Sa tacy którzy wierzą , że religia i cywilizacja , to jedno.
Sa inni którzy wiążą cywilizację z Narodem
Nauka o cywilizacjach wyraźnie określa , że jeśli by to była prawda, mielibyśmy tyle cywilizacji ile mamy religii.
Polecam de Bono -teorie o kapeluszach i drugą -teorie o butach.
Dla bardziej dociekliwych polecam:
cytat:
" Jasenovac
Dla Serbów Jasenovac to wciąż żywa, ponownie otwarta w czasie ostatniej wojny, rana. Bez choćby ogólnej wiedzy o tym, co wydarzyło się na tej ziemi w czasie drugiej wojny światowej, nie sposób zrozumieć przyczyn krwawego konfliktu po rozpadzie Jugosławii.
W zamieszczonym w numerach 7 i 8 z 2005 roku ,,Przeglądu” eseju ,,Dziewiąta krucjata” mieszkający w Szwajcarii serbski intelektualista Slobodan Despot przedstawił genezę chorwacko-serbskiego konfliktu i rozmiary eksterminacji prawosławnej ludności w czasie drugiej wojny. We wstępie do artykułu autor napisał: Serbowie, którzy w następstwie okupacji otomańskiej przez długie lata pozbawieni byli własnego państwa i elit, w Cerkwi widzieli jedyny autorytet zarówno duchowy, jak i świecki. I chociaż niezawisłość narodową uzyskali w XIX wieku dzięki ruchom bliższym oświeceniu i demokracji, niźli religijnemu konserwatyzmowi, zawsze pozostawali wierni swej prawosławnej tożsamości i Cerkwi.
Z państw zachodniej i centralnej Europy tylko Polacy tak przywiązani do swego Kościoła mogliby, gdyby nie odcięto ich od informacji, zrozumieć ten szczególny stan serbskiej duszy. Znali go oczywiście wrogowie i dlatego główne uderzenie chorwaccy nacjonaliści z powstałego w 1941 roku Niezależnego Państwa Chorwackiego skierowali przeciwko prawosławiu. Na terenie tego państwa – pisze Despot – znalazło się dziewięć serbskich diecezji, 1100 cerkwi, 31 monasterów, 800 duchownych i 160 mnichów.
Ich los był tragiczny. Skala i wyszukane sposoby morderstw skłoniły do interwencji nawet hitlerowskie władze, obawiające się, że zabraknie traktowanych przez Niemców jako bydło robocze Serbów do pracy. Ludobójstwo ustaszowskie – pisze dalej Despot – co najmniej pod trzema względami było sadystyczną zbrodnią typową dla wojen religijnych.
1. Eksterminacja Serbów, Żydów i Cyganów rozpoczęła się wraz z powstaniem Niezależnego Państwa Ustaszowskiego.
2. Metody eksterminacji odznaczały się bezprzykładną brutalnością. Przekonani o swojej bezkarności ustaszowscy kaci chełpili się swoimi „wynikami” i często fotografowali się z ofiarami. Najskuteczniejszy z nich, niejaki Petar Brzica, chwalił się, że jednej tylko nocy zamordował 1300 Serbów.
3. Do wszystkich tych horrorów dochodziło w ramach czystki etnicznej, ale przede wszystkim wyznaniowej. Wszystkie działania i dekrety reżimu Pavelica dowodzą jasno, że jego motorem był fanatyzm katolicki. Kampania przymusowych nawróceń schizmatyków, nawet jeśli pochłonęła mniej ofiar niż dyskryminacja fizyczna, zbierała swoje żniwo w ciągu czterech lat istnienia Niezależnego Państwa Chorwackiego.
Często krwawe orgie były organizowane jako parodie nabożeństw religijnych. 14 maja 1941 roku w Glina ustaszowcy zamknęli kilkuset prawosławnych w cerkwi pod pretekstem dziękczynnego nabożeństwa z okazji ustanowienia reżimu, następnie zmasakrowali ich siekierami.
Podane fakty dowodzą, iż u podstaw polityki ludobójstwa państwa legła „naukowa” teoria i religijny fanatyzm.
Nawracanie
Kościół katolicki w Chorwacji aktywnie wspierał rządy ustaszowskie i brał czynny udział w ceremoniach zbiorowego „nawracania” prawosławnych na katolicyzm. Przyjęcie katolicyzmu było jedyną szansą zachowania życia. Szczególnie haniebną rolę odegrali w tym franciszkanie. Jeden z nich, Miroslav Filipović, w 1942 roku został komendantem leżącego około 50 km od Banja Luki obozu koncentracyjnego w Jasenovacu. Z powodu swej zakonnej przeszłości, mimo porzucenia klasztoru, Filipivić często ubierał się w sutannę, a ze względu na swoje okrucieństwo był przez więźniów nazywany fra sotona, czyli braciszkiem szatana.
W efekcie rządów faszystowskich
w wyniku masowej zagłady zginęło 487 tys. prawosławnych Serbów (z 2,2 mln) 30 tys. Żydów i 27 tys. Cyganów,
240 tys. Serbów przechrzczono na katolicyzm. W obozach zginęło trzystu prawosławnych duchownych, zamordowano biskupów Sarajewa Petera (Zimnojića), Karlowca Sawę (Trlajica), a metropolitę Zagrzebia Disiteja po torturach deportowano do Belgradu.
Biskupa Banja Luki,
81-letniego Platona, ,,podkuto jak konia” i zmuszano, by chodził, aż stracił przytomność. Później wykłuto mu oczy, przypalono pierś, by wreszcie dobić i wrzucić do przerębli.
Ustaszowski terror wywołał odwetowe akcje jugosłowiańskiej partyzantki. To pobieżne przypomnienie historii jest konieczne, by zrozumieć przyczyny i skalę wzajemnych okrucieństw wojny, jaka wybuchła w Bośni i Hercegowinie po ogłoszeniu przez muzułmańsko-chorwacką większość niepodległości.
Beatyfikacja kardynała Stepinaca
Na moje pytanie, skierowane do obecnego biskupa Banja Luki Jefrema, jak układały się stosunki serbsko-chorwackie po tak strasznych doświadczeniach, władyka odpowiada, że Serbowie z tym co ich spotkało w zasadzie się pogodzili i przystąpili do budowania nowego życia. Gdy jednak Chorwacja ogłosiła swą niezależność, natychmiast uznaną przez Watykan i Niemcy, i w sposób jednoznaczny, choćby poprzez symbolikę nawiązała do okresu ustaszowskiego, poczuli się zagrożeni.
Brak ze strony nowego chorwackiego państwa i Kościoła katolickiego choćby próby krytycznego odniesienia się do wydarzeń z okresu 1941-1945 dla Serbów było ważną przesłanką ich sprzeciwu wobec powstałej po rozpadzie Jugosławii rzeczywistości.
Możliwe – pisze w zakończeniu eseju Slobodan Despot – że gdyby przed rozpadem Jugosławii Kościół katolicki miał odwagę otworzyć debatę nad tym, co się naprawdę stało w katolickiej Chorwacji w latach 1941-1945 i nad własną odpowiedzialnością za te zdarzenia, nieufność między katolikami i prawosławnymi nie byłaby tak głęboka i nienawistna.
W 1998 roku, w czasie pielgrzymki do Chorwacji, papież Jan Paweł II dokonał beatyfikacji kardynała Alojzije Stepinaca. W ten sposób Zachód – tak odebrali to Serbowie – przekazał im znak swojej pogardy. Rok później rozpoczęły się bombardowania, a po dziesięciu latach odebrano im Kosowo. "
całość tu:
http://www.przegladprawoslawny.pl/articles.php?id_n=1780&id=8
Nie wszyscy myślą tak samo
Co mnie skłoniło do tego tematu?
Wyrok
Ante Gotovina uniewinniony.
Jakie będą skutki tej decyzji?
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie.....omosc.html
i wojna Izraelsko Libańska
Pamiętajmy Trybunał w Hadze to instytucja usługowa
Ten wyrok to sojusz katolicko - żydowski
"Niemalże wszystkie media podkreślają, że przewodniczącym składu sędziowskiego,
który wydał wyrok uniewinniający w sprawie tych dwóch chorwackich zbrodniarzy był polski Żyd urodzony w Kaliszu
niejaki Theodor Meron, co jest bardzo znamienne i tu chyba dalszy komentarz zbyteczny."
Tak więc spodziewajmy się wojny.
Turańszczyzna bierze górę
Widać , szykujemy się do wojny.
bo
Profesjonaliści w cenie!
Ante Gotovina to wysokiej klasy profesjonalista!
Po czyjej stronie będzie grał?
Państwo Izrael stoi dziś na drodze Wielkiej Finansjerze do globalizacji.
Wojna o pokój będzie taka, że nie zostanie kamień na kamieniu.
Szukając hasła
"Strossmayer"
Znalazłem to:
http://studyta-arseniusz.blogspot.com/2008_02_01_archive.html
środa, lutego 27, 2008
Refleksja bałkańska (1). Chorwaci.
To nie będzie wpis o Kosowie. Może za kilka miesięcy, kiedy ucichnie medialny zgiełk, napiszę szkic o moim - w sensie własnej, kilkuletniej refleksji - Kosowie. Dziś parę słów o Jugosławii.
Konflikt o Kosowo jest przede wszystkim konfliktem serbsko-albańskim, ciągnącym się co najmniej od 1690 roku, czasu pierwszego anty-exodusu Serbów ze swojej Ziemi Obiecanej. Ale jego zakończenie – bo nie sądzę, by Serbowie byli jeszcze w stanie kiedykolwiek odzyskać tę ziemię – związane jest ze skrajnie niekorzystną sytuacją geopolityczną, w jakiej znalazła się Serbia po III wojnie bałkańskiej, zakończonej porozumieniem w Dayton w 1995 roku. Utrata Kosowa jest konsekwencja klęski, jaką poniosło wtedy państwo serbskie a odcięcie Kosowa jest ostatnim aktem rozpadu projektu politycznego o nazwie Jugosławia.
Mówiąc o Jugosławii w jej różnych postaciach, zbyt często zapominamy lub ignorujemy fakt, że najważniejszymi architektami jedności południowosłowiańskiej byli Chorwaci a zrąb ideowy przyszłego Królestwa SHS powstawał w Słowenii, na pełnym serbskich i chorwackich studentów uniwersytecie w Lublanie. Spoglądając wstecz możemy się dziś dziwić słowianofilskiemu optymistycznemu unionizmowi południowych Słowian, ale dla nich, wciśniętych w dwa rozległe imperia, takie rozwiązanie było projektem, dla którego warto żyć a nawet poświęcić życie.
Każdy projekt zjednoczenia Słowian nie mógł ominąć problemu stosunków z Rosją, największym a od pewnego czasu jedynym suwerennym państwem słowiańskim. Zwykle nie dziwi nas rusofilia Serbów (a powinna, bo Rosjanie uczynili dla nich znacznie mniej niż dla Bułgarów i Greków) ale nic nie wiemy o panslawizmie i rusofilii w kulturze chorwackiej. A były one tam zjawiskiem bardzo zauważalnym, obecnym już od XVII wieku, przy czym ich najważniejszymi przedstawicielami byli katoliccy księża: Juraj Križanić (+1683), pionier panslawizmu i studiów słowiańskich, który spędził w Rosji prawie dwadzieścia lat, z czego piętnaście na zsyłce w Tobolsku, która nie zmieniła jednak jego zapatrywań; Antun Kanižlic (+1777), poeta religijny, pionier studiów ekumenicznych i badań nad Wielka Schizmą; Andrija Kačić Miošić (+1760), franciszkanin, jedna z ważniejszych postaci chorwackiego Oświecenia, którego „Razgovor ugodni naroda slovinkoga” był lekturą równie popularną wśród prostych Chorwatów i Serbów.
Później pałeczkę słowianofilską przejęli arcybiskup Josip Strossmayer (+1905), prawosławnym znany głównie ze słynnej mowy przeciwko dogmatyzacji nieomylności papieskiej na I Soborze Watykańskim i jego przyjaciel, historyk ks. Franjo Rački (+1894).
Tropy panslawistyczne odnaleźć można nawet przed Križanićem: klasyk chorwackiego baroku, dubrownicki dwujęzyczny patrycjusz Ivan Gundulić / Giovanni Gondola (+1638) nie był wolny od panslawistycznych marzeń, wychwalając w swojej kunsztownej poezji jedność Słowian „od mórz Północy po Adriatyk”. Zaś kilka wieków później, podczas wystawy w Londynie wybitny chorwacki rzeźbiarz Ivan Meštrović (+1962) uznał Kosowo za kluczowe wydarzenie w dziejach narodu jugosłowiańskiego (!).
Nie wiem, czy teza niektórych historyków, że najprawdziwszymi
„Jugosłowianami z ducha” byli właśnie wielcy Chorwaci: Strossmayer, Meštrović, Tito, jest prawdziwa ale z pewnością wskazuje na pewien bardzo istotny składnik tej dziwnej tożsamości-nietożsamości narodowej Jugosłowian.
Oczywiście czempionów jedności południowosłowiańskiej znajdziemy i wśród myślicieli serbskich i słoweńskich. Istniały też równoległe tendencje separatystyczne, niechętne ponadnarodowym projektom. Współżycie Serbów i Chorwatów we wspólnym królestwie od początku nie było łatwe a feralny zamach czarnogórskiego posła w Skupsztinie w 1928 roku, którego ofiarami padli trzej posłowie Chorwackiej Partii Chłopskiej, był pierwszym poważnym sygnałem, że unionistyczny sen może kiedyś stać się koszmarem.
Dwa narody mówiące jednym językiem odkryły, że prócz rzeczy, które je łącza, są też i takie, które je dzielą. Niestety, z czasem właśnie niechęć do słowiańskiego brata-bliźniaka stała się fundamentem świadomości narodowej jednych i drugich. Swoistym mężem opatrznościowym znowu okazał się Chorwat Tito, komunistyczny technokrata i zarazem fanatyczny jugoslawista, który zdołał powstrzymać nadejście koszmaru i secesji o kilkadziesiąt lat. Ale był to już ostatni jugoslawistyczny akcent położony przez naród chorwacki.
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles