatelskich. Obama punkt po punkcie realizuje swoje przedwyborcze obietnice dotyczące gospodarki i armii... dokładnie na ODWRÓT. Szaleje SOPA i PIPA. „Oburzonych” właściwie już nie ma. To Ameryka. Z Alexem Jonesem. I co? I gówno. Polskie podwórko? A tak patrzę na te kolejki od nocy pod biurami rekrutacyjnymi do policji i myślę sobie, że oto armia młodych cymbałów, którym marzy się wczesna emerytura i nie wiedzą kretyni że przyjdzie im strzelać do swoich kumpli i rówieśników którym nie podoba się polityka i całe to gówno. A będą po prostu bronić banki. Ale czy przyjmą kogoś kto będzie pytał po co zabija?
Czy to wszystko coś zmieni? Myślicie, że będzie jak w 82'? Że zginie paru ludzi, kilka tysięcy trafi za kratki i zaczną się negocjacje o wolność? Po drugiej stronie barykady nie stoją korporacje i politycy. Stoją zwyczajni ludzie. W większości kretyni – zjadacze reklam, idiotycznych seriali i sitcomów. Piranie, które pożerają się wzajemnie. Szczury, które ścigają się na wielkość telewizora w sypialni. Fani Dody i Cichopek. A ilu nas jest? Jaką siłę mają dzieciaki, którym się wydaje, że ktoś chce im zabrać zabawki? Myślicie, że jak już je zabiorą to zacznie się wojna? Że powstanie jakiś underground? Co? Ulotki, wlepki, trzeci obieg? Da się dzieciakowi inną zabawkę, jak downowi i będzie spokój. Bo kto zamieni choćby nędzną tyrkę i browca w lodówce za walką o wolność słowa w necie?
Media? Możemy patrzeć w gębę Durczoka albo Kraśki i myśleć - ale kutas łże milionom prosto w pysk. Ale cóż z tego? A może myślicie, że odpowiedzią jest kretyn w muszce. Zamienił stryjek siekierkę na kijek. Bo jak UPR wam posprząta to będziecie mieli cenzurę którą będzie kręciła... Fronda i Episkopat Polski. Niech mi ktoś pokaże siłę, której można jeszcze ufać i się podłączyć. Siłę, która nie kręci, ma konkretne cele,do którego środkami są tylko ludzie. Bo powiedzmy sobie szczerze – w tej walce nie potrzeba nic więcej niż chwila z życiorysu. A każdy kto mówi inaczej łże jak pies.
Dołączył: 30 Maj 2008 Posty: 341
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 03:12, 21 Sty '12
Temat postu:
czekajcie tylko teraz na pewien "akt" i/lub zalew informacji, ktory przekona was do przyjecia nowych "ustaw"; sami sie o to prosiliscie.
_________________ pl,Technologia.Niewolnictwa-opis.pdf
"Strona internetowa polskiego Sejmu została wysadzona w powietrze. Jest kompletnie zablokowana!" - poinformował nas przed godz. 19 jeden z internautów. Informacja o unieruchomieniu strony jest już szeroko komentowana na wielu serwisach społecznościowych. Internauci nie mają wątpliwości, że atak jest protestem przeciwko rządowym planom podpisania międzynarodowego porozumienia ACTA (dotyczącego m.in. walki z piractwem).
Dołączył: 27 Maj 2009 Posty: 106
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 22:09, 21 Sty '12
Temat postu:
Panowie tutaj zarty sie koncza, sciagajcie tor'a poki jest na serwerach i jest jeszcze legalny, to na moje oko nie ma nic wspolnego z piractwem , tutaj chodzi o zamieszki i o organizowanie sie ludzi ktorym oni chca zapobiec , zbyt szybko tv traci na wiarygodnosci ....
Bardzo prosze tylko kogos o wrzucenie alternatywnego adresu forum.
butelki gotowe, Pb 95 też, zwykłe krótkofalówki mam, trochę innego sprzętu, co dalej to się zobaczy joke
W Poznaniu trochę ludzi się pojawi w środę na proteście, oby z tego dalej coś wychodziło a nie tylko jednorazowa akcja.
Jakkolwiek uważam, że już dawno osoby z forum powinny się spotkać alive - żeby w razie upierdolenia netu można było dalej tak na prawdę działać.
_________________ Brak ideologii jest najlepszą ideologią.
Dołączył: 10 Mar 2011 Posty: 198
Post zebrał 0.000 mBTC Podarowałeś BTC
Wysłany: 23:00, 21 Sty '12
Temat postu:
realista napisał:
butelki gotowe, Pb 95 też, zwykłe krótkofalówki mam, trochę innego sprzętu, co dalej to się zobaczy joke
W Poznaniu trochę ludzi się pojawi w środę na proteście, oby z tego dalej coś wychodziło a nie tylko jednorazowa akcja.
Jakkolwiek uważam, że już dawno osoby z forum powinny się spotkać alive - żeby w razie upierdolenia netu można było dalej tak na prawdę działać.
Tak mi tylko do głowy przyszło jakby kiedyś doszło do faktycznej blokady internetu jak to np było w Egipcie to cała nadzieja w CB radiach, choć CB niestety też dość łatwo zagłuszyć.
Jesteśmy Anonimowi(Wolimy formę Anonymous, lepszy wydźwięk). Zdecentralizowanym, ruchem oporu, który pragnie przywrócić porządek w prawie i walczyć ze zorganizowanymi grupami przestępczymi. Jak My wiemy, prawidziwi terroryści znani pod nazwą "Rząd" kontynuują przejmowanie kontroli i wg. ich ... rozwiń całośćmniemania w końcu Zdominowania Internetu. Wierzą w to, że dla naszego "dobra" damy się zniewolić. Lecz jak dowiodła Ameryka, nie dojdzie do tego. Amerykanie zatrzymali wasze próby ocenzurowania i zniewolenia Internetu a my pójdziemy ich śladem. 19 Stycznia, podczas spotkania z NGOs, Polski rząd ogłosił,że podpisze bulwersującą "anty piracką" ustawę - "ACTA" 26 Stycznia. Kiedy rząd nazywa to wielkim sukcesem Polskiej prezydentury, MY, OBYWATELE sądzimy, iż jest to niedopuszczalne. ACTA wprowadzi nowe prawne sankcje zmuszające dostawców internetu do minitorowania i cenzurowania Internetowej komunikacji. Tworząc swoiste "spięcie" pomiędzy urzytkowinikami a dostawcami internetu, ACTA stała by się podstawowym wrogiem wolności wyrażania własnych opinii w internecie i kolejnym atakiem na wolność dzielenia się wszytkim w Internecie. Polski rząd wierzy, że może bezproblemowo i pomyślnie ukryć fakt podpisania tego zobowiązania, JEDNAK! Nic takiego nie będzie miało miejsca.
Witamy w Operacji ANTI-ACTA. Namawiamy każdego, dla własnej wolności dla wolności Braci i Sióstr w Polsce, by dołączył do Naszej Operacji. Prosimy byście rozesłali wiadomość o ANTI-ACTA najdalej jak możecie, rozmawiali o niej, Prosili innych by robili to samo. Najważniejszym celem jest możliwe zdoycie i umieszczenie w "Sieci", tworząc tzw. przeciek informacji, zastrzeżonych rządowych informacji, wliczając w to e-maile i dokumenty (Oczywiście dotyczące ACTA). Głównymi celami ataków jednak, są strony rządowe i strony powiązanych z nim organizacji. Jeśli sprubóją ocenzurować nasz postęp, My będziemy wymazywać cenzurę potęgą ludzi. Od tego momentu do 26 Stycznia, będziemy atakować i zakłucać pracę stron Polskiego rządu, tworzyć przecieki dokumentów i e-maili. Pokarzemy Polskiemu rządowi,że NIE MOGĄ ocenzurować człowieka. Do Polskiego rządu: "To jest wasza ostatnia szansa...Odrzućcie ACTA lub stawcie czoła konsekwencjom. OPERACJA ANTI-ACTA
Translated By: NewYears aka. 51
Jesteśmy Anonymous
Jesteśmy Legionem
Nie Przebaczamy
Nie Zapominamy
Spodziewajcie Się Nas.
_________________ www.eterofizyka.pl www.v-tao.eu
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Strona: « 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 »
Strona 3 z 9
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów