Ukraińscy radykałowie ostrzelali autobus z turystami
21 lutego w obwodzie rówieńskim radykałowie ostrzelali autobus z białoruskimi turystami. Jechali oni na wypoczynek w Karpaty. Ranny został kierowca, obywatel Rosji. W ciężkim stanie został on przewieziony do szpitala pod Brześciem. Wśród pasażerów nikt nie ucierpiał, wszyscy powrócili do kraju.
Po tym incydencie białoruskie MSZ zaapelowało do obywateli Białorusi, by odłożyli wyjazdy na Ukrainę, szczególnie do Kijowa. MSZ Rosji zażądało z kolei od ukraińskich organów ochrony porządku publicznego i tych, którzy kontrolują radykalne siły na Ukrainie, zapewnienia bezpieczeństwa ludności cywilnej.
Gieroje ostrzelały autobus
a Slovaki:
Wczoraj, 14:06
Słowacja jest przeciwna izolacji Ukrainy
Sł
Z Ukrainy napływają coraz bardziej niepokojące informacje. Zamieszki ogarnęły miasta na zachodzie kraju – Lwów, Iwanowo-Frankowsk i Tarnopol.
W Użgorodzie na granicy ze Słowacją protestujący zajęli siedzibę zakarpackiej obwodowej administracji państwowej, wyłamali drzwi i wyprowadzili z budynku pracowników. W akcji udział wzięło do 1000 osób. Kiedyś, w czasach radzieckich, w maju otwierało się granicę i miejscowi mieszkańcy z obu stron
sadzili „ogród przyjaźni”. Dzisiaj Słowacja obawia się o swoją granicę z Ukrainą. Oto co powiedziała w specjalnym wywiadzie dla „Głosu Rosji” rzeczniczka przewodniczącego rządu Słowacji, Beatrice Szabóová:
Na posiedzeniu rządu minister spraw zagranicznych Słowacji Miroslav Lajčák poinformował o sytuacji na Ukrainie. Mogę powiedzieć, że
jesteśmy głęboko zaniepokojeni przemocą, w którą przerodziła się konfrontacja władzy i opozycji zarówno w Kijowie, jak i innych ukraińskich miastach.
W rezultacie zginęły dziesiątki ludzi, a kilkuset odniosło obrażenia. Rząd Słowacji potępia każdą formę przemocy i wzywa do niezwłocznego jej zaprzestania i rezygnacji z niej w przyszłości.\\
Naszym zdaniem, jedynym konstytucyjnym sposobem wyjścia z kryzysu mogą być rozmowy między władzą, opozycją i społeczeństwem cywilnym.
Tylko tym sposobem można osiągnąć wdrożenie niezbędnej reformy konstytucyjnej i przeprowadzenie demokratycznych, transparentnych wyborów prezydenckich.
Republika Słowacji chciałaby widzieć stabilną, demokratyczną i kwitnącą Ukrainę.
Jesteśmy przeciwko jej izolacji, ponieważ nie odpowiada to ani ukraińskim, ani słowackim interesom.
W najbliższym czasie zbierze się Rada Bezpieczeństwa Słowacji, aby omówić rozwój wydarzeń na Ukrainie.
Potwierdzi ona gotowość do natychmiastowej reakcji na zmianę sytuacji.
W ostatnim czasie stale monitorowana jest granica z Ukrainą.
Na razie jednak nie odnotowaliśmy ani wzrostu napływu imigrantów, ani popytu na wizy.
Jednak w przypadku niebezpiecznego rozwoju wydarzeń, związanego z przemocą i anarchią, strona słowacka niezwłocznie zareaguje.
Piotr Iskenderow
Wczoraj, 18:23
„Eurokomunałka” dla Brukseli
„Eurokomunałka” dla Brukseli
Foto: en.wikipedia.org
Na tle odgłosów walk ulicznych w Kijowie w zawrotnym tempie nasilają się napięcia w sąsiednim z Ukrainą kraju – Mołdawii.
Pod koniec luttego po przerwie mają być wznowione negocjacje w sprawie uregulowania kwestii naddniestrzańskiej
– uczestnicy procesu śpieszą się więc z ugruntowywaniem swych pozycji. W Parlamencie Europejskim zapanowało niezadowolenie z powodu postawy prezydenta Rumunii Traiana Basescu,
w Mołdawii wyraźnie widoczne jest rozczarowanie Unią Europejską. Naddniestrze z kolei coraz aktywniej opowiada się za zintegrowaniem się z Rosją.
W zawiłościach sytuacji usiłował zorientować się komentator „Głosu Rosji” Piotr Iskenderow.
Powodem dla nowej eskalacji napięć – na szczęście, na razie tylko słownych – stało się bezprecedensowo sztywne oświadczenie złożone w Parlamencie Europejskim przez lidera grupy socjalistów i demokratów Hannesa Swobodę
– „Jest nader dziwne, że w czasie, gdy Mołdawia znajduje się w trudnej sytuacji, prezydent Rumunii pragnie wchłonięcia Mołdawii w tej bądź innej postaci”
– w ten sposób skomentował on niedawne oświadczenie lidera rumuńskiego o tym, że przyłączenie Mołdawii jest traktowane przez Bukareszt jako „projekt narodowy”. Przy tym sam poseł do Parlamentu Europejskiego także nie powstrzymał się przed twierdzeniami nader wątpliwymi. Na przykład, wspomniał on o rzekomej presji wywieranej na Mołdawię przez Rosję. A nawet o wynikającym jakoby zagrożeniu ze strony rosyjskiej stolicy.
W tych słowach scharakteryzował on
współdziałanie Moskwy z Naddniestrzem,
- a przecież przytłaczająca większość ludności tych terenów posiada obywatelstwo rosyjskie.
Przy tym oficjalne stanowisko Rosji polega na uznaniu suwerenności i integralności terytorialnej Mołdawii w jej aktualnych granicach.
Podstawowy patos oświadczenia Hannesa Swobody dobrze mieści się w nurcie prób podejmowanych w celu uratowania za wszelką cenę unijnego programu „Partnerstwa Wschodniego” po klęsce poniesionej na kierunku ukraińskim. Głos zabiera dyrektor kijowskiego centrum badań politycznych i konfliktologii Michaił Pohrebiński:
Wszystko to jest robione w sposób bardzo zręczny. Oto przykład. Przytacza się fakt, powiedzmy, sprzed dwóch tygodni. Tym nie mniej jest on podawany jako dzisiejszy. Jest to dość wyrafinowana praca, jakiej chyba, długo jeszcze będziemy się uczyć. Podobnie, komentarze mogą być przekazywane w odpowiednim streszczeniu, jako dotyczące tego bądź innego faktu – jakoby dokonanego.
Równocześnie, jak można zakładać, same władze mołdawskie postanowiły nieco odciąć się zarówno od Bukaresztu, jak i od Brukseli. W Kiszyniowie coraz donośniejsze są głosy wyrażające niezadowolenie z powodu polityki Unii Europejskiej na kierunku wschodnim. Sprawa najważniejsza z kolei polega na tym, w jakiej postaci Mołdawia może zostać przyjęta do Unii Europejskiej – albo w w swych aktualnych granicach, albo bez Naddniestrza i Gagauzji, które opowiedziały się za integracją euroazjatycką z Rosją. Albo też – co jest marzeniem Basescu – w składzie Rumunii. W tym ostatnim przypadku znów niejasne pozostają losy „zbuntowanych” terenów. Oto komentarz szefa centrum badań politycznych Instytutu Gospodarki Rosyjskiej Akademii Nauk Borysa Szmelowa:
Jak to zawsze zdarza się w historii we wszystkich krajach, w podobnych warunkach ulegają zaostrzeniu stosunki międzyetniczne. Różne siły polityczne zaczynają wykorzystywać kwestię narodowościową do swych własnych celów. Z reguły, siły te podjudzają partie nacjonalistyczne, usiłujące ugruntować swoje pozycje polityczne na fali tegoż nacjonalizmu. Jest oczywiste, że zarówno w Rumunii, jak i na Węgrzech obecnie nasila się nacjonalizm. Ten proces trudno przyhamować, a nawet trudno wyobrazić sobie, do czego może on doprowadzić.
Oto nader znamienny szczegół. Zgodnie z opublikowanymi przez narodową agencję informacyjną AGERPRES wynikami przeprowadzonego w Rumunii w kwietniu 2013 roku sondażu opinii publicznej,
za głównych wrogów swego kraju Rumuni uważają Rosję, Ukrainę i Węgry. W Bukareszcie
coraz częściej mówi się o „odzyskaniu” nie tylko Mołdawii, lecz również Bukowiny należącej aktualnie do składu Ukrainy
. Zresztą, nie mniej często w Bukareszcie padają głosy na rzecz
scalenia z Transylwanią czy też z okolicami miasta Komarno w Słowacji.
Unia Europejska na razie jakoś daje sobie radę ze wstrząsami finansowymi, ale może nie przetrwać podobnej zmiany formatu etnicznego i państwowego. „Scalona Europa”, która podzieliła się na oddzielne, narodowe „domy”, nadal żyje w atmosferze ustawicznych kłótni między sąsiadami – może, taka właśnie wizja prześwituje przez zadymę kijowską?
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles