listopad 2004r:
Po ogłoszeniu oficjalnego wyniku wyborów prezydenckich sytuacja na Ukrainie
stała się wyjątkowo trudna. Trudności pogłębia zewnętrzna
ingerencja w sprawy tego kraju, co potwierdza moją pierwotną ocenę - mamy do
czynienia ze sterowanym z zewnątrz, pełzającym zamachem stanu.
Powtarzam raz jeszcze - niezależnie od instynktownej sympatii, jaką budzą
w nas demonstranci (wspomaganej zresztą przez intensywną propagandę medialną)
nie możemy tracić z oczu trzeźwej aż do bólu oceny sytuacji.
Jeśli Juszczenko wygra, jego zwolennicy za kilka lat obudzą się z rękami
w nocniku - bogactwa naturalne Ukrainy będą eksploatowane przez obcych,
przemysł zostanie rozprzedany na bezcen a obecność (także militarna)
USA będzie widoczna na każdym kroku. Z drobnymi wyjątkami powtórzy się
scenariusz pierwszych lat transformacji w Polsce. Co więcej - taki rozwój
sytuacji ogromnie pogorszy nasze położenie międzynarodowe.
Wczorajsze stanowisko USA (pełne odrzucenie wyników wyborów i groźba sankcji)
jest jednoznaczne - "musi wygrać nasz kandydat". Potem oni zrobia resztę.
Jeśli teraz w ogóle można pomóc Ukrainie to tylko w jeden sposób - zmniejszając
ryzyko rozlewu krwi. Stanowisko USA jednak silnie zaognia sytuację w tym kraju.
Podobnie jak reakcje naszych polityków. A wizyta Wałęsy u Juszczenki
dodaje całej sytuacji surrealistycznego posmaku.
Tekst pochodzi ze strony www.dysydent.home.pl
grudzień 2004r:
Nie da sie ukryć, że jeszcze zanim druga tura wyborów się odbyła, Juszczenko
otwarcie przyznawał
([1],
[2]),
że jeśli nie wygra, to będzie to oznaczać, iż wybory zostały sfałszowane.
Nie wygrał i wszyscy teraz tak twierdzą, choć nie widzieliśmy żadnych dowodów
na poparcie tej tezy. Mamy wierzyć naszym mediom na słowo? Bez żartów!
Cholernie daleko mi do ufności, gdy czytam
coś takiego:
Niezależna pozarządowa ukraińska organizacja Otwarta Ukraina opublikowała raport dotyczący
fałszerstw wyborczych podczas drugiej tury wyborów prezydenckich na Ukrainie.
[...]
Szacunkowe dane przedstawione w raporcie wskazują, że całkowita liczba
sfałszowanych głosów wahała się od około 2,8 do ponad 3,2 miliona.
[...]
Na podstawie tych danych w raporcie podano, że na Ukrainie, gdzie podczas
wyborów było otwartych 33 209 lokali wyborczych, jeden sfałszowany głos
kosztował około 10 dolarów.
To doprawdy zabawne, że żaden z naszych dociekliwych dziennikarzy-tropicieli
(typu Michnik, Lis, Najsztub czy inne załgane bydle), nie zapyta
Jaka niezależna pozarządowa organizacja? Niezależna od kogo?
Na pewno nie jest ona niezależna od tych, od których zależne są nasze media.
Bo gdyby tak było, to z całą pewnością te mówiłyby o niej inaczej -
wtedy byłaby dużo mniej niezależna. O ile w ogóle by istniała.
Inna sprawa to dlaczego ci sami dziennikarze i politycy siedzą cicho
gdy wybory fałszuje się w USA? Dlaczego żaden z nich nie poleci tam i nie
dołączy do ludzi protestujących przeciwko fałszerstwom?
Dlaczego żadna polska telewizja nie wspomni nawet słowem o tym,
że w USA, już przynajmniej od wyborów prezydenckich w 2000 roku,
wybory się po prostu fałszuje?
Dlaczego nie powiedzą o dowodach fałszerstw i sądowych machlojkach?
Dlaczego nie mówią o nowym elektronicznym systemie do głosowania,
który jest tam już powszechnie używany, a który nie jest niczym innym jak
kosztującym parę miliardów dolców systemem do generowania wyników wyborów.
Czy w świetle takich faktów można zakładać, ze polskie media walczą
o demokrację na Ukrainie, a nie interesy tych, którzy nimi rządzą?
Nie można tak zakładać!
Należy raczej zakładać, ze polskie media walczą o władzę
na Ukrainie, bo po części będzie to ich władza. A raczej ludzi którzy
trzymają na tych mediach swoje łapska. Tych samych, którzy wysłali
Wojsko Polskie do Iraku na misję pokojową ONZ,
o której sama ONZ mówi, że była bezprawną agresją.
styczeń 2005r:
Wybory już zakończone, Juszczenko niebawem obejmie władzę - wygląda na to,
że doszedł do porozumienia nawet z Kuczmą i Putinem. Kto by pomyślał?
Janukowycz, który na początku wyborów był kandydatem
Kuczmy i razem z nim fałszował wybory, nagle został wydziedziczony przez
swoich mocodawców, którzy zaczęli popierać... jego rywala.
To doprawdy niesamowite, jak szybko prezydent Kuczma zmienił poglądy
polityczne, a Putin razem z nim. Ciekawe co ich do tego skłoniło.
O tym, czy Juszczenko faktycznie poprowadzi Ukrainę ścieżką dobrobytu,
czy może raczej, na wzór Balcerowicza, sprywatyzuje cały majątek na rzecz
swoich kolesi (pozbawiając przy okazji pracy miliony Ukraińców)
dowiemy się już za kilka-kilkanaście lat.
Nie życzymy Ukrainie aby te obawy stały się zasadne. Ale i absolutnie
nie wierzymy w dobre intencje bankiera Juszczenki, oraz polskich polityków i mediów.
Nasze rządy, które mieliśmy od 1989r. okradły Polskę z dorobku 40 powojennych lat.
Sprywatyzowano (a raczej oddano prywaciarzom) wszystko co było rentowne.
Za to wszystko co jest nierentowne ciągle
pozostaje na naszym garnuszku. Na skutek tych działań dług Polski wcale nie
zmalał (wręcz przeciwnie), bezrobocie wzrosło od 0 do 20%, a liczba Polaków
żyjących dziś w nędzy woła o pomstę do nieba. Zresztą, drastycznie zwiększyła się
nie tylko liczba bezdomnych i żebraków, ale także złodziei, dziwek oraz
narkomanów, którzy z ofiar stali się nagle przestępcami.
Podobnie zresztą jak liczba luksusowych samochodów i ekskluzywnych bankietów,
na które to stać mniej niż jeden procent naszego społeczeństwa.
Ludzie odpowiedzialni za ten stan rzeczy, po dziś dzień są przy władzy i nie
marnują żadnej okazji jaka się nadarza, aby przerobić publiczne na prywatne
czyli swoje. Skoro wszystkim im zależało tak bardzo na tym, by Ukrainą
rządził akurat Juszczenko, to trudno sobie wyobrażać, że nie chcą
okradać Ukrainy razem z nim. A nasi mają w tym naprawdę duże doświadczenie,
czego nikt rozsądny im nie odmówi.
Zobacz także inne teksty:
- Polski spisek wymyślił Juszczenkę (wp.pl)
- "Pomarancewa rewolucja" i renka Ameryki (wp.pl)
- Pomarańczowa (kontr) rewolucja za ...dolary (Lepszy Świat)
Jeśli znacie angielski i ciągle wątpicie w to,
że na Ukrainie mógł mieć miejsce kierowany z zewnątrz zamach stanu,
polecamy doskonały film p.t.
The Revolution Will Not Be Televized.
Przedstawia on obiektywną relację z próby zamachu stanu (obalenia prezydenta),
która miała miejsce w Wenezueli w 2002 roku. Pomimo ogromnego zaangażowania
CIA i prywatnych mediów mieszkańcy Wenezueli potrafili obronić swojej konstytucji
i przywrócić obalonego bezprawnie prezydenta do władzy.
Dokument idealnie pokazuje sposób w jaki podobne akcje organizowane są
w innych rejonach Świata. A nie robi tego nikt inny, jak rząd USA.
Film ten można pobrać z sieci eDonkey - wystarczy kliknąć
na ten link,
jeśli macie zainstalowany program eMule.
Film na 700MB, jest w formacie DivX
i trwa 75 min.