Bezpieczeństwo energetyczne , czy chuligaństwo polityczne?
Bartosz Kowalczyk | Piątek [20.11.2009, 19:51]
Unia raczej nie pomoże Polsce, gdy Rosja zakręci gaz
Wszystko wskazuje na to, że
europejska solidarność w kwestii bezpieczeństwa energetycznego będzie fikcją.
Polska i inne kraje są podatne na gazowy szantaż Rosji, bo w negocjacjach z Moskwą nie występują wspólnie. Zmienić to miało rozporządzenie Komisji Europejskiej, ale - jeśli wierzyć informacjom
"Dziennika" - tak się nie stanie. Nad opiniami do tego projektu pracują właśnie eurodeputowani. Ci z Polski alarmują, że rozporządzenie będzie martwym prawem.
Bogusław Sonik z PO przekonuje, że Unia Europejska
musi obowiązkowo reagować nawet wtedy, gdy kryzys gazowy dotknie tylko jedno z państw członkowskich. Na razie się na to nie zanosi - proponowane przez Bruksele rozporządzenie przewiduje, że tzw. stan nadzwyczajny ogłasza się, gdy kłopoty z zaopatrzeniem w surowce energetyczne mają co najmniej dwa kraje.
Czy to oznacza, że gdyby Rosja odcięła gaz tylko Polsce, to Komisja może
nie zareagować? – Teoretycznie tak. Dlatego nam zależy, żeby stan nadzwyczajny mógł być ogłoszony, gdy brakiem dostawy gazu zostanie objęte jedno państwo członkowskie – mówi europoseł PO Bogusław Sonik.
Polscy eurodeputowani chcą też bronić zapisu, mówiącego, że komisja ogłasza stan nazwyczajny w przypadku utraty przez wspólnotę więcej niż 10 proc. dziennych dostaw gazu z krajów trzecich. Przedstawiciele krajów, które w przeciwieństwie do Polski nie są uzależnione od jednego dostawcy, jak choćby Francja czy Hiszpania, są jednak sceptyczni.
Postawa rządów innych państw Unii nie powinna być zaskoczeniem. Kontrowersje wokół gazociągu Nabucco czy wreszcie sprawa Nord Stream pokazały, że w sprawach energetyki trudno liczyć na europejską solidarność. Z punktu widzenia Warszawy jedynym rozsądnym wyjściem wydaje się więc dostosowanie do tej sytuacji.
Oznacza to, że wszystkie możliwie posunięcia trzeba oceniać pod kątem polskiego interesu. Nawet jeśli wymagają one porozumienia z Rosją.
Chodzi tu m.in. o nowe rurociągi między Polską a Niemcami i Czechami. Bez nich wymyślona za czasów PiS, a lansowana przez PO gazowa solidarność pozostanie tylko marzeniem naszych polityków. Bo w razie kryzysu brakującego surowca i tak nie będzie jak przesłać.
Trzeba też wyciągnąć wnioski
z historii gazociągu północnego.
Gdyby Polska nie broniła interesów Ukrainy kosztem
swojego bezpieczeństwa energetycznego, o rurze pod Bałtykiem najprawdopodobniej nikt by nie wspominał.
Bartosz Kowalczyk
http://www.pardon.pl/artykul/10178/unia_.....akreci_gaz
Skoro tak to po co nam NATO?
Po co nam Unia ?