|
Autor
|
Wiadomość |
stefani
Dołączył: 20 Maj 2009 Posty: 315
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 14:12, 16 Maj '10
Temat postu: Napiszmy historię Polski od nowa |
|
|
Napiszmy historię Polski od nowa
Rewelacyjny wywiad z Śp. prof. Pawłem Wieczorkiewiczem - Dlaczego Rzeczpospolita czekała 2 lata z publikacją?
http://niepoprawni.pl/blog/164/rewelacyj.....ala-2-lata
- Najnowsza historia Polski przyzwoicie nie została opisana w ogóle - czytamy w niepublikowanym dotąd wywiadzie z prof. Pawłem Wieczorkiewiczem.
Czy najnowsza historia Polski została już w całości opisana? Nie ma już w niej nic do odkrycia?
Wręcz przeciwnie. Właściwie przyzwoicie nie została opisana w ogóle. Jest w niej nadal wiele niewyjaśnionych zagadek i tajemnic. Wiele poglądów i teorii, w które wszyscy głęboko wierzymy, nie ma nic wspólnego z prawdą. W dużej mierze to wina polskich historyków, o których – mówię to z bólem – mam bardzo złe zdanie.
Dlaczego?
To grupa osób o bardzo zachowawczym sposobie myślenia. Nie są w stanie wyobrazić sobie, że w rzeczywistości mogło być inaczej, niż im się wydaje. A poglądy i teorie wyrabiali sobie, czytając prace swoich poprzedników pracujących w warunkach komunistycznego zniewolenia. Polscy historycy to grupa skostniała intelektualnie. Oskarżam polskich historyków o brak wyobraźni i elastyczności, o niemożność oderwania się od schematów. A w pokoleniu 60-latków są to schematy wypracowane w PRL. Wszyscy jesteśmy ich więźniami. Powtarzamy w kółko stereotypowe, błędne sądy i przekazujemy je naszym wychowankom. Środowisku polskich historyków potrzebny jest silny, ozdrowieńczy wstrząs. Może byłby nim proces lustracyjny.
To jaki powinien być dobry historyk?
Powinien być otwarty na nowe koncepcje. Powinien do badanych problemów podchodzić na nowo, odrzucając wszystko, co napisano w PRL. Powinien stawiać najbardziej szalone tezy i pytania, bo w szaleństwie jest zalążek geniuszu. Praca historyka polega na zadawaniu pytań, a nie powtarzaniu w kółko tych samych odpowiedzi. Mój postulat jest następujący: wymażmy całkowicie całą pisaną historię Polski po 1939 roku i napiszmy ją od nowa!
Panie profesorze, czym powinni się zająć historycy II wojny światowej?
Przykład pierwszy z brzegu. Grot-Rowecki i jego aresztowanie. Grono historyków zajmujących się Armią Krajową ze względów patriotyczno-dżentelmeńskich do dziś nie ujawnia prawdy o tym, jak generał wpadł w ręce gestapo. A są ślady, które wskazują na osobę bliską córce Grota, jej narzeczonego, który miał to zrobić dla pieniędzy. Mało tego, najrozsądniejsi z oficerów gestapo wcale nie byli zadowoleni z tego aresztowania. To wcale nie był dla nich – tak jak my twierdzimy – „wielki sukces”. Zatrzymanie dowódcy AK, a co za tym idzie zamęt i reorganizacja ugrupowania, burzyło bowiem cały system kontroli, jaką Niemcy sprawowali nad podziemiem.
Kontroli?
Mamy dwie legendy podziemia niepodległościowego. Podziemie podczas II wojny światowej i podziemie solidarnościowe podczas stanu wojennego. Przykra prawda jest jednak taka, że jedno i drugie było w 80 procentach rozpracowane przez policje polityczne.
Dlaczego więc w obu przypadkach nie zlikwidowano tych organizacji?
Bo każda dobra policja polityczna – a zarówno w SB, jak i gestapo byli wysokiej klasy fachowcy – uważa, że rozpracowany przeciwnik jest mniej niebezpieczny, bo niczym nie może zaskoczyć. Można go kontrolować, a czasami nawet inspirować jego działania poprzez wkręconą w jego szeregi agenturę (w przypadku „Solidarności” armia TW, których ujawniono w ostatnich latach, to tylko wierzchołek góry lodowej). Rozbicie istniejącej struktury podziemnej poprzez masowe aresztowania powoduje zaś, że przeciwnik podejmuje działalność samorzutną, nieprzewidywalną. A więc z punktu widzenia służb specjalnych bardziej niebezpieczną. Z czasem zaś założy nowe struktury, które trzeba będzie na nowo rozpracowywać. Po co zadawać sobie tyle trudu?
Tak rozumowali Niemcy w okupowanej Polsce?
Owszem. Poza tym w gestapo znajdowali się też rozsądni ludzie – co nie zmienia faktu, że byli zbrodniarzami – którzy uważali, iż prędzej czy później, gdy do Europy zacznie się zbliżać sowiecki walec, trzeba się będzie z Polakami jakoś dogadać. Pewne niepisane porozumienia i układy zawierano zresztą i wcześniej. Sprowadzały się mniej więcej do tego, że obie organizacje robią swoje, ale od pewnego poziomu nie robią sobie krzywdy.
A jak wyglądała kwestia infiltracji AK przez Sowiety?
Obawiam się, że jeszcze gorzej. Sowieccy agenci w szeregach polskich władz i polskiej armii podziemnej mieli wielkie wpływy. Wykorzystywali to, że AK z czasem zaczęła skręcać mocno w lewo. Polskie podziemie ostatecznie nie podjęło w końcu działań zgodnych z niemieckimi interesami, ale z sowieckimi. Choćby nieszczęsna operacja „Burza” z powstaniem warszawskim na czele. Na powstaniu zyskała tylko jedna strona – Sowiety. Należy sobie zadać pytanie, czy Stalin mógł, a jeżeli tak, to w jaki sposób, wpłynąć na to, że Warszawa akurat 1 sierpnia 1944 roku stanęła do walki. Odpowiedź na to pytanie mogłaby się okazać szokująca.
Wstydliwą dla podziemia sprawą jest chyba również kwestia jego budżetu.
O tak, to bardzo niewygodny temat. Z Londynu szedł do kraju strumień pieniędzy. Znaczna ich część była jednak wydawana na cele prywatne, czyli po prostu defraudowana. Kolejna część trafiała zaś do kas rozmaitych partyjek, koterii i grupek. A kto w podziemiu miał pieniądze – rozdawał karty.
W Polsce mamy również tendencję do robienia bohaterów z ludzi, którzy na to nie bardzo zasługują.
Wiem, do czego pan pije – Sikorski. Rzeczywiście nie był to mąż stanu. Sytuacja, w której się znalazł, znacznie go przerosła. Abstrahując od tego, kto i dlaczego go zabił, jako premier i naczelny wódz nie zdał egzaminu. Ale i wcześniej miał poważne grzechy na sumieniu. Mam o nim bardzo negatywne zdanie. Myślę, że w okresie międzywojennym był agentem francuskim, a przynajmniej tak się zachowywał, jakby nim był. Działał na szkodę państwa polskiego i jako taki powinien zostać prawomocnie skazany. Udzielał Francuzom bardzo wyczerpujących informacji o polskim wojsku, w 1938 roku skłonny był te same informacje przekazać Czechom. Naciskał na Francuzów, żeby żądali dymisji Becka. Zachowywał się niezbyt pięknie.
A Anders?
Anders również nie był postacią bez skazy i mało nadaje się na bohatera narodowego. W 1941 roku na Łubiance mówił NKWD wszystko, co chciała usłyszeć...
Sugeruje pan, że był agentem Stalina lub szedł mu na rękę?
No cóż, po owocach ich poznacie. Anders zrobił trzy rzeczy. Najpierw wyprowadził we właściwym momencie wojsko z Sowietów. Proszę sobie wyobrazić, że armia Andersa bije się na froncie wschodnim w kwietniu 1943 roku. Niemcy ogłaszają przez radio, że odkryli masowe groby w Katyniu. I co, Polacy nadal biją się u boku bolszewików? Oczywiście nie. Armia Andersa natychmiast przeszłaby na stronę Niemiec. Wyobraża pan sobie taki zwrot? To by mogło storpedować plany Stalina. Potem Anders bezsensownie skrwawił wojsko pod Monte Cassino, najbardziej ideowy, antysowiecki element. A na końcu zrobił wszystko, żeby nikt z Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie nie wrócił do kraju.
Ale w ten sposób ocalił ich przed kazamatami UB.
Oczywiście. Ale to było także na rękę komunistom i Stalinowi. Bo gdyby mieli w okupowanej Polsce ze 150 tysięcy żołnierzy z polskiej armii na zachodzie, to sowietyzacja naszego kraju mogłaby natrafić na znacznie większe problemy. W roku 1956 żywioł ten – zakładam, że co najmniej połowa by przetrwała – mógł się okazać decydujący. Nacisk z ich strony na konfrontację z Sowietami mógłby być tak silny, że Chruszczow by się jednak zawahał i nie przysłał do Polski Armii Radzieckiej. W takiej sytuacji być może już w 1956 roku mielibyśmy rok 1989. Przecież kadra niepodległościowa była w Polsce tak przetrzebiona i wyczerpana, że rok 1956 robili właściwie komuniści. Plus niedobitki AK, które nie były w stanie opracować własnej koncepcji politycznej. Gdyby do akcji wkroczyli andersowcy, historia mogłaby się potoczyć inaczej.
Panie profesorze, czy w swoich analizach nie przecenia pan roli tajnych agentów i służb?
Historyk, który mówi krytycznie o tak zwanej spiskowej teorii dziejów, jest historykiem niepoważnym, hołdującym historii dla idiotów lub prostaczków, którzy wierzą w to, co widzą w telewizji i czytają w gazetach. Jest bowiem historia prawdziwa i historia medialna, fasadowa. Ta prawdziwa w dużej mierze toczy się za kulisami. A za nimi działają przede wszystkim tajne służby.
W Polsce także?
Oczywiście. Weźmy choćby sprawę wyjazdu Michnika do Moskwy w 1989 roku...
Nie sugeruje pan chyba, że Michnik był agentem?
Agentem nie był. Był natomiast potężnym graczem, działającym właśnie za kulisami. W 1989 roku pojechał do Związku Sowieckiego, aby dogadać się z tamtejszymi towarzyszami ponad głową Jaruzelskiego. Był zbyt inteligentnym, zbyt ambitnym człowiekiem, żeby nie dojść do wniosku, że sam III RP nie zbuduje i nie zrealizuje swoich koncepcji. Dlatego próbował podjąć współpracę z Moskwą, ale podkreślam – nie była to współpraca natury agenturalnej, tylko rodzaj gry politycznej. Michnik tłumaczył to sobie zapewne mniej więcej tak, że idzie z tymi progresywnymi, liberalnymi towarzyszami spod znaku Gorbaczowa, żeby poprawić komunizm. Hasło Michnika i Gorbaczowa było przecież takie samo: socjalizm z ludzką twarzą.
Jakie tajemnice kryją dzieje służb specjalnych PRL?
Tysiące tajemnic! W tej sprawie naprawdę mało wiemy. Choćby — wydawałoby się szalona — sprawa tak zwanych matrioszek, czyli agentów podstawianych do armii Andersa czy później Berlinga. To jest mniej więcej to samo, co pokazano w „Stawce większej niż życie”. Zamiana Kowalskiego na podobnego do niego Iwanowa. Uczono faceta języka polskiego oraz biografii osoby, którą miał zastąpić. Sprawę tę pierwszy raz poruszył Piotr Jaroszewicz. Zaraz potem został zamordowany. Niewykluczone, że dotknął problemu, który jeszcze w 1992 roku był tak newralgiczny dla rosyjskiego wywiadu, że trzeba go było uciszyć.
Kto mógł być taką matrioszką?
Być może Bierut, a może nawet Jaruzelski. Nic pewnego na ten temat nie wiadomo. Są tylko pewne przesłanki.
Brzmi to mało prawdopodobnie.
No cóż, warto by to jednak zbadać. 30 lat temu jeden z najważniejszych generałów Wojska Polskiego, zastępca szefa Sztabu Generalnego, na spotkaniu z elewami szkoły oficerskiej po kolejnym toaście zaczął przemawiać płynnie po rosyjsku. To wzbudziło pewną konsternację. Generał zauważył, co się stało i się zmieszał: „Wiecie, ja z żoną tak rozmawiam w domu i zapomniałem się” – zaczął się tłumaczyć. Nigdy nie poznamy w pełni historii PRL – zwracał na to uwagę Edward Ochab w rozmowie z Teresą Torańską – dopóki nie będziemy wiedzieli, kto w kierownictwie politycznym, jak się wyraził Ochab, był „ich”, a kto był „nasz”.
Myślę, że wszyscy – niezależnie od tego, jakim językiem mówili – byli „ich”...
To prawda. Ale mimo wszystko polscy komuniści mieli jakąś większą lub mniejszą – na ogół mniejszą – przestrzeń do samodzielnego działania. Ciekawe jest, jakie były relacje między sowiecką a polską bezpieką. Jakie wzajemne zależności. Czy UB, a potem SB było bezpośrednio, niemal z urzędu, podporządkowane NKWD i KGB, czy też polecenia wydawano jakimiś nieformalnymi kanałami. Jaką rolę w tym procesie odgrywała partia? Czy służby ją omijały, czy też miała coś do powiedzenia? To bardzo ciekawa siatka wzajemnych zależności, o której wiemy bardzo mało. A przecież policja polityczna odegrała główną rolę w spektaklu zwanym PRL. Niewykluczone, że wszystkie tak zwane wydarzenia, do których dochodziło w PRL, były prowokacjami służb. Poznań '56, Grudzień '70, Czerwiec '76, a wreszcie Sierpień '80. W każdym z tych wypadków jest to bardzo prawdopodobne. My teraz budujemy wokół tamtych wydarzeń patriotyczne ołtarze, a rzeczywistość mogła być zupełnie inna. Tak samo można zresztą postawić hipotezę, że powstanie listopadowe było prowokacją, a powstanie styczniowe to już z pewnością.
Czy są na to jakieś dowody?
Jest mnóstwo przesłanek. Na przykład Radom ’76. Rozmawiałem ostatnio z jednym z wysokich radomskich funkcjonariuszy partyjnych z tego okresu. I on nagle zadał mi takie pytanie: czy nie zwróciło pańskiej uwagi to, że trzonem wystąpień była załoga Waltera, zakładów produkujących sprzęt wojskowy, w których 25 procent ludzi było na etatach kontrwywiadu, a cała reszta była w zasadzie zmilitaryzowana? Cała kadra tych zakładów, łącznie ze zwykłymi robotnikami, składała się z najbardziej zaufanych ludzi! I oni by się nagle zbuntowali? Mój rozmówca przeglądał potem wraz z radomskimi milicjantami zdjęcia z zamieszek i okazało się, że najbardziej agresywni przywódcy tłumów to były osoby w Radomiu nigdy wcześniej niewidziane. To samo powtórzyło się później w Gdańsku.
Rozumiem, że skłania się pan do tezy, że upadek komunizmu był operacją służb specjalnych?
Tak. Wiele źródeł wskazuje, że była to gigantyczna, przemyślana i kontrolowana operacja. W szczegółach oczywiście mogła się wymknąć spod kontroli, bo każda taka akcja ma swoją dynamikę. Ale ostatecznie wszystko się udało. Celem służb było bowiem zachowanie kontroli nad finansami podczas transformacji ustrojowej. Następnie zaś dzięki tym pieniądzom oraz powiązaniom i doświadczeniu przejęcie kontroli nad państwami byłego imperium i nowo powstałą Rosją.
Dlaczego komunistyczne służby miałyby coś takiego zrobić?
KGB doszło do wniosku, że należy położyć kres istnieniu pasożyta, za jaki uważało partię. Przecież organizacja ta stała się całkowicie zbędnym czynnikiem. Służby były tak potężne, że za pomocą zakulisowej gry mogły doskonale same kontrolować imperium. Mieć władze i zarabiać pieniądze. Aby to jednak osiągnąć, trzeba było usunąć komunistów. Już wcześniej ludzie, którzy kierowali bezpieką – Jeżow, Beria i inni – próbowali zrobić mniej więcej coś podobnego. Stalin, a później Chruszczow potrafili się jednak obronić.
Jeżeli przyjąć pana tezę, to jak ta operacja przebiegała w Polsce?
Rezydent sowieckiego wywiadu w Polsce gen. Pawłow – notabene jeden z najmądrzejszych ludzi w KGB – w swoich pamiętnikach pisał, że już w połowie lat 70. dostał polecenie z Moskwy, żeby nie budować już agentury sowieckiej w partii władzy. Nie miało to już sensu. Kazano mu wziąć się do opozycji, która być może kiedyś przejmie władze. Agentura umieszczona wewnątrz „Solidarności” zostaje odpowiednio poinstruowana, służby rozgrywają swoją partię. A potem już idzie samo: Okrągły Stół, wybory, wyprowadzenie sztandaru PZPR i utworzenie nowego układu. Z ludźmi bezpieki na górze, a właściwie w cieniu. Czyli to, o czym mówiłem: fasadowa historia i prawdziwe ośrodki decyzyjne, o których zwykły śmiertelnik nic nie wie. Dzisiejsze partie polityczne mogą być nie tylko zinfiltrowane, ale nawet stworzone przez sowiecki, a później rosyjski wywiad. I nie muszą to być partie lewicowe.
Czyli służby naszego wschodniego sąsiada nadal działają na wielką skalę w naszym kraju?
To były i są najlepsze, najbardziej sprawne służby na świecie. Służby, które łączą bezwzględność z wielkimi koncepcjami i potrafią patrzeć daleko do przodu. Jak pisał Bułhakow: dokumenty nie płoną. Wszelkie palenie akt to zwykły teatr. Niszczy się zawsze jakieś duplikaty, bezwartościowe kwity administracyjne i tym podobne rzeczy. To co najważniejsze, to co ma prawdziwe znaczenie – zawsze się zachowuje. W przypadku PRL – w Moskwie. Nie jest tajemnicą, że kopie akt polskiej bezpieki szły do Moskwy. Oni mają wszystko i dzięki temu do dziś kontrolują wielu agentów. Agentury tej prędko nie odkryjemy. Dopiero teraz, po 60, 70 latach z trudem dokopujemy się do prawdy o agenturze sowieckiej w II RP. Ale warto mieć świadomość, że tacy ludzie u nas działają. I to na najwyższych szczeblach. Należy o tym pamiętać zawsze, gdy dochodzi do jakichś konfliktów czy sporów polsko-rosyjskich. Należy wówczas uważnie wsłuchać się w debatę publiczną: artykuły prasowe, wypowiedzi polityków. Od razu widać, kto reprezentuje rosyjski punkt widzenia.
_________________ Cenzura, Dezinformacja, Agentura na forach
viewtopic.php?t=7581&start=0&postdays=0&postorder=asc&highlight=
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
JAR
Dołączył: 22 Paź 2008 Posty: 448
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 14:59, 16 Maj '10
Temat postu: |
|
|
Sam już to kiedyś proponowałem... Niby nie mówi nic odkrywczego, bo co bardziej rozsądniejsi i oczytani użytkownicy forum KC PRAWDA o tym wszystkim wiedzą, ale mimo wszystko Wieczorkiewicz to najbardziej bezkompromisowy z polskich historyków
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
FreeFighter
Dołączył: 24 Paź 2009 Posty: 154
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 18:02, 16 Maj '10
Temat postu: |
|
|
Np. Wikipedia jest zakłamana. Dlaczego nie pisze się tam prawdy o okrągłym stole, o odwołaniu rządu jana olszewskiego, dlaczego nie pisze się o korzeniach żydowskich wielu polityków. Zauważcie że ich biografie pomijają okres młodzieńczy, nie można się nic dowiedzieć o pochodzeniu takowej osoby.
_________________ WAR IS PEACE,
FREEDOM IS SLAVERY
IGNORANCE IS STRENGTH
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Ordel
Dołączył: 04 Lip 2009 Posty: 8682
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 19:11, 16 Maj '10
Temat postu: |
|
|
Polskie tzw. elity zawsze zdradzały , gdyż prywata jest najważniejsza. Nic się nie zmieniło w temacie.
Polskie tzw. elity zrobiły z Polski sprzedajną kurwę, kto da więcej ten może ją dymac. Polska już dawno złapała syfa.
Nasza historia, powstania, różne zrywy i tak dalej , wszędzie zawodziły elity. Nic nie da poświecenie porucznika kiedy generałowi brakuje zdecydowania w działaniu ( bo się sprzedał, za pieniądze, za funkcje).
I człowiek się zastanawia od kiedy Polska robi za europejską prostytutkę ?
Dla mnie upadek RP zaczął się wraz z upadkiem Husarii ( podstawą suwerenności i potęgi państwa są doborowe jednostki wojskowe )
Pierwsze symptomy upadku husarzy można dostrzec już w drugiej połowie XVII w., kiedy to ich liczba gwałtownie spadła. Wysokie koszty związane z wystawieniem husarskiego pocztu, zawsze ograniczały bazę mobilizacyjną husarii jedynie do najbogatszej szlachty, którą było stać na kupno drogich koni i niezbędnego wyposażenia. Dopóki Polska i jej szlachta mieli się dobrze, liczba husarzy w wojsku polskim była wysoka. U szczytu ekonomicznej potęgi Rzeczypospolitej, tj. na początku XVII w., cały kraj potrafił zmobilizować nawet 8000 husarii (np. w 1621 r.). Jednak seria niszczycielskich wojen połowy XVII w. (1648-1667) poważnie osłabiła Rzeczpospolitą i zubożyła jej mieszkańców. Upadek ekonomiczny szlachty pociągnął za sobą kryzys husarii. W latach 1652-1660, mimo olbrzymiego wysiłku aby liczebność wojska polskiego utrzymać na jak najwyższym poziomie, liczba husarii polskiej oscylowała wokół zaledwie 1000 koni (a litewskiej kolejne kilkaset).
i jeszcze to :
Kolejnym ciosem dla siły bojowej husarii były zmiany obyczajowe, które dotknęły społeczeństwo szlacheckie u progu XVIII w. Zamiast kultywowanego wcześniej etosu rycerskiego, szlachta skoncentrowała swoją aktywność na polityce. Porzucono dawne ćwiczenia wojskowe, co poskutkowało gwałtownym spadkiem poziomu wyszkolenia husarzy
Tak sobie myślę , że gdyby dzisiaj powtórzył się wrzesień 1939 r. to Polskę Niemcy by zajęli w góra tydzień.
I jeszcze ta hańbiąca misja w Afganistanie, czy Iraku - polskich najemników. Nie bójmy się o nich tak mówic, te misje niewiele mają wspólnego z niesieniem wolności, czy tam demokracji. Więc tej polskiej krwi tam przelanej nie jest mi żal.
Żal mi tych obywateli, poruczników, podoficerów, tych którzy porwani przez elity hasłami o wolności, suwerenności, w odpowiednim momencie zostali zdradzeni przez swoich przywódców, zaszlachtowani , zdziesiątkowani, pochowani w leśnych bezimiennych mogiłach, w końcu zapomniani .
Kiedys znalazłem taki wiersz napisany przez jednego z polskich partyzantów walczących jeszcze po 1945 r., przedstawia on beznadziejną sytuację w jakiej znalazło się polskie podziemie niepodległościowe po 1945 r.:
„Boże, jak ciężko jest w tym lesie siedzieć,
I nie ma miejsca tu dla nas,
Kochany bracie i przyjacielu,
Nie wydawajcie proszę nas,
A matka płacze i ojciec nie wie,
Że w okrążeniu jestem ja,
O mej Ojczyźnie, kochanej Polsce,
Nie zapominam nigdy ja”.
_________________ https://www.youtube.com/watch?v=0K4J90s1A2M
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
kalfas
Dołączył: 02 Gru 2009 Posty: 338
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 19:32, 16 Maj '10
Temat postu: |
|
|
Ok Ordel, eksploruj historie w swoich dociekaniach aczkolwiek glebiej niz do XVI w.
znacznie głebiej
Poszukaj kogo rznal niejaki Kazio The BIG DICK...i wobec kogo zaciagal zobowiazania....
W twoim okresie...zainteresowania....poszukaj kogo rznal Jan Sobie cos tam.....
wobec kogo mial zobowiazania.....kto mu wppychal forse do kabzy......
Co robili Piastowie.....rowniez w alkowie,.......
Nie jest problemem ze Polska dawala d....w trudnych okresach ...jak mowia sila zlego na jednego....
Problemem jest ze wtedy kiedy moglismy wyrzynac smiertlelnych nieprzyjaciol ...... pojawial sie ktos kto ich chronil....
i chyba juz wiesz jakiego znaku szukac.......
Milych eksploracji...bo historia jest ciekawa zwlaszcza ta o ktorej nie pocztasz w oficjalnej historiografii......
_________________ życie to myślnik miedzy data urodzin i śmierci. Może to wszystko co mamy? czasami nawet nie mamy tego.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
JerzyS
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 22:13, 16 Maj '10
Temat postu: Re: Napiszmy historię Polski od nowa |
|
|
stefani napisał: | [
Panie profesorze, czy w swoich analizach nie przecenia pan roli tajnych agentów i służb?
Historyk, który mówi krytycznie o tak zwanej spiskowej teorii dziejów, jest historykiem niepoważnym, hołdującym historii dla idiotów lub prostaczków, którzy wierzą w to, co widzą w telewizji i czytają w gazetach. Jest bowiem historia prawdziwa i historia medialna, fasadowa. Ta prawdziwa w dużej mierze toczy się za kulisami. A za nimi działają przede wszystkim tajne służby.
|
Profesor Wieczorkiewicz za taka wypowiedź na forum http://historycy.org/ dostałby bana
Całe szczęście , że profesor Wieczorkiewicz nie pisał o Karolu z Wadowic pseudonim artystyczny Jan Paweł II , bo dostałby nie tylko bana, ale jeszcze ekskomunikę!
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
JerzyS
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 23:32, 16 Maj '10
Temat postu: |
|
|
Wszyscy ludzie Bronisława K.
Aktualizacja: 2010-05-16 10:14 am
Oto kilka wybranych postaci, którymi otacza się kandydat na Prezydenta RP, Bronisław K….
Płk. Aleksander Lichocki – ostatni szef Zarządu I Szefostwa WSW, absolwent moskiewskich kursów GRU. Po zlikwidowaniu WSW, za zgodą Bronisława Komorowskiego przeniesiony do rezerwy kadrowej nowo powstałych Wojskowych Służb Informacyjnych. W 1991 r. w randze pułkownika i już na etacie generalskim odszedł z wojska. Powodem było rozpoczęcie prac tzw. komisji Okrzesika – sejmowej podkomisji ds. zbadania działalności byłej WSW, której raport wykazał nieprawidłowości i przestępstwa, mające miejsce w WSW. W latach 80. zajmował się prześladowaniem opozycji niepodległościowej i Kościoła. Na początku lat 90. brał udział w inwigilacji prawicy. Przyjaciel Edwarda Mazura, oskarżonego o zlecenie zabójstwa gen. Marka Papały.
Wieloletni znajomy Bronisława Komorowskiego. Do 2005 r. Lichocki pracował w Agencji Mienia Wojskowego.
Gdy w roku 2004 syn Komorowskiego został potrącony przez samochód jednego z najbogatszych Polaków, jadący w obstawie dwóch lancii BOR z pokazu Ferrari w hotelu Victoria, o fakcie tym poinformował dziennikarza Superexpresu Leszka Misiaka właśnie Aleksander Lichocki, przedstawiając się jako rzecznik i znajomy marszałka. Syn Komorowskiego został wówczas ciężko ranny. Według Lichockiego śledztwo tuszowano, a nagranie z monitoringu skrzyżowania ulic Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej, gdzie doszło do wypadku urywa się tuż przed zdarzeniem. Sprawa nigdy nie znalazła finału w sądzie. Pułkownik Aleksander Lichocki, przedstawiający się jako lobbysta, był człowiekiem znanym w sejmie III i IV kadencji.
Oskarżony w związku z aferą marszałkową.
Płk Lucjan Jaworski – były szef Zarządu WSW WOPK awansowany przez Komorowskiego w roku 1991 na stanowisko szefa Kontrwywiadu Wojskowego. W latach 80. płk. Jaworski, odznaczał się szczególną gorliwością w zwalczaniu opozycji, niszczył prasę podziemną, rozpracowując m.in. „Wiadomości”, ”Głos Wolny”, ˝Tygodnik Wojenny˝, „Nową” czy „Robotnika”. Ścigał współpracujących z opozycją filmowców, rozpracowywał Ryszarda Bugaja, tropił „obce pochodzenie” członków opozycji, zakładał podsłuchy, werbował agenturę. To na skutek jego działań w więzieniu znalazła się min. Hanna Rozwadowska, kierująca logistyką „Wiadomości”. Po nominacji na szefa KW, Jaworski w latach 1991-93 prowadził działania operacyjne, skierowane przeciwko środowiskom opozycji niepodległościowej oraz przeciwko rządowi Jana Olszewskiego. Nadzorował również SOR „Szpak” – dotyczącą rozpracowania Radosława Sikorskiego.
Płk Leszek Tobiasz – przyjęty przez wiceministra ON Komorowskiego do kontrwywiadu WSI . Przyjaciel płk Lucjana Jaworskiego. W latach 80. zajmował się prześladowaniem opozycji niepodległościowej, po roku 1990 penetrowaniem środowiska dziennikarskiego i Kościóła. Z teczki Nadzoru Szczególnego Kryptonim “Anioł”, dotyczącej przygotowania i pozyskania materiałów mających na celu skompromitowanie abp. Juliusza Paetza wynika, że oficerem odpowiedzialnym za tę robotę był Leszek Tobiasz. Teczkę założono 28 lutego 2002 roku. Nielegalną działalnością Tobiasza zajmowała się Komisja Weryfikacyjna WSI, badał ją też Wojciech Sumliński. Główny bohater afery marszałkowej.
Gen. Józef Buczyński – jeden z najbliższych współpracowników Komorowskiego, mianowany szefem kadr MON. Przez wiele lat gen.Buczyński był attache wojskowym przy Ambasadzie RP w Chinach, a następnie Komendantem Akademii Obrony Narodowej. O Buczyńskim pisano w roku 2001, że dzięki protekcji Komorowskiego nabył 140-metrowe mieszkanie przy ulicy Nowolipki w Warszawie należące do wojska, płacąc jedynie 5 proc jego wartości (rynkowa wartość wynosiła ok. 210 000 dolarów). Jak wynika z zeznań Komorowskiego, złożonych przed prokuratorem w dniu 24 lipca 2008 roku, to gen. Buczyński wprowadził do niego płk Lichockiego, po ustaleniu, co ma być tematem rozmowy z Komorowskim. Według niektórych mediów gen. Józef Buczyński, działając w imieniu Bronisława Komorowskiego spotykał się z byłymi oficerami WSI sprawie uzyskania wglądu do aneksu.
Gen. Adam Tylus – były wiceszef Inspektoratu Techniki Sił Zbrojnych, doradca w gabinecie politycznym ministra MON Komorowskiego. Na początku lat 90. Departament Wychowania MON, podległy wiceministrowi Komorowskiemu wynajął część budynku przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie na salon sprzedaży mercedesów Sobiesławowi Zasadzie. Po tym fakcie , MON zakupiło mercedesy do armii. Transakcję dotyczącą dostaw mercedesów nadzorował w MON gen. Adam Tylus. Po otrzymaniu szlifów generalskich Tylus odszedł z wojska i został dyrektorem biura obsługi zamówień publicznych i specjalnych w firmie Sobiesław Zasada Centrum S.A.. Firma ta która współpracowała z Fundacją Pro Civili. W dokumentach informacyjnych Fundacji „Pro Civili” z 1998 roku, podpisanych przez Krzysztofa Werelicha wymienia się wśród dostawców różnych towarów firmy Sobiesław Zasada Centrum SA., Volvo Poland i Pati Soft sp. z o.o., a wśród „odbiorców strategicznych” Ministerstwo Obrony Narodowej. Następnie Tylus został zastępcą prezesa firmy Ster-Projekt i Ster-Projekt Technologie C4I, zajmującej się projektowaniem i wdrażaniem systemów dowodzenia i kierowania, przeznaczonych dla wojska. Jednocześnie był stałym doradcą sejmowej Komisji Obrony Narodowej, której przewodniczył Bronisław Komorowski. Jak informowała prasa „zdaniem Bronisława Komorowskiego, przewodniczącego komisji, regulamin Sejmu nie zabrania być doradcą osobie, która zasiada w zarządzie firmy, oferującej wojsku sprzęt i usługi.”
Gen. Bogusław Smólski – radca w gabinecie ministra ON Komorowskiego. W latach 90. Smólski został zdymisjonowany z MON, z powodu raportu NIK, w którym negatywnie oceniono rolę generała w czasach gdy był dyrektorem departamentu rozwoju i wdrożeń MON. Zarzuty dotyczyły realizacji programu HUZAR i zakupu rakiety NDT. Wkrótce potem minister ON Onyszkiewicz awansował go na stanowisko radcy ministra. Od 2003 r. do 2007 r Smólski był rektorem WAT. Sporządzony w 2007 roku Raport NIK – „Informacja o wynikach kontroli organizacji i funkcjonowania akademii wojskowych i wyższych szkół oficerskich ze szczególnym uwzględnieniem gospodarki finansowej i mienia uczelni oraz struktury zatrudnienia w latach 2005 – 2007” wymienia generała jako osobę odpowiedzialną za liczne nieprawidłowości w funkcjonowaniu uczelni. M.in. „NIK negatywnie oceniła gospodarowanie przez WAT gruntami, niezwiązanymi z przedmiotem jej działalności statutowej. Zwłoka w uregulowaniu zasad użytkowania tego obszaru gruntu o łącznej powierzchni 10,54 ha (ogródki działkowe, grunty pod garaże), stanowi realne zagrożenie utraty przez Uczelnię majątku o wartości blisko 58 mln zł”. W lutym 2007 r. Smólski pełnomocnikiem ministra ON ds. reformy szkolnictwa wojskowego. Od lipca 2007 r. gen. Smólski jest dyrektorem Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.
Krzysztof Bucholski – były wiceprezes Agencji Mienia Wojskowego, aresztowany w lutym 2007 roku pod zarzutem korupcji. W sprawie zatrzymano 17 osób: urzędników AMW, w tym Bucholskiego, oraz przedsiębiorców. Wszyscy otrzymali zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, a Bucholski ponadto o jej kierowanie.
Bucholski przez wiele lat był członkiem PO, a wcześniej Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego. Współpracował blisko z Bronisławem Komorowskim. Nie tylko politycznie. Komorowski jest prezesem Ligi Rzecznej i Morskiej. Bucholski był też członkiem Ligi. W roku 2001 Bucholski był szefem kampanii parlamentarnej Komorowskiego. Karierę młodego działacza przerwała sprawa sprzedaży gruntów Wojskowego Instytutu Medycznego. O aferze, związanej z wyprowadzeniem przez byłych ministrów MON Onyszkiewicza i Komorowskiego, atrakcyjnego gruntu z terenu Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie, do firmy Lilianny Wejchert (byłej żony współwłaściciela ITI) obszernie informowała prasa. W 2007 roku „Gazeta Polska” pisała: „w wyprowadzeniu gruntu do Euro-Medicalu brał udział jego[Komorowskiego] zaufany człowiek, wieloletni pracownik Agencji Mienia Wojskowego Krzysztof B. – szef kampanii Komorowskiego do parlamentu w 2001. Według dokumentów, do których dotarła „GP”, B. przejmował w imieniu AMW działkę przy ul. Szaserów w Warszawie od Stołecznego Zarządu Infrastruktury MON. Kilkanaście dni temu B. został aresztowany przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego pod zarzutem korupcji oraz działania w zorganizowanej grupie przestępczej. Zarzucanych czynów miał się dopuścić właśnie podczas pracy w Agencji Mienia Wojskowego, gdzie pełnił funkcję szefa oddziału warszawskiego AMW, a potem wiceprezesa agencji.”
Płk Henryk Demiańczuk – były logistyk w 3. Warszawskiej Brygadzie Rakietowej. W 2002 r., po 26 latach służby, Demiańczuk odszedł z wojska oskarżony przez prokuraturę wojskową o korupcję, jaka miała miejsce w jednostce wojskowej na Bemowie. Z poręczenia posła Komorowskiego został dyrektorem terenowego oddziału Agencji Mienia Wojskowego w Warszawie. W lutym 2008 roku „Rzeczpospolita” informowała, iż dotarła do pisma, jakie w styczniu 2007 roku ówczesny szef Kancelarii Prezydenta Aleksander Szczygło wysłał do Radosława Sikorskiego, szefa MON. Powodem korespondencji był anonim sugerujący przestępczą działalność płk. Henryka D., szefa warszawskiego oddziału AMW, który kilka tygodni później stał się jednym z podejrzanych. W piśmie pojawia się też informacja, że Henryk D. znalazł pracę – „z poręczenia pana posła Komorowskiego z PO, pan Bucholski też z PO”. Sikorski nie zdążył odpisać, bo kilka dni później jego miejsce zajął Szczygło, a dwa tygodnie później Bucholski został aresztowany.
Major Jerzy Smoliński – do 2001 r. major Smoliński pełnił obowiązki rzecznika prasowego komendanta Wyższej Szkoły Oficerskiej w Poznaniu, skąd został powołany na zastępcę dyrektora Biura Prasy i Informacji MON i stał się rzecznikiem ówczesnego ministra Komorowskiego. Po odejściu Komorowskiego z MON, Smoliński pracował na stanowisku zastępcy dyrektora ds programowych ośrodka TVP 3 w Poznaniu, by tuż po wygranych przez PO wyborach 2007 roku powrócić na stanowisko rzecznika prasowego marszałka Komorowskiego.
Major Smoliński udziela się też społecznie i działa np. w Stowarzyszeniu Współpracy Polska-Wschód, jako przedstawiciel Klubu Absolwentów Uczelni Zagranicznych.To stowarzyszenie, w którego władzach zasiada m.in. Longin Pastusiak, służy : „Budowaniu i rozwijaniu dobrosąsiedzkich stosunków, przyjaźni i współpracy między społeczeństwami polski i państwami za wschodnią granicą.” i zajmuje się takimi inicjatywami jak organizowaniem spotkań z „ konsulem Handlowym Ambasady Socjalistycznej Republiki Wietnamu – Nguyen Van Thiem oraz Prezesem firmy ASG-P – dr Hoang Manh Hue.”lub organizowaniem seminarium „Nowe możliwości białorusko-polskiej współpracy gospodarczej” .
Smoliński dał się ostatnio poznać, gdy wspólnie z Waldemarem Strzałkowskim składał wieniec na grobie Anny Walentynowicz, w imieniu Komorowskiego. Jak informował portalpomorza.pl „Panowie musieli uważać, aby nie stracić równowagi i nie wpaść. Jeden z nich był wyraźnie “zmęczony”. Natychmiast zameldowali komórką marszałkowi, że zadanie wykonane i wieniec jest na miejscu. Jeden z nich mówił bełkotliwym głosem i cuchnęło od niego alkoholem”.
Płk. Zdzisław Kurzyński – były pracownik Departamentu Stosunków Społecznych MON – współpracownik sejmowy marszałka Komorowskiego.
Gen. Paweł Nowak – W roku 2001, po zdymisjonowaniu Romualda Szeremietiewa, posadę stracił płk Janusz Zwoliński, dyrektor Departamentu Zaopatrywania Sił Zbrojnych MON, któremu bezpośrednio podlegała kontrola nad przetargami. Zastąpił go protegowany Komorowskiego, wówczas płk Paweł Nowak. Choć wcześniej Komorowski nie chciał wyrazić zgody na podjęcie procedury przetargowej, zrobił to natychmiast po odwołaniu Szeremietiewa. Przetarg na KTO był kontynuowany. W październiku 2001 roku ministrem obrony w rządzie SLD został Jerzy Szmajdziński. Mimo zmiany rządu i szefa MON, na stanowiskach pozostali ludzie Komorowskiego, związani z przetargiem. To płk. Paweł Nowak dokonał wyboru i zakupu transportera kołowego Patria i rakiety przeciwpancernej.
Decydujący wpływ na wybór Patrii miała Komisja Przetargowa MON, powołana jeszcze w sierpniu 2001 r. decyzją min. Komorowskiego. Przewodniczącym komisji był płk Paweł Nowak, zastępcą gen. Krzysztof Karboński. Obserwatorami – Bronisław Komorowski i Zbigniew Zaborowski z sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Już jako generał Nowak został szefem departamentu zamówień MON. W 2004 r. oskarżono Nowaka (już po jego odejściu z departamentu) i jego podwładnych o spowodowanie niemal 10 mln zł szkody, w związku z tzw. „aferą bakszyszową”. Sąd Okręgowy uniewinnił wszystkich podsądnych, nie dopatrując się w ich działaniach przestępstwa. W roku 2007 Sąd Najwyższy uchylił wyrok uniewinniający Nowaka z zarzutów w sprawie nieprawidłowości przy realizacji umowy na pociski przeciwpancerne dla polskiej armii. Gen. Nowak ma też zarzuty w śledztwie w sprawie nieprawidłowości przy zakupie kołowego transportera opancerzonego. Wojskowa prokuratura zarzuciła mu niedopełnienie obowiązków lub przekroczenie uprawnień, za co grozi do 10 lat więzienia.
Aleksander Ścios
http://www.bibula.com/?p=21686
_________________ JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Oponamotopek
Dołączył: 10 Wrz 2008 Posty: 167
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
|
Powrót do góry
|
|
|
stefani
Dołączył: 20 Maj 2009 Posty: 315
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 21:00, 17 Maj '10
Temat postu: |
|
|
Oponamotopek napisał: | Ten historyk nawet o wspołczesnych mu czasach wypowiadał się jasno i klarownie, 9/11 to była dla niego jasna sprawa ! Ciesze się, że wróciły Twoje posty stefani, tylko skad to jabkłko w miejsce poprzedniej buzki ? |
Awatarek jak setki innych, po prostu też ładny. Korzystam z tego, że obecnie mam limit 4 postów na dobę, a różnie bywało, ostatnio był 1
Warto przybliżyć sylwetkę śp. Pawła Wieczorkiewicza, był to jeden z wartościowszych historyków.
Odkrywał przed nami arkana historii
autor: Mariusz A. Roman
http://prawica.net/node/16119
Śmierć prof. Pawła Piotra Wieczorkiewicza jest niepowetowaną stratą dla polskiej historiografii. Odszedł erudyta, publicysta, popularyzator historii, miłośnik strategicznych gier komputerowych i literatury pięknej. Człowiek wielkiego serca, kultury i dowcipu, który cieszył się wielką popularnością wśród studentów. Historyk stawiający odważne tezy badawcze, rewidujący mity i otwarcie przedstawiający swoje poglądy w mediach. Miał 61 lat.
Profesor Wieczorkiewicz był absolwentem warszawskiego liceum im Mikołaja Reja, a studia historyczne ukończył w Uniwersytecie Warszawskim pod kierunkiem wybitnego znawcy dziejów Rosji, profesora Ludwika Bazylowa. Tutaj też doktoryzował się (1976) i habilitował (1993). Wykładał na UW oraz w Akademii Humanistycznej w Pułtusku. Współpracował z Muzeum Historii Polski od chwili jego powstania w 2006 roku.
Historyk wszechstronny
Był znakomitym znawcą dziejów Rosji, Związku Sowieckiego i PRL. Tematem jego pracy doktorskiej były dzieje Królestwa Polskiego w ostatnich latach przed wybuchem I wojny światowej. Na długo zanim jeszcze zlikwidowano cenzurę, zajął się dziejami Rosji Sowieckiej okresu stalinowskiego. Pełne owoce tych badań przyniosły publikacje, które ukazały się po 1989 roku. Jego dzieło życia stanowi obszerna monografia „Łańcuch śmierci: czystka w Armii Czerwonej 1937 – 1939” (2001), dająca pełny – oparty na rzetelnej kwerendzie w archiwach rosyjskich – obraz przebiegu Wielkiej Czystki w szeregach armii sowieckiej. Swój pogląd na najnowsze dzieje Polski przedstawił w pracy: "Historia polityczna Polski 1935 – 1945"(2005).
Od lat zajmował się również dziejami wojskowości, zwłaszcza marynarki wojennej. Jego dwutomowa synteza: "Historia wojen morskich" (1995), dziś trudna do zdobycia, stanowi przedmiot zażartych internetowych aukcji. Był współpracownikiem wielu pism m.in.: "Morza", "Wojskowego Przeglądu Historycznego" oraz "Nowej Techniki Wojskowej". Widzowie znali go z wielu programów TVP. Przyciągał m.in. rzesze miłośników historii przed ekrany telewizji Kino Polska, gdzie prowadził cykl "Poprawka z historii", w którego ramach przybliżał zarówno historyczne tło prezentowanych filmów, jak i uwarunkowania w jakich one powstawały.
Historyk niepokorny
Profesor Wieczorkiewicz był ewenementem, odważnie głoszącym alternatywne tezy w polskiej historiografii. Uważał m.in., że Polska w 1939 nie powinna dać się wciągnąć w zgubny sojusz z Wielką Brytanią, który wystawiał ją na uderzenie Hitlera. Armia Czerwona nie była dla niego wyzwolicielką, lecz okupantem. Miał stosunek krytyczny do operacji "Burza" oraz wybuchu Powstania Warszawskiego. W debacie publicznej, otwarcie przyznawał, że nie pogodził się z utratą Wilna i Lwowa.
Wielokrotnie przestrzegał przed sowieckimi, a dziś rosyjskimi agentami. Sugerował, że wielu z nich to tzw. matrioszki, czyli agenci wcielający się w rolę Polaka. Konkretnie, chodziło o kombinację, w której rosyjski sobowtór zastępował fizycznie obywatela polskiego. - To mniej więcej to samo, co pokazano w filmie: "Stawka większa niż życie"- powiedział dla „Rzeczpospolitej” w wywiadzie pod jakże wymownym tytułem: „Napiszmy historię Polski od nowa”.
Wywiad, choć przeprowadzony dwa lata wcześniej, opublikowany został już po jego śmierci, tym samym stał się Jego swoistym pośmiertnym credo. Czytamy w nim m.in.:
- (...) Polscy historycy to grupa skostniała intelektualnie. Oskarżam polskich historyków o brak wyobraźni i elastyczności, o niemożność oderwania się od schematów. A w pokoleniu 60-latków są to schematy wypracowane w PRL. Wszyscy jesteśmy ich więźniami. Powtarzamy w kółko stereotypowe, błędne sądy i przekazujemy je naszym wychowankom. Środowisku polskich historyków potrzebny jest silny, ozdrowieńczy wstrząs. Może byłby nim proces lustracyjny.
Na pytanie o to, jaki powinien być dobry historyk, odpowiadał w tym samym wywiadzie:
- Powinien być otwarty na nowe koncepcje. Powinien do badanych problemów podchodzić na nowo, odrzucając wszystko, co napisano w PRL. Powinien stawiać najbardziej szalone tezy i pytania, bo w szaleństwie jest zalążek geniuszu. Praca historyka polega na zadawaniu pytań, a nie powtarzaniu w kółko tych samych odpowiedzi. Mój postulat jest następujący: wymażmy całkowicie całą pisaną historię Polski po 1939 roku i napiszmy ją od nowa!
(za: Piotr Zychowicz, Niepublikowany wywiad z prof. Pawłem Wieczorkiewiczem, „Rzeczpospolita”, 28-29 marca 2009.) (...)
_________________ Cenzura, Dezinformacja, Agentura na forach
viewtopic.php?t=7581&start=0&postdays=0&postorder=asc&highlight=
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
multipro
Dołączył: 15 Lis 2007 Posty: 275
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 17:19, 18 Maj '10
Temat postu: |
|
|
.
.
Wszystko to ładnie ale jakże poniewczasie. Teraz kiedy społeczeństwo jest już polityką
zmęczone i ogłupiałe od mediów? Teraz kiedy już pokolenia się wymieniły?
Tak dopiero teraz można zacząć ujawniać tę półprawdę ogólnie rzecz ujmując. Fakt że
przemiana „solidarnościowa” była dobrze wyreżyserowana dla myślących nie jest niczym
nowym. To dla ukrycia tej reżyserii stracił życie ks. Jerzy Popiełuszko, zaś Glemp był
jednym z ważniejszych aktorów. Ale dość na ten temat.
Jeżeli mowa o historii Polski to zacznijmy od powodu powstanie „wolnej” Polski w 1918r. Nastąpił cud i władcy świata ot tak nadali Polsce niepodległość. Jaku cud? W polityce za darmo, czyli bez ważnego powodu, nikt nic nikomu nie daje. W takim razie jaki znowu cud? I dlaczego tak cud ten wbija się do głowy społeczeństwu? Żeby nie zaczęło wątpić w cud i nie zadawało pytań „Dlaczego właściwie nadano nam niepodległość?”
A jeżeli pójść drugim torem myślenia, że właśnie nie było żadnego cudu tylko określony
powód to jaki by on mógł być? Przecież jak na tamte (i nie tylko tamte) czasy było
to ogromne wydarzenie, nagle utworzyć (czy aby?) wolny, duży kraj w centrum europy o tak ważnym położeniu geopolitycznym. A więc dlaczego „dano” nam Polskę, ot tak sobie z sympatii świata do Polaków? Jakiej sympatii pytam się? Czy ten brak sympatii świata nie dał o sobie znać w 20-leciu międzywojennym? A więc dlaczego „dano” nam Polskę???
_________________ viewtopic.php?p=178889#178889
Ograniczenie do 1 postu dziennie, blokada
na zakładanie tematów.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Oponamotopek
Dołączył: 10 Wrz 2008 Posty: 167
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
|
Powrót do góry
|
|
|
JerzyS
Dołączył: 20 Maj 2008 Posty: 4008
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 20:32, 18 Maj '10
Temat postu: |
|
|
multipro napisał: | .
.
Tak dopiero teraz można zacząć ujawniać tę półprawdę ogólnie rzecz ujmując. Fakt że
przemiana „solidarnościowa” była dobrze wyreżyserowana dla myślących nie jest niczym
nowym. To dla ukrycia tej reżyserii stracił życie ks. Jerzy Popiełuszko, zaś Glemp był
jednym z ważniejszych aktorów. Ale dość na ten temat.
[/b] |
Obaj bracia Glemp/Glemb byli jednymi z ważniejszych aktorów
" Różnica jednej litery
Jan Glemb, mimo różnicy w ostatniej literze nazwiska, jest rodzonym bratem prymasa Polski, kardynała Józefa Glempa. Młodszy osiedem lat. W czerwcowych wyborach 1989 roku startował do Senatu jako kandydat popierany przez PZPR. Dostał się do II tury, w której przegrał z Aleksandrem Paszyńskim, kandydatem "Solidarności". -- Pani pewnie myśli, że jestem komunistą? -- pyta z lekkim zaniepokojeniem. -- Należałem do PZPR, ale tylko dlatego, że byłem dyrektorem przedsiębiorstwa, takie były czasy -- próbuje wyjaśnić swą polityczną drogę. -- Miałem do wyboru: nic nie robić i tylko narzekać na ustrój albo wykorzystać swoje umiejętności, a to oznaczało konieczność wstąpienia do partii. -- dodaje. Jan Glemb nie pamięta, kiedy wstąpił do PZPR, wie tylko, że na pewno było to przed rokiem osiemdziesiątym. Czyli wówczas, gdy jego brat był osobistym sekretarzem prymasa tysiąclecia, kardynała Stefana Wyszyńskiego. Kilka lat później, kiedy Jan Glemb startował do Senatu z list PZPR, Józef Glemp był już prymasem Polski. -- dobrze, że przegrałem, bo byłyby z tego same kłopoty -- ocenia dzisiaj. Jan Glemb nie pamięta też, kiedy ustało jego członkostwo w PZPR. Prawdopodobnie wtedy, gdy PZPR się rozwiązała, ale miesiąc, w którym przestał płacić składki, nie wrył mu się w pamięć. Jak zapewnia, po epizodzie z 89 roku, w żadnych następnych wyborach już nie startował. -- Tamtą moją decyzję brat przyjął spokojnie -- przekonuje. I dziwi się skąd zainteresowanie właśnie jego osobą. Przecież prymas ma więcej rodzeństwa, jeszcze siostrę i brata.
-- Zostałem wychowany w duchu katolickim, kto w tamtych latach chciał się modlić, to się modlił, ja chodziłem na procesje i nic mi się złego nie działo ztego powodu -- zaznacza.
Nie do końca jasna jest historia innej litery w nazwisku braci. Reszta rodzeństwa, tak jak prymas, ma na końcu literę "p". Tak zresztą brzmi nazwisko rodowe.
Jan Glemb powołuje się na pomyłkę w papierach ojca, przeniesioną do dokumentów syna. Gdy odbierał swój pierwszy dowód osobisty, stwierdził, że jego nazwisko kończy się na "b". -- I tak już zostało, nie próbowałem tego zmieniać -- tłumaczy Jan Glemb. Natomiast w okresie wyborów z 89 roku kolportowane było inne wyjaśnienie: że kandydat na senatora chce się w ten sposób odciąć od swojego brata prymasa. Miał nawet ulotkę wyborczą, w której przekonywał, że Glemp to nie Glemb.
Pytany o dzisiejsze kontakty ze sławnym bratem Jan odpowiada, że gdy jest przejazdem w Warszawie, raz na kilka miesięcy, nocuje przy ul. Miodowej. Natomiast stałą korespondencję między rodzinnym Mogilnem i prymasem utrzymuje wnuk Jana, opisując w listach, co się dzieje w rodzinie.
" w TVPuls dyskusję na temat ks.Popiełuszki.
ks.prowadzący proces kanonizacyjny księdza P. powiedział w obecności kilku osób że ma pamiętnik ks.Jerzego w którym ks.P napisał że :cyt niemal dosłowny „ po wyjsciu od k.Glempa czułem się gorzej niż po przesłuchaniu na UB”"
Michnik w rozmowie z Guzowatym powiedział że „2 kardynałów było TW” ?(ciekawe ale media tego nie komentowały.)
===================
Magda Hartman | Poniedziałek [ 2.03.2009, 7:33]
Popiełuszko: SB traktowała mnie lepiej niż Glemp!
Popiełuszko | Glemp | religia | katolicyzm | Kościół
Prymas Polski jest wrogiem beatyfikacji księdza Jerzego Popiełuszki. Wcześniej znany był z dość sceptycznego stosunku do Jana Pawła II. Czy Józef Glemp to ostatni trzeźwo myślący człowiek w polskim Kościele katolickim?
Proces beatyfikacyjny Popiełuszki na szczeblu diecezjalnym ruszył tak naprawdę po objęciu metropolii warszawskiej przez Kazimierza Nycza w roku 2007. Glemp długo zwlekał z wszczęciem procedury. Następnie, gdy machina ruszyła, nie chciał mieć z nią nic wspólnego. Konsekwentnie odmawiał zeznań. Taka postawa prymasa bardzo dziwi Watykan - który nic nie rozumie.
Jeden z włoskich prałatów zajmujących się takimi procesami stwierdził, że pierwszy raz spotyka się z sytuacją, w której znaki wskazują na to, iż Bóg chce wyniesienia na ołtarze, a sprzeciwia się temu człowiek,
mówi "Rzeczpospolitej" anonimowy ksiądz, znający kulisy procesu. Bóg, czyli potrzeba polityczna. Kanonizacje w Kościele katolickim zawsze służyły celom politycznym. Czysto polityczna motywacja przyświecała już wyniesieniu na ołtarze obu patronów Polski - św. Wojciecha i św. Stanisława. Obaj biskupi nie wsławili się niczym chwalebnym. Jeden pomimo licznych ostrzeżeń zniszczył miejsce święte innej kultury, drugi - spiskował przeciw królowi.
Jednak brak zeznań prymasa, drugiej osoby w polskim Kościele tamtych lat (bo swoistym "superprymasem" do śmierci pozostał Karol Wojtyła) beatyfikacji Popiełuszki nie przeszkodzi. Watykan twierdzi, że jest "wiele dowodów" na świętość kapelana "Solidarności". Słowem, potrzeba polityczna jest znaczna.
Swoją drogą bardzo podobną procedurę omijania niewygodnych miejsc zastosowano podczas procesów beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego św. Maksymiliana Marii Kolbe. Część dobrze znających Kolbego przed wojną współbraci franciszkanów odmówiła zeznań.
Kolbe był wówczas jednym z najbardziej zażartych antysemitów w Polsce, a w prowadzonych przezeń czasopismach czytamy teksty
, które bardziej na miejscu byłyby w słabszych numerach "Der Stürmer". Na niechęć prymasa skarżył się też sam Popiełuszko. Po jednej z rozmów z Glempem zanotował:
Zarzuty mi postawione zwaliły mnie z nóg. SB na przesłuchaniu szanowało mnie bardziej.
IPN ujawnia, że według archiwów kontrwywiadu PRL Glemp odgrażał się, że nie dopuści do beatyfikacji Popiełuszki, jak długo będzie prymasem. Krytykował też ponoć legendarną niesubordynację i upór księdza Jerzego, oraz podejrzewał go o rozbuchaną miłość własną. Słowem, Glemp za męczennikiem nie przepadał.
Taka rysa na monolicie Kościoła jest jego bezkrytycznym piewcom bardzo nie na rękę. Kierując się sprawdzoną metodą podważają więc... fakty. Dla wielu archiwa SB są wiarygodne wyłącznie wtedy, gdy potwierdzają ich wizję przeszłości. Gdy jej przeczą - są ewidentnie sfałszowane. I wtedy pojawiają się świadkowie, którzy zaświadczają czułą miłość między Popiełuszką a Glempem. (Istnienie podobnej ich przodkowie zaświadczali między Leninem a Stalinem. W ZSRR nikt nie wiedział, jak głęboko Lenin nienawidził Stalina.)
Prymas nie chciał z "Rzeczpospolitą" rozmawiać o Popiełuszce. Jednak w poświęconym mu hagiograficznym filmie fabularnym zagrał - i podobno sam wyreżyserował swoją scenę. Swoją drogą, bodaj najsłabszą w całej produkcji.
Glemp, współautor bezkrwawych przemian w Polsce w roku 1989 i po swojemu na pewno mąż stanu dużego kalibru, to wciąż postać zagadkowa. Jego osobowość przytłacza ostatnio obsesja na punkcie Świątyni Opatrzności Bożej - ale nie zmienia to faktu, że kardynał jest jednym z najbardziej fascynujących ludzi Kościoła w Polsce.
Kardynał Glemp zawsze myślał dość niezależnie. Oprócz wątpliwości charakterologicznych (Popiełuszko był człowiekiem bardzo trudnym we współżyciu i niewolnym od wad) istnieje tu pewien moment kluczowy. Otóż wiele osób w polskim Kościele nie daje się zwariować IPN-owskiej histerii i szczerze wątpi, czy w przypadku Popiełuszki istotnie zachodzi męczeństwo za wiarę. Zdaniem tych ludzi niepodobna kanonizować kogoś, kto został zamordowany wyłącznie z uwagi na swą działalność polityczną.
Ten moment wciąż jest kontrowersyjny. Propaganda PRL głosiła, że Popiełuszko był głównie działaczem politycznym - a dopiero potem księdzem. Propaganda środowisk prawicowych twierdzi dziś, że walka o wolność była religią: i odwrotnie (o ile nie lewicowała, jak w Ameryce Łacińskiej). Słowem, obiektywna ocena działalności Popiełuszki wciąż jest niemożliwa.
W latach PRL Glemp był nastawiony realistycznie. Dlatego znajdował się w opozycji do bardziej idealistycznego Jana Pawła II - który od początku szerzył kult Popiełuszki. Kult, swoją drogą, rozwijany już za pomocą
produkcji filmowych nawet w popkulturze.
A jak było naprawdę? Popiełuszko zginął wskutek walk wewnętrznych w kierownictwie PRL. Symbol potwornej zbrodniczości tego ustroju wciąż dla wielu środowisk jest na wagę złota. Jak było naprawdę, stanowi więc sprawą drugorzędną. Prymas Glemp, jako realista, na pewno to rozumie.
A mimo to nie daje się zwariować.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
stefani
Dołączył: 20 Maj 2009 Posty: 315
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 21:51, 18 Maj '10
Temat postu: |
|
|
multipro napisał: | Wszystko to ładnie ale jakże poniewczasie. Teraz kiedy społeczeństwo jest już polityką
zmęczone i ogłupiałe od mediów? Teraz kiedy już pokolenia się wymieniły?
Tak dopiero teraz można zacząć ujawniać tę półprawdę ogólnie rzecz ujmując. |
Multipro - nie krępuj się, śmiało uzupełniaj luki.
_________________ Cenzura, Dezinformacja, Agentura na forach
viewtopic.php?t=7581&start=0&postdays=0&postorder=asc&highlight=
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
multipro
Dołączył: 15 Lis 2007 Posty: 275
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 07:01, 20 Maj '10
Temat postu: |
|
|
.
.
JerzyS, to o Glembie bracie prymasa Glempa jest przeciekawe. Pierwszy raz o tym słyszę
i naturalnie sprawdzam. Otóż faktycznie tak jest, brat prymasa od 70 tych lat był w PZPR
i zmienił nazwisko na Glemb. Przy tym tłumaczył się, że to wskutek pomyłki przy wydawniu
pierwszego dowodu kiedy miał 18 lat. Akurat to prawda, przecież wystarczy tylko zgłosić
do urzędu pomyłkę i po sprawie. W innym miejscu głoszą, że to w metryce prymasa
doszło do pomyłki. Ogólnie dezinformacja, pięknie okraszona zupełnym pominięciem
rodzeństwa prymasa Glempa w jego oficjalnej biografii ze strony episkopatu.
Moim zdaniem, oznacza to wczesne „namaszczenie” Glempa przez tych co kazali zmienić nazwisko jego bratu. Bo przecież bezpieka dobrze wiedziała o tych więzach rodzinnych, to społeczeństwo miało nie wiedzieć. A zadbała o to bezpieka, czyli kim od samego początku był Glemp (późniejszy prymas)? Kim był, dało o sobie znać w kontakcie z uczciwym, bezkompromisowym księdzem Jerzym, którego wielbiły tłumy. Popiełuszko nie dał się złamać Glempowi, a przy tym okazało się kim naprawdę jest Glemp (rola kościoła w przemiane) i było zagrożenie, że Popiełuszko to zrozumie i informacja ta dotrze do tłumów. Wówczas światowa operacja przemiany układu politycznego była by trudniejsza do przeprowadzenia, a ponadto wydało by się prawdziwe sterowanie tą przemianą i obszary kontrolowane przez władzę tzn. zarówno „solidarność” jak i kościół.
Dlatego śmierć ks. Popiełuszki była tak drastyczna i spektakularna, by tym bardziej odciągnąć społeczną uwagę od prawdziwej roli kościelnego zwierzchnictwa.
Stefani, zupełnie nie krytykuję Twojej inicjatywy a tylko metodę dezinformacji „na Normana Daviesa”. To takie objawianie prawdy ostatecznej przez historycznych Lepperów. Na początku hosanna a później wiadomo co.
Także, jak widzisz, całkiem śmiało uzupełniam luki, może jakiś komentarz?
_________________ viewtopic.php?p=178889#178889
Ograniczenie do 1 postu dziennie, blokada
na zakładanie tematów.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
stefani
Dołączył: 20 Maj 2009 Posty: 315
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 12:39, 20 Maj '10
Temat postu: |
|
|
multipro napisał: | Stefani, zupełnie nie krytykuję Twojej inicjatywy a tylko metodę dezinformacji „na Normana Daviesa”. To takie objawianie prawdy ostatecznej przez historycznych Lepperów. Na początku hosanna a później wiadomo co.
Także, jak widzisz, całkiem śmiało uzupełniam luki, może jakiś komentarz? |
Starsi wiekiem pamiętają zapewne prof. Wieczorkiewicza z reżimowej PRL`owskiej telewizji, a każdy myślący człowiek wie co to znaczy. Kwestia pomijania pewnych fragmentów historii, przy jednoczesnym uwypuklaniu innych to odrębne zagadnienie, warto mu poświęcić więcej miejsca, a nawet cały odrębny temat. Jednak nie przekreślam całkiem prof. Wieczorkiewicza, bo to co pisze dla wielu ludzi i tak jest całkowitym novum, które wymaga oczywiście uzupełnienia, aby uzyskać klarowny obraz całości. Do czego pragnę właśnie zachęcić uczestników dyskusji.
PS. Multipro, jeżeli moja poprzednia zachęta zabrzmiała nieco pretensjonalnie to był to efekt niezamierzony.
_________________ Cenzura, Dezinformacja, Agentura na forach
viewtopic.php?t=7581&start=0&postdays=0&postorder=asc&highlight=
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Jermaj
Dołączył: 14 Wrz 2008 Posty: 99
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 13:46, 23 Maj '10
Temat postu: |
|
|
Czy mnie pamięć myli, czy temat został usunięty z Tematy Ogólne?
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
Jermaj
Dołączył: 14 Wrz 2008 Posty: 99
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 15:08, 23 Maj '10
Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
nomorenazi
Dołączył: 03 Lip 2008 Posty: 386
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 17:10, 23 Maj '10
Temat postu: |
|
|
Do posłuchania audycja radiowa
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
pszek
Dołączył: 18 Kwi 2010 Posty: 2310
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 22:40, 23 Maj '10
Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
stefani
Dołączył: 20 Maj 2009 Posty: 315
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 08:32, 24 Maj '10
Temat postu: |
|
|
Jermaj napisał: | Czy mnie pamięć myli, czy temat został usunięty z Tematy Ogólne? |
Zgadza się, ktoś go przeniósł do tego działu, z "z Dyskusje ogólne" został też usunięty mój temat o psychopatach...
_________________ Cenzura, Dezinformacja, Agentura na forach
viewtopic.php?t=7581&start=0&postdays=0&postorder=asc&highlight=
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
nomorenazi
Dołączył: 03 Lip 2008 Posty: 386
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 22:46, 24 Maj '10
Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
pszek
Dołączył: 18 Kwi 2010 Posty: 2310
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 23:14, 24 Maj '10
Temat postu: |
|
|
Czy mi się wydaje ,czy tytuł tego tematu brzmi : napiszmy od nowa historię Polski (czy jakoś tak ) Jeśli mi sie nie wydaje ,to co mają znaczyć te ustawiczne "odsyłacze" do RM ,które trzeba trafu reprezentuje nurt historii "tradycyjnej" żeby nie powiedzieć ,zmitologizowanej.Przypominam że nieboszczyk Wieczorkiewicz był zagorzałym wrogiem owego nurtu.Przypominam również że zgodnie z poglądami Wieczorkiewicza ( i nie tylko jego) decyzja o Powstaniu Warszawskim była zbrodnią przeciwko narodowi polskiemu i dlatego w tym temacie bardziej zasadne jest rozpatrywanie treści umieszczonych na stronie http://www.powstanie.pl/ niż wysłuchiwanie bożoojczyźnianych pogadanek w RM
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
pszek
Dołączył: 18 Kwi 2010 Posty: 2310
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 19:39, 28 Maj '10
Temat postu: |
|
|
Grupa posłów partii konserwatywnej domaga się "dokonania prawnej oceny okupacji (przez Polskę) Wileńszczyzny w latach 1920-1939" i proponuje, żeby na cmentarzu na Rossie powstał pomnik upamiętniający "ofiary złamania (przez stronę polską) Umowy Suwalskiej z 1920", dotyczącej porozumienia w sprawie zawieszenia broni i ustalenia linii demarkacyjnej na Suwalszczyźnie. http://polonia.wp.pl/kat,1010223,title,P.....;_ticrsn=3
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
multipro
Dołączył: 15 Lis 2007 Posty: 275
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 12:39, 29 Maj '10
Temat postu: |
|
|
multipro napisał: | .
A jeżeli pójść drugim torem myślenia, że właśnie nie było żadnego cudu tylko określony powód to jaki by on mógł być? Przecież jak na tamte (i nie tylko tamte) czasy było to ogromne wydarzenie, nagle utworzyć (czy aby?) wolny, duży kraj w centrum europy o tak ważnym położeniu geopolitycznym. A więc dlaczego „dano” nam Polskę, ot tak sobie z sympatii świata do Polaków? Jakiej sympatii pytam się? Czy ten brak sympatii świata nie dał o sobie znać w 20-leciu międzywojennym? A więc dlaczego „dano” nam Polskę??? |
.
.
Nawiązując ponownie, do tej konsekwentnie pomijanej, a przecież logicznej i zgodnej z normami, koncepcją fundamentu historii „wolnej Polski”, a mówiącej o rozegraniu globalnej akcji znanej jako II Wojna Światowa. Dodam, że Powstanie Warszawskie jest jakby takim przedsięwzięciem w pigułce. Tak samo niezrozumiałe jest jego rozpoczęcie jak i „nadanie” Polsce niepodległości. Dwudziestolecie międzywojenne to niemoc powstańców. Klęska powstania to klęska wrześniowa, tak samo nieunikniona i tak samo przygotowana (w dwudziestoleciu).
Nad Wojną jak i nad powstaniem unosi się ten sam niewidzialny (lub niewidziany przez
historyków) tajemniczy koordynator działań, dla którego nie ma granic władzy. To on
koordynuje świat przedwojenny, także ci sami zapewniają koordynację Niemców i Rosjan w Powstaniu Warszawskim. Także przed decyzją o powstaniu, świat jakoś dziwnie nabiera wody w usta, nie ma porad, symulacji, wsparcia (w praktyce).
Dalej, przed i w trakcie Powstania widać skoordynowane kierowanie nim obliczone właśnie na jak największe straty polskie. Wręcz na powojenne złamanie kręgosłupa wiodącemu ośrodkowi inteligencji polskiej, co zresztą całkowicie się udało.
Te wydarzenia stają się zrozumiałe, kiedy patrzeć na nie przez perspektywą przyczyn i skutków, z założeniem jednej władzy na świecie. Wtedy to staje się zrozumiały prawdziwy cel Powstania Warszawskiego. Bo celem było przygotowanie (osłabienie elit/ducha) Polski na czas „po wojnie” pod okupacją sowiecka. Dlaczego Niemcy mieli by to wówczas realizować? Bo całą wojną zarządzali ci co rzekomo nie wiedzieli o obozach koncentracyjnych.
Dużo skrywanych faktów o Powstaniu Warszawskim w tym linku
http://www.powstanie.pl/
Słowem, to co zarzucam tej „nowej historii”, jest to kontynuacja pomijania w poszukiwaniach, kreowania historii przez jeden ośrodek władzy. Także zupełne milczenie na ten temat, pomijanie w analizach przypomina takie z góry wykluczanie zamachu w Smoleńsku. Przy tym, na jaki fragment historii nie spojrzeć nie wykluczając tego założenia, to nagle stają się zrozumiałe takie zagadki historyczne jak „nadanie”
Polsce niepodległości 1918 do Zimnej Wojny, a w tym Powstanie Warszawskie.
Termin „teoria spiskowa” służy właśnie blokowaniu, wyśmiewaniu takich analiz bez
uzasadniania przyczyn, bo podawanie ich może być łatwo zweryfikowane jako błędne
lub fałszwe. Czyli "teoria spiskowa" to nic innego jak ucieczka od merytorycznej dysjusji, a stosuje się ją tylko wówczas kiedy sprawa jest nie do obrony w inny sposób, lub kiedy obrona może rozwijać wiedzę "przeciwnika" w ważnych dla władzy
kwestiach.
_________________ viewtopic.php?p=178889#178889
Ograniczenie do 1 postu dziennie, blokada
na zakładanie tematów.
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
pszek
Dołączył: 18 Kwi 2010 Posty: 2310
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
|
Wysłany: 21:24, 03 Cze '10
Temat postu: |
|
|
Zagadka z Malborka. Jak zginęło 2000 Niemców?
Polscy lekarze sądowi zbadali kości ludzkie znalezione w Malborku i przedstawili ekspertyzę. Nie potwierdza ona masakry na Niemcach pod koniec wojny. Lecz jak zgineło tych 2000 osób? - SpiegelOnline szuka odpowiedzi.
Co to znaczy że prokurator Włodarczyk "stawia hipotezy" ? Po to jest prokurator żeby (w przypadku gdy mu coś nie pasuje) wszcząć śledztwo.
Skoro ekspertyzy nie potwierdzają tego że masakra miała miejsce pod koniec wojny to może miała miejsce kiedy indziej,na przykład w środku wojny.Albo na początku.
Czy polscy historycy są w stanie pomóc Spiegelowi w znalezieniu odpowiedzi na dręczące ich pytanie?A może autor tego tematu jakoś ulży Spiegelowi ?
|
|
|
Powrót do góry
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów
|
|