Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:44, 25 Kwi '11
Temat postu: Efekt działania -Ostforschung
Ostforschung, -to działania niezbrojne Niemiec mające odzyskanie tego co utraciuły w wyniku przegranych wojen.
Działania te mają za zadanie popierać niemiecka ekspansję na wschód.
Biorą w niej udział wszystkie niemieckie instytucje naukowe, bankowe, przemysłowe, medialne i inne
======================================
Wielka czystka
Czy Smoleńsk 2010 to też
- Efekt działania "Ostforschung"?
Trzeba by zrobić analizę kosztów i zysków.
Może ktoś się potrudzi i napisze, jak ona wygląda?
Przypomnę
Eksport Lenina i Radka do Rosji
Eksport J. Piłsudskiego do Polski
Zasilenie rewolucji bolszewickiej 20 tonami złota
rok 1937 -Wielka czystka w armii sowieckiej jako przygotowanie do przyszłej wojny - sprowokowana prze Niemcy
Rok 1939 Sprawa prof. krakowskich
Dachau
Sprawa prof. lwowskich
Katyń - według Rosjan "bolszaja oszibka" - sprowokowana prze Niemcy
Solidarność
Lustracja agentury krajowej z pominięciem agentury niemieckiej ( Stasi i BND) i innych obcych
Prywatyzacja mediów
Prywatyzacja banków
Antysemityzm robiony na zlecenie z Niemiec
Bezkarny eksport polskich archiwów
Przerwana ekshumacja w Jedwabnym
Smoleńsk 2010
Bezkarny oszczerca Zleceniobiorca pisarz Gross
Moderacja i sterowanie przepływem informacji na forach viewtopic.php?t=7581
inne
dopisz
=================================================================================
Dokumenty zbrodni hitlerowskich oddanie Niemcom - kto jest lisem w kurniku?
pi, 2010-03-05 18:19 | Krzysztof M
"Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN ustaliła, że w minionych latach wysłano za granicę, głównie do Niemiec, aż 62 tys. 937 historycznych dokumentów pochodzących z akt śledztw prowadzonych przez tę instytucję. Były to najczęściej oryginalne dowody zbrodni niemieckich na Polakach w czasie II wojny światowej. Większość z nich trafiła do Centrali Ścigania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu (Die Zentrale Stelle der Landesjustitzverwaltungen zur Aufklärung nationalsozialistischer Verbrechten), a stamtąd rozprowadzone zostały po niemieckich archiwach."
"Na skutek utraty dowodów zbrodni na Polakach aż 4630 spraw karnych prowadzonych przez pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej pozostaje formalnie w zawieszeniu, a w ponad 600 dalszych nie ma żadnej decyzji procesowej."
"Zwrot oryginałów jest, według strony niemieckiej, niemożliwy, ponieważ zostały one umieszczone w systemie niemieckich archiwów i rozprowadzone po archiwach."
I tu się przypomina klasyczne: "Władzy raz zdobytej, nie oddamy nigdy!" - sorry, miało być: dokumentów.
Kto i na czyje polecenie przekazywał te dokumenty?
============================================
W sprawie zbrodni katyńskiej powiedziano – jak się pozornie wydaje – już wszystko, wskazując jednoznacznie i bezdyskusyjnie, iż było to wewnętrzne dzieło najwyższych kręgów reżimu sowieckiego i jego krwawego miecza NKWD.
Tzw. niepodległościowcy upraszczają tę kwestię w duchu rusofobii i idą jeszcze dalej, twierdząc po prostu o narodowościowym ludobójstwie Rosjan na Polakach , w którym na żadnym poziomie doradczo-decyzyjnym nie brali udziału Niemcy.
Tymczasem bierzemy do rąk książkę „Polska i świat w XX wieku”(ja dysponuję wydaniem II z 1991r.)uznanego historyka Witolda Pronobisa, osobę o proweniencji zdecydowanie antykomunistycznej, emigranta z 1982 r., pracownika Instytutu Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku, byłego redaktora i kierownika Archiwum Prasy i Działu Wydawnictw Niezależnych Rozgłośni Polskiej Radia „Wolna Europa”, stale współpracującego przez ten czas z wydawnictwami emigracyjnymi, specjalisty od zbrodni katyńskiej, obecnie prowadzącego krajowy ośrodek o nazwie Miejsce Spotkań i Dialogu Ponadgranicznego.
W tej książce, która krótko po upadku komunizmu pełniła rolę pomocniczej lektury do historii najnowszej, tak dla nauczycieli, jak i uczniów szkół średnich, czytamy na stronie 200 : „ Współpraca między gestapo a NKWD, nawiązana mocą(...)tajnego protokołu z 28 września 1939 roku wymierzona była przede wszystkim przeciwko rodzącej się na okupowanych terenach polskiej konspiracji niepodległościowej. Współpraca ta uległa szczególnemu nasileniu w dwóch pierwszych kwartałach 1940 roku. Wiadomo, iż w marcu 1940 roku odbyła się kolejna wspólna konferencja wysokich funkcjonariuszy obu służb. Obrady toczyły się w Krakowie i Zakopanem. Istnieją uzasadnione przypuszczenia, iż wtedy właśnie przesądzony został los polskich jeńców wojennych przetrzymywanych w radzieckich obozach w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. Gdy Niemcy odrzucili sugestie radzieckie przekazania tych jeńców do hitlerowskich obozów jenieckich, na Kremlu podjęta została , oczywiście w tajemnicy, decyzja o ich wymordowaniu [ podkreślenie moje – R. L.].
Mamy w tym fragmencie do czynienia z zagadnieniem zgoła sensacyjnym, że oto władze sowieckie nie planowały z góry mordu na polskich jeńcach, a teoria o irracjonalnej zemście Stalina na polskich oficerach za przegraną wojnę w 1920 r. w ogóle upada. Co więcej, Sowieci starali się pozbyć polskich jeńców nie przez strzał w tył głowy, lecz przekazanie ich pod kuratelę III Rzeszy, na co Niemcy nie wyrazili zgody. Dopiero od tego momentu ruszył nieuchronny mechanizm decyzyjny na Kremlu, który doprowadził do katyńskiej tragedii. A więc niemiecka wina w tej zbrodni istnieje, bo po pierwsze gestapo – trudno przypuszczać, iż bez zgody najwyższych władz nazistowskich - debatowało o losie naszych jeńców z sowieckim NKWD, które też nie działało bez pełnomocnictw Kremla. Niemcy mieli więc jasne rozeznanie w sytuacji; domyślali się pewnie albo zostali wprost poinformowani, że w wypadku odmowy przejęcia przez nich Polaków i umieszczenia we własnych obozach jenieckich, mogą oni zostać zlikwidowani. Gestapo nie miało powodu nas kochać – wprost przeciwnie – powołano je po to, aby nas nienawidzić i niszczyć, ale istniał nadszarpnięty etos niemieckich sił zbrojnych głoszący, iż jeńców – szczególnie oficerów – otacza się należnymi im w niewoli przywilejami. Zapewniała to zresztą konwencja genewska, którą Niemcy w wypadku nieprzyjacielskich żołnierzy przeważnie respektowali. Mimo to w tym wypadku nie zrobili nic, może zadziałała niechęć SS do Wehrmachtu(któremu jeńcy by podlegali) i odwrotnie.
Kule były więc sowieckie, lecz bierne(?) przyzwolenie - hitlerowskie. O tym fragmencie katyńskiej historii wcale się jakoś publicznie nie dyskutuje. Ot, mordowali Rosjanie i koniec problemu, to bardzo wygodne dla rusofobicznej wersji dziejów. Okazuje się, że nie było to takie proste, bo nawet Sowieci mieli z tą sprawą problem i nie od razu zawieźli polskich oficerów nad katyńskie doły. Mogli oni uratować życie, gdyby gestapowcom zmiękło serce, co jednak nie nastąpiło i czemu nie należy się dziwić. Przy tym stole grali wszak Antychryst z Belzebubem. Jednak fragment książki Witolda Pronobisa, aż prosi się o szersze omówienie na publicznym gremium, choćby przez Instytut Pamięci Narodowej. Nic takiego nie następuje, co łączy się również z tym, iż ciągłe przyczernianie niemieckiego sojusznika z UE i NATO jest dzisiaj nie na miejscu i pozostaje w niezgodzie z polityczną poprawnością. Czyli Katyń – zbrodnia w kilku(kilkunastu?) niemieckich procentach – jest nadal w III/IV RP niewyjaśniona do końca.
> Efekt działania "Ostforschung" to Katyń, to - wielka czystka w armii sowieckiej i i armii polskiej ,
>
> "Ostforschung"
>
> Sprawa niebytu pojęcia "Ostforschung" wśród naszych polskojęzycznych historyków!
> Napiszcie mi kto Waszym zdaniem powinien zająć ie sprawą "Ostforschung" skoro IPN i polscy historycy to olewają.
> Czy nie zastanawia Cie , że w wyszukiwarce IPN brak hasła "Ostforschung", że są pełne podstawy by sądzić , że ciągłość operacji "Ostforschung" to,
> zaplanowana przez "Ostforschung" po inspirowanej przez wywiad niemiecki wielka czystca w armii sowieckiej
> i zainspirowania i wdrożona przez GESTAPO wykonana przez NKWD "bolszaja oszibka" Katyń.
> Ostforschung opracował Know How , wypróbował na Wielkiej Czystce oficerów Sowieckiej Armii , stwierdził , że to działa , to po co wymyślać coś nowego.
> Powtórzył to w Katyniu!
==============================
Na rebelie na białorusi pieniądze sąna napad na Irak i wojne w Afganistanie są, a na
jest pilnie potrzebne dla german-foreign-policy.com, by móc dalej utrzymywać międzynarodowe wydania naszego serwisu informacyjnego. german-foreign-policy.com ukazuje się w czterech językach. Koszty tłumaczeń stanowią ponad jedną trzecią naszych wydatków.
Chcielibyśmy móc informować Państwa jeszcze częściej i jeszcze bardziej regularnie na tematy dotyczące rozwoju niemieckiej polityki zagranicznej – krytycznie i niezależnie od źródeł państwowych. german-foreign-policy.com nie utrzymuje żadnych relacji finansowych z niemieckimi instytucjami rządowymi ani związanymi z nimi organizacjami polityki zagranicznej. Tylko dzięki temu możemy informować Państwa w sposób bezstronny i nieuprzedzony o światowych interesach niemieckiej polityki zagranicznej. Jesteśmy przez to zdani na prywatne wsparcie czytelników naszego serwisu.
german-foreign-policy.com ukazuje się w języku angielskim, francuskim oraz polskim do tej pory za darmo. Chcielibyśmy zachować tę ofertę w takim darmowym kształcie, jeśli uda nam się znaleźć hojnych darczyńców. Jako redakcja cieszymy się z każdego datku, nawet jeśli może on wydawać się niewielki.
Przelew bankowy w ramach większości krajów Unii Europejskiej jest prosty i realizowany w Państwa banku na warunkach krajowych. Jeśli korzystają Państwo z german-foreign-policy.com poza UE a chcieliby Państwo nas wesprzeć finansowo, prosimy o kontakt e-mailowy, wyszukamy najtańszą formę przelewu. Jeśli rozważają Państwo możliwość przekazania nam większej sumy pieniędzy, proponujemy osobistą rozmowę. Z Państwa pomocy ucieszymy się nie tylko my, lecz także wielu międzynarodowych obserwatorów niemieckiej polityki zagranicznej!
German-Foreign-Policy.com
Informacje na temat niemieckiej polityki zagranicznej przygotowywane są przez grupę niezależnych publicystów i naukowców, śledzących proces odradzania się niemieckich dążeń mocarstwościowych na obszarze polityki, gospodarki i wojskowości.
Codzienne artykuły, wywiady oraz opracowania powinny być czytane w kontekście głównych trendów niemieckiej historii. Pomocne w tym mogą być obszerne analizy dostępne w dziale "Historia".
German-Foreign-Policy.com umożliwia kontakt z publicystami i naukowcami uchodzącymi za specjalistów w licznych dziedzinach niemieckiej polityki zagranicznej. Są oni gotowi do współpracy przy konferencjach naukowych oraz konsultacjach politycznych w kraju i za granicą.
Jesteśmy otwarci na dyskusję i chętnie poznamy Wasze opinie na tematy poruszane na naszych stronach. Będziemy wdzięczni za wszelkie uwagi do artykułów i analiz. Cieszymy się z wszystkich listów, szczególnie tych z zagranicy.
Referenci German-Foreign-Policy.com udostępnia kontakt ze swymi specjalistami na potrzeby konferencji i spotkań naukowych oraz indywidualnych konsultacji politycznych. Ograniczamy się przy tym jedynie do bezpośredniego przekazania propozycji i zapytań do odpowiednich osób. Chcielibyśmy podkreślić, że możemy jedynie polecać określonych referentów, a nasza pomoc przy nawiązaniu z nimi kontaktu nie stanowi wyrazu żadnych politycznych sympatii ani zobowiązań wobec jakiejkolwiek partii politycznej. W razie ich gotowości do współpracy dalszy kontakt z nimi odbywa się bez udziału i odpowiedzialności German-Foreign-Policy.com
Polonia amerykańska, według oficjalnych danych, należy do najbogatszych grup etnicznych w USA. Jednakże jej bierność jest porażająca. Na pewno cześć winy leży w opanowaniu przed laty wszystkich ważniejszych organizacji i instytucji polonijnych przez nasyłanych tutaj przez komunę (aż do 1989 roku) agentów. Dla przykładu podam, ze jednym z dyrektorów Instytutu Pilsudskiego w Nowym Jorku byl przez wiele lat TW.
Byl chyba jedynym Polonusem, który miał odwagę przyznać sie do tego publicznie.
Niestety, idea lustracji działaczy polonijnych upadla. Wielu TW w Kongresie Polonii Amerykańskiej na pewno odetchnęło z ulga, kiedy na wniosek pani wiceprezes KPA
Bozeny Kaminskiej okręcono łeb lustracji. Pani Kminska przez cale lata rządziła
samowolnie Centrum Polsko Slowianskim w Nowym Jorku, ignorując miejscowa Polonie.
(wiecej na ten temat można przeczytać na stronie:
http://www.wicipolskie.org/
Spor wokol Centrum P-S (pod orlem)
Wokół najbogatszej organizacji polonijnej na wschodnim wybrzeżu USA (a właściwie rodzajem banku spółdzielczego) Polsko-Slowianskiej Federalnej Unii Kredytowej,
w której Polonusi ulokowali ponad 1 miliard dolarów swoich oszczędności od lat toczą sie nieustannie intrygi. Setki tysięcy dolarów wydaje sie na adwokatów na bezsensowne
(czesto celowo prowokowane) sprawy sadowe. Rej w rtym wiedzie miejscowy prawnik,
mąż wspomnianej pani wiceprezes KPA, Andrzej Kaminski.
Poleca poniższy artykuł o sytuacji wśród Polonii nowojorskiej.
Mozna wiec zapytać czy ta bogata organizacja polonijna nie mogłaby wspierać
takich inicjatyw jak w/w German policy.
Tymczasem, poza pieniędzmi marnotrawionymi na adwokatów,
dyrektorzy wspomnianej PSFUK wsławili sie przed laty wysoka donacja
dla wydziału Columbia University gdzie wykładał Jan Gross autor antypolskich ksiazek
jak np. "Sąsiedzi"
A wiec chyba jesteśmy w domu, nie przypadkowo tak zaciekle ośmiesza sie tzw. teorie spiskowa.
.==========================
Zbanowano Ostforschung na kilku forach , a więc musi byc na ten temat zapis cenzorski.
_________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Zamieszańcy - rusińska grupa etnograficzna, osiadła na terenie Pogórza, na północ od Krosna.
Osiedli oni tam w okresie zasiedlania Pogórza, czyli w XV-XVI wieku, na jedynym nie zajętym jeszcze terenie, czyli na terenach najwyższych, o najgorszych warunkach fizjograficznych i glebowych. Był to teren znajdujący się na zachód od tradycyjnej etnograficznej granicy polsko-ruskiej sprzed 1341.
Założyli oni 10 miejscowości, otoczonych wsiami polskimi. Z miejscowości tych 8 znajdowało się na zwartym obszarze osadnictwa ruskiego (Czarnorzeki, Węglówka, Krasna, Oparówka, Rzepnik, Pietrusza Wola, Bonarówka, Wólka Bratkowska), a dwie (Gwoździanka i Blizianka) samotnie poza nim.
W końcu XVIII wieku znajdowało się tutaj 4722 mieszkańców, w tym 4318 Rusinów (91,5%), 316 Polaków (6,7%) oraz 88 Żydów (1,9%). W ciągu 150 lat liczba ludności wzrosła dwukrotnie i wynosiła w 1930 8890 osób, w tym 7595 Rusinów (85%), 1230 Polaków (14%) i 65 Żydów (1%). Procentowy wzrost ludności polskiej spowodowany został częściową polonizacją Rusinów we wspomnianych dwóch oddalonych miejscowościach.
W końcu XIX w. rozpoczęły się masowe wyjazdy zarobkowe miejscowej ludności do Ameryki. Na początku XX wieku przebywało tam na stałe lub czasowo ponad 10% ogółu mieszkańców.
Po ostatniej wojnie grupa ta przestała istnieć na terenie zachodniego Pogórza. W ponad 90% została ona przesiedlona w głąb ZSRR.
Przez otaczającą ich ludność polską obszar ten nazywany był "Rusią", a ludność Rusinami.
Przez mieszkających bardziej na południe Łemków nazywani byli natomiast Zamieszańcami, ze względu na zamieszkiwanie wśród ludności polskiej.
======
To mieszanka romantyzmu z ignorancja z bylejactwem, tumaństwem i kultem Matki Boska , ostatnio wyprzedzanej na zakręcie przez kult Karola z Wadowic
pseudo artystyczne Jan Pawel II!
=======================
Charakter narodowy Polaków i innych
*
* Autor: Edmund Lewandowski
* Seria: Spectrum
* Język oryginału: polski
* Język wydania: polski
* Oprawa: Miękka
* Data premiery: 2008-02-13
* Cena rynkowa: ok 30 zł
* Cena empik.com: ok. 30 zł
Czas dostawy: wysyłamy w 48 godzin
Opis książki: Charakter narodowy Polaków i innych
- rozszerzone i uzupełnione wydanie, które ukazało się nakładem Wydawnictwa Puls w Londynie w 1995 roku
- cykl autorskich wykładów o charakterze narodowym Polaków i innych narodów europejskich
- studium udokumentowane wieloma cytatami tekstów literackich i esejów uznanych twórców z różnych regionów Europy
Praca składa się z trzech części. Pierwsza dotyczy charakteru narodowego ludów, z którymi Polska od najdawniejszych czasów jest dziejowo związana. Druga jest poświęcona miejscu Polski w Europie i wynikającym stąd zjawiskom kulturowym. Ostatnia część to analiza istniejących rozpraw traktujących o charakterze narodowym Polaków i swego rodzaju dokumentacją: zbiorem cytatów z klasyków polskiej literatury, świadczących o istnieniu pewnych cech polskich.
==============================
Edmund Lewandowski
19 kwietnia 2007
Co wiemy o charakterze Polaków
Oto Polak
W socjologii do najbardziej kontrowersyjnych należą pojęcia narodu i charakteru narodowego. Przyjmijmy, że charakter narodowy to historycznie ukształtowany, względnie trwały syndrom postaw i wzorów zachowań, typowy dla większości członków danego narodu. Co dziś można powiedzieć o charakterze Polaków? Najlapidarniej da się go przedstawić w ramach trzech portretów: symbolicznego, psychologicznego i religijnego.
*
Kim jestem ja? Kim jesteś ty? Im bardziej staramy się na te pytania odpowiedzieć, tym mocniej...
Portret symboliczny
W celu ukazania istoty narodów Elias Canetti wprowadził pojęcie symbolu masy. Jego zdaniem, symbolem Anglików jest morze, Holendrów – tama, Niemców – las, Francuzów – rewolucja, Szwajcarów – góry, Hiszpanów – matador, Żydów – wędrówka. Theodor Adorno sądził, że tego rodzaju kategorie są bardziej użyteczne niż symbole Freuda i archetypy Junga. Co wobec tego może być symbolem Polaków?
Władysław Witwicki, filozof, psycholog, teoretyk sztuki, najwięcej polskości dostrzegł w obrazach naszych malarzy przedstawiających konie. Narodowy temperament Polaków mają najlepiej wyrażać formy i ruchy konia arabskiego. W dziełach Wojciecha Kossaka, czytamy u Witwickiego, jest „ogień, ruch, żywość wschodnia w kolorycie. Takimi nas zna świat, tak nas stylizują i przedrzeźniają obcy, takimi byliśmy w historii, bywamy w życiu”.
Natomiast mnie polskość najbardziej kojarzy się z sejmem i sejmikiem. Już od drugiej połowy XV w. mieliśmy trzy szczeble samorządności: sejm walny, sejmy prowincjonalne, sejmiki ziemskie. Sejmiki były przedsejmowe, posejmowe, elekcyjne, deputackie, kapturowe, generalne, gospodarcze. Udział w sejmach i sejmikach był pracą dla Rzeczpospolitej. Przyzwyczajały one do gadulstwa, dyskusji, sporów, kłótni, partyjniactwa, intryg, korupcji, przemawiania, protestowania, postulowania, uchwalania. Słowo nabrało wartości czynu. Nieraz moc argumentu zastępowano siłą głosu i oręża.
W XVII w. samorząd przekształcił się w nierząd polityczny. W 1671 r. jezuita Walenty Pęski przyznawał, że „Polska nierządem stoi, to jest niezwyczajnym u inszych narodów trybem, nie po cudzoziemsku, nie po francusku, nie po niemiecku etc., ale po naszemu, po polsku, niby też nie po ludzku, ale po niebiesku”. Nierząd miał być więc cnotą! W 1712 r. szwedzki marszałek Magnus Stenbock polskim parlamentem nazwał burzliwe zebranie niezdolne do podjęcia decyzji. Sejm nasz zaczął symbolizować w Europie chaos, anarchię, nieskuteczność, a polska gospodarka – niegospodarność, nieudacznictwo, niechlujstwo.
Józef Piłsudski nie mógł później zrozumieć, dlaczego naród, który odzyskał wreszcie niepodległe państwo, nie potrafi działać w sposób umiarkowany, zorganizowany i zgodny. Z niesmakiem obserwował prywatę, anarchię, demoralizację. W maju 1926 r. mówił do posłów: „Głównymi powodami obecnego stanu rzeczy w Polsce – to jest nędzy, słabizny wewnętrznej i zewnętrznej – były złodziejstwa pozostające bezkarne. Ponad wszystkim zapanował w Polsce interes jednostki i partii, zapanowała bezkarność za wszelkie nadużycia i zbrodnie. W odrodzonym państwie nie nastąpiło odrodzenie duszy narodu”.
W latach okupacji hitlerowskiej partyjniactwo rodaków niepokoiło Aleksandra Kamińskiego. Wzywał on, mimo przywiązania do własnej partii, do szanowania innych organizacji. Pisał: „Jedną z najprzykrzejszych właściwości życia partyjnego jest jakieś szatańskie otumanienie mózgów, które czyni z ludzi ongiś rycerskich, honorowych i uczciwych – ogłupiałych fanatyków, którzy we wszystkich innych partiach i stronnictwach politycznych, prócz własnego, dostrzegają tylko podłość i zdradę, fałsz, nikczemne intencje, nieudolność i złą wolę – oraz przekonani są, że najstraszniejsze ruiny i klęski spotkać są gotowe ojczyznę z rąk każdego z ich przeciwników politycznych”.
Pod tym względem Trzecia Rzeczpospolita jest (była?) podobna do Pierwszej i Drugiej. W październiku 1993 r. Jan Paweł II, wypowiadając się na temat przyczyn powrotu do władzy komunistów, tłumaczył: „Trochę wynika to z polskiej wady, w pewnym sensie atawistycznej, to znaczy wybujałego indywidualizmu, prowadzącego do rozdrobnienia, podziału polskiej sceny politycznej”.
Portret psychologiczny
Interesujące koncepcje osobowości Polaków przedstawili wybitni psychiatrzy: Eugeniusz Brzezicki, Antoni Kępiński, Kazimierz Dąbrowski. Pierwszy uzupełnił typologię Ernsta Kretschmera, wyróżniając typ skirtotymiczny, występujący najczęściej wśród Polaków, Białorusinów, Ukraińców i Rosjan, rzadziej wśród Francuzów i Włochów, prawie wcale wśród Niemców. Po grecku skirtao znaczy tańczyć, skakać, kołysać, a thymos – duch, temperament. Tego typu osoby charakteryzują: słomiany ogień uczuć (gwałtowny, zmienny, wielokierunkowy, krótkotrwały); życie z gestem i fantazją (próżność, lekkomyślność, indywidualizm, samowola, brawura, odwaga); altruistyczna zwartość, wytrwałość i cierpliwość w trudnych sytuacjach oraz egotyczna beztroska, miękkość, rozklejalność i lekkomyślność w okresach powodzenia.
Skirotymicy najlepiej sprawdzają się, gdy potrzebna jest szybka orientacja, bogata wyobraźnia, inicjatywa. Mają oni fantastyczne pomysły, dużo dobrych chęci, ale bujają w obłokach, myślą kategoriami arealnymi, są niewytrwali i przez to nieproduktywni. Potrafią wczuwać się w sytuację innych, dlatego mogą być dobrymi spowiednikami, ale nie szanują zbytnio cudzej własności i łatwo rozgrzeszają się z kradzieży.
Antoni Kępiński wyróżnił w naszym społeczeństwie dwa przeważające typy osobowości: histeryczny (szlachecki) i psychasteniczny (chłopski). Pierwszy odpowiada skirotymikowi. Jego zachowania charakteryzują: zastaw się, a postaw się, polonez, Samosierra, szarża ułanów na czołgi, sejmikowanie, liberum veto, polnische Wirtschaft. Typowe dla histeryków są wishful thinking (chciejstwo, myślenie życzeniowe, branie pragnień za rzeczywistość), pseudologia phantastica (podświadome zniekształcanie obrazu rzeczywistości, nie tyle kłamstwo, co urojenie) i belle indifference (urocza beztroska, bagatelizowanie wywołanej przez siebie burzy).
Natomiast psychastenik jest cichy, spokojny i pracowity, w ciężkich czasach uparty i twardy. Ten poczciwy kmieć niekiedy jednak ukazuje swój steniczny kolec i przeraża obrazem Jakuba Szeli. W ten sposób jedni Polacy gadają, a drudzy pracują. Tak jest u nas od wieków, choć zmieniają się warunki życia, systemy gospodarcze i polityczne.
Z kolei Kazimierz Dąbrowski wyróżnił u Polaków osiem cech dodatnich i dwanaście ujemnych.
Za pozytywne uznał: 1) skłonność do idealizowania, romantyzmu, spirytualizmu, mistycyzmu; 2) odwagę, bohaterstwo, rycerskość, donkiszoterię; 3) humanitaryzm, łagodność, wspaniałomyślność, brak okrucieństwa; 4) szczerość, prawdomówność, wierność, dotrzymywanie zobowiązań; 5) gościnność, szczególnie wobec obcych z odległych stron; 6) upór, podatność na rozwój; 7) poczucie wolności, niezależności, indywidualności; duże zdolności w różnych dziedzinach.
A negatywne są: 1) nadmierna pobudliwość emocjonalna, labilność, słomiany ogień, podejrzliwość, nieufność, niecierpliwość, stosowanie zasady wszystko albo nic; 2) lekkomyślność, powierzchowność, skłonność do pochopnej syntezy, branie pragnień za rzeczywistość; 3) personalizm, uwzględnianie ogólnego wrażenia (gestu, uśmiechu, sposobu bycia) zamiast przesłanek obiektywnych; 4) klikowość, podatność na oddziaływanie nielicznych, lecz dobrze zorganizowanych zespołów; 5) skłonność do prywaty, opozycji, protestów, warcholstwa; 6) tolerancja bezkarności; 7) słabe uzdolnienia organizacyjne (polska improwizacja); brak ciągłości wysiłku umysłowego; 9) kult niekompetencji; 10) niedbałość o ludzi wartościowych; 11) egocentryzm; 12) brak właściwej samooceny.
Julian Ochorowicz twierdził, że Polacy mają umysły bardzo lotne, lecz mało ścisłe. Przez to w Polsce „co głowa, to rozum”. Gdy zbierze się trzech Niemców, zaraz tworzą związek, a trzech Polaków to cztery stronnictwa. Niektórzy sądzą, że cechuje nas dyletantyzm, niechęć do analizy i skłonność do pochopnych uogólnień.
W 1885 r. duński historyk literatury Georg Brandes, proszony o scharakteryzowanie Polaków, powiedział krótko: „Jesteście społeczeństwem dyletantów”.
Portret religijny
Z badań socjologicznych wynika, że aż 97 proc. Polaków uważa się za wierzących. Pod tym względem ustępujemy w Europie tylko Maltańczykom i Grekom. Ponad połowa ludności Polski co najmniej raz w tygodniu jest na nabożeństwie. W 2004 r. w pielgrzymkach uczestniczyło 6–7 mln Polaków, czyli 17 proc. społeczeństwa. Ruch pielgrzymkowy przeżywa renesans. Prawie połowę pielgrzymów stanowią osoby dwudziestoletnie, głównie maturzyści i studenci. Ale jest to przeważnie religijność płytka intelektualnie, selektywna, bigoteryjna, mało efektywna moralnie.
Już dawno cudzoziemcy dostrzegali u nas przepaść między religijnością a moralnością. W 1777 r. francuski jezuita Hubert Vautrin zanotował: „Polacy, podobnie jak prostacy wszystkich krajów, przywiązują się raczej do słów niż do ducha praw kościelnych. Religia jest dla nich kultem czysto zewnętrznym, który obarczają nieskończenie wielką ilością przesądów. Moralność zaś jest dla nich czymś najbardziej nieznanym”. W 1793 r. śląski lekarz Johann Kaush zdziwiony był kontrastem między wielką pobożnością a niską moralnością w naszym społeczeństwie. Spostrzegł, że Polacy noszą nie tylko szkaplerze, lecz również medaliony z wizerunkiem Matki Boskiej i płaskie krzyżyki, co jednak nie idzie w parze z cnotami moralnymi.
Raziły go „skandaliczne” sceny z cudownymi obrazami, procesjami, odpustami, obfitym używaniem kadzidła i wody święconej.
Oburzał się na katolickich księży, że kształtują fałszywe wzory religijności. Kościół, a szczególnie jezuitów, obarczał winą za wady narodowe Polaków.
W piątym roku pontyfikatu Jana Pawła II ks. Władysław Piwowarski szacował, że najwyżej jedną trzecią stanowią ortodoksyjni katolicy, a dwie trzecie to „nieświadomi heretycy”. Religijność niewiele ma wspólnego z moralnością. Nie jest to zjawisko tylko powojenne, lecz występuje od dawna. Najbardziej przestrzegana jest moralność kościelna (udział w praktykach), słabo uświadamiana moralność ściśle religijna (ideały ewangeliczne) i rozmaicie akceptowana moralność naturalna (związana z dziesięciorgiem przykazań). W tym samym czasie inny socjolog katolicki Franciszek Adamski mówił, że polską religijność cechuje chaos poglądów, brak rozumowego uzasadnienia przyjmowanych postaw oraz brak religijnej motywacji czynów moralnie dobrych.
Z trzech cnót boskich w Polsce zdecydowanie na pierwszym miejscu jest nadzieja. Ksiądz Józef Tischner słusznie zauważył, że mamy „nie tyle religijność wiary, co religijność nadziei”. Czesław Miłosz uważał, że nie tak bardzo mylił się pewien amerykański profesor, który stwierdził, że „Polska jest krajem ludzi niewierzących, ale praktykujących, w imię miłości do narodowej tradycji”. W pewnym sensie Polacy przyjmują słynny zakład Pascala. Znakomitym przykładem literackim jest Barbara Niechcic, która „jeździła od czasu do czasu do kościoła, chociaż w ogóle nie była praktykująca, ale tak, na wszelki wypadek”. Mamy tu jeszcze jeden przejaw polskiej „uroczej beztroski” i lekkomyślnego „jakoś to będzie”. Perspektywa eschatologiczna nie wzbudza większego niepokoju.
Jezus Chrystus głosił, że należy bezwarunkowo kochać wszystkich ludzi, nawet swoich wrogów; czynić innym to, co chcemy, żeby oni nam czynili; nie szukać odwetu, lecz nadstawiać drugi policzek; przebaczać wszystkim naszym winowajcom, nawet wrogom; nie gniewać się, nie żywić urazy; wystrzegać się osądzania i skazywania; nie zabiegać o bogactwo, władzę i sławę; nie obnosić się ze swoją religijnością; prezentować jednoznaczną postawę ideowo-moralną; nie uważać siebie ani innych za dobrych. Gdy kto rzekł do niego – „Nauczycielu dobry!” – usłyszał: „Dlaczego masz mnie za dobrego? Nikt nie jest dobry, jak tylko jeden Bóg” (Mk 10, 17-1.
Nasuwa się tu pytanie, jak nasi rodacy zareagowaliby na słynną propozycję Jezusa:
„Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień”. W każdym razie nie przejmują się słowami: „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone” (Łk 6, 37).
Gdy powstawał NSZZ Solidarność, w zakładach umieszczano emblematy religijne, odprawiano msze, przystępowano do spowiedzi i komunii. Pewien ksiądz z Ursusa jednak ubolewał: „Widok krzyża w hali nie skłania ich do refleksji nad sobą, nad swoim życiem”. Wydarzenia te ujawniły, że Polsce potrzebna jest solidarność bez cudzysłowu.
Charakter i los
W naszym kraju wciąż są atrakcyjne wzory kultury szlacheckiej, które przyjmowali chłopi, mieszczanie, inteligenci, robotnicy. W strukturze NSZZ Solidarność Norman Davies dostrzegł polityczne tradycje demokracji szlacheckiej, cechy sejmu i sejmików dawnej Rzeczpospolitej.
Wałęsa przypominał mu szlachcica. Notabene, do najbardziej istotnych cech polskiej szlachty należało pieniactwo. Charakter dziedziczny miały spory sąsiedzkie o granice majątków. Janina Kamionka-Straszakowa słusznie zauważyła, że dla „porządnego szlachcica było dyshonorem nie mieć procesu w trybunale”. Później spadkowe procesy stanowiły jedne z ostatnich dowodów szlachectwa.
W latach PRL udało się częściowo zamrozić narodowy charakter. Na początku 1958 r. Witold Gombrowicz z wyraźną aprobatą przytoczył znamienny fragment listu jakiegoś emigranta: „Mnie tak śmieszy ta nowa Polsza, bo, Bogiem a prawdą, najbardziej przylgnęła do nas epoka saska i ona to największe ślady zostawiła na nas. Naród jest ciemny, endecki, zadzierżysty, chamski, leniwy, czupurny i niedowarzony, »zytkowaty« i »milusiński«, a na tym wszystkim zaszczepiono kremliński komunizm. Dopiero im się musi teraz ze łbów zadurzonych kurzyć!”. Niewykluczone, że napisał to sam Gombrowicz, ponieważ jedenaście lat później pytał i odpowiadał: „Ta zatęchła piwnica, jakim sposobem usadowiła się w naszym duchu? Czyżby ślepota na świat, naiwność, ignorancja były następstwem utraty niepodległości? Ależ Polska za Sasów była bezkonkurencyjnie najgłupszym krajem Europy, a i za Jagiellonów Polak kroczył w ogonie narodów cywilizowanych; gdy Francja miała Rabelais’go i Montaigne’a, my Reya i Kochanowskiego. Więc co? Jaki powód? Brak większych miast, polska »wiejskość«? Niepodzielny prymat duchowy księdza proboszcza? Tak, ale to może nie jest najważniejsze, ważniejszy jest może kształt, owo zgrubienie kształtu Europy, która rzeźbiona misternie, niczym Grecja, przetacza się po polskich równinach w toporne bezmiary Rosji, Azji. Być krajem przejściowym nie jest łatwo!”.
Czy to znaczy, że tradycja i charakter stanowią jakieś fatum? W mądrej powieści „Niedobra miłość” (1928 r.) Zofia Nałkowska pokazuje, że nie ma stałych i niezależnych charakterów, że los i charakter warunkują się wzajemnie. Potwierdza to historia narodów.
W epoce wiktoriańskiej radykalnie zmienili się Anglicy, a niedawno Hiszpanie. To byt społeczny określa charakter narodowy i świadomość społeczną.
Nasi politycy mówią dziś o potrzebie rewolucji moralnej. Nie pierwsze to i chyba nie ostatnie w Polsce wezwanie do sanacji. Ale Hanna Świda-Ziemba ostrzega, że współczesnej młodzieży patriotyzm źle się kojarzy (z polityką); że trzeba skończyć z martyrologią i wielkimi słowami. Potwierdza to młody twórca manifestu „Pokolenia 1200 brutto” Jakub Żulczyk, gdy pisze: „Młodych ludzi nie interesują pompatyczne rocznice, wzajemne przepychanki czy karnawał lustracyjny przypominający amerykański okres polowania na czarownice (...), bo w porównaniu ze swoimi rządzącymi są oni mentalnie kilkadziesiąt lat do przodu, (...) prawdziwą forpocztą, czymś, co przynosi nadzieję, że kiedyś będziemy żyli w normalnym, nieobciążonym mentalną martyrologią państwie”.
Wiem , że 30 złotych to dużo, ale warto!
Polecam!
==============
A więc, czy Osforschung jest całkiem dobre, czy całkiem złe?
_________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 07:47, 29 Kwi '11
Temat postu:
Joseph Conrad pisał w 1919 r., w tekście „Zbrodnia rozbiorów”:
„Niech pan nie zapomina, że Polska musi żyć w sąsiedztwie Niemiec i Rosji po wszystkie czasy. Czy pan docenia pełny sens tego zwrotu: po wszystkie czasy?”.
A nasi politycy typu Kaczyńscy myśleli , że Polska musi żyć u boku USA.
Dopiero Opatrzność jednemu z nich wytłumaczyła , że się myli.
Tak mocno wierzyli w to, że postanowili zniszczyć Giertycha i Leppera, za zgłoszenie do prokuratury łamania prawa i udostępnienie do dyspozycji CIA ośrodków do torturowania jeńców wojennych! _________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Dołączył: 18 Kwi 2010 Posty: 2310
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 23:21, 29 Kwi '11
Temat postu:
Cytat:
Kule były więc sowieckie, lecz bierne(?) przyzwolenie - hitlerowskie.
No właśnie chodzi o to że zarówno kule jak i sznurek użyty do związywania rąk, były niemieckie.Kule pochodziły z jakiegoś waltera kalb 7.65 a sznurek posiadał charakterystyczny splot i składał się z włókien produkowanych wówczas wyłącznie w Niemczech.Oczywiście to nie jest dowód na nic ,akcesoriów tych mogła użyć zarówno jedna jak i druga strona .Ale niewątpliwie jest to dowód na to że "Katyń" to jedna z największych zagadek nie tylko wojny ale XX w .Szkoda że wśród amatorów teorii spiskowych nie budzi zainteresowania .
_________________ sasza.mild.60@mail.ru
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 18:30, 05 Lip '11
Temat postu:
pszek napisał:
Cytat:
Kule były więc sowieckie, lecz bierne(?) przyzwolenie - hitlerowskie.
No właśnie chodzi o to że zarówno kule jak i sznurek użyty do związywania rąk, były niemieckie.Kule pochodziły z jakiegoś waltera kalb 7.65 a sznurek posiadał charakterystyczny splot i składał się z włókien produkowanych wówczas wyłącznie w Niemczech.Oczywiście to nie jest dowód na nic ,akcesoriów tych mogła użyć zarówno jedna jak i druga strona .Ale niewątpliwie jest to dowód na to że "Katyń" to jedna z największych zagadek nie tylko wojny ale XX w .Szkoda że wśród amatorów teorii spiskowych nie budzi zainteresowania .
Sąd w Hamburgu: Zakaz mówienia po polsku
Aktualizacja: 2011-07-3 9:44 pm
Wyższy Sąd w Hamburgu, w procesie wytoczonym miastu przez obywatela polskiego o dyskryminację, podtrzymał decyzję sądu krajowego, odrzucając pozew Polaka o 15 tys. euro odszkodowania i pisemne przeprosiny. Sędziowie uznali, że język niemiecki był dla córek Wojciecha Pomorskiego korzystniejszy z punktu widzenia ich rozwoju, a urzędnicy Jugendamtu, zakazując ojcu rozmów z dziećmi w jego języku, nie złamali prawa.
Wojciech Pomorski wytoczył miastu Hamburg proces, zarzucając urzędnikom działania dyskryminujące go jako ojca, a także język polski. Był to pierwszy w powojennej historii proces Polaka przeciwko miastu o dyskryminację, niestety, przegrany. Sprawa dotyczyła niezgodnego (jak twierdzą pozywający) ani z niemieckim, ani z międzynarodowym prawem zakazu wydanego przez urzędników Jugendamtu posługiwania się językiem polskim podczas wizyt dzieci i ich polskiego ojca. Pomimo że w tej konkretnej sprawie niemiecki rząd przeprosił Pomorskiego i przyznał się do winy przed Komisją Petycji w Parlamencie Europejskim, to Oberlandgericht i tak wyraził odmienne zdanie i w całości odrzucił pozew. Sąd uznał, że urzędnicy nie utrudniali ojcu kontaktu z córkami (także obywatelkami polskimi), lecz jedynie dbali o dobro dzieci i dlatego zakazali mu rozmawiać z nimi po polsku. Sędziowie przyznali rację urzędnikom, którzy od początku twierdzili, że: “Nie leży w interesie dzieci, aby podczas nadzorowanych spotkań z ojcem posługiwały się językiem polskim. Promowanie języka niemieckiego może być dla dzieci jedynie korzystne, ponieważ wzrastają w tym kraju, tu chodzą i tu będą chodzić do szkół”.
Pomorski uznał wyrok za wyjątkowo niesprawiedliwy, nie ma jednak złudzeń, że w jego przypadku doszło do jawnej dyskryminacji na tle narodowościowym. I dlatego już teraz zapowiada odwołanie się do instytucji międzynarodowych.
Sędziowie z Oberlandgericht w Hamburgu pokazali w pełnej krasie, jak niemiecki wymiar sprawiedliwości traktuje zarówno traktat polsko-niemiecki o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy, który gwarantuje mniejszości niemieckiej w Polsce i Polakom w Niemczech możliwość swobodnego posługiwania się językiem ojczystym w życiu prywatnym i publicznie, dostęp do informacji w tym języku, jej rozpowszechniania i wymiany, jak i prawo międzynarodowe. Dali nam przykry upominek, z którego dowiadujemy się, że język polski może być w Niemczech zakazywany jakoby ze względu na dobro dziecka.
Tymczasem art. 20 traktatu stanowi: “Osoby w Republice Federalnej Niemiec, posiadające niemieckie obywatelstwo, które są polskiego pochodzenia, albo przyznają się do języka, kultury lub tradycji polskiej, mają prawo, indywidualnie lub wespół z innymi członkami swojej grupy, do swobodnego wyrażania, zachowania i rozwijania swej tożsamości etnicznej, kulturalnej, językowej i religijnej”.
Pomorski zapowiada, że najpierw będzie się odwoływał do Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe, a później jedyną drogą dochodzenia do sprawiedliwości pozostanie Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu.
Lwów: Odsłonięto pomnik zamordowanych profesorów
Aktualizacja: 2011-07-4 9:18 pm
We Lwowie odsłonięto pomnik polskich profesorów, zamordowanych przez Niemców w 1941 r. Monument przedstawia bramę z granitowych bloków z wyrytymi numerami Dekalogu. Z szeregu kamieni wysunięto granit z piątym przykazaniem: “Nie zabijaj”.
Pomnik autorstwa krakowskiego rzeźbiarza prof. Aleksandra Śliwy powstał z inicjatywy władz Wrocławia i Lwowa. Jego odsłonięcia dokonali prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz i mer Lwowa Andrij Sadowy.
Na pomniku nie ma napisu, informującego o pochodzeniu ofiar, jednak Dutkiewicz i Sadowy przekonują, że niebawem się pojawi. Jak dowiedziała się nieoficjalnie PAP, treści uzgodnionego wcześniej przez dwa miasta napisu nie zaakceptowała Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, gdyż w informacji o zabitych przez nazistów profesorach zabrakło przymiotnika “polscy”.
“Napis niedługo tu będzie” - oświadczył na konferencji prasowej we Lwowie Dutkiewicz Mer Lwowa dodał, że “będzie tu tablica, jednak nie jest jeszcze gotowa”. “Znajdzie się na niej tekst w języku polskim, ukraińskim i angielskim” - dodał Sadowy, który nie ujawnił jednak treści napisu.
Podczas uroczystości odsłonięcia pomnika Sadowy mówił, że zamordowani na Wzgórzach Wuleckich we Lwowie polscy profesorowie uczelni lwowskich zginęli za to, że “byli mądrzy, byli inteligencją”. Podkreślił także, iż do podobnych tragedii dochodziło w wyniku działań nazistów i komunistów.
“Reżimy totalitarne nie cierpią ludzi mądrych i niezależnych. One zawsze ich niszczyły. Jest to (mord polskich profesorów) ciemna karta historii naszego miasta i musimy robić wszystko, by nigdy się to nie powtórzyło” - powiedział Sadowy.
Z kolei Dutkiewicz podkreślił, że pomnik został zbudowany “z przyjaźni i na rzecz przyjaźni”. “Stoimy tu, by pokazać, Polsce, Ukrainie i Europie, że należy pamiętać o takich wydarzeniach” - dodał.
Odsłonięcie monumentu poprzedziła msza w lwowskim kościele pod wezwaniem św. Marii Magdaleny.
“Odwołujemy się dziś do Sądu Bożego, jedynego sprawiedliwego sądu, prosząc Pana Boga, aby dał wieczny odpoczynek tym, którzy zostali wyrwani z tego świata przez nienawiść i pogardę” - mówił podczas nabożeństwa arcybiskup lwowski obrządku łacińskiego Mieczysław Mokrzycki.
To właśnie metropolita lwowski wraz z greckokatolickim arcybiskupem Lwowa Ihorem Wozniakiem i greckokatolickim biskupem-ordynariuszem eparchii wrocławsko-gdańskiej Włodzimierzem Juszczakiem dokonał poświęcenia pomnika.
Na początku lipca 1941 r. na Wzgórzach Wuleckich we Lwowie hitlerowcy rozstrzelali 25 profesorów lwowskich uczelni, a także członków ich rodzin oraz osoby, które przebywały z nimi w chwili aresztowania. Wśród 40 ofiar nazistowskiej zbrodni był m.in. Tadeusz Boy-Żeleński. Kilka tygodni później zamordowano byłego premiera, matematyka prof. Kazimierza Bartla.
W uroczystościach uczestniczyli przedstawiciele władz Lwowa i Wrocławia, rektorzy uczelni wrocławskich i lwowskich, polscy senatorowie, oraz akredytowani na Ukrainie polscy dyplomaci. Z okalających pomnik Wzgórz Wuleckich jego odsłonięcie obserwowało ok. 2 tys. osób.
Za: niezalezna.pl (2011-07-03) (" Odsłonięto pomnik zamordowanych profesorów")
====================================================================
Banderowiec ze Lwowa domaga sie usunięcia pomnika we Wrocławiu
Aktualizacja: 2011-07-5 10:04 am
Kompromitację niedzielnych uroczystości we Lwowie, związanych z odsłonięciem pomnika ku czci polskich profesorów pomordowanych przez Niemców i Ukraińców, powiekszyło skandaliczne wystąpienie radnego Olega Pankiewicza (Oleha Pańkewycza). Wystapieniu temu nikt z władz polskich nie sprzeciwił się, a prezydent Rafał Dutkiewicz i samorządowcy wrocławscy słuchali tego wszystkiego w milczeniu ze spuszczonymi głowami.
Nawiasem mówiąc, prezydent Dutkiewicz nie postarał się o to, aby rodziny pomordowanych zostały dopuszczone do głosu. Czy na tym ma polegać tzw. polityka wschodnia, że reprezentaci katów mają prawo głosu, ale rodziny ofiar nie? Wielki wstyd, panie prezydencie!
Przewodniczący Rady Obwodu Lwowskiego (ROL) Oleh Pańkewycz wymaga demontażu pomnika polskich ofiar ludobójstwa nacjonalistów ukraińskich we Wrocławiu – powiadomiła neobanderowska agencja informacyjna „Zaxid.net”. Na konferencji prasowej we Lwowie przewodniczący Pańkewycz oświadczył, iż apeluje do polskich i ukraińskich elit i naukowców, aby uczynili wszystko możliwe, żeby doszło do demontażu pomnika ofiar UPA we Wrocławiu. Bo w żadnym ukraińskim mieście nie ma pomnika ofiar Armii Krajowej. Tak samo, jak w żadnym mieście Ukrainy nie był jeszcze zdemontowany pomnik zamordowanym Polakom. Ale jest znany fakt demontażu pomnika zamordowanym w Polsce Ukraińcom na górze Kreszczatej. Także przewodniczący PRO Pańkewycz wymaga, aby Sejm RP w żadnym przypadku nie uchwali postanowienie o uznaniu Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) za formację zbrodniczą.
Czyżby neobanderowska „Swoboda”, której jednym z liderów jest Oleh Pańkewycz pozwala sobie już rozkazywać, co mają czynić polskie władze i społeczeństwo. I jak zawsze oficjalna Warszawa przemilczy takie skandaliczne oświadczenie przewodniczącego Rady Obwodu Lwowskiego Pańkewycza i będzie go nadal zapraszać na koszt podatnika polskiego z wizytą nad Wisłę i Odrę.
Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów
Fragment wygłoszonego przemówienia:
Pomnik ten nie powinien stać się jeszcze jednym pomnikiem niezgody między naszymi narodami. Niestety, są siły polityczne, są naukowcy, którzy starają się manipulować faktami w celu poniżenia Ukraińców, mają oni swoją interpretację historii, jakże odmienną od ukraińskiej. Mamy wielką nadzieję, że takich faktów będzie coraz mniej.
Chcę zwrócić się polskiej i ukraińskiej elity, do naukowców. Postępujmy tak, abyśmy zrozumieli konieczność demontażu tzw pomnika Ofiarom UPA we Wrocławiu. Przecież w żadnym ukraińskim mieście nie ma pomnika ofiar Armii Krajowej. Również w żadnym ukraińskim mieście nie demontowano miejsc pamięci poświęconym poległym Polakom, a, niestety, wiemy, że Polsce na Górze Chryszczatej pomnik Ukraińców został zniszczony.
Mam również wielką nadzieję, że polski parlament nie będzie podejmować uchwały w sprawie uznania UPA za organizację zbrodniczą. Apeluję do braci – Polaków: pamiętajmy naszą historię i pamiętajmy jej lekcje. Powinniśmy mieć wspólną przyszłość. Ale to jest możliwe tylko wtedy, jeśli będziemy wzajemnie szanować się nawzajem, jeśli będziemy szanować prawo do własnej wizji historii, przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Szukajmy porozumienia, nie róbmy z pamięci polityki, której celem jest znalezienie tego, co nas dzieli. Wierzę w jasną przyszłość narodu ukraińskiego i polskiego”.
Za: Blog ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego (2011-07-05)
_________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 13:00, 03 Gru '11
Temat postu:
Byłem na spotkaniu ze specjalistą od służb specjalnych prof Zybertowiczem.
-promował swoją książkę.
Na moje pytanie o Ostforschung odparł , że nigdy nie słyszał.
Skoro ktoś kto zajmuje sie służbami nigdy nie słyszał o całokształcie działań mających sobie podporządkować sobie nasz kraj , to kto ma dbać o jego suwerenność i bezpieczeństwo?
Z tamtej strony zajmuje sie tym rząd placówki naukowo badawcze, banki, przedsiębiorstwa i koncerny, pracownicy kultury itp, a u nas nikt o tym nie słyszał
Pewnie sami głusi zamieszkują Polskę
_________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 13:33, 03 Gru '11
Temat postu:
JerzyS napisał:
Na moje pytanie o Ostforschung odparł , że nigdy nie słyszał.
"Wierzyłem zawsze mocno w cudowna noc Prawdy i żywię najgłębsze
przeświadczenie, że wiele ran w życiu publicznem zabliźniłoby się, gdyby je
zechciano leczyć prostem poszukiwaniem Prawdy."
Prof Feliks Koneczny
Oświecimskie niemieckie, czy też Cieszyńskie polskie?
aby książkę zamówić można kliknąć na poniższy link:
Koneczny Feliks
Oświęcimskie niemieckie, czy też Cieszyńskie polskie
Wydawca: Wydawnictwo ANTYK Marcin Dybowski
Rok wydania: 2010
Opis fizyczny: a5, stron
Oprawa: okładka miękka
Doskonałe, fachowe opracowanie historyczne Konecznego, który został poproszony
przez specjalny Komitet obywatelski o napisanie rozprawy, która ukazałaby
prawdziwą historię ziemi oświęcimskiej i cieszyńskiej na tle dziejów Śląska.
Bardzo ciekawa lektura biorąc pod uwagę dzisiejszą sytuację na Śląsku, gdzie
niemiecka piąta kolumna, podobnie jak i w tamtym czasie, manipulując faktami i
korzystając z niewiedzy, próbuje znów oderwać te ziemie od Polski.
W przedmowie do książki Komitet zawarł poniższe wyjaśnienia:
Wojna, niewątpliwie największa i najkrwawsza w dziejach ludzkości, w której
stanęły przeciw sobie do walki prawie wszystkie cywilizowane narody, milionowe
ofiary w ludziach, miliardowe straty w dorobku społecznym, obudziły wreszcie w
narodach i państwach poczucie sprawiedliwości i uznanie zasady, że każden naród,
mały czy wielki, ma prawo stanowić sam o sobie, ma prawo do wolności, do
samoistnego bytu politycznego i rozwoju cywilizacyjnego. Wyrobienie się tego
poczucia obudziło w nas początkowo nadzieję, a później, z rozwojem wypadków,
prawie pewność, że państwa Europy, nie mogąc nam wynagrodzić krzywdy, żeby się
silniej nie wyrazić, jaką nam zrobiły, zwrócą nam to, czego nas przemocą
pozbawiły. I stanęła przed oczyma duszy naszej wolna Polska, zjednoczone w jeden
organizm państwowy wszystkie ziemie, na których rozbrzmiewa mowa polska i
widzieliśmy już silną Polskę zasiadająca w radzie narodów i dążącą z nimi
wspólnie do kulturalnego i etycznego podniesienia ludzkości.
Toteż, jeżeli nie zaniepokojenie, to oburzenie wywołały w całej Polsce, a
przedewszystkiem w bezpośrednio interesowanych dzielnicach, uchwały rad gminnych
miast Biały, Bielska, Cieszyna i Opawy, wieców zwoływanych przez wrogie nam
jednostki, memoryały wnoszone do władz centralnych, wszystkie nie tylko
odmawiające nam praw do księstwa Cieszyńskiego, ale żądające przyłączenia do
Śląska, z zamiarem odłączenia od Polski byłych księstw Oświęcimskiego i
Zatorskiego, a co najmniej miasta Biały z sąsiedniemi gminami. Ruch ten dla nas
tak wrogi, zresztą nie nowy, znalazł, rzekomo naukowe, mocno tendencyjne
umotywowanie w artykule Dr. Gerharda Seeligera, zamieszczonym w listopadzie
1916. roku w czasopiśmie "Petermanns Mitteilungen"
Oburzeniu wywołanemu temi uchwałami dał wyraz cały naród, za inicyatywą miasta
Oświęcimia, które pierwsze uchwałą rady gminnej z 14. lutego 1917. roku
zaprotestowało uroczyście przeciwko nieuprawnionym roszczeniom i wezwało inne
miasta i powiaty zagrożonych kresów do współdziałania.
Interesowane bezpośrednio miasta: Andrychów, Kęty, Wadowice, Zator i Żywiec i
powiaty: Biała, Wadowice i Żywiec, a ponadto reprezentacye ludności polskiej w
Białej, uchwałami swojemi również przeciw roszczeniom tym wniosły protesta.
Delegaci miast tych i powiatów zebrali się po raz pierwszy dnia 2. kwietnia
1917. roku w Białej, gdzie wybrali komitet, któremu powierzono prowadzenie akcyi
obronnej. Do komitetu weszli reprezentanci bezpośrednio interesowanych powiatów
i gmin, Książęco-biskupiego Konsystorza i Związku społeczno-narodowego. Komitet
ukonstytuował się w ten sposób, że wybrano prezesem Hr. Stefana Bobrowskiego,
marszałka powiatu wado-wickiego, wiceprezesami Romana Mayzla, Roberta Hana,
Leopolda Deimla, Dr. Dziewońskiego i Mińkińskiego, zaś członkami komitetu Dr.
Stanisława Łazarskiego, Dr. Antoniego Wereszczyńskiego, Dr. Stefana Idzińskiego,
Orłowskiego, Romana Koestlicha, Stanisława Mertę i delegata Książęco-biskupiego
Konsystorza.
Po ogłoszeniu pierwszych uchwał komitetu przystąpił do naszej akcyi kraj cały i
w uchwałach rad gminnych i powiatowych, w uchwałach związków i stronnictw
politycznych, tudzież towarzystw, bądź to nam pisemnie udzielonych, bądź w
gazetach ogłoszonych, odparł nieuzasadnione pretensye do księstw Oświęcimskiego
i Zatorskiego, a zażądał przyłączenia księstwa Cieszyńskiego. Odnośne memoryały
przesłaliśmy Kołu polskiemu, jako w pierwszym rzędzie powołanemu do obrony
najżywotniejszych interesów Kraju, oraz Ministrowi dla Galicyi i Wydziałowi
Krajowemu.
Równocześnie i równolegle rozwinęła się takaż akcya w księstwie Cieszyńskiem.
Komitet nasz uchwalił ponadto uprosić Wgo Dr. Feliksa Konecznego o napisanie
broszury, w którejby, na podstawach naukowych, odparte zostały twierdzenia
wrogich nam żywiołów a wykazane prawa nasze do tych księstw.
Pracę tę Dr. Feliksa Konecznego, za którą mu komitet na miejscu tem serdeczne
składa podziękowanie, przedłożymy miarodajnym czynnikom, dla użycia jej we
właściwej chwili; oddajemy ją całemu narodowi, a tłómaczenie niemieckie, które
równocześnie wydajemy, przeznaczamy dla naszych najbliższych sąsiadów, aby się
mogli przekonać, na jak mylnych podstawach i naciąganych wnioskach historycznych
oparli swoje pretensye do rzeczonych księstw.
KOMITET
=============
Zachęcam Państwa do zapoznania się z obiema ważnymi pracami prof. Feliksa Konecznego
_________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Niemieckie organizacje pozarządowe od ponad 20 lat prowadzą działalność w Polsce.
Jednak większość z deklarowanych projektów społecznych, edukacyjnych, kulturalnych trafia do ściśle określonych grup politycznych i partyjnych.
Wsparcie docierało bowiem np. do środowiska liberałów i polityków Platformy Obywatelskiej (np. Bogdana Klicha, Jarosława Gowina), organizacji feministycznych, w tym np. Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny Wandy Nowickiej, obecnie poseł partii Palikota.
Niemieckie fundacje polityczne są ściśle powiązane z poszczególnymi partiami:
Fundacja Konrada Adenauera z CDU,
Fundacja Friedricha Eberta z SPD,
Fundacja Friedricha Naumanna z FDP,
Fundacja Hansa Seidela z CSU,
Fundacja Heinricha Bölla z Partią Sojusz ´90 – Zieloni,
Fundacja Róży Luxemburg z PDS.
Fundacje polityczne posiadają olbrzymie fundusze na działalność.
W latach 90. budżet Fundacji Adenauera wynosił ponad 220 milionów marek, z tego ok. 50 proc. przeznaczano na projekty w krajach Europy Środkowo-Wschodniej oraz Ameryki Południowej i Łacińskiej.
W 2009 r. wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Waldy Dzikowski przyznał, że fundacje niemieckich partii prowadzą w Polsce większą działalność intelektualną w dziedzinie polityki niż wszystkie polskie partie razem wzięte: “Fundacja Adenauera ma rocznie 100-200 milionów euro na ekspertyzy, kongresy, wydawanie książek”. Pieniądze na działalność pochodzą bezpośrednio z budżetu Bundestagu (ok. 95 proc.), czyli budżetu państwa. Wysokość dotacji określa liczba miejsc w Bundestagu przypadająca na poszczególne partie. Fundacje posiadają również wpływy m.in. ze składek, darów.
W programach głoszą, że dążą do krzewienia edukacji politycznej, demokracji, wolności, gospodarki rynkowej, wymiany młodzieży, porozumienia i współpracy pomiędzy narodami. Organizują konferencje, seminaria, wykłady, spotkania polityków i ekspertów, wydają publikacje.
Fundacje prawicowe odwołują się do tradycji chrześcijańskich, a lewicowe deklarują np. “zapobieganie przemocy wobec mniejszości seksualnych”. Wszystkie fundacje, niezależnie od opcji politycznej, opowiadają się za integracją europejską, sugerując Niemcy jako centrum tej wspólnoty.
Oprócz fundacji politycznych działają również fundacje wielkich korporacji przemysłowych, np. Fundacja Roberta Boscha (w latach 1964-2009 wydała na projekty prawie 964 mln euro, a w 2009 r. blisko 64 mln euro) lub Fundacja Volkswagena. Fundacja Boscha prowadziła program stypendialny dla młodych kadr kierowniczych z Europy Środkowej.
Niemieckie fundacje formalnie prowadzą w Polsce działalność ogólnospołeczną i przyznają dotacje na różne programy. Jednak w praktyce z ofert fundacji niemieckich korzystają określone środowiska. Najjaskrawiej widać to na przykładzie Fundacji Konrada Adenauera, która wprawdzie wspiera chrześcijańskie ośrodki naukowe i charytatywne, ale również środowiska polityczne. Jej najważniejszym partnerem politycznym stała się Platforma Obywatelska, chociaż partia ta niewiele miała wspólnego z chadecją, a w Polsce istniało bardzo dużo autentycznych organizacji chrześcijańsko-demokratycznych.
Kronika towarzyska PO
Przeglądając serwis informacyjny Fundacji Adenauera (FA), można odnieść wrażenie, że jest to kronika kontaktów zagranicznych Platformy Obywatelskiej. Politycy partii Donalda Tuska, jej doradcy i ministrowie nieustannie pojawiają się na konferencjach, sympozjach, imprezach, spotkaniach towarzyskich organizowanych przez FA.
W lipcu 2011 r. w przyjęciu pożegnalnym dyrektora FA w Polsce Stephana Raabego uczestniczyli m.in. poseł PO Marek Krząkała oraz Mateusz Komorowski ze Stowarzyszenia Młodzi Demokraci (młodzieżówka PO). Poseł Krząkała przekazał odchodzącemu dyrektorowi FA podziękowania od przewodniczącego Klubu Parlamentarnego PO Tomasza Tomczykiewicza i wręczył reprint Konstytucji 3 Maja.
W maju 2011 r. przewodniczący FA dr Hans-Gert Pöttering (były przewodniczący Parlamentu Europejskiego) na zaproszenie marszałka województwa zachodniopomorskiego Olgierda Geblewicza odwiedził przedstawicieli Platformy Obywatelskiej w Szczecinie.
W listopadzie 2010 r. w ramach dialogu polsko-niemieckiego FA zorganizowała forum pt. “Późni przesiedleńcy i mniejszości narodowe w Niemczech”. Udział w nim wzięli m.in. poseł Bundestagu dr Christoph Bergner (CDU), sekretarz stanu w niemieckim MSW, pełnomocnik rządu ds. przesiedlonych i mniejszości narodowych oraz Tomasz Siemoniak, ówczesny wiceminister MSWiA.
We wrześniu 2010 r. europarlamentarzysta Joachim Zeller z Berlina wspólnie z Pawłem Zalewskim (PO) przedstawił model dobrej współpracy partyjno-politycznej między CDU/CSU, PO i PSL.
Również we wrześniu 2010 r. gościem FA w Berlinie był Grzegorz Schetyna, który uczestniczył w debacie “20 lat niemieckiej jedności – nasza przyszłość w Europie”.
Na pewno interesujące było godzinne spotkanie przewodniczącego FA z ówczesnym szefem MON Bogdanem Klichem podczas konferencji “Europa – Kościół” w Krakowie. Tematami rozmowy były: perspektywy współpracy w ramach europejskiej polityki bezpieczeństwa i obrony, współpraca polsko-niemiecka i aktualna sytuacja polityczna w Polsce i w Niemczech. Hans-Gert Pöttering opowiedział się za stworzeniem wspólnej armii europejskiej.
Wyborcze wsparcie dla PO
We wspomnianej konferencji “Europa – Kościół” wzięli udział m.in. Tadeusz Mazowiecki i europosłowie PO: Filip Kaczmarek, Jan Olbrycht, Róża Thun oraz prezydent Bronisław Komorowski.
Obecny prezydent jest zresztą ulubieńcem FA. Po pierwszej turze wyborów prezydenckich przewodniczący FA Hans-Gert Pöttering w wypowiedzi dla “Rzeczpospolitej” nie krył sympatii politycznych i opowiedział się po stronie kandydata PO: “Cieszę się, że prowadzi Bronisław Komorowski. Spotkałem go wiele razy, nadal jesteśmy w kontakcie. On jest stronnikiem silnej Polski w silnej Europie. Cenię go i życzę mu wszystkiego najlepszego w II turze. Jego kontrkandydata poznałem, gdy był premierem. Darzę go szacunkiem. Ale oczywiście Komorowski, który należy do naszej rodziny politycznej Europejskiej Partii Ludowej, jest mi bliższy”.
Natomiast już po wyborach pismo FA “Auslandsinformationen” entuzjastycznie przyjęło ich wynik: “Zwycięstwo Bronisława Komorowskiego nad jego narodowo-konserwatywnym konkurentem Jarosławem Kaczyńskim dało ostateczny koniec politycznemu projektowi “IV RP”. Nie można jeszcze mówić o normalności, jednakże znów pojawiła się perspektywa stosunków partnerskich”.
Przewodniczący FA Hans-Gert Pöttering wystosował nawet specjalny list gratulacyjny do Komorowskiego. Napisał w nim, że FA współpracuje od wielu lat z nowym prezydentem “w zaufaniu i przyjaźni”: “Cieszymy się wszyscy z Pana zwycięstwa w wyborach na najwyższy urząd państwowy Rzeczypospolitej Polskiej. W Pana osobie urząd ten obejmie doświadczony i zasłużony polityk chrześcijańskiej demokracji, który będzie się przyczyniał się do rozwoju swojej ojczyzny, stosunków polsko-niemieckich i Unii Europejskiej”.
Z kolei ostatnie wybory samorządowe FA skomentowała notką “Koalicja rządowa PO i PSL sprawdziła się”, w której bez trudu można było odczytać intencje autorów.
W porównaniu z bardzo przychylnymi komentarzami o partii Tuska konkurencyjna partia Jarosława Kaczyńskiego była w serwisie FA przedstawiana zdecydowanie negatywnie. W notce z czerwca 2009 r. zatytułowanej “Nieprzyzwoite i głupie. Reakcje w Polsce na antyniemieckie fobie przywódcy opozycji Kaczyńskiego” czytamy mianowicie: “Polscy narodowi konserwatyści z partii “Prawo i Sprawiedliwość” (PiS), którzy w sondażach wyborczych wypadają o dobre 20 proc. poniżej Platformy Obywatelskiej (PO), która osiąga ok. 45 proc., próbują zmobilizować elektorat strachem przed Niemcami”.
Powyższe komentarze i analizy FA, zwłaszcza przed rozstrzygnięciem wyborów prezydenckich, sprawiają, że trudno uznać tę fundację za bezstronną i krzewiącą tylko idee chrześcijańskiej demokracji. Trzeba sobie uzmysłowić, że Fundacja Adenauera, dysponująca potężnym budżetem, wsparciem Berlina i promująca wybrane środowiska, stała się bardzo ważnym graczem na polskiej scenie politycznej.
Program dla strefy wpływów
Jest to o tyle ważne, że Fundacja udziela w Polsce pomocy wielu elitarnym ośrodkom kształtującym opinię publiczną. Swego czasu prof. Mariusz Muszyński stwierdził, że poprzez fundacje Niemcy budują w Polsce swoją strefę wpływów: “Z punktu widzenia Niemiec to dobrze robiona polityka”.
Polskimi partnerami FA są ośrodki doradcze liberałów i euroentuzjastów, np. Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową, Instytut Spraw Publicznych, Polska Fundacja im. Roberta Schumana, Instytut Studiów Strategicznych oraz Centrum Stosunków Międzynarodowych.
Prezesem i założycielem Centrum Stosunków Międzynarodowych jest Janusz Reiter, w okresie PRL zaangażowany dziennikarz “Życia Warszawy”, sławiący ówczesny układ polityczny. Po 1989 r. został dziennikarzem “Gazety Wyborczej”, a następnie ambasadorem w Niemczech. W 2005 r. Reitera mianowano ambasadorem Polski w USA. W 2008 r. został on specjalnym wysłannikiem do spraw zmian klimatu i w tej roli uczestniczył w przygotowaniach do konferencji klimatycznych w Poznaniu i Kopenhadze.
W 2011 r. działalność programowa CSM koncentrowała się wokół trzech filarów – programu europejskiego, polityki światowej, polskiej polityki zagranicznej. CSM uzyskuje również wsparcie m.in. Fundacji im. Stefana Batorego, Fundacji im. Roberta Boscha, Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej.
W radzie programowej CSM zasiadają m.in.: Jan Barcz, Zbigniew Brzeziński, Erhard Busek, Henryka Bochniarz, Jerzy Buzek, Hanna Gronkiewicz-Waltz, Andrzej Olechowski, Dariusz Rosati, Wojciech Sadurski, Hanna Suchocka, Jan Szomburg, członkiem rady był też zmarły Ronald Asmus. W skład zespołu CSM wchodzą m.in. Janusz Onyszkiewicz (były szef MON, obecnie jedna z osób opracowujących Strategiczny Przegląd Bezpieczeństwa Narodowego w BBN), Piotr Buras (publicysta “GW”), Jerzy M. Nowak (wieloletni dyplomata PRL), Kazimierz Wóycicki (były kandydat na szefa IPN, kojarzony z PO).
Wsparcie Fundacji Adenauera, J&S i…
Strategicznym partnerem Fundacji Adenauera jest także Wyższa Szkoła Europejska im. ks. Józefa Tischnera w Krakowie.
Jej inicjatorem i rektorem był poseł PO Jarosław Gowin, obecny minister sprawiedliwości. Obie placówki od wielu lat organizują wiele konferencji i sympozjów naukowych, np. “Wschodni wymiar Unii Europejskiej”, “Polska i Niemcy w przeddzień prezydencji Polski w Unii Europejskiej”. Fundacja Adenauera i WSE im. ks. Tischnera organizowały również pokaz filmu “Rozległe pola”, który opowiadał o Pomniku Pomordowanych Żydów Europy w Berlinie.
Katedra Integracji Europejskiej WSE działa od roku 2003 w ramach współpracy z Fundacją Adenauera. FA wspiera Katedrę Integracji Europejskiej, współpracuje z nią w organizowaniu konferencji, wykładów, wyjazdów naukowych. Wzajemne kontakty obejmują także wymianę ekspertów, organizowanie szkoleń na temat integracji europejskiej, wydawanie publikacji.
Fundacja Adenauera i WSE im. ks. Tischnera organizowały również Akademię Służby Publicznej. Wykład inauguracyjny ASP wygłosił gospodarz miejsca, rektor uczelni Jarosław Gowin. Akademia gościła m.in. ministra Jerzego Millera, ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego, założycielkę Polskiej Akcji Humanitarnej Janinę Ochojską oraz europosła PO Jana Olbrychta.
Szkoła Gowina realizowała również konferencję “Przyszłość Europejskiego Bezpieczeństwa Energetycznego”. Wsparły ją finansowo Ministerstwo Gospodarki, PKN Orlen oraz Fundacja Adenauera. Celem panelu była wymiana poglądów i doświadczeń dotyczących bezpieczeństwa energetycznego w Europie. Przypomnijmy, że w tym czasie Niemcy i Rosja rozpoczynały budowę Gazociągu Północnego. Wprowadzenia do dyskusji seminaryjnej wygłosili Wilhelm Unge ze szwedzkiego Instytutu Badań Obronnych oraz dr Leszek Jesień. Do grudnia 2006 r. dr Jesień był sekretarzem stanu w kancelarii premiera. Złożył dymisję po ujawnieniu w mediach jego notatki ze spotkania z wiceambasadorem USA.
Interesujący jest także fakt, że w radzie mecenasów szkoły obecnego ministra sprawiedliwości zasiadali m.in. przedstawiciel fundacji J&S Pro Bono Poloniae (koncernu energetycznego J&S) oraz… Janusz Palikot.
Sponsorowane konferencje i wykłady
Fundacja Konrada Adenauera, Fundacja Friedricha Naumanna oraz Fundacja Friedricha Eberta są również sponsorami krakowskiego Instytutu Studiów Strategicznych. Założycielem ISS był Bogdan Klich. W 2007 r. po jego nominacji na szefa MON nowym prezesem ISS została żona ministra – Anna Szymańska-Klich. Działalność ISS wzbudzała kontrowersje. Krytykowano decyzję powierzenia ISS organizacji II Forum Euroatlantyckiego NATO. “Nasz Dziennik” z 20 stycznia 2009 r. podawał, że dofinansowanie imprezy ze strony NATO miało wynieść około 10 tys. euro, a cały budżet konferencji szacowany był na ponad 20 tys. euro. Konferencję ISS z 27 października 2007 r. (gdy Instytutem kierował jeszcze B. Klich) sponsorowały m.in. zagraniczne firmy zbrojeniowe działające również na polskim rynku.
Fundacja Friedricha Naumanna sponsorowała np. seminarium “Wiosenna Szkoła Leszka Balcerowicza” dla młodych adeptów ekonomii.
Jego organizatorem była fundacja Forum Obywatelskiego Rozwoju (FOR) założona przez Leszka Balcerowicza. Wykłady prowadził m.in. Andrzej Rzońca, członek Rady Polityki Pieniężnej – organu odpowiedzialnego za bezpieczeństwo finansowe Polski i jej gospodarki. Andrzej Rzońca został powołany w skład RPP z rekomendacji senatorów PO. Członkami rady fundacji Balcerowicza byli m.in.: Łukasz Wejchert, Tadeusz Syryjczyk oraz nieżyjący już Jan Wejchert. Natomiast komitet programowy tworzą m.in.: Władysław Bartoszewski, Teresa Bogucka, Norman Davies, Rafał Dutkiewicz, Jacek Fedorowicz, Jan Fijor, Krystyna Janda, Jan Miodek, Andrzej Olechowski, Marek Safjan, Teresa Torańska, Jan Winiecki, o. Maciej Zięba, Andrzej Zoll.
Pośrednio “zmieniają kraj”
Projekty fundacji Leszka Balcerowicza sponsorują też inne niemieckie fundacje związane z największymi partiami – Fundacja Friedricha Eberta i Fundacja Adenauera. Wprawdzie do współpracy z tą ostatnią FOR się nie przyznaje, lecz o jej istnieniu informowała strona niemiecka (zob.: http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100730&typ=po&id=po01.txt).
Fundacja FOR uczestniczyła np. w 2007 r. w akcji “Zmień kraj. Idź na wybory”, organizowała “koalicję 21października.pl”. FOR prowadziła sekretariat tej kampanii, w ramach której przygotowano reklamy telewizyjne, radiowe i prasowe. Ich celem było maksymalne zwiększenie frekwencji wśród młodych wyborców, ponieważ “dwudziestolatkowie wykazują się największą akceptacją liberalizmu”. Elementem przedsięwzięcia były także działania mogące spowodować wyłączenie lub zniechęcenie wyborców starszych wiekiem, wierzących. To właśnie wtedy narodził się m.in. pomysł akcji “Schowaj babci dowód” (za: http://niepoprawni.pl/blog/80/jak-zmanipulowano-wybory-2007-roku).
Edukacja seksualna z Niemiec
Socjaldemokratyczna Fundacja Eberta głosi, że działa na rzecz “równouprawnienia i zwalczania dyskryminacji kobiet”, w rzeczywistości forsuje skrajnie feministyczną ideologię. Jednym z partnerów FE była proaborcyjna Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Przewodnicząca Federacji Wanda Nowicka została posłanką partii Palikota.
Stypendystką FE była m.in. Danuta Waniek. W 1995 r. FE nagrodziła “za pracę na rzecz praw człowieka” prof. Ewę Łętowską, rzecznika praw obywatelskich z czasów PRL.
Staraniem FE oraz Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej ukazał się feministyczny poradnik “Równa szkoła – edukacja wolna od dyskryminacji” dotyczący “problematyki płci kulturowo-społecznej oraz równouprawnienia kobiet i mężczyzn”. Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej jest partnerem chadeckiej Fundacji Adenauera. W marcu 2011 roku FE opublikowała raport, w którym stwierdzono, że Polacy przodują w Europie w seksistowskich, homofobicznych, antysemickich i autorytarnych poglądach. Według tych badań tylko w Portugalii tęsknota za rządami silnej ręki jest większa niż w Polsce; postawy rasistowskie najsilniejsze są w Portugalii, w Polsce i na Węgrzech.
Dotacja dla szefa dyplomacji
Fundacja Boscha sfinansowała niemiecko-polski projekt badawczy pod nazwą “Wypędzenie ludności niemieckiej z Polski 1945-1947″, którym zajmowały się m.in.: Seminarium Historyczne przy Uniwersytecie Warszawskim i Seminarium Wschodnioeuropejskie przy Uniwersytecie w Marburgu. Przekazała też ponad 100 tys. marek na budowę Muzeum Historii Żydów w Warszawie, w którym dużo mówi się o antysemickich wystąpieniach w Polsce skierowanych po wojnie przeciwko pozostałej przy życiu ludności żydowskiej.
Fundacja Boscha wyróżniła również 132 tysiącami marek Władysława Bartoszewskiego za kształtowanie stosunków polsko-niemieckich. Część pieniędzy miała pomóc w publikacji jego wspomnień. Informacje o wsparciu dla Bartoszewskiego można znaleźć w raporcie o działalności Fundacji Boscha za lata 1974-2000.
Wybory niemieckich podmiotów można było zaobserwować na przykładzie Bronisława Wildsteina, który w 2008 r. miał być zaproszony na Polsko-Niemieckie Dni Mediów w Poczdamie.
Imprezę organizowały m.in. Fundacja Boscha i Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej.
Jednak do Wildsteina zadzwonił Albrecht Lempp, dyrektor Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej, i wyprosił go z konferencji.
Igor Janke pytał na blogu w Salonie24.pl, czy organizatorzy “wyprosili” Wildsteina pod naciskiem Adama Michnika?
Brak darczyńców
Za chichot historii należy uznać fakt, że spadkobiercy antykomunistycznych chadeków Adenauera i antyhitlerowców z SPD wspierają w Polsce feministki i liberałów tolerujących układ postkomunistyczny. Dodatkowym skandalem jest to, że niemieckie fundacje polityczne sponsorują wybrane środowiska, głównie liberałów, natomiast nie widnieją na liście darczyńców np. Muzeum Powstania Warszawskiego, Fundacji Polskiego Państwa Podziemnego, Światowego Związku Żołnierzy AK. Tak jakby władze niemieckich fundacji nie poczuwały się do pomocy ofiarom niemieckich zbrodni, zadośćuczynienia za wojenne zniszczenia Warszawy i innych miast czy do kultywowania pamięci o antyhitlerowskim podziemiu w Polsce.
Piotr Bączek
politolog, publicysta
Autor był członkiem Komisji Weryfikacyjnej ds. WSI. Do grudnia 2007 r. pełnił funkcję szefa Zarządu Studiów i Analiz Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Po objęciu urzędu prezydenta RP przez Bronisława Komorowskiego został wyrzucony z Biura Bezpieczeństwa Narodowego
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 22:48, 18 Gru '11
Temat postu: Re: Efekt działania -Ostforschung
JerzyS napisał:
Ostforschung, -to działania niezbrojne Niemiec mające odzyskanie tego co utraciuły w wyniku przegranych wojen.
Działania te mają za zadanie popierać niemiecka ekspansję na wschód.
Biorą w niej udział wszystkie niemieckie instytucje naukowe, bankowe, przemysłowe, medialne i inne
Niemiecki wywiad zniszczył akta byłych członków SS i Gestapo
Historycy badający powiązania pracowników niemieckiego wywiadu z III Rzeszą dokonali szokującego odkrycia - donosi "Der Spiegel".
Okazuje się, że w 2007 roku BND zniszczyło akta osobowe swoich pracowników, którzy w przeszłości służyli w SS i Gestapo.
Chodzić może o teczki większości byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa III Rzeszy, którzy kiedykolwiek byli zatrudnieni w wywiadzie RFN.
W najbliższą środę stanowisko szefa niemieckiego wywiadu BND opuści Ernst Uhrlau. W swe 65. urodziny odejdzie na emeryturę.
Z tej okazji odbędzie się specjalny bankiet z udziałem kanclerz Angeli Merkel.
Wśród różnych osiągnięć Uhrlaua podczas 6-letniego kierowania wywiadem wymienia się powołanie w tym roku niezależnej komisji historyków, która bada nazistowskie wątki w przeszłości BND.
Jednak jej nowe odkrycie może popsuć uroczystości zmiany szefa wywiadu.
Czyszczenie akt
Od dawna wiadomo było, że ok. 10 proc. pracowników wywiadu RFN wcześniej służyło pod dowództwem szefa SS Heinricha Himmlera.
Chodzi o co najmniej kilkaset osób.
Dziennikarz Peter-Ferdinand Koch w swej książce o byłych oficerach SS w wywiadzie zachodnioniemieckim pt. "Enntarnt" pisze,
że z jego ustaleń wynika, iż
dla BND pracowało nawet 200 byłych funkcjonariuszy Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA).
Do tego trzeba dodać jeszcze członków SS Totenkopfverbände - formacji odpowiedzialnej za działanie obozów koncentracyjnych.
W marcu 2010 "Frankfurter Allgemeine Zeitung" ujawnił, że w latach 60. ubiegłego wieku w zachodnioniemieckim wywiadzie pracowało 146 byłych członków aparatu terroru III Rzeszy.
Ówczesny szef BND Reinhard Gehlen polecił sporządzenie indeksu swoich podwładnych, którzy służyli w SS. Ze 146 osób, które znalazły się na liście (na 2450 ówczesnych pracowników BND) 70 zostało usuniętych ze służby. Nie wiadomo, ilu dawnym SS-manom udało się ukryć swoją przeszłość i nie znaleźli się w spisie.
Zniszczyli większość kompromitujących akt?
Teraz historycy odkryli, że BND w 2007 roku - a więc już za kadencji Uhrlaua - zniszczyło teczki personalne ok. 250 swoich pracowników. BND potwierdziło ten fakt.
Biorąc pod uwagę dotychczasowe ustalenia, oznaczać to może, że chodzi o większość byłych pracowników aparatu bezpieczeństwa III Rzeszy pracujących dla wywiadu RFN.
Według komisji, wśród zniszczonych dokumentów były takie, które dotyczyły ludzi "zajmujących znaczące stanowiska w SS, w SD (wewnętrzna służba bezpieczeństwa w SS i NSDAP) lub Gestapo".
Co więcej, wobec części z nich po 1945 roku prowadzono dochodzenia dotyczące możliwych zbrodni wojennych.
Wewnętrzny opór
Odkrycie komisji zmusza do postawienia pytania, czy pracownicy BND próbowali sabotować wysiłki Uhrlaua, żeby wyjaśnić do końca ciemne karty z historii instytucji - pisze "Der Spiegel".
Nie jest tajemnicą, że pewnym ludziom w BND nie podobały się pomysły szefa - członka lewicowej SPD.
To zresztą nie pierwszy dziwny incydent związany z archiwami BND. "Der Spiegel" pisze, że
niedawno zwrócił się do wywiadu o dostęp do dokumentów dotyczących byłego kapitana SS Aloisa Brunnera,
swego czasu bliskiego współpracownika Adolfa Eichmanna - odpowiedzialnego za logistyczne przygotowanie Holokaustu.
BND odpowiedziało redakcji, że liczące 581 stron akta Brunnera
- uważanego za współtwórcę syryjskiego aparatu bezpieczeństwa
- zostały usunięte w latach 90. ubiegłego wieku. Prawdopodobnie także to zrobiono za plecami szefostwa wywiadu.
Historycy z komisji nalegają, żeby w sprawie zniszczenia akt w 2007 r. wszczęto dochodzenie.
Jak mówią, będzie to test, czy BND naprawdę chce rozliczyć się ze swą przeszłością.
Dołączył: 18 Kwi 2010 Posty: 2310
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 18:07, 19 Gru '11
Temat postu:
JerzyS napisał:
Ostforschung, -to działania niezbrojne Niemiec mające odzyskanie tego co utraciuły w wyniku przegranych wojen.
Działania te mają za zadanie popierać niemiecka ekspansję na wschód
Aha! więc tak działa Ostforschung.No cóż ..to całkiem możliwe ale pytam co w tym nagannego.
Niemcy konsekwentnie dbają o swoje interesy i to chyba zrozumiałe dla wszystkich prócz obłudnych środowisk skupionych wokół Naszego Dziennika.
Uważam że należy przypomnieć kilka faktów które uzmysłowią,zwłaszcza młodszym użytkownikom,istotę problemu z którym mamy do czynienia.
Niemcy nigdy nie zaakceptowali utraty części swoich terytoriów,czemu akurat ja,wcale się nie dziwię i nie mam im tego za złe.
Tym którzy z jakiś względów nie rozumieją tego otwartego przekazu(agiel tłumaczenie jest albo żartem albo dziełem idioty),tłumaczę w wielkim skrócie i uproszczeniu:Conrad Adenauer mówi że kiedy upadnie komunizm piękny Śląsk wróci do ojczyzny.
"Upadek komunizmu" należy oczywiście rozumieć jako " kiedy Rosjanie się wycofają"
I taka jest prawda,to było wiadome od początku,to żadna tajemnica.Zainteresowani tematem a równocześnie dociekliwi niech w bibliotekach (najlepiej akademickich),odszukają PRL-owską publicystykę od połowy 70-lat i 80-tych lat.
Dlaczego od połowy 70-tych lat? ano dlatego że właśnie wtedy w tzw "podziemnym obiegu" zaczęły ukazywać się publikacje podważające porządek jałtański,zaś w oficjalnej prasie ukazywały się polemiki,żeby nie powiedzieć wprost - ostrzeżenia.
Ostrzeżenia mówiące o tym że wraz z porządkiem jałtańskim może runąć konstrukcja Polski jako państwa położonego na określonym terytorium.
Wszyscy opozycjoniści,dziś podzieleni na michnikowszczyznę i na radiomaryjnych ale wówczas działający wespół,wyśmiewali i deprecjonowali "oficjalnych publicystów",nazywali to komunistyczną propagandą mającą zastraszyć a tym samym zamknąć przed Zachodem,serca Polaków.
Niech więc teraz Naszo Dziennikowcy nie rżną głupa bo widziały gały co brały.
Trzeba też przypomnieć o faktach które burzą mity utrwalone w polskiej świadomości.Nie jest prawdą jakoby "Stalin odebrał Polakom terytoria wschodnie".
Co do wschodniej granicy Polski nikt na Zachodzie nie miał najmniejszych wątpliwości,nie miał jej już od 1918 r http://en.wikipedia.org/wiki/Curzon_Line
Wątpliwości budziła tylko zaproponowana(i ostatecznie wyegzekwowana przez Stalina)zachodnia granica Polski.Zachodni alianci,nie bez pewnej racji,uważali że terytorialne straty Niemiec są zbyt duże,że uzyskana przez Polaków zachodnie i północne terytoria z wysoko rozwiniętą gospodarką i kulturą agrarną,są zbyt hojną rekompensatą za to co pozostawili na Wschodzie.
Churchill napisał:
Porozumieliśmy się, że Polska za stracone tereny na wschód od linii Curzona zostanie odszkodowania na koszt Niemiec. Jednak jedno musi wyrównać drugie. Teraz Polska żąda znacznie więcej, aniżeli oddaje na wschodzie. Nie jestem zdania, że to służy sprawie Europy. Jeżeli trzy lub cztery miliony Polaków przesiedlonych zostanie z terenów na wschód od linii Curzona, to powinno się przesiedlić trzy lub cztery miliony Niemców na zachód, aby ustąpili Polakom miejsca. Przesiedlenie teraz już ośmiu milionów ludzi, jest sprawa, którą nie mogę poprzeć. Kompensata powinna odpowiadać stratom, w innym przypadku nie będzie to nawet dobre dla samych Polaków.'
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 12:59, 02 Maj '12
Temat postu:
Dlaczego Przewielebny Ojciec Rydzyk,
- chodzi na niemieckim pasku?
Czytaj
Instytut Pamięci Narodowej , a plan Himlera
http://pmn.bloog.pl/?ticaid=6e605 _________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Na czyim pasku chodzi PiS i prezes Kaczyński, że nie wie , że:
po pierwsze gospodarka,
po drugie gospodarka,
i po trzecie gospodarka,
( jesli odwołamy , lub przeniesiemy EURO 2012 to odbije sie to na naszej i ukraińskiej gospodarce.
Stracą hotelarze, restauratorzy, producenci żywności , pracownicy handlu i usług itp.
Stracą oba te kraje, tylko z powodu niedoinwestowania umysłowego prezesa Kaczyńskiego!
Jak nie niedoinwestowanie umysłowe, to co?
- zleceniobiorca zadań od obcej agentury,
na działania mające zaszkodzić gospodarkom Polski i Ukrainy)
Ostforschung
Ciekawe, -jak Kaczyński za realizację działań w ramach planu Ostforschung jest opłacany przez Niemców i Amerykanów?
Ostforschung viewtopic.php?t=16236
Nu i na mapę patrz!
Poza tym to jesli chodzi o więźniów, to w Polsce mamy ich dwa razy więcej niż w Niemczech ,
czy Turcji i dwa razy więcej niż za Gomółki w PRL.
Ciekawe dlaczego to "prawnik" Kaczyński się nie zajmie polskimi więźniami,
albo zbrodniami NATO, tylko martwi się , że Julia POŚCI.
===============================================================
Prezydent Bronisław Komorowski pojedzie do Jałty
25 minut temu RZ / PAP
Prezydent Bronisław Komorowski pojedzie do Jałty na majowy szczyt przywódców Europy Środkowej. W spotkaniu tym - ze względu na sytuację przetrzymywanej w więzieniu byłej premier Ukrainy Julii Tymoszenko - nie wezmą udziału prezydenci m.in. Niemiec, Czech i Austrii.
O planowanym w dniach 11-12 maja wyjeździe Komorowskiego do Jałty poinformowała w piątek prezydencka kancelaria.
Jako pierwszy wizytę w Jałcie odwołał prezydent Niemiec Joachim Gauck. Na Krym nie przyjadą także głowy państw Słowenii, Austrii, Czech, Chorwacji, Bułgarii i Estonii. Gospodarzem majowego szczytu na Krymie będzie prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz.
Komorowski podkreślił w wywiadzie telewizyjnym przed kilkoma dniami, że z Janukowyczem wielokrotnie rozmawiał o sytuacji Tymoszenko. "Dokładnie miesiąc po aresztowaniu Julii Tymoszenko w Polsce gościłem prezydenta Ukrainy i mówiłem mu, że to będzie niesłychanie kosztowne i bardzo szkodliwe z punktu widzenia strategicznych interesów Ukrainy, tzn. dążenia do integracji zachodniej, a bronienia się przed integracją wschodnią. Dzisiaj widać, że niestety to się realizuje" - zaznaczył prezydent.
Córka Tymoszenko poinformowała w czwartek, że stan zdrowia głodującej w więzieniu byłej premier pogorszył się, ale nie zamierza ona przerywać swego protestu. Jewhenija Tymoszenko przekazała jednocześnie, że jej matka zwróciła się do społeczności międzynarodowej z apelem o kontynuowanie nacisków na ukraińskie władze.
Informacje o pobiciu byłej premier przez strażników więziennych i jej głodówka sprawiły, że na Zachodzie zaczęto mówić o bojkocie ukraińskiej części Euro 2012.
Za takim bojkotem opowiada się również PiS.
Premier Donald Tusk oświadczył w czwartek, że wezwania do bojkotu mistrzostw uważa za niewłaściwe.
"Rozumiem postawę polityków, którzy solidaryzują się, chociaż szkoda, że niektórzy tak późno - z Julią Tymoszenko. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby także w czasie mistrzostw Europy okazywać tę solidarność w sposób jednoznaczny i bardzo wyrazisty. My też będziemy to czynić" - podkreślił Tusk.
51-letnia była premier Ukrainy została skazana za nadużycia przy zawieraniu umów gazowych z Rosją. Tymoszenko twierdzi, że padła ofiarą Janukowycza, swego konkurenta z wyborów prezydenckich w 2010 roku, który nie chce widzieć jej w życiu politycznym Ukrainy.
==================================
dzisiaj, 11:08 Jan Filip Libicki
Co na to Lech Kaczyński?
Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki jflibicki.blog.onet.pl
Osobiście zawsze twierdziłem, że nie ma czegoś takiego jak dziedzictwo Lecha Kaczyńskiego. Są ciekawe elementy jego prezydentury. A jednym z takich najważniejszych jej elementów jest właśnie działanie na rzecz proeuropejskiego kursy Ukrainy. Prezes PiS swoją wypowiedzią staję w sposób jednoznaczny przeciw tej polityce.
Prezes PiS ogłosił, że należy zbojkotować Euro 2012 na Ukrainie. Dołącza w ten sposób do licznych, między innymi niemieckich, głosów w obronie więzionej Julii Tymoszenko. Ten głos jest oczywiście słuszny, ale nie powinien być w ten sposób wyrażany. Do tej pory to właśnie Jarosław Kaczyński kreował się na politycznego realistę. A polityczny realizm w tej sprawie wskazuję, że o los byłej premier powinniśmy się dopominać, ale bez zaprzestawania działań na rzecz przyciągania Ukrainy do Zachodu. Takim przyciąganiem jest zaś właśnie Euro 2012.
Czemu Jarosław Kaczyński to zrobił? Naprawdę trudno zrozumieć. Nie zrozumiał tego przecież nawet tak biegły odgadywaniu prezesowskich myśli Ryszard Czarnecki, który na swoim blogu prezentował ostatnio właśnie mniej więcej taką filozofię (http://ryszardczarnecki.blog.onet.pl/Bojkot-Euro-2012,2,ID468835487,n). Osobiście zawsze twierdziłem, że nie ma czegoś takiego jak dziedzictwo Lecha Kaczyńskiego. Są ciekawe elementy jego prezydentury. A jednym z takich najważniejszych jej elementów jest właśnie działanie na rzecz proeuropejskiego kursy Ukrainy. Prezes PiS swoją wypowiedzią staję w sposób jednoznaczny przeciw tej polityce. Staje, głosząc wszem i wobec kontynuację „dziedzictwa„ swojego brata. Ciekawe co na takie działanie powiedziałby Lech Kaczyński? Chyba jednak nie byłby z tego zadowolony. W ten sposób Jarosław Kaczyński zdemontował istotny fragment tak zwanego „dziedzictwa” swojego brata, o którego przechowanie rzekomo tak zaciekle walczy.
Jest oczywiście jeszcze inne wytłumaczenie. Mianowicie takie, jakie przedstawił w swojej opinii Piotr Zaremba (http://wpolityce.pl/dzienniki/jeden-taki/27833-piotr-zaremba-trzy-racje-i-trzy-pulapki-bojkotu-ukrainy-w-tej-sprawie-jestem-jednak-za-jaroslawem-kaczynskim).
Że swym działaniem Jarosław Kaczyński próbuje zablokować „ukrainizacje” polskich stosunków politycznych. Jeśli publicysta „Uważam Rze” naprawdę tak sądzi, to stanowisko takie budzi zdumienie. I nie można go skwitować inaczej niż cytatem z przypowieści o Łazarzu i Bogaczu Ewangelii św. Łukasza: „Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. 23 Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. 24 I zawołał:
"Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu". 25 Lecz Abraham odrzekł: "Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. 26 A prócz tego między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać”
I wreszcie na koniec. Niezależnie od tego jak rzeczywiście jest, to jedno jest pewne.
Chcąc zaszkodzić rządowi prezes PiS psuję Polakom największe sportowe święto ostatnich lat.
A takie działanie z pewnością nie zapewni mu wymarzonego zwycięstwa w najbliższych wyborach.
==========================================================
_________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 00:09, 14 Cze '12
Temat postu:
Jak Niemcy chcieli "rozwiązać kwestię polską"
Jak doprowadzić do ostatecznego rozwiązania kwestii polskiej, żeby odium potępienia nie spadło na Niemców? Urzędnicy NSDAP nie mieli wątpliwości: eksterminacja Polaków musi dokonać się ich rękoma. Tekst z kwartalnika FRONDA (nr 60) dedykujemy Wandzie Nowickiej.
Trzecia Rzesza prowadziła przeciw Polakom wojnę zarówno energetyczną, jak i informacyjną.
Przejawem tej pierwszej była aktywna polityka eksterminacji, przejawem drugiej zaś – socjotechnika zmierzająca do skłonienia Polaków, by sami przyłożyli rękę do likwidacji własnego narodu. Kluczem do zwycięstwa było bowiem dla Niemców trwałe i nieodwracalne osłabienie potencjału demograficznego podbitych nacji.
Autorem koncepcji postępowania wobec Polaków znajdujących się pod okupacją hitlerowską był kierownik Centrali Doradczej Urzędu do Spraw Rasowo-Politycznych NSDAP dr Erhardt Wetzel. W swoich wytycznych z 25 listopada 1939 roku pisał on:
„Wszystkie środki, które służą ograniczaniu rozrodczości, powinny być tolerowane albo popierane. Spędzanie płodu musi być na pozostałym obszarze Polski niekaralne. Środki służące do spędzania płodu i środki zapobiegawcze mogą być w każdej formie publicznie oferowane, przy czym nie może to pociągać za sobą jakichkolwiek policyjnych konsekwencji. Homoseksualizm należy uznać za niekaralny. Przeciwko instytucjom i osobom, które trudnią się zawodowo spędzaniem płodu, nie powinny być wszczynane policyjne dochodzenia”.
Należy pamiętać, że w tym samym czasie na terenie Trzeciej Rzeszy obowiązywał zakaz antykoncepcji i aborcji, zaś homoseksualizm – jako czynnik rozbijający rodzinę, a więc strukturę kluczową dla rozwoju demograficznego – był prawnie ścigany. Od początku okupacji narodowi socjaliści zaprowadzili w Generalnej Guberni zupełnie inne porządki: wydano poufne wytyczne, aby nie traktować aborcji wśród polskich kobiet jako przestępstw i nie wszczynać w tych sprawach dochodzeń. Polaków nie karano również za rozpowszechnianie antykoncepcji czy akty homoseksualne.
Szczególnie ważny dla zrozumienia niemieckich intencji w tych kwestiach wydaje się inny dokument dr. Wetzela, który powstał w roku 1942. Możemy w nim przeczytać: „Powinno być oczywiste, że polskiej kwestii nie można rozwiązać w ten sposób, że zlikwiduje się Polaków, podobnie jak Żydów. Tego rodzaju rozwiązanie kwestii polskiej obciążyłoby naród niemiecki na daleką przyszłość i odebrałoby nam wszędzie sympatię, zwłaszcza że inne sąsiednie narody musiałyby się liczyć z możliwością, iż w odpowiednim czasie potraktowane zostaną podobnie. Moim zdaniem, musi zostać znaleziony taki sposób rozwiązania kwestii polskiej, ażeby wyżej wskazane polityczne niebezpieczeństwa zostały sprowadzone do możliwie najmniejszych rozmiarów”.
W jaki sposób jednak to osiągnąć? Jak doprowadzić do ostatecznego rozwiązania kwestii polskiej, żeby odium potępienia nie spadło na Niemców? Doktor Wetzel nie miał wątpliwości: eksterminacja Polaków musi dokonać się ich rękoma. Dlatego w dalszej części swego dokumentu hitlerowski urzędnik pisał: „Aby doprowadzić na wschodnich terenach do znośnego dla nas rozmnażania się ludności, jest nagląco konieczne zaniechanie na wschodzie tych wszystkich środków, które zastosowaliśmy w Rzeszy celem podwyższenia liczby urodzin. Na terenach tych musimy świadomie prowadzić negatywną politykę ludnościową. Poprzez środki propagandowe, a w szczególności przez prasę, radio, kino, ulotki, krótkie broszury, odczyty uświadamiające itp. należy stale wpajać w ludność myśl, jak szkodliwą rzeczą jest posiadanie wielu dzieci. Powinno się wskazywać koszty, jakie dzieci powodują, na to, co można by zdobyć dla siebie za te wydatki. Można wskazywać na wielkie niebezpieczeństwa dla zdrowia, które mogą grozić kobiecie przy porodzie itp. Obok tej propagandy powinna być prowadzona na wielką skalę propaganda środków zapobiegawczych. Przemysł produkujący tego rodzaju środki musi zostać specjalnie stworzony. Nie może być karalne zachwalanie i rozpowszechnianie środków zapobiegawczych ani też spędzanie płodu. Należy też w pełni popierać powstawanie zakładów dla spędzania płodu. Można wykształcić np. akuszerki lub felczerki w robieniu sztucznych poronień. Im bardziej fachowo będą przeprowadzane poronienia, tym większego zaufania nabierze do nich ludność.
Rozumie się samo przez się, że i lekarz musi być upoważniony do robienia tych zabiegów, przy czym nie może tu wchodzić w rachubę uchybienie zawodowej lekarskiej godności. Należy propagować również dobrowolną sterylizację”.
W 1943 roku władze hitlerowskie uznały, że nadszedł czas, by uprawomocnić nieformalny stan faktyczny, jaki obowiązywał w Generalnej Guberni od początku okupacji. Dlatego 9 marca 1943 roku gubernator generalny Hans Frank wydał rozporządzenie o pełnej niekaralności aborcji dokonywanej przez Polki i przedstawicielki innych „niższych rasowo” narodów. Ten sam akt prawny zaostrzał natomiast to samo prawo w odniesieniu do kobiet niemieckich – im za aborcję groziła kara śmierci.
Nierówność w traktowaniu ludności polskiej i niemieckiej była widoczna także w innych dziedzinach. O ile przeciętny Niemiec nie miał praktycznie swobodnego dostępu do środków antykoncepcyjnych, o tyle na potrzeby Polaków stworzono specjalny przemysł zapobiegający dzietności. O ile piśmiennictwo niemieckie podlegało surowej cenzurze obyczajowej, o tyle Generalna Gubernia zarzucona była literaturą pornograficzną w języku polskim.
Niemieckie władze zamknęły wszystkie polskie uczelnie wyższe i szkoły średnie, zezwalając Polakom jedynie na ukończenie czterech klas podstawówki, ale dbały o to, by ludność tubylcza miała pod dostatkiem ogłupiającej i demoralizującej lektury.
Od tamtych czasów minęło niemal siedemdziesiąt lat. Doktor Wetzel dawno już gryzie ziemię, ale jego idee nadal pozostają żywe.
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 18:19, 26 Cze '12
Temat postu:
PRZECIW WERSALOWI I POCZDAMOWI
"Walka o pokój, sprawiedliwość i wolność" (Kampf fur Frieden, Recht und Freiheit)
Minister federalny spraw przesiedleńców, uchodżców i poszkodowanych przez wojnę, profesor dr Teodor Oberlannder wygłosił w "Dniu Ojczyzny" (Tag der Heimat) w Bremie następujące przemówienie:
1.
«"Dzień Ojczyzny" nie jest tylko dniem wspomnień i bilansu, musi on być także dniem politycznej świadomości prawa do stron ojczystych i do wolności. Wszyscy bez wyjątku jesteśmy odpowiedzialni za przyszłość Niemiec i Europy przez walkę o sprawiedliwy pokój. Chodzi o to, by drugą wojnę światową zakończyć sprawiedliwym konstruktywnym pokojem istnieje zasadnicza różnica między traktatami pokojowymi XIX i XX wieku: istnieje pokój wynikający z rokowań (Verhandlungsfr'ieden) i pokój narzucony (Diktatfr ieden)».
2.
"A teraz chciałbym to i owo stwierdzić, nie w wyniku fałszywego nacjonalizmu lecz tylko z najgłębszego pragnienia, byśmy się uczyli na błędach przeszłości: pierwsza wojna światowa zakończyła się Wersalem; było to przed 40 laty. Nie był to pokój wynikający z rokowań; nie braliśmy
bowiem udzi ału w rokowaniach, a to samo odnosi się do wszystkich innych traktatów zawartych na przedmieściach Paryża. Przyjęcie traktatu wersalski ego wymuszone zostało blokadą głodową. Pokój jednak jest konstruktywny i twórczy, i może być uważany za osiągnięty , tylko wówczas, gdy obie strony - zwycięzca i pokonany - uważają go na dłuższą metę za sprawiedliwy ... "
3.
"A tym, co nie wierzą, że można jeszcze dziś zastosować prawo samostanowienia, musimy powiedzieć, że kiedyś ludzie, którzy dwadzieścia - trzydzieści lat spędzili w Zagłębiu Ruhry oddzieleni od swych stron rodzinnych w Prusach Wschodnich i na Górnym Śląsku, w najcięższych dla Niemiec czasach gotowi byli tam pojechać, by dać świadectwo niemieckiego charakteru tych ziem. Nigdy nie będzie dość powtarzać to naszej młodzieży. Błędy wersalu były jednak następujące: w Kłajpedzie nie było plebiscytu, w Gdańsku i w prowincji Prusy Zachodnie nie było plebiscytu, na południowowschodnich ziemiach niemieckich nie było plebiscytu, na pograniczu polskim i węgierskim nie było plebiscytu; krótko mówiąc - obietnica samostanowienia nie została dotrzymana ... "
4.
"W sprawie niemieckich obszarów wschodnich nie chodzi tylko o to, aby nie zrezygnować z jakiegoś prawa, ale i o to, by nie uznać jakiegoś bez- prawa. Jeśli pragniemy demokracji - a pragniemy jej szczerze - to nie możemy uznać bezprawia, przynajmniej wtedy gdy Wschód wywiera na nas nacisk, a głosy Zachodu udzielają nam złych rad bez względu na konsekwencje ... "
5.
"Decydującym artykułem (radzieckiego projektu traktatu pokojowego -aut.) jest być może artykuł 20, który ma nam uniemożliwić walkę o sprawiedliwość. Jest to paragraf, który sprzeczny jest z artykułem 5, z konstytucyjną wolnością słowa. Jest to właściwie zakaz walki o sprawiedliwość. Jeżeli powiedzielibyśmy dziś, że zdejmie te będą ozy zostały nam bezprawnie zabrane, byłoby to karalne. Artykuł 20 zabrania przecież jakichkolwiek odwetowych wystąpień z żądaniami rewizji granic niemieckich albo zgłaszania roszczeń terytorialnych wobec innych krajów. Chciałbym przy tym dodać: nazywa się nas dzisiaj "odwetowcami" albo "rewizjonistami". Ale tak już jest, że każda walka o sprawiedliwość określana bywa przez stronę drugą właśnie jako prowokacja. Nie jesteśmy "odwetowcami", ale gotowi jesteśmy być rewizjonistami, jeżeli moglibyśmy zastąpić bezprawie prawem. W tym wypadku będziemy nawet chętnie rewizjonistami.,"
6.
"Co do całego Układu Poczdamskiego chciałbym powiedzieć, że Europa zachodnia nie może zrezygnować z przezwyciężenia i naprawienia Poczdamu, gdyż byłoby to rezygnacją z jej wolności i jej przyszłości. Sprawiedliwość wymaga wierności, wierność zaś nie jest dla nas czczym złudzeniem. Niezasłużenie żyjemy pod słońcem wolności i właśnie z tego wynika nasze zobowiązanie. Nie ma scalonej Europy bez scalonych Niemiec. Nie ma Europy bez Niemiec jako rdzenia. Równie mało wierzę w trwałe istnienie wolnych Niemiec zachodnich bez Niemiec środkowych i wschodnich, jak nie wierzę w trwałe istnienie wolnej Europy zachodniej bez Europy środkowej i wschodniej ...
(Bulletin der Bundesregierung nr 172, 1959)
_________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 18:41, 31 Gru '12
Temat postu:
Neohitlerowski Kulturkampf Pasikowskiego
pmn.bloog.pl
Jak niemieccy kolaboranci niszczą dziś polską kulturę i pamięć historyczną
Niedawno na ekrany kin wszedł film Władysława Pasikowskiego "Pokłosie".
Reżimowa propaganda odtrąbiła kolejny sukces jej własnej kinematografii.
Reżysera filmu i odtwórcę głównej roli Macieja Stuhra uznano za ludzi
odważnych, którzy nie boją się pokazywać rzekomej prawdy o ciemnej
karcie Polaków w czasie II wojny światowej.
Stosując metodę rzekomej
oczywistości reżimowi propagandyści niczym hitlerowscy i stalinowscy
oszczercy kolejny raz znieważyli nasz naród w oczach świata.
Także twórczość Władysława Pasikowskiego jest kontynuacją pewnych
antypolskich tendencji, które zostały zapoczątkowane w literaturze i
kinematografii PRL okresie stalinowskim. Powstał wtedy cały przemysł
pogardy wobec Polski i Polaków, którego celem było zniszczenie naszej
narodowej dumy i pięknej karty w czasie II wojny światowej. Symbolem
tego przemysłu pogardy była Polska Szkoła Filmowa, w której prym wiedli
Andrzej Wajda i Andrzej Munk. Była to w istocie Szkoła Szyderców, którzy
nigdy nie zostali rozliczeni za swoje czyny i przez to dochowali się
licznej rzeszy wychowanków naśladowców i kontynuatorów. Jednym z nich
jest niewątpliwie wybijający się w swojej skrajności, radykalizmie oraz
nadgorliwości Władysław Pasikowski. To reżyser, który zaistniał tak na
serio w III RP i z marszu odcisnął swoje piętno tworząc kanon, którym
zainfekował współczesną kinematografię między Odrą a Bugiem. Kanon ten
stał się obowiązującym dla całej obecnej kinematografii III RP. Polega
on na maksymalnym eksponowaniu, wręcz kulcie okrucieństwa, wulgaryzmów,
seksizmu w fabule filmu. Jest on wszechobecny we wszystkich filmach
Pasikowskiego. Jednak do tej pory nikt nie zauważył istoty przekazu
odpowiednio zakamuflowanej w niemal wszystkich jego produkcjach. Istotą
przekazu jest gloryfikacja niemczyzny w przeróżnych jej stadiach oraz
zaczerpnięta z hitlerowskiej propagandy pogarda wobec Polaków,
polskości, polskiego katolicyzmu oraz antyslawizm. Są to tezy, które
stawiamy po dokładnej analizie większych produkcji Pasikowskiego. Żeby
nie być gołosłownym po kolei pokażemy istotę rzeczy w poszczególnych
filmach.
W filmie "Kroll" bohaterem jest Marcin o tytułowym nazwisku Kroll, który
jako poborowy nie daje się "fali" w Ludowym Wojsku Polskim, zaś na
wieść, że jego własna żona zdradza go z najlepszym przyjacielem ucieka z
jednostki, żeby wymierzyć mu karę. Istotą filmu jest przesłanie
sterowanego przez zachodnioniemieckie służby specjalne Ruchu "Wolność i
Pokój", aby ukazać bandytyzm w LWP i zniechęcić do służby w nim, zaś
jedynym sprawiedliwym w walce z komunistycznymi wojskowymi jest Kroll -
tu wyraźna aluzja do posła Mniejszości Niemieckiej z Opola Heinricha
Krolla, dlatego też główny bohater nie może nazywać się Marcin Król.
Film się kończy tym, że Kroll po scysji z przyjacielem zamienia w się z
nim końcu rolami, przyjaciel Krolla idzie do wojska, zaś Marcin ucieka
do... Wiednia - Mercedesem przyjaciela. Zdemoralizowani oficerowie LWP
wzruszają ramionami twierdząc: "Dla nas wszystko jedno - sztuka to
sztuka." Nie mogło zabraknąć wątku gangsterów i prostytutek. Cały zaś
film jest wręcz przesiąknięty okrucieństwem, wulgaryzmami oraz pornografią .
W obu częściach filmu "Psy" jest ten sam rynsztokowy język, bestialstwo
i bandyckie zachowania, natomiast tam mamy do czynienia z dwoma
odrębnymi wątkami. W części pierwszej ukazana jest kompromitacja i
degeneracja Policji i Służby Bezpieczeństwa. Główny bohater grany przez
Bogusława Lindę też jak Kroll ma niemieckie nazwisko - tutaj jest to
Maurer, nazywa się wprawdzie Franciszek, lecz wszyscy wołają na niego po
niemiecku Franz. Pasikowski ukazuje w pierwszej części filmu negatywną
weryfikację zdemoralizowanych funkcjonariuszy SB, których nie przyjęto
do UOP, za to wzięła ich pod swe skrzydła nowa Policja, do której się
zwyczajnie nie nadają. Na pierwszej akcji przeciwko handlarzom
narkotyków w większości giną, zabijają ich zresztą byli funkcjonariusze
z SB, którzy teraz jako gangsterzy współdziałają z dawnymi
funkcjonariuszami STASI i KGB(jest to wyraźny podział na głupszych i
mądrzejszych esbeków. Ci mądrzejsi to gangsterzy). W pewnym momencie
były agent STASI już jako gangster mówi słynne zaklęcie : "Deutschland,
Deutschland uber alles". To wyraźne przesłanie do dawnej polskiej SB i
nowej Policji, że Niemcy są ponad nimi i mogą robić z tu co tylko chcą,
tak jak czyniła to Grupa Operacyjna "Warszawa" STASI za czasów Kiszczaka.
Inne charakterystyczne wątki pierwszej części "Psów" to sparodiowanie
sceny z Grudnia 70, gdzie stoczniowcy nieśli na dzwiach swojego
zamordowanego kolegę. Tu pijani esbecy w sposób podobny niosą swego
wstawionego kolegę i śpiewają fragment ballady o Janku Wiśniewskim. Ma
to na celu uwłaczenie poległym robotnikom. Dokładnie w ten sam sposób
pijani ss-mani parodiowali więźniów obozów koncentracyjnych, którzy
wynosili zwłoki zamordowanych współwięźniów. To wskazuje na silną
neohitlerowską podświadomość u Pasikowskiego. Podobnie gdy, konkubina
Franza Maurera, młoda prostytutka z poprawczaka okazuję się córką...
księdza. Tu zaś widać wyraźną aluzję do obsesji i fobii Grzegorza
Piotrowskiego i innych funkcjonariuszy IV Departamentu MSW,
współpracujących ze STASI i BND w niszczeniu Kościoła. U Pasikowskiego
taka postawa jest cnotą.
W części drugiej filmu "Psy" również głównym bohaterem jest Franz
Maurer, który tym razem współdziała z Radosławem Wolfem (nie może
nazywać się Wilk) przy handlu bronią z rosyjską mafią do ogarniętej
wojną Jugosławii. Tym razem "partnerką życiową" Maurera jest bałkańska
prostytutka, traktowana gorzej niż butelka whisky. Perfidia obrazu wojny
w Jugosławii pokazana w tym filmie polega na tym, że za nieszczęście tej
wojny według Pasikowskiego ma odpowiadać rosyjska mafia, nie zaś
zachodnie państwa, w tym główny sprawca zniszczenia Jugosławii - RFN i
jego wywiad BND. To tej służby najemnikami byli osobnicy pokroju Wolfa,
o czym wiadomo od lat 90-tych .W tym filmie reżyser również pokazał
korupcję i degenerację Policji (aluzja do zatrudniania przez hitlerowców
volksdeutschów w Granatowej Policji, by nie była nacjonalistyczna jak
przedwojenna Policja Państwowa, której Niemcy nie znosili jak Kościoła w
Polsce), która została kupiona przez rosyjskich gangsterów i w końcu
tylko bohaterski Franz Maurer mógł ich pokonać.
W "Demonach wojny wg Goi" główny bohater, którego znów gra Bogusław
Linda nazywa się mjr Edward Keller czyli znowu ma niemieckie nazwisko. W
filmie tym Pasikowski gdzie tylko może tam ośmiesza honor polskiego
żołnierza, zgodnie z kanonami gobbelsowskiej propagandy. Osobny
rozdział twórczości Pasikowskiego stanowi film "Reich". W filmie tym
Pasikowski pokazuje w dużej mierze prawdę o przestępczości w Polsce.
Główny jego bohater Andre (Mirosław Baka) to w istocie zakamuflowany
funkcjonariusz niemieckiej policji infiltrujący polskie gangi we
współpracy z byłym żołnierzem Legii Cudzoziemskiej Alex (Bogusław
Linda). U Pasikowskiego Andre jest postacią pozytywną, gdyż chce
pokazać, że tylko Niemcy mogą kontrolować i zniszczyć mafię w Polsce.
Prawda natomiast jest zupełnie inna.
Główne polskie gangi są tak kontrolowane przez niemieckie służby,
żeby im się krzywda specjalna nie działa,
ponieważ są ważnym niemieckim kanałem wpływu i potężną formą
nacisku na aparat państwowy III RP.
I w końcu tytuł filmu ma widzowi
pokazać chwałę i wieczność Reichu czyli Rzeszy w nowej liberalno
demokratycznej wersji i zwasalizowanie przez nią Polski i Polaków.
Wreszcie ostatni twór Pasikowskiego - "Pokłosie", które hucznie
rozreklamowano na cały świat. Jest to zwykła artystyczna szmira bez
żadnej wartośći historycznej i kulturalnej. Propagandowe dzieło w stylu
paszkwila Jana Tomasza Grossa "Sąsiedzi" jest mu równe w swym
hochsztaplerstwie. W tym filmie Pasikowskiego Polacy są pokazani jako
krwiożerczy Hunowie, co jest zgodne z kanonami hitlerowskiej propagandy
zapiekłej w swej nienawiści i pogardzie do Polaków i Słowian. W ten
sposób nawiązuje on do zamysłu propagandowego hitlerowskiej gadzinówki z
1941 roku pod tytułem "Powrót" ("Heinmekehr") w reżyserii volksdeutscha
Gustawa Ucickiego zrobiony zresztą na zamówienie samego dr Goebbelsa.
Tam też polscy sąsiedzi są pokazywani jako zwyrodnialcy, prześladujący i
chcący wymordować swych wyższych kulturowo sąsiadów (w domyśle Niemców).
W końcu uciekają jak szczury przegonieni przez bombowce Luftwaffe. Film
Pasikowskiego oprócz tego wybiela samych Niemców - nazistów za sprawstwo
zbrodni w Jedwabnym, kłamliwie zrzucając ją na Polaków, tak jak uczynił
to stalinowski sąd w 1949 roku, co tylko dowodziło skutecznej
infiltracji zdominowanego przez Chazarów aparatu państwowego Polski
okresu stalinowskiego przez organizacje pokroju Wehrwolfu.
Twór Pasikowskiego publicysta Stanisław Michalkiewicz słusznie nazwał
POGROSSIEM pokazując jak ważną rolę odgrywa on w niemieckiej polityce
historycznej. Dlatego zapewnienia Pasikowskiego, że na ten film zbierał
pieniądze wszędzie tylko nie w Niemczech i Austrii należy przyjąć jako
dezinformację symulacyjną i dysymulacyjną.
Tą sprawą powinien się zająć
kontrwywiad III RP,
lecz z pewnością do tego niestety nie dojdzie.
Swego czasu nasze życie publiczne obiegła wiadomość, że wschodnioniemiecka
STASI inwigilowała znanych polskich artystów, między innymi Andrzeja
Wajdę i Krystynę Jandę. Jednak patrząc na antypolską postawę wyżej
wymienionych poważnie należy się zastanowić, czy aby nrd-owska służba
specjalna przypadkiem nie współpracowała z nimi. Dodajmy, że sam
Pasikowski wśród odważniejszych twórców kultury z którymi rozmawialiśmy
również ma opinię człowieka związanego z NRD. To wprawdzie tylko opinia
bez pokrycia dowodowego, lecz przypomnijmy, że w "Psach" części 1
wystawił STASI piękną laurkę. Zaś Andrzej Wajda podobno inwigilowany
przez STASI film "Pokłosie" i samego Pasikowskiego wychwala pod
niebiosa.
Ta głoryfikacja i wybielanie niemczyzny w tworach
Pasikowskiego jest znakiem rozpoznawczym niczym swastyka na rublu z
okresu władzy bolszewickiej. Odtwórca głównej roli w "Pokłosiu" Maciej
Stuhr posunął się nawet do przerzucenia odpowiedzialności z Niemców na
Polaków za wymordowanie głogowskich dzieci w czasie średniowiecznego
oblężenia Głogowa, zresztą jak na ignoranta przystało pomylił Głogów z
Cedynią.
Ale w końcu Stuhr ma chazarsko-austriackie pochodzenie, więc
trudno, żeby myślał po Polsku. Nie stać go na to. Za to do Pasikowskiego
i jego nehitlerowskiego kulturkampfu propagandowego pasuje jak ulał. Już
wcześniej w serialu Pasikowskiego "Glina" grając jedną z głównych ról
policjanta w jednym z odcinków walczącego z "polskimi faszystami"
mordujących Cyganów dowiódł jakim jest stachanowcem antypolonizmu.
Już tam Pasikowski pokazał obraz polskich narodowców jako zdziczałych Hunów,
w "Pokłosiu" ten stereotyp jeszcze powielił.
W tym samym serialu
Pasikowski w jednym z odcinków Pasikowski w sposób perfidnym przekłamał
historię zabójstwa Bogdana Piasekiego - syna wielkiego twórcy
Konfederacji Narodu i PAX-u - Bolesława Piaseckiego. U Pasikowskiego
była to prowokacja nacjonalistycznej grupy z UB|SB, której agenci mieli
po latach mordować żydowskich emigrantów z 1968 roku. W ten sposób
zbeszcześcił pamięć o Bolesławie Piaseckim i jego bestialsko umęczonym
synie Bogdanie, byle tylko przypodobać się chazarskim szowinistom i
zdjąć z nich odpowiedzialność za tę straszliwą zbrodnię.
Wielka rola niemieckich kolaborantów w niszczeniu polskiej kultury jest
nam znana co najmniej od czasów obu wojen światowych. To wtedy swe
prawdziwe oblicze ukazali tacy renegaci jak właśnie Ucicki czy Igo Sym.
Ich następcy z równą nadgoriwością zatruwają polskie życie kulturalne i
deprawują środowisko artystyczne nas Wisłą.
Swego czasu pisaliśmy jak to niemieckie służby specjalne wymyśliły
termin "polskie obozy koncetracyjne" i całą kampanię przerzucania
odpowiedzialności za zagładę Żydów na Polaków.
Dlaczego więc nie miałyby wymyślić Władysława Pasikowskiego, Stuhra i im podobnych,
którzy są zgniłym owocem niemieckiej polityki historycznej oraz rzecznikami
neohitlerowskiego Kulturkampfu?
Źródło: +pmn.bloog.pl
_________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Szkoda to nawet komentować, bo przytoczone "argumenty" sa tak zdawkowe w jakiekolwiek sensowne fakty, że trudno znaleźc poziom na ktorym dyskusja mogla by byc prowadzona. Nie mniej jednak zakończę tą jałową dyskusję linkiem historycznym o mocnym poparciu źródlowym i sensie wewnętrznym: http://pl.wikipedia.org/wiki/Polsko-niemiecki_traktat_graniczny
Ten temat jest tak ordynarnie głupi, że nie dziwie się że jest prowadzony monolog autora...
W zakopiańskim „Palace” przez całą wojnę mieściła się placówka Gestapo. Katowani byli tam męczennicy II Wojny Światowej, błogosławieni s. Helena Staszewska i ks. Piotr Dańkowski, a także setki innych Polaków. Do otwarcia muzeum udało się doprowadzić dopiero po upadku komunizmu. Niestety, nie na długo; spadkobiercy przedwojennego właściciela, którzy odzyskali budynek, sprzedali go na cele komercyjne prywatnemu przedsiębiorcy, a ten zniszczył ślady niemieckich zbrodni: wydrapane przez więźniów napisy oraz podłogi, w które wsiąkła krew męczonych. Pod naciskiem opinii publicznej pozostawił tylko w jednej z piwnic małą izbę pamięci. Dzisiaj także jej grozi likwidacja.
Do wybuchu wojny willa „Palace” przy ul. Chałubińskiego w Zakopanem była eleganckim i obszernym pensjonatem.
W listopadzie 1939 roku sprowadziło się do niej Gestapo — tajna policja hitlerowska, która potrzebowała odpowiedniego budynku na przetrzymywanie i przesłuchiwanie więźniów. Z tą chwilą na pięć długich lat „Palace” stała się katownią Podhala. Torturowano w niej tysiące ludzi, a setki zamordowano; głównie Polaków, lecz także ...."
Re 2
Coś o tym sk… jednak udało mi się znaleźć, Panie Gajowy. A sprawa leży mi na sercu, bo osoba z mojej bliskiej rodziny była więziona w Palace.Nie wróciła, znam jej twarz tylko z portretu.
A więc – pan przedsiębiorca Gąska:
“Wotex” Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Handlowe Zakład Pracy Chronionej Wojciech Gąska
Kraśnik, woj. lubelskie, kod 23-200
Ulica: Lubelska 115
Telefon: 818843442
Fax: 818843442
Strona www: http://www.postfusch.at
Dane firmy
Lubelska 115
23-200 Kraśnik
Godziny otwarcia:
nie podano
Tel.: (81) 884-48-80
Fax: (81) 884-32-50
E-mail: wotex@pro.onet.pl
Forma własności:
Bez FP – zakład prywatny
NIP: 7150400696
Zatrudnienie: 21-50
Najciekawszy z tego jest ten adres www. Bo jest austriacki. Czy Kraśnik leży w Austrii?
A poważnie – wygląda na to, że pan Gąska – właściciel zakładu pracy chronionej bez godzin otwarcia, nie składający wymaganych sprawozdań finansowych – jest po prostu słupem, a naprawdę kupił Austriak. Właściciel Hotelu Post Fusch w miasteczku Fusch. Inny ciekawy szczegół: w tym Fusch jest kilka hoteli, wszędzie na stronie jest nazwisko właścicieli. Tylko Post Fusch ma właściciela anonimowego. Ciekawa zagadka, prawda?
To również wyjaśnia poniekąd wredną postawę władz Zakopanego. Austriak musiał mieć skuteczne metody perswazji."
_________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Na temat funkcjonowania wschodnioniemieckiej służby bezpieczeństwa STASI na terenie PRL napisano bardzo wiele .
Pomocne okazały się tu archiwa tzw. Instututu Gaucka , w których rzeczywiście można znaleźć wiele istotnych śladów tejże działalności .
Problemem współczesnych polskich badaczy najnowszej historii Polski i publicystów nie jest jednak dotarcie do faktów ,
tylko ich interpretacja .
Reżimowi historycy i żurnaliści posługując się postleninowską i poststalinowską retoryką usiłują wmówić nam odbiorcom ,
że NRD to była wyłączne "sowiecka" kolonia , a STASI to tylko filia KGB .
Wobec takiego stanu rzeczy należy odejść od tego idealistycznego podejścia w imię realizmu polityczno historycznego .
On każe nam traktować NRD jako "Czerwone" PRUSY , jako "lewą nogę " niemieckiego imperializmu i nacjonalizmu ,
oczywiście ograniczanego przez Związek Radziecki , ale faktycznie istniejącego .
Znaczącą część kadry STASI przy jej powstawaniu
stanowili wszak oficerowie hitlerowskich służb specjalnych - RSHA i ABWEHRY .
Na przykład były szef kontrwywiadu Abwehry gen. Rudolf Bamler .
Trudno więc uwierzyć , że nie miało to znaczenia w procesie określonego wychowania ideowego kadr służb specjalnych NRD .
Celem NRD na arenie międzynarodowej w pierwszej kolejności była rywalizacja z PRL o tzw . drugą siłę w bloku wschodnim .
Do tego potrzebne były działania z zakresu wojny informacyjnej przy pomocy własnych służb HVA/STASI czy MND (wywiad wojskowy) .
Tak naprawdę dopiero rok 1980 w Polsce był okazją i dobrym pretekstem do poważniejszych tego typu działań .
8 września 1980 roku na mocy porozumienia z władzami PRL
rozpoczyna swoją działalność GRUPA OPERACYJNA "Warszawa" STASI ,
której celem jest penetrowanie w imię "bratniej pomocy"
państwa polskiego przez służbę bezpieczeństwa obcego kraju .
Jednak prawdziwą , niczym nieograniczoną swobodę działania służb NRD w Polsce zapewnił dopiero szef MSW w latach 1981-1990 gen. Czesław Kiszczak .
Po wejściu w życie dokumentu - umowy z 18 XI 1981 roku pomiędzy Głównym Zarządem II i Deparatamentem II polskiego MSW dotyczącej czynności grup operacyjnych MBP NRD w PRL , członkowie Grupy Operacyjnej " Warszawa ("Warschau") " mieli wykorzystywać kontakty z komendantami wojewódzkimi MO w ich okręgach konsularnych w celu stworzenia silnych powiązań MO/SB w poszczególnych województwach .
Była to jawna zgoda na werbowanie przez niemiecką służbę agentów w Polsce ,
zarówno w MSW jak i w PZPR (na wszystkich szczeblach ),
w jego partiach satelickich , w LWP ,
także w środowiskach opozycji i w Polskim Kościele Katolickim.
Zgoda generała Kiszczaka na tego typu praktyki przez NRD-owskie służby specjalne była
zdradą Państwa ,
PZPR ,
wojska ,
MSW
oraz przede wszystkim Narodu Polskiego .
Musiało to spowodować groźne w skutkach konsekwencje . Na efekty nie trzeba było długo czekać . 16 grudnia 1981 tuż po wprowadzeniu Stanu Wojennego miała miejsce zbrodnicza w skutkach pacyfikacja strajkujących górników z kopalni "Wujek" w Katowicach .
Wcześniej krwawo spacyfikowano inne kopalnie na Górnym Śląsku , ale na szczęście bez ofiar śmiertelnych
Przy pacyfikacji strajku w KWK " Wujek " ofiary śmiertelne niestety już były .
Rozkaz otwarcia ognia miał wydać ówczesny Komendant Wojewódzki MO w Katowicach - płk. Jerzy Gruba .
Czy to przypadek , że Gruba ,
jak i jego zastępca d/s bezpieczeństwa Zygmunt Baranowski
ściśle współpracowali ze STASI ?
(to oficjalne dane ze wschodnioniemieckich
dokumentów publikowanych już dawno temu w polskich mediach)
Nie ma też najmniejszych wątpliwości co do powiązań ze STASI organizatorów strajków- prowokacji w KWK "WUJEK " i w innych kopalniach Górnego Śląska .
Czy prowokacje te nie miały przypadkiem na celu wzburzenia robotników , aby chwycili za broń i wywołali wojnę domową , a tym samym interwencję wojsk Układu Warszawskiego w tym NRD w celu Anschlussu m . in naszych Ziem Zachodnich?
Tak wyraźnie wynika z socjocybernetycznej analizy tego zdarzenia .
Na szczęście nie udało się to , gdyż okazało się , że pokolenie "Solidarności" było bardzo płochliwe i nieskłonne do walki zbrojnej .
Niemniej prowokatorzy nie załamywali rąk .
Na przełomie stycznia i lutego 1982 z inspiracji wicepremiera Mieczysława Franciszka Rakowskiego nastąpiła drastyczna podwyżka cen ,
która w zamyśle inspiratora(ów) również miała spowodować wybuch społeczny
i dać kolejny pretekst wojskom Układu Warszawskiego wraz z Ludową Armią NRD do interwencji zbrojnej w Polsce ,
co miało doprowadzić do zjednoczenia NRD i RFN wraz z polskimi Ziemiami Zachodnimi.
Na szczęście narodowcy z PZPR z docentem Józefem Kosseckim na czele
skutecznie wówczas przestrzegli ludzi przed prowokacjami ekipy Rakowskiego ,
co niewątpliwie przyczyniło się do spadku napięcia wśród związków zawodowych
i aparatu partyjno- państwowego
.Po stronie opozycji natomiast agentury STASI
jak i zwłaszcza zachodnioniemieckiej BND
przy pomocy trockistów z RLRP dość skutecznie prowokowały do krwawych zamieszek ,
niebezpiecznych w skutkach strajków i wmawianiu społeczeństwu ,
że PRL jest skompromitowanym bankrutem ,
co ułatwiło NRD zdobycie pozycji ważniejszego od PRL państwa w bloku wschodnim .
Pod koniec lat 1980-tych władze PRL pod wpływem państw zachodnich postawiły na dialog z opozycją ,
co w konsekwencji doprowadziło do "OKRĄGŁEGO STOŁU" .
W NRD , w której śladu reform i odwilży nie było widać , władze obawiały się ,
że może to doprowadzić do rozpadu całego bloku wschodniego i w konsekwencji samego państwa wschodnioniemieckiego .
Z ich punktu widzenia należało temu przeciwdziałać .
Potrzebna była swoista bomba informacyjna , która storpeduje obrady "Okrągłego Stołu" .
W styczniu 1989 roku na dosłownie kilka dni przed rozpoczęciem obrad w niejasnych okolicznościach giną księża Stefan Niedzielak i Stanisław Suchowolec .
Do dziś polscy badacze nie mogą ustalić sprawców tych zbrodni .
Zazwyczaj mówią o funkcjonariuszach SB , ale dziwnym trafem nie mogą przedstawić ich nazwisk .
Z psychologicznego punktu widzenia udział polskich funkcjonariuszy w tym morderstwie był niemożliwy .
Po publicznym procesie sprawców śmierci ks .Popiełuszki nikt w Polsce już w tym czasie nie odważyłby się na podobny czyn ,
gdyż groziłyby mu takie konsekwencje jak Piotrowskiemu , Chmielewskiemu i Pękali .
Wykluczony jest też udział KGB , ponieważ ZSRR z Gorbaczowem na czele popierał ideę Okrągłego Stołu ,
także państwa zachodnie były za , więc w tym przypadku ich udział jest również niemożliwy .
Natomiast STASI ,
która dzięki Kiszczakowi czuła się w Polsce jak ryba w wodzie
mogła dopuścić się morderstw na wyżej wymienionych polskich kapłanach , wiedząc ,
że nic jej za to nie grozi .
(zukaj -pobyt Kiszczaka zaraz po II w św.w Niemczech i jego prowadząca )
W podobnych okolicznościach po wyborach czerwcowych - w lipcu 1989 roku , zginął ks . Sylwester Zych .
Tylko dzięki cybernetycznej analizie procesów i systemów społecznych można te mordercze czyny zdiagnozować
i zinterpretować jako zemstę STASI za reformatorskie zapędy Rakowskiego i Kiszczaka ,
które spowodowały dojście do władzy w Polsce opozycji .
Jednak morderstwa te nie spowodowały oczekiwanego przez NRD zwrotu sytuacji politycznej w Polsce ,
gdyż silniejsze już tu były wpływy służb zachodnich , m . in. BND.
Jednak już wówczas w samym NRD rozpoczęły się podobne jak w Polsce procesy dekompozycyjne. Generał Kiszczak ,
który już od 1988 roku otwarcie opowiadał za sugerowanymi przez państwa zachodnie zmianami systemowymi w PRL
musiał jednak przełknąć gorzką pigułkę z powodu swoich wcześniejszych "błędów" w kwestii działań STASI
i teraz nazywa zabójstwa trzech kapłanów głupotami ,
a na pytania polskiego dziennikarza reaguje gwałtownie i przerywa rozmowę .
Grupa Operacyjna Warszawa działała nawet do 1990 roku ,
większość jej zadań została wypełniona ,
a po upadku NRD większość jej kontaktów przechwyciła zachodnioniemiecka BND ,
ale to już temat na inny artykuł .
Redakcja PMN
_________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 13:01, 27 Paź '13
Temat postu:
A teraz to sobie możecie nawet JOW wprowadzić!
JOW?
Ani masa , ani rasa, tylko Kasa!
=========================================
90% prasy regionalnej należy do Niemców!
Opublikowano: 27.10.2013
Prezes UOKiK zezwolił na kupno spółki Media Regionalne, która jest właścicielem 36,8 proc. gazet regionalnych, przez spółkę niemieckiego koncernu medialnego,
Verlagsgruppe Passau GmbH.
Przejęcie spowodowało, że należąca do zagranicznego koncernu Polskapresse kontroluje blisko 90 proc. polskiego rynku prasy regionalnej.
Jak podaje wpolityce.pl, bawarski koncern przejął „Dziennik Wschodni”,
„Echo Dnia”,
„Gazetę Codzienną Nowiny”,
„Gazetę Lubuską”, „Gazetę Pomorską”, „Gazetę Współczesną”,
„Głos – Dziennik Pomorza”, „Kuriera Porannego”, „Nową Trybunę Opolską”.
Większość wydawana w zachodnich i północnych regionach Polski.
Ten sam koncern wspiera, przychylną Ruchowi Autonomii Śląska,
linię „Dziennika Zachodniego”. Komentatorzy rynku medialnego mówią, że jest to sprzeczne z finansami,
albowiem od momentu obrania postawy życzliwej do RAŚ sprzedaż dziennika znacząco spadła.
Wielu uważa to za dowód na pierwszeństwo przedkładania przez Verlagsgruppe Passau niemieckich interesów
nad kondycję ekonomiczną tytułów należących do Polskapresse.
Legenda Solidarności Walczącej Kornel Morawiecki oraz prof. Tadeusz Marczak nie mają wątpliwości, że sprawa związana z zatrzymaniem i osądzeniem osób,
które przerwały wykład Zygmunta Baumana, to prowokacja. Opozycjoniści z czasów PRL powiedzieli również,
że policja na spotkanie z naukowcem została wezwana za sprawą konsula Niemiec.
-Z przebiegu rozprawy dowiadujemy się, że
wkroczenie sił policyjnych na uniwersytet nastąpiło za sprawą konsula niemieckiego, który urzęduje we Wrocławiu
- mówił prof. Marczak na specjalnej konferencji prasowej.
Członek Prawicy Rzeczpospolitej stwierdził, że to interwencja w wewnętrzne sprawy naszego państwa, co jest niedopuszczalne.
-Jestem zdumiony, że do tej pory nasze ministerstwo nie ogłosiło niemieckiego konsula persona non grata - mówił Marczak.
Profesor za niedopuszczalne uważa również wtargnięcie policji na Uniwersytet.
-W marcu 1968 roku, w głębi komuny, siły milicyjne nie wtargnęły na uczelnię.
Tę zasadę eksterytorialności Uniwersytetu po raz pierwszy złamano w czasie stanu wojennego. W czerwcu ubiegłego roku mieliśmy tak naprawdę powtórkę działań z tamtego okresu - mówił Marczak.
Z kolei Kornel Morawiecki całą sytuację z przerwaniem wykładu Zygmunta Baumana uznał za prowokację wobec środowisk młodzieżowo-kibicowskich, którą przygotowały wrocławskie pseudoelity.
-To jest swoista "ustawka". Pan Dutkiewicz i prowadzący spotkanie nawet nie próbowali wejść w dialog z protestującymi - mówiła legenda Solidarności Walczącej.
- To, że po 25 latach od transformacji takie coś się dzieje jest przerażające - zakończył Morawiecki.
_________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
Dołączył: 08 Gru 2008 Posty: 634
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 07:15, 02 Cze '15
Temat postu:
JerzyS napisał:
zasadę eksterytorialności Uniwersytetu po raz pierwszy złamano w czasie stanu wojennego. W czerwcu ubiegłego roku mieliśmy tak naprawdę powtórkę działań z tamtego okresu - mówił Marczak.
Temu Marczakowi coś się delikatnie pomerdało, bo w pewnym sensie eksterytorialnie władcy traktowali obszary władane przez Watykan co miało także znaczenie dla katedr prowadzonych przezeń w ramach uniwersytetów. Było to całkowicie oczywiste, skoro lokalny władca podlegał cesarzowi najwyższemu.
Obecnie uczelnie są świeckie i jako takie podlegają całkowicie prawu polskiemu. Może i jest jakaś niepisana zasada kurtuazyjno-towarzyska ale eksterytorialne są wyłącznie placówki dyplomatyczne na sposób opisany w odpowiednich ustawach prawa polskiego
_________________ "każdy samolot ma skrzydła więc jest też szybowcem"
"Do protestujących dołanczają się też wszelkiego rodzaju organizacje..."
~Bimi
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Strona: 1, 2 »
Strona 1 z 2
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów