W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
26 pazdziernika 1926 to data utraty niepodleglosci Polski  
Podobne tematy
26 pazdziernika 1926 to data utraty niepodleglosci Polski16
26 października 1926 to data utraty niepodleglości Polski13
Znalazłeś na naszym forum inny podobny temat? Kliknij tutaj!
Ocena:
1 głos
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Odsłon: 3019
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 22:00, 29 Maj '08   Temat postu: 26 pazdziernika 1926 to data utraty niepodleglosci Polski Odpowiedz z cytatem

"Znamienne byly zmiany jakie musialy byc na zadanie amerykanskich kol finansowych wprowadzone do statu Banku Polskiego.
Do rozporzadzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 13 pazdziernika 1927r. ,, o planie stabilizacyjnym i zaciagnieciu pozyczki zagranicznej" dolaczona zostala nastepujaca deklaracja rzadu:"Rzad oswiadcza , ze zgodnie z rozporzadzeniem z dnia 26 pazdziernika 1926 r. zrzekl sie prawa emisji biletow bankowych i ze nie bedzie ich wiecej emitowal.Bank Polski bedzie jedyna instytucja emisyjna. Na mocy obecnego statusu Bank Polski jakospolka akcyjna jest calkowicie niezalezny od rzadu. Rzad nie jest upowazniony do uzyskiwania zaliczek od banku, do emisjibiletow na pozyczki dla rzaduz wyjatkiem tych, ktore sie mieszcza wyraznie w granicach obecnie dozwolonych przez Status Banku" str.26 Jerzy Zdziechowski - Skarb i pieniadz 1918- 1939

Przypomne ze :

"Dajcie mi prawo emisji pieniadza , a nie wazne bedzie kto rzadzi krajem" -Rotszyld

Kenedy naruszyl prawo emisji pieniadza . Jego rzad wyemitowal pewna sume dolarow.
jaka cene za to zaplacil?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
przebudzony




Dołączył: 09 Kwi 2007
Posty: 968
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 18:01, 30 Maj '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

JerzyS.

Trafna obserwacja. Niestety dzisiaj tez jest taka sama sytuacja.
_________________
Nie sprzeczaj się z Bimim. Nie krytykuj tego tego co mówi Bimi. Zawsze zgadzaj się z tym co mówi Bimi. Kochaj gejów tak jak Bimi. Nie krytykuj gejów. Inaczej dostaniesz 1 post na dzień. To się nazywa wolność słowa w rozumieniu Bimiego.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 18:38, 30 Maj '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

przebudzony napisał:
JerzyS.

Trafna obserwacja. Niestety dzisiaj tez jest taka sama sytuacja.


Wiem.
Dziekuje!Smile
Jednak na wiekszosci forow za pisanie takich postow banuja.

Pretekst do bana zawsze sie znajdzie.

Mysl i wiedza to najgrozniejsza bron.
Z bronia palna sobie juz oporadzili.

Jak sobie poradza z ta bronia?
zobaczymy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
przebudzony




Dołączył: 09 Kwi 2007
Posty: 968
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 20:26, 30 Maj '08   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

JerzyS napisał:

Jednak na wiekszosci forow za pisanie takich postow banuja.

Pretekst do bana zawsze sie znajdzie.


Znam ten ból. Sam dużo udzielam się na innych forach, aby uświadomić ludzi. Ataki administracji są bardzo częste. Zwykle też towarzystwo lubi ośmieszać i przezywać. To najczęstsze chwyty. Stosują zawsze gdy przygniatają ich fakty. Najważniejsze, to nie dać się sprowokować i konsekwentnie robić swoje.

JerzyS napisał:
Jak sobie poradza z ta bronia?


Pióro jest potężniejsze od miecza. Czasem samo podanie odpowiednich informacji, może nieźle namieszać.

Jednak oni mają banki i kontrolują pieniądze, dlatego mogą kupić kogo chcą. W tym telewizję, radio i prasę. Ciężko się przebić, lecz warto próbować.
_________________
Nie sprzeczaj się z Bimim. Nie krytykuj tego tego co mówi Bimi. Zawsze zgadzaj się z tym co mówi Bimi. Kochaj gejów tak jak Bimi. Nie krytykuj gejów. Inaczej dostaniesz 1 post na dzień. To się nazywa wolność słowa w rozumieniu Bimiego.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 11:00, 12 Lis '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Stefan Świątkowski
Sposób na blokadę

Finansowanie przedsiębiorstw jako hamulec lub czynnik rozwoju

Jednym z głównych tematów polskiej dyskusji o sprawach gospodarczych jest pobudzenie przedsiębiorczości. Według niektórych opinii państwo powinno usuwać bariery utrudniające działalność gospodarczą (bariery, które zwykle samo stworzyło), według innych powinno podejmować działania wspierające przedsiębiorców (głównie w pokonywaniu tychże barier). Jednym z podstawowych problemów przedsiębiorców jest pozyskiwanie finansowania na rozwój działalności. Innowacyjność i sukcesy anglo-amerykańskiego modelu gospodarki wynikają w dużym stopniu z różnorodności technik przepływu pieniędzy od osób z nadwyżką środków do osób z pomysłem na ich wykorzystanie. W Polsce przedsiębiorca przerastający skalą możliwości finansowe swoje i rodziny ale nie będący jeszcze korporacją jest w większości zdany na kredytowanie bankowe lub dotacje unijne. W dalszym ciągu artykułu pokażę dlaczego nie jest to dobry schemat (przy obecnym modelu sektora bankowego) i jak ten stan zmienić.
Obecna konstrukcja systemu bankowego nie pozwala na skuteczne finansowanie przedsiębiorczości
Finansowanie działalności gospodarczej w formie kredytu bankowego jest historycznie zjawiskiem naturalnym – po to w końcu wymyślono banki, zanim regulacyjnie nadano im formę finansowego ramienia państwa, na którego terytorium mają centralę, wspierając ten stan sloganami typu „zbyt duży by upaść” czy „niewyobrażalne konsekwencje zawirowań na rynkach finansowych”. Ale… 20 lat temu w Polsce w sektorze osób fizycznych nadwyżka depozytów nad kredytami wynosiła 81% tych depozytów a w sektorze przedsiębiorstw odwrotnie, nadwyżka kredytów nad depozytami wynosiła 71% tych kredytów (dane NBP). Czyli oszczędności osób fizycznych finansowały przedsiębiorczość. Teraz te liczby wynoszą odpowiednio 11% i 9%, czyli praktycznie oba sektory finansują się same. W latach 2008 – 2012 sektor osób fizycznych notował wręcz nadwyżkę kredytów nad depozytami – czyli przedsiębiorcy finansowali konsumpcję i mieszkania zamiast rozwijać swoje biznesy. W ciągu 20 lat łączne saldo kredytów w Polsce wzrosło 11-krotnie, w tym dla przedsiębiorstw 4-krotnie a dla osób fizycznych 43-krotnie.
Od innej strony to samo zjawisko pokazuje raport Instytutu Badań Strukturalnych z 2014r. według którego luka kapitałowa w polskich firmach, rozumiana jako różnica między kapitałem optymalnym a obserwowanym (powstała na skutek asymetrii rynku tj. braku finasowania sensownych projektów) wynosi ok. 10 mld zł i jest ulokowana w 90% w firmach mikro a w 10% w małych. Luka kapitałowa oznacza głównie niemożność sfinansowania długoterminowych inwestycji, typu środki trwałe, a z kolei główną przyczyną braku możliwości finansowania dłużnego jest brak zabezpieczeń (najczęściej środków trwałych) i koło się zamyka. Deklarowana luka finasowania (kapitałowego i dłużnego łącznie) w segmencie mikrofirm wynosi 60 mld zł, a to już sporo, biorąc pod uwagę, że całość kredytów dla przedsiębiorstw (w tym indywidualnych działalności) w polskich bankach wg stanu na kwiecień 2015r. to niecałe 350 mld zł. Oczywiście wyniki tego typu badań zależą wyłącznie od przyjętej metodologii– w tym przypadku jednak wyniki potwierdzają kierunkowo twarde dane o poziomie kredytowania.
Dlaczego sektor bankowy nie spełnia swojego zadania jako kredytodawca dla przedsiębiorców? Dominacja własności zagranicznej jest jedną z przyczyn. Piony ryzyka w bankach z centralami za granicą są – wraz z pionami finansów – działami najsilniej korporacyjnie podporządkowanymi i najmniej zdolnymi do przeprowadzania własnych pomysłów. O ile w sprzedaży panuje – słuszne – przekonanie, że trzeba się dostosować do rynku lokalnego, o tyle w zakresie zarządzania ryzykiem na eksperymenty w koloniach pozwolić nie można. Nikt w zagranicznej centrali nie zaryzykuje kariery żeby dostosować zasady finansowania małych przedsiębiorstw do polskich realiów, nikt nawet nie poświęci czasu, żeby zrozumieć czym jest książka przychodów i rozchodów. A poza tym – po co miałby finansować polskich przedsiębiorców, skoro może sfinansować konsumpcję importowanych z jego macierzystego kraju towarów? Kapitał może i nie ma narodowości – ale osoby kontrolujące ten kapitał już tę narodowość jak najbardziej mają. Drugą, równie istotną przyczyną są regulacje wiążące bankowość. Jedną z nich jest wymóg kapitałowy. Do każdego udzielonego kredytu bank przypisuje odpowiednią kwotę kapitału (zależną od rodzaju i wielkości kredytu) a rzeczywisty kapitał banku musi wystarczać na pokrycie tego, co jest przypisanie do wszystkich kredytów. Tak zwana waga ryzyka, określająca ilość alokowanego do kredytu kapitału jest maksymalna dla przedsiębiorstw większych niż mikro i nie posiadających ratingu (przy dobrym ratingu może być istotnie niższa) – czyli głównie firm małych i średnich, bo duże mogą sobie pozwolić na rating. Waga ryzyka dla przedsiębiorstw małych / mikro oraz konsumentów wynosi 75% maksymalnej a dla kredytów hipotecznych 50%. Czyli kredytowanie średnich firm jest najbardziej kapitałochłonne, z co za tym idzie najdroższe dla banku. Tu warto dodać komentarz: z takiej konstrukcji przepisów wynika, że rating nadany przez agencję jest dla regulatorów wiarygodnym odbiciem sytuacji firmy a kredyty hipoteczne są przez regulatorów uważane za najbezpieczniejsze. Dla każdego, kto choćby z grubsza zrozumiał przyczyny kryzysu roku 2008 (niespłacane śmieciowe kredyty hipoteczne w Stanach Zjednoczonych) oraz pamięta historię Enrona (bankructwo po niezgodnych z rzeczywistością audytowanych raportach finansowych i przy bardzo wysokiej ocenie agencji ratingowych) – taka postawa regulatora świadczy o oderwaniu się od rzeczywistości lub świadomym działaniu wbrew dobru wspólnemu. Nie mówię tu szczególnie o polskim regulatorze – to przepisy międzynarodowe. Co więcej, zmiany regulacyjne, w tym urzędnicze interpretacje, idą w kierunku zaostrzenia kryteriów udzielania kredytów na działalność gospodarczą. Nakłada się na to agresja fiskalna zmuszająca do takiego kształtowania bilansu i rachunku wyników firm, który wskazuje na brak zdolności kredytowej. Niechęć przedsiębiorców do generowania zysków wynika nie tyle z niechęci do płacenia podatków ile z obawy przed pokazaniem urzędowi, że przedsiębiorca ma z czego zapłacić karę. Powoduje to wypychanie przedsiębiorców w ręce zupełnie nieuregulowanych pożyczkodawców. Znana mi osoba oceniająca ryzyko kredytowe z ramienia banku usłyszała od przedsiębiorcy budowlanego, że oferowany kredyt to co prawda dość drogo, bo oprocentowanie 4 razy lombard i jeszcze opłata i ubezpieczenie – ale i tak połowę taniej niż u „chłopców z miasta”. Jeden z pośredników prowadzi biznes polegający na przenoszeniu ludzi finansujących się „na mieście” do banków i instytucji pożyczkowych (żeby na przykład uratować ich przed utratą zastawionego pod pożyczkę domu), skoro na tym opiera się biznes – skala zjawiska musi być spora.
W celu pobudzenia finansowania przedsiębiorczości przez banki należy więc dążyć do likwidacji wyżej opisanych barier. O ile tzw. repolonizacja czy udomowienie banków stanowią odrębne długofalowe zagadnienie, o tyle na polu regulacyjnym władze państwowe, w tym instytucje nadzoru finansowego, mogą prowadzić działania przekierowujące preferencje kredytowe banków z sektora konsumenckiego na sektor przedsiębiorstw. Można tu wykorzystać ustawy (np. ograniczające maksymalny koszt pożyczek konsumenckich, co zmniejsza ich rentowność) ale też regulacje takie jak Rekomendacje Komisji Nadzoru Finansowego, które określają pragmatykę działania banków (np. zaostrzanie wymogów dotyczących zdolności i wiarygodności kredytowej konsumentów względem analogicznych wymogów wobec przedsiębiorców). Można też działać na polu międzynarodowym w celu np. zmniejszenia preferencji regulacyjnych dla kredytowania nieruchomości, pamiętając, że głównym efektem rozwoju rynku kredytów hipotecznych jest wzrost cen nieruchomości mieszkaniowych a nie wzrost dostępności (zarówno w 2014 jak i w 2004r. za średnią pensję można było w Polsce kupić 0,8 metra kwadratowego nowego mieszkania). Konieczne jest też odejście od błędnego fundamentu regulacyjnego stanowiącego, że stabilność systemu bankowego jest celem nadrzędnym – ponad interesami innych składowych gospodarki. Wystarczy w tym celu rozróżnić rolę konia i wozu: to produkcja dóbr i usług konsumpcyjnych jest ostatecznym celem działalności gospodarczej a sektor finansowy jest usługodawcą dla tzw. gospodarki realnej. Cennym – ale wtórnym. Nikt nie kupuje usług finansowych dla przyjemności, podobnie jak dawniej rolnik kupował konia nie dla przyjemności – tylko po to, żeby przemieścić ciężki wóz w żądane miejsce w ramach procesu produkcji żywności.
Instytucje pozabankowe
Jakimi innymi kanałami można pobudzić akcję finansowania małych przedsiębiorstw? Dopóki banki mają związane ręce – należy je ominąć. Zgodnie z prawem nazwa „bank” jest w Polsce zarezerwowana dla instytucji opisanej w Prawie Bankowym, podległej rygorom tego Prawa oraz nadzorowi Komisji Nadzoru Finansowego. Podobnie jest w innych krajach. W szczególności bank musi utrzymywać odpowiednią ilość kapitału (współczynnik wypłacalności), mieć kompletny system procedur wewnętrznych i go przestrzegać, mierzyć ryzyko i przestrzegać limitów w tym zakresie, odprowadzać środki na Bankowy Fundusz Gwarancyjny. W zamian za te obostrzenia bank ma prawo m. in. do „przyjmowania wkładów pieniężnych płatnych na żądanie lub z nadejściem oznaczonego terminu oraz prowadzenia rachunków tych wkładów” (wg art. 5 Prawa Bankowego jest to czynność bankowa, czyli zastrzeżona dla banków), przy czym „kto bez zezwolenia prowadzi działalność polegającą na gromadzeniu środków pieniężnych innych osób fizycznych, prawnych lub jednostek organizacyjnych niemających osobowości prawnej, w celu udzielania kredytów, pożyczek pieniężnych lub obciążania ryzykiem tych środków w inny sposób, podlega grzywnie do 5 000 000 złotych i karze pozbawienia wolności do lat 3” (art. 171 Prawa Bankowego). Uważne wczytanie się w powyższe przepisy ujawnia charakterystyczne dla polskiego prawa niejasności: raz jest mowa o „przyjmowaniu wkładów” a raz o „gromadzeniu środków” – pojęcia podobne ale jednak różne, środków tych nie można „obciążać ryzykiem” nie tylko poprzez robienie z nich dalszych pożyczek ale też w „inny sposób” – czyli generalnie każdy sposób. W domyśle – bank może zbierać depozyty, bo jest poddany tym wszystkim ograniczeniom, które mają zagwarantować zwrot depozytów, a nawet gdyby te ograniczenia puściły – to jest jeszcze Bankowy Fundusz Gwarancyjny, dość iluzoryczny zresztą. Suma depozytów w polskim systemie bankowym (banki komercyjne, spółdzielcze i SKOK) to ok. 1 000 mld zł. Fundusze BFG przed wypłatami dla SKOK Wołomin i SKOK Wspólnota wynosiły ok. 15 mld zł. Dla posiadaczy depozytów tych dwóch SKOK wypłacono 3 mld zł i to zmniejszyło BFG o 20%. I to tyle jeśli chodzi o gwarancje BFG. Młode pokolenie w Polsce zaczyna sobie coraz bardziej zdawać sprawę z iluzoryczności gwarancji państwa: najpierw w zakresie emerytur a potem w zakresie pewności depozytów w systemie bankowym. A wszyscy posiadacze oszczędności stają przed alternatywą: 2% rocznie przy iluzorycznej gwarancji czy szukać większych zysków kierując się swoją wiedzą.
Już teraz w Polsce obserwowany jest rozwój rynku obligacji przedsiębiorstw, emitowanych niepublicznie – czyli skierowanych do zamkniętej grupy inwestorów oraz funduszy inwestycyjnych inwestujących w aktywa nienotowane na rynkach regulowanych. Dotyczy to na razie inwestorów z grubszym portfelem i spółek raczej średnich niż małych. Dla przedsiębiorstw mniejszych dostępne są firmy i fundusze pożyczkowe – choć oczywiście głośniej o tych finansujących konsumpcję. Kluczowym czynnikiem rozwoju finansowania pozabankowego jest umożliwienie pozyskiwania legalnego i taniego (w sensie obsługi prawnej i opodatkowania) finansowania od inwestorów indywidualnych świadomych podejmowanego ryzyka. Rolą państwa w odniesieniu do tych podmiotów powinno być stworzenie pozwalających na to standardów prawno – podatkowych. Chodzi o zdefiniowanie dozwolonych sposobów pozyskiwania środków na działalność gospodarczą oraz na działalność pożyczkową poprzez jednoznaczne określenie co jest np. nielegalnym „gromadzeniem środków” a co nim nie jest. Obecnie na podstawie wyżej wspomnianego art. 171 Prawa Bankowego można zabronić praktycznie każdej działalności pożyczkowej finansowanej ze środków pozyskanych z zewnątrz, równolegle na rynku wykształciły się pewne standardy faktycznie akceptowane i nie rodzące kontekstów aferalnych (np. emisje obligacji) a z trzeciej strony co jakiś czas wybucha afera (np. Amber Gold).
Nie w pełni wykorzystaną możliwością jest model spółdzielczy. Banki spółdzielcze często oferują finansowanie tam, gdzie banki komercyjne nie rozumieją modelu biznesowego – albo nie mają wiedzy o kredytobiorcy. Również SKOKi mogłyby stać się narzędziem finansowania lokalnej przedsiębiorczości. Do tego konieczne jest wykonanie działań naprawczych – przede wszystkim polepszenie w nich zarządzania ryzykiem, niezależnie od medialnej i politycznej nagonki. Ponadto w prawie o SKOKach jest wiele ograniczeń utrudniających finansowanie działalności gospodarczej, jednak przy nowym, probiznesowym, zdefiniowaniu „więzi” łączącej członków Kas oraz wprowadzeniu limitów, przede wszystkim dotyczących koncentracji ryzyka, możliwe jest wykorzystanie już istniejącej struktury do napędzania działalności gospodarczej.
Osobnym zagadnieniem są istniejące wręcz w nadmiarze instytucje otoczenia biznesu (różne agencje państwowe i firmy prywatne żyjące z rozwiązywania problemów tworzonych przez urzędników – np. związanych z załatwianiem dotacji unijnych). Obecna rola tych instytucji nie jest jasna, moje (bankowe) doświadczenia w zakresie prób dotarcia poprzez nie do przedsiębiorców potrzebujących finansowania są fatalne. Znani mi przedsiębiorcy również nie liczą na realne wsparcie takich instytucji. Przy pewnej kreatywności mogłyby one odegrać pozytywną rolę – np. w roli miejsca spotkania finansującego z finansowanym w rodzaju giełdy potrzebujących finansowania preweryfikowanych przez taką instytucję co do istnienia, zaległości podatkowych czy innych informacji posiadanych przez państwo a mogących mieć wpływ na wiarygodność kredytową. Należy dokonać przeglądu instytucji otoczenia biznesu finansowanych z budżetu państwa lub samorządów pod kątem realności i efektywności ich działań i ograniczyć ich zakres do działań rzeczywiście przynoszących uzasadniającą koszt ich utrzymania korzyść komuś innemu niż urzędnicy w nich zatrudnieni.
Społeczne zaangażowanie ma wielką siłę
Technologie internetowe pozwalają na zejście wyraźnie niżej, na tanie połączenie inwestora z potrzebującym finansowania. Pojawiła się idea crowdfundingu, zwanego finansowaniem społecznościowym, na podstawie umów dwustronnych – pośrednik jest tu tylko organizatorem transakcji, może ułatwiać jej zawarcie poprzez zmniejszenie asymetrii informacji ale nie bierze odpowiedzialności za wynik. Finansowanie społecznościowe różni się tym od zbiórki publicznej, że zakłada nagrodę dla inwestora (udział w spółce, w zysku, oprocentowanie pożyczki itp.). Obecnie ten rynek nie jest uregulowany i trzeba szybko korzystać z tej szansy bo jak urośnie to władze (zwłaszcza unijne) i sektor finansowy nie będą tolerować wolnej konkurencji w obszarze raz zawłaszczonym. Wolna konkurencja polega tu na tym, że każdy podejmuje decyzję inwestycyjną sam – i sam za nią odpowiada. W zamian nie musi opłacić pośrednika, który podejmie decyzję za niego (nie zdejmując zwykle z inwestora odpowiedzialności) czyli powiększa swój zysk.
Jest kilka rodzajów finansowania crowdfundingiem. Najstarszy to finansowanie dzieła (np. wydania płyty, książki, gry komputerowej). Światowym prekursorem był tu zespół Marillion, (finansowanie trasy koncertowej w 1997r.). W Polsce spore osiągnięcia w tej dziedzinie ma prawica, ponieważ pozyskanie tego typu finansowania jest możliwe dla dzieła, które już przed powstaniem dysponuje grupą ludzi zaangażowanych w jakąś sprawę – a lewica swoje dzieła finansuje z podatków i nie potrzebuje crowdfundingu (zresztą by go pewnie na swoje dzieła w Polsce nie zebrała). Drugi to finansowanie udziałowe, które zwykle dotyczy spółek promujących jakiś wynalazek (np. Kickstarter). Przykład z Polski to Bees Fund, który zbiera środki na projekty typu migam.org – oprogramowanie wspierające niesłyszących, tłumaczące język migowy na napisy. Ostatnio udało im się zebrać 200 tys. zł kapitału (za 5% udziałów, co daje wycenę spółki na poziomie 4 mln zł) na inicjatywę związaną z płatnościami przy użyciu bitcoin. Trzecia postać crowdfundingu to finansowanie długu. Rozwinęło się w ostatnich latach i jest alternatywą najbliższą bankom, ponieważ umożliwia inwestowanie oszczędności w pożyczki. Dzięki możliwości ogromnego rozproszenia inwestycji, można osiągnąć wysoki poziom bezpieczeństwa przy wysokim poziomie dochodowości – oczywiście bez niczyjej, nawet iluzorycznej, gwarancji.
Jaka może być skala takiego finansowania pokazuje przykład jednego z liderów tego rynku, brytyjskiego Funding Circle (w Niemczech też działa duża firma tego typu, Zencap, a mniejsze działają w wielu krajach, np. w Czechach). Motto Fundiung Circle brzmi: „budujemy lepszy świat finansów, żeby zrewolucjonizować przestarzały system bankowy”. Zresztą firmy sektora pozabankowego finansowania mają ciekawe hasła przewodnie – firma pożyczkowa Kredito24 używa cytatu, jak twierdzi z Billa Gatesa: „Bankowość jest konieczna – banki nie są konieczne”. Funding Circle w ciągu ok. 4 lat udzielił pożyczek na 624 mln £ czyli ponad 3 mld zł, zebrał z giełd 300 mln £ kapitału, ma prawie 40 000 pożyczkodawców na 8 000 pożyczkobiorców. Wg danych na 2014r średni inwestor pożycza 8 tys £ w 67 częściach, średnio w jedną pożyczkę wkłada 157 £. Pożyczkobiorca pożycza przeciętnie 50 tys £ od ponad 400 pożyczkodawców. Wyniki tej struktury pokazują, że dla osiągnięcia dużej skali i właściwego rozproszenia inwestycji nie potrzeba banku.
Z powyższego widać, że alternatywą (lub uzupełnieniem) dla repolonizacji czy udomowienia banków może być ich obejście. Nie chodzi tu o finansowe wsparcie państwa dla instytucji organizujących finansowanie z pominięciem banków – ale o stworzenie ram prawnych umożliwiających ich działanie. W przypadku modeli społecznościowych zabójcze są np. przepisy dotyczące podatku od czynności cywilno-prawnych – nie tyle samo 2% tego podatku (choć to nie bez znaczenia – ekwiwalent rocznego dochodu na lokacie bankowej) ile konieczność wyprodukowania oszałamiającej liczby deklaracji podatkowych, z których każda może stać się podstawą do zniszczenia firmy.
Dotacje są szkodliwe, dopóki konieczne powinny wspierać przedsiębiorców a nie banki
Pozabankowe środki na finansowanie przedsiębiorstw pochodzą też obecnie z dotacji unijnych i w mniejszym stopniu publicznych krajowych. Zasadniczo wszelkie instrumenty wsparcia przedsiębiorczości ze środków publicznych są szkodliwe – pochodzą z zawyżonego (w celu pozyskania na nie środków) opodatkowania a zanim trafią do beneficjentów muszą jeszcze wyżywić urzędników, których bez tych dotacji w ogóle by nie było. Ponieważ jednak jesteśmy w UE i za te pozorne benefity i tak płacimy, trzeba korzystać z instrumentów pozwalających na odzyskanie zagrabionego. Pracowałem w banku prowadzącym dystrybucję trzech programów poręczeniowych, w teorii ułatwiających pozyskanie finansowania małym przedsiębiorcom. We wszystkich trzech programach w przypadku braku spłat ze strony przedsiębiorcy, program zwracał bankowi część kredytu (np. 60%) a przedsiębiorca nadal był windykowany z całości. W jednym przypadku przedsiębiorca musiał za taki program dodatkowo zapłacić – powtarzam – żeby, jeśli utraci płynność finansową, bank dostał zwrot a przedsiębiorca – nadal był windykowany! W jednym z programów było zastrzeżenie, że kredyty z tym poręczeniem nie mogą być bardziej ryzykowne niż bez niego. Czyli przedsiębiorca płacił dodatkowo za kredyt który i tak by dostał. Tylko w jednym z programów było zastrzeżenie, że muszą być nim objęte kredyty inne niż udzielane standardowo a kredyty takie same jak standardowe muszą być tańsze. To jest właściwy kierunek, podobnie jak celowanie programów na określone obszary (np. wysokiego bezrobocia), branże itp.
Osobnym kuriozum jest finansowanie innowacyjności ze środków budżetowych. Środki publiczne muszą być wydawane na dobrze zdefiniowane cele, aby choć trochę ograniczyć nieuchronnie towarzyszącą im korupcję. Jeśli takim celem ma być innowacyjność, to trzeba ją dobrze zdefiniować. W tym tkwi niepokonywalna, typowa dla socjalistycznego myślenia o gospodarce, sprzeczność wewnętrzna: urzędnik musi zdefiniować coś, czego jeszcze nie ma i czego istotą jest, że ma dopiero być wymyślone. Walcząc z tą sprzecznością urzędnik definiuje np. potworka w postaci „usługi innowacyjnej jako niedostępnej na terenie danego powiatu”, dzięki czemu podatnik finansuje np. myjnie bezdotykowe w powiatach, w których ich jeszcze nie było (przykład autentyczny). W rezultacie władza napełnia portfel cwanemu „innowatorowi” i chwali się promocją przez rząd innowacyjności… Teza, że urzędnik lepiej od klienta (rynku) wybierze dobre pomysły jest pozbawiona jakiegokolwiek uzasadnienia. Zadaniem władzy jest ułatwienie inwestorom podejmowania ryzyka poprzez eliminację zbędnego ryzyka (prawnego i podatkowego) a nie wkładanie pieniędzy podatników w cudze zabawy, nawet jeśli część z tych zabaw okaże się nowatorska.
Doradcami przy konstrukcji instrumentów wsparcia nie mogą być przede wszystkim przedstawiciele lobby bankowego tylko przedstawiciele organizacji przedsiębiorców – oni zrzeszają się w różnych przekrojach, nie tylko biznesowym, również są prężnie działające grupy np. przedsiębiorców katolickich. Również pozabankowe instytucje pożyczkowe powinny być wykorzystywane jako miejsce dystrybucji finansowania i gwarancji pochodzących ze środków unijnych – oraz jako alternatywne wobec banków źródło wiedzy o właściwych sposobach konstrukcji takich instrumentów.
Biorąc pod uwagę gospodarczą szkodliwość wszelkich dotacji do działalności gospodarczej sektora prywatnego, polegającą na odbieraniu środków finansowych jednym podmiotom i przekazywaniu ich innym podmiotom na podstawie decyzji urzędnika (nawet jeśli program dotacji ma podstawę ustawową – to decyzję indywidualną podejmuje urząd), należy w następnej unijnej perspektywie finansowej dążyć do obniżenia – najlepiej do zera – poziomu dotacji przy jednoczesnym (koniecznie!) ekwiwalentnym obniżeniu poziomu opodatkowania i składki unijnej.
Podsumowanie
W Polsce coraz silniej widoczna jest rozbieżność pomiędzy statystycznym wzrostem PKB a odczuwanym brakiem wzrostu zamożności. Ta rozbieżność wynika z dwóch powodów: dużego udziału pustego PKB (tzn. wynikającego z wykonywania prac bezsensownych – głównie konieczności dostosowywania gospodarki do ok. 25 000 stron nowych aktów prawnych rocznie) oraz transferu zysków za granicę. Drugi powód wydaje się ważniejszy, jednak oba są jaskrawo widoczne w modelu finansowania przedsiębiorczości opartym o unijne i rządowe dotacje oraz banki kontrolowane przez zagraniczne centrale. Jednym z elementów ograniczających wyżej opisaną rozbieżność powinna być zmiana modelu finansowania przedsiębiorczości, w której to zmianie władza powinna odegrać rolę regulacyjną a nie finansującą.

kwartalnik „Rzeczy Wspólne” 21 (3/2015).
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Agre




Dołączył: 01 Paź 2014
Posty: 798

PostWysłany: 12:28, 12 Lis '15   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

" ze zgodnie z rozporzadzeniem z dnia 26 pazdziernika 1926 r. zrzekl sie prawa emisji biletow bankowych i ze nie bedzie ich wiecej emitowal"

Czyli ogólnie minęło niemal sto lat żeby ktoś połapał się kiedy mniej więcej utraciliśmy niepodległość ?
Nie chce ale nie mogę się oprzeć i muszę to napisać.
Otóż z polaków jak oni sami doskonale uważają bardzo bystry naród mamy wiele wybitnych naukowców
od 89 lat, Polacy uważają się za najmądrzejszych i najzajebiściejszych w Eu lub na świecie. Podczas gdy sam fundament "wolnej polski" sprawia że Polska nigdy wolna nie będzie a Polacy a pośród nich zagorzali patrioci w sumie nie widzą problemu przez 81 lat i dalej nie będą widzieli zapewne, może samo pojęcie niepodległości to też czysta fikcja i to co ludzie nazywają niepodległością nią nie jest? Mniejsza.

Stawiając tak sprawę trochę wylewam kubeł zimnej wody na patriotów.

Czy kiedykolwiek Polacy walczyli w całkowicie własnym interesie ? a nie podkręceni przez "cwaniaczków" przez slogany typu Niezależność, dobrobyt, wolność, utopia?
Monte Cassino.
Kampania wrześniowa.
"obalenie komuny"

Czy patriotyzm to walka rzeczywiście o interes narodu czy tylko za sloganami które z wolnością i niepodległością sie zazwyczaj kojarzą a faktycznie i tak zawsze nie są lub nie do końca są w interesie czegoś co można nazwać "Naród Polski" ?

Wiec czy Polska faktycznie Istnieje ?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
JerzyS




Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 4008
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 14:42, 26 Gru '17   Temat postu: Re: 26 pazdziernika 1926 to data utraty niepodleglosci Polsk Odpowiedz z cytatem

JerzyS napisał:
"Znamienne byly zmiany jakie musialy byc na zadanie amerykanskich kol finansowych wprowadzone do statu Banku Polskiego.
Do rozporzadzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 13 pazdziernika 1927r. ,, o planie stabilizacyjnym i zaciagnieciu pozyczki zagranicznej" dolaczona zostala nastepujaca deklaracja rzadu:"Rzad oswiadcza , ze zgodnie z rozporzadzeniem z dnia 26 pazdziernika 1926 r. zrzekl sie prawa emisji biletow bankowych i ze nie bedzie ich wiecej emitowal.Bank Polski bedzie jedyna instytucja emisyjna. Na mocy obecnego statusu Bank Polski jakospolka akcyjna jest calkowicie niezalezny od rzadu.

Rzad nie jest upoważniony do uzyskiwania zaliczek od banku, do emisjibiletow na pożyczki dla rzadu z wyjątkiem tych,
ktore sie mieszczą wyraźnie w granicach obecnie dozwolonych przez Status Banku"

str.26 Jerzy Zdziechowski - Skarb i pieniadz 1918- 1939

Przypomne ze :

"Dajcie mi prawo emisji pieniadza , a nie wazne bedzie kto rzadzi krajem" -Rotszyld

Kenedy naruszyl prawo emisji pieniadza . Jego rzad wyemitowal pewna sume dolarow.
jaka cene za to zaplacil?


A obecnie mamy powtórkę

Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z 2 kwietnia 1997 r

Art. 220.

Zwiększenie wydatków lub ograniczenie dochodów planowanych przez Radę Ministrów nie może powodować ustalenia przez Sejm większego deficytu budżetowego niż przewidziany w projekcie ustawy budżetowej.

Ustawa budżetowa nie może przewidywać pokrywania deficytu budżetowego przez zaciąganie zobowiązania w centralnym banku państwa.

=======================================================================================================

Pokrywanie deficytu budżetowego należy realizować przez
zaciąganie zobowiązania w bankach obcych państw!
Najlepiej prywatnych bankach!
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Dyskusje ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


26 pazdziernika 1926 to data utraty niepodleglosci Polski
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile