privilege napisał: |
Staram się być dobrym człowiekiem bo zwyczajnie inaczej nie potrafię i nie potrzebuję do tego filozofii ...Może jestem głupi ale jako Ojciec za cholerę nie mogę pojąć jak bóg mógł wysłać swojego syna na krzyż ...Nie widzę powodu do podjęcia tak drastycznego czynu jakiego dopuścił się bóg ...Skoro ludzie aż tak go zawiedli że chciał aby poprzez śmierć swojego syna Jezusa wpłynąć na ich zachowanie to czy nie prościej było jebnąć sobie samemu piorunem w łeb zamiast wysługiwać się synem i jeszcze to oglądać LIVE ? |
To niedobrze, że nie potrzebujesz filozofii.
Słowo "filozofia" (gr. φιλοσοφία, łac. philosophia) pochodzi (prawdopodobnie) od matematyka i filozofa Pitagorasa żyjącego w VI wieku p.n.e. Pierwotnie miało sens dosłowny i oznaczało poszukiwanie, umiłowanie mądrości lub posiadanie mądrości (gr. φιλέω phileo – kochać, σοφία sophia – mądrość).
Ale powyższe wyjaśnia dlaczego za cholerę nie możesz pojąć tego o czym piszesz.
Sam tego do końca nie wiem więc wyjaśnić nawet nie spróbuję ale mogę wskazać gdzie jest pies pogrzebany.
Żeby zrozumie sprawę trzeba by odpowiedzieć na pytanie dlaczego Bóg jest jaki jest i zachowuje się jak się zachowuje.
Ciężko to w głowie zrozumieć ale podejrzewam, że gdyby był pozbawiony tych przymiotów naj... to to co oglądamy rozsypałoby się w pył i dosłownie nie było by niczego.
Bóg pieprzpnie piorunem i wywrze na skurwy.....nach srogą pomstę ale zrobi to w momencie, który opisał czyli momencie odpowiednim.
Ale czeka i wykorzystuje swoją cierpliwość by zapewne jeszcze kogoś ugrać. Potem zapewne znów zabawa z ziemią zacznie się od nowa bo skoro Bóg jest naj to nie przypuszczam by odpuścił tak łatwo. Ile tych ziem już było i ile będzie nikt z ludzi nie wie ale wiele może wskazywać na to, że nie możemy tego wykluczyć. Zresztą jest to logiczne i konsekwentne a metody życia i śmierci, stwarzania i niszczenia wcale nie najgorsze i nie koniecznie czasochłonne skoro sam czas też jest tylko częścią stworzenia.
Także nigdzie się nie spieszymy, kropla drąży skałę i wydrąży i ostatecznie wygra to co ma wygrać.
Pytanie dlaczego lub za co Bóg aż tak nas kocha? Czy odpowiedź bo jest nieskończenie miłosierny to wyjaśnia? Zawsze można zapytać dlaczego taki jest? Albo o czymś nie wiemy albo nie wiemy czym jest prawdziwa miłość. Albo i JEDNO I DRUGIE.
Jako rodzic wiem, że prawdziwa miłość to uświadomienie ale także danie wolnego wyboru i nadzieja, że dziecko wybierze WŁAŚCIWIE. Danie wolnego wyboru nawet kiedy wiemy, że dziecko pójdzie na zatracenie. Jak u zwierząt gdzie część młodych sarenek zagryzą wilki. Nadzieja matki, której syn jest największym zbrodniarzem też nigdy nie wygasa - dlaczego? No właśnie, dlaczego tak się dzieje.
Zapewne dlatego, że to matka, krew z krwi i prędzej samą siebie podłoży niż dziecko za które czuje się zwyczajnie odpowiedzialna od początku do końca.
Skoro Bóg wszystko stworzył a w tym nas też musi czuć się odpowiedzialny bo gdyby nie był odpowiedzialny to nie byłby Bogiem tak jak nie jest matką kobieta, która zostawia dziecko na pastwę losu.
Bóg nie chce naszego zaufania kupić ani spowodować byśmy zaufali mu z racji rachunku strat i zysków ale byśmy zawierzyli mu bez dodatkowych warunków bo zapewne to ceni sobie najwyżej. I ja to rozumiem choć jak potężny jest Bóg ciężko sobie wyobrazić skoro jego siła sprawcza stworzyła coś czego samo stworzenie nie może do końca zrozumieć a co dopiero pojąć tę siłę stwarzającą.
Jedno jest pewne. Można być dobrym człowiekiem bez uczestniczenia w systemach stworzonych przez ludzi jak np. religie. Można być dobrym człowiekiem lub próbować nim być i żyć zgodnie z naturą (stworzeniem) i wale nie trzeba odrzucać wiary w to, że za tym stworzeniem stoi jakiś sens, jakaś najwyższa siła, technologia bez skaz, bez wad i cierpienia.
Można by zadać jeszcze pytanie co przeskrobaliśmy w przeszłości, że teraz musimy przechodzić to co przechodzimy a może nic nie przeskrobaliśmy? Bo niby co przeskrobało dziecko, któremu odmawia się czekolady zamiast kolacji?
Albo można zadać pytanie po co w ogóle Bóg nas stwarzał. Ale to samo pytanie możemy zadać samemu sobie o ile mamy dzieci. Po co nam one?
Może dlatego, że wiemy, że to jest dobre?
Choć nie da się tego wyjaśnić rozumowo to można bez problemu to czuć jeżeli się tylko człowiek temu podda. Wg mnie warto bo nie ryzykuje się nic a zyskać można wszystko.