W Szwajcari od 3500chf podatek jest zależny od bycia kawalerem albo żonatym jako kawaler zapłacisz 240chf ale jak się ożenisz tylko 32chf
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Podatek-.....82040.html
Podatek bykowy, czyli opodatkujmy singli!
2011-02-03 06:02
Do niedawna bycie „singlem” było napiętnowane społecznie. Teraz nikogo nie dziwi, że są osoby, którym nie w głowie posiadanie stałego partnera. Świat biznesu już zwietrzył okazję do zarobienia na singlach – organizowane są specjalne rejsy wycieczkowe czy dedykowane imprezy w klubach. Tylko czekać, aż politycy przy pomocy swojego cerbera – fiskusa zabiorą się za tę nową grupę społeczną.
Szacuje się, że single stanowią w Polsce około 26 proc. całego dorosłego społeczeństwa. Z roku na rok ich przybywa, szczególnie tych po 30. roku życia. Według prognoz GUS-u liczba singli w Polsce będzie nadal rosnąć. Singlami są głównie ludzie aktywni, rozwijający się zawodowo, uzyskujący stosunkowo wysokie dochody.
Cenimy wolność i karierę zawodową
CBOS przeprowadził badanie, w którym zapytał singli, dlaczego nie żyją w związkach. Wśród kobiet najpopularniejsze odpowiedzi to:
obawa przed tym, że małżeństwo będzie nieudane (48 proc.);
obawa przed tym, że przeszkodzi im to w karierze zawodowej (40 proc.).
Zgoła inne odpowiedzi wybrali mężczyźni:
wybór wolności i życia bez zobowiązań (53 proc.);
obawy przed trudnościami materialnymi (39 proc.).
Z badań wynika, że pobudki ekonomiczne nie są najważniejsze. Bycie singlem staje się sposobem na życie.
Niech nam żyje PRL!
Jeszcze na początku lat 70. kawalerowie po 30. roku życia płacili dodatkowy podatek, tak zwane bykowe. Od paru lat politycy z różnych opcji wracają do pomysłu odświeżenia tej daniny, proponują jednak pewne modyfikacje. Ponieważ nie chcą być posądzani o dyskryminację, planują objąć bykowym zarówno bezdzietnych kawalerów, jak i panny. Zmianie uległby także wiek – płacić miałyby osoby po 40. roku życia. Pomysł przywrócenia tego podatku kojarzony jest z takimi osobami jak m.in. Ewa Tomaszewska (ówczesny AWS), Marian Piłka (wówczas PiS), Magdalena Kochan (PO) i Mieczysław Kasprzak (PSL). Niektórzy z nich w późniejszym czasie wypierali się jednak pomysłu wprowadzenia bykowego-bis.
Politycy opowiadający się za wprowadzeniem tego podatku argumentują, że osoby mające dzieci ponoszą ogromne koszty ich wychowania. Gdy ich dzieci dorosną i zaczną pracować będą utrzymywać wszystkich emerytów, również tych bezdzietnych. Dlatego - zdaniem zwolenników bykowego - jest to społeczna niesprawiedliwość, którą można zniwelować poprzez podatek. Płacić mieliby nie tylko single, ale także bezdzietne małżeństwa.
Fiskus biegnie na ratunek
Kolejny raz przekonujemy się, że rządzący są gotowi wprowadzić choćby najbardziej absurdalny pomysł, jeżeli w państwowej kasie brakuje pieniędzy.
Podatek bykowy miałby uratować system emerytalny, który nie może sprawnie działać, gdy w społeczeństwo rodzi się zbyt mało dzieci.
Jednak czy podatek bykowy skłoni ludzi do zawierania małżeństw i posiadania dzieci? Według ekonomistów jest to bardzo mało prawdopodobne. Taka danina musiałaby wynosić 30–40 proc. dochodów podatnika (sic!). Tylko wtedy dorówna kosztom utrzymania potomstwa.
Kto zapłaci, a kto zostanie zwolniony?
Najpierw trzeba wprowadzić podatek, później go wyegzekwować. Zapewne będą też zwolnienia, jak przy każdym podatku. Zacznijmy od tego, że każdy człowiek ma prawo do posiadania potomstwa. Ma też prawo do jego nieposiadania. A co z osobami, które dzieci mieć nie mogą?
– Pomysłodawcy „bykowego-bis” przebąkują o zwolnieniu tej grupy osób z podatku. I słusznie, bo objęcie ich tym podatkiem oznaczałoby brak elementarnej przyzwoitości, ale jak miałoby to wyglądać w praktyce? Bezpłodność to dla wielu osób temat bolesny, z którym nie chcą się dzielić nawet z najbliższymi. Czy można zatem od nich wymagać, aby dzielili się swoim problemem z urzędnikami fiskusa, przedstawiając np. stosowne zaświadczenia? – pyta Łukasz Tabor, radca prawny z Kancelarii Prawnej Skarbiec.Biz. – Nie zapominajmy o tym, że wiele osób będzie chciało wówczas pozyskać fałszywe zaświadczenia o niepłodności – dodaje.
Pozostają jeszcze księża i zakonnicy,
osoby chore, które nie powinny mieć dzieci z przyczyn zdrowotnych, homoseksualiści, a także single „z przymusu”.
– W Polsce żyje coraz więcej „świadomych” singli, ale jest też duża grupa osób, które, choć marzą o posiadaniu potomstwa, z różnych powodów nie potrafią odnaleźć swojej drugiej połowy. Już to może być dla nich dramatem, czy zatem nakładanie na nich z tego tytułu dodatkowej kary w postaci bykowego jest w ogóle etyczne? – pyta nasz ekspert.
Będzie coraz więcej „społecznych egoistów”
Według GUS-u za kilka lat blisko dwie trzecie gospodarstw domowych będzie liczyło tylko jedną lub dwie osoby, a w zaledwie co czwartym gospodarstwie będzie choćby jedno dziecko. W dodatku wielu singli robi kariery, zarabia duże pieniądze, więc są łakomym kąskiem dla fiskusa. Nie będzie zatem zaskoczeniem, jeśli rząd wpadnie na pomysł, aby bykowe reaktywować.
Oby jednak z podatkiem bykowym nie było tak, jak z nowymi uprawnieniami inspektorów kontroli skarbowej. Zamiast zmienić nieprzyjazny system podatkowy, ustawodawca nadaje nowe uprawnienia inspektorom, które umożliwią niemal całkowitą inwigilację podatników. Podobnie grozi z bykowym – zamiast rzeczywistej reformy systemu emerytalnego może nas czekać prymitywne drenowanie kieszeni i uszczęśliwianie na siłę.
Barbara Sielicka
Bankier.pl
b.sielicka@bankier.pl
_________________
JerzyS
"Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn."
Arystoteles