|
Autor
|
Wiadomość |
bonus1
Dołączył: 10 Lut 2009 Posty: 36
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 08:11, 26 Lip '10
Temat postu: Psychiatria - przerażające fakty |
|
|
Pomimo jasnej krytyki Najwyższego Komisariatu Praw Człowieka ONZ wciąż trwają praktyki przymusu psychiatrycznego, czyli „leczenia” bez zgody zainteresowanych.
Sekcja Polska IAAPA (Międzynarodowe Stowarzyszenie Przeciwko Przemocy Psychiatrycznej) informuje na swojej stronie o przerażających torturach w psychiatrii włoskiej, norweskiej i chińskiej. Jasno wynika z tego, iż na całym świecie, a co najgorsze w Europie XXI wieku,nieustannie stosowane są te nieludzkie praktyki, które oficjalnie już określa się torturami. Pacjenci traktowani są, jak najgorsi przestępcy (terroryści). Niestety tylko nieliczna garstka ludzi interesuje się i sprzeciwia takim przerażającym procederom. Większość wciąż jeszcze wychodzi z założenia, że mamy tu do czynienia z dyscypliną medyczną, daje wiarę i akceptuje „diagnozy” psychiatryczne, choć oparte są one na przypuszczeniach psychiatrów, a nie – jak przyzwyczailiśmy się myśleć - na dowodach naukowych.
Pojawiającą się krytykę organizacji sprzeciwiających się przymusowi psychiatrycznemu zazwyczaj szybko „przekrzykuje” propaganda psychiatryczna, co uniemożliwia dotarcie wielu informacji do szerszego kręgu odbiorców. Ciągle jest tak, że psychiatrzy wraz z ich prężnym lobby farmaceutycznym publikują w mediach masowych ile dusza zapragnie, natomiast przeciwnikom przymusu w systemie psychiatrycznym dojście do masmediów jest mocno utrudnione, zazwyczaj wręcz niemożliwie. Niemieccy aktywiści skarżą się, że nawet na Wikipedii nie mogą umieścić informacji o specjalnie przygotowanym wobec przymusu psychiatrycznego „Upoważnieniu pacjenta”, gdyż wpis na ten temat jest po prostu bezlitośnie kasowany!
Przypomnę: do takiej dyspozycji pacjentów uprawnia w Niemczech ustawa, obowiązująca od września 2009, która umożliwia „każdemu i w każdym stadium każdej choroby” na wyrażenie zgody na leczenie lub jego odmowę. „Upoważnienie pacjenta” przygotowane zostało przez zespół prawników i udostępnione bezpłatnie w internecie. Wspomnianą ustawą formalnie podkreślono wolę pacjenta i jego prawo do samostanowienia (co w zasadzie zapewnia konstytucja i od ponad 60 lat obiecuje nam Powszechna Deklaracja Praw Człowieka), przez co każde „leczenie” wbrew woli pacjenta staje się uszkodzeniem ciała, a każde siłowe zatrzymanie w psychiatrii –pozbawieniem wolności.
Włochy – kronika zabójstwa
Istnieje mit, że we Włoszech nie ma już psychiatrii zamkniętej, gdyż zlikwidowano ją tam w czasie tzw. reform, które przeprowadzono w połowie lat 1970. Niestety – co innego udowadniają niedawno upublicznione nagrania kamery szpitalnej, która zarejestrowała zabójstwo mężczyzny „leczonego” przymusowo w ub. roku w jednym z włoskich zakładów psychiatrycznych. Film: Zatorturowany przez psychiatrów i „personel pomocniczy”
„Franco Mastrogiovanni był nauczycielem szkoły podstawowej z Castelnuovo Cilento. Umarł z rękoma i nogami przywiązanymi do łóżka. Miał 58 lat. 31. czerwca dowieziono go na podstawie nakazu sądowego wg. "Trattamento sanitario obbligatorio" (T.S.O., ustawa 180/1978 o przymusowym leczeniu – przyp.: tł.) do szpitala psychiatrycznego San Luca di Vallo della Luciania. Cztery dni później, porankiem 4 sierpnia, jego śmierć zauważają pielęgniarze.” Źródło
„Nazywał się Franco Mastrogiovanni, był przeciwnikiem systemów totalitarnych i 4 sierpnia 2009 roku został stracony w jednej z najbardziej brutalnych, kryminalnych i totalitarnych placówek, podlegających kontroli państwowej – w szpitalu psychiatrycznym. To kolejne morderstwo wykonane przez państwo nie może być przemilczane, jak w innych przypadkach i jak za każdym razem przemilczane są takie morderstwa, a sprawcy pozostają bez kary.” Źródło
Norwegia – psychiatria torturuje nieletnią
Przed Walnym Zgromadzeniem ONZ występuje 25 lutego 2010 roku Manfred Nowak. Jest on... „Specjalnym Sprawozdawcą ONZ ds. tortur oraz innego okrutnego, nieludzkiego lub poniżającego traktowania albo karania”. Tak! Taka funkcja istnieje, tylko niewyobrażalne wyda się nam, cóż może ona mieć wspólnego z tak niby świetnie rozwiniętym systemem opieki medycznej w Norwegii?! Skandynawia chwali się niby wyjątkowo pro-obywatelskim systemem psychiatrycznym. A jednak... W swoim Dokumencie nr: A/HRC/13/39/Add. 1 (str. 277) Nowak dokumentuje zarzuty tortur, stosowanych na 16-letniej uczennicy.
W roku 2005 dziewczynka zostaje pod przymusem skierowana do psychiatryka przez „doradcę szkolnego”, który podejmuje decyzję o jej przymusowej „hospitalizacji”, co odbywa się bez konsultacji z rodzicami oraz bez poinformowania ich o tym wydarzeniu. W przeszłości nie było nawet przesłanek o „agresywnym lub innym destrukcyjnym zachowaniu” uczennicy. Według wypowiedzi matki, jej córka przechodziła „bardzo trudny okres życiowy”, co związane było z gwałtem, którego dziewczynka padła ofiarą kilka miesięcy przed zamknięciem w psychiatryku. Sprawa była zgłoszona na policję, urzędowo jednak zamknięto śledztwo z powodu „braku dowodów”. Dziewczynka, pomimo protestów rodziców, była na siłę faszerowana neuroleptykami (psychoaktywne substancje chemiczne, stosowane w „leczeniu” Schizofreników – przyp.: A.S.), przy czym wielokrotnie zmieniano jej „diagnozę”.
Od momentu przymusowego zamknięcia dziewczynki w psychiatryku jej stan zdrowia pogarszał się w błyskawicznym tempie pod wpływem podawanych substancji. Niezmiernie cierpiała na skutek bolesnych skurczów, akatyzji (niemożność usiedzenia w jednym miejscu), jej oczy wykręcały się w oczodołach (dystonia), przerażające były zaniki pamięci i brak kontroli nad wydzielaniem moczu i kału. Dziewczynka popadała w stany „lęków psychotycznych” (tak określa się stan, w którym „pacjent” uskarża się np. na prześladowanie). Na skutek nieprzerywalnego zapalenia dziąseł traciła ona uzębienie, doszło też do dużego wzrostu wagi ciała. „Z powodu szerokiego zastosowania neuroleptyków można domniemać poważnych uszkodzeń mózgu” – donosi w swoim dokumencie Nowak.
Matka zaczyna upominać się o córkę publicznie i krytykuje psychiatryczne metody „leczenia”. Skutkuje to ograniczeniem jej prawa do odwiedzin, które zostaje jej zupełnie odebrane na półtora roku w latach 2006/2007 oraz na kolejny rok w roku 2008. Również ojcu ogranicza się prawo odwiedzin twierdząc, że... to „dla dobra pacjentki”. Po kolejnej skardze sprawą zajmuje się we wrześniu 2008 specjalna Komisja Kontrolna, która stwierdza nielegalność takiego postępowania „szpitala”, przymus „leczenia” zostaje jednak kontynuowany, a każde następne odwołania rodziców są oddalane. Sam „szpital” odrzuca stawiane wobec niego zarzuty twierdząc, że wszystko „odbywa się według standardów norweskich i międzynarodowych, i żadne przepisy nie zostały złamane”.
Norweskie Ministerstwo Zdrowia i Opieki przejmuje w końcu ten przestępczy przypadek pod kontrolę, jednakże nie informuje o szczegółach ze względu na... „poufność sprawy”. Źródło
Chiny – kto krytykuje... ląduje w psychiatrii
Kto próbuje w Chinach poskarżyć się na temat przeżytej niesprawiedliwości może szybko trafić w sieci przymusu psychiatrycznego i być tam przez lata przetrzymywany, faszerowany psychotropami i torturowany elektrowstrząsami. Niemiecki magazyn informacyjny 1. programu telewizji publicznej (ARD) „Tagesthemen” donosi 22 czerwca br. o jednym z takich przypadków i trafnie określa „psychiatryczne zakłady zamknięte” jako „bezprawną przestrzeń”. Niestety, jak zwykle, pomija się w takiej relacji fakt, że i niemieckie psychiatryki również taką bezprawną „przestrzeń” stanowią...
„Tagesthemen” z 22.6.2010: „Wciąż potępiany jest fakt, że w Chinach na wiele sposobów deptane są prawa człowieka. /.../ Jednak w przypadkach, kiedy mamy do czynienia z osobami niewygodnymi politycznie, Chiny mają jeszcze jeden sposób, aby takich osób się pozbyć: przymusowe leczenie w psychiatrii. Przymus takiego „leczenia” spotyka np. ludzi, którzy ujawniają korupcję w zakładzie pracy lub w samorządzie terytorialnym, ale także proste petycje, w których obywatele protestują przeciwko doznawanej niesprawiedliwości, kończą się przymusowym lądowaniem w bezprawnej przestrzeni psychiatrii przymusowej.” Źródło, YouTube
„Prawa człowieka w Chinach. Kto wypowiada krytykę musi być zamknięty w psychiatrii. Chińskie urzędy często dowolnie decydują o losach swoich obywateli. Kto domaga się swoich praw jest torturowany, może być aresztowany lub zamknięty pod przymusem w psychiatrii. Rodziny poszkodowanych są bezsilne, gdyż często po prostu nic nie widzą o losie zaginionych bliskich.” Źródło
Lekceważenie tematu jest zamachem na samego siebie
W XXI wieku w podobny sposób więzi się i faszeruje psychoaktywnymi substancjami miliony niewinnych ludzi, którym odbiera się w ten sposób zdrowie i uzależnia od psychofarmaków. Przechodząc bezmyślnie obok takich informacji sami narażamy się na niebezpieczeństwo wpadnięcia w sieci psychiatrycznej przemocy, gdzie już bez prawa do samostanowienia decyzję o tym, co dla nas dobre, a co nie, będą podejmować psychiatrzy, eksperymentujący na nas swoje „metody leczenia”. Nie pozostaje nam więc nic innego, jak konsekwentny sprzeciw wobec ustaw specjalnych, pozwalających na psychiatryczny przymus (w Polsce jest to tzw. Ustawa o ochronie zdrowia psychicznego) i domaganie się natychmiastowego ich zniesienia, jak uczyniła to Najwyższa Komisarz Praw Człowieka ONZ w swoim raporcie ze stycznia 2009 ( A/HRC/10/48)...
pozdrawiam
bonus1
_________________ www.anty-psychiatria.info
www.schizofrenicy.info
"Kiedy modlisz się - mówisz do Boga. Kiedy Bóg mówi do Ciebie - cierpisz na Schizofrenię." Prof. T. Szasz
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Malinoski
Dołączył: 26 Paź 2008 Posty: 86
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 23:11, 28 Lip '10
Temat postu: |
|
|
Bardzo ważny temat, dzięki za jego poruszenie. Patologie systemu leczenia psychiatrycznego i resocjalizacja na wspak, dokonywana przez system więziennictwa to bardzo istotne problemy permanentnie zlewane w publicznej debacie. Nie pozwólmy odwrócić swojej uwagi od realnych koszmarów przedstawieniami w rodzaju potrząsania świńskim ryjem posła Palikota. Lista tych tematów jest znacznie dłuższa. Dragowa prohibicja, systematyczne krojenie praw obywatelskich, ingerencja państwa w życie rodzinne, lichwa. Na tym forum wiele z nich jest dyskutowanych.
Żyjemy w społeczeństwie ludzi głęboko nieszczęśliwych, tony środków antydepresyjnych które połykamy żeby móc znieść to co jest nie do zniesienia dobitnie o tym świadczą.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
ina_majo
Dołączył: 30 Lis 2008 Posty: 221
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 23:24, 28 Lip '10
Temat postu: |
|
|
Bydlaki. Brak slow.
Zabieraja ludziom dzieci, sterylizuja kobiety bez ich zgody, lecza pod przymusem. Totalitaryzm na maksa.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Kajfi8
Dołączył: 10 Lip 2009 Posty: 52
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 13:32, 29 Lip '10
Temat postu: |
|
|
W Polsce jest tak, ze jak ladujesz w szpitalu psychiatrycznym to pytaja sie ciebie o zgode na leczenie. Jesli tej zgody jednak nie udzielisz, sprawa idzie do sadu, a ty czekasz sobie na wynik w kaftanie. Sad orzeka jednak zawsze na twoja niekorzysc poniewaz pyta twojego lekarza prowadzacego o twoj stan zdrowia psychicznego. Kolo sie zamyka i jak juz raz tam trafisz to jest to gorsze niz wiezienie dlatego ze tam sedzia i Bogiem jest ordynator i to on decyduje o twoim losie! Jak mu sie spodoba mozesz siedziec i do konca zycia przypiety pasami do lozka z cewnikiem w pycie
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
JA
Dołączył: 12 Cze 2008 Posty: 1549
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 11:39, 30 Lip '10
Temat postu: |
|
|
Cytat: | W Polsce jest tak, ze jak ladujesz w szpitalu psychiatrycznym to pytaja sie ciebie o zgode na leczenie. Jesli tej zgody jednak nie udzielisz, sprawa idzie do sadu, a ty czekasz sobie na wynik w kaftanie. Sad orzeka jednak zawsze na twoja niekorzysc poniewaz pyta twojego lekarza prowadzacego o twoj stan zdrowia psychicznego. Kolo sie zamyka i jak juz raz tam trafisz to jest to gorsze niz wiezienie dlatego ze tam sedzia i Bogiem jest ordynator i to on decyduje o twoim losie! Jak mu sie spodoba mozesz siedziec i do konca zycia przypiety pasami do lozka z cewnikiem w pycie |
To jest nie prawda. Znam przykład z życia wzięty i pomimo, że osoba psychicznie chora stanowiła zagrożenie życia nie tylko dla własnej osoby, nie została przyjęta do szpitala, bo się nie zgodziła. Rodzina ta mogła się starać drogą sądową, ale osoby nie zamykano.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Goska
Dołączył: 18 Wrz 2007 Posty: 3535
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 16:37, 30 Lip '10
Temat postu: |
|
|
Uwazaj, wszystko co powiesz moze byc przez psychiatrie uznane za chorobe ! Wszystko zalezy, kto mowi !!!
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Szczery
Dołączył: 18 Mar 2010 Posty: 54
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 22:38, 30 Lip '10
Temat postu: |
|
|
Przecież gdyby przebadać społeczeństwo to ponad połowa by się nadawała do psychiatryka A mówiąc trochę poważniej - przerażający artykuł.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Rusty
Dołączył: 18 Lis 2009 Posty: 269
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 23:18, 30 Lip '10
Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
FreeG
Dołączył: 29 Gru 2008 Posty: 387
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 23:38, 30 Lip '10
Temat postu: |
|
|
Goska napisał: | Uwazaj, wszystko co powiesz moze byc przez psychiatrie uznane za chorobe ! Wszystko zalezy, kto mowi !!! |
Nie narzekaj!
Was nawet dopuszczają do komputerów z internetem
PS. Składam gratulacje, to prawdopodobnie jeden z pierwszych Twoich postów, w których nie ma słowa na "H"
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Kajfi8
Dołączył: 10 Lip 2009 Posty: 52
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 14:12, 31 Lip '10
Temat postu: |
|
|
Cytat: |
Cytat:
W Polsce jest tak, ze jak ladujesz w szpitalu psychiatrycznym to pytaja sie ciebie o zgode na leczenie. Jesli tej zgody jednak nie udzielisz, sprawa idzie do sadu, a ty czekasz sobie na wynik w kaftanie. Sad orzeka jednak zawsze na twoja niekorzysc poniewaz pyta twojego lekarza prowadzacego o twoj stan zdrowia psychicznego. Kolo sie zamyka i jak juz raz tam trafisz to jest to gorsze niz wiezienie dlatego ze tam sedzia i Bogiem jest ordynator i to on decyduje o twoim losie! Jak mu sie spodoba mozesz siedziec i do konca zycia przypiety pasami do lozka z cewnikiem w pycie
To jest nie prawda. Znam przykład z życia wzięty i pomimo, że osoba psychicznie chora stanowiła zagrożenie życia nie tylko dla własnej osoby, nie została przyjęta do szpitala, bo się nie zgodziła. Rodzina ta mogła się starać drogą sądową, ale osoby nie zamykano |
To o czym napisalem jest tez wziete z zycia !!! Wiec nie mow mi ze to nie prawda.
Chodzi oto ze czy cie przyjma czy zamkna czy nie, to decyzja nie jest Twoja tylko ordynatora.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Goska
Dołączył: 18 Wrz 2007 Posty: 3535
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 05:05, 01 Sie '10
Temat postu: |
|
|
W szpitalach internetu nie ma, a w domu kazdy placi wiec ma dostep do internetu. Nikt nikomu laski nie robi. Faktem jest tylko to, ze jakos ci przy internecie szybko sie czasem wykanczaja, ale dotyczy to takze blopgierow, forumowiczow, dziennikarzy i zacieklych korespondentow prywatnych.
http://www.zwiastun2009.republika.pl/HAARP.htm
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
iaro
Dołączył: 01 Sty 2008 Posty: 1147
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 09:34, 01 Sie '10
Temat postu: |
|
|
Goska napisał: | Nikt nikomu laski nie robi. |
No robić laskę za dostęp do internetu to już konkretne upodlenie .
_________________ Systemu nie można niszczyć, trzeba go reformować.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
JA
Dołączył: 12 Cze 2008 Posty: 1549
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 12:33, 01 Sie '10
Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Specialista
Dołączył: 02 Gru 2008 Posty: 148
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 12:52, 01 Sie '10
Temat postu: |
|
|
To prawda. Na własne oczy widziałem jak zdrowa piękna i śliczna dziewczyne przywiezli i na gwałt zajebali w kaftan i pokłuli igłami. płakała.. ale nic nie mogłes zrobic bo bys sie nie wydostał z tego rezimu... jedyna droga ucieczki z takiego błednego koła ?
kostnica albo rozum i siła. z autopsi .... byłem i jestem wrogiem publicznym. ordynator jest bogiem a jego gabinet jest jego chorym umyslem ktory przekabaci kazdego ze zdrowym rozumem. to jak inny swiat ( jeden z wielu innych swiatów ) na kazdym podpisie zarabiaja dlatego jest im na reke jak lezysz w kaftanie a tamtejszym opowiadasz o takich rzeczach jak widzisz tu na forum i czytasz to zwykli prosci ludzie ale i przy okazi sadysci jak sie zajabia w podawaniu lekow to albo jestes det albo super fly i melange na calego hehe . wiem to nie jest smieszne ale takie bledne kolo w 99.9 % konczy sie w kostnicy. ale ostatnio dostali odmnie taka srake w rejestr ze maja mnie dosyc "dobry diabeł" i wiedzialem w pelni swiedomie ze nie jestem pierdolniety ze ten swiatek wktórym żyjesz jest chory. kostucha w takim psychiatryku to na porzadku nocnym still. zaczelo sie od WTC jakis 2003 rok ... dzis jest o tyle spoko ze zapierdalasz 7 dni w tygodniu by przetrwac i wpierdalasz zbotowana zywnosc, jeszcze raz powturze w Grecji dzieci nie pytały sie czy mozemy zajebac z mołotowa w ta bande oszustów i kłamców i bydlaków . hybryda sie zapycha. uwazam ze dowudcy GROMU specialnie odeszli bo wiedzieli ze maja muzgi przesterowane przez elity i rezygnacja z tego shitu to własnie jest ich honorem. sorki za stylistyke i bledy ERROR 40:4
_________________ BIMI TY ZAKŁAMANA KURWO ! PIERDOL SIE RAZEM ZE SWOIMI PRZYDUPASAMI !
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
JA
Dołączył: 12 Cze 2008 Posty: 1549
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Aqua
Dołączył: 30 Lip 2008 Posty: 1450
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 07:33, 02 Sie '10
Temat postu: |
|
|
JA napisał: | Jakiś psychiatra zrobił kiedyś eksperyment. Wysłał zdrowych ludzi do szpitala psychiatrycznego, którzy udawali jakieś choroby. W dodatku nieumiejętnie. Wszystkich zamknięto jako chorych. Wyniki badań opublikował w gazecie, tamtych "pacjentów" wypuścili, a szpitale psychiatryczne już nie chciały go przyjąć do pracy. Zagroził, że powtórzy eksperyment. Efektem tego było wypuszczenie sporej liczby pacjentów, tylko, że tym razem nikogo nie wysłał |
http://pl.wikipedia.org/wiki/Eksperyment_Rosenhana
Bonus już o tym zresztą pisał tutaj:
http://prawda2.info/viewtopic.php?t=8640
_________________ Nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko mało prawdopodobne.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
AndyPSV
Dołączył: 30 Maj 2008 Posty: 341
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 08:25, 02 Sie '10
Temat postu: |
|
|
bylem w psychiatryku tez przymusowo wrzucony - trzymali mnie przez 1.5 miesiaca; to co robia te trucizny to masakra
wydalem ksiazke, czym jest "depresja" oraz inne choroby po wyjsciu; dochodzilem do siebie pare miesiecy (link jest w mojej sygnaturze [opisie] na dole)
Cytat: | Od momentu przymusowego zamknięcia dziewczynki w psychiatryku jej stan zdrowia pogarszał się w błyskawicznym tempie pod wpływem podawanych substancji. Niezmiernie cierpiała na skutek bolesnych skurczów, akatyzji (niemożność usiedzenia w jednym miejscu) |
neuroleptyki to najgorszy syf, rozpuszczaja sie w slinie po 5 sekundach; firmy farmaceutyczne robia mega hajs na tym
_________________ pl,Technologia.Niewolnictwa-opis.pdf
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
iaro
Dołączył: 01 Sty 2008 Posty: 1147
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 10:33, 02 Sie '10
Temat postu: |
|
|
@Andy, nie uwierzę, że potrafisz cokolwiek napisać poprawnie, a co dopiero po angielsku.
_________________ Systemu nie można niszczyć, trzeba go reformować.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
yauzeph
Dołączył: 16 Lip 2009 Posty: 67
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 23:19, 26 Paź '10
Temat postu: |
|
|
Cytat: | Psychiatria – nauka czy mitologia?
------------------
Kiedy w naszym życiu dzieje się coś złego - tracimy pracę, rozpada się nam małżeństwo, psują relacje z innymi ludźmi - udajemy się do psychiatry lub psychologa. Takie postępowanie wydaje się logiczne, ponieważ oczekujemy pomocy i zrozumienia. Jednak swoją decyzję powinniśmy głęboko przemyśleć.
Mój pierwszy kontakt z psychiatrią nie wypadł najlepiej. Jako student medycyny podważyłem diagnozę jednego z lekarzy twierdząc, że osoba, u której rozpoznano schizofrenię, naprawdę jest zdrowa, a jej niecodzienne doświadczenia wiążą się z postrzeganiem innej rzeczywistości. (…) Pamiętam, że od tamtej chwili profesor Tadeusz Bilikiewicz - ówczesny szef bydgoskiej Kliniki Psychiatrii – dziwnie mi się przyglądał.
Jak głosi definicja słownikowa, psychiatria to specjalistyczna gałąź medycyny, zajmująca się diagnozą zaburzeń umysłowych, ich leczeniem i zapobieganiem. Większość ludzi sądzi, że - tak jak chemia czy fizyka - ma ona solidne podstawy naukowe. Popełniają błąd.
29 kwietnia 1996 roku w Port Arthur na Tasmanii uzbrojony w broń półautomatyczną Martin Bryant zabił 35 osób i zranił 20. Strzelał w kawiarni pełnej japońskich turystów, w pobliskim pubie oraz do przejeżdżających ulicą pojazdów. Po zatrzymaniu ten 28-letni mężczyzna o przyjaznym wyrazie twarzy i długich blond włosach był badany przez czterech biegłych psychiatrów, którzy starali się dociec przyczyny tak desperackiego postępku. W wyniku owych konsultacji postawiono cztery różne diagnozy.
Pierwszy z lekarzy stwierdził, że pacjent ma schizofrenię paranoidalną, drugi orzekł, iż jest to psychopatia, trzeci zdiagnozował zespół Aspergera (będący odmianą autyzmu), czwarty zaś ograniczył się do stwierdzenia, iż Bryant… nie ma syndromu Aspergera.
Wyobraźmy sobie, że czterej chemicy otrzymują do zbadania próbkę tej samej substancji. Pierwszy uznaje, że jest to siarczan miedzi, drugi, że tlenek siarki, trzeci dostrzega chlorek sodu, a czwarty oświadcza, że… substancja ta z pewnością nie jest chlorkiem sodu. Czy w tej sytuacji uznamy, że chemia wspiera się na solidnym fundamencie nauki?
Zaburzenia umysłowe klasyfikuje się dziś zgodnie z Diagnostycznym i statystycznym podręcznikiem chorób umysłowych. W roku 1840 znano tylko jedno takie schorzenie, powszechnie określane jako idiotyzm. 40 lat po powołaniu Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego było ich już siedem: mania, melancholia, monomania (irracjonalne koncentrowanie się na jednym obiekcie), porażenie postępujące (czyli kiła trzeciorzędowa), demencja, alkoholizm oraz epilepsja.
W 1952 roku liczba zaburzeń umysłowych wzrosła do 112, a w 1968 do 163, przy czym decyzje o wprowadzaniu do rejestru nowych jednostek chorobowych - co wydaje się warte podkreślenia - podejmowano w wyniku… głosowania. Na specjalnie organizowanych spotkaniach, szacowne grono psychiatrów ustalało, czy określone choroby istnieją, czy nie! Na skutki nie trzeba było długo czekać. W 1980 roku zadekretowano 224 schorzenia psychiczne, w 1987 - 253, a w 1994 - 374.
Bruce Wiseman, autor książki Psychiatria – największa zdrada, uważa, iż schorzenia te fabrykują sami lekarze. To psychiatrzy – jego zdaniem – zapoczątkowali praktykę diagnozowania chorób, których istnienie jedynie podejrzewali, co zaowocowało przekonaniem, że skoro pacjent zachowuje się nienormalnie – czytaj: inaczej niż ogół społeczeństwa – musi być chory.
Zachowanie uznawano zatem za objaw i stwierdzano, iż jego źródło tkwi w chorobie. Znakomitym przykładem może tu być zespół ADHD, objawiający się nadpobudliwością psychoruchową połączoną z brakiem skupienia uwagi.
Do początków XX wieku istnienie takich nadpobudliwych dzieci przyjmowano jako zjawisko naturalne. Po prostu zakładano, że z czasem nauczą się ona zmieniać swoje zachowanie. Obecnie psychiatrzy wiedzą, że z takimi dziećmi dzieje się coś złego. Rodzice nie podzielają tego poglądu, dopóki (kierując się sugestią pedagoga szkolnego czy nauczycieli) nie wejdą do gabinetu psychiatry. Gdy stamtąd wyjdą, będzie towarzyszyć im świadomość, że ich dziecko jest… inne.
Przyjrzyjmy się tej sytuacji z bliska. Zmianie nie ulega rzeczywistość, zmienił się odbiór zachowania dziecka przez rodziców. Aż do tej chwili było zdrowe – teraz jest chore. Jako normalne, prawdopodobnie wyrosłoby na dorosłego człowieka, który znalazłby w życiu swoje miejsce. Z etykietką ADHD rodzice, nauczyciele i inne dzieci będą traktować je inaczej, i w końcu ono samo zacznie postrzegać siebie jako niespełniające określonych wymogów. Powodem takiego stanu rzeczy jest wymyślona przez psychiatrów rzeczywistość ADHD. Wymyślona, gdyż brak jakiegokolwiek dowodu na to, iż taka choroba istnieje; jej etiologia – jak to zwykle w psychiatrii bywa - nie została do końca wyjaśniona. Mówi się o czynnikach genetycznych, a także o wpływie pól elektromagnetycznych na centralny układ nerwowy dziecka w łonie matki. Jak sądzą psychiatrzy, najbardziej niekorzystnie oddziaływają: kuchenki mikrofalowe, światło fluorescencyjne, komputery, kamery video, telefony komórkowe, faksy, suszarki do włosów, a nawet… koce i poduszki elektryczne. Czy biorąc pod uwagę rozwój techniki w najbliższych latach, należy przyjąć, że wszystkie nasze dzieci będą skazane na zespół ADHD? A co z nadpobudliwością wśród młodych aborygenów lub Indian z nad Amazonki?
Podobnie rzecz wygląda z dysleksją i dysgrafią. Przed laty uważano, że dzieci, które popełniają błędy ortograficzne, niebawem z tego wyrosną. Wielu znanych dziennikarzy, pisarzy i aktorów – w świetle współczesnych diagnoz psychiatrycznych – w młodości było dyslektykami. Obecnie takie osoby uważa się za inne. W zastraszającym tempie rośnie liczba zaświadczeń wystawianych przez logopedów i psychiatrów potwierdzających, że dziecko, które do nich trafiło, cierpi na dysleksję, co notabene w znacznym stopniu ułatwia przebrnięcie przez ciężkie lata szkoły.
Tezę, iż zaburzenia umysłowe są wymyślane przez psychiatrów, potwierdza też wypowiedź dr. Waltera Afielda. Cytuje on dane z międzynarodowej konferencji psychiatrycznej, na której lekarze rosyjscy, komentując leczenie problemów niedopasowania w małżeństwie w Ameryce, skonstatowali, że te sprawy w Rosji nazywa się po prostu… pechem.
Leczenie wymyślonych chorób ma charakter psychologiczny lub somatyczny. Postępowanie psychologiczne to poradnictwo albo psychoterapia, natomiast leczenie somatyczne (zakładające, że umysł jest tożsamy z mózgiem) sprowadza się do aplikowania pacjentom środków farmakologicznych, poddawaniu ich elektrowstrząsom bądź operacjom neurochirurgicznym.
Elektrowstrząsy po raz pierwszy w historii zastosowano we Włoszech w 1838 roku. Wówczas to psychiatra Ugo Cerlettti, będąc świadkiem użycia tej techniki w rzeźni (w celu ogłuszenia świń przed przecięciem im gardła), zdecydował się użyć jej w celach leczniczych u ludzi. Jego pierwszym pacjentem był mężczyzna u którego stwierdzono schizofrenię.
W USA praktykę tę wprowadzono do szpitali w roku 1940. Dwa lata później Abraham Myerson, publicznie oceniając terapię elektrowstrząsami oświadczył: w procesie leczenia ważnym czynnikiem jest obniżenie inteligencji. Najlepsze wyniki uzyskuje się u tych osobników, u których redukujemy ją niemal do stanu niedorozwoju umysłowego. Początkowo stosowano szok elektryczny bez podawania leków znieczulających, ale wkrótce przekonano się, że konwulsje powodują często złamania kości. W latach 50 zaczęto więc stosować środki zwiotczające mięśnie.
Co dzieje się w mózgu pacjenta poddanego elektrowstrząsom? Psychiatra Lee Coleman mówi: zmiany, jakie widzi się podczas stosowania wstrząsów elektrycznych, są identyczne ze skutkami każdego silnego uszkodzenia mózgu, takiego, jakie może na przykład wywołać uderzenie młotkiem w głowę (…) Ponieważ ani mózg, ani elektryczność nie zmieniły się od lat trzydziestych, wynik jest stale ten sam: uszkodzenie mózgu (…) Mózg przez jakiś czas pozostaje uszkodzony, a zatem pacjent nie wie, ani nie pamięta, co go martwi. Niestety, kiedy zaczyna dochodzić do siebie problemy zwykle wracają, ponieważ elektryczność nie zrobiła nic w celu ich rozwiązania.
Podobnym niewypałem jak elektrowstrząsy okazał się zabieg zwany lobotomią, polegający na przecięciu włókien nerwowych łączących czołowe płaty mózgu ze strukturami międzymózgowia – podwzgórzem lub wzgórzem. Odkryto, że przygnębionych, zamkniętych w sobie i kapryśnych pacjentów można w ten sposób przemienić w osoby otwarte, przyjacielskie i normalne.
Oprócz oczywistych i – jak się wydawało – pozytywnych rezultatów, na popularności tego rodzaju leczenia zaważył sposób wykonywania zabiegu. W tzw. metodzie przezoczodołowej (rozwiniętej przez jej głównego praktyka, chirurga z Waszyngtonu, doktora Waltera Freemana) przypominający szpikulec do lodu metalowy pręt wprowadzano pomiędzy gałkę oczną a górną powiekę. Gdy pręt był ustawiony równolegle do grzbietu nosa w jego koniec kilkakrotnie uderzano srebrnym młotkiem. Kiedy przenikał pod czaszkę na kilka centymetrów, wyciągano go regularnym ruchem wahadłowym. Potem narzędzie wprowadzano w drugi oczodół i całą procedurę powtarzano.
Jak zauważa dziś neurobiolog David Goldman, prostota tego zabiegu pozwalała na przeprowadzenie go w gabinecie lekarskim. W ciąg jednego dnia neurochirurg mógł wykonać nawet kilka lobotomii. Pomiędzy rokiem 1942 a 1954 ów zbrodniczy zabieg stanowił leczenie z wyboru wielu zaburzeń psychicznych. Przychylnie wypowiadano się o nim w periodykach naukowych oraz na zjazdach medycznych. Odkrywcę tej metody, Portugalczyka Antonio Egaza Moniza uhonorowano nawet Nagrodą Nobla. Został on zastrzelony przez jednego z pacjentów poddanych lobotomii.
Amerykańscy psychiatrzy zafascynowani lobotomią orzekli, że metoda znajdzie wkrótce zastosowanie w leczeniu wszelkich zachowań odbiegających od powszechnie przyjętych norm, a więc będzie można ją stosować także u nadpobudliwych dzieci, homoseksualistów oraz… komunistów. Ta przerażająca kastracja, podsycona przekonaniem, że płaty czołowe mózgu nie odgrywają istotnej funkcji, ma dziś na koncie ponad 50.000 ofiar! Na szczęście ta (…) trwająca kilkanaście lat zbrodnia została przerwana.
Z kolei leczenie farmakologiczne w psychiatrii to cała litania skutków ubocznych. Stosowanie środków uspokajających i przeciwdepresyjnych wywołuje: senność, zamazane widzenie, zaburzenia seksualne, niekontrolowane drżenie kończyn, apatię, drażliwość, niestrawność, halucynacje oraz zachowania samobójcze i agresywne, nie wspominając już o uzależnieniach. Prozac – jeden z najpopularniejszych leków antydepresyjnych – tylko w samej Ameryce stał się przyczyną blisko dwóch i pół tysiąca zejść śmiertelnych! Należy on do leków zwiększających w mózgu poziom serotoniny, uważanej za hormon szczęścia, a zatem jest przepisywany nie tylko chorym cierpiącym na ciężką depresję i nerwicę natręctw, ale również osobom nie dotkniętym tak poważnymi przypadłościami.
Beztroska psychiatrów w szafowaniu lekami antydepresyjnymi jest doprawdy porażająca! Rokrocznie kilkanaście tysięcy recept na Prozac przepisuje się… niemowlętom! Do niedawna uważano, że charakter dziecka należy kształtować przez wychowanie, samodyscyplinę i zwalczanie niewłaściwych skłonności. Dziś – jak ostrzega amerykański profesor Francis Fukuyama – próbujemy iść na skróty i te same efekty uzyskiwać za pomocą leków. Takie postępowanie promują koncerny farmaceutyczne, które w celu zwiększenia zysków zrobią wszystko, jak też firmy ubezpieczeniowe doceniające fakt, iż leki są tańsze od trwającej dłuższy czas psychoterapii.
W stanach zjednoczonych ponad sześć milionów dzieci z zespołem ADHD otrzymuje specyfik o nazwie ritalin, będący pochodną… amfetaminy. Aplikuje się go nawet niemowlętom. W całej Uni Europejskiej sprzedaż tego preparatu podwaja się co rok; w Polsce ritalin ma zostać zarejestrowany już niebawem.
A zatem co oferuje psychiatria komuś, kogo zdiagnozowano jako osobę chorą umysłowo?
Po pierwsze, stawiająca taką diagnozę dyscyplina nie jest nauką, a po drugie nie jest w stanie nikogo wyleczyć. Może ona zaproponować życie na lekach psychotropowych i nie mało skutków ubocznych. Może też wpłynąć na zmianę osobowości.
Na zajęciach z psychiatrii, jakie odbywaliśmy we wspomnianej klinice profesora Bilikiewicza, zaprzyjaźniłem się z pacjentem, który pisał wiersze. Wysyłał je na konkursy i zdobywał nagrody. Jednak rodzicom chłopca nie podobało się, że zamiast towarzystwa innych preferował samotność. Psychiatrzy rozpoznali u niego schizofrenię, a kiedy skoczyli leczenie farmakologiczne chłopak już po pióro nie sięgnął.
W znakomitej książce Czarownicy i psychiatrzy E. Fuller Torres głosi tezę, że do leczenia zaburzeń umysłowych nie jest potrzebna wiedza akademicka, a jedynie umiejętność słuchania i wczuwania się w problemy drugiej osoby. Przytoczona poniżej opowieść jest tego dobitnym dowodem.
Pewnemu mężczyźnie wydawało się, że pod jego łóżkiem przyczaiły się potwory. Udał się więc do psychiatry, ale po wielu sesjach terapeutycznych (płacił po 100 dolarów za godzinę) nie odczuł żadnej poprawy. Potwory nadal okupowały podłogę pod jego łóżkiem jak gdyby nigdy nic. Wówczas zwierzył się ze swojego problemu kucharce, która w tygodniu gotowała mu obiady. Kobieta wysłuchała go uważnie, po czym dla pewności zapytała:
- One siedzą pod łóżkiem, tak?
Mężczyzna skinął głową.
- A to łóżko stoi na czterech nogach?
- Tak.
- Myślę, że jak pan obetnie te nogi, żaden potwór już tam nie wejdzie - dokończyła kobieta.
Zrozumienie i wczucie się w sytuację osoby uznawanej za chora psychicznie to podstawa postępowania terapeutycznego. Odbywając przed studiami staż na neurochirurgii pracowałem jako pielęgniarz. Do moich obowiązków należało roznoszenie obiadów pacjentom. Z tamtego okresu pamiętam pewną kobietę, panią Irenę, która miała guza mózgu. Odmówiła zjedzenie zupy, ponieważ – jak utrzymywała – do talerza zagląda jej koń. Co mogłem zrobić? Wyprowadziłem konia na szpitalny korytarz, przywiązałem do klamki u drzwi i zapewniłem pacjentkę, że zwierze nie będzie jej niepokoić. Kobieta spokojnie zjadła zupę i poprosiła o dolewkę.
Badania statystyczne, jakie ostatnio przeprowadzono w USA, wykazały, że współczynnik samobójstw wśród psychiatrów jest dziewięć razy wyższy niż wśród ogółu społeczeństwa. Zadajmy więc pytanie podstawowe: skoro nie są oni w stanie pomóc sobie, jak mogą leczyć innych?
Autor: Lek. Med. Krzysztof Chudziński |
źródło: http://www.nerwica.com/post202703.html#p202703
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
softsoul1802
Dołączył: 05 Maj 2009 Posty: 214
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 14:42, 27 Paź '10
Temat postu: |
|
|
Znam młodego mężczyznę, który w wieku niespełna 19 lat trafił do szpitala psychiatrycznego z powodu zdiagnozowanej depresji. Po prostu psychiatra prowadzący uznał go za chorego, stanowiącego niebezpieczeństwo dla własnego życia i skierował do szpitala. Tenże młody mężyczyzna ufając „specjaliście” iż wie co robi zastosował się do jego zaleceń, czego wkrótce bardzo pożałował. Ze spokojnego, apatycznego nastolatka w ciągu tygodni pobytu w szpitalu stał się agresywnym potworkiem, ale po kolei...
Opowiadał mi, że wtedy, w wieku tych nastu lat po prostu miał dylematy egzystencjalne i tak zaczęła się jego przygoda. Dodam, że mężczyzna ten jest na prawdę inteligentny, bystry, spokojny i moim zdaniem najnormalniejszy na świecie, jakkolwiek rozumiejąc normalność, on jest normalny, a przynajmniej trzyma się ogólnie przyjętych norm. Trzyma się tych norm z powodu nauczki jaką dostał właśnie w czasie pobytu w szpitalu. Według niego, dostrzeganie brutalnej rzeczywistości i niegodzenie się na życie w tej rzeczywistości uznawane jest za nienormalność. Niegodzenie się z rzeczywistością, nie oznacza wcale podejmowania prób samobójczych, ale po prostu wyrażanie bezsilności, względem całego gówna, jakie dostrzegasz w okół siebie i właśnie dostrzeganie i niegodzenie się z tym gównem, jest przez lekarzy uznawane za chorobę, wszakże według nich, człowiek powinien dostosowywać się do wszystkiego co go otacza. Dostosowywać? Co to znaczy tak na prawdę? Czasami sama nad tym główkuję i myślę, że mogłabym zostać uznana za wariata, bo nie wierzę w ogólnie przyjęty atak terrorystyczny 9/11, nie wierzę w lądowanie Amerykanów na księżycu i jeszcze sporo innych rzeczy, czyli... można mnie uznać za wariata, bo nie wierzę w to, w co większość wierzy i właśnie podobny problem miał ten biedny mężczyzna, gdyż tak na prawdę, jako ten młodzieniec, nie wiedział co tak na prawdę stanowi rzeczywistość ( nadmienie, że on nie miewał żadnych halunów).
No więc dał się położyć do szpitala w celu leczenia głębokiej depresji. I jak mi mówił, pierwsze dwa tygodnie nie były wcale złe, chodził na terapie i zajęcia, rano i wieczorem otrzymywał leki, które zażywał, jadał trzy posiłki dziennie i dopiero w trzecim tygodniu zorientował się, że jego pobyt w szpitalu nie jest kwestią leczenia depresji, ale wypraniem go ze wszystkiego możliwego, aby zaczął myśleć tak jak przyjęto właściwe myślenie za normę myślenia, czyli nie zastanawiać się zbyt dużo nad wszystkim i potrafić olewać to, co nie mieści się w ogólnie przyjętych normach. Jak się zorientował? Jego relacja, nawet dla mnie była niezłym zaskoczeniem.
A więc w trzecim tygodniu przyjmowania leku antydepresyjnego, dostał nieuzasadnionego szału, co pozwoliło ordynatorowi zatrzymać go na dłużej, wszakże w szpitalu psychiatrycznym atak agresji, to już niezły powód aby przypuszczać, że pacjent jest groźny przynajmniej sam dla siebie. Nadmienie, że ten człowiek jest na prawdę wyjątkowo spokojny i bardzo przyjazny i choć znam go długo, nigdy nie byłam świadkiem jakiegoś ataku agresji z jego strony. Tak więc dostał ataku szału, który terapeuci zrzucali na efekt tego, iż został odizolowany od społeczeństwa, co według niego wcale tak nie było, wszakże rodzina i bliscy przyjaciele odwiedzali go, siedząc w jego sali nawet kilka godzin. Ode mnie powiem, że ten człowiek jest typem samotnika i wcale nie przepada za niewiadomo jakimi atrakcjami i towarzystwem.
On świetnie odnajdował się w czytaniu książek, słuchaniu ulubionej muzyki i stosował się do wyznaczonego planu dnia w szpitalu, ot i tyle. I tak mu było dobrze z tym wszystkim do czasu wspomnianego ataku szału w trzecim tygodniu, kiedy to właśnie skuto go w pasy i podano środek uspokajająco nasenny. Tak też w pasach się obudził, ale... że sam był w szoku iż takie zajście miejsce miało, zanim dał znać, że się obudził... rozmyślał sobie. Rozmyślał nad tym, dlaczego popadł w taką wściekłość, skąd wzięło się w nim tyle agresji, kiedy tak na prawdę zawsze uważał, że taka nieuzasadniona agresja jest często wynikiem bardzo niskiego intelektu. Właśnie o tym rozmyślał, ale zanim doszedł do jakiegoś konkretnego wniosku, spokojnie zakomunikował, iż się wybudził a następnie przewieziono go do sali i tam dalej poddał się rozmyślaniu. Nie rozpisując się jak go olśniło, w każdym razie pomyślał, że warto byłoby zainteresować się lekami antydepresyjnymi jakie mu podawano. Nie miał dostępu do internetu, ani choćby (mimo istnienia szpitalnej biblioteki) do żadnej książki medycznej, więc postanowił nie zażywać więcej leków. Opowiadał, że na niektórych zmianach pielęgniarki kontrolowały branie leków, więc gdy musiał połknąć, po chwili szedł do toalety, aby wymusić wymioty i zawsze kontrolował papierem toaletowym zwiniętym w coś rodzaju patyka, czy zwrócił wszystkie leki, jeśli pielęgniarki na zmianie nie kontrolowały, po prostu zawijał leki w chusteczkę, a następnie w czasie spaceru, wyrzucał do kosza w przyszpitalnym parku. Z karty pacjenta wiszącej przy łóżku spisał sobie nazwy podawanych mu leków i po prostu żył sobie tak przez następne trzy tygodnie w szpitalu, co w sumie dało razem sześć tygodni spędzonych w szpitalu. To był jego pierwszy i jak dotąd ostatni pobyt nie tylko w szpitalu, ale po powrocie do domu i wyczytaniu informacji o podawanych mu lekach, nigdy więcej nie odważył się nawet pójść do psychiatry.
A więc, aby zakończyć tą zagadkę, haha, powiem tak. Wychodząc do domu, dostał recepty z lekami, które powinien jeszcze zażywać w domu. Były to te same leki, które podawano mu w szpitalu. Wykupił je aby zapoznać się z ulotką, ale nigdy więcej nie zażył. Osobiście od niego dostałam ulotkę z tych leków, gdyż po prostu powiedziałam mu, że chcę to napisać na pewnym obcojęzycznym dla niego forum, tak też nie będę wymieniała nazwy leku, bo po prostu nie chcę mieć ewentualnych problemów prawnych z firmą farmaceutyczną, która takowe produkuje, ale pewna treść ulotki brzmi następująco: „Zudem sollten Sie wissen, dass Patienten unter 18 Jahren bei Einnahme dieser Klasse von Arzneimitteln ein erhöhtes Risiko für Nebenwirkungen wie Suizidversuch, suizidale Gedanken und Feindseligkeit (vorwiegend Aggressivität, oppositionelles Verhalten und Wut) aufweisen.” W wolnym przez mnie tłumaczeniu, brzmi to następująco: „Powinni Państwo wiedzieć, że pacjenci poniżej 18 roku w czasie zażywania tej klasy medykamentów wykazują wysokie ryzyko skutków ubocznych, takich jak próby samobujcze, myśli samobójcze i wrogość (przewaünie agresja, zachowania opozycyjne i wściekłość).” Do tego, również dostał lek uspokajający, który ma właściwości wysoko uzależniające. To znaczy efekty wściekłości miał łagodzić lekami uspokajającymi, które w połączeniu po prostu miały działać ogólnie ogłupiająco. Pomijając ten fakt. Mężczyzna ten jaki by nie był, jest zwyczajnie normalny, ma problemy takie czy owakie, z którymi każdy z nas boryka się na codzień, jest na prawdę normalnym i spokojnym człowiekiem. I na co mi właśnie zwrócił uwagę... a mianowicie na to, że w ulotce napisane jest że osoby poniżej 18 roku życia mogą miewać takie a nie inne skutki uboczne i właśnie.... a skąd jego organizm wiedział, że był w 18,4 roku życia, a powiedzmy osoba w wieku 17,6 nie mogłaby bez ryzyka zażyć tego leku. Przecież organizm ludzki nie jest ekstremalnie dokładnym zegarkiem, który wskazuje nam, kiedy i jakie leki możemy przyjmować. U jednego człowieka ten lek nie wywrze skutków ubocznych w wieku równo 18 lat a u innego w wieku 18,4 wywrze skutek jak u 17-to latka. Właśnie w tym było rozwiązanie... młodym ludziom boryającym się z przeróżnymi problemami związanymi z wiekiem, nie powinno się przepisywać przynajmniej takich leków, wszakże bilogia wbrew nauce płata figle i gdyby nie zdrowy umysł tego wtedy chłopaka, prawie zrobiono by z niego chorego. Dziś ten człowiek nie ma problemów egzystencjalnych, żyje podobnie jak wcześniej, ale wystarczy pomyśleć, ilu młodym ludziom wciśnięto chorobę psychiczną, depresje czy chren wie co jeszcze. Ten człowiek nie jest przeciwko medycynie, ale przeciwko sandardowi jaki uciera się każdego dnia. Sam twierdzi, że medycyna ogólknie jest potrzebna i pozytywna, ale bez przesady i z większą rozwagą, wszakże według niego, nawet najlepszy cud techniki czy medycyny może być zgubą jednostki, co niesie za sobą dalej idące skutki, a tak na prawdę mimo że stanowimy społeczeństwo... liczy się tylko to co głośno powiesz, nie zaś że z powodu patrzenia na ogół, gdzieś w świecie umiera jednostka lub zostaje uznana za wariata.
Szczerze ode mnie... jego opowiadnie jest dla mnie bardzo wartościowe i pouczające. Ekstremalnie widać, że ogół to ogół i według ogółu taka jest "normalność" i wszyscy muszą się jej trzymać. Całe szczęście, że on nie wyraził tego głośno i publicznie, wszakże byłby już spiskowcem, haha. Może nie tu, ale w swoim środowisku, ludzi niezbyt bystrych czy jakkolwiek samodzielnie myślących raczej na pewno
P.S. Przepraszam za błędy literowe. Po przeczytaniu widzę, że jest ich kilka ale lepiej napiszę przeproszenie, aniżeli zajmie mi poprawnianie ich
_________________ The main cause of stress is daily contact with idiots.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
eNKa
Dołączył: 08 Gru 2008 Posty: 634
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 10:25, 16 Gru '12
Temat postu: |
|
|
W Niemczech, w tym „nowoczesnym, demokratycznym, socjalnym, etc. kraju, 75 dzieci jest porywanych przez „Jugendamt” każdego dnia. Mało tego - porywa się też każdego dnia dorosłych. W ich wypadku 650 razy dziennie (tą „robotą” zajmuje się tzw. Sozialpsychiatrischer Dienst (SpD), który nie nosi broni, a korzysta z pomocy policji, która na jego polecenie strzela, jakby kto stawiał opór.
http://interia360.pl/swiat/artykul/niebezpieczne-wiesci-zza-odry,59020
W ostatnim czasie coraz częściej pojawiają się w polskich mediach doniesienia o pogwałceniu praw Polaków, mieszkających na stałe w Niemczech.
Jugendamty na potęgę odbierają naszym rodakom dzieci, powołując się na ich dobro. Walczących o swoje dzieci rodziców również może spotkać sądowa niespodzianka w formie nakazu „leczenia neuroleptykami”. Przypomnijmy: są to substancje niemające właściwości leczniczych, a jedynie paraliżujące neurony, a ich przymusowe podawanie zakazał w lipcu 2012 Najwyższy Sąd Niemiec.
Praktyka jest prosta
Pojawia się pismo, w którym na podstawie § 1666 BGB (Buergerliches Gesetzbuch) postanawia się odebrać dziecko rodzinie X na bazie podejrzenia o zagrożeniu jego dobra. To wystarczy. Pukanie do drzwi, policja, kilka osób po cywilnemu. Rodzice mogą tego oczywiście nie rozumieć i walczyć o dziecko, które nagle „ktoś chce porwać”, pokazując jakiś papierek urzędowy.
Czysty horror, wydawałoby się?
Nie! To 75 razy dziennie teraźniejszość w Niemczech, bo tyle dzieci w tym „nowoczesnym, demokratycznym, socjalnym, etc. Kraju” porywa „Jugendamt” każdego dnia. Mało tego - porywa się też każdego dnia dorosłych. W ich wypadku 650 razy dziennie (tą „robotą” zajmuje się tzw. Sozialpsychiatrischer Dienst (SpD), który nie nosi broni, a korzysta z pomocy policji, która na jego polecenie strzela, jakby kto stawiał opór.
Wyroki najwyższych instancji wstrząsnęły niemiecką psychiatrią
która ruszyła do medialnej kontrofensywy. W mediach na co dzień wielka psychiatryczna propaganda mąci ludziom w głowie, jacy to niebezpieczni ludzie teraz „będą zagrażać naszemu życiu”. Psychiatrzy płaczą wręcz „w trosce o pacjentów” tekstami: co my teraz zrobimy bez przymusu, wszyscy nam pouciekają i stan ich się pogorszy; dajcie nam więcej pieniędzy, dajcie nam więcej personelu, dajcie nam mobilne jednostki do działań interwencyjnych w miejscu zagrożenia i koniecznie przywróćcie „przymus leczenia neuroleptykami”, bo przecież nie damy rady zadbać o zdrowie tych biednych ludzi.
Oprócz takiej propagandy wręcz tajne posunięcia polityczne
powinny zabierać naszym Rodakom w Niemczech sen z powiek! Najpierw 15.11.2012 na Jesiennej Konferencji spotkali się w pośpiechu ministrowie jurysdykcji wszystkich landów pod przykrywką zmian ustaw w prawie w ogóle nie dotyczącym tematu "przymusu leczenia".
Na spotkaniu ustalono jedynie do protokołu, że „przymus leczenia neuroleptykami” musi mieć podstawy prawne... jest więc propozycja nowej ustawy... nr taki a taki... nie ma alternatywnych propozycji?... Nie ma... Dziękujemy... Pozycja następna, nr taki, a taki...
I tak w formie protokolarnej przechodzi coś, co właśnie zostało zakazane i wraca do rzeczywistości jeszcze dobitniej, bo fachowcy już się o to postarali, żeby była możliwość na zamknięcie „na leczenie neuroleptykami” dosłownie każdego. Tego samego wieczoru w wiadomościach niemieckich dowiedzieliśmy się, że ministrowie uchwalali coś w kwestii ochrony danych na Facebooku, uchwała o „przymusie leczenia neuroleptykami” pojawiła się jedynie w jakimś zakamarku na stronie ministerstwa jurysdykcji, a jej znalezienie możliwe było tylko w przypadku rzeczywistego zainteresowania tematem. Na 19.11. zaplanowano przegłosowanie ustawy i tylko dzięki niemieckim aktywistom ruchu na rzecz zakazu „przymusu leczenia psychiatrycznego” udało się taki obrót sprawy powstrzymać.
Im więcej czasu mija, tym gorzej dla psychiatrii,
gdyż z różnych końców republiki meldują się już głosy, że zakaz przymusowego „leczenia neuroleptykami” miał w minionym pół roku pozytywny wpływ na samopoczucie „pacjentów”, którzy skorzystali z sytuacji i odmówili dalszego przyjmowania tych trujących substancji. Niektórzy fachowcy chwalą nagle, że dzięki temu okazało się, iż bez „przymusowego leczenia neuroleptykami” udaje się poszkodowanym dużo łatwiej stanąć na nogi.
Wielu korzysta w międzyczasie z form alternatywnych, co skutecznie poprawia ich samopoczucie. W podobny sposób opowiedział się w swoim komunikacie Zjazd Sędziów Sądów Rodzinnych...
Panika wśród psychiatrów i polityków
Przyblokowanie błyskawicznego wprowadzenia nowej ustawy oznacza, że trzeba powołać komisję, podjąć się publicznej dyskusji z kręgami fachowców, ze stowarzyszeniami pozarządowymi, etc. To wszystko kosztuje czas i teoretycznie taka ustawa mogłaby się pojawić dopiero w połowie 2013 roku. Dla psychiatrów i ich lobby taka zwłoka czasowa może jednak oznaczać, że „ilość zachorowań” w tej „dziedzinie” już drastycznie spadnie, a ludzie zaczną zadawać pytania o cały ten chemiczny brud i o odpowiedzialność za przypadki śmierci w psychiatrykach (np. w roku 2010 zmarło w niemieckiej psychiatrii 10 tys. osób - taką kwotą operowano podczas jednej z komisji fachowców w październiku 2011 r. w Urzędzie Kanclerza).
„Nowa Ustawa” do końca roku?
Na 10.12.2012 w pośpiechu powołano „Komisję Prawną”, która w eksternistyczny sposób ma umożliwić wprowadzenie „nowej ustawy” jeszcze w grudniu tego roku. Zaproszono wygodnych „dyskutantów” i odbędzie się niby „narada z obecnością Osób Dotkniętych”, która posłużyć ma jako przykrywka „otwartej dyskusji publicznej”. W ten sposób rząd niemiecki chce odfajkować obowiązek „debaty publicznej” i jeszcze w tym roku wprowadzić te sprzeczne z konstytucją ustawy w życie, co będzie już oznaczało tyranię, gdyż każda osoba, która mieszka na terenie Niemiec będzie mogła być poddana „przymusowemu leczeniu neuroleptykami” zawsze wtedy, kiedy tak ustali psychiatra...
W kontekście tego tematu jeszcze tu: viewtopic.php?t=6021
_________________ "każdy samolot ma skrzydła więc jest też szybowcem"
"Do protestujących dołanczają się też wszelkiego rodzaju organizacje..."
~Bimi
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Goska
Dołączył: 18 Wrz 2007 Posty: 3535
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 13:19, 16 Gru '12
Temat postu: |
|
|
W tym demoratycznym niemieckim kraju nie jednego - wiezniow politycznych. Wiemy wszak, ze opozycja jednak istnieje wszedzie - nawet w Bundestagu !!!
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Shaggy1988
Dołączył: 02 Gru 2012 Posty: 2
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 19:02, 21 Gru '12
Temat postu: |
|
|
Kajfi8 napisał: | W Polsce jest tak, ze jak ladujesz w szpitalu psychiatrycznym to pytaja sie ciebie o zgode na leczenie. Jesli tej zgody jednak nie udzielisz, sprawa idzie do sadu, a ty czekasz sobie na wynik w kaftanie. Sad orzeka jednak zawsze na twoja niekorzysc poniewaz pyta twojego lekarza prowadzacego o twoj stan zdrowia psychicznego. Kolo sie zamyka i jak juz raz tam trafisz to jest to gorsze niz wiezienie dlatego ze tam sedzia i Bogiem jest ordynator i to on decyduje o twoim losie! Jak mu sie spodoba mozesz siedziec i do konca zycia przypiety pasami do lozka z cewnikiem w pycie |
Co Ty wogóle opowiadasz za głupoty !
Pracuje w takim zakładzie i to co mówisz jest absolutną nie prawdą!
Po pierwsze nie czeka sie na rozprawe w kaftanie ;/
Po drugiem, jest bardzo duzo przypadków w ktorych na rozprawach pacjenci podpisują zgode i wychodzą jeszcze tego samego dnia.
A pasy to jest ostatecznosc!!
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
monstrumis
Dołączył: 04 Gru 2012 Posty: 105
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 00:28, 23 Gru '12
Temat postu: |
|
|
Przerażające techniki stosował (a może i stosuje nadal) CIA w programie MK-ULTRA. Metoda "psychic driving" ma na celu łamanie i tworzenie nowej osobowości pacjenta poprzez poprzez natłok bodźców, głownie dźwiękowych i halucynacje spowodowane przez LSD. Takim eksperymentom byli poddawani nieświadomi tego ludzie, np. pacjenci szpitali psychiatrycznych i klinik odwykowych.
W 1977 roku CIA ogłosiło zaprzestanie metod tego typu, po 30 latach tajnych eksperymentów.
Obecnie istnieją informacje, że CIA wyrafinował techniki i pracuje nad miniaturowymi implantami, które potrafią powodować różne stany emocjonalne, wysyłać dźwięki a nawet słowa poprzez mikrofale bezpośrednio do mózgu ofiary-pacjenta.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
WZBG
Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 3598
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 17:36, 16 Gru '15
Temat postu: |
|
|
Cytat: | Pięć milionów zamordowanych w 10 lat
Pięć milionów zamordowanych w minionych 10 latach, przez jedną tylko pseudospecjalizację medyczną, zwaną psychiatrią. To nie jest mój tytuł, ale z „Natural News” z 27 maja 2015 r. Analiza działalności psychiatrów i przemysłu psychiatrycznego w okresie ostatniej dekady doprowadza do wstrząsających wniosków.
http://wolna-polska.pl/wiadomosci/piec-milionow-zamordowanych-w-10-lat-2015-12
Centrum Nordic Cochrane postanowiło dokonać oceny bezpieczeństwa stosowanych przez psychiatrię leków i porównać korzyści wynikające z ich przyjmowania, ze stratami. Badano podstawowe parametry tylko w dwu jednostkach chorobowych tak modnych obecnie, jak depresja i demencja. Wnioski są druzgoczące dla przepisywanych, legalnie, za zezwoleniem władz politycznych i dopuszczonych do obrotu leków przeciwdepresyjnych i przeciw demencji. Wniosek: Brak jakichkolwiek korzyści z powszechnie stosowanych leków przeciwdepresyjnych i przeciw demencji. Wielu pacjentów otrzymuje je niepotrzebnie. 4% chorych, otrzymując leki na recepty umiera wcześniej, aniżeli pacjenci nie leczeni lekami farmaceutycznymi, a przyjmujący tzw. naturalne metody leczenia, na przykład fitoterapię.
Prof. C.Gotzsche z Centrum Nordic Cochrane powiedział jednoznacznie, że leki psychotropowe są całkowicie bezużyteczne. Po pierwsze, badania tych preparatów są w większości przypadków finansowane przez przemysł, który z oczywistych względów zainteresowany jest wprowadzaniem preparatu na rynek. Piszę celowo preparatu, ponieważ one nie leczą, podobnie jak preparatami są dzisiejsze papierosy, specjalnie obrabiane w celu podniesienia stopnia uzależnienia. Liczba samobójstw wśród chorych przyjmujących psychiatryczne leki z recepty jest około 15 razy większa, aniżeli wśród pacjentów leczonych innymi metodami.
Autorzy, na podstawie oficjalnego piśmiennictwa produkowanego przez przemysł ustalili, że tylko w ostatniej dekadzie przyczyniły się te preparaty do 5 milionów zgonów. Podkreślam, że są to oficjalnie wydrukowane prace naukowe. Wielokrotnie podawałem, że istnieje monopol wydawniczy, na przykład Elsevier, w Polsce zwany Urban & Partner, w którym to działy marketingu decydują, co może być wydrukowane, a co nie. Zaraz po „przemianach” 1990 roku przystąpiono do likwidacji polskiego piśmiennictwa naukowego i z istniejących 2000 tytułów, w 10 000 000 nakładzie, nie zostało prawie nic. Praktycznie polscy lekarze, za zgodą polityków, zostali pozbawieni możliwości pisania prac naukowych i dzielenia się z kolegami swoimi obserwacjami.
A jakie były początki tych pseudonauk?
Pierwsza „biblia” psychiatryczna, tzw. „MAD I”, wydana w 1928 roku, zawierała opis 28 chorób psychicznych. Po 80 latach, w „MAD V” wydanym w 2005 roku, było już koło 300 chorób psychicznych. Takie rozmnażanie chorób psychicznych mogło mieć miejsce tylko i wyłącznie na potrzeby służb specjalnych, pilnujących porządku mniej wartościowego społeczeństwa.
O tym, że wojsko i służby były żywotnie zainteresowane praniem mózgów ludzi, świadczą podstawowe fakty. Już koło 1930 roku FBI rozpoczęło program MK Ultra, który miał opracować metody m.in. kierowania tłumami, wydobywania zeznań bez mordowania itd. Używano w tym programie narkotyków, elektrowstrząsów itd. Wojsko chciało opracować programy robiące z młodych chłopców maszyny do zabijania. Przypomnę, że jeszcze w czasie wojny secesyjnej w latach 1860-1865 znajdowano muszkiety nabite aż 13 kulami. Świadczyło to o tym, że żołnierz posłusznie wypełniał rozkazy oficera ładując broń, ale religia i wychowanie zakazywało mu uśmiercania drugiego człowieka.
Obecnie treningi prowadzone przez wojsko i wymazywanie prawa naturalnego oraz likwidacja religii katolickiej, a właściwie tworzenie nowej globalnej azjatyckiej religii powoduje, że młodzi ludzie nie mają zahamowań przed mordowaniem. Mało tego, jest to tolerowane przez wymiar sprawiedliwości, co możemy obserwować zapoznając się z dziwnymi wyrokami oraz skasowaniem kary śmierci.
Przed kilku laty CIA odtajniło ponad 18 000 stron takich dokumentów i można się z nimi za kilkadziesiąt dolarów zapoznać. Badania były prowadzone bardzo sprytnie poprzez podział tematu na wiele ośrodków naukowych, z których większość nie zdawała sobie w początkowym okresie eksperymentów sprawy, o co chodzi. Badania polegały na przykład na wstrzykiwaniu ciężarnym kobietom pierwiastków promieniotwórczych. Jednocześnie stworzono specjalną sekcję do dezinformacji społeczeństwa odnośnie eksperymentów.
Wszystko to udawało się załatwiać poprzez łapówki dla lekarzy, bankiety i inne materialne profity, takie jak honoraria za książki. Tworzono ad hoc cała masę nowych jednostek chorobowych, takich jak ADHD. Pomimo faktu, że autor tego pomysłu przyznał się otwarcie w 2009 roku, że nic takiego jak ADHD nie istnieje, że jest to wytwór jego wyobraźni, to każdy może się przekonać, że cała masa hochsztaplerów nadal leczy tą nieistniejącą jednostkę chorobową u biednych dzieci ogłupianych przez „specjalistów”. W samej Warszawie pod bokiem Ministerstwa, nie wiadomo dlaczego zwanego Zdrowia i Naczelnej Izby Lekarskiej, znajduje się kilkadziesiąt przychodni, oferujących leczenie ADHD. Wyszukiwarka Google na pojęcie ADHD Warszawa wyświetla 322000 linków. Proszę mi powiedzieć, czym to sie różni od wróżenia z fusów pospolitych szamanów? I jest to zatwierdzone przez władze państwowe. Od razu mamy odpowiedź na pytanie, kto tu rządzi.
Moim zdaniem takie specjalizacje jak psychiatria, psychologia, seksuologia, czyli zwykłe pi…..nie., powstały nie dlatego, że są to dziedziny medycyny, ale dlatego, że poprzez ustawy można swoimi ludźmi wsadzać przeciwników politycznych do więzień. Seks bez uczucia to zwykła masturbacja dla Biologicznych Robotów.
Wyjaśnię. ŻADNA z tych pseudospecjalizacji, pomimo 100-letniego istnienia, nie zbudowała warsztatu naukowego, czyli nie opracowała metod analitycznych, pozwalających w sposób liczbowy dokonywać porównania dwóch pacjentów. Przykładowo, poprzez badanie poziomu cukru mogę powiedzieć, czy dany lek jest skuteczny, czy też nie. Niczego takiego w wymienionych „specjalizacjach” nie opracowano. ŻADEN „specjalista” z tych dziedzin nie zleca wykonania podstawowych badań toksykologicznych w celu wyjaśnienia, czy dana choroba nie jest zatruciem przewlekłym, czy po prostu okresową niedyspozycją z niewyspania. Proszę zauważyć, jak to obecnie nagłaśnia sie sprawę zgonów z powodu smogu. Czyli z jednej strony wiemy, że to szkodzi, ale z drugiej strony nie wolno o tym uczyć.
Nie słyszałem, ani nie widziałem żadnego skierowania wydanego przez psychiatrę, czy psychologa, na wykonanie najprostszych badań neurotoksycznych, typu zatrucie ołowiem, fluorem, rtęcią, aluminium, czy pestycydami fluoroorganicznymi, czyli gazami bojowymi, czy innymi. A przecież obecnie nawet małym dzieciom wstrzykuje sie rtęć i aluminium bezpośrednio do krwiobiegu pod pretekstem szczepień. I to wstrzykuje się w ilości przekraczającej o 5000% dopuszczalne normy! Brak jakichkolwiek badań medycznych, co się dzieje z takim dzieckiem po wstrzyknięciu tych 10, czy 15 szczepionek, z których każda zawiera od 20 do 40 razy większą, aniżeli dopuszczalna, dawkę neurotoksyny. Pomimo, że nawet WHO uznało, że wymienione powyżej substancje i pierwiastki są neurotoksynami, czyli substancjami uszkadzającymi Centralny Układ Nerwowy, to wymienieni specjaliści nie sprawdzają poziomu tych chemikaliów we krwi u swoich pacjentów.
O seksuologii nie wspominam, jest to zwykłe mechaniczne p….nie , którego rozwój zawdzięczamy także służbom specjalnym, masowo od kilkuset lat używającym seksu do kompromitacji określonych osób. Przykładowo, dla Władysława IV, znanego bawidamka, w Wenecji w okresie postu organizowano specjalne bale, aby go przekupić i wplątać w wojny z Turcją. Przeprowadza się to w uproszczeniu w bardzo prosty sposób. Naciąga daną dziewczynę na seks pod wpływem narkotyków, wykonywany w tajnym atelier. Potem grozi się ujawnieniem kompromitujących zdjęć, a przyzwyczajenie do narkotyków robi swoje. W ten sposób również „łapie” się mężczyzn, typowym przykładem jest pewien senator. Służby zawsze korzystały z prostytutek, vide O. Palmer. Podobno w Polsce kilkaset dziewczyn ginie w ten sposób i całkowita cisza. W Rosji na temat porywania kobiet przez chazarska mafię powstają nawet filmy fabularne.
W Galicji, za czasów austriackich, 95 % prostytutek było żydówkami, tata pełnił rolę szpicla policyjnego, a mama była burdelmamą. Tak przynajmniej stwierdza pewien doktorat z MIT-u. Poza tym obrzezanie, czyli obcięcie napletka, powoduje usunięcie większości receptorów znajdujących się właśnie w napletku, tworząc pewnego rodzaju kalekę. Stąd potrzeba silniejszych bodźców, stąd pederastia. Nie wspominając o zatruciach na przykład rtęcią w tworzeniu pederastów. Tworzy się później i mianuje rozmaitej maści komitety, które decydują o tym, co jest dobre, a co nie. Przykładowo, zmiana definicji pojęcia „epidemia” przez WHO w 2009 roku, została dokonana przez zespół ludzi, będących na etatach firm farmaceutycznych. Podobnie powstał rzekomo doradczy zespół p. mgr prof. Lidii Brydak, tzw. Flu Forum, składający się z dwóch lekarzy i 20 ludzi innych zawodów, mających ustalać, jak się leczy grypę. Podobnie zaliczenie pederastii do normalnego stanu zdrowia, a nie zboczenia, dokonał zespół składający się z „z wielbicieli przemysłu farmaceutycznego”.
Poniżej podam konkretne przykłady manipulacji tej branży.
GSK wypuścił na rynek preparat zwany Paxil. Preparat ten został wprowadzony na rynek, jako rzekomo przebadany, doskonale działający lek przeciwdepresyjny. Tymczasem badania i analiza publikacji naukowych wykazały już w 2004 roku, że lek ten nie działa na młodzież, a wręcz w niektórych przypadkach skłania do agresji, samobójstw, zabójstw. GSK wiedząc o tym, zamiast ostrzec lekarzy, nakłaniał ich do przepisywania tego preparatu dla nastolatków i dzieci. Doprowadziło to do znacznego wzrostu przypadków przemocy wśród młodzieży, samobójstw i zabójstw. Badania przeprowadzone przez Instytut Bezpieczeństwa Leków, opublikowane w 2010 roku wykazały, że wśród 31 istniejących na rynku „leków” psychiatrycznych przepisywanych na recepty, nieproporcjonalnie związanych z aktami przemocy, Paxil zajmuje 3 miejsce. Badania udowodniły, że na każde 250 biorących ten preparat, co najmniej jedna osoba brała udział w akcie przemocy. W 2011 roku na wydane 14 milionów recept na ten preparat, zanotowano ponad 56 000 aktów przemocy. Ciężkie zdarzenia niepożądane były 260 razy częstsze, aniżeli w grupie przyjmującej placebo. Samobójstwa wśród osób przyjmujących Paxil przez 8 tygodni były 10,3% częstsze. GSK w roku 2012 wypłacił miliard dolarów w 800 procesach odszkodowawczych i 3 miliardy dolarów ugody z Departamentem Sprawiedliwości za nielegalny obrót Paxilem. Wielka Brytania już w 2003 roku zakazała sprzedaży Paxilu, zwanego w Anglii Seroxat, młodzieży poniżej 18 roku życia. Preparat nadal jest w sprzedaży.
FDA ostrzega: „Leki przeciwdepresyjne zwiększają ryzyko myśli i zachowań samobójczych u dzieci i młodzieży i młodych dorosłych, nawet w krótkoterminowych dawkach, w porównaniu z placebo. Kobiety w okresie ciąży nie powinny ich brać, ponieważ mogą spowodować wady wrodzone, w tym wady serca u płodów”. Czy spotkałeś się kiedykolwiek Szanowny Czytelniku, z takimi ostrzeżeniami wśród Tobie bliskich ludzi?
I na koniec, jak zawsze, najciekawsze. Prasa głównego nurtu dezinformacji cały czas straszy nas strzelaninami w pozostałych Stanach. Nie jest to specjalnie dziwne, ponieważ polskojęzyczne media właścicieli niemieckich są pod amerykańskim nadzorem. Nie mogą więc podawać prawdziwych faktów. Otóż okazało się, że analiza tych wszystkich przypadków strzelanin w USA wykazała, że łączy je nie posiadanie broni, ale pobieranie leków antydepresyjnych. Dokładne przedstawienie nazwisk i leczenia znajduje się na stronach „Natural News” z 21 czerwca 2015 roku
Dziennikarz, który jako pierwszy opisał podejrzane sprawy i podał to na swojej stronie Noveske Rifleworks, pan John Noveske, został tajemniczo zabity w swoim samochodzie. Garry Web, który ujawnił operacje CIA zalania kokainą Los Angeles, popełnił wg oficjalnej wersji samobójstwo, strzelając sobie dwa razy w głowę. Frank Olson współpracownik programu MK-ultra, wyskoczył z pokoju hotelowego, znajdującego się na 10 piętrze. Wykonana sekcja zwłok w Narodowym Centrum Prawa George Washington University, przez prof. Jamesa Starrsa wykazała, że F. Olson najpierw sobie połamał żebra i potem uderzył się bardzo silnie w głowę w pokoju, a dopiero na końcu wyskoczył z tego 10 piętra.
Tak więc widzisz Szanowny Czytelniku, że mjr Sekuła nie był jedynym seryjnym samobójcą, strzelając sobie najpierw jedyną zdrową ręką lewą w lewą rękę, potem dodatkowo w brzuch, potem dopiero w głowę. Twardy Gość, poczekał jeszcze 2 godziny, aby nie budzić żony w nocy i dopiero po tych dwu godzinach zadzwonił do niej do domu, a potem zszedł z drugiego piętra, aby otworzyć jej drzwi i padł. Takich bohaterów mamy mało. Chociaż osobiście mnie wydaje się, że większą bohaterką jest taka pani z Komendy Głównej Policji, która w TV z rozbrajająca szczerości, jak na kobietę przystało, podała, że badań balistycznych nie będzie się wykonywało, ponieważ ktoś tam, coś tam na komputerze napisał. No, ale kobietom się więcej wybacza. Na balistyce znać się nie musi, na strzelaniu także, byleby ładnie wyglądała. Takich spraw można przytoczyć całe tuziny. Na przykład ta Pani Komendant od Magdalenki G.B.
W celu zmiany nastroju, trochę z innej beczki. O tym, że prawo obecnie robi się pod… świadczą poniższe przykłady:
– Kalifornia – uważa się za niezgodne z prawem prowadzenie samochodu przez kobiety w szlafroku.
– New Brutan – wóz strażacki nie może przekraczać prędkości 25 mil/godzinę, nawet gdy jedzie do pożaru.
– W Nowym Orleanie kobieta nie może prowadzić samochodu, chyba że przed samochodem biegnie jej mąż i macha flagą. Oj, przydałoby się u nas w miastach.
– Montana – nie możesz zostawiać owiec samych w domu. O dzieciach nie wspominają.
– Pensylwania – jeżeli w nocy jedziesz polną drogą, musisz co milę wystrzelić rakietę i odczekać 10 minut, aby nie straszyć zwierząt gospodarskich. Oj, przydałoby się to u nas, szczególnie w niedzielę, w niektórych wsiach.
13.12.2015
Autorstwo: dr Jerzy Jaśkowski | http://wolnemedia.net/zdrowie/piec-milionow-zamordowanych-w-10-lat/
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów
|
|