Dołączył: 02 Wrz 2007 Posty: 487
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:29, 26 Paź '07
Temat postu: Homeopatia, czyli przymykanie oka na absolutne oszustwo
Przeciętny człowiek nic nie wie o homeopatii, bo niby skąd ma wiedzieć.
Większość ludzi myśli, że jest to coś na kształt ziołolecznictwa, ponieważ w "składzie" leków homeopatycznych odnajduje różne substancje naturalne.
Również część lekarzy nic nie wie o homeopatii, bowiem - z racji absurdalności założeń tej dziedziny- nie jest ona przedmiotem zainteresowań medycyny akademickiej i nie jest na studiach wykładana.
Tymczasem homeopatia polega na założeniu, że - uwaga! - nieskończenie duże rozcieńczenia różnych substancji wykazują właściwości lecznicze.
Jak uzyskuje się te rozcieńczenia ? Bierze się jedną część substancji i dziesięć części wody, miesza, miesza, miesza i uzyskuje pierwsze rozcieńczenie. Następnie z uzyskanej mieszaniny odlewa 1/10 i do tej 1/10 dolewa kolejnych dziesięć częsci wody. Znów mieszanie i tak dalej 10,20, 30 razy. Ostatecznie uzyskuje się roztwory o stężeniach substancji wyjściowej 10 do potęgi minus 15-ej, 20-ej, 30-ej. Z tego wprost wynika, że w lekach homeopatycznych nie ma - poza wodą - nic. Wystarczy licealna wiedza z chemii ( liczba Avogadro!) , żeby zrozumieć, że nawet pojedyncze molekuły różnych wyjściowych substancji leczniczych już tu nie występują .
Mimo to istnieje cały rozbudowany przemysł produkujący te leki, są one sprzedawane w aptekach przecież , mało tego w niektórych krajach są nawet refundowane częściowo!!!.
Jest to swoisty fenomen "medyczny" o setletniej już historii , dawno obalony przez naukę, a ciągle świetnie egzystujący.
Jeśli będzie to kogoś interesowało chętnie popisze o tym więcej.
Ciekawa jest też filozofia działania leków homeopatycznych i dobieranie substancji dla chorych i chorób oraz badań "potwierdzających" działanie tychże leków.
Dołączył: 02 Wrz 2007 Posty: 487
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 00:13, 27 Paź '07
Temat postu:
Filozofia homeopatii jest bardzo klarowna uważa mianowicie, że " podobne leczy się podobnym" , to znaczy np. gruźlicę substancją uzyskaną z gruzełków gruźliczych , gorączkę np. zwalcza się belladonną. Belladonna sama po podaniu wywoła przyśpieszenie akcji serca, gorączkę właśnie, więc nadaję się w myśl tej teorii do leczenia tego samego.
Różne jeszcze inne substancje dają różne objawy zatruć i mają w związku z tym być wykorzystane do leczenia chorób o objawach podobnych do tychże zatruć. No niech im będzie, w myśl tej filozofii w normalnej medycynie podaje się faktycznie np. szczepienia ochronne, choć to jednak zupełnie inna historia jest.
W homeopatii te najprzeróżniejsze "substancje lecznicze" rozcieńcza się wielokrotnie, tak , że faktycznie przestają być toksyczne, a nawet nie ma ich tam wcale. Tajemnicą właściwości leczniczych leków homeopatycznych ma być "elektromagnetyczna moc" , jaką uzyskują w czasie wielokrotnego intensywnego mieszania w czasie kolejnych rozcieńczeń woda.
Mówi się wprost, że woda w jakiś cudowny sposób pamięta ( na pewno elektromagnetycznie) substancje , które były w niej wcześniej rozpuszczane. Na dodatek leki o wielkich rozcieńczeniach, gdzie substancja rozcieńczana dawno już w roztworze nie występuje mają mieć najsilniejsze właściwości lecznicze.
Na koniec tak uzyskaną , w zasadzie czystą wodą, nasącz się kulki laktozy i sprzedaje jako leki na bardzo wiele dolegliwości i chorób.
Istnieją nawet gabinety "lekarskie" , w których przyjmują lekarze i leczą w nich homeopatią!!!
Wstyd za takich lekarzy bardzo.
I jeszcze jedno na koniec.
Jak myślicie, jak odtruwa się dziecko , które zamiast zalecanych przez homeopatę trzech kulek leku zjadło całe opakowanie, czyli 200 kulek np.?
Albo jeszcze lepiej , zjadło w aptece u cioci 20 opakowań różnych leków homeopatycznych. Przyjeżdża z czymś takim na Izbę Przyjęć i co???
Dołączył: 24 Wrz 2007 Posty: 1285
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 12:34, 27 Paź '07
Temat postu:
A jak myślicie, w jaki to cudowny sposób ludzie leczą się na odległość nigdy siebie na wzajem nawet nie widząc?
Moim zdaniem przedstawione powyżej opisy zasady działania homeopatii są bardzo dalekie rzeczywistym mechanizmom.
Moja rada jest taka, aby nie mieszać do tego typu metod leczenia aktualnej wiedzy z fizyki i chemii bo to po prostu nieporozumienie.
Dołączył: 02 Wrz 2007 Posty: 487
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 13:12, 27 Paź '07
Temat postu:
Ależ to co masz na myśli to magia po prostu, dobrze o tym wiem, ale żeby temat rozpocząć trzeba zacząć od podstaw.
Efekt placebo faktycznie istnieje i zawsze będzie wykorzystywany.
Dla mnie jednak człowieka tkwiącego w naukowym rozumieniu rzeczywistości jest to już sfera anachroniczna i w tym kształcie, jak homeopatia właśnie nie do zaakceptowania.
A co do leczenia na odległość to marzę o tym by poznać choć jeden udokumentowany przypadek. Nie myślę tu o wytworach wirtualnych opowieści....oraz stwierdzeniach w rodzaju : mnie to pomogło.
Dołączył: 02 Wrz 2007 Posty: 487
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 13:40, 27 Paź '07
Temat postu:
Kursy homeopatii są testowaniem inteligencji i cynizmu kursanta (jeśli jest on lekarzem).
Po pewnym czasie wyłania się obraz paranauki, parafilozofii, na której oparto coś poważnego , czyli leczenie.
Jeśli okażesz się dostatecznie inteligentny, to musisz być też wystarczająco cyniczny by brnąć w to dalej .Ewentualnie trzeba być nawiedzonym i wierzyć w siłę swojej osobowości, która de facto ma tu być czynnikiem leczniczym.
Na to zawsze znajdzie się rynek.....
Dołączył: 26 Wrz 2006 Posty: 1595
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 16:34, 27 Paź '07
Temat postu:
Nic dodać nic ująć.
Zagadzam sie, że to szarlataneria. Przerazajace jest to, że często ferundowana przez państwo, a więć oficjalnie zaakceptowana. W związku z tym mała offtopiczna uwaga do wszelkiej maści psudosceptyków: oceniajac prawdziwosc pewnych wydarzen, metod itp, nie polegajcie na stopniu "uoficjalnienia". Azbest też kiedyś był nieszkodliwy, a jego przeciwnicy bandą oszołomów.
Dołączył: 02 Wrz 2007 Posty: 487
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 12:29, 28 Paź '07
Temat postu:
Jeszcze jedna ciekawostka z homeopatii rodem . Któż z nas nie leczył albo nie proponowano mu, aby poleczył sobie grypę preparatem Oscillococcinum ?
Przetłumaczony kawałek z srewisu Quackwatch.org na temat tego specyfiku.
Cytat:
„Rozcieńczenie" Oscillococcinum, produktu 200C „na łagodzenie objawów przeziębienia i grypy" jest jeszcze bardziej naciągane. „Aktywny składnik" przygotowywany jest przez 40 dniową inkubację małych ilości wątroby i serca świeżo zabitej kaczki. Wynikający z tego roztwór jest następnie filtrowany, liofilizowany, ponownie nawodniony, wielokrotnie rozcieńczony i nasącza się nim granulki cukru. Jeśli choć jedna cząsteczka serca czy wątroby kaczki miałaby przetrwać tę procedurę, jej koncentracja byłaby 1 do 100200. Ta olbrzymia liczba z 400 zerami jest znacznie większa niż oszacowana liczba cząsteczek we wszechświecie (która wynosi 1 googol czyli 1 ze 100 zerami). W lutowym wydaniu „U.S. News & World Report" stwierdzono, że do rocznej produkcji potrzebna jest tylko jedna kaczka; w roku 1996 sprzedano tego produktu za sumę 20 milionów dolarów. Pismo nazwało tego nieszczęsnego ptaka „złotą kaczką, wartą 20 milionów dolarów".
W rzeczywistości prawa chemii stwierdzają, że istnieje granica, do jakiej można rozcieńczać substancję, bez całkowitej jej utraty. Granica ta odnosi się do liczby Avogarda i odpowiada homeopatycznym mocom 12C lub 24X (1 część na 10 do dwudziestej czwartej potęgi). Sam Hahnemann zdawał sobie sprawę z tego, że praktycznie rzecz biorąc nie ma szansy, by choć jedna cząsteczka oryginalnej substancji pozostała po wszystkich rozcieńczeniach. Wierzył jednak, że energiczne potrząsanie lub pulweryzacja pozostawia na każdym etapie rozcieńczania „podobną do duszy" esencję — „nie dającą się już rozpoznać zmysłami" — która leczy dzięki wskrzeszaniu „siły życiowej" organizmu. Dzisiejsi orędownicy homeopatii twierdzą, że nawet po zniknięciu ostatniej cząsteczki oryginalnej substancji zachowana zostaje jej „pamięć". To twierdzenie jest bezpodstawne. Co więcej, gdyby było prawdziwe, każda substancja, z jaką zetknęła się cząsteczka wody, mogłaby odcisnąć swoją „esencję" i mieć silne (i nieprzewidywalne) skutki medyczne na spożywającą ją osobę.
Dołączył: 24 Wrz 2007 Posty: 1285
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 13:56, 29 Paź '07
Temat postu:
dromek napisał:
A co do leczenia na odległość to marzę o tym by poznać choć jeden udokumentowany przypadek. Nie myślę tu o wytworach wirtualnych opowieści....oraz stwierdzeniach w rodzaju : mnie to pomogło.
Przykro mi ale nie jestem w stanie niczego Ci udowodnić. Mogę jedynie powiedzieć, że sam na sobie to sprawdziłem.
Jak będziesz chciał możemy pogadać na GG albo PW, może uda nam się zrobić coś co rozwieje twoje wątpliwości. Nadal jednak nie będzie to dowód naukowy bo tylko Ty będziesz wiedział co się stało.
Po moim nicku znajdziesz mnie bez problemu, jak będziesz miał ochotę to z przyjemnością z Tobą porozmawiam.
Dołączył: 02 Wrz 2007 Posty: 487
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 15:50, 01 Lis '07
Temat postu:
Wreszcie coś się zmienia w Europie w postępowaniu z debiloterapią czyt. homeopatią :
cytat ( źródło The Lancet, przedruk Medycyna Praktyczna)
Cytat:
Homeopatia jak placebo
Lancet
Data utworzenia: 09.09.2005
Homeopatia jest szeroko stosowana, ale konkretne działania poszczególnych leków homeopatycznych wydają się mało wiarygodne - uznali autorzy metaanalizy opublikowanej w czasopiśmie The Lancet z 27 sierpnia.
Naukowcy z Uniwersytetu w Bernie w Szwajcarii poddali ocenie 110 badań z grupą kontrolną i z użyciem placebo dotyczących leków homeopatycznych. Do nich odpowiednio dobrali 110 badań sprawdzających skuteczność (w podobnych warunkach) konwencjonalnych metod leczenia. Spośród wszystkich tych badań tylko 21 badań homeopatycznych i 9 badań medycyny konwencjonalnej spełniało wyższe standardy jakości metodologicznej - były to badania randomizowane, z podwójnie ślepą próbą.
Autorzy badania dokładnie przeanalizowali wszelkie przejawy stronniczości w sposobie przeprowadzania i przedstawiania wyników badań, dochodząc do wniosku, że występowały one w badaniach dotyczących zarówno leków homeopatycznych, jak i konwencjonalnych metod leczenia. Jeśli jednak pominąć te elementy, to pozostawało niewiele dowodów na skuteczność leków homeopatycznych, w przeciwieństwie do konwencjonalnych metod leczenia, których działanie znajdowało potwierdzenie w wynikach badań.
Wyniki metaanalizy skomentowano w edytorialu: "To, że w systematycznej analizie Aijinga Shanga i jego współpracowników homeopatia w porównaniu z alopatią daje kiepskie wyniki nie jest niespodzianką. Bardziej interesujący jest fakt, że ta dyskusja nadal jest prowadzona, mimo 150 lat niekorzystnych wyników. Im słabsze są dowody, tym homeopatia staje się bardziej popularna". Autor artykułu zarzuca też odpowiedzialnym instytucjom zbytnią "polityczną poprawność" w odniesieniu do homeopatii. Zwraca jednak uwagę, że ta sytuacja wydaje się zmieniać - komitet ds. nauki i technologii brytyjskiego parlamentu uznał w swym raporcie, że "każda terapia, która przypisuje sobie określone działanie w leczeniu określonych schorzeń, powinna dysponować dowodami potwierdzającymi to działanie w porównaniu z placebo". Jeszcze dalej w tym kierunku poszedł rząd Szwajcarii, który po 5 latach badań, zniósł refundację świadczeń homeopatycznych z ubezpieczenia zdrowotnego.
Czas analiz i dyskusji minął - twierdzi autor edytorialu i podsumowuje: "Teraz lekarze muszą być odważni i szczerzy wobec swoich pacjentów, jeśli chodzi o brak korzyści z homeopatii, a wobec samych siebie, jeśli chodzi o niedociągnięcia współczesnej medycyny w spełnianiu potrzeb pacjentów w dziedzinie spersonalizowanej opieki".
Więcej na ten temat w The Lancet z 27 sierpnia 2005 r.: www.thelancet.com
Może ktoś powie, że uczepiłem się jak rzep tematu. Uważam jednak za słuszne tworzenie złej atmosfery wokół homeopatii. Utrudni to lobbującym np. w parlamencie polskim przedstawicielom firm Boiron, Heel, Dagomed w przyszłości wykonywać swoje zadanie. Mówię o potencjalnej refundacji dla tytułowego badziewia.
Dołączył: 18 Sty 2007 Posty: 1884
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 00:09, 04 Lis '07
Temat postu:
Chłopaki - nie wiem, dlaczego tak czepiliście się tej homeopatii, jakbyście nigdy nie stosowali w praktyce zasady "klin - klinem"?
Ale na poważnie - byłbym ostrożny w potępianiu w czambuł tej metody leczenia, tym bardziej, że medycyna konwencjonalna też przecież kieruje się podobną zasadą przy szczepieniach ochronnych. Natomiast co do magii i oszustwa homeopatii - czy alopatia jest tak do końca przejrzysta i uczciwa? Leczy się wiele chorób objawowo, nie znając przyczyn ich powstawania, powodując często skutki uboczne gorsze od samej choroby. Najbardziej znany przykład - aplikuje się dzieciom długotrwałą kurację antybiotykową w zwykłych przeziębieniach, doprowadzając do osłabienia układu immunologicznego oraz do grzybic, które są o wiele gorsze do wyleczenia, a wystarczyłby naturalne środki pochodzenia roślinnego zwiększające odporność, w połączeniu z salicylanami.
Poczytajcie sobie pierwszą lepszą ulotkę do leku alopatycznego sprzedawanego na receptę, o możliwych objawach ubocznych - nudności, krwotoki, biegunki, zawroty głowy to tam normalka. Wydaje mi się, że za tymi atakami na homeopatię może się kryć interes potężnych firm produkujących leki alopatyczne i nie dajcie się w to wciągnąć.
Dołączył: 02 Wrz 2007 Posty: 487
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 02:28, 04 Lis '07
Temat postu:
Tu akurat, w pewnym sensie trafiasz w dziesiątkę...
Tj. rzeczywiście lepiej jest leczyć przeziębienie lekiem homeopatycznym niż antybiotykiem. Wcale nie dlatego, że lek homeopatyczny więcej "zadziała" , bo lek homeopatyczny nie działa ( bo tam nie ma nic , co miałoby działać).
Tam nie ma żadnego podobnego, co by leczyło podobne, to jest nadbudowa ideologiczna mająca wywołać wiarę w działanie . Leczy właśnie ta wiara i NIC więcej.
A antybiotyk.... w wirusowej infekcji też nie działa nic a nic. Tyle, że czasami wirusowa infekcja w trakcie jej trwania może się nadkazić czymś bakteryjnym ( florą na stałe bytującą na śluzówkach i wtedy antybiotyk już pomoże).
Co więcej, nie jest tak, że antybiotyk bezpośrednio osłabia układ odpornościowy. Niczego nie osłabia, szkodzi w inny sposób, wybija pożyteczną własną florę bakteryjną, której miejsce zajmuje potem ( przynajmniej na jakiś czas) przypadkowa flora. Wywołuje selekcję szczepów antybiotykoopornych, z którymi walka w przyszłości może być trudna.
I jeszcze jedno wczesne - zbyt wczesne podanie antybiotyku, nie daje szansy organizmowi, żeby sam choć wstępnie powalczył ( w niektórych sytuacjach! - ucho!, gardło!) zanim coś podamy, no bo nie ma wyjścia.
Zwykłe przeziębienie a nawet grypę leczymy objawowo , czyli paracetamol , vit .C u dzieci i aspiryna, ale po trzynastym roku życia ( u młodszych jest ryzyko wystąpienia śmiertelnego zespołu Reya)
Nie mam potrzeby leczenia allopatykami zwykłych wirusówek, ale nie zalecam homeopatii, bo wiem , że to przekręt na sprężynkach.
Co do interesów przemysłu , to bardziej widać zabiegi Boiron i Heel o akceptację wśród lekarzy niż ostracyzm zwykłych firm farmaceutycznych wobec konkurencji.
Homeopatia to bujda i nie potrafię tłumaczyć pacjentowi , że to mu pomoże, jak wiem, że tam nic nie ma.
Na koniec przypomnę sytuację , gdy na Izbę Przyjęć wpada matka z dzieckiem, które zjadło 30 czy czterdzieści całych fiolek ( w każdej po kilkadziesiąt dawek jednorazowych) jakiegoś bardzo silnego leku homeopatycznego.
Profesor pediatrii popatrzył głęboko matce w oczy dopytał o szczegóły, upewnił się , że to prawda i odesłał ich do domku bez żadnego leczenia.....
Chyba to coś znaczy.
Dołączył: 27 Maj 2007 Posty: 72
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 11:57, 04 Lis '07
Temat postu:
Proponuję przeczytać książkę japońskiego naukowca, Masaru Emoto, pt. "Tajemnice wody". Niewiele jest tam o homeopatii, ale zawarte są tam informacje na temat absurdalnego, zdaniem Dromka, rozcieńczania. Książka mówi przede wszystkim o "pamięci" wody, jej reakcjach na określone dźwięki, słowa, substancje, sposób przechowywania. Dużo miejsca poświęca na omówienie zjawiska rezonansu wody.
Co do homeopatii głównego nurtu (np. z aptek) - jest ona tak samo bezużyteczna jak zwykłe lekarstwa, jeżeli "leczy", to tylko objawy, a nie przyczyny, zupełnie jak większość tabletek i antybiotyków. Co oczywiście pozwala przemysłowi farmaceutycznemu kwitnąć.
Bo co to by było jakby człowiek się dowiedział, że na większość trapiących go chorób istnieją naturalne lekarstwa, dostępne całkowicie za darmo, rosnące na łączce za lasem? A jak jeszcze się zorientuje że może łatwo i przyjemnie im zapobiegać, hartując organizm i używając życia poza miastem? Klan szamanów w białych kitlach nie może do tego dopuścić!
Dołączył: 02 Wrz 2007 Posty: 487
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 17:16, 04 Lis '07
Temat postu:
To działa w dwie strony, klan szamanów w białych kitlach.... niech Ci będzie nie dyskutuję. Drugą sprawą jest to , że pacjent często nie chce racjonalnych odpowiedzi. Chce uzdrowienia tu i teraz bez kłopotu , najlepiej jedną , kolorową tabletką. Fakt , że takich nie ma.... jak zawsze , tym gorzej dla faktów i dla tych, którzy mają wątpliwą przyjemność o tym mówić ( zabijanie posłów ze złymi wiadomościami, to nie taki znów dzisiejszy wynalazek).
Kraken pisze :
Cytat:
Bo co to by było jakby człowiek się dowiedział, że na większość trapiących go chorób istnieją naturalne lekarstwa, dostępne całkowicie za darmo, rosnące na łączce za lasem?
Coś by pewnie było, ale jakoś takie nie rosną na łączkach, ani nigdzie indziej, więc specjalnie o tym nie ma potrzeby rozprawiać.
i dalej :
[/quote]Co do homeopatii głównego nurtu (np. z aptek) - jest ona tak samo bezużyteczna jak zwykłe lekarstwa, jeżeli "leczy", to tylko objawy, a nie przyczyny, zupełnie jak większość tabletek i antybiotyków.[/quote]
To, że antybiotyki są - z wielu powodów- źle używane nie znaczy, że są bezużyteczne. Myślę, że sporo z nas bu tu dziś nie klikało zapalczywie w klawiatury, gdyby nie te bezużyteczne tabletki.
Co do " pamięci wody" wybacz, ale nawet niespecjalnie mam ochotę to sprawdzać, myślę , że nic nie stracę ...
Dołączył: 18 Sty 2007 Posty: 1884
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 22:57, 05 Lis '07
Temat postu:
Dromek - nie ustosunkowałeś się do kwestii szczepień ochronnych, które wprost jakby wyrastają z zasad homeopatii. W tekście na ten temat http://zdrowie.flink.pl/szczepienia_ochronne.php pojawia się pojęcie pamięci immunologicznej.
Cytat:
Po wprowadzeniu do organizmu człowieka antygeny zawarte w szczepionce pobudzają wytwarzanie swoistej odporności (swoistej, czyli skierowanej przeciwko konkretnemu antygenowi, np. gruźlicy) oraz pozostawiają pamięć immunologiczną, która umożliwia szybką odpowiedź na dawkę przypominającą szczepionki lub po zetknięciu z drobnoustrojem. Ta pamięć immunologiczna (odpowiedzialne są za nią specjalne komórki układu odpornościowego) pozwala się błyskawicznie bronić przy powtórnym zetknięciu z wrogim zarazkiem.
Czy ta "pamięć immunologiczna" nie pozostaje czasem w związku z pamięcią wody tworzącej płyny ustrojowe, bo przecież człowiek zawiera tej wody aż 70%? No bo przecież zastanówmy się logicznie - szczepimy się dzisiaj i ta szczepionka ma wystarczyć na miesiące, a czasem (jak w przypadku tężca) na długie lata. W organiźmie człowieka wszystkie komórki ulegają stopniowej wymianie - jedne umierają i w to miejsce tworzą się nowe. Nie wiem, jaki jest okres życia neutrofili i makrofagów, ale chyba nie miesiące czy lata. Tak więc, te komórki układu odpornościowego, które w wyniku szczepienia nabyły informację o określonym rodzaju drobnoustrojów, w momencie infekcji mogą już nie istnieć. Pojawia się więc logiczne pytanie - co w takim razie jest nośnikiem pamięci, powodującej określoną reakcję organizmu wobec danych drobnoustrojów?
Dołączył: 02 Wrz 2007 Posty: 487
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 19:18, 06 Lis '07
Temat postu:
Pytanie jak najbardziej jest logiczne.
Nośnikami pamięci immunologicznej są limfocyty B i T pamięci oraz mogą mieć w tym udział komórki dendrytyczne.
Po zetknięciu z antygenem ( bakteryjnym, wirusowym, różnym innym intruzem ) z komórek immunologicznych zaczynają się namnażać te , które pasują do tego antygenu ( tzn. potrafią go związać np. na powierzchni swojej błony komórkowej) Część z tych cwanych komórek nie jest używana do walki wręcz, lecz zostaje w pewnym sensie uśpiona -jako tzw. komórka pamięci właśnie. Komórki pamięci B i T żyją bardzo długo , a poza tym wykazują zdolność do samoodnawiania się.
Jest jeszcze jeden mechanizm ( ten nie jest do końca pewien), że na tzw. komórkach dendrytycznych , czyli pokazujących antygen ( "przywiązany " do swojej powierzchni ) , ten obcy antygen zostaje jako wzór wroga dla nowych kolonii limfocytów.
Pamięć immunologiczna nie jest zjawiskiem jednorodnym, ale nie potrzeba modelu pamiętliwej wody do jej wytłumaczenia.
Woda z pamięcią pomijając już wszystko inne , stwarza mnóstwo absurdów logicznych ( nie chciałbym, żeby mój kubek pamiętał wszystko co w nim wcześniej wypiłem)
Zasada podobne leczy się podobnym oczywiście odnosi się więc do szczepień.
Podaje się antygeny bakteryjne, wirusowe ( dziś już nie całe wirusy czy bakterie raczej, ale ich " kawałki" = wybrane antygeny ) i tym sposobem uczy układ odpornościowy walki ze sprawcami groźnych chorób zakaźnych.
Homeopatia podszyła się pod tę ideę, na pewno w pierwszych dziesięcioleciach ( za czasów Hahnemanna ) zupełnie nieświadomie i bez złej woli. Dziś już jednak nie da się żadnym sposobem obronić zasad homeopatii. Wykorzystując nauki teoretyczne, eksperymentalne, podwójnie ślepe próby za każdym razem końcową konkluzją dotyczącą homeopatii jest puknięcie się w głowę.
Pzdrki
P.S. Jest taki wirus znany pod nazwą EB ( Ebstein-Barr -od nazwisk odkrywców) , który upodobał sobie komórki B pamięci immunologicznej. Potrafi w nich przetrwać dziesięciolecia i wywoływać w jakimś pechowym momencie zachorowania po 20- 30 latach od zakażenia.
Dołączył: 02 Wrz 2007 Posty: 487
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 22:37, 06 Lis '07
Temat postu:
Moją intencją nie jest wyśmiewanie się z nielekarzy , którzy wierzą w homeopatię, ale napiętnowanie lekarzy, którzy tę metodę stosują już tak.
Ciekawy, choć złośliwy cytat na temat tej metody :
Cytat:
prof. dr hab. med.
Andrzej Gregosiewicz
Katedra i Klinika Ortopedii Dziecięcej
Podczas pisania artykułu korzystałem m.in. z danych zawartych w „Biuletynie Sceptycznym” redagowanym przez Adama Pietrasiewicza. Autor ten zaproponował, by na opakowaniach leków homeopatycznych umieszczać bardziej szczegółowe zalecenia np.: Nie należy nadużywać bez zasięgnięcia opinii dozorcy.
Prof. zw. dr hab. Andrzej Gregosiewicz
Homeopatia w toalecie
Ze względu na to, ze homeopatia nie jest zjawiskiem mierzalnym, jej „podstawy naukowe” może łatwo obalić średnio rozgarnięty uczeń gimnazjum. Homeopaci, wiedząc o tym, starają się za wszelką cenę wykazać kliniczną skuteczność tej pseudo-terapii. Majaczą wiec o tym jak to Goździkowej przestały się pocić nogi po kuracji granulką cukru podwójnie impregnowaną zdynamizowanym roztworem kropelki potu spod pachy pacjentki (podobne leczymy podobnym!). Albo wykonują „badania naukowe” metodą „podwójnie ślepej próby”. Polega ona na tym, ze dwóch zaślepionych kasą homeopatów bredzi, że grypa leczona mieszaniną wody z wodą trwa 7 dni i 5 godz., zaś po zastosowania placebo - 7 dni i 6 godz. Jest to podstawowa metodologia badań w homeopatii, gdyż nic innego nie udaje się im zmierzyć.
W polskim środowisku lekarskim nigdy i nikomu (poza mną) nie chciało się publicznie dementować tych bzdur. Zawrzało dopiero wtedy, gdy cztery poważne uniwersyteckie placówki naukowe ze Szwajcarii i Anglii (Lancet, nr 9487, 27.08.2005) wzięły pod lupę te pseudo-naukowe wypociny i orzekły, że homeopatia, jako zjawisko plasujące się na jarmarcznym obrzeżu kultury, może zostać spokojnie wyrzucona na śmietnik historii medycyny. Szwajcarzy natychmiast publicznie to ogłosili i zabronili refundowania oraz reklamowania szamańskich „leków”.
Czy tak będzie w Polsce? – nie sądzę. A to dlatego, że dziennikarze opiniotwórczych mediów, nie mający pojęcia o medycynie, ignorują rzeczywistość i bezwstydnie kontrują dowody naukowe bredniami homeopatów. Tłumaczą to koniecznością wysłuchania obu stron. Wysłuchują więc …. i jak zawsze, „wychodzi im”, ze prawda leży pośrodku. Że w homeopatii „coś jest”.
Sugerują tedy ci umysłowi giganci, że posiedli wiedzę większą, niż kilkunastu Noblistów z Uniwersytetu Harvarda, którzy przyznali światowemu guru homeopatii – dr. J. Benveniste - tytuł kretyna roku (nagroda anty-Nobla). Nagrodzony szaleniec „udowodnił” w swojej pracy istnienie tzw. „pamięci wody”, na którym to zjawisku bazuje homeopatia. Mimo rechotu środowiska naukowego ciągnął te groteskę dalej. Nagrywał (?) wspomnienia wody o rozbełtanych w niej kiedyś substancjach (np. ekstrakcie z padliny dzikiej kaczki) i przesyłał je przez Internet. W ten sposób wędrował w sieci cyfrowy zapis struktury „leku” homeopatycznego (w przypadku ścierwa kaczki - oscillococcinum).
Wystarczyło teraz na drugim końcu świata podłączyć port USB do szklanki wody, by zawarty w niej płyn zamienić w „lekarstwo”. Wynika z tego, ze w czasie ewolucji, inteligentne cząsteczki H20 dogadały się między sobą, że fizyczne kontakty z różnymi substancjami będą kodować sposób binarny. I pomyśleć, ze dorośli ludzie, z wyższym wykształceniem, akceptują do dzisiaj te majaczenia i nazywają siebie lekarzami (lub dziennikarzami).
A oto, jak zdobywca zwykłej nagrody Nobla w dziedzinie chemii - prof. Dudley Herschbach - uzasadniał w czasie uroczystej uniwersyteckiej gali wybór J. Benveniste na durnia roku: „…przeprowadziłem podobne eksperymenty z wodą, co do której miałem pewność, że obcowała z substancjami organicznymi i rzeczywiście może pamiętać tego rodzaju oddziaływania. Jeden z eksperymentów nagrałem i teraz chciałbym wam go odtworzyć (w tym momencie prof. Herschbach puścił nagrany na taśmę magnetofonową odgłos wody spuszczanej w toalecie). Mam nadzieję, że wszyscy dobrze to usłyszeliście”. (Marc Abrams, IgNobel Prizes, Orion Books Ltd, GB, 2002).
Wypadałoby teraz miłosiernie spuścić na homeopatię zasłonę milczenia, lecz aż się prosi, by spuścić wodę. Tak więc, miejsce homeopatii we współczesnej medycynie zostało precyzyjnie określone.
Prof. zw. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz
Kierownik Kliniki Ortopedii Dziecięcej AM w Lublinie
Ekspert w dziedzinie oszustw medycznych
P.S.
1/ Komplet artykułów, w których wyjaśniam szczegółowo istotę homeopatycznych oszustw ze wskazaniem na winnych tolerowania tego zagrożenia dla pacjentów znajdą Czytelnicy pod adresem: www.kulty.info/zagadnienia/homeopatia.php .
2/ Warto pamiętać, że homeopatia ma na sumieniu wiele przypadków tragicznego opóźnienia leczenia dzieci z choroba nowotworową (Prof. M. Pawlicki, Instytut Onkologii, Kraków).
3/ Rozwiązanie problemu:
a. powołanie na Ministra Zdrowia zwolennika paradygmatu kartezjańskiego (zamiast fana New Age);
b. rozwiązanie Rady Szamanów (ksywka: Rada ds. Medycyny Niekonwencjonalnej przy Ministrze Zdrowia); ci wyznawcy voodoo pracują od lat nad znalezieniem sposobu weryfikacji zdolności leczniczych bioterapeutów, radiestetów (itp.) i zalegalizowania ich działalności w Cechu Rzemiosł Różnych;
c. odebranie homeopatom prawa wykonywania zawodu przez Naczelną Radę Lekarską;
d. wykreślenie z ustawy „Prawo farmaceutyczne” artykułu 21 i publiczne napiętnowanie idioty (lub łapówkarza), który umieścił w nim zapis, że „produkty homeopatyczne nie muszą wykazywać skuteczności terapeutycznej”; taki zapis można ocenić na 100-500 milionów USD rocznego zysku dla firm „farmaceutycznych” produkujących „rozcieńczoną” wodę; kto otrzymał zwyczajowe 10%?
e. umieszczenie w programie studiów dziennikarskich zajęć na temat: „Prawda nie leży pośrodku, tylko leży tam gdzie leży”; podejmuję się je poprowadzić.
I jeszcze filmik bardzo kolorowo wyjaśniający o co chodzi w tytułowej sprawie tego wątku w ogóle :
Dołączył: 24 Wrz 2007 Posty: 1285
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 08:12, 07 Lis '07
Temat postu:
Myślę Panowie, że w tej dyskusji zagubione zostały najważniejsze prawdy.
Po pierwsze homeopatia to pewne metoda leczenia i jak wszystkie inne metody ma swoje ograniczenia. Równie łatwo będzie wykazać, że polopiryna nie leczy wielu schorzeń jak i metody homeopatyczne. Sztuka polega na tym alby określić przypadki w których homeopatia jest najlepszym rozwiązaniem - i to dopiero jest prawdziwa wiedza i nauka.
Po drugie poruszony wreszcie został efekt placebo. Choć został uznany jako fakt to jednak nauka koncertowo go ignoruje. Odkryli moim zdaniem jedną z najpotężniejszych sił przyrody. Całkowicie bezinwazyjnie (podając kolorowy cukier) można leczyć różne schorzenia. Dlaczego więc ta metoda się nie rozwija, nie są badane dokładnie mechanizmy działania tego fenomenu? Gdybyśmy poznali to tak samo dobrze jak mechanizm działania polopiryny była by to bardzo cenna metoda (oczywiście stosowana zgodnie z wiedzą a nie przypadkowo jak dziś się to robi)
Po trzecie każda metoda leczenia jest pewnym połączeniem wielu. Dlatego homeopatia również ma w sobie element placebo ale nie jest to element jedyny. Określenie, że po takim rozcieńczeniu nie zostaje nawet jedna molekuła 'lekarstwa' to w tym przypadku jest jedynie wykazaniem swojej ignorancji. Wszak na tym ta metoda polega i od początku się o tym mówi, że nie o te molekuły chodzi a o fakt kontaktu tej wody z nimi!
To, że dziś nauka nie potrafi wykazać, że woda 'pamięta' fakt przebywania razem z lekarstwem oznacza jedynie brak wiedzy na tym polu a nie ostateczne stwierdzenie.
Nauka nie potrafi również wykazać istnienia ciał subtelnych w budowie człowieka a jednak ludzie je widzą i działają na nich czego efektem może być uzdrowienie (działa się na przyczynie a nie na skutkach co jak zauważyliście jest istotne).
Dołączył: 02 Wrz 2007 Posty: 487
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 22:18, 07 Lis '07
Temat postu:
W miarę sensownie o efekcie placebo mówią na filmie powyżej.
Efekt placebo istnieje, ale nie należy go przeceniać. W skrócie jest to efekt wiary w skuteczność leczenia.
Nie jest tak, że nie budzi on zainteresowania nauki, wręcz przeciwnie. Testując każdy jeden lek uwzględnia się ten efekt. Do udowodnienia skuteczności jakiegoś leku przeprowadza się podwójnie ślepą próbę. Polega ona na tym, że część pacjentów dostaje tenże lek, a część "pustą" tabletkę - placebo właśnie. Tyle, że ani pacjent ani lekarz podający lek nie wiedzą, kto co dostaje. W ten sposób unika się sugestii po obu stronach ( protokół kto i co dostaje jest zaszyfrowany).
I co się okazuje na koniec w większości przypadków ? Ano to , że placebo trochę działa, ale na krótko ,a lek , jeśli jest dobry i trafiony działa nie trochę i nie krótko.
Jest też jeszcze kwestia tego, czego kto po po leczeniu oczekuje, a co może otrzymać. Jeśli oczekuje nierealnych w danym przypadku efektów, czyli cudów, to faktycznie musi liczyć na mityczne cudowne ozdrowienie...
Tych , jak wiemy dokonywał tylko Chrystus, ale to był w końcu syn Boga.
Cudowne ozdrowienia ( szczerze mówiąc w ogóle uzdrowienia wszelakie) nie są już domeną medycyny, tylko religii.
Czy wiara góry przenosi, ja nie wierzę
Może to moja ułomność, a może tych co wierzą...Pozdrawiam. [/b]
Dołączył: 24 Wrz 2007 Posty: 1285
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 07:26, 08 Lis '07
Temat postu:
Moim zdaniem @Dromek z niewłaściwej strony podchodzisz do tematu.
Nauka Placebo się nie interesuje a jedynie uwzględnia ten efekt przy badaniu skuteczności działania innych leków (chociaż tyle z rzetelności nauki). Mówiąc o zainteresowaniu tym efektem miałem na myśli gruntowne badania wyjaśniające dlaczego ten efekt istnieje co dało by potem możliwości korzystania z niego.
Podobnie sprawa wygląda z tak zwanymi cudami czy też uzdrowieniami. Myślę, że jesteśmy już na tyle świadomi, że w przyrodzie wszystkie zjawiska jakie obserwujemy zachodzą zgodnie z jej prawami. Słowo cud oznacza rzecz, której nie potrafimy wyjaśnić ale chyba skończyły się czasy kiedy uważamy, że to co ś się stało przypadkiem i już nigdy się nie powtórzy. Po prostu nie potrafimy wyjaśnić jak to zaszło i z tego powodu nie potrafimy odtworzyć tego procesu ponownie ale już samodzielnie z pełną świadomością.
Co do trwałości tego uzdrawiania - na jednych działa to przez chwile ( i najczęściej znane są przyczyny takiego efektu) na innych dożywotnio.
Faktycznie Jezus był jeden, ale moim zdaniem on nie pokazał że jest wielki tylko nauczał jak można sobie radzić. Problem w tym, że my z tej wiedzy nie korzystamy.
Dołączył: 02 Wrz 2007 Posty: 487
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 19:47, 08 Lis '07
Temat postu:
Wiem o co chodziło Ci z efektem placebo, choć faktycznie się do tego nie odniosłem.
Moim zdaniem mitologizujesz efekt placebo.
Jeśli chodzi zaś o uzdrowienia, to najzwyczajniej w ich istnienie absolutnie nie wierzę.
Wiem , że są wyzdrowienia, nie zawsze spowodowane leczeniem. Często po prostu w którymś momencie destrukcyjna moc choroby dobiega końca, a organizm ma spory jeszcze potencjał do odrodzenia i po prostu zdrowieje. Jeśli dodać do tego np. mylną diagnozę ( ludzka rzecz niestety) i różne celowe działania, to spora część uzdrowień znajduje banalne wytłumaczenie.
.Osobiście niejednokrotnie spotkałem się niestety z rozpoznawaniem różnych groźnych chorób u osób lekko chorych. Wystarczy, żeby na poważnie przekonać takiego "chorego" do powagi jego schorzenia. Potem już tylko go wyleczyć pozostaje - sama przyjemność. Do wyboru wtedy co kto woli, może być Bicom, może homeopatia, można wkłuwać mu szpilki, gdzie popadnie.
Wywołać wiarę w wyleczenie, to właśnie wykorzystywanie efektu placebo. W tej sprawie nie wszystko jest wyjaśnione, ale wiadomo, że wiara w uzdrowienie znosi napięcie wynikające z lęku o np. śmiertelną chorobę. Znosi zgubny efekt voodoo znany pierwotnym plemionom.
Pozwala też przeczekać po prostu, wiele chorób kiedyś ,tak czy siak mija. Z wielu się najzwyczajniej w świecie wyrasta.
Jeszcze jedna rzecz, cudowne uzdrowienia jakoś nigdy nie mogą doczekać się udokumentowania. Zawsze coś stoi na drodze, żeby udowodnić faktyczną chorobę poprzedzającą to co nastało po smagnięciu jakiejś czarodziejskiej różdżce.
Jeśli komuś do egzystencji wiara w cuda jest potrzebna, żeby móc
znieść jej ciężar, to wtedy faktycznie nie warto wdawać się w przekonywania żadne. Wtedy spełnia ona rolę fundamentalnego mechanizmu obronnego i .....trzeba ją pielęgnować.
Pod jaką maską ją wówczas ukryjemy jest kwestią wtórną
Dołączył: 18 Sty 2007 Posty: 1884
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 23:08, 08 Lis '07
Temat postu:
W odpowiedzi na mój poprzedni post wyraziłeś pogląd (nie wiem, czy swój, czy oficjalnej nauki), jakoby rozmanażanie komórek odpornościowych polegało również na przekazywaniu im pamięci. To coś nowego. Dotychczas nie słyszałem, aby w wyniku rozmnażania komórek czy całych organizmów następowało również przekazywanie pamięci, gdyż efekt ten nie zachodzi nawet w przypadku ssaków naczelnych. W wyniku dziedziczenia przekazywany jest jedynie kod genetyczny oraz cechy fizyczne danego organizmu, a uczyć się musimy wszystkiego od nowa. Zastanawiać musi w tym wszystkim fakt, co właściwie miałoby być nośnikiem pamięci u jednokomórkowców, nie posiadających jakiegokolwiek odpowiednika mózgu? Ale to jest kwestia może na inny temat.
Natomiast wracając do kwestii leczenia - sposób podejścia do metody leczenia wynika wprost z koncepcji funcjonowania człowieka. Jeżeli uznaje się organizm ludzki taki bardziej złożony mechanizm, posiadający różne podzespoły, jak np. samochód, to taka świadomość oczywiście przekłada się na adekwatne do tego metody. Wiadomo, że do samochodu trzeba wlewać różne płyny, czasem rzemieślnik musi coś wymienić i tutaj oczywiście nie ma żadnych cudów.
Natomiast jeżeli zakłada się, że człowiek stanowi jedność umysłu i ciała, to w przypadku choroby nie zawsze wystarczy tylko specjalista od ciała, czasem trzeba kogoś, kto zna nie tylko ciało, ale i tę sferę duchową człowieka i porafi to połączyć w całość. Medycyna akademicka w ogóle nie zajmuje się tego rodzaju związkami, a że one istnieją, świadczą dwa następujące przykłady:
1. W czasie hipnozy można osobie będącej pod hipnozą zasugerować, że uległa oparzeniu i wtedy na skórze w określonym miejscu pojawia się zaczerwienienie, jak od normalnego poparzenia.
2. Fenomen stygmatyków - u tzw. osób sensytywnych, będących pod wpływem głebokich przeżyć religijnych, pojawiają się samoistnie na ciele głębokie rany w miejscach, w których - według tradycji chrześcijańskiej - Jezus był przybity na krzyżu. Rany te następnie samoistnie, w krótkim czasie zanikają. Najsłynniejszym żyjącym obecnie stygmatykiem jest Włoch Giorgio Bongiovanni ( http://www.sm.fki.pl/SMN.php?nr=stygmatyk).
A teraz, wracając do homeopatii - trzeba sobie zadać pytanie, czy celem wody ze swoją pamięcią leku jest w ogóle odziaływanie na warstwę fizyczną człowieka, czy może właśnie na jego ciało eteryczne (aurę), które jest możliwe do zobaczenia przy pomocy dawno już wynalezionej aparatury kirlianowskiej? Według teorii bioenergetycznych, wszelkie choroby najpierw zaczynają się w aurze człowieka (a przynajmniej, tam są najpierw zauważalne ich symptomy w postaci zmiany barw), a dopiero póżniej dają objawy w ciele fizycznym. Bioenergoterapia polega m. in. właśnie na leczeniu aury, co pozwala w porę zapobiec skutkom somatycznym. Ale - jak informuje Wiki - to jest pseudonauka. Tylko, dla chorego człowieka ważne jest jego zdrowie, a nie stempelek jakiegoś docenta. Podobno obowiązkiem każdego lekarza jest primum non nocere, a nie bawienie się w dywagacje naukowe, w kontekście których pacjent nie jest podmiotem, lecz przedmiotem procesu leczenia.
Dołączył: 02 Wrz 2007 Posty: 487
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 23:43, 08 Lis '07
Temat postu:
Oki, więc jednokomórkowe : limfocyty B i T produkują immunoglobuliny lub posiadają receptory immunoglobulinowe. Są to struktury pasujące do antygenu np. wirusa opryszczki, jak klucz do zamka. Mają taką strukturę po prostu przestrzenną.
W momencie zetknięcia się z antygenem takiej komórki dostaje ona sygnał do namnażania się bardzo intensywnego ( i to właśnie ta komórka a nie inne zwielokrotnia swoją populacje). W czasie tej akcji namnażania się, część limfocytów (o tych samych na powierzchni receptorach immunoglobulinowych, czyli zdolne związać intruza - tu mówimy o wirusie opryszczki dla przykładu) zostaje uśpiona i zamieniona w tzw. limfocyty pamięci. Reszta przebiega tak , jak pisałem wyżej. Uczestniczy w tym wiele komórek układu odpornościowego, wszystkie komunikują się ze sobą głownie za pomocą tzw. chemokin. Ta komunikacja przyśpiesza kontakt, wzmacnia go , zwielokratnia itd. Mogę to opisywać szczegółowo, ale immunologia jest trudna i dla wielu nudna.
Owszem to jest naukowy punkt widzenia, ale ten model bardzo dobrze tłumaczy wiele procesów odporności przeciwzakaźnej, przeciwnowotworwej, odrzucanie przeszczepów itd.
Jakkolwiek odporność nie jest przekazywana z pokolenia na pokolenie, tj. przekazywana we własnym organiźmie właśnie głównie dzięki istnieniu komórek pamięci.
Nie jestem ślepo posłuszny nauce, choć tylko ona swoje koncepcje potwierdza powtarzalnymi efektami terapeutycznymi
Żadne tzw. alternatywne metody leczenia nie przeprowadziły poważnych badań skuteczności czegokolwiek. Żadnych , gdzie można by zobaczyć , kogo poddaje się procedurze leczniczej, z jakim jest schorzeniem, jak rozpoznanym i w końcu jak był leczony i kto go obserwował.
Dla mnie brak takiego podejścia podważa wszystkie te energo- homeo-, akupuku itd. itp.
Co do tego, że hipnoza jest faktem, ano jest i co z tego. Można nią wywołać parę sztuczek, coś tam - zresztą nietrwale zasugerować i niczego i tak tym nie wyleczysz należycie.
Tzw. aurę, nie gniewaj się przemilczam, wolę interesować się tym do czego mam chociażby minimalne zaufanie. Nie da się interesować pseudoteoryjkami w liczbie kilkudziesięciu, bo szkoda czasu.
Dołączył: 24 Wrz 2007 Posty: 1285
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 13:07, 09 Lis '07
Temat postu:
Widzisz. Problem polega na tym, że mamy inną wiedze. Dla ciebie badań nad tak zwana 'magia' nigdy nie było i nie notowano udokumentowanych wyzdrowień.
Moja wiedza jest inna. Całe rzesze ludzi bada i dokumentuje przypadki leczenia metodami niekonwencjonalnymi a od czasu do czasu nawet w telewizji słychać, że jakiś znany sportowiec czy aktor ozdrowiał. Jestem przekonany, ze jak zechcesz to dotrzesz do tych dokumentów (mogę polecić na przykład książkę Osowieckiego).
Mechanizm immunologiczny który opisałeś pewnie jest prawdziwy, problem polega na tym, że nie jedyny. Całość jest bardziej złożona i pewne przejawy tej drugiej części mechanizmu mamy przyjemność obserwować w naszym materialnym świecie.
Moja rada jest taka, nie opieraj się na książkach ludzi którzy tych dowodów istnienia i działania energii subtelnych nie chcą widzieć. Sam ich poszukaj @Dromku. Fakt, że je znajdziesz czy też nie będzie twoim osobistym i niepodważalnym doświadczeniem.
Wracając do samej homeopatii to faktycznie te leki bardziej dziłają w przestrzeni ciał subtelnych a więc i aury, ten mechanizm nie jest jednak dla mnie jesny i zrozumiały
Dołączył: 02 Wrz 2007 Posty: 487
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 20:40, 09 Lis '07
Temat postu:
To prawda, chyba faktycznie nie da się tego ciągnąć...
Nie kupuję wersji , że
Cytat:
Problem polega na tym, że mamy inną wiedzę
Na takie numery może się ludzie nabierają, ale ja powiem, że zbyt wiele widziałem, żeby dawać wiarę , sorki za wyrażenie, "ciałom subtelnym" czy "aurom" .
To prawda, że wiele rzeczy jest niewyjaśnionych jeszcze, że wiele przed nami, że, w końcu, wiele dzisiejszych prawd zostanie kiedyś podważonych, ale to jeszcze nie powód, żeby uciekać w szamanizm.
Parę postów wcześniej, cytowałem mądre stwierdzenie, że prawda nie leży po środku, tylko leży tam gdzie leży
Kiedyś też nie byłem wrogiem różnych alternatywnych metod, ale z długich już dziś obserwacji wnioskuję, że wszystkie, które znam nie mają poza szarlatanerią nic do zaproponowania.
Wiele problemów nauki i medycyny nie znajduje dziś rozwiązania, rozumiem, że chorzy często ( z psychologicznych powodów ) muszą uwierzyć w iluzję i iluzjonistów różnej maści. To jednak nie jest powód, żeby w dyskusji na ten temat brać ich optykę ( tragiczną często) za swoją.
Pozdrawiam.
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Strona: 1, 2, 3 »
Strona 1 z 3
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów