Dołączył: 23 Sty 2009 Posty: 1082
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 05:49, 07 Paź '13
Temat postu: Psychonauci
O psychodelikach na forum zostało powiedziane już wiele, dorzucę jeszcze ten materiał:
Psychonauta: Podróżnik po krainie umysłu, który
eksploruje swoją psychikę używając substancji halucynogennych
lub innych technik zmieniających świadomość.
Psychonauci wierzą, że te duchowe doświadczenia,
odpowiednio przetworzone, wiodą do długoterminowych
pozytywnych korzyści w ich życiach.
Dołączył: 19 Lut 2009 Posty: 1888
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:03, 08 Paź '13
Temat postu:
Z Psychonautyzmem raczej mają mało wspólnego, ponieważ bliżej im do Hermeneutyki obserwując ich zachowanie, choć właściwie to podjarali się dragami i obudził się w nich tani gnostycyzm. Psychonautyzm jest w kręgach okultystycznych bliżej związany z psychologią nieświadomości, a nie jako archetypowe manifestacje psychiki naćpanych koleszków. Goście przeżywają kabalistyczny renesans XV wieku i ot ci psychonauci ehhh hipisowskie podpinki.
_________________ Uwaga - Wypowiedzi autora posiadają jedynie wydźwięk satyryczny celem obnażenia ludzkich lęków i obsesyjnych zachowań społeczeństwa.
Dołączył: 08 Sty 2009 Posty: 655
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 13:01, 10 Paź '13
Temat postu:
wydaje się, że sprowadzasz wszystko do stereotypu... nadajesz ludzkiemu doświadczeniu formę popkulturalnej sieki ( psychonautykę niektórzy mogliby pod to podpiąć wszakże ludzie mają różne odczucia i są różni ; ) ) tak jakbyś od razu przekreślał te doświadczenia, zapominasz o fakcie najważniejszym : najintymniejszym obcowaniu z własnym umysłem.. myślisz że poznawanie siebie jest czymś ograniczone ? " tani gnostycyzm, kabalistyczny renesans " - jedyne ograniczenia jakie mogą tu się pojawić w dodatku nie dotykające istoty samopoznania to TWOJE WŁASNE określające CZYM są owe przeżycia dla konkretnych ludzi mimo, że nie wiesz czym jest dla pojedynczego człowieka jego własna eksplorowana świadomość, bazujesz zawsze na własnym rozpoznaniu ton Twojej wypowiedzi wskazuje na to, że mylisz doświadczenie z nazwaniem go. doświadczenie nazwane zawsze będzie tylko jego echem..... przejawiłeś doslownie piękne ego zniekształcone percepcją
z ciekawości zbadam sobie film
_________________ nie ma żadnej prawdy, wszystko jest tym samym, wielu się załamie, wielu parsknie śmiechem, to wszystko jedno
Dołączył: 17 Lip 2013 Posty: 3097
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 15:36, 10 Paź '13
Temat postu:
Cóż... Zawsze znajdzie się "spec", który rzuci garść terminów a po niej najchętniej rzuciłby garścią prochów, bo to "nienormalne". Tylko czym się różnią substancje z recepty od psychokatywnych? Ano tym, że po tych z recepty nie doświadczysz czegoś co może zmienić twoje życie na lepsze.
Psychedeliki to jedne z najbezpieczniejszych - z fizjologicznego punktu widzenia - substancji, a wiele z nich występuje naturalnie lub stanowią (jak lsd) pół syntetyk.
Wiem jedno - doświadczenia po tego typu substancjach wymykają się zdolnościom opisowym ludzkiego języka. I naprawdę szczerze polecam każdemu przynajmniej raz spróbować (lsd lub dmt). Te substancje nie uzależniają ani fizycznie ani - co ważniejsze - psychicznie, więc są bezpieczniejsze niż cannabis
Dołączył: 19 Lut 2009 Posty: 1888
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 20:26, 10 Paź '13
Temat postu:
@Naznaczony
Nie wiem jakoś zarzuciłem zwyczaj uosabania Trip'ów po dragach jakiekolwiek by one nie były z przejawem boskich doświadczeń czy jakiejś intymności. Miewałem ich wiele zatem wynika to z mojego doświadczenia, albowiem też byłem zajarany psychodelikami jak oni. Jednak wszystko się przejada i później przestaje zaskakiwać. Potrafię kontemplować świadomość w swojej czystej postaci i cieszyć się nią lub modulować podczas eksterioryzacji gdy brakuje mi solidnego kopa w inny wymiar. Wszystko co najlepsze w umyśle już się znajduje, więc jeśli ktoś nie potrafi tego ujarzmić lub otworzyć bez tych rzeczy to jego problem i słabość. Tylko niech nie robi z tego nie wiadomo jakiej magii, zwyczajnie się nawpierdala i czeka aż go jebnie bania.
De99ial
Co do grzybów to wstrzymaj się z zajebistym bezpieczeństwem (już obojętnie jakie grzyby). Szanuj wątrobę. To samo dotyczy meskaliny. Fajne na jeden, dwa razy owszem. Wszystko może zmienić twoje życie na lepsze, zależy tylko czy dobrze sobie to w głowę wkręcisz i temu zawierzysz tak samo jak inni w alfa-aminoketony, albo opioidy. Są bardziej destrukcyjne, uzależniające i możesz wierzyć lub nie po zarzyciu chwyciłbyś mnie za dłoń i powiedział "niczego więcej mi nie potrzeba".
To jak defniujemy psychodeliki w tej chwili nie ma w ogole odniesienia w stanie czystej świadomości, a jednak zapewne rozgraniczacie psychodeliki i opiody na te dobre i złe. Dlaczego nie poświęciliście się aż tak doświadczeniu zawartemu w tripie? Dlatego, gdyż nie jesteście póki co pozbawieni czystości umysłu i jest on podstawowym wzorcem rozumowania.
_________________ Uwaga - Wypowiedzi autora posiadają jedynie wydźwięk satyryczny celem obnażenia ludzkich lęków i obsesyjnych zachowań społeczeństwa.
Dołączył: 17 Lip 2013 Posty: 3097
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 17:06, 11 Paź '13
Temat postu:
Venom napisał:
De99ial
Co do grzybów to wstrzymaj się z zajebistym bezpieczeństwem (już obojętnie jakie grzyby). Szanuj wątrobę. To samo dotyczy meskaliny. Fajne na jeden, dwa razy owszem. Wszystko może zmienić twoje życie na lepsze, zależy tylko czy dobrze sobie to w głowę wkręcisz i temu zawierzysz tak samo jak inni w alfa-aminoketony, albo opioidy. Są bardziej destrukcyjne, uzależniające i możesz wierzyć lub nie po zarzyciu chwyciłbyś mnie za dłoń i powiedział "niczego więcej mi nie potrzeba".
Dzięki za słowa ostrzeżenia. O grzybach myślałem kiedyś kiedy miałem kontakt z doświadczonym grzybiarzem. Obecnie kontakt się urwał i porzuciłem te myśli. Meskalina i inne tez jakoś do mnie nie trafiają. Póki co mam doświadczenia z lsd (jedna podróż, szykuję się do drugiej - bardzo ciekawe doświadczenie, podobne do ayahuaski jak dla mnie, ale takie bardziej krystaliczne, trudno opisać, większość odbywała się na poziomie wrażeń i uczuć niż na poziomie zmysłów i czucia fizycznego) oraz zamierzam spróbować changi (taka aya ale w wersji do palenia, 45% dmt). Z psychedelików właściwie tylko te dwie substancje mnie interesują i podchodzę do nich dość specyficznie.
Ciekawe jest to, że za młodu zupełnie mnie to nie ciekawiło i nie ciągnęło, z cannabis przygodę zacząłem w wieku 27 lat i zrobiłem to świadomie. Teraz pojawiły się właśnie lsd oraz dmt, ale podchodzę do nich w pewien sposób "edukacyjnie" - podróż nie jest dla mnie "po prostu hajem" czy "zjazdem na bani" ale konkretną wyprawą w konkretnym celu - lepsze poznanie siebie, swojego wnętrza, otaczającego świata, itd. czyli nie szukanie wrażeń a coś więcej.
Generalnie jestem zdania, że sami przyciągamy narzędzia, które w danym momencie działają dla nas najlepiej. Ważne jest to aby - kiedy przyjdzie moment, w którym przestaną działać i wypełnią swą rolę - nie przywiązywać się do nich i pozwolic im odejść. Wtedy jesteśmy raczej bezpieczni
Heroina, ogólnie opiaty, mnie nie interesuje. Podobnie kokaina i jeszcze wiele innych substancji, ale niewykluczone, że byłoby tak jak piszesz. W każdym razie ja chcę jeszcze spróbować MDMA ale z bliską i ważną mi osobą.
Venom napisał:
To jak defniujemy psychodeliki w tej chwili nie ma w ogole odniesienia w stanie czystej świadomości, a jednak zapewne rozgraniczacie psychodeliki i opiody na te dobre i złe. Dlaczego nie poświęciliście się aż tak doświadczeniu zawartemu w tripie? Dlatego, gdyż nie jesteście póki co pozbawieni czystości umysłu i jest on podstawowym wzorcem rozumowania.
Dlatego medytuję, aby właśnie oczyszczać świadomość z natłoku myśli. W ogóle współcześnie za dużo myślimy, za mało czujemy, tak naprawdę Aby czuć tak naprawdę trzeba wyciszyć myśli, pozwolić wygasnąć emocjom (emocje to takie flary, eksplozje, które zaburzają ocenę sytuacji, pod ich wpływem robimy rzeczy, których żałujemy; uczucia dają wewnętrzne poczucie harmonii) i dopuścić uczucia do warstwy doświadczania. Niestety wielu ludzi myli jedno z drugim i w sumie nie jest to jedyna rzecz, która jest rozmyta.
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20450
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 18:08, 11 Paź '13
Temat postu:
Venom napisał:
Nie wiem jakoś zarzuciłem zwyczaj uosabania Trip'ów po dragach jakiekolwiek by one nie były z przejawem boskich doświadczeń czy jakiejś intymności. Miewałem ich wiele zatem wynika to z mojego doświadczenia, albowiem też byłem zajarany psychodelikami jak oni. Jednak wszystko się przejada i później przestaje zaskakiwać.
Serio?
Ja za każdym razem jak mam znowu wsadzić sobie trzy puzle pod język, to też odwlekam ten moment, czasem i miesiącami.
Ale bynajmniej nie dlatego że mi się to "przejdało" - szczerze: ja się tego przeżycia po prostu boję.
Tzn. nie że się boję w sensie dosłownym, racjonalnie, że stanie mi się realna krzywda. Bardziej boję się tak jakbym miał właśnie wyskoczyć z samolotu... i co prawda ze spadochronem, ale myślę sobie, że właściwie to może jednak jutro...
Moim zdaniem psychodeliki się nie przejadają - one po prostu po pewnym czasie, w pewnym wieku, zaczynają być zbyt straszne. W tym wieku w którym człowiek nie ma już tych samych jaj co w młodości - i niestety nie jest to dla niego wtedy dobra wiadomość.
Dołączył: 19 Lut 2009 Posty: 1888
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 20:36, 11 Paź '13
Temat postu:
Może dla ciebie to zawsze straszne. Nie powiem, że po psychodelikach nie zdarzały się bad trip'y, bo bym skłamał. Nastawienie do tripa ma znaczenie, jak pare razy się "zesrałeś" w tripie to będzie wracać jak mantra jeśli poddasz się autosugestii . Tak samo czasem popierdolone OOBE wracają, że musiałbyś stworzyć osobny język dla tak chorego doświadczenia. Zdemonizujesz w sobie ten stan i co gorsza racjonalnie wytłumaczysz z punktu psychologicznego to będzie tak jak sobie tego zażyczyłeś. Jak już poświęcasz na porzygotowania mentalne miesiące to może udaj się na ceremonię Ayahuaski, bo puzle zniekształcą ci obraz rzeczywisty, a po DMT możesz już, że tak powiem bez spadochronu. Puzle chowają się do OOBE a OOBE chowa się do DMT, więc jeśli sugerujesz mi że się boję to pomyśl, że nie raz główną intencją przed eskterioryzacją jest właśnie podróż w nieznane. Czujesz ten dreszczyk. Wskoczysz i posiatkuje cię na molekuły krata? z żrącego kwasu? w miejscu?, w którym czas leci od tyłu a scenografię widzisz myślami, bo zmysł wzroku, który i tak sobie uroiłeś nie nadąża rejestrować zmian, a obok rozgrywają się inne twoje historie. Bywają lżejsze bardziej "trójwymiarowe" tzw zdolne do rejestracji łatwiej naszym słownikiem
Zarzucaj nawet 4 twój wybór, ale są lepsze zabawki, tak apropos gdzieś czytałem że zdarzyli się agenci co wstrzykiwali od razu w pień mózgu. Nawet nie mieli czasu na wejście. .
_________________ Uwaga - Wypowiedzi autora posiadają jedynie wydźwięk satyryczny celem obnażenia ludzkich lęków i obsesyjnych zachowań społeczeństwa.
Dołączył: 08 Sty 2009 Posty: 655
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 08:01, 12 Paź '13
Temat postu:
Bimi napisał:
Moim zdaniem psychodeliki się nie przejadają - one po prostu po pewnym czasie, w pewnym wieku, zaczynają być zbyt straszne. W tym wieku w którym człowiek nie ma już tych samych jaj co w młodości - i niestety nie jest to dla niego wtedy dobra wiadomość.
wiesz może tu nie chodzi o ' jaja ' tylko o nieukształtowane jeszcze w pełni wzorce za dzieciaka w pewnym wieku życia gdzie jesteś już ugruntowaną przerobioną jednostką najogólniej mówiąc przez system dbającą o swoją rodzinę status i takie tam, pojawia się strach związany z porzuceniem tego wszystkiego... swojej własnej konceptualnej rzeczywistości iluzji i społecznych norm które pomagają ego się określać... nic dziwnego że jednostki "dojrzałe " obawiają się takich doświadczeń skoro za chwile ma się rozpaść w drobiny to w co wierzyły całe życie a jednostkowa rzeczywistość buduje się niczym twierdza z wiekiem stając się solidnym konstruktem ego, gdzie mury i baszty stanowią jej uwarunkowania, role społeczne, marzenia i indywidualną historię. a to nagle przepada, otchłań w której nic z dotychczasowego życia nie ma sensu - to MUSI być straszne ; D
_________________ nie ma żadnej prawdy, wszystko jest tym samym, wielu się załamie, wielu parsknie śmiechem, to wszystko jedno
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20450
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 09:09, 12 Paź '13
Temat postu:
semantyka. sam napisałeś, że 'obawiają się takich doświadczeń' (a przecież pamiętają z młodości, że wcale nie bolały) - czyli chodzi o 'jaja'. które na jakimś etapie stracili...
w każdym razie moim zdaniem w momencie gdy już się boisz porzucić na parę godzin te swoje ego - wtedy jesteś już starym prykiem, bez ciekawości poznania, który zasadniczo przestał ewoluować i już się tylko starzeje.
Dołączył: 19 Lut 2009 Posty: 1888
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 12:04, 12 Paź '13
Temat postu:
Tej tej, bo jeszcze mi tu w Boga zaczniecie wierzyć "starcy" , a to już może być regres a nie zatrzymanie ewolucji
_________________ Uwaga - Wypowiedzi autora posiadają jedynie wydźwięk satyryczny celem obnażenia ludzkich lęków i obsesyjnych zachowań społeczeństwa.
Dołączył: 08 Sty 2009 Posty: 655
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 12:18, 12 Paź '13
Temat postu:
ale pytanie brzmi w którego ?
_________________ nie ma żadnej prawdy, wszystko jest tym samym, wielu się załamie, wielu parsknie śmiechem, to wszystko jedno
Dołączył: 19 Lut 2009 Posty: 1888
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 16:14, 12 Paź '13
Temat postu:
ta? Arcyciekawe....
_________________ Uwaga - Wypowiedzi autora posiadają jedynie wydźwięk satyryczny celem obnażenia ludzkich lęków i obsesyjnych zachowań społeczeństwa.
Dołączył: 06 Sty 2013 Posty: 26
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 17:04, 12 Paź '13
Temat postu:
Śmiem twierdzić, że jest tak jak mówi Bimi. Im jesteśmy starsi, tym więcej chcemy spokoju, tj nie ciągnie nas już tak do eksperymentowania.
Do tematu dodam własną historię, gdy raczej nieświadomie naciąłem się na doświadczenie psychodeliczne, które w momencie gdy osiągało 'peak' utwierdzało mnie, że ten stan doprowadzi mnie do śmierci.
Jako, że jestem intensywnym i długodystansowym użytkownikiem MJ cierpię na związane z tym słabości. Zdarzyło się tak, że dłuższy czas, tj. ok 2 tygodni była posucha, a mi przytrafiło się kilka słabszych akcji, które chciałem przemyśleć 'na spokojnie'
Z nudów natrafiłem w necie na to co zostało z dopalaczy, czyli ResearchChemicals i sklepy, które praktycznie niczym nie różnią się od pierwotnych miejsc z dopałkami. Nie rozwodząc się, zakupiłem pakiet o nazwie "Mocarz". Był to chyba najmocniejszy z tego asortymentu. Wybrałem go naiwnie podbudowany wieloletnim doświadczeniem z MJ, a także doświadczeniem z pierwotnymi dopalaczami, gdyż zdarzyło mi się zapalić kilka razy coś co nazywało się smartshiva, czy jakoś tak. Faktem jest, że z tą shivą coś było nie tak, bo bardzo zjebane myśli pojawiały się w głowie. Po zakupie, nabiłem szkło, bo przeważnie tylko tak aplikuję i postanowiłem ściągnąć na raz jak to zwykle praktykuję. To był błąd. W jakieś 15 minut poskładało mnie do pozycji embrionalnej. Cudem zdołałem teleportować się z fotela na łóżko, a nie na podłogę. Trwało to może z 30 minut od momentu wejścia, ale dokładnie nie mogę powiedzieć, bo w trakcie dążyłem do tego, aby zasnąć, i wreszcie zasnąłem po mniej więcej wspomnianym czasie. Co do tego co odczuwałem, to nie powiem, że byłem w samym jądrze świadomości czy gdzie tam się można przenieść jak się bardzo mocno skupimy. Ale z pełną świadomością wiem, że przeorało mi to fałdy na czerepie do samej szyi. Było wszystko, wspomnienia, pragnienia, fantazje, a także absolutne wsłuchanie się w pracę ciała. Puls, oddech i jaźń (a w niej wszystkie procesy myślowe) były jedynym czym mogłem siebie zdefiniować. A nad tym wszystkim ogromny strach, że zaraz serce wstrzeli na orbitę.
Stwierdzam, że ten stan był jak odwrotność moich doświadczeń z psylocybiną.
Dlatego zdecydowanie zalecam omijać szerokim łukiem takie specyfiki, a w szczególności jeżeli ktoś, tak jak ja, naiwnie sądzi, że dopałkowe palenie to jest zamiennik prawdziwego. Coś takiego nie istnieje, bo twórcy (a raczej mieszacze tych research chemicali) tego shitu popuścili wodzy fantazji i mieszają nie tylko syntetyki MJ, ale i innych dragów.
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20450
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 18:10, 12 Paź '13
Temat postu:
No raczej. 2C-B i inne nowości - wszystko się wije podobnie, ale nie dość że się rzygać chce, to jeszcze taka huśtawka nastrojów, że bania mała.
Jak dla mnie, nie ma to jak stare dobre sprawdzone LSD, którego wynalazca i nieskrywany zwolennik Alberty Hoffman zmarł w wieku bagatela 104 lat.
Po kwasie się jeszcze nigdy w życiu nie porzygałem.
A bad tripy? Nie wiem nawet co to takiego - jedyne co mi się kojarzy z bad tripem po LSD to wszystkie te razy gdy za mało przyjąłem; jedno wielkie parogodzinne rozczarowanie..
Dołączył: 06 Sty 2013 Posty: 26
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 18:35, 12 Paź '13
Temat postu:
Mowa.
Niestety w tym, zjebanym politycznie i wyznaniowo kraju shit wsiąka także w znaczki pocztowe, dlatego ja z ciężkim i rozsądnym sercem nie eksploruję tych doświadczeń.
Gdzież się podziały niegdysiejsze kapeluszniki i panoramixy... wiem w Amsterdamie
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20450
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 18:42, 12 Paź '13
Temat postu:
Stary, rozejrzy się - żyjemy w czasach w których znaczki otrzymuje się pocztą...
Wracając do psychonautów i Alberta Hoffmana, nieczęsto to robię, ale pozwolę tu sobie zacytować Wikipedię.
Ale może zacznę od tego jak wyglądał gdy miał 102 lata:
Szczęśliwy - prawda? I o to własnie w życiu chodzi!
A teraz przejdę do cytatu:
Cytat:
Hofmann, interviewed shortly before his hundredth birthday, called LSD "medicine for the soul" and was frustrated by the worldwide prohibition of it. "It was used very successfully for ten years in psychoanalysis," he said, adding that the drug was misused by the Counterculture of the 1960s, and then criticized unfairly by the political establishment of the day.
http://en.wikipedia.org/wiki/Albert_Hofmann
Dołączył: 30 Wrz 2006 Posty: 1666
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 20:06, 12 Paź '13
Temat postu:
Na lsd bym się nie połasił, mam przed nim respekt. Tak jak przed grzybkami.
DMT jest moim celem.
A jak ktoś ma odporność na uderzenia w głowę, czekana, to niech posmakuje gałki muszkatułowej, tak z 6-8 kulek.
Oczywiście odradzam.
Dołączył: 01 Mar 2011 Posty: 2837
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 21:19, 12 Paź '13
Temat postu:
LSD warte polecenia dla osób w odpowiednim gronie primo, jeśli ma się obawy, secundo do indywidualnej próby dla osób bez jakiś problemów emocjonalnych, czy dziwnych schiz jakiegokolwiek sortu.
Dołączył: 17 Lip 2013 Posty: 3097
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 14:00, 14 Paź '13
Temat postu:
BrackYa napisał:
Dlatego zdecydowanie zalecam omijać szerokim łukiem takie specyfiki, a w szczególności jeżeli ktoś, tak jak ja, naiwnie sądzi, że dopałkowe palenie to jest zamiennik prawdziwego. Coś takiego nie istnieje, bo twórcy (a raczej mieszacze tych research chemicali) tego shitu popuścili wodzy fantazji i mieszają nie tylko syntetyki MJ, ale i innych dragów.
Ja miałem jednorazową przygodę z tego typu produktem. Zwaporyzowałem i mnie "ścisnęło" niesamowicie, trwało to jakieś pół godziny, telepało mną i jedyne co czułem to "świst" w głowie. Czułem jaka krzywdę sobie wyrządziłem i od tej jednej przygody trzymam się z dala od wszelkiej maści tego typu produktów - syntetycznych zamienników naturalnych substancji.
MJ bardzo lubię, wchodzi miękko i przyjemnie, lsd daje niesamowite spektrum doświadczenia (dwie podróże jak do tej pory, jedna na 2 druga na 4 kwadratach; ta druga była... niesamowicie odkrywcza) oraz changi (45% DMT), ale tutaj chyba za mało waporyzowałem bo nie "przebiłem się" a doznanie było bardzo intensywne tak czy inaczej, tylko takie... nijakie, właśnie dlatego, że się nie przebiłem.
IMHO numero uno to MJ i LSD, chandze dam jeszcze szansę bo mam jej w zapasie i zobaczymy co mi przyniesie.
Nigdy nie miałem "bad tripa" a podróże traktuje jako coś odkrywczego, nie boję się ich.
Ludzie, którzy wrośli w system boją się, że ich świat "legnie w gruzach" po takim doświadczeniu i bardzo często tak jest. Słyszałem o człowieku, który po ayahuasce nie potrafił dojść do siebie i poszedł do psychiatry.
Trzeba pamiętać - te substancje wydobywają z człowieka to co on w sobie nosi, niczego nie dodają, tylko potęgują efekt. Jeśli jesteś gotowy stawić czoła samemu sobie, prawdziwemu samemu sobie, a nie artefaktycznemu tworowi środowiska, który uznajesz za siebie, to nie masz się czego bać
Ja po ayahuasce nie puszczałem pawia, ale doświadczenie powiedziałbym było podobne jak po LSD, ale po LSD było bardziej "krystaliczne". Trzeba pamiętać, że ayahuaska to nie jest DMT, mimo, że w aya dmt jest jednym z głównych składników. DMT działa inaczej niż aya, aya jest bardziej "specjalistyczna", daje inną podróż niż DMT. Changa jest bliższa DMT, ale nadal DMT nie jest. Aya zabiera w kilkugodzinną podróż, DMT na kilkanaście minut, doznania są też odmienne, aczkolwiek samego DMT nie znam, ale znam aya i changę i różnią się bardzo.
Każda substancja psychoaktywna powinna być traktowana poważnie, nie jako "coś na rozluźnienie", bo każda substancja wydobywa z nas to co w nas jest
Dołączył: 19 Lut 2009 Posty: 1888
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 14:56, 14 Paź '13
Temat postu:
Bimi napisał:
zczerze: ja się tego przeżycia po prostu boję.
Tzn. nie że się boję w sensie dosłownym, racjonalnie, że stanie mi się realna krzywda. Bardziej boję się tak jakbym miał właśnie wyskoczyć z samolotu
Bimi napisał:
A bad tripy? Nie wiem nawet co to takiego - jedyne co mi się kojarzy z bad tripem po LSD to wszystkie te razy gdy za mało przyjąłem;
to czego się boisz? Jeśli masz za każdym razem zajebiście to czemu potrzebujesz jakiś sakralnych przygotowań. Nie trybie tego, może nie jestem aż tak stary by to pojąć. ?
BrackYa napisał:
Nie rozwodząc się, zakupiłem pakiet o nazwie "Mocarz".
Gdy pierwszy raz jarałem Dopa to zrobiłem to od razu z wiadra. Jak gostek w sklepie dawał mi lufe do tego to z kolesiem go wybrechtaliśmy. Już w trakcie ściągania wiadra, może 1/3 w płucach czułem jak mnie zaczyna klepać po mózgu i jak ściągnąłem całe to od razu do typa mówię: "Już nie jaram, a nabij sobie sam wiaderko bo nie ogarnę ci tego". Można było pomarzyć o chilloucie w stylu MJ, bardziej jakbym się benzyny z baku simsonka nawąchał
_________________ Uwaga - Wypowiedzi autora posiadają jedynie wydźwięk satyryczny celem obnażenia ludzkich lęków i obsesyjnych zachowań społeczeństwa.
Dołączył: 20 Sie 2005 Posty: 20450
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 15:13, 14 Paź '13
Temat postu:
Venom napisał:
to czego się boisz? Jeśli masz za każdym razem zajebiście to czemu potrzebujesz jakiś sakralnych przygotowań. Nie trybie tego, może nie jestem aż tak stary by to pojąć. ?
przecież napisałem czego się boję - problemy z rozumieniem tekstu pisanego?
momentu wyskoku z samolotu - bynajmniej nie samego lotu, ani lądowania...
Dołączył: 19 Lut 2009 Posty: 1888
Post zebrał 0 sat Podarowałeś sat
Wysłany: 15:14, 14 Paź '13
Temat postu:
Ta, ale chodziło mi raczej o doprecyzowanie powyższej metafory.
_________________ Uwaga - Wypowiedzi autora posiadają jedynie wydźwięk satyryczny celem obnażenia ludzkich lęków i obsesyjnych zachowań społeczeństwa.
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Strona: 1, 2, 3 »
Strona 1 z 3
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz moderować swoich tematów