Cytat: |
Z drugiej strony pamiętam sam, jak byłem małym gnojem w latach 80. i dokładnie 1 maja padał śnieg. |
Precyzując było to w 1985 roku. Pamiętam doskonale bowiem 2 maja tamtego roku stawiłem się do odbycia służby wojskowej.
Ale śnieg w maju to nic specjalnie dziwnego w naszych warunkach klimatycznych. W 2009 na zakończenie majówki 3 ciego maja posypało całkiem zdrowo. (Zapamiętałem bo na letnich oponach wracałem spory kawałek drogi do domu).
Nie podniecam się zmianami pogodowymi. Przeciwnie, podchodzę do nich ze sporą rezerwą, o czym min. jest ten temat.
Prezentując prognozy pogody (i fluktuacje w nich występujące), dowiodłem bezspornie, że będące w użyciu modele pogodowe są dalekie od ideału, mówiąc bardzo oględnie. A mówiąc wprost są do bani przy prognozach 14 dniowych i dłuższych.
Pytanie brzmi dlaczego?
Są dwie możliwości.
Albo dane pogodowe wprowadzane do modeli są do bani, albo same modele nie uwzględniają wszystkich czynników mających wpływ na zmiany pogody.
Na 95% obstawiam wadliwe modele pogodowe.
W takim razie należało by zapytać dlaczego modele są wadliwe? Przecież chyba nie dlatego, że nie potrafimy zapisać procesów zachodzących w atmosferze w postaci wzorów i algorytmów?
Wychodzi na to, że obecne modele nie biorą pod uwagę
istotnych czynników, które jednak mają duży wpływ na pogodę. (Przypomnę, że czynniki te są na tyle istotne, że w prognozach powodowały zmiany o kilkanaście stopni z dnia na dzień). Być może jeszcze nie jesteśmy świadomi wszystkich czynników mających wpływ na pogodę?
Jeżeli tak jest, (a wszystko na to wskazuje), to tych nieznanych czynników nie uwzględniają również modele klimatyczne. W związku z czym mogą okazać się tak trafne jak długoterminowe prognozy pogody.
W historii naszej planety klimat zmieniał się wielokrotnie. To niepodważalny fakt. Zanim na Ziemi pojawili się ludzie było zdecydowanie cieplej. Być może jakiemuś błyskotliwemu klimatologowi przyjdzie do głowy, że stało się tak za sprawą nieopodatkowanych metanowych pierdów dinozaurów.
Wiemy również, iż bywały okresy kiedy stężenie CO2 w atmosferze bywało zdecydowanie wyższe od obecnego. Ale nikomu nie przyszło do głowy, żeby opodatkować wulkany.
Zresztą z tego co wiem są dwie frakcje. Jedna twierdzi, że wzrost temperatury powoduje większą emisję CO2, druga uważa, że jest odwrotnie i że opodatkowanie emisji CO2 rozwiąże "problem" ocieplenia.
Ja jednak uważam, że Ziemia z nami, czy bez nas kieruje się swoimi własnymi rytmami, o których najwyraźniej nie mamy jeszcze bladego pojęcia.