W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Szok co Nasza Klasa robi z ludźmi  
Podobne tematy
Serwis Facebook śledzi każdy twój ruch38
Ekshibicjoniści, kurwy, donosiciele - Facebookzjeby53
tylko szaleńcy bez pejszbuka13
Ciekawostka, o której za pewne większość wie17
Znalazłeś na naszym forum inny podobny temat? Kliknij tutaj!
Ocena:
14 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Odsłon: 11449
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
November09




Dołączył: 19 Lis 2009
Posty: 857
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 20:37, 30 Gru '09   Temat postu: Szok co Nasza Klasa robi z ludźmi Odpowiedz z cytatem

Pozwalam sobie wkleić tu tekst ,który jest w duzym stopniu zgodny z moimi obseracjami:

SZOK!! CO NASZA KLASA ROBI Z LUDŹMI

Cytat:
Ogólnie jest coraz gorzej. W wielu krajach, zarządzanych przez lewicowe lub quasi lewicowe (pseudo chadeckie) rządy jest coraz gorzej z przestrzeganiem praw człowieka jak i praw obywatelskich, nawet tych podstawowych. Włochy, Hiszpania, Wielka Brytania, Francja, Szwecja, a ostatnio także Polska, nieuchronnie pogrążają się w odmętach nowego totalitaryzmu. Ale nie o tym ten tekst, tutaj poruszymy inną kwestię.

Otóż w większości państw zachodnich jest coraz gorzej z przestrzeganiem praw obywatelskich, np prawa do prywatności. Codziennie dowiadujemy się o kolejnych pomysłach rządzących, mających ukrócić naszą prywatność.Wielkie lobby, rządy, korporacje, byty, za którymi stoją ogromne pieniądze chcą ograniczać naszą prywatność, w tym prywatność w internecie. Powstały specjalne gałęzie rynku, zajmujące się w specjalistyczny sposób ochroną naszej prywatności i dostarczaniem bezpieczeństwa w internecie.

Nietrudno się domyśleć, że powstały także obywatelskie grupy oporu wobec zjawiska zacierania się prywatności w internecie. W dzisiejszych czasach prywatność w internecie to podstawa. Ale tutaj pragnę wam przedstawić zjawisko zgoła odmienne.

Otóż wszelkie ustawy ograniczające naszą prywatność to tak naprawdę niepotrzebne wyważanie otwartych drzwi. Nowe restrykcje są właściwie wycelowane tylko w ruch oporu, w środowiska wolnościowe, świadome zagrożenia. Obok ludzi walczących o swoja prywatność egzystują miliony ludzi,którzy swoją prywatność i bezpieczeństwo mają w poważaniu.Osoby te upubliczniają w internecie swoje szczegółowe dane, takie jak: data urodzenia, adres zamieszkania, wiek, wykształcenie,zdjęcia swoje i rodziny, zdjęcia mieszkania, samochodu, a także kompromitujące zdjęcia obrazujące np zażywanie narkotyków. Osoby te nie są świadome, że upubliczniając jakiekolwiek dane mogą paść ofiarą przestępstwa, wyłudzenia, podszywania się,szantażu, gróźb i innych stricte kryminalnych czynów. Istnieją potężne organizacje i korporacje, którym zależy na tym, aby pole naszej prywatności było jak najmniejsze, o czym już wspominałem.Często w naszą wolność ingerują rządy, które uchwalają pachnące Orwell' em prawo. Czasami takimi danymi interesują się zwykli debile, mający ze swojej działalności pyszną rozrywkę.

Niestety, proceder publikowania prywatnych danych i poufnych informacji jest w Polsce bardzo rozpowszechniony, robią to codziennie miliony Polaków, dzieląc się nawet najbardziej intymnymi szczegółami, informacjami. Ten proceder trwa w najlepsze na portalach społecznościowych, takich jak Facebook czy Nasza Klasa. Dzięki możliwości wylansowania się przed znajomymi rzesze ludzi zatracają swoja prywatność. Nowe uchwały ograniczające prywatność są właściwie niepotrzebne i bezcelowe jeśli chodzi o ogół społeczeństwa. Gdyż nasze społeczeństwo jest kompletnie nieświadome, że internet to tak naprawdę poletko minowe, skanowane i kontrolowane przez różne grupy wpływu. Ludzie są nieświadomi zagrożeń, jakie niesie za sobą upublicznianie jakichkolwiek danych, choćby to miały być dane o kolorze oczu czy włosów. Tak więc nowe, restrykcyjne prawa mają na celu wyłącznie uderzenie w tych obywateli, którzy są świadomi świństwa władzy, i którzy dbają o swoja prywatność.Gdyż reszta obywateli sama odkrywa siebie przed światem. Ci obywatele, którzy są świadomi zagrożenia prywatności w internecie na ogół są niechętne planom rządowym i patrzą władzy pilnie na ręce. Tak więc władza ta ustanawia prawo uderzające właśnie w te niechętne władzy grupy, reszta obywateli odkrywa swoje intymne dane dobrowolnie.

Ostatnio dziennikarze przeprowadzili prostą do wykonania prowokację na portalach Nasza Klasa i Facebook.Otóż:

Internetowy ekshibicjonizm Polaków
Adres, numer telefonu, e-mail, zdjęcia swoich dzieci, nawet własne kompromitujące zdjęcia – takie informacje Polacy beztrosko ujawniają na portalach społecznościowych zupełnie obcym sobie ludziom.


"Dziennik Gazeta Prawna" przeprowadził eksperyment: wysłał zaproszenia od fikcyjnego mężczyzny do stu osób na Naszej-Klasie i Facebooku. Okazało się, że blisko jedna trzecia internautów ochoczo przyjęła go do grona swoich znajomych.

Po dwóch tygodniach eksperymentu fikcyjna osoba miała 24 przyjaciół na Naszej Klasie i 35 na Facebooku. Podzielili się z nieznajomym swoimi: datami urodzin (30 osób), adresem mailowym (35 osób), numerem telefonu komórkowego (5 osób), numerem telefonu domowego (3 osoby), numerem Gadu Gadu lub Skype'a (5 osób), pełnym adresem domowym (2 osoby), adresem pracy (3 osoby), zdjęciami dzieci, mieszkań i samochodów (10 osób) a nawet zdjęciem siebie samego zażywającego narkotyki (2 osoby).

Wystarczy więc założyć fałszywe konto na portalu społecznościowym i zaprosić interesującą osobę do grona znajomych, by poznać jego sekrety osobiste i szczegółowe dane.

Wprawdzie kilka osób zapytało, skąd się znają z nieznajomą sobie osobą, ale znacznie więcej bez zastanowienia przyjmowało go do swojego grona i nawet zaczynało pytać: "co tam u Ciebie? Gdzie jedziesz na sylwestra, bo ja do...”.

- Ludzie zupełnie nie zdają sobie sprawy, że w taki sposób otwierają furtkę dla wirtualnych i realnych przestępców - ocenia specjalista od bezpieczeństwa sieciowego z firmy Mediarecovery zajmującej się informatyką śledczą Zbigniew Engiel. - Podawanie swojej daty urodzenia, miejsca zamieszkania i zdjęcia to z kolei zaproszenie, by ktoś się pod nich podszył, choćby na infolinii banku i wydobył w ten sposób jeszcze więcej informacji - tłumaczy Engiel.

Sondaż przeprowadzony przez firmę IMAS na zlecenie Polskich Badań Internetu stwierdza, że 9 na 10 polskich internautów publikuje w sieci informacje o swojej dacie urodzenia, dwie trzecie swoje zdjęcie, a jedna trzecia prywatny numer telefonu.

http://fronda.pl/news/czytaj/polacy_chet.....internecie

dlaczego tak się dzieje? Otóż zaryzykuję tezę, że my, jako społeczeństwo jesteśmy bardzo niedojrzali, jeśli chodzi o technologie teleinformatyczne i zagrożenia z nimi związane. Nasze społeczeństwo jest ufne do granic możliwości, jeśli chodzi o poruszanie się w wirtualnym świecie. To właśnie dzięki temu wyrosła nam cała generacja dzieci neo. Są to dzieci pozostawione bez nadzoru rodziców przed komputerami. Na jednym z portali społecznościowych ktoś mądry wypowiedział prorocze słowa: 'już teraz wiesz, że ograniczysz komputer swojemu dziecku'. Przyznam, że szczerze zgadzam się z tymi słowami, z tym, że ja jestem w mniejszości. Generacja dzieci neo pozostawi swoje dzieci bez nadzoru przed komputerami, i będzie wychowywać kolejną generację dzieci neo. Ja sam obserwując pokolenie dzieci neo, subkulturowców, nastolatek publikujących dziesiątki swoich zdjęć doszedłem do wniosku, że na pewno nie powtórzę tych błędów, które popełniło pokolenie dzisiejszych rodziców. Pozostawienie dziecka samego przed komputerem to tak,jakby pozwolić mu całymi dniami wałęsać się po podejrzanych dzielnicach. Jak już wspomniałem wyżej, internet to takie pole minowe z mnóstwem debili, pole to jest przeczesywane i kontrolowane przez różne grupy wpływu, realizujące swoją politykę.

Wracając do spraw debili: otóż śląscy psycholodzy prowadzili badania w tamtejszych szkołach.Badania te jednoznacznie pokazały, że obniża się średni poziom inteligencji w środowisku gimnazjalistów i licealistów. Do tego szokującego wniosku naukowcy doszli po kilku latach badań.Zaryzykuję tutaj kolejną tezę, że jest to konsekwencja pozostawienia dzieci bez nadzoru przed komputerem.
jarek_kefirek (11:13)

http://astral-projection.blog.onet.pl/2,ID397155999,index.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
DarkTech




Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 1218
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 21:30, 30 Gru '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Rodzi się więc pytanie: Kto jest odpowiedzialny za obniżający się poziom edukacji w szkołach, kto zlikwidował telewizyjne programy edukacyjne na rzecz debilnych holiłuckich (pisownia celowa) seriali? Skąd ogłupione społeczeństwo polskie ma dowiadywać się o zagrożeniach i ochronie prywatności, skoro na każdym kroku słychać medialny ryk na temat tolerancji, bycia trendy, opiekuńczej roli państwa i temu podobne frazesy. Jeśli kilkuletnie dziecko widzi na każdej wystawie kiosku gołą dupę modelki, to uznaje że to norma. W tej pozornej wolności, niektórym ludziom poprzewracało się we łbach, bo zostawianie swoich danych na Allegro, pociągnęło za sobą całą lawinę witryn wymuszających dane personalne od swoich użytkowników. Należałoby więc zacząć odróżniać wygodę od wygodnictwa, odwagę od głupoty itd.
Dobry artykuł. Powinien dawać do myślenia wszystkim uważającym się za nowoczesnych. Nowoczesność nie koniecznie musi być taką jaką ją reklamują. Używanie mózgu nie powinno wyjść z mody.
_________________
Prawda nieraz jest bardzo trudna do ustalenia, ale nigdy nie jest tak niedostępna jak wówczas kiedy jest niewygodna.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Adwokat Diabła




Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 1279
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 21:39, 30 Gru '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
obniża się średni poziom inteligencji w środowisku gimnazjalistów i licealistów

Uważam, że to tendencja w większości krajów UE i USA.
Rodzice tyrający kilkanaście godzin dziennie dla dóbr materialnych z reklamy TV.
Dziecięcymi idolami i wzorami do nasladowań stają się idioci z Big Brothera czy innego Tańca z gwiazdamy.
Postęp technologiczny obniża zapotrzebowanie na myślenie i wyobraźnie.
Rośnie nam pokolenie bezdusznych imbecyli dla których jedynym przeznaczeniem jest mięso armatnie i siła robocza.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
XTC88




Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 1823
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 22:31, 30 Gru '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

już niedługo bydło ludzkie dozna szoku moralnego, gwałtu na swoim sumieniu , iluminaci wiedzą co robić i za to ich szanuje Rolling Eyes , ja też zgine , ale przecież to tylko życie i przeniose się do innego wymiaru a wy po śmierci zaczniecie swój nowy żywot od nowa na tym samym bagnie - planecie ziemia , Laughing was to nawet ufole nie zabierają na statek aby pobrać od was próbki genetyczne , mnie już zabierali kilka razy , ostatnio zauważyłem że mam pomarszczone czoło, to napewno ich sprawka .
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
November09




Dołączył: 19 Lis 2009
Posty: 857
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 22:40, 30 Gru '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

absurdy Naszej Klasy:

Cytat:
Gniew niebios zakończony kastracją Ciacha. Koszulka Nike z Tesco ma siłę przyciągania...



Cytat:
Podobno wielkość nie ma znaczenia? Może jednak mylimy się...



Cytat:
omlecik ze spermy mężusia trochę się przypalił ale i tak smakował Very Happy)



więcej>>> http://enklasa.blogspot.com/search?updat.....-results=5

Cytat:
Zboczylasy z Naszej Klasy

Jakiś czas temu napisałem tekst o Naszej Klasie i o tym, jak nisko potrafią upaść niektórzy użytkownicy tego portalu byle tylko się wylansować, wyhaczyć sponsora, bądź też zebrać kilka kOmCiUfF.

Od napisania wspomnianego tekstu wiele się jednak zmieniło, zarówno w funkcjonowaniu portalu, jak i w kwestii tego, jak daleko można się posunąć, by wywołać u swoich znajomych klasyczny odruch wymiotny. A skoro o posuwaniu mowa, to akurat ta czynność fizjologiczna jest obecnie niemal nieodłącznym elementem "naszoklaśnego lansu": na porządku dziennym są fotki, które z powodzeniem można uznać za pornograficzne, przy czym „klienci" NK z góry na dół ciepłym moczem olewają fakt, że ich erotyczne portfolio mogą oglądać także dzieci, nie mówiąc już o tym, że regulamin Naszej-Klasy kategorycznie zabrania umieszczania takich zdjęć pod karą usunięcia konta. Naszoklaśne zboczylaski mają to jednak daleko gdzieś i nadal prześcigają się w umieszczaniu na swoich profilach coraz to bardziej zrytych fotek:
Mityczny Jednorożec
W starożytnych legendach jednorożec zwykle towarzyszył dziewiczym boginiom księżyca. Jednorożce stanowiły także zaprzęg rydwanu Artemidy. W średniowieczu wizerunek dziewicy z jednorożcem na kolanach był częstym motywem sztuki wczesnochrześcijańskiej jako symbol Najświętszej Marii Panny, a sam jednorożec symbolizował Chrystusa. Prócz tego, wierzono również, że róg jednorożca ma w sobie magiczną moc oczyszczania wszystkiego, czego dotknie i jest panaceum na wszelkie trucizny. W sztuce średniowiecznej i renesansowej jest symbolem czystości i niewinności. Naszoklaśna odmiana jednorożca daleka jest jednak od tych wyidealizowanych wyobrażeń rodem z ludowych wierzeń - jest to bowiem nic innego, jak tylko facet z pokaźnym dildo przyczepionym dokładnie na samym środku jego pustego łba.
Bo zupa była za słona
Kolejnym przykładem totalnie zrytej bani jest pewna Naszoklasowiczka, która zainspirowana ostatnio modną dietą wysokobiałkową postanowiła usmażyć sobie omlet z ejakulatu (sic!) swojego męża. Niestety „omlecik" nieco się przypalił, ale jak się okazuje i tak smakowało, a nasza rezolutna mistrzyni pikantnej kuchni nie omieszkała wrzucić zdjęcia na NK, oczywiście z podpisem, co by rozwiać wszelkie wątpliwości.
Kozak w górę i na rurę
Nie sposób w tym miejscu pominąć także radosnej twórczości fotograficznej naszoklaśnych pokemonów, czyli skąpo przyodzianych blachar dumnie prezentujących swoje (obowiązkowo) białe kozaki (nawet w lecie) i marchewkową karnację. I choć są one już codziennością na tyle, że się wszystkim opatrzyły, pokemony wciąż mają mnóstwo nowych pomysłów na lans i tak coraz modniejsze stało się wskakiwanie na wszelkiego rodzaju filary tudzież inne pionowe elementy konstrukcyjne i odstawianie mniej lub bardziej nieudolnego striptease'u wymachując przy tym torebką Dildo-Babana czy też Vui-Titton zakupioną u Litwina na bałuckim rynku. A jeśli to nie pomoże, to przecież zawsze można walnąć sobie fotę "z poziomu gały" albo "na narcyza", czyli do lustra - koniecznie "z błyskiem", bo przecież inaczej nasz pokemon nie zabłyśnie na tle innych pasztetów. No a jak zdjęcie nie wyjdzie, albo w kadrze w magiczny sposób znajdą się brudne gacie czy skarpety starszego brata, zawsze można przecież upiększyć je w Paincie albo rozmazać pryszcze za pomocą filtru Gaussian Blur w PhotoShopie.[...]
Prywatność w Internecie to fikcja...
...dlatego zawsze warto dobrze się zastanowić przed umieszczeniem swojego zdjęcia w sieci. Co więcej, niełatwo potem naprawić szkody wyrządzone przez bezmyślnie opublikowane "na necie" swojej fotki - w sieci bowiem, tak jak w przyrodzie, nic nie ginie: kilka lat temu przekonała się o tym boleśnie nieletnia bohaterka amatorskiego pornola obiegowo znanego jako "daj, zrobię lodzika" nakręconego telefonem komórkowym w gimnazjalnym kiblu przez jej misiaczqa. Delikwentka nie tylko wyleciała ze szkoły, ale także na długo przylgnęła do niej etykietka "puszczalskiego lachociąga", którą nie sposób uznać za pochlebną. Jeśli więc nie chcesz stać się pośmiewiskiem na skalę krajową, dobrze się zastanów, zanim dodasz kolejne zdjęcie na Naszą-Klasę, Fotkę-Pe-El, czy inny portal społecznościowy. Nigdy nie wiesz, kto przegląda Twój profil.

http://interia360.pl/artykul/zboczylasy-z-naszej-klasy,21828
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
AQuatro




Dołączył: 24 Gru 2007
Posty: 3285
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 23:01, 30 Gru '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ale co w tym złego, że udostępniają swoje dane osobowe, adresy, numery telefonów i zdjęcia?
Przecież władza państwowa i tak posiada te dane.

Wydaje mi się, że robi się Polakom kampanię pt. ochrona danych osobowych,
która pociągnie za sobą duże wydatki i da, a w zasadzie już daje pracę wielu pasożytom,
którzy biorą grubą forsę tylko za sprawdzanie, czy nasze dane osobowe są bezpieczne.

Chodzi o to aby ludzie nabrali zaufania dla kart kredytowych i innych tricków bankowców, chcą całkowicie zlikwidować pieniądz, aby móc więcej i łatwiej kraść.
Gdy ludzie udostępniają swoje dane, to tego typu formy płatności są niebezpieczne i mało wiarygodne.
Nauczenie ludzi ukrywania swojej prywatności, da możliwość wdrożenia licznych serwerów, urządzeń szyfrujących, zabezpieczeń, itd, za które sami będą musieli zapłacić.

Za komuny mówiło się: "tajne dla narodu - jawne dla bezpieki"
Moim zdaniem, większość rzeczy powinna być jawna dla narodu.

Pojebana ochrona danych osobowych, służy tak naprawdę ochronie złodziei, którzy są zazwyczaj w polityce i u władzy. Szary człowiek nie musi chronić swoich danych osobowych, nie potrzebuje też ochroniarza, który chroniłby jego dupę, jak w przypadku niektórych naszych mądrych z góry.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
slidexman




Dołączył: 01 Gru 2008
Posty: 828
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 23:11, 30 Gru '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

November09 napisał:

Cytat:
Podobno wielkość nie ma znaczenia? Może jednak mylimy się...




nie no gdybym sam walna takiego klocka to tez bym zdjecie zrobil :)
wielki szcun za to dzielo :)
-------

mysle ze dzieciaki beda zawsze o krok przed nami zwlaszcza w komputerach.
takze uwazam ze nie ma sensu ich nadzorowac bo i tak jak beda chcialy to nas wykiwaja
zreszta przypomnij sobie jak jako dziecko obchodziles zakazy wymyslane przez doroslych

moja mama powiedziala kiedys mojej siostrze
ktora miala wtedy okolo 15 lat
ze jesli ona sama sie nie przypilnuje to nikt jej nie przypilnuje
i sie pilnowala sama
a wiecie jak jest z tymi trzymanymi pod kloszem
wypusci sie na chwile i z brzuchem wraca ;)

po przeczytaniu ksiązki Mitnicka zatytułowanej "Sztuka Podstępu" ktora szczerze wszytkim polecam, jestem przekonany, że nawet jesli bede chronil swoje dane to i tak jak ktos bedzie chcial mnie znalezc to mnie znajdzie i wykiwa
dlatego lepiej nie robic innych w konia wtedy nikt na mnie nie bedzie sie mscil

zdjecia jak pale skrety udostepniam i dla mnie to nie jest kompromitacja
tylko demonstarcja ze nie boje sie pierdolenia ze nie tak nie mozna ze nie wypada itd

jak ktos chce uzywac moich danych to niech sobie uzywa
bierze miliony kredytow etc mam to w dupie bo ja niczego nie podpisalem
_________________
Otwarte Piramidy Finansowe
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Lestar




Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 557
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 05:18, 31 Gru '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie kminie, kiedyś dawali książkę telefoniczną co roku i tam były ulice, imiona i nazwiska i telefony wszystkich, teraz na nk każdy boi się nawet gg podać, dla mnie dziwne. Jak ktoś chce ci coś zrobić, i tak wie, jak sie nazywasz, nie kminie w ogóle. No i, jak wspomniano, rząd i tak dysponuje naszymi danymi.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Goska




Dołączył: 18 Wrz 2007
Posty: 3535
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 09:25, 31 Gru '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Pomijajac wszystkie inne wzgledy, to przedstawianie sie w internecie z nazwiska i imienia jest swego rodzaju uzurpacja. Nikt sie nie przedstawia w tramwaju mimo, ze glosno moze wyglosic jakas teze czy ostrzezenie. Ludzie powinni czerpac wiadomosci sami je analizujac. Nie wolno im niczym sie sugerowac, bo kazdy moze sie kiedys pomylic.

"Predzej zlodziej przyzna sie, ze ukradl niz profesor, ze glupstwo powiedzial. "

Zamieszczanie swoich danych w internecie jest bardzo niebezpieczne. Nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, ze jego wypowiedzi pod nazwiskiem i imieniem sa analizowane przez roznych szpiegow w tym elektronicznych i w bardzo rozny sposob moga mu zaszkodzic. Gama dokuczania opracowana przez wszelkie tajne sluzby i tajnie uzywana bron HAARP jest bardzo duza. Poczytaj :

http://www.zwiastun2009.republika.pl/HAARP.htm
ECHELON : http://www.psz.pl/tekst-2204/Hubert-Koz ... ronicznego

Nawet tylko po nazwisku mozna ustalic adres zamieszkania i wtedy moga sie zaczac rozne szykanowania rodziny i lokum. Oprocz napadow moze byc tez zastosowany roznego rodzaju elekroniczny sabotaz : http://www.raven1.net/sabotage.htm

Podszywajac sie pod czyjes nazwisko w banku czy w innych instytucjach mozna sie dowiedziec interesujacych rzeczy, bo urzedniczka nie zna nawet z widzenia swoich petentow, nie mowiac juz o wszelkich informacjach udzielanych przez telefon. Np. w Australii wszystkie rzadowe instytucje powiedza wszystko przez telefon o danej osobie, jak powie ona swoja date urodzenia. Nie zapomnijmy tez o handlu danymi osobowymi i o tym, ze czasem jestesmy ujmowani statystycznie!

Najpierw strzezmy siebie sami i przestanmy byc polskimi pawiami !!!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
November09




Dołączył: 19 Lis 2009
Posty: 857
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 16:47, 31 Gru '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Lestar napisał:
Nie kminie, kiedyś dawali książkę telefoniczną co roku i tam były ulice, imiona i nazwiska i telefony wszystkich, teraz na nk każdy boi się nawet gg podać, dla mnie dziwne. Jak ktoś chce ci coś zrobić, i tak wie, jak sie nazywasz, nie kminie w ogóle. No i, jak wspomniano, rząd i tak dysponuje naszymi danymi.


ja bym raczej myślał o zbieraniu informacji o ludziach z takich portali w sensie ich profilu osobowego,zainteresowań,znajomych itp. ,takich informacji nie ma w bazach danych,a z tego można zrobić urzytek.....ale abstrahując od kwesti bezpieczeństwa to zobaczcie jak niewiele takim ludziom potrzeba do szczęścia,tańce z gwiazdami,big brothery,nasza klasa,twiter,facebook i już ludzie mają zajęcie i tym żyją przez większość czasu,takim ludziom można wcisnąć wszystko od konkretnych towarów po konkretną polityke...

Jak portale społecznościowe mogą zagrozić interesom pracodawców
Cytat:
Inteligentny przeciwnik może w prosty sposób powiązać informacje zawarte w ogólnodostępnych portalach oraz serwisach społecznościowych, wchodząc w posiadanie informacji, które jeszcze niedawno dostępne były jedynie przy wykorzystaniu technik szpiegostwa przemysłowego
Rosnąca popularność internetu oraz przyrost informacji, którymi dzielą się w sieci jej użytkownicy, stanowi dla biznesu ogromne wyzwanie i zagrożenie, z którego jeszcze nie wszyscy zdają sobie sprawę.

Gdzie czai się niebezpieczeństwo

Niedawne badania Deloitte i Gazeta.pl przeprowadzone wśród przedsiębiorców i pracowników na temat bezpieczeństwa informacji w internecie pokazały, że w czasach kryzysu w firmach zabiega się przede wszystkim o oszczędności. Znikomy jest wobec tego wzrost budżetów przeznaczanych na ochronę danych w obszarze IT. Przedsiębiorcy mają kłopot z oszacowaniem korzyści, jakie niosą ze sobą tego rodzaju inwestycje ale też oceną ewentualnych strat spowodowanych zmniejszeniem wydatków na te cele.

Ponadto nie dostrzega się ryzyka związanego z czynnikiem ludzkim, czyli wynikającego z zachowań pracowników i braku ich świadomości, że jako internauci stają się również źródłem danych dla ukrytych w sieci łowców informacji o zatrudniających ich spółkach, instytucjach, organizacjach.

Jednak skupienie się wyłącznie na uniemożliwieniu korzystania z serwisów społecznościowych w czasie pracy to za mało bo o ile komputerom w sieci firmowej można zablokować dostęp do takich serwisów to nad prywatnym sprzętem pracowników nie ma już takiej kontroli. Aktywna i liczna obecność w tych serwisach przypada raczej na godziny po powrocie do domu. I to jest dopiero pora niekontrolowanych zagrożeń dla pracodawców.

Dane tylko pozornie nieistotne

Badani pracownicy przyznają, że dzielą się w internecie informacjami ze swojego życia służbowego. Nie jest to co prawda przytłaczająca większość respondentów, ale jednak. Kilka procent ankietowanych odpowiedziało twierdząco na pytanie, czy zamieścili komentarze na temat swojego pracodawcy na portalu społecznościowym.

– Inteligentny przeciwnik może w prosty sposób powiązać informacje zawarte w ogólnodostępnych portalach oraz serwisach społecznościowych, wchodząc w posiadanie informacji, które jeszcze niedawno dostępne były jedynie przy wykorzystaniu technik szpiegostwa przemysłowego – czytamy w raporcie.

Jakie zatem informacje podawane w internecie mogą być cenne dla konkurencji i w związku z tym zagrażać firmie? Czy każde uczestnictwo w portalu niesie takie ryzyko?

– Tradycyjnym przykładem takich informacji są dane o relacjach biznesowych przechowywane na portalach społecznościowych przeznaczonych dla profesjonalistów. Innym przykładem będą fragmenty plików konfiguracyjnych umieszczane na forach przez poszukujących rozwiązań technicznych problemów administratorów naszej infrastruktury – podkreśla Cezary Piekarski.

Trudne hasło ciężko zapamiętać

Część badanych internautów przyznaje, że stają się ofiarami ataków cyberprzestępców. Do największych zagrożeń zaliczają wirusy, spamy i programy szpiegujące. Nie wiążą jednak ich obecności z własnymi działaniami.

Z badań wynika, że pracownicy nie doceniają jak duże znaczenie ma stopnień trudności i dokonywanie częstych zmian używanych haseł, podczas gdy w oczach ekspertów jest to jedna z kluczowych kwestii bezpieczeństwa środowisk informatycznych.

Zagrożenia związane z korzystaniem z komputera nie tylko płyną z niewłaściwego, ale często z nieświadomego działania internauty. Dla przedsiębiorców kwestią priorytetową staje się więc budowanie odpowiedniej świadomości swoich pracowników oraz zapewnienie efektywności procedur związanych z wykorzystaniem komputera służbowego zgodnie z jego przeznaczeniem. Pracownicy powinni mieć świadomość, że bezpieczeństwo informatyczne firmy, w której pracują, w znacznym stopniu zależy właśnie od nich. Tymczasem według badanych pracowników jedynie w co ósmej firmie istnieje kodeks bądź regulamin dotyczący korzystania z serwisów społecznościowych.

Nie tylko dział IT odpowiada za ochronę informacji

W firmach brakuje polityki bezpieczeństwa wobec tego zjawiska. Dbałość o bezpieczeństwo informacji raczej sprowadza się do stosowania rozwiązań technicznych. To na nie raczej przeznacza się środki. Jednak i w tej dziedzinie wiele jeszcze trzeba usprawnić. W porównaniu do innych państw w Polsce wykorzystuje się mało zaawansowane technologie z obszaru bezpieczeństwa IT, takie jak zarządzanie tożsamością, pozostając przy prostych i często nieskutecznych rozwiązaniach.

Tym niemniej zapewnienie odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa informacji nie jest tylko kwestią natury technicznej. Istnieje wiele aspektów proceduralnych oraz organizacyjnych mających kluczowe znaczenie z punktu widzenia ochrony informacji.

Dla zbudowania pełnego pakietu ochronnego konieczne jest wyczulenie pracowników na skutki rozpowszechniania przez nich w internecie informacji, nawet pozornie nieistotnych. Zdaniem ekspertów Deloitte bardziej stosowne wydają się przy tym szkolenia i akcje uświadamiające oraz wypracowanie odpowiednich procedur aniżeli blokowanie dostępu do serwisów społecznościowych na poziomie infrastruktury teleinformatycznej. Jak nam powiedział Jakub Bojanowski, partner w Dziale Zarządzania Ryzykiem Deloitte, trzeba znaleźć sposób na pobudzenie wyobraźni pracowników, a tego nie osiągnie się środkami technicznymi. Chodzi bowiem o zjawisko socjologiczne, a nie technologiczne.

http://biznes.gazetaprawna.pl/artykuly/3.....cow.html,2
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
November09




Dołączył: 19 Lis 2009
Posty: 857
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 16:52, 31 Gru '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Pracodawcy przeglądają zasoby sieci
Cytat:
Co mówią o tobie witryny społecznościowe i wyszukiwarki internetowe? Jeszcze nie wiesz? To sprawdź. Pamiętaj, że działalność internetowa może zadecydować o twojej karierze zawodowej.

W związku z dynamicznym rozprzestrzenianiem się w społeczeństwie łączności siecowiej, coraz więcej pracodawców zaczęło wykorzystywać witryny sieciowe do monitorowania potencjalnych pracowników. Najnowsze badanie CareerBuilder informuje, że 45% pracodawców używa portali społecznościowych do zdobywania informacji dotyczących kandydatów do pracy; to aż o 22% więcej w porównaniu z ubiegłym rokiem. Jeśli poszukujesz pracy, są szanse, że HR manager dotrze do zdjęć, które umieściłeś na swoim profilu. Czy naprawdę jest to pierwsze wrażenie, jakie chcesz na nim zrobić?

Szukają wszędzie. Spośród tych, którzy sprawdzają w sieci kandydatów do pracy, 29% używa FaceBooka, 26% wchodzi na LinkedIn, a 21% na MySpace. Jeden na dzesięć (11%) pracodawców przeszukuje blogi, a 7% spośród nich Twitter.

Pracodawców najbardziej rażą treści kontrowersyjne - zarówno zdjęcia, jak i wypowiedzi i komentarze. Dlatego zastanów się dwa razy, zanim opublikujesz coś, co może przyczynić się do pogorszenia twojego wizerunku. Pamiętaj, że nie warto kłamać w kwestii kwalifikacji (informacje takie łatwo zweryfikować) ani nie obrażać poprzedniego pracodawcy - potencjalnego pracodawcę może to do ciebie skutecznie zniechęcić. Aż 35% badanych przyznało, że treści odszukane na portalach społecznościowych przyczyniły się do niezatrudnienia kandydata.

Jeżeli w Internecie widnieją treści, których nie chcesz ujawniać przyszłemu pracodawcy, nie łudź się, że nikt do nich nie dotrze, tylko ogranicz do nich dostęp, zablokuj je lub usuń. Z drugiej strony, możesz wykorzystać sieć do promowania własnej osoby - zbieraj materiały opisujące twoje osiągnięcia (np. komunikat prasowy o działaniu, które rozpocząłeś albo artykuł, w którym zostałeś zacytowany), znajdź ich adres sieciowy i dołącz je do swojego CV. Ułatw HR menadżerowi znalezienie o tobie czegoś dobrego!

Nie musisz dążyć do tego, żeby usunąć każdą wzmiankę on-line o sobie. Staraj się jednak kontrolować pojawiające się informacje oraz wykorzystać media do zareklamowania siebie - publikacji własnych umiejętności oraz skrupulatnego opisywania własnego doświadczenia zawodowego. Prawie jedna piąta (18%) badanych pracodawców przyznało, że do zatrudnienia kandydata skłoniły ich znalezione na jego temat informacje na portalach społecznościowych (opinie, osiągnięcia, wyróżnienia).

http://edustacja.pl/pl/e__learning/pracodawcy_przegladaja_zasoby_sieci
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Fado




Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 192
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 20:21, 31 Gru '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

November09 napisał:

Cytat:
Podobno wielkość nie ma znaczenia? Może jednak mylimy się...




Tak wlasnie powinien wygladac prawidlowy stolec.
_________________
"Choroby są procesem pozbywania się toksyn z organizmu. Wszystkie choroby mają jedną przyczynę, choć objawiają się w różny sposób, w zależności od miejsca, w którym występują." Hipokrates
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
November09




Dołączył: 19 Lis 2009
Posty: 857
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 16:16, 01 Sty '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Efekt puzzla
Cytat:
Umieszczamy w sieci zdjęcia z domu, przy samochodzie, z dzieckiem. Chwalimy się miejscem pracy, podróżami. To, co chcemy pokazać naszym znajomym, prezentujemy też złodziejowi i oszustowi. A skompletowanie naszych danych jest banalne.
Pojęcie „efektu puzzla” powstało jeszcze w epoce przedinternetowej. Jego definicję zawiera kodeks etyki BBC, mówiący, że należy szczególnie uważać na przypadki, w których z cząstkowych informacji podawanych przez różne media, zwłaszcza na temat ofiar przestępstw seksualnych, można ułożyć szerszy obraz pozwalający na zidentyfikowanie ofiary.

W epoce internetu i telefonii komórkowej, w której każdy ma dostęp do wielkiego wirtualnego zasobu danych, efekt puzzla nabiera zupełnie nowego znaczenia. Na forach internetowych, blogach, a w szczególności w portalach społecznościowych takich jak Facebook czy Nasza Klasa, zostawiamy o sobie bardzo wiele informacji. Często bez świadomości konsekwencji.

Zdemaskowani

Na początku lipca media doniosły o ujawnieniu wizerunku nowo mianowanego szefa brytyjskiego wywiadu MI6 sir Johna Sawersa, bo... jego żona umieściła zdjęcia na portalu Facebook, a przedrukowała je i skomentowała gazeta „Mail on Sunday”. Zdaniem tygodnika ujawnienie, z kim polityk się przyjaźni, gdzie spędza wolny czas, jak wyglądają jego dzieci i inni członkowie rodziny, stanowi zagrożenie dla jego osobistego bezpieczeństwa. Lady Shelley Sawers zamieściła na Facebooku 45 zdjęć z wakacji w zachodniej Anglii. Byli na nich także przyjaciele i krewni. Jak donosił tygodnik „Wprost”, znajomi lady Sawers gratulowali za pośrednictwem Facebooka nominacji męża. Jeden z krewnych napisał nawet, że będzie teraz musiał tytułować wuja „C” (pod takim kryptonimem figuruje szef wywiadu).

Takie sytuacje znamy także z własnego podwórka. Na wiosnę 2008 r. podobną naiwnością wykazali się polscy agenci. Oficerowie SKW zamieścili na Naszej Klasie zdjęcia z akcji prowadzonych w Afganistanie. Minister obrony narodowej wszczął postępowanie dyscyplinarne przeciw oficerom, Zbigniew Wasermann z PiS postulował wyrzucenie ich ze służby.

Tymczasem w sierpniu armia amerykańska oficjalnie zabroniła żołnierzom korpusu piechoty morskiej korzystania z portali społecznościowych Facebook, MySpace czy Twitter za pośrednictwem sieci komputerowej Departamentu Obrony USA.

Skojarzenie wielu danych, np. numerów IP (czyli unikalnych numerów przypisywanych komputerowi łączącemu się z siecią) i godzin pojawiania się wpisów na blogu pozwoliło w 2006 r. zdemaskować internautom słynny blog niejakich Laury i Jima: pisała go para podróżująca po USA samochodem kempingowym i zatrzymująca się na noc na kolejnych parkingach supermarketów Walmart, ponieważ można na nich za darmo zaparkować auto w nocy. Jak ustalili internauci, cała ta akcja okazała się wymysłem agencji PR-owskiej pracującej dla tej sieci sklepów. Tropicielom wydało się podejrzane entuzjastyczne pisanie o promocjach i rozmowach z pracownikami na temat pakietów socjalnych.
Wiedzieć, czego szukać

Poszukiwanie danych o nieświadomym niczego internaucie mogłoby wyglądać tak: użytkownik Naszej Klasy Jan Kowalski (postać fikcyjna) publikuje na swoim koncie zdjęcie z rodziną, przed domem. Na innym zdjęciu widać go w mundurze. Z komentarzy pod fotografią wynika, że niechętnie wspomina on służbę wojskową i nie chce się pochwalić kolegom, gdzie służył. Jednak na jego ramieniu widać naszywkę jednostki. Wystarczy w serwisie aukcyjnym wpisać hasło „naszywka + wojsko” i odnaleźć właściwy wzór. Wiadomo już, że służył w Koszalinie. Na zamieszczonych w witrynie tamtejszej jednostki zdjęciach z przysięgi widać twarze jego znajomych z Naszej Klasy. Znamy już część składu plutonu, w którym służył. W portalu Golden Line znajdujemy profil zawodowy Kowalskiego, a dzięki jego nickowi (czyli pseudonimowi) poznanemu na Naszej Klasie znajdujemy wystawiane przez niego aukcje w serwisie Allegro. Znamy więc już numer jego konta. Numer komunikatora Gadu Gadu podany w Naszej Klasie pozwala nam też ustalić, że Jan nie pochwalił się w Golden Line prawdziwym wiekiem: odmłodził się o 2 lata. Na Naszej-Klasie można znaleźć zdjęcie klasowe córki Jana, której wizerunek on sam chroni i nie pozwala publikować jej własnych fotografii w internecie. Ale o zgodę na opublikowanie zbiorowego zdjęcia nikt go nie pytał. Na zdjęciu w profilu jego kolegi znajdujemy Jana opartego o swój samochód. Na drzwiach nazwa i adres firmy. Maciek prowadzi warsztat koło domu. Wiemy już, gdzie mieszka.

Każdą z tych informacji można wykorzystać do oszustwa. Wiedza o tym, kogo Jan Kowalski zna, może pomóc oszustowi się uwiarygodnić. Znajomość adresu, nazwy firmy, wizerunku córki – zagrożeń nie trzeba tłumaczyć. Nie trzeba od razu opublikować w sieci swojego adresu, by wpaść w pułapkę: na umieszczonym w niej zdjęciu pojawia się przecież widok z naszego okna, biurowiec, w którym pracujemy, na samochodzie jest tablica rejestracyjna, a na ramce pod nią – dane dealera, u którego został kupiony lub adres serwisu. To, czym chcemy się pochwalić w portalu społecznościowym, jest atrakcyjne nie tylko dla przyjaciół. Także dla złodzieja.

Nie trzeba być agentem wywiadu, wystarczy trochę czasu w sieci. Oto choćby pewna wróżka z Łodzi: na Allegro podaje niemal wszystkie dane na swój temat, łącznie z numerem Gadu-Gadu i numerem konta bankowego. Wróżkę Bernadettę łatwo znaleźć też na kilku stronach WWW, gdzie reklamuje swoje usługi, oraz w serwisie Nasza Klasa, z którego poznajemy jej nazwisko, dowiadujemy się, ile ma lat i jakie szkoły kończyła. Poszukajmy w sieci kilku nicków z wybranego forum, np. z www.wislakrakow.com: użytkownik Marloww (nicki zmienione) oprócz tego, że kibicuje Wiśle, najprawdopodobniej interesuje się też poezją i fotografią. Connor_azory – inny kibic – to także student matematyki AGH.
Już w 2000 roku potrafiono posługiwać się efektem puzzla. Pewien właściciel Daewoo Matiza dowiedział się wówczas, że firma nie naprawi sprzęgła w jego aucie w ramach gwarancji. Musiał zapłacić za naprawę auta, bo wcześniej pochwalił się na jednym z forów dla posiadaczy aut tej marki, że holował przyczepę cięższą, niż pozwala na to instrukcja.

Pracodawca jak policjant

Efekt puzzla służy często policji. Dzięki numerowi IP, z którego na strony internetowe programu telewizyjnego „997” wchodził pewien przestępca, ustalono miejsce jego pobytu. Puzzle można układać nie tylko na podstawie danych z sieci. Da się go łatwo wykorzystać wszędzie tam, gdzie króluje elektronika i technika cyfrowa. Skojarzenie danych stacji nadawczej telefonii komórkowej i zapisu z monitoringu miasta pozwoliło na ujęcie sprawcy fałszywego alarmu bombowego w warszawskim metrze z 2005 r. Choć korzystał on z niezarejestrowanej karty SIM, to fakt, że kupił ją chwilę przed użyciem w monitorowanym przez kamerę kiosku, spowodował, że stracił wolność tego samego dnia. – Często porównujemy godziny logowania się telefonów do stacji nadawczych z zeznaniami podejrzanych i świadków, w ten sposób weryfikujemy, czy mówią prawdę na temat miejsca swojego pobytu w danym czasie – mówi „Tygodnikowi” pragnący zachować anonimowość ekspert kryminalny z Krakowa. – Technika ta jest też nieoceniona, gdy trzeba określić trasę przemieszczania się osoby, którą się interesujemy. Jednak badanie miejsc logowania odebranego podczas zatrzymania telefonu to tylko poszlaka.

Analiza bilingów, godzin i miejsc wysyłania e-maili oraz momentu zmian na twardych dyskach kilku komputerów, wraz z nieudaną próbą wyczyszczenia jednego z nich, były podstawą wniosków komisji badającej Aferę Rywina. Wnioski te zostały w dużej mierze zbudowane właśnie z cyfrowych puzzli.

Coraz częściej weryfikację danych w internecie prowadzą także pracodawcy. – Oprócz standardowego sprawdzania referencji badamy też informacje w serwisach społecznościowych – mówi Piotr Sedlak z firmy rekrutacyjnej Sedlak&Sedlak. – Muszę jednak przyznać, że to źródło jest raczej uzupełnieniem czy potwierdzeniem wcześniej zebranych informacji.

– Często jest tak, że szukamy kandydatów, przeglądając globalną sieć, w tym portale dla profesjonalistów, bez zamieszczania ogłoszenia – dodaje Joanna Kotzian z firmy doradztwa personalnego HRK.
Portale społecznościowe oraz fora dyskusyjne są natomiast coraz częściej monitorowane przez pracodawców również po to, by wyeliminować informacje niezgodne z polityką informacyjną firmy, a zamieszczane tam przez pracowników. Szuka się też ich prywatnych opinii, które podpisane są nie tylko imieniem i nazwiskiem, ale także nazwą firmy.

***

Wrażenie anonimowości w sieci może wprowadzić w błąd nawet tych, którzy bardzo ją chronią. Numery IP, bilingi telefonów, stacje bazowe telefonii komórkowej, transakcje z kart kredytowych, monitoring miejski sprawiają, że dawno już przestaliśmy żyć w świecie, w którym prywatność zapewnia zamknięcie drzwi własnego mieszkania.

http://tygodnik.onet.pl/1,32787,druk.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
November09




Dołączył: 19 Lis 2009
Posty: 857
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 11:36, 05 Maj '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Niecodzienny proces ws. nagich zdjęć posłanki
"Polska Głos Wielkopolski": Niecodzienny proces rozpocznie się w maju przed Sądem Okręgowym w Poznaniu. Renata J., była szefowa Samoobrony w Szamotułach, a obecnie goniec w tamtejszym Urzędzie Miasta i Gminy, domaga się przeprosin i 50 tys. zł odszkodowania od jednej z lokalnych gazet. Za co? Za przedrukowanie jej roznegliżowanych zdjęć z portali Nasza-klasa i Sympatia.pl.
Renata J. nie jest osobą publiczną. Była nią, kiedy szefowała szamotulskim strukturom Samoobrony. Z partią rozstała się, kiedy trzy lata temu nagrała ukrytą kamerą - wraz z dziennikarzami "Gazety Wyborczej" - jak Renata Beger płaciła jej za podpisy poparcia przed wyborami do Sejmu. - Teraz nie mam już nic wspólnego z polityką, mam prawo żyć spokojnie jako prywatna osoba - mówi J.

Jednak od 30 października 2009 r., kiedy całe Szamotuły zobaczyły w "Gazecie Powiatowej" jej zdjęcie, jest na ustach wszystkich. Tygodnik przedrukował ściągniętą z portalu Nasza-klasa fotografię Renaty J. w wyuzdanej pozie. Tytuł? "Renata J. (tu pada pełne nazwisko) zaprezentowała". I dalej, w podpisie pod zdjęciem: "...zaprezentowała na portalu Nasza-klasa, jak mimo lat można dobrze wyglądać nago".

Na tym się nie skończyło. Po dwóch miesiącach tygodnik wrócił do tematu i poświęcił Renacie J. pełną stronę. Czytelnicy zobaczyli już nie jedno zdjęcie, a całą galerię Renaty J., tym razem ściągniętą z portalu Sympatia.pl. Gazeta przedrukowała wzorowane na lata 20. zdjęcia ubranej w czarną halkę urzędniczki.

- To był szok - mówi Renata J. - Wszystkie zdjęcia pochodziły z tej samej sesji. Z tym, że na portal matrymonialny Sympatia.pl wrzuciłam je świadomie, a na Naszej-klasie jedno z nich umieściła moja 16-letnia córka. Wszystkie fotografie były całkowicie prywatne, gazeta nie miała zgody na ich publikację! - dodaje.

Kobieta utrzymuje, że z powodu artykułów w "Gazecie Powiatowej" miała przez kilka tygodni stany depresyjne. - Ale najciężej odbiło się to na moich dzieciach - mówi. - Córka ma torbiel w głowie, a tu doszło jej jeszcze cierpienie z powodu głupoty matki i chamstwa gazety.

Właścicielką "Gazety Powiatowej", jej redaktor naczelną i autorką obu artykułów przy zdjęciach Renaty J. jest Anna Wilk. Twierdzi, że nie ma sobie nic do zarzucenia. - Ta pani jest osobą publiczną, urzędnikiem, wcześniej była szefową Samoobrony w Szamotułach. Ponieważ sama wrzuciła na Naszą-klasę bardzo fajną, odważną fotkę, którą każdy mógł obejrzeć, uznałam, że to sympatyczny temat i ją pokazałam.

Anna Wilk przekonuje, że wrzucenie zdjęć na internetowy portal społecznościowy jest równoznaczne ze zgodą na ich publikację w innych miejscach.

Michał Kopiński

http://wiadomosci.onet.pl/2702,2165203,n.....kalne.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
placebo




Dołączył: 26 Sie 2009
Posty: 317
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 13:20, 05 Maj '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ja obserwuję, że Nasza-Klasa, czy Facebook, to narzędzia do imponowania innym. Umieszcza się tam zdjęcia z podróży, samochodów, dzieci, wszystko to czym można zaimponować. W NK każdy może pokazać przed dawnymi znajomymi, że nie jest taką szarą myszką za jaką uważano go/ją w czasach szkoły. Bierze się to z chęci dowartościowania w oczach innych. Skąd brak dowartościowania ?

Środowisko, współczesna mentalność, nastawiona jest na kpinę, pogardę, niedocenianie. Według ustalonych zasad, takie zachowanie ma służyć dowartościowaniu, poczuciu siły. Dalej, obecnie, szacunek nie jest czymś naturalnym, wrodzonym a czymś na co trzeba zasłużyć. Większość ludzi zostaje nauczona, że jego wartość określa świat zewnętrzny a nie on sam. Tworzy to spójną filozofię idioty, bardzo dziś popularną.

Otóż, każdy musi zabiegać o adorację, oklaski innych, gdyż to oni określają wartość jednostki. Jednostka nie może polegać na własnej opinii, na swój temat, gdyż sama jest bezwartościowa i jej głos nie jest ważny. Tworzy się zamknięte koło, stajemy się niewolnikami czyichś humorów.

Dlatego tak łatwo nas obrazić, każde słowo obcego traktujemy nie jak opinię, złośliwość ale jako fakt. Naszą wewnętrzną opinię na swój temat traktujemy jako mniej ważną od obcej. Dzieje się to nawet wbrew logice, gdy ulegamy opiniom ludzi, którzy nic o nas nie wiedzą, dotyczy to i negatywnych, i pozytywnych opinii.

Takie programy jak U Can Dance, są ukoronowaniem tej filozofii. Gdzie małolaci dosłownie są w stanie umrzeć dla poklasku.

A jeśli chodzi o prywatność w internecie, to tak jak ktoś napisał wcześniej. Jeśli zajdziesz władzy za skórę, to i tak cię znajdą, bez NK czy Facebook'a.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
November09




Dołączył: 19 Lis 2009
Posty: 857
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 16:42, 07 Wrz '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Banki weryfikują dane o klientach na "Naszej Klasie"
Cytat:
Skąd bank dowiedział się ile masz dzieci, skoro we wniosku kredytowym nie podałeś tej informacji? Prawdopodobnie przeczytał o tym na „Naszej klasie”. Banki powszechnie korzystają z tego portalu, aby zweryfikować informacje podawane przez klientów. Zdarzają się nawet sytuacje, gdy odmawiają udzielenia kredytu osobie bezdzietnej, która zamieściła w internecie zdjęcie z siostrzeńcem czy bratankiem.

Wnioskując o kredyt klient musi ujawnić bankowi szereg informacji dotyczących swojego życia prywatnego, na przykład liczbę dzieci na utrzymaniu, wysokość płaconych alimentów czy fakt posiadania samochodu. Wpływają one na domowy budżet, a trudno je uzyskać z oficjalnych rejestrów. W tej chwili nie ma już informacji o posiadanych dzieciach w dowodzie osobistym. Dlatego banki muszą opierać się na deklaracji klienta. Nie oznacza to jednak, że uzyskanych informacji nie weryfikują.


Portale społecznościowe pełne informacji

Jednym ze sposobów weryfikacji jest zdobywanie wiedzy o klientach na portalach społecznościowych. Banki nie ujawniają informacji o wykorzystywaniu takich źródeł , ale z doświadczeń doradców finansowych Home Broker wynika, że analitycy kredytowi powszechnie korzystają z „Naszej klasy”. Według danych Megapanel PBI/Gemius z marca br., „Nasza Klasa” jest obecnie najpopularniejszym serwisem społecznościowym w Polsce. Miesięcznie z serwisu korzysta 11,8 miliona użytkowników.

Uważaj na zdjęcia z bratankiem

Użytkownicy masowo zamieszczają w portalu swoje rodzinne zdjęcia, także chwalą się zakupem nowego domu czy samochodu. Jeśli na rodzinnej fotografii kredytobiorca widnieje z dwójką dzieci, a we wniosku kredytowym podał się za osobę bezdzietną, będzie mieć problem. Bank posądzi go o próbę oszustwa i odmówi kredytu. Jeśli bank doszuka się informacji o posiadanym samochodzie, który też nie został wykazany we wniosku, może nie odmówi z automatu kredytu, ale podniesie koszty utrzymania. Zdarzają się nawet takie sytuacje, kiedy bank – na podstawie zamieszczonych zdjęć –posądzi klienta o posiadanie dziecka, które faktycznie jest tylko jego bratankiem czy siostrzeńcem. Dzieci, alimenty czy samochód traktowane są przez banki jako dodatkowe wydatki, które ograniczają zdolność kredytową.

… i zakupy w sklepach dziecięcych

Drugim ważnym źródłem informacji o kliencie jest jego rachunek bankowy i dokonywane za jego pośrednictwem płatności. Klient, który nie wykazuje dziecka we wniosku, a regularnie dokonuje zakupów w sklepach dziecięcych płacąc kartą może być posądzony o podanie nieprawdy. Zdarza się, że nawet jednorazowy zakup – na przykład prezentu dla siostrzeńca – może rodzić konsekwencje ze strony banku, który potraktuje to jako dowód posiadania dziecka. Podobnie może być, jeśli zatai przed bankiem fakt opłacania alimentów, które przelewa co miesiąc ze swojego rachunku (informacje o zasądzonych alimentach bank może też zaczerpnąć z wyroku rozwodowego, jeśli obie sprawy były rozstrzygane jednocześnie). Analizując rachunek klienta bank może też ustalić, że jeździ on samochodem, co traktowane jest jako dodatkowe obciążenie domowego budżetu (ze względu na to, że posiadanie samochodu jest dziś powszechne, banki coraz częściej automatycznie uwzględniają go szacując koszty utrzymania bez wnikania w to czy faktycznie klient jest zmotoryzowany, czy nie).

całość >> http://biznes.onet.pl/banki-weryfikuja-d.....lizy-detal
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Sikorski




Dołączył: 08 Gru 2007
Posty: 1898
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 17:00, 07 Wrz '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

a po co zatajać przed bankiem takie rzeczy? przecież jak biorę kredyt to robię to na własną odpowiedzialność, widać mentalność ludzi nadal się kurwa nie zmienia pomimo kryzysu.... jak ktoś chce ukrywać przed bankiem takie informacje to znaczy że nie jest pewny czy stać go na spłacenie kredytu, co znaczy że nie powinien się zastanawiać jak by tu bank oszukać tylko czy w ogóle brać ten kredyt!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wiedzmin




Dołączył: 20 Wrz 2009
Posty: 1035
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 18:03, 07 Wrz '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

placebo napisał:
Ja obserwuję, że Nasza-Klasa, czy Facebook, to narzędzia do imponowania innym. Umieszcza się tam zdjęcia z podróży, samochodów, dzieci, wszystko to czym można zaimponować. W NK każdy może pokazać przed dawnymi znajomymi, że nie jest taką szarą myszką za jaką uważano go/ją w czasach szkoły. Bierze się to z chęci dowartościowania w oczach innych. Skąd brak dowartościowania ?

Środowisko, współczesna mentalność, nastawiona jest na kpinę, pogardę, niedocenianie. Według ustalonych zasad, takie zachowanie ma służyć dowartościowaniu, poczuciu siły. Dalej, obecnie, szacunek nie jest czymś naturalnym, wrodzonym a czymś na co trzeba zasłużyć. Większość ludzi zostaje nauczona, że jego wartość określa świat zewnętrzny a nie on sam. Tworzy to spójną filozofię idioty, bardzo dziś popularną.

Otóż, każdy musi zabiegać o adorację, oklaski innych, gdyż to oni określają wartość jednostki. Jednostka nie może polegać na własnej opinii, na swój temat, gdyż sama jest bezwartościowa i jej głos nie jest ważny. Tworzy się zamknięte koło, stajemy się niewolnikami czyichś humorów.

Dlatego tak łatwo nas obrazić, każde słowo obcego traktujemy nie jak opinię, złośliwość ale jako fakt. Naszą wewnętrzną opinię na swój temat traktujemy jako mniej ważną od obcej. Dzieje się to nawet wbrew logice, gdy ulegamy opiniom ludzi, którzy nic o nas nie wiedzą, dotyczy to i negatywnych, i pozytywnych opinii.

Takie programy jak U Can Dance, są ukoronowaniem tej filozofii. Gdzie małolaci dosłownie są w stanie umrzeć dla poklasku.

A jeśli chodzi o prywatność w internecie, to tak jak ktoś napisał wcześniej. Jeśli zajdziesz władzy za skórę, to i tak cię znajdą, bez NK czy Facebook'a.


Zgadzam sie z toba. Sluzy to bardzo czesto do zaimponowania innym.
Czesto, zeby zaimponowac trzeba zrobic cos ponad przecietnosc, ale wspiaz sie na ponad przecietny poziom inteligencji malo to potrafi, wiec wyrozniaja sie ponad przecietna glupota i robia sobie zdjecia z klockiem w kiblu, albo jak smaza sperme na patelni.
Inteligencja nie jest na topie. Dark tech napisal wyzej, ze z telewizji zniknely programy informacyjne. W czasie najlepszej ogladalnosci, gdy rodziny moga posiedziec razem przed telewizja, gdyz taka rozrywke preferuja to wtedy leci najwiekszy szajs. Orwell jednak sie pomylil. Bardziej bliska wizje przyszlosci przedstawil Huxley w "Brave New World".
Spoleczenstwo jako bande programowalnych konsumentow, ktorzy myslenie beda traktowac jako zupelnie cos zbednego.
Nie mozna za nic winic NK czy Facebook'a. To tylko narzedzia, jesli sie tak zastanowic to pomysl byl calkiem fajny i jesli odnowilo sie dzieki temu znajomosc z choc jedna fajna osoba z lat szkolnych to jest to wielki plus.
Problemem jest jak ludzie wykorzystali to narzedzie. Przekroj uzytkownikow NK to przekroj polskiego spoleczenstwa (bynajmniej tej czesci, ktora ma dostep do sieci). Na przekroju widac, ze Lem mial racje piszac: "Dopoki nie mialem internetu nie wiedzialem, ze na swiecie jest tylu debili".
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Szok co Nasza Klasa robi z ludźmi
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile