"Wprawdzie minął już ponad tydzień od zakończenia owsiakowego Przystanku Woodstock i teraz ważniejsze spraw nurtuje blogerów, to jednak wydaje mi się, że warto zająć się jeszcze sprawą ogromnej mistyfikacji związanej z tą imprezą. Bo pokazuje ona, jak to – wbrew widocznym już na pierwszy rzut oka – faktom, potrafi się wmówić ludziom istnienie innego obrazu niż widzą.
To że media przebijają się w wielkości liczby osób jakie jakoby uczestniczyły w tym Przystanku Woodstock niezbyt już mnie dziwi, ale to, iż takie fantazyjne liczby “łykają” i powielają i to całkiem bezkrytycznie ludzie robiących wrażenie rozumnych to już smuci… Wojciech Wybranowski (dawniejszy dziennikarz “Nowego Dziennika”) napisał bowiem w “Rzeczypospolitej”, że “Na zakończony wczoraj Przystanek Woodstock do Kostrzyna nad Odrą zjechało 400 tys. młodych ludzi”, zaś Maciej Gawlikowski “prawicowy” (?) reżyser filmowy jeszcze to przebija, pisząc o spędzie “na prawie pół miliona ludzi”.
A przecież gdyby nawet chwilkę tylko zastanowić się nad tą podawaną skalą wielkości liczby uczestników Przystanku Woodstock, to widać iż jest to wielkość nieprawdopodobna.
Jak wyglądałoby od strony logistycznej, gdyby faktycznie było tam tylu ludzi?
Ile musiałoby być pociągów by przywieźć tylu ludzi? Do jednego wagonu wsiada oficjalnie 80 osób, ale nawet gdyby wsiadło ich znacznie więcej, to i tak, gdyby owi woodstokowcy mieli przyjechać wypełnionymi pociągami to musiałoby być co najmniej 400 składów po 10 wagonów. A tymaczasem według informacji podanej przez PKP specjalnych pociągów na Woodstock było łącznie zaledwie 21 (nie podano wielkości składu, ale zapewne były nawet krótsze) czyli co najwyżej dla ok. 10 tysięcy, a więc mogłaby się w nich zmieścić zaledwie 1/40 podawanej wielkości…
Warto też zwrócić uwagę, że w tym roku było mniej pociągów specjalnych niż w 2007 r., kiedy to wg danych było tam ok. 85 tys. osób. Dlaczego więc PKP zmniejszyła liczbę pociągów?
A gdyby taka masa ludzi miała przyjechać samochodami, to byłoby jakieś 130 tysięcy pojazdów (zakładając – na wyrost aż – po 3 osoby w jednym pojeździe)?
A gdzie taka masa ludzi ludzi nocowała? To nie Kraków czy Warszawa. Skoro w namiotach, to musiałoby być ich być dobrze ponad 130 tysięcy. Gdzie by się taka liczba namiotów zmieściła? Jeden namiot rozbity musi zająć jakieś 10 m2 powierzchni, a więc te ponad 130 tysięcy namiotów równomiernie rozmieszczone zajęły obszar dobrze ponad 1 x 1 km!
A trzeba by policzyć jeszcze drugie tyle powierzchni zajętej na parkingi samochodowe.
Od lat zadziwia mnie, że żaden dziennikarz nie zastanowił się nad rzeczywistą skalą uczestnictwa w tym “przystanku” (zwłaszcza, gdy wie się, jak wypełniona jest “po brzegi” Częstochowa, gdy przybywa tam znacznie mniejsza liczba pielgrzymów).
A przecież służby kolejowe mogą odpowiedzieć ile sumie zostało sprzedanych biletów w omawianym okresie do Kostrzynia, zaś policja może z grubsza określić skalę ruchu samochodowego, jak wielki obszar był zajęty przez parkujące samochody, podobnie też urząd miasta może określić jaki obszar przeznaczono na przystanek, ile było parkingów, ile namiotów, ile było sławojek, ile punktów żywnościowych itp.
Również nie wiele liczniejsze bylo zaplecze sanitarne. Ciekawe jakie Owsiak liczby uczestników podawał w oficjalnych pismach np. do sanepidu i równocześnie zapewniał tak “liczny” zespół sanitarny, bo wątpliwe by nawet jemu nie pozwolno by na to, żeby jedno WC przypadało na 10 tys. osób…
Bo wg wytycznych sanitarnych – co wyszukał bloger bendix – minimum jest 1 oczko (muszla/pisuar) na 100 widzów, czyli powinno tam być 5000 tojtojek, jako że – jak zwrócił na to uwagę – “500 tysiecy ludzi produkuje dziennie 1000 ton szamba”
Nie zdziwiłbym się, gdyby po dokładnej analizie okazało się, że było tam np. tylko 10 tys. osób.
Tak w każdym razie można wnioskować po analizie zdjęć wykonanych w szczytowym okresie przystanku – 1 sierpnia 2009 r., a które to zdjęcia mają przedstawiać ów 400 tysięczny tłum… Zadziwia przy tym “ogrom” skali zorganizowanego zaplecza żywnościowego dla owych 400 tys. (te kilka stolików…) i stopień jej “obłożenia” w godzinach szczytu…
Zainspirowany kilkoma wpisami piewców wciąż głoszących – wbrew faktom – o półmilionowej rzeszy uczestników Przystanku Woodstock uznałem że najwymowniejsze będzie pokazanie odpowiednich zdjęć ilustrujących dwa koncerty – ów Przystanek Woodstock i zespołu U2 w Chorzowie, gdzie miało być ok. 70 tys. osób.
Obszar
Zdjęcia satelitarne (z Google Earth) terenów koncertowego Przystanku Woodstock i stadionu na którym odbył sie koncert zespołu U2 są przedstawione dokładnie w tej samej skali – dla ułatwienia wstawiono w nie linię oznaczającą długość 100 m. Dodatkowo na pierwszej fotce – z Przystanku Woodstock – zamarkowano scenę, wykop błotny, namioty i inne budowle zaplecza imprezy (zobacz fotkę wyżej) bo woodstokowcy mieli dostępny tylko plac między tymi budowlami, zaś na drugiej fotce, ze stadionu w Chorzowie, zamarkowano okrąg obszaru zajmowanego przez widzów).
http://www.bibula.com/?p=12605
Zagęszczenie
Należy przy tym zwrócić uwagę, że o ile cała przestrzeń stadionu na koncercie U2 była wypełniona faktycznymi tłumami, o tyle na Przystanku Woodstock, już w niewielkiej odległości od sceny “tłumy” były bardzo, bardzo rzadkie, a w dodatku dla widzów dostępna była tylko część obszaru ukazanego na zdjęciu (mniej niż połowa powierzchni widocznego trójkąta). Zdjęcia poniżej przedstawiane są jako wykonane w czasie “szczytu” Przystanku Woodstock – 1 sierpnia 2009 r. (Gazeta Lubuska), a na zakończenie zdjęcia z koncertu U2 ().
Plac przed sceną Przystanku Woodstok, jak wynika ze zdjęć satelitarnych, miał ok. 10 tys. m2. Szacuje się, że jest już bardzo tłumnie, gdy na 1 m2 są 4 osoby (tzn. każda z nich stoi na kwadracie o wymiarach 50×50 cm) – z tego wynika, że gdyby ten plac był zapełniony w taki sposób to byłoby tam ok. 40 tys. osób. A ze zdjęć widać, że nawet w maksymalnym szczycie, kiedy jakoby było aż 400 tysięcy osób. na placu jest sporo pustego miejsca, a wielu ludzi siedzi…
http://www.bibula.com/?p=12605