Czy niezrozumiałe ?...
Musieli być niezorientowani...
Każdy materiał składa się z atomów. Po orbicie każdego atomu krążą elektrony, uznaje się, że ten ładunek nazywa się ujemnym.
Jeżeli mamy małą szczelinę, to krawędzie tej szczeliny będą zawsze naładowane ujemnie, bo na brzegu każdego materiału musi być atom, a brzegiem atomu jest wirujący elektron.
Światło, zachowuje się jak fala, ale to tak naprawdę pulsujące cząstki. W każdym razie wygląda to jak fala sinusoidalna. Skoro światło zachowuje się jak fala, to ma raz amplitudę bardzo dużą, a raz bardzo małą, to znowuż średnią.
Na szczelinę pada ono w różnych momentach. Raz styka się z szczeliną, gdy amplituda jest duża, raz gdy bardzo mała, a raz, gdy średnia, itp.
Jak już wspomniałem światło to cząstki, raz amplituda jest dodatnia a raz ujemna.
Skoro na brzegach szczeliny mamy naładowane ujemnie cząstki, to brzegi szczeliny w zależności w jakim momencie światło trafi na nie, raz wypychają światło do środka, a raz przyciągają na zewnątrz. To znowuż w zależności od siły pulsu (czyli amplitudy) amplitudy fali raz robią to silniej, a raz słabiej.
W związku z tym, gdy rzucimy obraz tego światła na błonę fotograficzną, otrzymujemy dziwne prążki bardziej gęste środkiem, rzadsze na zewnątrz, dodatkowo rozłożone różnie w zależności od częstotliwości tej fali czyli koloru. Częstotliwość to szybkość pulsowania tych cząstek.
I jeszcze jedno. Najważniejsze. Im amplituda mniejsza, tym światło swobodniej przebiega przez szczelinę, w związku z tym mamy silne naświetlenie środkiem.
Im amplituda większa, tym bardziej światło jest zaginane na zewnątrz, lub do środka, w zależności od pulsu. W związku z tym stąd mamy puste miejsca w które światło wcale nie trafia.
Nie wydaje mi się aby była to jakaś magiczna komunikacja między cząsteczkami światła (jak je zwał), tylko po prostu normalne oddziaływanie między ładunkami dodatnimi a ujemnymi.
To co odkryli ci naukowcy, to nic innego jak oddziaływanie między cząsteczkami elektrycznymi. Nic dziwnego, że jest ono o wiele szybsze od światła. Bo co może być szybsze od pędzącego elektronu ? Światło jest dużo wolniejsze.
Nawet przywalenie pioruna widzimy tylko dlatego w formie błyskawicy, że światło jest wolniejsze od strumienia elektronów.
Parodiując to co napisali naukowcy:
Jak włączam światło, to żarówka natychmiast się zapala.
Nie wykryto żadnego opóźnienia.
Komunikuję się z żarówką szybciej niż światło ?
W prasie i telewizji zawsze lepiej brzmi, jak ktoś powie, że atomy komunikują się zesobą, niż, że oddziaływują na siebie, lub że coś oddziaływało na te fotony w identyczny sposób. Taka odrobina magii. A ludzie to uwielbiają