W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Depresja - toksyczna psychologia i psychiatria   
Podobne tematy
Amerykanie ćpają coraz więcej leków 35
ADHD 105
Psychotropy, kolejne chemiczne narkotyki dla mas?3
Pokaz wszystkie podobne tematy (8)
Znalazłeś na naszym forum inny podobny temat? Kliknij tutaj!
Ocena:
5 głosów
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Człowiek i medycyna Odsłon: 13365
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bonus1




Dołączył: 10 Lut 2009
Posty: 36
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 21:20, 07 Sie '10   Temat postu: Depresja - toksyczna psychologia i psychiatria Odpowiedz z cytatem


Czym jest depresja, wie pewnie każdy. Ale co kryje się za tym słowem tak naprawdę, nie wszyscy rozumieją. Złamane serce, śmierć bliskiej osoby czy też utrata pracy mogą spowodować, że w naszym życiu pojawi się smutek, żal, rozpacz, cierpienie... Czyli uczucia, które od samego początku naturalnie towarzyszą człowiekowi na jego drodze życia.


Wiosną tego roku pojawiła się na polskim rynku wydawniczym książka autorstwa Jarosława Stukana, psychologa, psychoterapeuty, pt.: „Toksyczna psychologia i psychiatria. Depresja a samobójstwo”. W tej w miarę przystępnie dla przeciętnego czytelnika napisanej pracy autor udowadnia, iż depresja nie istnieje w ogólnie przyjętym kontekście, a jest jedynie ekonomicznym oszustwem, natomiast tzw. antydepresanty trzeciej generacji nie mogą być określane terminem „leków na depresję”.

Według Stukana, to właśnie procedury rzekomego leczenia rzekomymi antydepresantami pośrednio i/lub bezpośrednio odpowiedzialne są za wzrost samobójstw na świecie. Według autora należy więc zakładać, że „obserwowany i przewidywany wzrost zaburzeń depresyjnych oraz wzrost liczby samobójstw, to problemy wytworzone przez przemysł farmaceutyczny i jest on całkowicie odpowiedzialny za śmierć dziesiątek tysięcy ludzi na przestrzeni ostatnich lat.”

Jasne i ostre słowa, przez co książka porusza czytelnika do myślenia i spojrzenia na temat tzw. depresji nie przez pryzmat choroby biologicznej, jak cały czas sugeruje swoimi hipotezami (przypuszczeniami) psychiatria, a pod kątem błyskawicznie wokół niej kwitnącego biznesu farmakologicznego. Stukan w prosty sposób udowadnia, że wprowadzenie do obowiązującej klasyfikacji chorób (ICD-10) takich diagnoz, jak „depresja lekka” i „depresja umiarkowana” zupełnie pozbawiły nas, ludzi, „prawa do cierpienia” i każde tego rodzaju naturalne „zachwianie” (spowodowane np. śmiercią bliskiego, rozstaniem z ukochaną osobą, czy utratą pracy i związanym z tym lękiem o przyszłość) definiowane jest jako „choroba” i natychmiast „leczone chemią” Cóż za paradoks?! Nie dość, że doznajemy załamania spowodowanego życiowym zbiegiem okoliczności, to w gabinecie u „Pana Doktora” dowiadujemy się, że jesteśmy... „chorzy psychicznie”...

Pomimo, iż w paru poglądach mam odmienne zdanie od autora (szczególnie jeśli chodzi o spojrzenie na samą psychiatrię i jej „profesjonalność”, książkę tę uważam za pozycję godną polecenia szczególnie dla tych, którzy borykają się ze smutkiem i jeszcze nie trafili do gabinetu psychiatrycznego. Dlatego pokusiłem się o krótką rozmowę z Jarosławem Stukanem.

- Jarku, powiedz, jak doszło do tego, że w końcu ktoś odważny „wyłamał się” z kręgu specjalistów, z bądź co bądź skostniałych struktur, panujących wciąż w polskiej psychiatrii i psychologii?


- Początkowo byłem tak samo otumaniony wiedzą wyniesioną ze studiów i wielu szkoleń po studiach, jak każdy polski psychiatra, czy psycholog. Oczywiście mówię o rozumieniu zdrowia kontra choroby, bo psychiatra względem psychologa ma skrajnie odmienną wiedzę o życiu emocjonalnym człowieka – żeby nie powiedzieć, że jej nie ma (mówię o wykształceniu, a nie np. jego osobistym uzupełnianiu).

Jakieś 5 lat pracowałem z dziećmi, lecz nie w strukturach służby zdrowia, aż w końcu do niej trafiłem. Z dzisiejszej perspektywy, cztery lata pracy w kilku poradniach zdrowia psychicznego wystarczyły, by krytycznie spojrzeć na system leczenia „chorób” psychicznych i wszelkie, związane z tym problemy. Przyjmowałem dziesiątki pacjentów z różnymi dolegliwościami i stawiałem im diagnozy, często kierując do psychiatry. Wypełniałem procedury, jak należy. Aż w końcu ta rutyna przerodziła się w uważną obserwację. Być może wpłynęły na to moje osobiste doświadczenia, bo wówczas moje życie było bardzo trudne, pełne cierpienia. Kiedy więc do poradni zgłaszali się pacjenci, coraz częściej spoglądałem na nich jak na ludzi, którzy borykają się ze zwykłymi trudnościami życia codziennego lub ze swoją „niedoskonałością”, zwaną klinicznie „zaburzeniem osobowości”, ale któż jest doskonały?

To, co mówię, może wydać się dziwne każdemu psychologowi, który nie pracował w służbie zdrowia – bo każdy prawie, jeśli nie pracował klinicznie, widzi zawsze w pacjencie osobę, która potrzebuje pomocy, a nie chorego. Ano właśnie, „oni” jednak pewnych rzeczy nie muszą... Cóż ja takiego musiałem zrobić przyjmując matkę z dzieckiem, które wierci się w ławce i zdaniem nauczyciela ma rzekomo ADHD; co takiego musiałem zrobić, gdy mąż odszedł, gdy nic w życiu nie wychodzi, gdy się straciło pracę, gdy jest się smutnym bez powodu etc.? Pomijając wszelkie inne czynności (udzielenie pomocy psychologicznej – w tym psychoterapii), musiałem otworzyć klasyfikację zaburzeń i chorób psychicznych i postawić diagnozę. Za każdym razem, bo tak się robi. Inaczej nie może być. Tą nieszczęsną diagnozą była niestety zbyt często „depresja”. Niestety, bo to kwalifikowało tych ludzi, zupełnie zdrowych psychicznie, czyli bez żadnego uzasadnienia, do leczenia toksycznymi środkami zwanymi antydepresantami. Po co?, nie miałem pojęcia. I wtedy zacząłem, najzwyklej, myśleć – a to nie sprzyja rutynie. Kiedy na te fakty nałożyło się bardzo głębokie zainteresowanie samobójstwami (prowadziłem wiele lat pacjentów suicydalnych (zagrożonych samobójstwem – przyp.: A.S.) – szczególnie wielu z diagnozą „borderline”), nie miałem już żadnych wątpliwości, że ktoś mi zrobił pranie mózgu. Bodajże w najsubtelniejszej materii psychologii i psychiatrii, w depresji, znalazłem takie „dziury”, że nie dało się ich racjonalnie załatać. To wszystko doprowadziło do napisania książki.

Nie uważam więc, żebym z czegoś się „wyłamał”. Raczej powróciłem na „właściwą ścieżkę” – „prawdziwego” psychologa.

Jeśli można by powiedzieć, że jednak z czegokolwiek się „wyłamałem”, to wyłącznie z psychologii klinicznej, nie mówiąc już o takiej perwersji, jak neuropsychologia, którą również się zajmowałem. Te dziedziny wiedzy są dla mnie do dzisiaj bardzo ważne. Ale ich stan, kreowany przez leniwych i bezrefleksyjnych naukowców, pozostawia moim zdaniem wiele do życzenia, a też w zbyt dużym stopniu są one (i „oni”) zależne od patologicznej psychiatrii akademickiej. Patologicznej, bo nazywa naturalne stany umysłu człowieka „chorobą” i zaleca ich chemiczne „leczenie”.

- Z własnego doświadczenia wiem, iż wśród młodej kadry zdarzają się już dziś tacy, którzy negują obecny stan panujący w psychiatrii i psychologii. Wiem również, iż presja ze strony obecnego systemu, na jaką się przez to wystawiają, jest ogromna. Jak na Twoją książkę zareagowali koledzy po fachu?

- Psychiatrzy zareagowali: na konsylium.24.pl. czytałem np. o pomyśle wycofania książki ze sprzedaży, o tym, by mnie zwolnić z pracy itd. W służbie zdrowia z pewnością już pracy nie znajdę.

Psycholodzy nie zareagowali. Dwoje psychologów, których znam, początkowo „obraziło się” na mnie po przeczytaniu książki. Szczególnie dotknął ich fakt – źle zrozumieli – że jakoby atakuję psychologię. Nic bardziej mylnego. Książka w skrajny sposób podnosi status zawodowy każdego psychologa. Proszę sobie wyobrazić, że podobną pracę, jaką napisałem o depresji, można napisać o prawie każdym stanie emocjonalnym sklasyfikowanym w ICD-10, który tam nazwany jest zaburzeniem lub chorobą. Idzie za tym prosty fakt – psychiatra ze swoją apteczką w ogóle nie jest tu potrzebny, a bywa szkodliwy.

Nie znajduję żadnego uzasadnienia dla umieszczania w klasyfikacji zaburzeń i chorób psychicznych takich stanów, jak: trudności w czytaniu i pisaniu u dzieci, lęki separacyjne, nadpobudliwość psychoruchowa, przejadanie się, tzw. „zaburzenia osobowości”, i wielu innych. Nie są to ani zaburzenia psychiczne, ani choroby psychiczne. Są to elementy naszej kultury, która nie tylko jest pełna pięknych wytworów. Ma również swoją ciemną stronę. Przekaz, który niektórzy „chorzy” w sobie noszą jest tym elementem kultury, dziedzictwem otrzymanym od rodziców, którzy wpływali na jego kształt. Przyczynia się on do ich cierpienia, czasem do cierpienia innych, lecz żaden z tych stanów nie jest wrodzony.

Uważam jednak, że powinna istnieć klasyfikacja tych wszystkich stanów, która byłaby alternatywą dla psychiatrycznej. A skoro prawie wszystkie umieszczone w niej stany mają charakter emocjonalnej dysharmonii, to psycholodzy powinni ją opracować, chociażby po to, by ludzie nie przychodzili do gabinetów specjalistów tylko po to, by spytać czy są zdrowi, czy chorzy – osobiście miałem wiele takich przypadków. Co więcej, wszystkie stany dysharmonii emocjonalnej (czy utrwalonej, czy przemijającej) „leczy się” metodami pomocy psychologicznej (jedną z nich jest psychoterapia). Psychologia w omawianym kontekście jest pod każdym względem całkowicie niezależna od psychiatrii.

- Na rynku polskim Twoja demaskująca praktyki psychiatryczne (i psychologiczne) książka jest jedyna w swoim rodzaju, więc stanowi wyjątkową wartość. Do jakiego grona czytelników zamierzasz za jej pomocą dotrzeć i co zamierzasz im przekazać?

- Wiele osób wie o tych faktach lub intuicyjnie je rozumie, bo wcale nie są zdziwione tym, co piszę. Jeśli różnię się czymś od innych specjalistów, to wyłącznie odwagą mówienia o tym wprost. Przedstawię jednak krótko swój stosunek do tego, co napisałem.

W swoim przekonaniu, piszę o faktach i poruszam tematykę typową dla psychologa – jestem na swoim podwórku. Piszę bowiem o stanie naturalnym, jakim w moim przekonaniu jest ludzkie cierpienie. A że nie jest to choroba, powiedziałbym wręcz, że napisałem zwykłą książkę z zakresu swojej specjalności – należy jednak, przy tej okazji, zwrócić uwagę na to, jak absurdalnie brzmi przekonywanie o tym, że cierpienie ludzkie nie jest chorobą (wydaje się to takie oczywiste); tymczasem każdy psychiatra, wypowiadając się w mediach twierdzi, że jest to choroba – depresja - którą należy leczyć. Czy nie jest to absurdalne? I co więcej, czy ktokolwiek zastanawiał się nad tym, zanim dosadnie nie zwróciło mu się na to uwagi?

Wobec tego, nie czuję potrzeby przekonywania kogokolwiek o swojej racji, docierania do kogokolwiek. Uważam, że piszę o rzeczach oczywistych. Jeśli ktoś miałby tu kogoś przekonywać, to na pewno nie ja innych. Raczej psychiatria może przekonywać innych o tym, że cierpienie ludzkie to „choroba”, jak stale to robi. Być może wielu się z tym zgodzi. Ja jednak uznam, że psychiatria, przekładając to na jej reprezentantów, ma niepełny kontakt z rzeczywistością. Tyle na temat meritum książki.

Oczywiście, książka ma swoje „mroczne” tło. Żeby napisać o tym, że cierpienie to naturalny stan umysłu, musiałem zaprzeczyć tezie, jaką propaguje psychologia kliniczna i psychiatria, iż jest ono chorobą. Innej drogi nie było. Dodatkowo, w stosunku psychologii i psychiatrii do cierpienia – tzw. depresji - widzę wiele zagrożeń, o których może nie będę tu mówił. Jeśli miałbym odpowiedzieć na pytanie wprost, to chciałbym:

• by psychiatrze zadrżała ręka, zanim wypisze osobie cierpiącej leki i zamiast to zrobić, żeby poświęcił jej więcej czasu na rozmowę, taką ludzką,
• by psycholodzy na poważnie zajęli się problematyką normy i patologii względem rzekomych zaburzeń psychicznych. Właściwie jeśli uznać, że bez określenia normy nie można określić patologii, psychologia ma tu decydujące znaczenie. Nie mam wątpliwości, że do tej pory ta dziedzina wiedzy była zbyt bierna w tym względzie i dlatego jest współwinna obecnej sytuacji;
• w końcu chcę dotrzeć do pacjentów. Chciałbym, by cierpiący człowiek wiedział, że nie jest chory, co nie wyklucza profesjonalnej pomocy, którą niesiemy - w cierpieniu. Rewolucja w myśleniu już ma miejsce i już zachodzą bardzo poważne zmiany. Być może, w przyszłości, dojdzie też do tego, że o chorobach psychicznych mówić się przestanie, bo przecież chodzi tu o nic więcej, jak zwykłą uczciwość i zdrowy rozsądek.

Szansę dla książki widzę więc w przyszłości. Młode pokolenie, czytając ją dzisiaj, może z łatwością przyjąć jej treść. A później niejedna z tych osób pójdzie na studia medyczne, psychologiczne etc. Wielu z nich zostanie profesorami i może właśnie wtedy, jak nas już nie będzie, jeśli "wychowa się" na tej książce i jej podobnych, zacznie ją prezentować studentom. A to już będzie rewolucja w myśleniu.

- I ostatnie pytanie: jakie plany na przyszłość? Takich potrzebnych pozycji, jak Twoja książka powinno ukazywać się na polskim rynku księgarskim coraz więcej. Czy planujesz kolejne publikacje o podobnej tematyce i jeśli tak, to o czym będzie w nich mowa?

- Chciałbym, żeby podobne książki pojawiły się w Polsce. Nie znam jednak nikogo, kto by je w naszym kraju pisał - patrzył krytycznie na tzw. zaburzenia, czy chociażby system ich leczenia. Liczyć więc można tylko na to, że jakiś polski wydawca zdecyduje się w końcu na publikację prac chociażby Thomasa Szasza, czy Petera Breggina.
Odpowiadając na pytanie, książka o której rozmawiamy powstała tylko dlatego, że badając zjawisko samobójstwa, bardzo głęboko musiałem skupić się m.in. na stanie, który jest z nim powszechnie kojarzony – tj. na depresji. Początkowo więc nie miałem żadnej odmiennej wizji depresji od tej, którą prezentuje każdy psycholog i psychiatra. Jednak dzięki tym studiom i doświadczeniom w pracy, o czym już wspominałem, oraz zadawaniu sobie trudnych pytań doszedłem do wniosków, które częściowo opisuję w książce. A podstawowym i właściwie wyjściowym jej wątkiem, jest proste pytanie: „Czym różni się depresja od cierpienia?”

Podsumowując, o ile do niedawna uważałem samobójstwa za najważniejszy problem, którym powinienem się zajmować, to obecnie doszła do niego problematyka normy i patologii psychicznej. Zatem tak, będę jeszcze o tym pisał.

Nie nastąpi to od razu, bo wymaga dużego skupienia i poszerzania wiedzy. Myślę, że m.in. powstanie praca na temat psychologii cierpienia. Będzie to częściowo duchowa kontynuacja „Toksycznej psychologii i psychiatrii”, choć pozbawiona jakichkolwiek kontrowersyjnych wątków. Najkrócej mówiąc, będę w niej chciał rozwinąć tezę o tym, że cierpienie to naturalny stan umysłu, a nie choroba, i dokładniej to wyjaśnię.

Pomyślałem też o tym, by napisać kilka innych książek, podobnych do omawianej – każda miała być poświęcona określonemu „zaburzeniu psychicznemu” i wyjaśniać, że są to stany niepatologiczne. Z czasem jednak odstąpiłem od tego zamiaru. Jeśli powstanie książka podobna do „Toksycznej psychologii i psychiatrii”, to zdecydowanie będzie ona poświęcona wszystkim stanom umysłu, które psychiatria i psychologia kliniczna nazywają zaburzeniem lub chorobą, z czym zgodzić się nie można. Właściwie więc byłaby to nowa - psychologiczna - klasyfikacja, w której te same stany umysłu co w psychiatrycznej, bo przecież istnieją w rzeczywistości, opisywane by były w zupełnie nowy sposób, jako stany niechorobowe. Czy jednak napiszę tę książkę nie wiem. Mam już nieco doświadczenia pisarskiego i potrafię oszacować, że zajęłoby mi to co najmniej 4 lata, a przecież w takim okresie czasu może się wiele zdarzyć.

Niczego więc nie deklaruję, ale też podkreślam - uważam tę problematykę za niezwykle istotną nie tylko dla psychiatrów i psychologów, ale też dla całego społeczeństwa. Nasza kultura, w dużym stopniu kształtowana jest zwrotnie przez to, co uważamy za normalne, a co za nienormalne. Książka ma właśnie takie tło. Ukazuje między innymi, w jak dużym stopniu pozwalamy sobą manipulować i manipulujemy innymi. Paradoksalnie, dzieje się to bez złej woli, a właściwie nawet, umyka naszej świadomości. I tak chyba można podsumować moją książkę - żyjemy w świecie fikcji i sami jesteśmy temu winni.

- Dziękuję za rozmowę.

Wywiad autoryzowany

_________________
www.anty-psychiatria.info
www.schizofrenicy.info
"Kiedy modlisz się - mówisz do Boga. Kiedy Bóg mówi do Ciebie - cierpisz na Schizofrenię." Prof. T. Szasz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
JA




Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1549
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 22:18, 07 Sie '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ciekawa książka na pewno. Czytałeś ją?

Co do depresji to witamina B6 leczy depresję, stany napięcia przedmiesiączkowego, etc. Jeśli ktoś ma problemy (tyczy kobiet) z zachowaniem równowagi emocjonalnej przed miesiączką i w jej trakcie może spróbować terapii witaminą b6. Witamina ta chyba jedyna rozpuszczalna w wodzie jaką znam jest toksyczna, więc lepiej poczytać co może się dziać przy nadmiarze, żeby w razie czego odstawić źródło tej witaminy (tabletki, owoce, czy inne źródła).
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Aqua




Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 1450
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 15:19, 12 Sie '10   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie tyle witamina B6 leczy depresję, ile tzw. "depresja" jest spowodowana głównie niedoborem witamin z grupy B - B6, B2, B12. Ponad połowa zaburzeń neurologicznych jest spowodowana złym odżywianiem, ale co to by był za psychiatria, który na dzień dobry serwowałby badanie krwi zamiast psychoanalizy... Bad Grin
_________________
Nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko mało prawdopodobne.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Bimi
Site Admin



Dołączył: 20 Sie 2005
Posty: 20448
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 12:00, 06 Mar '12   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Common anti-depressants can harm unborn babies: research

Taking the most prescribed anti-depressant during pregnancy can harm the foetus, according to research by the Erasmus University teaching hospital in Rotterdam. The research shows that taking the SSRI anti-depressant can result in babies being born with smaller heads which has a long-term effect on the development of the brain, the Volkskrant reports. Babies born to mothers who take SSRIs are also more likely to have autistic problems, says the paper.

The research was carried out among nearly 8,000 pregnant women whose babies are now five years old.


źródło: http://www.dutchnews.nl/news/archives/2012/03/antidepressants_can_harm_the_f.php
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Bimi
Site Admin



Dołączył: 20 Sie 2005
Posty: 20448
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 11:51, 21 Kwi '12   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Computer Game Designed To Treat Depression As Effective As Traditional Treatment

'Researchers at the University of Auckland tested an interactive 3D fantasy game called Sparx on a 94 youngsters diagnosed with depression whose average age was 15 and a half. Sparx invites a user to take on a series of seven challenges over four to seven weeks in which an avatar has to learn to deal with anger and hurt feelings and swap negative thoughts for helpful ones. Used for three months, Sparx was at least as effective as face-to-face conventional counselling, according to several depression rating scales. In addition, 44% of the Sparx group who carried out at least four of the seven challenges recovered completely. In the conventional treatment group, only 26% recovered fully.' One has to wonder if it's Sparx specifically — or gaming in general — that provides the most benefit, given that most of the symptoms of depression relate to a feeling of being unable to influence one's environment (powerlessness, helplessness, ennui, etc) and games are specifically designed to make one feel powerful but challenged (if they hit the sweet spot).


http://games.slashdot.org/story/12/04/21.....-treatment
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Bimi
Site Admin



Dołączył: 20 Sie 2005
Posty: 20448
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 13:50, 05 Lip '14   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Anti-depressants disrupt fish's brains

Drugs designed to ease the symptoms of mental health problems such as depression, obsessive compulsive disorder and post-traumatic stress can have major disruptive effects on aquatic animals' brains, say scientists.

Anti-depressants are some of the most commonly prescribed drugs in the world. In 2012, there were more than 50 million prescriptions of the drugs in the UK, and in some towns and cities as many as one in six of us are taking them.

In recent years, researchers have found increasing concentrations of the drugs in rivers around the world. Most of them find their way into waterways via sewage and waste water systems, from human waste or from people flushing unwanted prescriptions down the toilet.

A suite of new research, published in a special issue of the journal Aquatic Toxicology, points to mounting evidence that they could be damaging aquatic species.

Researchers have found that fish exposed to tiny concentrations of the drugs in the laboratory can become more aggressive, less cautious, and even lose their ability to camouflage.


dalej: http://phys.org/news/2014-07-anti-depressants-disrupt-fish-brains.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
hasesis




Dołączył: 15 Cze 2012
Posty: 79
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 10:13, 11 Lip '14   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

zrozumieć po co jest a potem leczyć Wink)
_________________
POCZUJ co dla ciebie ważne.
ZDROWIEDUCHA.PL <- Polecam! Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
BladyMamut




Dołączył: 16 Maj 2013
Posty: 100
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 11:16, 02 Wrz '14   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Rozdział 9: Gniew, Agresja i Depresja

Kiedy już myślałeś, że nauczyłeś się wszystkich niezwykłych rzeczy jeśli chodzi o emocje, znowu cię zadziwię. Wiesz już, że każda negatywna emocja mieści się w spektrum, tak jak pozytywna emocja. Ale co wiesz o „krańcach spektrum” ? Jak można przekształcić negatywną energię w pozytywną?
W tym momencie, mamy wystarczająco dużo wiedzy i narzędzi aby połączyć wszystko co wiemy w całość. Wielu ludzi ma trudności z dawaniem sobie rady z własnymi emocjami. Gubimy się w emocjach kiedy bierzemy rozwód, tracimy pracę. dotyka nas zdrada, kiedy w grę wchodzi polityka, wojna, terroryzm. Czujemy się zagubieni. A kiedy czujesz się zagubiony, nie ma nic lepszego od znalezienia mapy.
Mam zamiar zademonstrować Ci pierwszą z dwóch niesamowitych MAP – tak niesamowitych, że obie pokazują każdy rodzaj ludzkiego zachowania jeśli chodzi o emocje. Każde zranienie, strata, gniew, niepokój, depresja, uzależnienie, przejadanie się, nadmierne wydawanie pieniędzy, obsesje, impulsywność, masochizm, sadyzm, przemoc, agresywność, heroiczność, asertywność, odwaga, opieka, pewność siebie albo pasja z powodu których działałeś jest rozrysowana w intymnych anatomicznych szczegółach. Prześwietlenie Twojej duszy, abyś mógł ją poznać i nauczyć się jak zmienić się na lepsze.



Są tylko dwie przyczyny gniewu w świecie; wszystko z nim związane było spowodowane pierwszą lub drugą:
1. Zranienie/krzywda, ten rodzaj stresu atakuje twoją granicę z zewnątrz
Lub
2. Twoje potrzeby nie zostają zaspokojone od wewnątrz, co jest równoznaczne z niskim poziomem zaspokojenia potrzeb/dobrobytu/pomyślności.

Wszystko co cię spotkało było albo „zranieniem” z zewnątrz granicy, albo brakiem zaspokojenia wewnętrznych potrzeb. Przykłady z osobistego życia to np. brak przyjaciół, zdrowia lub jakaś tragedia.

Twoja osobista granica jest jak tarcza przeciwko stresowi – właściwie to jak twoja pierwsza linia obrony. Ale jeśli masz tam jakieś dziury albo jeśli zranienie jest tak silne, że da radę sforsować granice (nazywamy to traumą), wtedy zwycięstwo w tym pojedynku zależy od tego co stanowi większą siłę w Tobie – pozytywna czy negatywna energia.



Kiedy się zdenerwujesz, możesz postąpić tylko na trzy sposoby, są tylko trzy opcje reakcji na gniew:
1. Wpaść w depresję z tego powodu, będąc pasywnym i nie podejmując żadnej decyzji, co jak wiemy z definicji oznacza „bycie mniej żywym.”
2. Zareagować agresją, co jest destruktywną decyzją, czyli użyciem gniewu tworząc sytuację wygrana/przegrana, krzywdzącym innych aby „zrzucić” nasz gniew na innych poprzez ich granice i zaspokoić swoje potrzeby ich kosztem.
Lub
3. Zachować się asertywnie, co jest konstruktywną decyzją i tworzy sytuację wygrana/wygrana, my dbamy o swoje potrzeby i zaspokajamy je samodzielnie.


Psychologowie dawniej opisywali depresję jako „złość zwróconą do środka.” Jest trochę prawdy w tym stwierdzeniu. Kiedy chowamy swój gniew, żywiąc urazę – albo traktujemy kogoś z „pogardliwym milczeniem”, albo zachowujemy się w sposób „pasywno- agresywny” – napełniamy się gniewem, cały czas zaprzeczając, że istnieje (w nas). Odkąd nauczyliśmy się że 1 Prawo Termodynamiki mówi, że „energia nie może być stworzona, ani zniszczona” – tylko przekształcona – wtedy nasze niespełnione potrzeby i zranienia muszą gdzieś iść. Wypełniają one zbiornik w naszym wnętrzu, który możemy nazwać „depresją.”



Drugą opcją jeśli chodzi o gniew jest decyzja aby go użyć. Niestety wielu ludzi myśli że agresja jest jedyną drogą na ujście gniewu, a jest to destruktywny sposób – użycie gniewu tworzące sytuację „wygrana/przegrana.”
Wielu ludzi po prostu „nie wpada w gniew” i pozostawia sobie jedyną opcję – depresji. To jest typowy syndrom np. u dorosłych dzieci alkoholików (DDA), którzy tłumili w dzieciństwie wszelkie emocje, przede wszystkim uczucie agresji.








MAPA GNIEWU


Więcej: http://bladymamut.wordpress.com/2014/01/.....-depresja/
http://bladymamut.wordpress.com/system-operacyjny-umyslu/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
czekan




Dołączył: 17 Sie 2009
Posty: 1440
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 18:20, 11 Maj '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Very Happy
_________________
bankierska lichwa - nowoczesne niewolnictwo -złudzenia na raty /
NIE WIERZĘ POLITYKOM -NIE . / bo to sprzedajne marionetki i cyniczni psychopaci /
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
zibimark




Dołączył: 08 Paź 2015
Posty: 561

PostWysłany: 16:42, 13 Maj '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Leki przeciwdepresyjne nie leczą zaburzeń psychicznych ze względu na mechanizm ich działania jednak zwiększajac poziom katecholoamin często poprawiają nastrój. Zresztą depresja nie jest chorobą psychiczną tylko afektywną. Człowiek jest istotą biologiczną tak więc jej nastrój można modyfikować środkami psychotropowymi ; często znoszą one depresje podnosząc poziom DA jednak zawsze ich działanie jest objawowe zatem przyczyny choroby one nie leczą. Po ich wycofaniu pojawia sie syndrom odstawienia i problem powraca często bardziej nasilony niż przed podjęciem farmakoterapii.
Lek przeciwdepresyjny lekowi przeciwdepresyjnemu nie równy-SSRI to dno i pomyje ale sa i takie które są względnie bezpieczene tj. skutecznie niwelują objawy depresji i nie powodują objawów odstawiennych .
Przecież mózg którego funkcjonowanie regulują chemiczni posłańcy może pracować w zaburzony sposób podobnie jak trzustka ( wadliwe wydzielanie insuliny) czy nadnercza (kortyzolu) itd.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Azyren




Dołączył: 07 Wrz 2015
Posty: 4105
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 21:10, 13 Maj '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Weź sobie @zibimark pobiegaj, kup karnet na siłownię, zapisz na jogę lub coś w tym stylu a nie jakieś tabsy. Wysiłek fizyczny zwiększa wydzielanie dopaminy która poprawia nastrój. Sport wyleczy cie z depresji prędzej niż jakiekolwiek antydepresanty.
_________________
Stagflacja to połączenie inflacji i hiperinflacji ~ specjalista od ekonomii, filantrop, debil, @one1
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
czekan




Dołączył: 17 Sie 2009
Posty: 1440
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 23:49, 13 Maj '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ja depresji nie mam ,ale Piotruś to napewno . ps.azyren mógłbyś zobaczyć boga ,w człowieku?
_________________
bankierska lichwa - nowoczesne niewolnictwo -złudzenia na raty /
NIE WIERZĘ POLITYKOM -NIE . / bo to sprzedajne marionetki i cyniczni psychopaci /
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Azyren




Dołączył: 07 Wrz 2015
Posty: 4105
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 15:23, 14 Maj '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

czekan napisał:
Ja depresji nie mam ,ale Piotruś to napewno . ps.azyren mógłbyś zobaczyć boga ,w człowieku?


Mógłbym, i co?
_________________
Stagflacja to połączenie inflacji i hiperinflacji ~ specjalista od ekonomii, filantrop, debil, @one1
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
zibimark




Dołączył: 08 Paź 2015
Posty: 561

PostWysłany: 09:34, 17 Maj '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jestem pewien że za depresje odpowiada w dużej mierze niewłaściwa transmisja amin katecholowych oraz 5HT. nikt jeszcze nie dowiódł że traumatyczne wydarzenia nie obniżają ich transmisji. Natomiast łatwo można potwierdzić teorie katecholową depresji stosując substancje psychotropowe do czego nie zachęcam które ich poziom zwiększają-zwykle następuje poprawa nastroju. Ja nie mam depresji tylko OCD i nadwrażliwośc receptora dopaminergicznego D3 co objawia się m.in. kompulsywnymi zachowaniami.
Nie jestem zwolennikiem SSRI które trwale zaburzają libido,powodują anhedonie i ogólne rozleniwienie psychiczne. Ale są i w tej kwestii ( antydepresantów) wyjątki. Niestety tak się składa że w farmakoterapii OCD najskuteczniejsze są znienawidzone przeze mnie SSRI których niestosuje.
Sport tj. biegi,ruch na świerzym powietrzu itp. nie zniosą depresji natomiast poprawią nastrój u osoby zdrowej,bez żadnych zaburzeń nastroju.
Depresja sama mija po kilkunastu tygodniach pod okreslonymi warunkami-poprawa sytuacji życiowej,zero używek i zero seksu/masturbacji.
może to się dla osób nie zaznajomionych z tematem wydać śmieszne ale podczas seksu wydzielają się duże ilości serotoniny,dopaminy i endorfin.Po orgazmie czujemy się z tego tytułu odprężeni.Jednak zbyt częste stosunki seksualne powodują odwrażliwienie receptorów pobudzanych przez w/w neurotransmitery co może skutkować obniżonym nastrojem i motywacją. Także umiar jest i tu wskazany .
Piszecie ze antydepresyjnie działają cynk,witaminy z grupy B ,5HTP,tyrozyna itp. itd. -niestety to nie jest do konca prawda-moze w lekkiej handrze to nieco pomoże,w depresji raczej nie.
Upregulacja receptorów trwa niestety kilkanaście tygodni i choć witaminy,minerały,aminokwasy w istotny sposób partycypują w ich odbudowie to pełnią one jedynie funkcję budulca w tym dziele aniżeli istoty ich regeneracji.
Antydepresanty przyśpieszają jedynie ten proces niczego nie lecząc. Dawniej stosowano je przez max trzy miesiące po poprawie nastroju; dziś lobby psychiatryczno-farmaceutyczne sugeruje by stosować je przez rok i dłużej-dlaczego-ponieważ gdy stosujemy je trzy -cztery miesiące i odstawiamy nie zdążył sie wytworzyć mechanizm abstynencyjny-po długim ich stosowaniu (rok i dłuzej) następuje odwrażliwienie receptorów na które oddziałuje lek i jego odstawienie wiąże sie z objawami odstawienymi co zazwyczaj kończy się powrotem do farmakoterapii-i chyba o to temu lobby chodziło gdy wprowadzało ono zmiany co do okresu stosowania "leków " przeciwdepresyjnych.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Goska




Dołączył: 18 Wrz 2007
Posty: 3535
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 12:20, 17 Maj '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Forum "Psychologia" :

https://forum.abczdrowie.pl/forum-psychologia
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
zibimark




Dołączył: 08 Paź 2015
Posty: 561

PostWysłany: 15:18, 18 Maj '17   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Być moze jest i tak ze depresja to nie choroba a naturalny cykl funkcjonowania mozgu w trakcie ktorego nastepuje jego regeneracja ( na poziomiec receptorowym,neurotransmisyjnym). Ale to tylko moje dywagacje.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Kierownik




Dołączył: 09 Sty 2021
Posty: 235
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 19:45, 04 Paź '22   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dawid Ozdoba nie żyje . Zmagał sie z depresją. Najprawdopodobniej popełnił samobójstwo. Świeć Panie nad jego duszą.


_________________
Wiekopomna sygnatura
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
emisariusz




Dołączył: 06 Paź 2020
Posty: 944
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 16:35, 21 Cze '24   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Pamiętacie jak kiedyś w Polsce śmialiśmy się z tej obsranej mody na psychologów na zachodzie, szczególnie w USA? Każdy z byle gównem pędził do "psychologa" hahha Laughing .... No i co... no i już to gówno jest tutaj, młodzież w szkołach atakują tym niedojebaniem, pań psycho-loszek namnożyłło się jak szarańczy Shocked

A dlaczego tak się dzieje? A wszystko dlatego bo żęńskie bździągwy, makolągwy, nie wiedzą co ze swoim życiem robić- to idą na różne srako-studia -i potem chcą pracę w "swoim zawodzie" Confused Confused . Zamiast w czymś pomóc to nieszczęście na świat sprowadzają.

_________________
Fahrenheit 451 - piękna idea! ..pełno jest książek, które ogłupiają! (począwszy od tej najstarszej)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Goska




Dołączył: 18 Wrz 2007
Posty: 3535
Post zebrał 200 sat

PostWysłany: 09:22, 04 Lip '24   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie daj sie byle komu zdiagnozowac pod wzgledem psychicznym, fizycznym i estetycznym - UWAZAJ !!!

Prywatne gowno, to gowno !!!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Człowiek i medycyna Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Depresja - toksyczna psychologia i psychiatria
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile