nie mam w zwyczaju odgórnie zakładać, że nie ma par homoseksualnych, nadających się do roli rodziców, ale jak tak sobie patrzę na tę walkę homoseksualistów o równouprawnienie etc., to odnoszę wrażenie, że kwestia adopcji tj. też i same dzieci stają się niejako jednym z przedmiotów, takich narzędzi mających na celu pokazanie nam, heterykom, właściwie to nie wiadomo czego;
dzieci, których dobro zdaje się schodzić na dalszy plan są w tym wszystkim takim gadżetem; liczy się to, żeby coś światu udowodnić, postawić na swoim i zrealizować ideę;
takie jest przynajmniej moje subiektywne odczucie i jeżeli ono mnie nie zwodzi i jeżeli nie jestem w ciężkim błędzie, to nic dobrego nie może z tego wyniknąć, bo to takie sztuczne i siłowe forsowanie czegoś, co tak naprawdę wielu homoseksualistom (nawet tym zaangażowanym w te wszystkie kampanie), tak w głębi ducha nie jest potrzebne; oczywiście nie przykładam tego do wszystkich, ale większość znanych mi homoseksualistów, dzieci raczej mieć nie chce, a niektórzy z nich po prostu ich mieć nie powinni;
sam nie wiem, mam nadzieję, że nikogo swoim spostrzeżeniem nie krzywdzę; może gdzieś jestem w błędzie i może ktoś mnie o tym jakoś solidnie przekona...
na pewno nie bez znaczenia jest, że dość podobne zdanie w tej kwestii miała kiedyś pewna moja bardzo serdeczna znajoma, lesbijka z kraju Basków, z którą spędziłem parę miesięcy w jednym mieszkaniu w Madrycie;
są różne wyjątki, przeważnie chodzi o ludzi po 40tce, ale ogólny klimat środowiska jest jaki jest; i wiele homoseksualnych osób nieoficjalnie to przyznaje, bywa, że nawet ci zaangażowani w "walkę";
cóż, uważam, że homofobem nie można mnie nazwać; zawsze będę sprzeciwiał się chamstwu i pogardzie, co nie oznacza, że od razu ze wszystkim się zgodzę; no i jeszcze raz podkreślam, że wszystkich do jednego wora nie można wrzucić...
myślę, że panie wspomniane w artykule odstają od pewnej normy i jakoś sobie to wszystko sensownie poukładały; tak to przynajmniej wygląda; są w stałym związku od 20 lat i chyba rzeczywiście są zdolne dać temu dziecku sensowną opiekę i miłość;
w ogóle sam osobiście odnoszę wrażenie, że z dwóch wariantów, znacznie racjonalniejsza jest perspektywa wychowywania dziecka przez dwie lesbijki niż ma to miejsce w przypadku dwóch gejów;
ciekaw tylko jestem na ile Europejski Trybunał Praw Człowieka, kierował się w swoim postanowieniu gruntowną oceną tych pań jako potencjalnych rodziców, sporządzoną w oparciu o opinię specjalistów głowologów, na ile zaś poprawnością polityczną, która jest jednak pewną pułapką;
dowodem na to jaka to pułapka jest model szwedzki, w którego świetle wszystko to co tutaj napisałem zostałoby uznane za przejaw ciężkiej homofobii i skończyłoby się zapewne szarpaniem mnie przez kogoś w sądach;
oczywiście, że werbalna i fizyczna agresja oraz pogarda wobec homoseksualistów tylko dlatego, że są homoseksualistami jest niedopuszczalna, ale fakt, że nawet w przypadku kulturalnej krytyki i polemiki z jakąś tam ich postawą w jakiejś tam kwestii, często kończy się przypięciem łatki pt. "homofob" to przegięcie w drugą stronę;
o kurde, ale się naprodukowałem