|
Autor
|
Wiadomość |
Sensor
Dołączył: 19 Cze 2009 Posty: 341
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 10:41, 09 Lut '12
Temat postu: Lobby izraelskie w USA |
|
|
Cytat: |
Wbrew faktom, irracjonalnie, wśród Polaków, a szczególnie wśród polskich środowisk patriotycznych, pokutuje przekonanie że Polska może liczyć na USA. Fijorr Publishing opublikował niezwykle cenną książkę Johna J. Mearsheimera i Stephena M. Walta „Izraelskie lobby w USA” która powinna na Polaków zadziałać jak kubeł zimnej wody. Pozycja Mearsheimera i Walta, dwóch politologów, wykładowców University of Chicag i Harvarda, wywołała ogólnoświatową dyskusje, ukazując jak władze USA i amerykański establishment, wbrew interesom USA i Amerykanów, realizują interesy Izraela. Irracjonalne jest więc oczekiwanie że władze amerykańskie które są nielojalne wobec własnych obywateli nagle będą odczuwały lojalność wobec „jakiejś” Polski.
Wydawało by się że rolą rządu i polityków jest realizacja interesów swojego kraju i wyborców. W przypadku władz i polityków amerykańskich tak nie jest. Amerykański establishment systematycznie na arenie międzynarodowej szkodzi Stanom Zjednoczonym i Amerykanom. „Amerykańskie poparcie dla Izraela było przyczyną [w pełni uzasadnionych] antyamerykańskich nastrojów na Bliskim Wschodzie” (podczas gdy Bliski Wschód jest źródłem dostaw ropy dla USA, potencjalnym rynkiem zbytu, i potencjalnym niezwykle cennym sojusznikiem). Z tej przyczyny anty amerykanizmu zdaje sobie sprawę 40% Amerykanów (wśród naukowców dużo większy odsetek). Poparcia USA dla Izraela nie da się wyjaśnić ani interesami USA, ani przyczynami moralnymi. Dobrym przykładem tej patologi jest to że lobby izraelskie wymusiło na USA agresje na Irak. Agresja ta była realizacją interesów politycznych Izraela. Nie było innych przyczyn uzasadniających agresje. Lobby finansowało propagandę na rzecz agresji w USA. Agresja wbrew propagandzie o „wojnie o ropę” utrudniła koncernom naftowym eksploatacje i handel tym surowcem. W konsekwencji ucierpiała gospodarka amerykańska i amerykańscy konsumenci. Wbrew interesom USA lobby uniemożliwia Stanom Zjednoczonym nawiązanie dobrych relacji z Syrią. Izrael nie chciał rozmów pokojowych z Syrią, a amerykańskie propozycje pokojowe polegały na nowej formie okupacji terenów zajętych przez Izrael. Podobnie lobby wymusiło na USA złe relacje z Iranem.
Poparcie USA dla Izraela spowodowane jest olbrzymim wpływem jaki żydzi mają na politykę zagraniczną Stanów, wyjątkową pozycją żydów w amerykańskim establishmencie. Wszyscy poważni politycy w USA ścigają się w wyrazach lojalności wobec Izraela, w poparciu dla aktywnej obrony interesów Izraela przez USA. Żaden liczący się amerykański polityk nie zaproponuje ograniczenia transferu pieniędzy amerykańskich podatników do Izraela, ani nie skrytykuje państwa żydowskiego. W USA ktoś kto nie zgadza się z uzależnieniem USA od Izraela wykluczany jest z życia publicznego, wypalane jest mu zabójcze piętno antysemity. Lobby skutecznie uzależniło i zastraszyło amerykańskich polityków. „Lobby izraelskiemu udało się przekonać wielu Amerykanów, że interesy Stanów Zjednoczonych i Izraela są właściwie identyczne”. Pomimo że lobby nie ukrywa swoich wpływów w USA (nawet się nimi publicznie chwali), to nie pozwala o tym fakcie mówić innym.
Lobby izraelskie w USA, które tak skutecznie podporządkowało sobie amerykańską politykę, „jest luźną koalicją ludzi i organizacji, która tak chce wpływać na amerykańską politykę zagraniczną, by jak najbardziej sprzyjała ona państwu Izrael”. „Lobby nie jest zjednoczonym ruchem z centralnym kierownictwem, a bardziej koterią czy grupą spiskowców” kontrolujących „amerykańską politykę zagraniczną”. Lobby składa się z żydów i gojów filosemitów (mających często odmienne poglądy na inne sprawy) złączonych oddaniem dla Izraela.
Istotną częścią lobby izraelskiego, choć nie mająca takich wpływów jak żydzi, są „chrześcijanie syjoniści, postrzegają powstanie państwa żydowskiego jako wypełnienie biblijnej przepowiedni”. Przepowiedni o tym że Bóg dał żydom Palestynę, a powstanie Izraela przyśpieszy Armagedon i ponowne nadejście mesjasza. Przywódcami chrześcijańskich syjonistów stali się tacy liderzy religijni i polityczni republikanów jak: Jarry Falwell, Gary Baver, Pat Robertson, John Hagee. Źródłem chrześcijańskiego syjonizmu był XIX wieczny angielski dyspensjonalizm głoszący że powrót żydów do Palestyny jest niezbędny do ponownego przyjścia Jezusa. Rozwój chrześcijańskiego syjonizmu nastąpił po 1967 roku. Ruch intensywnie wsparł Izrael politycznie i finansowo. Przerażającym kuriozum jest akceptacja tego ruchu dla wojny atomowej mającej zapewnić dominacje żydowską.
Żydzi w USA zaangażowali się w pomoc dla Izraela również po to by przeciwdziałać utracie tożsamości przez żydów w Stanach Zjednoczonych. Pierwszą zasadą lobby była działalność w cieniu władzy, unikanie pchania się na afisz. Ta taktyka przyniosła sukces amerykańskim żydom za prezydentury uzależnionych od społeczności żydowskiej Johna Fitzgeralda Kennedyego i Johnsona, kiedy to zwiększyli wpływy i stan posiadania amerykańskich żydów. Społeczność żydowską niezwykle zaktywizowało zwycięstwo Izraela w 1967 roku. Od lat siedemdziesiątych żydzi rozpoczęli w USA jawną działalność polityczną. W latach osiemdziesiątych społeczność żydowska podporządkowała sobie Waszyngton. Finansowo uzależniła polityków amerykańskich od społeczności żydowskiej. Współcześnie lobby na swoją działalność wydaje 60 milionów dolarów. Ekspozyturą lobby w amerykańskich władzach stali się neokonserwatyści (wpływowi, filosemici, zwolennicy amerykańskiego imperializmu). Między neokonserwatystami a lobby zaistniała unia personalna.
Lobby izraelskie wpływa na amerykańską politykę poprzez: finansowanie kosztów kampanii wyborczej pro izraelskich kandydatów, skłanianie do powierzania stanowisk we władzach reprezentantom lobby, wykorzystywanie obojętności i braku zaangażowania większości Amerykanów, dobrą organizacje prac lobby, zamożność żydów w USA. Istotnym orężem lobby jest wdrukowane Amerykanom przekonanie że żydzi są im bliscy, a Arabowie obcy. Żydzi w USA realizacje interesów USA widzą w realizacji interesów Izraela. Realia zmuszają jednak często żydów do wspierania Izraela kosztem USA. Ta podwójna lojalność, właściwie prymat lojalności wobec Izraela, jest akceptowana przez Amerykanów (dla Amerykanów uprzywilejowanie żydów z powodu holocaustu jest czymś naturalnym).
Działalność lobby izraelskiego jest podobnie jak w wypadku innych lobby jawna. Lobby starają się by wygrywali sympatycy lobby. Lobby skłania polityków i urzędników do zachowań zgodnych z oczekiwaniami lobby. Utrudnia podejmowanie decyzji sprzecznych z interesami lobby.
Obserwując działalność polityczną w Stanach Zjednoczonych można odnieść wrażenie że filosemityzm jest jedyną naczelną ideą łączącą Amerykański establishment. W amerykańskim kongresie nigdy nie skrytykowano Izraela (chociaż kongresmeni spierają się na każdy temat). Na przesłuchania przed kongresem w sprawie Bliskiego Wschodu zapraszani są tylko przedstawiciele lobby. Osoby o innych poglądach niż lobby nie są zapraszane do dyskusji. Ogromnym sukcesem żydów w USA jest (nieadekwatna do struktury populacji) nadreprezentacja kongresmenów pochodzenia żydowskiego. Żydowscy lobbyści biorą bezpośredni udział w pracach pracowników kongresu przygotowujących ekspertyzy i akty prawne dla kongresmenów. Lobbyści uzależnili od siebie polityków sponsorując ich kampanie wyborcze. Politycy ściśle trzymający się szczegółowych instrukcji lobby nie mają problemów finansowych. Jeżeli polityk okazuje się być nie kompatybilny z lobby, lobby finansuje kampanie jego kontrkandydata. Lobby nie tylko wspiera pro izraelskich polityków, ale także skłania krytycznych wobec Izraela do zmiany poglądów. Lobby organizuje też kampanie medialne które mają skłaniać polityków do pożądanej przez lobby działalności (np. poprzez listy otwarte zbiorowo podpisywane przez autorytety). Siła żydów, ich bogactwo, w USA są nieproporcjonalna do ich potencjału demograficznego (stanowią 3% populacji USA, 60% środków demokratów pochodzi od żydów).
Celem lobby izraelskiego jest zdominowanie debaty publicznej. Lobby osoby nie kompatybilne z celami lobby ucisza i wyniszcza oskarżeniami o antysemityzm. Lobby by kształtować debatę publiczną wpływają na: media, think tanki (a szczególnie na komórki PR think tanków mające na celu prezentowanie stanowiska think tanku w mediach), ośrodki naukowe. Celem działań lobby na scenie publicznej jest wykreowanie pozytywnego wizerunku Izraela i negatywnego tych którzy nie służą Izraelowi. Działania lobby ułatwia to że większość publicystów i komentatorów sympatyzuje z Izraelem. Skutkiem tego debata publiczna w USA jest zmonopolizowana przez lobby izraelskie. Głos arabów nie jest obecny w amerykańskich mediach. Media które ośmielają się pisać o Palestynie są prześladowane (za pośrednictwem mailingu, demonstracji, presji wywieranej na władze). Lobby izraelskie by stworzyć pozory pluralizmu i debaty publicznej potworzyło liczne think tanki które na scenie publiczne „dyskutują” ze sobą. Te rzekomo różniące się think tanki oficjalnie negują swoją pro izraelskość.
Lobby izraelskie „na największą trudność w kształtowaniu debaty publicznej a temat Izraela natknęło się na uczelniach wyższych”. Etos uniwersytecki, wolność dyskusji, pochwała kontrowersji, sprawiają że profesorowie są mniej skłonni do pro izraelskiej klaki. Studenci urodzeni poza USA są bardziej krytyczni wobec Izraela. Pomimo to lobby nie ustaje w swoich wysiłkach i jest obecne na uniwersytetach. Lobby starało się na forum władz odebrać dotacje tym uczelniom które dopuszczały wolność słowa o Palestynie na uczelniach wyższych. Lobby finansuje pro izraelskie programy nauczania na uczelniach. Hucpa lobby o rzekomym antysemityzmie na uczelniach okazała się oparta na kłamstwach. Niezwykle bulwersujące jest to że lobby zastrasza uczelnie chcące zatrudniać niekompatybilnych z lobby wykładowców. Każda pro palestyńska wypowiedź w szkołach wyższych kończy się histeryczną nagonką zorganizowaną przez lobby, pogróżkami, zastraszaniem i aktami terroru kryminalnego. By ograniczyć wolność nauczania lobby nie dopuszcza do publikacji prac naukowych niezgodnych z oczekiwaniami lobby. Swoje działania lobby nie ograniczyło do szkół wyższych. Kolejnym etapem stały się licea. Licealne programy nauczania tworzone są na podstawie materiałów propagandowych z Izraela.
Działania lobbystów są normalne w demokracji. Jednak lobby izraelskie łamie standardy demokracji: strasząc i oczerniając krytyków Izraela, uciszając osoby o odmiennych od lobby poglądach, rujnując swoim przeciwnikom życie zawodowe. Terror lobby przejawia się nawet w działaniach kulturalnych. Lobby nie dopuszcza do wystawienia sztuk teatralnych ukazujących dramat Palestyny. Przestępcze działania lobby polegają też na zdobywaniu danych personalnych swoich przeciwników na drodze przestępstw.
Hucpiarstwo lobby izraelskiego przejawia się (w sprzecznych z faktami) stwierdzeniach lobby o eksplozji antysemityzmu w współczesnym świecie (fala na miarę czasów trumfów naziomu). Antysemityzmem według lobby ma być przesiąknięta Unia Europejska. Zarzut antysemityzmu został postawiony nawet kościołowi anglikańskiemu gdy ten zrezygnował z usług firmy budującej buldożery używane przez Izrael do niszczenia palestyńskich domów. Lobby za antysemitów uważa nawet żydów krytykujących zbrodnie Izraela. Piętno antysemity usuwa ofiarę lobby izraelskiego z życia publicznego. Nikt nie daje napiętnowanemu możliwości wypowiedzi, nikt nie traktuje jego wypowiedzi poważnie.
Od 1967 roku (wojny sześciodniowej) celem USA na Bliskim Wschodzie była ochrona interesów Izraela. Od lat dziewięćdziesiątych USA w relacjach z Iranem. Iran chciał nawiązać dobre relacje z USA, ale Izrael i lobby izraelskie do tego nie dopuściło. Na forum międzynarodowym Stany Zjednoczone bronią Izrael przed odpowiedzialnością ze wszelkie zbrodnie wojenne. Konsekwentne wsparcie USA dla Izraela przejawiało się na forum ONZ nie dopuszczeniem do rozpatrywania rezolucji krytykujących Izrael za rozprzestrzenianie broni masowej zagłady i okupacji Palestyny. Mearsheimer i Walta w swej pracy bardzo dokładnie opisują historie wsparcia dyplomatycznego USA dla Izraela, działań zbrojnych i zbrodni Izraela.
USA wspiera Izrael bezwarunkowo. Dla Stanów Zjednoczonych nie ma znaczenia że Izrael: nie podpisał traktatów zakazujących rozprzestrzenianie broni masowego rażenia, produkuje broń masowego rażenia, okupuje Palestynę, sprzedaje amerykańskie tajemnice Chinom, szpieguje USA (jest jednym z głównych krajów szpiegujących USA, wykradających tajemnice wojskowe i gospodarcze), używa zabronionej broni wobec cywilów na terenach okupowanych, sprzeciwia się polityce USA, nie wywiązuje się wobec swoich zobowiązań wobec USA.
Poparcie USA dla Izraela jest tym dziwniejsze że Izrael wielokrotnie w historii wykazywał agresje wobec USA. W 1954 agenci Izraelscy próbowali wysadzić amerykańskie placówki dyplomatyczne w Egipcie by skłócić Egipt z USA. Od 1979 do 1980 Izrael dostarczał broń Iranowi gdy ten trzymał w niewoli amerykańskich dyplomatów. Od 1983 roku Izrael nieustanie przekazuje amerykańskie tajemnice wojskowe innym krajom (w tym i Chinom).
Od ponad 40 lat Izrael jest finansowany przez USA. Do 2005 roku USA przekazało Izraelowi minimum 154 miliardy dolarów. Pomoc militarną dla Izraela rozpoczął John Fitzgerald Kennedy. Amerykańska pomoc dla Izraela od tego czasu co roku rosła. Obecnie USA co roku dają Izraelowi 3 miliardy USD czyli 2% izraelskiego PKB (500 dolarów na jednego Izraelczyka – drugi z kolei beneficjent Egipt dostaje 20 USD na osobę). Suma ta stanowi 6% całej amerykańskiej pomocy dla zagranicy. Amerykańskie pożyczki dla Izraela przyznawane są na o wiele dogodniejszych ratach niż pożyczki dla innych krajów (inne kraję dostają w ratach, Izrael całą sumę na procent niższy niż procent na lokacie w banku do którego Izrael te pieniądze wpłaca – w 2004 roku na takich lokatach Izrael zarobił 660 milionów dolarów). Izrael otrzymuje też od USA broń (w 1991 roku za 700 milionów dolarów). Inne kraje pomoc z USA muszą wydawać w USA, prócz Izraela który może pomoc USA wydawać u siebie. Dzięki pieniądzom z USA Izrael rozwinął swój przemysł wojskowy. Izrael ma dodatkowo prawo do zamawiania w USA broni na kredyt (bez przedstawiania żadnego zabezpieczenia spłacenia kredytu). Każdy kraj korzystający z pomocy USA, prócz Izraela, musi się rozliczać z tej pomocy. USA nie mają więc żadnej kontroli nad tym na co Izrael wydaje pieniądze amerykańskich podatników. Stany Zjednoczone gwarantują też pożyczki jakie Izrael bierze z banków komercyjnych (w związku z tym Izrael ma niższe odsetki). USA gwarantowały między innymi pożyczki na transport sowieckich żydów do Izraela (takie gwarancje kosztowały w 1992 roku amerykańskich podatników 800 milionów USD). W 2009 Stany Zjednoczone wydały 9 miliardów dolarów na obsługę izraelskich kredytów (które Tel Awiw brał na zbrojenia, okupacje Palestyny i koszty kryzysu).
Wojskowa pomoc USA dla Izraela zapewniła Izraelowi posiadanie najnowocześniejszej broni na świecie, i dostęp do danych amerykańskich agencji wywiadowczych i wojskowych. Amerykańska pomoc wojskowa dla Izraela, inaczej niż pomoc dla innych krajów, nie podlega jakiejkolwiek kontroli (nie zmieniły tego nawet przypadki gigantycznej korupcji w izraelskich siłach zbrojnych). USA finansuje prace naukowe nad produkcją broni w Izraelu (pieniądze amerykańskich podatników nie trafiają do amerykańskich naukowców tylko do izraelskich). Za rządów Ronalda Reagana Izrael został przez USA objęty systemem obrony strategicznej. W Izraelu na wypadek wojny USA tworzony magazyny zapasów (w rzeczywistości z tych zapasów korzystać będzie tylko Izrael). Izrael dostaje od USA dane wywiadowcze których nie dostają inne kraje, sojusznicy z NATO (w tym i Wielka Brytania). USA akceptuje to że Izrael wbrew prawu międzynarodowemu produkuje bronie masowego rażenia (atomową, biologiczną i chemiczną). Prac innych krajów nad broniami masowego rażenia USA nie akceptuje. Dodatkowo informacje wywiadowcze Izraela okazały się wyjątkowo kiepskiej jakości. Izraelski potencjał broni atomowej wymusza na państwach islamskich prace nad stworzeniem własnej bomby atomowej.
Prócz pieniędzy pochodzących z podatków, Izrael co roku dostaje 2 miliardy dolarów od prywatnych osób z USA. Dotacje te umożliwia polityka władz USA. Amerykanie zakupujący obligacje Izraela nie muszą płacić podatków (kupując obligacje innych krajów musieli by to robić). W USA można od podatku odpisać darowizny na rzecz Izraela (darowizny na rzecz innych krajów od podatku odpisać nie można). Jak ważne są tą środki wskazuje to ze prywatne datki amerykańskich żydów pomogły w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych sfinansować izraelski program atomowy. W USA zbierane są nawet datki dla organizacji „Przyjaciele izraelskich sił bezpieczeństwa”. Amerykańskie osoby prywatne wspierały finansowo też okupacje Palestyny (wykorzystując przy tym luki w prawie by takie dotacje odpisać sobie od podatku). Datki na Izrael trudno uznać za filantropie. Izrael jest jednym z najbogatszych państw na świecie. Prawdziwie biedne kraje są pozbawione takiej pomocy jaką otrzymuje Izrael. USA kupują też przychylność dla Izraela w innych krajach (wspierając finansowo Egipt czy Syrię).
Amerykańska polityka realizacji interesów Izraela doprowadziła do wepchnięcia w łapy sowietów Syrii i Egiptu, pojawienia „się anty amerykanizmu w krajach arabskich i w świecie islamu”, uniemożliwienia USA nawiązania współpracy z krajami arabskimi. Johna Mearsheimer i Walt bardzo dokładnie opisują w swej pracy historie anty arabskiej polityki USA.
Wbrew twierdzeniom lobby izraelskiego nie ma żadnego argumentu moralnego uzasadniającego wsparcie USA dla Izraela. Wręcz odwrotnie jest mnóstwo argumentów świadczących o niemoralności tego poparcia. Lobby wmawia Amerykanom że arabowi nienawidzą Izraela irracjonalnie, bez przyczyny. Lobby ukrywa że to działania Izraela są przyczyną nienawiści. Pomoc dla Izraela ma być również podyktowana walką z terroryzmem. Argument ten jest nieprzyzwoity gdyż to właśnie Izrael powstał dzięki terroryzmowi syjonistów. Bardzo ważne jest też to że Al Kaida nie była palestyńską organizacją. Założyli ją podani Arabii Saudyjskiej (sojusznika USA).
Wbrew twierdzeniom lobby izraelskiego w USA że USA mają moralny obowiązek bronić słabszy Izrael zaatakowany przez silniejszych arabów, Izrael jest w konflikcie z arabami stroną silniejsza i agresywną. Nawet w 1948 Izrael był silniejszy i lepiej zorganizowany niż Arabowie (którzy byli nie zorganizowani i posiadali mniej uzbrojonych żołnierzy w wojnie zakończonej w 1949 roku). W 1956 Izrael zwyciężył z Egiptem. W 1967 z Egiptem, Jordanią i Syrią (kiedy to Izrael zaatakował te trzy państwa). W 1973 z Egiptem i Syrią (kiedy państwa arabskie usiłowały wyzwolić swoje okupowane terytoria). „Obecnie Izrael to największa potęga militarna na bliskim wschodzie. Jego siły konwencjonalne są daleko większe niż posiadane przez sąsiadów, a do tego jest to jedyny kraj w rejonie dysponujący bronią atomową”. Żadne arabskie państwo nie ma w planach zniszczenia Izraela. Palestyński ruch oporu nie zagraża przy tym ani gospodarce Izraela, ani granicom państwa żydowskiego. Dotkliwy jest tylko dla przypadkowych ofiar.
Lobby wymusza na USA wsparcie dla Izraela pod hasłem obrony demokracji na Bliskim Wschodzie. Przemilcza się przy tym że Izrael to specyficzna forma demokracji rasistowskiej. Izrael jest oficjalnie państwem rasistowskim uznającym za w pełni obywateli tylko żydów. Większość Izraelczyków chce zachowania rasistowskich standardów w Izraelu. W Izraelu przepisy uniemożliwiają małżeństwa arabów z żydami. Władze mają prawo odbierania obywatelstwa tym których uznają za elementy nie patriotyczne. Najwięksi politycy Izraela odmawiali człowieczeństwa arabom, postulowali wymordowanie wszystkich arabów, usunięcia arabów z terenów gdzie od wieków mieszkali. Rasizm Izraela i Izraelczyków jest powszechnie akceptowany. Izrael okupuje Palestynę i niewoli prawie 4 miliony Palestyńczyków których zamknął w gettach i odizolował od świata (jak więźniów w obozach koncentracyjnych). Izrael rabuje prywatną ziemie Palestyńczyków i buduje na niej osiedla dla żydów. W Izraelu demokracja jest luksusem tylko dla żydów. Dodatkowo te wspieranie „demokracji” w Izraelu nie przeszkadzało przez dziesięciolecia Stanom Zjednoczonym we wspieraniu różnych tyrani i dyktatorów.
Kolejnym argumentem podnoszonym przez lobby jest holocaust. Zbrodnie Niemców na żydach mają uzasadniać istnienie Izraela. Jednak niedorzecznością jest uznawanie że cierpienia żydów podczas II wojny światowej dają prawo Izraelowi do zadawania cierpień tubylcom w Palestynie, do izraelskich zbrodni w Palestynie. Pod koniec XIX wieku Arabowie stanowili 95% mieszkańców Palestyny (w Palestynie mieszkało tylko 15.000 żydów). Od 1880 do 1920 roku z Europy wyjechało 4 miliony żydów (3,9 do USA, 100 tysięcy do Palestyny). Od 1933 roku do Palestyny przybywało mniej żydów niż wynosiły brytyjskie limity. „W 1948 r., kiedy Izrael został założony, 650 tysięcy mieszkających w nim żydów stanowiło zaledwie 35 procent populacji Palestyny”. Syjoniści nie byli zainteresowani stworzeniem państwa dwu narodowego. Akceptowali podział Palestyny tylko po to by mieć zaplecze do zagarnięcia całej Palestyny. Taka też była polityka państwa żydowskiego. Syjoniści planowali przeprowadzenie wypędzenia ludności tubylczej by przejąć Palestynę. „Utworzeniu Izraela w 1948 roku towarzyszyły jawne czystki etniczne, w tym egzekucje, masakry i gwałty dokonywane przez Żydów”. Syjonistyczni twórcy Izraela świadomie stosowali terror i dokonywali zbrodni na Palestyńczykach. Od 1949 do 1956 roku siły żydowskie w Palestynie zamordowały 5.000 arabów przekraczających nowo wytyczone granice. W 1956 i 1967 izraelska armia zamordowała setki egipskich jeńców wojskowych. W 1962 roku Izrael zniszczył 531 arabskich wiosek i wypędził arabów z dzielnic w 11 miastach. Na gruzach żydzi zbudowali swoje osiedla tak by nawet gruzy nie świadczyły o palestyńskiej przeszłości. Od 1967 Izrael zniszczył ponad 10.000 domów palestyńskich. W 1973 roku żydzi wypędzili 700 tysięcy Palestyńczyków. W 1976 żydzi wypędzili 260.000 Palestyńczyków z Zachodniego Brzegu Jordanu i 80 tysięcy Syryjczyków z Wzgórz Golan. Ci spośród wypędzonych którzy usiłowali wracać do rodzinnych domów byli przez żydów mordowani. Izrael pozwolił na wymordowanie Palestyńskich uchodźców w Sabrze i Szatili. „W trakcie pierwszej Intifady [powstania Palestyńczyków przeciw okupantom] /1987-1991/ IDF [armia izraelska] rodał swoim żołnierzom pałki i zachęcał ich, by łamali kości palestyńskim protestantom”. W czasie pierwszej Intifady żydzi skatowali 30.000 palestyńskich dzieci tak mocno że trafiły do szpitali. 33% z nich miało złamania, 80% było bitych w głowę. Podczas pierwsze Intifady żydzi zastrzelili 106 palestyńskich dzieci i postrzelili 8.500 (bezpośrednio, nie przez rykoszety). 20% trafiono wielokrotnie, 12% w plecy, 15% z ofiar było młodszych niż 10 lat. Dzieci nie brały udziału w demonstracjach, 20% zostało postrzelonych w pobliżu domu. W trakcie II Intifady (trwającej od 2000 roku do 3005 roku) „pierwszego dnia powstania IDF wystrzeliła milion pocisków”. Żydzi zabili 3386 Palestyńczyków (w tym 676 dzieci). Ponad połowa ofiar nie brała udziału w walkach. Żydowscy mordercy Palestyńczyków pozostają bezkarni. Twierdzenia żydów że Palestyńczycy urywają żywych tarcz okazały się nieprawdziwe.
Jan Bodakowski |
LINK
_________________ http://www.youtube.com/user/sensor2912#grid/uploads
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Ordel
Dołączył: 04 Lip 2009 Posty: 8686
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 08:09, 12 Gru '17
Temat postu: |
|
|
Polecam , o wpływie Syjonistów na "każdą" władzę w USA w ciągu ostatnich kilkunastu lat ( w szerszej perspektywie , pobieżnie nawiązuje do kilkudziesięciu lat ) .
Cytat: | Keith Preston: Syjonizm i elita władzy
Jakakolwiek dyskusja na temat związku syjonizmu z elitą władzy w krajach Zachodu musi koniecznie rozpocząć się od kwalifikacji pojęć, jako że te terminy były do tej pory używane w celu implikowana różnych pojęć. W celach tej dyskusji pojęcie syjonizmu należy definiować jako pogląd, według którego priorytetem jest obrona oraz promowanie państwa Izrael jako bastionu żydowskiego nacjonalizmu, który to szeroko i bezwarunkowo faworyzuje żydowski etnonacjonalizm obejmuje szerokie spektrum żydowskiej diaspory. Termin „elity władzy” należy używać w sposób, który sugerował socjolog C. Wright Mills. Stworzył on ten termin w celu określenia tych jednostek, które zajmują kluczowe pozycje w najważniejszych instytucjach społeczeństwa, takich jak rząd, biznes, finanse, wojskowość, szkolnictwo, religia i media masowe. Centralnym punktem sporu analizy tego związku jest to w jakim stopniu tendencje syjonistyczne mają wpływ na decyzje polityczne. Dowody wskazują na to, że syjoniści mają znaczący wpływ na proces podejmowania politycznych decyzji w wielu krajach Zachodu, a w szczególności w Stanach Zjednoczonych.
Mearsheimer, Walt i lobby Izraela
W 2006 roku John Mearsheimer, profesor politologii na Uniwersytecie w Chicago wraz z profesorem stosunków międzynarodowych z Kennedy School of Government na Harwardzie Stephenem Waltem, opublikował pracę zatytułowaną „The Israel Lobby”, która definiuje izraelskie lobby jako „luźną grupę osób oraz organizacji, które aktywnie pracują nad przeorientowaniem amerykańskiej polityki zagranicznej w kierunku proizraelskim”. Następnego roku autorzy wydali książkę pod tytułem „The Israel Lobby and U.S. Foreign Policy”, która wywołała burzę. Nie brakowało przewidywalnych oskarżeń o antysemityzm oraz twierdzeń, że autorzy promują przestarzałe bajki o „żydowskim spisku” przypominające „Protokoły mędrców Syjonu”.
Jednocześnie, autorzy konkretnie twierdzą, że „granice izraelskiego lobby nie mogą zostać precyzyjnie określone”, „nie każdy Amerykanin przychylnie nastawiony do Izraela jest częścią lobby”, nie wszyscy amerykańscy Żydzi byli członkami lub sympatykami izraelskiego lobby oraz, że w lobby znajdują się również nie-Żydzi oraz chrześcijańscy syjoniści, których działania pokrywają się z działaniami neokonserwatystów, w szeregach których znajdują się zarówno Żydzi jak i nie-Żydzi. Mearsheimer i Walt podkreślają, że amerykańskie lobby Izraela „posiada rdzeń w postaci organizacji, których zadeklarowanym celem jest zachęcanie amerykańskiego rządu oraz społeczeństwa do zapewnienia Izraelowi pomocy materialnej oraz wspierania działań jego rządu, a także wpływowych osób, dla których te cele są również najwyższym priorytetem.”
James Petras i potęga Izraela w Stanach Zjednoczonych
Inne ważne dzieło analizujące wpływ Izraela na amerykańską politykę zagraniczną również ukazało się w 2006. Książka zatytułowana „The Power of Israel in the United States” została wydana przeze Jamesa Petrasa, profesora socjologii na Uniwersytecie w Binghampton. Podczas gdy Mearsheimer i Walt uważają samych siebie za „realistów” polityki zagranicznej i istnieją w głównym nurcie amerykańskiej nauki o polityce zagranicznej, Petras jest badaczem należącym do radykalnej lewicy i wieloletnim krytykiem amerykańskiego imperializmu. Jest on zdania, że izraelskie lobby wmurowało się w cały zakres amerykańskich instytucji, takich jak rząd, biznes, szkolnictwo, media i zorganizowana religia (w szczególności fanatyczny pro-izraelski chrześcijańsko-syjonistyczny odłam amerykańskich ewangelicznych fundamentalistów protestanckich).
Petras zauważa, że od początku XXI wieku 60% pozyskanych funduszy dla Partii Demokratycznej pochodziło z zorganizowanych lub fundowanych przez Żydów komitetów ds. działań politycznych, a 30% funduszy Partii Republikańskiej również pochodziło z żydowskich źródeł. Petras dowodził również tego, że żadna inna sieć lobbingu w USA nie posiada tak dużych wpływów, nawet w porównaniu do głównych przemysłowych lub biznesowych grup interesów, takich jak przemysł farmaceutyczny, przemysł naftowy, czy firmy rolnicze. Powodem, dla którego pro-izraelskie grupy interesu zdobyły tak dużą władzę jest duża liczba amerykańskich Żydów wśród elit. Podczas gdy Żydzi stanowią jedynie 2% amerykańskiej populacji, między jedną czwartą a jedną trzecią najbogatszych rodzin i pojedynczych osób jest żydowskiego pochodzenia, wliczając w to żydowskich miliarderów, posiadających ogromną władzę i wpływy.
J.J. Goldberg i żydowska siła w Stanach Zjednoczonych
W 1996 roku liberalny żydowski autor J.J. Goldberg, obecnie redaktor „The Forward” opublikował książkę pt. „Jewish Power: Inside the American Jewish Establishment.” W tej pracy Goldberg entuzjastycznie pisze o potędze żydowskich wpływów w Stanach Zjednoczonych. We wstępie do swojej książki, Goldberg otwarcie mówi o roli sił żydowskich w amerykańskiej polityce:
Jeżeli chodzi o konkretne dowody na siłę żydowskich środowisk, to nie jest trudno takie znaleźć. Zacznijmy od tego, że każdego roku do Izraela wysyłana jest pomoc zagraniczna o wartości 3 miliardów dolarów. Cała jedna piąta amerykańskiej pomocy zagranicznej jest przeznaczana narodowi liczącemu zaledwie 5 milionów dusz, jedną dziesiątą jednego procenta całej populacji ludzkiej. Analitycy powszechnie łączą tę nierówność z potęga żydowskiego lobby.
Oprócz pomocy finansowej powszechnie znany jest fakt zagorzałego wspierania Izraela przez Waszyngton w sferze dyplomatycznej, nawet kosztem amerykańskich interesów. Dodatkowo dochodziło do gróźb wymierzonych w tych Waszyngtonie, którzy sprzeciwiali się izraelskiej polityce: senatorzy i reprezentanci spisani zostali na straty, przykładowo Charles Percy i Paul Findley, za opór wobec żydowskiego lobby.
Jednak amerykańsko-żydowska siła nie zaczyna się i kończy wyłącznie na Izraelu. Jeszcze bardziej radykalnym od pomocy zagranicznej wyrazem tego była prawdopodobnie poprawka Jacksona-Vanika. Zatwierdzona przez Kongres w 1974, sprawiła że amerykańsko-sowieckie relacje handlowe były uzależnione od tego jak Sowieci traktowali swoją żydowską mniejszość. Poprawka pozostała uznawana prawnie nawet po rozpadzie Związku Radzieckiego w 1990, w efekcie dając żydowskiej społeczności weto nad amerykańskimi połączeniami handlowymi z Moskwą.
Wpływy żydowskie da się odczuć również w szerokim zakresie na szczeblu krajowym: polityka imigracyjna, prawa cywilne i akcja afirmacyjna, prawa aborcyjne, rozdzielenie państwa i kościoła i wiele innych. Lokalne społeczności żydowskie od Nowego Jorku po Los Angeles stawały się głównymi graczami we własnej dzielnicy, pomagając tworzyć zasady oraz dyktując zasady we wszystkich sprawach, od opieki zdrowotnej do podziału na strefy.
Z końcem dwudziestego wieku amerykańscy Żydzi zostali uznani na całym świecie za poważnych graczy w wielkiej politycznej grze, mając wpływ na różne wydarzenia, definiując i osiągając ważne cele, nagradzając sojuszników i karząc wrogów.
Pewnym jest, że różne grupy politycznych interesów reprezentujące różne stanowiska również odgrywają ważną rolę w amerykańskiej polityce i w tym zawierają również organizacje o orientacji pro-żydowskiej. Nie stanowi to nic złego, jeżeli stanowi to jedynie przykład jak działa współczesna, pluralistyczna i liberalna demokracja. Jednakże, ważną kwestią pozostaje to w jakim stopniu wpływy żydowskie przekładają się na amerykańską politykę urzędową, która jest podyktowana przez zorganizowane cele syjonistyczne.
Media masowe
Kwestia wpływów żydowskich w mediach masowych pozostaje kontrowersyjna, a domniemana kontrola mediów przez Żydów jest argumentem najczęściej wykorzystywanym przez prawdziwych antysemitów, od neonazistów, po islamskich fundamentalistów na zwolennikach teorii spiskowych kończąc. Prawdą natomiast jest to, że obecność Żydów w mediach jest odwrotnie proporcjonalna do ich obecności wśród szerszej publiki i tak było już od dłuższego czasu. Przykładowo, w 1988 roku autor Neal Gabler opublikował książkę pt. „An Empire of Their Own: How the Jews Invented Hollwood”, która dokumentowała rolę żydowskich producentów filmowych i magnatów, którzy w wielu przypadkach byli wschodnioeuropejskimi imigrantami, na kształtowanie amerykańskiego przemysłu filmowego. Odnosząc się do opinii, że „Żydzi kontrolują media” żydowski lewicowy badacz i pro-palestyński aktywista Jeffrey Blankfort twierdzi następująco:
Jeżeli chodzi o mit władzy Żydów nad mediami… ten „mit” ma ręce i nogi. Właściciele Washington Post, Newsweeka, New York Times, Boston Globe, NY Daily News, Los Angeles Times, Chicago Tribune i wielu innych są Żydami, tak samo jak właściciele CBS, ABC i innych głównych hollywoodzkich studiów. Nie wyznają oni tych samych poglądów, ale łączy ich to samo pochodzenie. Jeżeli chodzi o Ruperta Murdocha (właściciela FOX i Wall Street Journal), to uważa się on za honorowego Żyda, jako że otrzymał liczne nagrody będąc przyjacielem Izraela od głównych żydowskich organizacji i wiele razy otwarcie ogłaszał swoje bezwarunkowe poparcie dla polityki rządu Izraela, czego dobrym odzwierciedleniem jest jego Wall Street Journal.
W ten sam sposób żydowski dziennikarz i bloger Philip Weiss zauważa:
Czy Żydzi dominują w mediach? Jest to coś o czym wiem osobiście. Pracowałem w dziennikarstwie przez ponad 30 lat. Pracowałem z wieloma magazynami oraz gazetami i przez pewien czas mój cały krąg znajomych stanowili redaktorzy i publicyści w Nowym Jorku. Mój przykład jest z całą pewnością wypaczony przez fakt, że jestem Żydem i zawsze czułem się komfortowo wśród innych Żydów. Jednak z mojego doświadczenia, Żydzi stanowili większość na ważnych stanowiskach w publikacjach, dla których pracowałem, większość wśród publicystów, których znałem w tych miejscach oraz większość właścicieli, którzy mi płacili. Zgadza się, mój przykład może być wypaczony, ale myślę, że Żydzi stanowią istotną część najważniejszych pozycji w mediach, połowę, jak nie więcej.
Prawdziwy problem jest jednak taki: czy ma to jakiekolwiek znaczenie? Przez większość część swojego życia twierdziłem, że nie. Obecnie twierdzę, że ma to znaczenie, z dwóch powodów: elitarnej kultury establishmentu i Izraela. Jeżeli chodzi o elityzm, to martwię się kiedy jakakolwiek wpływowa grupa posiada władzę i jednocześnie nie ma pojęcia czego doświadcza zwykły człowiek. Wartości, którymi kieruje się moja kohorta wydają się być często bardzo ograniczone: globalizm, dobrobyt, profesjonalizm. W Izraelu wartości są znacznie szersze. Nikt z mojej grupy nie służył w wojsku, wliczając mnie. Wielu z naszych ojców służyło, ale założę się, że z naszych dzieci nikt. Służba wojskowa jest dla frajerów i Izraelitów.
Jesteśmy nad-reprezentowani w klasie wyższej i niereprezentowani w klasach niższych. Nie stanowi to dobrego przepisu na przywództwo, zwłaszcza w czasie wojny.
Natomiast co do Izraela. Wspieranie Izraela stanowi element żydowskich praktyk religijnych i ważną część żydowskiej kultury. Nawet jeżeli jesteś świeckim żydowskim profesjonalistą, którego cnotą jest obiektywizm, istnieje ogromna presja kulturowa, abyś wspierał Izrael lub przynajmniej go nie zdradził. W końcu mówimy tutaj o religii, a naciski, z którymi borykają się Żydzi krytykujący Izrael nie są wcale różne od tego co doświadczają muzułmańskie kobiety, które pragną więcej wolności czy ewangeliczni chrześcijanie, którzy popierają prawa homoseksualistów. Warto również odnotować wielcy żydowscy heretycy w kwestii Izraela są poddawani ostracyzmowi nawet ze strony własnych rodzin. Rozmowy na temat Izraela nawet wśród liberalnych środowisk żydowskich są naładowane emocjonalnie i rezultatem jest to, że ludzie przestają się do siebie odzywać. Straciłem raz swojego bloga w popularnej publikacji, ponieważ redaktor naczelny był Żydem i konserwatystą w sprawie Izraela, tak samo jak nowy właściciel, z kolei wydawca pracował dla AIPAC. Wszyscy z nich określiliby się jako liberalni demokraci.
W wyniku tego Amerykanie nie otrzymują pełnego obrazu konfliktu izraelsko-palestyńskiego.
Weiss zauważa również, że nawet izraelska prasa jest bardziej otwarta w relacjonowaniu okrucieństw popełnionych przez izraelski reżim na okupowanych terytoriach od prasy amerykańskiej wraz z jej nieproporcjonalnymi wpływami syjonistycznymi:
Dlaczego amerykańska prasa zachowuje się inaczej od izraelskiej? Myślę, że odpowiedź stanowi poczucie winy. Grupa Żydów, do której należę w większości zaakceptowała obowiązek wspierania Izraela. Ten obowiązek jest rzadko rewidowany, lecz podświadomie lub też nie, wszyscy wiemy, że amerykańska opinia publiczna i przywództwo jest krytycznie nastawione do politycznej nietykalności Izraela i uważamy, że nikt nie wie co może się wydarzyć jeżeli spróbowalibyśmy zmienić ich zdanie w tym temacie. Jest to wielka odpowiedzialność, lecz nie wykonuje się tego zadania z odpowiednią dbałością. Generalnie, moja grupa nigdy nie była w Izraelu i nie wiedziała Zachodniego Brzegu. Mimo wszystko mają poczucie winy z izraelskimi Żydami oraz (lub przede wszystkim) poczucie winy z powodu Holokaustu i milczenia amerykańskich Żydów podczas gdy to się działo, ich pasywności. Obecnie są oni zdeterminowani, aby nie być obojętnymi wobec niekończących się izraelskich kryzysów egzystencjalnych. Z tego powodu nie rozumieją Izraela i nie udaje im się dostarczyć wartościowych treści czytelnikom.
Wyraźnie widać, że w szeregach amerykańskich mediów masowych znajduje się wielu żydowskich aktywistów (a także duża liczba nie-żydowskich kolaborantów), którzy dostarczają Izraelowi dziennikarskiej przykrywki.
Nasilenie wpływów syjonistycznych w Stanach Zjednoczonych
Siły syjonistyczne w Stanach Zjednoczonych urosły w siłę znacząco i raptownie w ostatnich dekadach. Podczas gdy USA i Anglia odegrały kluczową rolę w uformowaniu się państwa Izrael w 1948, syjonistyczne interesy nie dominowały jeszcze w amerykańskiej polityce zagranicznej wobec Bliskiego Wschodu w kolejnych latach. Przykładowo, podczas kryzysu w Kanale Sueskim w 1956 roku, Stany Zjednoczone stanęły po stronie narodów arabskich, przeciwstawiając się nie tylko Izraelowi, ale też Francji i Anglii. Punktem zwrotnym okazał się być jednak początek wojny sześciodniowej w 1967, która pobudziła do działania pro-syjonistyczne elementy żydowskiej społeczności amerykańskiej, a lobby izraelskie zaczęło mieć co raz większy wpływ na politykę USA w regionie. Wartym odnotowania jest fakt, że Stany Zjednoczone nie podjęły działań odwetowych po zatopieniu przez Izrael amerykańskiego okrętu wojennego USS Liberty tego samego roku. Syjoniści zademonstrowali kolejny raz swoją siłę, kiedy Ameryka stanęła po stronie Izraela podczas Wojny Jom Kippur w 1973 i której skutkiem było nałożenie na USA embargo na ropę naftową przez państwa należące do OPEC.
W tym samym czasie kulturowa otwartość i rewolucja praw obywatelskich w latach 60-tych stworzyły możliwości dla lepszego uczestniczenia wcześniej wykluczonych mniejszości w amerykańskich instytucjach. Te przemiany kulturowy okazały się szczególnie sprzyjające Żydom, którzy już wtedy stanowili dobrze prosperującą, zamożną i wyedukowaną mniejszość. Amerykańscy żydowscy intelektualiści zazwyczaj opowiadali się za lewicą, jednak ta sytuacja zmieniła się w latach 70-tych kiedy wielu syjonistów odchodziło z ruchów Nowej Lewicy, po tym jak te zaczęły poruszać tematykę Izraela i zimnej wojny. Nowa Lewica była pro-palestyńska i uznawała zimną wojnę za konflikt między dwoma rywalizującymi imperializmami. Wielu amerykańskich syjonistów jednak było zdania, że USA stanowi gwarancję bezpieczeństwa dla Izraela. Sprzeciwiali się również ZSRR głównie z powodu rosyjskiego antysemityzmu. Żydowscy intelektualiści oraz dezerterzy z lewicy, tacy jak Irving Kristol czy Norman Podhoretz, mieli wkład w powstanie ruchu neokonserwatywnego. Neokonserwatyści zaczęli tworzyć relacje z amerykańskim ruchem konserwatywnym, który rozpoczął swą działalność w okresie powojennym pod przywództwem takich postaci jak np. William F. Buckley. Odwrócili się również od Partii Demokratycznej i skierowali się ku Partii Republikańskiej.
W tym samym okresie, amerykański ruch chrześcijańskich syjonistów zaczął rosnąć w siłę z powodu odrodzenia się ewangelicznego chrześcijaństwa w latach 70-tych. Podczas gdy nie wszyscy ewangeliczni chrześcijanie są syjonistami, spora liczba amerykańskich ewangelików wyznaje pogląd teologiczny zwany dyspensacjonalizmem, według którego odrodzenie Izraela stanowi spełnienie biblijnego proroctwa oraz jest koniecznym krokiem do Powtórnego Przyjścia Jezusa Chrystusa. Amerykańscy ewangeliczni liderzy wyznające takie poglądy stali się politycznie wpływowi podczas powstania „religijnej prawicy” w późnych latach 70-tych. W czasie tak zwanej „rewolucji Reagana” w latach 80-tych te trzy prądy: powojenny ruch konserwatywny, neokonserwatyści i religijna prawica połączyły się ze zwolennikami używania siły w polityce zagranicznej oraz ekonomicznymi neokonserwatystami w celu uformowania podstaw Partii Republikańskiej oraz całego amerykańskiego ruchu konserwatywnego. Trend ten jest kontynuowany do dzisiaj.
Scott McConnell: Partia Republikańska jest partią syjonizmu
W latach 80-tych i 90-tych dochodziło do spontanicznych napięć między syjonistycznymi partyzantami oraz innymi frakcjami w amerykańskiej koalicji konserwatywnej. Podczas gdy przywództwo prawicowego syjonizmu w USA opowiadało się za Republikanami, szeregowi członkowie syjonistycznych organizacji wciąż głosowali na Demokratów, co jest typowe dla grup mniejszości w USA. Podczas republikańskiej prezydentury Georga H.W. Busha na przełomie lat 80-tych i 90-tych ówczesny sekretarz stanu James Baker III groził wycofaniem amerykańskich pożyczek z Izraela w odpowiedzi na jego kolonizatorskie próby na okupowanych terytoriach. Baker zyskał permanentny gniew ze strony izraelskiego lobby, po tym jak stwierdził podczas prywatnego spotkania „P*****lić Żydów. I tak na nas nie głosują”. Od tamtego czasu Partia Republikańska pozbyła się wszystkich tych, którzy mięli odwagę przeciwstawiać się życzeniom izraelskiego lobby.
Scott McConnell z dwutygodnika „The American Conservative” wyjaśnił proces, w którym Republikanie stali się „partią Izraela” i jak partia ta związała się z najbardziej prawicową frakcją w polityce Izraela, partią Likud. Cytuje on prace różnych badaczy, którzy twierdzą, że źródłem dominacji syjonistycznych interesów w Partii Republikańskiej jest jej rosnąca zależność od bogatych żydowskich donatorów, a także ogromne znaczenie chrześcijańsko-syjonistycznych ewangelików jako głównego elektoratu, postrzeganie Izraela jako najważniejszego sojusznika przeciwko islamskiemu terroryzmowi po atakach z 11 września oraz żarliwe pro-izraelskie i quasi-ewangeliczne poglądy byłego prezydenta George’a W. Busha. McConnell dodaje do tego nasilenie się syjonistycznych wpływów na amerykańskie media, czego przykładem jest powstanie stacji FOX News oraz neokonserwatywnych publikacji, takich jak tygodnik „The Weekly Standard”, neokonserwatywne przejęcie flagowego magazynu ruchu konserwatywnego „The National Review” oraz skuteczny ostracyzm anty-izraelskich postaci w konserwatywnym środowisku, takich jak Patrick Buchanan, a także rozprzestrzenienie się oraz rosnący wpływ zorganizowanych lub fundowanych przez syjonistów think-tanków.
Izraelskie lobby i amerykańska klasa polityczna
Nie należy twierdzić, że izraelskie lobby ma wpływ wyłącznie na Partię Republikańską. Nic nie może być dalsze od prawdy. Partia Republikańska zazwyczaj zajmuje stanowiska, które zbiegają się najbardziej prawicowymi sektorami izraelskiej polityki. Jednakże, najbardziej wpływową pro-izraelską grupą w Stanach Zjednoczonych jest Amerykańsko Izraelski Komitet do Spraw Publicznych (AIPAC), który określa się jako dwupartyjna organizacja. Jest ona silnie zakotwiczona w dwóch głównych partiach politycznych Ameryki. Przykładowo, AIPAC organizuje każdego roku konferencje, w której uczestniczy cały przekrój amerykańskiej elity politycznej. Wśród uczestników i mówców na konferencji znajdowali się prezydenci Bill Clinton i Barrack Obama, sekretarze stanu John Kerry i Hillary Clinton, była była przewodnicząca izby Nancy Pelosi, lider mniejszości Harry Reid i szerokie grupy obecnych i byłych senatorów oraz kongresmenów.
Głównym i stosunkowo mniej wpływowym rywalem AIPAC’u jest „J Street”, bardziej umiarkowana organizacja założona w 2008 roku, która jest fundowana przez multimilionera Georga Sorosa. Podczas gdy AIPAC wspiera partię Likud, „J Street” jest zorientowane na centrową partię Kadima. Główne różnice między dwiema partiami są takie, że Likud stanowi izraelską imperialistyczną siłę, która sprzeciwia się palestyńskiej niezależności, sprzyja dalszej ekspansji izraelskich kolonii na terenach okupowanych i przyjmuje konfrontacyjną politykę wobec Iranu. Kadima jest bardziej umiarkowana jedynie w porównaniu z Likudem, zwłaszcza że popierała ona gorąco byłego premiera Ariela Sharona a jej przywództwo uważa się za bardziej prawicowe od „J Street”. Cała klasa polityczna Ameryki okazuje ogromną wiernopoddańczość izraelskiemu lobby, co dobrze ilustruje sytuacja, kiedy latem 2014 roku Izrael zaatakował Gazę. Senat USA zagłosował jednomyślnie za proponowaną przez AIPAC uchwałą, która udzielała poparcia atakom. Wśród głosujących za uchwałą znaleźli się zarówno ostentacyjni „postępowcy” Elizabeth Warren i Al Franken, „socjalista” Bernie Sanders czy „libertarianin” Rand Paul.
Izraelskie lobby jest silne do pewnego stopnia również poza Stanami Zjednoczonymi. Izraelskie lobby podobne do tego w USA istnieje również w Wielkiej Brytanii, ale jest luźniej zorganizowane i nie tak silne. Izrael posiada również duży wpływ na Unię Europejską, z racji tego, że Izrael i UE są głównymi partnerami handlowymi. Kanada z kolei groziła użyciem swoich praw przeciwko mowie i zbrodniom nienawiści przeciwko organizacjom, które nawołują do bojkotu Izraela.
Losy krytyków Izraela
Dnia 27 maja 2010, 89-letnia dziennikarka Helen Thomas, zasłużona reporterka Białego Domu, podczas zaimprowizowanego wywiadu odniosła się do pytania o komentarz nt. Izraela w następujący sposób: „Powiedzcie im, żeby wynosili się z Palestyny. Pamiętajcie, ten lud jest okupowany i to jest ich ziemia. To nie są Niemcy ani Polska.” dodając jednocześnie, że Izraelici powinni „udać się do Polski, Niemiec lub Ameryki i gdziekolwiek indziej. Dlaczego wyrzuca się stąd ludzi, którzy żyli tu od wieków?”. Uwagi Thomas spotkały się z serią wypowiedzeń umów zatrudnienia oraz wycofaniem wszystkich poprzednio otrzymanych nagród. W wyniku tego zrezygnowała ze swojej pozycji w „Hearst Newspapers”. Mimo wszystko Thomas odmówiła wycofania swoich poprzednich uwag mówiąc „Zapłaciłam wysoką cenę, ale warto jest mówić prawdę. Kongres, Biały Dom, Hollywood oraz Wall Street należą do syjonistów. Bez dwóch zdań, w mojej opinii… po prostu uważam, że ludzi powinno się oświecić na temat tego, kto ma władzę nad opinią w tym kraju.” Stając w obronie Thomas Ralph Nader zaobserwował pewną ironię, mianowicie Thomas atakowano za jej komentarze, ale jednocześnie „ultra-prawicowe radio i telewizyjni szczekacze”, promujące „szowinizm, stereotypy oraz kłamstwa wymierzone przeciwko muzułmanom, w których zawiera się krzykliwy antysemityzm przeciwko Arabom” są wciąż obecne w amerykańskich mediach.
Kariery zrujnowano nie tylko dziennikarzom, ale również politykom i akademikom, którzy mieli odwagę ujawnić lub podważyć wpływy sił syjonistycznych na politykę Stanów Zjednoczonych. Wśród urzędników państwowych, których kariery zostały zrujnowane lub podkopane przez izraelskie lobby znaleźli się tacy ludzie jak Paul Findley, Jim Trafficant, Cynthia McKinney, Pete McCloskey, JamesMoran, Charles Pearcy, Earl Hilliard, William Fulbright, Mike Gravel, Roger Jepson i James Abourezk. Uniwersytet DePaul odmówił piastowania stanowiska wybitnemu żydowskiemu Normanowi Finkelsteinowi, synowi ocalałych z Holocaustu oraz głównemu krytykowi polityki Izraela wobec Palestyńczyków, po tym jak syjonistyczny adwokat Alan Dershowitz zorganizował przeciwko niemu kampanię.
Zwrot akcji?
Zwyczajowo, prawdziwie anty-syjonistyczne, anty-imperialistyczne i pro-palestyńskie są całkowicie nieobecne zarówno w amerykańskich mediach jak i klasie politycznej. Takie głosy pojawiały się jedynie wśród małych grupek amerykańskiej lewicy i prawicy. Niemniej jednak, w marcu 2015 roku doszło do dość niesamowitego zdarzenia. Przywództwo Kongresu Partii Republikańskiej zaprosiło premiera Izraela oraz lidera partii Likud Benjamina Netanjahu w celu wygłoszenia przemowy na Kongresie Stanów Zjednoczonych potępiającą nuklearne negocjacje Barracka Obamy z Iranem oraz podważającą zwyczajne protokoły. Blisko sześćdziesięciu członków Partii Demokratycznej Obamy zemściło się poprzez bojkot przemowy Netanjahu. Najważniejszym pytaniem związanym z tym wydarzeniem jest to, co oznacza to bezprecedensowe podważenie izraelskiego lobby dla przyszłości amerykańskiej polityki.
Podział między dwoma głównymi partiami politycznymi w Stanach Zjednoczonych jest teraz znacznie większy niż kiedykolwiek w ciągu ostatniego wieku i to samo można również powiedzieć o podziałach kulturowych i społeczno-ekonomicznych. Możliwym jest, że te podziały są obecnie tak duże, że prądy syjonistyczne wśród elit coraz bardziej tracą kontrolę nad politycznymi procesami. Gotowość prezydenta Obamy do negocjacji z Iranem oraz unikanie wojny może reprezentować rosnący podział między syjonistycznymi elitami, a istotnymi sektorami szerszej amerykańskiej klasy rządzącej. W rzeczy samej, wyostrzenie podziałów wśród syjonistycznej elity może postępować, czego wyrazem jest pojawienie się organizacji „J Street”. Dowody wskazują na to, że Amerykanie, zarówno Żydzi jak i nie-Żydzi, a zwłaszcza młodzi ludzie, nie żywią sympatii do Izraela, czego przykładem jest powstanie ruchu na rzecz bojkotu, ograniczenia więzi gospodarczych oraz sankcji oraz takich organizacji jak „Jewish Voice for Peace”.
Wojna z Iranem?
Siła Izraela w Stanach Zjednoczonych i w innych krajach sprawiła, że kraje te stały się współwinnymi rzezi jaka dokonuje się na okupowanych terytoriach. Nie da się zanegować faktu, że główni wspólnicy Likudu w Stanach Zjednoczonych, neokonserwatyści, byli główną siłą stojąca za wojną w Iraku, gdzie setki tysięcy umarło, miliony zostały okaleczone, wysiedlone lub zostały zmuszone do poddania się dystopicznej tyranii Państwa Islamskiego, które pojawiło się ostatnimi czasy. W podobnym duchu pułkownik Lawrence Wilkerson, były doradca byłego sekretarza stanu Colina Powella, zauważył ostatnio, że Partia Republikańska, „partia Izraela” jak określa ją Scott McConnel, gorliwie dąży do wojny z Iranem. Wojny, która będzie niosła za sobą jeszcze bardziej tragiczne skutki od wojny w Iraku. Co więcej, syjoniści w Stanach Zjednoczonych wydają się rozpowszechniać fałszywe pobudki w celu rozpętania wojny z Iranem, tak samo jak próbowano zracjonalizować wojnę z Irakiem. Tak jak błędnie stwierdzono, że Irak jest w posiadaniu „broni masowego rażenia” wbrew naleganiom faktycznych ekspertów od międzynarodowego rozbrojenia, tak samo twierdzi się, że Iran produkuje głowice nuklearne wbrew powszechnej opinii badaczy. Jeżeli naciski na wojnę ze strony partii Likud i jej jeszcze bardziej radykalnych działaczy w Stanach Zjednoczonych osiągną sukces, rezultatem będą ogromne pokłady bezsensownej śmierci, zniszczenia i ludzkiego cierpienia.
(z języka angielskiego przełożył Tomasz Szymkowiak)
Źródło: attackthesystem.com | http://xportal.pl/?p=32064
_________________ https://www.youtube.com/watch?v=0K4J90s1A2M
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów
|
|