Igor Striełkow, po raz pierwszy od swojej rezygnacji, jaka miała miejsce w sierpniu, wystąpił dziś publicznie. Chodziły słuchy, że Striełkow został zmuszony do ustąpienia przez rosyjskie wpływy, co doprowadziło do zmiany przywództwa, które zdołało już skonsolidować siły i utworzyć Noworosyjskie Siły Zbrojne i zaczęło osiągać pierwsze sukcesy w kontrofensywie. Chociaż Striełkow ani tego nie potwierdził, ani nie zaprzeczył, jego wystąpienie jest ważne ze względu na nakreślenie rzeczywistych motywów stojących za wojną na Ukrainie, jej znaczenia dla Rosji oraz stałej ingerencji Zachodu i jego Piątej Kolumny działającej w Rosji.
[Nagranie w języku rosyjskim, z angielskimi napisami]
Transkrypt
Nie pozwolimy na rozpad i zagładę Rosji
Slavyangrad.org
12 września 2014
Tłumaczenie z rosyjskiego na angielski – Gleb Bazow (śródtytuły tłumacza)
korekta – S. Naylor
Upłynął już miesiąc, odkąd zmuszony byłem zrezygnować ze stanowiska Ministra Obrony Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) oraz Dowódcy Oddziałów Milicji. Nie mogę powiedzieć, że była to dla mnie łatwa decyzja. Ani też okoliczności, w których została podjęta – to oczywiste. Donieck i całe zgrupowanie sił zbrojnych DRL były wtedy w operacyjnym okrążeniu, odpierając z wielką trudnością niekończące się ataki oddziałów ekspedycji karnej, nadchodzące z każdej strony.
Tylko nieliczni spośród przywódców Republiki wiedzieli, że w ciągu kilku najbliższych dni mogą nastąpić znaczące zmiany, a wróg może doznać przełomowej porażki. Byłem jednym z nich, ale nie mogłem nawet dać do zrozumienia moim podwładnym, że wkrótce przejdziemy do ofensywy i zaczniemy odzyskiwać pozycje okupowane przez wroga. Jeszcze trudniejsze było zdanie sobie sprawy, że wyzwolenie opuszczonych miast i osad w regionie Donbasu (opuszczonych na mój rozkaz) może dokonać się pod innym, niż moje, dowództwem. Z moralnego punktu widzenia było mi bardzo trudno porzucić towarzyszy, opuścić ich, że się tak wyrażę, „tuż przed świtem”, kiedy dla wielu z nich śmierć naszej wspólnej sprawy wydawała się nieunikniona.
Nie będę skupiał się na okolicznościach, które doprowadziły do mojej rezygnacji. Powiem tylko, że podjęta przeze mnie decyzja była uzasadniona i – w przededniu ofensywy – pozwoliła skupić przywództwo sił zbrojnych DRL w rękach jednego dowódcy i uniknąć wielu konfliktów, które – niczym trąd – toczyły Republikę, a także zapewnić odpowiednie dostawy wszystkiego, co niezbędne, naszym jednostkom i oddziałom.
Nad przepaścią zwycięstwa i na skraju porażki
W ciągu ostatnich kilku tygodni sytuacja na froncie w Noworosji zmieniła się fundamentalnie. W większości obszarów siły ekspedycji karnej zostały odparte, ponosząc ogromne straty, i przeszły do defensywy. Ukształtowały się warunki wstępne dla zupełnego wyzwolenia Donbasu od oddziałów ekspedycji karnej i jednostek pozostających pod władzą Kijowa. Pod naporem armii DRL wróg – ciągle powarkując – rozpoczął odwrót na zachód, zaś jego żołnierzy i przywódców ogarnęła panika.
A co wydarzyło się później? Na naszych oczach interwencję podjęły siły, które już wcześniej prawie zniszczyły „Rosyjską Wiosnę” i nigdy nie zaniechały prób wyeliminowania ruchu narodowo-wyzwoleńczego narodu rosyjskiego Noworosji. Nie ma takiej podłości, której nie dopuściłyby się te siły, co już wielokrotnie pokazały w najnowszej historii naszej Ojczyzny w najbardziej zbrodniczej formie. To właśnie te siły, sterowane z zagranicy, odegrały kluczową rolę w zniszczeniu Związku Radzieckiego w 1991 roku, a następnie przez całe lata 90. ubiegłego wieku otwarcie wykorzystywały narody Rosji, dokonując orgii grabieży ogromnego radzieckiego dziedzictwa gospodarczego i kulturalnego. Na resztkach naszej Ojczyzny przeprowadzili potworne w skutkach liberalne eksperymenty, nie troszcząc się w najmniejszym stopniu o konsekwencje dla kraju, który obdarzali (i nadal obdarzają) pogardliwymi epitetami.
Rosja powstaje z kolan
Bachanaliom rozkładu towarzyszyły sprowokowane przez nich krwawe wojny, dzika orgia szalejącej przestępczości, upadek moralny, propaganda najbardziej podłych występków, jakie tylko można wymyślić, zniszczenie ekonomicznej niezależności i narodowej suwerenności. Nawet doznawszy porażki po próbach ostatecznego zniszczenia Rosji na początku XXI wieku, siły te nie usunęły się – potajemnie kontynuowały swoją niszczycielską pracę w nadziei, że ich czas znowu nadejdzie i dokończą to, co rozpoczęły.
Jednakże na horyzoncie zajaśniał świt „Rosyjskiej Wiosny”, a nasz kraj zaczął – nie w słowach, ale realnie – podnosić się z kolan. Lecz gdy tylko Rosja spróbowała przemyśleć efekty kapitulacji Gorbaczowa i przywrócić od dawien dawna należne jej prawa i terytoria – by osiągnąć prawdziwą niezależność – Piąta Kolumna natychmiast zmobilizowała wszystkie dostępne siły. Powrót Krymu do Rosji wywołał u nich szok, zaś powstanie w Noworosji – prawdziwą panikę, co zmusiło ich do ponownego ujawnienia swojego prawdziwego oblicza.
Postawiono w stan gotowości i rzucono do walki całą siatkę licznych agentów, którzy od wielu lat z powodzeniem nosili maskę „patriotów” i „zwolenników polityki państwa” i pod tą przykrywką przeniknęli do najwyższych szczebli władzy, nawet do otoczenia prezydenta Rosji. Występując w rzeczywistości przeciwko interesom państwa i narodu, ci zdrajcy nadal bezczelnie twierdzą, że są „przyjaciółmi” Prezydenta, zaś swoje jawnie wywrotowe i szkodliwe działania przedstawiają jako jedynie słuszne środki, służące umacnianiu rosyjskiej niezależności. Skąd, zapytacie, bierze się taka arogancja i pewność własnej nietykalności? Wyjaśnienie jest wyjątkowo proste: wszystko, co ma wartość dla przedstawicieli Piątej Kolumny (czyli pieniądze i inne zasoby materialne, a także rodzina i potomstwo), już dawno temu zostało wywiezione za granicę, a zachowanie tych zasobów zależy wyłącznie od łaski ich zagranicznych władców.
Bojownicy gwarantem wolności Noworosji
Przez ponad pięć miesięcy walki Rosjanie w Noworosji w pełni odczuli na sobie „owoce” tego rodzaju działań wywrotowych. W czasie, kiedy rosyjska pomoc wojskowa była niezbędna dla praktycznie bezbronnych powstańców i kiedy pomoc ta mogła praktycznie bezkrwawo doprowadzić do wyzwolenia wszystkich rosyjskojęzycznych regionów, agenci wpływu zawyli jednym głosem o niemożności i niedopuszczalności bezpośredniej wojskowej pomocy dla powstania. Podczas gdy oddziały ekspedycji karnej paliły żywcem ludzi w Odessie, ostrzeliwały z ciężkiej artylerii Słowiańsk i pilnie tworzyły zdolną do działań zbrojnych armię, ich wspólnicy, którzy przeniknęli do kierownictwa polityki zagranicznej Rosji, nie tylko sabotowali jakąkolwiek pomoc wojskową i polityczną dla powstańców, ale także – w pełnym porozumieniu z Poroszenko, Turczynowem, Achmetowem, Tarutą i innymi przedstawicielami ukraińskiej oligarchii – próbowali doprowadzić do rozłamu w szeregach kierownictwa powstania, uniemożliwić utworzenie jednolitego dowództwa oraz wspólnymi siłami zwabić prezydenta Rosji do zastawionych przez siebie pułapek.
Wytrwałość i poświęcenie powstańców nie pozwoliły oddziałom ekspedycji karnej stłumić powstania do czasu, kiedy realna pomoc z Rosji ostatecznie dotarła do adresata. Pospolite ruszenie przeszło do natarcia. Ale i tutaj zdrajcy ujawnili się w pełnym wymiarze. Natychmiast wyciągnęli „pomocną dłoń” do znajdującej się na granicy totalnej klęski armii ukraińskiej, organizując zawieszenie broni i starając się w toku negocjacji oddać dosłownie wszystkie zdobycze powstańców, zdając ich na łaskę kijowskiej junty. Bardziej haniebnych umów niż te, które są obecnie przedmiotem dyskusji w Mińsku, wymyślić po prostu nie można.
W międzyczasie Kijów szybko uzupełnia, dozbraja i szkoli swoją armię, szykując się do kontynuowania ludobójstwa Rosjan w Noworosji. W rezultacie znaleźliśmy się w takiej samej sytuacji, jak na początku naszego ruchu, ale na znacznie trudniejszych pozycjach wyjściowych. Jeśli w kwietniu-maju Kijów nie miał ani zdolnej do walki armii, ani wsparcia ludności, to teraz oddziały karne są zmobilizowane i uzbrojone „po zęby”, zaś ludność Ukrainy, poddana ogromnemu wpływowi propagandy wykorzystującej intensywnie metody programowania neuro-lingwistycznego, została zamieniona w znacznym stopniu w zombie o spranych mózgach i przestała odróżniać prawdę od fałszu.
Wybierz hańbę zamiast wojny, a wojna nastąpi
Podczas tych samych kilku miesięcy wprowadzono przeciwko Rosji kilka pakietów sankcji ekonomicznych, a z ust wojskowych wyższego szczebla i dyplomatów państw zachodnich popłynęły na wpół zapomniane roszczenia dotyczące Abchazji i Osetii Południowej. Jawne groźby słyszy się też od kontrolowanych przez Stany Zjednoczone islamskich bojówek. Przygotowują się do długiej i poważnej walki z Rosją. Zachód i Piąta Kolumna praktycznie nie ukrywają swoich planów obalenia prezydenta Putina a następnie całkowitego demontażu Rosji. Ich agenci wpływu wykorzystują wszystkie dostępne im środki, by przekonać kierownictwo kraju, że pojednanie jest nie tylko możliwe, ale też absolutnie konieczne. Fakt, że nic, poza całkowitą kapitulacją Rosji, nie zaspokoi jej wrogów, jest starannie ukrywany przed opinią publiczną i, być może, nawet przed Prezydentem.
W rezultacie wszystkie wyjątkowo korzystne warunki, dostępne Rosji wiosną, nie zostały wykorzystane, a wręcz przeciwnie – stoimy teraz w obliczu stale rosnącego zagrożenia militarnego. Odpowiedzialność Piątej Kolumny za ten wynik jest niezaprzeczalna.
Dlaczego nasi liberałowie wystąpili w tak nieprzejednany, a może nawet samobójczy, sposób przeciwko Prezydentowi i jego politycznej drodze? Co ich tak ośmieliło, że otwarcie rzucają wyzwanie jemu i prowadzonej przez niego polityce? Moim zdaniem obecne są tutaj dwa główne czynniki, a pierwszym z nich jest to, że Piąta Kolumna nie ma innej drogi poza buntem (ciągle jeszcze skrywanym, ale to tylko na razie). „Odgórna Rewolucja”, rozpoczęta przez Władimira Władimirowicza Putina, pozbawia ich szans na polityczne przetrwanie, podczas gdy ich zagraniczni władcy po prostu nie pozwalają im wyjechać z kraju do „zarobionych pracą ponad siły” zamorskich posiadłości.
Drugi czynnik jest jeszcze bardziej oczywisty: mając silną pozycję we władzach i znaczne środki finansowe, zdrajcy spodziewają się sami przejąć władzę, by rozpocząć – łakomie – nowy etap grabieży pozostałości po niegdyś wielkim kraju i „eksploatacji” narodów, które go zamieszkują. Ale, by zrealizować swoje zamiary, muszą wdrożyć jeszcze wiele działań wstępnych. Muszą – w pierwszej kolejności – pozbawić prezydenta Putina szerokiego poparcia społecznego, które zasłużenie otrzymał w wyniku swojej zagranicznej i krajowej działalności w ostatnich latach. A cóż może być bardziej korzystne w tym zakresie, niż zdrada rosyjskiego ludu Noworosji, a następnie obciążenie za to całkowitą odpowiedzialnością Prezydenta? Przecież przedstawiciele Piątej Kolumny ukrywają się w jego cieniu jak hieny, unikając wszelkiego rozgłosu.
Droga, którą wytyczyli już nasi wrogowie, jest dla nas krystalicznie przejrzysta. Ich zadaniem jest maksymalne przedłużanie wojny, czemu mają towarzyszyć możliwie największe straty ludzkie i cierpienia ludności rosyjskiej po obu stronach granicy. Nie dając powstańcom nawet szansy wygrania, mają nadzieję stworzyć na granicy Rosji coraz bardziej krwawiącą ranę, do której Rosja będzie wlewać, kropla po kropli, swoje zasoby, i gdzie – w wyniku polityki „krok do przodu, dwa kroki w tył” – nigdy nie zostanie osiągnięty decydujący sukces. Jednocześnie na Federację Rosyjską będzie nakładany coraz większy ciężar w postaci najpierw setek tysięcy, a później milionów uchodźców, zaś sankcje Zachodu osłabią stopniowo kondycję finansową i gospodarczą kraju, tym bardziej, że rodzimi oligarchowie będą starali się przenieść koszty sankcji na szerokie kręgi ludności.
Zdrajcy mają nadzieję doprowadzić do zawarcia najbardziej haniebnego i upokarzającego traktatu pokojowego, któremu towarzyszyć będzie zdradzenie rosyjskiej ludności Ukrainy, tak aby wywołać dodatkową falę oburzenia w samej Rosji. A następnie – w pełnej zgodności z wypracowanymi jeszcze na początku XX wieku technikami politycznymi – doprowadzić do „majdanu” w Moskwie, na którym połączą się prawica i lewica, patrioci i liberałowie w rzekomo uzasadnionym oburzeniu. Po raz kolejny odgrywany jest sprawdzony scenariusz z lat 1905 i 1917, napisany według schematu: „haniebna porażka – kryzys gospodarczy – dyskredytacja rządu – powstanie ludowe – pałacowy zamach stanu”.
W tej walce nie może być kompromisów
W tym kontekście, obrona Noworosji i wsparcie ze strony jej ludności mają kluczowe znaczenie dla ochrony samej Rosji oraz pokrzyżowania planów Piątej Kolumny. Jeśli jesteśmy w stanie zapewnić sobie zwycięstwo, to zachowamy Rosję. Gdy przegramy – odpowiednio stracimy resztki Ojczyzny. W tej walce nie może być kompromisów i ten, kto będzie przekonywał, że jest inaczej, świadomie lub nie, leje wodę na młyn wroga. To sytuacja z rodzaju wszystko albo nic – albo Rosja przywróci swoją prawdziwą suwerenność w pełnym zakresie, albo zostanie zniszczona przez koalicję zewnętrznych i wewnętrznych klanów oligarchicznych.
Oceniwszy swoje miejsce w walce z planami sił wywrotowych, chcę powiedzieć, że dokonałem wyboru. Główny front walki o Rosję znajduje się obecnie tutaj. Mam nadzieję, że to właśnie w Rosji mogę zrobić najwięcej dobrego. Jednocześnie jeszcze raz pragnę podkreślić, że ci, którzy mieli lub mają nadzieję wykorzystać mnie samego lub moje nazwisko w celach destrukcyjnych, bardzo się rozczarują. Jakkolwiek krytycznie bym się nie odnosił do polityki wewnętrznej Prezydenta, to w warunkach rozpętanej przeciwko nam wojny uważam za bezsprzecznie konieczne poprzeć go jako jedynego prawowitego Naczelnego Dowódcę Sił Zbrojnych oraz głównego gwaranta wolności i niepodległości naszego kraju. W mojej opinii, aby realnie obronić Noworosję, poddawaną nazistowskiemu ludobójstwu, należy w pierwszej kolejności ujawnić i odsunąć od władzy tych jej „życzliwych”, którzy doprowadzili nas na skraj klęski militarnej.
Natomiast tym, którzy skrzętnie przystąpili do modelowania w mediach obrazu „pułkownika Striełkowa – przywódcy protestu ludowego”, oświadczam, że nie mają szans na przekupienie mnie fałszywymi pochwałami i obietnicami. Istotą obowiązku oficera jest służyć swemu krajowi i swemu narodowi. Byłoby dla mnie szczytem hańby zamienić – często niewdzięczną, ale wierną służbę – na fałszywą sławę i popularność wśród wrogów Ojczyzny. Dajmy im do zrozumienia, raz na zawsze, że są jeszcze w Rosji ludzie (ja jestem tylko jednym z nich), którzy stawiają obowiązek i prawość wyżej niż własne korzyści i próżność. I, jak pokazały wydarzenia w Noworosji, takich ludzi jest jeszcze bardzo wielu! Nie pozwolimy na powtórne rozerwanie na strzępy i zniszczenie Rosji, tak jak zniszczono w 1917 Imperium Rosyjskie, a ZSRR w 1991.
11 września, 2014
Игорь Иванович Стрелков / Igor Iwanowicz Striełkow
To wszystko.
Brawa.
– Nie trzeba.
Pytania i odpowiedzi:
P: Igorze Iwanowiczu, Andrej Afanasiew, kanał „Tsargrad”: Jakie jest pana przesłanie do Rosjan na Ukrainie, w Noworosji i Rosji? Co mamy teraz zrobić, żeby uratować kraj? Każdy z nas z osobna.
O: To bardzo trudne pytanie. Za pewien czas, razem z moimi towarzyszami, zaproponujemy… określone… rozwiązania, określone działania, w których będą mogli uczestniczyć ludzie, a takže rozmaite organizacje użyteczności publicznej, których celem byłaby pomoc Noworosji, pomoc w obronie Rosji. Na razie mogę tylko powiedzieć, że należy powstrzymać się od jakichkolwiek działań opozycyjnych, od jakichkolwiek destrukcyjnych działań opozycyjnych, i zdać sobie sprawę, że rozpętano przeciwko nam wojnę, a w warunkach wojennych każda rewolta na tyłach pomaga naszemu wrogowi.
P: Aleksander Juliszin, „Komsomolskaja Prawda“: Igorze Iwanowiczu, proszę nam powiedzieć, czy pańskie słowa „Moje miejsce jest tutaj, w Rosji“, o ile dobrze zrozumiałem, oznaczają, że nie wróci Pan na żadne stanowisko dowódcze w Noworosji, Donbasie, Ługańsku – a może w innych miejscach?
O: Jeśli będzie to konieczne, jeśli zostanę zmobilizowany i wysłany do jakiegoś regionu, jestem gotów wykonać każdy rozkaz, jednakże w tym momencie nie rozważam takiej możliwości.
P: Aleksander Lugunow, agencja prasowa „Novorossia”: Igorze Iwanowiczu, czy zamierza pan zaangażować się w dziłaność polityczną tu, w Rosji, na przykład kandydować na prezydenta?
O: Nie, nie zamierzam. Ogólnie mówiąc, nie wierzę w wybory jako takie. Popatrzcie, kto został wybrany na Ukrainie.
P: Maksim Surupov, RBK: Mówił pan o radykalnej zmianie w czasie działaniach zbrojnych. Proszę potwierdzić albo zaprzeczyć oświadczeniu strony ukraińskiej, że ta zmiana była spowodowana interwencją grupy taktycznej rosyjskiej armii.
O: W połowie sierpnia, kiedy wyjechałem z Noworosji, na terytorium [Noworosji] nie było żadnych wojsk rosyjskich. Nie zaprzeczam obecności ochotników, którzy są żołnierzami rosyjskiej armii. W mojej brygadzie było kilku oficerów, którzy przyjechali zupełnie ochotniczo, wykorzystując urlopy, nie byli wysłani przez ich dowództwo, by bronić Noworosji, walczyć w naszych oddziałach. To wszystko, co mogę powiedzieć. Naturalnie, mniej więcej wiem, co się tam teraz dzieje, ale nie mam żadnych informacji o bezpośredniej interwencji wojsk rosyjskich.
P: Natalia [niezrozumiałe, mówi zbyt cicho, niewątpliwie przedstawia się]: Chciałabym wiedzieć, mamy teraz zawieszenie broni, jaka jest pana opinia: dlaczego zawieszenie broni nie jest korzystne dla tzw. partii wojny (Tymoszenko, Ljaszko, Kołomojski), do czego jest im potrzebne kontynuowanie wojny?
O: W rzeczy samej, bardzo trudno nazywać to „zawieszeniem broni“, bo – zgodnie z moimi informacjami – średnio co 2-3 godziny dochodzi do artyleryjskich pojedynków na linii frontu i zwykle to strona ukraińska zaczyna je. Co więcej, wykorzystując „rozejm“ wróg zdobył kilka miejscowości, z których wcześniej zmuszony był się wycofać i umacnia się tam. Ściągnęli swoje wojska z tzw. „kotłów“, okopują się w Debalcewie i, ztego, co mi wiadomo, przygotowują 3 – a najprawdopodobniej 4 – grupy uderzeniowe, które mają być użyte w ofensywie. Czyli zawieszenie broni jest traktowane przez stronę ukraińską wyłącznie jako okazja do uzupełnienia sił, wymiany pojazdów przy użyciu rezerw i przygotowaniu się do ataku. Zatem liczenie na coś, oczekiwanie, że zawieszenie broni przyniesie pozytywne wyniki… konsekwencje, jest po prostu naiwne.
P: RenTV, pytanie o „Boeinga“: Dlaczego zestrzelenie Boeninga jest w mediach często łączone z bojownikami, co to oznacza? Kto zestrzelił „Boeiniga“?
O: Zestrzelony „Boeing” jest łączony z milicją tylko dlatego, że spadł na terytorium, które było w tym czasie częściowo kontrolowane przez bojowników. Szczerze mówiąc, nie wiem, kto zestrzelił „Boeinga”, ponieważ byłem zajęty dowodzeniem wojskami, po prostu nie miałem czasu na przeprowadzenie dochodzenia. Jeśli chodzi o mój osobisty pogląd na tę sytuację: „Boeing” został trafiony przez stronę ukraińską i oni zorganizowali to wcześniej, jako ogromną prowokację. Wszystkie fakty wskazują na to, że był celowo naprowadzony w to miejsce, ukraińska strona stworzyła wszelkie warunki do zestrzelenia go, a gdy zobaczyli, że nie są w stanie osiągnąć tego, co chcieli – sami go zastrzelili. W przeciwnym razie wszystkie międzynarodowe media „tyranizowałyby” nas całą mocą.
P: Sergej Dawidenko „Lifenews”: Igorze Iwanowiczu, czy żałuje pan, że opuścił pan Słowiańsk? Że jest pan teraz w Rosji? Jakie jest pańskie zdanie o tym, co teraz dzieje się w Donieckiej Republice Ludowej, chodzi mi o punkt widzenia dowódcy.
O: Z punktu widzenia dowódcy chciałbym powiedzieć, że w takich warunkach, w jakich przyszło walczyć powstańcom, dowództwo działa wystarczająco adekwatnie. Poza tym, nie należy zapominać, że powstańcy wciąż są w mniejszości w stosunku do sił ukraińskich, aczkolwiek liczebność i uzbrojenie powstańców poprawiły się, ale… Przewaga wroga w ilości sił i uzbrojenia pozostaje dość znaczna. Nie będę krytykował powstańców w żaden sposób, a zwłaszcza po sukcesach, jakie osiągnęli.
P: Wypowiedział pan takie zdanie: Nie sposób wyobrazić sobie bardziej haniebnych umów niż te, które zostały podpisane w Mińsku. Czy uważa pan, że kontynuowanie tych negocjacji ma jakikolwiek sens, zwłaszcza gdy Litwinow wczoraj stwierdził, że niektóre punkty tego protokołu podpisanego w Mińsku nie mogą być spełnione?
O: Podkreślam, porozumienie osiągnięte w Mińsku jest jedynie zawieszeniem broni i tymczasowym rozejmem. Nazwałem upokarzającymi warunki dotyczące dalszego „pokojowego rozwiązania”, które zostały przedstawione przez stronę ukraińską i które jakimś sposobem w ogóle zostały uznane za warte dyskusji. W mojej opinii, warunki, takie jak te, nie powinny być w ogóle omawiane, ponieważ prowadzą one w rzeczywistości tylko do upokarzającej klęski, wręcz całkowitego zniszczenia Noworosji, a także wszystkich innych konsekwencji, jakie wymieniłem w moim wystąpieniu, czyli do kolosalnych szkód i kryzysu politycznego wewnątrz samej Rosji.
P: Czy jest sens dalszych negocjacji?
O: Nie przyznaję sobie prawa do oceny, czy jest jakiś sens w prowadzeniu negocjacji, czy nie. W tym przypadku mogę mówić tylko jako żołnierz. Negocjacje to zadanie dla dyplomatów, a podejmowanie decyzji o negocjacjach jest prerogatywą prezydenta Rosji i najwyższych władz.
Ale… Wyrażenie zgody na warunki oferowane przez stronę ukraińską to w rzeczywistości kapitulacja.
P: Czy otrzymał pan błogosławieństwo na działalność, jaką prowadzi pan teraz w Moskwie, i czy pana zdaniem dla Rosjan za granicą ważny jest związek z kościołem, czy wystarczy po prostu być religijnym?
O: Nie rozpocząłem jeszcze żadnej działaności w Moskwie, więc nie otrzymałem żadnego błogosławieństwa w tym względzie. W odpowiedzi na dalszą część pytania mogę powiedzieć, że zawsze starałem się otrzymać błogosławieństwo duchownych na każdą moją działalność, a zwłaszcza od spowiednika i tych księży, którzy akurat byli w pobliżu. Jeżeli chodzi o resztę, to jest to zbyt obszerne pytanie, by je tutaj omawiać.
P: „Argumenty i fakty“, Georgij Alexandrow: Powiedział pan, że strona ukraińska wykorzystując zawieszenie broni gromadzi wojska na tych obszarach, gdzie możliwe jest dalsze rozwijanie działań bojowych. Czy mógłby pan przedstawić jakąś prognozę, oszacować potencjał powstańców, którzy faktycznie przechwycili wiele ukraińskiej broni i pojazdów, i przedstawić rozwój sytuacji, gdyby nie doszło do porozumienia?
O: Trudno jest cokolwiek prognozować, będąc od miesiąca nieobecnym na polu bitwy. W skrócie można powiedzieć, że wróg przygotowuje się do ofensywy. Cała konfiguracja przygotowywanych przez nich grup uderzeniowych skierowana jest dokładnie na działania ofensywne. W tym samym czasie wzmacniają też pozycje obronne na tyłach, gdzie zaplanowali osiąść w przypadku porażki. Zasadniczo, ta konfiguracja jest skierowana nie przeciwko powstańcom, ale raczej przeciwko Rosji. Mam na myśli dokładnie konfigurację obrony: wróg, przygotowując się do zmiażdżenia powstańców, jednocześnie przygotowuje się do ewentualnej wojny z Rosją – i to wojny na pełną skalę.
P: A odnośnie potencjału, czy poza tym wszystkim powstańcy dysponują wystarczającymi siłami?
O: Powstańcy naturalnie mają siły do walki i powstrzymania wroga, ale … będę się powtarzać … bez wsparcia na szeroką skalę z Rosji, o które zwracałem się już wcześniej wiele razy i co podtrzymuję teraz, powstańcy nie są w stanie osiągnąć pełnego zwycięstwa nad Ukrainą wspieraną przez całą tzw. „zachodnią społeczność”… Powtarzam, mówię o całkowitym zwycięstwie. A problem „wrzodu” krwawiącego na naszej granicy i tak musi zostać rozwiązany.
P: Igorze Iwanowiczu, jak opisałby pan jednym zdaniem pomysł budowy muru pomiędzy Rosją a Ukrainą?
O: Rzecz w tym, że mury jeszcze nigdy nikogo nie ochroniły. Mur jest tylko… Tak, jak Mur Berliński był tylko symbolem podziału zachodniego i wschodniego bloku, w ten sam sposób „Mur Ukraiński“, który ma być budowany, będzie jedynie materialnym symbolem rozdziału Ukrainy od świata Rosji, nienaturalnego rozdziału. Ukraina była i pozostanie częścią rosyjskiego świata, bez względu na to, jak mocno ktoś chce oszukać tamtejszych ludzi. Można budować mury, ale – jestem tego pewien – w ostatecznym rozrachunku nikt nie zdoła podzielić ludzi.
P: Kiedy wojna na Ukrainie dobiegnie końca, jaki będzie jej wynik?
O: Gdybym był Bogiem, chętnie odpowiedziałbym na to pytanie.
Żródło
http://pracownia4.wordpress.com/2014/09/.....#more-8444