Co ma Polska do Grecji a Grecja do Polski?
Jerzy Przystawa, wt., 03/08/2010 - 02:01
Katastrofa Smoleńska wywołała erupcję tekstów i komentarzy na temat stanu państwa polskiego i odpowiedzialności polityków. Aczkolwiek kwestia bezpośrednich przyczyn katastrofy podzieliła Polskę na dwa wrogie obozy, organicznie niejako związane z bezwzględnie ze sobą konkurującymi PiS i PO, to po obu stronach nie brak głosów wskazujących, jako na źródło i niejako praprzyczynę tragedii, opłakany stan głównych instytucji państwa. Państwo polskie nie wywiązuje się ze swoich podstawowych obowiązków, a w tym konkretnym przypadku z obowiązku zapewnienia bezpieczeństwa swemu prezydentowi i najwyższym dostojnikom państwa.
Z przykrością stwierdzam, że ta burzliwa dyskusja, przy całej swojej gwałtowności i kontrowersyjności, spolaryzowała się wzdłuż osi partyjnej PiS – PO, spersonifikowanej przez osoby Janusza Palikota i Antoniego Macierewicza i ani rusz nie jest w stanie od tej osi się oderwać, spojrzeć na sprawy państwa pod innym kątem i z głębszej perspektywy. Dobrze ilustruje to artykuł Igora Jankego w Rzeczpospolitej z 28 lipca pt. „Jeszcze słabsza Polska”, przeniesiony potem na portal internetowy Salon24 pod jeszcze bardziej wymownym tytułem „Do następnej katastrofy” http://lubczasopismo.salon24.pl/czerwono.....katastrofy. Pod tekstem tym od razu pojawiło się 345 komentarzy, co samo w sobie oddaje temperaturę dyskusji. „Państwo źle działa” – woła Janke – „zabrnęliśmy w ślepy zaułek… potrzebujemy zmiany jakości życia publicznego… marna, pusta polityka, niekończące się wojny o nic, głupie media, niesprawne urzędy, otępiali urzędnicy, brak zasad i procedur – wszystko to razem wzięte doprowadziło prezydencki samolot do katastrofy”. Do tej tonacji i wokół tej osi kręcą się autorzy ponad 300 komentarzy. I dlatego, pomimo, że zgadzam się z taką oceną stanu państwa, uważam, że ten kierunek dyskusji prowadzi donikąd, pomija sprawy daleko ważniejsze niż sama Katastrofa Smoleńska, a w diagnozie sytuacji i postulatach naprawy nie porusza, a nawet nie dotyka spraw najważniejszych. Dużo głębszą i poważniejszą analizę, chyba jako jedyny w tej burzy krytyki, przedstawił socjolog i ekonomista Wojciech Błasiak w tekście „Odpowiedzialność za stan państwa” http://prawica.net/opinie/22755, który jednak nie przebił się ani do opiniotwórczej Rzeczpospolitej, ani do żadnych innych popularnych periodyków, a znaleźć go można tylko na niszowych portalach jak www.jow.pl czy www.prawica.net. W swojej publicystyce Błasiak często powtarza, że „najważniejsze jest to, o czym się milczy” i ta opinia znajduje pełne uzasadnienie w dyskusji o stanie państwa, jaka się toczy po wyborach prezydenckich w Polsce.
Na przykład w mediach wiele miejsca poświęcono wydarzeniom w Grecji, która znalazła się na krawędzi bankructwa państwowego i cała Unia musiała ruszyć z finansową pomocą. Nasi politycy i wynajęci komentatorzy uspakajają Polaków, że nam Grecja nie grozi, że stan naszych finansów jest dużo lepszy, a nawet jesteśmy czempionem Europy, jako państwo, które jakoby najlepiej poradziło sobie z kryzysem gospodarczym, a nawet ponoć kryzysem tym wcale nie zostało dotknięte. W czerwcowym numerze specjalistycznego periodyku Pioneer wypowiada się popularny telewizyjny profesor Witold Orłowski w tekście „ Co ma wspólnego Polska z Grecją?” i wywodzi, że wprawdzie, owszem, powinniśmy się niepokoić, ale nie za bardzo, bo jednak od Grecji dzieli nas dużo lepsza – choć ogólnie nie najlepsza! – wielkość długu publicznego w relacji do PKB. I tu Profesor publikuje pocieszającą tabelkę, z której wynika, że nasza kondycja finansowa jest dużo lepsza nie tylko od Grecji, ale i takich potęg jak Japonia, USA, Wielka Brytania czy Niemcy, choć na przykład Czesi już mają się trochę gorzej.
I takie to uspokajające bajeczki opowiadają nam na dobranoc wybitni rządowi profesorowie i komentatorzy. Inaczej sprawy wyglądają w oczach komentatorów i profesorów nie rządowych. Np. New York Times opublikował dane opracowane przez profesora J. Gokhale’a z waszyngtońskiego Instytutu Cato, z których wynika obraz nieco mniej różowy! Przedstawiona tam tabela długu publicznego wszystkich państw UE w relacji do ich PKB, pokazuje, że na czele tej procesji zadłużonych państw jest bezapelacyjnie Polska, gdyż jej długofalowy dług publiczny wynosi 1550,4% PKB! Jest to zadłużenie prawie dwukrotnie większe (w relacji do PKB) niż zadłużenie Grecji, dla której odpowiednia wartość wynosi „tylko” 875,2%. Pomiędzy Polską a Grecją jest tylko Słowacja z długiem równym 1149,1% PKB. Do poziomu Grecji zbliża się niebezpiecznie Słowenia, której zadłużenie wynosi 758,5% PKB.
Tak więc, zdaniem wybitnych amerykańskich ekonomistów, dług publiczny państwa polskiego przekracza 15-krotnie wielkość rocznego produktu krajowego brutto. Czy te przerażające dane są wiarygodne? Przecież nasi wybitni ekonomiści nic nam o tym nie mówią? Niewątpliwie Szkoła Biznesu Politechniki Warszawskiej, w której pracuje prof. Orłowski, to ważna instytucja naukowa, ale Instytut Cato, to – niestety – najwyższa ranga światowa i z tego Instytutu wywodzą się tacy laureaci Nagrody Nobla z ekonomii jak Friedrich von Hayek, Milton Friedman, James M. Buchanan, czy Vernon L. Smith. Oczywiście, nie można wierzyć we wszystko, co piszą w gazetach, nawet w New York Times, ale nie widać powodu, dla którego profesor Jagadeesh Gokhale miałby dezinformować amerykańskiego czytelnika w sprawie polskiego zadłużenia?
Ten niewyobrażalny dług państwa polskiego sumuje w sobie niejako 20 lat złego rządzenia, niegospodarności, wszystkie afery i przekręty, wszelkie meandry polskich finansów i decyzji gospodarczych i politycznych podejmowanych przez te lata. Jest to kumulacja i zwieńczenie niekompetencji elit nami rządzących.
Dlaczego, za jakie grzechy Pan Bóg pokarał nas takimi elitami? Odpowiedzi na to pytanie udziela w swoim tekście Wojciech Błasiak: to nie Pan Bóg, to nie trzęsienia ziemi i plagi egipskie – to szkodliwa, korupcjogenna selekcja negatywna elit politycznych znana pod nazwą „proporcjonalna ordynacja wyborcza do Sejmu”. To jest mechanizm, który z wyborów na wybory doprowadza do władzy ludzi coraz mniej kompetentnych, mniej odpowiedzialnych, mniej nadających się do rządzenia państwem. Debata nad stanem państwa polskiego bez uwzględnienia tego fundamentalnego tematu będzie zawsze debatą pozorną, z której nic sensownego wyniknąć nie może. Czas najwyższy, żeby ta prawda dotarła wreszcie do polskich inteligentów naprawdę zatroskanych opłakanym stanem naszego państwa.
Często gdy dzieją się skomplikowane rzeczy mamy tendencję do skupiania się na szczegółach, a nie dostrzegamy spraw wielkich. Dzisiaj w Polsat News około 20:40 ujawnię pewne niepokojące fakty, dotyczące kwot przekraczających 50 mld złotych. Potem napiszę o tym na blogu.
Obiecałem to piszę. Na czym polega afera finansowa w finansach publicznych. Rząd planuje, że w latach 2010-2013 sprzeda majątek o wartości 55 mld złotych, można się domyśleć patrząc na spółki których to dotyczy (energetyka, finanse) że w większość sprzedadzą inwestorom zagranicznym. OFE nie kupią nic, bo im Fedak z Rostowskim zabiorą pieniądze. W tym czasie dług publiczny wzrośnie z 680 mld złotych do ponad 900 mld złotych. Zatem zostaniemy jak gołodupcy, bez żadnych aktywów (kupi zagranica), z olbrzymimi długami. Liczba urzędników administracji publicznej zbliży się do 500 tysięcy(w 1990 roku było 159 tysięcy), a na skutek działania reguły wydatkowej Rostowskiego udział wydatków sztywnych w budżecie sięgnie 90 procent.Więc jakiekolwiek oszczędności bez zmiany ustaw w być może nawet konstytucji (prawa nabyte) będą niemożliwe.
W mediach dyskutujemy o “ważnych” sprawach o krzyżu, o tablicy. A takim drobiazgiem jak powyżej to nikt się nie zajmuje. Powtórzę, bo warto. W dobrze rządzonym kraju, jak sprzedaje się majątek, to jednocześnie kraj się oddłuża, zmniejsza zadłużenie. A w Polsce sprzedamy majątek, i zostaniemy z długiem, który będzie bliski biliona złotych.
Były różne afery: alkoholowa, FOZZ, paliwowa, hazardowa. Ale tam chodziło o jakieś kilkaset milionów złotych, no może miliard. Teraz chodzi o to, że kraj zostanie bez aktywów, z olbrzymimi długami, które w ciągu czterech lat przyrosną o 350 miliardów złotych. Poprzednie afery kończyły się niewielkim uderzeniem w przeciętnego podatnika. Ale opisywana przez mnie “afera” w cudzysłowiu, bo nikt przecież prawa nie łamie, może kosztować Polaków setki miliardów złotych. A na koniec, jak już nikt nie będzie chciał kupować naszych obligacji, to wtedy znacjonalizują OFE, jak w Argentynie, i każą kupować obligacje rządu.
Jednak najbardziej absurdalne jest to, że taki scenariusz wynika z oficjalnych dokumentów rządowych. Wieloletni Plan Finansowy Państwa mówi wprost, że sprzedamy wszystko co się da, i zadłużymy się na dodatkowe 350 mld złotych do 2013 roku (mówiąc językiem technicznym, finansowym, aktywa netto sektora finansów publicznych zmaleją o ponad 400 mld złotych). Oficjalny dokument MPiPS zabiera nasze składki z OFE, żeby topić je w gigantycznej dziurze budżetowej.
Jeszcze jest czas żeby się opamiętać i robić reformy.
Nowe: kryzys zadłużenia się nasila. Według De Zeit i Financial Times, Eurostat podjął decyzję, że zadłużenie państwowych banków musi być doliczane do długu publicznego, co w przypadku Niemiec, które znacjonalizowały WestLB i Hypo Real Estate może znaczać znaczny wzrost długu publicznego. Ciekawe czy będzie to dotyczyło również innych krajów, bo wtedy dłyg publiczny Wielkiej Brytanii znacznie wzrośnie. A jakby zgodnie z tą metodologią doliczyć do federalnego długu publicznego USA (teraz 13 bilionów dolarów) Fanny Mae i Freddie Mac (6 bilionów) to dług skoczyłby do 140% PKB i żegnaj ratingu AAA.
Dołączył: 23 Lip 2009 Posty: 104
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 09:50, 18 Sie '10
Temat postu:
ZOSTANIEMY JAKO GOŁODUPCE
rozmowa z profesorem Krzysztofem Rybińskim,
„Polityka obecnego rządu, który zadłuża kraj bardziej niż Gierek, jest niezwykle niebezpieczna i nie powinna być kontynuowana” – z Krzysztofem Rybińskim, profesorem Szkoły Głównej Handlowej, rozmawia Paweł Paliwoda ("Gazeta Polska").
W okresach przedwyborczych zarówno Platforma Obywatelska, jak i sam Bronisław Komorowski zapowiadali obniżanie podatków i tworzenie prawa przyjaznego dla obywateli i prywatnej przedsiębiorczości. Jak politycy PO wywiązują się z tych obietnic?
Nie wywiązują się. Mieli główny udział w powołaniu do życia w grudniu 2007 r. Sejmowej Komisji Nadzwyczajnej „Przyjazne Państwo”, mającej zwalczać biurokrację i legislacyjne buble, które m.in. krępują ekonomiczne działania ludzi przedsiębiorczych. W jej skład wchodzili niemal wyłącznie politycy PO, a przez długi czas szefował jej Janusz Palikot. Komisja okazała się całkowitym niewypałem. Tymczasem Polska spada w rankingach wolności gospodarczej. W rankingach e-administracji ONZ w ciągu dwóch lat spadliśmy z 33. na 45. lokatę, a według OECD [Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju; międzynarodowa organizacja o profilu ekonomicznym, zrzeszająca 32 kraje – przyp. red.] jesteśmy najbardziej przeregulowaną gospodarką wśród krajów OECD. System podatkowy jest w Polsce koszmarnie skomplikowany i oceniany jako jeden z najgorszych na świecie. To są fakty. To jest dramat.
Jak ta sytuacja wpływa na stan finansów państwa?
Według agencji ratingowych, które oceniają prawdopodobieństwo, czy Polska spłaci zaciągnięte długi, w 2010 r. ryzyko takiego zdarzenia jest niewielkie. Również oprocentowanie, jakie musi płacić rząd za zaciągnięte kredyty, jest niższe niż niektórych mniej wiarygodnych, choć bogatszych od nas krajów strefy euro. Więc na pierwszy rzut oka można by rzec, że stan finansów publicznych jest dobry. Ale to tylko pozory. Agencje ratingowe bardzo często myliły się w przeszłości, a kraje, które w jednym roku były pupilkami globalnych rynków finansowych, w następnym roku stawały się celem ataków spekulacyjnych. Przewiduję, że jeśli w ciągu dwóch lat nie zaczniemy poważnych reform, podobny los może spotkać Polskę.
Czy rząd rzetelnie informuje o tym opinię publiczną? Jak pan ocenia politykę informacyjną władz?
Koalicja PO–PSL na razie tylko mówi o reformach, ale nic nie robi. W sprawach gospodarczych rząd dezinformuje obywateli. W exposé premier obiecywał obniżenie deficytu budżetowego, długu publicznego i podatków. Jak jest naprawdę, każdy widzi. Rok temu premier zapewniał, że podatki nie wzrosną, a tymczasem rząd podnosi VAT, akcyzę i PIT, ten ostatni – zamrażając progi podatkowe. Na początku 2009 r. premier i minister finansów zapewniali, że rząd będzie oszczędzał, że Polska nie będzie prowadziła nieodpowiedzialnej polityki zwiększania wydatków. Tymczasem wydatki publiczne w 2009 r. wzrosły o 10 proc., a według danych GUS w administracji publicznej zatrudniono 26 tys. nowych urzędników. Ponadto na niespotykaną dotąd skalę zaczęto stosować kreatywną księgowość.
Na czym polega kreatywna księgowość?
Kreatywna księgowość w budżecie to takie działania, których celem jest ukrycie części deficytu budżetowego lub zadłużenia państwa, tak, żeby nie były one widoczne w oficjalnych statystykach. Chodzi więc o to, aby sztucznie poprawić dane dotyczące finansów publicznych i upiększyć wizerunek rządu. Kreatywną księgowość – ze wsparciem znanego banku inwestycyjnego – stosowała Grecja. Takie operacje prowadzi też Polska. Na przykład ZUS powinien mieć wystarczające dotacje z budżetu, żeby był w stanie wypłacać comiesięczne emerytury i renty. A tymczasem ZUS dodatkowo musi pożyczać środki w bankach, od Funduszu Rezerwy Demograficznej i z budżetu. Przemilczanie tego rodzaju działań instytucji państwowych pozwala rządowi twierdzić, że deficyt budżetowy wyniesie w tym roku tylko 50 mld złotych, podczas gdy naprawdę deficyt, czyli nadwyżka wydatków publicznych nad dochodami, jest dwa razy większy. Podążamy tropem Grecji.
Kreśli pan pesymistyczny obraz stanu polskich finansów. Donald Tusk i minister Rostowski – przeciwnie, zapewniają nas, że realizowany jest plan chroniący Polskę przed kryzysem i dynamizujący naszą gospodarkę.
Każdy może sobie przeczytać Wieloletni Plan Finansowy Państwa. W tym planie są trzy poważne zapowiedzi – że zostaną podwyższone podatki, że prywatyzacja będzie prowadzona na wielką skalę i że dług publiczny wzrośnie z 670 mld złotych na koniec 2009 r. do 920 mld złotych na koniec roku 2013. Jeżeli kraj się szybko zadłuża i rosną podatki, to nie ma szans na dynamiczny rozwój. Obecnie rząd, niestety, nie planuje szybkiego wdrożenia jakichkolwiek reform, twierdząc, że nie są one konieczne. Ponoć tak jak jest, jest dobrze. I tu znowu mija się z prawdą.
Dołączył: 18 Wrz 2007 Posty: 3535
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 12:03, 19 Sie '10
Temat postu:
Zadluzenie w demokracji
Polska jest zadluzona w banku, ktory drukuje dla Polski pieniadze. Zadne panstwo w Unii Europejskiej nie moze drukowac dla siebie pieniedzy. Pieniadze drukuje wyznaczony bank, ktory kazdemu panstwu pozycza te pieniadze na procent. W Unii Europejskiej zostal wprowadzony system amerykanski, ktory tam trwa od wojny secesyjnej.
Panstwa europejskie zaczynaja byc oporne temu systemowi, ale nikt jakos nie moze sobie poradzic, bo rzady sa szantazowane. Za opor mozna nawet stracic zycie, dlatego tnie sie wydatki na potrzeby spoleczne, a teraz nawet na wyplaty dla politykow. Nastapilo kompletne zniewolenie !!! Ameryka do tej pory dawala sobie jakos rade, bo byla panstwem bardzo urzemyslowionym. Od kiedy przemysl amerykanski przeszedl do Chin i do Indii, to rzad nie ma z czego placic bankowi, ktory drukuje pieniadze. Dokladnie to samo stalo sie z panstwami Unii Europejskiej. Zadluzenie wiec rosnie w zastraszajacym tempie. Nastapila kompletna katastrofa, ktora podyktowala Wielka Loza Angielska. Ma pewnosc, ze rzadzi !!!
Dołączył: 04 Lip 2009 Posty: 8682
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 12:16, 19 Sie '10
Temat postu:
komentarz znaleziony na dziennik.pl
Cytat:
~weteran2010-08-19 09:06
1. Sformułowanie „gołodupce”zaczerpnąłem z jednego z ostatnich wywiadów prof . Krzysztofa Rybińskiego, który niezwykle krytycznie ocenia rządy Donalda Tuska. Jeszcze kilka lat temu Rybiński był wiceprezesem Narodowego Banku Polskiego, a obecnie jest profesorem SGH, a więc człowiekiem raczej nie skorym do pochopnych czy nieodpowiedzialnych sądów.
Zresztą w wywiadzie znalazło się jeszcze jedno wręcz szokujące stwierdzenie Rybińskiego,że przeprosił Leppera za porównanie go z Tuskiem, bo Lepper tylko zapowiadał groźne dla finansów publicznych pomysły, a Tusk je niestety realizuje.
2.Sam wielokrotnie zwracałem uwagę na gwałtowny przyrost deficytu finansów publicznych sięgający od 3 lat 7% PKB rocznie, co przy obecnej wartości PKB oznacza kwotę bliską 100 mld zł. A przecież na koniec 2007 roku ten deficyt wynosił tylko 1,9% PKB co pozwoliło na zakończenie procedury nadmiernego deficytu, wszczętej wcześniej przez Komisję Europejską. W roku 2009 ta procedura została wobec Polski wszczęta ponownie.
Tak wysoki deficyt finansów publicznych przekłada się na równie gwałtowny przyrost długu publicznego, który mimo kreatywnej księgowości ministra Rostowskiego wzrósł z 520 mld zł na koniec roku 2007 do 684 mld zł na koniec roku 2009 i będzie rósł dalej w podobnym tempie.
3.Ta kreatywna księgowość jest prowadzona na tak wielką skalę, że aż nie można się nadziwić, że ministrowi ciągle uchodzi to na sucho. Powołanie Krajowego Funduszu Drogowego, który emituje swoje papiery dłużne o wyższej rentowności niż obligacje skarbowe (a więc finansuje zobowiązania drożej niż Skarb Państwa) na finansowanie inwestycji drogowych, tylko po to, żeby nie zaliczać go do sektora finansów publicznych, jest tego dobitnym przykładem. A fundusz już pożyczył prawie 20 mld zł i ten dług nie jest zaliczany do długu publicznego.
Zlikwidowano Fundusz Rezerwy Demograficznej , który zgromadził do tej pory 7,5 mld zł, a pieniądze te miały służyć wspomaganiu systemu emerytalnego w przyszłości kiedy pogorszy się relacja pomiędzy liczba pracujących a liczbą pobierających świadczenia. Te pieniądze zostały już teraz przekazane do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, a i tak to końca roku będzie on musiał pożyczyć w bankach przynajmniej 4 mld zł.
Minister manipuluje także środkami europejskimi, zamienia przekazane nam z Unii miliardy euro na złote, a przekazuje te środki beneficjentom z wielomiesięcznym opóźnieniem co oznacza, że miliardy środków europejskich służą finansowaniu deficytu budżetowego.
Minister posunął się nawet pod koniec ubiegłego roku do użycia środków budżetowych do nabywania tzw. instrumentów pochodnych, aby obniżyć dług na koniec roku, a także grą na aprecjację złotego w ostatnich dniach grudnia aby tylko wzmocnić złotego, ponieważ po kursie z dnia 31 grudnia przeliczna jest część zagraniczna naszego długu.
4. Trwa również wyprzedaż majątku narodowego, przede wszystkim jego najcenniejszych składników. Akcje Orlenu, Lotosu, KGHM, PZU, a także wielkie koncerny energetyczne, kopalnie, zakłady chemiczne, to wszystko idzie pod młotek za rządów Donalda Tuska.
Wpływy z tej wyprzedaży w ciągu całej kadencji mają wynieść około 50 mld zł a mimo to dług publiczny nawet według oficjalnych dokumentów rządowych na koniec 2013 roku ma wynieść aż 920 mld zł, oczywiście bez uwzględniania tych zobowiązań, które dzięki kreatywnej księgowości są ukrywane.
5. Panaceum na ta prawie już katastrofę finansów publicznych ma być podwyżka podatków :podniesienie stawek VAT na razie o 1 punkt procentowy, akcyzy na paliwo alkohole i papierosy, zamrożenie progów podatkowych w PIT (a więc także podwyżka i tego podatku), a także na razie enigmatyczne oszczędności wydatków.
Minister Rostowski twórczo rozwija również kreatywną księgowość i chce domagać się od Unii akceptacji dla zmiany definicji długu publicznego w Polsce ( nie zaliczanie do długu środków przekazywanych przez budżet do OFE), co pozwoliłoby obniżyć dług publiczny o kilkanaście procent PKB. Przypomina to do złudzenia słynne stwierdzenie Wałęsy „ stłuczcie termometr to zniknie gorączka”.
Wszystko to skłania do stwierdzenia, że po kadencji rządu Donalda Tuska zostaniemy z długiem bliskim 900 mld zł i z wyprzedanym majątkiem narodowym, a więc będziemy naprawdę gołodupcami.
Dołączył: 30 Sie 2010 Posty: 504
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 16:29, 08 Lis '11
Temat postu:
Cytat:
PPP nowym sposobem na ukrycie długów
Autor: SiP
Kucharz Roku długo czekał na ten moment. W październiku 2011 Prezydent podpisał ustawę, która umożliwia niewliczanie zobowiązań z tytułu realizacji projektów partnerstwa publiczno-prywatnego do długu publicznego i deficytu sektora finansów publicznych.
W przypadku odpowiedniego podziału ryzyk między podmiot publiczny i partnera prywatnego, zobowiązania z tytułu PPP nie będą obciążały bilansów podmiotów publicznych, co zwiększy atrakcyjność wykorzystania partnerstwa publiczno-prywatnego i zachęci podmioty do realizacji inwestycji w tej formule.
W uzasadnieniu skierowanym do Sejmu można przeczytać o zgodności przepisów z normą ESA95 (general government):
Art. 23. Zmiany w ustawie z dnia 19 grudnia 2008 r. o partnerstwie publiczno-prywatnym.
EUROSTAT – Urząd Statystyczny Wspólnot Europejskich podjął decyzję nr 18/2004 z dnia 11 lutego 2004 r. odnośnie do sposobu rejestracji w rachunkach narodowych kontraktów zawieranych przez jednostki sektora instytucji rządowych i samorządowych w ramach partnerstwa z jednostkami spoza sektora. Decyzja określa ich wpływ na deficyt/nadwyżkę i dług sektora. Jest ona rezultatem prac podjętych w 2003 r. we współpracy z ekspertami z krajów europejskich i innymi międzynarodowymi organami.
Decyzja pozostaje w zgodności z Europejskim Systemem Rachunków Narodowych i Regionalnych (ESA95) oraz jest zgodna z opinią Komitetu ds. Statystyki Monetarnej, Finansowej i Bilansu Płatniczego (CMFB), jak przedstawiono w aneksie.
EUROSTAT rekomenduje, aby aktywa zaangażowane w partnerstwo publiczno-prywatne były klasyfikowane jako aktywa nie będące aktywami sektora instytucji rządowych i samorządowych, a w następstwie tego rejestrowane poza bilansem sektora, jeżeli spełnione są łącznie dwa następujące uwarunkowania:
1) partner prywatny ponosi ryzyko konstrukcyjne (budowy) oraz
2) partner prywatny ponosi co najmniej ryzyko dostępności lub ryzyko popytu.
W sytuacji, gdy sektor instytucji rządowych i samorządowych ponosi ryzyko konstrukcyjne lub jeżeli partner prywatny ponosi jedynie ryzyko konstrukcyjne i żadnego z pozostałych ryzyk, aktywa są klasyfikowane jako aktywa sektora instytucji rządowych i samorządowych. Ma to istotne konsekwencje dla finansów sektora, zarówno dla deficytu, jak i długu.
Mając na względzie decyzję EUROSTATU wprowadzono zmiany w ustawie o partnerstwie publiczno-prywatnym. Zgodnie z przyjętymi rozstrzygnięciami zobowiązania wynikające z tytułu umów o partnerstwie publiczno-prywatnym nie będą wpływały na poziom państwowego długu publicznego oraz deficyt sektora finansów publicznych w sytuacji, gdy partner prywatny ponosił będzie większość ryzyka budowy (konstrukcyjnego) oraz większość ryzyka dostępności lub ryzyka popytu – z uwzględnieniem wpływu na wymienione ryzyka czynników takich, jak gwarancje i finansowanie przez partnera publicznego oraz alokacja aktywów po zakończeniu trwania umowy. Projektowany przepis dopuszcza zatem również inne – poza wymienionymi powyżej – czynniki, które mogłyby być uznane za powodujące powrotne przeniesienie ryzyk na partnera publicznego.
Nowelizacja ustawy przewiduje również możliwość wydania przez ministra właściwego do spraw gospodarki w porozumieniu z ministrem właściwym do spraw finansów publicznych oraz po zasięgnięciu opinii Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego rozporządzenia, w którym określone będą zakres poszczególnych rodzajów ryzyka oraz czynniki uwzględniane przy ich ocenie, mając na względzie zapewnienie przejrzystości poszczególnych rodzajów ryzyka. Zaproponowana w projekcie ustawy fakultatywność, a nie obligatoryjność, wydania rozporządzenia w tym zakresie wynika z faktu, że przedmiotowa materia jest skomplikowana i wymagać będzie dodatkowych konsultacji i analiz, aby ostateczne przepisy uwzględnione w rozporządzeniu były jasne i kompletne. Po przyjęciu przez Radę Ministrów projektu ustawy Minister Gospodarki podejmie prace zmierzające do wydania przedmiotowego rozporządzenia, aby zapewnić kompleksową implementację wytycznych Eurostat. Przeprowadzi także szerokie konsultacje społeczne i międzyresortowe w tym zakresie.
Zwracam uwagę na tekst zaznaczony na czerwono. Właśnie bowiem Ministerstwo Infrastruktury czeka na opinię GUS w tej sprawie. Na podstawie tego rozporządzenia budowa dróg, czy inwestycje samorządów będzie można masowo wyłączyć z długu publicznego, nawet w rozumieniu ESA95. Poniżej dzisiejsze info z PAP:
MI czeka na opinię GUS w sprawie możliwości wyłączenia projektu A1 z długu publicznego – Stępień
Ministerstwo Infrastruktury czeka na opinię GUS w sprawie możliwości wyłączenia projektu budowy autostrady A1 ze statystyki długu publicznego – poinformował PAP Radosław Stępień, wiceminister infrastruktury.
Autostrada A1 powstaje w ramach systemu Partnerstwa Publiczno-Prywatnego (PPP). Według wydanej niedawno opinii Eurostatu formuła PPP nie chroni przed powiększaniem się długu publicznego, co postawiło realizację projektu pod znakiem zapytania.
- Projekt, który przygotowaliśmy powinien być poza długiem i deficytem, ale równocześnie powinien umożliwić sprawowanie kontroli nad dostępem do infrastruktury, czyli nad stawkami. Czekamy w tej chwili na opinię GUS – powiedział wiceminister.
Przetarg na koncesję na budowę trasy zostanie ogłoszony po uzyskaniu zapewniania, że koszty inwestycji nie zostaną wliczone do długu publicznego.
- Dla nas jest to kluczowa sprawa – powiedział.
Zdaniem wiceministra opinia GUS będzie miała charakter precedensowy.
- Nie ukrywam, że gdyby ten model przeszedł, to otworzyłoby to drogę do realizacji wielu projektów, bardzo dużych projektów – powiedział.
W Polsce rozważana jest budowa w ramach PPP dwóch odcinków autostrad za ok. 8,5 mld zł i trzech inwestycji kolejowych za ok. 30 mld zł.
Niestety ze smutkiem stwierdzam, o czyM już kilka razy pisałem, że ESA95 ma swoje minusy i to właśnie jeden z nich. Zatem Kucharz Roku będzie miał kolejny sposób aby poupychać długi poza oficjalną statystyką. Z wyniku działań GUS skorzystają też samorządy - więcej - Partnerstwo publiczno-prywatne nie zwiększy zadłużenia gmin.
http://stojeipatrze.blogspot.com/2011/11.....dugow.html
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Strona: « 1, 2
Strona 2 z 2
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów