W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
matka kurka o autorytetach  
Znalazłeś na naszym forum temat podobny do tego? Kliknij tutaj!
Ocena:
2 głosy
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Polska i Polacy Odsłon: 934
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Arwena




Dołączył: 23 Kwi 2009
Posty: 593
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 23:26, 04 Gru '09   Temat postu: matka kurka o autorytetach Odpowiedz z cytatem

...i nie tylko. bedzie takze o WHO, pandemii, hydraulikach, 'polskim piekielku', lekarzach, prawnikach i fizolach

bardzo polecam


na zachete trzy wybrane fragmenty


Cytat:

„szacunku się nie domaga, szacunek się wzbudza”. Do tego zawołania dołożyłbym pewną uzupełniającą modyfikację: „autorytetem nie zamyka się ust, ale opuszcza szczęki”



Cytat:

Dla autorytetów i nosicieli tajemnej wiedzy kiedy WHO powie, że jest pandemia, to pandemia ma być, ponieważ to mówi instytucja wybrana w demokratycznych procedurach i cywilizowany człowiek szanuje wybory demokracji. Poza tym w WHO siedzą ludzie z wykształceniem i przygotowaniem zawodowym, na które poświęcili połowę swojego życia, studia, doktoraty, profesura.



Cytat:

Wystarczy zmienić IPN, na WHO i już to samo gremium puka się w czoło, gdy doszukać się identycznych relacji i zależności między członkami WHO i firmami farmaceutycznymi, które je zatrudniają. W przepadku IPN powiązanie ludzi oddelegowanych przez PiS z realizacją interesów PiS jest oczywistym, intelektualnym obowiązkiem. W przypadku WHO, to już „spisek” i kolportowanie populizmu, ze zbyt daleko posuniętymi i nieuprawnionymi wnioskami. Klasyczny przykłąd ułomności szkoły „autorytetu”, do znudzenia powielany i demaskujący brak logiki w postępowaniu, bo trudno to nazwać analizą.


i caly tekst: http://kontrowersje.net/tresc/szkola_kry.....zyjacielem
Cytat:


Nie będę ukrywał bo i tak by wylazło, że ten tekst to replika, a powodem mojej repliki jest tekst jednego z Nas. Ja nie będę mówił po nazwisku, ale chodzi o tekst Przyjaciela, którego nie skądinąd lecz na pierwszym planie szanuję i uważam za więcej niż utalentowanego pisarza. Do takiej bezpośredniej polemiki w formie tekstu odwołuję się niezwykle rzadko, ponieważ uważam, że przedmiotem polemiki powinien być przedmiot, nie podmiot. Tym razem łamię tę regułę i powiem wprost dlaczego to robię. Czynię tak dlatego, bo uważam za rzecz nieuczciwą i irytującą, prowadzanie dyskusji z pozycji autorytetu, którego jedynym argumentem jest autorytet. Istnieją w świecie ludzi i zwierząt takie nadprzyrodzone profesje, co to się im przypisuje szczególne prawa i odmawia dostępu śmiertelnym. Wśród tych zawodów zdecydowany prym wiodą zawód lekarza i zawód prawnika. Na 100 dyskusji z udziałem lekarza lub prawnika, w 99 i pół wcześniej czy później pada argument, że interlokutor spoza branży nie ma kompetencji aby ocenić sytuację i gdyby był rozsądnym, a nie „typowo polskim”, wysłuchałby co mądrzejsi mają do powiedzenia. Mnie ta prawidłowość nuży i odpowiadam moim ulubionym zawołaniem, które wielokrotnie i to pozytywnie zweryfikowało życie: „szacunku się nie domaga, szacunek się wzbudza”. Do tego zawołania dołożyłbym pewną uzupełniającą modyfikację: „autorytetem nie zamyka się ust, ale opuszcza szczęki”.



Nie chcę po raz kolejny odwoływać się do molestowanego tematu, zwanego PRL, niemniej tak się składa, że malutkie odwołanie jest niezbędne. Przez 45 lat żyliśmy w ustroju, który dopuszczał co najwyżej „konstruktywną krytykę”, sprowadzającą się do pochwał obecnego sekretarza i skarg na poprzedniego, który odpowiadał za okres błędów i wypaczeń. Tak wyglądało coś co dziś się nazywa „debatą publiczną”. W związku z tym każdy przejaw reglamentacji dyskusji, powinien budzić niepokój i mój niepokój budzi. Doskonale rozumiem stanowisko wyrażane przez środowiska z kręgu elit i proszę to słowo kojarzyć z prestiżem, nie z ironią, gdyż tak do słowa elita podchodzę. Rozumiem irytację na fakt, że co druga ciotka w Polsce potrafi wskazać przewagę metody laparoskopowej nad skalpelową, że potrafi zakwestionować właściwości tetracykliny i wykazać ponad wszelką wątpliwość zalety Biseptolu. Zauważam i boleję nad tym, że niesione emocjami społeczeństwo chętniej krzyczy o kastrowaniu pedofila, wieszaniu pijaków bijących żony i zabijających na drogach, jako idealnym systemie prawnym, niż o racjonalnym układaniu Kodeksu Karnego i Cywilnego. Wszystkie te zachowania są irytujące i szkodliwe społecznie, ponieważ hołdują amatorszczyźnie, emocji i domniemaniu, zamiast kompetencjom, wiedzy, spokojowi. Jednak przy całej mojej krytyce do tego typu zjawisk, wyrażanej wielokrotnie, chcę wyraźnie podkreślić, że te zjawiska społeczne są NORMALNE i za miejską legendę można uznać stwierdzenia typu: „polskie piekło”, „polska mentalność”.



W Polsce jedynie skala tych zjawisk odstaje od normy, ale tu też bym nie przesadzał, bo po pierwsze odreagowanie PRL, gdzie trzeba było siedzieć z zamkniętą gębą. Po drugie jakoś dziwnym rad sposobem, mimo polskiego piekła, mentalności i powszechnej amatorszczyzny ze skłonnością do populizmu, Lepper z Giertychem, Ikonowiczem i Piskorskim nie ma na co przy urnach liczyć. Zmienia się zatem i to radykalnie podatność Polaków na populizm i domorosłych filozofów, natomiast radykalizuje się i utwardza przekonanie elit, że Polska dalej jest ciemna i piekielna, ponieważ kwestionuje się masowo autorytety. Przyglądając się tym autorytetom chciałbym zauważyć parę drobiazgów, które nasilają krytykę. Autorytetem politycznym numer jeden jest elektryk, któremu przydarzyła się rzecz wielka i chwała mu za to, jednak po roku 1989 ten autorytet nadaje się do nieustannej i permanentnej krytyki i bynajmniej nie z braku szacunku krytyka wynika, ale z ewidentnych absurdów jakie ten zasłużony człowiek firmował. Przez lata autorytetem od leczenia autyzmu i molestowanych dzieci, był nieżyjący już Samson, pamiętam jak dziś, gdy parę dni po aresztowaniu inne autorytety zwołały konferencję i autorytatywnie stwierdziły, że to skandal takie aresztowanie autorytetu. Przy dowolnym sporze natury społecznej, którego skala zatacza szersze niż dopuszczalne kręgi, gromadzi się 100 intelektualistów i podpisuje pod tym, że: „Wałęsa nie był Bolkiem”, „Polański nie zgwałcił”, „Giertych jest faszystą”. Nikt nie pyta czy Wajda zna się na archiwach! Nikt nie pyta czy Zanussi ma blade pojęcie o prawie! Nikt nie pyta czy Marek Konrad potrafi odróżnić faszyzm od nazizmu, a ten od endecji, czy zna historię tych ideologii, czy po prostu leci wiedzą powszechnie zdawkową. Autorytet z pozycji autorytetu może podpisać się przeciw „zabijaniu polskiej transplantologii”, przed procesem transplantologa i bez pojęcia o medycynie.



Co wie o transplantologii Adam Michnik? Przyszył komuś rękę? Nie wie nic, ale jego głos w sprawie, o której bladego nie ma pojęcia jest głosem autorytetu. Oczywiście to jest sprytny głos, ponieważ Michnik i Wajda nie wypowiada się przecież w kwestiach medycznych, ale są oburzeni samym faktem aresztowania. Inny protest, inna jakość, problem polega na tym, że o prawie Wajda z Michnikiem też nie mają pojęcia. Dla autorytetów i nosicieli tajemnej wiedzy kiedy WHO powie, że jest pandemia, to pandemia ma być, ponieważ to mówi instytucja wybrana w demokratycznych procedurach i cywilizowany człowiek szanuje wybory demokracji. Poza tym w WHO siedzą ludzie z wykształceniem i przygotowaniem zawodowym, na które poświęcili połowę swojego życia, studia, doktoraty, profesura. Takie zachowanie powinno być standardowe i cechować człowieka rozumnego. Ale wystarczy, że IPN wybrany w demokratycznych procedurach, w którym pracują doktorzy i profesorowie ogłasza, że TW „Alek” to Kwaśniewski, ci sami przywiązani do autorytetów i kompetencji, szanujący wyroki demokracji, podważają ten komunikat z pozycji ignoranta, a co więcej podważają naukowy dorobek i demokratyczny wybór domagając się pogonienia instytucji i partaczy z IPN. Lubię przeczytać, wysłuchać, zapoznać się z każdym rodzajem argumentacji, natomiast nie lubię braku logiki i konsekwencji w wyrażaniu poglądów. Albo, albo. Albo jesteś cywilizowany, elitarny, intelektualny i przyjmujesz zasadę: „nie znam się, to się nie odzywam”. Przyjmujesz i stosujesz tę zasadę we wszystkich aspektach życia, a nie tam gdzie to służy obronie twoich interesów, natomiast tam gdzie szkodzi drzesz się w niebogłosy z pozycji ignoranta. Albo dopuszczasz, w moim przekonaniu dużo bardziej inteligentne, demokratyczne i przepraszam za słowo, „sprawiedliwe” rozwiązanie, że krytykować można wszystko, byle czynić to roztropnie.



W pierwszym przypadku lekarz domagający się szacunku dla swojej wiedzy, wyjątkowości zawodowej, kompetencji i trafności diagnoz, który na dodatek uważa, że nikt poza nim i ewentualnie innym lekarzem nie jest w stanie zweryfikować fachowości lekarza, powinien milczeć. Powinien milczeć konsekwentnie, wszędzie tam gdzie nie ma przygotowania zawodowego i to od hydraulika po IPN. Lekarz według własnych autorytatywnych kryteriów oceny swoich krytyków, powinien z pokorą patrzeć na rurę, która nie wytrzymała uszczelki szóstki, skoro fachowiec powiedział, że takie rzeczy się zdarzają. Tak powinien uczynić lekarz, co to zapewnia pacjenta, że skoro lekarz powiedział co ma boleć, to musi boleć. Jeśli powiedział, że operacja była zgodna ze sztuką lekarską, to nie można mieć do niego pretensji o zgon pacjenta. W przypadku zgonu zadziałały czynniki zewnętrzne, nigdy błąd w sztuce, o czym rozstrzyga komisja złożona z kolegów lekarza. Kiedy hydraulik powie, że rura mogła „puścić”, choćby dlatego, że złącze osłabione i rozkalibrowane, przez co uszczelka nie dała rady, mamy powód do 100 dowcipów, jechania po hydrauliku jak po polityku i żaden autorytet nie powie, że to „polskie piekło” i „polska mentalność”. Wiadomo, że polski hydraulik, to gość w „baretce” po zawodowej szkole na raty, choć widomo też, że stereotyp i wyciąganie wniosków co do całej branży na podstawie osobistych doświadczeń nie jest mądre. Autorytet zawsze wyśmieje ocenę kompetencji grupy zawodowej na podstawie tego, że ktoś tam gdzieś w powiatowym szpitalu wytnie wyrostek i zostanie mu szmata w jamie brzusznej, czy jak to się tam nazywa. Takie argumenty są populizmem, krzywdzącym ludzi o nieprzeciętnej wiedzy i kompetencjach, to demagogia, która jest wynikiem braku wiedzy. Natomiast jedna rura, która wybuchnie lekarzowi w domu, po spartolonej usłudze hydraulika, z powodzeniem może być koronnym przykładem na to, że polska hydraulika leży i kwiczy.



Inaczej mówiąc jest w dobrym intelektualnym tonie zedrzeć łacha z hydraulika, natomiast jest czymś niesamowicie głupim, prymitywnym, niedopuszczalnym i polskim piekłem, kiedy łacha drze się z lekarza, tudzież prawnika. Lekarz oceniający „typowo po polsku”, w ramach „polskiego piekła”, jakiegoś tam hydraulika, dostaje owacje na stojąco, ponieważ stoi na straży rozsądku, racjonalności i intelektu. Stoi pomimo tego, że wypowiada się dokładnie według schematu, jaki sam zdefiniował jako niedopuszczalny. Wypowiada się z pozycji ignoranta o czymś co nie jest w zakresie jego kompetencji, wiedzy, doświadczenia zawodowego. Kwestionuje kompetencje fachowca i drze z fachowca łacha, przenosząc darcie na całą branżę. Cała śmieszność, sprzeczność i niekonsekwencja w zachowaniu jest odbierana przez inne autorytety, elity oraza poczuwających się do inteligencji, jako głos w słusznej sprawie. Dlaczego? Dlaczego jest tak, że ciotka ignorantka „jedzie” po lekarzach i zdobywa poparcie ślusarza, tokarza, kierowcy autobusu, chemika, nauczyciela, listonosza, natomiast drgawek dostaje lekarz, adwokat, znany artysta? Dlaczego tak jest, że lekarz ignorant ku uciesze prawnika i artysty jedzie po hydrauliku i w tym przypadku wcale nie stoją za hydraulikiem ślusarz z nauczycielem i chemikiem? Tak jest ponieważ nie w Polsce, w polskim piekle, polskiej mentalności i innych okolicznościach frazesem podszytych, ale jak świat świtem istnieje podział na warstwy społeczne, które częściej ze sobą rywalizują niż współpracują.



Lekarze, prawnicy i inni pomazańcy Boży dokładają się do polskiego piekła tymi samymi instrumentami osadzonymi w stereotypie, jakimi posługują się „fizyczni” i bardziej pospolici zawodowo. Różnica polega na tym, że z pozycji autorytetu i wiedzy tajemnej łatwiej zamknąć gęby przestraszonym i pogubionym „fizycznym”. Warto sobie zadać trud i sprawdzić jak się zachowuje przeciętny Polak w przychodni, czy też u notariusza? Najpierw przechodzi przez jakiś sekretariat, gdzie bez żenady kierowniczka placówki oznajmia, że pan doktor, czy radca, je śniadanie, tudzież ma ważny telefon. Hydraulik ma już skończone życie po takim oświadczeniu, że „pan majster je”, dowcipem i poniewierką zostanie zabity, lekarz i radca za to samo, nie traci klienta, ponieważ lekarz konsumuje. Hydraulik zażera się kanapką z wątrobianką i mlaska, często popijając browarem, natomiast Pan lekarz i prawnik konsumuje z miśnieńskiej porcelany i nie żłopie koniaku, ale aperitif zażywa. Te same równie dowcipne sytuacje i wyrażające lekceważenie dla klienta, w jednym przypadku są karygodne w innym, z pokorą przyjmowane. W przypadku hydraulika to chociaż można zjechać i ciężkim słowem rzucić, w gabinecie i kancelarii takiego chamstwa się nie toleruje. Siedzi taki delikwent w poczekalni i czai się. Łapię za klamkę i puszcza, w końcu po pół godziny czekania puka delikatnie w drzwi, przeprasza uniżenie usługodawcę i zadaje pytanie: „Czy pan doktor/radca już przyjmuje?”.



Pozycja społeczna lekarza, prawnika, polityka jest taka, że w oficjalnych relacjach większość zjadaczy chleba, po peerelowskich przejściach przeprasza, że żyje, kiedy przekracza próg kancelarii i gabinetów. Jakby tego było mało, ci wszyscy upokarzani mają zamknąć gęby, bo gówno się znają. Dużo jak na człowieka. Dlatego przy obiedzie, grillu, imieninach, po paru głębszych odreagowują upokorzeni i jadą po lekarzach za wszystkie krzywdy. Po tym jak się ci upokorzeni nagadają. Po odreagowaniu, na kacu dostają metkę niedouczonych półgłówków, którzy nie mają żadnego szacunku dla wiedzy i elitarności, tych co ich przeczołgali. I tak jak „fizyczni” dostają w dupę z dwóch stron, raz w gabinetach i kancelariach, drugi raz gdy się odważą usta otworzyć, tak elitarni kuci na cztery łapy. Upokarzanie fizycznych nazywa się kompetencją i ratowaniem życia, czego fizyczni nie są w stanie zrozumieć, gdyż są za głupi i nie studiowali przez 5 lat prawa i medycyny. Krytyka elit odbywa się w podziemiu, w domowych pieleszach. Ciężko mi sobie wyobrazić ile byłoby śmiechu, gdyby 100 fizycznych podpisało się pod listem w obronie innego fizycznego. Cały kant w dystrybucji takiego myślenia, że fizyczni tworzą polskie piekło, z którym muszą walczyć elity, polega na tym, że elity w sposób jeszcze bardziej prymitywny i nieuprawniony posługują się tymi samymi mechanizmami, tylko ich głos jest nie jest podziemny, ale oficjalny i nie do podważenia. Gdyby lekarze i prawnicy, dyżurni artyści i autorytety działali na normalnym rynku usług, ponosili normalne koszta i odpowiedzialność, większość z nich nie przetrwałaby tygodnia. Niestety rynek medyczny, prawniczy i rynek autorytetów, to ciągle rynek centralnie sterowany, w Polsce dodatkowo generowany przez peerelowską schedę.



Tego rynku elity bronią rozpaczliwie. Spróbuj powiedzieć lekarzowi o kasie fiskalnej, 1000 POPULISTYCZNYCH argumentów za tym, że to zabije pacjenta, a nie paliwo do E Klasy. Spróbuj prawnikowi powiedzieć, że dość już klanowego przyznawania aplikacji i cen usług, od których włos się jeży. Nie znasz się, nie masz kompetencji „fizolu”, słuchaj wykształconych lekarzy i parowników, a oni ci we własnym interesie powiedzą, że lekarz nie może bawić się z kasami, prawnikiem może być 20% po znajomości aplikacyjnej. Całe to gadanie o polskim piekle, polskiej mentalności i polskim paraliżu z powodu tego, że tu wszyscy znają się na wszystkim miałoby jakiś sens. Tylko, że jak wszyscy to wszyscy. Popularyzowanie takiej tezy przy pomocy retoryki charakterystycznej dla tezy, to kompletny brak logiki i konsekwencji. Jestem ze szkoły krytykowania wszystkiego i wszystkich na równych prawach, nie uważam, że do oceny ewidentnego braku kompetencji lekarza lub hydraulika potrzeba gruntownej wiedzy lekarskiej czy rzemieślniczej. Nie widzę żadnych podstaw, racjonalnych i etycznych, aby wierzyć „na autorytet” organizacji świtowej, która siedzi w portfelach firm farmaceutycznych. Jeśli konkurencyjna szkoła przyjmowania informacji za prawdziwe na podstawie kryterium autorytetu, kwestionuje mój sposób weryfikacji, musi się w moich oczach uwiarygodnić. Wiadomym, jest, że w IPN siedzą ludzie Kaczyńskiego, każdy głupi to wie i nie da się ściemnić w ramach ciemnego ludu. Ba, poczytuje sobie taki delikwent za intelektualny obowiązek wskazać działanie IPN jako realizację interesów Kaczyńskich. Wystarczy zmienić IPN, na WHO i już to samo gremium puka się w czoło, gdy doszukać się identycznych relacji i zależności między członkami WHO i firmami farmaceutycznymi, które je zatrudniają. W przepadku IPN powiązanie ludzi oddelegowanych przez PiS z realizacją interesów PiS jest oczywistym, intelektualnym obowiązkiem. W przypadku WHO, to już „spisek” i kolportowanie populizmu, ze zbyt daleko posuniętymi i nieuprawnionymi wnioskami. Klasyczny przykłąd ułomności szkoły „autorytetu”, do znudzenia powielany i demaskujący brak logiki w postępowaniu, bo trudno to nazwać analizą.

Inaczej jest w szkole „krytycznej”. Kompletnie mnie nie interesuje, a już żadną wyrocznią dla mnie jest to, że się Zanussi, czy Kondrat podpisze pod listem „intelektualistów”. Elita, autorytet tak, bardzo pożądane i od zaraz, ale wytłumaczę elicie i autorytetom jak fizyczny fizycznym na czym rzecz polega. Autorytetem nie zamyka się ust, ale opuszcza szczęki, nie chce słyszeć od autorytetu, że on jest autorytet, chce usłyszeć to co mi pozwoli autorytet za autorytet uznać. Chce słyszeć treść, czym jest wypełniony autorytet, chce usłyszeć, że moja argumentacja jest błędna dlatego, że jest błędna, a nie dlatego, że jestem „typowo polski”, „wyssałem z mlekiem matki”, „buduje polskie piekło”, „nie jestem lekarzem, prawnikiem, konstytucjonalistą, pilotem Boeinga”. Autorytet musi mnie powalić na kolana i opuścić szczękę siłą argumentów, wiedzy, kompetencji. Autorytet krzyczący o swoim autorytecie, jest dla mnie fizycznym, który wrażenie może zrobić tylko na innych fizycznych, choćby to nawet były fizyczne autorytety. Populizmem jest również to, że powtarza się slogany, wyświechtane frazy, w gatunku „no tak Polacy na wszystkim się znają”, zamiast zbić argument i tok rozumowania, tą legendarną wiedzą i tymi przemożnymi kompetencjami.



Na koniec pragnę wyrażanie podkreślić, że ta replika nie charakteryzuje Osoby Przyjaciela, przeciwnie, to jest akurat człowiek rozumny i oryginalny, który się wymyka charakterystyce, natomiast tekst jaki popełnił niestety wpisuje się w schemat charakterystyczny dla polskiej szkoły autorytetu i elitarności. Replikuję, ponieważ jestem przekonany, że receptą na „polskie piekło” jest wypośrodkowanie między tym o czym pisze Przyjaciel i co oczywiście ma miejsce, bo ma miejsce zalew niekompetencji i amatorszczyzny, a tym co jest grzechem polskich „eilit” skupionych wokół tajemnych zawodów, dyżurnych autorytetów i artystów, czyli „autorytatywne” zamykanie gęb „autorytetem”. Rozsądny, rzeczowy dialog między szkołą autorytatywną i krytyczną, to odnalezienie środka w tej debacie, to recepta na wiele społecznych rozwiązań, które nie podważają autentycznych elit i nie upokarzają fizycznych.




_________________
możliwość pomylenia się to część bycia wolnym
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Polska i Polacy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


matka kurka o autorytetach
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile