Morderca kumplem polityków. Kogo sypnie Peter Vogel?
Zatłuczenie staruszki nie przeszkodziło mu w niezwykłej karierze. Bo grunt to znajomości.
Był to jeden z ostatnich wieczorów roku 1970. Pani Maryna, staruszka z podwarszawskiego Komorowa, kładła się spać. Usłyszała jednak dzwonek do drzwi. Wyjrzała przez okno, za którym zobaczyła znajomego młodzieńca, Piotra Filipczyńskiego. Wpuściła go do środka
. O tym, co było dalej, możemy przeczytać na internetowych łamach "Dziennika":
"Oddawaj pieniądze" - krzyknął. Wiedział, że kobieta oszczędzała je od dłuższego czasu. "Nic nie mam. Zresztą po co ci one" - odpowiedziała Marynia drżącym głosem. Wtedy zdenerwowany Filipczyński zamachnął się i potężnym uderzeniem tłuczkiem do mięsa powalił kobietę na ziemię.
Ale staruszka jeszcze żyła. Broczącą krwią kobietę młodzieniec zaciągnął do piwnicy. Tam dobił swoją ofiarę roztrzaskując na jej głowie ciężki baniak. Potem chciał spalić zwłoki w piecu, jednak nie zdołał ich tam umieścić, więc po prostu je podpalił.
Za swój czyn skazany został na 25 lat więzienia. Jednak szybko zmniejszono wyrok do 15 lat. A po ośmiu wypuszczono go na przepustkę i - uwaga - szybko przyznano paszport. Na ten dokument
zwykli obywatele, którzy nigdy nie złamali prawa, czekali latami. A morderca dostał go niemal od ręki. Już wtedy, widać, miał wysoko postawionych patronów.
W roku 2000, po tym jak aresztowali go i odesłali do Polski Szwajcarzy, wciąż cieszył się specjalnymi względami. Wniosek
w sprawie ułaskawienia go złożyła minister sprawiedliwości Hanna Suchocka z Unii Wolności. Procedura
przebiegła równie sprawnie, jak przyznanie mu paszportu. Raz, dwa i prezydent Aleksander Kwaśniewski podjął decyzję o ułaskawieniu.
Dziś jednak Peter Vogel znów znajduje się za kratkami. I zaczyna sypać. Na razie, jak ustalili dziennikarze TVN, opowiada o korupcji przy zakupie wagonów warszawskiego metra. My jednak chętniej dowiedzielibyśmy się więcej o tajnych kontach
, które zakładał politykom lewicy.
Posłuchalibyśmy na przykład o tym, jak układała się mordercy współpraca z Jackiem Piechotą, ministrem gospodarki w rządach SLD, na którego wystawione są dokumenty o otwarciu konta w szwajcarskim banku. Fajnie byłoby się też dowiedzieć, co Vogel załatwiał w Pałacu Prezydenckim z Markiem Ungierem, szefem kancelarii Kwaśniewskiego.
Czekamy więc z niecierpliwością na kolejne zeznania "kasjera lewicy". Kto wie, jakie znane nazwiska mogą jeszcze wypłynąć na wierzch. Zabójca staruszki z Komorowa miał przecież wielu wysoko postawionych znajomych.
Daniel Nogal
|