W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Polityka po alpejsku  
Podobne tematy
Demokracja bezpośrednia25
Stowarzyszenie Demokracja Bezpośrednia120
Zestaw do demokracji bezpośredniej za 400zł 4bez ocen
Pokaz wszystkie podobne tematy (6)
Znalazłeś na naszym forum inny podobny temat? Kliknij tutaj!
Ocena:
5 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Odsłon: 2993
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Goska




Dołączył: 18 Wrz 2007
Posty: 3535
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 15:45, 18 Lis '08   Temat postu: Polityka po alpejsku Odpowiedz z cytatem

Nie znam Cię, prezydencie! - polityka po alpejsku
Opublikowano: 17.11.2008 | Kategoria: Polityka
Parlamentarzyści dojeżdżają do pracy rowerami, a prezydenci jeżdżą pociągami, drugą klasą… To nie sen. To szwajcarska rzeczywistość. Politycy mają tak ograniczoną władzę, że często nawet nie warto znać ich nazwisk.

Jak na tę porę dnia było jeszcze sporo pustych miejsc. Siedziałem pod oknem. Lubię patrzeć na góry i czuć spokój, który emanuje z ich zaśnieżonych szczytów… Pociąg zatrzymał się na kolejnej stacji. Przez cztery minuty obserwowałem bez pośpiechu wsiadających podróżnych.

- C’est libre? - spytał ktoś.

Wyrwany z przyjemnej zadumy, szybko odwróciłem głowę. Napotkałem serdeczny uśmiech i miłe oczy, uprzejmie pytające o wolne miejsce. Szybko odparłem, że oczywiście, można się przysiąść. Chwilę przyglądałem się mojemu współtowarzyszowi podróży. Kogoś mi przypominał, nie wiedziałem kogo, ale byłem pewien, że już kiedyś widziałem tę twarz w gazetach. Jednak ze względu na mój toporny francuski, nie odważyłem się zagadnąć i wybadać, kim jest mój tajemniczy sąsiad. Starszy pan wyjął gazetę, a ja powróciłem do podziwiania krajobrazu… Tak oto przegapiłem okazję na rozmowę z prezydentem Szwajcarii.

Zupełnie nieświadomie spędziłem kilkadziesiąt minut z Josephem Deissem, ówczesnym prezydentem Konfederacji Szwajcarskiej. Czy znacie to nazwisko? Czy kojarzą się Wam z kimś, takie osoby jak: Samuel Schmid, Moritz Leuenberger, Micheline Calmy-Rey? Podejrzewam, że są Wam one równie nieznane jak mnie przed kilkoma laty. A są to - w kolejności urzędowania - głowy państwa szwajcarskiego. Dlaczego jednak nie są znani? Dlaczego nie mówi się o nich?

Choć przez tutejsze banki przelewają się ogromne sumy pieniędzy, wielkie międzynarodowe koncerny tu płacą podatki, a wiele światowych decyzji jest podejmowanych właśnie u Helwetów, to nie mamy zielonego pojęcia, kto rządzi tym krajem! - Szczerze mówiąc, również wielu Szwajcarów musi się chwilę zastanowić nad nazwiskiem aktualnego prezydenta. I wiecie co? To jest właśnie najpiękniejsze!

DEMOKRACJA BEZPOŚREDNIA

Politycy mają tak ograniczoną władzę, że często nawet nie warto znać ich nazwisk. Każdą ustawę uchwaloną przez parlament można przecież odrzucić za pomocą referendum. Jeśli ustawa nie dotyczy zmian konstytucyjnych, wystarczy zebrać jedynie 50 tys. podpisów w ciągu 100 dni. W przypadku zmian konstytucyjnych ustawa musi zostać zatwierdzona przez obywateli, poprzez referendum (tzw. referendum obowiązkowe). W takim systemie, gdzie decyzje „rządzących” nie są ostateczne, korupcja nie ma większego sensu. Tym bardziej, że istnieje jeszcze jeden mechanizm szwajcarskiej demokracji bezpośredniej, który może narobić wiele zamieszania w rachubach polityków. Jest nim inicjatywa społeczna. Aby wylansować referendum, dotyczące konkretnej inicjatywy, wystarczy zebrać 100 tys. podpisów w przeciągu dwóch lat. To gwarantuje, że decyzje podejmuje zawsze obywatel i to właśnie on ma ostateczny głos. Dlatego nic w tym nadzwyczajnego, jeśli nazwiska sprawujących najważniejsze urzędy w państwie są mało istotne. Takie są zalety demokracji bezpośredniej.

POLITYCY

Pewnie się zastanawiacie, jak to możliwe, że spotkałem prezydenta Szwajcarii w pociągu? To jest jedna z wielu ciekawostek tego małego alpejskiego kraju. Pełna szwajcarska demokracja bezpośrednia odbiera prawie zupełnie władzę „rządzącym”, a co za tym idzie degraduje zawód „polityka” do rangi mniej lub bardziej pospolitego zawodu. Parlament u Helwetów jest najtańszym parlamentem w Europie. Jak to kiedyś zabawnie sformułowali dziennikarze szwajcarskiego radia: „tańszy niż bilet do kina, a często dostarcza więcej zabawy. Szwajcarski parlament kosztuje pojedynczego obywatela około ośmiu franków na rok (…)”.

Chyba na całym świecie politycy mają taką właściwość, że dostarczają swoim wyborcom wielu niezapomnianych wrażeń. W Szwajcarii oczywiście nie jest inaczej. Nigdzie nie ma bowiem ludzi doskonałych, jednak tutaj nie kasują oni horrendalnych „diet”, nie mają służbowych samochodów, domów, „borówek” (urzędników BOR), etc… Miesięczna pensja parlamentarzysty jest o około 50 proc. większa od średniej krajowej, ale mniejsza niż trzykrotność minimalnego wynagrodzenia. Według polskich realiów, nasz polityk zarabiałby mniej niż 4 tys. zł, licząc według średniej krajowej lub też mniej niż 2800 zł, gdy policzymy według minimalnego wynagrodzenia. Jest więc rzeczą zupełnie normalną, że politycy, nawet ci najbardziej znani, dojeżdżają do pracy tramwajem lub na rowerze, robią zakupy w supermarketach i chodzą swobodnie po ulicach, nie wiedząc i nie obawiając się o własne życie. Nikt przecież im nie zagraża, są jedynie urzędnikami i wypełniają swoje funkcje, mniej lub bardziej starannie, jak każdy inny pracownik.

Czy jest możliwe, aby w Polsce nasi deputowani mogli chodzić bezpiecznie po ulicach, jeździć spokojnie tramwajami i autobusami? Być może istnieje jakiś sposób, by zapewnić takie bezpieczeństwo naszej elicie politycznej? Myślicie, że można brać przykład z tej malowniczej alpejskiej krainy?

Autor: Jordan Cibura
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
AQuatro




Dołączył: 24 Gru 2007
Posty: 3285
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 16:42, 18 Lis '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Moim zdaniem politycy są świadomi tego, że wykorzystują swój naród.
Dlatego nigdzie nie pokażą się bez ochrony.
Zbyt duża dysproporcja między rządzącymi, którzy uchwalają sobie kosmiczne pensje,
a obywatelami, żyjącymi za marne pieniądze - sama w sobie będzie stwarzać sytuacje niekorzystne dla polityków.
Widząc takiego na ulicy,
jeden zechce sklepać mu maskę dla przykładu, inny postanowi porwać go dla okupu i zarobić coś. Smile
Uważam, żę w Polsce więcej znalazło by się tych pierwszych.
Ochrona jest niezbędna. Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
sonic3




Dołączył: 20 Paź 2008
Posty: 682
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 01:53, 19 Lis '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

no dodał bym jeszcze ten artykuł apropo Szwajcarii:
Cytat:

W przeciwieństwie do Polaków, Szwajcarzy sami decydują o losie swoich podatków. Dzięki demokracji bezpośredniej, federalizmowi i konkurencji podatkowej potrafią wycisnąć z każdego franka więcej niż my z naszych złotówek. Dlaczego?

Jedna osoba płaci, druga rozporządza jej pieniędzmi, a trzecia z nich korzysta. Taką sytuację podręczniki nazywają instytucjonalną inkongruencją (Institutionelle Inkongruenz). Brzmi skomplikowanie, lecz działa bardzo prosto, a skutki takiej niezgodności odczuwają na własnej skórze nieszczęśni podatnicy. Politycy z nieukrywaną przyjemnością rządzą się „składkami” wyborców, stawiając „nieopatrznie” świątynie, wysyłając uzbrojonych „ochotników” na niebezpieczne wakacje do ciepłych krajów, rozdając prezenty na „beciki”…, przy tym nie pytając się o zdanie tych, których pieniądze sprzeniewierzają. Tak działa ten mechanizm, naturalnie - nie tylko w Polsce.

Oczywiste jest, że inne decyzje będą podejmowane, jeśli jedna i ta sama osoba (lub grupa osób), płaci, rozporządza i korzysta ze swoich pieniędzy. Przecież, to ona wie najlepiej, a nie jakiś urzędas centralistycznego państwa (sic!), czego jej naprawdę potrzeba!

FEDERALIZM SZWAJCARSKI

Tego zdania są również Helweci i tak też jest zorganizowane ich państwo. Szwajcaria jest podzielona na 26 Kantonów funkcjonujących niczym małe państewka, z własną konstytucją i policją oraz 2890 gminami, a każda z nich poza ogromną autonomią polityczną cieszy się również swobodą fiskalną. Jedną część podatków płaci się federacji, drugą kantonowi, a trzecią gminie. Gminy i kantony samodzielnie ustalają wysokość swoich podatków, zgodnie z wolą i potrzebami mieszkańców. Oni też na drodze referendum zgadzają się, bądź nie, na zmiany podatkowe.

KONKURENCJA PODATKOWA - STEUERWETTBEWERB

Warto wspomnieć, że kantony i gminy konkurują między sobą, jeśli chodzi o podatki. Ten tzw. „Steuerwettbewerb” powoduje dużą presję, aby sensownie wykorzystywać środki. Cała zabawa polega na tym, aby za jak najmniejsze pieniądze oferować jak najwięcej. Dlatego też wiele kantonów eksperymentuje w różnoraki sposób, usprawniając administrację i organizację instytucji oraz system i strategię podatkową. Niewidzialna ręka rynku działa i jeśli któremuś z nich uda się coś ulepszyć, przejmują to inne kantony. Skutkiem tego administracja szwajcarska należy do jednej z najtańszych na świecie.

Poza tym, ponieważ gmina, a właściwie mieszkańcy gminy (!) sami decydują na co chcą przeznaczyć swoje podatkowe franki, to trafiają one tam, gdzie trafić powinny. Teoretycznie, jeśli mieszkańcy zadecydowaliby radykalne obniżenie podatków, bądź wręcz zaprzestanie ich płacenia, oraz organizacji dóbr publicznych (dróg, szkół, szpitali, policji etc.) w inny sposób, to gmina musiałaby się pogodzić z taką decyzją jej mieszkańców. Ciekawostką jest, że ta zasada panuje nie tylko na poziomie gmin i kantonów, ale również na poziomie federacji. Raz na dziesięć lat przeprowadzana jest generalna rewizja i mieszkańcy mogą nie wyrazić zgody płacenia podatków federalnych (tzw. „Bundessteuer”)!

Z FISKUSEM ZA PAN BRAT

Patrząc z perspektywy niedawnych afer podatkowych u naszych niemieckich sąsiadów, wydaje się wręcz niesamowite, że Helweci należą do jednych z najuczciwszych podatników na świecie! Mimo że podatek jest pobierany raz rocznie (a nie jak w Polsce przy każdej wypłacie) oraz mimo faktu, że dzięki tajemnicy bankowej zawsze można „zapomnieć” o jakimś koncie, do którego fiskus nie ma żadnego dostępu, to jednak deklaracje podatkowe są wypełniane uczciwie. Duży wpływ mają na to takie czynniki, jak wysokość podatków, decentralna organizacja oraz instytucje demokracji bezpośredniej umożliwiające kontrolę środków, zaufanie do Parlamentu (-ów) i inne…

Jest to zupełnie sprzeczne z praktykami krajów totalitarnych i/lub centralistycznych, gdzie mało kto wierzy w sens opłacania marnotrawnego państwa i gdzie jedyną metodą egzekwowania prawa podatkowego - są represje, kary, permanentne ograniczenie prywatności, kontrola oraz nadzór.

Szwajcarzy stawiają na „richtige Anreize” – odpowiednie bodźce. Nagrody mają większy skutek, niż kary, wie to każdy odpowiedzialny rodzic. Dlatego też zamiast ścigać i karać (oczywiście istnieją kary, Szwajcaria to nie bajka) nagradza się podatników za uczciwe wypełnienie deklaracji, oddając tzw. Verrechnungssteuer, który jest zapobiegliwie pobierany od zysków kapitałowych. W 99 proc. przypadków nie opłaca się ukrywać takich zysków, gdyż podatek od nich jest niższy aniżeli wysokość „Verrechnungssteuer”.

KONTROLA WYDATKÓW - RECHNUNGSHOF

Jeszcze jedną ważną instytucją pilnującą efektywnego gospodarowania środkami podatników jest, tzw. Rechnugnsprüfungskommision (Rechnungshof). Komisja nadzorująca wydatki. W zależności od kantonu, ma ona różne kompetencje i różne zadania. Prоf. Reiner Eichenberger, badacz federalizmu Szwajcarskiego, wyszczególnił kilka punktów, które mają pozytywny wpływ na prace takiej komisji. Najważniejsze to:

- Komisja jest zobowiązana informować obywateli o kwestiach finansowych (zapobiega to, tzw. asymetrii informacji, gdzie politycy posiadając większą wiedzę mogą przemilczeć skutki swoich decyzji, bądź wręcz wmówić wyborcom ich nieprawdziwe wyniki);

- Komisja wysuwa własne propozycje, które konkurują z propozycjami parlamentu (parlamentów kantonalnych). Dzięki temu rząd traci monopol na ustalanie terminarza dyskusji politycznej. Zmniejsza się pole manipulacji wyborcami, lansując wygodne dla siebie kwestie tuż przed wyborami, a niewygodne po;

- Komisja konkuruje z rządem o propozycje bardziej odpowiadające potrzebom obywateli (przypominam, że każda ustawa w Szwajcarii musi/może zostać zatwierdzona/odrzucona w referendum!);

- Komisja nie ma interesu w „interesach klasy politycznej”. Członkowie komisji są wybierani lub/i odrzucani przez obywateli (a nie partie!). Mogą jednak pozostać w urzędzie tak, długo jak długo cieszą się zaufaniem obywateli. Dzięki temu są mniej narażeni na różnego rodzaju partyjne interesy. Lepiej pełnią rolę opozycji, ponieważ jedynie od ich dobrej pracy zależy los ich stołka.

Oczywiście nie każdy kanton ma tak zorganizowane komisje kontrolujące wydatki. Panuje przecież zupełna autonomia i każdy kanton/gmina organizuje się według własnego uznania. Jednak w zależności od tego ile z powyższych punktów spełnia dana komisja, takie też są efekty jej pracy.

Oprócz ogromnej autonomii kantonów, ich wolności fiskalnej oraz konkurencji podatkowej, Szwajcaria różni się od większości państw szczególnym systemem politycznym. Jego głównym filarem jest demokracja bezpośrednia, opierająca się na instytucji referendum. Dzięki niemu ostatnie słowo zawsze należy do obywatela.

Autor: Jordan Cibura

info: http://wolne-media.h2.pl/?p=11109
_________________
http://zakazaneowoce.pl/imgs/banery/baner-zakazaneowoce-350x20.jpg
Zdolność do dziwienia się jest początkiem do mądrości
Prawa jednego człowieka kończą się tam, gdzie zaczynają się prawa drugiej osoby.
W jedności siła nie w budowanych murach!!!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
GrzegorzP




Dołączył: 16 Paź 2008
Posty: 313
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 16:38, 19 Lis '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jak dla mnie mogą sobie pozwolić na taki styl życia, bo są małym państwem, który stanowi dla reszty świata nietykalne miejsce do przechowywania pieniędzy. W związku z tym nikt przez lata wojen nie próbował przyłączyć naprawdę szwajcarii do swojego kraju i wprowadzić tam prawa, które zniszczyłyby jej status, który dobrze wyraża przysłowie: "pewny jak w szwajcarskim banku". Szwajcaria jest jaby celowo zostawiona na boku, bo przechowuje zrabowane skarby, więc rabusie nie mają zamiaru jej napadać.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 17:04, 19 Lis '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Przykład kto dla kogo i kto kim rządzi:

przypominam


"W Worgl w Austrii przeprowadzono taka probe w 1932.
Rada miejska wpuściła w obieg walutę wolna od odsetek.
W przeciągu roku każdy szyling cyrkulował 463 razy i przyniósł zyski 463 razy większe od pierwotnej wartości- doprowadziło to do ogromnego rozkwitu ekonomii.

Bezrobocie zostało zredukowane o 25 procent.

Wtedy monopolistyczny kapitał uznał,
ze czas zakończyć ten "niebezpieczny eksperyment".


Inny mniej znany przykład.

Prezydent Abraham Lincoln skłonił Kongres do wydrukowania 356 milionów dolarów, które zostały wprowadzone w obieg bez odsetek.
Moze to jest właśnie prawdziwy powód zamordowania prezydenta przez Johna Wilkes Booth - inaczej Botha- bo tak brzmiało jego oryginalne żydowskie nazwisko.

Nie jest przecież żadnym sekretem, ze ważni żydowscy bankierzy zarówno przed jak i po zamachu robili wszystko, by skłonić Bank Centralny do sprywatyzowania wydruku pieniędzy dla USA.
24 grudnia 1913 roku, kiedy większość chrześcijan pojechała do domu, ustalono w Kongresie prawa dla Banku Centralnego.

Dzisiaj to The Federal Reserve drukuje pieniądze dla rządu amerykańskiego.
Jako zabezpieczenie producenci pieniędzy otrzymują nowowydrukowane obligacje narodowe i wszystko musi być spłacone z odsetkami.

Sily stojące za Bankiem Centralnym maja dzisiaj większa władzę i wpływy niż jakakolwiek partia, czy prezydent w tym najpotężniejszym kraju. "
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 17:18, 19 Lis '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Poniżej wiecej na temat jak zwalczano w Austrii wolność:

„Na wokandzie austriackich sądów pojawiła się zupełnie nowa i bardzo znamienna sprawa. Powstała ona na skutek zaniepokojenia się Austriackiego Banku Państwowego[1] finansową rewolucją, która przyniosła zamożność malej austriackiej mieścinie o nazwie Worgl. Bank obawia się, że to zdarzenie zagraża jego monopolowi emisyjnemu.
Sprawa ma się tak:
od początku kryzysu Worgl szybkimi krokami zmierzało do bankructwa. Fabryki unieruchamiano jedną po drugiej; z dnia na dzień wzrastało bezrobocie. Nikt nie zarabiał a nieliczni tylko płacili podatki.
Wówczas to na wniosek burmistrz miasta Worgl Unterguggenbergera, władze miejskie wypuściły bony wartości 30 tys. szylingów [których pokryciem była kwota zdeponowana w kasie miejskiej – przyp. m. JAR]. Bony te opiewały na 1, 5, 10 szylingów. Charakterystyczna ich cechą było, że wartość ich malała co miesiąc o 1%. Posiadacz takiego bonu musiał nabyć w końcu miesiąca od władz miejskich znaczek odpowiedniej wartości; po naklejeniu tego znaczka bon wracał do wartości nominalnej. Znaczek ten przyklejano na odwrotnej stronie bonu, a dochód ze sprzedaży tych znaczków szedł na fundusz pomocy biednym. Na skutek tego zarządzenia bony te obiegały z niesłychana szybkością. Zaczęto od tego, że zapłacono nimi robotników, których w zaangażowano do budowy ulic kanalizacji i innych robót publicznych; w braku tych bonów robotnicy ci byliby bezrobotni. [Nie jest to zgodne z prawdą, można byłoby zapłacić im pieniędzmi, ale wówczas nie byłby to rzeczony eksperyment ujemnie oprocentowanymi bonami – przyp. m. JAR]. Pierwszego zaraz dnia po wprowadzeniu w obieg tych bonów wypłacono nimi 1800 szyligów. Robotnicy wydali je natychmiast w sklepach, a sklepikarze, starając się spiesznie pozbyć bonów, opłacili nimi podatki miejskie. Władze miejskie pokryły nimi natychmiast swoje zobowiązania wobec dostawców. W przeciągu doby od chwili ich wypuszczenia, większość tych bonów weszła po raz drugi w obieg. W ciągu pierwszego miesiąca bony te obiegły w koło nie mniej niż dwadzieścia razy. Nikt nie mógł uniknąć opłaty1% w końcu miesiąca, gdyż bon bez tego znaczka tracił całkowicie wartość. W ciągu pierwszych 4-ch miesięcy od wypuszczenia tych nowych pieniędzy wykonało miast roboty publiczne za 100 tys. szylingów, duża część zaległych podatków uiszczono i zaszły nawet wypadki płacenia podatków z góry. Wpływy z tytułu zaległych podatków były ośmiokrotnie większe niż przed wprowadzeniem nowego pieniądza. Bezrobocie spadło bardzo znacznie, a sklepy robiły dobre interesy. Sława cudu w Worgl rozeszła się szeroko.
Amerykański ekonomista Irving Fisher wysłał specjalną komisję badawcza do Worgl, po czym system ten zastosowano w tuzinie amerykańskich miast. Austriacki Bank Państwowy bardzo się jednak zaniepokoił całym zdarzeniem.

Unterguggenbergera postawiono przed Trybunał, by wytłumaczył siebie i swój plan”.

W chwili pisania tej książki (grudzień 1933) sprawa jest jeszcze pod sądem.
_____________________________
[1] Tak zwany Austriacki Bank Państwowy jest obecnie całkowicie pod zagranicznym nadzorem, jako że finanse państwa są w ręku Komisarza Ligi Narodów.
_____________________________
[Fragment książki Christophera Hollisa „Kryzys Pieniądza”, Londyn 1944, Poznań 1999]

Może ktoś zna i poda wiecej szczegółów.
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Polityka po alpejsku
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile