Kajmany na skraju bankructwa
Od lat były najchętniej wybieranym miejscem na siedzibę przez światowe fundusze hedgingowe
Teraz jednak Kajmany przyznają, że być może będą musiały zacząć nowe życie – jako raj podatkowy, w którym obowiązują podatki.
Po długotrwałych sporach to brytyjskie terytorium zamorskie potwierdziło kilka dni temu, że w końcu uzyskało od Wielkiej Brytanii zezwolenie na przyjęcie 50 milionów dolarów pożyczki: ma ona załatać dziurę w budżecie spowodowaną przez tegoroczny spadek przychodów o 35 do 40 procent. Władze wysp zasygnalizowały także, że są gotowe podporządkować się wymaganiom Wielkiej Brytanii dotyczącym obcięcia wydatków rządowych oraz zaleceniom niezależnego raportu na temat reformy systemu podatkowego Kajmanów; mogłoby to pozwolić na nakładanie podatków bezpośrednich, a co za tym idzie, na otrzymanie kolejnych pożyczek w wysokości 229 milionów dolarów.
Fot. Shutterstock
Richard Parchment, doradca władz z George Town, powiedział, że pismo z formalną zgodą zostanie niebawem wystosowane do Wielkiej Brytanii. Brak pieniędzy w kasie Kajmanów był tak dotkliwy, że lada moment mogło nastąpić wstrzymanie wypłat dla służb cywilnych.
Władze Kajmanów twierdzą, że Wielka Brytania wycofała się z pierwotnych ostrzejszych propozycji, które sugerowały nałożenie podatków bezpośrednich.
– Nie będzie podatku dochodowego, podatku od nieruchomości i podatku spadkowego – powiedział William McKeeva Bush, szef gospodarki Kajmanów w wystąpieniu telewizyjnym. Dodał jednak, że to może się zmienić, wskazując, że wyspy już zaczęły zastanawiać się nad nowymi formami osiągania przychodów z podatków.
Wprawdzie pożyczki mają charakter komercyjny, ale Wielka Brytania będzie zapewne chciała w zamian przeprowadzenia odpowiednich zmian podatkowych na wypadek niewypłacalności Kajmanów. Foreign Office przypuszczalnie obawia się, że wyspy mogłyby powoływać się na Wielką Brytanię, zaciągając kredyty, na których spłacenie ich nie stać – i dlatego chce zagwarantować sobie prawo zatwierdzenia tych kredytów. Terytorium to sprzeciwiało się dotąd koncepcji bezpośredniego opodatkowania swych mieszkańców i firm, twierdząc, że zagrażałoby to jego statusowi jednego z największych na świecie centrów finansowych, z dwunastym co do wielkości PKB na głowę.
Tony Travers, dyrektor Cayman Islands Financial Services Association, prowadził w ostatnich tygodniach intensywną kampanię, argumentując, że wyspy zostały potraktowane niesprawiedliwie. – Jestem zbulwersowany i zaniepokojony tym, że ludzie nazywają Kajmany sekretnym rajem podatkowym – powiedział. – My po prostu jesteśmy pod tym względem mniej zaborczy. To niesprawiedliwe, że kiedy pisze się o rajach podatkowych, ilustracją są zawsze palmy, a nie szwajcarskie Alpy.
A jednak łagodne przepisy podatkowe Kajmanów ściągnęły tam do połowy 2008 roku 10 tys. instytucji finansowych. W szczytowym okresie boomu funduszy hedgingowych przez Kajmany do Londynu, Nowego Jorku i innych centrów finansowych przepłynęło 3,4 biliony dolarów. Krytycy nie akceptują tezy, jakoby wyspy te miały w pełni przejrzysty system finansowy.
Ale Travers odrzuca pomysł, by każdy, na przykład jakiś dziennikarz czy zwykły człowiek postronny, mógł mieć dostęp do ksiąg firm. – Istnieje prawo do tajemnicy handlowej – zaznaczył. – Dajemy firmom ochronę, ale zawsze jesteśmy gotowi przekazać władzom stosowne informacje, jeśli podejrzewają one działalność przestępczą.
Andrew Watt, dyrektor działu podatkowego w Alvarez & Marsal, uważa, że reforma na Kajmanach skłoni fundusze hedgingowe do przeniesienia swych siedzib gdzie indziej. – Dla rajów podatkowych jest coraz mniej miejsca, ale firmy wciąż jeszcze mają gdzie się przenosić – powiedział.
|