W razie awarii sprawdź t.me/prawda2info

 
Afera hazardowa  
Podobne tematy
Branża hazardowa zbiera żniwo afery 1
Koniec afery hazardowej bez ocen
Znalazłeś na naszym forum inny podobny temat? Kliknij tutaj!
Ocena:
3 głosy
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Polska i Polacy Odsłon: 3741
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zainteresowany




Dołączył: 22 Lis 2008
Posty: 884
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 19:44, 09 Paź '09   Temat postu: Afera hazardowa Odpowiedz z cytatem

http://cogito.salon24.pl/130320,gracze-1

Warto chyba przeczytać kto gra , czym i skąd sie wziął . Dlatego też nowy temat.
Czytam Ściosa często i ostatnio zaczął ostro sie użalać nad chowaniem jego tekstów na S24, a to oznacza , że ktoś chce czegoś nie pokazać.


Cytat:
Wszystko czego dowiedzieliśmy się dotąd o tzw. aferze hazardowej zdaje się być zawieszone w pewnej empirycznej próżni, nieprzeniknionej dla zwykłego śmiertelnika. Zachowania głównych bohaterów, ich reakcje i intencje będą tylko sensacyjnie brzmiącym wątkiem, jeśli nie spróbujemy dowiedzieć się, jakie jest prawdziwe podłoże tej sprawy, jakiego środowiska dotyczy oraz czyje i jak wielkie interesy są w niej rozgrywane.

Dopiero dotarcie do faktów i ukazanie niektórych aktywnych postaci rynku hazardowego, pozwoli dostrzec czym naprawdę jest ta afera, czyje interesy strzegą jej tajemnic i z kim, w rzeczywistości politycy Platformy utrzymywali serdeczne kontakty.

Warto na początek cofnąć się do roku 2003, gdy Sejm znowelizował obowiązującą od 1992 roku ustawę o grach losowych i zakładach wzajemnych. To wówczas tzw. automaty o niskich wygranych zostały uznane za „urządzenia rozrywkowe”. Od tego też czasu, tradycyjny „jednoręki bandyta” mógł stać jedynie w koncesjonowanym kasynie lub salonie gier, choć samo„urządzenie rozrywkowe” można już było postawić w barze, sklepie, na stacji benzynowej – czyli niemal w każdym miejscu, z wyjątkiem obszaru położonego bliżej niż sto metrów od szkoły lub kościoła. Posłowie uprościli wówczas metodę opodatkowania takich urządzeń. Odtąd, za jedną maszynę operator płacił miesięcznie 180 euro podatku, niezależnie od obrotu, a podatek od „jednorękiego bandyty” w kasynie wynosił 45 procent tego, co w maszynie zostawią gracze. W ustawie z 2003 roku pojawiły się też obwarowania. Właścicielami automatów mogli zostać jedynie koncesjonowani operatorzy (właściciele stacji benzynowych czy punktów gastronomicznych tylko wynajmowali im miejsce). Każde nowe urządzenie musiało przejść kontrolę przeprowadzoną przez specjalistów wyznaczonych przez Ministerstwo Finansów. Ściśle określona została także definicja automatu o niskiej wygranej. Jedna gra/jeden zakład na takim urządzeniu nie może kosztować więcej niż siedem eurocentów a jednorazowa wygrana nie może wynieść więcej niż 15 euro. Nowelizacja z 2003 roku wprowadzała także 10-procentową dopłatę do loterii pieniężnych (wcześniej loterie nie były objęte dopłatami) oraz zwiększała dopłatę do stawki w grach liczbowych z 20 do 25 procent.

Wydawało się, że rynek drobnego hazardu udało się ucywilizować. Automaty działały w większości legalnie, a ich właściciele płacili podatki. Operatorzy automatów ( a jest w całym kraju 35 takich firm) zdobywali prestiżowe nagrody biznesowe, chwalili się działalnością charytatywną, stali się szacownymi biznesmenami. Warto pamiętać, że rynek hazardowy generuje ogromne pieniądze. W całym kraju jest obecnie blisko 45 tysięcy maszyn, do których gracze wrzucili w ubiegłym roku 8,5 miliarda złotych. Wygrane to około 80 % tej kwoty. A to oznacza, że przychody branży wyniosły około 1,6 miliarda złotych. Ubiegłoroczne wpływy z samych podatków od maszyn wyniosły ponad 300 milionów złotych, nie licząc podatku VAT i dochodowego.

Nie przypadkiem więc, jedną z pierwszych inicjatyw rządu Donalda Tuska było rozpoczęcie na początku 2008 roku prac nad nowelizacją ustawy o grach i zakładach wzajemnych. O ile w wielu innych dziedzinach życia publicznego Platforma nie wykazywała nadmiernej aktywności – o tyle, w tym obszarze prowadzono bardzo intensywne prace. Zapowiadał się zatem nowy podział ogromnego tortu dochodów, płynących z gier hazardowych. Zmiany we władzach Totalizatora Sportowego (o czym będę jeszcze pisał) oraz pierwsze projekty nowelizacji, w których proponowano zniesienie limitów ograniczających możliwość otwierania nowych kasyn i salonów gier, świadczyły, że Platforma doskonale rozumie gdzie należy szukać naprawdę dużych pieniędzy.

Ponieważ branża hazardowa traktowana jest przez państwo jako źródło łatwego dochodu, chaos legislacyjny był zawsze na rękę urzędnikom, którzy mogli w każdej chwili zaproponować kolejną zmianę prawną mającą na celu uzyskanie dodatkowych przychodów budżetowych, w sytuacji gdyby taka nagła potrzeba się pojawiła. Prace nad nowelizacją trwały więc od początku rządów obecnej koalicji. Powstało 5 czy 6 projektów, z których żaden nie mógł zadowolić wszystkich uczestników rynku hazardowego.

Na tym polu bowiem, ścierają się interesy monopolu państwowego z prywatnymi firmami. Dla tych ostatnich, śmiertelnym zagrożeniem jest pozycja Totalizatora Sportowego oraz wprowadzenie do Polski tzw. wideoloterii czyli systemu automatów połączonych w sieć, które umożliwiają uzyskiwanie wielomilionowych wygranych. Sposób w jaki planuje się wprowadzić wideoloterie, objęte monopolem państwowym z góry wyeliminuje na tym rynku jakąkolwiek konkurencję i umożliwi szeroki dostęp do tzw. ostrego hazardu. Drugim zagrożeniem dla tradycyjnych kasyn i salonów gier jest hazard internetowy. Tu dochodzi do konfliktu interesów firm hazardowych, działających na polskim rynku z firmami zagranicznymi, które poprzez Internet oferują coraz szersze usługi - jak zawieranie zakładów wzajemnych, korzystanie z elektronicznych kasyn czy uczestniczenie w turniejach pokerowych. Zgodnie z prawem, internetowy hazard jest nielegalny, ale ani Ministerstwo Finansów, ani organa ścigania nie robią nic, by poradzić sobie z tym problemem.

O tych wszystkich uwarunkowaniach warto pamiętać, gdy chcemy dostrzec tło zdarzeń związanych z aferą hazardową.

Nie może też dziwić, że jednym z głównych rozgrywających sprawy rynku hazardowego jest zawsze Ministerstwo Finansów. Mogłoby się wydawać, że całkowicie naturalną rolą fiskusa jest dbałość o wpływy do budżetu i prowadzenie takiej polityki, która zagwarantuje państwu wzrost tych wpływów. Jak jednak pokazuje praktyka – nie zawsze jest to tak oczywiste, a w tej sprawie niektóre zachowania i sytuacje mogą świadczyć o czymś zgoła przeciwnym.

Spróbujmy przyjrzeć się pewnemu zdarzeniu z kwietnia bieżącego roku – głównie dlatego, że związane z nim okoliczności pozwalają głębiej dostrzec prawdziwe oblicze afery hazardowej, niż czynią to teoretyczne analizy.

3 kwietnia 2009 roku, dokładnie o godzinie 14, ponad pięciuset funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego przypuściło szturm na sto barów i stacji benzynowych w 13 województwach. Na polecenie prokuratury w Białymstoku policjanci skonfiskowali wówczas 300 automatów do gier hazardowych. – To była jedna z najbardziej skomplikowanych operacji ostatnich lat – stwierdził rzecznik prasowy policji. Warto dodać, że tego rodzaju operacje przeprowadzano również w latach ubiegłych.

Tegoroczna akcja miała być efektem dochodzenia prowadzonego od czerwca zeszłego roku przez Prokuraturę Apelacyjną w Białymstoku. Według prokuratury istniało podejrzenie, że automaty wypłacają zbyt duże wygrane (niezgodne z ustawą o grach losowych, która dopuszcza wygraną nie wyższą niż równowartość 15 euro), bo operatorzy zmieniają oprogramowanie „jednorękich bandytów”. A to oznacza, że automaty powinny być wyżej opodatkowane - tak jak w kasynie.

Natychmiast po akcji CBŚ pojawiły się protesty przedstawicieli Izby Gospodarczej Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych, którzy działania te określili jako spisek, mający na celu „wyparcie ich z rynku na rzecz potężnej firmy Gtech, która obsługuje Totalizator Sportowy i zatrudnia sztab PR-owców i lobbystów”.

Izba żaliła się na prześladowania ze strony administracji państwowej, a według jej prezesa - Stanisława Matuszewskiego „chodzi o zniszczenie rynku automatów, który został stworzony przez polskie firmy i wpłacił do budżetu państwa za 2008 r. ok. 1 mld zł podatku”. Powstałą lukę miałaby wypełnić firma Gtech, która chce uruchomić w Polsce wideoloterie – jako konkurencję dla jednorękich bandytów. Zanim jednak Gtech i Totalizator Sportowy uruchomią wideoloterie, musi zostać zmienione w Polsce prawo. Właśnie temu – zdaniem prezesa Matuszewskiego - ma służyć nowelizacja ustawy o grach losowych, przygotowywana przez Ministerstwo Finansów. Zdaniem Izby, na kształt tej ustawy wpływa Gtech - oczerniając właścicieli „jednorękich bandytów” za pomocą manipulowania mediami z jednej strony i lobbingiem w ministerstwie i parlamencie - z drugiej.

Do tych zarzutów odniósł się wówczas Jacek Kierat - prezes Gtech Polska. Według niego, uruchomienie wideoloterii w Polsce zależy tylko i wyłącznie od Skarbu Państwa, który ma monopol loteryjny. Na temat zarzutów wpływania na powstawanie nowej ustawy o grach losowych, prezes Gtech powiedział "Działania lobbingowe firmy Gtech prowadzone w Ministerstwie Finansów, są w pełni zgodne z Ustawą o Działalności Lobbingowej, a celem firmy Gtech jest informowanie administracji państwowej o rozwiązaniach, jakie funkcjonują na świecie w dziedzinie gier hazardowych”.

Do tego, istotnego wątku sprawy warto będzie jeszcze powrócić, gdy spróbuję omówić kwestie związane z lobbingiem, teraz jednak chciałbym zwrócić szczególną uwagę na pewien incydent, związany z kwietniową operacją CBŚ .

Oto na dzień przed tą spektakularną akcją, niektórzy operatorzy automatów do gier o niskich wygranych otrzymali smsa następującej treści:

"Informujemy, że w związku ze zmianą przepisów od dnia jutrzejszego planowane są kontrole na terenie całego kraju. Proszę przygotować punkty i automaty do kontroli (oznakowanie automatów, regulaminy, informacja o zakazie gry do lat 1Cool Automaty mogą być w trakcie kontroli testowane. Wszelkie nieprawidłowości mogą skutkować zabezpieczeniem automatu wraz z zawartością".

Autorem tego ostrzeżenia była spółka Fortuna.

„Standardy etyczne są istotnym elementem prowadzenia działalności przez firmę Fortuna Sp. z o.o. Zachowanie norm moralnych podczas działań Spółki kreuje atmosferę zaufania i szacunku oraz wpływa na poziom świadczonych usług. [...] Naszą misją jest dalsze rozwijanie firmy w sposób uczciwy I rzetelny. W ramach naszej działalności chcemy oferować ciekawą formę rozrywki przy jednoczesnym zapewnieniu najwyższego poziomu bezpieczeństwa”.

„Osoby dobrze znające działania Fortuny, mówią, że decyduje o nich Sławomir J. Nazywają go niebezpiecznym człowiekiem, który pieniądze na rozruch interesu zdobył w niezbyt legalny sposób. Prokuratura w Białymstoku oskarżyła Sławomira J. o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, korumpowanie urzędników i organizowanie nielegalnego hazardu. - To człowiek, który odniósł sukces i nie będąc ani prezesem ani oficjalnie właścicielem zarabia olbrzymie pieniądze – mówi Tadeusz, były współpracownik Sławomira J. – Ale jeśli ktoś wie, jakimi metodami do tego dochodzi, to rękami i nogami będzie się bronił przed jakimikolwiek z nim kontaktami”.

Te dwa cytaty dotyczą tej samej firmy. Pierwszy pochodzi z „kodeksu etycznego” spółki Fortuna z maja 2009. Drugi – to fragment reportażu dziennikarzy TVN, którzy tej ostródzkiej firmie poświęcili w 2009 roku kilka programów.

Fortuna prowadzi punkty i salony gier, we wszystkich województwach. Do lokali, takich jak bary, stacje benzynowe czy saloniki gier wstawia maszyny do gier o niskich wygranych. Jest potentatem na tym rynku. W zeszłym roku takie miejsca przyniosły ponad 2,5 miliarda złotych dochodu, a sama Fortuna w 2007 roku z automatów miała 30 milionów czystego zysku.

Dziennikarze TVN w programie „Uwaga!” twierdzili, że sukces finansowy Fortuny był możliwy dzięki przejęciu lokalizacji dla automatów przez Sławomira J. i jego ludzi.

- Do lokalu przyjeżdżały napakowane chłopy po metr osiemdziesiąt, metr dziewięćdziesiąt wzrostu i mówili – my tu będziemy mieli automaty – mówił informator TVN-u – Dawali umowę do podpisania i koniec, pozamiatane. Niektórzy nie chcieli od nich automatów, to przyjeżdżali do nich i rozwalali, niszczyli.

Po emisji programu o interesach Sławomira J. w podwarszawskim Serocku Fortuna zorganizowała spotkanie wszystkich swoich pracowników i współpracowników. Na zdjęciach oprócz Sławomira J., który wszystkim zarządzał udało się rozpoznać byłego dowódcę grupy szturmowej jednostki specjalnej GROM. - To była manifestacja siły spółki – mówi były współpracownik Sławomira J. – Jazdy czołgiem, strzelanie – żeby operatorzy wiedzieli, jaka spółka jest potężna. Chodziło o to, żeby pokazać im, że ze spółką wszystko jest w porządku”.

Fortuna działa na rynku hazardowym od 1997 r. Zaczynała od salonu gier w Radomsku, dziś jest liderem na rynku automatów do gier o niskich wygranych. Ma 4 tys. punktów z automatami. Jej udziałowcy kilkakrotnie się zmieniali. Sławomir J. pojawił się w Fortunie w 2002 r., gdy ówcześni właściciele chcieli ją sprzedać. Kilkanaście miesięcy później do udziałowców Fortuny dołączyła spółka JOTA Group, powiązana ze Sławomirem J. On sam przez dwa lata był prokurentem Fortuny. Obecny prezes firmy – Jarosław Zieliński twierdzi, że J. jest tylko jednym z doradców z ramienia zewnętrznej firmy.

Tymczasem w lutym br. prokuratura białostocka oskarżyła J. o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą i korumpowanie lokalnych polityków w Ostródzie. Z aktu oskarżenia wynika, że m.in. jego "żołnierze" mieli wymuszać groźbami na innych przedsiębiorcach instalacje swoich automatów. Sławomir J. miał też namówić biegłego Mariusza D. do zalegalizowania partii ściągniętych z Czech automatów o wysokich wygranych.

To efekt czterech lat śledztwa Prokuratury w Białymstoku, która wykryła grupę przestępczą na Podlasiu - jak twierdzi - największą w Polsce. Złożoną z ludzi związanych z branżą automatów do hazardu. Sam Sławomir J. twierdzi, że padł ofiarą zemsty dawnego wspólnika, który chciał od niego przejąć część rynku, a gdy ten się nie zgodził groził mu wykorzystaniem znajomości w prokuraturze.

Informatorzy dziennikarzy TVN twierdzili, że o nieprawidłowościach w spółce Fortuna informowali Ministerstwo Finansów.

– „O nieprawidłowościach w przepływie kapitału, o zarzutach o pranie pieniędzy. Wszystkie sprawy były obcinane. Zawiadomiliśmy wszystkie izby skarbowe i nic nie zrobiono. Nie wiadomo, co dzieje się w Ministerstwie Finansów, ale oni konsekwentnie ignorowali wszystkie sygnały o nieprawidłowościach w Fortunie, jakie dochodziły już od 2005 r. I Sławomir J. jest przekonany, że z każdej sprawy wychodzi bez szwanku” – twierdzą rozmówcy dziennikarzy.

Ministerstwo Finansów zignorowało informację o nielegalnych automatach do gry wstawianych przez Fortunę w lokalach. Urzędnicy nie zarządzili też kontroli, gdy okazało się, że osoby występujące we wnioskach koncesyjnych nie mają wpływu na działalność firmy. Postępowania dotyczące nielegalnego kapitału Sławomira J. ciągnęły się latami.

W kwietniu 2006 roku CBŚ zatrzymało kilku wysokich rangą urzędników Ministerstwa Finansów. Wśród nich Elżbietę Z., dziś oskarżoną o korupcyjne układy z b. senatorem Henrykiem Stokłosą. W aktach tego śledztwa znalazł się spis telefonów z jej komórki. Wśród numerów był zapis "Sławek J...." i numer jego komórki. Elżbieta Z. podczas przesłuchań zapewniła, że nie interesowała się koncesjami dla firm hazardowych.

W zadziwiający sposób to właśnie syn Elżbiety Z. Jest obecnym prezesem Fortuny, a w firmie zatrudnił go Sławomir J. Po aresztowaniu Elżbiety Z. MF nakazało Sławomirowi J. wycofać swój kapitał ze spółki, ale jednocześnie pozwoliło, aby udziały kupili jego teściowie. Faktycznie więc do dzisiaj to Sławomir J. kieruje działaniami hazardowej spółki.


CDN...




_________________
Myśl jest bronią.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
zainteresowany




Dołączył: 22 Lis 2008
Posty: 884
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 18:18, 13 Paź '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Gracze -2
Cytat:
W sprawie, którą przedstawiłem w poprzedniej części cyklu, istotne wydaje się zachowanie Ministerstwa Finansów wobec informacji o nieprawidłowościach w spółce Fortuna. Gdyby nawet przyjąć, że sygnały na ten temat pochodziły od konkurencji lub osób nieprzychylnych spółce, trudno wytłumaczyć bezczynność ministerialnych urzędników. Gdy reporterzy programu TVN wysłali w tej sprawie pytania do rzecznika MF – Witolda Lisickiego, uzyskali jedynie odpowiedź, że osoba uprawniona do zebrania informacji przebywa na urlopie.

W kwietniu tego roku dziennikarze zadali wreszcie rzecznikowi pytania o spółkę, jednak Lisicki nie potrafił udzielić żadnej, sensownej odpowiedzi, zasłaniając się nieznajomością sprawy. Nieprawidłowości w przepływie kapitału i zarzuty o pranie pieniędzy nie przeszkodziły Fortunie poszerzać działalności na rynku hazardowym. Nic również nie wiadomo, by prowadzone było śledztwo w sprawie ewentualnego przecieku informacji o marcowej akcji CBŚ – o której firma informowała smsami swoich operatorów na dzień przed planowaną akcją. Tymczasem, na początku sierpnia br. pojawiła się informacja, że automaty Fortuny będą instalowane w województwie łódzkim, a spółka otrzymała właśnie zgodę Dyrektora Izby Skarbowej w Łodzi na okres sześciu lat. O dobrej kondycji firmy świadczy również fakt, że 9 września 2009 r. otworzyła uroczyście w centrum stolicy nową restaurację połączoną z dyskoteką. Na inaugurację zaproszono wielu gości, w tym polityków. W otwarciu uczestniczyli m.in. poseł SLD Ryszard Kalisz i eurodeputowany tej partii Wojciech Olejniczak.

Być może, wyjaśnień tego rodzaju osobliwych zachowań ministerstwa w stosunku do niektórych graczy rynku hazardowego należy upatrywać w krętych ścieżkach karier urzędników ministerialnych. Nie prześledzimy wszystkich przypadków, ale chcę wskazać na jeden, szczególnie charakterystyczny.

W czerwcu 2006 roku, ze stanowiska dyrektora Departamentu Gier Losowych i Zakładów Wzajemnych został zwolniony Marek Oleszczuk – piastujący tę funkcję od 1995 roku. Sam departament został zlikwidowany, a jego kompetencje scedowano na Departament Służby Celnej i Departament Kontroli Celno-Akcyzowej i Kontroli Gier. „Puls Biznesu” złowieszczo (i całkiem nietrafnie) przepowiadał – „Z odejścia dyrektora od hazardu ktoś się cieszy - właściciele jednorękich bandytów”.

Decyzja ta zapadła pod wpływem raportu Najwyższej Izby Kontroli, dotyczący sprawowania nadzoru i kontroli przez MF nad dwoma państwowymi spółkami hazardowymi: Totalizatorem Sportowym i Polskim Monopolem Loteryjnym. Zarzuty NIK to m.in. niewłaściwy przepływ informacji między komórkami MF i brak współpracy resortu finansów z Ministerstwem Skarbu Państwa (mającego uprawnienia właściciela PML i TS). Kontrolerzy izby wskazali, że już w 1999 r. ministerstwa skarbu i finansów chciały połączyć PML i TS. Planów do dzisiaj nie zrealizowano. Tymczasem po 1999 r. będący trwale w kiepskiej kondycji PML ratował się od bankructwa, podpisując niekorzystne - zdaniem NIK - umowy o współpracy z tajemniczą amerykańską spółką PGS, a potem z greckim Intralotem (w którym udziały ma niewiadomego pochodzenia kapitał rosyjski). Zdaniem NIK, gdyby do połączenia PML i TS doszło, dzisiaj nie byłoby ryzyka wystąpienia z roszczeniami ze strony partnerów PML.

NIK największe zastrzeżenia miał właśnie do umowy z Intralotem. Zdaniem izby, władze PML naruszyły w ten sposób ustawę o grach, bo scedowały monopol zastrzeżony dla państwa na nieuprawnioną do tego grecką spółkę (Intralot przygotowywał nawet regulaminy poszczególnych loterii, a PML jedynie miał przedstawiać je w MF do zatwierdzenia).

Według NIK odpowiedzialność za ten stan ponosił Marek Oleszczuk, który grudniu 2002 r. wydał opinię, że umowa nie narusza ustawy o grach. Zdaniem izby, opinia ta była nierzetelna, a przed jej wydaniem Oleszczuk powinien skonsultować się z Departamentem Prawnym MF.

Wkrótce, bo już w kwietniu 2007 roku pan Oleszczuk stał się krytykiem zmian w ustawie o grach i zakładach wzajemnych, planowanych przez Zytę Gilowską. Chodziło wówczas o wprowadzenie 10% dopłat do zakładów hazardowych, dzięki czemu budżet miał zyskać ok.250 ml zł rocznie. 80% tej kwoty miało trafić na Fundusz Rozwoju Kultury Fizycznej, z którego miano finansować budowę Narodowego Centrum Sportu, a 20% kwoty miało być przeznaczone na Fundusz Promocji Kultury. Ten sam projekt, ściągnięty od rządu PiS chciał wprowadzić rząd Donalda Tuska.

Wówczas, w 2007 roku prasa cytowała krytyczne głosy dwóch oponentów - Marka Oleszczuka, który twierdził, że „Realizacja tego pomysłu po prostu zarżnie branżę hazardową. I w efekcie wpływy do budżetu i na cele społeczne, takie jak NCS, zamiast wzrosnąć, spadną” oraz wtórującego mu dzielnie Jana Koska - wiceprezesa Związku Pracodawców Prowadzących Gry Losowe i Zakłady Wzajemne – jednego z bohaterów afery hazardowej.

Niewykluczone, że z powodu zasług na rzecz ochrony interesów skarbu państwa, pan Marek Oleszczuk był w styczniu 2008 roku jednym z kandydatów Ministra Skarbu na członka Rady Nadzorczej spółki Totalizator Sportowy. Wraz z Oleszczukiem minister Grad zgłosił wówczas Jerzego Kubarę – kandydata do Sejmu z listy PO, właściciela firmy ABAKUK, w której pracowała asystentka sejmowa Zbigniewa Chlebowskiego.

Na portalu hazardowym E-Play, w artykule – przedruku z „Trybuny”, zatytułowanym „Desperados Skarbu Państwa” niezwykle sugestywnie opisano konkurs na prezesa i członków zarządu Totalizatora Sportowego z 2008 roku. Czytamy tam m.in.:

„Z pozoru sprawa konkursu w Totalizatorze nadaje się na żart. Wiadomo, po co jest organizowany i jakie kryteria trzeba spełnić (najlepiej być znajomym ministra Schetyny albo Leszka Balcerowicza), by zasiąść we władzach firmy i cieszyć się przyzwoitymi zarobkami.[...] Dziś resort skarbu wykazuje nadzwyczajny brak zainteresowania tym, co dzieje się w Totalizatorze. Przyznaje na piśmie, że nawet nie jest w stanie ustalić tożsamości osób zasiadających w kierownictwie spółki! I w ogóle zachowuje się jak mocno pijany nocny stróż. Czy jest to przypadek, czy też efekt świadomej strategii? Jakiś czas temu na łamach „TRYBUNY” postawiliśmy tezę, że realny wpływ na to, co dzieje się w Totalizatorze ma nie minister Aleksander Grad, a minister spraw wewnętrznych Grzegorz Schetyna. Dziś możemy powiedzieć, że to obowiązujący w środowisku ekspertów branży hazardowej pogląd”.

Ponownie pana Oleszczuka można było dostrzec, gdy 22 maja 2009 r, w Villa Foksal w Warszawie odbył się panel dyskusyjny pt. „Perspektywy polskiego hazardu”, zorganizowany przez portal E-Play. Na spotkanie zaproszeni zostali przedstawiciele urzędów, organizacji gospodarczych oraz firm reprezentujących poszczególne sektory rynku hazardowego.

O czym mówił niedawny kandydat do RN państwowego Totalizatora? „Ministerstwo Finansów ma wszelkie narzędzia do tego, aby przygotować w sposób profesjonalny model funkcjonowania tego rynku, w oparciu o badania i analizy. Tymczasem nie widać przemyślanej strategii, która obecnie wydaje się być efektem doraźnych działań fiskalnych” - dowodził Oleszczuk i zaproponował „stworzenie ogólnopolskiej platformy skupiającej organizacje branżowe, która sformułowałaby jednolite stanowisko, podejmując działania w kierunku stworzenia wyrazistego wizerunku branży”.

Można się zastanawiać – czyje interesy reprezentują tacy ludzie i w czyim imieniu Marek Oleszczuk miałby występować w RN Totalizatora Sportowego?

Myślę, że równie interesujące byłoby prześledzenie kariery Sławomira Sykuckiego, byłego wicedyrektora Departamentu Gier Losowych i Zakładów Wzajemnych w Ministerstwie Finasów, w latach 1998-2000 prezesa Totalizatora Sportowego, którego nazwisko znajdziemy na taśmach ujawnionych przez CBA - jako tego, który w maju br. usłużnie informował Ryszarda Sobiesiaka , że ustawa trafiła do uzgodnień międzyresortowych, a dopłaty wchodzą w życie od 1 stycznia 2010 r.

Gdyby ktoś dociekał co łączy te postaci – należałoby wskazać na klub Śląsk Wrocław i czasy, gdy zarządzał nim Grzegorz Schetyna. Pod konie lat 90-tych Schetyna zaprosił do rady nadzorczej klubu polityków z różnych opcji. Znaleźli się tam Jerzy Szmajdziński z SLD czy Piotr Żak, wówczas z AWS. Dzięki politykom łatwiej było pozyskać pieniądze ze spółek skarbu państwa, m.in. KGHM-u i Totalizatora Sportowego. I zdobywać je bez względu na to, czy rządziła prawica, czy lewica. Pieniądze z Totalizatora, w czasie gdy zarządzał nim Sykucki otrzymywały niemal wszystkie kluby Wrocławia.

Obecność wśród ludzi branży hazardowej byłych prominentów z ministerstwa finansów, związanych z Totalizatorem Sportowym, może wydawać się rzeczą szczególnie zaskakującą - jeśli pamięta się, że te środowiska są od lat oficjalnie największymi konkurentami, a plany Totalizatora wprowadzenia do Polski tzw. wideoloteri, mają być śmiertelnym zagrożeniem dla firm prywatnych. Na przykładzie obecnej afery warto byłoby sprawdzić, gdzie naprawdę przebiegają różnice interesów – o ile w ogóle istnieją.

Warto też zwrócić uwagę, że Izba Gospodarcza Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych – jedna z trzech organizacji zrzeszających ludzi branży hazardowej, od dawna prowadzi ożywioną działalność lobbingową. Ze sprawozdania finansowego Izby za rok 2008 wynika, że tylko na koszty usług doradczych przeznaczono niebagatelną kwotę 440.226 zł,

W październiku 2008 r. Izba dokonała zgłoszenia osób uprawnionych do reprezentowania interesów tego środowiska w pracach nad nowelizacją ustawy o służbie celnej. Prócz Stanisława Matuszewskiego - prezesa i Zenona Przybylskiego – wiceprezesa zarządu Izby, zgłoszono również Krzysztofa Budnika – adwokata z wrocławskiej kancelarii prawnej Budnik, Posnow i Partnerzy, która reprezentuje przedsiębiorców zrzeszonych w Izbie.

Krzysztof Budnik to polityk dawnej Unii Demokratycznej i Unii Wolności. W latach 1993-1997 zasiadał w Sejmie II kadencji z listy Unii Demokratycznej. Od 1997 do 1999 r był podsekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, gdzie nadzorował pracę policji, a w latach 1999-2000 doradcą ds. prawnych ministra finansów. W roku 2004, bez powodzenia kandydował z listy UW do Parlamentu Europejskiego. Od trzech lat praktykuje jako adwokat, ale jego nazwisko – jako reprezentanta firm hazardowych znajdziemy już w roku 2000.

W opinii z dn.29 lipca 2009 r, sporządzonej dla Izby Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych, Krzysztof Budnik wymienia sukcesy pełnomocników Izby, w związku z nowelizacją ustawy o Służbie Celnej. A są to sukcesy imponujące:

„Należy zauważyć, że w wyniku m.in. starań pełnomocników Izby Gospodarczej Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych i ich udziału w pracach legislacyjnych w komisjach sejmowych, w ramach legalnego lobbingu, udało się zmienić początkowe projekty bardzo niekorzystnych i „niebezpiecznych” rozwiązań w projekcie rządowym ustawy o Służbie Celnej. Chodzi propozycję zmiany art. 52 ustawy o grach i zakładach wzajemnych, który według projektu miał być wystarczającą podstawę do obligatoryjnego cofnięcia zezwolenia w części lub nawet w całości także w przypadku najlżejszego naruszenia przez operatora ustawy, rozporządzenia czy choćby regulaminu. Udało się wprowadzić poprawkę, według której tylko rażące przypadki będą podlegały tej sankcji, a nadto zasadą będzie to, że organ kontroli wcześniej musi wskazać dane uchybienie i wezwać operatora do jego usunięcia w odpowiednim terminie. Uwzględniono także postulat Izby Gospodarczej Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych korekty w projekcie rządowym ustawy o Służbie Celnej propozycji zmiany art. 52c ustawy o grach i zakładach wzajemnych, poprzez pozbawienie organów kontroli żądania od operatorów nieograniczonych niczym dokumentów i informacji (jakichkolwiek) dotyczących jakichkolwiek aspektów jego funkcjonowania. Po poprawce Izby organ kontroli będzie mógł żądać od operatorów dokumentów i informacji tylko wtedy, gdy będą one dotyczyły zakresu urządzania i prowadzenia gier losowych”.

Nietrudno dostrzec, że osiągnięcia lobbingowe Krzysztofa Budnika są zdecydowanie większe, niż działania panów Sobiesiaka i Koska. Na stronie internetowej Izby znajduje się wiele pism, kierowanych do Ministerstwa Finansów – jak np. z dn.11 września 2009 r, skierowane do Jacka Kapicy, w którym Izba domaga się zmiany lub wykreślenia z ustawy o grach hazardowych (projektu z marca br.) kilku regulacji. Na uwagę zasługują niektóre z argumentów przedstawianych przez Izbę, jak np. ten, iż „Zaproponowane przez urzędników Ministerstwa Finansów poprawki do ustawy hazardowej, mają w omawianym zakresie charakter tak absurdalny, że mogłyby znaleźć się w scenariuszu występów kabaretowych. [..] Bardzo prosimy o chwilę refleksji i zachowanie logiki w projektowaniu nowelizacji przepisów ustawy hazardowej. Nawet w okresie PRL państwowi urzędnicy zezwalali społeczeństwu na pewne formy rozrywki i zabawy, traktując je również politycznie jako wentyl dla ujścia niepokojących nastrojów społecznych w trudnych czasach...”.

Stanowisko Izby wobec projektu nowelizacji otrzymali również Michał Boni i Adam Szejnfeld.

Niestety, z przeglądu korespondencji zamieszczonej na stronie internetowej Izby nie sposób odtworzyć całego procesu lobbingowego i dociec, w jaki sposób i jakimi argumentami posługiwali się przedsiębiorcy hazardowi, by uzyskać korzystne rozstrzygnięcia w projektach nowelizacji ustawy. Można natomiast zauważyć, że wbrew opinii – stanowisku Izby z dn.15.01.2009 roku, skierowanego do Ministra Finansów Jana Rostowskiego, w którym stawia się zarzut braku konsultacji projektu z przedstawicielami Izby i naruszenia jej praw do opiniowania ustawy – postulat zawarty w tym stanowisku (zmiany art.52) został uwzględniony w projekcie nowelizacji.

Członkowie Izby podejmowali również inne działania. Spotkanie zarządu w dniu 27 lutego 2009 r. zostało zwołane, gdyż najwyraźniej obawiano się, że nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych, może być przyjęta już za miesiąc. Jak głosi komunikat - „Przyszłość branży automatów o niskich wygranych wydaje się być zagrożona gdyż mogą wkroczyć videloterie i sytuacja na rynku ulegnie zmianom”. Postanowiono zatem podjąć konkretne działania. W komunikacie czytamy: „Branża automatów o niskich wygranych podejmie działania aby zmienić wizerunek tego sektora który zapewne jest niekorzystny. Składki członkowskie dla operatorów i producentów zostaną zwiększone aż dwukrotnie. Dla jej zadań będzie należeć budowa lepszego wizerunku branży, a także działania przekonujące Polaków, iż hazard ma swoje 200-letnie tradycje. Pojawiły się także informacje o akceptacji działań charytatywnych przez firmy hazardowe”.

Wiemy też, że na spotkaniu Izby w dniu 3 września br. z zadowoleniem i nadzieją przyjęto informację o rezygnacji ministra Drzewieckiego z 10% dopłat. W sprawozdaniu z tego posiedzenia czytamy : „Pierwszym z poruszonych tematów był list ministra sportu Drzewieckiego do Szefa Służby Celnej Kapicy, w którym zrzeka się on pieniędzy, które miały do resortu trafić po wprowadzeniu 10% dopłat do gier. List ten więcej spowodował zamieszania niż skutków prawnych, niemniej przed branżę jest przyjmowany optymistycznie. W każdym razie prace nad nowelizacją ustawy o grach i zakładach jakby przystopowały”.

Jeśli ktoś poszukuje trafniejszego argumentu – czemu naprawdę służył „pomyłkowy” list Drzewieckiego - znajdzie go w reakcji przedstawicieli branży hazardowej.

Na uwagę zasługuje również pismo ministra Jacka Kapicy z 05.01.2009 r., skierowane do prezesa Izby, w którym minister w sposób zdecydowany odmawia uwzględnienia postulatów przedstawicieli Izby, zwracając m.in. uwagę na niekonsekwencje w propozycjach Izby, dotyczące przepisu regulującego lokalizacje wideoloterii i salonów gier na automatach.

Warto przypomnieć, że ze stenogramów rozmów ujawnionych przez CBA wynika, iż od marca 2009 roku Ryszard Sobiesiak i Jan Kosek planują działania zmierzające do usunięcia ze stanowiska Jacka Kapicy, m.in. poprzez rozpowszechnianie pomówień, że “ skur... bierze łapówki” i “nie chce dobrze dla państwa”.



Ten skrótowy przegląd okoliczności, towarzyszących uchwalaniu nowelizacji ustawy oraz przybliżenie niektórych postaci działających w branży hazardowej, może wskazywać, że prawdziwe kulisy tzw. afery hazardowej przekraczają ramy tego, co dowiedzieliśmy się z ujawnionych dotąd materiałów. Wokół hazardu, znajdziemy czynnych lub minionych polityków, urzędników ministerialnych, trefnych biznesmenów. Magnesem są ogromne pieniądze – te legalne, płynące do budżetu państwa i jeszcze większe – nielegalne, pochodzące z procederu omijania przepisów prawa. Partia, która zapewni sobie przychylność tego środowiska, może liczyć na wymierne wsparcie finansowe.

W opinii wielu mediów, za biznesem hazardowym stoją doskonale zorganizowane grupy przestępcze, o międzynarodowych powiązaniach. Szef Pruszkowa Andrzej K., znany jako Pershing miał podobno miesięcznie 50 dolarów od każdego jednorękiego bandyty w Polsce. Kto przejął po nim automatową schedę i czerpie zyski z hazardu? Można się zastanawiać – w jakim stopniu „ucywilizowanie” tego obszaru, przy pomocy nowelizacji ustawy z 2003 roku miało doprowadzić do legalnego przejęcia zysków Pershinga i w czyje ręce trafiają dziś te pieniądze?

Opinię o przestępczych powiązaniach hazardu zdaje się podzielać większość Polaków. Sprzeczne natomiast z tym odczuciem są reakcje organów, zobowiązanych do ścigania takich procederów. W grudniu ubiegłego roku w artykule „Las Vegas po polsku” „Newsweek” informował, że od kilku miesięcy lokalne media w wielu dużych miastach Polski zwracały uwagę na wysyp automatów do gry, a zaniepokojeni czytelnicy pisali do redakcji, sugerując, że za "bandyckim" interesem stoją zorganizowane grupy przestępcze. W odpowiedzi na te obawy przytoczono opinię Sebastiana Michalkiewicza, naczelnika stołecznego Centralnego Biura Śledczego, który skwitował sprawę w następujący sposób: „To wygląda po prostu na dobry interes. Procedura koncesyjna jest bardzo restrykcyjna, nie mamy żadnej informacji, żeby w ten biznes wchodziły grupy przestępcze. Nie mamy też żadnych informacji, żeby np. opłaty za automaty wstawiane w różne miejsca były zakamuflowanym haraczem.”

Być może ta odpowiedź - udzielona przez „stróża prawa” pozwala lepiej zrozumieć, dlaczego „afera hazardowa” będzie jeszcze długo stałym dramatem polskiej rzeczywistości.



Źródła:





Gracze – 1:



http://uwaga.onet.pl/21038,news,,kto_stoi_za_slawomirem_j,reportaz.html

http://uwaga.onet.pl/21212,news,,interesy_pana_j,reportaz.html

http://uwaga.onet.pl/21056,news,,dla_kog.....ortaz.html

http://www.rp.pl/artykul/56185,178871_Czy_hazardzisci_sfinansuja_stadiony.html

http://net-automaty.info/tagi/fortuna/

http://www.fortunagames.pl/o_firmie/zarzad_firmy

http://interwencja.interia.pl/wczoraj/news?inf=1366039

http://www.ktokogo.pl/S%B3awomir_Janowicz

http://www.e-play.pl/index.php?action=page&parent=0&view=28&letter=Z



Gracze –2:



http://uwaga.onet.pl/18980,news,,rzeczni.....ortaz.html

http://net-automaty.info/tagi/fortuna/

http://www.rp.pl/artykul/2,374593.html

http://www.ickielce.pl/index.php?option=com_docman&task=doc_view&gid=96.

http://www.turinfo.pl/p/ak_id,3300,,wars.....stawa.html

http://nadzor.msp.gov.pl/portal/nad/128/.....zawie.html

http://www.e-play.pl/index.php?parent=0&view=12&id=16955

http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,87839,.....oclaw.html

http://www.e-play.pl/index.php?action=page&view=26&id=19204&page=3

http://www.e-play.pl/index.php?action=page&parent=0&view=21&id=19512

http://izbagospodarcza.pl/wp-content/uploads/2009/07/komentarz_mecbudnika.pdf.

http://izbagospodarcza.pl/wp-content/uploads/2009/09/mf-stanowisko-izby.pdf

http://www.izbagospodarcza.pl/zalacznik/stanowisko_suba_celna.pdf

http://net-automaty.info/po-spotkaniu-izby-gospodarczej/

http://www.e-play.pl/index.php?action=page&view=21&id=19743&page=1

http://www.izbagospodarcza.pl/zalacznik/13_stycze_2009_2_pismo_kapica.pdf

http://dzisiejsze-artykuly.netbird.pl/a/24110,2

http://www.newsweek.pl/artykuly/wydanie/1048/las-vegas-po-polsku,30803,2


_________________
Myśl jest bronią.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
franek12




Dołączył: 13 Kwi 2008
Posty: 664
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 23:17, 04 Gru '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Notatka CBA z 12 września: http://bi.gazeta.pl/im/6/7329/m7329446.pdf

Od tego sie wszystko "zaczeło".
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
November09




Dołączył: 19 Lis 2009
Posty: 857
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 21:52, 06 Gru '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

jak kogoś interesuje afera hazardowa to polecam Kataryne :
http://kataryna.blox.pl/html

i Antysalon Ziemkiewicza :
http://www.tvp.pl/publicystyka/polityka/antysalon-ziemkiewicza
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
November09




Dołączył: 19 Lis 2009
Posty: 857
Post zebrał 0 sat

PostWysłany: 16:17, 10 Gru '09   Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Bronisław Wildstein przedstawia - 08.12.2009
o komisji hazardowej
http://www.tvp.pl/publicystyka/polityka/.....22009-2300
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Prawda2.Info -> Forum -> Polska i Polacy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz moderować swoich tematów


Afera hazardowa
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group.
Wymuś wyświetlanie w trybie Mobile